Alyvia Clark
Nigdy nikomu nie zazdrościła, ciesząc się z tego co miała. Bo można by powiedzieć, że miała o wiele więcej, niż te wszystkie bogate dzieciaki, którym pieniądze zastępowały rodziców. I choć wychowana została jedynie przez ojca, z niewielką pomocą nieco szalonej ciotki, to zdecydowanie lubiła swoje dzieciństwo. Pamięta dokładnie wszystkie wycieczki, które organizował jej ojciec, aby poznała jak najwięcej. Pamięta stary dom dziadków, wybieg dla koni i stodołę, gdzie z piętra skakała wraz z kuzynostwem do stogów siana. Z czasów dzieciństwa ma kilka niewielkich blizn, które przypominają jej te fajne, beztroskie lata.
Na co dzień jest dość zabieganą osobą, która lubi mieć masę zajęć w ciągu dnia, by jak najlepiej go spożytkować. Nie lubi się nudzić, a wizja wolnej chwili po prostu ją przeraża. Zawsze wszystko skrupulatnie planuje i rozpisuje, to zdecydowanie pomaga jej ogarnąć dzień. Poranek lubi zaczynać o szóstej rano, kiedy większość osób ma problem ze wstaniem z łóżka. Na rozbudzenie pije zieloną herbatę, potem idzie pobiegać, a gdy wraca do domu, to z ulubionej piekarni bierze świeżą kanapkę. Większość czasu spędza na studiach, bo to właśnie one zabierają jej lwią część czasu w ciągu dnia. Niemniej jednak, Aly znajduje jeszcze kilka godzin, żeby wieczorem poświęcić czas dla grupy dzieciaków, które uczy pływać. Mogłoby się wydawać, że jest nieco nudna, ale jej najbliżsi przyjaciele wiedzą, że skrywa w sobie małego diabełka, który czasami wychodzi na wierzch. Ciepła, pełna zrozumienia i empatii, nie potrafi przejść obojętnie obok potrzebującej osoby. Nieco zwariowana, szalona i z głową pełną pomysłów. Po ojcu odziedziczyła spokój, którego wielu jej zazdrości. Zdecydowanie nie lubi nagłych zmian, które krzyżują jej plany, ale jeśli już się tak staje, to podejmuje ryzyko i nadal uparcie idzie przed siebie.
Alyvia Marie Clark ▲ urodzona 18 maja 2002 roku ▲ wychowana w Nowym Yorku ▲ studentka resocjalizacji, z planami aby w przyszłości wstąpić do nowojorskiej policji ▲ instruktorka pływania ▲ zajmuje dwupokojowe mieszkanie swojej ciotki, które mieści się na Brooklynie ▲
Cześć, jak macie ochotę na wątek z nami, to zapraszamy 👼 fc: @romaneinne
Różowy czepek już czeka.🦀🩷
OdpowiedzUsuń[Nigdy nienawidziłam dokładnego planowania dnia, więc naprawdę podziwiam ludzi, którzy są w stanie w ten sposób funkcjonować...
OdpowiedzUsuńŻyczę wspaniałej zabawy z kolejną postacią, a w razie chęci zapraszam w swe skromne progi.]
— No podejdź, co ci zależy?
OdpowiedzUsuńGłos Tobiasa przedzierał się przez spływającą z głośników muzykę. Emerson od dłuższego czasu siedział w loży, obserwując z daleka grupkę świetnie bawiących się dziewczyn. Było ich może pięć, ale tak naprawdę tylko jedna sprawiała, że Seymour nie mógł oderwać wzroku. Jako jedyna miała jasne, długie włosy i ubrana była w srebrną, połyskującą sukienkę, która kojarzyła mu się z syrenim ogonem. Wiła się w tańcu z koleżankami, jakby nie zwracała uwagi na otaczający ją świat. Znajdowała się zaledwie kilka metrów dalej. Emerson miał na nią świetny widok. Być może, gdyby zwracała uwagę na coś więcej niż na własne ruchy czy muzykę to zauważyłaby, że blondyn od kilkudziesięciu minut się jej przygląda. W duchu jednak sobie dziękował, że podobna sytuacja nie miała miejsca. Nie mógł oderwać wzroku. Nie potrafił oderwać wzroku, a był podjudzany przez kumpli, którzy tylko czekali na to, aż mężczyzna podniesie się z miejsca, aby zagadać do dziewczyny. Nie był taki pewien, czy to będzie dobry pomysł. Od zerwania z Victorią wcale nie minęło tak dużo czasu, wciąż czuł pewien uraz, ale nie było już żadnej przyszłości dla tego związku. Nie było szans, aby dziewczyna jeszcze kiedykolwiek pojawiła się w jego życiu. Dał się namówić na pierwsze wyjście od dłuższego czasu i nie spodziewał się, że już na dzień dobry pojawi się ktoś, kim Emerson byłby zainteresowany. Póki co nie wiedział, jak się nazywa, czym się zajmuje i czy jest wolna. Wiedział jedynie, jak się porusza i choć jeszcze tego nie przetestował, to był niemal pewien, że jej skóra jest po prostu miękka. Wyobrażał sobie zdecydowanie zbyt dużo. Zresztą, gdyby okazało się, że blondynka jest w związku poczułby się, jakby dostał z liścia. Chyba bezpieczniej będzie obserwować ją z daleka, ale nie wchodzić w żadne interakcje. Czuł na sobie presję kumpli. Wszyscy znali się od lat, z Tobiasem wychowywał się w zasadzie na jednym podwórku. Przyjechał do Stanów kilka lat temu i został do teraz, pozostałych poznał w międzyczasie i okazało się, że to są mocne przyjaźnie, których w swoim życiu potrzebował.
— Nie zależy mi. Dlatego zostanę tutaj i zamówię kolejną szkocką, a wy się bawcie dobrze i nie zwracajcie na mnie uwagi — odpowiedział spokojnie. Żadna siła nie zmusi go do tego, aby podszedł do dziewczyny. Przecież jeszcze go usłyszy i co wtedy? Nie mógł tego powiedzieć na głos, jeszcze by go wyśmiali. W zasadzie i tak byli bardzo blisko tego, aby zacząć się z niego naśmiewać, a Emerson wyjątkowo nie miał już ochoty dłużej tego wszystkiego słuchać.
— Może jak wypije szkocką to doda mu odwagi.
Kelnerka, którą zaczepili kilka chwil wcześniej postawiła na ich stoliku cztery szklanki zapełniona bursztynowym alkoholem. Emerson właściwie wciąż nie spuszczał z oka tańczącej dziewczyny. Wyglądała beztrosko, jakby nie przejmowała się niczym, co właśnie się działo. Było coś niezwykle pociągającego w jej ruchach, w tym jak odgarniała włosy dłońmi, czy jak przesuwała nimi po swoim ciele. Chwycił za szklankę z alkoholem i na raz wypił gryzący w gardło alkohol. Trudno, raz się żyje.
— Panowie wybaczą.
Emerson podniósł się z miejsca. Najpierw musiał wstać Tobias i Claude, aby blondyn mógł się wydostać. Odchodził od stolika słysząc za sobą coś, co przypominało wycie. Boże, jak zwierzęta. Nie odwrócił się, a muzyka była na szczęście na tyle głośna, że po przejściu metra nie było ich już w ogóle słyszeć. Zmniejszył dystans między sobą, a dziewczyną. Musiał zwrócić na siebie uwagę jej koleżanek, bo jedna z nich właśnie pukała ją w ramię i wyrwała z tanecznego transu. Boże, zachowywał się, jak napalony dzieciak. Ale musiał przyznać, że z bliska była jeszcze ładniejsza. Zmierzył ją wzrokiem, zatrzymując się na błyszczących oczach. Jeden większy krok wystarczył, aby Emerson znalazł się przy dziewczynie. Był na tyle blisko, aby nie musieli się przekrzykiwać, ale trzymał również dystans, aby w razie czego mogła się wycofać.
— Zatańczymy?
Emilka🦀🩷
[Witam kolejną postać i chciałabym wiedzieć, gdzie ta pani znajduję motywację, żeby tak wcześnie zaczynać każdy dzień i nie zatrzymywać się ani na chwilkę! Wydaję się bardzo miła, no aż za miła na to nowojorskie towarzystwo, żeby jej tylko nie zgorszyli! 😈
OdpowiedzUsuńDobrej zabawy i dużo weny! 🩷]
Ari, Haneul i Sunghoon
Spotted: 911, what's your emergency...? I think I've just spotted some new, hot b*tch in town! Moim mały okiem widzę... kłopoty! W końcu ktokolwiek, kto zrywa się z łóżka o szóstej rano z własnej woli nie może być przecież zupełnie normalny, prawda? Nasza NYPD's chick ma tak napięty harmonogram, że gdy widzę ją, kiedy w skórzanej sukience poci się na parkiecie w Tribecca, zastanawiam się, czy ona w ogóle sypia. Nadaje się do naszego miasta idealnie... Chyba od dzisiaj będę ją mieć na oku.
OdpowiedzUsuńWitam na blogu!
buziaki,
plotkara 💋
Był pewien, że zrobi z siebie głupka. Z jednej strony wiedział, że nie robi nic złego i przecież chciał ją tylko zaprosić do tańca, a to w końcu nie był jeszcze koniec świata. Z drugiej strony zbyt wiele rzeczy mogło się wydarzyć i pójść nie tak. Emerson od czasu zerwania był nieco oderwany od rzeczywistości. Może nie planował zaręczyn, ślubu i dzieci z byłą dziewczyną, ale jednocześnie sądził, że będą oni dla siebie kimś więcej niż szkolną miłością. Po kilku latach bycia razem okazało się, że dziewczyna widzi ich związek zupełnie inaczej, a jedyne co w nim widzi to dostęp do w zasadzie nieograniczonej ilości gotówki. Nie wiedział, jakim cudem umknął mu ten fakt, ale kryła się ze swoimi pragnieniami naprawdę źle. A potem się okazało, że jest niewystarczający i poleciała do typa, który znalazł się na okładce Forbesa i miał wywiad pod zakładką Forbes Under 30. Skłamałby, gdyby powiedział, że go ta sytuacja nie bolała. Jednocześnie pozbył się pewnego balastu. Nie był jednak pewien, czy jest gotów na randkowanie czy chociażby na podryw. Wyszedł z wprawy, nie nadawał się do tego. Nowy Jork był pełen dziewczyn, które są chętne na jedną noc i kumple nieraz próbowali go z jakąś zeswatać chociaż na jeden wieczór, ale do tej pory bezskutecznie. Wolał działać na własnych zasadach, a te musiał jeszcze poznać. Wszystko nadejdzie w swoim czasie.
