HELLO, FOLLOWERS!

Gossip Girl here.

Your one and only source for the truth behind the scandalous lives of New York's elite. Been a minute. Did you miss me? I know I've missed you. Though you're probably going to wish I'd stayed away when I'm done. Because I can see you. The real you. The one hiding just outside the edge of frame. Well, it's time to reframe that picture. And who am I? That's one secret I'll never tell.

You know you love me.
xoxo


. . .

MOST FOLLOWED

now
spotted:
Cinderella
Well, well, well! Looks like our H is getting more comfortable in the role of her life... Flashing smiles left and right, as if she didn’t just show up on the red carpet as the plus-one of a certain handsome, disgustingly rich guy we’ve all been crushing on since he recited French poems in first grade. I think this fairytale fits her perfectly, but... Word on the street is that her real self is catching up to her. Will the secret finally come out? And how will her Prince Charming react to it all? After all, she’s a sweet, hardworking girl, always there to offer a shoulder to cry on over coffee... Maybe this story really will have a fairytale ending. Well, we’ll see. Whether it’s “happily ever after” or not, you know I’ll be here to spill all the tea... or coffee!

You can't hide from me.
xoxo

the devil’s in the details, but you got a friend in me

Emerson Seymour
Emerson Conrad Seymour ▲ urodzony 28.06.1997 w Luksemburgu ▼ Penthouse na 77 piętrze mieszący się w 15 Hudson Yards

Zmienił Luksemburg na Stany Zjednoczone, kiedy podjął decyzję o kontynuowaniu dalszej nauki na Yale. Nie poszedł w ślady ojca i nie zainteresował się polityką. Matka nie zainspirowała go do walki z niesprawiedliwym systemem. Nie stworzył własnej fundacji charytatywnej, choć często pojawia się na takich przyjęciach i wydaje na nich krocie, aby wspomóc tych w potrzebie. Miał pełną swobodę w tym, aby zadecydować o swojej przyszłości i własnym życiu, a przynajmniej w pewnym stopniu i docenia to na tyle, na ile może. Wciąż musi stosować się protokołów, które zna na pamięć i nie ściągać na siebie niepotrzebnej uwagi. W końcu wywodzi się z rodu Bourbonów, a choć nie jest to coś, czym chwali się na co dzień i częściej niż rzadziej ignoruje swoje pochodzenie, to pewnych zobowiązań wobec rodziny całkowicie pozbyć się nie jest w stanie. W porównaniu do krewnych rzadko staje się głównym tematem w mediach, co wyjątkowo mu odpowiada. W wielomilionowym mieście czuje się anonimowo, choć i tutaj niektórzy są w stanie dojść do tego z jaką rodziną ma powiązania.

Cichy, spokojny i opanowany. Zazwyczaj tymi słowami jest opisywany przez bliskich, kiedy trzeba zaspokoić cudzą ciekawość. Rzadko daje ponieść się emocjom, nie robi niczego bez przemyślenia i zawsze ma wszystko pod kontrolą. Emerson Seymour obdaruje dobrą radą, jeśli zajdzie taka potrzeba i cierpliwie wysłucha, a każde wypowiedziane słowo zachowa w tajemnicy. Raczej obserwuje niż bierze czynny udział w wydarzeniach, trzyma się na uboczu, ale to wcale nie znaczy, że nie potrafi się dobrze bawić i jest nudziarzem, bo tak z całą pewnością nie jest. O jego drugiej naturze wiedzą nieliczni, najbliżsi przyjaciele, którym wie, że może ufać.

Syn polityka i byłego premiera Luksemburga Philipa Seymoura oraz Matilde Seymour prawniczki, aktywistki i filantropki ▲ W Stanach Zjednoczonych od osiemnastego roku życia ▼ Najstarszy z trójki rodzeństwa  Inwestor ▼ Hobbystycznie maluje i fotografuje, a co to już zależy od humoru ▲ Instagram

***
No hej. Napiszmy coś razem.
Taylor Swift w tytule, buźki użycza Tobias Reuter.
bysiaa44@gmail.com

22 komentarze:

  1. WIESZ ŻE MY CIĘ Z ALY KOCHAMY MOCNO 🥰

    OdpowiedzUsuń
  2. [czytam, czytam i tylko jedno mi do głowy przychodzi... CICHA WODA BRZEGI RWIE, O! Proszę mi sprzedać wszystkie sekreciki, bo mi się wierzyć nie chce, że ten pan z takiej rodzinki i nie nie ma za uszami 😈 Dobrej zabawy życzę, bo widzę, że ktoś bardzo niecierpliwie na wątki czeka 🫣Czekam na wszystkie ploteczki z nim w roli głównej!]

    Pozdrówki od Ari, Haneul i Sunghoona!

    OdpowiedzUsuń
  3. [Niezwykle tajemnicza osobistość z tego pana, nie powiem...
    Życzę świetnej zabawy i niegasnącego ogniska weny (tylko czasem się w nim nam nie spalcie, bo będzie prawdziwa szkoda).

    PS. Oczywiście gdybyście byli chętni, zapraszam w swe skromne progi.]


    Nathy, Anael, Max i Dante

    OdpowiedzUsuń
  4. Spotted: Znacie ten typ: zawsze miły i uśmiechnięty, zawsze pomoże i pojawi się na umówionym spotkaniu pięć minut wcześniej, zawsze napisze dzień po i zaprosi na kolejną randkę, zawsze będzie z pokorą przyjmować komplementy i nigdy nie zachowa się tak, by dać Ci do zrozumienia, że na szczeblu towarzyskim patrzy na czubek Twojej głowy. Pan idealny. Lubię ich sobie tak obierać jak mandarynkę w okresie świątecznym, by pod tą gorzką rzeczywistością odkryć bardzo słodki i lekko kwaśny owoc. Trzeba się naprawdę do Ciebie zbliżyć, by Cię poznać, my Duke of Bourbon, ale jesteś całkiem warty zachodu.
    Witam na blogu!

    buziaki,
    plotkara 💋

    OdpowiedzUsuń
  5. Namówienie Alyvii na wyjście nie trwało długo. W sumie, to wystarczyła jej jakaś godzina. Alyvia Clark nie należała raczej do tych dziewczyn, które potrzebują całego dnia aby wystroić się na imprezę. Była świadoma tego, że należy do kategorii Ładne dziewczyny i lubiła dbać o siebie. I skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie lubiła czuć na sobie męskich spojrzeń. Alyvia Clark jednak nie była jakimś imprezowym demonem, zdecydowanie częściej wolała wybrać spokojne zacisze mieszkania, niż chodzić gdzieś po nocy po Nowym Jorku. Dzisiaj jednak nastał ten dzień, kiedy nie miała zamiaru siedzieć w czterech ścianach i tracić czasu na oglądanie telewizji.
    — Shoty! — krzyknęła Katy, od razu po tym, jak przekroczyły próg klubu, kiedy wychodziły z szatni, gdzie zostawiły swoje kurtki. Była ich piątka, i miał to być typowy babski wieczór, którego zapewne żadna z nich nie miała pamiętać. Tak więc po tym, jak Katy zarządziła, wszystkie zgodnie podeszły do baru i zamówiły od razu po dwie kolejki kamikaze, które szybko w siebie wlały. I nie, tego wieczoru nie szczędziły sobie alkoholu, bo już w drodze do klubu zdążyły wypić butelkę szampana, prawie dostając za to mandat.
    Poprawiła nieco sukienkę, wygładzając ją dłońmi. Alyvii wydawało się, że jest ona nieco zbyt krótka, ale po rozejrzeniu się na boki, przekonała sama siebie, że nie jest tak źle. Niektóre z obecnych tu dziewczyn miały jeszcze krótsze sukienki, które kończyły się ledwie za tyłkiem. Jej materiał chociaż sięgał mniej więcej do połowy ud, więc nie musiała obawiać się tego, że jeśli się schyli czy kucnie, za dużo widać nie będzie. Zatraciła się w tańcu, jak chyba nigdy wcześniej. Muzyka przechodziła przez jej ciało, elektryzowała i wprawiała w ruch. Dla Aly nie liczyło się wiele w tym momencie, nawet nie zwracała zbytniej uwagi na to, że wielu mężczyzn spogląda w jej stronę, a jeden zdecydowanie nie potrafił oderwać od niej oczu.
    Lekkie szturchnięcie, skinienie głowy Katy w stronę loży, sprawiło, że Alyvia odwróciła się, na moment przesuwając wzrokiem po zebranych tam osobach. Mignęła jej blond czupryna, ale twarzy niestety nie zdążyła dojrzeć.
    — Przystojny był — do uszu blondynki dotarł głos przyjaciółki, która przysunęła się bliżej, aby Clark mogła ją z łatwością usłyszeć, a chwilę później zniknęła, odciągana przez jakiegoś mężczyznę. Alyvia machnęła jedynie ręką, znów powracając do tańca.
    Uchyliła powieki, znów spoglądając na Katy, która z ogromnym uśmiechem na twarzy spoglądała to na Alyvię, to na kogoś, kto stał tuż za nią. A kiedy blondynka nieco się ociągała z odwróceniem się, jej przyjaciółka po prostu położyła rękę na jej ramieniu i odwróciła Aly w stronę mężczyzny. Alyvia Clark uniosła spojrzenie, wlepiając swoje roziskrzone, zielone oczy prosto w jego twarz. Uśmiechnęła się. Delikatnie, nieco tajemniczo. Musiała przyznać, że Katy Adams miała cholerna rację, był przystojny. Wręcz nieziemsko zabójczy. Był tym typem mężczyzny, za którym odwracała się każda, a inni faceci patrzyli z zazdrością. Przez to, że był blisko niej, Alyvia mogła poczuć jego męskie, aczkolwiek przyjemne perfumy.
    Skinęła głową na zadane pytanie. Nawet nie zdawał sobie sprawy jak wielką ochotę miała na to, żeby z nim zatańczyć.
    — Zatańczymy, z chęcią.
    Roztańczona Aly 💃

