HELLO, FOLLOWERS!

Gossip Girl here.

Your one and only source for the truth behind the scandalous lives of New York's elite. Been a minute. Did you miss me? I know I've missed you. Though you're probably going to wish I'd stayed away when I'm done. Because I can see you. The real you. The one hiding just outside the edge of frame. Well, it's time to reframe that picture. And who am I? That's one secret I'll never tell.

You know you love me.
xoxo


. . .

MOST FOLLOWED

now
spotted:
Cinderella
Well, well, well! Looks like our H is getting more comfortable in the role of her life... Flashing smiles left and right, as if she didn’t just show up on the red carpet as the plus-one of a certain handsome, disgustingly rich guy we’ve all been crushing on since he recited French poems in first grade. I think this fairytale fits her perfectly, but... Word on the street is that her real self is catching up to her. Will the secret finally come out? And how will her Prince Charming react to it all? After all, she’s a sweet, hardworking girl, always there to offer a shoulder to cry on over coffee... Maybe this story really will have a fairytale ending. Well, we’ll see. Whether it’s “happily ever after” or not, you know I’ll be here to spill all the tea... or coffee!

You can't hide from me.
xoxo

a house made of cards, and us, inside

Tekst alternatywny
Lee Minsoo


LAT DWADZIEŚCIA DWA — TANCERZ — INFLUENCER — INSTAGRAM




Dość dawno temu, na jednej z pierwszej lekcji historii, nauczyciel opowiedział im grecki mit o Midasie, którego Dionizos nagrodził darem zmieniania każdej dotkniętej rzeczy w złoto. Młodemu chłopakowi opowieść bardzo przypadła do gustu, przełknął lekko kwestię głupoty władcy i obiecał sobie w duszy z dziecięcą naiwnością, że kiedyś będzie taki jak on. Przechwalali się potem z innymi kolegami, co zamieniliby w złoto i kto miałby go więcej. Historyk musiał dwa razy uderzyć drewnianą linią o blat biurka, by się w końcu uspokoili, ale nawet to nie było w stanie odciągnąć Minsoo od natrętnych myśli na temat złotego świata, którym mógłby się otoczyć.
Teraz, gdy otacza go złoty świat, Minsoo już nie uważa go za tak wspaniały. Jest jeszcze lepszy.
Kto by pomyślał, że propozycja udziału w programie rozrywkowym odmieni w przeciągu zaledwie kilku miesięcy całe jego życie? Zdobył pierwsze miejsce, a przy tym rozpoznawalność w całym kraju i rzeszę fanów — współprace, kilka viralowych wideo, parę gwiazdorskich przyjaźni i wszystkie najbardziej cenione przedsiębiorstwa rozrywkowe w całym kraju biły się, by został ich trainee. W końcu wybrał jedno z nich i podpisał lukratywny kontrakt. Miał tylko jeden warunek, firma zasponsoruje mu drugi semestr w Broadway Dance Center.
Miał przed sobą ostatnie sześć miesięcy w Nowym Jorku. Jednak teraz nie był już tym biednym chłopakiem mieszkającym na piętrze śmierdzącej fryturą restauracji — mieszkał w apartamencie w hotelu Plaza, na zajęcia jeździł Range Roverem, a w dodatku otrzymywał od swojego przyszłego pracodawcy wyjątkowo wysoką, miesięczną pensję.
Przyjechał sporo się nauczyć, bardzo dobrze się zabawić i... Zemścić. Trzy miesiące temu ludzie, których uważał za swoich najbliższych, zrobili mu wielką krzywdę. Wrócił, by się odwdzięczyć.
Nie musi się jednak martwić, wystarczy jedynie, by się skupił. Wyciągnął rękę po to, czego pragnie. I zamieni to w złoto.


✿ Elli

33 komentarze:

  1. Ari nie lubiła rutyny. Już nie.
    Niegdyś spontaniczność i brak kontroli nad każdą chwilą napawały ją niepokojem, teraz były zbawieniem.
    W obawie, że chwila nudy czy przyziemności zachwieje jej całym światem, postanowiła rzucić się w wir nowych zdarzeń, znajomości, czy poszerzyć swoje horyzonty, tylko po to, by ani na chwilę nie utknąć w czymś spokojnym, bezpiecznym, stałym – ostatnim razem nie zakończyło się to dla niej dobrze. Dalej tkwiła w przekonaniu, że tak właśnie miało być, że ustatkowanie zwyczajnie do niej nie pasowało, a stabilny związek za nic nie pasował do jej wybuchowej osobowości. Tkwiła w przekonaniu, że te kilka miesięcy temu okłamywała samą siebie i udawała kogoś kim nie była, a robiła to tylko dlatego, iż najzwyczajniej w świecie zabrakło jej wrażeń.
    Teraz było inaczej. Nie było słodkich słówek czy pikników w parku. Zabrakło niewinnych uśmiechów czy snucia planów na przyszłość. Teraz żyła chwilą, a każda z tych chwil musiała przysparzać ją o szybsze bicie serca. Owszem była z Seojunem, mieli siebie na wyłączność, postawili sobie jasne granice, ale również znali siebie i swoje zachcianki oraz to, jak je spełnić. Mimo chaosu jakim się otaczali, głośnych imprez, czy używkach, po które oboje sięgali coraz częściej, Seojun był dla niej dobry. Wspierał ją, pomógł jej, przypomniał kim była – zepsutą, nowojorską księżniczką. Miłość Kima nie znała granic, a przynajmniej nie tych finansowych i ktoś mógłby pomyśleć, że chłopak najzwyczajniej w świecie chciał ją sobie kupić, ale Ari w nowym samochodzie, że biżuterii od Tiffany&Co widziała więcej, niż niekończące się zera – Seojun przyczynił się do stworzenia jej nowego wizerunku, sprawił, że jej nazwisko coś zaczęło znaczyć. Wciągnął ją do swojego świata, zakręcił wokół kogo trzeba było, popchnął ją w dobrym kierunku. Sprawił, że została zauważona.
    Dlatego teraz w mini sukience i niebotycznych obcasach w tym samym lawendowym odcieniu lawirowała pomiędzy ludźmi, którzy również coś znaczyli. W dłoni dzierżyła kolejny już kieliszek wypełniony ginem i tonikiem zero, bo przecież nie mogła zmarnować efektów swojej ciężkiej pracy, czy mikroskopijnej talii. Więc dalej popijała wysokie procenty o niskiej zawartości kalorii, zupełnie nie zważając na to, że ostatni obfity posiłek, czy taki, w którego skład wchodziły węglowodany zjadła trzy dni temu. Bawiła się świetnie, tak dobrze, że na chwilę zdążyła zapomnieć, że Seojun nie pojawi się na imprezie, czy o tym, że poinformował ją o tym jego asystent. W końcu przecież mu ufała, kochała go. On kochał ją, a wielki diament, który jeszcze nie tak dawno temu spoczywał na dłoni jego matki, a teraz ozdabiał jej smukły palec, był tego świadectwem. Nie było powodów do zmartwień, więc bujając biodrami w rytm muzyki, ruszyła z kilkoma dziewczynami w stronę głównej sali.
    Początkowo, gdy uniosła głowę, a jej spojrzenie utknęło w brązowych tęczówkach, które znała tak dobrze, pomyślała, że to zbyt wysoka ilość alkoholu. Nie byłby to pierwszy raz, gdy w przyciemnionym pomieszczeniu miała wrażenie, że demony jej przeszłości chcą wbić w nią swoje szpony. Więc mrugnęła kilka razy, zmrużyła delikatnie oczy, starając skupić. Była pewna, że sylwetka za chwilę przeistoczy się w kogoś zupełnie innego, a Ari zaśmieje się cicho i pokiwa głową, bo przecież to byłoby niedorzeczne, niemożliwe. Jednak, gdy ponownie otworzyła powieki i skupiła uwagę na drugim końcu sali, on dalej tam stał.
    Kilka metrów, głośna muzyka i wiele ciał między nimi, a Ari poczuła się jakby był jedyną osobą pomieszczeniu. Kilka kroków, a jednocześnie przepaść, a jak wielka, dziewczyna poczuła, gdy chłopak odwrócił wzrok, nie pozwalając jej zatracić się w swoim spojrzeniu.
    - Minsoo. – Nie była pewna, czy szeptała, czy jej usta tylko niemo zaczęły układać się w ciąg znajomych liter, jednak jego imię dzwoniło w jej głowie niemiłosiernie. Tylko tyle teraz słyszała, tylko na tym potrafiła się skupić. Głośne, niemal bolesne.
    Minsoo. Minsoo. Minsoo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I może to ta pogoń za adrenaliną, a może alkohol jaki buzował w jej żyłach sprawił, że szok trwał zaledwie kilka sekund, a Min już minutę później stała przy barze, zapisując coś na małej karteczce.
      Tej samej kartce, którą kelnerka właśnie podała chłopakowi, wraz z jego drinkiem. Drinkiem, którego nie zamówił, a który Min posłała w jego kierunku. Kolorowy napój o wdzięcznej nazwie Apology i czarny atrament układający się w 미안해, a pod nimi yes i no, obok każdego słowa puste miejsce. Bardzo elokwentne, ale jaki był sens w produkowaniu się i kilometrowych przeprosinach, jeśli Lee nie chciał ich wcale wysłuchać? Jaki był sens, jeśli Ari wcale nie miała zamiaru przepraszać, a jedynie zyskać okazję, by skupić na sobie uwagę bruneta?
      Więc tak jak Minsoo zarzucił przynętę i czekał, aż Min ją złapie, tak teraz ona wyciągnęła w jego kierunku dłoń, by zobaczyć, czy ten ją zaakceptuje.
      I czekała, aż Minsoo postawi krzyżyk obok jednego ze słów.
      Czekała w prywatnej loży, do której Minsoo miał zostać skierowany, jeśli tylko postanowi jej wysłuchać.

      It's been so long my friend, I'm glad to be back. Let's do it.

      Usuń
  2. Niewiele potrafiło ją zaskoczyć, naprawdę. Po tylu latach na Manhattanie myślała, że widziała już wszystko, jednak wyraz twarzy bruneta, czy lekko uniesiony kącik ust, w niczym innym, a złośliwym uśmiechu, wprawił ją w stan lekkiego oszołomienia.
    Mimo, że jeszcze w nie tak odległej przeszłości miała wrażenie, że zna go lepiej niż zawartość własnej kieszeni, tak teraz był jej obcy. Wyglądał inaczej i nie była to tylko zmiana fizyczna czy zewnętrzna. Ari uważnie sunęła wzrokiem po jego sylwetce, zatrzymując za każdym razem, gdy spod rękawa jego koszulki ukazało się nieco więcej atramentu, który teraz zdobił jego całe ramię, czy na małym, srebrnym kółeczku w jego wardze. I może na tej części jego ciała skupiła się za długo, bo nie umknęło jej uwadze, gdy Minsoo parsknął pod nosem, przygryzając lekko usta.
    I to było kolejną zmiana, której Min się nie spodziewała – jego zachowanie. Biła od niego nutka dumy i arogancji, zupełnie jakby chłopak był jednym z nich. Jednym z tych bogatych dzieciaków, próbujących swoich sił w modelingu, czy kimś, komu udało się wybić, zapominając o swoich korzeniach. Wtapiał się w tłum, ale jednocześnie miał w sobie to coś, co sprawiało, że ciężko było odwrócić wzrok. Stał przed nią, owiany aurą tajemniczości i setką pytań, na które Ari bardzo chciała poznać odpowiedź, ale nie mogła ich od tak zadać. Akt desperacji, czy nadmiernej ciekawości był ostatnim na co mogła sobie pozwolić.
    – Może, gdybym się ciebie tutaj spodziewała, byłabym lepiej przygotowana. – odpowiedziała pewnie, nie spuszczając z niego wzroku. Po chwili wstała, bardzo powolnie, przeciągając każdą chwilę, gdy poprawiła swoją sukienkę, czy zgarniała niesforne kosmyki włosów za ramię. ¬– Skoro tu jesteś, to technicznie przeprosiny przyjąłeś, czyż nie? – Stała teraz przed nim, jedna z brwi lekko uniesiona ku górze. – Myślę, że w formie zadośćuczynienia, za…niefortunne rozejście się naszych dróg, jestem w stanie umilić ci dzisiejszy wieczór. Nie oszukujmy się, obydwoje wiemy, że moje towarzystwo jest stokroć lepsze, niż kogokolwiek innego w tym klubie. – I może jej słowa były dwuznaczne, a gesty bardzo sugestywne, ale delikatny flirt był niczym innym, a zabawą, a Ari lubiła się bawić.
    – Masz ochotę zatańczyć?

    shall we dance?