OdpowiedzUsuńPoczuł nagły przypływ stresu, kiedy dziewczyna odwróciła się w jego stronę. Z bliska była jeszcze ładniejsza. Pełne usta miała lekko rozchylone, oczy błyszczały, choć nie był pewien czy to od alkoholu, który być może wypiła czy tylko od tańca, który w jej przypadku praktycznie nie miał końca. Emerson nie wiedział, jak długo się jej przyglądał, ale minęło dość sporo czasu. Tak mimo wszystko.
— Dobrze.
Powstrzymał się od przyznania, że miał na to chęć od dłuższego czasu. Jeszcze nie musiał jej zdradzać takich rzeczy. Nie chciał wyjść na kogoś, kto nie umie się powstrzymać. Potrafił, a gdyby nie był zachęcany przez kumpli to tylko obserwowałby ją z daleka. Nie daliby mu spokoju, gdyby pozwolił jej przejść dosłownie koło nosa. Blondyn chyba wolał dostać kosza od nieznajomej niż od kumpli. Zbyt długo wytykaliby mu to, że bał się do niej podejść. Nie bał się podejść. Był jedynie ostrożny, a nie musiał w końcu zagadywać do każdej napotkanej dziewczyny, którą uzna za ładną, prawda? Tylko w środku wiedział, że gdyby tego nie zrobił to prędko zacząłby żałować. Spodobała mu się, tak po prostu i nawet jeśli nic z tego nie będzie, a prawdopodobnie nie będzie, to przecież nic się nie stanie. Spędzą ze sobą przynajmniej kilka minut, a on przede wszystkim będzie miał spokój od Tobiasa, bo to zdecydowanie on był w tym gronie najgorszy i najbardziej by mu dokuczał. Te słowo brzmiało wręcz dziwnie, kiedy myślał o tym, że oboje dobiegają trzydziestki, a czasami zachowują się gorzej niż nastolatkowie.
Uśmiechnął się nonszalancko i wyciągnął w stronę blondynki dłoń, a kiedy tylko ją złapała sprawnym ruchem przyciągnął dziewczynę do siebie. Ich ciała się zderzyły, a mając ją tak blisko czuł jeszcze wyraźniej zapach perfum, od których wręcz zakręciło mu się w głowie. Złapał się na myśli, że mógłby przyzwyczaić się do takiego zapachu. Grająca muzyka była głośna i szybka, nie pozwalała na przytulany taniec, ale nie do tego dążył Emerson. Okręcił dziewczyną wokół jej osi, aby ponownie ją do siebie przyciągnąć i bez skrępowania przesunął po tym dłońmi po bokach jej ciała. Trzymał się jednak na dystans, nie schodząc na zakazane tereny. Na sobie niemal czuł wzrok pozostawionych w loży kumpli, ale nie tym teraz chciał się przejmować. Wyrzucił ich z głowy, skupiając się na dziewczynie, z którą dzielił przyjemną chwilę w dość zatłoczonym klubie. Wyczuł rytm, wprawiając swoje oraz jej ciało w ruch.
Emilka tancerz🕺🩷
[ hej! ja oczywiście dziękuję mocno za ciepłe przywitanie mojego pana<3 biedak szuka czegoś na zastąpienie tej uwagi, zobaczymy jak na tym wyjdzie...
OdpowiedzUsuńa gundamy... mówiąc krótko to takie drogie, budowane figurki dla snobistycznych fanów anime i lego 🤓 ale bardzo fajne i ładne!! (żeby przypadkiem ktoś się nie obraził :| ) ]
Na pierwszy rzut oka mogło się wydawać, że Emerson wcale niczym się nie stresuje. I na co dzień tak było. Został wychowany w taki sposób, aby stres odkładać na bok. Przez większość swojego życia znajdował się w sytuacjach, które były znacznie bardziej stresujące niż poderwanie dziewczyny w klubie. Obecnie był nieco niepewny siebie, jego pewność siebie podupadła, kiedy Victoria z nim zerwała i musiał ją odzyskać. Nie chciał też obierać sobie dziewczyny za cel, aby poczuć się lepiej. Naprawdę mu się spodobała i gdyby było inaczej, być może wtedy uznałby, że będzie idealną kandydatką na to, żeby podreperować to, co zostało podniszczone. Jeszcze nie wiedział czego chce, kilku tańców i chwili rozmowy czy może jednak głębszej relacji? Nie, klub to było raczej średnie miejsce do szukania sobie nowych partnerek, a teraz związki nie były mu w głowie. Musiał po prostu zobaczyć, jak to będzie. Na nic się nie nastawiać, niczego nie oczekiwać. Przecież równie dobrze mogli się już więcej nie zobaczyć po tym wieczorze, kiedy każde z nich pójdzie w swoją stronę. Przyszedł się pobawić, robił to właśnie teraz i niczego więcej nie oczekiwał. Jego kumple zapewne będąc na miejscu blondynka już dawno na coś by się nastawili. Czasami zachowywali się, jak typowi faceci, którzy na widok damskiego uda dostawali spazmów. Boże, jakie szczęście, że z tej odległości blondynka nie mogła nic usłyszeć. Dałby sobie rękę uciąć, że właśnie między sobą gadają o głupotach i obstawiają, czy uda mu się ją zaliczyć. Nie musiał zgadywać, z pewnością tak było.
OdpowiedzUsuń— Kto powiedział, że się boję? — odparł nachylając się do ucha blondynki. Było tu tak głośno, że nie mieli szans się usłyszeć, gdyby mówili normalnie. I tak musiał mówić głośniej, aby mogła cokolwiek usłyszeć przez dudniącą dookoła muzykę. Może miała trochę racji w tym co powiedziała, ale Emerson nie zamierzał się do tego przyznawać. Jeszcze na tego typu wyznania było stanowczo za wcześnie. Wolał jednak, aby mu nie uciekła zbyt prędko.
Rytmiczność puszczanych piosenek była akurat ostatnią rzeczą, którą Emerson się przejmował. Jeśli miał ochotę, to bujałby się z nią tutaj do samego rana w powolnym tańcu i nic nie robił sobie z tego, że tak może nie wypada. Chwilowo miał w poważaniu co wypada, a co nie. W Nowym Jorku miał zaskakująco dużo wolności i niewiele osób zdawało sobie sprawę z jego pochodzenia, a kiedy tylko wracał do Luksemburga znów był w centrum zainteresowania. Tutaj był zwykłym chłopakiem z francuskim akcentem, który przyjechał na studia i trochę sobie pracuje, ale w rzeczywistości nikt nie wie co robi. On w zasadzie sam czasami też nie wiedział co robi poza pakowaniem kasy w różne inwestycje, które mogły, ale nie musiały przynosić zysków.
W oczach blondynka pojawił się błysk, kiedy zaproponowała, aby wyszli na zewnątrz. Nie spodziewał się takiej propozycji, ale nie chciał odmawiać. Obrał sobie ją za cel, z którego nie chciał zbyt łatwo rezygnować. Wycofałby się, gdyby dała mu taki znak, ale póki co jedynie bardziej go do siebie przyciągała, a że czasami miał trudności z odmawianiem, to jak mógłby nie wyjść na zewnątrz razem z nią?
— Chętnie — odpowiedział. Zerknął krótko w stronę kumpli, którzy wyglądali obecnie jak kibice na meczu piłki nożnej. Zupełnie ich zignorował, zwracając uwagę na dziewczynę. Objął ją w talii odciągając od loży i kierując w stronę wyjścia. Na zewnątrz wciąż było dość chłodno, więc w pierwszej kolejności skierował się do szatni, aby mogli odebrać swoje kurtki i dopiero, gdy je mieli skierował się na zewnątrz.
Chłodne, nocne powietrze uderzyło w niego w chwili, kiedy otworzył drzwi i zaczekał, aż blondynka wyjdzie pierwsza. Na zewnątrz kręciło się wiele osób. Większość wyszła na papierosa, inny, aby porozmawiać w spokoju.
— Koleżanki nie będą się martwić?
Emerson🦀🩷
Emerson jakoś nie zwrócił szczególnej uwagi na to, że nie przedstawili się sobie jeszcze. Prawdę mówiąc, to poczuł się trochę tak, jakby znali się od dawna i wcale nie potrzebowali znać swoich imion. Co prawda niemożliwe było, aby się ich domyślili. Chyba, że miałby spotkać ich prawdziwy cud. Imion było stanowczo zbyt wiele na świecie, aby za pierwszym razem mogli trafić w te prawdziwe. Jednak bardziej niż chęć poznania jej imienia, chciał wiedzieć, jaka dziewczyna jest, a jeszcze bardziej go interesowało co wydarzy się później.
OdpowiedzUsuń— Och, naprawdę? Niepewność? — Uśmiechnął się nieznacznie, jakby nie patrzeć to dziewczyna miała rację i naprawdę to była niepewność. Nie zamierzał się jednak przyznać, że tak właśnie się czuł. Jednocześnie wiedział, że nie ma w tym nic złego. Większość facetów, których znał pozowała na pewnych siebie i nie daliby po sobie nigdy poznać, że sytuacja ich stresuje. Emerson mówić nie musiał nic, a dziewczyna pewnie i tak wiedziała, jaka była prawda. Nie był pewien skąd by wiedziała. Długo mu zajęło zanim w końcu do niej podszedł. A nawet będąc w drodze nie był do końca pewien, czy to wszystko dzieje się naprawdę. Jednak wraz z każdą kolejną chwilę zyskiwał coraz większą pewność siebie, a także coraz pewniej czuł się w towarzystwie blondynki. Z pewnością wpływ na to miało to, że nie czuł na sobie spojrzeć kumpli, którzy, gdyby tylko mieli szansę to byliby tuż obok i słuchali każdego słowa, które wypadało z ich ust. Na szczęście, nie musiał dzielić się blondynką z nikim. Nie potrafił wyjaśnić skąd w nim wzięła się ta potrzeba, aby mieć ją tylko dla siebie, ale nie umiał się jej pozbyć i niekoniecznie też chciał.
