HELLO, FOLLOWERS!

Gossip Girl here.

Your one and only source for the truth behind the scandalous lives of New York's elite. Been a minute. Did you miss me? I know I've missed you. Though you're probably going to wish I'd stayed away when I'm done. Because I can see you. The real you. The one hiding just outside the edge of frame. Well, it's time to reframe that picture. And who am I? That's one secret I'll never tell.

You know you love me.
xoxo


. . .

MOST FOLLOWED

now
spotted:
Cinderella
Well, well, well! Looks like our H is getting more comfortable in the role of her life... Flashing smiles left and right, as if she didn’t just show up on the red carpet as the plus-one of a certain handsome, disgustingly rich guy we’ve all been crushing on since he recited French poems in first grade. I think this fairytale fits her perfectly, but... Word on the street is that her real self is catching up to her. Will the secret finally come out? And how will her Prince Charming react to it all? After all, she’s a sweet, hardworking girl, always there to offer a shoulder to cry on over coffee... Maybe this story really will have a fairytale ending. Well, we’ll see. Whether it’s “happily ever after” or not, you know I’ll be here to spill all the tea... or coffee!

You can't hide from me.
xoxo

oh, you know you get me loose

LEE MINSOO

LAT DWADZIEŚCIA — URODZONY 27.01.2002 — TANCERZ — INSTAGRAM



Dość dawno temu, na jednej z pierwszej lekcji historii, nauczyciel opowiedział im grecki mit o Midasie, którego Dionizos nagrodził darem zmieniania każdej dotkniętej rzeczy w złoto. Młodemu chłopakowi opowieść bardzo przypadła do gustu, przełknął lekko kwestię głupoty władcy i obiecał sobie w duszy z dziecięcą naiwnością, że kiedyś będzie taki jak on. Przechwalali się potem z innymi kolegami, co zamieniliby w złoto i kto miałby go więcej. Historyk musiał dwa razy uderzyć drewnianą linią o blat biurka, by się w końcu uspokoili, ale nawet to nie było w stanie odciągnąć Minsoo od natrętnych myśli na temat złotego świata, którym mógłby się otoczyć.
A ta umiejętność faktycznie ukróciłaby mu zmartwień. Po kilku nieudanych transakcjach biznesowych, które pochłonęły całą rodzinną fortunę, ojciec chłopaka uciekł w alkohol i hazard, aż w końcu został znaleziony martwy w swoim gabinecie z pistoletem w ręce. Do tej pory nie dowiedziono, czy pan Lee sam się zastrzelił, czy ktoś był tak dobry i go w tym wyręczył — resztę swojego życia i tak najprawdopodobniej spędziłby w więzieniu. Minsoo wraz z matką zamieszkali u rodziców kobiety w biedniejszej dzielnicy Seoulu. Ze względu na wyjątkowo wysokie wyniki w nauce chłopak utrzymał swoje miejsce w elitarnej, prywatnej szkole i starał się nie przejmować spojrzeniami pełnymi pogardy, które posyłali mu rówieśnicy, gdy tylko wiadomość o historii jego rodziny ujrzała światło dzienne. Po jakimś czasie zauważył, że rzeczywiście go to nie obchodzi.
Przyzwyczaił się do ciężkiej pracy. Oprócz utrzymywania wysokich wyników w nauce i wykonywania dwóch prac dorywczych, wygospodarował sobie jeszcze na tyle czasu, by móc spełniać się w czymś, co uznał za sens swojego istnienia — w tańcu. Już jako szesnastolatek miał na koncie występy w telewizji u boku znanych artystów w roli backup dancera, wziął też udział w programie tanecznym, a nawet raz pojechał w krótką trasę koncertową. W międzyczasie jego popularność wśród elity szkolnej wróciła, ludzie doceniali jego popularność, a bardziej empatyczni, czyli znaczna mniejszość, zaradność.
Gdy otrzymał możliwość skorzystania ze stypendium Broadway Dance Center, długo się wahał, lecz w końcu za namową matki spakował cały swój dobytek do niewielkiej walizki i wylądował w Nowym Jorku. Zajmuje mikroskopijną kawalerkę na piętrze restauracji w dzielnicy Chinatown, trenuje do dziesięciu godzin dziennie, a w dni, kiedy nie ma zajęć, dorabia sobie na czarno w barze po drugiej stronie ulicy, bo do Stanów dostał się na wizie dla studentów.
Złote dziecko, tak o nim mówią. Czego nie spróbuje, to mu się udaje. Zawsze musi być najlepszy, choć śmieje się, że sam nie wie dlaczego i że dzieje się to zupełnie przypadkowo. Na scenie bestia, w prawdziwym życiu najzwyklejszy chłopak na świecie, w dodatku, o ironio, niezła fajtłapa. Nie potrafi odnaleźć się w pędzącym Nowym Jorku, Manhattan go przeraża, a na myśl o przejściu na drugą stronę ulicy przechodzi go nieprzyjemny dreszcz, bo obawia się, że nie dotrze tam w jednym kawałku. Podobno ma tu przyjaciół, ale czy oni jeszcze o nim pamiętają? Nie musi się jednak martwić, wystarczy jedynie, by się skupił. Wyciągnął rękę po to, czego pragnie. I zamieni to w złoto.

81 komentarzy:

  1. [A dance floor made for two 달이 부르는 선율 💖 z góry przepraszam za Ari i jego złamane serduszko 😢]

    OdpowiedzUsuń
  2. [ To drugie zdjęcie 😻
    Ty już wiesz, że mi się podoba. Uroczy jest i chwyta za serduszko <3 Trzymamy kciukasy żeby jego własne szybko zostało posklejane, a może i nam się uda je skleić w przyszłości :D
    Bawcie się dobrze i rezerwujcie nam jeden wątek! ]

    Maggie / Jackson na razie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Spotted: Wiem, że może to wydawać się niemożliwe, ale czasem i mnie dopada nuda, a kiedy to się dzieje, oznacza to tylko jedno: rozglądam się za nowymi twarzami, wypatrując smacznych kąsków. I tak wpadłam sobie pewnego dnia na zagubionego chłopca, krążącego ulicami Manhattanu w poszukiwaniu... No właśnie, czego? Podobno mogę go nazwać M, podobno właśnie przyjechał do nas z Korei, podobno zaczyna naukę na Broadwayu i na pewno jest strasznie słodki. Coś mi mówi, że będzie jeszcze o nim głośno... A jeśli cierpisz na samotność, M, wiesz, gdzie mnie znaleźć. Ja na pewno pokażę Ci drogę.
    Witam na blogu!

    buziaki,
    plotkara 💋

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaledwie dwa tygodnie temu Alex był singlem. Jeden telefon od produkcji programu "Married at First Sight" wystarczył, by wywrócić jego poukładane życie do góry nogami. Nagle dowiedział się, że mają dla niego kandydatkę na żonę. Termin ceremonii zbliżał się wielkimi krokami, a on w wirze przygotowań z zażenowaniem uświadomił sobie, że przecież nie potrafi tańczyć.
    Przez unikanie dyskotek i imprez udawało mu się ukrywać ten fakt, ale przecież na własnym weselu nie będzie siedział przy stole jak kołek cały wieczór! Próbował oglądać filmiki na YouTubie, ale zbyt szybko się zniechęcał, by to mogło przynieść jakiekolwiek efekty. Szybko zrozumiał, że potrzebował kogoś, kto pokaże mu podstawowe kroki tak, by na dobry początek nie podeptał swojej małżonki. Przez napięty grafik nie mógł skorzystać z propozycji zajęć, którą otrzymał od produkcji telewizyjnej. Postanowił znaleźć instruktora na własną rękę.
    Na Minsoo trafił przypadkiem podczas przeglądania social mediów. Algorytmy szybko wyłapały jakie hashtagi przegląda Alex i jakiego contentu poszukuje. Jednym z postów w trendach był filmik z warsztatów organizowanych w Broadway Dance Center. Prowadził je chłopak o azjatyckich rysach twarzy. A.J. nigdy nie potrafił rozgryźć z jakiego kraju pochodzili Azjaci wyłącznie patrząc na ich wygląd, ale po zrobieniu researchu dowiedział się, że Minsoo pochodzi z Południowej Korei. Mimo młodego wieku zdobył już doświadczenie, tańcząc w programie i na scenie u boku paru znanych artystów. Dobrze rokował i co najważniejsze okazało się, że jest skłonny udzielić kilku indywidualnych lekcji w godzinach, które odpowiadały Alexowi. Mężczyzna lojalnie ostrzegł Koreańczyka, że to może okazać się ciężka przeprawa, ale zapłaci ekstra za znalezienie dla niego czasu i cierpliwości.
    O umówionej porze A.J. pojawił się w centrum tańca ze sportową torbą przewieszoną przez ramię. Na recepcji zapytał o to, na którym piętrze znajduje się sala, której numer wskazał mu Minsoo. Kobieta siedząca za kontuarem przyglądała mu się z nieskrywanym zaciekawieniem, a kiedy ruszył w stronę schodów, od razu sięgnęła po telefon, jakby czym prędzej chciała napisać newsa na Twittera.
    Ostatni raz kiedy Alex tańczył, prawdopodobnie miał miejsce podczas studniówki. Mieli więc sporo do nadrobienia i zarazem nieubłaganie gonił ich czas. Pozostawało liczyć na to, że Minsoo podoła zadaniu i nie rozłoży rąk w geście poddania, zostawiając go tym samym na lodzie.
    Przez przeszklone drzwi sali zauważył chłopaka, który właśnie majstrował coś przy sprzęcie nagłaśniającym. Alex nie widział w środku nikogo poza nim, ale mimo wszystko z grzeczności zapukał i dopiero wszedł. Na powitanie przedstawił się i mocno uścisnął mu dłoń.
    — Skoczę się przebrać — stwierdził, poprawiając torbę, która ciążyła mu na ramieniu. Miał w niej czysty strój sportowy, butelkę z wodą, ręczniki i parę innych drobiazgów. Po chwili zgodnie z zapowiedzią wyszedł z szatni, mając na sobie luźne, czarne spodnie dresowe firmy Nike ze ściągaczami przy kostkach oraz przylegającą koszulkę typu rashguard w tym samym kolorze, z motywem czaszki na tyle i niewielkim logotypem producenta na przedzie.
    — Jestem gotów. Zaczynamy od rozgrzewki? — zapytał, odruchowo wsuwając wytatuowane dłonie do kieszeni spodni.

    A.J. Cruz

    OdpowiedzUsuń
  5. [Kłopoty to moje drugie imię 😈 ale trzeba zrobić burzę mózgów, bo nie mam na ten moment żadnego konkretnego pomysłu]

    Ottie

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnie dwa tygodnie były pełne wrażeń, a zapełniony grafik mógłby niejedną osobę przyprawić o zawrót głowy, jednak nie Ari. Dziewczyn uwielbiała, gdy się działo, planowanie sprawiało jej wiele frajdy, a do tego bawiła się wspaniale, więc nie było powodów do narzekania. Dopiero co wróciła z kilkudniowego wypadu do New Haven, gdzie miała okazje odwiedzić wymarzony przez jej rodziców uniwersytet oraz spotkać dziekankę Yale, a już kombinowała, jak przekonać rodziców, że opuszczacie kolejnego tygodnia w szkole, by pojechać z Seojunem do Korei to wcale nie jest taki zły pomysł, a zaległości w szkole to żaden problem, dla zdolnej uczennicy, jak ona.
    Oczywiście, w całym jej harmonogramie nie mogło zabraknąć miejsca na wypady z przyjaciółkami, trzeba było odświeżyć garderobę na jesienny sezon oraz wymienić się najgorętszymi ploteczkami, jak to dziewczyny miały w zwyczaju. Zazwyczaj trafiały do bardziej luksusowych lokali, gdzie mogły sączyć najróżniejsze koktajle i zajadać się mikroskopijnymi przekąskami, od najlepszych szefów kuchni, jednak Min miała dzisiaj inny pomysł. Tęskniła za domem, tym prawdziwym, do którego miała okazję wracać tylko kilka razy w roku, no i w ogóle ostatnio zrobiła się strasznie sentymentalna, więc zaciągnęła dziewczyny do Chinatown, usadowiła je przy stoliku, a sama wzięła na siebie obowiązek złożenia zamówienia, w końcu wiedziała, co w takich miejscach jest najlepsze, a czego lepiej unikać.
    Przywitała się z barmanem i posłała mu szczery uśmiech, gdy ten pokazał jej listę przystawek, które serwowali, jednak gdy ostatnie słowo opuściło jego usta, wyraz jej twarzy szybko się zmienił. Kluseczka. Istniała tylko jedna osoba, która mogła ją tak nazywać i na pewno nie był to ten młodzieniec przed nią. Przyjrzała mu się dokładniej, ale za nic nie wyglądał znajomo, pewnie przewinął się kiedyś na jakiejś imprezie, a może znał Seojuna? Musiała przyznać, chłopak był dość uroczy, a uśmiech nie schodził mu z ust, może chciał być miły po prostu miły? Jego komentarz nie brzmiał prześmiewczo, więc nie miała zamiaru urywać mu głowy, czy też psuć atmosfery, no i ostatnimi czasy starała się trzymać język za zębami, co by sobie nie narobić więcej kłopotów. Przechyliła głowę w bok, a kącik jej ust drgnął delikatnie – tak trzymaj Ari, to już prawie uśmiech.
    - Dwie porcje tteokbokki, pa jun i trzy butelki soju; klasyczną i dwie smakowe, możesz wybrać. – rzuciła w jego kierunku, a ręką sięgnęła do torebki, by wyciągnąć portfel, w którym miała gotówkę i fałszywy dowód. – A kluseczką jestem tylko dla znajomych, a my się chyba nie znamy. – starała się brzmieć jak najmilej, jednak jakiejś nutce ironii udało się wkraść do jej słów.

    OdpowiedzUsuń
  7. Owinęła się szczelnie kocem, upiła łyk gorącej herbaty, którą odstawiła po chwili na stolik i sięgnęła po laptop. Nałożyła również słuchawki i zaczęła od przeglądania YouTuba w poszukiwaniu inspiracji. Zaczynała od coverów piosenek należących do bardziej i mniej znanych artystów, jednak ostatnim czasem chciała skręcić w swoją własną, indywidualną ścieżkę. Chciała by ludzie zaczęli rozpoznawać i kojarzyć jej głos z czegoś co sama stworzyła od A do Z. Nauka w Mannes zaczynała owocować szerszym spojrzeniem na własny głos i własną twórczość, potrafiła z większą lekkością i wyczuciem bawić się śpiewem i słowem. Z mniejszą obawą sięgała po mniej oczywiste kawałki i dźwięki niż do tej pory i z zadowoleniem przyglądała się rosnącej liczbie wyświetleń i pozytywnych komentarzy. Wciąż zdarzały się te negatywne, ale nie przejmowała się krytyką, a z co bardziej konstruktywnej starała się wyciągać wnioski na przyszłość.
    Ostatnim czasem skupiła się na ułożeniu własnych piosenek. Miała już przygotowany jeden kawałek, jednak nim go opublikuje chciała, aby nagranie prezentowało się w sposób, który przyciągnie spojrzenie, ale też nie odwróci uwagi od sensu słów i głosu. Nie miała podpisanej żadnej współpracy z wytwórnią, więc wszystkim zajmowała się sama z pomocą znajomych. Nie spieszyła się z niczym, ale przykładając uwagę do najdrobniejszych szczegółów, nie miała miejsca na pośpiech.
    Starała się znaleźć kogoś kto pomógłby stworzyć teledysk. Nie chciała niczego wyszukanego, nie chciała masy efektów dodanych w programach komputerowych. Chciała, by ktoś był w stanie swoim ruchem, mimiką twarzy, tańcem oddać znaczenie słów i tekstu. Szukała więc artysty... tancerza, który miał podobną wrażliwość. Wiedziała, że jedno to znaleźć kogoś odpowiedniego, a drugie to zgoda tej osoby na współpracę.
    W końcu trafiła na kanał, który przykuł jej uwagę. Przejrzała szybko listę filmów widząc, że głównie publikuje dance covery. Zaczęła po kolei je oglądać, niemal odruchowo po każdym wciskając kciuka w górę. Na prawdę podobało jej się to co robił chłopak, jego ruchy były płynne, zsynchronizowane do perfekcji z muzyką, a ekspresja którą wyrażał swoim ruchem i wyrazem twarzy sprawiały, że Maria sama czuła to co widziała, to co chciał przekazać. Podobała jej się nawet muzyka, którą wybierał.
    Sięgnęła po telefon i spróbowała znaleźć chłopaka na Instagramie, w tle wciąż oglądając jego filmy na YT. Po kilku minutach przeszukiwania Instagrama znalazła kogo chciała. Social media potrafiły ułatwić tak wiele i były zbawienne jeśli chciało się kogoś znaleźć.
    Polubiła kilka zdjęć, dodała chłopaka do obserwowanych i w końcu kliknęła DM.
    Cześć 😁 Znalazłam twój kanał na YT, kawał świetnej roboty 💪😍 Tańczysz zawodowo?

    Maria

    OdpowiedzUsuń
  8. Sięgnęła ponownie po telefon, gdy przyszło kolejne powiadomienie. Zignorowała kolejne polubienia pod zdjęciami przechodząc do wiadomości.

    From: 이민수 🖤
    Dzięęęęęęki! Zawodowo... To dużo powiedziane póki co, ale to właśnie bym chciał robić. Dzięki jeszcze raz za wiadomość! 👁👄👁

    Kącik jej ust lekko drgnął do góry. Przeniosła wzrok z telefonu na ekran laptopa. Nie powiedziałaby, że nie jest zawodowym tancerzem, ale ponoć skromność się ceni. Maria lubiła te wszystkie łapki w górę, komentarze i ogólne zainteresowanie jej twórczością. Dawało jej to sporo motywacji do dalszego rozwoju i pracy nad sobą. To co robiła po zmroku, nie cieszyło się już tak przychylnymi spojrzeniami i choć nie mogła wszem i wobec mówić, że tańczy w klubie, a zwłaszcza rodzinie. Lubiła to; lubiła te wszystkie spojrzenia, które wywoływała, uśmiechy i zaczepki. Czuła się na tej nocnej scenie równie dobrze. Już nie wspominając, że dzięki temu mogła korzystać z życia.

    From: Maria Ellis
    Goo get them! 🔥 Trzymam kciuki żeby kariera się rozkręciła 💪😁 Taki talent nie może się zmarnować! Może kiedyś spotkamy się na scenie 🤔

    Nie chciała tak prosto z mostu pisać o co chodzi. Tak naprawdę nie miała jeszcze pewności, że chłopak w ogóle jest stąd, a nie z drugiego końca świata. Poza tym lubiła najpierw kogoś nieco poznać, nawet jeśli tylko przez internet. Niekiedy ludzie przez internet bywali bardziej otwarci niż twarzą w twarz.
    Teraz mogła jedynie marzyć o wielkich występach, ale chciała osiągnąć jak najwięcej, zajść jak najdalej i poznać jak najwięcej ciekawych osób.
    — Jak myślisz coś z tego będzie? — zagadnęła, gdy kotka wskoczyła na kanapę i usiadła koło niej. Miauknęła cicho na co Maria się zaśmiała. — Też tak sądzę. — odpowiedziała drapiąc kicię za uchem, która w odpowiedzi zaczęła głośno mruczeć i pakować się na kolana. Tylko ten kot ratował ją przed samotnymi wieczorami jeśli już siedziała w domu, ale ceniła sobie możliwość otworzenia ust choćby do kota. Zresztą patrząc w te złotawe ślepia miała wrażenie, że Bell jest na tyle bystra i rozumna, że niemal wszystko rozumie.

    Maria

    OdpowiedzUsuń
  9. Kimkolwiek był ten tajemniczy brunet, powoli zaczynał działać dziewczynie na nerwy, a jej cierpliwość była na skraju wyczerpania. Z jakiegoś powodu wiedział o niej więcej niż powinien, a dodatkowo zachowywał się jak jakiś strażnik moralności, a to zdecydowanie nie pasowało to panujących w Nowym Jorku norm. To musiał być jakiś głupi żart Seojuna, który postanowił opłacić kolegę, żeby ten przy najbliższej nadążającej się okazji uprzykrzył Ari życie, nie potrafiła znaleźć na to innego wytłumaczenia. Pewnie postanowił się odegrać za ta głupią plotkę, a że ostatni tydzień minął im bezproblemowo, mogła spodziewać się niespodzianki - tylko Kim używał jej dziecięcego przezwiska i tylko on mógł znać ich teksty sprzed lat. Zrezygnowana pokiwała głową i wyciągnęła z portfela kilka banknotów, które podała chłopakowi.
    - Całkiem dobre przedstawienie, ale przekaż mu, że następnym razem powinien się bardziej postarać. – sięgnęła po tackę, która leżała na blacie i umiejscowiła na niej butelki z alkoholem i szklanki. – Reszty nie trzeba – rzuciła na odchodne, by po chwili wrócić do swojego stolika.
    Dumna ze swoich zdolności detektywistycznych i tego, że nie dała się nabrać na marny psikus, wysłała Seojunowi krótką wiadomość, informując go, że jego misterny plan nie zadziałał, po czym wróciła do rozmów ze znajomymi, nie zaprzątając sobie głowy zdarzeniem sprzed kilku minut.
    Wieczór minął im całkiem przyjemnie, koleżanki – mimo, że początkowo sceptycznie nastawione do lokalu – bardzo chwaliły sobie alkohol, jak i jedzenie które miały okazję spróbować, a soju posmakowało im tak bardzo, że zamówiły kolejne butelki tego soczku z procentami. Ari jednak nie była pewna, czy chciała tu wracać, bo za każdym razem gdy podniosła głowę do góry, widziała jak barman zerka w jej kierunku, ale zamiast uśmiechu, na jego twarzy widniało zakłopotanie, a może nawet smutek i z jakiegoś powodu miała wrażenie, że to wszystko to była jej wina, no a przecież nic mu nie zrobiła!
    Z zmyśleń wyrwał ją dźwięk telefonu, a dokładniej wiadomość od Seojuna, który zarzekał się, że nie ma pojęcia o co jej chodzi i właśnie wtedy, nad głową Min zaświeciła się mała żarówka. Może pod wpływem alkoholu jej mózg działał na szybszych obrotach, a może to ten uroczy uśmiech, który utkwił jej w pamięci sprawił, że nagle doznała olśnienia i w nieznajomym zza lady, zobaczyła jego, tego małego chłopca, który lata temu skradł jej serce.
    Kolejne pięć minut spędziła na przeszukiwaniu zawartości swojej torebki, a gdy znalazła to czego szukała odeszła od stolika i wróciła do baru, który w tej chwili był oblegany przez klientów. Grzecznie stanęła na końcu kolejki, nie chcąc zrazić do siebie barmana jeszcze bardziej, a gdy w końcu nadeszła jej kolej uśmiechnęła się delikatnie i położyła na blacie małego, pudrowego cukierka.
    - Jak nie ty, to ja. – wyszeptała nieśmiało i przygryzła dolną wargę. Może jeszcze nie wszystko było stracone.

    OdpowiedzUsuń
  10. Brunetka prychnęła pod nosem, grając wielce oburzoną. Ależ on miał tupet.
    - Nieznajomego? Jeszcze przed chwilą zdawałeś się być przyjacielem – pokiwała teatralnie głową. – Oczywiście, że cię rozpoznałam, tak się zgrywałam. – Nie zgrywała się. – Uczą nas, by zostawiać dwadzieścia procent jako napiwek, ale jak nie chcesz to oddaj, niewdzięczniku ty - skrzyżowała ręce na piersi, po czym wystawiła język w kierunku chłopaka. Gdyby nie te niebotyczne szpilki i przykrótka spódniczka, wyglądałaby niemal identycznie, jak mała Ari, gdy tą samą pozą raczyła chłopaka dziesięć lat temu, po każdej sprzeczce. Mogłaby dalej ciągnąć to małe przedstawienie i przedrzeźniać się z brunetem– swoją drogą było to bardzo przyjemne i nie różniło się niczym, od ich dziecięcych fanaberii – ale na to mieli czas, teraz chciała z nim po prostu porozmawiać, o wszystkim i niczym.
    - Moje koleżanki i tak miały się zbierać, a ja nie mam żadnych planów. Kiedy kończysz? Zaczekam na ciebie. – oznajmiła bez chwili zastanowienia. Może i Minsoo miał problem z byciem bezpośrednim, a jakaś wewnętrzna bariera powstrzymywała go od zapytania o to, co chce, jednak Min ten problem nie dotyczył. Jeśli coś złapało jej uwagę, wyciągała po to ręce - I want it, I got it - życie było zbyt krótkie, by dwa razy się nad czymś zastanawiać. Była śmiała i konfrontacyjna i prawdę mówiąc, nie miała zamiaru opuścić baru, nawet jeśli chłopak wyraziłby jakikolwiek sprzeciw.
    Nie czekając na odpowiedź, odwróciła się na pięcie i ruszyła do swojego stolika, a uśmiech, który starała się skrywać, teraz rozpromienił jej twarz. Każde wspomnienie z nim w roli głównej, wywoływało tą samą reakcję, a teraz on tu był. Pożegnała się z koleżankami, a sama rozsiadła się wygodnie, czekając aż chłopak skończy zmianę. Przez myśl jej przeszło, żeby zadzwonić do Seojuna i opowiedzieć mu o całej sytuacji, ale szybko z tego zrezygnowała. Wyłączyła telefon i schowała go na samym dnie torebki. Nie miała zamiaru się dzielić, w końcu to ona go tu spotkała i teraz była jej kolej, by nadrobić utracony czas.

    OdpowiedzUsuń
  11. From: 이민수 🖤
    Dzięki, dzięki! Też tańczysz? Mam wrażenie, że skądś Cię kojarzę... Ale nie mam pojęcia SKĄD 💀💀💀 Jeśli tak naprawdę się znamy, to proszę, zignoruj mnie haha

    Przesunęła spojrzeniem po ekranie telefonu, wciąż miziając kotkę za uchem. Maria niestety nie kojarzyła chłopaka z żadnej sytuacji na żywo. Nie wiedziała, czy w ogóle są z tego samego miasta, więc o znajomości na pewno nie było mowy.

    From: Maria Ellis
    Niee… to znaczy coś tam tańczę, ale głównie śpiewam. Nie, nie znamy się, jeszcze haha 😸 Przynajmniej nie na żywo, też mam kanał i staram się na nim działać. Jesteś może z Nowego Jorku, albo okolic?

    Coś tańczyła… chociaż dla wielu pole dance nie był tańcem, to według niej wymagał tego samego dopracowania, lekkości i siły co każdy inny taniec. Po prostu za partnera miało się metalową rurę, a nie żywego człowieka. Chociaż wykonywała też układy w dwie, trzy osoby.
    Jeśli jakimś cudem byli z jednego miasta istniała szansa, że znalazła “swojego gościa”. Naprawdę chciała kogoś kto miał talent jak ten chłopak i równie duże zaangażowanie jak ona. Chociaż przede wszystkim musieli dogadać się, złapać wspólny język, by cokolwiek wypaliło. A i on musiałby się zgodzić i zechcieć poświęcić odrobinę swojego wolnego czasu.

    From: Maria Ellis
    Aaa i spokojnie! 😇 Nie jestem żadnym szalonym stalkerem, chciałabym ci coś zaproponować, o ile jesteś z tych samych stron 😉

    Dosłała w geście wyjaśnienia o co tak w ogóle jej chodzi. Przecież w sieci nie brakowało szaleńców i sama niekiedy spotkała się z dziwacznymi propozycjami i osobami.