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej samej ciężko było określić, co tak naprawdę miała na celu. O ile dobra zabawa była gwarantowana, zdawała sobie sprawę z tego, jak niebezpieczne były jej zagrywki, jednak czy nie właśnie tego w tej chwili pożądała najbardziej? Tego niebezpiecznego dreszczyku emocji, który przeszywał jej ciało czy balansowania na krawędzi. A może tego samego oczekiwała od chłopaka, że złamie tą jego niewidoczną barierę i znowu wkupi się w jego łaski, jak gdyby nigdy nic. Tylko po co?
    - Nie śmiałabym się ciebie pozbyć, za bardzo lubię twoje towarzystwo. – mrugnęła w jego kierunku, jeszcze bardziej popychając granicę, która między nimi istniała, by zobaczyć na jak wiele może sobie pozwolić. W tej sytuacji sama nie była pewna, czy alkohol działał na jej korzyść, dodając jej odwagi, czy może popełniała największy błąd stulecia, ale nie potrafiła się powstrzymać. I może to te procenty sprawiały, że ruszyła za nim i niemalże w podskokach znalazła się przy barku pierwsza, sięgając po dobrze schłodzoną butelkę tequili. – Jeśli nie masz ochoty tańczyć, zawsze możemy zagrać. – Językiem przejechała po ustach, dalej lustrując go spojrzeniem, w tym samym czasie wpychając alkohol w jego dłoń, a swoją wolną ręką, zacisnęła jego palce na butelce. – Prawda czy wyzwanie? Ja nie mam nic do ukrycia. – zaśmiała się słodko i dopiero w tej chwili cofnęła rękę, która dalej spoczywała na nadgarstku bruneta. I mimo, że dla niej ten kontakt dalej był naturalny, lgnęła do niego bez zastanowienia, tak Minsoo stał, bez większego wzruszenia zaistniałą sytuacją, a może tylko udawał? Ari próbowała doszukać się jakiejkolwiek zmiany w jego zachowaniu, ale było cholernie ciężko, jedyne co mogła zrobić to czekać.

    surprise

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdy tylko Minsoo przystał na jej propozycję, Ari nie mogła ukryć swojej ekscytacji. Mimo, że nie okazała tego werbalnie, jej oczy rozświetliły się tak bardzo, że w towarzystwie fioletowych świateł i półmroku, jaki panował w pomieszczeniu, wyglądały niemal jak rozgwieżdżone niebo, jej źrenice powiększone drastycznie, gdy wpatrywała się w chłopaka, zupełnie, jakby chciała zatracić się w tych kilku chwilach, które dane im było spędzić razem. Wszystko co miało wydarzyć się w tej loży było ich małym sekretem. Min niemal traktowała to spotkanie jak odskok od rzeczywistości, bo obecność Minsoo dalej wydawała się dla niej nierealna, a jeśli to wszystko nie było prawdziwe, to mogła pozwolić sobie na więcej. Jej logika, a raczej jej brak z pewnością było spowodowane ilością alkoholu, jaka buzowała w jej żyłach, ale o ile była w stanie ustać na nogach, nie miała zamiaru odmawiać sobie przyjemności.
    ¬– Masz zamiar mnie upić? – zachichotała cicho, przykrywając usta dłonią. Zasady gry bardzo jej się podobały, a może była to ta bezpośredniość, która nie opuszczała chłopaka, malując go w zupełnie innym świetle, niż to, do którego przywykła brunetka. Minsoo, jedynie wywrócił oczami na jej komentarz, chociaż znikomy uśmiech na jego twarzy, nie umknął uwadze dziewczyny.
    – Pytanie – odpowiedziała. Jej dłoń muskała udo chłopaka, co było nieuniknione, zważając na znikomą przestrzeń pomiędzy nimi. Może pytanie Minsoo było czystą ciekawością, a może Ari i jej spojrzenie, które co kilka sekund wędrowało w kierunku ust chłopaka, a dokładniej w kierunku nowego piercingu, było jego powodem, ale gdy usłyszała Jak bardzo podoba ci się mój nowy styl zakaszlała delikatnie, po czym zaśmiała niezręcznie. Przyłapana na gorącym uczynku.
    – Nie wyglądasz jak ktoś, kto właśnie wrócił z Korei. ¬– Prawdą było, że nowa odsłona Minsoo podobała jej się aż za bardzo, ale była jeszcze na tyle świadoma, by ugryźć się w język i odpowiedzieć bardzo okrężnie, bo przecież kolczyki czy tatuaże dalej w ich ojczystym państwie były tematem tabu i wśród wielu wzbudzały odrazę. Oczywiście chwilę później wypiła zawartość kieliszka i nim chłopak miał okazję zaprotestować, sama rzuciła w jego stronę pytaniem, nie dając mu nawet opcji, by wybrał wyzwanie.
    – Dlaczego wróciłeś? – Chciała wyglądać nonszalancko. Jedna noga skrzyżowana na drugiej, delikatnie pochylona do tyłu, nie spuszczając z niego wzroku, jednak jeśli ktoś bardzo dobrze znał Ari i potrafił czytać pomiędzy wierszami, usłyszałby w tonie jej głosu tą delikatną nutkę nadziei, to niedopowiedziane dla mnie?, które utknęło w jej krtani.

    ale ładnie razem wyglądamy tam na górze hihi

    OdpowiedzUsuń
  5. Pokiwała głową wsłuchując się w jego słowa. Powrót, by dokończyć kurs miał sens. Zdawała sobie sprawę z tego, jak bardzo Minsoo przykładał się do tańca, a również jak utalentowany był w tym kierunku. Sama nie raz oglądała jego występy z zapartym tchem, czy towarzyszyła mu podczas prób, gdzie chłopak wylewał siódme poty i dosłownie padał ze zmęczenia, ale powrót do domu nim opanował każdy ruch do perfekcji absolutnie nie wchodził w grę. Mimo, że nie takiej odpowiedzi pragnęła, uśmiechnęła się, bo cieszyła się, że Lee nie porzucił swojej pasji i dalej miał coś, co sprawiało mu przyjemność i cel, do którego dążył - po części wcale się nie zmienił.
    Druga część jego wypowiedzi przyprawiła ją o szybsze bicie serca, jednak tym razem było to spowodowane mieszanką strachu i zażenowania, bo jeśli poprzez odświeżenie starych znajomości miał na myśli zapuszczenie się w uliczki Chinatown i powrót do dawnego miejsca zamieszkania, powinna jak najszybciej zmienić bieg ich dyskusji.
    Kiedy jego dłoń wylądowała na jej udzie, wykorzystała to jako perfekcyjną dystrakcję. Sama uniosła swoją rękę, po czym palcem wskazującym zaczęła sunąć po jego skórze, śledząc atrament, który teraz zdobił jego ciało. Jej dotyk był delikatny, w obawie, że chłopak odsunie się od niej, ale on jedynie wpatrywał się w co ona wyprawia. Kiedy dotarła do przedramienia, zaśmiała się cicho i spojrzała mu prosto w oczy.
    — Może gdyby Seojun pojawił się na imprezie, mogłabym go zapytać. — Odsunęła dłoń i opadła plecami o oparcie wzdychając ciężko. Jej zmysły zaczynały wariować, chęć bycia coraz bliżej chłopaka zaczynała wymykać się spod kontroli, a pytanie o Seojuna jednoczenia zadziałało na nią jak kubeł zimnej wody, przypominający, że powinna się opamiętać oraz jak czerwona płachta na byka, bo kolejny raz zdana była na samą siebie. Po chwili zaśmiała się do siebie gorzko, uświadamiając sobie, że przecież Seojun nie miał prawa mieć nic przeciwko, bo event na którym się znajdowali, był wydarzeniem zamkniętym tylko i wyłącznie dla ludzi z branży, a każdy grzech wykonany w godzinach pracy był wybaczalny.
    Powróciła do swojej pierwotnej pozycji i nie przerywając kontaktu wzrokowego sięgnęła po pełny kieliszek, a zawartość wypiła bez mrugnięcia, puste szkło podsuwając w kierunku chłopaka, by ten ponownie wypełnił je alkoholem.
    — Czy to nie zabawne, że obydwoje postanowiliśmy spróbować swoich sił w modelingu? — Uniosła delikatnie jedną z brwi ku górze, zadziorny uśmiech wymalowany na twarzy. — Jeszcze pół roku temu nigdy nie przeszłoby mi to przez myśl. — Wyszeptała cicho przygryzając dolną wargę.

    Ari za chwilę to wyląduje na nim

    OdpowiedzUsuń
  6. Jimin - Like Crazy is currently playing in the background

    Kiedy sięgnął po jej paczkę papierosów, niemal jęknęła w proteście – do tej pory pamiętała każde kazanie chłopaka i szkodliwości palenia, czy nieprzyjemnym zapachu, który ciągnął się za nią przez kilometr oraz tym, jak MInsoo bezwzględnie odmawiał pocałunków, o ile Ari nie spędziła co najmniej dziesięciu minut szczotkując zębów. Jakiż też był jej szok, kiedy jeden z papierosów wylądował pomiędzy jego wargami, a on zaciągnął się mocno, by wypuścić gęsty dym prosto w jej kierunku. Cała ta sytuacja naprawdę była absurdalna, zupełnie jakby właśnie znajdowali się w alternatywnym uniwersum, a te ich inne, dobre oblicza dalej oglądały bajki Disneya na kanapie, bo jak inaczej można było to wytłumaczyć.
    ¬— Czyli miałam rację, naprawdę chciałeś mnie upić! ¬— Zmrużyła oczy, a palcem wskazującym wycelowała prosto w chłopaka, jakby właśnie odkryła jego ukryte zamiary. — Lee Minsoo, masz szczęście, że nie poddaję się tak łatwo i zaakceptuję twoje wyzwanie. — Na sam koniec wzruszyła ramionami, jakby to, że za chwilę miała zacząć kręcić biodrami na jego udach nie robiła na niej żadnego znaczenia. To była wyłącznie gra, plus nic, czego nie miała okazji wyprawiać już wcześniej. Postanowiła nie myśleć o tym, że ich poprzednie tańce zazwyczaj kończyły się w sypialni i zanim wstała z kanapy, zsunęła ze stóp obcasy i już chwilę później stała przed chłopakiem.
    Zaczęła odwrócona do niego plecami, głowę odchyliła w tył, co jakiś czas odgarniając włosy za ramię. Jej ruchy była bardzo powolne, ale wraz z rytmem muzyki i przyspieszającym tempem piosenki, która właśnie zaczęła rozbrzmiewać w głośnikach, Ari robiła się coraz śmielsza.
    I'd rather be
    Lost in the lights, lost in the lights
    I'm outta my mind
    Can you help me numb the pain?
    Each night, you spin me up high
    Emotions on ice
    Let me have a taste