Chłodne powietrze nieco go orzeźwiło. Nie był pijany, wypił może kilka drinków, ale daleko było mu do upojnego stanu. Raczej był wstawiony. Podchmielony. Jak kto wolał, a dopóki nogi mu się nie plątały to był w odpowiednim stanie, aby bawić się jeszcze dalej. Znał umiar, raczej nie lubił przekraczać swoich granic, a kończenie bez pamięci i na kacu już dawno przestało go bawić.
— Nie będą się przejmować, jeśli im znikniesz na resztę nocy? — zapytał. Zawsze mu się wydawało, że dziewczyny raczej trzymają się razem, a jeśli jedna z kimś odchodzi to bez przerwy informuje swoje koleżanki o tym, gdzie jest, co robi, a przede wszystkim z kim.
Przechylił lekko głowę, kiedy blondynka się do niego przybliżyła. Nie spuszczał z niej wzroku, uważnie przyglądając się jej ruchom. Śledził ją wzrokiem, jakby nic poza nią teraz nie miało znaczenia i nic więcej się nie liczyło. Nie zwracał uwagi na to, co działo się dookoła, na rozmawiających w oddali ludzi, na jeżdżące samochody. Wpatrywał się tylko w nieznajomą dziewczynę, która z jakiegoś powodu porządnie zawróciła mu w głowie.
— Masz rację, nie jestem.
Wciąż mówił z wyraźnym akcentem, choć zdarzało się, że całkowicie go porzucał. Głównie robił to wtedy, kiedy niektórzy mieli trudności z tym, aby go zrozumieć. Według opinii własnej i znajomych szło się z nim dogadać bez problemu, ale niektórzy wciąż miewali problemy.
— Z Luksemburga. Kawałek stąd — odpowiedział. Nawet nie byłby zdziwiony, gdyby dziewczyna nie kojarzyła tego miejsca. Ciężko było w końcu spamiętać każdy jeden kraj, prawda? On też wszystkiego nie wiedział, a gdyby ktoś kazał mu wyliczyć kraje w Afryce to już dawno by poległ. — Ale coś mi podpowiada, że ty jesteś właśnie stąd. Mam rację?
Emi🦀🩷
Imię? A na co to komu było. Dogadywali się świetnie i bez takich informacji. Nie przeszkadzał mu fakt, że nie wie, jak ta dziewczyna ma na imię. Wciąż ją podziwiał. Już nie z loży, a z bliska. Robił to teraz co prawda dyskretniej, bo jednak mimo wszystko nie chciał jej przestraszyć czy w żaden sposób od siebie odrzucić. Była śliczna, a chociaż było na świecie wiele ślicznych dziewczyn, pracował z ładnymi kobietami i miał takie w swoim otoczeniu, to żadna z nich nie wywarła na nim takiego wrażenia, jak ta nieznajoma blondynka w srebrnej sukience. Nie zawracałby sobie ani jej głowy, gdyby tylko potrafił wyrzucić ją z myśli. Uczucie poznania jej było jednak silniejsze niż przypuszczał. A jednak wciąż nie planował pytać się o imię. Z jakiegoś dziwnego powodu ta informacja nie była mu aż tak potrzebna chwilowo do szczęścia. W zupełności wystarczyło mu to, że mógł spędzić w jej towarzystwie trochę czasu. Nie uciekła z krzykiem, nie spławiła go, a to było już sporo. Nie wiedział nawet dlaczego tak niepewnie się czuję. Przecież potrafił rozmawiać z kobietami, był atrakcyjny i być może brzmiało to dość płytko, ale zdawał sobie sprawę z tego i wykorzystywał urok dla własnych korzyści.
OdpowiedzUsuńWsunął ręce do kieszeni płaszcza, obserwując ją, kiedy zmniejszała między nimi dystans. Całkiem mu się to podobało. Była jeszcze bliżej, na co nie mógł narzekać. Nie spuszczał z niej wzroku, jakby nie chciał, aby jakikolwiek szczegół dotyczący blondynki mu umknął. Jakoś na wieść o tym, że jej koleżanki nie będą się martwić się ucieszył. Nie miał ochoty na to, aby im ktokolwiek przeszkadzał, choć jeszcze nie wiedział w jaki sposób potoczy się ich wspólny wieczór i czy być może nie rozejdą się tutaj pod klubem, bo dziewczyna stwierdzi, że jednak nie ma ochoty na to, aby kontynuować noc w towarzystwie Emersona.
— Tak, Europa. Jak trafisz, między którymi krajami leży Luksemburg to będę pod wrażeniem — odparł. Większość osób, które spotkał nie miało pojęcia, gdzie leży ten kraj ani tym bardziej na jakim kontynencie. Wiele razy usłyszał, w którym stanie jest Luksemburg i czasami nie wiedział, jak ma na to zareagować. Co prawda nikt nie oczekiwał tego, aby każdy wiedział wszystko, ale zawsze wydawało mu się, że wiedza o tym, gdzie leżą poszczególne kraje jest raczej czymś podstawowym. Ale być może to nie był standard wszędzie. — Nigdy nie byłem w Idaho. Dużo mnie omija? — spytał.
Podróżował dość sporo po stanach, ale nie był wszędzie. Los Angeles, Chicago, zwiedził kilka hawajskich wysp, był na Miami i jeszcze w paru innych miejscach, ale chyba zabrakłoby mu życia, aby odwiedzić każde jedno miasto.
— Przyleciałem na studia. Miałem wracać po odebraniu dyplomu, ale zajechałem do Nowego Jorku i uznałem, że zostanę na dłużej. Póki co nie planuję wracać — odpowiedział. Podobało mu się życie w tym mieście. Było tu zupełnie inaczej, dni płynęły jakoś tak szybciej. Ludzie również mieli inne podejście do życia. Akurat nie wszystko mu się tutaj podobało, ale rzeczy, które lubił było więcej niż mniej. — Ale może teraz spełnię swój american dream z amerykańską dziewczyną.
Posłał jej lekki uśmiech, zdając sobie sprawę z tego, że to nie był żart najwyższych lotów. Stać było go na coś znacznie lepszego, ale chyb po tym wypitym alkoholu nie mógł na nic ciekawszego dziś wpaść.
— Masz ochotę się przejść? Albo porobić cokolwiek innego, aby nie stać w chłodzie?
Emi🦀🩷
Wypił tego wieczoru więcej niż planował, a to wszystko była wina tej niepozornej blondynki. Emerson nie przypominał sobie, aby kiedykolwiek wcześniej jakakolwiek inna kobieta mu tak zawróciła w głowie. Nawet z Victorią chyba tak nie było, choć dziewczyna podobała mu się od początku, ale czy kiedykolwiek tak naprawdę czuł się przy niej skrępowany? Wiedział, że porównywanie do siebie dziewczyn nie ma większego sensu. Próbował jedynie ustalić, kiedy i czy w ogóle, podobne uczucia pojawiły się w jego przeszłości. Jednak wszystko wskazywało na to, że ubrana w srebrną sukienkę dziewczyna była pierwszą, która wywołała na nim aż takie wrażenie. Blondyn na nic się nie nastawiał, niczego od niej nie oczekiwał, choć nie ukrywał tego, że chciałby ją bliżej poznać i sprawdzić czy to szybkie zauroczenie wyglądem mogłoby przerodzić się w coś więcej. Chociażby w zwykłą znajomość.
OdpowiedzUsuńUśmiechnął się lekko, kiedy dziewczyna wyraźnie zastanawiała się nad tym, gdzie leży Luksemburg. Musiał przyznać, że wyglądała naprawdę uroczo, kiedy próbowała odgadnąć. Jednak chwilowo zamierzał tę informację zatrzymać dla siebie. Nie mógł się w końcu z nią dzielić wszystkim, co przyjdzie mu do głowy, prawda? A przynajmniej jeszcze nie teraz, kiedy nawet nie znali swoich imion. I z dziwnego powodu nie spieszyło im się do tego, aby je poznać.
— Dokładniej to między Francją, Belgią i Niemcami, ale zaliczę tę odpowiedź — odparł rozbawiony. Miał nadzieję, że nie pomyślała, że chce w ten sposób przetestować jej wiedzę czy się pośmiać, gdyby nie znała jednak dobrej odpowiedzi. Nic z tych rzeczy, gdyby nie chciała to nie musiałaby mu w końcu nawet odpowiadać.
— Może kiedyś będziesz mi w stanie to miejsce pokazać — powiedział. Był otwarty na zwiedzanie różnych miejsc, a gdyby w Idaho miał znaleźć się z pewną uroczą blondynką to z pewnością nie zwracałby uwagi na gwiazdy, a na nią. Ale w końcu równie dobrze po tym wieczorze mogą się już więcej nie zobaczyć. Był jednak w dobrym humorze, chciał to wykorzystać i się z nią trochę podroczyć, poflirtować i nie myśleć o tym co będzie kiedyś. Skupić się na tym co jest tu i teraz. To w końcu było ważniejsze.
— Właściwie to nie planowałem tutaj zostać. Na czas studiów mieszkałem w New Haven, a w Nowym Jorku bywałem co jakiś czas. Po studiach chciałem tylko chwilowo tu popracować, ale wyszło tak, że jednak tu zostałem na dłużej — odpowiedział. Nowy Jork, New Haven i Stany same w sobie miały być jedynie chwilowym przystankiem. Emerson jeszcze niedawno sądził, że wróci do Europy i prawdę mówiąc tęsknił za swoim rodzinnym krajem, ale tutaj również było mu dobrze. Jeszcze nie musiał podejmować żadnej decyzji, mógł zostać tutaj i na razie to zamierzał robić, a co będzie później to zobaczy w przyszłości.