    OdpowiedzUsuń
  12. Szybko podskoczyła z miejsca, kiedy tylko Minsoo podszedł do stolika. Jej reakcja, jak i duży uśmiech na twarzy były świetnym wyznacznikiem jej ekscytacji. Naprawdę się cieszyła, nawet na spacer po zmroku. Normalnie na taką propozycje pokręciła by oczami; ani jej buty nie były odpowiednie do pokonania dłuższych dystansów, ani strój nie był dostosowany do jesiennej pogody, ale przy nim nie chciała zgrywać księżniczki. No i zawsze mogła skorzystać z jego zaproszenia do domu, które swoją drogą brzmiało bardzo niewinnie. Zazwyczaj, w takich propozycjach był jakiś podtekst, ale tym razem nic takiego nie wyczuła, chciał być po prostu miły.
    – Z zachowanie może wiele się nie zmieniło. - zaczęła, bacznie obserwując jego walkę z gorącym plackiem. Sięgnęła po jedzenie, które jej zaoferował, ale sama poczekała, aż trochę wystygnie. – Dalej nie nauczyłeś się cierpliwości, jeśli chodzi o konsumpcje gorących posiłków. - zaśmiała się cicho. W głowie przewinęła się wiele wspomnień, gdy zajadali się ryżowymi kluskami, czy słodkimi bułeczkami z nadzieniem z czerwonej fasoli i za każdym razem Minsoo połykał je niemal w całości, a para, aż mu uszami wychodziła, z powodu ich wysokiej temperatury.
    - Ale z wyglądu…wyrosłeś. – O tak. Kiedyś przypominał małą, pulchną kluskę. Był okrąglutki i pucołowaty, no aż się go chciało wyściskać. Teraz na jego widok nachodziły ją inne myśli, nieco bardziej pikantne. Nie tylko był od niej sporo wyższy, ale również bardzo dobrze zbudowany. Mimo, że miał na sobie luźniejszą koszulkę, gdzieniegdzie widać było zarys mięśni. Może uprawiał jakiś sport? Ciekawe jak wyglądał bez koszulki…Ziemia do Ari! Proszę się uspokoić! Nabrała powietrza w płuca i zamrugała kilka razy, by nad sobą zapanować. Na czym to skończyliśmy? Ah, tak. Jedyne co było takie same, to ten uroczy uśmiech i błysk w oku, to się nie zmieniło.
    - Minęło siedem lat i tak, dalej utrzymujemy kontakt z Seojunem. – Ostatni raz widzieli się podczas wakacji, zanim ich wspólny przyjaciel przeniósł się do Nowego Jorku. Sama nie wiedziała, dlaczego kontakt się urwał, przecież co roku przyjeżdżała do Korei. Z jakiegoś powodu Minsoo nigdy nie był w okolicy, no a przynajmniej tak jej mówił Seojun, więc w końcu przestała pytać, myśląc, że Lee nie miał jej ochoty widzieć.
    - To znak, albo przeznaczenie! Dlaczego w ogóle tutaj jesteś? Co ściągnęło cię do Wielkiego Jabłka? – wyszli na zewnątrz budynku, a chłodny podmuch wiatru sprawił, że po ciele przeszedł ją dreszcz. Była wdzięczna, za tego gorącego placka, którego przybliżyła do klatki piersiowej, żeby się trochę ogrzać.

    mum, I want to take him home

    OdpowiedzUsuń
  13. Minsoo nawijał jak katarynka, słowa wypluwał z taką prędkością, że Ari musiała się naprawdę skupić, by na nim nadążyć. Z uwagą wpatrywała się w chłopaka, a uśmiech nie opuszczał jej ust, a na wspomnienie o listach z dzieciństwa nawet się pogłębił. Może gdyby był to ktoś inny, zirytowałaby się tą paplaniną i niemożliwością dojścia do słowa, ale nie tym razem. Przyjemnie się go słuchało, a jeszcze przyjemniej patrzyło - naprawdę nie spodziewała się, że ten pulchny dzieciak, przeistoczy się w totalnego przystojniaka. Wiesz, że ja tańczę, nie?. Teraz już wiedziała i wiele to wyjaśniało.
    Gdy objął ją ramieniem, nie zadrżała z dyskomfortu, prawdę mówiąc trzęsła się przez ostatnie pięć minut, więc z chęcią postałaby bliżej niego nieco dłużej…oczywiście, żeby się ogrzać! Powędrowała wzrokiem w kierunku, który wskazywał Minsoo. Penthouse to to nie był, ale postanowiła zachować nieprzychylny komentarz dla siebie. Ari, dobrze się czujesz? Trzymanie języka za zębami, jest trochę nie w twoim stylu.
    Ułożyła palec na ustach chłopaka, żeby go uciszyć, w tym samym czasie wydając z siebie sshhh.
    - Z chęcią odpowiem na wszystkie twoje pytania, wysłucham twoich opowieści i napiję się herbatki. Jeśli nie masz nic przeciwko, myślę, że wizyta u ciebie to wspaniały pomysł. – poklepała go po ramieniu, dając znać, że jego propozycja wcale nie brzmiała dwuznacznie, wręcz przeciwnie, był przeuroczy. – Zresztą, trochę wypiłam i moim chwiejnym krokiem daleko nie zajdziemy. – uniosła ręce na wysokości klatki piersiowej, i wzruszyła ramionami.
    Chwilowo ulica była opustoszała, więc korzystając z okazji, Min złapała bruneta za rękę i wciągnęła go na jezdnię, by pewnym krokiem przejść na drugą stronę. Dla niej było to dość normalne zjawisko, jednak mina chłopaka zrzedła, wyglądał jakby całe życie przeleciało mu przed oczami, gdy jakiś samochód zatrąbił na ich widok.
    - Ej, ze mną nic ci nie grozi. – powiedziała pewnie i puściła mu oczko, gdy już znaleźli się na chodniku.

    OdpowiedzUsuń
  14. From: 이민수 🖤
    To jest PIERWSZA RZECZ, którą powiedziałby szalony stalker!! Więc teraz ja idę Cię przestalkować, bo zanim powiem Ci, gdzie mieszkam, muszę mieć pewność, że nie jesteś zboczonym mordercą! Starym zboczeńcem... STARYM ZBOCZONYM MORDERCĄ!
    OKEJ, już widzę, że nie jesteś starym, zboczonym mordercą, więc mogę Ci odpowiedzieć! Tak, jestem z Nowego Jorku 😁 Co byś mi chciała zaproponować? Jeśli chodzi o śpiewanie, to nie wiem, czy coś z tego wyjdzie hahaha

    Parsknęła śmiechem na jego odpowiedź. Tak to z pewnością było to, miała ochotę go porwać i zamknąć w piwnicy, by więcej nie musieć szukać kogoś takiego jak on.

    From: Maria Ellis
    Nawet jeśli byłabym starym zboczonym mordercą, to ciężko byłoby cię znaleźć w Nowym Jorku, wiedząc tylko tyle, że mieszkasz w Nowym Jorku :P Haha może odkryjesz w sobie kolejny talent? NIGDY NIE MÓW NIGDY! 😁

    Sięgnęła po komputer, by móc mu udostępnić demo swojego nowego, autorskiego kawałka, który jeszcze nie ujrzał światła dziennego i niewiele osób wiedziało o jego istnieniu. Zwrotki były zdecydowanie spokojniejsze, a najwięcej energii i możliwości swojego głosu wkładała w refren.

    From: Maria Ellis
    Zwykle na kanał wrzucałam covery, ale niedawno nagrałam coś swojego. Chciałabym dograć do niego teledysk, nie chcę nic nadzwyczajnie wyszukanego, ale też żeby nie wyglądało to tandetnie. Myślałam o układzie tanecznym💃

    Sama nie posiadała, aż takich umiejętności tanecznych by zdziałać coś samej w tej materii, dlatego właśnie musiała znaleźć kogoś idealnego. On taki się wydawał po tym co zobaczyła na YT.

    Maria

    OdpowiedzUsuń
  15. Nowy Jork rządził się swoimi prawami, a jeśli chciałeś przetrwać w tej betonowej dżungli, musiałeś nauczyć się kilku sztuczek, nabrać nowych nawyków i iść na przód, nie spoglądając za siebie – dosłownie.
    - Musisz nabrać trochę pewności siebie. Jeśli wkroczysz na ulicę, samochód musi się zatrzymać. Jeśli będziesz stał i czekał, nikt nie ustąpi ci pierwszeństwa. Czasem trzeba schować maniery i zdrowy rozsądek do kieszeni. – powiedziała z powagą, jakby właśnie dawała mu bardzo ważną, życiową radę. – Niech to będzie nasza lekcja numer jeden! – uniosła palec wskazujący do góry i uśmiechnęła się szeroko. Po bardzo krótkim spacerku znaleźli się przy metalowej furtce, a Ari grzecznie czekała, aż chłopak otworzy i zaprosi ją do środka.
    Wgramolenie się na samą górę zajęło jej kilka minut – wysokie obcasy i strome schody nie ułatwiały jej tego zadania. Lekko zdyszana weszła do mieszkanka i rozejrzała się uważnie. Chłopak miał rację, nie był to luksusowy apartament na Piątej Alei, ani bogato urządzona kamienica w Greenwich, ale kawalerka miała swój urok. Mimo, że okolica nie wyglądała bardzo przyjaźnie i spodziewała się obdrapanych ścian, cieknącego sufitu, a nawet karalucha, została bardzo mile zaskoczona.
    Pamiętała, że pierwsze lata życia Minsoo spędził jak ona i Seojun – opływając w bogactwie – jednak niedane mu było kontunuowanie życia jako bogaty dzieciak i bardzo szybko stracił wszystko. Dla Min to było niesamowite zjawisko, jak chłopak potrafił się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Ari nie była w stanie sobie nawet wyobrazić, jak zachowała by się, gdyby spotkało ją coś podobnego – czarna karta kredytowa potrafiła otworzyć wiele drzwi, nie chciała tego stracić.
    - Przytulnie tu no i masz kotki w piwnicy! – odpowiedziała podekscytowana. Gdy Minsoo wskazał na szafkę, w której znajdowały się kapcie, szybko zsunęła szpilki z obolałych stóp i wsunęła je w mięciutkie bambosze. – To ja poszukam czegoś do ubrania i zaraz wracam! – Udała się na antresolę i bez problemu zlokalizowała garderobę chłopaka. Były to w większości sportowe koszulki i kolorowe bluzy, nie zastanawiając się długo wybrała jedną z nich – oversizową, pomarańczową. Nowe wdzianko było bardzo wygodne, więc z uśmiechem na ustach pomaszerowała na dół, gdzie czekał już na nią kubek, ze świeżo zaparzoną herbatką.
    - Mogę tą? Nie jestem pewna, czy do twarzy mi w tym kolorze… – zapytała, łapiąc za kawałek materiału. Bluza była naprawdę ogromna, sięgała jej prawie do kolan, a mimo, że rękawy podwinęła dwa razy, jej palce ledwo co z nich wystawały. – To jak, pokażesz mi te kotki? Dużo ich jest? W piwnicy może im być dosyć zimno. – Na jej twarzy malowało się delikatne zmartwienie. Może zwierzaki były głodne i ktoś powinien się nimi zaopiekować?

    meow

    OdpowiedzUsuń
  16. Nieco zdezorientowana wpatrywała się, jak Minsoo tarza się po podłodze, starając się opanować swój kolejny, niekontrolowany wybuch śmiechu. Naprawdę nie wiedziała, co było aż tak zabawne, że doprowadziło go do takiego stanu, ale kiedy wytłumaczył jej znaczenie tajemniczych kotków na jej twarzy wymalowało się lekkie zakłopotanie, a policzki zarumieniły się. Naprawdę poczuła się jak głuptasek.
    - Ej! Na swoją obronę, nie jesteś starym zboczeńcem, więc zawitałabym z tobą w piwnicy, no chyba, że nie powinnam ci ufać. – skrzyżowała ramiona na piersi, i zrobiła naburmuszona minę, uważnie mu się przyglądając. Jakby zaczęła mu opowiadać o swoich nawykach i nowinkach modowych pewnie też by nie miał zielonego pojęcia, o czym gada, no ale na pewno by się tak z niego nie śmiała! Miała ten przywilej dorastania z dala od niebezpieczeństwa przed jakim ostrzegano inne dzieci, więc nikt jej nie ostrzegał przed panami z kotkami, a rozmowa z kimś obcym była na porządku dziennym, w końcu niańki zmieniało się jak rękawiczki. Zanim Minsoo podniósł się z podłogi, odwróciła się na pięcie i pomaszerowała na kanapę. Chłopak przywędrował do niej z herbatą, a przy okazji zadbał o miły nastrój otoczenia i każdy detal, nawet muzykę.
    - Dzięki. – powiedziała, gdy ten zarzucił na nich koc. Przykrycie podciągnęła aż pod same pachy, co spowodowało, że stopy chłopaka teraz wystawały na zewnątrz, zdane na chłód panujący w mieszkaniu. – Masz za długie nogi, musisz się jakoś tak…skupić, czy coś. – zaśmiała się i poklepała miejsce na kanapie, żeby tam przetransportował swoje dolne kończyny. Sama pochyliła się, by chwycić kubek z herbatą, która zdążyła już wystygnąć i nadawała się do spożycia.
    - Ostatni rok liceum, czas podjąć decyzję co dalej, hmm… Byłam na tygodniu mody, spotkałam się z dziekanką Yale. Wiesz, normalne życie nastolatki z Górnego Manhattanu. – wzruszyła obojętnie ramionami. To co mówiła, nie było niczym nadzwyczajnym, a przynajmniej nie dla niej. Już miała znowu otworzyć usta i opowiedzieć mu o swoich planach na kolejne dwa tygodnie, przecież miała lecieć do Korei, ale z jakiegoś powodu zatrzymała tą informację dla siebie.
    - A ty? Dużo się u ciebie dzieje? Jakieś ciekawe plany, znajomi, robisz coś w ten weekend? – Oczywiście zaczęła serią niewinnych pytań, tak żeby wybadać teren.

    OdpowiedzUsuń
  17. Miał rację, Ari podchodziła do wszystkiego dość egoistycznie, zawsze stawiając siebie i własne zachcianki na pierwszym miejscu. Tak została wychowana, to wpojono jej od małego i ciężko było nauczyć się nowych nawyków, gdy każdy z twojego otoczenia miał podobne wartości. W ciągu ubiegłych siedemnastu lat, była tylko jedna rzecz, którą potrafiła się podzielić, no i tylko jedna osoba, która została jej szczodrością zaszczycona.
    - Nie ładnie tak kłamać Minsoo. A kto się z tobą zawsze dzielił tteokbokki? – Tak, ryżowe kluski. Niby tak niewiele, skromna potrawa, codzienność ubogiej społeczności Korei, a dla Ari coś więcej. Nawet Seojunowi nie zaoferowałaby jedzonka, a Minsoo zawsze podsuwała miskę pod nos. Może to dlatego, że ten pierwszy najzwyczajniej nie potrafił docenić, jak wspaniałym doznaniem dla podniebienia, była ta słodko-pikantna mieszanka, a może Lee potrafił obudzić w niej jakieś głęboko skryte pokłady bezinteresowności.
    Ze skupieniem wsłuchiwała się w słowa chłopaka. Imponującym było, jak wiele potrafił z siebie dać i poświęcić każdą wolną chwilę, by coś osiągnąć. Zajęcia, praca, praca, treningi, trochę wątpiła, czy w tym napiętym grafiku znajdywał czas na odpoczynek i więcej, niż kilka godzin snu.
    - Wydajesz się być zabiegany, mam nadzieję, że nie przeszkadzam. – posłała mu nieśmiały uśmiech z nad kubka herbaty. To ich spotkanie, czy goszczenie pijanej nastolatki w swoich skromnych progach, musiało odbiegać od jego codzienności. Przez myśl jej nawet przeszło, że chłopak był zbyt miły, by jej powiedzieć żeby sobie poszła, bo wolałby ułożyć się do snu, w końcu było już dość późno. – Zawsze mogę zadzwonić po kierowcę, trochę się tu wprosiłam. - pochyliła się nieco w przód, by odstawić pusty już kubek na stolik, kiedy w tym samym czasie na mebel wskoczyła biała kulka na czterech łapkach. Zwierzak po chwili znalazł się obok niej, mrucząc głośno, jakby prosząc się o uwagę.
    - Czyli jednak jakieś kotki tutaj są. – uniosła nieco brwi i posłała chłopakowi pytające spojrzenie, w tym samym czasie wyciągając rękę w stronę futrzaka, by podrapać go za uchem.

    OdpowiedzUsuń
  18. Zaśmiała się cicho na pytanie o Korei. Naprawdę, życie pisało najlepsze scenariusze, bo właśnie wtedy, gdy z wielkim sentymentem wspominała swój prawdziwy dom, odgrywała scenki z Seojunem i planowała udać się w wyprawę do Azji, los zetknął ją z Minsoo. Może jakiś anioł stróż dbał o jej potrzeby, a może miało to coś wspólnego z Retrogradacją Merkurego, czy wejściem Jowisza w znak Barana – podobno wszystko jest wypisane w gwiazdach.
    - Ostatnio nawet za bardzo. – przyznała szczerze, spoglądając mu prosto w oczy. – Jego rodzice i bracia są tutaj, ale tak, dalej urządzamy sobie wycieczki. – pokiwała głową, a delikatny uśmiech rozpromienił jej twarz. Te coroczne wakacje w Seulu, to były najlepsze momenty z jej życia, może i tutaj mogła spełniać każde swoje zachcianki, łamać zasady i wydawać niebotyczne ilości pieniędzy, ale kiedy była młodsza, to właśnie tam miała ludzi, których mogła nazwać prawdziwymi przyjaciółmi. – Cieszę się, że na siebie wpadliśmy. Jak będę planować kolejną kulinarną wyprawę do Chinatown, na pewno zapukam do twych drzwi! – naprawdę miała nadzieję, że nie było to tylko przelotne spotkanie i będą mieli okazję spędzić ze sobą więcej czasu.
    Kolejne kilka sekund, było chyba najbardziej chaotycznymi tego wieczoru. Sama nie wiedziała jak, ale Minsoo zdołał wylać na siebie herbatę, poparzyć się, przestraszyć i przepędzić kota, oraz ściągnąć swoje ubrania, urządzając przy tym mały pokaz. Nie żeby Ari narzekała, bo naprawdę było na co popatrzeć, a jej mina mówiła sama za siebie – rozdziawiona buzia zdecydowanie była znakiem aprobaty, prawdę mówiąc zatkało ją z wrażenia.
    - Jak dla mnie, możesz zostać tak. – odpowiedziała bardziej do siebie, bo chłopak zdążył już dawno wbiec na antresolę. Miała wrażenie, ze temperatura w mieszkaniu nagle wzrosła o kilka stopni, albo zrobiło się jakoś duszno, więc zrzuciła z siebie koc i podeszła do telewizora w rogu pokoju. Chwilę jej zajęło znalezienie pilota i rozpracowanie sprzętu, ale po krótkiej chwili udało jej się go uruchomić.
    - Może obejrzymy jakiś film? – krzyknęła wystarczająco głośno, by chłopak mógł ją usłyszeć. Netflix and chill?


    Episode 5 Minsoo and Ari continue with their little reunion. Can a childhood friendship turn into something more?

    OdpowiedzUsuń
  19. Zachowanie Minsoo tak bardzo odbiegało od standardów do jakich przywykła Ari, ze było to dla niej aż zabawne, jak niewinny się wydawał. Większość chłopaków, w których pobliżu miała okazję przebywać wręcz czekało na moment, kiedy mogliby się pozbyć swoich warstw wierzchnich i pochwalić swoimi nagimi klatkami piersiowymi. Nie miało znaczenia, czy był to szkolny mecz piłki, impreza nad basenem, czy zwykła schadzka, w jakimś momencie ubrania kończyły na podłodze, nawet gdy o to nie prosiłeś.
    Zaśmiała się cicho, gdy chłopak wrócił na dół i usilnie starał się unikać kontaktu wzrokowego.
    - Nie masz się czego wstydzić. Moim skromnym zdaniem, całkiem do twarzy ci bez bluzy. – Na jej słowa, kolejna fala czerwieni wpełzła na jego twarz, a dziewczyna zasłoniła usta dłonią, by nie wybuchnąć śmiechem. Postanowiła, że przestanie się z nim droczyć, przynajmniej na czas oglądania bajki i tak też zrobiła. Możliwe, że nie powiedziała nic więcej, po najzwyczajniej w świecie zasnęła. Ostatnie co pamiętała, to mała dziewczyna na ekranie telewizora, a teraz było to nieznośne dzwonienie w uszach. Nie znała tego dźwięku, jednak niezbyt się nim przejęła. Wtuliła się mocniej w to, co myślała było poduszką, jednak gdy jej dłoń zacisnęła się na materiale, ten jakby się poruszył? Ari niechętnie otworzyła oczy, dalej jednak leżała w tej samej pozycji, w obawie, że kolejny ruch, mógłby być jej ostatnim. Szybko przeleciała spojrzeniem po pomieszczeniu, a wspomnienia z poprzedniej nocy zaczęły napływać do jej sennej głowy.
    - Chyba zasnęłam. – wyszeptała sama do siebie, nie chcąc obudzić chłopaka. Bardzo powoli uniosła głowę do góry, jednak zamiast ze śpiącą twarzą spotkała się z wielkimi brązowymi oczami i przerażonym spojrzeniem. Ari zaśmiała się nerwowo, jednak Minsoo dalej nie reagował. Chwilę nawet się zastanawiała, czy on oddychał, bo jego ciało było całe napięte, ale klatka piersiowa ani drgnęła. Szybko podniosła się i zeskoczyła z kanapy, czując się jak największa idiotka.
    Nie miała problemu z zostaniem na noc w czyimś apartamencie, zresztą nawet nic się między nimi nie wydarzyło, jednak cisza jaka między nimi panowała i zero odpowiedzi ze strony chłopaka, trochę wybiło ją z rytmu. Było naprawdę niezręcznie.
    - Przepraszam, trochę nadużyłam twoją gościnę. – zaczęła nerwowo, szukając swojego telefonu i torebki. – Ale miło było cię spotkać i chętnie to powtórzę! Znaczy się nasze spotkanie, nie budzenie się na tobie! Znaczy, nie żeby mi to przeszkadzało, ale może tobie tak. – Min rzadko kiedy była zażenowana, bądź brakowało jej słów, teraz jednak paplała co jej ślina na język przyniosła, a z każdym kolejnym słowem pogrążała się jeszcze bardziej.
    Gdy zebrała już wszystkie swoje rzeczy, wygrzebała z torby mały notesik i długopis, by napisać swój numer telefonu. Wyrwała kartkę i położyła ją na stoliku, uśmiechając się delikatnie.
    - Jeśli chcesz, tu jest mój numer. – zaczęła nieco pewniej, wskazując na kawałek papieru. – Odezwij się, albo nie. Twój wybór. Ja w sumie i tak muszę uciekać, ale dzięki za miły wieczór! – posłała w jego kierunku szczery uśmiech i pobiegła do drzwi, by chwilę później opuścić mieszkanie. Jeśli nie chciał się odzywać tak było łatwiej, jeśli postanowi się skontaktować, miał ku temu okazję.
    Resztę dnia spędziła na przygotowaniach do balu, który dzisiejszego wieczoru odbywał się w Plazie. Wizyta u fryzjerki, kosmetyczka, manicure – prawdę mówiąc nawet nie miała czasu, by sprawdzić powiadomienia na telefonie i czy któreś z nich było od Minsoo. Może cały ten zgiełk i harmider związany z wydarzeniem był dobrą wymówką, by nie rozmyślać nad dość żenującym porankiem i była wdzięczna, że miała jakieś zajęcie, bo jeśli chłopak rzeczywiście się nie odezwał, znaczyło by to, że naprawdę nie wywołała na nim dobrego wrażenia i chociaż zazwyczaj mało się czymś takim przejmowała, z jakiegoś powodu zależało jej na dobrej opinii w oczach Lee.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejne godziny jak i bal minęły błyskawicznie, chociaż nie można ich było nazwać dobrymi. Cały wieczór okazał się być fiaskiem. Zabawa w gronie znajomych, przeistoczyła się w katastrofalną w skutkach kłótnię, a alkohol jak i inne używki, które buzowały w krwi każdego ze zgromadzonych, tylko podsycały i tak gorącą już atmosferę. Kilka drinków za dużo, kilka słów za wiele, łzy spływające po policzkach, rozmazany makijaż i niewyobrażalny ból, gdzieś w okolicach klatki piersiowej.
      - Pieprzony idiota – powiedziała sama do siebie, dopalając papierosa. Chwilę wcześniej wybiegła z hotelu, nawet nie zabierając swojego płaszcza, teraz była zdana na jesienna pogodę i cienki materiał wieczorowej sukienki. Jej ciało drżało przy każdym podmuchu wiatru, jednak była na tyle zdenerwowana, że nawet nie zwracała na to uwagi, chcąc znaleźć się jak najszybciej i jak najdalej od tego miejsca, w obawie, że za chwilę wpadnie na kogoś, kogo zna. Nie miała ochoty na rozmowy, czy tłumaczenia. Chciała spokoju, a tutaj go brakowało.
      Wyciągnęła swój telefon, by zadzwonić po kierowcę, gdy jej oczom ukazała się nowa wiadomość od nieznanego numeru. Szybko przeczytała krótki tekst, a mimo beznadziejnego nastroju, niewielki uśmiech wkradł się na jej twarz. Wykonała szybki telefon do kierowcy, który po kilku minutach zaparkował pod hotelem, jednak zamiast do domu, udała się do niewielkiego baru w nowojorskim Chinatown. Gdzie coś się kończy, coś nowego się zaczyna.

      Usuń
  20. Oparła czoło o szybę w samochodzie, a kolejne łzy powoli spływały po jej policzkach. Życie w Nowym Jorku toczyło się pełną parą, był piątkowy wieczór, więc każdy bawił się w najlepsze. Ulice były przepełnione, dookoła można było usłyszeć głośną muzykę z pobliskich klubów i gwar rozmów. Dziewczyna przygryzła dolną wargę, chcąc w ten sposób powstrzymać kolejną falę łez, która usilnie próbowała wydostać się z jej oczu. To nie tak miało to wyglądać.
    - Jesteśmy na miejscu. – Z zamyślenia wyrwał ją głos kierowcy. Nawet się nie zorientowała, że samochód zdążył się zatrzymać. Rozejrzała się dokoła, by upewnić się, że na pewno znajdują się w dobrym miejscu, rzuciła szybkie dziękuje i wyszła z pojazdu.
    Stanęła przed drzwiami baru, wierzchem dłoni otarła wilgotne policzki, by choć trochę poprawić swój wygląd i chwiejnym krokiem ruszyła do środka. W pomieszczeniu było dość tłoczno, kilka osób nawet rzuciło w jej kierunku słaby uśmiech, jednak ona starała się nie zwracać uwagi na te pełne politowania spojrzenia. Zdawała sobie sprawę, że wyglądała żałośnie, że jej kreacja nijak nie pasowała do tego lokalu i że w głowach nieznajomych pewnie rodziło się wiele scenariuszy, a głównym pytaniem było co ktoś taki jak ona, robi w takim miejscu. Cała jej atencja skupiała się na chłopaku za barem, nagle jakby wszystkie złe wspomnienia z tego wieczoru zaczęły gdzieś ulatywać, ustępując miejsca jemu. Potrzebowała dystrakcji, zapomnienia, tej jego bezinteresowności i szczerości. Miała po dziurki w nosie toksycznych znajomości, opieranych na kłamstwach i wspólnych sekretach, gdzie przy każdej możliwej okazji, ktoś był gotowy wbić ci nóż w plecy. Nie chciała być zabawką, nie chciała być wykorzystywana. Chciała zrozumienia.
    Nim się zorientowała, stała przed barem, delikatnie kiwając głową w odpowiedzi na zadane pytanie.
    - Wodę. – odpowiedziała cicho. Może było to spowodowane płaczem, mieszanką szampana i tequili, a może magicznym, białym pyłkiem, ale dziewczynie strasznie zaschło w gardle. Odchrząknęła cicho, by pozbyć się guli, która siedziała w jej przełyku i usiadła na jednym z wysokich barowych krzeseł. – Przepraszam, że przychodzę tak bez zapowiedzi, ale chyba… - nabrała powietrza w płuca, czując jak kolejna fala łez zbiera się pod powiekami. – Chciałam zobaczyć przyjazną twarz. Ciężko takie znaleźć w tym mieście. – Jej usta wygięły się w delikatnym uśmiechu, jednak nie sięgał on jej oczu – te dalej były zaszklone i przepełnione smutkiem.

