HELLO, FOLLOWERS!

Gossip Girl here.

Your one and only source for the truth behind the scandalous lives of New York's elite. Been a minute. Did you miss me? I know I've missed you. Though you're probably going to wish I'd stayed away when I'm done. Because I can see you. The real you. The one hiding just outside the edge of frame. Well, it's time to reframe that picture. And who am I? That's one secret I'll never tell.

You know you love me.
xoxo


. . .

MOST FOLLOWED

now
spotted:
Mr Sunshine
Looks like we might just be on the brink of the season's juiciest event. The endless saga between S and S has been the talk of the town for… well, who can even keep track anymore? Years, darlings. And every time it seems like this exhausting drama is finally wrapping up, they either start another fight or end up in the wrong bed. But wait! Word on the street is that after receiving a mysterious text, S flew across Manhattan to reach their lover's apartment. Could this be the beginning of the end for their epic romance? A happily ever after? Stay tuned, Upper East Siders, I'm sure we'll find out soon.

You can't hide from me.
xoxo

you either wanna be with me or be me

Blair Waldorf
lat siedemnaście | on&off relacja z N | kocha S równie gorąco, co nienawidzi | królowa elity

Blair nie jest znaną aktorką, piosenkarką czy modelką, nie ma też milionów followersów na instagramie, a gdy powoli idzie chodnikiem Piątej Alei, nikt nie przystaje, aby zrobić sobie z nią zdjęcie. Nie posiada fotografii, którymi obklejone byłyby autobusy, a które promowałyby otwarcie najnowszej wystawy jakiegoś znanego artysty. Jej imię nie przewija się w tanich brukowcach. Jest kompletnie anonimowa dla wielkiego świata, za to bardzo dobrze znana w małym świecie wielkich ludzi.
Każdy, kto się liczy, wie, kim jest B, nawet ci, którzy zaklinają się, że nie wchodzą na stronę plotkary, by śledzić losy nowojorskiej śmietanki. I nie kłamią — a przynajmniej nie wszyscy — bo o tym, gdzie była B, co miała na sobie, czy wróciła do N lub czy dalej przyjaźni się z S, nie trąbi tylko tajemnicza pani redaktor, ale i ludzie wokół. Siostry, koledzy, przyjaciółki, wrogowie, dziewczyny siedzące za Tobą w ławce, osoba rozmawiająca przez telefon na korytarzu Palace, grupa bawiąca się obok w barze na ostatnim piętrze szpanerskiego hotelu, a może i nauczyciele, gdy poza nimi nikt nie zostaje na korytarzu. 
Queen B uwielbia Diora. Jeszcze jako mała dziewczynka postanowiła, że ta marka będzie jej ulubioną, a że słowny z niej człowiek, trzyma się tego do teraz, choć... Cóż, tylko ona tak naprawdę wie, co lubi najbardziej, nikt inny nie musi. Zresztą, nie liczyło się przecież to, co preferowała — ważne natomiast było to, że gdy ludzie, którzy ją znają, będą przechodzić obok szyldu tego butiku, pomyślą o niej. Że jak poczują odpowiednie perfumy, zobaczą ją oczami wyobraźni. Że gdy w oko rzuci im się pierścionek z krwistoczerwonym kamieniem, ich myśli poprowadzą ich prosto do niej. Będzie przy nich, kiedy obejrzą film z Audrey Hepburn, przejdą się porankiem pod sklep Tiffany'ego, założą pelerynkę, beret i aksamitne rękawiczki, bo... 
Bo  Blair Waldorf  to marka.



Troszkę mnie poniosło i pewnie będę tego żałować, hihi! Ale zapraszam na wąteczki. Blair powstała jako totalnie luźna postać, w kontraście do pozostałych, których losy mam już poplanowane dziesięć lat wprzód... Także przyjmiemy wszystko! Ach, no i poszukujemy swojej Sereny i Nate'a!

