HELLO, FOLLOWERS!

Gossip Girl here.

Your one and only source for the truth behind the scandalous lives of New York's elite. Been a minute. Did you miss me? I know I've missed you. Though you're probably going to wish I'd stayed away when I'm done. Because I can see you. The real you. The one hiding just outside the edge of frame. Well, it's time to reframe that picture. And who am I? That's one secret I'll never tell.

You know you love me.
xoxo


. . .

MOST FOLLOWED

now
spotted:
It Girl
Hey, Upper East Siders, Gossip Girl here. And I have the biggest news ever. One of my many sources, Melanie91, sends us this: "Spotted at Grand Central, bags in hand, S." Was it only a year ago our It Girl mysteriously disappeared for, quote, "boarding school"? And just as suddenly, she's back. Don't believe me? See for yourselves. Lucky for us, Melanie91 sent proof. Thanks for the photo, Mel.

You can't hide from me.
xoxo

I feel pathetic pretending to be okay every time

Park Doyun
Park Doyun nie był idealny, bo przecież idealni ludzie nie istnieją.
Pycha była grzechem, więc o swoich osiągnięciach nie mówił głośno, mimo że to jego nazwisko widniało na liście najzdolniejszych uczniów kolejny rok z rzędu. Na każdym kroku starał się być najlepszą wersją samego siebie, skinieniem głowy dziękując za pochwały, a za słowa krytyki przepraszał, obiecując poprawę.  
Udzielał głosu tylko, gdy był o to poproszony, nie wdawał się w niepotrzebne dyskusje, nie pyskował, a do starszym odnosił się z szacunkiem. Przewodniczący szkoły, słyszany i szanowany w swojej społeczności, w swych działaniach kierujący się empatią, chęcią pomocy, a nie możliwością popularności czy rozgłosu. Robił to, co powinien, a w opinii wielu nawet więcej.
Mimo, że wielu chciało być nim, on sam nie podzielał tego zdania. Jak mógł, gdy codziennie spotykał się ze spojrzeniem pełnym obrzydzenia, któremu wtórowało zrezygnowane kiwanie głową. Chociaż czasem nie rozumiał złości, jaka kierowała jego ojcem, reprymendy przyjmował z pokorą, a na kolejny cios nadstawiał policzek. Bolało mniej. 
Pokusy były złe i chociaż te znajdowały się tylko w jego głowie, wiedział, że kara była usprawiedliwiona. 
Park Doyun nie był idealny i z każdym dniem marzył o tym, by być kimś innym.


lat osiemnaście | syn szanowanego pastora i nauczycielki matematyki | przewodniczący w St Judes | zawodnik w szkolnej drużynie koszykówki | looking for his right path | 얼마나 버텨야?
instagram | powiązania

3 komentarze:

  1. We're going to make a bit of a mess for him. 🤭❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Mingi poruszył się leniwie na łóżku wyciągając rękę, na oślep, w kierunku szafki nocnej, sięgając po telefon, z którego uparcie wydobywał się dźwięk budzika. Mrużąc oczy zerknął na ekran komórki przez chwilę łącząc wątki gdzie się znajduje, który jest rok i dlaczego tak właściwie ma nastawiony budzik. Dopiero po paru chwilach i zaspanym ziewnięciu dotarł do niego sens dzisiejszego dnia.
    Poderwał się z materaca odrzucając telefon na pościel. Popędził do łazienki w głowie obliczając ile czasu mógł poświęcić porannej toalecie, odrzucając opcje śniadania, które zajęłoby mu zbyt dużo czasu i odtwarzając w głowie trasę do metro i z metro do szkoły. Nie mógł i nie chciał się spóźnić swojego pierwszego dnia. Chciał wywrzeć pozytywne wrażenie chociaż zżerał go stres i pewna presja, czy inni uczniowie go zaakceptują. Bo co jeśli nie? Zastanawiał się kogo pozna, czy znajdzie nowych przyjaciół, choć nie miał zamiaru zapomnieć o tych, którzy zostali w Korei. Do tego nie mógł pozwolić, by choćby delikatnie nadszarpnąć daną szansę, chciał w pełni wykorzystać potencjał kryjący się w przyjeździe do Stanów, wierząc że w tym miejscu przyjdzie mu osiągnąć znacznie więcej niż w rodzinnych stronach gdzie takich jak on było na pęczki.
    W mieszkaniu panowała cisza co oznaczało, że Minsoo wciąż spał. Albo już go nie było. Tak, czy inaczej jedno z tych dwóch, ale postanowił poruszać się względnie cicho i nie dać się ponieść narastającej w nim ekscytacji, która buzowała w jego ciele. To i nie opuszczający go od kilku dni stres, który nie pozwalał mu się porządnie wyspać, czego wynikiem były szerokie sińce i przekrwione oczy. Wewnętrzny niepokój maskował szerokim uśmiechem. Cieszył się i denerwowała na przemian, ale przede wszystkim nie chciał w żaden sposób niepokoić brata. Ten miał swoje sprawy na głowie, a Mingi miał ambicję udowodnić, że jest w stanie ze wszystkim poradzić sobie równie dobrze co starszy Lee.
    Przyglądał się własnemu odbiciu, myjąc energicznie zęby i przestępując z nogi na nogę, w głowie nucąc ulubiony kawałek. Potargane włosy przeczesał palcami pozostawiając je w lekkim nieładzie. Odświeżony wrócił do pokoju wyciągając z szafy mundurek, dumnie przyglądając się sobie, gdy wreszcie, jako to tako, uporał się z czerwono żółtym krawatem.

    Stanął przed ceglanym budynkiem, dużymi oczami wpatrując się w napis widniejący nad wejściem do budynku. Palce zaciskał na przewieszonym przez ramię plecaku, gdy ruszył w kierunku drzwi odwzajemniając kilka ciekawskich spojrzeń kierowanych w jego kierunku. Energicznym krokiem skierował się w stronę sekretariatu, w którym miał odebrać plan zajęć jak głosił wcześniej otrzymany mail. Uprzednio pukając przekroczył próg przestronnego pomieszczenia, za kontuarem którego siedziała elegancka kobieta w średnim wieku.
    — Dzień dobry. — rzucił radośnie, z promiennym uśmiechem. — Lee Mingi, miałem się zgłosić. To mój pierwszy dzień. — przedstawił się opierając dłonie na drewnianym blacie. Jego angielski był dobry, nawet bardzo dobry. Ćwiczył go codziennie przed przylotem, by nie odstawać pod tym względem od reszty rówieśników i Minsoo, który radził sobie wyśmienicie. Kobieta podniosła na niego wzrok znad okularów, by zaraz zacząć wpisywać coś w komputer, polecając mu chwilę zaczekać.

    Knypek

    OdpowiedzUsuń