    💜💜💜

    OdpowiedzUsuń
  21. Ari przyglądała się wymianie zdań pomiędzy Minsoo i nieznajomym barmanem z wielkim zaciekawieniem. Przystawiła szklankę z wodą do ust, by po chwili opróżnić jej zawartość. Gdy barman zmierzwił włosy Lee, dziewczyna uśmiechnęła się mimowolnie, to wszystko wydawało się tak prawdziwe i szczere, zupełnie inne, niż to do czego przywykła. Inne z zarazem ciekawe, jej myśli już zdążyły powędrować gdzieś daleko, wypisując w głowie scenariusze na temat wspomnianej imprezy i tego, jak mogłaby spędzić trochę więcej czasu z brunetem. Odstawiła pustą już szklankę na blacie wyprostowała na krześle.
    - Bardzo chętnie. – odpowiedziała, a delikatny uśmiech wkradł się na jej twarz. – Jeśli moja obecność to nie problem. – Tu skierowała swoje spojrzenie na Minsoo, uważnie wyczekując jego reakcji. Znali się, jednak, czy na pewno chciał wprowadzić ją w swoje kręgi? Jego poprzednia propozycja mogła być czysto grzecznościowa, realia były takie, że każde z nich pochodziło z innych światów. Czy był gotowy na podzielenie się z nią swoją prywatnością?
    Z jakiegoś powodu Ari nie chciała wywierać na nim niepotrzebnej presji, każde jej słowo i gest w otoczeniu chłopaka było dokładnie przemyślane, byle go do siebie nie zrazić. Sama nie wiedziała dlaczego jej zachowanie nagle tak drastycznie się zmieniło, a egoistyczne myśli zastąpione zostały tymi pełnymi troski i wyrozumienia – może to ten emocjonalny zjazd po narkotykach, a może wcale nie była tak wielką zołzą, za jaką ją uważano. Zaśmiała się cicho na własne przemyślenia i swój wewnętrzny dialog.
    - Napiłabym się herbaty…- powiedziała pod nosem. Słowa niby skierowane do siebie, jednak wypowiedziane wystarczająco głośno, by chłopak je usłyszał. Było to o wiele bardziej subtelne, niż wproszenie się do jego mieszkania, a zarazem na tyle sugestywne, by ją zrozumiał.

    OdpowiedzUsuń
  22. Cichy chichot wyrwał się z ust dziewczyny, ta jednak szybko zasłoniła twarz dłonią. Nie chciała by chłopak poczuł zażenowanie, nie takie były jej intencje, ale prawdą było, że oglądanie go takiego zakłopotanego było wręcz urocze.
    Gdy Minsoo zawinął się zza lady, kolejne kilka sekund minęło zbyt szybko, by Ari mogła w jakikolwiek sposób zareagować. W głowie dalej dzwoniły jej słowa Jihyunga. Chyba mu się podobasz. Fala ciepła przeszła przez jej ciało, a mimowolny uśmiech zawitał na jej ustach. Była przyzwyczajona do atencji i komplementów, jednak świadomość, że Minsoo darzył ją sentymentem, obudziła w niej zupełnie nowe i dotychczasowo nieznane pokłady emocji, jakby coś zaczęło fruwać w jej żołądku – czy to te przysłowiowe motylki?
    Z niecierpliwością wyczekiwała powrotu jednego z chłopaków, stukając smukłymi palcami o blat stołu. O czym rozmawiali, może szukali herbaty, a może Minsoo powędrował aż do Chin uzbierać i ususzyć liści? Z zamyślenia wyrwała ją sylwetka bruneta, która nagle pojawiła się przed nią. Bacznie przyglądała się jego twarzy – kamiennej, wypranej z emocji. Jego wzrok, mimo że skierowany na nią, był nieobecny, a słowa wypowiadane jak z automatu. Dziewczyna westchnęła i z rozbawieniem pokiwała głową. Czas wziąć sprawy w własne ręce.
    Min zsunęła się z barowego stołka i wyciągnęła otwartą dłoń w kierunku chłopaka.
    - To może dasz mi klucze i zaczekam u ciebie? – rzuciła pewnie. Prawdą było, że nogi jej się trzęsły, a po plecach spłynęła stróżka potu. Bała się odrzucenia, zażenowania i publicznego upokorzenia, ale stawka była warta ryzyka. Minsoo zamrugał kilka razy, ale bez słowa sprzeciwu wręczył jej kluczyki.
    Nim brunet mógł zmienić zdanie, Ari wybiegła z baru i udała się do jego mieszkania. W przeciągu kolejnych dwudziestu minut przebrała się w jedną z szerokich koszulek chłopaka, włączyła tą bajkę o pandzie i zawinęła się w kokon na kanapie.
    - Chyba nie byłam zbyt bezpośrednia…- powiedziała sama do siebie, wyczekując powrotu chłopaka.

    how you like that

    OdpowiedzUsuń
  23. Gdy tylko pytanie padło z ust chłopaka, Ari momentalnie odstawiła miskę z jedzeniem na stolik, a grymas niezadowolenia zawitał na jej twarzy. Wieczór mijał im tak przyjemnie, zdążyła już o wszystkim zapomnieć, a przynajmniej o tym nie myśleć, a teraz miała rozdrapywać świeże rany. Wiedziała, że pytanie Minsoo nie było wywołane ciekawością i chęcią poznania gorącej plotki, którą później mógłby wysłać plotkarze, a troską, może też dlatego postanowiła być z nim szczera.
    - Seojun jest dupkiem. – wyznała cicho. Mało ją interesowała w jakim świetle przedstawi teraz Kima, co pomyśli o nim Minsoo i czy wpłynie to jakoś na ich znajomość. Kim nie przejmował się tym, co powiedział o niej oraz o całej rodzinie Min do Blue, dlaczego więc ona miała zaprzątać sobie tym głowę? Seojun nie zasługiwał na jej sympatię, a tym bardziej na sympatię Minsoo. – Dowiedziałam się kilku rzeczy na imprezie i uświadomiłam sobie, że nasza przyjaźń nie należy do tych normalnych, czy szczerych. – przygryzła delikatnie dolną wargę, chcąc zatrzymać łzy, które po raz kolejny zakradały się w kącikach jej brązowych oczu, jednak gdy spojrzała na Minsoo, który siedział naprzeciwko niej nagle zapomniała o negatywnych emocjach.
    Kącik jego ust ubrudzony był czerwonym sosem, kilka drobinek również na brodzie chłopaka. Ari złapała jedną z chusteczek i nachyliła się nad stołem, tak, że ich twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Przyłożyła dłoń do jego ust i delikatnie przetarła jego twarz, ledwo muskając jego skórę kawałkiem materiału.
    - Ciężko się skupić na smutaniu z tobą w pobliżu. – zaśmiała się cicho. Mimo, że na jego twarzy nie było już śladu po resztkach jedzenia nie cofnęła się, dalej pochylona nad chłopakiem. Była na tyle blisko, że mogła poczuć jego ciepły oddech na swojej skórze.

    OdpowiedzUsuń
  24. Musiała przyznać, że zachowanie Minsoo zaskoczyło ją, a w reakcji jej ciało zamarło. Nie trwało to długo, uczucie jego miękkich ust sprawiło, że przyjemny dreszcz przeszedł ją po ciele, ciepło rozniosło się w jej wnętrzu, a jej wargi same odpowiedziały na pocałunek. Jej odpowiedź była nieco bardziej śmiała, przysuwając się do chłopaka jeszcze bliżej, wplątała wolną dłoń w jego włosy i oddała się chwili, wolną dłonią sunąc wzdłuż jego ciała.
    Ciężko stwierdzić, czy głos rozsądku przemówił do niej, nim mogła posunąć się jeszcze dalej, a może to była miska z jedzeniem, którą przewróciła, gdy Ari oparła się o stolik, ale po chwili odsunęła się od chłopaka, jednak nie gwałtowne, ich nosy dalej się stykały. Min starała się zapanować nad swoim przyspieszonym oddechem i sercem, które biło tak szybko, jakby zaraz miało wyfrunąć z jej klatki piersiowej.
    - Chyba nabałaganiłam. – zaśmiała się cicho, wskazując na stolik pomiędzy nimi. Zawartość miski znajdowała się na blacie, wszystko pokryte gęstym sosem, pałeczki upadły na podłogę, rozbryzgując trochę jedzenia na poduszki. – Przepraszam. – Nagle zrobiło jej się strasznie głupio. Przepraszała za pocałunek, czy za bałagan? Nie wiedziała dlaczego, jednak milion myśli krążyło jej po głowie. Czy ten pocałunek coś dla niego znaczył, czy jemu też wywróciło się w żołądku, czy jego policzki też tak cholernie piekły, a może to ona wszystko wyolbrzymiała?

    OdpowiedzUsuń
  25. Każdy kolejny pocałunek przyprawiał ją o zawroty głowy, a jego dotyk był elektryzujący, przesyłając fale gorąca po jej ciele, gdziekolwiek jej nie dotknął.
    Takie sytuacje nie były jej obce i normalnie nie przywiązywała by do tego większej uwagi. Ile to razy przespała się z kimś po imprezie, ile to razy budziła się w czyiś ramionach w obcym łóżku, czasem nawet nie znając imienia osoby, z którą spędziła upojne chwile?
    Tym razem w sercu czuła swego rodzaju niepokój. Nie chciała by ta noc skończyła się jak każda inna, a gdy jej dłonie powędrowały pod koszulkę Minsoo, sunąc po jego umięśnionym ciele, zatrzymała je na klatce piersiowej chłopaka i odsunęła go delikatnie, tak by spojrzeć mu prosto w oczu, szukała swego rodzaju zrozumienia. Musiała przyznać, ciężko było się opanować, jednak było to konieczność.
    - Lubię cię. – wyszeptała cicho. Taka była prawda, lubiła go. Przez te wszystkie lata nie wiele się zmieniło w jej odczuciach, coś co było tylko w jej wyobraźni i starych pamiętnikach z dzieciństwa, teraz miało miejsce, a ona przeżywała fantazje z przed lat. Miała nadzieję, że chłopak zrozumie co ma na myśli. Dla niej nie był to tylko namiętny epizod i zaspokojenie własnych potrzeb. Wszystko, co odczuwała było dla niej nowe, nieznane, a nawet przerażające. Min Ari nagle czuła się bezbronnie, a cały świat wirował jej przed oczami.
    Chciała by widział ją jako kogoś innego, niż tylko łatwą dziewczynę, która przyszła tu by wpakować mu się do łóżka i choć nie miała żadnych przeciwskazań, by tak potoczyła się reszta wieczoru, nie chciała by była to tylko przelotna przygoda

    OdpowiedzUsuń
  26. Wyciągnęła się leniwie na łóżku, sceny z minionej nocy dalej rozgrywały się w jej głowie. Nawet myślenie o tym sprawiło, że czerwony rumieniec zawitał na jej twarzy, a usta wygięły się w uśmiechu. Cóż, z pewnością Minsoo nie był tak niewinny na jakiego wyglądał, a dowodem tego była jej dolna warga, lekko spuchnięta od ciągłych, nie tak delikatnych pocałunków – ktoś tu lubi sobie podgryzać. Zaciągnęła kołdrę na głowę i zaczęła chichotać, kopiąc nogami w materac. Scena godna nastoletniego filmu o miłości.
    Po kilku minutach podekscytowanych śmiechów i wierzgania w łóżku złapała jedną z koszulek chłopaka i przeszukała jego pokaźnych rozmiarów garderobę, by w końcu wybrać parę dresów. Ubrania oczywiście były za duże, więc w drodze na dół prawie spadła ze schodów, zdołała potknąć się kilka razy o własne nogi i wpaść na stolik. Podciągnęła spodnie kolejny już raz, gdy zawitała w kuchni i uśmiechnęła się serdecznie, jednak brunet stał do niej plecami. Miała nadzieję, że ten poranek nie będzie aż tak niezręczny, jak ich ostatni razem, oraz że zaproszenie na imprezę jego znajomego dalej było aktualne.
    - Dzień dobry. – powiedziała cicho, zdając sobie sprawę, że Minsoo trzyma czajnik z wrzątkiem. Znała jego zdolności a ostanie czego potrzebowali, to wizyta w szpitalu z poparzeniami, gdyby ten nagle podskoczył i wylał całą zawartość na siebie. – Dawno temu wstałeś? – Mieszkanie było wysprzątane, włosy chłopaka wilgotne, więc z pewnością miał wystarczająco czasu, by ogarnąć siebie jak i pomieszczenie, w którym się znajdowali. Czyżby napięty grafik i wczesne pobudki trzymały się go nawet w soboty?

    OdpowiedzUsuń
  27. Reakcja dziewczyny była wywołana czystym zaskoczeniem. Rzadko kiedy ktoś pałał się na czułości dzień po upojnej nocy, przywykła raczej do krótkich rozmów i pożegnań w drzwiach, ewentualnie wymiany numerów, których nigdy nie zapisywała w telefonie.
    Uniosła się lekko na palcach, by dosięgnąć jego twarzy i pocałowała go w policzek.
    - Zaoferowałabym swoją pomoc, ale to byłaby istna katastrofa. - przyznała szczerze. Śniadania, obiady jak i kolacje w jej domu serwowane były przez osobistego kucharza państwa Min. W kuchni wiedziała jedynie, gdzie znajduje się szuflada z przekąskami, nawet kawy nie potrafiła zaparzyć, a co dopiero brać się za gotowanie.
    - Wysokie w proteiny, zero węglowodanów, czego tu nie lubić. - odpowiedziała szczerze na zadane pytanie. Ari znała na pamięć wartości odżywcze praktycznie każdego produktu. Ktoś mógłby nazwać to niezdrową obsesją, czy wariackim zachowaniem, ale ona zdawała sobie sprawę, że te krótkie spódniczki wyglądają dobrze tylko na rozmiarze zero.
    - Ale mną się nie przejmuj, kawa wystarczy, rzadko jem śniadania. - odsunęła się nieco od chłopaka i usiadła przy stole. Sięgnęła po telefon, który zostawiła na blacie poprzedniej nocy i zaczęła przeglądać nowe powiadomienia, nieco się marszcząc na widok zdjęć z poprzedniej nocy, a dokładniej tych z imprezy.

    OdpowiedzUsuń
  28. Ari wywróciła oczami na jego komentarz o śniadaniu. Ileż to razy słyszała dokładnie tę samą śpiewkę od nianiek, pokojówek, a kilka razy nawet od własnej matki - doprawdy, ciężko było to zliczyć. Chociaż ta ostatnia zdawała się rozumieć jej manie na punkcie idealnej sylwetki, co oczywiście było zrozumiałe, patrząc na historie jej kariery i jaka ścieżkę obrała w życiu.
    Gdy wielki talerz wypełniony dosłownie po brzegi wylądował przed nią na stole, aż przekręciło się jej w żołądku. Jeśli on myślał, ze chociaż połowa tego jedzenia trafi do jej ust, to chyba serio postradał zmysły. Za każdym razem, gdy Minsoo się odwracał, czy wstawał na chwilkę od stołu, Ari dokładała mu jedzenia, a ten chyba był zbyt rozproszony, czy zajęty własnymi myślami, by zwrócić na to uwagę. Tym oto sposobem zjadła aż jedno jajko i plaster bekonu, oczywiście bardzo zadowolona ze swoich poczynań.
    - Żaden problem, też mam kilka rzeczy do zrobienia! - odpowiedziała szybko, jednak mijało się to z prawdą. Z jakiegoś powodu głupio jej było przyznać, że jej weekendowe plany zazwyczaj ograniczały się do popijania martini i wydawania pieniędzy, czasem okazjonalnych wypadów do znajomych jej rodziców. Minsoo robił ze swoim życiem coś konkretnego, miał jakiś plan i do niego dążył, ona się bawiła i to za pieniądze tatusia.
    - Zostaw to mnie. Kupię prezent, nie lubię przychodzić z pustymi rękami, no i wydaje mi się, że znam się na rzeczy. - puściła chłopakowi oczko i dopiła swojej kawy.
    Obydwoje skończyli śniadanie, Ari zebrała szybko swoje rzeczy i w ciągu następnych dwudziestu minut opuścili mieszkanie chłopaka - on udał się na wspomniany trening, ona do zaparkowanej pod budynkiem limuzyny.
    W ciągu dnia wymienili kilka wiadomości, ustalając szczegóły spotkania, ostatecznie padło na to, że Minsoo wysłał jej adres, pod którym odbywała się impreza, a dziewczyna zjawiła się tam o wyznaczonej godzinie.
    Ubrana w elegancki, granatowy komplecik od Chanel, z torbą na prezent w ręce stanęła pod budynkiem, wyczekując przybycie chłopaka. Kolejny raz zajrzała do torby, w której znajdował się schowany w ozdobne pudełko skórzany portfel od Toma Forda i butelka jakiejś whiskey - podobno dobrej, a przynajmniej w opinii jej ojca. Prezent idealny do okazji, nic zbyt ekstrawaganckiego no i pożyteczny. Uśmiechnęła się do siebie, a gdy po drugiej stronie ulicy dostrzegła sylwetkę bruneta, podbiegła do niego radośnie i wsadziła mu torbę z podarunkiem w dłoń.
    - Informuję, że misja przebiegła bezproblemowo, nie musisz mi dziękować, to nic specjalnego.

    OdpowiedzUsuń
  29. [Cześć! Dziękuję za każde ciepłe słówko, którym nas obdarzyłaś <3
    Bardzo podoba mi się determinacja, która przemawia przez Minsoo - wbrew pozorom to bardzo dojrzała postawa! A siedem lat różnicy jednak robi swoje. Widzę to po sobie i moim bracie - jesteśmy na zupełnie różnych etapach w życiu.
    W każdym razie lubię czasem randomowo rozpoczynać wątki, więc być może Jane zawita do baru? A może chłopak zaimponuje jej swoją postawą i z Jane zrobi się dobra ciocia, która szepnie dobre słówko odpowiednim osobom, żeby Minsoo mógł zamienić w złoto, co tylko będzie chciał? Jane oczywiście będą kierować pozytywne pobudki, ale "wyprodukowanie" kogoś i "sprzedanie" go przemysłowi muzycznemu nie zawsze musi (a właściwie nigdy nie jest) usłane różami.
    Jakby co jesteśmy na posterunku!]

    Jane

    OdpowiedzUsuń
  30. Różnica pomiędzy znajomymi Minsoo i Ari była diametralna. Każda z osób tu zgromadzonych wyglądała barwnie i nie tyczyło się to tylko ich ubioru. Biła od nich aura, każda postać była charakterna i ciekawa, nawet przebywanie z nimi w tym samym pomieszczeniu, było swego rodzaju przedstawieniem, miało sens, że połowa z nich uczęszczała na Broadway. Przyglądanie się im przynosiło Ari wiele rozrywki – a szczególnie, gdy towarzystwo zaczęło się bujać w rytm muzyki. Co do jej znajomych, cóż… - czy ludzie z Manhattanu, mieli do zaoferowania cos więcej, niż grube portfele? Oczywiście, to samo spostrzeżenie tyczyło się też jej, czy ona była nudna? Nigdy wcześniej nie musiała się tym zamartwiać, jednak wyjście poza to co znane i komfortowe zmieniało twoje spojrzenie na świat. Dziewczyna westchnęła cicho i pokiwała głową, by odepchnąć nieprzyjemne myśli w czeluść zapomnienia.
    Z zamyślenia wyrwało ją nagłe śpiewanie, do którego oczywiście dołączyła, klaskając w rytm sto lat z resztą towarzystwa. Kolejne minuty spędzone były na zajadaniu się tortem i reakcji solenizanta na podarunki. Tego Ari chyba bała się najbardziej. Dziewczyna była tak pewna swojego wyboru, że nawet przez chwile nie zwątpiła w swoje zdolności obdarowywania ludzi prezentami, jednak z każdym kolejnym pudełkiem, Ari robiła się coraz bardziej nerwowa. Śmieszne gry karciane, futrzane kajdanki i kamasutra, czy album z głupimi zdjęciami solenizanta – nagle portfel i alkohol wydawał się jej najbardziej absurdalnym pomysłem, co ona sobie myślała?
    - Dios mio! – Zażenowanie. To jedno słowo wystarczyło, by opisać to, jak czuła się Min. Nieco speszona spojrzała na Hyunmina, jak i jego dziewczynę, po czym przeniosła pełen strachu wzrok na Minsoo. Miała mu pomóc, a totalnie zawaliła sprawę, zrobi z niego idiotę przed znajomymi, już pewnie nigdy się nie spotkają, będzie musiała zmienić imię, uciec gdzieś do Nevady i zamieszkać na pustyni. Piasek i słońce źle wpływają na skórę, jeszcze się nabawi zmarszczek! Atak paniki nadchodzi za 3, 2, 1…
    Głośne gwizdnięcie, jak i pełne aprobaty fiu, fiu nagle przebiło się do uszu brunetki. Szeroki uśmiech pojawił się na ustach Hyunmina, który właśnie przyglądał się prezentowi.
    - Minsoo, wiem, że dobry z ciebie chłopak, no ale komu to ukradłeś? – Brunet zaśmiał się, przyglądając się zdezorientowanemu Lee. – A tak poważnie, to niczego sobie. Chcesz wpaść na święta? – Teraz zwracał się do Ari, a nawet na koniec puścił jej oczko. Żartowali sobie, podobał im się prezent, kryzys zażegnany. Dopiero w tym momencie dziewczyna zaczerpnęła powietrza w płuca, bo mogłaby przysiąc, że ostatnie sekundy wstrzymywała oddech. Zaśmiała się nerwowo i posłała krótkie spojrzenie do solenizanta i jego dziewczyny. W tle zaczęła pobrzmiewać coraz głośniejsza muzyka, kilka osób przeniosło się do drugiego pomieszczenia, w którym wyłączone światła zastąpiono jednym z tych kolorowych projektorów – przypominało to trochę dyskotekę.
    - Chcesz zobaczyć, co się tam dzieje? – spoglądała na Minsoo, wyczekując jego odpowiedzi. Ona nie chciała nic więcej, jak znaleźć się z nim w ciemnym pokoju, no ale przecież tego mu nie powie.

    OdpowiedzUsuń
  31. Ari nie potrafiła się na niczym skupić. Od całej interakcji z Seline wirowało jej w głowie. Dziewczyna była przemiła, ale również bardzo bezpośrednia, co nieco zdziwiło Min. Rzadko kiedy trafiała na ludzi tak jej równych, którzy bez problemu, wprost wyrażali swoje myśli, nie zwracając uwagi na to, jak wpłyną na drugą osobę. Interesujące przeżycie.
    Gdy Minsoo prowadził ją na parkiet, dalej miała mętlik w głowie, jednak w momencie, kiedy ich ciała zbliżyły się do siebie, a ten zaczął kołysać biodrami w rytm piosenki, coraz bardziej zmniejszając dystans, który ich dzielił, poczuła się, jakby ktoś wyssał cały tlen z pokoju.
    - Chce być z tobą, Min Ari. – Mimo, że dokoła otaczali ich ludzi, a w tle grała głośna muzyka, dla niej czas zamarł. Wskazówki zegara stanęły w miejscu, a wraz z nimi jej serce. Była w szoku, gwizdało jej w uszach, a każdy nerw w jej ciele wariował, pragnąc bliskości chłopaka.
    Jego słowa były przepełnione szczerością. Nie chciał jej ciała, to nie było pożądanie, coś, z czym zazwyczaj miała odczynienia. Chciał być z nią, a to znaczyło dla niej tak wiele. W końcu była dla kogoś ważna, wartościowa i tylko to się liczyło. Przyciągnęła go bliżej siebie i złączyła ich usta w namiętnym pocałunku, w który włożyła wszelkie pokłady emocji i uczuć, jakie skrywane były w jej ciele. Pocałunek, jakim nikogo nie obdarowała, ten był specjalny. Tylko dla niego, bo liczyło się tu i teraz.
    Odsunęła się od chłopaka, ale tylko na sekundę, by nagle odwrócić się w jego objęciach i plecami przylec do jego klatki piersiowej. Jedna z dłoni powędrowała na jego kark, a biodra przycisnęły się mocniej do niego, kołysząc się sensualnie. Nie wsłuchiwała się w słowa piosenki, ani w melodię, bo w jej sercu grało coś zupełnie innego. Mogło to trwać pięć, a może i dwadzieścia minut. Obydwoje zatracili się w czasie, skupiając uwagę tylko na własnych ruchach, dłońmi muskając skórę, pobudzając kolejne zmysły. Aż ktoś nie włączył świateł w pokoju i cały czar prysł.
    Usłyszała jedynie, jak Minsoo burknął zfrustrowany, a gdy się odwróciła, jego twarz przybrała grymas niezadowoleni - wyglądał tak cholernie uroczo. Ari zaśmiała się cicho i ułożyła swoją drobną dłoń na jego policzku, sunąc delikatnie kciukiem.
    - Jagi… - Był to chyba pierwszy raz, gdy miała okazję kogoś tak nazwać, ale spoglądając na niego, nie mogła się powstrzymać. – Myślisz, że to koniec imprezy?