19 komentarzy:

  1. [ Z tym wizerunkiem Blair zupełnie się nie spodziewałam, ależ jak on idealnie pasuje do tej postaci! Jesteśmy jej z Octavią bardzo ciekawe, więc życzymy masę ciekawych wątków, morza weny i jak coś to serdecznie zapraszamy do siebie 😏]
    Octavia

    OdpowiedzUsuń
  2. [Hejka!
    Queen B finally arrived! Od początku bloga zastanawiałam się czy kiedyś pojawi się postać kanoniczna i w końcu jest. Wizerunek Belli mnie ciut zaskoczył, a dla mnie samej B już zawsze będzie miała buźkę Leighton Meester, ale taka zmiana też bardzo na plus. Poza tym sama Bella jest bardzo ładna. ;) Bardzo podoba mi się w jaki sposób została karta napisana. No idealnie! :D
    Samych pomyślnych wątków życzę i może do Fabiana zaproszę? Choć nie wiem jak ich połączyć, ale jeśli masz ochotę to zapraszam. ^^]

    Cornelia Watson & Fabian Cavallaro

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Nigdy nie oglądałam tego serialu, więc ciężko mi odnieść się do postaci przedstawionej właśnie tam. Natomiast Twoja Blair jest niesamowita, zapierająca dech w piersi i określenie królowej idealnie do niej pasuje. A Bella jest piękna, ma w sobie to coś :D
    Bawcie się dobrze z kolejną postacią! ]

    Hyunjin

    OdpowiedzUsuń
  4. [ I love her. Ja już w głowie widzę odwieczną walkę między nią, a Ari, niczym konkurencja pomiędzy domami mody, Chanel kontra Dior. Żadna oczywiście nie odpuści, wieczne intrygi i mordercze spojrzenia rzucane w swoim kierunku na korytarzu. Mogłyby być powerfull duo, ale obie chcą nosić koronę, więc nie ma opcji, plus ryuwalizacja o miejsce w Yale XD Okej, koniec fantazjowania, bo chyba starczy nam tych wątków między sobą, a ja mam za dużo odpisów do zrobienia... ale moze kiedyś... XD]

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Ja wciąż nie wiem z kim, by tu najlepiej połączyć mojego Pana 🫣
    Niby Minsoo siedzi w tańcu, może by pójść w tym kierunku skoro chce zaistnieć jako backup dancer? Seojuna wszędzie jest pełno, więc nietrudno na niego wpaść, a Blair to Blair no i już widzę jej minę jakby Park ośmielił się powiedzieć, że według niego Dior wcale nie jest taki najlepszy 🤣 Może żeby nie śmiecić pod kartami chodźmy na maila/czat? Zostawiam namiar na siebie, bo twojego adresu nigdzie nie znalazłam: bboubble75@gmail.com
    I przy okazji ciekawy pomysł z tym panelem autorskim 👌]

    Hyunjin

    OdpowiedzUsuń
  6. Spotted: Są tylko dwie osoby, które z czystym sumieniem można nazwać mianem Queen B, jedną z nich jest Beyoncé, a drugą nasza manhattańska królowa, B. Tak, ta sama, która skradła serca Waszym chłopakom, zjadła ostatnią oliwkę i wylała butelkę Campari na dywan w sypialni Waszych rodziców. Ta, którą wszyscy otwarcie kochamy i skrycie nienawidzimy. Ale wydaje mi się, że ten jej świat nie jest tak słodki, jak mogłoby się zdawać... W piątkowy wieczór B popala jednego cienkiego papierosa za drugim w oknie swojego pokoju, z furią wypisując wiadomości na telefonie. Dolewała sobie też martini do kieliszka zanim zdążyła go wypić do końca... Do kogo pisała? Co się wydarzyło? To może znaczyć tylko jedno: kłopoty nadchodzą!
    Witam na blogu!

    buziaki,
    plotkara 💋

    OdpowiedzUsuń
  7. [Queen B! ❤️ jakbyście szukały dramczi, to wiesz gdzie!]

