Elisa Lauder
12 kwietnia 2001 | prawnuczka Estée Lauder | najmłodsza z trzech córek prezesa Estée Lauder Companies | żydówka | old money | make-up influencer
bioinformatyka na Uniwersytecie Columbia | szafa vintage | farbowany blond
zawsze zrobione paznokcie | rozpieszczone rozczarowanie | naiwny uśmiech
Siedzi u fryzjerki, podciągając brązowe odrosty, by jaśniały chłodnym blondem. W ręku trzyma podręcznik do metabolomiki, co chwilę zamykając oczy i szeptem powtarzając definicje. Wie, że bez zakuwania się nie utrzyma - delikatnie mówiąc, nie jest orłem. Sprawia wrażenie, jakby na siłę chciała udowodnić światu, że jest wystarczająco mądra, by studiować coś innego niż biznes. By do firmy wnieść coś więcej, niż słodką buzię wymalowaną zgodnie z najnowszymi trendami. Trzeba przyznać, że w oczach socjety to dość pocieszne starania.
Wszyscy od zawsze skakali wokół puciatych policzków i dużych niebieskich oczu, choć ojciec od zawsze podskórnie czuł, że jego najmłodszej córce brakować będzie mądrości życiowej. Fakt, że dużo siedziała w książkach i przynosiła względnie dobre oceny okupione wysiłkiem, tylko utwierdzał go w przekonaniu, że powołaniem Elisy jest bycie uwielbianą przez świat. Nie docenianą. Nie podziwianą. Nie inspirującą. Tylko uwielbianą.
Wystawia przed siebie jedną rękę, drugą sięgając po kieliszek musującego płynu w złotawym kolorze. Jej ulubiona maniciurzystka tworzy na paznokciach mikrodzieła sztuki w klasycznych kolorach. Lekko wydęta dolna warga Elisy sygnalizuje kobiecie, że życzy sobie jeszcze skrócić płytkę. Może i jej szafa zawalona jest czasem nieoczywistymi elementami garderoby. Może i nie każdy nosi dzisiaj musztardowe dzwony, torebkę w szkocką kratę, czy fascynatory i toczki. Wszystko jednak w Elisie tworzy spójną, wdzięczną całość, godną wydarzeń publicznych, które zaszczyca swoją uroczą osobą.
Kolor włosów zmieniła wcześnie. Pierwotnie zwykła fantazja okazała się na wagę złota. Do liceum poszła już jako blondynka i szybko poznała urok oceniania książki po okładce. Nie żeby jakoś specjalnie narzekała. Kolor włosów połączony z naiwnym wyrazem twarzy sprawiał, że w słodkim uśmiechu ludzie odnajdowali to, czego akurat potrzebowali. Ramię do wypłakania, ploteczki do powtórzenia, możliwość popisania się wiedzą czy tężyzną. Wiecie, tak po męsku. A ona na to przystawała. Zapraszana, zaczęła chadzać do kawiarni, na koncerty, pierwsze imprezy. Niczym laleczka, którą można wziąć ze sobą pod pachę. Słuchała i nadal uśmiechała się niewinnie.
Kończy nagrywać filmik na TikToka z wodoodpornym makijażem, idealnie pasującym do czarno-złotego kostiumu kąpielowego, który zamierza założyć na dzisiejszą imprezę nad basenem. Uśmiecha się do swoich fanek i fanów, nazywając ich pociesznie misiaczkami. Lecące w jej stronę wirtualne serduszka budzą ciepło w okolicy mostka. Cóż, tak już zostały zaprogramowane. W filmiku kilka szczerych poleceń, jedna płatna współpraca. Przegląda kalendarz, przepełniony studiami, pojedynczymi obowiązkami w firmie prababki oraz galami, konferencjami, otwarciami, odczytami. Wypełniony kolejnymi misiaczkami.
Uśmiecha się do chłopaka, który zaprosił ją na bal maturalny. Prosta, granatowa, w całości świecąca suknia sięga jej do ziemi. Chłopak z dobrego domu, niezła partia, jak to mówią. Wyjątkowa noc, piękne tańce, pierwsze znajomości, które zaważą na kontaktach w przyszłości. Tak przynajmniej powtarzał ojciec, ale Elisa zdawała się puszczać to mimo uszu. Siedzą w samochodzie, gdy nagle jego dłoń ląduje tam, gdzie nie powinna. On dostaje z łokcia w nos, a z jej twarzy znika uśmiech poruszający serca.