Sam również nie miał ochoty na to, aby wracać do klubu. Zrobiłby to, gdyby blondynka wykazała taką chęć, ale skoro i ona nie miała na to ochoty to było jasne, że już tam nie wrócą. Uniósł lekko brwi słysząc tak śmiałą propozycję padającą z ust blondynki. Uśmiech nieco mu się poszerzył.
— W takim razie pizza i piwo na mój koszt. Za odciągnięcie cię od koleżanek — postanowił. Nawet, gdyby chciała inaczej to i tak nie zgodziłby się na to, aby zapłaciła. Mogła się z nim spierać, choć miał nadzieję, że tego nie zrobi, ale i tak by nie odpuścił. — Wierzę na słowo. Poza tym, amerykańska pizza wcale nie jest taka zła. Niektórą nawet chwalą Włosi, a jeśli mam być szczery, to od zawsze bardziej mi smakowała pizza z Dominos czy innej pizzerii niż włoska — wyznał. Gdyby go usłyszeli przyjaciele z Włoch to pewnie dostałby po głowie za obrazę ich świętego pokarmu, ale tu na szczęście ich nie było, więc mógł sobie na to pozwolić.
— Prowadź.
Bardzo😏🍕
— Podobno trawa zawsze jest zieleńsza u sąsiada i ludzie nie doceniają tego, co mają u siebie — odpowiedział. Miał możliwość studiować tak naprawdę wszędzie. Rozważał Cambridge i Oksford, a także parę innych uniwersytetów rozsianych po Europie. Jednak ostatecznie zdecydował się spróbować swojego szczęścia za oceanem. Nie sądził, że tutaj będzie układał sobie życie i prawdę mówiąc wciąż nie wiedział, czy chce sobie je tutaj układać. Jego rodzice byli przeszczęśliwi, gdyby Emerson zdecydował się wrócić do rodzinnego kraju, ale tego robić nie chciał. Zupełnie nie ciągnęło go do polityki ani w stronę prawa. Na szczęście miał wolną rękę, aby o sobie decydować, a przynajmniej w pewien sposób. Skłamałby, gdyby powiedział, że nie lubi wygody, którą dają pieniądze. Wychował się z nimi, zawsze miał wszystko na wyciągnięcie ręki, aczkolwiek jego bliscy dbali o to, aby te nie uderzyły mu do głowy i jeśli czegoś bardzo chciał to musiał sobie na to zapracować. Może właśnie też z tego powodu w przeciwieństwie do niektórych swoich znajomych miał szacunek do pieniądza. Był przyzwyczajony do posiadania ich, do faktu, że może wydawać na to, na co tylko ma ochotę i do tego, że nie musiał się tak naprawdę o nic martwić, a już zwłaszcza o takie codzienne rzeczy, jak rachunki i tym podobne. To jednak jeszcze nie znaczyło, że szastał nimi na prawo i lewo, a jego wydatki, a już zwłaszcza te większe, były zawsze przemyślane.
OdpowiedzUsuń— Potrafię. Jeżdżę, odkąd skończyłem sześć lat — powiedział, może tylko trochę się przechwalając. Wiele się od niego wymagało. Jazda konna, nauka gry na wybranym przez niego instrumencie, dodatkowe języki obce. Nie wydawało mu się, aby rodzice wymagali od niego za wiele, a nawet jeśli tak było, to obecnie Emerson był im wdzięczny, że naciskali na zajęcia dodatkowe.
— Jestem inwestorem — odpowiedział — a czym zajmujesz się tym? — spytał. Patrząc na nią, nic nie przychodziło mu do głowy. Pasowała z wyglądu na kogoś kto zajmuje się modą, ale wiedział lepiej niż aby oceniać kogoś po samym wyglądzie. Mogła go jeszcze w końcu zaskoczyć, a coś czuł, że tak właśnie może być. Podchwycił spojrzenie blondynki zatapiając się na dłużej w jej zielonych oczach. Mógł patrzeć się w nie bez końca.
Skłamałby również, gdyby powiedział, że nie chciałby mieć jej w swoim łóżku. Była atrakcyjna, miała zgrabne i pociągające ciało, była zapewne w guście wielu mężczyzn, którzy zabijaliby się o to, aby chociaż na nich spojrzała przez chwilę. Jednak z jakiegoś niezrozumiałego dla siebie powodu nie potrafił powiedzieć, dlaczego tak bardzo zależy mu bardziej na rozmowie z nią niż na ściągnięciu z niej tej sukienki.
— Być może — odpowiedział ze śmiechem. Wszyscy raczej zgodnie twierdzili, że włoska pizza jest najlepsza i faktycznie, była smaczna, ale Emerson chyba po prostu bardziej wolał chamską pizzę z jednej z popularniejszych pizzerii. Ale na głos, po raz kolejny, do tego przyznać się już nie zamierzał. — Obiecuję, że nie pisnę nawet słowem — dodał rozbawiony. Jeszcze nie uśmiechało mu się, aby tracić życie i to za pizzę, a podejrzewał, że prawdziwy Włoch mógłby się czuć urażony takim komentarzem.
Spacer do pizzerii nie wydawał się długi, a czas upłynął w przyjemnej atmosferze. Dużo rozmawiali, choć Emerson nadal nie znał jej imienia. Jednak to był tak mały detal, który mu absolutnie nie przeszkadzał. Minęło już trochę czasu, odkąd zaczepił ją w klubie i do tej pory wciąż nie pomyślał, aby się sobie nawzajem przedstawili. Zupełnie, jakby nie było im to w ogóle potrzebne.
Otworzył przed blondynką drzwi do pizzerii i zaczekał, aż wejdzie. Dopiero wtedy wszedł za nią. Mimo później pory było tu całkiem sporo ludzi. Zarówno siedzących przy stolikach, jak i czekających na zamówienia na wynos.
— Zostawię w twoich rękach wybranie pizzy. Jeśli mi nie zasmakuje, będę wiedział na kogo zwalić winę — dodał żartobliwym tonem i puścił blondynce oczko.
Emi🩷
Zanotował sobie w pamięci jej chęć zobaczenia świata. Oczywiście, nie miał pojęcia czy po tym wieczorze ich znajomość będzie jeszcze istniała. Ale zwracał uwagę na szczegóły, a skoro to było coś, czego pragnęła, to dlaczego by nie spełnić małego marzenia? Wszystko miało jednak zależeć od tego, czy będzie im w swoim towarzystwie dobrze. W końcu równie dobrze może się okazać, że w ogóle do siebie nie pasują, nie będą mieli o czym rozmawiać. Nietrudno było się domyślić, że dziewczynie również się spodobał. Widział to spojrzenie, podłapywał je co jakiś czas. Oboje można by powiedzieć, że mieli podobne zamiary tego wieczoru. Zwiedził w swoim życiu sporo miejsc. Jego rodzina w kilku krajach miała letnie oraz zimowe rezydencje, nie musiał się chować po hotelach. Jednak zdawał sobie sprawę z tego, że nie każdy miał taką możliwość. Jednak pomimo tego, że jego oczy widziały już wiele, Seymour był ciekaw kolejnych miejsc. A nawet i wracania w te same miejsca, które dawniej zrobiły na nim wrażenie.
OdpowiedzUsuń— Dokładnie tak robię — odpowiedział. Nawet nie wiedział, jak ma inaczej w zasadzie opowiedzieć co robi. To chyba był najłatwiejszy sposób. Spędzał w pracy dużo czasu, lubił ją, ale niekoniecznie już lubił o niej opowiadać. Uważał, że są znacznie ciekawsze tematy niż jego praca, aczkolwiek to było zrozumiałe, że ludzie się tym interesowali. Temat pracy zwykle wydawał się bezpiecznym, gdy zaczynało się z kimś rozmowę. — Mhm, policjantka. W kajdanki już jesteś wyposażona czy to dopiero po ukończeniu szkoły policyjnej? — Dopiero po wypowiedzeniu tych słów zdał sobie sprawę, jak one brzmią naprawdę. Wymamrotał ciche przepraszam pod nosem. Jeśli nie zostawi go teraz i nie ucieknie z krzykiem, to może jednak nie zepsuje sobie tego wieczoru całkowicie. Dopiero się poznali, wciąż nie wiedział, jak ma na imię, a wyskakiwał z takimi tekstami? Równie dobrze mogła uznać go za psychopatę, który tylko czeka na młode, atrakcyjne dziewczyny.
Na szczęście chyba jednak ten tekst jej nie odrzucił. Po odebraniu pizzy, kupieniu piwa i dodatkowo wziął jeszcze jedną butelkę coli zero, udali się do jej mieszkania, które faktycznie znajdowało się całkiem blisko. Pomimo później pory na ulicy było sporo ludzi. Niektórzy wracali z imprezy, inni zmieniali lokale. Jeszcze inni wracali z pracy lub dopiero do niej szli. To miasto za każdym razem oferowało mu nowe, niecodzienne zdarzenia.
Po wejściu do mieszkania rozejrzał się dyskretnie. Było ładnie urządzone i na pierwszy rzut oka widać było, że mieszka w nim młoda kobieta. Odwiesił swój płaszcz, buty również zostawił w przedpokoju. Choć musiał przyznać, że dziwnie się czuł bez nich. Przynajmniej włożył ciemne skarpetki, białe od razu by się ubrudziły od samego powietrza.
— Piwo jest w porządku — odpowiedział. Uśmiechnął się lekko dostrzegając kolorową komodę. — To nietypowy mebel — zauważył. Raczej nie spotkał się wcześniej z nikim, kto miał takie w swoim miejscu zamieszkania. Większość osób, które Emerson znał stawiała na jeden kolor.
Spojrzał na blondynkę, nie potrafiąc się szerzej nie uśmiechnąć. Nie potrafił tego opisać, ale czuł się przy niej tak spokojnie i dobrze. Co było zaskakujące. Patrząc na to, że niezbyt dobrze się znali, a właściwie to nie znali się wcale. Ich relacja ograniczyła się do wspólnego tańca oraz krótkiej rozmowy i spaceru w stronę pizzerii.
— A co ty byś wolała? — spytał robiąc niewielki krok w jej stronę.
Emi🩷
Emerson nie odkrył przed nią tak naprawdę jeszcze żadnych kart.