    Z każdym kolejnym słowem przysuwała się coraz bliżej, aż w końcu usiadła na jego udach okrakiem, swoje dłonie ułożyła na klatce piersiowej chłopaka i westchnęła cicho, gdy opuszki jej palców spotkały się z twardymi mięśniami. Spoglądała na niego spod przymkniętych powiek, swoje lekko rozchylone wargi zwilżyła językiem i mimo, że coraz bardziej sugestywnie ocierała się o nogi chłopaka, dalej zachowywała dystans jaki panował pomiędzy ich twarzami. Kusiła, ale nie miała zamiaru posunąć się jeszcze dalej, kolejny ruch należał do niego.
    Give me a good ride (Oh, I'm fallin', I'm fallin', I'm fallin')
    Oh, it's gon' be a good night (Oh, I'm fallin')
    Forever, you and I


    tym razem pod dobrą kartą

    OdpowiedzUsuń
  7. Nim była w stanie zapanować nad swoją reakcją, przyjemność wzięła górę, a cichy, przeciągły jęk wydobył się spomiędzy jej warg. Kolejny już raz, zanim pomyśleć nad swoim zachowaniem, poddała się temu uczuciu i skupiła jedynie nad ruchem własnego ciała i biodrach, które to coraz szybciej kołysały się w rytm muzyki, a może raczej do rytmu Minsoo. Było tak dobrze, zamknięci w czterech ścianach, czas zatrzymał się gwałtownie, a może nawet wskazówki zegara zaczęły obracać się w tył zabierając ich w przeszłość, zanim wszystko rozpadło się drastycznie, pozostawiając po sobie jedynie wspomnienia i wiele niedopowiedzeń.
    Jego dotyk, ciepłe i silne dłonie zaciśnięte na jej ciele, przytrzymujące w pozycji. Jego zapach, który wdzierał się do jej nozdrzy, atakując każdy nerw, który chciał znaleźć się bliżej, który chciał więcej. Jego ciche pomrukiwanie w aprobacie, kiedy lustrował swoim spojrzeniem jej twarz, kącik ust wygięty delikatnie, brwi ściągnięte w skupieniu, delikatna zmarszczka pomiędzy nimi. To wszystko doprowadzało ją do szaleństwa, a kim była Min Ari by od tego uciec? Młoda i tak żądna wrażeń, gotowa zrobić cokolwiek, by choć przez chwilę poczuć, że żyje, by choć przez chwilę być chcianą i pożądaną.
    Dłoń spoczywająca na piersi chłopaka gwałtownie powędrowała do góry, a żarzący się papieros teraz spoczywał pomiędzy jej palcami. Zaciągnęła się mocno, ale nim szczypiący w płuca dym zdołał znaleźć drogę ucieczki nachyliła się nad chłopakiem i zetknęła swoje wargi z jego. Kolejna znajoma fala ciepła rozpowszechniła się w okolicy jej podbrzusza, była tak blisko, jeszcze chwila nim zawładnął nią błogi stan euforii.
    Przywitał ją przyjemny chłód metalu, z którym nie była zaznajomiona, miękkie usta, których nie sądziła, że dane jej będzie kolejny raz zasmakować i zero odzewu ze strony bruneta, mimo to spróbowała, zamykając swoje usta na jego, ale gdy i to nie wywołało żadnej reakcji odskoczyła jak oparzona. Jej błędne spojrzenie na próżno szukało odpowiedzi. Skanował twarz chłopaka, dłonie, które dalej spoczywały na jej biodrach i pozycje w jakiej się znajdowali, ale żadne słowo nie przeszyło nieznośnej ciszy. Bo mimo, że w klubie dalej grała nieznośnie głośna muzyka, ona słyszała tylko bicie własnego serca i głos rozsądku, krzyczący gdzieś w środku Ari, jesteś skończoną idiotką.
    I chyba to w końcu na nią zadziałało. Niezręcznie zsunęła się z ud Minsoo, jej własne kończyny, gdy tylko zetknęły się z podłożem odmówiły posłuszeństwa uginając się w kolanach, jednak zażenowanie, jakie odczuwała pchnęło ją do tego, by jak najszybciej wydostać się z loży, z klubu. Znaleźć się jak najdalej.
    - Przepraszam. – rzuciła na odchodne, znikając za drzwiami z obcasami w jednej dłoni, zostawiając za sobą resztki swojej godności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy na drugi dzień obudziła się z nieznośnym bólem głowy było już dobrze po dwunastej. Nie pamiętała dokładnie, kiedy ani jak wróciła do mieszkania, ale z każdą mijającą minutą wspomnienia zaczęły powracać, przyprawiając ją o nieznośne kłucie w żołądku. To, że wydarzenia minionego wieczora nie były wytworem jej wyobraźni, zostało potwierdzone, gdy sięgnęła po telefon i otworzyła jedno z powiadomień o zdjęciu, na którym została oznaczona. Przesuwając w prawo, znalazła więcej fotorelacji z imprezy, a na nich dobrze znaną jej twarz.
      Przez resztę dnia toczyła ze sobą wewnętrzną walkę, ciągłe za i przeciw pojawiające się w jej myślach, rozrywało ją od środka. Jak z fizycznymi skutkami spożytej ilości alkoholu poradziła sobie względnie szybko, tak moralny kac nie ustępował, przyprawiając ją o mdłości, a wiedziała, że gdy tylko spotka się z Seojunem w takim stanie, ten wyczuje, że coś jest nie tak, a przecież nie mogła powiedzieć mu prawdy.
      Musiała uciszyć własne sumienie, naprostować sytuację, wyjaśnić zajście i ruszyć do przodu. Ponownie otworzyła instagrama i zdjęcia z eventu, szybko znajdując chłopaka w oznaczeniach, a chwilę później zapewne powodując, że jego telefon zalała fala nowych powiadomień.
      Instagram
      its.min_ari możemy porozmawiać?
      Instagram
      its.min_ari this message is no longer available because it was unsent by the sender.
      Instagram
      its.min_ari this message is no longer available because it was unsent by the sender.
      Instagram
      its.min_ari replied to your story.
      Instagram
      its.min_ari liked your photo.

      Usuń
  8. Po wysłaniu ostatniej wiadomości spoglądała telefon przez kolejne dwadzieścia minut, jakby jej spojrzenie miało w magiczny sposób sprawić, że na dole ekranu swoim wzrokiem wygraweruje seen, jednak nie dane jej było ujrzeć tego, na co czekała. Włączyła tryb samolotowy i z impetem rzuciła Iphonem w kierunku materaca - ten odbił się od poduszki, spadł na ziemie i pewnie teraz znajdował się gdzieś w rogu pomieszczenia pomiędzy stertą prania i magazynów modowych. Próbowała sobie wmówić, że przecież gorzej już być nie mogło, że minionej nocy zachowała się jak idiotka, ale to już jedynie wspomnienia, a wraz ze wschodem słońca, wszystko ulotniło się, zupełnie jak alkohol, który jeszcze kilka godzin wcześniej buzował w jej żyłach, ale wyrzuty sumienia dosłownie pożerały ją od środka. Nie pomagała składanka billboard 100 dudniąca z głośników przy telewizorze, ani gorący prysznic, po którym kolor jej skóry nabrał szkarłatnego odcienia, a mimo to woda nie zdołała jej oczyścić. Nic nie było wstanie pozbyć się tego uczucia, tego… upokorzenia.
    Kolejnym podpunktem na jej liście użalania się nad samą sobą było wyjście z mieszkania, bo uboga dieta, jak i fakt, że zapachy z restauracji na dole budynku zaczynały przedzierać się do mieszkania uruchomiły jej mikroskopijnych rozmiarów żołądek, który w tej chwili głośno domagał się uwagi, a jedyne co w tej chwili znajdowało się w lodówce, to kilka butelek białego wina, oraz wody. Niechętnie wdrapała się na antresolę, by odnaleźć telefon i ku jej zaskoczeniu, kiedy tylko połączyła się z siecią na ekranie widniało pięć nowych powiadomień. Drżącą dłonią otworzyła aplikację i od razu powędrowała do skrzynki z wiadomościami. Czytała to wszystko z lekkim niedowierzeniem. Może gdyby ich relacja nie była tak skomplikowana, a jej emocje nie lawirowały pomiędzy gniewem, tęsknotą i pożądaniem, to nawet by się zaśmiała, jednak ciężko jej było znaleźć komizm w danym momencie, a na język cisnęły się tylko sarkastyczne docinki. Parsknęła cicho pod nosem, chwilę później stukając w klawiaturę.
    INSTAGRAM
    its.min_ari 15 W 28th St, New York, NY 10001
    INSTAGRAM
    its.min_ari Tada ma najlepszy bugeoguk w Chinatown. Zamówię dwie porcję
    INSTAGRAM
    its.min_ari na ból brzucha oraz kaca polecam wybitną koreańską kuchnię
    INSTAGRAM
    its.min_ari wybacz za moją bezpośredniość, następnym razem wyślę kuriera z kwiatami i pudełkiem czekoladek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziała, czy się pojawi, czy wyśmieje jej propozycje, a może pojawi i wtedy wyśmieje prosto w twarz, tylko utwierdzając ją w przekonaniu, że była żałosna, ale co innego mogła zrobić, jeśli nie spróbować? Już chwilę później przemierzała znajome ulice dzielnicy w luźnej, przydługiej bluzie i parze czarnych rajstop. Na świat spoglądała zza ogromnych okulary Prady, których jedynym zadaniem było zakrycie jej przekrwionych oczu i ogromnych sińców. Dużo brakowało jej do zjawiskowego wyglądu z ubiegłej nocy, ale jak wczoraj chciała być w centrum uwagi i błyszczeć w świetle reflektorów i dyskotekowych kul, tak dzisiaj jedynym zadaniem było wtopić się w tłum.
      Restauracja znajdowała się jedynie kilka ulic od kawalerki, w której rezydowała, ale dystans był na tyle bezpieczny, by przypadkiem nie wpaść na jednego z pracowników baru, w którym niegdyś pracował Minsoo, czy właścicielkę mieszkania. Mimo, że na dworze było dość ciepło, to różnica temperatur między wnętrzem pomieszczenia, a czerwcową pogodą w Wielkim Jabłku wynosiła co najmniej dziesięć stopni, bo każde z okien było zaparowane, jednak Min jak najbardziej to pasowało, powstrzymując przechodniów od zaglądania do środka. Dla pewności, że i tak pozostanie niezauważona usiadła przy małym stoliku we wnęce, tuż przy drzwiach na zaplecze, a na głowę dodatkowo zaciągnęła kaptur – tym sposobem przyciągając w swoim kierunku jeszcze więcej wścibskich spojrzeń.