    운명을 찾아낸 둘이니까
    DNA

    OdpowiedzUsuń
  32. Ostatni miesiąc był niczym jazda na kolejce górskiej bez trzymanki! To, jak diametralnie zmieniło się jej życie, a także jej podejście do ludzi, nauki i wszystkiego, co ją otaczało, było wręcz niewyobrażalne – a wszystko, było sprawką jednej osoby, Minsoo.
    Ari czuła się niczym bohaterka nastoletniego filmu o miłości. Każdy dzień nagle nabierał sensu, nic nie sprawiało problemów, mogła wszystko. Gdy tylko nad jej głową zawitały ciemne chmury, jeden uśmiech, jeden gest, sprawiały, że znowu wychodziło słońce.
    Zakupy w ekskluzywnych butikach na Piątej Alei zostały zastąpione tymi w vintage secondhandach. Zamiast limuzyny, częściej decydowała się na spacery. Zaczęła segregować śmieci, a kilka razy nawet pomogła staruszce przejść przez jezdnię. Nie tylko znajomi i nauczyciele zwrócili uwagę na te nagłe zmiany w jej zachowaniu, ale również rodzice dziewczyny zostali mile zaskoczeni jej nowym, pozytywnym podejściem do codzienności.
    Zarówno matka, jak i ojciec Min byli oczarowani jej nowym chłopakiem, do tego stopnia, że brunetka czasem zastanawiała się kto lubi go bardziej, ona, czy oni. Rodzice nalegali, by Lee zawitał na obiedzie chociaż raz w tygodniu, z ciekawością wsłuchiwali się w jego opowieści o szkole, pracy i planach na przyszłość, chwaląc jego zaradność i trzeźwe myślenie. Min była przekonana, że już dawno zaczęli planować ich wesele – mieli w tym wprawę.
    Minsoo, był jak brakujący element układanki i w obecnym stanie rzeczy, nie wyobrażała sobie, by nagle miało go zabraknąć. Mimo wszystko dalej miała obawy, że czar pryśnie, a chłopak zniknie szybciej, niż się pojawił.
    Może był to przypadek, a może brunet potrafił czytać w myślach i najzwyczajniej w świecie chciał ją uspokoić, więc postanowił zapewnić ją, że jego uczucia były jak najbardziej poważne i szczere, jednak efekt był zupełnie odwrotny. Palpitacje serca, spocone dłonie, zmiana temperatury ciała i zawroty głowy – właśnie takie odczucia towarzyszyły Min.
    W pierwszej chwili myślała, że zwymiotuje, doszczętnie niszcząc koc, na którym siedzieli, jak i swoją reputację – wtedy zdecydowanie musiałaby uciec do Nevady. Cały ten strach jednak zniknął, gdy Minsoo uniósł swoje spojrzenie, uśmiechając się w tym samym czasie. W jego oczach odnalazła spokój i wyrozumienie i gdy tak się w niego wpatrywała, uderzyło ją - wiedziała, że to było to. Znowu coś zaczęło jej fruwać w żołądku, gdzieś w oddali uliczny grajek zaczął swoją serenadę, a nad Central Parkiem pojawiła się tęcza…No, a przynajmniej to miała zamiar opowiedzieć swoim wnukom, gdy zaczną wypytywać o historię ich miłości – było jak w bajce.
    - No to mamy problem – zaczęła z powagą, jednak kącik jej ust drgnął delikatnie. – Bo wiesz, zakochanie to zupełnie inny kaliber. Nie wiem, czy te same czapki z daszkiem i kilka twoich bluz to wystarczająco. – Naprawdę starała się brzmieć poważnie, jednak wyraz twarzy Minsoo sprawiał, że mogłaby wybuchnąć śmiechem w każdej sekundzie. – Nie wiem jak ty, ale ja jestem gotowa na kolejny krok…Minsoo, chcesz być facebook official? - W tej chwili zapadła dramatyczna cisza. Ari przygryzła dolną wargę, w kolejnym, desperackim akcie zachowania powagi, a nawet zaczęła wydawać bliżej nieokreślone dźwięki, chcąc stłumić śmiech. W końcu nie wytrzymała. Głośny rechot wydarł się z jej krtani, następnie zarzuciła ramiona na szyję chłopaka, tak, że obydwoje opadli na koc, a następnie pocałowała go delikatnie.
    - Zdecydowanie jestem w tobie zakochana. – wyszeptała, w przerwie między pocałunkami.

    you make me feel like I'm livin' a teenage dream

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NOWE POWIADOMIENIE ZE STRONY plotkara.net

      Spotted: Dwie ptaszynki spędzają ze sobą słodki czas na kocu w Central Parku, szepcząc sobie urocze słówka do ucha. Czy nie wyglądają na szczęśliwych? Przeszłość jednak potrafi dogonić Cię w najmniej spodziewanym momencie... Pamiętasz, A, że jeszcze niedawno nie byłaś taka znowu grzeczna? Musiał Ci to uświadomić ten starszy facet, który przydybał Cię w bocznej alejce, kiedy poszłaś wyrzucić kubki po kawie... Pamiętasz go? To facet z imprezy sprzed dwóch miesięcy... ten, który wędrował ręką pod Twoją sukienką, gdy Ty wsadzałaś mu język do gardła. Myślicie, że M spodobało się jego palące pożądaniem powitanie?

      buziaki,
      plotkara 💋

      pamiętaj, by uwzględnić tę informacje w swoim wątku

      Usuń
  33. [Ojjj, dziękuję ślicznie za ciepłe powitanie! Tak, zakładamy zespół, teraz, zaraz, już, haha.
    Jestem jak najbardziej za! Grzecznie sobie poczekam na możliwość sklejenia czegoś razem, bo myślę, że może być ciekawie :> Tak luźno rzucę: zarówno z Minsoo, jak i z Seojunem (nie mam pojęcia, kogo tutaj wybrać, gdybym miała wybierać u.u) mogliby się kojarzyć ze szkoły. Cóż, Daehyun jest o dwa lata starszy, ale no, mogliby coś jakoś pamiętać, skoro takie bogate dzieciaki chodziły do tych samych szkół, mogłybyśmy jakąś dziwną akcję wymyślić. A jak nie, to od zera na bank też damy radę :D
    Będę czekać <3]

    Daehyun

    OdpowiedzUsuń
  34. Te kilka metrów, które dzieliły dziewczynę od pobliskiego kosza na śmieci, Ari pokonała w podskokach. Dobry humor oczywiście dalej jej dopisywał, a szeroki uśmiech nie opuszczał, nawet gdy wrzucała puste kubki do przepełnionego kosza. Już się miała odwrócić, już miała pokonać tę samą trasę, by znowu znaleźć się obok Minsoo, by splątać razem ich palce i opuścić park, już miała…
    - Ari? – miała postawić kolejny krok, jednak gdy usłyszała swoje imię odwróciła się na pięcie. – Cóż za przypadek. No, nie bądź taka nieśmiała. Nie przywitasz się? – Wyraz jej twarzy momentalnie się zmienił. Po uśmiechu nie było ani śladu, a w jej oczach widać było jedynie strach. Nie, to się nie mogło dziać, nie teraz.
    Nim zdążyła w jakikolwiek sposób zareagować, dłoń mężczyzny owinęła się wokół jej tali, a ten dość gwałtownie przyciągnął ją do siebie. W kolejnej sekundzie mogła poczuć jego oddech na swojej twarzy – ciepły z wyczuwalną wonią alkoholu, zmieszany z mocną wodą kolońską. Cała ta mieszanka była obleśna, dziewczynę momentalnie złapały mdłości. Później było tylko gorzej. Edward – bo tak miał na imię ten krawaciarz po czterdziestce – złączył ich usta w pocałunku.
    Min zamarła, przestała oddychać, straciła jakąkolwiek kontrolę nad własnych ciałem. Chciała krzyczeć, chciała go kopnąć z całej siły, tam gdzie zabolałoby najbardziej. Miała ochotę wydrapać mu oczy, zwyzywać od najgorszych, ale nie zrobiła nic. Nie potrafiła.
    W myślach błagała, by ten koszmar się skończył i kiedy mężczyzna w końcu się od niej oddalił, po jej policzkach popłynęły łzy.
    - Księżniczko, już nie udawaj takiej cnotki. – Jego dłoń sięgnęła jej wilgotnego policzka, na co Ari się wzdrygnęła i odruchowo cofnęła w tył. – Nie dotykaj mnie. – szepnęła cicho. Tylko tyle była w stanie z siebie wykrzesać. Bała się, tak cholernie się bała - jego i tego, co mogło się stać. Rękawem kurtki przetarła usta, chcąc zetrzeć z nich jakikolwiek ślad po pocałunku. Czuła się brudna.

    it's not what you think

    OdpowiedzUsuń
  35. W przeciągu tych kilku minut Ari czuła się zupełnie nieobecna, niemal jakby opuściła swoje ciało i przyglądała się całemu zdarzeniu gdzieś z boku. Dziewczyna była sparaliżowana, jak w transie i nieważne jak bardzo usiłowała się skupić, czy nawet poruszyć najmniejszym palcem, nie była w stanie. Z każdą kolejną sekundą było tylko gorzej, bo Edward zamiast zamilknąć, postanowił podzielić się jej poczynaniami, o których Minsoo miał się nigdy nie dowiedzieć, a w odpowiedzi brunet wpadł w furię. Ona dalej stała, a łzy swobodnie spływały po jej policzkach.
    Nie wiedziała kiedy znaleźli się poza terenem parku, ani jak długo Minsoo klepał ja po ramieniu, by ta w końcu się ocknęła. W pewnym momencie zdała sobie sprawę, że wszystkie zmysły ponownie zaczęły funkcjonować, a głucha cisza ustąpiła miejsca jego głosowi. Pytanie, jakie jej zadał dzwoniło jej w uszach, a przenikliwe spojrzenie jego oczu, sprawiło, że dziewczyna miała ochotę się zapaść pod ziemię. W brązowych tęczówkach brakowało dotychczasowego ciepła i zrozumienia, zastąpił je żal i frustracja.
    —To… to, ja… Ja już tego nie robię. — zaczęła łamiącym się głosem. — Nie wiem, nie tak…nie miałeś wiedzieć. — dodała po chwili, spuszczając głowę w dół.
    Nie była w stanie spojrzeć mu w twarz, bo co tak naprawdę mogła mu powiedzieć? Skłamać, że czekała na dobry moment, by może kiedyś, ewentualnie oznajmić mu, że tak w ramach rozrywki zabawiała się z facetami w wieku jej ojca? Nie, nie potrafiła. Najgorsze i tak już usłyszał i nie istniały żadne słowa wyjaśnienia, które mogłyby polepszyć jej sytuację. Mogła mieć tylko nadzieję, że chłopak nie uraczy jej tym samym, pełnym obrzydzenia spojrzeniem, jakie posłał w kierunku starszego mężczyzny.

    pls don't leave me

    OdpowiedzUsuń
  36. Nie będę cię oceniać.
    Tak bardzo chciała uwierzyć w jego słowa. Zaufać mu, że pomimo podjętych w przeszłości wątpliwych decyzji, chłopak nie zmieni swojej opinii na jej temat. Chciała wierzyć, że w swoim sercu znajdzie chociaż odrobinę wyrozumienia, że dalej będzie w niej widział tą samą dziewczynę, na której widok uśmiech wkradał się na jego twarz. Że dalej będzie jego Ari.
    Przez całą drogę do mieszkania odgrywała w głowie dziesiątki scenariuszy; jak wybrnąć z tej sytuacji, co powiedzieć, co wymyślić, jakiej wymówki użyć, by chłopak odpuścił i zapomniał o wydarzeniu w parku. W ciągu swojego krótkiego życia nauczyła się sztuki manipulacji, potrafiła bez szwanku wyjść z każdych tarapatów i odwrócić wszystko na swoją korzyść. O wiele łatwiej było najzwyczajniej w świecie skłamać , niż zmierzyć się z konsekwencjami własnych czynów, teraz jednak było inaczej. Nie chciała go okłamywać, nie potrafiła, nie zasługiwał na to.
    Ari objęła dłońmi ciepły kubek herbaty, jakby ten czyn w jakiś sposób miał jej dodać odwagi i westchnęła cicho.
    — Po pierwsze, musisz wiedzieć, że od kiedy spotkaliśmy się w barze, aż do dzisiaj, nie miałam kontaktu z żadnym z tych mężczyzn. — zaczęła, niepewnie zerkając na Minsoo. — Niedługo przed wakacjami, nawet nie pamiętam jak, znalazłam się w Empire. To był środek tygodnia i większość klientów, to byli właśnie ci znudzeni życiem faceci z korporacji, biznesmeni, którzy nie chcieli wracać do domu, czy przedsiębiorcy, którym udało się domknąć umowę. — Ari przerwała na chwilę, by upić łyk herbaty, tym samym dając brunetowi czas, na przyswojenie informacji. — Bez zbędnych szczegółów, wpadłam im w oko, a mnie podobała się ich uwaga. Początkowo to miał być jednorazowy wygłup, ale stało się to swego rodzaju rutyną. Kolacje, prezenty, imprezy…Czułam się jak ktoś ważny, warty ich czasu, nie jak dziecko. Ktoś w końcu mnie zauważył. — głos zaczął jej drżeć. Zbliżała się do najgorszej części tej opowieści, tej której naprawdę chciała uniknąć. — Jak pewnie już zdążyłeś sobie uświadomić, każdy z nich oczekiwał czegoś w zamian, a mnie to nie przeszkadzało. To wszystko wydawało mi się niewinne, ale miałam swoje granice. — Przerwała, by spojrzeć na chłopaka. Starała się wyszukać jakiejkolwiek reakcji, jednak twarz Minsoo nic nie zdradzała. Oczy puste, bez emocji, jakby nie spoglądał na nią, a przez nią. — Nigdy się z żadnym nie przespałam. — dodała na sam koniec, a palcami zaczęła nerwowo stukać w pusty już kubek. Po chwili sięgnęła ręką po dłoń chłopaka, która spoczywała na stole i ścisnęła delikatnie.
    — Powiedz coś, proszę. — Odnosiła wrażenie, że ta nieznośna cisza bolała bardziej, niż jakiekolwiek słowa.

    OdpowiedzUsuń
  37. — Myślałam, że mieliśmy być ze sobą szczerzy? — Odchyliła się do tyłu, tym samym wyciągając swoją dłoń z jego uścisku. Zdawała sobie sprawę, że te wyznania nie wzbudzą w nim pozytywnych emocji. Nie spodziewała się też machnięcia ręką i czegoś w stylu nie przejmuj się, to przeszłość, ale potrzebowała reakcji. Jeśli ona miała otworzyć się przed nim, dlaczego on ukrywał swoje prawdziwe odczucia?
    Mimo, że początkowo nie chciała zaczynać tej dyskusji, tak teraz musiała wiedzieć jakie myśli krążą po jego głowie. Potrafiła wyczytać wiele z mowy ciała, to co robił Minsoo nijak współgrało z tym, co jej powiedział – nawet nie spojrzał jej w oczy. Kłamał, czy tylko zatajał część informacji?
    — Nie uważam cię za idiotę i to co myślisz jest ważne, bo… — przygryzła delikatnie dolną wargę, dalej bacznie mu się przyglądając. — Bo inaczej, to nie ma sensu. — Poczuła się, jakby właśnie położyła tykającą bombę na środku stołu. Mogli poczekać, aż ta wybuchnie i rozerwie ich relacje na drobniutkie kawałeczki, doszczętnie niszcząc, to co zbudowali w ciągu ostatnich miesięcy. Mogli tez spróbować i zdetonować ładunek. W tej chwili wybór należał do niego.
    Czy chciała zakończyć ich związek? Oczywiście, że nie, mimo tak krótkiego stażu, mogła z ręką na sercu przyznać, że nigdy nie czuła się szczęśliwsza. Czy chciała być z kimś, kto na myśl o jej przeszłości czuł odrazę i przyodziewał maskę, a gdy tylko odwróciła wzrok, rzucał w jej stronę pogardliwe spojrzenia? Zdecydowanie nie.
    Każdy popełniał błędy, ważne było to, jakie wnioski z nich wyciągniesz. Ari zdawała sobie sprawę, że nie była idealna, ale chciała się zmienić i była gotowa zrobić to dla niego. Czy Minsoo był skłonny do poświęcenia swoich opinii i wartości?

    OdpowiedzUsuń
  38. Fakt, że nawet w chwili frustracji, czy zwątpienia, Minsoo potrafił znaleźć w sobie tyle wyrozumiałości, sprawiał, że jakiekolwiek negatywne myśli, które zdążyły nagromadzić się w głowie brunetki, ulotniły się jeszcze szybciej, niż się tam znalazły.
    Nawet gdyby chciała odczuwać złość, nie potrafiła. Jego uważnie dobrane słowa, nawet w tej chwili, były pozytywnie spotęgowane, gdy wypowiadał się o niej. Zirytowanie wyczuwalne tylko, gdy wspominał o mężczyznach, z którymi łączyły ją nieprzychylne relacje.
    Był to pierwszy i jedyny raz, gdy ktoś chociaż starał się ja zrozumieć, nie obrzucić ją przysłowiowym błotem. Bo sama tego chciała, bo wiedziała co robi, bo była żądną wrażeń zdzirą. Chęć zrozumienia i tyle wystarczyło, by mur otaczający dziewczynę w końcu runął, zostawiając ja samą, bezbronną, wrażliwą. Prawdziwą Ari, a nie tą jej wyrafinowaną, bezwstydną wersję, wykreowaną na potrzeby wizyt w Empire.
    — To nie chęć ich uwagi pchnęła mnie do tego, a brak atencji, tam gdzie jej potrzebowałam. — przyznała szczerze, skupiając swój wzrok na ich splecionych dłoniach.
    Nie ważne jak bardzo się starała, jak idealna była, nic nigdy nie było wystarczająco dobre, by zadowolić swojego ojca na tyle, by choć przez pięć minut potraktował ją jak córkę. Myślącą i czującą istotę, własne dziecko, a nie laleczkę, którą ubierzesz w ładne wdzianko, nauczysz recytować tą samą śpiewkę, a gdy trzeba, potraktujesz jako kartę przetargową. Bo tak się czuła, przez wszystkie te lata, jak kukła, odsyłana z kąta w kąt, oddawana w ręce nianiek i nauczycieli, wysyłana na drugi koniec globu podczas każdych wakacji. Nic dziwnego, że w tym wszystkim zatraciła jakąś część siebie i zaczęła wypełniać brakujące luki, tam, gdzie nie powinna.
    — To, co mówisz ma sens i dziękuję…Teraz, po czasie sama sobie zdaję sprawę z tego, jak popieprzone były moje zachowania. — Zaśmiała się cicho, kręcąc przy tym głową.

    OdpowiedzUsuń
  39. Ari bez słowa sprzeciwu wstała z krzesła i wtuliła się w objęcia chłopaka. Gdy głaskał jej długie włosy i szeptał pełne wsparcia słowa, dziewczyna pociągnęła nosem, bo z tego wszystkiego, aż się wzruszyła. Był taki dobry, empatyczny, nawet teraz, gdy się dowiedział, że jego dziewczynie brakuje moralnego kręgosłupa.
    — Nie wiem, czym sobie na ciebie zasłużyłam. — skomentowała krótko, wtulając się w niego jeszcze mocniej. Wszystko byłoby dobrze, jednak chłopak w żaden sposób nie zareagował, wręcz przeciwnie – jego uścisk się poluźnił, jakby chciał uciec i znaleźć się jak najdalej od brunetki. O cholerka.
    Może nie powinna nic mówić, może Minsoo za chwilę parsknie śmiechem, oznajmiając Masz rację głupia dziewucho, nie zasługujesz, odejdź. Do lochów z nią!. Ari bardzo ostrożnie uniosła głowę, gotowa na nieprzyjemne starcie z chłopakiem, nie wiedziała czego się spodziewać. Co jeśli naprawdę zostanie wygnana, wyrzucona na zimny bruk, zdana sama na siebie? Przecież sama sobie nie da rady, głupiutka nawet nie potrafiła rozpalić ogniska!
    — Minsoo? — Cicho wyszeptała jego imię.
    Kiedy on dalej nie odpowiadał, w końcu odważyła się na niego spojrzeć. Chłopak wyglądał jak jakaś woskowa figura, nieobecne spojrzenie, czysta od emocji twarz, brak mimiki. Musiał odlecieć do jakiegoś świata fantazji, gdzieś bardzo daleko, tak się zamyślił… Czekaj, czy on w ogóle oddychał? Ari uwolniła jedno ze swoich ramion, które zaplątane było na talii bruneta i pomachała ręką przed jego twarzą. Otwarte oczy nie odpowiadały na żadne bodźce, zero reakcji. Min zaczęła się zastanawiać, czy da się umrzeć na stojąco. Jej wyznania musiały go bardzo zaskoczyć, dostał zawału? Jejku, czy ona go zabiła?
    — Proszę, nie umieraj. — Przytuliła go mocno do siebie i to chyba podziałało, bo chłopak nagle drgnął, a Min odetchnęła z ulgą. Uczucie spokoju nie potrwało długo, dziewczyna odchyliła się nieco i delikatnie zmarszczyła brwi, gdy jej oczy ponownie spotkały spojrzenie Minsoo. — Czy ty chcesz mnie wrzucić pod autobus?

    [we need some more drama in hereeee...Ej, Minsoo, zrób coś! stop being a good boy xDDD]

    OdpowiedzUsuń
  40. [Którego chcesz wpakować w śmiertelne kłopoty? Zagwarantujemy je Wam, tylko mów, którego mamy nawiedzić 😈]

    Margaret

    OdpowiedzUsuń
  41. Pierwszą rzeczą jaką zrobiła, gdy już znaleźli się na zewnątrz budynku, było zaczerpnięcie świeżego powietrza. W obecności Seojuna czuła się, jakby ktoś oplątał ją w sidła i ściskał mocno, aż cały tlen opuścił jej płuca. Piekło ją w klatce piersiowej, wirowało w głowie, była tak oszołomiona, że nawet nie zdała sobie sprawy, że Minsoo złapał ją pod ramię i zaprowadził do samochodu, usadził na miejscu pasażera i zapiął jej pasy. Nie potrafiła odpowiedzieć, gdy ten z wyraźnym zmartwieniem wymalowanym na twarzy, dotknął jej czoła i wymamrotał coś o tym jak rozpalona była. Nie potrafiłaby odpowiedzieć, kiedy silnik starego pojazdu zaczął głośno terkotać, albo kiedy Minsoo zaparkował pojazd.
    Obudziła się zdezorientowana w środku nocy. Po dokładnym rozejrzeniu się dookoła zdała sobie sprawę, że znajduje na antresoli w mieszkaniu chłopaka. Wszędzie panował jednak półmrok, a jedynym źródłem światła i dźwięku był telewizor usytuowany na dole. Ari wygrzebała swoje kończyny spod koca, w który była szczelnie zawinięta i nim wstała z materaca, zauważyła szklankę wody i kilka tabletek zostawionych na pudełku, które miało pełnić funkcję nocnej szafki. Przetarła dłonią swoje oczy, które znowu zaczęły ją piec i pociągnęła nosem. Ciężko było powiedzieć, czy łzy, które znowu ją nawiedziły, były spowodowane wzruszeniem na tak czuły gest, czy też smutkiem, bo w głębi serca dziewczyna zdawała sobie sprawę, że swoimi czynami z pewnością nie zasługiwała na takie traktowanie. Szybko zgarnęła tabletki, bo natłok myśli sprawiał, że nieprzyjemne stukanie w jej głowie powróciło i połknęła je, wypijając całą zawartość szklanki chwilę później. Posiedziała na materacu jeszcze kilka minut, a gdy leki zaczęły działać, skierowała się na dół.
    Minsoo nie spał. Siedział na kanapie, z laptopem na kolanach, a na telewizorze usytuowanym na ścianie grała muzyka. Gdy tylko usłyszał Ari, od razu odłożył komputer na stolik i gestem dłoni przywołał ją do siebie. Usta wygięte w pół uśmiechu, policzki lekko zaróżowione, oczy bacznie obserwujące jej każdy ruch, dalej można było dostrzec w nich troskę, chociaż Ari skupiła się na tym jak zaczerwienione od zmęczenia były.
    — Hej — wyszeptał cicho. Gdy dziewczyna podeszła bliżej, złapał jej dłoń i przyciągnął do siebie, tak że teraz leżała na kanapie obok niego. — Lepiej się czujesz? Mam nadzieję, że cię nie obudziłem. — dodał, gładząc jej policzek delikatnie, jakby jeden nieostrożny ruch miał połamać ją na najdrobniejsze kawałeczki.
    Ari pokiwała głową na prawo i lewo, dając mu do zrozumienia, że nie on był powodem jej pobudki.
    — Dziękuję — zaczęła. — dziękuję, że jesteś, że się przejmujesz, że mogę na ciebie liczyć. Dziękuję za wszystko. — Ari odwzajemniła gest, również kładąc swoje dłonie na jego twarzy. — Kocham cię, wiesz? Chcę żebyś o tym wiedział. Pamiętaj o tym, proszę. — Miała nadzieję, że te kilka słów wystarczy, że jej wyznanie będzie silniejsze, niż jakiekolwiek intrygi, które planował Seojun, by zniszczyć jej mały, szczęśliwy świat. Miała nadzieję, że gdy powie to na głos, wszelkie wątpliwości jakie posiadała, nagle znikną. Miała ogromną nadzieję, że gdy przyciągnie do siebie Minsoo i zamknie dystans pomiędzy nimi w pocałunku, że oczami wyobraźni nie zobaczy kogoś innego. Gdy włożyła dłonie pod jego koszulkę, miała nadzieję, że to sprawi, że zapomni. I prawie zapomniała, było niemalże idealnie. Głupi, mały szczegół, że to nie imię Minsoo cisnęło się jej na usta, gdy ich splątane, nagie ciała znalazły się na materacu.

    OdpowiedzUsuń

  42. Gustowne spóźnienia oczywiście były bardzo w stylu Ari, jednak dzisiejszy poślizg w czasie wcale nie był z jej winy. Dziewczyna od tygodnia miała zaplanowany dokładny harmonogram dni, co do sekundy. Przygotowania do imprezy rozpoczęła już kilka dni temu, nawet zaczerpnęła z tej okazji porady nowej stylisty, bo przecież wszystko musiało być idealne. Obudziła się punktualnie o ósmej rano, zjadła lekkie śniadanie, bo dzisiejszy outfit wymagał płaskiego brzucha. Umyła zęby i już godzinę później była w drodze do Trenton. Po co? Ah, to była ta niespodzianka, którą po wielu próbach, milionie telefonów, przeszukaniu internetu i ofercie nie do odrzucenia udało jej się w końcu zdobyć dla Minsoo. Teraz musiała tylko ją odebrać. Kurier nie wchodził w grę, za dużo ryzyko, ze ktoś jej prześle przysłowiowego kota w worku, bądź pakunek zgubi się gdzieś w tranzycie. Droga przebiegała spokojnie, aż na jednym z czerwonych świateł ktoś nie wjechał w tył pojazdu, w którym się znajdowała.
    — Chyba sobie ze mnie kpisz?! — Dziewczyna syknęła podirytowana. Spojrzała na zegarek, zostało raptem pół godziny drogi, jednak zdawała sobie sprawę, że to zajmie o wiele dłużej. Niestety kierowcy nie potrafili dojść do porozumienia, w między czasie na drogach utworzył się niemały korek. Po okołu dwóch godzinach kolejny kierowca podjechał po dziewczynę, zanim jednak dojechała na miejsce i zdołała wrócić na Manhattan, był już późny wieczór.
    — Renata! Gdzie są moje nowe buty?
    — Kto ruszył moją torebkę?
    — Że niby dlaczego kierowca nie może mnie podwieźć?! — Mniej więcej tak brzmiało ostatnie kilka godzin w domostwie Min i nic z tego nie było z jej winy! Kiedy w końcu zdyszana wbiegła na górę kamienicy, po czym weszła do mieszkania Minsoo nie wyglądał na zadowolonego, nawet słodkie pocałunki podobno nie pomagały. Ari uniosła wielką torbę z prezentem do góry i przycisnęło ją do klatki piersiowej chłopaka.
    — Może limitowana edycja Jordanów pomoże? — Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, widząc jak źrenice Minsoo robią się niebotycznie wielkie, gdy tylko wygrzebał pudełko z torby i szybko je otworzył. Para retro sneakersów kosztowała niemal tyle, co nowa para szpilek od Manolo i zdobycie ich bylo niemal tak ciężkie, jak kupno torebki Hermes, ale się udało. Gdy chłopak dalej zachwycał się swoim nowym dobytkiem, Ari skorzystała z okazji by ściągnąć swój długi płaszcz. Stylizacja, na którą dzisiaj postawiła, była nie tyle co odważna, ale bardzo różniła się od jej codziennej garderoby. Sportowa bielizna od Calvina Kleina, jeansowe ogrodniczki, których szelki zwisały swobodnie i wycięta czerwona kurta, która pełniła jedynie funkcje dekoracyjną. Ari wyglądała tak, jakby to ona spędzała godziny na treningach u boku Hyunmina, a nie Minsoo.

    OdpowiedzUsuń
  43. [A to chcesz czekać z tym wątkiem czy jak? XD weź najwyżej sobie szczegóły dogadamy prywatnie, hm? Ale generalnie to jestem na tak, bo czemu by nie XDD ❤️]

    Meg

    OdpowiedzUsuń
  44. Szeroki uśmiech nie znikał z twarzy brunetki nawet na sekundkę. Dziewczyna była dosłownie w skowronkach. Komplementy napływały do niej z każdego zakamarka. Całe towarzystwo zachwycało się prezentem, jaki sprawiła swemu ukochanemu, a kilka dziewczyn pochwaliło jej stylizację, nie omieszkując skomentować, jak uroczo razem z Minsoo wyglądali. Matching couple orzekła Seline. Chłopak miał na sobie czerwoną koszulkę w identycznym odcieniu, co jej króciutka kurtka. Oczywiście zupełnie przypadkowo. Nie żeby Ari zasugerowała, że to w tym t-shircie chłopak wyglądał najlepiej dokładnie pięć dni temu.
    Wiecie jak to jest, że gdy w życiu wszystko wydaje się być wprost idealne, coś oczywiście musi się zjebać? W przypadku Ari tym czymś, a może raczej kimś był Seojun. Jak zły omen, który czyhał gdzieś za rogiem pojawił się zupełnie znikąd, siejąc zamęt. Uwaga każdego z obecnych oczywiście skupiła się na nim, jakby muzyka nagle ucichła, a świat zwolnił. Scena trochę jak z filmu. Ari naprawdę starała się nie zwracać uwagi na to jak dobrze wyglądał, ani na to z kim splątane były jego dłonie, czy na słowa, które dalej dudniły w jej głowie spotykamy się od jakiegoś czasu. Musiała się opanować, inaczej byłoby źle…bardzo źle.
    — Wprost fenomenalnie! — odpowiedziała. Chciała zachować spokój, myślała, że zabrzmiała pewnie, jednak było to zupełnie odwrotne. Głos lekko jej zadrżał, a słowa niemalże wykrzyczała. Nawet Minsoo odwrócił się i spojrzał na nią z uniesioną ku górze brwią. — Nie spodziewałam się…was. Razem. Tutaj. — To było zgodne z prawdą. Ari nie pamiętała, by Minsoo wspomniał, że zaprosił Seojuna na swoją imprezę. Chociaż od ich pamiętnej wizyty w ośrodku, Ari unikała jakiejkolwiek wzmianki na temat Kima, a gdy tylko dyskusja zbiegała na jego temat, dziewczyna szybko zmieniała temat. Tak było łatwiej.
    — Pić. Nie wiem jak Wy, ale ja musze się napić. — Ari nawet nie zaczekała na odpowiedź żadnego z nich. Odwróciła się na pięcie i niemalże pobiegła do kuchni, w której na każdym z blatów poustawiane były wszelkiego rodzaju trunki. Nawet nie spojrzała co wpadło w jej ręce. Bez zastanowienia odkręciła jedną z butelek i przystawiła ją do ust. Tequila. Mogło być gorzej.

