HELLO, FOLLOWERS!

Gossip Girl here.

Your one and only source for the truth behind the scandalous lives of New York's elite. Been a minute. Did you miss me? I know I've missed you. Though you're probably going to wish I'd stayed away when I'm done. Because I can see you. The real you. The one hiding just outside the edge of frame. Well, it's time to reframe that picture. And who am I? That's one secret I'll never tell.

You know you love me
xoxo


. . .

MOST FOLLOWED

now
spotted:
Ho-ho-hoe! Merry Christmas, R! Been a good girl this year? Judging by the little surprise you’ve cooked up for K, I’d say not exactly. But who knows? Maybe Santa’s feeling generous enough to leave that one thing you’ve been wishing for under the tree. Still, I can’t help but wonder... did you really think this plan through? You see, I’ve always believed in one simple rule: if I can’t have it, no one else can either. So, Little Secret, are you truly ready to become... a Big Reveal? Did you really consider how this might end for you? No matter. I’m more than happy to find out.

You can't hide from me
xoxo

dirty little
secret

(332) 332-0499
Unblock Caller


Fri, 18 Aug 2023 at 6:34pm
you never showed up. i'm done with
this, k. i'm out. i wish you a good life.

if you're capable of having one.

Thu, 12 Oct 2023 at 10:47pm
i'm in france, the music you like is
playing, and i'm having such a
great time, but missing you even more
⚠︎ Not Delivered

Sat, 20 Jan 2024 at 1:11am
happy bday
⚠︎ Not Delivered

Sat, 20 Jan 2024 at 11:51pm
i hte you. i hate yu, i hate you, i hate
yoou.i hate you, i haet yu, hate you.
you’re a cowardly, lyin piece of garbage
wihout any guts. i hate yu wit hall my heart
and i hate that i love you
⚠︎ Not Delivered

Wed, 17 Jul 2024 at 2:02pm
i saw today’s people issue. beautiful ring.
⚠︎ Not Delivered

Thu, 31 Oct 2024 at 3:11
see you soon, k.
⚠︎ Not Delivered




19 komentarzy:

  1. [ fiery, fearless and competitive aries is something i like on a personal level, gimme more馃敟馃敟馃敟]

    ja i ca艂a reszta

    OdpowiedzUsu艅
  2. [ wait for us just a tad longer and then you can break our heart into million tiny pieces 馃挆 ]

    almost fully prepped and ready chani z roboczych (no i faceci i guess ://)

    OdpowiedzUsu艅
  3. [ I want our queens to finally be happy!
    Czy偶by kolejne chodz膮c k艂opoty zawita艂y do NYC?? 馃槒馃拫 ]

    OdpowiedzUsu艅
  4. — Za bardzo opina si臋 na ramionach — kolejna suknia 艣lubna. Kolejna ig艂a nieznacznie muskaj膮ca jej sk贸r臋, ukryt膮 pod drogim materia艂em, byleby idealnie prezentowa艂a si臋 na jej ciele. I tak w k贸艂ko, bezmy艣lnie i z przywdzianym, 艂agodnym u艣miechem przy ka偶dej z uwag, rejestruj膮c jedynie sprzeciw matki oraz pro艣b臋 o przymiark臋 nast臋pnej. Sama nie pami臋ta艂a chyba 偶adnej z sukienek, opr贸cz migaj膮cej jej przed oczami bia艂ej tkaniny — Musi by膰 idealna, prawda Chani?
    Sama w lustrze widzia艂a rozmazany obraz. Kogo艣, kto szykowa艂 si臋 do 艣lubu; z drogim pier艣cionkiem na palcu, przypominaj膮cym o hucznych, medialnych zar臋czynach. Nie widzia艂a siebie, ukrytej pod prezentowan膮 krzt膮 ekscytacji wobec wydarzenia i wyrozumia艂o艣ci co do ka偶dej z uwag. Jak mog艂a by膰, kiedy lepiej ni偶 wszyscy wiedzia艂a o tym, 偶e by艂 to chwyt PR-owy. Chwyt, na kt贸rym sama zyskiwa艂a, i kt贸ry powinna rozumie膰, b臋d膮c od tylu lat w bran偶y, a jednak by艂 czym艣 tak uporczywie ci臋偶kim do strawienia. Ka偶dy zal膮偶ek realizmu stara艂a si臋 zdusza膰 w zarodku, acz podtrzymywa膰 przy 偶yciu na tyle, aby na zdj臋ciach prezentowa艂o si臋 na rzeczywisto艣膰.
    W ko艅cu sama tego chcia艂a. Dok艂adnie tak膮 decyzj臋 podj臋艂a w Juilliardzie, oddaj膮c si臋 na p贸艂艣lepo w r臋ce m臋偶czyzny, z kt贸rym uk艂ada艂a 偶ycie, odk膮d tylko us艂ysza艂a pierwsze, czu艂e, powierzchowne s艂owa.
    Tych, kt贸rych, mimo 艣wiadomo艣ci o ich nieszczero艣ci, brakowa艂o jej w pustym, przyt艂aczaj膮cym wielko艣ci膮 mieszkaniu. Mog艂a czeka膰, a偶 wr贸ci p贸藕nym popo艂udniem - powita膰 tak, jak by艂o to oczekiwane od kochaj膮cej narzeczonej. Zaproponowa膰 wsp贸lny obiad i wiecz贸r, dope艂niaj膮c w ten spos贸b piel臋gnowany obrazek. Nie pami臋ta艂a jednak, kiedy ostatni raz mini臋cie si臋 w korytarzu zabrn臋艂o dalej, ni偶 przelotny ca艂us w policzek.
    Nie chcia艂a pos艂usznie wyczekiwa膰, mia艂a przecie偶 tyle innych spraw do za艂atwienia. Ledwie tkni臋ty scenariusz, le偶膮cy w przesadnym gabinecie, kt贸ry musia艂a przejrze膰, a przede wszystkim si臋 wyuczy膰. Zanotowane r贸wno wydarzenia w kalendarzu, do kt贸rych powinna si臋 przyszykowa膰.
    I planowa艂a w艂o偶y膰 w co艣 r臋ce, tym samym odwracaj膮c swoj膮 uwag臋 od hucznego 艣lubu, kt贸rym wszyscy ekscytowali si臋 bardziej od niej. O kt贸rym wszyscy prawdopodobnie wiedzieli wi臋cej od niej. Si臋ga艂a po spi臋te ze sob膮 kartki, dop贸ki odbijaj膮ce si臋 od 艣cian powiadomienie z telefonu nie trafi艂o do jej uszu. Bezwolnie od艂o偶y艂a scenariusz na swoje miejsce, r贸wnie automatycznie wyci膮gaj膮c kom贸rk臋 z kieszeni lu藕nych spodni, oczekuj膮c wiadomo艣ci od, tak naprawd臋, ka偶dego.
    Od ka偶dego, tylko nie niej.
    Telefon nieomal偶e nie wysun膮艂 jej si臋 spomi臋dzy palc贸w, kiedy dojrza艂a, kto do niej napisa艂.
    Ryujin wr贸ci艂a do Nowego Jorku? Na ile? Po co? I czemu akurat teraz? Teraz, kiedy Moore powinna zignorowa膰 jej wiadomo艣ci i skupi膰 si臋 na pracy, czy wszystkim innym dooko艂a.
    Nie spodziewa艂a si臋, 偶e kiedykolwiek jeszcze j膮 zobaczy. Nie po tym, jak j膮 potraktowa艂a, cho膰 by艂a 艣wi臋cie przekonana, 偶e tak by艂o lepiej. A na pewno lepiej dla niej samej.
    Nie kontrolowa艂a jednak tego, kiedy jej palce samoistnie stuka艂y w ekran wraz z towarzysz膮cym temu nerwowym m臋czeniem policzka z臋bami od 艣rodka, usuwaj膮c ka偶d膮 z wiadomo艣ci, kt贸r膮 dawa艂a rad臋 przela膰 na ekran.

    (332) 332-0499 13:31
    i should be the one treating you
    as a welcome-back gift 馃挃


    (332) 332-0499 13:33
    but empire sounds great
    see you there!


    Nie powinna si臋 zgadza膰. Tamtego dnia postanowi艂a, 偶e nie chce widzie膰 Ryujin nigdy wi臋cej na oczy.
    Wi臋c dlaczego czu艂a nerwowe, a zarazem podekscytowane mrowienie ci膮gn膮ce si臋 od, przed chwil膮 pracuj膮cych, czubk贸w palc贸w, a telefon nagle przyjemnie ci膮偶y艂 jej w kieszeni. Dlaczego, mimo tl膮cego si臋 w niej niepokoju, nie pragn臋艂a teraz niczego bardziej, ni偶 spojrze膰 dziewczynie w oczy. Dotkn膮膰 jej, nawet je艣li mia艂by to by膰 ten ostatni raz.