OdpowiedzUsuńNie zdradził żadnych informacji, które mogłyby ją naprowadzić na to kim jest. Odpowiadał bardzo ogólnie, dziewczyna zresztą również. Chyba im to odpowiadało. W końcu na poznanie szczegółów będą mieli jeszcze czas, prawda? Teraz wyglądało na to, że w zupełności wystarcza im zadowolenie się drobnymi informacjami, które sobie nawzajem dawali. Pasowało mu to. W końcu to miała być miła noc, a nie przesłuchanie w towarzystwie pizzy i piwa, prawda?
Poczuł się głupio po tamtym komentarzu. Nie znali się na tyle, aby Emerson rzucał takimi komentarzami. I poza tym to do niego nie do końca pasowało. Mówić takie rzeczy, ale teraz to już nie miało większego znaczenia. Mógł puścić w niepamięć ten średniej jakości żart. Aczkolwiek wyobraźnia blondyna zaczęła szybciej pracować. Gdyby tylko znali się dłużej, a właściwie, gdyby w ogóle się znali, to nie miałby nic przeciwko, aby z nich skorzystać. Mogłoby być interesująco. Cóż, przynajmniej na teraz będą się musieli obejść bez nich. Zdecydowanie jego myśli wchodziły właśnie na bardzo złe tory. I to w dodatku na takie, których nie powinno być nawet w pobliżu w tym momencie. Nie ukrywał przed nią tego, że jest atrakcyjna i mu się podoba. Cholernie mu się podobała i go pociągała, aczkolwiek był w stanie odłożyć wszelkie pragnienia na bok. Bo naprawdę chciał ją poznać, dowiedzieć się czegoś więcej niż tego, jaka pozycja jest jej ulubioną. Choć to również było obecnie wysoko na jego liście. Potrafił być jednak cierpliwy, a cierpliwość czasami popłacała.
— Mebel z duszą. Podoba mi się. — Odparł. Było to zawsze coś innego ni z kolejna biała komoda z Ikei, ale nie, aby coś było w tym złego. To było ciekawe dostrzec, jak żyją inni ludzie. Jak ich dom wygląda, co lubią, a czego nie. Aczkolwiek jeśli miał być szczery to tego wieczoru akurat wystrój nieszczególnie był w jego kręgu zainteresowań.
Usiadł w salonie na kanapie, który również obrzucił krótkim spojrzeniem. Było tu tak… cóż, inaczej niż u niego. Było znacznie mniej miejsca, a przyzwyczajony był do otwartej przestrzeni. Okien, które sięgały sufitu. Do widoku z siedemdziesiątego siódmego piętra. Nie przeszkadzała mu jednak taka zmiana ani trochę. Była ona na swój sposób przyjemna i odprężająca. Nie protestował, kiedy odebrała piwa i skoczyła po nowe. Byłoby głupio, gdyby to zrobił on.
Uśmiechnął się lekko, kiedy wróciła i od razu niemal zaczęła zadawać pytania.
— Lubię kolor zielony i żółty. Długie spacery i zachody słońca. Gram na fortepianie, mówię w czterech językach. Pięciu, jeśli liczyć inną, dodatkową umiejętność. — Odebrał od niej butelkę z piwem i niemal od razu upił z niej trochę alkoholu. — W czerwcu skończę dwadzieścia siedem lat. I spodobała mi się twoja sukienka, dlatego.
Zaśmiał się, kiedy zapytała o zakład. Nawet pojęcia nie miała, jak blisko była tego, aby zgadnąć. Co prawda to niekonkretnie o nią chodziło z zakładem. Musiał się zastanowić, jak to dobrze ubrać w słowa, aby nie pomyślała, że faktycznie stała się nagrodą w zakładzie.
— Zauważyłem cię, jak tańczyłaś, kiedy wracałem z baru. Właściwie to od twoja sukienka najpierw zwróciła moją uwagę. Potem dostrzegłem resztę. Nie byłaś zakładem. Moi kumple mnie podpuszczali, że nie znajdę w sobie odwagi, aby do ciebie podejść. I poniekąd mieli rację, bo nie chciałem podchodzić. Wolałem popatrzeć z daleka. Wyszedłem z wprawy, jeśli chodzi o podryw. — Wzruszył lekko ramionami uznając, że taka odpowiedź powinna być wystarczająca. Tobias i pozostali zakładali się między sobą, ale to już nie było ważne. I chodziło o niego, a nie o nią. Może bywali czasami idiotami, ale również potrafili zachować klasę. — A co ja powinienem wiedzieć o tobie?
Emi🩷
— Ciocia ma intrygujący gust — odpowiedział. Gust, który nijak nie spodobałby się jego matce. On sam wolał stonowane kolory. Jego mieszkanie było urządzone raczej w ciemnych kolorach, te zdominowały przestrzeń. Jednak dzięki oknom, które sięgały sufitu miał sporo światła, a mieszkanie nie przypominało ciemnej groty. Za to miejsce, w którym mieszkała blondynka miało swoją duszę i widać było, że nie jest to jedno z wielu wygenerowanych niemal automatycznie mieszkań. Już pierwszy rzut oka pozwalał stwierdzić, że to miejsce jest zamieszkiwane i osoba mieszkająca tu często przebywa, a nie tylko bywa od czasu do czasu, a jedyne czego potrzebuje do przetrwania do łóżko.
OdpowiedzUsuńEmerson i romantyk? Nie pomyliła się. Potrafił na odpowiedniej osoby zrobić naprawdę wiele. Pokazać cudowne miejsca, zabrać na romantyczną kolację w świetle świec, wykupić najpiękniejsze kwiaty, wymyślić nietypowe, ale romantyczne randki, o których kobiety i młode dziewczyny czytały w powieściach. Tylko nie każda potrafiła to docenić, o czym się dość boleśnie przekonał. Jednak tego wieczoru nie chciał nawet myśleć o poprzedniej, niezbyt udanej relacji. Takie myśli mogłyby mu w pewien sposób dziś zaszkodzić, a całą swoją uwagę chciał skupić na pewnej bardzo uroczej Amerykance. Powoli nawet zaczynało go drażnić, że nie zna jej imienia, ale podobała mu się ta gra, którą razem prowadzili i nie chciał z niej jeszcze rezygnować.
— Możesz wierzyć lub nie, ale zrobiłem tak tylko dwa razy — odpowiedział. Pierwszy raz w zasadzie się nie liczył. Miał wtedy siedemnaście lat, a jego ówczesna dziewczyna nie była tym zbytnio zachwycona, bo dla niej samej to nie był żaden wyczyn. Ciężko było zaimponować dziewczynie, która profesjonalnie grała na fortepianie od maleńkiego, a Victoria… cóż, ona z początku była zadowolona, a potem już nieszczególnie doceniała takie gesty.
— Pasuje do ciebie — stwierdził. Nie był znawcą mody, ale srebrna sukienka pasowała do niej idealnie. W jego odczuciu była niczym druga skóra. — A co byś założyła, gdyby nie przyjaciółka? — Czy wtedy również zwróciłby na nią uwagę? Kolorowe światełka odbijały się od sukienki, kiedy tańczyła i to w pierwszej chwili zwróciło jego uwagę. Kto wie, czy gdyby miała na sobie coś innego również dostrzegłby ją w tłumie roztańczonych ludzi. Być może przeszedłby obojętnie i nie siedziałby teraz na jej kanapie?
— Można powiedzieć, że jestem — odparł. Zaśmiał się cicho, gdy wspomniała o studiach. Biorąc pod uwagę kim chciała być to, że zaprosiła do domu nieznajomego było dość nieostrożne i być może wpakowałoby ją to w problemy, gdyby Emerson faktycznie był typem, od którego lepiej trzymać się z daleka. — Nie jestem z tych, którzy strachem zdobywają kobiety. Żadna frajda być z kimś kto boi się głośniej oddychać w twoim towarzystwie.
Być może wzmianka o ojcu policjancie miała go wystraszyć, być może kogoś innego by wystraszyła. Z pewnością wychował ją tak, aby dbała o swoje bezpieczeństwo i kto wie, może w pobliżu miała schowaną broń w razie nagłej sytuacji? Jakkolwiek by nie było, Emerson nie zamierzał robić niczego, aby musiała skorzystać z czegokolwiek, aby się przed nim obronić. Gdyby go o to poprosiła to byłby już w drodze do drzwi. Tylko, że w końcu nie każdy taki był. Zaprosiła go do siebie, pili piwo, ale to wciąż jeszcze nie była obietnica, że cokolwiek między nimi się wydarzy. Zadowolony był całkowicie z tej rozmowy.
— Czyli można powiedzieć, że kontynuujesz rodzinną tradycję. To dobrze, zdecydowanie jest za mało kobiet w policji — dodał. To był zdominowany przez mężczyzn zawód i podejrzewał, że nie będzie miała łatwo. — Angielski, oczywiście, francuski, niemiecki i luksemburski. Ten ostatni trochę kaleczę, częściej korzystam z angielskiego lub francuskiego. W domu rozmawiamy ze sobą po francusku, angielskiego używam tutaj na co dzień, a niemieckim posługuję się w pracy. Często współpracuję z niemieckimi firmami. Z każdego korzystam po trochu, czasami coś obejrzę w jednym czy drugim języku, aby sobie je odświeżyć.
Emi🩷
— Uwierzę na słowo — powiedział. Ciężko by było, aby osoba, która ma taki ust i lubuje się w kolorowych komodach nie była sama w sobie intrygująca. Raczej nikt ot tak nie wybierał sobie po prostu takich mebli, jeśli sam nie miał kolorowej duszy czy też artystycznej. Emerson sam nie wiedział, od czego tak naprawdę to wszystko zależy, ale teraz to też nie było jakoś szczególnie ważne. — To chyba dobrze, prawda? Że nie podążą tą samą ścieżką, którą obrało już wiele osób przed nią, a robi coś po swojemu i według własnych zasad? — zapytał. Może to nie była najłatwiejsza decyzja, bo jak podejrzewał wyłamanie się z szeregu czasami wymagało naprawdę sporej odwagi. Nie każdemu też pasowało, że ludzie potrafią iść własną ścieżką.