- Ty naprawdę myślałeś, że skoro jestem głupia, to wygraną masz w kieszeni - stwierdza suchym tonem ze znudzeniem w głosie. - Sądziłeś, że nie wiem o zakładzie? Przykro mi, ale to ja decyduję, z kim sypiam. I dziś to nie będziesz ty, misiaczku.
Wychodzi z samochodu, kierując się na afterparty do jednej z obiecujących modelek. Prawdziwa niezła partia właśnie boleśnie uświadomiła mu, że będzie musiał przyznać się do porażki. Mało tego, że nikt nie uwierzy mu w przebieg wydarzeń.
Stoi na brzegu basenu, w powietrzu przesyłając całusy napływającym zewsząd koleżankom. Szampan, whisky i piwo leją się litrami. Ktoś pływa na nadmuchanym różowym flamingu. Zbiera się większa grupka, aby wznieść toast za kolejny sukces jednej z grona misiaczków. Będzie standardowo - upiją się, będą tańczyć, pływać, całować się, może z kimś pójdą do łóżka, żeby następnego dnia udawać, że nic nie zaszło, bo przecież nie pamiętają. Ale póki co rozmawiają przy kieliszkach. A Elisa słucha, jak zwykle. I jak zwykle sprawia wrażenie słodko przygłupiej. W międzyczasie rozgląda się, zapamiętuje i analizuje, doskonale zdając sobie sprawę z faktu, że wszystkie misiaczki to kretyni.
Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że taka się urodzi, serio. Mam nadzieję, że taka postać pozostawia sporo możliwości wątkowania. Ze swojej strony dodam, że można z nią robić, co się chce - serio, lubię spontan. Ona po prostu zareaguje zgodnie ze swoim charakterkiem. Jesteśmy chętne na przyjaźnie, wrogości, od nienawiści do miłości albo odwrotnie, romanse, może ktoś jej w końcu zagwarantuje jakiś heartbreak. Jesteśmy do Waszej dyspozycji: joasiaaadamczyk@gmail.com
XOXO
[ Cześć!
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że bardzo przyjemnie czytało się Twoją kartę. Elisa, choć z pewnością do szarych i zwyczajnych obywateli nie należy, zdaje się taka ludzka w tym wszystkim, w tej swojej głupocie, bo przecież ile osób na co dzień przywdziewa najróżniejsze maski? Poza tym łatwo wywnioskować, że najzwyczajniej w świecie się jej to opłaca, a więc całkiem szczwana z niej bestyjka :D
Bawcie się dobrze i oby wena doskwierała również w wątkach!
Plus zdjęcie bardzo do niej pasuje ;> ]
Laurent / Jackson
[ Posłałam maila <3 ]
UsuńSpotted: Pamiętacie to, jak Carey Millugan mówiła słabym głosem do Tobey'ego Maguire'a, że ma nadzieję, że jej mała dziewczynka będzie głupia, bo najlepsza rzecz, jaka może przytrafić się kobiecie, to bycie pięknym głuptaskiem? Cóż, zapomniała zupełnie o tych, które po mistrzowsku nauczyły się go udawać! Jeśli już jesteśmy w temacie, nasza urocza E ostatnio wybrała się na zakupy do Saksa, gdzie przez dobre trzydzieści minut przyglądała się spinkom do mankietów. Prezent bożonarodzeniowy dla ojca? A może jest ktoś inny, kto zasługiwałby na podobny podarunek? W każdym razie, uważaj E. Nasza historia zna inną tlenioną blondynkę, która lubiła bawić się w podobną grę. Na kiedy planujesz swój ostatni telefon?
OdpowiedzUsuńWitam na blogu!
buziaki,
plotkara 💋
Och, jak my ja z Octavią już lubimy i zdecydowanie chcemy ją w swoim życiu! Możemy być jednym z waszych misiaczków?
OdpowiedzUsuńOctavia
[Kocham ją!!!! A raczej kochamy. Koniecznie chcemy z tą panią wątek, i myślę, że z Daebi, gdy tylko się pojawi, świetnie się dogadają! Mają takie podobne charakterki... Koleżaneczki? :>]
OdpowiedzUsuńwciąż-w-roboczych Dae
[Bardzo fajnie i zgrabnie przedstawiłaś postać razem z jej historią, a najbardziej podoba mi się to, że za tą naiwną blondyneczką stoi ktoś, kto tak naprawdę ma głowę na karku. Trzeba jednak przyznać, że Elisa do perfekcji opanowała rolę słodko przygłupiej i doskonale pasuje do niej to powiedzenie, że kiedy wchodzisz między wrony musisz krakać jak one. :) Ostatnio u mnie cicho, ale się budzę, dlatego też zapraszam na wątek jeśli będziesz miała ochotę, a teraz życzę przyjemnego pisania! :)]
OdpowiedzUsuńEvan Javits
[ podejmiemy się wyzwania i będziemy starać się być do tym mediatorem między Elisą a Laurentem, choć pewnie nie będzie to łatwe wyzwanie. Co do ploteczek - potrzebujemy ich, szczególnie teraz, kiedy Octi sama jest na językach Nowego Jorku.