    Min drama queen Ari

    OdpowiedzUsuń
  45. Było kwestią czasu, nim ktoś zjawił się w kuchni. Oczywiście pech chciał, że był to Seojun. Diabeł wcielony, siedem nieszczęść, jej osobista zmora. Ari zacisnęła dłoń na butelce z tequilą i wzięła kolejny łyk. Zupełnie, jakby robiła wszystko na przekór brunetowi.
    — Dziękuję za opinię, o którą nikt nie prosił. — Posłała w jego kierunku sztuczny, przesłodzony uśmieszek. Prawdę mówiąc, miała ochotę cisnąć w niego tą szklaną butelką, którą tak kurczowo trzymała, to jednak byłoby ciężko wytłumaczyć. No wiecie, wyślizgnęła mi się z ręki i tak jakoś trafiła go w głowę. Chwyciła z blatu metalową tackę, postawiła na niej tequilę, kilka kieliszków, solniczkę oraz pokrojoną w ćwiartki limonkę. Gdy wszystko już było gotowe, podeszła do zlewu i otworzyła szafkę pod nim.
    — Domestos, środki odkażające i trutka na szczury jest tutaj. Możesz sobie i Rose zrobić koktajl. — Sztuczny uśmiech nie schodził z jej ust. Jej wargi były wygięte w tej karykaturalnej pozycji przez tak długo, że zaczynały ją boleć policzki. Odwróciła się do Seojuna plecami i odkręciła kurek z zimną wodą. Chłodna kranówka spływająca na jej nadgarstki pomagała w uregulowaniu temperatury ciała, a Ari wręcz płonęła. Postała tak kilka dobrych sekund, ale gdy usłyszała, że Seojun wchodzi w głąb kuchni, zakręciła wodę, otrzepała ręce i szybko zgarnęła tackę z wcześniej przygotowanym alkoholem.
    — Miło się rozmawiało, ale wiesz… — odchrząknęła głośno — czeka na mnie mój chłopak — Te słowa wypowiedziała wręcz teatralnie. — Baw się dobrze, ja na pewno będę. — zrobiła krok w kierunku drzwi, jednak Seojun znalazł się tam wcześniej, blokując jej drogę. — Odsuń się. — Ari wysyczała przez zęby.

    Minsoo come get your girl

    OdpowiedzUsuń
  46. Nim Minsoo i Rosalie wrócili do towarzystwa, Ari zdążyła wypić kolejny kieliszek tequili. Trzeci, czwarty? Ciężko było stwierdzić, jednak świat powoli zaczynał jej wirować przed oczami. A może to były te wszystkie światełka i instalacje oraz dym, który wydobywał się z maszyny ustawionej w rogu pomieszczenia? Naprawdę chciała się dobrze bawić, ten wieczór miał być wyjątkowy, ale ciężko było myśleć o rzeczach przyjemnych, gdy musiałeś dzielić wdychane powietrze z kimś, kto usilnie starał się zrujnować twoją relację i tą… Ari została wyrwana z zamyślenia, kiedy Minsoo zaoferował, by cała ich czwórka od teraz spędzała więcej czasu razem. To już chyba była jakaś zmowa. Musiała zareagować i wybić mu ten durny pomysł z głowy.
    — Cóż za cudowny pomysł, ale chyba obydwoje jesteśmy baaaarzdo zajęci. Czyż nie? — Brunetka posłała chłopakowi wręcz błagalne spojrzenie. Nie chcesz tego. Ja tego nie chcę. To nie jest dobry pomysł. Chodźmy zatańczyć. Proszę. Niewypowiedziane słowa, które miała na końcu języka, a które starała się przekazać każdym, najmniejszym gestem. Spójrz na mnie!. Jej drobne dłonie zacisnęły się na jego przedramieniu, z nadzieją, że może dotyk pomoże i chłopak w końcu odczyta jej sygnały. Dziewczyna była zdesperowana, ale con nic sobie z tego nie robił. Nawet zarzucił luźną propozycją, że przecież mogliby pewnego wieczoru wpaść do baru w którym pracował! Ah, jak praktycznie!
    Min miała ochotę uderzyć się otwartą dłonią w twarz. Widziała jak Seojun co chwilę uśmiecha się pod nosem, jakby oglądał najlepsze przedstawienie wystawiane na deskach Broadwayu. Rose stała u jego boku, kilka razy zerkając na Ari z dezaprobatą. I te urywkowe spojrzenia dziewczyna była w stanie puścić płazem, w końcu nie miała zamiaru odstawiać sceny, nie przy tych wszystkich ludziach. Ale gdy ręka tej wywłoki kolejny raz wylądowała na ramieniu jej chłopaka cały świat Ari zaczął mienić się na czerwono.
    — Chyba powinnaś iść przypudrować nosek. — Zwinnym ruchem wsunęła się między nią, a Minsoo i palcem wskazującym drgnęła jej policzek. — Coś się świecisz. O tu. — Min uśmiechnęła się niewinnie, jednak jej powieka drgnęła delikatnie, ukazując jej prawdziwe emocje. Była wściekła.

    OdpowiedzUsuń
  47. Nie dane jej było odpowiedzieć na żadne z zatroskanych pytań Minsoo, bo zanim zdołała otworzyć usta, Rosalie już ją ciągnęła w stronę przedpokoju. Nie żeby łazienka znajdowała się w przeciwnym kierunku, ale chyba oczywistym było, że nie tam zmierzały.
    — Puszczaj. — Min syknęła przez zęby i wyrwała się z uścisku, jaki brunetka dalej miała na jej ramieniu. Stały teraz z dala od wścibskich spojrzeń i wcale nie musiały się już hamować. Maski zniknęły z twarzy jednej, jak i drugiej bardzo szybko. Zero uśmiechów, czy serdecznych spojrzeń, tylko nienawiść, którą obie wzajemnie się darzyły. Tak silne charakterki mogły stworzyć razem coś pięknego, zapanować nad całym Manhattanem i mieć każdego u swych stóp. Problem tkwił w tym, że obie chciały tego samego, a żadna nie potrafiła się dzielić.
    — A ty co? Już zdążyłaś opróżnić konto po ostatniej wypłacie? — Rose nie tylko była wyższa od Ari, ale również miała na stopach niebotyczne szpilki. Azjatka wyglądała przy niej jak mała dziewczynka, jednak Ari wcale nie miała zamiaru dać się jej zastraszyć. Wyprostowała się dumnie i uniosła podbródek, tak, że spoglądała Rose prosto w twarz. — Seojun wie, że szukasz sponsora? — Ari uśmiechnęła się szeroko, ukazując jej komplet śnieżnobiałego uzębienia. Oczywiście, że każdy z nich posiadał swoje sekrety. Los chciał, że Min wiedziała o Rosalie o wiele więcej, niż powinna. Był to czysty przypadek. Znalazła się w dobrym miejscu, o dobrym czasie i z zaciekawieniem przyglądała się sztucznym łzom spływającym po twarzy Church i tym, jak jej aura nagle się rozpromieniła na widok czeku i wypisanych na nim zer.
    — Radziłabym ci trzymać się z daleka. — skrzyżowała ramiona na piersi. Chciała wyglądać na niewzruszoną. — Z daleka od obu. — Szanse, że Rose posłucha Ari? Znikome. Prawdopodobieństwo, że Min wkurwiła Church? Bardzo wysokie. — Więc może ty już sobie pójdziesz, a ja powiem chłopakom, że rozwarstwił ci się podkład. Tak? Okej. — Naprawdę miała ochotę zakończyć tą żmudną dyskusję i spędzić chociaż pięć minut tego wieczoru, robiąc coś przyjemnego.

    OdpowiedzUsuń
  48. Min ściskała swoją żuchwę tak bardzo, że chwila dłużej i ryzyko, że jej szczęka wypadnie z zawiasów było naprawdę wysokie. Jak ta zołza w ogóle śmiała wypowiadać się na temat relacji jej i Seojuna? Nie wiedziała o nich nic, a to, że zadecydowała się wspomnieć o tym co przytrafiło się brunetowi było ciosem poniżej pasa.
    Ari nie była pewna, co wkurwiło ją bardziej. To, że Rose wiedziała, bo wspominając słowa brata Seojuna, tylko rodzina została powiadomiona o gwałcie. Czy to, że mówiła o tym z taką nonszalancją. Ot, taki tam nic nieznaczący szczegół. Min postawiła krok w kierunku dziewczyny, a swoimi dłońmi delikatnie pchnęła jej ramiona w tył. Jedno słowo więcej i naprawdę miała w planach powyrywać jej te wszystkie doczepy.
    — Zdaję sobie sprawę, że poziom nauczania w szkołach publicznych nie jest tak wysoki, jak ten w elitarnych placówkach, ale chyba nie jesteś ślepa, co? — Ari nabrała powietrza w płuca i szybko zrobiła krok w tył. Nie mogła dać ponieść się emocjom, to zawsze źle się kończyło. Zresztą teraz miała okazję odzyskać kontrolę nad sytuacją. — Nie wiem jaką rolę odgrywasz w jego planie, ale z pewnością nie nazwałabym tego. — Ari uniosła swoje dłonie do góry, a palcami wykonała symbole cudzysłowu, akcentując kolejne słowa. - Szczęśliwym związkiem. Jesteś co najwyżej nic nie znaczącym pionkiem w grze. — Min odwróciła się na pięcie i szybko wróciła do głównego pomieszczenia, gdzie impreza odbywała się w najlepsze, tym samym zostawiając rozzłoszczoną brunetkę w tyle.
    Minsoo wraz z Seojunem stali pod ścianą z grupką kilku innych osób. Dziewczyna podbiegła do nich w podskokach, wyciągnęła kubek, który Lee dzierżył w dłoni i przystawiła go do swoich ust. Nie miało znaczenia, co się w nim znajdowało, zawartość wypiła duszkiem, krzywiąc się lekko na sam koniec. Stanęła na palcach i nachyliła się w kierunku bruneta. Jej usta musnęły jego, zostawiając na nich delikatny pocałunek. — Tęskniłeś? Chodź, zatańczymy. — Splotła ich dłonie razem, jednak zanim ruszyli na parkiet, rzuciła szybkie spojrzenie Seojunowi. — A ty może byś się zajął swoją partnerką? Dziewczyna wydaje się być trochę…zagubiona. — Ari wywróciła oczami, na wspomnienie o ich związku. Nie chciała wierzyć w to, że słowa Rose były choć po części prawdą. Seojun przyprowadził ją tutaj tylko po to, bo wiedział, że Ari jej nie lubi. Tak, dokładnie tak. Chciał jej zadziałać na nerwy, bo był idiotą. Żaden związek nie wchodził w grę.

    OdpowiedzUsuń
  49. Umówiły się z dziewczynami, a wyszło jak zawsze. Ostatnio coraz częściej zdarzały się takie sytuacje, co strasznie irytowało Margaret. Nie lubiła siedzieć w domu, odkąd ten prawdziwy został sprzedany dwa lata temu, bo przez ślub jej matki, rodzinka nagle się powiększyła o dodatkowe trzy osoby, a Margo najchętniej przebywała poza jego ścianami. Dlatego gdy tylko była taka możliwość, wychodziła. Starała się jak najrzadziej przebywać w domu, nie licząc takich sytuacji, w których po prostu musiała. Jakikolwiek czas wolny spędzała jednak poza domem.
    Dlatego kiedy okazało się, że dziewczyny jednak nie dotrą, Meg nie zamierzała wracać do domu. Samodzielne popijanie alkoholu może i nie było odpowiedzialne. Zwłaszcza jeżeli nie było się pełnoletnim i posługiwało się fałszywym dokumentem, ale… Margo wiedziała, że gdyby wyszedł z tego jakikolwiek problem, mama szybko zadziałałyby i wyczyściła wszystko, co konieczne, aby Margaret Mackenzie nie miała założonej kartoteki. Raz już to przecież zrobiła i wyszło jej to całkiem porządnie.
    Uniosła znudzone spojrzenie, słysząc, że chłopak, który wcześniej zajął miejsce obok niej, teraz ma coś na ten temat do powiedzenia. A kiedy zwrócił się bezpośrednio do niej, uniosła wysoko jedną brew. A zresztą. Co jej szkodziło?
    — Gdyby zagłębić się w szczegóły, to całe życie złe — odparła z najbardziej niewinnym i subtelnym uśmiechem na jaki było ją stać — ale nie bądźmy drobiazgowi. Jeżeli moje wspaniale koleżanki uznały, że randka w ciemno to idealny pomysł i przysłały cię tu biedaku, to lojalnie uprzedzam, że mi nie mówiły nic o żadnej randce, więc to nie będzie randka, to po pierwsze. Po drugie, nie zapłacę za rachunek, bo skoro już ktoś uznał, że fajnie będzie zaaranżować spotkanie dwóch obcych sobie ludzi to… Chociaż to tak naprawdę żaden wydatek, nie dołożę do tego złamanego centa. — Oznajmiła całkiem poważnie. Najchętniej obciążyłaby rachunek Suzie, bo coś jej podpowiadało, że to mogła być jej sprawka.
    — Margaret — przedstawiła się, jednak nie wyciągnęła do niego ręki, aby ja uścisnął. Nadal trzymała w dłoni szklankę z lemoniadą zaprawioną alkoholem, bo to najbardziej lubiła. Wpatrywała się w nieznajomego, mrużąc delikatnie powieki. Przechyliła w pewnym momencie głowę w bok i uśmiechnęła się lekko.
    — Czyja to sprawka? — Spytała, mając oczywiście na myśli te spotkanie. Nie wierzyła, aby to był całkowity przypadek. Poza tym kto tak po prostu przysiada się do stolika nieznajomej — chyba, że umówiłeś się z kimś z neta? To nie ja. Ale będziesz mógł i tak zapłacić za to — uniosła dłoń ze szklanką — niech mam cokolwiek z tego życia — dodała, uśmiechając się kącikiem ust.

    Margaret

    OdpowiedzUsuń
  50. Ciężko było skupić się na negatywnych myślach, gdy ktoś co kilka sekund podsuwał ci drinka, a twój chłopak szeptał czułe słówka do ucha. Ari już dawno zdążyła zapomnieć o całej sytuacji z Rose i Seojunem. Zresztą, nie miała się czym przejmować. Teraz liczyła się tylko dobra zabawa. Ilość alkoholu jaką Min wlała w siebie tej nocy dawała o sobie znać. Jej ruchy były nieco bardziej odważne, biodra kołysały się w rytm muzyki ponętniej, a Minsoo wyglądał tak, że miała ochotę go schrupać. Dosłownie.
    Chłopak zaczął zapuszczać włosy, choć dalej wyglądały schludnie, przydługa grzywka przyklejała mu się do czoła. Jego oczy były niemal czarne, źrenice rozszerzone, wpatrywały się w Ari jakby chciał z niej zerwać ubrania. Chyba też był głodny.
    Zarzuciła swoje smukłe ramiona na szyję chłopaka i wpoiła się w jego usta namiętnie. Smakował jak cynamonowa whisky, a Ari skojarzyło się to z ciepłym, jesiennym wieczorem. Jego ramiona owinięte wokół jej tali, niczym wełniany sweter, chroniący przed zimnym podmuchem wiatru. Uwielbiała ten smak i zapach jego perfum. Wszystko z nim związane było ciepłe i przyjemne. Uwielbiała czas spędzony z nim, gdy nic nie rozpraszało jej myśli.
    — Też cię kocham — wyszeptała cicho, przegryzając dolną wargę. Jaka szkoda, że dalej znajdowali się na imprezie. Naprawdę nie narzekałby, gdyby ktoś ponownie zawiadomił policję, a oni musieliby uciekać przez okno w łazience. Już miała podzielić się swoimi przemyśleniami z Minsoo, kiedy ten obrócił ją w ramionach i przytulił ją od tylu. Jej plecy przylegały teraz do jego klatki piersiowej, czuła bicie jego serca i wibracje, gdy rozmawiał. Musiała się nieco skupić, by usłyszeć jego głos przez wszechobecny hałas, ale gdy już dotarły do niej jego słowa, nie mogła w nie uwierzyć.
    — Gołąbeczki? — Spoglądała teraz na splątane ciała Seojuna i Rosalie. Byli dosłownie przyklejeni do siebie każdą częścią ciała. Jego długie palce wplątane w jej falowane włosy. Jedna z jej dłoni na karku chłopaka, druga błądziła po jego klatce piersiowej. Byli obrzydliwi. Dziewczyna wzdrygnęła się i z niedowierzaniem pomachała głową na prawo i lewo.
    Minsoo dalej coś gadał, o tym jak Rosalie spędziła z Seojunem czas w ośrodku, bo ten podobno był sam… To czym był ten okres, gdy to ona pojawiała się tam każdego dnia, przez ponad tydzień?! Nie mogła w to uwierzyć. Nie chciała. W jednym mogła się z Minsoo zgodzić, również nigdy nie posądziłaby Seojuna o takie rzeczy.
    Ari wyplątała się z objęć chłopaka. Zaczynało jej się robić duszno, muzyka grała jeszcze głośniej, zapach alkoholu był ostrzejszy, powietrze dookoła nich lepkie. Zawartość żołądka zaczęła podchodzić jej do gardła, a oddech przyspieszał coraz bardziej. Oddychała płytko, szybko, niekontrolowanie. Jej dłonie sięgnęły jej twarzy, by zakryć usta, ku jej zaskoczeniu, jej policzki była mokra. Płakała.
    — Toaleta. — Tylko tyle była w stanie z siebie wydusić. Minsoo chyba dalej nie wierzył, że mimo wcześniejszych zapewnień Ari czuła się dobrze, bo jakby był przygotowany na taki przebieg zdarzeń, przerzucił ją przez ramię, a trzydzieści sekund później gładził jej plecy, gdy ona wypluwała zawartość żołądka w głąb sedesu. Mruczał coś o tym, że nie powinna tyle pić. Zapewniał, że jak wypije szklankę wody, którą podstawiał jej pod nos, to że się lepiej poczuje i dziesięć minut później, już w kuchni, straszył, że jak nie zje tej kromki chleba, to, że odwiezie ją do domu. Ari protestowała. Nie dlatego, że chciała tu zostać, ale dlatego, że chciała być sama. Szanse na pozbycie się Minsoo w mieszkaniu pełnym ludzi były większe, niż te, że zgubi go gdzieś w jego mikroskopijnym mieszkaniu.
    — Powinieneś iść się bawić. To twoje urodziny. — Spróbowała kolejny raz, rozrywając kawałek chleba na kawałeczki.

    OdpowiedzUsuń
  51. — Nie martwię się. Nie zrobiłabym tego tak czy inaczej — prychnęła, jakby właśnie ją obraził tym stwierdzeniem. Ona się nie prosiła o to, żeby zapłacił. Nie pytała czy to zrobi. Oznajmiała mu to, co się po prostu stanie. Gdyby chciał zapłacić tylko za siebie, wyszłaby do toalety pod pretekstem przypudrowania noska i wymknęłaby się niezauważona do wyjścia. Ewentualnie próbowałaby wyjść przez okno w toalecie, o ile takowe było. Margo nie lubiła, gdy coś nie szło po jej myśli, a cały ten wieczór póki co, właśnie tak się zapowiadał, co strasznie ją irytowało.
    Nie była zła na biednego Minsoo, w końcu to nie jego wina, że dziewczyny go w coś wrobiły. W randkę z nią, która nawet nie jest randką. Zadba już o to sama. Była wściekła na koleżanki. Po momentalnie spadły w jej hierarchii z przyjaciółek na marną znajomość i zamierzała sprawić, aby dobrze to odczuły. Mocno i wyraźnie.
    Nie miała kim był Minsoo, nie wiedziała też, że wcale nie był dla niej tak nieznajomy, jak w tym momencie jej się wydawało. Przez długi czas miała się jednak nie dowiedzieć, kim dla niej był.
    — A to zdzira — zacisnęła mocniej palce na szklance, biorąc głęboki oddech. Koleżanki? Nie znała się dobrze z Lucyanne, owszem kojarzyły się. Kilka razy nawet wdały się w niewybredną dyskusję, kiedy to wspomniana Lucyanne próbowała dostawić się do ówczesnego chłopaka Margaret. Mackenzie szybko jednak sobie poradziła z jednym i drugim problemem, a chłopak stał się byłym w mgnieniu oka. Zrzuciła go szybciej niż zmieniała szpilki. Nie rozumiała tylko, dlaczego miałaby umawiać ją na randkę. I dlaczego Suzie i reszta miały brać w tym udział — masz mi złamać serce? Przelecieć i zrobić jakieś fotki, które później trafią na plotkarę? — Zarzuciła go pytaniami. Poprawiła się na krześle. Splotła nogi w kostkach i wsunęła je głębiej po krzesło, samej unosząc się odrobine i wychylając do przodu. Podparła się łokciami o blat stolika i spojrzała prosto w ciemne oczy chłopaka siedzącego naprzeciwko — jak bardzo masz mnie upokorzyć i jak dużo ci za to zapłaciła? — Spytała, unosząc wysoko brew. Nie zamierzała udawać, że nie domyśla się, po co Lucyanne cokolwiek mogłaby dla niej zrobić. Cel miała na pewno jeden: zniszczyć Margaret. Ale rudowłosa była przebiegła. Skoro Minsoo się wyglądał, zamierzała wykorzystać to przeciwko niej. — Mam dla ciebie lepszą propozycję, Minsoo. Cokolwiek ci obiecała ta dziwka, dam ci dwa razy więcej — uśmiechnęła się, przechylając głowę w bok. Wolną dłonią przeczesała rude kosmyki opadające na stolik, a następnie końcówkę zaczęła zaplatać na palec, zastanawiając się nad tym, jak bardzo powinna zniszczyć te dziewczynę, która ośmieliła się ponownie z nią zadrzeć.
    — Otaczają mnie takie jędzy jak Lucyanne to wystarczający powód do złego życia — stwierdziła, bo nie miała w zwyczaju opowiadać nieznajomym o tym, co właściwie uważała za złe. Ślub mamy, nowa rodzinka, która od dwóch lat doprowadzała ją do szału i ci bliźniacy, którzy stali się jej rodzeństwem… Szczególnie nie mogła znieść nowego rodzeństwa i ciagle zastanawiała się nad tym, co zrobić, aby złoty chłopiec przestał być taki złoty… — bardziej mnie interesuje, dlaczego się z nią zadajesz. Nie wyglądasz na takiego, który mógłby od niej czegokolwiek chcieć — stwierdziła, spoglądając na chłopaka.

    ale będzie fajnie

    OdpowiedzUsuń
  52. Nie mogła spać dobre pół nocy. Cały czas nawiedzały ją koszmary w postaci Seojuna i Rosalie trenujących jogę w lesie, nago. Albo ten, w którym przemierzali ulice. Ramię w ramię, palce splecione razem, szerokie uśmiechy na ustach. Tacy szczęśliwi, zakochani, błyszczące spojrzenia i słodkie szepty. Jedno z nich zatrzymało się przy żebraczce. Seojun sięgnął po portfel, ale nagle cofnął dłoń i oboje roześmiali się głośno. Nagle Ari nie oglądała całego zdarzenia z boku, a z pozycji siedzącej, z rozchichotaną dwójką nad nią. To ona była żebrakiem i powodem ich uciechy. Obudziła się cała oblana potem i znowu miała ochotę krzyczeć i płakać, ale silne ramię objęło ją w tali i przyciągnęło bliżej siebie. Westchnęła cicho, gdy ten złożył pocałunek na jej policzku i kolejny raz zamknęła znużone snem powieki.
    I w ten sam sposób w jaki zasnęła, tak też się obudziła. Niechętnie zsunęła z siebie kołdrę i rozprostowała ramiona nad głową. Zanim Minsoo rozpoczął swój dialog, dziewczyna znalazła się w pozycji siedzącej, dalej była zmęczona, więc przetarła kilka razy oczy. Czuła się, jakby zegarek wskazywał szóstą rano, ale było zdecydowanie za jasno na tak wczesną porę. Sunęła spojrzeniem po tacy z jedzeniem, a dopiero gdy to zatrzymało się na testach ciążowych, w głowie Ari w końcu zaskoczyło o czym mówił jej chłopak.
    — Ty myślisz, że ja… — Zaczęła cicho, dalej formując myśli w głowie. Szok, taka była jej pierwsza reakcja. Przecież to było niemożliwe, tak? Była na tabletkach, plus zazwyczaj zachowywali się bardzo odpowiedzialnie. No, może z wyjątkiem ostatniego weekendu, kiedy Ari postanowiła wskoczyć za nim pod prysznic po jego treningu. Albo ten jeden raz, kiedy pojechali oglądać zachód słońca, a atmosfera była tak romantyczna, że aż ciężko było nad sobą zapanować. Szum fal, zapach morza w powietrzu, no i to z pewnością nie była jej wina, że profil Minsoo wyglądał tak korzystnie podczas golden hour. Hormony, nie ona.
    Ari przygryzła policzek, pogrążona w myślach, dalej kalkulowała, czy może jej ostatnie zachowania naprawdę miały jakieś inne, logiczne wytłumaczenie. No i czy Rose nie wspomniała wczoraj, że Min wyglądała na spuchniętą? Ari zgarnęła wszystkie testy z tacki i telefon, który leżał obok poduszki i bez kolejnego słowa pognała do łazienki. Słyszała jak Minsoo krzątał się pod drzwiami. Podchodził bliżej, zatrzymywał się, po czym jego kroki oddalały się. Rozerwała jedno z pudełek, wyciągnęła instrukcję. Umyj ręce blabla, 3 minuty blabla, dwie kreski…
    Pierwszy wyszedł negatywny, a kamień dosłownie spadł jej z serca. Wiedziała, że to nie możliwe, hah. Na co było to wszystko. Dla pewności, otworzyła kolejne pudełko. I to trzecie też. No i dwa ostatnie.
    — Trzy są negatywne, dwa wyszły puste. Chyba jakieś wadliwe. — skomentowała krótko, kiedy tylko otworzyła drzwi od łazienki. Minsoo siedział u progu z kolanami podciągniętymi pod samą brodę. Na wieść, o jak się Ari wydawało dobrych nowinach, jego mina jakoś zrzedła. Chyba się musiał nieźle tym wszystkim stresować. W środku coś ją zakuło. Przysparzała im ostatnio tyle problemów, naprawdę chciała mu to wszystko jakoś wynagrodzić no i przeprosić za wczoraj i zmarnowaną imprezę. Ari zaciągnęła go z powrotem na antresolę i ustawiła przed wysokim lustrem. Złapała jego dłoń i usytuowała na swoim brzuchu. Jej, spoczywała na górze. Niż nadzwyczajnego, nie raz robili sobie takie zdjęcia.
    — Uśmiech. — dodała. Minsoo zamiast tego, nachylił się i złożył pocałunek na jej policzku. Kochany. — Podoba ci się? — Podsunęła telefon w stronę bruneta, ten kiwnął głową i poprowadził ich w kierunku łóżka , przypominając dziewczynie, że jeszcze nie zjadła śniadania. Ari uśmiechnęła się i obiecała, że tylko doda to ich zdjęcie na story i zostawia telefon. No i dodała, ale nie jedno, a dwa.
    Pierwsze? Zrobione jeszcze w łazience. Pudełka z testami i krótki komentarz oh… udostępnione dla bliskich znajomych. Drugie? To z Minsoo. @soonie2127 forever 🖤, to do wglądu dla wszystkich.
    Zwyczajny dzień w social mediach, tylko, że jedynym bliskim znajomym na tej liście był Seojun.