    OdpowiedzUsuń
  6. Alyvia w ogóle nie pomyślała o tym, że ten nieznajomy mężczyzna, z którym właśnie tańczyła, zrobił z siebie głupka. Wręcz odwrotnie – zaimponował jej tym, że podszedł, zapytał czy mogą razem zatańczyć, a nie robił jakieś głupie podchody, trącał ją czy zwracał na siebie uwagę Alyvii w każdy inny, możliwy sposób. Od razu wydał jej się inny, szarmancki, nieco tajemniczy, ale miał w sobie coś, co ją do niego przyciągało.
    Alkohol chyba wykrzesał z Alyvii Clark nieco więcej pewności siebie, niż zawsze. Przysunęła się do blondyna, unosząc głowę w górę. Na jej ustach pojawił się delikatny, nieco tajemniczy uśmiech. Przyglądała mu się z uwagą, lustrując uważnie twarz blondyna. Mimo tego, że światło w klubie co i rusz zmieniało się na inne kolory, od razu zauważyła, że jest przystojny. Była ciekawa jego koloru oczu, który teraz był dla niej nieodgadniony. Tajemniczy, jak on sam.
    Czuła, że był tym typem, który byłby w stanie zrobić dla kobiety wszystko. Oddać jej ostatnią cząstkę siebie, byleby tylko jej w życiu było dobrze. Był tak inny od tych wszystkich, napakowanych i pewnych siebie chłopaków, z którymi przyszło jej się spotykać. Chciała go poznać, spędzić nieco dłuższą chwilę, niż tylko podczas szaleńczego tańca. Wymienić kilka słów, być może się pośmiać. Wymienić jeszcze kilka spojrzeń. Kiedy złapał ją za dłoń i przyciągnął do siebie, stwierdziła, że podoba jej się to. A kiedy przesunął dłońmi po jej ciele, Aly poczuła ten specyficzny, przyjemny dreszcz, który przebiegł jej po całych plecach .Och, jakie to było przyjemne uczucie, którego mogłaby doświadczać ciągle i ciągle, szczególnie z jego rąk.
    — Nie bój się — mruknęła, przysuwając się do niego. Musiała nieco stanąć na palcach stóp, żeby dosięgnąć do jego ucha, do którego wyszeptała te słowa. Poruszona tą nagłą śmiałością, która ją ogarnęła, zarzuciła mu ręce na szyję.
    Boże, co ona robiła.
    Nie zwróciła uwagi na to, że to nie była żadna spokojniejsza piosenka, która pozwoliłaby im na aż takie zbliżenie. Nie zwróciła uwagi na to, że prawdopodobnie nie powinna tego robić i tak się zachowywać. Ale, czy to jakoś ją obchodziło? Zupełnie nie, bo gdyby obchodziło, zachowywałaby się zupełnie inaczej, nie pozwalając sobie na tak śmiałe gesty.
    Muzyka zmieniła się po raz kolejny, na nieco szybszą i skoczną. Aly poczuła, jakby wokół nich tłum stał się większy. Zrobiło jej się gorąco, a jedyne, o czym marzyła, to na chwilę wyjść na świeże powietrze. Tak, musiała odetchnąć od tego tłumu.
    — Muszę wyjść na dwór. Idziesz ze mną? — przekrzyczała głośną muzykę, znów przybliżając się do swojego towarzysza.
    Tancereczka, której chyba słabo XD

    OdpowiedzUsuń
  7. [ przybywam z obrzydliwie opóźnionym podziękowaniem za powitanie yechana! zobaczymy, co mi się uda nim tutaj powolutku pomajstrować ;; i ja sama mam pustkę w głowie, ale jeśli coś przyjdzie/znajdzie się ochota, to zapamiętam i postaram się z czymś zawitać ♥♥ ]

    OdpowiedzUsuń
  8. Dla Alyvii był właśnie tym typem, który niczym się nie stresował. Brał to, co chciał, a starch odsuwał gdzieś na bok, jakby w ogóle go nie było. I spodobało jej się to, ta pewność siebie, która biła od mężczyzny koło niej. Nieco śmieszyło ją to, że nawet żadne nie wpadło na to, aby się przedstawić. Aly pomyślała o tym przez chwilę, ale było tak głośno i tłoczno wokół nich, że zdecydowanie wolałaby zrobić to w momencie, kiedy będzie nieco spokojniej.
    — Przez chwilę widziałam niepewność w Twoich oczach — również powiedziała głośniej, by mógł ją usłyszeć. A oczy miał piękne, to musiała przyznać sama przed sobą, i z chęcią popatrzyłaby w nie nieco dłużej, niż powinna. Miał w spojrzeniu coś, co przyciągało ją do niego. Jakby nieodkrytą tajemnicę, którą mocno strzegł przed innymi.
    Zwróciła na chwilę uwagę na grupkę mężczyzn, która im się przyglądała, wnioskując, że muszą to być jego znajomi, ale w żaden sposób nie skomentowała ich zachowania, bo najzwyczajniej w świecie nie dziwiło to Alyvii ani trochę. Nowy Jork był dziwnym miastem, które każdego kształtowało na swój własny sposób, ale trzeba było przyznać, że ci co tu mieszkali, mieli silne charaktery. Bo ktoś, kto wolał ciszę i spokój, zdecydowanie nie nadawał się do tego miasta, nie dałby rady nadążyć za jego tempem i tym, jak intensywnie potrafiło tu być. Nawet nie zwróciła większej uwagi na to, gdy blondyn z taką ochotą objął ją w talii, przyciągając tym samym do siebie. Było zupełnie inaczej, podobało jej się to, ta ich bliskość.
    Potrzebowała oddechu, chłodnego powietrza na twarzy i znacznie mniejszej ilości osób niż w klubie, choć sądziła, że na ulicach nie będzie lepiej. Nowy Jork nigdy nie spał i był pełen ludzi, którzy pędzili nie wiadomo gdzie. Odebrała swoją kurtkę od szatniarza, po czym ruszyła do wyjścia, by następnie odetchnąć głośno, gdy znalazła się na zewnątrz. Dopiero teraz poczuła, że nieco jej się kręci w głowie. Alyvia zmarszczyła brwii, naciągając kurtkę na ramiona, bo żeby założyć ją normalnie, to było zbyt wielkie wyzwanie dla niej w takim stanie.
    — Koleżanki? — zapytała nieco zdezorientowana, odwracając głowę w tył i spoglądając w głąb wejścia do klubu. W sumie, zapomniała o Katy i reszcie, ale była pewna, że one się świetnie bawią. Potrząsnęła więc głową, uśmiechając się przy tym i odwracając głowę w stronę Emersona.
    — Nie, raczej nie będą się martwić. Gdyby coś się działo, to i tak dam sobie radę — powiedziała z pewnością w głosie, ale jakiś cichy głosik w jej głowie podpowiadał, że w tym stanie mogło być ciężko. Zignorowała go jednak, oplatając się ramionami.
    — Nie jesteś stąd — zauważyła, robiąc krok w stronę mężczyzny. Nie wiedziała skąd ta nagła pewność siebie się w niej wzięła, przeważnie Aly się tak nie zachowywała.
    — Skąd więc jesteś, nieznajomy? — zapytała zaciekawiona.
    Aly 🩷