      Usuń
  9. Zastanawiała się po co chłopak ukrywał swoją bujną czuprynę jak i twarz pod kamuflażem, bo gdy tylko pozbył się czapki, jak i dopełniających outfit okularów, Ari zachłysnęła się powietrzem. Nie malował się przed nią obraz nędzy i rozpaczy, którego sama była ucieleśnieniem, ale równocześnie nie siedział przed nią zuchwały towarzysz z zeszłej nocy. Nie, teraz to był on, ten prawdziwy, roześmiany, niewinny on. Mimo nowej fryzury, czy piercingu zdobiącego jego wargę, Ari wpatrywała się w ten błysk w oku i zaróżowione policzki, a szczery uśmiech, którym ją obdarzał, sprawił, że zakuło ją w klatce piersiowej.
    Była wdzięczna, że sama dalej chowała swoją twarz za przyciemnionymi szkłami, bo każde słowo chłopaka bolało coraz bardziej, powodując, że pod jej powiekami ponownie zebrały się łzy. Zacisnęła dłonie w pięści, wbijając paznokcie głęboko w skórę - podobno twoje ciało potrafi się skupić tylko na jednym bólu na raz. Dystrakcja była jej tak dobrze znana, tak często praktykowana.
    Wysłuchała go do samego końca, bo nawet gdyby chciała coś wtrącić, nie byłaby w stanie wykrztusić z siebie słowa, bez zaciągnięcia się szlochem. Cisza jaka im towarzyszyła zaczynała robić się niekomfortowa i nawet kelner pojawiający się z pierwszą częścią ich zamówienia jedynie odchrząknął, by zwrócić na siebie uwagę, chwilę później stawiając talerze na stole i znikając bez słowa.
    Szkoda, że ona sama nie mogła zniknąć.
    - Nic nie pamiętasz? – zapytała niepewnie. Powinna się cieszyć, powinna dziękować bogom czy aniołom, którzy widocznie czuwali nad nią, mimo, że sama wierzyła, iż dawno spisano ją na wieczne potępienie. Ale nie potrafiła. Była zdezorientowana, zaskoczona, smutna… Bo czy to nic nie znaczyło? Czy jego błądzące po jej ciele spojrzenie i dłonie, które trzymały blisko siebie były jedynie spowodowane złotym trunkiem, a nie prawdziwymi emocjami? Czy naprawdę zapomniał, że dzieląc ze sobą te kilka chwil ona go chciała, tak bardzo, nie zważając na konsekwencje.
    - Nie masz za co przepraszać, nie powiedziałeś nic głupiego. – Nic nie powiedziałeś, nic nie zrobiłeś, a to było gorsze - To ja powinnam przeprosić. – odparła nieco zachrypniętym głosem. Uniosła wzrok, spoglądając na niego, usta wykrzywione w sztucznym uśmiechu, twarz dalej ukryta za okularami. – Mogła skłamać, mogła zataić całą sytuację i ruszyć do przodu, zostawiając to wszystko w tyle. Mogła nawet wprawić go w poczucie winy, wmówić mu, że zrobił z siebie skończonego idiotę. Nie potrafiła. Wykorzystała go raz, nadużyła zaufania - nie była w stanie zrobić tego kolejny.
    - Więc nie przejmuj się. Zresztą nie zapomniałeś niczego godnego uwagi. – Sięgnęła dłonią po jedną z misek. – Jedzenie stygnie. – i po tym jak nałożyła na swój talerz sporych rozmiarów porcję ryżowych klusek, podsunęła danie w kierunku Minsoo.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zaśmiała się cicho, jednak tym razem było to szczere, bo ciepły dotyk dłoni, gładzącej ją delikatnie, w tak dobrze jej znanym geście, wywołał prawdziwy uśmiech na jej twarzy. Niesamowitym było, że mimo rozłąki, miesięcy spędzonych na innych kontynentach, i zmian, jakie obydwoje definitywnie przeszli, on dalej znał ją jak własną kieszeń – a przynajmniej wiedział co zrobić, by uspokoić szalenie kołatające serce dziewczyny.
    – Nie udaję – westchnęła cicho, ponownie opadając na krzesło. Tym razem nie było to zrezygnowanie, a raczej ulga, jaka przez nią przemawiała, bo zdecydowanie słowa chłopaka sprawiły, że poczuła się lepiej. – Obydwoje za dużo wypiliśmy, a ja na dodatek nie zjadłam porządnego posiłku od… – I jakby jej żołądek został zaprogramowany tak, by ten odzywał się w każdej chwili, kiedy ktoś wspomniał jedzenie, ten właśnie wydał z siebie głośne, przeciągłe burczenie. Twarz brunetki zalała się odcieniem czerwieni, zażenowanie wymalowane na policzkach i niezręczny chichot. – Od dawna. Myślę, że obydwoje zawiniliśmy, bo butelka tequili na dwoje, to trochę dużo. – Tym razem zaśmiała się szczerzej, bo urocze przezwisko, kolejny raz padające z ust Minsoo sprawiło, że przyjemne ciepło owinęło się, gdzieś w okolicy jej serca.
    – Daleko mi do pucowatej kluseczki, nie uważasz? – zapytała, ściągając okulary, by odłożyć je na stole. – Sam jesteś kluska! – dodała, pochylając do przodu. Chwilę później złapała lewy policzek bruneta, pomiędzy dwa palce i ścisnęła żartobliwie. – Myślisz, że wyglądasz tak groooźnie, z tymi tatuażami i kolczykami, ale wiesz co? Dalej kluska! – Całe to zdanie powiedziała, przybierając słodki głosik i przeciągając niektóre z sylab, by po przedrzeźniać się z chłopakiem. Wszystkie smutki i zmartwienia dawno zapomniane, jedynie radość błyszczała teraz w jej spojrzeniu, gdy spoglądała na bruneta.

    OdpowiedzUsuń
  11. Słuchała uważnie, co miał do powiedzenia, ale im dłużej do słuchała tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że on kompletnie nic nie rozumiał.
    Mało kto wierzy w to, co opisywała? Czasami faktycznie sobie wiele rzeczy odpowiadała, ale na własnym przykładzie wiedziała, jak duzo z tego jest prawda. I to strasznie ją wkurzało, bo częściowo miał racje. Nikomu dookoła nie można było ufać, bo ludzie jej donosili. Meg zastanawiała się nad tym, skąd w ogóle czerpała informacje, bo przecież sama starała się być naprawdę ostrożna. A jednak plotkara i tak wiedziała za dużo. Dużo za dużo.
    — Gorzej kiedy wiesz ile z tego jest prawdą — powiedziała, spoglądając na Minsoo — zawsze możesz wejść i sobie przeczytać — mruknęła, bo nie miała ochoty powtarzać na głos tego, co było wypisywane na jej temat. Zwłaszcza, że sporo z tego było prawdą, która wolałaby się nie dzielić, a jednak… jej sekrety już zostały zdradzone.
    Spojrzała na niego z zainteresowaniem, kiedy powiedział o pistoletach z olejem. To było milion razy lepsze niż ketchup.
    — Jesteś genialny człowieku — wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu. Może była w stanie mu uwierzyć, w to, że nie znał Susie — ale je załatwimy — zachichotała pod nosem, ochoczo wchodząc w głąb sklepu na dział z zabawkami dla dzieciaków. Chwila rozglądania się i już trzymała w rękach cztery plastikowe pistolety na wodę — zrobimy im teksańską masakrę olejową — zaśmiała się, podając trzymane przez siebie akcesoria chłopakowi, a następnie ruszyła na dalsze, potrzebne im zakupy. Zniszczy te głupie laski, wręcz je zmiażdży. Była pewna, że zapamietają to na długo.

    OdpowiedzUsuń
  12. Uniosła wysoko brew, słuchając tego, co miał do powiedzenia. Chyba robił sobie żarty. Na pewno robił sobie żarty. Nie było w ogóle opcji, aby kiedykolwiek przyznała, że to co pisze plotkara to prawda. Oczywiście, że zaprzeczała na każdym kroku, jakby miała cokolwiek czuć do Jake’a, chociaż… sama zaczynała dostrzegać, że ukrywanie i trwanie w zaparte, że Miller jest dla niej tak samo ważny jak zeszłoroczny śnieg zaczyna być bezsensowne. Nigdy jednak otwarcie nie przyzna się, na głos, że coś jest na rzeczy. Nie było w ogóle takiej możliwości. Nigdy w życiu. Nigdy!
    — Nie masz pojęcia, jak to jest — stwierdziła tylko, wzruszając od niechcenia ramionami. Spod przymrużonych powiek, przyglądała mu się chwilę za długo. Jakby analizowała, co on tak naprawdę może wiedzieć o życiu na Manhattanie skoro wygadywał takie brednie. Nic nie wiedział.
    — Mój, prawda — zaśmiała się cicho, może jednak w lemoniadzie był alkohol. Może znacznie więcej nic powinna wypić. Pomijając oczywisty fakt, że Margaret nie miała skończonych dwudziestu jeden lat i nie mogła legalnie pic alkoholu. — Jestem tak genialna, ze momentami sama w to nie wierzę — zachichotała, spoglądając na ciemnowłosego chłopaka. Ważne, że spodobał mu się jej pomysł i był chętny do pomocy. Chwilowo cała reszta nie miała dla rudej najmniejszego znaczenia. Uniosła kciuk w górę, gdy stwierdził, że drogi olej może okazać się być za dobry. Chciała przecież je ukarać, a nie zrobić im darmową oielegnacyjną przysługę.
    — Oh tak? — Spytała, gdy zaopatrzeni w swoją broń mogli opuścić w końcu sklep — też jest złem wcielonym? — Spytała cicho chichocząc. Zaczął udzielać się jej dobry humor. Wierzyła, że gdy dotrą na miejsce wymierzy konkretny cios w grupkę nielubianych przez siebie dziewczyn, a przede wszystkim, że je przechytrzy. To było niesamowicie istotne; najistotniejsze w całym tym planie i działaniu. Miała być krok przed nimi. — Opowiedz mi o tej swojej znajomej. Powiem ci ile w nas naprawdę podobieństw — wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu, w końcu do przejścia mieli całkiem spory kawałek.

    RUDA

    OdpowiedzUsuń
  13. Dla kogoś, kto ostatnie miesiące spędził w otoczeniu dziewczyny, oglądanie jej zajadającej się przysmakami, bez uprzedniego wyszukania, ile kalorii zawiera każdy kęs, byłoby czymś zapewne bardzo interesującym. Dla niej samej było to dość zaskakujące, przecież sama zaczęła nakładać restrykcje i wymyślać najdziwniejsze zasady, co i kiedy może przełknąć, a teraz, zupełnie jakby jej żołądek był workiem bez dna, wpychała w siebie dosłownie wszystko. Ale ciężko było przestać, gdy rozmowa płynęła tak naturalnie, śmiech obojga wypełniał restaurację, a jedno jak i drugie podsuwało sobie talerze pod nos, wzdychając z zadowolenia, oznajmiając musisz tego spróbować.
    Oboje przestali dopiero kiedy te ciche pomruki aprobaty, zamieniły się w płytkie oddechy, zupełnie jakby nabranie powietrza głęboko w płuca miało zakończyć się eksplozją jednego z żołądków.
    — O nie! — krzyknęła dramatycznie, zakrywając usta dłonią. — A co jeśli twój ośmiopak zniknął? Co jeśli teraz jest to tylko drobny, mały sześciopaczek? ¬— pochyliła się nad stolikiem rozglądając dookoła, upewniając się, że nikt ich nie słyszy. — Ja nie wiem jak CK na to zareaguje, jak ta informacja dotrze do head quarters — wyszeptała, a chwilę później zaśmiała wesoło.
    Każda interakcja z Minsoo przychodziła jej z ogromną łatwością, czuła się z nim po prostu komfortowo. I może nie powinna – bo przecież tyle się między nimi wydarzyło – ale czuła, że może mu zaufać i chociaż przez jeden dzień zachowywać jakby jej życie wcale nie było powywracane do góry nogami i spędzić ten czas z… przyjacielem? Bo czy tak można było określić ich relację?
    — Za rogiem jest park i pogoda jest całkiem przyjemna. — oznajmiła, odsuwając swoje krzesło. Kolejny raz nie pytała go o zdanie, może podświadomie obawiając się, że chłopak odmówi jej swojego towarzystwa. Chwytając za swoją torebkę, posłała w jego kierunku uśmiech, chwilę później znalazła kelnera, by uregulować rachunek i ruszyła do wyjścia, mając nadzieję, że Minsoo jest tuż za nią.

    where is your abs?

    OdpowiedzUsuń
  14. Zdecydowanie jednym z powodów, dlaczego Ari dosłownie wybiegła z restauracji bez oglądania się na siebie, był fakt, że Minsoo postanowił roznegliżować się przy stoliku, zupełnie nie zważając na to, że nie jest na planie zdjęciowym, każdą osobę w pomieszczeniu, czy też biedną Min, którą powitała brzuszek dosłownie z rozkładówki magazynu. Czy zawiesiła na nim swój wzrok na kilkanaście bardzo długich sekund? Yes, she did. Czy jej mózg zamienił się w papkę i nagle straciła umiejętność sklejenia sensownego zdania? Zdecydowanie tak. Czy chciała się na niego rzucić? Tak, ucieczka była dobrym wyborem.
    Chłodne, przyjemne powietrze powitała z ulgą, bo nie tylko ukoiło jej zaczerwienione policzki, ale również rozpalone myśli, które niebezpiecznie zaczęły schodzić na poboczny tor. Na szczęście drogę do parku pokonali bez zbędnych ekscesów, a nieprzyjemne skręty w żołądku powróciły dopiero kiedy usiedli na zielonym skrawku pod jednym z drzew.
    Mimo lata i wakacji, dookoła panowała cisza. Nie był to tętniący życiem Central Park i mimo kilku starszych panów grających w szachy czy grupki dzieci kopiących piłkę, dalej byłeś w stanie znaleźć nieprzeludnione miejsce, by usłyszeć własne myśli, czy porozmawiać w spokoju.
    Ari spuściła wzrok, skupiając się na swoich dłoniach. Dziewczyna nerwowo kręciła umiejscowionym na serdecznym palcu pierścionkiem, kupując sobie kolejne sekundy, jakby to miało cokolwiek zmienić. Bogata ozdoba była kolejnym przypomnieniem, że było już za późno.
    — Chyba chciałam przeprosić. — zaczęła cicho, przełykając gulę, która znajdowała się w jej przełyku. — Tak. Przeprosić — Niepewnie uniosła głowę, błądząc spojrzeniem po twarzy bruneta, jednak nie była wstanie skupić się na jego czekoladowych tęczówkach. — Za wczoraj, za wcześniej. — zaśmiała się, chociaż brakowało w tym humoru. Brzmiało to bardziej, jakby chciała przegonić szloch, który za chwilę miał wyrwać się z jej krtani. — Za wszystko. Przepraszam. — Samotna łza spłynęła po jej policzku i dopiero teraz uświadomiła sobie jak bardzo zjebana była ta cała sytuacja i jak w jednym momencie przekreśliła miesiące, w które włożyła tyle serca.
    Bo owszem, czasem myślała o swoich czynach i o tym co było, co mogło być, co już nigdy miało nie mieć prawa bytu. Z Minsoo tysiące kilometrów od niej, mogła udawać, że to był tylko zły sen, który nawiedzał ją po nocach. Teraz? Kiedy siedział, wpatrzony z nią pustym wzrokiem z kamiennym wyrazem twarzy, jakby sam toczył wewnętrzną walkę? Był na wyciągnięcie dłoni, jednak nie śmiała się zbliżyć ani centymetr dalej. Tak, właśnie w tym momencie to wszystko nagle stało się prawdziwe, a ona – pierwszy raz od bardzo dawna – zrozumiała, że chyba popełnia błąd.