    Margo

    OdpowiedzUsuń
  8. [Mam za sobą tylko dwa sezony GG, bo... szczerze mnie nudziło i nie mogłam nigdy przejść dalej xDD Ale przyzwyczaiłam się do tych wizerunków. Hahaha, ciekawe porównanie, aż mnie ciekawi skąd się ono wzięło. :D Życzę, aby pozostała grupka elity się prędko znalazła, bo myślę, że mogliby nieźle namieszać wspólnie!
    Początkowo Fabian miał być chodzącą dramą, ale uznałam, że tych mam dość u Nel i przyda się odmiana, a długo pomysłu na niego nie miałam. I nagle mnie olśniło, choć to, że on taki grzeczny nie znaczy, że nic za uszami nie ma. :D
    Ja na spontany jak najbardziej się piszę. Sama wieki takiego wątku nie miałam. Wszystko ostatnio ustalone od a do z, fajnie byłoby napisać wątek bez żadnego planu. Zróbmy tak, niech się dzieje. Gina w nią wbiegnie, kawa się rozleje (może nawet na spódniczkę z Diora), a potem się zobaczy? ;D Oj tam, oj tam. Różnicą wieku się będziemy przejmować... xDD Kto by na to patrzył na UES?;D]

    Fabian

    OdpowiedzUsuń
  9. [ mam ogroooomną ochotę na wątek z Queen B, ale mam pustkę w głowie okropną. Zaproponować mogę jedynie burze mózgów, albo odezwanie się jak któraś na coś wpadnie 🤣]
    Octavia

    OdpowiedzUsuń
  10. Hyunjin chciał by ich twórczość coś znaczyła, by ludzie ich docenili i docenili wartość k-popu. Chciał zaistnieć, już jako dziecko gdy pierwszy raz obejrzał teledysk jednego z koreańskich zespołów. Gdy rodzice zaczęli zabierać go na castingi i różnego rodzaju przesłuchania, nie zdawał sobie jednak sprawy, że bycie idolem i sława to nie tylko występy na scenie i zachwyt widowni. W tedy nie miał zielonego pojęcia o ciężkiej pracy jaka go czekała, o hejcie, o fankach, które traciły kontakt z rzeczywistością. Było wiele rzeczy, o których nie wiedział i na które nikt go nie przygotowała. Mimo wszystko był w stanie znosić to dla tych fanów, którzy ich szanują, dla możliwości wystąpienia przed nimi. Uwielbiał te uczucia, które towarzyszą mu podczas koncertu, rozsadzającą od środka euforię, ból w mięśniach i płucach po zakończonym występie. Muzyka jest dla niego najważniejsza, poświęca jej wiele czasu, czy to na doskonalenie głosu, czy tekstom, które pisze, a w których stara się przekazać jak najwięcej siebie. Do kompletu dochodził jego perfekcjonizm, który nie pozwalał mu się zatrzymać, osiąść na laurach i przytaknąć tym wszystkim słowom uznania, bo zawsze dopatrywał się czegoś co można by poprawić, zrobić lepiej. Czasem reszta chłopaków musiała wyciągać go siłą ze studia, gdy mieli już po dziurki w nosie roboty. Do tej pory pracował na wspólny sukces UR5. Wyjazd do Nowego Jorku miał okazać się szansą na spełnienie własnych ambicji, pokazania się od innej strony. Choć był sam, w obcym mieście, w zupełnie obcym hotelu, poza rodzinnymi stronami gdzie zdecydowanie bardziej go rozpoznawano, fani to fani. Wszędzie są tacy sami.Dlatego też grupka dziewcząt, która łaziła za nim wszędzie tam gdzie się dało nie robiła na nim specjalnego wrażenia. Oczywiście miał dość tych głupich chichotów towarzyszących mu na każdym kroku, tych durnych sytuacji, gdy jedna przez przypadek popchnęła drugą wprost na niego, ale musiał być nieznośnie miły i obrzydliwie uprzejmy, choć tak naprawdę sam miał ochotę wytarmosić je na zewnątrz hotelu.