    OdpowiedzUsuń
  9. To było nieco zabawne z jednej, ale i dziwne z drugiej strony, że żadne z nich nie pomyślało o czymś tak normalnym i przyziemnym, jak przedstawienie się sobie. Oraz to, że w żaden sposób nie czuli się z tym źle ani nie na miejscu.
    Aly jak na razie odbierała blondyna jako nowego znajomego, nieco ciekawego i takiego odbiegającego od nowojorskich norm. Bo od razu było widać, że nie wychował się tutaj, że to nie jest jego rodzinne miasto. Mimo, że mógł próbować, to chyba ilość wypitego alkoholu nieco go zdradziła z tym, że nie jest tutejszy, a Alyvia uznała, że jego akcent jest nawet uroczy, jak on cały z resztą. Rzadko kiedy pozwalała sobie na tak szybkie spostrzeżenia, a tu jednak przyszło jej to z taką łatwością.
    — Nie, uwierz mi, że raczej nie będą — odpowiedziała z uśmiechem. Alyvia Clark słynęła z tego, że potrafiła niepostrzeżenie wyjść, bo już na przykład miała po prostu dość imprezy, źle się czuła i jedyne co chciała, to znaleźć się w swoim mieszkaniu. Poza tym, to miasto ją wychowało i nie czuła się tutaj niebezpiecznie. Może mogło się to wydawać blondynowi nieco dziwne, ale Aly znała swoje przyjaciółki bardzo dobrze, i wiedziała, że wystarczy im wiadomość, że bezpiecznie dotarła do domu.
    Blondynka zrobiła kilka kroków w przód, zmniejszając między nimi jeszcze bardziej przestrzeń. Znów spojrzała z uwagą na mężczyznę, przechylając głowę lekko w bok. Zmarszczyła przy tym nieco brwi, przez dłuższą chwilę zastanawiając się, gdzie jest ten cholerny Luksemburg, o którym mówił blondyn. Nie, nie była stereotypową Amerykanką, która nie orientowała się, jakie są jeszcze kraje na świecie. Była po prostu nieco zamroczona przez alkohol, który spowalnił jej myśli.
    — Europa — wypaliła w końcu, dumna z tego, że zdołała sobie przypomnieć, gdzie leży jego rodzinny kraj. Odgarnęła kosmyk jasnych włosów za ucho, po czym kiwnęła głową na jednakową, sprawiając, że włosy i tak znów wróciły na swoje dawne miejsce, drażniąc ją nieco.
    — Całe życie. Ale czasami też wyjeżdżałam do dziadków, na farmę, do Idaho — odpowiedziała.
    — Więc, czemu opuściłeś Europę i przyjechałeś do Ameryki? Chciałeś spełnić swój american dream? — zapytała, zaciekawiona tym, co go tu tak naprawdę sprowadziło.
    ♥️

    OdpowiedzUsuń
  10. Naprawdę ciężko jej się myślało, a blondyn jeszcze bez wahania znęcał się nad Aly, zadając pytania odnośnie swojej ojczyzny. Myślał, że naprawdę to będzie łatwe zadanie dla Clark, biorąc pod uwagę w jakim była stanie? Okej, może źle czy tragicznie z nią nie było, ale wypity alkohol wystarczająco działa na to, aby musiała się dłużej zastanowić nad zadanym pytaniem. Znów zmarszczyła więc brwi, próbując w głowie choć na chwilę odtworzyć mapę Europy, co naprawdę było utrudnionym zadaniem.
    — Gdzieś koło Francji? — zapytała po chwili, unosząc znów głowę nieco w górę i spoglądając na swojego rozmówcę. Uśmiechnęła się lekko, może nieco z dozą pewności, choć w stu procentach pewna nie była swojej odpowiedzi. Ale, nawet jeśli by się zbłaźniła, to jakoś za bardzo jej to nie obchodziło, nie teraz. Może gdyby była trzeźwa, czułaby się nieco rozczarowana swoją głupotą, ale teraz mogła wszystko zwalić na alkohol, jak większość ludzi w piątkowy wieczór.
    — Mają tam piękne góry, i w lato świetnie widać gwiazdy— powiedziała z uśmiechem. Lubiła jeździć do Idaho, było tam zupełnie inaczej niż w Nowym Jorku. Stan ten zupełnie odbiegał od miejsca, gdzie Alyvia się wychowała, i czasami zastanawiała się, czemu jej rodzice lata temu zdecydowali się opuścić rodzinne miasto i wyjechać do Wielkiego Jabłka. Czemu porzucili ten spokój i cisze, na rzecz głównego i pełnego ludzi Wielkiego Jabłka.
    — No i jest tam całkiem sporo parków stanowych, które warto zobaczyć — dodała. Tak, zdecydowanie te parki też robiły wrażenie na turystach.
    — Zawsze mnie dziwi, że ludzi tak ciągnie do tego miasta. Żadne inne Ci się nie spodobało jak te? — zapytała. Przecież Ameryka miała wiele innych dużych miast, które również dawały perspektywy, a mimo to Nowy Jork nadal był tym, który chyba przyciągał najbardziej. Chociaż, co ona mogła powiedzieć, pewnie gdyby wychowała się gdzieś indziej, również marzyłaby o życiu właśnie tutaj.
    Zaśmiała się cicho na jego kolejne słowa. Tak, wielu ludzi właśnie tak zaczynało swój american dream, albo tylko Aly odnosiła takie wrażenie. Że znalezienie sobie kogoś z tego miasta jakby nagle otwierało zupełnie inne drzwi.
    Na moment odwróciła głowę, spoglądając w stronę klubu. Tak naprawdę, to nie miała już ochoty tam wracać, mając wrażenie, że na dzisiaj zdecydowanie wystarczy jej imprezy i głośnej muzyki. Chyba wolała już wrócić do domu, ale z drugiej strony, ten tajemniczy blondyn, który stał tuż obok, skutecznie odciągał jej myśli od powrotu do czterech ścian.
    — Mam ochotę na pizzę, piwo i możliwość zatopienia się w mojej wygodnej kanapie. Jeśli masz ochotę to… możesz iść ze mną — powiedziała, nawet nie zastanawiając się za bardzo nad tą propozycją. Po prostu jeszcze nie chciała kończyć tego wieczoru w jego towarzystwie, bo wiedziała, że gdyby teraz się rozeszli, już pewnie nigdy by na siebie ponownie nie wpadli.
    — Chodź. Mieszkam niedaleko, to tylko kilka przecznic stąd, a po drodze jest całkiem dobra pizzeria, która prowadzi Włoch. I nie jest to jakaś okropna, tłusta amerykańska pizza, która wy przyjezdni znacie z filmów — zaśmiała się, ruszając przed siebie.
    Głodny? 🍕