    OdpowiedzUsuń
  15. Cała zapłakana wydusiła z siebie pełen niedowierzenia śmiech, którym prawie się zadławiła. Dalej zaskakiwało ją jak bezinteresownym i dobrym człowiekiem był Minsoo i że nawet tak okropne czyny, wycelowane wprost w jego kierunku nie potrafiły diametralnie zmienić jego osoby. Min była wdzięczna, tak cholernie wdzięczna, za to, że ich ścieżki ponownie się skrzyżowały, dając jej szansę na sprostowanie całej tej sytuacji. Oczywiście, nie było idealnie, przecież nie mogli od tak zapomnieć o wszystkim co miało miejsce, ale skoro on był tak chętny, to może mogli zacząć od nowa jako przyjaciele? Tak, przyjaźń brzmiała dla niej jak idealne rozwiązanie tej sytuacji, potrzebowała kogoś takiego jak on w swoim otoczeniu. Szczerego, bez krzty zepsucia płynącej w jego żyłach, skłonnego by wybaczyć, empatycznego.
    Kiedy brunet sam przeprosił, a nawet wspomniał, że trochę przesadził, Ari nie potrafiła ugryźć się w język, w końcu to była jej pierwsza okazja, by w końcu się wytłumaczyć.
    — Gdybyś dał mi szansę. — Wyprostowała się nieco ze swojej skulonej pozycji. ¬— To nie było tak, jak to wyglądało. Znaczy, tak. No wyglądało, ale to był raz. Tylko raz, wtedy. — Spojrzała na niego mrugając kilkakrotnie, przygryzając dolną wargę. Po chwili ciszy zaczęła ponownie.
    ¬— Nie spotykałam się z Seojunem za twoimi plecami, nie zrobiłabym ci tego. ¬¬— Musiał to wiedzieć, musiał jej uwierzyć. Bo jeśli popatrzeć na czarnobiałe fakty, owszem, zdradziła go, ale przecież nic w życiu nie było tylko dobre czy złe. Była pod wpływem dużej ilości alkoholu, była w rozterce i jej zamiary tego wieczoru były zupełnie inne, miała w planach zakończyć swoją wewnętrzną walkę i przekazać Seojunowi, że ich napięta dynamika musiała się zakończyć. To wszystko było tylko…wypadkiem przy pracy! — Wypiłam za dużo, nawet nie wiem co sobie wtedy myślałam. Ale, ale… to nie było zamierzone.
    Pełna ulgi, że w końcu mogła to z siebie wyrzucić, jakby właśnie pozbyła się swoich grzechów w konfesjonale, opadła na trawę i zaśmiała cicho.
    — Czy nie jest lepiej, kiedy istnieją pomiędzy nami mniej napięte relacje? Znamy się od dziecka, nie chciałabym zmarnować tego czasu, tej przyjaźni. — Obróciła się na bok, prawe ramię zgięła w łokciu i oparła głowę na dłoni, przyglądając się chłopakowi. W tej chwili jej twarz była roześmiana, zupełnie, jakby nie szlochała jeszcze kilka minut wcześniej. Zupełnie, jakby zapomniała o całej powadze sytuacji, a dyskutowali co najwyżej o tym, że dziewczyna przez przypadek nadepnęła na jego nowe, białe air maxy.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie dało się zignorować goryczy, jaką przesączone były słowa bruneta. Mimo, że na ustach widniał słaby uśmiech, nie szedł on w parze z jego wypowiedzią, a Ari znała go na tyle, by określić wykrzyw na twarzy Minsoo jako nieszczery. Więc uciekła wzrokiem, skupiając się na czymkolwiek byle nie jego spojrzeniu, które mogłaby przysiąc, że paliło jej skórę, ale przecież tak było łatwiej. Łatwiej było udawać niż przyznać mu rację i wykłócać. Już raz przeprosiła, już raz wzięła odpowiedzialność za własne czyny, więc dlaczego chłopak musiał skupiać na tym swoją energię i wypominać, kiedy jak sam określił mieli zakopać wojenny topór i ruszyć do przodu? Było jej głupio, niezręcznie i tak, zdawała sobie sprawę, że popełniła błąd, ale przecież przeszłości nie mogła zmienić.
    Na wspomnienie o wyprawie w głąb Chinatown i przechadzkę po alejkach niegdyś wypełnionych szczęśliwymi wspomnieniami, Ari zerwała się z trawy jak poparzona, siadając z paniką wymalowaną na twarzy. Lekko rozdziawione usta i pełne przerażenia spojrzenie skierowane na chłopaka, aż świadomość, że jej absurdalne zachowanie może go zszokować potrząsnęła nią na tyle, że zaśmiała się niezręcznie.
    — Aż tak zebrało ci się na wspomnienia? — zagadnęła, delikatnie klepiąc bruneta otwartą dłonią w kolano. Bo, mimo że ostatnie czego chciała to zapuścić się w te tereny, nie mogła pomyśleć o żadnej logicznej i łatwowiernej wymówce. Jeśli przez przypadek wpadną na panią Choi, będzie musiała improwizować i za wszelką cenę nie dopuścić do konfrontacji ich trójki.
    — No dobra, ale teraz ty płacisz, panie nie chcę być jednym ze snobów — palcami zaakcentowała cudzysłów, w jaki chciała ubrać wypowiadane słowa. — Nie chcę, żeby te pieniądze jakoś ci ciążyły, wiesz? Tak dla twojego własnego dobra.
    I wstała, otrzepała bluzę z trawy, a później wyciągnęła dłoń w kierunku Minsoo.

    OdpowiedzUsuń
  17. Miała cichą nadzieję, że będzie miała trochę więcej czasu, nim ktoś wspomni o jej wizytach w barze, jednak jak Ari już jakiś czas temu zdążyła zauważyć, ze szczęściem w jej przypadku bywało różnie. Owszem, posiadała te dobre dni, gdy wszystko szło po myśli, gdy nie miała zbytnio się czym przejmować, jednak to nie trwało zbyt długo. Wczoraj, dziś? Nieszczęścia zdawały się chodzić parami.
    Ponownie ścisnęła swoją dłoń, na której dalej mogła poczuć ciepło dotyku Minsoo i chociaż śmiała się razem z nim, jakby sytuacja naprawdę była zabawna, to nie mogła udawać - a przynajmniej nie przed samą sobą – że było przyjemnie. Tak jak dawniej. Tak jak właśnie wspominał brunet.
    Jego głos wyrwał ją z przemyśleń, zamrugała kilkakrotnie i przyjrzała się chłopakowi, na którego twarzy można było wyczytać swego rodzaju sentyment. Może było to tylko wspomnienie dawnych dni, w końcu nigdy nie narzekał na pracę, a wręcz przeciwnie, chwalił sobie to miejsce. Może był to fakt, że siedzieli właśnie przy dokładnie tym samym stoliku, przy którym Ari czekałaby na zakończenie jego zmiany, by później ramię w ramię przebiec na drugą stronę ulicy, ścigać się po stromych stronach na górę, tylko po to, by chwilę po przekroczeniu progu dosłownie zedrzeć z siebie ubrania. Ciekawe, czy i przez jego myśli przewijały się podobne sceny?
    Nie. Te wspomnienia były niebezpieczne, tak samo jak jakiekolwiek myśli o mieszkaniu na poddaszu, do którego kluczyki spoczywały w jej torebce, dalej z tym samym brelokiem I❤️NYC, który Minsoo kupił w pierwszym sklepiku, po wyjściu w metra w samym centrum Wielkiego Jabłka. Mieszkanie również było takie same, Ari chciała zachować te skrawki jego osoby, chociażby w postaci starego dziurawego koca, czy obdartej komody, na której rogu chłopak przykleił naklejkę, by zakryć jej mankament. Czasem podczas samotnych nocy mogłaby przysiąc, że w wonni frytury była w stanie dalej wyczuć woń jego perfum. Chociaż to może dlatego, że kupiła dodatkowy flakon i czasem psikała nim małą przestrzeń, zamiast użyć odświeżacza powietrza – ale o tym nikt nie musiał wiedzieć.
    Pokiwała głową, odganiając od siebie to wszystko i z zaciekawieniem przyjrzała chłopakowi.
    — Tak, tak. — zaczęła, pod stołem skubiąc skórki przy kciuku – głupi nawyk dalej towarzyszył dziewczynie w nerwowych chwilach. — Wszystko wygląda tak samo. No, może z małym wyjątkiem — Skinęła głową w jego kierunku. — O co mu chodziło z tymi sms’ami?
    Miała nadzieję, że tym pytaniem zgrabnie zejdą z tematu przeszłości, zresztą naprawdę była zaintrygowana, bo zdawało się, że jednak coś w życiu Minsoo miało miejsce, o czym Min tak naprawdę nie miała pojęcia.

    OdpowiedzUsuń
  18. Musiała przyznać, że w całym tym natłoku zdarzeń, nie poświęciła ani minuty na to, żeby zastanowić się nad tym, co Minsoo tak naprawdę sprowadziło do Nowego Jorku. Owszem, dzień wcześniej w chwili wielkiego upojenia, gdzieś w jej myślach pojawiła się mała wzmianka, że to przecież dla niej, ale te nadzieje zostały szybko rozwiane, gdy Minsoo napomknął coś o semestrze w Brodway Dance Centre.
    Z kolejnymi słowami, jakby doznawała olśnienia, bo tak, wspominał coś o jakimś łowcy talentów oraz o tym, że jeśli zrobi karierę, to zapewni im dobrobyt, a ona nawet nie będzie musiała kiwnąć palcem przez resztę swoich dni na tej planecie. Zaśmiała się na te spędzone w piachu i zapachu morzu wspomnienia, jednak świadomość, że były to ich ostatnie szczęśliwe chwilę, szybko wywołała grymas na jej twarzy.
    Gdy chłopak pokazywał jej coraz to kolejne zdjęcia, sięgnęła po jego telefon i sama zaczęła przeglądać zawartość Instagrama. Może i zrobiłaby to wcześniej, może i by wiedziała, ale przecież Minsoo zablokował ją zaraz po wyjeździe. A może chwilę przed? Tego też nie była pewna. Dalej z lekkim niedowierzeniem oddała mu telefon.
    — Wow. Nie no. Wow. — wyszeptała, dalej gubiąc się w myślach. — Gratulację, naprawdę nie wiem co powiedzieć. — Zaśmiała się, ale szczerze. Szeroki uśmiech zagościł na jej ustach, przyglądała się Minsoo i naprawdę, dostrzec można było jaki dumny był z własnych poczynań. Może i ona nagromadziła małą rzeszę fanów w social mediach, czy jeszcze w progach liceum, ale jego twarz zapewne gościła teraz na plakatach porozklejanych po całym Seulu. Każdy wiedział jak uwielbiana była kultura idoli w Korei, jak obsesyjnie na ich punkcie potrafiło być społeczeństwo, a Minsoo właśnie wygrał złoty bilet, pociągiem pospiesznym na sam szczyt tej piramidy.
    — Ten raz wypiję za mnie, ale kolejny drink należy się tobie! — Stuknęła szklanką razem z chłopakiem, chwilę później przechylając zawartość. Jego komentarz na temat jej sylwetki, mimo że pewnie komplementem nie był, a przynajmniej nie zamierzonym, Ari i tak potraktowała jako pochlebne słowa. Gdy jej szkło odbiło się z hukiem o blat stolika, brunetka wydała z siebie bliżej nieokreślony syk, który był nieodłączną częścią picia wśród Koreańczyków.
    — Chcę wiedzieć więcej! Ale zaczekaj, za chwilę wrócę! — I po raz enty tego dnia, odbiegła nie czekając na jego reakcję, a dobre 10 minut później – bo bar naprawdę był przeludniony – wróciła z kolejnymi szklaneczkami alkoholowej mieszanki, i butelkami soju i piwa pod każdą z pach.
    — Czyli… jesteś gwiazdą? Będziesz solistą? Masz już stage name? O boże! – westchnęła głośno, po czym pochyliła się nad stolikiem, spojrzenie pełne ekscytacji – Poznałeś jakiś idoli? Byłam kiedyś na backstageu, wiesz? Ciekawe czy mnie pamiętają — dodała, nieco zamyślona. — Tak w ogóle, to trochę przypominasz jednego z nich… To chyba te dłuższe włosy! ¬
    I może nie miała czasu na spędzanie popołudni oglądając reality TV z ojczystego kraju, ale kiedyś nawet Min Ari była fanką z plakatem swojego biasa nad łóżkiem.