    OdpowiedzUsuń
  53. Zadane pytanie wybiło ją z tropu i początkowo nie wiedziała co powiedzieć. Całe ciało dziewczyny zesztywniało, dłonie zacisnęła na telefonie i zamknęła oczy, licząc w głowie do pięciu. Znowu wszystko szło nie tak, kolejny raz musiała naprawiać coś, czego nawet nie popsuła. Każdy aspekt jej życia się walił, a przecież nie tak miało to wyglądać. Momentalnie jej smutek przerodził się w złość. Głośno wypuściła powietrze z ust i powoli uniosła głowę, by spotkać się spojrzeniem z Minsoo.
    Wyglądał tak smutno. Tak, jakby i jego świat zaczął się przewracać niczym kawałki domino i było za późno, by je zatrzymać. Dziewczynę momentalnie ścisnęło w klatce piersiowej na myśl o tym, że to wszystko mogło się skończyć, przeminąć i nie wrócić. Znowu naszło ją przygnębienie. Była emocjonalnym wrakiem, dusiła się własnymi lękami. Jak on mógł jej to zrobić? Jak on mógł im to zrobić. Narazić na cały ten ból i rozpacz i przyglądać się, jak szczęście ich opuszcza.
    Była wściekła na Seojuna, bo to przecież on był sprawcą całego tego zamieszania. Gdyby nie on, wszystko szło by idealnie, tak jak dotychczas. Bawił się ich uczuciami, stawiał ich relację pod znakiem zapytania, wszystko dla własnego widzimisię. Oczy Min Min zaszły łzami.
    — Oczywiście. — odpowiedziała niemal szeptem, kiwając przy tym głową, jakby ruch jej ciała miał zapewnić chłopaka o jej szczerości. Bo była szczęśliwa. Ari głęboko w to wierzyła, Minsoo nie dawał jej żadnego powodu, by jej uczucia nagle się zmieniły, wręcz przeciwnie. Kochała go, była tego pewna. A całe to zamieszanie? Nieporozumienie, stres, nic poważnego. — Nie chcę żebyś myślał inaczej. — Przyczołgała się w jego kierunku i usiadła przed nim, nieśmiało łapiąc go za dłoń. — Po prostu ostatnio. — Przygryzła dolną wargę, starając się znaleźć odpowiednie słowa. — Ostatnio dzieje się tak wiele. To stres. Jakoś mi ciężko. Ale jak jestem z tobą, to zapominam. Z tobą jest dobrze. Wtedy nic innego się nie liczy. — Bała się spojrzeć mu w oczy, bała się, że jej nie uwierzy, ale w jej przekonaniu to wszystko było prawdą. Bez czynników zewnętrznych, bez dystrakcji, bez Seojuna, Minsoo był wszystkim czego potrzebowała. Kolejny raz uświadczyła się w przekonaniu, że jedynym problemem był Kim i to on był odpowiedzialny za cały ten maras. Jeśli wymaże go z obrazka, znowu będzie jak dawniej.
    — Twoje urodziny. Pojedźmy gdzieś. — odezwała się nieco pewniej. — Tylko we dwoje. — Słaby uśmiech pojawił się na jej twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  54. Gdyby tylko wiedziała, jak często ludzie porównują ją do zwierząt, na pewno wydrapałaby im wszystkim oczy, prawdopodobnie utwierdzając ich w swoich przekonaniach. Na szczęście nie miała tej świadomości.
    — I niczego od ciebie nie chciała? — Wydawało jej się to wręcz nierealne. Lucyanne i dziewczyny takie jak ona nie robiły czegoś takiego, co właśnie się działo. Nie umawiały na randki w ciemno, nie chcąc nic w zamian, nie chcąc osiągnąć jakiegoś celu. Dlatego słowa Minsoo brzmiały dla niej bardzo podejrzanie. — Ha! — Wycelowała w niego palcem, gdy wspomniał o spacerze od strony ZOO. Meg zmarszczyła czoło, zastanawiając się nad czyms intensywnie. Musiała wyrolować koleżankę zanim to ona zostanie wyrolowana. To było przecież tak oczywiste. Musiała tylko wymyślić, co takiego mogłaby zrobić… — Manhattan to najbardziej parszywe miejsce na całym świecie. Jestem pewna, że nigdzie indziej nie ma tylu dwulicowych ludzi w jednym miejscu — przytaknęła na jego wcześniejsza uwagę. Z jednej strony nienawidziła tych wszystkich ludzi, tego, co robili, ale z drugiej strony… Nie wyobrażała sobie życia gdzie indziej, a poza tym, ona przecież była dokładnie taka sama. Czerpała przyjemność, gdy mogła komuś dowalić, uwielbiała wszystkie intrygi i ośmieszanie takich osób jak Lucyanne. Ale tego właśnie była nauczona przez całe swoje życie, nie dziwne, że tym wszystkim przesiąknęła, prawda?
    — Nie obraź się, ale ostatnie czego potrzebuje w tej chwili w swoim życiu to miłość — westchnęła. Nie zamierzała się jednak przed nim otwierać. Jedynym nieznajomym, który wiedział o niej wszystko był tajemniczy człowiek z internetu, z aplikacji, w której wymieniali się listami. Meg uwielbiała to, że byli całkiem anonimowi i poza swoją lokalizacją nie wiedzieli o sobie nic więcej, Margaret nie zamierzała ryzykować, że kiedyś mógłby wykorzystać całą swoją wiedzę na jej temat przeciwko niej, dlatego nie zdradziła mu ani imienia, ani nazwiska. Wiedział o niej wszystko, nie mając pojęcia kim jest. Nie zamierzała otwierać się przed nikim więcej.
    — Muszę być krok przed nią — powiedziała nagle, upijając odrobinę swojego drinka — albo więcej niż tylko krok — dodała, marszcząc brwi — co jeszcze ci powiedziała? Musisz mi powiedzieć dosłownie wszystko, co padło z jej ust — niby poprosiła, ale była przy tym tak stanowcza, że nie wyobrażała sobie odmowy Minsoo. Musiał jej przekazać wszystko co wiedział i pamiętał. Nie mogła przecież pozwolić na to, aby miały jakiś powód do wyśmiewania się z niej lub kablowanie plotkarze. Zwłaszcza, że w ostatnim czasie naprawdę starała się być grzeczna i nie robić żadnych wielkich głupstw. Starała się być ostrożna, ale… Wiadomo, jak to w życiu bywa. Często popełnia się błędy zwłaszcza wtedy, kiedy człowiek chce ich uniknąć.

    OdpowiedzUsuń
  55. Prychnęła pod nosem na jego komentarz, bo doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak nieprawdziwe było to stwierdzenie. Mógł oczywiście próbować oprzeć się zarówno jej, jak i jej wdziękom, ale czy potrafił? Obydwoje wiedzieli, że nie. Niemniej jednak posłusznie złapała za tackę wypełnioną po brzegi smakołykami i przywlekła się na dół, zupełnie ignorując telefon, który ponownie zawibrował. Odczytała pierwszą wiadomość z wyrazem satysfakcji na ustach, jedynie seen pojawiło się pod komentarzem Seojuna. Nie miała zamiaru robić nic więcej.
    Postawiła jedzenie na blacie, zaraz obok chłopaka, po czym sama wskoczyła na mebel. Sięgnęła po jedną z truskawek, zbliżyła ją do ust bruneta, i szybko cofnęła kończynę. Chciała tylko zwrócić na siebie jego uwagę. Nie było trudno, momentalnie jego spojrzenie znalazło jej twarz, jej usta, teraz owinięte wokół czerwonego owocu, delikatnie przygryzały słodki przysmak, wargi wygięte w zadziornym uśmiechu.
    Za dzieciaka często upominano ją, żeby nie bawić się jedzeniem, ale Ari uwielbiała naginać zasady, zobaczyć jak daleko mogła się posunąć bez poniesienia konsekwencji. Teraz? Teraz chciała sprawdzić, jak długo Minsoo jest w stanie znieść jej gierki, zanim ponownie znajdą się w sypialni. W końcu ugryzła truskawkę, wzdychając przy tym głośno, jakby była to najwspanialsza rzecz jakiej w życiu zasmakowała. Kciukiem drugiej ręki przetarła wargę, dalej nie odrywając spojrzenia od chłopaka. A on? Też dalej się jej przyglądał, chociaż ciężko było wyczytać z jego mimiki jakie myśli wirowały w jego głowie. Naprawdę nie robiło to na nim żadnego wrażenia, a może był lepszym aktorem, niż Min się wydawało. Udawał, walczył ze sobą? Chciał się na nią rzucić, a może zrzucić ją z blatu?
    — Chcesz skosztować? — Słodki głosik wyrwał się z jej krtani. Niczym niewinna, grzeczna istotka ponownie podsunęła truskawkę w jego kierunku. Zatrzepotała rzęsami, mruknęła kusząco, ponownie otworzyła usta. — Nie pożałujesz. — rzuciła zachęcająco przenosząc wzrok z jego oczu, na usta.

    🍓🍓🍓

    OdpowiedzUsuń
  56. Owinęła nogi wokół bioder chłopaka i również przyciągnęła go, zmniejszając dystans. Chciała być bliżej niego, poczuć jego oddech na swoim ciele, zsynchronizować bicie ich serc. Bo nie ma problemu, którego nie da się rozwiązać dobrym seksem, czyż nie?
    Na jej twarzy wymalowana dezorientacja, zupełnie jakby nie miała pojęcia, o czym Minsoo do niej mówił.
    — Zrób co… jeszcze raz? — zapytała niewinnie, nutka niepewności przebrzmiewała w jej tonie. Dłonią już sięgała po kolejną truskawkę, by dokładnie jak minutę temu, przyłożyć ją do ust i powolnie przygryźć, pozwalając, by czerwony owoc zostawił swój ślad na jej wargach. Powolnie przejechała językiem wzdłuż linii ust, ani na sekundę nie spuszczając wzroku z chłopaka. — Taaakie dobre. — zamruczała kokieteryjnie, przeciągając sylaby. Odchyliła głowę w bok, a długie włosy zsunęły się na jej łopatki, odsłaniając smukłą szyję. — Wprost nie mogę się oprzeć. — Kącik jej ust drgnął delikatnie, unosząc się w zadziornym uśmiechu. W oczach wirowały ogniki, a Ari napawała się widokiem bruneta. Oczywiście, że go podpuszczała, chciała by ją ukarał, chciała dostać za swoje. Przecież ostatnimi czasy, była bardzo niegrzeczna. Chyba nawet oaza spokoju, jaką był Minsoo, miała swoje granice.
    Jedną z dłoni dotknęła ramienia chłopaka, palcem zaczęła sunąć wzdłuż jego obojczyka, po karku, aż zatrzymała się na linii jego żuchwy. Obserwowała jak jego ciało zesztywniało, palce zacisnęły się na blacie, tuż przy jej biodrach. Napawała się tym widokiem, miała słabość do tej ciemnej strony Minsoo. Tej nieokiełznanej części, która nie bała się sięgnąć po to, na co miała ochotę, która nie pytała dwa razy, czy wszystko w porządku, ale dostarczała o wiele więcej rozkoszy, niż złoty chłopiec, którym był na co dzień.
    — I co teraz? — Zaśmiała się pod nosem, rzucając mu wyzywające spojrzenie.

    OdpowiedzUsuń
  57. [Hej, dziękuję bardzo za powitanie. <3 Tak, tytuł karty musiał zostać bez zmian, bo też mi bardzo do Jolene pasował! Cieszę się, że zapadł w pamięć. ;)
    Postanowiłam odezwać się pod złotym chłopcem, bo bardzo mnie urzekł — z tą historią o Midasie, pracowitością i byciem niezwykle uzdolnioną tanecznie fajtłapą. Jeśli pojawi się chęć, to zapraszam na wątek do siebie, a tak — życzę dobrej zabawy! <3]

    Jolene

    OdpowiedzUsuń
  58. Nie mogła się doczekać wyrazu na twarzy Minsoo, gdy ten w końcu dowie się gdzie się wybierali i chociaż strasznie korciło ją w środku, by wyjawić swój sekret, za każdym razem gdy chłopak męczył ją pytaniami, nie ugięła się.
    Ciekawość to pierwszy stopień do piekła szeptała pomiędzy pocałunkami, gdy Minsoo za taktykę szantażu objął cielesne pieszczoty. Ale nie dawała za wygraną.
    Aż w końcu nadszedł długo wyczekiwany dzień. Po tygodniu męki, podchodów, sekretnych telefonów i dopinaniu wszystkich szczegółów na ostatni guzika, Ari z dumnym uśmiechem, wymalowanym na ustach, przywitała Minsoo w progu apartamentowca Min.
    — Na lotnisko — odparła zgodnie z prawdą. Ujawniła rąbka tajemnicy, tyle musiała zrobić. Rozważała opcję założenia mu opaski na oczy, niemniej jednak wyglądałoby to nieco dziwnie, szczególnie w miejscu pełnym ochrony. Próba uprowadzenia nie wyglądała dobrze w kartotece i raczej ciężko byłoby się z tego wytłumaczyć.
    Złapała za torbę, która leżała w korytarzu, była dość pokaźna jak na czterodniową wyprawę, ale czegoż innego można się spodziewać po Min Ari. W torebce, którą miała przewieszoną przez ramię, znajdowały się oba paszporty. Skonfiskowanie tego należącego do Lee nie było trudne, szczególnie, gdy chłopak przez ostatnie dni bujał głową w obłokach. Pociągnęła go za ramię w kierunku windy, gdzie wcisnęła guzik na najniższe piętro. Kierowca już na nich czekał. Ta wyprawa miała być niezapomniana, więc dziewczyna naprawdę się postarała.
    W dzień swoich osiemnastych urodzin otrzymała dostęp do jednego z funduszy powierniczych. Oczywiście rodzice Min posiadali kilka. Ten na studia, na zabezpieczenie jej finansowej przyszłości, a także taki na czarną godzinę. Ten, który podarowali jej zaledwie miesiąc temu? Można by rzec, swego rodzaju kieszonkowe. Takie tam kilkanaście tysięcy na drobne wydatki, jakie może mieć rozpuszczona nastolatka z Manhattanu. Nic szczególnego.
    Trzydzieści tysięcy na prywatny samolot w jedną stronę? W szafie miała torebki warte więcej, a mina Minsoo, kiedy zamiast skierować się do normalnej kolejki, udali się do prywatnej loży? Bezcenna.
    — Dam ci wskazówkę. Lot trwa około sześciu godzin, ale nie opuszczamy kontynentu. — Przyglądała się uważnie, gdy ten kalkulował w głowie, dystans z Nowego Jorku, do innych części Ameryki. Opcji było wiele, wyglądał na dość zagubionego, marszcząc brwi co kilka sekund. Wyraźna irytacja zaczynała malować się na jego rysach. — Miley Cyrus wydała piosenkę o tej samej nazwie. — Nie miała pojęcia, jak dobrze obeznany w pop culture był Minsoo, ale chyba każdy znał ten kultowy singiel. Ari uwielbiała ckliwe historie miłosne, romantyczne komedie i związki celebrytów, i sama starała się napisać dla nich podobną opowieść.

    But here I am next to you, the sky is so blue in Malibu ✈💙

    OdpowiedzUsuń
  59. Uśmiechnęła się delikatnie kącikiem ust, gdy zaczął naśladować jej ton. Wydawał się… niegroźny. Zwłaszcza, że wiedziała już, dlaczego znalazł się przy jej stoliku. Słysząc jego słowa, przechyliła delikatnie głowę w bok i uśmiechnęła się lekko, była ciekawa, co się u niego działo. Słuchanie cudzych problemów zawsze było przyjemniejsze niż opowiadanie o swoich. Przynajmniej tak działała właśnie Margaret.
    — Dała ci kosza? — Spytała, chociaż może powinna być delikatniejsza. Nie znała przecież siedzącego przed nią chłopaka. Nie wiedziała jaki jest, jak zareaguje na jej słowa, czy coś jej grozi? Przysłała go Lucyanne, nic gorszego teoretycznie nie mogło się wydarzyć, ale… No właśnie, gdzieś w powietrzu wisiało jakieś, ale. Margaret nie miała jeszcze pojęcia, co ono oznaczało, ale… Cóż, może była głupia, może powinna zgarnąć swój płaszcz i wyjść. Ten chłopak wydawał się być jednak zupełnie inny, gdyby zamierzał jej dowalić razem z tą pindą, nie mówiłby, że jest przez nią przysłany, prawda?
    Na dźwięk słowa rodzina i chłopak powieka Meg drgnęła.
    — Pewnie chodziło o Jake’a — stwierdziła — to mój znienawidzony brat — mruknęła — cokolwiek od niego chcą, ja im nie pomogę, nic ze mnie nie wyciągną, ani nic… To bez sensu — stwierdziła. Ona i Jake żyli we wzajemnej nienawiści… Chyba mogła tak powiedzieć. Przynajmniej to ona nienawidziła jego, chociaż biorąc pod uwagę wszystko, co mu robiła, on zapewne czuł dokładnie to samo — ciekawe, o co może chodzić — zainteresowała się tym jednak niezdrowo. Wiedziała, że powinna odpuścić.
    — Chcesz mnie zabrać na spacer? — Spytała trochę rozbawiona, ale uniosła dłoń, aby kelner do nich przyszedł i poprosiła o rachunek — jestem strasznie ciekawa, co tym razem wymyśliły te zdziry, więc dobrze, ale pamiętaj, to tylko ze względu na nie. Zaintrygowałeś mnie — uśmiechnęła się zadziornie. Liczyła, że przyłapie je na gorącym uczynku i… Nie miała pojęcia co dalej i co w zasadzie mogły chcieć zrobić, ale tak naprawdę w tym momencie to nie było istotne. Istotne było to, żeby nie dać się im — kazały ci przyjść od konkretnej strony? Chcę je wziąć z zaskoczenia. Nie dam się im, cokolwiek planowały — oznajmiła — wskoczymy po drodze do marketu — zarządziła. Zamierzała się uzbroić w coś w rodzaju broni. Może wyleje na nie colę, albo bitą śmietanę? Nie, powinna wybrać coś trudniejszego do sprania. Ketchup? Dużo ketchupu — będzie zabawnie — powiedziała, bo już plan powoli klarował się w jej głowie i była z tego bardzo zadowolona. Jeszcze tylko go wykonać, zrobić im zdjęcie i triumfować na plotkarze — jak już tam będziemy, wyciągniesz telefon i nagrasz filmik albo zrobisz kilka fotek, ok? Proszę — spojrzała na niego, robiąc przy tym oczy niemal jak kot w butach w shreku, licząc na to, że dzięki temu zgodzi się na wszystko, o co go poprosi.

    Meg

    OdpowiedzUsuń
  60. Ari wywróciła oczami, gdy tylko Minsoo zaczął cytować teksty piosenek i odniesienia do wspomnianej piosenkarki. Czego jeszcze o nim nie wiedziała? Może tak naprawdę pod materacem miał schowane plakaty i uczęszczał na spotkania fandomu, dumnie nazywając siebie Smilers.
    Przygryzła policzek, by nie parsknąć śmiechem. Ciężko było zachować udawaną powagę, gdy chłopak działał na nią wręcz rozczulająco.
    — Czy to z powodu Hanny Montany postanowiłeś zrezygnować z Netflixa, na rzeczDisney+? — Odwzajemniła gest chłopaka, oplątując swoje ramiona wokół jego tali. Pocałunek był krótki, bo uwagę dwójki skupiła na sobie jedna ze Stewardes, oferując zabranie ich toreb i oprowadzenie po pokładzie samolotu.
    Wnętrze było większe i lepiej wyposażone niż niejedno mieszkanie. Osiem miejsc siedzących, część sypialniana z ogromnym łóżkiem i pokaźnych rozmiarów, jak na samolot, łazienka. Było trochę jak w pięciogwiazdkowym hotelu, tylko, że nad poziomem morza. Dla niej nic nadzwyczajnego, jednak Minsoo doświadczał takich przywilejów po raz pierwszy, i chociaż chłopak zarzekał się, że był inny niż ta cała ich śmietanka, kto mógł sobie odmówić opływania w luksusach, gdy zostały ci podstawione dosłownie pod nos?
    Dziewczyna złapała go za nadgarstek, gdy ten był gotowy opuścić sypialnię i udać się za obsługą, by zająć miejsce siedzące. Za chwilę mieli startować i rozpocząć swoje podniebne przygody.
    — Sześć godzin to całkiem sporo czasu. — zaczęła. Z każdym słowem znajdowała się bliżej niego, zamykając i tak niewielki dystans. — Może jak już wystartujemy, opowiem ci o siedmiu rzeczach, których w tobie nienawidzę? — Mrugnęła zalotnie i nie dając mu szansy na odpowiedź pobiegła do fotela, by zapiąć pasy i przygotować do odlotu.

    and the 7th thing I hate the most that you do, you make me love you
    he's just so 🥺🤧😇🥰😥

    OdpowiedzUsuń
  61. Ari nie potrafiła usiedzieć na miejscu, dosłownie nosiło ją w tym fotelu. Oczywiście, skórzane siedzenie było wygodne, posiadało milion guzików, a jeśli miałeś ochotę, mogłeś się nawet położyć, jednak nie to było problemem. Z każdym spojrzeniem posłanym w kierunku bruneta, modliła się, by ten w końcu zareagował. Trzepotała rzęsami, mrugała zalotnie, przygryzała wargę, aż w końcu ich tęczówki spotkały się. Wystarczyła sekunda i obydwoje chyba zdołali sobie przesłać jakiś sygnał, bo nim słowa zdążyły opuścić usta Lee, ona już stała, gotowa do opuszczenia głównego pokładu.
    W jej żołądku poczwarki musiały przeistoczyć się w motyle, mogłaby przysiąc, że odczuwała w środku trzepotanie skrzydeł. Sama się czuła, jakby miała za chwilę odfrunąć, a z każdą sekundą było tylko lepiej. Każdy pocałunek, jaki Minsoo złożył na jej ciele, przyprawiał ją o zawroty głowy.
    Naprawdę był artystycznie uzdolniony, nie brakowało mu talentów. To, co był w stanie wyprawiać przy pomocy swoich sprawnych dłoni, czy umiejętnych ust? Dziewczyna się dosłownie rozpływała. Czy coś takiego nadawało się na nominację do Oscara? Według Ari powinno. Bo ten występ? Ten spektakl? Fenomenalny, zapierający dech w piersiach, przyprawiający o łzy, dreszcze i refleksje nad twoim całym istnieniem, bo czym byłoby życie, bez tego? Ari nie chciała nawet sobie takich rzeczy wyobrażać.
    Było dynamicznie, szybko, a rola pierwszoplanowa? Min była wręcz zachwycona, co można było wywnioskować po jej głośnych jękach i tym jak co chwilę wykrzykiwała Tak Minsoo. Gdyby tylko mogła, pokusiłaby się o owacje na stojąco, jednak to w jej obecnej pozycji było niemożliwe.
    Palce dziewczyny znalazła się w bujnej czuprynie chłopaka, łapiąc gwałtownie za przydługie kosmyki, ten w odpowiedzi zacisnął jedną z dłoni na jej biodrach, a druga powędrowała do góry, by spocząć na jej klatce piersiowej. Koordynacja ruchowa była jego kolejnym atrybutem. Ari westchnęła kolejny raz, zacisnęła powieki przygotowując się na znajomą falę gorąca, która była coraz bliżej, jednak gdy jej biodra zaczęły poruszać się do rytmu w jakim pracował Minsoo, ten nagle odsunął się od niej z łobuzerskim uśmiechem na ustach. Dziewczyna jęknęła cicho, tym razem w geście sprzeciwu i niezadowolenia, bo jak on śmiał okradać ją z przyjemności?
    — To nie czas na bycie okrutnym Minsoo. — skomentowała z miną jakby się miała za chwilę rozpłakać.