    OdpowiedzUsuń

  11. — Czasami nie rozumiem fascynacji Europejczyków Ameryką. Macie tyle pięknych krajów u siebie, mimo to chcecie tu przyjechać za wszelką cenę — powiedziała, spoglądając na blondyna ze zdumieniem. Oprócz niego znają jeszcze kilka innych osób, które przyjechały tu, mając nadzieję, że Ameryka będzie tym ich miejscem na ziemi, a Aly zdecydowanie wolałaby na ich miejscu zwiedzić na przykład Włochy, Hiszpanię czy któryś inny z krajów. Ameryka momentami wydawała jej się brudna, choć i ona miała swoje piękne i unikatowe miejsca, które przyciągały setki innych osób.
    — Jeśli potrafisz jeździć konno, to z miłą chęcią pokaże Ci kawałek amerykańskiej ziemi — stwierdziła z uśmiechem. Może mistrzynią siodła nie była, ale uwielbiała jazdę konną. Zdecydowanie, właśnie wtedy czuła tą wolność, której w Nowym Jorku tak jej brakowało.
    — A czym się zajmujesz? — zapytała, znów spoglądając w stronę blondyna. Mimo, iż światła latarni nie były jakoś bardzo mocne, dają radę zauważyć jego roziskrzone spojrzenie, ale nie zastanawiała się nad tym, jaki jest tego powód. Musiała jednak stwierdzić, że podobało jej się to, w sumie on cały jej się podobał. Był przystojny, pewny siebie ale również i zabawny. Nie wydawał się, że chce ją tylko szybko wykorzystać i potem zapomnieć. Spoglądał w jej stronę zupełnie inaczej, niż wszyscy inni mężczyźni przed nim. Może właśnie to spowodowało, że Alyvia zdecydowała się zaprosić go do siebie, a może po prostu była głupi i naiwna. Cóż, przekonać się pewnie miała o tym dzisiejszego wieczoru.
    — Jesteś wariatem. Nasza pizza jest pokryta toną kalorii, jak wszystko zresztą w tym kraju — zaśmiała się, choć taka była prawda. Amerykanie nie wiedzieli co to zdrowe jedzenie, albo nie chcieli wiedzieć. Aly za to nie potrafiła obejść się bez zdrowych rzeczy i stroniła od wszystkiego co wysoko przetworzone, a niektóre działy w sklepach świadomie omijają szerokim łukiem.
    — Ojej, możesz zapłacić, ale w pizzerii nie mów, że ich pizza jest gorsza, chyba, że chcesz wywołać wielką awanturę — powiedziała. Pizzeria, do której zmierzali nie znajdowała się daleko. Musieli pokonać tylko trzy przecznice, a potem jeszcze dwie kolejne, by dotrzeć do mieszkania Alyvii. I choć zawsze ta droga wydawała jej się krótka, tak teraz, kiedy była pod wpływem alkoholu, zdawało jej się, że idą bardzo długo.
    😏😏

    OdpowiedzUsuń
  12. — W sumie, chyba masz rację. Ja za to bardzo chciałabym zobaczyć jakiś inny kraj oprócz Ameryki — wyznała. Aly Clark raczej nie należała do tych osób, które mogły pozwolić sobie na jakiekolwiek zagraniczne podróże. Raz w życiu była z ojcem na krótkich wakacjach w Meksyku i to w sumie tyle było z jej zwiedzania świata. A przecież było tyle innych miejsc, które chciała zobaczyć. Jednak, nie urodziła się w jakiejś bogatej rodzinie, która mogła sobie pozwolić na latanie po świecie, więc zdecydowanie ciążyła się, kiedy udało jej się pojechać do Idaho, i spędzić tam kilka tygodni.
    Czasami zazdrościła tym wszystkim ludziom, którzy urodzili się i już mieli pieniądze, pozycję i w sumie praktycznie nie musieli jakoś mocno się starać w życiu, żeby cokolwiek osiągnąć. Ona za to ciągle robiła coś, żeby w przyszłości móc pozwolić sobie na nieco więcej, niż za dziecięcych lat.
    Słysząc słowa blondyna, uniosła w górę jedną brew, choć patrząc na niego, czy powinna być w jakikolwiek sposób zaskoczona jego wyznaniem? Raczej nie. Wyglądał na takiego, który miał zdecydowanie więcej hobby w życiu niż ona, choć pewnie nie wszystkie koniecznie lubił.
    — No proszę, wkładasz w coś kasę, a potem wyciągasz z tego jeszcze więcej? — zapytała. Tak właśnie kojarzyła każdego, kto zajmował się inwestycjami.
    — Studiuję, a dokładniej resocjalizacje. Potem mam zamiar dostać się do policji, ale zobaczymy jak wyjdzie z tymi planami — odpowiedziała. Aly miała chyba wszystko ułożone w życie, a komplikacji w nim zdecydowanie nie przewidywała. Teraz, jej jedynym celem było ukończenie studiów z jak najlepszym wynikiem.
    — Okej, zamówię najlepszą jaką mają — powiedziała z uśmiechem, kiedy znaleźli się w pizzerii, która mimo późnej pory nadal była pełna ludzi. Właśnie dlatego Alyvia tak bardzo lubiła to miejsce, i nawet udało jej się, że ich pizza została zrobiona dość szybko, pomiędzy kolejnymi zamówieniami. Czasami warto było mieć jakieś znajomości na mieście. Kiedy już odebrali swoje zamówienie, Aly poprowadziła blondyna prosto do swojego mieszkania, które na szczęście nie znajdowało się daleko.
    — Witam w moim małym królestwie — zaśmiała się, kiedy w końcu znaleźli się w niewielkim przedpokoju. Rzuciła klucze na kolorową komodę, którą malowała jej ciotka, po czym z głośnym westchnięciem ulgi zrzuciła z nóg szpilki.
    — Piwo? Czy wolisz jakiegoś drinka? — zapytała, odwracając się w stronę mężczyzny twarzą, po czym zrobiła kilka kroków w tył, uśmiechając się przy tym.
    🩷

    OdpowiedzUsuń
  13. Alyvia miała wrażenie, że blondyn potrafi zaskoczyć na wiele sposobów. Coś jej mówiło, że jeszcze siedzi w nim wiele tajemnic, a ona zdecydowanie w ten wieczór, chciała odkryć kilka z nich. A w jaki sposób, to już musieli ustalić między sobą, choć wystarczyło jedno ich spojrzenie, by oboje mogli się domyślić, jak ten wieczór mógł się skończyć.
    — Kajdanek jeszcze nie mam. A mogłam zabrać ojcu — westchnęła, niby to że zrezygnowanie. Może w innym wypadku wzięłaby te słowa za zwykły, prostacki żart, ale teraz nawet i jej wyobraźnia zaczęła pracować, wyobrażając sobie… wszystko tak naprawdę. Uśmiechnęła się jedynie lekko, kiedy usłyszała ciche przeprosiny ze strony mężczyzny, sam chyba był zaskoczony i zniesmaczony swoimi słowami, bo przecież od razu było widać, że na trzeźwo pewnie nigdy nie pozwoliłby sobie na tego typu komentarz. I nie, Aly nie miała uciekać z krzykiem ani wyrzucać go z mieszkania, w sumie już nie raz słyszała tego typu komentarze, była więc przyzwyczajona. Blondyn ją też w sumie nieco rozbawił swoimi słowami, ale postanowiła nie drążyć dalej tematu.
    Kiedy znaleźli się w jej mieszkaniu, od razu poczuła się nieco swobodniej.
    — Ciocia jest artystką, a ta komoda to objaw jej weny. Z tego co wiem, to brakowało jej tu czegoś kolorowego, i w sumie nawet pasuje — Aly wzruszyła ramionami, spoglądając na kolorową komodę. Zdecydowanie, mebel ten wyrażał artystyczną duszę Alisy i pasował do jej szalonej osobowości.
    — Piwo jest w porządku — powtórzyła słowa blondyna, spoglądając na niego. Usiadła na miękkiej kanapie, wręcz się w nią zatapiając. Po chwili jednak wstała, podchodząc do mężczyzny.
    — Daj, wezmę to. Niech schłodzą się jeszcze bardziej — powiedziała, odbierając siatkę z piwami, które to po chwili wsadziła do lodówki, bo zdecydowanie nie przepadała za ciepłym piwem.
    — No więc, jesteś inwestorem, lubisz amerykańską pizzę i jeździsz konno. Co jeszcze powinnam o Tobie wiedzieć? — zapytała, podchodząc ponownie do niego, z otwartymi już butelkami z alkoholem. Przechyliła lekko głowę w bok, przyglądając mu się z uwagą.
    — Ile właściwie masz lat? I czemu zwróciłeś uwagę akurat na mnie? — zapytała. Tak, Aly należała raczej do ciekawskich osób, które chciały wiedzieć wiele rzeczy, choć tu najbardziej interesowało ją to, czemu tajemniczy Europejczyk wypatrzył w klubie akurat ją.
    — Byłam jakimś zakładem? — znów zapytała, choć ta myśl ją bardzo bawiła.
    🩷