    is it Ari, or is it me? idk, you tell me

    OdpowiedzUsuń
  19. Szybko zgarnęła butelkę soju ze stołu i zwinnym ruchem nadgarstka przechyliła zielone szkło to w prawo, to w lewo, aż w środku zrobiło się małe tornado, a później z zadowoleniem wymalowanym na twarzy rozlała trunek do szklaneczek, tak podekscytowana, że kilka kropel wylądowało na blacie stolika. Pozostałe szklanki wypełniła piwem, z wysuwanej szuflady pod stolikiem wyciągnęła dwie metalowe pałeczki i ułożyła je na szkle z bursztynowym napojem, na tą konstrukcję dodała kieliszki z soju i gdy wszystko było gotowe, swoje dłonie zwinęła w pięści i uderzyła nimi o mokry blat. Procenty wpadły do piwa, a musująca piana zaczęła wypełniać zawartość szklaneczki aż po brzegi.
    — Ajjj! — pisnęła z zadowoleniem klaszcząc w dłonie, bo naprawdę była z siebie dumna, jakby ten wyczyn był godną owacji na stojąco magiczną sztuczką. — Nie sądziłam, że jeszcze pamiętam, jak to zrobić. — dodała, spoglądając na Minsoo, z którym to właśnie w taki sposób umilali sobie wieczory w tym samym barze kilka miesięcy temu. Podsunęła drinka w kierunku chłopaka, a swój opróżniła równie szybko co poprzedni.
    — Może powinnam zająć się założeniem twojego oficjalnego fun club’u? Wiesz, limitowanej edycji photocardy ze zdjęciami sprzed debiutu, quiz Jak dobrze znasz swojego ulubieńca. Założę się, że jak udostępnię informację jakich używasz perfum, to zaraz wszystkie się wyprzedadzą, więc lepiej zrób zapas! — Żartowanie w otoczeniu Minsoo było tak łatwe, a uśmiechy posyłane w jego kierunku zawsze szczere. Tworzyli zgrany zespół, jedno drugiego zawsze potrafiło wyciągnąć z czeluści smutków w przeciągu kilku minut, rozmawiając na najgłupsze tematu, czy snując scenariusze na przyszłość.
    I Ari ponownie zdążyła się zapomnieć, kiedy to sięgnęła po dłonie chłopaka, układając swoje na ich wierzchu. Ścisnęła delikatnie, jej brązowe tęczówki migotały radośnie, gdy wspomniał, że on nigdy by jej nie zapomniał, a w odpowiedzi Ari zaczęła robić fanchant do melodii piosenki jakiejś kpopowej grupy, która właśnie wydobywała się z głośników w lokalu. Zamiast jednak imion idoli używała innego. Ciche Lee Minsoo wydobywało się z jej nieprzerwanie wygiętych ku górze kącików ust.
    Nie chciała kończyć ani cofać się ponownie do pozycji siedzącej, ale wspomnienie imienia Seojuna podziałało na nią jak kubeł zimnej wody. Ostatni raz przejechała kciukiem po tatuażach, jakie zdobiły dłoń bruneta i wyprostowała w swoim krześle.
    — To w sumie był pomysł Seojuna. — spojrzeniem uciekła w dół, kontemplując, czy powinna ponownie wypełnić puste już szklanki. — Załatwił mi próbne zdjęcia i jakoś to poszło. Ale wiesz, lato się kończy, a nie wiem, czy uda mi się pogodzić sesje zdjęciowe z tymi na studiach. ¬— Ostatecznie szklanki napełniła i właśnie teraz, przechylała już trzecią, czwartą? Powoli zaczynała tracić rachubę, a delikatnie drżącą dłoń wytłumaczyła sobie tym, że już trochę wypiła.


    OdpowiedzUsuń
  20. Dopchanie się do baru w późny piątkowy wieczór stanowiło nie lada wyzwanie, zwłaszcza w tak obleganym miejscu, jak to. Wystarczyło jednak odrobinę odwagi i zawzięcia, aby przecisnąć się między pijanym tłumem, a potem bez skrupułów zająć czyjeś miejsce. Nic dziwnego, że Electrze, która posiadała obydwie te cechy, udało się to koncertowo.

    Poprawiła blond grzywkę, pochylając się do przodu w celu zwrócenia na siebie uwagi jednego z barmanów. Ubrana w elegancki ciemnokrwisty garnitur, koronkowe czarne body i w wysokich czarnych szpilkach wyglądała bardziej, jakby przyszła załatwić jakieś interesy aniżeli imprezować. I w zasadzie... trochę tak było. Nawet bardziej niż trochę.

    Jej celem — choć, oczywiście, nic o tym nie wiedział — był czarnowłosy młody mężczyzna, który dziwnym trafem siedział na stołku tuż obok. Zaczepnie tryknęła go łokciem w bok.

    “Słyszałam, że macie tutaj loże VIP. A także, że bardzo, ale to bardzo chcesz mi jedną z nich pokazać” zamruczała do jego ucha, odbierając od barmana zamówionego wcześniej drinka.

    Elcia Bajercia. ♡

    OdpowiedzUsuń
  21. Sohee podniosła spojrzenie na elegancki hotel, w którym miała zarezerwowany pokój na czas swojego pobytu w Nowym Jorku. Tak jak mogła się tego spodziewać miejsce od progu raziło w oczy swoim luksusem, dosłownie krzycząc kto tak właściwie się tutaj zatrzymuje. Dla niej piękna fasada nie była niczym nowym, rodzice lubili otaczać się właśnie takimi rzeczami, chwaląc się osiągnięciami.
    Wysiadła z samochodu kątem oka zerkając na chłopaka zabierającego jej niemały bagaż. Przeszła do lobby, by się zameldować, ale wtedy za plecami rozbrzmiał znajomy, męski głos. Z nikim, by go nie pomyliła. Obróciła się i przebiegła spojrzeniem po gościach kręcących się po przestronnym holu, aż odnalazła swój cel. Ciemne włosy, połyskujące wesoło oczy, postawna sylwetka zahartowana intensywnymi treningami i błyszczący w wardze kolczyk. Lee Minsoo.
    Uśmiechnęła się momentalnie na widok bruneta. Przeprosiła recepcjonistę odsuwając się od wysokiego kontuaru, by podejść do chłopaka.
    — Niespodzianka? — odpowiedziała rozkładając na bok ręce. Objęli się na powitanie, a ona poczuła znajomy ucisk w brzuchu, tak jak zawsze gdy go widziała i gdy znajdował się w pobliżu. — Tak na poważnie, impreza Netflixa, promocja serialu i tak dalej. — wyjaśniła pobieżnie, bo po części to była właśnie prawda, która służyła za wygodną wymówkę i przykrywkę dla jej głównych powodów postawienia stopy w Stanach. A tym powodem był nie kto inny jak on, czego na razie nie musiał przecież wiedzieć, bo i za tym skrywała nie mały problem, który skomplikował jej wygodne i przede wszystkim poukładane życie, które do tej pory wiodła.
    — Wow… jaki ten świat mały. — zachichotała lekko, uroczo. Nie spodziewała się, że do ich spotkania dojdzie tutaj, po środku hotelu. — Musisz mi koniecznie opowiedzieć co u ciebie, jak tam twoja kariera. — stwierdziła. Dość długo się nie widzieli, on skupiał się na budowaniu swojego wizerunku, ona na swoich kolejnych projektach, do których dostawała angaż.
    — To nie ja wyjechałam po raz drugi z Korei w pogoni za byciem bożyszczem nastolatek! — odparła z nutą przekory. — Może masz dzisiaj czas? Padam po locie, ale możemy zaszyć się gdzieś tutaj. — zaproponowała.

    oh, hello!

    OdpowiedzUsuń
  22. Pytanie utknęło w jej głowie, dudniąc głośno, jakby resztki zdrowego rozsądku chciały jej coś uświadomić.
    Co pomyślałby Seojun?
    No właśnie, co? Prawdą było, że pewnie nic, bo czy nie właśnie w taki sposób razem z Ari spędzali połowę swojego czasu razem? Owszem, okoliczności mogły być inne, towarzyszko bardziej ekskluzywne czy wpływowe, a alkohol z najwyższej półki, jednak to, że obydwoje chwiejnym krokiem przekraczali próg jego apartamentowca niemal codziennie, dalej pozostawało takie same.
    Co było inne dzisiaj, to to, że Ari mogła przeprowadzić z kimś normalną rozmowę, podzielić swoimi rozterkami, na co Minsoo jej pozwalał. Co więcej, zachęcał ją do tego, dawał przyzwolenie. W związku z Seojunem brakowało jej tej intymności, zrzucenia maski i pokazania własnych słabości, uzewnętrzniania, w sposób inny, niż zaplątanie się w jedwabną pościel o czwartej nad ranem.
    Dziewczyna westchnęła cicho, pozwalając swoim ramionom zrelaksować. Jej ciało opadło w krześle, łokcie stuknęły o drewniany blat, dłonie dalej wplątane w Minsoo, ciepły dotyk dodający otuchy.
    — To wszystko jest… — zamilkła, marszcząc nos. Spojrzeniem uciekła gdzieś w bok, jakby właśnie tam miała odnaleźć sposób, na ułożenie swoich myśli. Bo tak naprawdę, jak wiele mogła mu powiedzieć i co wyznać, by nie spojrzał na nią jak na kogoś, kto zaczął sprzedawać się za sukces, używając własnego ciała, jako karty przetargowej. Nabrała powietrza w płuca i przyklejając na twarz półuśmiech, skrzyżowała z nim spojrzenia.
    — Jest intensywnie, ale lubię to i cieszę się, że tu jesteś i że nie masz problemu z — Wyplątała jedną z dłoni z uścisku, by wskazać na przestrzeń pomiędzy nimi. — Z nami, bo też chciałabym, żeby było normalnie. Szczególnie, jeśli mamy się spotkać na planie zdjęciowym czy kolejnych imprezach.
    I może dopiero w tym momencie, dotarło do niej jak strasznie za nim tęskniła. Świadomość, że ponownie był w jej życiu, rozrywała ją od środka. Szczęście, zmieszane z goryczą, bo miał być tak blisko, na wyciągnięcie ręki, a jednocześnie za daleko. Dzieliła ich przestrzeń, którą sama stworzyła.