OdpowiedzUsuńDla właściwej dziewczyny Emerson mógł stać się prawdziwym romantykiem. Zdał sobie boleśnie sprawę z tego, że nie każda jest w stanie docenić starania, a nawet je wyśmiać. I być może takie zachowanie powinno sprawić, że młody mężczyzna się w sobie zamknie, ale było zupełnie na odwrót. Może nie wychodził już do ludzi z sercem na ręku, a raczej ostrożnie badał teren czy warto im zaufać i się poświęcić. Przy blondynce niemal wszystko w nim krzyczało, aczkolwiek nie mógł mieć przecież takiej pewności. Zupełnie jej nie znał, nie wiedział tak naprawdę niczego poza tą garstką informacji, które mu o sobie opowiedziała. To było niczym bardzo skromny wstęp do całości, której jeszcze nie odkrył. Nie wiedział czy będzie miał okazję, aby poznać ją lepiej, ale teraz to nie było ważne.
— Chyba tego filmu nie oglądałem — przyznał nieco zmieszany. Bo co prawda coś słyszał, ale chyba ten cały szum go zwyczajnie w świecie ominął i kompletnie nie wiedział, do jakiej sceny odnosi się dziewczyna. — Nie były zachwycone, jeśli o to chodzi. Raczej znudzone, ale rozumiem. To nie jest dla każdego.
I niektórym naprawdę gra na fortepianie nie imponowała. Zresztą, z biegiem czasu to już nie miało znaczenia. Seymour nie starał się już dla byle kogo, a przynajmniej wmówił sobie, że zanim się teraz przed kimś otworzy to upewni się, że nie popełni po raz kolejny tego samego błędu co wcześniej.
— A ty? Zakochałabyś się? — spytał z delikatnym uśmiechem. Tutaj raczej nie miał okazji do tego, aby zaprezentować jej swoje umiejętności, ale był ciekaw w jaki sposób zadziałałoby to na blondynkę. Byłaby zachwycona czy może wręcz przeciwnie? Chciałaby posłuchać więcej czy powiedziałaby mu, aby się już nie wydurniał i skończył, bo mogą porobić coś znacznie ciekawszego?
Sięgnął po swoją butelkę z piwem, z której upił ponownie parę łyków. Napój był przyjemnie chłodny. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz pił piwo. Na ogół sięgał po znacznie mocniejsze oraz wyszukane alkohole. Z jakiegoś powodu jednak to właśnie piwo idealnie pasowało do tej sceny. Mieli pizzę, której również ubywało, dobrze im się ze sobą rozmawiało i więcej chyba nie potrzebowali do szczęścia.
— Nie lubisz, kiedy ktoś na ciebie patrzył? — spytał. Odniósł zupełnie inne wrażenie, ale to w końcu mogła być też tylko gra podczas wspólnego flirtu.
Emerson lekko rozchylił usta, kiedy oznajmiła mu wprost co właśnie chce zrobić. I nie ukrywał, ale go tym dość mocno zaskoczyła. Podniósł się po chwili z kanapy, również odstawiając butelkę na podłogę. Pomieszczenie niemal od razu wypełniło się wolną, spokojną melodią. Zupełnie niepodobną do tej z klubu.
— Wychodzą mi nawet lepiej niż te szybkie — odpowiedział i akurat nie kłamał. Nie był stałym bywalcem klubów i znał się lepiej na wolniejszych tańcach. Ułożył dłonie na biodrach blondynki, nie przekraczając przy tym żadnych niewidzialnych granic na jej ciele, choć coraz ciężej było mu ukryć to, jaką ochotę miał na sprawdzenie, na jak wiele może sobie pozwolić.
— Ale nie starał się, abyś zmieniła zdanie? — spytał zaciekawiony. Cóż, jego rodzicom taki pomysł na pewno nie przypadłby do gustu i od razu robiliby wszystko, aby Emerson zmienił zdanie i zajął się czymś bezpieczniejszym. Na ich szczęście blondyn nie poszedł w tym kierunku, choć obecny też nie był ich wymarzonym.
Usuń— Czasami mi się pomylą, a myślę najczęściej po angielsku lub francusku. Nie wiem od czego to zależy.
Kołysali się delikatnie w rytm lecącej piosenki. Emerson po chwili ujął jej dłoń, którą zdjął również ze swojego ramienia i okręcił dziewczyną wokół jej osi, nim przyciągnął ją do siebie. Drugą rękę ułożył na plecach, którą następnie zsunął na lędźwie.
— Wyjdę na dupka, jeśli cię teraz pocałuje?
Emi🩷
— Ale najważniejsze, że im się nie dała — powiedział. Ważne było w życiu to, aby trzymać się własnych zasad, nie kierować tym co mówią inni. Nie zawsze było to łatwe, a sam Emerson wiedział po sobie, że czasami trzeba naprawdę wiele samozaparcia, aby człowiek nie poddał się temu, co mówią inni. Jakby wybranie ścieżki, która według rodziców, dziadków czy kogokolwiek innego była jedyną, którą można iść. A w końcu to nie oni potem będą zmuszeni znosić wszelkie konsekwencje. Sam musiał zawalczyć o to, aby mógł poprowadzić swoje życie po swojemu. Przynajmniej w pewien sposób to robił, bo jednak mimo wszystko wciąż obowiązywały go pewne rzeczy, których przeskoczyć nie mógł. Na szczęście do tronu się nie dostanie, a nawet gdyby był bliżej to i tak mu na tym nie zależało.
OdpowiedzUsuńPrzytaknął, kiedy mówiła dalej. Lubił jej słuchać, miała ładny i przyjemny dla ucha głos. Mogłaby mu cytować książkę telefoniczną, a słuchałby jej z zachwytem. Być może ją za bardzo idealizował w swoich oczach, ale na jedną noc przecież mógł, prawda? Wyobrazić sobie, że jest ideałem, który przypadkiem stanął mu na drodze. Na tę jedną noc przecież mógł, bo i kto by mu zabronił?
— Dobrze, że ją miałaś. Nie wiem, jak to jest, kiedy ma się tylko jednego rodzica, ale warto mieć w swoim życiu osoby, które nam pokażą różne rzeczy — odpowiedział. On co prawda nie był wychowywany głównie przez rodziców, miał niańki, aczkolwiek jego bliscy starali się być w jego życiu obecni częściej niż rzadziej. Miał pod tym względem sporo szczęścia. Niektórzy z jego znajomych widywali rodziców tylko podczas świąt czy podczas publicznych wystąpień, a przez resztę roku byli w prywatnych szkołach z dala od domu. Jego to co prawda nie ominęło, ale każde dłuższe wolne równało się z wspólnymi wyjazdami i spędzaniem razem czasu.
Może, jeśli ten wieczór pójdzie w takim kierunku, który pozwoli im na zagłębienie się w relacji, to blondynka będzie miała okazję się przekonać, jakim romantykiem potrafi być. On sam nie mógł się wręcz powstrzymać od wyobrażania sobie różnych scenariuszy, w których uczestniczy wciąż bezimienna blondynka. Wiedział, że nie powinien, ale taki już po prostu był. Od chwili, kiedy ją zobaczył pojawiły mu się różne obrazy w głowie, ale im dłużej spędzał z nią czas, tym bardziej się nakręcał.
Pokręcił głową, kiedy wytłumaczyła mu film. Dobra, coś tam widział, ale nigdy całego filmu. Raczej po prostu coś obiło mu się o uszy, ale nie zainteresowało go na tyle, aby obejrzeć. Jego siostra pewnie prędzej by skojarzyła.
— Naprawdę nie wiem, coś może słyszałem, ale nie oglądałem ani tym bardziej nie czytałem — odpowiedział z delikatnym uśmiechem. Nie interesował się takimi rzeczami, nie miał z nimi styczności, ale nie miałby też nic przeciwko temu, aby z nią to obejrzeć. Mogłoby być ciekawie. I nietypowo. Emerson Seymour i filmy o wampirach? Tego jeszcze nie grali.
— Będę miał to na uwadze — powiedział. Gdyby mu pozwoliła zabrałby ją na randkę już teraz, ale póki co pasowało mu w pełni zostanie w tym mieszkaniu, wspólny taniec, który był delikatny i na swój sposób uroczy. Mieli tu znacznie więcej opcji niż w klubie, a przede wszystkim nie musieli się przekrzykiwać, aby cokolwiek usłyszeć.
— Więc nie przeszkadzało ci, kiedy patrzyłem w klubie. — Było to bardziej stwierdzenie niż pytanie. Gdyby faktycznie jej to przeszkadzało to dałaby mu znać od razu, pewnie nawet nie chciałaby z nim porozmawiać, a teraz byli w jej mieszkaniu, tańczyli do muzyki i rozmawiali o filmie, o którym nie miał zbytnio pojęcia.
To była bardzo nietypowa sytuacja. Emerson nie gustował w szybkich numerkach z kobietami, które poznał w klubie. Raczej w ogóle rzadko zabierał się za takie rzeczy. Jeśli już z kimś sypiał to z dziewczyną, którą dłużej znał i z którą go coś łączyło. Relacja friends with benefits nie była mu obca, ale szukanie sobie kogoś na jedną noc w klubach? To nowość. Jakby nie patrzeć nie szukał nikogo. Blondynka po prostu wpadła mu w oko.
UsuńNawet jednak wtedy nie sądził, że znajdą się w mieszkaniu i będzie tak blisko niej.
— Powinien być dumny z tego — odparł. Choć zapewne jej ojciec panikował. To nie była łatwa ani tym bardziej bezpieczna praca. I zapewne wiedział o tym lepiej niż ktokolwiek inny. Nic dziwnego, że chciał ją w pewien sposób przed tym uchronić.
Seymour uśmiechnął się delikatnie, kiedy usłyszał jej odpowiedź.
Ujął podbródek blondynki i uniósł lekko do góry. Przez chwilę jeszcze spoglądał w jej oczy, miały przyjemny, ładny odcień zieleni, w którym mógł się zatracić. Trwało to może kilka sekund, ale dla blondyna znacznie dłużej nim w końcu złączył ich usta w pocałunku. Przyciągnął ją bliżej do siebie, palce drugiej dłoni zacisnął na biodrze dziewczyny jednocześnie pogłębiając pocałunek. Miała miękkie usta, które smakowały pity wcześniej piwem i chyba wciąż wyczuwał na nich resztki błyszczka lub szminki, to nie było w zasadzie ważne.