    OdpowiedzUsuń
  14. — Ciocia Alisa nie przepada za prostymi meblami, dlatego też ikeę omija szerokim łukiem, ponieważ bardzo drażni ją to, że tam wszystko jest do siebie podobne i niczym się nie wyróżnia — zaśmiała się. Tak, Alisa nie mogła przeżyć, że istniały takie miejsca jak Ikea i wszystkie inne sieciówki, które robiły meble do siebie podobne. Alisa w ogóle nie lubiła wszystkiego, co jest do siebie podobne. Była chyba jedyną osobą w rodzinie, która była szalona i miała szalony styl, ale za to Aly ją właśnie uwielbiała, bo nie była taka sama jak większość osób. Alyvia również usiadła na kanapie, upijając łyk piwa. Było idealnie schłodzone i smakowało całkiem dobrze, choć jakiś cichy głosik w jej głowie podpowiadał, że może jeszcze jedna butelka alkoholu i na dzisiejszy wieczór jej wystarczy.
    — Boże, jaki romantyk z Ciebie. Pewnie każdej grasz jakieś miłosne melodie na fortepianie, hm? — zapytała z lekkim uśmiechem. Kobiety lubiły romantyków, Aly również jakoś zawsze zwracała uwagę na ten aspekt, choć nie lubił być na każdym kroku zasypywana czułościami. Niemniej jednak, blondyn mocno jej zaimponował, a ona przy nim poczuła się nieco… głupio? Sama oprócz angielskiego jako tako posługiwała się jedynie hiszpańskim, bo uczyła się go w szkole.
    — Sukienka? W życiu bym jej nie wybrała, ale zmusiła mnie do tego przyjaciółka— zaśmiała się. Aly jakoś nie przepadała za takimi ubraniami, jak miała teraz na sobie. Wydawało jej się, że sukienka jest znacznie za krótka, ale w końcu też szły na imprezę.
    — Och, czyli jesteś typem obserwatora? Powinnam się w takim razie bać? Czasami nam opowiadają na studiach o takich typach, a tata też nieraz mnie przed nimi przestrzegał — powiedziała. Nieco ją to rozbawiło, bo przecież właśnie złamała jedną z najważniejszych rzeczy, którą uczył ją ojciec — nigdy nie ufać i nie zapraszać nieznajomych. A tu proszę, Alyvia z wielką wręcz chęcią zaprosiła do siebie nieznajomego do mieszkania i jeszcze piła z nim piwo, jak z jakimś najlepszym kumpel, którego może nie widziała kawał czasu.
    — Jestem córką policjanta, więc już z łatwością możesz wywnioskować, czemu policja i taki kierunek studiów. Mam dwadzieścia dwa lata, nie mam w sumie ulubionego koloru i nie posługuję się pięcioma językami. W sumie, znam tylko hiszpański, ale nie na jakimś perfekcyjnym poziomie. Nie gram na żadnym instrumencie. Ucieknie spodobało mi się spojrzenie. Masz ładne oczy — powiedziała z uśmiechem, spoglądając w jego stronę.
    — A co do języków, to jakimi się posługujesz? I jakim cudem jesteś je w stanie wszystkie zapamiętać? — zapytała. Miała w głowie jeszcze kilka innych pytań, ale nie chciała go od razu nimi zasypywać.
    🩷

    OdpowiedzUsuń
  15. — Ciocia jest bardzo intrygująca sama w sobie, nie tylko jej gust. W sumie, nie wiem skąd jej się to wzięło, raczej cała nasza rodzina jest… nudna, tylko ona się wyłamała z tego schematu — powiedziała z uśmiechem. Mimo to była jej ulubioną ciocią, i to właśnie z nią że wszystkich z najbliższych miała najlepszy kontakt. Była niczym jej prawdziwa matka, bo tak naprawdę poświęciła jej szmat czasu, za co była jej niezmiernie wdzięczna.
    Alyvia nie należała chyba do romantycznych osób. Owszem, lubiła od czasu do czasu jak ktoś się postarał i sama również potrafiła się poświęcić drugiej osobie, choć zazwyczaj w całym swoim życiu trafiała raczej na typów macho, którzy myśleli, że osiągnęli szczyt, kupując jej jakąś różę, czy bukiet w supermarkecie.
    — Tylko dwa? No dobra, ale bardziej jestem ciekawa rezultatu, czy te, które dosięgnął ten zaszczyt, zakochały się w Tobie na zabój? Och, scena rodem ze Zmierzchu — zaśmiała się, choć może nie powinna. W sumie, to było bardzo romantyczne, i gdyby to Aly była na miejscu którejś z tych dziewczyn, zapewne straciłaby całkowicie głowę dla tego przystojnego blondyna i zrobiłaby wszystko, by był tylko jej. Chociaż, patrząc na to, że prawdopodobnie wywodził się z zamożnej rodziny, to i jego byłe partnerki pochodziły z tego samego kręgu, a o bogatych ludziach Aly miała… cóż, odczuwała w ich kierunku mieszane uczucia.
    Aly opuściła głowę, spoglądając na swoją sukienkę, uśmiechając się lekko. Może i miał rację, że do niej pasowała, ale nie była totalnie w stylu Alyvii. Na zadane pytanie zastanowiła się przez chwilę, popijając przy tym kilka łyków piwa.
    — Mam jedną, ulubioną czarną sukienkę, i to chyba ja bym ubrała. W srebrnym jakoś źle się czuję, choć każdy mówi, że mi pasuje. Ten kolor jest dla mnie za bardzo… hm, widoczny? — bardziej zapytała, marszcząc przy tym brwii. Nie wiedziała, czy to było dobre określenie, ale tak właśnie Aly myślała, że srebrny kolor jest za bardzo widoczny, dlatego za bardzo go nie lubiła.
    Odstawiła swoją butelkę na podłogę, po czym wstała i chwyciła za pilot od telewizora. Szybko odpaliła na nim aplikację ze Spotify, po czym wyciągnęła rękę w stronę blondyna, posyłając mu uśmiech.
    — Miałam ochotę na jakiś wolniejszy kawałek, a po tym co pokazałeś w klubie, myślę, że wolne tańce też Ci całkiem dobrze wychodzą — powiedziała z rozbawieniem. Kiedy nieco się ociągał, Aly bez zastanowienia złapała go za dłoń, zmuszając do wstania z kanapy.
    — Nie wiem czy to można nazwać rodzinna tradycja. Tata raczej nie był zadowolony z tego pomysłu, że chce wstąpić do policji — odpowiedziała, robiąc kilka kroków w stronę wolnej przestrzeni na środku pokoju. Będąc już na miejscu, zarzuciła mu ręce na ramiona, unosząc głowę w górę.
    — Kobiety w policji nie mają łatwo. Wiesz, nadal rządzą tam faceci i większość z nich ma nas za słabą płeć — wzruszyła ramionami, choć te słowa były sporą prawdą. Może dlatego tak wiele kobiet nie decydowało się na wstąpienie w szeregi policji, bo ciężko było im się wybić. Tam potrzebny był twardy charakter, a Aly taki zdecydowanie miała, choć na pierwszy rzut oka wielu powiedziałoby zupełnie inaczej.
    — I nie mylą Ci się te języki? Boże, ja przy jednym wymiękam, a co dopiero przy pięciu — zaśmiałam się, kręcąc głową na boki. — okej, jeszcze jedno pytanie. W jakim języku myślisz? — zaśmiała się, przechylając głowę na bok.
    🩷