OdpowiedzUsuńAle przysypia ja na francuskich filmach to chyba nie wybaczamy! (Chyba, że nas przekupicie paczka darmowych próbek )
Octavia
[Absolutnie przeurocza, znów mnie zaklęłaś! Ona jest taka realna przez to jak złożonym charakterem jest. I nie chodzi mi o to, że wygląda jak anioł, a w środku jest coś więcej, niż słodka blondyneczka; mam na myśli to, że dziewczyna jest dojrzała, świadoma siebie: swoich zalet i wad, zasięgów, wpływów, na dodatek spostrzegawcza i dostatecznie bystra, by realizować swoje cele. Świetnie napisana KP! ;)
OdpowiedzUsuńYou go, girl!
Udanej zabawy dla Was! Proszę delikatnie obchodzić się z naszym ukochanym NY :)]
Niall/Zuri
[Super, wobec tego nie krępuj się! Czekam w takim razie na e-mail, a w wolnej chwili zajrzę do karty Jane, bo ewidentnie przeoczyłam tę pannę. :) Chętnie poznam pomysły dotyczące obu pań, a przy okazji sama też nad czymś pomyślę!]
OdpowiedzUsuńEvan Javits
[Muszę poszukać takiej koszuli do swojej kolekcji ❤ Bardzo fajna kreacja postaci, fajnie, że ukazałaś ją także z tej ludzkiej perspektywy, nie tylko roli, która także perfekcyjnie potrafi odegrać i przyjąć maskę zależnie od sytuacji. Bawcie się tutaj dobrze, dużo weny a w razie chęci zapraszam do mnie :)]
OdpowiedzUsuńEthan Watson
Laurent nie szukał ze wszystkich sił kogoś z kim mógłby stworzyć szczerą i prawdziwą relację. Jego znajomości zwykle były przelotne, trwały góra kilka spotkań, kilka namiętnych nocy i westchnień. Koniec nadchodził szybciej niż później, niekiedy zaskakiwał, innym razem przychodził naturalnie bez większych uniesień, złości i łez. Wiele rzeczy w jego życiu utrudniało zbudowanie czegoś trwałego, dystans był największą z przeszkód. Ciągła tęsknota, uwaga dopadająca go z każdej strony, praca i jeszcze więcej obowiązków. Fani, błysk reflektorów... Niekiedy też nie potrafił oprzeć się różnym pokusom, przypadkowym spotkaniom i uniesieniom. Nie był ideałem i miał tego pełną świadomość.
OdpowiedzUsuńElisa była jego pierwszą poważniejszą relacją, a przynajmniej jedną z najdłuższych. Pamiętał dzień, w którym się poznali, pierwsze spotkania, pierwsze uśmiechy oraz pocałunki. Nie ukrywał, że z łatwością zawróciła mu w głowie choć starał się z początku zachować pewien dystans. Przeczuwał, że pakowanie się w związek z koleżanką siostry to nie jest najlepszy pomysł. Dziewczyna jednak miała w sobie coś co przyciągało wzrok. Niekiedy sam nie potrafił określić czym było to coś. Spędzanie z nią czasu było łatwe, przyjemne. Pomagała mu się oderwać od codziennego zabiegania, złapać oddech pomiędzy kolejnymi kontraktami Jednak dopiero na tym ostatnim, gdy wyjechał na praktycznie cały miesiąc, zrozumiał, że to może nie być to. Nie tęsknił tak jak wcześniej, nie miał potrzeby codziennych telefonów, wideo rozmów. Zbyt łatwo inni odwracali jego uwagę od blondynki, choć każdego dnia udawał, że wszystko jest w porządku, że nic się nie zmieniło z jego strony utrzymując ją w złudnym przekonaniu, że po powrocie będzie tak jak do tej pory. Siebie poniekąd też oszukiwał.