Emi🩷
Emerson tego wieczoru nie planował, że kogoś wyrwie. To, poza tym nie było w jego stylu, nie interesowały go jednorazowe skoki w bok, o których po chwili można zapomnieć. Obecnie łamał wszystkie swoje zasady. Chciał tylko i wyłącznie teraz obecności dziewczyny, jej bliskości, ciepłego ciała, miękkich ust. Więcej mu chwilowo nie było potrzebne i nic więcej nie miało teraz znaczenia. Zupełnie, jakby świat skurczył się zaledwie do tego mieszkania, a cała reszta przestała istnieć. Poniekąd to tak właśnie się czuł. Poza ich dwójką teraz nic więcej nie miało już znaczenia, byli tylko we dwoje. Otoczeni spokojną muzyką, lekko kołyszący się do rytmu lecącej właśnie melodii.
OdpowiedzUsuńBlondyn lekko się uśmiechnął, kiedy przylgnęła do niego bardziej. Wziął to za pozytywny odbiór pocałunku, którym ją obdarzył. Tak, zdecydowanie tego mu właśnie brakowało przez ten cały wieczór. Myślał o tym od dłuższego czasu, a kiedy w końcu dostał – nie chciał przerywać i wciąż było mu mało. Cholernie mało, na tyle, że najchętniej nie odrywałby się od niej nawet na krótki moment. Oboje jednak potrzebowali zaczerpnąć trochę powietrza, które chcąc nie chcąc, ale było im niezbędne przecież. Przyglądał się jej niemal z zachwytem. Po prawdzie to tak właśnie było. Zachwyciła go. Tym jak się poruszała, swoim głosem, wyglądem i im więcej czasu spędzali tym bliżej chciał się z nią zapoznać. Zobaczyć jaka jest, kiedy nie wychodzi wieczorem na imprezę, co lubi jeść, jakie filmy ogląda wieczorami, kogo słucha przy sprzątaniu. Chciał dowiedzieć się o niej tych wszystkich małych rzeczy, które mogły na pierwszy rzut oka wydawać się nudne, niemal zbędne.
— To też ci nie przeszkadza? — Spytał nim jego wargi musnęły szyję blondynki. Przetrzymał ją przy sobie mocniej, jakby nie chciał, aby przypadkiem mu się wymsknęła. Poluzowałby uścisk, gdyby tylko dała mu znać, że jej się to nie podoba. Natomiast od zapachu perfum, które wyczuł mocniej, gdy znalazł się bliżej szyi. — Co jeszcze ci się spodobało z tego co zrobiłem? — Zapytał po raz kolejny.
Przesunął dłonią wzdłuż jej kręgosłupa, delikatnie się uśmiechając, kiedy zwrócił uwagę na delikatne drżenie jej ciała. Nie powiedział tego głośno, bo nie chciał, aby wyrobiła sobie o nim złe zdanie, ale w myślach już szukał zapięcia od sukienki. Właściwie to je znalazł i kusiło, aby pociągnąć za zamek, ale nie zamierzał zrobić niczego bez jej wcześniejszej zgody.
— Czy może jest coś, co chciałabyś, żebym zrobił? — Mruknął do ucha blondynki, wciąż lekko też nimi poruszając do rytmu piosenki, która właśnie leciała.
Nic nie wskazywało na to, że pożegnaliby się w tej chwili i szczerze, Emerson miał nadzieję, że w przeciągu najbliższych godzin nie będzie dane im się pożegnać. Potrzebował jeszcze trochę czasu z nią spędzić, zanim być może by uznała, że zbyt wiele się wydarzyło. Teraz to nie było ważne, chciał się nacieszyć chwilą, spędzić z nią tyle czasu, ile będzie im dane.
Emi🩷
Emerson by skłamał, gdyby powiedział, że nie myślał o takim zakończeniu wieczoru. Co prawda nie chciał na nic naciskać, zostawiłby ją w spokoju, gdyby mu dała znak, ale nic takiego nie miało miejsca. Chciał więc skorzystać z okazji. Widział zresztą, że blondynka odwzajemnia jego uczucia i podobnie do niego, chce znacznie więcej. Pocałunki, jakkolwiek przyjemne, teraz nie dałyby rady go zaspokoić w pełni. Chciał poznać jej smak, rozkoszować się miękką i ciepłą skórą jej ciała. Śmiało można było powiedzieć, że Emerson dla niej właśnie stracił głowę, a wciąż nie wiedział, jak dziewczyna się nazywa i niczego właściwie o niej nie wiedział. Nie zdążyli wymienić się żadnymi konkretnymi informacjami na swój temat, ale czy to w tej chwili było ważne? Nieszczególnie. Bardziej liczyło się wzajemne pożądanie, którego już nie dało się ukryć. Atmosfera w salonie zgęstniała, zbliżyła ich do siebie bardziej i nie w głowie było mu teraz wychodzenie.
OdpowiedzUsuń— Nikt? Ciężko mi w to uwierzyć — mruknął. Musiała tego nie dostrzegać. Z pewnością były osoby, faceci, którzy na nią się patrzyli w podobny sposób. Musieli być. Ale jeśli był pierwszym, to właśnie spodobała mu się jeszcze bardziej.
Spuścił wzrok na jej dłonie, kiedy te zaczęły powoli rozpinać jego koszulę, co było dla niego kolejnym z wielu znaków, że ten wieczór jeszcze się nie kończy. Młody mężczyzna muskał w tym czasie palcami plecy blondynki, zaczepiał o materiał sukienki, jakby chciał go z niej zdjąć, ale się powstrzymywał. Nie chciał z niczym zwlekać, a jednocześnie cholernie podobało mu się takie odwlekanie w czasie tego, na co oboje tak bardzo czekali.
Oczy blondyna rozbłysły, kiedy to jedno zdanie padło z ust blondynki. Nie musiała go dwa razy namawiać, nie musiała nic więcej mówić. Sięgnął dłonią do zapięcia sukienki, które sprawnie przeciągnął w dół. Zamek współpracował z nim bez żadnych oporów. Sięgnął dłonią do ramiączek sukienki, aby je osunąć po jej ramionach i wręcz z fascynacją obserwował, jak materiał ześlizguje się z jej zgrabnego, smukłego ciała.
Zassał powietrze, kiedy poczuł jej ciepłe wargi na skórze swojej szyi. Dotyk jej dłoni na torsie niemal palił. W przyjemny, uzależniający niemal sposób. Emerson wysunął ręce z materiału koszuli, która dołączyła do leżącej na podłodze już sukienki. Jego dłonie zaraz z powrotem znalazły się na ciele dziewczyny, przesunął nimi po jego bokach, nim sprawnym ruchem podniósł dziewczynę, aby mogła opleść go nogami w pasie.
Mogli zostać tutaj, jednak kanapa wydawała w jego mniemaniu była dość wąska i mogli mieć problem z tym, aby się zmieścić na niej oboje. Mieszkanie nie było duże, więc nie powinien mieć też większego problemu z tym, aby odnaleźć sypialnię. Właściwie to nieco na oślep się kierował, ale ostatecznie trafił tam bez wskazówek blondynki. Nie miała mu zresztą, jak odpowiedzieć, bo gdy tylko ją podniósł to od razu odszukał jej usta, za którymi przez te kilka chwil zdążył się już niemal stęsknić. Udało otworzyć mu się drzwi do pokoju, który okazał się być tym właściwym. Ostrożnie postawił dziewczyną przy łóżku. Wsunął dłoń między jej włosy, odchylając głowę dziewczyny nieco do tyłu. Była piękna. Nawet skąpana w skromnym świetle, które wpadało przez okno wyglądała olśniewająco. Nie przemawiał przez niego alkohol, nie wypił go aż tyle, aby upiękniać rzeczywistość.
— Spodnie — mruknął zerkając krótko w dół, chcąc jej tym samym dać znać, aby się i ich pozbyła.
Emi🤭🩷
Miał wątpliwości czy aby na pewno dobrze robi. Jednak mimo wszystko wyszedł nieco z wprawy, a jego teksty na podryw raczej nie należały do tych najlepszych. Szczególnie, że jeszcze podpuszczany przez kumpli denerwował się bardziej niż powinien. Co prawda ich już tutaj nie było i nie mieli żadnego wpływu na zachowanie Emersona. Potrafił sobie jednak wyobrazić, jak cała trójka będzie próbowała od niego wyciągnąć, jak najwięcej informacji już przy następnym spotkaniu. Nie chciał już jednak o nich dłużej myśleć, kiedy w jego ramionach znajdowała się blondynka. W tej chwili nic poza ich dwójką nie miało już znaczenia, a Emerson chciał tylko, aby ta chwila trwała tak długo, jak to tylko możliwe.
OdpowiedzUsuńNaprawdę ciężko było mu uwierzyć, że wcześniej nie miała nikogo kto mógłby na nią w podobny sposób spoglądać. To mu się zwyczajnie nie mieściło w głowie, a jednocześnie dawało spore pole do popisu. Jeśli nikt na nią wcześniej tak nie patrzył, to możliwe, że nikt też jej wcześniej nie rozpieszczał w taki sposób, w jaki należało to robić. I cóż, Seymour zamierzał to naprawić, o ile blondynka da mu szanse i okaże się, że warto jest jej poświęcić czas. Czego nie mógł przecież wywnioskować po niespełna dwóch godzinach, które spędzili w swoim towarzystwie. Być może tego czasu upłynęło mniej lub więcej, sam już nie wiedział.
Teraz nie było miejsca na ociąganie się. Nie chciał z niczym zwlekać, był jej zbyt mocno spragniony. Lub zwyczajnie spragniony obecności drugiej osoby, ale to teraz nie miało większego znaczenia. Mężczyzna był pewien, że chce jej. Ciężko było mu wytłumaczyć, jak na niego działała, ale sama jej obecność wystarczyła, aby przechodziły go przyjemne dreszcze. Prawdę mówiąc to wiele rzeczy, które Emerson robił były niczym wyjęte prosto z filmów romantycznych. Był w głębi duszy romantykiem, który lubił takie klimaty, kolacje przy świecach, wolną muzykę i wspólny taniec, gesty, od których kobietom kręci się w głowie. Taki już po prostu był, nic złego w tym w końcu nie było. Może nie każdy potrafił to zrozumieć, ale nie każdy przecież musiał.