    OdpowiedzUsuń
  16. — Wiesz, dziadkowie zawsze mieli coś przeciwko temu, że ciocia się tak wyłamała, ale jej to nie przeszkadza, a dziadkowie po tylu latach przyzwyczaili się, że mają, hm… szaloną córkę? — bardziej zapytała, śmiejąc się przy tym. — Tak, to bardzo dobrze, że nie jest taka jak wielu innych. W sumie, nie jestem w stanie jej sobie wyobrazić, że siedzi za biurkiem i robi jakieś poważne rzeczy. Raz może miała epizod, że była sekretarką, ale szybko z tego zrezygnowała, bo praca od do w ogóle do niej nie przemawiała i strasznie się przy tym nudziła — wyjaśniła. Taka właśnie była ciotka Aly, która mimo dojrzałego wieku, nadal miała w sobie coś z nastolatki, przez co tak dobrze dogadywała się ze swoją bratanicą.
    — Wychowała mnie, była dla mnie jak mama, choć to były tylko takie wiesz, poważne momenty, kiedy wchodziłam w nastoletni wiek. Tata by sobie z tym nie poradził, on jest, hm… jest typowym facetem, który mimo wszystko stawił czoła i wychował mnie praktycznie sam. I właśnie gdyby nie jego siostra, to chyba byłabym typową chłopczycą, a tak przynajmniej ktoś mi pokazał, jak być dziewczynką — zaśmiała się, choć taka właśnie była prawda. Ojciec dawał jedynie pieniądze, jeśli przychodził czas, że Alyvia musiała iść na zakupy, a te najczęściej właśnie robiła w towarzystwie cioci, i bardzo dobrze to wspomina.
    Aly nagle pomyślała, że chciałaby zobaczyć tego nieznanego jej z imienia blondyna, w tym romantycznym wydaniu, o którym mówił. Chciała posłuchać tych wszystkich melodii, które potrafił zagrać na fortepianie, bo wydawało jej się to cholernie romantyczne, a ona tak naprawdę była zwykła, prosta dziewczyną, na której robiły wrażenie takie właśnie gesty. Zastanawiała się, co w głowie miały jego poprzednie partnerki, że nie trzymały go tylko dla siebie, bo gdyby ona była na ich miejscu, pomyślałaby pewnie, że szczęście się do niej uśmiechnęło, albo złapała przysłowiowego Pana Boga za nogi. Boże, w życiu nie dopuściłaby, żeby jej związek rozpadł się, gdyby miała u boku takiego właśnie faceta.
    Znów spojrzała na niego z lekkim rozbawieniem, kiedy przyznał się, że chyba nie widział Zmierzchu. Jak mógł nie widzieć tak wyszukanego filmu? Aż pokręciła głową ze zdumieniem.
    — Ten o wampirach, że śmiertelniczka zakochuje się w wampirze a on w niej i potem żyli długo i szczęśliwie, ale oczywiście nie w pierwszej części. Są trzy, ale ekranizacja ostatniej jest podzielona na dwie — powiedziała, by chwilę później parsknąć śmiechem, kiedy zobaczyła minę blondyna. Okej, chyba faktycznie nigdy nie natrafił na Zmierzch, w co Alyvii naprawdę było ciężko uwierzyć.
    Szumiało jej przyjemnie w głowie, choć było to uczucie nieco mocniejsze niż w klubie, i w sumie nie wiedziała, czym to tak naprawdę było spowodowane. Alkoholem, głośną muzyką, którą jeszcze nie tak dawno docierała do jej uszu, czy jego obecnością. Będąc tak blisko, wyraźnie czuła zapach jego perfum, i wiedziała, że nie należą do najtańszych. Za to idealnie pasowały do jego osoby, jakby jeszcze bardziej podkreślając jego charakter.
    — Pewnie tak. Jestem, mimo wszystko, dość prostą dziewczyną, i lubię takie romantyczne gesty — odparła w odpowiedzi. Pewnie by się zakochała jak szalona, gdyby takie coś jej się przytrafiło. Na kolejne pytanie wzruszyła ramionami. Przywykła do tego, że ludzie na nią spoglądali, niejednokrotnie słyszała pochlebne słowa w swoją stronę, ale też nigdy nie odważyła się w jakiś sposób wykorzystać tego, że jest urodziwa i dzięki temu mogłaby dość dużo zyskać.
    — Ludzie zawsze się patrzą. Otwarcie, albo nie. Mi jest to w sumie obojętne — może kiedyś miała z tym problem, jednak teraz po tak wielu latach nauczyła się to wszystko w pewien sposób ignorować.
    Kiedy w końcu zdecydował się do niej dołączyć i stanął tuż przed nią, dostosowując swoje ciało do spokojnego rytmu muzyki, a jego dłonie znalazły się na jej biodrach, Aly poczuła delikatny, elektryzujący dreszcz, który przebiegł jej wzdłuż kręgosłupa. I było to przyjemne uczucie, nie chciała i nawet nie próbowała tego ukryć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Raczej nie, bo wiedział, że i tak bym nie zmieniła zdania. Przyzwyczaił się do myśli, że może pewnego dnia jego córka będzie z nim pracować na jednym posterunku — powiedziała, unosząc głowę w górę i spoglądając na blondyna. I może to był błąd, bo chyba nieco bardziej, niż powinna, zatraciła się w jego oczach. Miały przyjemny odcień niebieskiego i tak bardzo do niego pasowały.
      — Ciekawe. Mówić w kilku językach i myśleć w wybranym od danego momentu — mruknęła, ściągając nieco brwii w zastanowieniu. Pozwoliła mu, aby okręcił ją wokół własnej osi. A później, kiedy usłyszała pytanie, wciągnęła głośno powietrze w płuca, przez chwilę spoglądając na blondyna nieco zaskoczona.
      — Raczej nie wyjdziesz na dupka, jak już grzecznie zapytałeś — powiedziała w końcu, uśmiechając się, i kiwając przy tym głową, zgadzając się na jego propozycję.
      🩷

      Usuń
  17. Alyvia nigdy nie sądziła, że znajdzie się w takiej sytuacji. Raczej unikała ich jak ognia, bo po prostu jednorazowe przygody nie były w jej stylu. Ona raczej szukała czegoś na stałe, czegoś co da jej ten przyjemny prąd, który przebiegał za każdym razem wzdłuż kręgosłupa. Osoby, która będzie szła z nią ramię w ramię, nie bacząc na wszystko.
    Jednak ten blondyn, który stał przed nią, miał w sobie coś takiego, co nie pozwalało jej się od niego oderwać. Przyciągał ją, był niczym magnes, a ona nie potrafiła mu odmówić. Już wtedy, kiedy spotkali się w klubie, czuła ten przyjemny, elektryzujący dreszcz, który przebiegł jej wzdłuż kręgosłupa. Boże, co on miał w sobie takiego, że Aly w jednym momencie potrafiła stracić wszystkie zmysły ? Dla tego nieznajomego nagięła wszystkie swoje zasady, a w sumie to je złamała. I naprawdę, pewnie w wielu przypadkach by tego żałowała, ale tutaj było zupełnie inaczej. Już chyba od samego początku pragnęła tego, żeby znaleźć się przy nim tak blisko, jak była teraz. Odetchnęła nieco głębiej, gdy ja do siebie przyciągnął, po czym uniosła głowę, zatapiając się w jego oczach, w które tak naprawdę mogłaby spoglądać bez końca. Według Alyvii wyglądały niczym ocean, nie wzburzony i spokojny. Mogłaby w nie patrzeć ciągle i nigdy by jej się to nie znudziło.
    Poczuła, jak robi jej się ciepło. Jak te przyjemne uczucie rozlewa się po jej ciele, a Aly nie miała zamiaru się temu sprzeciwiać. Pozwoliła, aby blondyn zbliżył się do niej jeszcze bardziej, by jego dłoń znalazła miejsce na jej biodrze, i cholernie bardzo jej się podobało to uczucie. Ciepło jego dłoni i uścisk, który sprawiał, że aż dostawała gęsiej skórki na skórze. Już nawet nie w głowie jej były rozmowy, bo one nagle stały się nudne i nieważne przy tym, co właśnie teraz robili.
    Pewnie, gdyby jej nie trzymał, Aly osunęłaby się po chwili na podłogę. Chyba też nieco zakręciło jej się w głowie od nadmiaru emocji, które wręcz w niej buzowały w momencie, gdy Seymour ją pocałował. Przylgnęła do niego jeszcze bardziej, choć i tak już byli wystarczająco blisko. Znów oplotła rękami jego szyję, pozwalając sobie na to, aby wpleść palce jednej z dłoni w jego włosy. Druga zaś ręka zjechała nieco niżej, kładąc ją na piersi mężczyzny. Czuła, jak oddycha nieco szybciej, zupełnie tak jak ona.
    W końcu, mimo wielkiej niechęci, Aly oderwała się od niego, przerywając ten słodki pocałunek. Mimo wszystko nie odsunęła się, stała nadal blisko niego, czując jak jej policzki chyba zaróżowiły się z nadmiaru emocji.
    — Nie, w ogóle mi nie przeszkadzało, kiedy na mnie patrzyłeś. Prawdę mówiąc, podobało mi się to — powiedziała z delikatnym uśmiechem, stwierdzając że tylko na to jedno zdanie chciała mu odpowiedzieć.
    — Chyba oszalałam, ale zupełnie mi to nie przeszkadza — zaśmiała się, odchylając przy tym głowę lekko w tył.
    🩷