    Od momentu, w którym na kogoś wpadł i ledwo wypowiedział przeprosiny, wszystko podziało się tak szybko, że nie do końca zarejestrował z kim ma tak właściwie do czynienia i czy właśnie jedna z tych namolnych fanek nie zaciąga go do jakiegoś ciemnego schowka na miotły. Ku własnej uldze stwierdził, że znalazł się w innym pokoju hotelowy, a przed nim stoi dziewczyna, którą kojarzył z widzenia.
    W myślach wyrwało mu się solidne kurwa, natomiast z ust wydobyło się tylko krótkie oh, w odpowiedzi na to co się właśnie działo. Był wściekły, bo nie uśmiechało mu się dzielić z nikim swoimi prywatnymi rzeczami, majtkami, koszulami i przede wszystkim luźnymi kartkami papieru upchanymi w szafkę nocną, zapisanymi po brzegi świeżym, jeszcze nie ułożonym w całość tekstem. Tak więc jego wkurwienie rosło z każdą sekunda czego nie mógł dać po sobie znać, bo przecież odpowiedni PR to podstawa i zawsze w towarzystwie ludzi musiał zachowywać się jak na nienagannego idola przystało, kulturalnie i z uśmiechem.
    Wywrócił oczami słysząc co miała do powiedzenia dziewczyna, która wybawiła go od wpakowania się na te małolaty. I tak stał i się teraz zastanawiał, czy aby na pewno uniknął kłopotu, czy wpakował się w jeszcze większe bagno.
    No i główne pytanie, gdzie do cholery podziała się ochroną zarówno jego jak i tego hotelu, w którym nie miał już ochoty zostać.
    Westchnął ciężko spoglądając w stronę ściany za którym pewnie odbywały się teraz iście komiczne sceny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Okej, czego chcesz w zamian? — zagadnął skupiając uwagę na dziewczynie, którą wielokrotnie mijał na korytarzach, czy w hotelowej restauracji. Długo tu siedziała, była sama. Parę razy przemknęło mu przez myśl kim owa dziewczyna jest, zdawała mu się całkiem młoda, na pewno nie mogła być starsza niż on sam. Chociaż niekiedy ciężko było to stwierdzić, biorąc pod uwagę dzisiejsze możliwości jakie niosła medycyna. Mniejsza… zastanawiał się jednak kim mogłaby być skoro przesiadywała w tym hotelu, czy jakąś gwiazdą, o której nigdy nie słyszał, tak jak i ona pewnie nie słyszała o nim, córką kogoś wyjątkowo ważnego… było wiele możliwości, a Hyunjin spędzał w tym hotelu wiele wolnych chwil. Może nie posiadał zbyt dużo wolnego czasu, to przez wzgląd na bezpieczeństwo i zapchany po brzegi grafik, siedział tu w towarzystwie menadżera i reszty staffu. Co go niemiłosiernie nudziło. Zwykle towarzystwa dotrzymywali sobie wzajemnie z chłopakami z zespołu, w tedy nawet nudnawy hotel stawał się czymś na kształt wesołego miasteczka. Razem nigdy się nie nudzili, a nawet jeśli to siedzenie razem w czterech ścianach było lepsze niż siedzenie samemu w czterech ścianach. Więc Hyunjin kierowany ciekawością obserwował mijanych ludzi, twarze które zmieniały się po kilku dniach w sąsiednich pokojach, ale nie w pokoju tuż obok. Dziewczyna była tu cały czas tak jak i on.
      Dość niespodziewanie przypomniał sobie o jednej rzeczy… jednym zdjęciu które zdecydowanie nie mogło wpaść w ręce tych napalonych nastolatek. Zaczął klepać się po kieszeniach, ale jak na złość oczywiście nie miał przy sobie portfela, który zwykle był najpewniejszą kryjówką tego typu rzeczy.
      — Ugh…muszę zadzwonić do ochrony. — I menadżera dodał w myślach. Mężczyzna starał się go trzymać na krótkiej smyczy, nie wypuszczać nigdzie samego by nie ryzykować nieprzyjemnych sytuacji, a tu proszę pod samym ich nosem fanki wdarły mu się do pokoju.

      Hyunjin
      [ No powiem Ci, że jak zobaczyłam, że mi tyle komentarzy przybyło to się zdziwiłam, ALE poniosło cię zdecydowanie w dobrym znaczeniu tego słowa ;D ]