    naive chani

    OdpowiedzUsu艅
  5. Niepoprawno艣膰 dreszczu, jaki przebieg艂 wzd艂u偶 jej kr臋gos艂upa wraz z przeczytaniem wiadomo艣ci, wr臋cz bole艣nie przedziera艂a si臋 przez jej 艣wiadomo艣膰. A jednak tak przyjemnie rozla艂 si臋 po jej ciele, niemal偶e od razu zmuszaj膮c do spojrzenia w lustro; przyjrzeniu si臋 delikatnemu, dziennemu makija偶owi, jak i samej sobie, w celu szybkiej ewaluacji w艂asnego stanu. Mimo 偶e do spotkania by艂o jeszcze kilka bitych godzin.
    Nie rozmawia艂a z Ryujin, odk膮d pos艂a艂a jej kr贸tkiego, zbywaj膮cego SMS’a, po kt贸rym nigdy wi臋cej nie zobaczy艂a jej na oczy. Robi艂a wszystko, 偶eby jej unika膰 - dawa艂a poch艂on膮膰 si臋 pracy, zwi膮zkowi, kt贸ry straci艂 sw贸j blask ju偶 przy samym jego pocz膮tku. Unika艂a artyku艂贸w i wiadomo艣ci, z ni膮 zwi膮zanych, staraj膮c si臋 nie przygl膮da膰 do艂膮czonym zdj臋ciom zbyt d艂ugo. Lecz nie zawsze potrafi艂a oderwa膰 wzrok i zatrzyma膰 piek膮ce wra偶enie w sercu, kiedy widzia艂a znajome, urzekaj膮ce rysy twarzy i odnoszone sukcesy, wywo艂uj膮ce uczucie dumy okryte pal膮cym 偶alem i wyrzutami. Nie trwa艂o to d艂u偶ej ni偶 kilka minut, nie pozwala艂a sobie na zawracanie g艂owy przesz艂o艣ci膮, kt贸ra powinna by艂a zosta膰 w艂a艣nie tym - czym艣, co wydarzy艂o si臋 w liceum i od czego kompletnie si臋 oddzieli艂a. Nieplanowanym, g艂upim nastoletnim wyskokiem, kt贸ry mia艂 co najwy偶ej odgrywa膰 rol臋 nauczki na przysz艂o艣膰.
    Lecz stres - przyjemny i pobudzaj膮cy, 艣wiadczy艂 o czym艣 zupe艂nie innym. Zaprowadzi艂 j膮 do garderoby w celu wyszukania odpowiedniej, ubranej pami臋tnego wieczora sukienki, w kt贸r膮 dalej si臋 mie艣ci艂a. Z przesadn膮 dba艂o艣ci膮 wybiera艂a bi偶uteri臋, jak i kontemplowa艂a nad spi臋ciem czarnych w艂os贸w, finalnie pozwalaj膮c im sp艂ywa膰 po czarnym materiale. I z precyzj膮 poprawia艂a makija偶; podkre艣la艂a oko kresk膮, tak aby przypodoba膰 si臋 tej jednej osobie. Wygl膮da膰 w jej oczach idealnie.
    Nie poznawa艂a samej siebie, kiedy nerwy jedynie przybiera艂y na p臋dzie, wraz z wej艣ciem do windy. Mia艂a wra偶enie, jakby zapomnia艂a lat 膰wicze艅 i walki z trem膮 przed wyst臋pami przed kamer膮 lub tymi publicznymi, kiedy s艂ysza艂a w uszach bicie w艂asnego serca, a d艂onie nie zdradza艂y lekkiego dr偶enia jedynie dzi臋ki zaciskowi palc贸w na torebce. Z trudem przychodzi艂o jej za艂o偶enie, czego mo偶e si臋 spodziewa膰; jakiej reakcji, niewa偶ne czyjej. Czy po偶a艂uje tej decyzji, kt贸ra, mimo przypominania o dawno zapomnianym strachu, sprawia艂a wra偶enie tej, smakuj膮cej najlepiej.
    Poczu艂a chwilowy podjazd serca do gard艂a, kiedy dojrza艂a oczekuj膮c膮 limuzyn臋. Nie s艂ysza艂a d藕wi臋ku w艂asnych obcas贸w, kiedy si臋 do niej zbli偶a艂a, a z ka偶dym krokiem kobieca sylwetka wyra藕niej zarysowywa艂a si臋 na tylnych fotelach.
    Mia艂a wra偶enie, jakby oddech stan膮艂 jej w gardle, kiedy us艂ysza艂a g艂os, kt贸ry zawsze potrafi艂 dotrze膰 do ka偶dej, pojedynczej kom贸rki
    — Przepraszam, mia艂am jeszcze co艣 do za艂atwienia i- — nagana jak na zawo艂anie wywo艂ywa艂a w niej potrzeb臋 t艂umaczenia si臋. Usprawiedliwienia i pro艣by o wybaczenie, bo nie chcia艂a si臋 sp贸藕ni膰; nie chcia艂a kaza膰 jej czeka膰.
    A niski 艣miech r贸wnie pr臋dko j膮 uciszy艂, niczym rzucone zakl臋cie prowadz膮c na wolne miejsce samochodu i wykrzywiaj膮c lekko wymalowane usta w subtelnym u艣miechu
    — Chcia艂am dla Ciebie dobrze wygl膮da膰 — nie mog艂a k艂ama膰, a j臋zyk dzia艂a艂 bez udzia艂u jej woli, prostuj膮c krzyw膮 wym贸wk臋 z wcze艣niej. My艣la艂a, 偶e nie da rady na ni膮 patrze膰. 呕e b臋dzie siedzie膰 ze wzrokiem wbitym we w艂asne buty, z pokor膮 na twarzy i strachem przed jej reakcj膮, lecz teraz ju偶 wiedzia艂a, 偶e inaczej nie potrafi艂a. Ryujin przykuwa艂a ca艂膮 jej uwag臋, budzi艂a st艂umione wspomnienia i samoistnie rozlewa艂a na uszach s艂aby rumieniec.
    Rumieniec, kt贸ry odnalaz艂 dla siebie sta艂e miejsce wraz z nag艂膮, rozkoszn膮 mi臋kko艣ci膮 na swoich ustach, kt贸rej nic nie mog艂o si臋 r贸wna膰. Skrycie ut臋sknion膮, rozdrapuj膮c膮, tak skutecznie, lecz tak urokliwie, stare rany, o kt贸rych pragn臋艂a zapomnie膰.

    OdpowiedzUsu艅
    Odpowiedzi
    1. Nie. Nie mog艂a t臋skni膰; przecie偶 mia艂a u艂o偶one, idealne 偶ycie. Nie powinno jej niczego brakowa膰, mia艂a zostawi膰 to wszystko za sob膮. Mia艂a wszystko, czego kto艣 m贸g艂 sobie za偶yczy膰
      — Tak — odpowiada艂a bezmy艣lnie, z lekko rozchylonymi ustami i wzrokiem wlepionym w, obserwuj膮ce j膮 znad farbowanych szkie艂, oczy — Strasznie, Ryujin.
      Bo mimo posiadania wszystkiego, nie mia艂a tego, czego potrzebowa艂a najbardziej.

      immediately swooned chani

      Usu艅
  6. Nie wiedzia艂a, czy to przez stres nieustannie czu艂a 艣cisk 偶o艂膮dka, czy mo偶e przez sam膮 osob臋 Ryujin; jej promienisty 艣miech, kt贸ry przyjemnie wype艂nia艂 przestrze艅 limuzyny, delikatny dotyk, kt贸remu by艂a w stanie si臋 odda膰 po jednej pro艣bie. Czy s艂owa, kt贸re pod艣wiadomie pragn臋艂a us艂ysze膰, zarazem czuj膮c kolejne szarpni臋cie za serce. Bo to z jej winy znalaz艂y si臋 w takiej sytuacji - to ona urwa艂a kontakt, nigdy nie wyci膮gaj膮c nawet w kierunku brunetki r臋ki.
    Wierzy艂a, 偶e zrobi艂a dobrze, i 偶e tak powinno by膰. 呕e ich relacja by艂a skazana na koniec, nim dosta艂aby okazj臋 si臋 rozwin膮膰. Stara艂a si臋 przekona膰 sam膮 siebie, 偶e w艂a艣nie ten spos贸b by艂 najlepszy, najmniej dla nich bolesny, lecz skrycie wiedzia艂a, 偶e post膮pi艂a samolubnie. 呕eby oszcz臋dzi膰 sam膮 siebie, jak i unikn膮膰 tego, 偶e si臋 wystraszy i wycofa. A teraz, mog膮c ponownie spojrze膰 dziewczynie w oczy, nieumy艣lnie zatracaj膮c si臋 w jej spojrzeniu, zdawa艂a sobie spraw臋, 偶e tak by w艂a艣nie by艂o. Nie da艂aby rady.
    Znikni臋cie d艂oni r贸wna艂o si臋 z nag艂ym odczuciem pal膮cej pustki, kt贸r膮 musia艂a zachowa膰 dla samej siebie, w mi臋dzyczasie, marnie, staraj膮c si臋 zdusi膰 j膮 w samym zarodku. By艂a nie na miejscu, negowa艂a wszystko to, co Kanchana wmawia艂a sobie ca艂y ten czas, i co mia艂o na celu u艂atwi膰 wprowadzenie si臋 w idealny, rozrysowany 艣wiat. Jej cia艂o jednak samoistnie j膮 zdradza艂o, z trudem odnajduj膮c poprawne miejsce na zajmowanym siedzeniu, czy niemoc膮 odwr贸cenia wzroku od Ryujin na d艂u偶ej, ni偶 kilka sekund. Przelotnie zerka艂a w kierunku przyciemnianych szyb, zaraz zawieszaj膮c z powrotem spojrzenie na d艂oniach dziewczyny, wyci膮gaj膮cej sch艂odzonego szampana, czy na ciemnych oczach, kiedy s艂owa dotar艂y do niej o kilka milisekund za p贸藕no.
    Czy naprawd臋 mia艂a wiele do opowiedzenia? Czy w og贸le chcia艂a gada膰 o sobie i swoim 偶yciu, kiedy jedyne czego chcia艂a, to odskoczni od ci膮偶膮cej codzienno艣ci. Kr贸tki, 艂agodny 艣miech i skinienie g艂owy mog艂o 艣wiadczy膰 o czym艣 innym, umiej臋tnie zachowuj膮c naturalno艣膰, kt贸rej kompletnie teraz nie odczuwa艂a, szczeg贸lnie przy wzmiance tygodnika, kt贸ry sprawia艂 wra偶enie 艣ledz膮cego i hiperbolizuj膮cego ka偶d膮 jej decyzj臋
    — W People to chyba jest ju偶 wszystko, co mog艂abym Ci opowiedzie膰 — przyzna艂a z nieszczerym brakiem poruszenia, zaraz odruchowo, nieznacznie kul膮c si臋 przy niespodziewanym wystrzale korka. Tym, kt贸ry wraz z d藕wi臋cznym 艣miechem Ryujin, wywo艂a艂 podobny u niej - nieokryty pr贸b膮 przypilnowania samej siebie, czy zamaskowania nuty zaskoczenia, jaki wywo艂a艂 kr贸tki huk.
    Z lekkim rozbawieniem si臋ga艂a po jedn膮 z u艂o偶onych w kieliszkach chusteczk臋, aby zaraz przej膮膰 wyci膮gni臋ty w jej stron臋, wype艂niony niemal偶e po sam brzeg, kieliszek. Usta z kolei same rozszerzy艂y si臋 w naturalnym u艣miechu, kiedy s艂odka barwa g艂osu Ryujin dalej odbija艂a si臋 echem w jej uszach. O te kilka chwil za d艂ugo, aby zd膮偶y艂a po艣piesznie przetrawi膰 sens gratulacji i zas艂oni膰 przelotn膮 markotno艣膰 miny przy wzmiance o 艣lubie
    — Nie wiem jak, ale si臋 uda艂o! — zamierza艂a skrupulatnie wykorzystywa膰 lata praktykowania swojego fachu, czuj膮c jednak, jakby ten prze艣lizgiwa艂 jej si臋 przez palce w towarzystwie jedynej osoby, kt贸ra z tak膮 艂atwo艣ci膮 obdziera艂a j膮 z piel臋gnowanych warstw i fasad. Wi臋c po precyzyjnie radosnych s艂owach wychyli艂a r贸wnie po艣piesznie wype艂niony kieliszek, delikatnie mru偶膮c oczy na dra偶ni膮cy posmak alkoholu - tak jednak potrzebny, aby skupi艂a swoj膮 uwag臋 gdzie indziej, ni偶 na wspomnianym, zbli偶aj膮cym si臋 zbyt wielkimi krokami, 艣lubie. Podobnie do d艂oni, kt贸ra po odstawieniu opr贸偶nionego kieliszka chwyci艂a za r贸g odnalezion膮 wcze艣niej chusteczk臋, by niespiesznym ruchem przy艂o偶y膰 j膮 do zmoczonej szampanem nogi dziewczyny. R贸wnie bezmy艣lnie, co s艂owa, sp艂ywaj膮ce spomi臋dzy jej ust — Chcia艂abym, 偶eby艣 tam by艂a.

