HELLO, FOLLOWERS!

Gossip Girl here.

Your one and only source for the truth behind the scandalous lives of New York's elite. Been a minute. Did you miss me? I know I've missed you. Though you're probably going to wish I'd stayed away when I'm done. Because I can see you. The real you. The one hiding just outside the edge of frame. Well, it's time to reframe that picture. And who am I? That's one secret I'll never tell.

You know you love me.
xoxo


. . .

MOST FOLLOWED

now
spotted:
Cinderella
Well, well, well! Looks like our H is getting more comfortable in the role of her life... Flashing smiles left and right, as if she didn’t just show up on the red carpet as the plus-one of a certain handsome, disgustingly rich guy we’ve all been crushing on since he recited French poems in first grade. I think this fairytale fits her perfectly, but... Word on the street is that her real self is catching up to her. Will the secret finally come out? And how will her Prince Charming react to it all? After all, she’s a sweet, hardworking girl, always there to offer a shoulder to cry on over coffee... Maybe this story really will have a fairytale ending. Well, we’ll see. Whether it’s “happily ever after” or not, you know I’ll be here to spill all the tea... or coffee!

You can't hide from me.
xoxo

milli point two just to hurt you, ah
all red Lamb’ just to tease you

Fabien Jean Cadieux
Rodowity Francuz urodzony 27.02.1999 roku w Paryżu. Pierworodny i jedyny syn francuskiego przedsiębiorcy, Jean-Pierre Cadieux oraz jego żony, Marie Cadieux. Dziedzic fortuny Cadieux i przyszły prezes amerykańskiego oddziału JC-CONSULTER, firmy audytorskiej swojego ojca. Absolwent studiów I i II stopnia w HEC Paris. Obecnie kontynuuje edukacje na kierunku biznesowym w Columbia University. Apartament na Upper East Side.
Widzisz we mnie ambicję i wielkie cele, choć doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że nigdy nie zaznałem smaku ciężkiej pracy (i nie zaznam). Pewność siebie, arogancja, wyniosłość… Wiem, że je widzisz i wiem, że te cechy nie są według ciebie moimi zaletami. Musisz jednak przyznać, że perfekcyjnie przysłaniają widok wszystkich popełnionych przeze mnie ponoć błędów. Głęboko wierzę, że boleści i wszelkie porażki, to, owszem, elementy życiowej układanki, lecz no cóż… Pech chciał, że nie mojej. Uważasz, że oszukuję samego siebie, gdy w życiu zaznam rozczarowania; najwidoczniej opanowałem to do perfekcji. Wciąż jednak, gdy patrzę w lustro, widzę szczęściarza, wręcz ideał, choć pełen jestem małych (i dużych) grzechów. Widzisz we mnie zarozumiałość, którą wynagradzam innym byciem szarmanckim i charyzmatycznym… Tak, bywam bezpośredni, czasem nie brakuje mi hipokryzji, ale w końcu takie to moje francuskie oblicze… Wysoka kultura, wyrafinowanie, elegancja - tak, wszystko to mam, nawet jeśli bywam bezczelny czy zuchwały. A jednak bezustannie uważasz mnie za pełnego klasy gentlemana, którym w rzeczy samej ponoć jestem. Czasem po prostu pozwalam innym poznać smak mojej prawdziwej, francuskiej natury. Ale mój akcent to wynagradza, prawda? Wydaje ci się, że w życiu zawsze spadam na cztery łapy, a wszystko inne uchodzi mi płazem. Cóż, rzeczywiście nie próbuję brać odpowiedzialności za swoje uchybienia i potknięcia, bo w końcu jestem tylko człowiekiem, czyż nie? Tak, kocham sukcesy, luksus i bogactwo, pieniądze są dla mnie ważne. Równie mocno kocham piękne kobiety, dobrą opinię i drogie garnitury, oczywiście. Rywalizacja i upór to coś, co jest nieodzowną częścią mnie - urodziłem się po to, by wygrywać. Nie pogardzę dobrą zabawą, eleganckim bankietem ani znakomitym towarzystwem. To ostatnie jest dla mnie szczególnie ważne, bo liczę się z tym ile zer masz na koncie i gdzie mieszkasz. Oczywiście, że chwalę się swoim bogactwem, może wcale nie jest ono moją zasługą, ale tak czy inaczej jestem Cadieux. W swojej własnej wizji rzeczywistości jestem panem całego świata, a co Ty o mnie myślisz, to już… Cóż, twoja sprawa. Niemniej jednak czasem i do mnie dochodzi głos rozsądku. Wtedy trudno pogodzić się z faktem, że realia bywają inne, a los to cholerny sadysta, który daje i zabiera. W takich chwilach stoi mi ością w gardle, że są tacy, którzy śmiało powiedzą mi nie i tacy, którzy potraktują mnie jak powietrze. Wówczas ciąży na sercu ta podła świadomość, że nie wszystko kupi się za pieniądze, a moje nazwisko nie da mi tego, co wartościowe. To wtedy widzę, jak bardzo zasługujemy na potępienie… Cóż, jak dobrze, że rozsądek odwiedza mnie tylko czasem. Prawda, tato?
Urodził się w rodzinie Cadieux jako pierwsze z trójki dzieci. Jego ojciec, to jeden z licznych biznesmenów rodziny Cadieux. Matka z kolei zajmuje się projektowaniem mody i prowadzeniem domu mody M.Cadieux. Ma dwie młodsze siostry, Fleur i Francine. Jako jedyny syn swojego ojca, w przyszłości doczeka się fotela prezesa jednej z rodzinnych firm. Choć sam lepiej czułby się w czymś bardziej twórczym i kreatywnym, to jego los został przesądzony i czeka go doractwo i audyt. Wychowywał się w Paryżu, ale od najmłodszych lat wraz z rodzicami podróżował po świecie. W Nowym Jorku przebywa na stałe od września 2022 roku, ale samo miasto poznał już kilka lat temu. Do Stanów przeprowadził się wraz z rodziną z powodu otwarcia amerykańskiej filli JC-CONSULTER, którą w przyszłości ma prowadzić.
info
memories
Cześć. Lubimy powiązania i dramy. Czy kogoś/czegoś szukamy? Tak, więcej informacji drogą mailową.
W tytule The Weeknd, a na zdjęciach Evans Nikopoulos.
Zapraszamy! :)
cinnamoonlattee@gmail.com