— Dobra dziewczynka — wymruczał, kiedy posłusznie zabrała się za rozpięcie najpierw paska, a potem spodni. Kąciki jego ust drgnęły ku górze, kiedy nie zauważył w jej ruchach nawet grama zawahania. Dobrze wiedziała czego teraz chce i brała to od niego garściami. Emerson miał w planach nieco dziewczynie to zadanie ułatwić i oddać się jej bez większego skrępowania. Oboje siebie teraz nawzajem pragnęli, co było widoczne gołym okiem i ciężko byłoby tym uczuciom zaprzeczyć. Pomógł jej i sobie w zdjęciu spodni, które niedługo później leżały już na podłodze. Zapomniane i niechciane w tym momencie.
Odwzajemnił pocałunek od razu, kiedy tylko usta dziewczyny przylgnęły do jego. Nie zwlekał z żadnym gestem. Nie umknęło mu również to, jak zdejmowała z siebie biustonosz. Niemal jęknął, kiedy przylgnęła do jego torsu swoimi nagimi piersiami. Pokierował blondynką w stronę łóżka, które dostrzegł, gdy tylko weszli do sypialni. Delikatnie popchnął ją na łóżko, a gdy tylko się na nim ułożyła znalazł się nad dziewczyną. Dłonią musnął skórę jej szyi, przesunął nią między piersiami i po płaskim brzuchu.
— Jesteś pewna? — spytał, pomimo tego, jak wiele znaków od niej otrzymał. Leżała pod nim niemal naga, chwilę temu jeszcze go całowała, ale potrzebował i chciał usłyszeć jeszcze raz, że to co między nimi się dzieje jest obustronne.
Emi🤭🩷
Jedyne co Emerson sobie pomyślał, że miał dziś wyjątkowe szczęście. Byłby równie mocno usatysfakcjonowany rozmową, ale nie było co ukrywać, że podobało mu się, że sytuacja rozwinęła się właśnie w taki sposób. Być może w swoich myślach wchodził na te rejony, ale nie sądził, że dojdą do tego w rzeczywistości. To, że to było ich pierwsze spotkanie nie miało tak naprawdę żadnego znaczenia. Daleko było mu do faceta, który by oceniał innych za podejmowane decyzje. A na pewno tego wieczoru odłożył na bok własne przekonania i wierzenia, bo akurat one dziś nie miały większego znaczenia. W momencie, w którym blondynka na niego spojrzała to wszystko inne przestało mieć znaczenie. Jego kumple, jej koleżanki, ludzie w klubie. Jego uwaga była w pełni skupiona tylko i wyłącznie na niej, co nie zmieniło się do tej pory. Faktycznie zabrnęli w to już za daleko i ciężko byłoby im się wycofać.
OdpowiedzUsuń— Lubię mieć pewność — odparł zgodnie z prawdą. Daleko było mu do człowieka, który pozwalał na to, aby wyrzuty sumienia go pożarły w całości. Miewał je, ale w sytuacjach, które tego naprawdę wymagały. Odpowiedź blondynki była dla młodego mężczyzny wystarczająca.
Uśmiechnął się po jej słowach, a długie, smukłe palce owinął wokół szyi dziewczyny przyciągając ją do siebie, by następnie złączyć ich usta w kolejnym pocałunku. Naparł na nią, aby ułożyła się na plecach. Klęknął między nogami dziewczyny, spoglądał na nią przez chwilę z góry nieznanie się przy tym uśmiechając. Sypialnia być może spowita była w ciemności, ale wpadające do środka światła zewnątrz umożliwiały mu przyjrzenie się jej. Co prawda nie w pełni, ale wystarczyło mu w zupełności. Sprawnym ruchem pozbył się bielizny, którą na sobie oboje mieli, a która teraz im tylko przeszkadzała. Miał ją teraz przed sobą w pełni. Całkowicie obnażoną i zdaną tylko na niego. Ten widok, ta myśl; spodobały mu się o wiele bardziej niż przypuszczał. I był pewien, że nie chciał, aby to była tylko jednorazowa przygoda, o której z czasem będą mogli zapomnieć. Jednak na ten moment nie była niczym więcej niż właśnie tym. Byli dwójką nieznajomych z klubu, którzy nie wiedzieli o sobie nic poza tym, że chcą siebie nawzajem. Nie potrafił wyjaśnić skąd wzięły się w nim te wszystkie emocje, których przy niej doświadczał, ale był pewien tego, że nie chciał, aby zbyt szybko one z niego uchodziły. Od dawna nie czuł się już tak przy żadnej kobiecie czy dziewczynie. Jako pierwsza wywołała w nim podobne odczucia i był zaintrygowany do czego doprowadzi to wszystko dalej.
Słowa były im już w tej chwili zbędne. Emerson nie zamierzał i nie chciał niczego przedłużać. Sam był już wystarczająco zniecierpliwiony i spragniony blondynki, aby dodatkowo jeszcze męczyć siebie i ją grą wstępną, na które żadne z nich nie miało teraz tak naprawdę większej ochoty. Zacisnął palce na biodrach blondynki, przyciągnął ją bliżej siebie i nachylił się nad nią. Złączył ich usta w kolejnym pocałunku, jednocześnie w nią wchodząc. Cichy pomruk uciekł spomiędzy jego ust. Jednak to w jej jęki, szepty i przyspieszony oddech chciał się teraz wsłuchiwać.
Emi🩷
Uszanowałby każdą jej decyzję. Nie była mu nic winna, nie musiała z nim wcale iść do łóżka, a jemu samemu chodziło przede wszystkim o to, aby spędzili razem czas. Zaintrygowała go i owszem, spodobała mu się przede wszystkim wizualnie. Nie mógł w tej kwestii kłamać i powiedzieć, że chodziło o jej intelekt, którego nie znał, choć po spędzonym razem czasie Emerson zdążył zdać sobie sprawę z tego, że blondynka jest niezwykle inteligentną młodą kobietą, a rozmawianie z nią było czystą przyjemnością. Chciał ją poznać bliżej, sprawdzić, jak wiele mają wspólnego. Z tego wieczoru zdążył wywnioskować, że oboje pochodzą z zupełnie dwóch różnych światów i gdyby nie to wyjście do klubu to najpewniej ich drogi nigdy by się nie przecięły. Na ogół nie bywał w takich miejscach. Zaglądał raczej do klubów, do których dostęp był ograniczony, a tak po prostu z ulicy do niego wejść się nie dało. W takich miejscach bezpieczeństwo i prywatność były na wysokim poziomie. Klub, w którym się poznali do takich nie należał, ale nie był też żadną szemraną miejscówką. Ot, zwykłe miejsce. Lepiej wybrać nie mógł, gdyby tylko zmienili plany lub wybrali klub na drugiej ulicy nie miałby okazji jej poznać. Był wdzięczny, że postanowił się przejść tam razem z kumplami. Wybrał dobrą zabawę zamiast siedzenia w apartamencie w samotności.
OdpowiedzUsuńCieszył się każdym muśnięciem ust, dłoni. Tym, jak reagowała na jego pieszczoty i wcale nie chciał kończyć tej nocy zbyt szybko. Nie spieszyli się, a przynajmniej tak mu się wydawało, że jednak mimo wszystko to nie jest tylko szybki numerek, o którym zaraz oboje zapomną. Choć nie mógł mieć przecież pewności, jak postrzega to blondynka, prawda? Odpowiedzi miały nadejść nad ranem, a przynajmniej tak wywnioskował po tym, że nie wykopała go z mieszkania od razu. Emerson właściwie nawet nie skojarzył, w którym momencie oboje zasnęli. O czymś jeszcze rozmawiali, ale odpowiedzi już nie usłyszał lub to on nie odpowiedział. Pewności nie mógł mieć. I to w zasadzie nie było ważne.
Kiedy się przebudził przez okno wpadały promienie słoneczne, które wyraźnie wskazywały na to, że musi być już po ósmej rano. Z klubu wrócili dość późno, nim w końcu zasnęli również minęło sporo czasu. Przekręcił się w pleców na bok w stronę jeszcze śpiącej blondynki i lekko uśmiechnął. Pomimo delikatnie rozmazanego makijażu nadal wyglądała tak samo uroczo, jak zeszłej nocy i właściwie to tylko dodawało jej uroku. Ostrożnie wyślizgnął się z łóżka, odszukał swoje bokserki, które leżały gdzieś na podłodze i sprawnie pozbierał resztę garderoby. Nie planował jeszcze wychodzić. Nie chciał znikać bez słowa, a poza tym miał pewne plany, które chciał wprowadzić w życie. Odnalezienie się w kuchni nie było problematyczne. Wstawił ekspres, a choć przygotował dwa kubeczki to zalał tylko jeden. Wolał blondynce zaserwować już od razu gorącą i świeżą kawę, a nie wystudzoną. W lodówce znalazł jajka, bekon, szczypiorek i pomidory, było coś jeszcze, ale postawił na szybkie śniadanie w postaci jajecznicy, która wyszła mu idealnie kremowa. Za to odnalezienie talerzy zajęło mu chwilę, ale w końcu i te udało mu się znaleźć. Czuł się nieco dziwnie grzebiąc jej po szafkach, ale z drugiej strony nie szukał przecież prywatnych informacji, a talerzy.
Miał zamiar już przejść się z powrotem do sypialni, kiedy usłyszał dźwięk otwieranych drzwi. Kąciki jego ust lekko drgnęły ku górze, kiedy wychylił się z kuchni i dostrzegł dziewczynę.
— Dzień dobry — posłał jej delikatny uśmiech. Z daleka było widać, że jest nieco skołowana jego obecnością w swoim mieszkaniu. Pewnie będąc na jej miejscu i budząc się sam pomyślałby, że już dawno wyszła, a nie urzęduje w kuchni i robi śniadanie. — Mam nadzieję, że jesteś głodna i kawa jest gotowa.
A rano, zrobię jajecznicę🩷