    Chani

    OdpowiedzUsu艅
  7. Przy o艂tarzu.
    Zdusi艂a pierwsz膮 my艣l r贸wnie szybko, jak ta zd膮偶y艂a si臋 pojawi膰 w jej g艂owie, zb臋dnie nacechowuj膮c s艂owa Ryujin. Wola艂a skupi膰 si臋 na wolnych ruchach w艂asnych d艂oni, wr臋cz przesadnie niespiesznych przy pr贸bie osuszenia rozlanego szampana, tym samym niemal偶e zdradzaj膮c si臋 wymown膮 cisz膮 ze swojej strony. Mog艂aby udawa膰, 偶e jej nie us艂ysza艂a, czy poci膮gn膮膰 pytanie w jeszcze bardziej absurdalnym kierunku, lecz mia艂a wra偶enie, jakby j臋zyk stan膮艂 jej w gardle.
    Czy gdyby stan臋艂a przy o艂tarzu razem z Ryujin, u艣miech na jej twarzy by艂by naturalniejszy? Czy wybieranie sukni 艣lubnej wi膮za艂oby si臋 z przyjemnym 艣ciskiem 偶o艂膮dka oraz nerwami, zastanawiaj膮cymi si臋 nad tym, jak brunetka zareaguje, gdy j膮 zobaczy po raz pierwszy? Mo偶e anga偶owa艂aby si臋 bardziej w wystr贸j sali, format rozsy艂anych zaprosze艅, jak i pomys艂贸w na przysz艂膮 sesj臋, bez kt贸rej nie mog艂o si臋 oby膰. W ko艅cu gdyby nie zosta艂o to uwiecznione na zdj臋ciu, r贸wnie dobrze mogliby si臋 nigdy nie po艣lubi膰.
    Dopiero ciep艂o, jakie rozesz艂o si臋 po jej, teraz bezwiednie znieruchomia艂ej, d艂oni przy odczuciu dodatkowego ci臋偶aru, jak i upewniaj膮ce j膮 o 偶artobliwym zabarwieniu, czy mo偶e pozwalaj膮ce 艣lepo w niego wierzy膰, s艂owa Ryujin pozwoli艂y jej wypu艣ci膰 nieustannie trzymany oddech. Tylko po to, aby ten po raz kolejny stan膮艂 jej nieprzyjemnie w gardle, niemal odcinaj膮c sta艂y dop艂yw powietrza, kiedy dziewczyna bezpo艣rednio nawi膮za艂a do ich relacji. Do tego, jak si臋 sko艅czy艂a, i do tego, 偶e chcia艂a o tym zapomnie膰.
    Kanchana te偶 chcia艂a zapomnie膰; zostawi膰 swoj膮 decyzj臋 w tyle, postawi膰 siebie z przodu i pod膮偶y膰 za rani膮c膮 j膮 od 艣rodka potrzeb膮 szczerej, upragnionej blisko艣ci. Chcia艂a, 偶eby by艂o tak jak dawniej, kiedy skradanie pal膮cych poca艂unk贸w podczas przerw, czy p贸藕nymi nocami ry艂o si臋 wyra藕nie w jej pami臋ci i zostawia艂o namacaln膮 potrzeb臋 o wi臋cej. Kiedy znajomy chichot, mieszaj膮cy si臋 z jej w艂asnym, zag艂usza艂 wyrzuty sumienia ze wzgl臋du na to, czego si臋 dopuszcza艂a.
    — Ryujin… — mimowolnie odwr贸ci艂a wzrok na bok pod naporem jej spojrzenia, jak i g艂osu, m臋cz膮c przy tym brzeg wymalowanej wargi z臋bami. Jak bardzo pragn臋艂a, 偶eby wszystko by艂o tak jak dawniej; nawet razem ze stresem, kt贸ry towarzyszy艂 jej przy wyj艣ciach z Elliotem po wieczorze sp臋dzonym w艂a艣nie z Ryujin. Bo za tym stresem sz艂a nietypowa, przyspieszaj膮ca bicie jej serca, ekscytacja; pozwala艂a posmakowa膰 偶ycie z innej strony, czerpa膰 z niego samolubnie gar艣ciami, by samej poczu膰 si臋 szcz臋艣liw膮, bez uk艂adania decyzji pod to, co pragn臋艂a matka, czy wymaga艂 jej, wtedy przysz艂y, narzeczony.
    Brakowa艂o jednak jej pewno艣ci, czy by艂aby w stanie zapomnie膰 o tym, co si臋 sta艂o i wr贸ci膰 do ich relacji z wcze艣niej. Tego chaotycznego, a zarazem tak odpowiedniego rytmu, kt贸rego jej teraz brakowa艂o, lecz nie zamierza艂a si臋 do tego nigdy przyzna膰. Decyzja, jak膮 wtedy podj臋艂a, ci臋偶ko nad ni膮 wisia艂a i utrudnia艂a zaufanie, 偶e by艂a w stanie wybaczy膰 samej sobie. Uwierzy膰, 偶e Ryujin nie mia艂a jej za z艂e, cho膰 wyczekuj膮ce spojrzenie umiej臋tnie zamazywa艂o zdrowy rozs膮dek, kt贸ry jedynie cicho mamrota艂 w odm臋tach jej my艣li.
    — My艣lisz, 偶e mo偶e by膰 tak, jak wcze艣niej? — bezmy艣lnie u艂o偶y艂a r臋k臋 stabilniej na udzie brunetki, splataj膮c przy tym ze sob膮 palce ich d艂oni, a z艂udna nadzieja wybrzmiewaj膮ca w jej g艂osie nie potrafi艂a odnale藕膰 dla siebie ukrycia, przebijaj膮c si臋 w nieznacznym blasku jej oczu. Jej zdanie; opinia, by艂a jedn膮, jakiej potrzebowa艂a.

    zdecydowanie zbyt naiwna chani.

    OdpowiedzUsu艅
  8. Po艣pieszna odpowied藕 Ryujin wzbudzi艂aby u niej podejrzenia; sprawi艂aby, 偶e zastanowi艂aby si臋 chwil臋 sk膮d zaistnia艂a u niej tak gor膮czkowa potrzeba przekonania jej w tym, 偶e mog艂y wr贸ci膰 do tego, co by艂o kiedy艣. W ko艅cu nic do siebie nie pasowa艂o - powinna by膰 przez ni膮 znienawidzona, ich kontakt nigdy nie powinien zyska膰 szansy na ponowne zaistnienie, a na pewno nie w tak kusz膮cy spos贸b, jak ten maluj膮cy si臋 tu偶 pod jej nosem.
    Zwr贸ci艂aby na to uwag臋, gdyby tak bardzo nie chcia艂a tego us艂ysze膰. Gdyby jej s艂owa nie sprawi艂y, 偶e po艂ysk w oku nabra艂 jeszcze wi臋cej nadziei, a stoj膮ca w gardle gula straci艂a na wielko艣ci i sile naporu. Bez zastanowienia uwierzy艂a w szczero艣膰 pierwszych s艂贸w, jak i narastaj膮c膮 pewno艣膰 kolejnych. Na 艣lepo przekona艂a sam膮 siebie w tym, 偶e mog艂o by膰 tak, jak kiedy艣, je艣li tylko zgodzi si臋 wpu艣ci膰 Young z powrotem do swojego 偶ycia. O ile nie zrobi艂a tego ju偶 przy samym wej艣ciu do limuzyny.
    Jaka艣 jej cz臋艣膰 zdawa艂a sobie spraw臋 z tego, jak wiele plan贸w 偶yciowych mia艂o to pokrzy偶owa膰, jak nag艂e do艂膮czenie Ryujin do zazwyczaj napi臋tego grafiku mog艂o doprowadzi膰 do jego rozjazdu. Nie wiedzia艂a, jaki argument przedstawi rodzinie, czy narzeczonemu, wcze艣niej ze zw膮tpieniem spogl膮daj膮cego na ich relacj臋 - szczeg贸lnie, kiedy sp臋dzane z dziewczyn膮 wieczory budzi艂y u Kanchany potrzeb臋 wyswobodzenia si臋; sam, niewielki i spychany na bok, pomys艂 postawienia siebie jako pierwszej i spr贸bowania 偶ycia wy艂膮cznie na swoich warunkach. Bez pasji, kt贸ra przez wyczerpanie zyskiwa艂a gorzkawy posmak, a scenariusze zaczyna艂y ci膮偶y膰 jej w d艂oni.
    A to w艂a艣nie ona by艂a tym g艂贸wnym, stawianym na piedestale powodem, dla kt贸rego bezdusznie zerwa艂a z ni膮 kontakt. Jedyn膮 osob膮, pozwalaj膮c膮 jej spojrze膰 na 偶ycie z innej perspektywy i wiedz膮c膮, czego potrzebowa艂a, aby 偶y膰 pe艂ni膮 偶ycia. Nawet na chwil臋, na kilka godzin, kt贸re zaraz mia艂yby zosta膰 zduszone ‘normalno艣ci膮’ codziennego dnia.
    Pozwoli艂a na bezwiedne rozchylenie warg pod wp艂ywem mi臋kkiego, koj膮cego, a zarazem pot臋guj膮cego szum w jej uszach, dotyku, z cichym pragnieniem 偶a艂o艣nie wyra偶onym we wpatrzonym w brunetk臋 wzroku. Jakiekolwiek pr贸by zamaskowania tego, jak bardzo Ryujin na ni膮 oddzia艂ywa艂a, dawno sta艂y si臋 bezskutecznymi, a przede wszystkim bezsensownymi. Samo zaci艣ni臋cie palc贸w na d艂oni po kolejnych, trafiaj膮cych w bezwstydnie odkryt膮 wra偶liwo艣膰 Moore, jak i pod wp艂ywem w臋druj膮cego spojrzenia dziewczyny, przyspieszaj膮ce 艂omot jej serca, negowa艂o dalsze podej艣cia do odstawienia wspomnie艅, czy uczu膰 na bok. Wr臋cz przeciwnie, kiedy wybuchowa mieszanka pot臋gowa艂a je jeszcze bardziej, pozwalaj膮c aktorce na zatracenie si臋 w my艣li; w tym, 偶e faktycznie mog艂a odzyska膰 Ryujin w swoim 偶yciu. Na sta艂e, na przynajmniej te sporadyczne, urokliwe noce
    — W takim razie… — niepewnie uniesiona, wolna d艂o艅 pozwoli艂a sobie na zgarni臋cie pojedynczych, ciemnych w艂os贸w Young za ucho, czuj膮c rozchodz膮ce si臋 po palcach mrowienie, kiedy opuszki musn臋艂y ciep艂膮 sk贸r臋 — Mamy lepszy pow贸d do 艣wi臋towania, ni偶 jaki艣 艣lub — stwierdzi艂a z cieniem u艣miechu, sun膮c niespiesznie wzrokiem mi臋dzy jej, schowanymi za okularami, oczami, a ustami, nieustannie, umiej臋tnie wypowiadaj膮cych dok艂adnie to, co chcia艂a i potrzebowa艂a us艂ysze膰.