    🩷

    OdpowiedzUsuń
  23. Zaśmiała się lekko na jego pytanie, a na teatralne zawstydzenie pokręciła nieco głową dobrze wiedząc, że gdy pracował i tańczył wchodził z niego prawdziwy sceniczny demon, od którego ciężko było odwrócić wzrok i któremu daleko było do zawstydzonego, miłego Minsoo, który stał przed nią. Mogła podać przynajmniej jeszcze jedną sytuację, w której obserwowała podobne zjawisko, ale wolała na razie nie podjudzać swojej wyobraźni.
    Od samego początku, gdy pierwszy raz zobaczyła jego występ, kibicowała mu i życzyła sukcesu, dostrzegając jego potencjał. Zresztą, chyba tylko ktoś ślepy mógłby tego nie widzieć.
    — Rób tak dalej, a niedługo będziesz musiał biegać incognito po mieście. — Dobrze wiedziała, że równie dobrze mógłby nie robić nic, a i tak cieszyłby się oglądalnością, chociaż jak sama się przekonała, bycie w jakimkolwiek stopniu rozpoznawalnym nie było wcale takie wygodne i fajne jak niektórzy sądzili. A przynajmniej dla niektórych, bo ona bardzo dobrze, póki co, się w tym odnajdywała i na samą myśl, że dobra passa mogła minąć, czuła nieprzyjemny ucisk na żołądku.
    — Okej, oddam się w twoje ręce tylko lepiej zadbaj o moje first impression, Lee. — odpowiedziała zadowolona z jego sugestii. — Poza tym umieram z głodu, więc ten hot dog to propozycja nie do odrzucenia. — dodała. Pomimo trzech posiłków zjedzonych jeszcze na pokładzie samolotu, jej apetyt miał się całkiem dobrze, więc cokolwiek by nie zaproponował brzmiało idealnie, poza tym on znał miasto, a ona była kompletną świeżynką jeśli chodziło o Nowy Jork i poruszanie się po zatłoczonym mieście w pojedynkę wydawało się kiepskim pomysłem.
    — Potrzebujesz jeszcze skoczyć do pokoju, czy idziemy od razu? — dopytała poprawiając torebkę na ramieniu. Tutaj nie musieli aż tak bardzo zwracać uwagę na to, czy zostaną przyłapani, czy nie. Chowanie się po kątach miało odrobinę nastoletniego uroku w sobie, ale wolała móc swobodnie wyjść z nim na miasto bez konsekwencji, które mogły odbić się na ich wizerunkach.

    Sohee

    OdpowiedzUsuń
  24. Podróż pod apartament Seojuna spędzili w ciszy, przerywanej jedynie cichą melodią dobiegającą z głośników samochodu, czy pomrukiem kierowcy w rytm piosenki z najnowszej listy przebojów.
    Ari czuła się komfortowo, mimo braku wymiany zdań. Ciepło dłoni Minsoo dalej promieniowało od koniuszków zaplątanych w uścisku palców, wzdłuż jej ramienia, a delikatny uśmiech nie znikał z jej twarzy. Starała się zapamiętać ten moment jak najdłużej, wypalić w swej pamięci to co czuła, spoglądając na rozmazujące się za szybą budynki, kalejdoskop świateł wielkiego miasta, reflektujący na jej bladej twarzy.
    Wskazówki zegara bezlitośnie zbliżały ich ku końcowi, bo przecież każda sekunda razem, była jak skradziona, bo przecież ich los już dawno został przesądzony, a szczęście w ich wydaniu, jedynie wspomnieniami, do których powrót przyprawiał rozrywający ból w okolicy klatki piersiowej.
    Winić za to wszystko mogła jedynie siebie.
    Oderwała czoło od chłodnej, szklanej powierzchni, przenosząc spojrzenie brązowych tęczówek na chłopaka , ściskając delikatnie jego dłoń, nim cofnęła ją, układając na własnym udzie.
    — Przeprosi cię, a potem każde podpisać jakiś pakt własną krwią. — Wykręciła teatralnie oczami, śmiejąc się pod nosem, jakby coś takiego, było najnormalniejszą dla Seojuna rzeczą. — Jakiś kontrakt, zasady przyjaźni, by uniknąć… nieporozumień. — Spuściła głowę w dół, uciekając wzrokiem, jednak jej reakcją byłą wystarczającą odpowiedzią, na niedopowiedziane reguły, o jakich żartobliwie wspomniała. — A później zaciągnie się do helikoptera, usadowionego na dachu budynku jego rodziców i polecicie razem na niezapomnianą wycieczkę, o której żadne z was nie będzie mogło pisnąć ani słówka.
    Samochód zatrzymał się w momencie, gdy skończyła mówić.
    — Dziękuje za dziś i mam nadzieję, że to nie ostatni raz.
    Biegała wzrokiem po jego sylwetce, zatrzymując się na twarzy Minsoo. Bez zastanowienia nachyliła się nad chłopakiem, muskając ustami jego policzek, a w kolejnej zamykała za sobą drzwi taksówki, nie chcąc wiedzieć, jak zareagowałby Lee.
    Nie zwróciła większej uwagi na ciszę przeszywającą wnętrze apartamentu ani mrok jaki panował w środku, również brak obecności Seojuna nie zrobił na niej większego wrażenia. Znała to miejsce na pamięć, więc przy pomocy jedynie bladego światła z telefonu, udała się prosto do sypialni, gdzie po wysłaniu krótkiej wiadomości, zawinęła się w kołdrę i kładąc głowę na przyjemnie chłodnej poduszce, zamknęła oczy.

    From: 아리 💖
    wróciłam, tęsknię x

    OdpowiedzUsuń
  25. Machnęła jedynie ręką na jego słowa. Fakt, w Korei ludzie ją rozpoznawali, nie wszyscy, ale ostatnia rola przyniosła jej znaczącą rozpoznawalność i kolejne propozycje pracy, te mniejsze jak i większe, wymarzone, dzięki którym jej aktorska kariera mogła nabrać jeszcze większego rozpędu. Istniało jednak jedno, znaczące ale, którego nie mogła zignorować, a które miało wywrócić całe jej dotychczasowe życie do góry nogami. Na razie udawała, również przed samą sobą, że problem nie istnieje.
    Ale w głębi serca była przerażona. Tego, że zostanie z tym wszystkim sama. Tego, że głupota odbierze jej marzenia, swobodę, nieskazitelną opinię publiczną, ale i tą którą cieszyła się pośród bliskich.
    — Jasne. — przytaknęła z delikatnym uśmiechem przeskakując wzrokiem raz jeszcze po sylwetce tancerza, ostatecznie zatrzymując wzrok na jego twarzy. — Widzimy się za dwadzieścia minut. — dodała odprowadzając go spojrzeniem.
    Sama w między czasie odebrała kartę do pokoju i udała się na odpowiednie piętro, gdzie we wskazanym pokoju, czekały na nią już walizki.
    — Okej So… Piętnaście minut. — mruknęła pod nosem dopadając do jednej z walizki, z której wyciągnęła kosmetyczkę. Szybko płynący czas spędziła na pospiesznym odświeżeniu się, opłukaniu twarzy i zakryciu potencjalnych oznak zmęczenia. Miała jasny cel w przyjeździe do Stanów. Jej cel znajdował się gdzieś w tym hotelu i musiała postarać się, by przypomniał sobie dlaczego ryzykowali potajemnymi schadzkami w Korei. Musiała postarać się żeby zapomniał o wszystkim innym.

    Sohee

    OdpowiedzUsuń
  26. Konflikt, jaki narodził się w jej głowie, kiedy tylko Minsoo wrócił do Nowego Jorku, wcale się nie zmniejszał. Mimo, że chciała sobie wmówić, że w ich relacji nie było nic skomplikowanego, a przyjaźń pomiędzy dwójką była jak najbardziej możliwa, tak każde spotkanie z nim, przyprawiało ją o szybsze bicie serca, napawając nadzieją.
    Zdawała sobie sprawę, jak niepoprawne były jej myśli, że nic z tego nie miało prawa bytu, jednak dalej, zaślepiona brnęła przed siebie.
    Podobno nieszczęścia chodziły parami, więc jej miłosne rozterki nie mogły być jedyną kłodą pod nogi. Brunetka przywykła w swoim życiu do ciągłych trudności, a adrenalina w krwi zazwyczaj wprawiała ją w chęć do działania. Spodziewała się kolejnej nieprzyjemności losu, jednak nie była przygotowana na słowa, jakie znajdowały się w zaadresowanej do niej białej kopercie, którą otworzyła kilka dni temu.
    Mimo upływu czasu, ona dalej wczytywała się w te same słowa, widząc jak jedyne co tak naprawdę osiągnęła w życiu, zostało jej zabrane. Cała ciężka praca, marzenia, coś z czego naprawdę mogła być dumna, skończyło się, nim tak naprawdę miała okazję w pełni się w to zaangażować.
    Więc uciekła. Wyciszyła telefon, wyłączyła powiadomienia, zamknęła w kawalerce, odizolowała od świata. Potrzebowała czasu, by to wszystko ułożyć w głowie, zapanować nad sytuacją, pomyśleć o rozwiązaniu. Być może nawet pojechać do Yale i błagać na kolanach o kolejną próbę, w gotowości by rzucić modeling.
    Kiedy po mieszkaniu rozległ się odgłos pukania do drzwi, Ari niechętnie zerwała się z kanapy. Jedyną osobą, która odwiedzała ją codziennie była właścicielką z porcją zupy. Starsza kobieta nie zadawała pytań, zupełnie jakby wiedziała, że brunetka potrzebowała czasu, od kiedy zapłakana, w środku nocy zjawiła się w Chinatown.
    Starając się przywołać na twarz uśmiech, by złożyć szybkie podziękowanie, otworzyła drzwi, jednak za nimi znalazła inną znajomą twarz.
    — Minsoo. — I tylko tyle zdołało opuścić jej wargi, nim zalała ją kolejna fala łez, a ciałem wstrząsnął gwałtowny szloch.
    Łapczywie łapiąc powietrze, skuliła się przy drzwiach, przyciągając kolana do klatki piersiowej.
    Musiała wyglądać żałośnie. W jego starym mieszkaniu, mimo, że rzekomo ruszyła do przodu, a obydwoje zgodzili się na nierozdrapywanie przeszłości. Obdarta z planów na przyszłość, bez prospektów, marzeń. Czuła się malutka, jak skończona idiotka.
    — Przepraszam. — Wyszeptała pomiędzy płytkimi oddechami.

    OdpowiedzUsuń
  27. Każde jej ostatnie spotkanie z Minsoo, było niczym deja vu. Jak przez mgłę oglądała sceny ze swojego życia, nieco na pograniczu podświadomości, a tego, co działo się naprawdę. Bo czy realnym było, że chłopak właśnie starał ukoić się jej nerwy, szepcząc do jej ucha zapewnienia, że już było dobrze, że nie musiała się przejmować, a każde jego słowo, być może tymczasowo, ale przynosiło ulgę dla jej zszarganych nerwów.
    O tym, że to wszystko nie było snem, przekonała się, kiedy przecierając oczy, Minsoo dalej stał w jej mieszkaniu. Przez chwilę nie była pewna czy ostatnie miesiące nie były tylko wytworem jej wyobraźni, głupim żartem losu, a Lee tak naprawdę dalej pomieszkiwał w kawalerce, w której to ona była gościem. Podciągając pod brodę koc, powróciła świadomość, że ten należał do niej i nie pachniał męskimi perfumami. Tak samo było z rozwieszonym praniem czy świeczką na stoliku, którą Minsoo musiał znaleźć w jednej z szafek. Zamknięte w czterech ścianach były jedynie wspomnienia, a na twarzy Ari ponownie pojawił się grymas.
    Kiwając jedynie głową na polecenie bruneta, dalej owinięta kocem, usiadła przy stoliku, opierając się plecami o kanapę. Sięgnęła po jedną z misek wypełnionych ryżem, co jakiś czas przegryzając go rzodkiewką. Jej żołądek musiał być zaplątany w supełek, bo po zaledwie kilku kęsach zaczęło ją mdlić. Jej ostatnie nawyki żywieniowe, a raczej ich brak, z pewnością były główną przyczyną, a do tego natłok myśli i nadchodzące pytania, tylko pogarszały jej samopoczucie. Bo skoro Minsoo tu był, to znaczy, że wiedział co się stało, a skoro wiedział, to jak każdy, zacznie drążyć temat, chcąc dojść do sedna.
    Co się stało? Dlaczego? Czy może coś zrobić i jak to odkręcić? I dlaczego tu była?
    Skąd wiedział, że mógł ją tu znaleźć?
    Z hukiem odstawiła naczynie na stolik i bez słowa pobiegła do łazienki. Czuła jakby jej głowa miała za chwilę eksplodować, a po całym jej ciele przeszedł dreszcz. Opierając się dłońmi o umywalkę, zaczęła oddychać ciężko, starając się zapanować nad tempem z jakim nabierała powietrza. Może trwało to dwadzieścia minut, może godzinę, ale kiedy ponownie pokazała swoją twarz w salonie, jej drobne ciało było opatulone szlafrokiem, a mokre kosmyki włosów przyklejały się do skroni. Dłonie kurczowo trzymały się miękkiego materiału w okolicach klatki piersiowej, a stopy stawiały niepewne kroki w kierunku usadowionego na kanapie bruneta.
    — Skąd wiedziałeś, że tu jestem? — Jej zachrypnięty głos, był jawnym dowodem na to, ze znowu płakała, a nawet długi, chłodny prysznic nie poradził sobie z jej napuchniętymi oczami.