12 komentarzy:

  1. [Moje zdanie o Fabienie już znasz, ale powtórzę, że jest i-d-e-a-l-n-y, kocham go całym serduszkiem, ale Octavia to raczej będzie bardziej przerażona jego przybyciem tutaj. Zróbmy zamieszanie <3]
    Octavia

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Hej, cześć!
    Fabien wyszedł ci cudowny, a karta prezentuje się przepięknie. Naszych panów łączy kierunek, uczelnia, rocznik i pewna dama przez, którą za pewne pojawi się miedzy nimi konflikt :D
    W razie chęci zapraszamy!
    Bawcie się dobrze :) ]

    Jackson / Maggie / Maria

    OdpowiedzUsuń
  3. Spotted: Ależ to życie potrafi człowieka zaskoczyć! Ty mówisz mu au revoir, myśląc, że widzicie się ostatni raz, a jakiś czas później on wraca do Ciebie jak bumerang. Pytanie tylko, czy Wasze powitanie będzie równie rzewne co pożegnanie... Przecudny F widziany w zeszły poniedziałek na Columbi, ubrany w stroje z najnowszej, jesienno-zimowej kolekcji jego matki. To dopiero reklama... Mam dla Ciebie jednak, kochany, przykrą niespodziankę. Dziewczyna, którą, jak mi się zdaje, próbujesz odnaleźć, już jakiś czas temu odstawiła croissanty na rzecz nowojorskich bajglów.
    Witam na blogu!

    buziaki,
    plotkara 💋

    OdpowiedzUsuń
  4. [Hej! My to chyba się znamy. I miałyśmy okazję nawet razem pisać na NYC :) Piękna karta. Podziwiam osoby, które umieją tak zadziałać kodami. Cudnie rozpieszczony Pan ci wyszedł. Życzę dużo zabawy z nim! A w razie czego zapraszam do siebie.]

    Birdie

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy dostała wiadomość od matki, że ma pojawić się na kolacji, pierwszą wiadomością była odmowa, którą jej wysłała, jednak Eva nie dała za wygraną. Eva Blanchard potrafiła być twardą babką, która jak się na coś uprze, nie przyjmuje słowa nie oraz odmowy na jej propozycję. Tak było i tym razem, bo kiedy Octavia tylko odmówiła przyjścia do rodzinnego domu, chwilę później dostała zwrotną odpowiedź z godziną kolacji oraz informacją, że ma się pojawić i nie wymyślać. To tylko kolacja, nic więcej. Dla Evy było to nic więcej, za to dla jej córki coś więcej, do czego za nic nie chciała wracać. W żaden sposób nie chciała mieć do czynienia z Fabienem, wiedząc, że chłopak raczej nie przyjdzie tam w przyjaznych zamiarach. Po ty, jak zostawiła go ponad dwa miesiące temu, bez większego wyjaśnienia, wiedziała, że tak łatwo jej nie odpuści. Dlatego broniła się przed tą kolacją rękami i nogami, jak tylko mogła, ale koniec końców skapitulowała. Cieszyła się, że matka jeszcze nie zaprosiła Jacksona, bo ta kolacja byłaby jedną wielką porażką oraz walką jej chłopaka z kimś, kto tak naprawdę był odskocznią od ówczesnych problemów.