    OdpowiedzUsuń
  62. Gdy tylko chłopak zniknął za drzwiami łazienki, Ari opadła na poduszki. Jęknęła głośno dopiero wtedy, kiedy usłyszała odgłosy wydobywające się spod prysznica. Nie chciała dać za wygraną, nie chciała wyglądać jak zdesperowana jego uwagi i dotyku, powodującego, że nogi uginały jej się w kolanach. Nie chciała tego, a jednocześnie tylko na to miała ochotę.
    Chciała by widział, jak bardzo go pożąda, jak chłopak na nią działa, gdy swoimi dłońmi bada każdy zakamarek jej ciała, jakby chciał się go nauczyć na pamięć. Zapamiętać jej czułe punkty, w którym miejscu jest najbardziej wrażliwa, a kiedy z jej ust wydobędzie się ciche westchnięcie. Ari miała wrażenie, że chłopak nawet z zamkniętymi oczami byłby wstanie przyprawić ją o zawroty głowy, był taki dobry. A ona chciała być dobra dla niego, chciała wywoływać w nim te same emocje. Dlatego tu byli, po to było to wszystko, by mu udowodnić, że dalej jej zależy.
    Zerwała się z łóżka, kiedy jej serce ponownie zaczęło wybijać w normalnym tempie, podeszła do swojej torby i wygrzebała z niej kosmetyczkę, w której znajdowała się czerwona pomadka. Jego ulubiona. Uważnie wypełniła usta szminką, przeczesała włosy palcami, by prezentować się nieco lepiej i również skierowała swe kroki do łazienki.
    Może było to zasługą delikatnej poprawki makijażu. Tym, że jedynym, czym miała na sobie, była krwista czerwień na jej ustach, może właśnie to sprawiło, że Minsoo nie czekał ani chwili, by zaciągnąć ją pod strumień gorącej wody. Teraz nie miało to znaczenia, była jego, ciałem i duchem. W stu procentach, gotowa na wszystko, co chłopak miał przygotowane. Nie śmiałaby się sprzeciwić, nie gdy spoglądał na nią w taki sposób. Jakby była najpiękniejszą galaktyką, milionem świateł rozświetlającym ciemną materię. W jego czarnych tęczówkach widziała błysk, jakby w jego spojrzeniu odbijały się miliony gwiazd. A przecież patrzył tylko na nią. Pożądał jej, pragnął, kochał.
    Oczy naprawdę były zwierciadłem duszy.
    Jedyne co miała na końcu języka to ciche wyznania miłości, które chciała wyszeptać wprost do jego ucha, jednak gdy chłopak ponownie przycisnął ją do ściany, jedynie niemy krzyk wydobył się z jej krtani.
    Woda, która kapała na nich z góry nawet nie była gorąca, jednak każdy dotyk i gest sprawiał, że Ari czuła się, jakby ktoś przyłożył rozżarzony metal do jej skóry. Nie potrafiła sformułować nawet jednego słowa, jedyną komunikacją były paznokcie wbite w ramiona chłopaka, im mocniej zaciskała na nim dłonie, tym gwałtowniejsze były jego ruchy. Był zachłanny, wpijał się w jej usta, całował nagą skórę, błądził dłońmi, nie zostawiając ani skrawka niemuśniętego jego dotykiem. Naznaczał ją w każdy możliwy sposób. Jakby również chciał jej coś udowodnić.
    Mimo, że nikt nic nie mówił, a jedyne słyszalne odgłosy, to ich dudniące serca i przykrótkie oddechy, Ari odnosiła wrażenie, że oboje krzyczeli głośno i wyraźnie.
    Kocham cię.
    Bo to czyny i podejmowane przez nas decyzje mówią więcej niż najlepiej dobrane słowa.
    Była na skraju wyczerpania, kolejna fala gorąca przeszyła ją od stó do głów. Gdyby nie ciało chłopaka przytrzymujące jej drobną sylwetkę, już dawno opadłaby na posadzkę. Nie była zdolna samodzielnie myśleć, a co dopiero utrzymać się o własnych siłach.
    Przyjemny szum w uszach i drżenie rąk. Przełknęła głośno i odchyliła głowę w tył, akceptując kolejne pocałunki, jakie Minsoo składał w zagłębieniu jej szyi. Tak dobrze, tak przyjemnie.
    — Minsoo! — Tylko na tyle byłą ją stać, gdy jedna z dłoni chłopaka również znalazła się pomiędzy jej nogami, drażniąc się z nią jeszcze bardziej. Doprowadzał ją do szaleństwa i musiał zdawać sobie z tego sprawę, bo gdy Ari spojrzała na niego, on wygiął usta w zadziornym uśmiechu.

    fluffy smut, cause they are adorable but also 🥵🥵🥵

    OdpowiedzUsuń
  63. Zdolność wykonywania dwóch czynności na raz, była w tej chwili odległym marzeniem, czymś niemal nieosiągalnym i nie potrafiła uwierzyć, że jeszcze pół godziny temu, mogła skupić się na kilku rzeczach w tym samym czasie. Gdy skupiała się na fizycznych doznaniach, jakich dostarczał jej Minsoo, nie była w stanie złapać oddechu, wstrzymując powietrzę, aż zaczynało piec ją w płucach. Kiedy odpowiadał na jego zachłanne pocałunki, jej myśli były nieobecne, jakby on był jedynym istnieniem wartym jej uwagi.
    Był wszystkim, czego potrzebowała i uświadamiał jej to z każdą kolejną sekundą. Nie chciała przestawać, nie chciała wychodzić z pod prysznica, ani by ten samolot kiedykolwiek wylądował, bo po co? W tej chwili, wszystko czego potrzebowała, znajdywało się w jej obcięciach. Spokój, poczucie bezpieczeństwa i miłość, jakiej nie sądziła, że zazna.
    — Też cię kocham. — Musnęła ustami jego wargi. Kolejny pocałunek złożyła na jego policzku, czubku nosa, jego powiekach i zachichotała cicho, kiedy chłopak zamrugał kilka razy, łaskocząc jej skórę rzęsami. Jedyny pomruk niezadowolenia wydobył się z niej wtedy, kiedy chłopak ostrożnie opuścił ją na podłogę, bo teraz czuła, że potrzebowała go jeszcze bardziej.
    Bardziej, niż, gdy ich nagie ciała zgodnie dążyły do jednego celu, czy gdy chłopak swoimi ruchami doprowadzał ją do łez. Chciała być obok, nie tylko fizycznie, ale również emocjonalnie. Bo gdzieś w natłoku wrażeń i nieopisanego szczęścia, do Ari zaczęła docierać rzeczywistość, że nic nie trwa wiecznie i za niespełna pół roku, życie napisze ostatni rozdział i w ich opowieści.
    Kilka niekontrolowanych łez spłynęło po jej policzku, gdy zacisnęła powieki, walcząc ze sobą, by głośno nie pociągnąć nosem. Jak słone krople mogła ukryć, pod pretekstem, że to tylko woda z prysznica, tak zaciągnięcie się szlochem byłoby trudniejszym zadaniem. Ostatnim czego chciała, było by Minsoo pomyślał, że zrobił coś źle.
    Stali pod gorącym strumieniem jeszcze jakiś czas, jakby woda mogła zmyć z nich wszystkie troski. A przynajmniej takie myśli były obecne w jej głowie.
    — Gdyby nie Yale, poleciałabym do Korei. — wyznała cicho. Taka była prawda, bo przecież rozważała swoje opcje, jeszcze zanim go poznała. Dalej nie była pewna, czy prestiżowa uczelnia była jej marzeniem, a może kolejną próbą zainspirowania rodzicom, ale nie mogła zrezygnować, nie z takiej szansy. Wyplątała się z jego objęć, a po wyjściu z prysznica zarzuciła na siebie jeden z miękkich szlafroków, by później skierować się z powrotem do sypialni.

    don't leave me

    OdpowiedzUsuń
  64. Sen zdawał się być jedyną ucieczką od natłoku myśli i problemów. Ostatnimi czasy tak właśnie radziła sobie z każdym zmartwieniem, niepowodzeniem, czy przykrością losu. Wiedziała, że zazna spokoju, szczególnie, gdy Minsoo był tuż obok, nawet jeśli ciężko my było nadążyć za tym, na jakich obrotach pracował mózg Min. Był trochę jak wierny pies, który podąża za twoich każdym krokiem. Gdyby Ari miała porównać go do zwierzęcia, bez cienia wątpliwości odpowiedziałaby, że Lee Minsoo był ludzkim odzwierciedleniem Golden Retrivera.
    I jej nerwy rzeczywiście zdołały się uspokoić, podczas tej kilkugodzinnej drzemki. Wszystko stało się jakby jaśniejsze, w głowie narodziły się nowe pomysły i plan działania. Kalkulowała właśnie kiedy wypada pierwsza przerwa, jak bardzo napięty jest harmonogram pierwszoroczniaka i jaka pora dnia jest najlepsza na telefon, biorąc pod uwagę dziesięciogodzinną różnicę czasu.
    — Problem nie tkwi w uczelni, a w tym, jak pogodzę to wszystko ze związkiem na odległość. — odpowiedziała, gdy chłopak pojawił się w łazience. Dalej wpatrzona była w lustro, jednak kątem oka zauważyła w co był ubrany i mimowolny uśmiech wkradł się na jej usta. Ari pozostała wierna swoim nawykom – ubrana w cienki kardigan, zapinany na guziki, od ulubionego domu mody i spódniczkę do kompletu. Pod spodem jedynie zestaw bielizny, gotowa aż cieple, kalifornijskie powietrze muśnie jej skórę, zapominając o mrozie, jaki dalej panował w Nowym Jorku. Ostatni raz przeczesała długie włosy i odwróciła się do chłopaka. — Ale przylecę zaraz po liceum. Wakacje przed studiami są dłuższe. — uniosła podbródek tak, że teraz spoglądała wprost na niego. — Damy radę. — Po tych słowach, wcisnęła szczotkę do włosów w jego dłoń i mruknęła przez śmiech, żeby również się uczesał, a sama wróciła na główny pokład, bo pilot właśnie poinformował, że za niedługo będą podchodzić do lądowania.

    Ciężko było uwierzyć, że dalej znajdowali się w tym samym kraju, czy tez na tym samym kontynencie. Kilka godzin w powietrzu przetransportowało ich do zupełnie innej strefy czasowej, ale również w zupełnie inny klimat. Na zegarkach właśnie wybiła siedemnasta, niebo dalej było przejrzyste, a temperatura powietrza wynosiła niespełna dwadzieścia stopni. Szum oceanu przywoływał wspomnienia długich, letnich nocy, spędzonych na plaży. Ari wzięła głęboki oddech, napawając się tą chwilą. Chciała zapamiętać każdy moment z tej wyprawy.
    W głowie dalej odgrywała reakcję chłopaka na widok prywatnego samolotu, oraz niemal identyczny wyraz jego twarzy, gdy wylądowali. Wynajęty samochód zawiózł ich pod dom usytuowany nad brzegiem oceanu. Nowoczesny budynek miał przeszkloną ścianę z widokiem na wodę, taras z bezpośrednim dostępem do plaży i lodówkę wyposażoną we wszystko, o co dziewczyna poprosiła. Ich jedynym zmartwieniem, było spędzenie dobrego czasu i stworzenie nowych wspomnień, póki mieli ku temu okazję.
    — To co teraz? — zapytała, gdy poczuła jak ramiona Minsoo obejmują ją od tyłu. Ostatnie pięć minut spędziła przy wyjściu na taras, wpatrując się w spokojne fale oceanu. — Chcesz coś zjeść? — Wtuliła się mocniej w chłopaka, a głowę obróciła w bok, by móc na niego spojrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  65. Wizja pikniku na plaży, przy szumie oceanu, była tą sceną z romantycznych filmów dla nastolatek, którą dziewczyna wprost uwielbiała i którą chciała odegrać we własnym życiu. Albo Ari była bardzo przewidywalna, a do tego prosta w sposobach, w jaki mogłeś umilić jej życie, albo Minsoo potrafił czytać w jej myślach. Mimo wszystko, nie miał to teraz większego znaczenia, bo było idealnie.
    Brunetka skończyła jeść na długo przed chłopakiem. Gdy ten dalej zajadał się porcją ryżowych klusek, które oboje wręcz uwielbiali, ona popijała mrożoną kawę, wpatrując się w ocean. Odwrócona do chłopaka bokiem, ze stopami zakopanymi w piasku, rozmyślała co by było gdyby.
    Gdyby mogli tu zostać, na zawsze, sami. Albo gdyby spakowała walizki i uciekła do Korei, co wtedy? Czy jej rodzice wysłaliby za nią list gończy i importowali z powrotem do Nowego Jorku, a może nikt by na zauważył, że nagle zniknęła. No i co z pieniędzmi, czy musiałaby znaleźć pracę? Czy była w stanie na tak drastyczny krok? No bo tak, kochała go, ale to wszystko było wręcz… przerażające.
    A później Minsoo się odezwał, również zahaczając o temat ich rozłąki. Czego Ari nie była świadoma, to to, że wcale nie mieli ze sobą sześciu miesięcy, jak zakładała. Każdy plan, który ułożyła w głowie runął, w sercu nagle ją ścisnęło i mimo, że chłopak widział tylko jej profil, nie ciężko było nie zauważyć różnicy w jej ekspresji. Ramiona nagle opadły w geście zrezygnowania, usta wygięte w żałosnym grymasie i wszechobecny smutek błądzący w jej spojrzeniu. Czuła jakby zapadała się pod ziemię. Prawdę mówiąc, wizja piasku, na którym siedziała, wciągającego ją pod ziemię, wydawała się teraz cudownym zakończeniem jej męki. Ukróciłaby jej cierpienie o wiele szybciej.
    Nawet nie rejestrowała tego, co chłopak powiedział po swoim wyznaniu, aż ten nie zaczął się śmiać. Nie potrafiła w to uwierzyć, że dla niego, cała ta sytuacja była zabawna. Ona dosłownie walczyła sama ze sobą, żeby nie rzucić się do oceanu na pożarcie rekinom, kiedy on wyrywał jej serce, a on? On odkrył w tym coś zabawnego.
    Min zacisnęła wargi w cienką linię i przekręciła głowę w lewo, tak, że teraz spoglądała na chłopaka piorunującym spojrzeniem. Gotowa do ataku, chciała zedrzeć ten głupi wyraz z jego twarzy, ale jego rozpromieniona buźka sprawiła, że znowu poczuła przeszywający ból w klatce piersiowej.
    …Zostaję w Nowym Jorku, dla Ciebie… Dla nas — zamrugała kilkakrotnie, a łzy jakie zdążyły zgromadzić się pod jej powiekami, teraz swobodnie opadły na jej twarz. Nie rozumiała o czym mówił, w głowie dzwoniły tylko wyrywki z jego dialogu. Przed chwilą gadał o końcu semestru, a teraz o tym, że zostaje? Nic nie miało sensu.
    — Nie rozumie. — Niemal wyszeptała. Czuła się jak na emocjonalnym rollercosterze, z którego usilnie chciała się wydostać, bo zaczynało jej się robić niedobrze.

    OdpowiedzUsuń
  66. Margaret oparła brodę na dłoni i wsłuchiwała się uważnie w to, co miał do powiedzenia chłopak. Zmarszczyła lekko brwi, a po chwili otworzyła szeroko oczy. I usta, ale te szybko zakryła dłonią.
    — To się równa… — zawiesiła się, zastanawiając się nad najbardziej odpowiednimi słowami. — Szczerze? Myślałam, że to ja jestem w dupie, ale zmieniam zdanie. Ty masz gorzej. Mi oficjalnie nikt nie dał kosza, nie zdradzał mnie ani nic takiego, więc może to ja powinnam ci postawić tego drinka — zaczęła się zastanawiać na głos. Poważnie zaczęła to rozważać. Ale kiedy pojawił się kelner to chłopak mimo wszystko zdecydował się zapłacić również za nią. W ogóle jej to nie przeszkadzało.
    Szczerze mówiąc jej kreatywność w ostatnim czasie nie miała się najlepiej. Oblanie dziewczyn ketchupem nie było zbrodnią idealną, ale… i tak chciała to zrobić. Zobaczenie tych zdzir, które zamierzały zabawić się jej kosztem, oblanych czerwoną breją było chwilowo spełnieniem jej marzeń. Dlatego nie musiała wielce kombinować.
    — Uwierz, nikt nie będzie chciał zgłaszać tego na policję — odparła z uśmiechem — i tak, zamierzam zaopatrzyć się w broń na te dziewuchy. Popamiętają, że z Mackenzie się nie zadziera — oznajmiła całkiem poważnie, dawno nie była tak bardzo bojowo nastawiona do jakiegokolwiek zadania. Nie mogła przecież pozwolić na to, aby ktokolwiek się bawił, kiedy ona miała być wystawiana na pośmiewisko. Była pewna, że one coś szykowały, nie mogła być przecież gorsza. Zdecydowanie! Chwyciła swój płaszcz, założyła go i szybkim krokiem skierowała się do wyjścia. Uśmiechnęła się do chłopaka, gdy otworzył przed nią drzwi. To było miłe, niby niewielki gest, a jednak!
    — Nie wiem, ale cokolwiek chcą zrobić to one wylądują na plotkarze, a nie ja — była twarda i uparta — ta strona tak mnie czasami wkurza… mam wrażenie, że przez nią wszystko jest bardziej. Rozumiesz? Ktokolwiek cokolwiek robi, myśli o tej stronce i o tym, żeby no właśnie, się na niej nie znaleźć — sama była tego idealnym przykładem. To Lucyanne miała tam gościć. Oblana pomidorami. — Nie rozumiem tylko dlaczego Suzie się w to wmieszała, wiesz, na Manhattanie nie masz prawdziwych przyjaciół, bo prędzej czy później dzieje się coś i wszystko się zmienia, ale z Suzie zawsze się dogadywaliśmy. Tylko raz miałyśmy spinę, ale dość szybko to rozwiązałyśmy — mruknęła, kierując swoje kroki w odpowiednim kierunku — wzywałyśmy się od szmat, każda nabazgrała coś na szafce drugiej i było po temacie, ale Lucyanne to jest… hm, jest większą suką niż mogłoby się wydawać. Na pewno nic ci nie wspomniały?

    OdpowiedzUsuń
  67. Zmrużone oczy, tak, że wyglądały jak cienkie kreseczki, ściągnięte brwi i zdąsana mina, godna pięciolatki. Jeśli Minsoo był golden retriverem, to Ari wyglądała w tej chwili jak rozzłoszczona chiuacha, która za chwilkę miała rozpocząć swój koncert. Zaczęła machać swoimi rękami, uderzając Minsoo z otwartej dłoni to w klatkę piersiową, to w ramię, ale jedyne, co mogło mu zaszkodzić, to jej długie paznokcie. Ari zdecydowanie była nieustępliwa, jednak zdecydowanie brakowało jej masy mięśniowej.
    — Masz szczęście, że wyglądasz dobrze na zdjęciach i że nie lubię spać sama, bo inaczej zostawiłabym cię o tutaj, na tej plaży! Nawet koc bym zabrała! — Popchnęła go delikatnie, tak, że kolejny raz opadł na koc, a sama w pozycji siedzącej, skrzyżowała ramiona na piersi. Dalej naburmuszona, chociaż uśmiech zaczął jej się wkradać na twarz. Wiedziała, że nie potrafiła być na niego zła, bo tak naprawdę miał rację, cały jego plan był dość dobrze przemyślany, no i zrobił to dla niej, ale oczywiście nie miała zamiaru mu o tym mówić.
    Słońce było już dawno za horyzontem, powoli pomarańczowe niebo zmieniało swoją barwę na coraz ciemniejszą. Oni, zamiast skąpani w blasku ciepłych promieni, zaczynali drżeć, bo wiatr również zrobił się chłodniejszy. Może i po tej stronie kontynentu temperatura była przyjemniejsza, jednak dalej panowała astronomiczna zima, która lubiła o sobie przypominać. Ari wydała z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, coś jak zdenerwowane warknięcie, połączone z cichym westchnieniem, jakby już pogodziła się z porażką.
    — Myślisz, że nie złożyłam podania? Od dawna rozważałam taką opcję, ale… — Spuściła wzrok na swoje dłonie. Nerwowo zaczęła bawić się jednym z pierścionków. — Yale to jedna z najlepszych uczelni na świecie, ojciec by mnie chyba wydziedziczył, jakbym to zaprzepaściła. — Kolejne westchnięcie. — Jeśli on nie zapłaci za moje studia, to kto? I gdzie będę mieszkać? Nikt mi nie da stypendium, jak zobaczą, że całe życie uczęszczałam do prywatnych placówek i dorastałam na górnym Manhattanie.
    Gdyby ktoś z zewnątrz przysłuchiwał się ich dyskusji, Ari naprawdę brzmiała jak uprzywilejowana, rozkapryszona dziewucha, ze swoimi problemami pierwszego świata. Tylko, że Minsoo mimo braku dobrobytu miał wsparcie, całą swoją rodzinę za plecami, która mimo, że sami nie posiadali wiele, byliby w stanie poświęcić to dla chłopaka. Ari? Jej cały życiorys był rozpisany, zanim jeszcze postawiła pierwsze kroki. Była jedyną córką, a to niosło za sobą pewne zobowiązania, jeśli dalej chciała dostępu do konta bankowego tatusia. Nawet kierunek studiów został wybrany za nią, jakby i to było częścią jakiejś grubszej układanki, o której ona tak naprawdę nie chciała myśleć. Przez chwilę Ari zaczęła się zastanawiać, jak rodzice zareagują na nowinę, że Minsoo wcale nie wraca do Korei, a zostaje w Ameryce dla niej. Bo owszem, lubili chłopaka i strasznie podobał im się wpływa, jaki wywoływał na ich córkę, ale Ari nie była głupia i była świadoma, że jej ojciec nie widział w ich przyszłości żadnych benefitów. Zrezygnowana pokręciła głową i wstała z koca.
    — Zawsze możesz mnie nauczyć tańczyć. Wtedy razem zrobimy karierę i nie będziemy się musieli przejmować studiami i rozłąką. — Zdobyła się na słaby uśmiech, który posłała w kierunku chłopaka. Przez chwilę mogli pożyć tą fantazją.

    OdpowiedzUsuń
  68. Przez resztę wieczoru nie skupiała się już na smutkach i troskach. Minsoo odnalazł się wspaniale w roli dystrakcji, jakiej jej brakowało. Samym językiem chłopak był wstanie wywołać szeroki uśmiech na jej twarzy, a do tego kilka głośnych westchnięć zachwytu. Więc Ari ponownie zatraciła się w jego objęciach, czułych słowach i pocałunkach, bo przecież gdy byli razem, było najlepiej, nic innego nie miało znaczenia.
    Było już dość późno, kiedy w końcu wyszli z łazienki i znaleźli się w salonie, dziewczyna naprawdę była wyczerpana i gdyby nie to, że Minsoo był pierwszy, by zaklepać sobie smyranie po głowie i ułożył się na jej udach, uniemożliwiając jej ucieczkę, już pewnie sama by chrapała.
    Bawiła się jego kosmykami włosów, przyglądała uważnie jego twarzy, przydługim rzęsom i perfekcyjnej cerze i w duszy przeklinała swojego chłopaka i resztę męskiego społeczeństwa. Dlaczego natura obdarzyła ich czymś, za co dziewczyny musiały płacić miesięcznie setki dolarów u kosmetyczek, było dla niej nie do pojęcia. Może po części było to jej zasługą, bo wprowadziła do wieczornej pielęgnacji chłopaka dodatkowe kosmetyki, maseczki w płachcie i zamieniła jego trzy w jednym żel pod prysznic, na trzy, ale różne butelki, jednak dalej uważała, że był jednym z tych wybrańców.
    Wyplątała palce z jego bujnej czupryny i zaczęła powolnymi ruchami zjeżdżać na jego ramię, a kiedy ten zamruczał w geście akceptacji, Ari zaśmiała się pod nosem. Był uroczy.
    — Samotnie… Jest samotnie. — W końcu odpowiedziała po dłuższej ciszy. To pytanie nie było czymś, nad czym zastanawiała się dość często. W jej kręgach po prostu akceptowałeś swoje życie i nie kwestionowałeś, jak naprawdę się czujesz, bo jeśli tylko napotykałeś na swojej drodze problemy, pieniądze potrafiły załatwić większość z nich. Prawdą jednak było, że mimo wszechobecnych ludzi dookoła, masy prezentów i możliwości, zazwyczaj spędzałeś swoje wieczory samemu w wielkim apartamencie, a twoi najbliżsi nigdy nie mieli dla ciebie czasu. Jedyną normalnością, były wakacje u Kimów, chociaż i wtedy dzieciaki były zdane na opiekunki. Nie było taty, który uczył cię jazdy na rowerze, mamy, która ocierała łzy z policzków, gdy zdarłeś kolano, czy rodzinnych wypadów nad jezioro. Szczęśliwie wyglądali tylko na zdjęciach, tak naprawdę byli sobie obcy.
    Ari przez długi okres zabiegała o uwagę rodzicieli, starała się sprostać ich oczekiwaniom, w jakiś sposób im zaimponować. Budzili się dopiero, gdy łamała zasady, narażając ich publiczny wizerunek, czy kiedy półprzytomną trzeba ją było wyciągać z wanny.
    — Nigdy tak naprawdę nie wiesz, czy ludzie lubią cię za to kim jesteś, czy za pieniądze, które posiadasz. — Nagle jej ręka zatrzymała się, by chwilę później wylądować na twarzy chłopaka. Ari odwróciła go w swoim kierunku, tak, że teraz spoglądali sobie prosto w oczy. Dziewczyna zdobyła się na słaby uśmiech i nachyliła nad chłopakiem. Jej długie włosy opadały teraz swobodnie, niemal tworząc kurtynę naokoło nich.
    — Mam nadzieję, że nie jesteś tu tylko z powodu mojego portfela. — Minsoo wyglądał na nieco zdezorientowanego tym pytaniem, zupełnie nieświadomy, kolejnych kroków Ari. Kiedy on tak na nią spoglądał, ona dźgnęła go palcem w brzuch, zepchnęła go z siebie, tak, że chłopak wylądował na ziemi, a ona zeskoczyła z kanapy i pobiegła do kuchni, by znaleźć broń. Wiedziała, że gdy tylko Minsoo dojdzie do siebie, ona będzie w tarapatach.

    OdpowiedzUsuń
  69. Mogła przewidzieć, że walka z Minsoo będzie na jej niekorzyść, a słodkie oczka i głośne piski w niczym jej nie pomogą, gdy tylko chłopak w końcu ją dorwie. Była na przegranej pozycji, więc po prostu zaakceptowała swój los i pozwoliła na tortury, jakim została poddana.
    — Jedynym potworem jakiego widzę, jesteś ty! — Krzyknęła za nim, kiedy ten oddalał się w kierunku sypialni. Mimo, że jej ubrania były przemoczone, a z długich włosów kapała lodowata woda, jej usta były wygięte w szerokim uśmiechu. Jeszcze kilka miesięcy temu nie potrafiła doceniać tych małych momentów, a wizja polewania się wodą, nie znalazłaby się na liście rzeczy do zrobienia, przed ukończeniem dwudziestego roku życia. Lee z pewnością nauczył ją, że szczęście może być proste i nie posiada metki z kilkoma zerami. Zanim również skierowała się w głąb korytarza, pobiegła do głównej łazienki, po drugiej stronie domu. Pozbyła się mokrych ubrań, które zamieniła na puchaty szlafrok, włosy przesuszyła ręcznikiem i kiedy wyglądała nieco mniej, jak ofiara wodnych tortur, a bardziej, jak ktoś, kto jedynie wyszedł spod prysznica, udała się do sypialni.
    — Wiem o tym. — odpowiedziała, wchodząc w głąb pomieszczenia. W pokoju panował przyjemny półmrok, na komodzie zapalone było kilka świeczek i kadzidełka zapachowe. Ari uśmiechnęła się pod nosem, bo mimo, że zazwyczaj ona dopinała każdy detal na ostatni guzik, tak tym razem, atmosfera jaka panowała dokoła była zasługą jej chłopaka. — Może… Ty mi zadasz jedno pytanie, a później moja kolej? Myślę, że jak oboje zrzucimy z siebie emocjonalny bagaż, będzie trochę łatwiej. — Uśmiechnęła się niepewnie, a gdy już stanęła naprzeciw chłopaka, ujęła jego dłonie w swoje, ściskając delikatnie. Było jeszcze wiele rzeczy, jakich o sobie nie wiedzieli, a przeszłość chłopaka, szczególnie ta z wczesnych lat jego życia, dalej była dla Min zagadką.

    OdpowiedzUsuń
  70. Słone przekąski zdecydowanie należały do słabości dziewczyny. Bez zastanowienia sięgnęła po paczkę chrupek i włożyła pełną garść do ust, głośne odgłosy chrupania, wtórowały słowom chłopaka. Pospiesznie zakryła twarz dłonią, jakby to miało stłumić odgłosy, jakie się z niej wydobywały. Niczym ciasteczkowy potwór, tylko z chrupkami.
    — Wakacje nie były samotne. — To były pierwsze słowa, jakie opuściły jej usta, gdy w końcu przełknęła jedzenie. Z tymi letnimi miesiącami, wiązała swoje najszczęśliwsze wspomnienia, no i po części była to również zasługa Minsoo. Czasem marzyła o czasie spędzonym z rodzicami, jednak gdy tylko jej stopa ponownie stanęła w Korei, wszystkie troski znikały. — Wiesz, ty i Seojun byliście moimi prawdziwymi przyjaciółmi. Z nikim nie miałam takich więzi w Ameryce. Chociaż, jak obcięliście włosy mojej ulubionej lalce, to przysięgłam sobie, że już nigdy nie wrócę do Seulu. — Zaśmiała się na to wspomnienie. Lata temu przepłakała cały tydzień, gdy jej zabawka przeszła metamorfozę. Nie becz Ari, no weź! Przecież wygląda lepiej! A jak powiesz mojej mamie, to utnę jej też głowę!. Dalej pamiętała słowa Seojuna i szloch jakim się zaniosła, kiedy je wypowiedział. Ale nigdy się nie poskarżyła, może trochę w strachu, a może dlatego, że następnego dnia Minsoo podarował jej pluszowego misia. Zdecydowanie nie był zabawką z najwyższej półki, a co więcej, wyglądał jak coś, co przez lata należało do niego, ale Ari zaakceptowała przeprosiny i prezent. Do tej pory miała go w swojej sypialni.
    Sięgnęła po butelkę z wodą i podała ją MInsoo. Ten oczywiście wiedział co oznaczały jej czyny, zresztą ile to razy otwierał jej napoje, jakby Ari nawet z tak prostą czynnością nie potrafiła sobie poradzić, ale nigdy nie odmawiał. A Min? Wiedziała, że chłopak lubił być jej rycerzem w srebrnej zbroi, więc dawała mu ku temu okazję.
    — Wiesz, tu raczej nie chodzi o to, że oni chcieli moich pieniędzy, bo tak, posiadali swoje, no a raczej ich rodziny. — wzięła spory łyk wody i ponownie podała mu butelkę, tym razem by sam się napił. — Ale co jakby ich zabrakło… Zawsze zadajesz sobie to pytanie, czy wtedy też by się z tobą zadawali? Czy… — Przygryzła wargę i niepewnie uniosła spojrzenie, ale po chwili znowu spuściła głowę w dół. — Czy twoi znajomi… jak twój tata… bo straciłeś, znaczy straciliście, ty i twoja mama. — Pokręciła głową, jakby nie była w stanie ubrać w słowa swoich własnych myśli. Oczywiście, że wiedziała, co stało się z rodziną Minsoo, każdy, kto miał więzi z Koreą wiedział, ale to co wypisywali w gazetach, czy co wyłapała z rozmów dorosłych, nie było tym, przez co przeszła jego rodzina. Wzięła głęboki wdech i spojrzała na chłopaka. — Nigdy o tym nie rozmawialiśmy i rozumiem, jeśli nie chcesz, ale jak chcesz, to możemy. — Sięgnęła po jego dłoń i ścisnęła. Tym gestem chciała mu przekazać, że jest tu dla niego, zawsze. Owszem, te wydarzenia miały miejsce lata temu, ale przecież Minsoo nie stracił tylko dobytku materialnego, ale również rodzica. Czy pamiętał swojego ojca, czy tęsknił, miał do niego wyrzuty, a może kompletnie zapomniał o jego istnieniu.