    k. turning into an even bigger lost cause

    OdpowiedzUsu艅
  9. — Na pewno — poprawi艂a ze 艣lep膮 nadziej膮, samej w pe艂ni wierz膮c w swoje s艂owa. Nie chcia艂a w ko艅cu 艣wi臋towa膰 艣lubu, na kt贸rym najch臋tniej by si臋 nie zjawi艂a; odwo艂a艂a go i utrzyma艂a relacj臋 w udawanych ramach, coraz marniej zadowalaj膮cych tabloidy, jak i wszystkich zaanga偶owanych.
    Stopniowo, czy raczej zdecydowanie zbyt szybko, przypomina艂a sobie czemu czas sp臋dzany z Ryujin by艂 jej ulubionym. Mimo w膮tpliwo艣ci, jakie mia艂y okazje si臋 w niej zaiskrzy膰. Mimo strachu, kt贸ry tli艂 si臋 w 艣rodku tak d艂ugo, a偶 nie zosta艂 ugaszony gor膮cym poca艂unkiem. Wszystko, o czym mia艂a zapomnie膰, a teraz na nowo odnajdowa艂o w niej pewne miejsce. A dopiero chwil臋 temu wsiad艂a do limuzyny. By艂a to najmilsza przeja偶d偶ka od dawna. Odk膮d wsiad艂a do samochodu z kim艣 innym, ni偶 z Young.
    Nikt nie przykuwa艂 jej uwagi tak jak siedz膮ca przed ni膮 dziewczyna - tak blisko, z poczuciem speszenia, lecz brakiem umiej臋tno艣ci odwr贸cenia wzroku gdzie indziej, ni偶 jej twarz. Przenikliwe oczy; mo偶liwe, 偶e odczytuj膮ce j膮 teraz na milion sposob贸w, a mo偶e zwyczajnie w ni膮 wpatrzone. Nie interesowa艂o j膮, dop贸ki mog艂a je czu膰 na sobie. Tak samo jak d艂onie, rozpalaj膮ce skryt膮 pod sukienk膮 sk贸r臋, kiedy jedna z nich odnalaz艂a swoje miejsce na talii, a druga rozkosznie wpl膮ta艂a si臋 we w艂osy, wyrywaj膮c z aktorki cichy, gwa艂towny wdech przy niespodziewanym szarpni臋ciu.
    艢cisk 偶o艂膮dka, motyle w brzuchu jedynie nabiera艂y na intensywno艣ci przy ka偶dym ruchu Ryujin, a Kanchana zatraca艂a si臋 w ka偶dym z nich, ignoruj膮c my艣l, 偶e dopuszcza艂a si臋 i pozwala艂a na zbyt szybkie tempo. Powinna pilnowa膰 samej siebie i zachowa膰 dystans; zadba膰, 偶e spotkanie sko艅czy si臋 na paru przyjacielskich wymiankach, powrocie do tego, co by艂o kiedy艣 - lecz najlepiej sprzed tego pierwszego, skradzionego poca艂unku, kt贸ry miesza艂 jej w g艂owie.
    Zamiast tego szuka艂a d艂oni膮 oparcia na udzie Young, kiedy jej usta, zbyt powoli i zbyt delikatnie, w臋drowa艂y po jej sk贸rze, zarazem zag艂uszaj膮c w pierwszej chwili cokolwiek, co spomi臋dzy nich wybrzmiewa艂o. Bezwiednie i sporadycznie zaciska艂a palce na materiale spodni, b臋d膮cym jednym z k贸艂 ratunkowych, kt贸rych zamierza艂a si臋 艂apa膰, byleby nie popa艣膰 w nieunikniony ob艂臋d. Wiedzia艂a, 偶e pr臋dzej, czy p贸藕niej do tego dojdzie. Tak jak zawsze, kiedy by艂a z Ryujin
    — Obiecuj臋 — kiwn臋艂a g艂ow膮 na jej s艂owa, pos艂usznie i zdradliwie pospiesznie, nie zdaj膮c sobie sprawy, jak 艂atwo poddawa艂a si臋 dzia艂aniu brunetki. Mog艂a j膮 poprosi膰 o wszystko, na 艣lepo zareagowa艂aby tak, jak tego oczekiwa艂a; zgodzi艂aby si臋 na wszystko bez pomy艣lenia dwa razy o tym, w co si臋 pcha艂a.
    Szczero艣膰.
    Nie mog艂a przecie偶 obieca膰 jej szczero艣ci, nie na d艂u偶sz膮 met臋. Niezale偶nie od tego, jak wiele m贸wi艂y zduszane zaciskaniem warg westchni臋cia, czy desperacko szukaj膮ca blisko艣ci d艂o艅. Bo po tym wieczorze, kiedy wszystko do niej dojdzie, kiedy zauwa偶y wiadomo艣膰, prawdopodobnie jedn膮, nie wi臋cej, od Elliota; telefon od mamy, stch贸rzy. Opu艣ci Ryujin bez s艂owa, z cieniem przeprosin na ustach, kt贸rych nie da rady wypowiedzie膰 i na nowo wykluczy j膮 ze swojego 偶ycia.
    Lecz to nie mia艂o teraz znaczenia; ten obraz nie istnia艂 w jej g艂owie, kiedy limuzyna zatrzyma艂a si臋 przed miejscem docelowym, a Moore poprawia艂a niedok艂adnym ruchem palc贸w naruszone w艂osy, aby z gracj膮 opu艣ci膰 pojazd.
    Tym bardziej nie mia艂o znaczenia, kiedy znalaz艂y si臋 w 艣rodku - w tak znajomym, a prawie 偶e zapomnianym otoczeniu; w dusz膮cym, ale wywo艂uj膮cym zawroty g艂owy zapachu i mieszance 艣wiate艂, w towarzystwie jedynej osoby, z kt贸r膮 czu艂a si臋 w takich miejscach dobrze
    — Daj mi kupi膰 sobie drinka, Ryujinnie, jedn膮 kolejk臋 — ze s艂odkim u艣miechem nachyla艂a si臋 bli偶ej brunetki, aby g艂os da艂 rad臋 dotrze膰 przez gran膮 w klubie muzyk臋. Aby mog艂a usprawiedliwi膰 samej sobie opart膮 na karku d艂o艅, swobodnie eliminuj膮c wi臋kszo艣膰 dziel膮cego ich dystansu — Za nas.

    K.

    OdpowiedzUsu艅
  10. Z zadowolonym, niemal偶e zwyci臋skim, u艣miechem, kiedy wygra艂a z nieistniej膮cym oporem ze strony Ryujin. Chcia艂a zrobi膰 co艣 mi艂ego, wpasowuj膮cego si臋 w rytm, kt贸ry od zawsze mi臋dzy nimi panowa艂. Lecz skrycie wiedzia艂a, 偶e by艂o to marne wyolbrzymienie, aby zakry膰 prawdziwy pow贸d - wyrzuty sumienia; pr贸ba wynagrodzenia swojego zachowania, mo偶e pr贸ba wkupienia si臋 w 艂aski dziewczyny, cho膰 nawet przez moment nie przesz艂o jej przez my艣l, 偶e ta pa艂a艂a do niej nienawi艣ci膮.
    Wierzy艂a na 艣lepo w jej s艂owa i s艂odkie u艣miechy. Nie widzia艂a nic podejrzanego w b艂ysku znajduj膮cym miejsce w jej oczach. Zdrowy rozs膮dek podpowiada艂 inaczej, szczeg贸lnie przy tak nag艂ym, nieplanowanym spotkaniu, kt贸re, dla Kanchany, zaistnia艂o zupe艂nie znik膮d. Bo mimo ci膮g艂ej obecno艣ci uczu膰, teraz na nowo wybudzonych, dawa艂a rad臋 o nich zapomina膰. Na d艂u偶sze, czy kr贸tsze chwile, zazwyczaj po prostu skupiaj膮c si臋 na czym艣 innym i daj膮c z siebie wszystko, byleby nie trafi膰 na co艣, co mog艂oby przypomnie膰 o s艂odkich, zakazanych wspomnieniach. I tak do tego dochodzi艂o; Nowy Jork by艂 wype艂niony po brzegi miejscami, kt贸re p艂ynnie 艂膮czy艂y si臋 z Ryujin. Pe艂en os贸b, z kt贸rymi kiedy艣 dzieli艂y kontakt, a pod wp艂ywem narzeczonego i samego czasu, Moore zaprzesta艂a piel臋gnowania studenckich relacji.
    Zamiast tego kr膮偶y艂a w gronie ludzi znaj膮cych 偶ycie jasnych reflektor贸w, przywdziewaj膮cych te same maski, co ona i idealnie odgrywaj膮cych rol臋, jak膮 przypisano im na pocz膮tku kariery.
    I nie rozpozna艂a twarzy, kt贸r膮 kiedy艣 mija艂a na uczelnianych korytarzach. Nawet imi臋 brzmia艂o obco w jej uszach, kiedy z trudem 艂膮czy艂a reakcj臋 brunetki z barmanem, przywdziewaj膮c przy tym nieskazitelny, aktorski u艣miech, maskuj膮cy jej niewiedz臋 o tym, z kim mia艂a styczno艣膰. Bo skoro mog艂a gra膰, skoro z dalej niewzruszon膮 wiar膮 mog艂a pod膮偶a膰 za Ryujin, to po co mia艂aby wystawia膰 si臋 na ryzyko upokorzenia? Wystarczy艂a jej wiedza, 偶e powinna go zna膰, czy przynajmniej kojarzy膰. A przyjazny u艣miech, z przekornym oburzeniem na nag艂膮 rozrzutno艣膰 brunetki wpasowywa艂 si臋 odgrywan膮 scen臋, w kt贸rej nie mia艂a 艣wiadomo艣ci, 偶e bierze udzia艂
    — Od kiedy kolejka przerodzi艂a si臋 w darmowy serwis? — nie potrafi艂a wyszuka膰 w sobie k膮艣liwego tonu, kiedy by艂a bardziej, ni偶 ch臋tna, aby zap艂aci膰 za wszystko, co Ryujin postanowi艂aby zam贸wi膰. Nie bola艂o to jej kieszeni, 偶y艂a w przywileju wydawania pieni臋dzy bez spogl膮dania w konto. 呕y艂a w poczuciu, 偶e pieni膮dze by艂y tym, co mog艂a zaoferowa膰 i zatrzyma膰 kogo艣 przy sobie. I je艣li op艂acanie drink贸w mog艂o zagwarantowa膰 jej sp臋dzenie jak najwi臋cej czasu z Young, ostatnim, czego by si臋gn臋艂a, by艂by sprzeciw.
    Z odwzajemnionym, s艂odkim u艣miechem, jak i mi艂ymi podzi臋kowaniami na ustach, odebra艂a przyszykowanego, wymy艣lnego drinka, by bez cho膰by przelotnego odwr贸cenia si臋, odej艣膰 wraz z Ryujin od baru
    — Sama musz臋 si臋 przekona膰 — przyzna艂a a偶 zbyt otwarcie i z marn膮 pr贸b膮 zamaskowania nuty niepewno艣ci. Dawno nie by艂a w klubie. Dawno nie pi艂a alkoholu - na pewno nie takiego i nie tak, kiedy id膮c w 艣lad dziewczyny, wychyli艂a ca艂膮 zawarto艣膰 na raz, zaraz wywo艂uj膮c tym na twarzy bezwiedny grymas przez intensywny posmak i pal膮ce wra偶enie w gardle.
    Ale chcia艂a si臋 przekona膰, czy dalej mog艂a bawi膰 si臋 tak, jak kiedy艣; bezmy艣lnie odda膰 si臋 muzyce i d艂oniom, kt贸rym mog艂a ufa膰, 偶e nie opuszcz膮 jej przez ca艂y wiecz贸r
    — To nie fair… ja nic dla Ciebie nie przygotowa艂am — mrukn臋艂a z oczarowanym spojrzeniem wlepionym w ciemne oczy, splataj膮c przy tym palce ich d艂oni, by, zgodnie z planem, zaprowadzi膰 je w kierunku parkietu — Ale mam nadziej臋, 偶e b臋d臋 mog艂a Ci to jako艣 dzisiaj wynagrodzi膰.

    way too naive K.