      Usuń
  11. Wczesne popołudnie wyjątkowo nie było zapełnione biznesowymi spotkaniami, spotkaniem z rodziną czy innymi rzeczami, które wymagały uwagi Fabiana. Młody mężczyzna mógł ten czas poświecić na wyjściu z przyjaciółmi, zaprosić na brunch kogoś ważnego, kto mógłby mu się w przyszłości przydać czy postawić na dokształcenie się w wybranej dziedzinie, ale zamiast tego wybrał wyjście do parku razem z Giną. Najbardziej chyba lubił spędzać czas sam ze sobą, tak było mu od zawsze najwygodniej i najlepiej. Nie musiał się z niczego tłumaczyć, podtrzymywać rozmowy, aby nie pojawiła się dziwna i nieprzyjemna atmosfera. Nowy Jork chyba nigdy nie miał przerwy od turystów. Niemal na każdym kroku mijał kogoś kto zachwycał się parkiem, budownictwem w mieście – które swoją drogą wcale nie było wyjątkowo, to setka drapaczy chmur i nic, poza tym – ale rozumiał. Sam w końcu bywał turystą wiele razy i zdarzało mu się zachwycać miejscami, które zapewne dla mieszkańców nie były niczym wyjątkowym ani wartym uwagi.
    Gina na ogół bardzo się słuchała. Wciąż była młoda, czasami chodziła własnymi ścieżkami i nie uśmiechało się jej słuchanie tego, co Fabian miał do powiedzenia. Zupełnie nie spodziewał się tego, że dziś właśnie będzie taki dzień. Skąd miał wiedzieć? Wychodząc wszystko było w porządku. Szła, jak zawsze przy jego nodze, nie szarpała za smycz i ignorowała każdego gołębia, którego napotkała na swojej drodze. Tak było również, gdy weszli do parku. Nie przewidział tylko tego, że to wiewiórki dziś będą interesować ją najbardziej. A tych było całkiem sporo, jak na zawołanie się pojawiały. Fabian miał ochotę już wrócić do domu, bo spacer okazał się nieudany, a nie uśmiechało mu się odciąganie suczki od każdego jednego drzewa. Na krótki moment spuścił ją z oczu, a smycz trzymał jakby od niechcenia. Rozproszył go dźwięk wiadomości, która do niego przyszła. Nigdy ich nie ignorował, chciał od razu odpowiedzieć lub chociaż sprawdzić o co chodzi. Jeśli to nie było nic ważnego odpowie po prostu później. Czytał wiadomość od swojej asystentki i jedyne co usłyszał to wesołe szczeknięcie, a sekundę później suczka wyrwała mu się i popędziła przed siebie.
    — Gina! Wracaj tu! — zawołał, ale nieskutecznie. Telefon wsunął do kieszeni od razu biegnąć za psem. Cholerne wiewiórki. Mógł je przeklinać do woli, ale zdawał sobie sprawę, że powinien jej lepiej upilnować.
    Nie był pewien, ile za nią przebiegł. Był w tyle, a ona byłą szybsza. Chciał, ale nie był w stanie uchronić drobnej brunetki przed upadkiem i bliskim spotkaniem z suczką, która wzięła sobie właśnie ją za cel.
    — Bardzo przepraszam, Gina, uspokój się. — Dopiero po chwili udało mu się odciągnąć od dziewczyny psa. Westchnął cicho widząc, jakie szkody narobiła suczka. — Przepraszam, nic ci się nie stało? Zwykle mi tak nie ucieka, pomogę ci. — Tak, jak powiedział, tak też zrobił. — Nic ci nie zrobiła? Gina, siad — rzucił widząc, że suczka jest gotowa i bardzo chętna do dalszej zabawy z młodą dziewczyną, której chyba obecność psa nieszczególnie odpowiadała.