    OdpowiedzUsuń
  71. Minsoo już dawno musiał pogodzić się ze swoim losem i jaki tor obrało jego życie, bo rozmowa o tym przychodziła mu z wielką łatwością. Jedyna zmiana w jego zachowaniu nastąpiła, gdy wspomniał o dość nieprzychylnych komentarzach na swój temat z ust jakiegoś Taejina. Ari po części nie chciała wierzyć, że Lee musiał przez to przechodzić, ale przecież sama nie była lepsza, niż ludzie pokroju jego kolegi z roku. Sama rujnowała reputacje innych dla zabawy, wyśmiewała, gdy ktoś zaszedł jej za skórę, bądź prześladowała, tak po prostu, dla rozrywki.
    Teraz? Teraz na myśl o tym skrzywiła się na twarzy. Może w końcu dorosła do tego, by zdać sobie sprawę, jak złe były jej czyny, a może to, że ktoś bliski jej sercu doświadczył czegoś podobnego, uświadomiła jej, jak podłym człowiekiem była w przeszłości.
    Ale Ari lubiła się usprawiedliwiać i szukać wytłumaczenia wszędzie gdzie się dało, byle tylko ni przyznać się do winy. Chęć pod podobaniu się innym, otoczenie, które miało zły wpływ, czy po prostu, tak wygląda życie na Manhattanie, zazwyczaj uciszało jej sumienie. Więc kolejny raz odepchnęła wszystkie te myśli i nie pisnęła nawet słówkiem, jedynie przytaknęła coś na temat, że ludzie pokroju Taejina, potrzebują pomocy specjalisty. Być może mówiła z doświadczenia, w jakimś stopniu mogła nazwać się ekspertem w tej dziedzinie.
    — Myślisz, że byłbyś inny, gdyby nie zmiana okoliczności? — Inny, to takie ładne słowo, gdy nie chcesz brutalnie nazwać rzeczy po imieniu. Bo co miała powiedzieć? Zepsuty do szpiku kości, rozpieszczony, oceniający ludzi pod pryzmatem tego co mają, a nie tego kim są? Taki jak ona, czy Seojun? Na myśl o tym drugim, znowu zakuło ją w środku, chociaż tym razem było to przyjemniejsze, niż złość, którą odczuwała przez ostatnie tygodnie.
    — A wracając do Seojuna… potrafi być miły, gdy mu na czymś zależy. Albo na kimś. — Dziwne było wspominanie o nim w pozytywach, kiedy starałeś się go unikać i niemalże nienawidzić. Jednak, jedno mu zawdzięczała, a może wszystko. Gdyby nie on, nic co wydarzyło się w poprzednim roku, nie miałoby miejsca. Ani ta wycieczka, ani ta rozmowa, ani ona siedząca tutaj. — Mnie też kiedyś uratował… może nawet bardziej dosłownie. — Przygryzła dolną wargę i mimowolnie uciekła spojrzeniem w bok, a dłoń, która do tej pory znajdowała się w uścisku Minsoo, teraz cofnęła się. Skoro mieli być ze sobą szczerzy i poznać swoje sekrety, chyba nadeszła pora, by dowiedział się o tym, jak Min Ari targnęła się na własne życie.

    OdpowiedzUsuń
  72. Przez chwilę Ari znowu poczuła się, jakby leżała w tej wannie, a całe życie dosłownie z niej ulatywało. Wtedy było tak cicho i spokojnie. Nie bała się, jedynie liczyła, że wszystko nagle się skończy, a ona na zawsze zapomni. Bo wtedy chciała zapomnieć. Zapomnieć o bogactwie, ciągłej pogoni za ideałem, wpasowaniem się w standardy, jakie panowały dookoła niej. Dzień w dzień, noc w noc, w każdej sekundzie swojego życia robiła wszystko, by być tym ósmym cudem świata w oczach rodziców, kimś godnym ich nazwiska. A w oczach rówieśników, kimś kto wzbudzał zachwyt i zazdrość. Miałeś na nią spoglądać i skrycie marzyć, by być nią. Ona w pewnym momencie marzyła by być wszystkim innym, niż osobą, którą oglądała w lustrze. Chciała być nikim.
    Ponownie wyplątała swoją dłoń z ręki Minsoo, ale tylko po to, by chwycić za telefon i znaleźć zdjęcie, które nigdy nie miało ujrzeć światła dziennego i artykuł na stronie Plotkary, który o ironio, był jej własną zasługą.
    — To on mnie wtedy znalazł. — Podsunęła telefon w kierunku chłopaka, a kiedy on sunął wzrokiem po ekranie, Ari zauważyła, jak jego tęczówki powiększyły się w szoku. — Miałam to dosyć dobrze zaplanowane. Rodzice byli wtedy na balu charytatywnym, a ja spędziłam całe popołudnie z Seojunem, żeby nie wzbudzić żadnych podejrzeń. Wieczorem miałam iść do niego na imprezę, ale… zrobiłam coś innego. — Przełknęła głośno ślinę. Nie lubiła o tym rozmawiać. Nie dlatego, że się wstydziła, ale każde wspomnienie tego dnia, przywoływało te wszystkie emocje i uczucia, a ona już nigdy nie chciała się czuć tak przytłoczona i bezużyteczna. — Wiesz, spóźnianie się zawsze było w moim stylu, ale sporą część tych tabletek, znalazłam u Seojuna w domu. Chyba się domyślił gdzie zniknęły, jak się nie pojawiłam. Nie bardzo pamiętam, co się wtedy działo, tak trochę, jakbym była pod wodą. — Zaśmiała się cicho, chociaż nie było w tym humoru. Czuła jak świat ponownie rozmazuje się przed jej oczami, a niekontrolowane łzy powoli zaczynają spływać po policzkach.
    Nigdy nie rozmawiała na ten temat z nikim. Nie z rodzicami, nie z Seojunem, nie z terapeutą. Łatwiej było udawać, że sytuacja nigdy nie miała miejsca, że wcale nie trafiła do ośrodka na kilka tygodni, że w jej dokumentacji medycznej, wcale nie ma próby samobójczej, a jedynie nieumyślne przedawkowanie substancji psychoaktywnych. Bo to wszystko, to był głupi wybryk bogatego dzieciaka, nie pierwszy i nie ostatni. Ari, jesteś normalna i masz wszystko, o czym inni mogą tylko pomarzyć. Jaki ty możesz mieć powód do depresji?!, no właśnie, według jej ojca taki powód nie istniał. Więc tak też się zachowywała. Wróciła do szkoły, wróciła do codzienności, do imprez i wydawania pieniędzy, a życie w ciągłym biegu całkiem nieźle zagłuszało to wewnętrzne wołanie o pomoc.

    OdpowiedzUsuń
  73. Wierzchem dłoni przetarła mokre od łez policzki. Kilka razy pociągnęła nosem, jej zaczerwienione oczy spoglądały na chłopaka, jakby przepraszająco. Nie chciała taka być, nie chciała by myślał, że była słaba, niestabilna, że potrzebowała pomocy. Żeby myślał, że coś było z nią nie tak. Bo Ari nie lubiła prosić o pomoc, a nawet, gdy było bardzo źle, wolała zagryźć wargi i udawać, że życie wcale nie daje jej w kość. Uparta do samego końca, nawet teraz nie potrafiła być z nim stuprocentowo szczera. Tylko dlaczego? Co było powodem, jej kolejnych wątpliwości?
    — Jak jestem z tobą, jest dobrze. — Poprawka. Było dobrze, czas przeszły. Ostatnimi czasy, jej myśli znowu zaczęły zbiegać na boczny tor, a stare nawyki jeden po drugim, powolnie powracały. Stała się bardziej nerwowa, zaczęła unikać pewnych tematów i zatajać prawdę. Nie chciała, robiła to wszystko nieumyślnie. Przecież była szczęśliwa, przecież go kochała, więc dlaczego nie mogła najzwyczajniej w świecie wyłączyć swojej durnej głowy i skupić się na tu i teraz. Zamiast tego znowu myślami znalazła się w Nowym Jorku, znowu oczami wyobraźni spoglądała na kogoś, o kim wolała zapomnieć, znowu czuła jak rozpada się na kawałeczki i nawet ramiona Minsoo, które owinięte były wokół niej, nie były w stanie utrzymać jej w całości. — Jak jestem z tobą, chce żeby było dobrze, nie chce myśleć o niczym innym, chcę być szczęśliwa. — Te słowa lepiej opisywały jej sytuację. Bo naprawdę nie pragnęła niczego innego, więc dlaczego nie potrafiła skupić się tylko na nim?
    — Ludzie czasem myślą o złych rzeczach, prawda? Ale… — Uniosła głowę do góry, by spojrzeć na chłopaka. — Ale, to nie znaczy, że są źli, prawda? Mogą być czasem zagubieni. Ja czasem się tak czuję. Trochę zagubiona. — Tylko na taką prawdę było ją stać i tylko taką prawdą mogła się z nim podzielić. I spoglądała na niego, widziała to pełne miłości spojrzenie, widziała zrozumienie wyrysowane na jego twarzy, widziała ciepło, które od niego promieniowało i obietnice, że będzie dobrze, że nie pozwoli, by zło kiedykolwiek odnalazło drogę do niej i zamknęła oczy, a jej usta znalazły się na jego.
    I widziała te ciemne, przeszywające spojrzenie i słyszała jego szyderczy ton głosu, który sprawił, że ciarki przeszły po jej ciele, a mimo to, kurczowo trzymałą się wspomnienia.
    Przy mnie nigdy nie musiałaś udawać dzwoniło w jej uszach, a kolejna łza spłynęła po policzku.

    OdpowiedzUsuń
  74. Dla Ari, urodziny posiadały własną kategorię na liście dni ważnych i ważniejszych. Grudzień i wszystkie uroczystości z nim związane, był wspaniały. Co może być złego w przepychu, dobrym jedzeniu i niekończących się imprezach, bo w tym okresie każdy to robił. Święta Narodowe, szczególnie te koreańskie, były zawsze zaznaczone w ich rodzinnym kalendarzu - tego nie trzeba było nawet tłumaczyć. Ale dzień, kiedy Ari uraczyła świat swoją osobą? Ten zdecydowanie był najważniejszy, nawet fakt, że zawitała na tej planecie pierwszego stycznia, nie sprawiał problemu. Bo każdy wiedział, każdy pamiętał i pasowało to do jej opinii, że zawsze była pierwsza. We wszystkim.
    Oczywistym było, że podobnie będzie myśleć o tym specjalnym dniu, gdy dotyczył on kogoś bliskiego jej sercu, więc Min naprawdę się postarała. Ze snu wybudził ich dzwonek do drzwi, bo dziewczyna zamówiła ogromny tort, który wykarmiłby pół wioski. Buty, jakie podarowała chłopakowi tydzień temu, nie były wystarczającym prezentem, bo gdy już zdmuchnął świeczki, Ari postawiła przed nim kolejne pudełka i torby, głownie z logiem Diora i Prady. A później zaczęli odhaczać kolejne punkty z jej listy najlepszych urodzin pod słońcem.
    Dziewczyna ponownie odgrywała te wspomnienia w głowie, kolejny raz myślała o całym wczorajszym dniu oraz uśmiechu, który nie opuścił jej ani na chwilę i skupiała na tym całą swoją energię. Chciała zatrzymać te pozytywne emocje na jak najdłużej, bo wiedziała, że powrót do Nowego Jorku skomplikuje wszystko. Jak długo Seojun będzie w mieście, tak długo ona nie zazna spokoju.
    Kiedy jej telefon zawibrował, westchnęła cicho, a na widok imienia na ekranie, wywróciła oczami. Bez chwili zastanowienia kliknęła w wiadomość, zdając sobie sprawę, że nie wróżyło to niczego dobrego. Spodziewała się podniesionego ciśnienia, może jakiejś marnej próby manipulacji, może nawet roześmianych twarzy Seojuna i Rose, podobno zakochanym. Ale z pewnością, nie spodziewała się bruneta w objęciach innego faceta w bardzo dwuznacznej sytuacji. Ari odstawiła plastikowy kubek z hukiem na stół, a połowa jego zawartości wylała się na blat. Sama wstała i chwyciła swój talerz, ze śniadaniem, które ledwo tknęła i cisnęła nim do zlewu, roztrzaskując naczynie. Miała ochotę roznieść całe pomieszczenie i zrównać je z ziemią, była wściekła, chociaż sama nie do końca rozumiała dlaczego. Co denerwowało ją bardziej, Seojun z chłopakiem, Seojun z kimkolwiek, a nie nią? Seojun, który dalej potrafił wyprowadzić ją z równowagi, a może wszystko na raz?
    — Samolot… — odezwała się cicho, kiedy zauważyła, jak Minsoo wpatruje się w nią wielkimi oczami. Zaskoczenie, zmieszane z nutką strachu, jakby spoglądał na kogoś niepoczytalnego. — Musieli zmienić nasz samolot. Ten, który wynajęłam… problemy techniczne. Przepraszam — Ciężko było wymyślić coś na poczekaniu, coś w co chłopak uwierzyłby, bez mrugnięcia okiem. Gniew, kiedy coś szło nie po jej myśli? To wydawało się idealną wymówką. — Powinniśmy się zbierać, kierowca za chwilę podjedzie. — I po tych słowach ruszyła do łazienki, gdzie złapała jeden z ręczników i po przyłożeniu go do ust krzyknęła. Głośno i przeciągle, aż zaczęło ją piec w gardle. A później wsadziła dłonie pod lodowatą wodę, policzyła do dziesięciu, nabrała głęboko powietrza w usta i wróciła do jadalni. Minsoo stał już przy drzwiach, kierowca pakował ich torby do bagażnika, a ona uśmiechnęła się nieśmiało i złapała go za rękę, ściskając nieco za mocno.

    OdpowiedzUsuń
  75. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  76. Dziewczyna była nieobecna, jej myśli odpłynęły gdzieś bardzo daleko, gdzieś, gdzie nie powinny. Nie potrafiła się skupić, utrzymać dyskusji przez dłużej niż dwie minuty, jedynie urywkowo odpowiadając na każde pytanie. Nawet kontakt wzrokowy urywała po kilku sekundach, uciekając spojrzeniem w bok, jakby w strachu, że Minsoo wie, że jest świadomy toru, jaki obrały jej myśli. Że jeśli tylko spojrzy w jej oczy, spojrzy również w duszę i to co ujrzy, nie przypadnie mu do gustu.
    W głowie posiadała wiele sekretów i nie mogła podzielić się żadnym z nich. Frustracja zżerała ją od środka, głownie dlatego, bo nie potrafiła odpowiedzieć sobie na żadne z pytań, jakie w tej chwili ją nawiedzały. Chciała wiedzieć co to wszystko znaczy, zrozumieć motywy Seojuna, co nim kierowało, ale jedyne co posiadała, to wielka niewiadoma, niemoc.
    Wzdrygnęła się, gdy poczuła dotyk dłoni Minsoo, nie spodziewała się go, więc jej ciało zareagowało instynktownie. Nie tak to powinno wyglądać, jego bliskość nie powinna wzbudzać takich reakcji, ale chyba gorsze były myśli brunetki na jego słowa.
    Dalej jesteś zła… Już wszystko jest w porządku…
    Miała ochotę pokiwać głową z politowaniem i parsknąć śmiechem, bo czy on naprawdę był tak ślepy, a może tak naiwny, czy też głupi, by nie zauważyć zmiany w jej zachowaniu? Była rozkojarzona, jej skrzyżowane ramiona i kamienna twarz, wprost krzyczały nie podchodź, a on dalej siedział nad nią z miną smutnego szczeniaka. Przygryzła dolną wargę, by nie wybuchnąć na chłopaka, w końcu nie myślała racjonalnie, musiała się tylko uspokoić.
    Wdech i wyd…
    — Tak strasznie mi przykro! Naprawdę przepraszam! — Zacisnęła mocno pięści, przyglądając się rażącej w oczy szkarłatnej czerwieni. Tylko to widziała, wielką plamę, a gdy zassała powietrza, przez zaciśnięte zęby, czuła się, jakby wyssała resztki tlenu znajdujące się w kabinie.
    — Mnie również byłoby przykro, gdybym za chwilę miała stracić pracę, a jednocześnie przekreślić sobie szansę na znalezienie jakiejkolwiek innej. — Wycedziła, rzucając w blondynkę wściekłym spojrzeniem. Miała ochotę rozszarpać ją na strzępy. — Wydawałoby się, że w cenie wliczona jest kompetentna obsługa, ale patrząc na ciebie, mam pewne wątpliwości. — Min wstała z miejsca i podeszła do dziewczyny. Stały teraz twarzą w twarz. Jedna wręcz przerażona, za to Ari czuła dziwny przypływ energii i mrowienie w palcach. Jakby zmieszanie kogoś z błotem sprawiło, że jej własne ego urosło do niebotycznych rozmiarów. — Chanel limitowana edycja, mówi ci to coś? — Spojrzała wyczekująco na dziewczynę, ale ta nie była w stanie wydusić z siebie ani słowa, wyglądała, jakby miała się w każdej chwili rozpłakać. — Wybacz, czy powinnam się powtórzyć? MInsoo, czy nie wyraziłam się jasno, a może w pewnym momencie zaczęłam mówić po koreańsku? — Wzrok przeniosła na chłopaka, zupełnie jakby zapomniała, kto tak naprawdę siedzi obok niej.
    Bo takie sytuację miały miejsce wcześniej, nie raz musiała sprowadzić kogoś do poziomu, przypomnieć kim była i jakiego traktowania wymagała. Nie raz latała samolotem i coś zostało zniszczone, czy rozlane, tylko wtedy? Wtedy posiadała swojego towarzysza zbrodni, kogoś kto przyglądał się jej z zapartym tchem, w każdej chwili gotowy przejąć pałeczkę i zakończyć spektakl, jaki ona rozpoczęła. Teraz? Teraz miała przed sobą Minsoo, który wydawał się być całą sytuacją zażenowany jeszcze bardziej, niż ta stewardesa.

    OdpowiedzUsuń
  77. Niewiarygodne.
    Doprawdy niewiarygodnym było, jak szybko Minsoo obrał swoją stronę w tej całej sprzeczce. Zapomniał z kim tu był, kto sponsorował jego wycieczkę, kto tak naprawdę był pokrzywdzony w tej całej sytuacji? Bo co? Może powinna jeszcze się uśmiechnąć wdzięcznie, skinąć głową i poprosić, by więcej wina wylądowało na jej ubraniach? Ot tak, żeby przypadkiem kogoś nie urazić. Nie zachowywała się tak bez powodu i nie miała zamiaru przestawać, szczególnie nie po jego kolejnych słowach.
    Przypatrywała mu się spod przymkniętych powiek, wargi zaciśnięte w cienką linię, stopą stukała w posadzkę, coraz szybciej, coraz głośniej. W pewnej chwili ruszyła ze swojej pozycji, zaczęła okrążać pokład, z jednego końca na drugi. Dłonie wsunęła we włosy, by odgarnąć je z twarzy. Cała złość, którą jeszcze chwilę temu chciała wylać na pracownicę, teraz skierowana była na Lee. Stanęła naprzeciwko niego, nawet jeśli nie miał ochoty na nią spoglądać, nie mógł ignorować jej obecności.
    — Oczywiście, że mogę sobie kupić tysiąc innych, bo kto inny to zrobi? Ty? — Była tak zła, że słowa wypływały z niej, nim zdążyła przeanalizować ich znaczenie, a kiedy do jej świadomości w końcu dotarł sens jej wypowiedzi, było za późno. Zacisnęła powieki, ale dosłownie na sekundę, nie miała zamiaru się wycofywać. Ari brnęła dalej, uparta miała zamiar stać przy swoim, nawet jeśli okazałoby się to fatalne w skutkach. Nachyliła się nieco nad chłopakiem, zaciśnięte w pięści dłonie, drżały przy jej ciele. — To był prezent, ma wartość sentymentalną, tego już sobie nie kupię. — wysyczała cicho przez zęby. Wspomnienia dobrych dni, upominki, szczere uśmiechy, godziny spędzone razem, szczęśliwe chwile. Pozostał jej tylko głupi komplet Chanel, na który mogła spojrzeć i przywołać pozytywne emocje. Teraz nie miała nawet tego. Miała prawo być wściekła, bo kolejny raz go straciła. Z każdą chwilą ktoś pozbywał się jakiejś cząstki Seojuna z jej życia, a ona nie mogła nic zrobić. Wyprostowała się i odwróciła na pięcie, bo czuła pieczenie oczu i wilgotność pod powiekami, ale teraz nie było czasu na łzy.
    — A ona, może się chociaż czegoś na uczy, bo zdecydowanie dużo jej brakuje, do obsługiwania klientów z wyższych klas. Uwierz mi, nie jestem najgorszym, co jeszcze spotka na swojej drodze. Jeśli to doprowadziło ją do płaczu, to się nie nadaje. — Ari po części czuła się jakby wyświadczała dziewczynie przysługę, przygotowywała ją na gorsze dni, poddawała testowi. Zaśmiała się cicho pod nosem, chociaż sytuacji daleko było do komicznej.

    OdpowiedzUsuń
  78. Przysłuchiwała się jego słowom, a każde kolejne było jak cios. Jak siarczysty policzek, przynosiło ból, który z upływem czasu wcale nie malał, a wręcz przeciwnie. Przewlekły, wkradł się do jej wnętrza, pulsował i przyprawiał o zawroty głowy, ale Ari dalej uparcie walczyła. Może dobrze, że była odwrócona od chłopaka, bo sumienie nie dawało jej spokoju, a zdrowy rozsądek podpowiadał, by dosłownie rzuciła się mu do stóp i przeprosiła, ale inny głosik w jej podświadomości skutecznie zagłuszał tą poczciwość. Szeptał do ucha, namawiał do złego, przypomniał kim jest i że innych może okłamywać, ale samej siebie? Samej siebie nie mogła już dłużej oszukiwać.
    Więc prychnęła głośno, skrzyżowała ramiona na piersi i odwróciła się. Głowa uniesiona dumnie doi góry, po zaszklonym spojrzeniu nie było ani śladu, a Ari, podobnie jak Minsoo, spoglądała teraz na kogoś, kogo nie poznawała. Łagodne rysy twarzy chłopaka wygięte były w grymasie, ciepłe spojrzenie ustąpiło miejsca gniewowi, jego tęczówki płonęły, a Min dostrzegła emocję, jakiej Lee nigdy nie okazywał, a przynajmniej nie w jej otoczeniu. Odraza, odrzucenie i ogromna niechęć. Do niej.
    — Masz rację, idź. — Wzruszyła ramionami, jakby zupełnie obojętnym było jej co zrobi brunet. — Może w ramach przeprosin jeszcze ją zaproś na kolację. Wiesz, podziękuj za wspaniały serwis, kto wie, może narodzi się z tego przyjaźń. — Uśmiechała się tak szeroko, że mało brakowało, a jej usta popękałyby w kącikach. Była okropna, zepsuta i zupełnie taka, jak przez ostatnie lata. I może nie to było najgorsze, ale fakt, że z każdym kolejnym słowem, czuła się coraz lepiej, jakby wyrzuty sumienia przestały istnieć.
    I tak też spędzili resztę podróży. Ari sama, w swoim luksusowym królestwie, popijając kolejne drinki, zachowując się, jakby nic się nie stało. Wyłączyła się, skupiała na wszystkim, byle nie na emocjach. Minsoo musiał być wśród obsługi, bo mignął jej przed oczami dopiero podczas lądowania, gdy musiał wrócić na swoje miejsce, ale nawet wtedy obydwoje spojrzeli w przeciwnym kierunku. Do domu również udali się osobno, jedno w wynajętym wcześniej samochodzie z kierowcą, drugie postawiło na transport publiczny. I tak też minęły kolejne dwa tygodnie, gdzie żadne nie odzywało się do siebie, dalej stojąc przy swoim. Nie było spacerów po parku, wiadomości na dzień dobry, czy kilkugodzinnych rozmów telefonicznych.
    Była cisza, pustka i smutek, a gdy złość w końcu się ulotniła, a Renata zaczęła zadawać za dużo pytań, Ari się złamała. Wyśpiewała jej wszystko, wypłakała mocno i zużyła w tym procesie dwa pudełka chusteczek, ale uczucia ulgi dalej brakowało.
    Zrobiła to, co potrafiła najlepiej. Zarezerwowała noc w hotelu, kupiła nowy zestaw bielizny, wysłała krótką wiadomość, w jakiej zawarła niezbędne szczegóły i czekała.
    Przeprosiny godne Min Ari.

    OdpowiedzUsuń
  79. Słuchała uważnie, co takiego miał do powiedzenia chłopak na temat plotkary i… w zasadzie to się z nim zgadzała, ale jednocześnie nie chciałaby, aby został opisany na stronie jakiś skandal z jej udziałem w roli ofiary. Dlatego zamierzała być krok przed Lucyanne, zaatakować ją pierwsza, a później załatwić sprawę z Suzie w odpowiedni sposób.
    — Może i masz rację — powiedziała — ale to niczego nie zmienia. Ma renomę i reputację. Kimkolwiek jest, sprawiła, że podporządkowujemy się w pewnym sensie… wiesz, nikt nie chce być ofiarą o której mogłaby napisać — wzruszyła ramionami. Na stronie pojawiło się kilka plotek na jej temat i nie była z tego powodu zadowolona. Na całe szczęście póki co, nie było to nic co faktycznie miałoby wpływ na jej życie, a przynajmniej tak bardzo, aby wyraźnie to odczuła.
    Zmarszczyła lekko brwi, nie podobało jej się to, co słyszała. Czy zamierzał bronić Suzie? Nawet jej nie znał.
    — Muszą być w zmowie. Suzie nigdy by mnie tak po prostu nie olała — zmarszczyła lekko nos, a rude kosmyki otulały jej twarz — poza tym, nie masz pojęcia jakie one są, to znaczy jaka jest Suzie… Nie znasz jej, prawda? — Spytała, uważnie na niego patrząc, a następnie kierując się we wskazaną przez chłopaka stronę. Miała nadzieje, że zakupy pójdą im sprawnie i szybko znajda się tam, gdzie prawdopodobnie coś na nią czekało.
    — O mój boże, pistolety na wodę wypełnione olejem — wyszczerzyła szeroko zęby. Woda była za mało niszczycielska, ale gdyby tam je zlać czymś tłustym? Miała nadzieję, że Suzie będzie miała akurat na sobie któraś z tych torebek, którymi się tak przechwalała w ostatnim czasie — jesteś genialny. Chyba cię polubię i może dam się zaprosić na drinka — stwierdziła z rozbawieniem, kiedy po wejściu do marketu przechodzili kolejnymi alejkami. Meg miała nadzieje, że faktycznie uda jej się znaleźć odpowiednie narzędzia do swojej zemsty, która tak właściwie była atakiem. Już widziała oczami wyobraźni zszokowane twarze dziewczyn i ich łzy w oczach, gdy zdadzą sobie sprawę z tego, że ich drogocenne rzeczy zostały zniszczone — chociaż może coś bardziej niszczycielskiego niż olej… cholera może wybielacz? — Zaczęła się zastanawiać na głos, zerkając co jakiś czas na Minsoo.

    Margaret

    OdpowiedzUsuń