    OdpowiedzUsuń
  18. Sama Alyvia nie sądziła, że jej wieczór skończy się właśnie w taki sposób. Rzadko kiedy decydowała się na tego typu krok, aby zakończyć noc w ramionach jakiegoś obcego faceta. W sumie na palcach jednej ręki mogła policzyć ile było takich sytuacji — ta była trzecia. Każdy z poprzednich mężczyzn miał w sobie to coś, co blondyn, którego miała przed sobą, on jednak mocno wygrywał w tym rankingu i Aly złapała się na myśli, że jemu mogłaby poświęcić znacznie więcej czasu, niż tylko kilka godzin, które dzieliły ich od zbliżającego się poranka.
    Nie umiała określić, co dokładnie w sobie takiego miał, ale interesował ją, a to oznaczało, że chciałaby go bardziej poznać, spędzić trochę więcej czasu, zatracić się w rozmowie, a może i nie tylko. Teraz jednak, myśli w jej głowie szalały. Panował tam istny chaos, którego nie chciała i nie potrafiła ogarnąć. Wariowała, a to wszystko za sprawą Seymoura, który działał pewnie, ale nadal miał na uwadze to, że Alyvii może się coś nie spodobać. Ale co takiego miałoby jej się nie spodobać? Pragnęła tylko więcej i więcej, ale jakoś na razie nie miała odwagi, by mu o tym powiedzieć. Czując jego ręce na swoim ciele, które błądziły w tylko sobie znanym kierunku, chciała, aby nie zadawał żadnych pytań. Żeby zdecydował się na ten jeden krok, o którym chyba oboje myśleli. Jednak to Clark zrobiła coś, co zaskoczyło ją samą, choć nie dała tego po sobie w żaden sposób poznać. Niespiesznie zjechała dłońmi, łapiąc w palce guziki jego koszuli, które to zaczęła wręcz leniwie rozpinać. Jeden po drugim, wciąż nie patrząc na niego. Sądziła, że jej przerwie, jednak chyba nie miał ku temu nic przeciwko.
    — W żaden sposób mi nie przeszkadza — przyznała szeptem, kiedy poczuła na swojej skórze jego usta. Składał ciepłe pocałunki na jej szyi, które sprawiały, że kręciło jej się w głowie. Jak on to robił, że nagle wystarczyło kilka godzin, żeby Aly straciła dla niego głowę?
    — Podoba mi się, jak na mnie patrzysz. Chyba jeszcze nikt tak nie patrzył — przyznała zgodnie z prawdą, odgarniając kosmyk włosów za ucho. On był pierwszy, który samym spojrzeniem doprowadzał ją na skraj wytrzymałości.
    — Rozepnij ją — poprosiła, przymykając na moment oczy. Czuła, że ta cholerna sukienka, która miała na sobie, zaczęła ją wręcz palić. Nagle przeszkadzała i była niepotrzebna, oboje o tym bardzo dobrze wiedzieli.
    W końcu uniosła głowę, spoglądając na mężczyznę. Boże, jak on na nią działał. Czuła za każdym razem, kiedy ją dotykał, dreszcze na ciele. I wiedziała, że to nie umyka jego uwadze. Nie chciała, żeby umykało. Chciała, aby patrzył na nią tak, jak teraz. Chciała ciągle oglądać ten błysk w jego oczach.
    Znów wciągnęła powietrze w usta, łapiąc się na tym, że chyba zapomniała o oddychaniu.
    Nie chciała się z nim żegnać, a na pewno nie teraz. Chciała, aby to wszystko poszło dalej, i też postanowiła, że sama do tego doprowadzi. Znów się do niego zbliżyła, i tym razem to usta Aly odnalazły miejsce na jego szyi. Choć musiała stanąć nieco na palcach, zupełnie jej to nie przeszkadzało. Nie tracąc chwili, zsunęła usta niżej, składając delikatne pocałunki na jego klatce piersiowej, odpinając te kilka guzików koszuli, które jej pozostało. Dłonie Aly wsunęły się pod materiał ubrania, a jej palce zaczęły jakby z uwagą badać ciało mężczyzny. Uśmiechnęła się pod nosem, kiedy wyczuła jak dobrze jest zbudowany.
    🩷

    OdpowiedzUsuń
  19. Nawet i Aly nie mogła skłamać, że nie myślała o tym, aby ten wieczór zakończył się w jakikolwiek inny sposób. Chyba tego właśnie potrzebowała, chwili zapomnienia i zatracenia się w nieznanych ramionach, które teraz wydawały się wręcz idealne. Głupio by więc postąpiła, gdyby nagle to wszystko przerwała i powiedziała, żeby to zakończyło. Nie, ta opcja w ogóle nie wchodziła w grę, a Alyvia z każdą kolejną mijającą sekundą chciała jeszcze więcej. Była zachłanna czyjegoś dotyku, uczucia ciepła na skórze i pocałunków, których blondyn jej nie szczędził.
    Clark zdecydowanie straciła głowę dla tej chwili, bo nigdy zdecydowanie nie pomyślałaby, że zwykły, piątkowy wieczór zakończy w ten sposób. Złapała się na tym, że działała instynktownie i być może za szybko, ale chyba żadnemu z nich to nie przeszkadzało, a już zdecydowanie jej partnerowi, który pozwalał, by dłonie blondynki błądziły po jego ciele.
    — Nikt — powiedziała, kręcąc przy tym głowa. Jeszcze nikt nie wywoływał u niej takich dreszczy, posyłając jej spojrzenie. Nie umiała opisać tego, co właśnie czuła, ale chciała, aby jeszcze kiedyś się to powtórzyło. Po prostu chciała, aby patrzył na nią w ten sposób ciągle, co było nieco samolubne z jej strony. Alyvia Clark była świadoma tego jak wygląda, i to właśnie ten wygląd zazwyczaj przyciągał facetów, ale większość z nich traktowało ją jak ładny dodatek, którym można pochwalić się przed kumplami, by zobaczyć iskierkę zazdrości w ich spojrzeniu. Nic więcej, była tylko dodatkiem.
    Na moment oderwała się od niego, by posłać mu wdzięczne spojrzenie, kiedy od razu wykonał jej prośbę. Wkurzyłaby się, gdyby się ociągał, albo nie był pewny tego, co ma zrobić. Tu jednak wszystko potoczyło się tak, jak Aly chciała. Kiedy poczuła, że jej stopy odrywają się od podłogi, niemal odruchowo oplotła mężczyznę nogami w pasie, przylegając do jego ciała całą sobą. Jego skóra była gorąca, wręcz parzyła, ale to było przyjemne uczucie. Czuła się tak, jak u czytali sobie w myślach, kiedy skierował swoje kroki w stronę jej niewielkiej sypialni. Zaśmiała się cicho, wprost w jego wargi, uświadamiając sobie, że cała ta scena jest wyrwana rodem z jakiegoś taniego romansidła, ale zupełnie jej to nie przeszkadzało, a nawet pokusiła się na stwierdzenie, że całkiem jej się to wszystko podoba.
    Jęknęła, nie mogąc się powstrzymać, kiedy znaleźli się w pomieszczeniu, a on wplótł palce w jej włosy i odchylił głowę w tył. Ten gest za to cholernie jej się spodobał, a Aly miała nadzieję, że mężczyzna to zauważy. Czuła na sobie jego spojrzenie, które prześlizgiwało się po jej ciele i było to jedno z przyjemniejszych uczuć tego wieczoru.
    — Tak jest — mruknęła z uśmiechem, robiąc to, o czym mówił. Zsunęła dłonie nieco w dół, docierając najpierw do paska, z którym szybko sobie poradziła. Tak samo było z guzikiem i zamkiem, a później, nie czekając, wsunęła palce za materiał ubrania, zsuwając je w dół. Później, nie czekając, chwyciła za zapięcie swojego stanika, które na szczęście znajdowało się z przodu, po czym odpięła je, ściągając z siebie bieliznę. Rzuciła ją na ziemię, gdzieś niedaleko nich, po czym znów przyciągnęła blondyna do siebie, ponownie odnajdując jego usta, w które wpiła się zachłannie.
    😏🩷