We Włoszech pozostawił sporo wspaniałych wspomnień. Nawiązał wiele znajomości i popełnił kilka kolejnych mniejszych i większych błędów. Za niektóre z nich ganił się w myślach i pluł sobie w brodę. A wchodząc teraz do ulubionego baru Elisy, widząc jej radosne spojrzenie i szeroki uśmiech, wyrzuty sumienia zaczęły palić go żywym ogniem. Nigdy nie planował jej w żaden sposób wykorzystać, czy skrzywdzić. Lubił jej bliskość i uwagę.
Przywdział jednak najlepszy ze swoich uśmiechów. Objął ją ramieniem i przyciągnął drobne ciało bliżej siebie. Zaśmiał się lekko na jej zaczepną sugestię.
— Fakt. Ostatnie tygodnie strasznie się dłużyły. — skłamał gładko. Czas we Włoszech mknął mu nieubłaganie.
Praca niekiedy go dusiła i męczyła. Miewał dość, kochając i nienawidząc jednocześnie tego co robił. Jednak bardzo szybko zaczynał tęsknić za wybiegami, za sejsami zdjęciowymi i całym zamieszaniem budowanym wokół tego świata.
— Zdecydowanie musimy nadrobić wszelkie zaległości. — wymruczał. Ujął jej twarz w chłodne dłonie i pochylił się by złożyć pocałunek na jej słodkich ustach. Gdy zabrakło mu powietrza w płucach odsunął się od Elisy. Usiedli przy stoliku, a Laurent skinął na kelnera, by zamówić ich ulubione drinki. Sięgnął do kurtki, którą odwiesił na oparcie krzesła. Wyciągnął z niej czarną paczuszkę, w której zapakowane było ciemne pudełko ze złotą bransoletką od Cartiera.
— Dla ciebie, za cierpliwość. — podsunął prezent dziewczynie.
Laurent
Octavia za bardzo nie pamiętała, jak poznała się z Elisa. Przez jej życie przewijała się masa osób, które zostawały na dłużej bądź krócej. Bywały osoby, które chciały wykorzystać to, że ja znają, mając nadzieję, że kiedyś ta znajomość im się do czegoś przyda. Octavia dość szybko pozbywała się ze swojego otoczenia takich osób, bo najzwyczajniej w świecie nie cebula takich znajomości. Jeśli już miała wchodzić e jakieś układy, musiały one był dobre dla obu stron, a nie dla żadnej, a już na pewno nie mogła pozwolić na to, by ona traciła znacznie wiele. Takiego podejścia do życia nauczył ją ojciec i jak na razie sprawdzało się to w stu procentach.
OdpowiedzUsuńNie narzekała jednak na to, że w jej życiu pojawiła się Elisa. Było ciekawie mając ja przy sobie, w jakiś sposób się dopełniały, takie wrażenie odnosiła Octavia. Dodatkowo, Elisa spotykała się od jakiegoś czasu z Laurentem i wydawało się być szczęśliwi.
Dzwonek do drzwi wyrwał Octavię z zamyślenia. Blanchard oderwała spojrzenie od dokumentu, które leciały w telewizji. Zdecydowanie była pod wrażeniem tego, jak ludzie radzili sobie w dawnych czasach. Podniosła się niespiesznie z kanapy i wraz z kubkiem miętowej herbaty podeszła, by otworzyć drzwi. Widząc w progu Elisę, uśmiechnęła się lekko, jednak blondynka szybko odgadła, że coś jest nie tak z Octavią.
— Okej, babki wieczór brzmi ciekawie — powiedziała, wpuszczając Pannę Lauder do środka. Octavia ostatnio nie czuła się najlepiej, ciąża dawała jej się dość mocno we znaki. Dlatego też herbata miętowa ostatnio stała się jej ulubionym napojem, który piła wręcz hektolitrami. Upiła łyk chłodnego napoju, odprowadzając Elise spojrzeniem.
— Wszystko w porządku — skłamała, wiedząc, że to i tak nie da. W duchu westchnęła cicho, ruszając w stronę kanapy, na której po chwili usiadła. Nie wiedziała, jak ma zacząć, dłuższą więc chwilę spoglądała na Elisę. Chwilę później wstała, podchodząc do komody, z której wyciągnęła teczkę z ostatniej wizyty w szpitalu. wzięła to, co najważniejsze, czyli zdjęcia z usg, z którymi to podeszła do blondynki i je jej podała.
— Jestem w ciąży — powiedziała cicho, spoglądając z uwagą na Elisę.
Octavia