    OdpowiedzUsu艅
  11. Wszystko by艂o owiane nut膮 tajemnicy. S艂owa Ryujin, znane zachowanie, czy wyb贸r tak znajomego lokalu. Mog艂a doszuka膰 si臋 podstaw ka偶dej z decyzji, by艂a w stanie j膮 w pe艂ni zaakceptowa膰 i nie zastanawia膰 si臋 nad ni膮 dwa razy; tak w ko艅cu robi艂a. Lecz wszystko pozostawia艂o miejsce na ekscytacj臋; odrobin臋 niepewno艣ci, kt贸ra przesy艂a艂a dreszcz wzd艂u偶 jej kr臋gos艂upa. Znajomego, tego, kt贸ry towarzyszy艂 i przypomina艂 o podobnych nocach i tym, do czego doprowadza艂y. Co艣, czego tak dawno nie mog艂a zasmakowa膰 i zd膮偶y艂a zapomnie膰, jak bardzo pragn臋艂a.
    Ale nie mog艂a pozwoli膰 sobie na pe艂ne oddanie si臋 chwili; nawet kiedy pragn臋艂a przylgn膮膰 na d艂u偶ej plecami do Ryujin, z przymru偶onymi oczami i d艂o艅mi szukaj膮cymi oparcia na drugim ciele, byleby si臋 od niej nie odsuwa艂a, czy piosenkami porywaj膮cymi j膮 do wsp贸lnego ta艅ca i powrotu my艣lami do podobnych, beztroskich wyj艣膰.
    Sporadyczne spojrzenia rzucane w jej kierunku, wra偶enie, 偶e po nich kto艣 wymienia si臋 mi臋dzy sob膮 zag艂uszonymi przez muzyk臋 mamrotami, czy zwid, 偶e w t艂umie widzi znajom膮 twarz - przez nie nie potrafi艂a si臋 w pe艂ni zrelaksowa膰, przelotnie odwracaj膮c wzrok od Ryujin, nagle wyczulony, cho膰 pragn膮cy skupi膰 si臋 tylko na jednym. Nagle ka偶da, z zas艂yszanych rozm贸w budzi艂a podejrzenia, 偶e dotyczy艂a w艂a艣nie jej; krytycznymi, szkaluj膮cymi jej imi臋, kt贸re musia艂o zosta膰 nienaruszonym.
    Nie by艂a ju偶 studentk膮, z ledwie rozpoznawalnym imieniem i mo偶liwo艣ci膮 p艂ynnego wtopienia si臋 w t艂um pozosta艂ych. Osoby 艂ase na cho膰by najmniejsze jej potkni臋cie czai艂y si臋 po k膮tach, w kt贸re nie chcia艂a spogl膮da膰, a rozum nie pozwala艂 komukolwiek zaufa膰. Przynajmniej wtedy, kiedy dzia艂a艂 prawid艂owo.
    Nie tak jak teraz, kiedy trze藕we my艣lenie marnia艂o nie tylko pod wp艂ywem wlewanego w siebie alkoholu, ale i odurzaj膮cego oddechu, owiewaj膮cego sk贸r臋 wraz z wypowiadaniem r贸wnie s艂odkich s艂贸w
    — Dzi臋kuj臋 — odpar艂a z zadowolonym wykrzywieniem ust. Specjalnie dla Ciebie. Dla niej dobra艂a odpowiednie akcesoria, w艂a艣nie t臋 sukienk臋, czy kolor szminki, kt贸ra zostawia艂a charakterystyczne 艣lady na po艣piesznie opr贸偶nianych szklankach. Nic nie trafia艂o do niej bardziej, ni偶 komplementy Ryujin; te najprostsze, 艣mia艂e i tak bezpo艣rednie, 偶e niemal wybija艂y z jej p艂uc oddech.
    Nie liczy艂a tego, ile pije, ani jak d艂ugo s膮 w klubie. Nie zwraca艂a uwagi na to, 偶e wypada艂o jej wr贸ci膰 wcze艣niej, przyzwoicie i pos艂usznie do domu, gdzie min臋艂aby si臋 z narzeczonym i bez wzruszenia opowiedzia艂a o swoim dniu.
    Zamiast tego pozwala艂a, aby alkohol coraz bardziej mgli艂 jej m贸zg, jak i spojrzenie, kt贸re zaprzestawa艂o szukania czego艣 innego, ni偶 ciemnych oczu Ryujin, kt贸re nieustannie chcia艂a czu膰 tylko na sobie. Cichy g艂os majaczy艂 z ty艂u jej g艂owy, 偶eby by艂a ostro偶na, skoro by艂a w miejscu publicznym. Skoro na szali le偶a艂o wi臋cej, ni偶 kac moralny nast臋pnego dnia. Nie zatrzyma艂o jej jednak to przed ponownym wsuni臋ciem d艂oni w ciemne w艂osy
    — Chyba… — zacz臋艂a, przysuwaj膮c si臋 do niej bli偶ej, bezmy艣lnie daj膮c si臋 omami膰 kusz膮cym perfumom i cieple, bij膮cym od drugiego cia艂a — Ju偶 jestem gotowa na t臋 ma艂膮 niespodziank臋, Ryujinnie — mrukn臋艂a z zadowolonym u艣miechem, przypadkiem muskaj膮c ustami p艂atek ucha dziewczyny. Chcia艂a, 偶eby by艂y zn贸w same; bez niepotrzebnych os贸b dooko艂a, w zaduchu, kt贸ry mimo wywo艂ywania przyjemnych zawrot贸w g艂owy nie by艂 tym, kt贸ry chcia艂a odczuwa膰. Chcia艂a m贸c w ko艅cu pewniej u艂o偶y膰 d艂onie na drugim ciele, w kt贸rym na 艣lepo szuka艂aby oparcia.

    Chani

    OdpowiedzUsu艅
  12. Drobnemu u艣miechowi towarzyszy艂o nieznacznie wywr贸cenie oczami, kiedy pierw spotka艂a si臋 z bardziej szorstk膮 odpowiedzi膮. Tak膮, kt贸rej teraz nie potrafi艂a wzi膮膰 na powa偶nie, ani dojrze膰 w niej czerwonych lampek, 艣wiadcz膮cych o tym, w jakiej sytuacji si臋 znajdowa艂a. By艂a zbyt zaabsorbowana osob膮 Ryujin; tym, 偶e znowu mog艂a mie膰 j膮 przy sobie, acz w tej zachowawczej, 艣ledzonej przez oko publiki, formie.
    By艂o wiele kwestii, kt贸re by艂y poza jej zasi臋giem. Wiele z tych przyziemnych, jak prywatno艣膰, czy miejsce na b艂臋dy; przypadkowe podwini臋cie si臋 nogi, za kt贸re mog艂a przeprosi膰 i zostawi膰 je za sob膮. Jednak jednego brakowa艂o jej najbardziej – szcz臋艣cia. Prawdziwego, niewymuszonego, w swojej najbanalniejszej formie, kt贸ra nie musia艂a by膰 wiecznie 偶ywiona sukcesem i gonieniem za kolejnym. A na tym polega艂o jej 偶ycie; ci膮g艂a pogo艅 za lepsz膮 rol膮, pr贸ba pokazania si臋 w najkorzystniejszym 艣wietle przed innymi. Wszystko to mog艂o da膰 jej rado艣膰. Pozorn膮, zazwyczaj r贸wnaj膮c膮 si臋 z wi臋ksz膮 dawk膮 nerw贸w oraz stresu, kt贸ra ci膮偶y艂a jej na barkach i sprawia艂a, 偶e niezachwiany u艣miech traci艂 sw贸j urok w samych k膮cikach, je艣li cho膰 na chwil臋 si臋 na nim nie skupi艂a.
    Bezwiednie, zbyt 艂atwo, oddawa艂a si臋 jej drobnym gestom i dreszczowi, jaki przechodzi艂 przez jej cia艂o przy ka偶dym z nich. Dotyk palc贸w, mimo swej delikatno艣ci, sprawia艂 wra偶enie rozpalaj膮cego zmys艂y, a z id膮cymi w parze s艂owami sprawia艂, 偶e zostawia艂 po sobie znacz膮cy 艣lad. Ten, prosz膮cy si臋 o wi臋cej, a zarazem namawiaj膮cy j膮 do pos艂usznego kiwni臋cia g艂ow膮, kiedy p贸艂艣wiadomie rejestrowa艂a przekazywany plan
    — Okej — plan, kt贸ry wydawa艂 jej si臋 teraz planem idealnym.
    I plan, kt贸ry dawa艂 jej okazj臋 na refleksj臋. Mog艂aby zauwa偶y膰, 偶e to, co robi艂a, by艂o nie na miejscu. Zrozumie膰, jak b艂臋dn膮 decyzj臋 podejmowa艂a, opu艣ci膰 klub i wr贸ci膰 do siebie, gdzie jak najpr臋dzej stara艂aby si臋 o wszystkim zapomnie膰. Mia艂a szans臋, aby post膮pi膰 s艂usznie. Niespokojny wzrok, kt贸rym bada艂a w艂asne otoczenie i ludzi, kt贸rych mija艂a podczas specjalnie wyd艂u偶onej drogi, stara艂 si臋 j膮 w tym u艣wiadomi膰. Tak samo zachwiany u艣miech, kiedy zboczy艂a na moment tylko po to, aby zam贸wi膰 ostatniego drinka, dla odwagi. Tylko po co jej by艂a ta odwaga?
    Nigdy nie stresowa艂a si臋 spotkaniami z Ryujin, tylko podczas nich czuj膮c si臋 sob膮 i woln膮; mimo tego, jak niepoprawne by艂y. Lecz mo偶e to nie to budzi艂o w niej nerwy? Mo偶e to ponowna ch臋膰 wygl膮dania jak najlepiej w jej oczach; mo偶e myli艂a nerwowe motyle w brzuchu z tymi, kt贸re roznosi艂y mrowienie wzd艂u偶 podbrzusza i przez palce, w formie odreagowania obecnej ekscytacji. Je r贸wnie偶 mo偶e powinna by艂a odebra膰 jako ostrzegawcze sygna艂y, staraj膮ce si臋 zwie艣膰 j膮 z ryzykownej, bezpodstawnej drogi, na jak膮 zboczy艂a przy wej艣ciu do limuzyny.
    Jednak brn臋艂a dalej, wtapiaj膮c si臋 jak najlepiej w t艂um, odzyskuj膮c pewno艣膰 w kroku wraz z przep艂ywem promili we krwi, a na jej usta wst膮pi艂 drobny, nerwowy u艣miech, poprzedzaj膮cy nag艂膮 sucho艣膰 w gardle, kiedy trafi艂a pod wyznaczone miejsce. To, w kt贸rym tak dawno nie by艂a; kt贸re niemal偶e wypchn臋艂a z pami臋ci, a teraz tak ochoczo wpuszcza艂a z powrotem do siebie. Nie my艣l膮c o tym, co spotka j膮 nast臋pnego ranka. Ani o tym, co mog艂o si臋 za tym wszystkim kry膰.
    Z lekka dr偶膮ca d艂o艅 stukn臋艂a w drzwi prywatnej lo偶y, pozwalaj膮c jej wej艣膰 do 艣rodka; wlepi膰 urzeczone, wyczekuj膮ce spojrzenie w Ryujin. A ciche zamkni臋cie si臋 drzwi, r贸wne pi臋膰 minut po tym, jak ostatnio to zrobi艂y, by艂y niczym ostatni gw贸藕d藕 do jej trumny, w kt贸rej nawet nie wiedzia艂a, 偶e le偶y.