    OdpowiedzUsuń
  20. Sama nie wiedziała, czy postępuje właściwie. Nie myślała, co może sobie o niej pomyśleć, gdy tak szybko mu się oddała, a przecież mógł sobie pomyśleć wiele. Że jest łatwa, pewnie jak każda inna, w tym wielkim mieście. Przecież Nowy Jork był wielomilionowym miastem i raczej nie wszystkie kobiety czekały do którejś randki z tym, żeby pójść z facetem do łóżka.
    Przez moment przeszło jej przez myśl, co na to wszystko powiedzą jej przyjaciółki, choć mogła sobie wyobrazić to ich wypytywanie o wszystko. Dziewczyny były zróżnicowane do tego stopnia, że jedna pewnie by jej pogratulowała i zapytała, czy było zajebiscie, druga zaś pewnie zbeształaby ją od góry do dołu, odnośnie tego, jak się zachowuje. Teraz jednak nie to było najważniejsze, bo nagle jej myśli znów wróciły do blondyna przed sobą. Do jego ciepłych dłoni, gorących pocałunków i tego spojrzenia, od którego dostawała dreszczy.
    To, co wcześniej mu powiedziała, było prawdą. Nigdy jeszcze nie czuła na sobie takiego spojrzenia, jak teraz. Coś czuła, że ten blondyn może ją jeszcze nieźle zaskoczyć, i nie ma w zwyczaju traktowania kobiet dość przedmiotowo. Sama nie wiedziała, co powodowało to, że z taką łatwością mu uległa, ale brnęła w to jeszcze bardziej, zatapiając się w tym przyjemnym uczuciu, które teraz jej towarzyszyło. Chciała go jak jeszcze nikogo innego, choć nie miała zamiaru mu o tym powiedzieć. Fascynował ją, to jak był i jak się z nią obchodził. Nie umiała sobie przypomnieć, czy ktoś wcześniej był do niego podobny. Aly zazwyczaj trafiała na typów macho, którzy dostrzegali czubek własnego nosa, choć czasami przypominało im się, że mają ją u swojego boku.
    Gdy się odezwał, przeszedł ją dreszcz, po same koniuszki palców. Jego głos jakby ją hipnotyzował, chciała więcej i więcej, chciała słyszeć go ciągle. Nie wahała się ani chwili, wiedząc, co tak naprawdę chce. I kiedy tylko spojrzała na blondyna, na jeden krótki moment, zauważyła w jego spojrzeniu błysk, a on sam wiedział, że Aly nie w głowie jest nagle wycofanie się. Zabrnęli w tym wszystkim za daleko, żeby teraz to przerywać. Dlatego też, kiedy znalazła się na łóżku, a Seymour tuż nad nią, spojrzała na niego, szczerze zdziwiona żądanym przez mężczyznę pytaniem.
    — Cholera, każdą o to pytasz? Czy po prostu nie chcesz mieć jakiś wyrzutów sumienia — zapytała, przyglądając mu się z uwagą. Czy naprawdę myślał, że Alyvia nie była pewna swoich czynów? Mimo własnego w siebie alkoholu, teraz była pewna w stu procentach tego, co chce zrobić.
    — Uwierz mi, że gdybym nie była pewna, a Ty zrobiłbyś coś wbrew mojej woli, dość szybko leżałbyś na ziemi. Więc proszę, nie zadawaj głupich pytań, i nie przedłużajmy tego w nieskończoność — powiedziała z uśmiechem, unosząc się nieco na łokciach.
    proszę jej nie denerwować 😏🩷

    OdpowiedzUsuń
  21. Alyvia nie wyobrażała sobie, aby ten wieczór miał skończyć się inaczej, niż w łóżku. Rozmowa chyba w ogóle jej nie interesowała, choć po tych kilku godzinach w towarzystwie blondyna, Clark mogła stwierdzić, że dla niej, jest szalenie interesującą osobą. Teraz jednak, interesowało ją zupełnie co innego.
    — Więc masz stuprocentową pewność — powiedziała z uśmiechem. Nieco ją zaskoczył tym pytaniem, bo gdyby na jego miejscu był inny facet, zapewne by nie pytał, a wręcz dość szybko zabrałby się za to, co siedziało mu w głowie. Tu jednak było inaczej, a Aly złapała się znów na myśli, że trafił jej się wyjątkowo wychowany osobnik i to było… cholernie pociągające. Z resztą, mógł z jej gestów i pocałunków wywnioskować tylko i wyłącznie jedną odpowiedź i nie należała ona do odmownych.
    Cichy jęk wydostał się z ust Alyvii, kiedy blondyn złapał ją za szyję i przyciągnął do siebie. Poddała się pocałunkowi, którego wręcz wyczekiwała, a kiedy na nią naparł, bez żadnego sprzeciwu ułożyła się na plecach. Jej ręce automatycznie odnalazły miejsce na jego plecach, gdzie pozwoliła sobie wbić nieco paznokcie w jego skórę. Spojrzała też na niego, kiedy uklęknął między jej nogami i na moment zawisnął wręcz nad jej ciałem. Spoglądała z uwagą na jego twarz, widziała jego roziskrzone spojrzenie i delikatny uśmiech, kiedy to on lustrował ją z uwagą. Cały pokój się zmniejszył, a Aly miała wrażenie, że oboje nagle znaleźli się w jakiejś bańce, która przez następne godziny miały należeć tylko do nich. I chciała, naprawdę chciała, aby tak właśnie było. Kiedy ściągał z niej bieliznę, w głowie go wręcz ponaglała, aby robił to szybciej, bo nie miała ochoty, aby to wszystko przeciągać w czasie. Uniosła się nieco w górę, by ułatwić mu to zadanie, po czym uśmiechnęła się lekko, kiedy ich bielizna znalazła miejsce gdzieś koło łóżka. Zupełnie nie krępowała się tym, że jest naga, że blondyn sunie spojrzeniem po jej ciele. Podobało jej się to uczucie i świadomość, że będzie mogła mu się oddać. Podejrzewała, że to będzie jedno z tych zbliżeń, o których będzie długo myślała i które na długo zapadnie w jej pamięci. Przeszedł ją dreszcz, jeden z wielu tego wieczoru, ale tak bardzo przyjemny. Nie mogła oderwać od niego spojrzenia, chciała móc ciągle na niego patrzeć. Chciała czuć te wszystkie szalone emocje, które nagle zawładnęły jej ciałem.
    Alyvia Clark nie wiedziała, co takiego w sobie miał ten blondyn, na którego spoglądała w tej chwili z uśmiechem, ale na pewno sprawił, że poczuła się zupełnie inaczej, niż kiedyś. Jakby jej serce wykonało fikołka. Intrygował ją swoją osobą, tym jaki był.Zupełnie inny od tych wszystkich, z którymi do tego czasu przyszło jej się spotykać. Delikatny i spokojny, choć coś czuła, że za chwilę mógł jej pokazać też swoją drugą twarz, bo w jego oczach kryło się coś nieodgadnionego. I właśnie to tajemnicze spojrzenie tak bardzo ją hipnotyzowało.
    Kiedy znów ją pocałował, jednocześnie zaciskając palce na jej biodrach, Aly poruszyła się pod nim, nie kontrolując własnego ciała, które tak bardzo pragnęło, aby poczuć blondyna jak najbliżej siebie. Przygryzła nieco jego wargę, jednak nie za mocno, by nie zrobić mu krzywdy, a kiedy w nią wszedł, również cicho jęknęła, oplatając nogami jego biodra. Czuła, jak przyspieszył jej oddech, a ręce mimowolnie zaczęły błądzić po ciele mężczyzny. Czuła się tak, jakby oszalała, a to on był głównym powodem, dla którego straciła głowę.
    🥰

    OdpowiedzUsuń