    OdpowiedzUsuń
  28. Wylot do Stanów zbliżał się wielkimi krokami. Mingi codziennie spoglądał na kalendarz, który specjalnie z tej okazji kupił i powiesił na ścianie koło łóżka. Codziennie skreślał dzień po dniu, odliczając je do upragnionego wyjazdu z Korei. Z każdym kolejnym euforia i lekki strach mieszały się ze sobą coraz bardziej, momentami go przytłaczając. Jednak, gdy wreszcie zapakował się do samolotu, wysyłając ostatnią wiadomość do Minsoo przed kilkunastogodzinnym lotem, ekscytacja była na tyle silna, że nie zmrużył oka ani razu podczas całej podróży.
    Cieszył się na ponowne spotkanie z bratem, cieszył się na malujące się przed nim, ogromne w jego oczach, możliwości. Był jeszcze na tyle naiwnym, że wierzył, że wszystko pójdzie zgodnie z jego, wykreowanym w głowie, planem. Wierzył, że to właśnie w tym miejscu rozwinie skrzydła, że cokolwiek podłego spotkało Minsoo, jego ominie. Wierzył, że ciężką pracą i zaangażowaniem, zakrawającym o poświęcenie, spełni wszystkie pielęgnowane od lat marzenia. Zresztą, kroczył przed nim Minsoo, ten Minsoo, który w jego mniemaniu był najlepszy we wszystkim. Mingi nie do końca był świadomym wszystkiego co działo się w życiu starszego Lee, ale był święcie przekonany, że postępując jak on również dotrze na sam szczyt, że pewnego dnia stanie na scenie i będzie mógł zarażać ludzi swoim spojrzeniem na muzykę.
    Gdy wysiadł z samolotu, niepewnie przeszedł przez wszystkie kontrole, niecierpliwiąc się na widok porażająco długiej kolejki, która ciągnęła się w nieskończoność. W końcu jednak odebrał bagaż i wyszedł na salę przylotów gdzie bardzo szybko spostrzegł postawną sylwetkę Minsoo i plakat sterczący nad jego głową.
    Zrobił się cały czerwony na twarzy, gdy dobiegło go nawoływanie brata. Zacisnął palce mocniej na rączce walizki i szybkim, energicznym krokiem pognał w stronę Minsoo, zaraz rzucając mu się w ramiona i ściskając mocno na powitanie. Momentalnie cały strach uleciał z niego jak z przebitego balonika.
    Od dziecka byli ze sobą mocno zżyci, różnica wieku nie robiła większej różnicy. Mingi był w niego zapatrzony, gdy byli młodsi uwielbiał bawić się z bratem i tak naprawdę nie potrzebował innych kolegów. Lubił obserwować go, gdy tańczył, gdy śmiał się do telefonu rozmawiając z Min Ari. Lubił go wtedy przedrzeźniać kompletnie nie rozumiejąc całego tego zakochania i odbijanej piłeczki, gdy ten twierdził, że jego też kiedyś dopadnie ten stan. Ale przede wszystkim zawsze mogli na siebie liczyć, kryjąc plecy, czy wspierając.
    — Uważaj żebym nie ukradł ci kilku fanek. — skomentował łapiąc za napis, który szybko zwinął. Jedyne do czego nie był przyzwyczajony to uwaga skupiająca się na nim. Żył w cieniu Minsoo, a to było całkiem komfortowe i bezpieczne miejsce.
    — Mój angielski i tak teraz jest lepszy niż twój na początku, hyung. — odparł po angielsku, przywdziewając dumny uśmiech. Przykładał się do nauki, chcąc być powodem do dumy bliskich i nieskrycie cieszył się, gdy i jego przezywano złotym chłopcem.
    — Musisz mi, w końcu, pokazać te wszystkie super miejsca, do których chodzisz. — Uradowany pociągnął walizki, nie mogąc doczekać się wszystkich atrakcji, które na niego czekały. Nie odczuwał nawet zmęczenia mając przed sobą okazję do nadrobienia z bratem wszystkich zaległości. — I opowiedzieć co u ciebie. I u Ari! I Seojuna! — dodał nie powstrzymując swojej radości.

    Knypek

    OdpowiedzUsuń
  29. W ciągu ostatnich kilku miesięcy, świat Min Ari po raz kolejny obrócił się o przysłowiowe sto osiemdziesiąt stopni. Łatwo jednak było zauważyć różnice pomiędzy tym, co miało miejsce kiedyś, a jak te zmiany zachodziły w jej życiu w czasie teraźniejszym.
    Nic nie było gwałtowne czy nieplanowane. Brakowało w tym wszystkich chaosu, bo każdy kolejny krok był przemyślany, stawiany ostrożnie, zupełnie, jakby dziewczyna stąpała po cienkim lodzie. Nie robiła jednak tego w strachu, a jedynie wyciągając lekcje ze swoich wcześniejszych poczynań, nie chciała się spieszyć, przecież miała czas. Bo prawdą było, że Ari nie miała się czego obawiać. Już nie, a nadmiar wolnych godzin był jedynym co jej pozostało.
    Zabawnym było, że gdy spadniesz ze świecznika i wylądujesz na samym dnie, tracąc przy tym wszystko i wszystkich dookoła, tak naprawdę nie ma już nic, co mogłoby wprawić cię w smutek czy zakłopotanie. Może dlatego tak łatwo było jej odciąć się od dawnego sposobu bycia, od ludzi, dla których była jedynie dodatkiem do kolejnego zdjęcia na Instagramie, a tak jak trendy zmieniały się wraz z opadającymi na ścieżki Central Parku żółknącymi liśćmi, tak z czasem i hashtag z jej imieniem stracił na popularności, a ona sama stała się po prostu nikim.
    Ciężko było określić, kiedy postanowiła odbić się od dna, spróbować wziąć kontrolę nad własnym życiem i dać sobie samej kolejną szansę, bo brunetka nie potrafiła wskazać dokładnej daty w kalendarzu, ani dopisać do tego sceny niczym z filmu. Nie było olśnienia, dramatycznej zmiany wizerunku czy wyrzucenia wszystkiego, co kojarzyło jej się ze starym życiem do wielkiego pudła.
    Było wstawanie z łóżka późnym popołudniem, które stopniowo zamieniło się w przecieranie zaspanych oczu o poranku i spacery w delikatnych promieniach słońca, a nie przy oświetlonych latarnią chodnikach.
    Stopniowo, jej życie zaczynało nabierać barw, a rozmowy z rodziną nie kończyły się roztrzaskanym o ścianę telefonem.
    Everything will be okay at the end. If it’s not okay, then it’s not the end.
    Te słowa rozbrzmiewały w głowie Min po każdej terapii. To sobie przypominała, kiedy czasem zaczynało brakować jej sił, gdy łzy same cisnęły się do oczu, na wspomnienia kogoś, o kim tak ciężko było jej zapomnieć.
    Na dokładnie tych samych słowach skupiała się teraz, kiedy zrezygnowana przyglądała się turlającym w dół ulicy mandarynkom i roztrzaskanemu słoikowi kimchi. Bo jak już Ari zdążyła zauważyć, los lubił płatać figle, ale każda taka sytuacja miała być lekcją, szansą na naukę i wyciągnięcie wniosków.
    Kiwając głową to w prawo, to w lewo, zaśmiała się cicho, jednak słowa, które miała na końcu języka, ugrzęzły w gardle, gdy tylko usłyszała znajomy jej głos.
    — Minsoo — wyrzuciła z siebie, wpatrując się w bruneta z lekkim niedowierzeniem wymalowanym na twarzy. Czas zatrzymał się w miejscu, a przynajmniej ona odnosiła takie właśnie wrażenie, kiedy przez kolejne sekundy wpatrywała się w niego, zupełnie zapominając o nabraniu powietrza w płuca, czy mrugnięciu, może w obawie, że ten zniknie, tak szybko jak się przed nią pojawił.
    Licząc do pięciu, przymknęła powieki, a gdy ponownie je otworzyła on dalej tam stał.
    — Minsoo. — wyszeptała ponownie, tym razem nieco pewniej, a kącik jej ust uniósł się mimowolnie ku górze, wpatrując się w tak dobrze znaną jej sylwetkę. Jego spojrzenie nieobecne, usta lekko rozdziawione, zagubiony we własnych myślach, zupełnie jak kiedyś. Na sam widok, cichy chichot wyrwał się z krtani Ari, świadomość, że pewne rzeczy nigdy nie miały ulec zmianie, wywołało przyjemne ciepło w okolicy jej klatki piersiowej.
    — Wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha. — dodała, chcąc zabrzmieć żartobliwie, jednak drżenie jej głosu sugerowałoby nerwy, jakie szargały nią od środka.

    long time no see

    OdpowiedzUsuń
  30. — Gadasz jak mama, zestarzałeś się! — Szturchnął go łokciem w bok, śmiejąc się pod nosem. — Ale domowych obiadków będzie mi brakować. — dodał wykrzywiając usta w dół.
    Korea była jego domem i to nie miało się nigdy zmienić, obojętnie jak duże nadzieje żywił w związku z przyjazdem do Stanów. Do jednego jednak był przyzwyczajony, a raczej nauczony tolerować uczucie tęsknoty, które kryło się w jego sercu. Zawsze tęsknił za kimś kto był mu bliski.
    Gdy Minsoo wyjechał nie mógł znaleźć sobie miejsca. Starał się być dzielny, dalej równie szeroko uśmiechać i nie pokazywać po sobie jak bardzo brakowało mu starszego brata, mocnego filaru, który był podporą w codziennym życiu. Minsoo był dla niego nie tylko bratem, ale i wzorem ojca. Polegał na nim, ufał mu jak nikomu innemu, być może niekiedy idealizował w swojej głowie nie widząc żadnych wad. Obaj jednak zmienili się od czasu wspólnego dzieciństwa i wyprowadzki starszego Lee. Teraz musieli przekonać się jak wiele było tych zmian.
    — Mhm. — mruknął nieprzekonany, marszcząc nieco brwi. Nie spodziewał się takiej wymijającej odpowiedzi. Tak naprawdę był święcie przekonany, że wszystko toczy się starym porządkiem, Minsoo jest zakochany po uszy i nie odstępuje Ari, a Seojun musi ich znosić. Nie dociekał, czując, że za kiepską wymówką czai się znacznie dłuższa opowieść, której chłopak nie chciał mu na razie mówić. Tak, czy inaczej Mingi miał swój plan w głowie i przynajmniej z Min Ari chciał się spotkać i podziękować dziewczynie za przysługę. Nawet jeśli wierzył, że wszystko co dla niego zrobiła było spowodowane znajomością z Minsoo.
    Na usta cisnęło mu się mnóstwo pytań wywołanych ludzką wścibskością, ale pozwolił sobie na zadanie tylko jednego.
    — Czyli mam rozumieć, że z Ari już się nie spotykasz? Wow.
    Zarzucony temat i propozycja odwiedzenia studia skutecznie odciągnęły, na moment, jego uwagę. Rozpromienił się na myśl o zobaczeniu z bliska profesjonalnych prób i innych tancerzy. Zawsze był pod ogromnym wrażeniem ich pracy, choć sam co nie co potrafił, nie dorównywał im nawet w najśmielszych snach.
    — Głupio się pytasz! Pewnie, że chcę! — odparł od razu, niemal wchodząc bratu w kolejne słowa. To były następne cenne doświadczenia, a przecież po nie tutaj przyjechał. Chciał się rozwijać, chciał spełniać marzenia obojętnie jak nierealne się zdawały i jak często widywał pobłażliwe spojrzenia. — Nie obiecuję, że tego nie zrobię, ale obiecuję się postarać. — odpowiedział z chytrym uśmiechem. To wcale nie było tak, że nie potrafił trzymać języka za zębami. Niekiedy po prostu nie panował nad ciekawością i naturalną otwartością, która pozbawiała go wewnętrznych hamulców, gdy znajdował się pośród ludzi. Niektórym przez to grał na nerwach, inni cenili jego bezpośredniość. Sam Mingi nie miał zamiaru zmieniać się w żaden sposób.

    OdpowiedzUsuń