    please do, Jinnie

    OdpowiedzUsu艅
  13. Przez moment poczu艂a strach; spi臋cie pod wp艂ywem teraz jej odleg艂ego rozs膮dku, staraj膮cego si臋 przekrzycze膰 przyjemny szum w艂adaj膮cy jej umys艂em. Przyjemno艣膰 by艂a g艂o艣niejsza. T臋sknota krzycza艂a g艂o艣niej od wszystkiego, wyczekuj膮c chwili, kiedy b臋dzie mog艂a wr贸ci膰 do czasu, gdzie mog艂a oddawa膰 si臋 tej przyjemno艣ci bez wyrzut贸w; jak na studiach, dop贸ki nie stch贸rzy艂a pod presj膮 偶ycia, kt贸re kreowali i wykrzywiali wszyscy w jej otoczeniu
    — No… nie wiem — u艣miechn臋艂a si臋 zaczepnie, zerkaj膮c przy tym na otworzonego szampana jak i jeden z kieliszk贸w. Na ten, kt贸ry wo艂a艂 jej imi臋, cho膰 ju偶 przesadna ilo艣膰 alkoholu przep艂ywa艂a przez jej system. Nie mia艂a jednak czasu po niego si臋gn膮膰, tym samym trac膮c ochot臋, kiedy Ryujin zmniejszy艂a dziel膮c膮 ich odleg艂o艣膰.
    I zmi臋k艂a od razu, kiedy d艂onie dziewczyny odnalaz艂y swoje miejsce na jej ciele, a znajomy ci臋偶ar dodatkowo oddzia艂ywa艂 na rozchwiane zmys艂y. Zawsze wiedzia艂y, na kt贸rym miejscu si臋 oprze膰; jak mocno zacisn膮膰 palce, aby Kanchana bezwiednie zbli偶y艂a si臋 jeszcze bardziej. Oczy poch艂ania艂y j膮 w ca艂o艣ci, 艂echtaj膮c przy tym ego, kiedy sprawia艂y wra偶enie niepotrafi膮cych skupi膰 si臋 na czymkolwiek innym, ni偶 w艂a艣nie na niej. Chwilami mia艂a wra偶enie, jakby Young posiada艂a dok艂adn膮 instrukcj臋 zdradzaj膮c膮, jak powinna si臋 z ni膮 obchodzi膰. Nikt nie dzia艂a艂 na Moore tak, jak ona. Nikt nie zna艂 jej s艂abych punkt贸w, ani nie wiedzia艂, co musia艂a us艂ysze膰, aby kompletnie przepa艣膰. Chwilami mia艂a wra偶enie, 偶e Ryujin zna艂a j膮 lepiej, ni偶 ona sam膮 siebie.
    Nie obchodzi艂o jej, jak bardzo b臋dzie wszystkiego 偶a艂owa艂a. Z jakimi wyrzutami sumienia spotka si臋 ju偶 o poranku, czy w pierwszej chwili, jak jej m贸zg zd膮偶y otrze藕wie膰. To nie by艂y jej problemy - nie teraz. Wszystkim mog艂a przejmowa膰 si臋 p贸藕niej, teraz zapominaj膮c o jego istnieniu. Bo by艂y tylko one i prywatna lo偶a, kt贸r膮 mimo minionego czasu, dalej wyra藕nie widzia艂a przed oczami, kiedy tylko mign臋艂o jej w g艂owie blade wspomnienie.
    Ws艂uchiwa艂a si臋 w s艂owa Ryujin, mimo coraz wi臋kszego trudu w tym, aby skupi膰 si臋 na melodyjnym g艂osie i tym, co jej przekazywa艂. Rejestrowa艂a znaczenie z lekkim op贸藕nieniem, mimochodem lgn膮c coraz bli偶ej z d艂o艅mi splataj膮cymi si臋 za karkiem dziewczyny, byleby zapewni膰 sobie blisko艣膰 i zmniejszone szanse na nag艂e odsuni臋cie si臋. Chyba by tego teraz nie wytrzyma艂a; nie, kiedy mia艂a j膮 tu偶 przed sob膮, z oddechem, kt贸ry miesza艂 si臋 z jej w艂asnym i jeszcze bardziej ot臋pia艂 zmys艂y. Z dok艂adnie tym dotykiem, kt贸rego potrzebowa艂a do, nawet tak ulotnego, szcz臋艣cia. Z ustami, kt贸rych jeszcze nie mia艂a okazji zasmakowa膰, cho膰 ju偶 zaczyna艂a za nimi wodzi膰, nie b臋d膮c w stanie zadowoli膰 si臋 przelotnym, lekkim mu艣ni臋ciem, na kt贸re zdoby艂a si臋 przy wyszeptaniu szczerych, teraz niemal偶e sp艂ywaj膮cych z jej j臋zyka, s艂owach
    — Za bardzo za Tob膮 t臋skni艂am, 偶eby nie przyj艣膰.

    Chani

    OdpowiedzUsu艅
  14. Czeka艂a. Niecierpliwie, ze zdradliwie sun膮cym po ca艂ej twarzy wzrokiem i d艂o艅mi chc膮cymi przysun膮膰 dziewczyn臋 jak najbli偶ej siebie, ale czeka艂a. Sama obecno艣膰 r膮k na jej biodrach zdo艂a艂a wystrzeli膰 dreszcze wzd艂u偶 jej kr臋gos艂upa - pasowa艂y tam idealnie, wiedzia艂y dok艂adnie, w kt贸rym miejscu si臋 odnale藕膰, aby trzyma膰 j膮 jak najpewniej. Aby nie pozwoli膰 jej na wyrwanie si臋 z narzuconej, po偶膮danej blisko艣ci.
    Nie r贸wna艂y si臋 jednak z omamiaj膮cym mrowieniem, jakie ogarnia艂o jej cia艂o, kiedy poczu艂a stanowczy ruch. Kiedy nie mia艂a czasu na z艂apanie oddechu przed poczuciem wyg艂odnia艂ych warg Ryujin na swoich w艂asnych, ulegaj膮cych jej niemal od razu. Pos艂usznie pod膮偶aj膮cymi za wyznaczonym, chaotycznym, a uzale偶niaj膮cym rytmem, podczas gdy d艂onie samoistnie wsuwa艂y si臋 w ciemne kosmyki, szukaj膮c w nich mary oparcia.
    Oddawa艂a si臋 intensywno艣ci, z jednej strony j膮 przyt艂aczaj膮c膮, a z drug膮 tak kusz膮co o艣lepiaj膮c膮 zdrowy rozs膮dek, kt贸ry ju偶 dawno straci艂 si艂臋 przebicia; rzucony w odm臋ty samej siebie, byleby czerpa膰 jak najwi臋cej z ofiarowanej jej okazji. Z tego, 偶e znowu mog艂a by膰 z Ryujin i dotykiem, kt贸ry rozumia艂 j膮, jak 偶aden inny. Kt贸rego nie potrafi艂 powt贸rzy膰 jej narzeczony, daj膮c jedynie namiastk臋 tego, co potrzebowa艂a. Kt贸rego mog艂aby szuka膰 wsz臋dzie, a i tak odnalaz艂aby tylko u tej jednej, wyj膮tkowej osoby.
    Jaka艣 jej cz臋艣膰; ta, pragn膮ca wyzwolenia si臋 z obj臋膰 kariery i postawionych oczekiwa艅, wiedzia艂a, 偶e w艂a艣nie tutaj chcia艂a by膰. Nie liczy艂o si臋 to, czy powinna, czy nie; by艂y tylko jej ch臋ci i potrzeby, kt贸rych nikt tak dobrze nie zaspokaja艂, jak Ryujin. To ona wiedzia艂a, jak z ni膮 rozmawia膰. To przy niej mog艂a si臋 otwiera膰 w s艂abszych chwilach, nim zbudowa艂a wok贸艂 siebie grubszy i trwalszy mur, byleby dopi膮膰 swego marzenia. Powoli pokazuj膮ce swoj膮 z艂udn膮 posta膰, kt贸r膮 co rusz stara艂a si臋 przywr贸ci膰 i piel臋gnowa膰.
    Ale teraz nie musia艂a. Wszystko odgania艂o my艣li o tym, co wypada艂o, na rzecz b艂ahej przyjemno艣ci. O艣lepiaj膮cej i rosn膮cej na sile 偶膮dzy, kt贸ra wzburzy艂a si臋 w jej ciele wraz z niechcianym odsuni臋ciem si臋 Ryujin. Ledwie powstrzyma艂a w艂asne cia艂o, kt贸re chcia艂o pod膮偶y膰 tu偶 za ni膮; nie pozwoli膰 na nag艂e zaistnienie przestrzeni, kt贸ra nieprzyjemnie dra偶ni艂a sw膮 temperatur膮 jej sk贸r臋. Dop贸ki automatycznie nie poczu艂a rozlewaj膮cego si臋 po niej ciep艂a, si臋gaj膮cego zarumienionych polik贸w i zaczerwienionych warg, kt贸re odruchowo zwil偶a艂a j臋zykiem. A Kanchana pos艂usznie wykona艂a kilka krok贸w do przodu, byleby zaj膮膰 wyznaczone i ut臋sknione miejsce.
    Ignorowa艂a drgni臋cia ud, zaci艣ni臋tych nieznacznie na nogach Ryujin, kiedy poczu艂a d艂o艅 w臋druj膮c膮 po okrytych g艂adkim materia艂em plecach. Ignorowa艂a to, jak naturalnie przysz艂o jej pochwycenie materia艂u sukienki, byleby na jak najkr贸cej przerywa膰 poca艂unek przy przeci膮gni臋ciu jej przez g艂ow臋 i lekkim poczochraniu w艂os贸w, zostaj膮c w sk膮pej bieli藕nie. Ignorowa艂a odleg艂膮, przyt艂umion膮 mas膮 innych wra偶e艅, czerwon膮 lampk臋 migaj膮c膮 w jej g艂owie przy ka偶dym spotkaniu z Young.
    Bo jej potrzebowa艂a. Bo za ni膮 t臋skni艂a, co wyra偶a艂y jej d艂onie, badaj膮ce znajom膮 sk贸r臋. Momentalnie oparte na karku, aby zsun膮膰 si臋 wzd艂u偶 cia艂a; przelotnie pod materia艂 czarnego topu, nim znalaz艂y na 艣lepo oparcie na pasku spodni. Z nieskrywanym po艣piechem i po偶膮daniem
    — Ryujin, prosz臋 — r贸wnie silnym, jak w ledwie wypowiedzianych pomi臋dzy poca艂unkami s艂owach. Pojedynczych, kr贸tkich, a kompletnie j膮 ods艂aniaj膮cych.