    Nowy Jork był zatłoczony, dlatego naprawdę, bardzo się cieszyła, że przyjdzie na kolację nieco spóźniona. Sama specjalnie jeszcze przeciągała moment przygotowań. Długo zastanawiała się, co na siebie włożyć; z uwagą oglądała stroje w garderobie, nie mogąc się zdecydować. W końcu, postawiła na czarną, dopasowaną sukienkę, która kończyła się w połowie ud, czarne szpilki oraz skórzaną ramoneskę. Zrobiła delikatny makijaż, a usta podkreśliła czerwoną, matową pomadką. Wyszła z mieszkania dopiero pięć minut przed godziną, na którą miała się pojawić. Wiedziała, jak jej matka nienawidziła, gdy się spóźniała. Octavia, chcąc jej zrobić na złość, specjalnie postanowiła się spóźnić.

    Stając przed drzwiami do mieszkania rodziców, odetchnęła głęboko na moment przymykając oczy. Czuła, jakby wchodziła w paszczę lwa i to z własnej woli, nieco przymuszona też przez rodzicielkę. Nie umiała sobie wyobrazić tego, jak ta cała kolacja może wyglądać. Miała nadzieję, że Fabien się zachowa, pokaże klasę i nie będzie wspominać o tym, co ich przelotnie łączyło w Paryżu, albo też jak Octavia go potraktowała. Męska, urażona duma była nie do poskładania, Octavia wiedziała o tym bardzo dobrze.
    — Ja pierdole — jęknęła sama do siebie, żałując, że przed całym tym teatrzykiem, który zaraz miał się rozegrać na jej oczach, nie wciągnęła kreski na rozluźnienie. Teraz było już zdecydowanie za późno, jedynym wyjściem było wyjście do łazienki, ale coś czuła, że raczej nie będzie mieć na to chwili. Przesunęła rękami raz jeszcze po materiale sukienki, po czym nacisnęła klamkę, uśmiechając się szeroko. Weszła do mieszkania, jak gdyby nigdy nic, ignorując piorunujące wręcz spojrzenie matki. Podeszła do kobiety, całując ją delikatnie w policzek na przywitanie. — Maman, nie gniewaj się. Zapomniałam telefonu z domu — wyjaśniła, przesuwając spojrzeniem po pomieszczeniu. Przywitała się ze wszystkimi gośćmi zostawiając Fabiena na sam koniec. Drgnęła, kiedy poczuła na swoim policzku delikatny pocałunek, który Fabien złożył bez większego skrępowania. Cholernie bawiła go pewnie cała ta sytuacja.
    — Niekoniecznie. Wnioskuję, że Twoje przybycie tutaj oznacza kłopoty — powiedziała cicho, by tylko Fabien mógł usłyszeć jej słowa.
    Zdecydowanie będzie musiała uciec na moment do łazienki. Na trzeźwo na pewno nie da rady tutaj wysiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  6. [ Hej!
    Posłałam do ciebie maila w sprawie wątku :) ]

    Jackson / Maria

    OdpowiedzUsuń
  7. [Cześć! My to chyba kiedyś, dawno temu coś razem pisaliśmy! Jeżeli masz ochotę to chodź do nas, Elcia będzie szczęśliwa za kawałek prawdziwej Francji w NY :D]

    Villanelle

    OdpowiedzUsuń
  8. [Cześć! Tak sobie odwiedzam karty pod Amelką, więc i przychodzę tutaj. Chociaż nie ukrywam, że widząc tak ładnie przedstawioną postać z fikuśnym kodem troszkę mi głupio... Mówi się trudno, zawsze możesz pod Amelkę nie zaglądać, żeby się nie wystraszyć :D A tak poza tym wspaniałym wstępem, jakby brakowało Ci wątków, a panna Harrison przypadłaby do jakiegoś pomysłu to zapraszam serdecznie :)]

    Amelia

    OdpowiedzUsuń
  9. [Pewnie! Może sobie dogadamy na mailu co i jak? wyborowealoe@gmail.com chyba, że wolisz na hg - mi osobiście to bez większej różnicy :D]

    Villanelle

    OdpowiedzUsuń
  10. Oczywiście, że Octavia nie chciała go widzieć. Fabien miał swoje życie w Paryżu, nie rozumiała więc, czemu nagle cała jego rodzina stwierdziła, że to jest odpowiedni czas na przeprowadzkę do Stanów. Złościło ją też to, że rodzice nie powiedzieli jej o tym ani słowa, a była wręcz pewna, że Eva i Jaques o wszystkim wiedzieli. Mogli jej powiedzieć, że cała rodzina Cadieux się tu zjawi i niestety, ale zostanie na dłużej.

    Z drugiej strony również bała się tego, co może zrobić Fabien. Wiedziała, że nie odpuści jej tego nagłego zniknięcia praktycznie bez słowa, a cóź, miał na nią dość dużó haków, które mogły postawić Octavię w bardzo złym świetle. Bo choć uchodziła za grzeczną dziewczynę w oczach swoich rodziców i ich wysoko postawionych znajomych, to prawda była taka, że miała dużo złych rzeczy za skórą, które na szczęście nie ujrzały światła dziennego. Nie mogła jednak pozwolić na to, żeby Fabien o wszystkim powiedział, i nie miała też większego wyboru, jak nie wejść w jego grę, którą zapewne już za niedługo rozpocznie. Była chyba w najgorszej pozycji, jaką mogła sobie wyobrazić.

    — Lato już dawno minęło. Twój czas również — odparła, posyłając mu delikatny, złośliwy uśmiech, choć wiedziała, że takimi odzywkami stąpa po bardzo cienkim lodzi i za chwile może się od pod nią zawalić, jednak nie mogła się powstrzymać. Octavia wiedziała bardzo dobrze, jak wredny i złośliwy potrafi być Fabien, a ona nie miała zamiaru siedzieć cicho. Przywołała na twarz delikatny uśmiech, kiedy wszystkie spojrzenia ich rodziców skierowały się w ich stronę. Delikatny dreszcz przebiegł po jej plecach, kiedy wylądowała tam dłoń Fabiena. Nie umiała jednka określić, czy to był przyjemny dreszcz, czy też nie, jednak jej ciało nadal reagowało na jego dotyk, choć Octavia bardzo tego nie chciała.
    Musiała przyznać, że młody Cadieux był cholernie dobrym aktorem, którego nie zdradzał nawet najmniejszy gest. Wzięła głębszy oddech, również odwracając spojrzenie w stronę bruneta. Chcąc nie chcąc, również się uśmiechnęła, uważnie lustrując jego twarz.
    — Ostatnio mam bardzo dużo na głowie, więc niestety ucierpiały na tym moje kontakty towarzyskie — wyjaśniła. — Jeszcze go nie poznałeś? To dziwne, przecież jesteście na jednym roku na studiach. Jednak, wydaje mi się, że to nie temat Jacksona jest tutaj najważniejszy — powiedziała, po czym ostatni raz spojrzała na Fabiena, który odsunął się i usiadł przy stole. Usiadła na przeciw Fabiena, chcąc mieć go na oku.
    — Marie, jak Twoja nowa kolekcja? Mama mówiła, że będzie hitem. Słyszałam, że w kampanii pojawią się jakieś nowe twarze, prawda? — Zagadnęła, spoglądając na Marie Cadieux z wyraźnym zaciekawieniem. Jak mają zacząć teatrzyk, to chciała zrobić to jak najszybciej.
    Octavia