    kiss me and take off your clothes

    OdpowiedzUsu艅
  15. By艂a kompletnie za艣lepiona. Za艣lepiona wra偶eniami, kt贸re grozi艂y wykruszeniem si臋 z jej pami臋ci, cho膰 by艂y jednymi z najbardziej dla nich cennych. Do kt贸rych wraca艂a samotnymi wieczorami, sp臋dzonymi przy butelce wina i 艣ciskanym w d艂oni telefonie, w kt贸rym mog艂a dojrze膰 najwi臋kszy, pope艂niony przez siebie b艂膮d. Mia艂a usun膮膰 t臋 rozmow臋, tak samo jak sam numer, do kt贸rego nigdy nie powinna powraca膰. A jednak jedyne, na co si臋 zebra艂a, to na nieodpowiedzialne poleganie na pracy, kt贸ra zajmowa艂a ca艂y jej czas. Na ostateczne, acz tak niewiele znacz膮ce, zarchiwizowanie rozmowy, byleby nie straci膰 jej na sta艂e. Cho膰 powinna.
    Tego potrzebowa艂a, aby zostawi膰 ich relacje za sob膮; wszystkie s艂odkie wspomnienia, kt贸re przybiera艂y form臋 najwi臋kszego koszmaru, kiedy ponownie stawa艂a przed Elliotem i splata艂a palce ich d艂oni podczas kolejnego, wsp贸lnego wyj艣cia po zaj臋ciach, chwil臋 wcze艣niej 艣miej膮c si臋 s艂odko w usta Ryujin i czerpi膮c niepoprawn膮 przyjemno艣膰 z d艂oni opartych na jej biodrach.
    Tego potrzebowa艂a, aby z 偶a艂osn膮 wr臋cz 艂atwo艣ci膮 nie podda膰 si臋 w艂asnym emocjom i potrzebom.
    A jednak wpad艂a prosto w pu艂apk臋, kt贸rej nawet nie widzia艂a, bo przybiera艂a form臋 przenikliwego, ciemnego spojrzenia, zsy艂aj膮cego dreszcze wzd艂u偶 jej kr臋gos艂upa. D艂oni, kt贸re wiedzia艂y dok艂adnie jak j膮 dotkn膮膰 i chwyci膰, wbijaj膮c palce mocniej, ni偶 przypuszcza艂aby wcze艣niej, 偶e mog艂aby znie艣膰. Jak przy przeniesieniu jej na kanap臋, z imieniem Ryujin s艂abo wybrzmiewaj膮cym spomi臋dzy rozchylonych warg, kiedy omi贸t艂 j膮 oszukany powiew ch艂odnego powietrza. Kiedy doskwiera艂 jej nag艂y brak blisko艣ci, w kt贸r膮 wczepia艂a intensywnie swoje d艂onie, bo pod艣wiadomie zdawa艂a sobie spraw臋 z ulotno艣ci spotkania.
    Jednak teraz o tym nie my艣la艂a; nie my艣la艂a tak naprawd臋 o niczym, opr贸cz o szumie w jej uszach, kt贸ry zag艂usza艂 jak膮kolwiek muzyk臋 z klubu, a przepuszcza艂 do 艣wiadomo艣ci jedynie g艂os Ryujin, kt贸rego stanowczy, kusz膮cy ton dalej odbija艂 si臋 echem w jej g艂owie. Wydusza艂 spomi臋dzy warg ciche westchnienia, wraz z ka偶dym, odczuwanym poca艂unkiem, kt贸ry jedynie zwi臋ksza艂 jej niecierpliwo艣膰 rozprowadzanym od siebie, kr贸tkotrwa艂ym szczypaniem. Mo偶e zazwyczaj nieco bardziej bolesnym; mo偶e b臋d膮cym takim, kt贸ry wywo艂a艂by na jej twarzy delikatny grymas, a teraz jedynie roznosi艂 rozkoszne dreszcze po rozgrzanym ciele, 艂akn膮ce ca艂ej uwagi nachylonej nad niej dziewczyny
    — Zrobi臋, co chcesz Ryujinnie. Wszystko — wyzna艂a szczerze. G艂upio. Bez chwili zawahania si臋, cho膰 przecie偶 wiedzia艂a, 偶e nie by艂a w stanie dotrzyma膰 s艂owa, w kt贸re w tym z艂udnym momencie tak mocno wierzy艂a. Goni艂a jednak za tym, czego sama chcia艂a; samolubnie. Tak jak zwykle — Wi臋c b艂agam… prosz臋 — nie by艂o jej sta膰 na nic wi臋cej, opr贸cz urywanych s艂贸w, wyrywaj膮cych si臋 pomi臋dzy dr偶膮cym oddechem i bezwolnie wierc膮cym si臋 cia艂em, staraj膮cym si臋 wyswobodzi膰 z 偶elaznego chwytu dziewczyny, dodatkowo trafiaj膮cego w jej czu艂e, znane tylko Young, punkty.

    touch me where you need to

    OdpowiedzUsu艅
  16. Wszystko by艂o zakropione prymitywizmem. Prostym po偶膮daniem, kt贸remu nie stara艂a si臋 sprzeciwia膰, a jedynie pozwala艂a, aby podejmowa艂o za ni膮 decyzj臋. Agresj膮, jaka kry艂a si臋 nie tylko w ruchach Ryujin, ale i w ciele Kanchany, kt贸re stara艂o si臋 odnale藕膰 cho膰by chwilowy upust dla napi臋cia, jakie si臋 w nim gromadzi艂o. B艂aganiem, przypominaj膮cym 偶a艂osne skomlenie, kt贸re tak wymownie i dra偶ni膮co pozostawa艂o przez brunetk臋 ignorowane.
    I wszystko balansowa艂o na niesamowicie cienkiej, 艂atwej do niedojrzenia, granicy przyjemno艣ci. Wystarczy艂 jeden, nieodpowiedni ruch; zbyt mocne 艣ci艣ni臋cie palc贸w, przesadne omijanie wyeksponowanych potrzeb, z臋by bole艣nie hacz膮ce o wra偶liw膮, podatn膮 na niemal偶e wszystko, sk贸r臋. Tak niewiele by艂o potrzebne, aby wyrwa膰 Moore z b艂ogiego ot臋pienia i zmusi膰, aby odepchn臋艂a z oburzeniem dziewczyn臋; zebra艂a si臋 z wydzielonej wy艂膮cznie dla nich, a przynajmniej tak my艣la艂a, przestrzeni, i unikn臋艂a wi臋kszego kaca moralnego, ni偶 ten, o kt贸ry teraz tak ci臋偶ko walczy艂a.
    Lecz Ryujin zna艂a j膮 za dobrze. Wiedzia艂a, co zrobi膰; wiedzia艂a, jak g艂臋boko mog艂a wbi膰 paznokcie, aby drobny grymas przeobrazi艂 si臋 w rozkoszne westchni臋cie wraz z przep艂ywem dreszczy po ca艂ym ciele. Wiedzia艂a, jak odebra膰 jej tchu nag艂ym, rozpalonym poca艂unkiem, za kt贸rym ledwie nad膮偶a艂a i czu艂a, jak marne mia艂a szans臋 na odzyskanie kontroli. Co艣, co na co dzie艅 potrzebowa艂a jak tlenu, cho膰 i tak niewiele by艂o zale偶ne od niej. Co艣, co tak pos艂usznie oddawa艂a w jej r臋ce; na 艣lepo i z g艂upim zaufaniem, bo jeszcze nigdy si臋 nie zawiod艂a. Bo jeszcze nigdy nie by艂o jej lepiej, ni偶 w chwilach, kiedy zezwala艂a Young na robienie z ni膮 tego, co jej si臋 偶ywnie podoba艂o.
    — Ryujin… — bezmy艣lnie, ulegle prosz膮c si臋 dalej o wi臋cej. Aby poczu膰 j膮 jak najbli偶ej siebie i wynale藕膰 to ciep艂o, kt贸remu nie mog艂o si臋 r贸wna膰 偶adne inne i kt贸re jako jedyne potrafi艂o otoczy膰 j膮 w ca艂o艣ci; dzia艂a膰 na ni膮 w przer贸偶ne sposoby, w zale偶no艣ci od pozosta艂ych bod藕c贸w.
    Bezwiednie wi臋c wiod艂a d艂o艅mi, wykorzystuj膮cymi chwil臋 zostania wypuszczonymi, po odkrytych plecach, aby wple艣膰 palce w ciemne w艂osy, kiedy nie stara艂a si臋 ju偶 zachowywa膰 marnych pozor贸w poprzez hamowanie ka偶dego ze zdradliwych odg艂os贸w czaj膮cych si臋 na czubku jej j臋zyka. Owianych jeszcze wi臋ksz膮 doz膮 desperacji, kiedy tempo po raz kolejny zwalnia艂o, a sama czu艂a si臋, jakby by艂a w szczytowym punkcie rollercoastera; w tym ot臋piaj膮cym oczekiwaniu na zjechanie w d贸艂, na rozpl膮tanie si臋 sup艂a 艣ciskaj膮cego jej 偶o艂膮dek.
    Tego samego, kt贸ry zmusza艂 mi臋艣nie brzucha do momentalnego napinania si臋 wraz z ka偶dym, rozedrganym oddechem, wywo艂anym przez kolejny z rz臋du poca艂unek. Oddawa艂a si臋 niemal偶e wypalanej na jej sk贸rze 艣cie偶ce, ruchu cia艂a Ryujin, coraz to niezno艣niej zawieszonej nad ni膮 i przeci膮gaj膮cej wszystko w czasie. Niezno艣nie, a zarazem ot臋piaj膮c; wype艂niaj膮c Kanchan臋 b艂ogo艣ci膮 na my艣l, 偶e by艂aby w stanie sp臋dzi膰 tak kolejne, niezliczone godziny. Ca艂膮 noc, czy ca艂y tydzie艅. Ca艂y sw贸j czas, byleby nigdy nie traci膰 ironicznej wolno艣ci, jaka teraz fa艂szywie przep艂ywa艂a przez jej cia艂o.
    Bo nie s艂ysza艂a lekkiego uchylenia si臋 drzwi, ani pstrykni臋膰 kamery, kt贸ra by艂a niczym ostatni gw贸藕d藕 do jej trumny. Nie s艂ysza艂a nic opr贸cz szumu w艂asnego serca i przera藕liwie p艂ytkiego oddechu, staraj膮cego si臋 dogoni膰 dawno utracony rytm, byleby samodzielnie przed艂u偶y膰 ten moment - dodatkowo rosn膮cy w si艂臋 przy ka偶dym drgni臋ciu cia艂a; poruszeniu si臋 mi臋艣ni i wokalnym westchni臋ciu. Bezwolnym zaciskaniu n贸g wok贸艂 dziewczyny w poszukiwaniu upustu, jakiego pragn膮艂 jej organizm
    — Ry- ujin — z b艂ogim, 艂amliwym g艂osem, tak 艣lepo jej ufaj膮cemu, bo jedyne o czym wiedzia艂, to czysta przyjemno艣膰 i 偶膮dza, jak膮 w niej zbudza艂a. Bo oddzia艂ywa艂a na Moore jak najdro偶szy, najczystszy narkotyk, kt贸rego nie chcia艂a nigdy odstawia膰.