    OdpowiedzUsuń
  11. Modeling był jej pasją, w której powoli się zatracała. Z każdym kolejnym dniem, z każdym ukończonym projektem, z każdą sesją zdjęciową jeszcze bardziej lubiła swoją pracę i zaczęła o niej myśleć jako o jednej z rzeczy, którą mogła robić w życiu. Margot lubiła robić wiele rzeczy na raz, mając jedne zajęcie w życiu niesamowicie by się nudziła; ona musiała działać na pełnych obrotach, by czuć że żyje. Była więc wzorową studentką na Columbii, profesjonalną modelką, która zaczęła być coraz bardziej zauważalna w świecie mody, a jej życie było mocno powiązane ze sztuką, którą szczerze kochała, każdą jej formę. Miała bowiem artystyczną duszę i częściej przyjmowała świat emocjami niż zdrowym rozsądkiem. Nie umiała brać życia na chłodno, niemal zawsze działała impulsywnie i być może dlatego przyległa do niej łatka skandalistki. Niezbyt jej to przeszkadzało, lubiła bowiem być na językach innych, lubiła być w centrum zainteresowania i nic nie wskazywało na to, żeby miała szybko spaść z piedestału. Z drugiej strony opinia innych nie robiła na niej większego wrażenia, nie obchodziło jej co myślała szara masa i podświadomie wiedziała, że jest nie tylko wzorem do naśladowania, ale także obiektem zazdrości tych, którzy nigdy nie sięgną jej poziomu.
    Marie Cadieux była cudowną kobietą. Stanowiła dla Margot pewien rodzaj wzoru i była wspaniałą mentorką, dlatego współpraca z nią była bardzo satysfakcjonująca. Choć w momencie kiedy Margot była pokłócona z Fabienem, mogła się okazać problematyczna, bo Margo była niemal pewna, że widząc go w swojej pracy ciężko będzie zachować jej profesjonalizm i zimną krew. Nie sądziła jednak, że będzie jej dane zobaczyć go tak szybko. Kiedy więc usłyszała dźwięk głosu, który niegdyś koił jej duszę, a teraz wprowadzał do niej istne zawirowanie uczuć, których nie rozumiała, jedynie rozchyliła pełne wargi, przez krótką chwilę będąc w lekkim szoku i nie odzywając się do niego ani słowem. Powinna jednak była się przywitać, prawda? Choć pewnie ignorowanie go byłoby lepszą opcją, bo bardziej by dotknęło jego męskie ego. Prawda jednak była taka, że ignorowanie Fabiena przychodziło jej z ogromnym trudem. Te długie miesiące wypełnione ciszą i niedopowiedzeniami doprowadzały ją do szaleństwa. Niejednokrotnie chciała się do niego odezwać, jednak od wysłania wiadomości zawsze powstrzymywała ją duma. Duma, przez którą nie była wyciągnąć ręki na zgodę, choć tak bardzo tego pragnęła.
    — Witaj, nieznajomy. — mruknęła od niechcenia, cichym i zmysłowym głosem. — Zgubiłeś się? — obróciła się na krześle, jednocześnie wzbudzając głęboką irytację u fryzjera, który niemal oparzył się prostownicą trzymaną w dłoni.
    Zmierzyła Fabiena uważnym, choć krytycznym spojrzeniem. Wyglądał, cholera jasna, idealnie. Czy naprawdę musiał tak dobrze się prezentować? Westchnęła pod nosem, niezbyt zadowolona tym faktem, wolałaby zobaczyć go w pogniecionej koszuli, w nieułożonych włosach i najlepiej z podbitym okiem, może wtedy nie robiłby na niej takiego wrażenia. Zamiast tego zobaczyła ten jego urokliwy, zawadiacki uśmiech, przez który jej serce miękło. Cholera, nie teraz... Nie mogła sobie pozwolić by uczucia kolejny raz przejęły nad nią kontrolę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Też wyglądasz całkiem nieźle. Wakacyjny romans Ci chyba służy? — zapytała, uśmiechając się złośliwie. — A gdzie Twoja… wybranka? Czyżby uciekła z uroczo uwikłanego gniazdka? — zrobiła teatralnie smutną minkę.
      Siedząc na eleganckim, obrotowym krześle, założyła subtelnym ruchem nogę na nogę. Miała na sobie jedynie pudrowo różowy, satynowy i krótki szlafroczek, pod którym kryła się bielizna, w której miała wystąpić na sesji. Nie była pewna czy chciała, aby Fabien widział ją w tak skąpym stroju, więc miała nadzieję, że zwinie się stąd jeszcze zanim zacznie się sesja. Na stopach miała wysokie szpilki, które niewątpliwie podkreślały jej długie nogi.
      — Czy tęskniłam… — przez chwilę udawała zamyśloną, przegryzając w kuszący sposób swoją dolną wargę. — Oczywiście, że nie. — odparła krótko i było to naprawdę wspaniałe kłamstwo, bo szalenie mocno brakowało jej Fabiena w swoim życiu. On jednak postanowił odstawić ją na rzecz… tej Octavii, co było niewyobrażalnym błędem i drzazgą w jej sercu. Nawet jeśli powody zerwania ich przyjaźni były inne, to ona obwiniała o to jedynie Octavię i chciała żeby dziewczyna za to zapłaciła. Dawno tak bardzo nie pragnęła zemsty, jak teraz.
      — Ale rozumiem, że Twoja obecność podyktowana jest właśnie tęsknotą. Do mnie, czy do Marie? — spytała, unosząc brew. — A może po prostu się nudzisz… — wzruszyła ramionami, zupełnie jakby to było jej obojętne.
      Co on w ogóle robił w Nowym Jorku? Margot nie miała jeszcze pojęcia o jego dość zaskakującej przeprowadzce.

      Twoja M.♥

      Usuń