    OdpowiedzUsu艅
  17. Nie mia艂a kontroli, nawet nie czu艂a, aby posiada艂aby cho膰by jej najmniejszy naparstek. By艂a w pe艂ni zale偶na od Ryujin i jej s艂贸w, zachowa艅 i nawet rzeczy tak b艂ahych, jak to, w jakim rytmie 艂apa艂a oddech. Mia艂a wra偶enie, jakby nawet nie potrafi艂a my艣le膰 sama za siebie.
    Lecz nie chcia艂a tego robi膰, kiedy by艂o jej tak dobrze. Oddanie si臋 brunetce ca艂kowicie j膮 omamia艂o i wywo艂ywa艂o b艂ogie mrowienie na ca艂ym ciele, bo czu艂a si臋 jej. Czu艂a, jakby nale偶a艂a tylko wy艂膮cznie do Ryujin i wyznaczanego przez ni膮 tempa. Kiedy pos艂usznie podnosi艂a nieznacznie biodra, by u艂atwi膰 zdj臋cie bielizny. Kiedy r贸wnie pos艂usznie, acz z trudem i czym艣 wr臋cz na pograniczu b贸lu, hamowa艂a si臋 przed zbyt samolubnymi i goni膮cymi za ot臋piaj膮c膮 przyjemno艣ci膮 ruchami.
    My艣la艂a tylko o tym, a nie o, zatopionym w szumie mieszanki d藕wi臋k贸w, klikni臋ciu drzwi, kiedy znowu, cho膰 ku jej nie wiedzy, znowu zosta艂y tylko we dwie. Bo ju偶 dawno zapomnia艂a, gdzie naprawd臋 by艂a; bo przy ka偶dym przymkni臋ciu powiek widzia艂a wy艂膮cznie Ryujin i kt贸ry艣 z pokoi, do kt贸rego akurat ucieka艂y, by zostawi膰 wszystko za sob膮. Tak jak teraz, gdzie za drzwiami rozci膮ga艂 si臋 parkiet z ta艅cz膮cymi lud藕mi, cz臋艣膰 z nich kojarz膮ca j膮 z wielkiego ekranu lub gazet. A w mieszkaniu wielkie, po艣cielone 艂贸偶ko, kt贸re dzieli艂a z narzeczonym, cho膰 nie potrafi艂a sobie przypomnie膰, kiedy ostatni raz trzyma艂a go za d艂o艅 nie ze wzgl臋du na pozory sprawiany dla licznych, 艣ledz膮cych jej kroki, aparat贸w.
    Nic z tego si臋 dla niej nie liczy艂o; nie istnia艂o, kiedy po raz pierwszy od dawna by艂o jej tak dobrze, wmawiaj膮c sobie, 偶e by艂aby gotowa straci膰 wszystko, byleby trwa膰 w tym uniesieniu ju偶 na zawsze. Przyt艂aczaj膮cym, pozbywaj膮cym j膮 zmys艂贸w i wywracaj膮cym oczy w ty艂 g艂owy, bo nie dawa艂a rady nad膮偶y膰 za w艂asn膮 przyjemno艣ci膮, czy tym bardziej zachowa膰 nad ni膮 kontrol臋. Zmuszaj膮cym j膮 do setki sprzeczno艣ci, kiedy cia艂o bezwiednie wi艂o si臋 pod presj膮 wyznaczonego rytmu, lecz wpleciona we w艂osy, wbijaj膮ca si臋 bez lito艣ci d艂o艅, trzyma艂a Ryujin jak najbli偶ej, byleby nie znalaz艂a szansy na odsuni臋cie si臋, czy co gorsza, zatrzymanie wszystkiego, podczas gdy druga sun臋艂a paznokciami po odkrytej sk贸rze i szuka艂a szans na marne i niechlujne dogonienie wyznaczonego rytmu.
    I idiotycznie, a tak ch臋tnie, dopuszcza艂a dalej do siebie my艣l o tym, jak bardzo za tym t臋skni艂a. Jak bardzo t臋skni艂a za ni膮 i wszystkim, co si臋 z ni膮 wi膮za艂o. O tym, 偶e gdyby naprawd臋 mog艂a, wybra艂aby w艂a艣nie t臋 艣cie偶k臋 - pos艂usznie i ochoczo pod膮偶aj膮c膮 za Young, mimo 偶e by艂o pe艂ne niepewno艣ci i gotuj膮cego si臋 w Moore strachu przez brak obecnej tam stabilno艣ci.
    Bo gdyby naprawd臋 mog艂a, codziennie oddawa艂aby si臋 dok艂adnie temu samemu szale艅stwu, jaki osiada艂 na jej p艂ytkich oddechach i wulgarnie wypowiadanym imieniu, zapominaj膮c o wszystkim, opr贸cz samej Ryujin, kt贸ra mimo tylu miesi臋cy roz艂膮ki, dalej zna艂a j膮 najlepiej.

    tak parno, 偶e to przesada…

    OdpowiedzUsu艅
  18. Czu艂a si臋 jak w niebie. Czu艂a si臋 na miejscu, cho膰 robi艂a dok艂adnie to, od czego powinna trzyma膰 si臋 z dala, i co jej nie wypada艂o. Znajdowa艂a si臋 w jednym z huczniejszych klub贸w, w kt贸rym powinna si臋 zjawia膰 co najwy偶ej w towarzystwie narzeczonego, o ile w og贸le - bo przecie偶 wisia艂a nad ni膮 praca i szykowania do 艣lubu oraz wesela, kt贸rego data odznacza艂a si臋 w kalendarzu niczym szare przypomnienie rzeczywisto艣ci i przysz艂o艣ci, jaka na ni膮 czeka艂a.
    Tam w艂a艣nie mia艂a si臋 znale藕膰, to by艂o jej przeznaczone i zapisane w wy艂o偶onych przed ni膮 kartach, na kt贸re spogl膮da艂a pustym wzrokiem i niem膮 zgod膮.
    W g艂臋bi serca nie chcia艂a niczego z tego - pragn臋艂a jedynie rozwijania swojej kariery, wychodz膮c poza ramy przypisanej jej roli i pr贸bowaniu si艂 w bardziej wyzywaj膮cych i m臋cz膮cych rolach. W czym艣, co testowa艂oby jej umiej臋tno艣ci i zmusza艂o na nieustanne wspinanie si臋 na coraz to wy偶szy poziom. Nie chcia艂a komedii romantycznych i powierzchownych dramat贸w, kt贸rych scenariusze l膮dowa艂y nieustannie w jej r臋kach. Nie chcia艂a 艣lubu, ani wesela. Nie chcia艂a Elliota.
    A jednak d膮偶y艂a do kompletnego przeciwie艅stwa. Bo mia艂a nad nim kontrol臋; czu艂a w艂adz臋 nad tym, jak prezentuje si臋 w oczach innych. Jak wiele przysparza艂o jej to korzy艣ci i pozwala艂o imieniu rosn膮膰 na sile. Bo unikaj膮c podejmowania si臋 wyzwa艅 i d膮偶enia za zduszanymi potrzebami, nie ryzykowa艂a zszarganiem swojej reputacji, kt贸ra jak kariera, by艂a dla niej najwa偶niejsza.
    Bo ba艂a si臋, 偶e je艣li straci je obie, stanie si臋 nikim.
    Traci艂y na wadze dopiero teraz, kiedy mimo odurzenia alkoholowego i kierowania si臋 prostymi 偶膮dzami, si臋ga艂a do najszczerszych reakcji i potrzeb. Czuj膮c si臋 na miejscu, tu偶 przy Ryujin, wok贸艂 kt贸rej bezwolnie oplata艂a lekko dr偶膮ce nogi i szuka艂a oddechami uspokajaj膮cego rytmu. Ka偶dym z艂apaniem powietrza przez lekko rozchylone wargi, kiedy przymkni臋cie oczu pozwala艂o jej tkwi膰 d艂u偶ej w zajmuj膮cej jej cia艂o b艂ogo艣ci, jedynie pog艂臋bianym przez nag艂e pojawienie si臋 s艂odkiego ci臋偶aru na brzuchu.
    Odruchowo splot艂a palce nieco cia艣niej, uwa偶aj膮c, aby pomalowane, kr贸tko obci臋te paznokcie nie wbija艂y si臋 bole艣nie w ciep艂膮 d艂o艅. Z kolei bez pomy艣lunku oddawa艂a si臋 czerpanej przyjemno艣ci nawet z tej, koj膮cej blisko艣ci; z my艣li, jak bardzo pragn臋艂aby trwa膰 w takiej chwili na co dzie艅, z Ryujin. Z nikim innym, ni偶 z ni膮, bo przy nikim nie czu艂a si臋 tak wolna i tak sob膮.
    — Ryujinnie… — cichy pomruk po raz kolejny prze艣lizgn膮艂 si臋 przez jej usta, kiedy wolna d艂o艅 odnalaz艂a twarz dziewczyny i ostro偶nie zgarnia艂a pojedyncze, opadaj膮ce na ni膮 kosmyki za ucho, leniwie przymykaj膮c co rusz w艂asne powieki — Ciesz臋 si臋, 偶e wr贸ci艂a艣 — bo teraz, w tym, niesamowicie kruchym momencie, w艂a艣nie tak by艂o. I pozwala艂a sobie na oddanie si臋 mrowieniu, jakie obejmowa艂o ca艂e jej cia艂o wraz z rozlu藕niaj膮cym ciep艂em i ci臋偶arem jedynej osoby, jak膮 chcia艂a obok siebie.

    ale po co tak

    OdpowiedzUsu艅