    Fabian

    OdpowiedzUsuń
  12. Przez chwilę, gdy czuł jej palce zaciskające się na materiale koszulki, wpatrywał się w tęczówki dziewczyny, z lekkim zaskoczeniem, zawieszony pomiędzy tym co działo się wokół niego. Był zmęczony po wielogodzinnych nagrywkach i spotkaniu z choreografem, a jedyne o czym marzył to znalezienie się w łóżku, w swoim własnym łóżku, w pokoju obok, który penetrowały teraz jakieś głupie nastolatki. Gorącym prysznicem i jakimś cholernie mocnym drinkiem również by nie pogardził. Jednak zamiast tego skończył w nie swoim apartamencie w towarzystwie… jej. Kimkolwiek była, choć może wypadało wreszcie się przedstawić. I być może gdyby miał przed sobą kogoś kto mógł go w najmniejszym stopniu zainteresować, skorzystałby z tej niefortunnej bliskości, w której się znaleźli, a była bardzo blisko, czuł wyraźnie zapach jej perfum i ciepło drobnego ciała. Jednak jej bliskość nie robiła na nim większego wrażenia, z kilku bardzo prostych przyczyn, choć nie mógł odmówić jej urody. Jednak nim sam się odsunął, dziewczyna cofnęła ręce i zrobiła kilka kroków w tył, zwiększając dystan między nimi.
    Uniósł lekko brew i zmierzył ją wzrokiem, gdy z lekkim chichotem wpadła na szafkę.
    Sam nieco odchrząknął tłumiąc tym parsknięcie śmiechu. Przeczesał palcami ciemne włosy i rozejrzał się po wnętrzu pokoju, a jego wzrok spoczął ostatecznie na nieotwartym winie musującym. Lepsze to niż nic, pomyślał sięgając po butelkę. Skoro miał przed sobą kogoś kto twierdził, że jest na tyle paskudny, by przepędzić natrętne fanki, to mógł nieco spuścić z tonu i przestać zgrywać tego milusińskiego idola, za którego wszyscy go brali.
    — Skoro zarzekasz się, że jesteś taka okropna to śmiało, ja sobie tu poczekam, a ty idź się zabaw. Choć śmiem wątpić, że z nimi pójdzie ci tak łatwo. To naprawdę paskudny rodzaj fana. — Jego własna ochrona niekiedy miała trudności w przepędzaniu fanek, które nie znały żadnych granic. Nie działały prośby, ani groźby, ale może ta dziewczyna o dość niewinnym i niepozornym wyglądzie zdziała więcej niż prywatna ochrona, za którą firma płaciła krocie.
    Otworzył korek, który puścił z cichym hukiem.
    — Ja zadzwonię, a ty leć. Tylko jak będziesz je stamtąd wypieprzać, uważaj by niczego nie wyniosły. Jeśli ci się uda, możesz się zastanawiać nad jakąś… zapłatą. — Przecież nie liczył, że pomoże mu z czystej dobroci serca, a ten paskudny uśmieszek, który wykwitł jej na twarzy, tylko go w tym upewnił.
    Rozlał szampana do dwóch kieliszków.
    — Raczej ci to niepotrzebne, ale jednego na dodanie odwagi? — zaproponował samemu przytykając kieliszek do ust. W tym czasie sięgnął po telefon i wybrał numer do szefa ochrony. Przyłożył komórkę do ucha i bez zbędnych krępacji rozsiadł się na brzegu miękkiego łóżka.
    — Chciałem ci tylko powiedzieć, że daliście dupy. TY się pytasz gdzie JA jestem?! — warknął do słuchawki jakby zapominając, że nie jest sam na sam. — Nie ważne gdzie jestem, ważne że w moim pokoju panoszą się jakieś zjebane dziewuchy. Ruszcie się. — ponaglił po czym rozłączył się. A niech się zastanawiają gdzie zniknął skoro są tak kiepscy w wykonywaniu swoich obowiązków. Jego nowa znajoma powinna się zdecydowanie pospieszyć jeśli nie chciała być wzięta za jedną z nich przez ochronę, która powinna lada moment się pojawić.

    Hyunjin

    OdpowiedzUsuń
  13. [ I narobiłam bałaganu... Przychodzę z nieco opóźnionym powitaniem. Fajnie widzieć postać kanoniczną, oby to był początek pojawiania się całej gromady. Ekranową Blair bardzo lubiłam, a ta w twoim wydaniu wydaje się równie świetną i ciekawą osóbką :D
    Życzę wam mnóstwa skandali, dram i jak najlepszej zabawy. Bawcie się dobrze i mieszajcie ile wlezie! ]

    Mila/Jackson/Laurent

    OdpowiedzUsuń
  14. Hyunjin siedział w pokoju dziewczyny, rozkoszując się smakiem szampana i czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Opadł plecami na miękkie poduszki wzrok wlepiając w jasny sufit. Wszystko nie trwało zbyt długo zdążył dopić to co miał w kieliszku i przejrzeć na szybko kilka powiadomień z social mediów, gdy dziewczyna znów pojawiła się w swoim apartamencie. Gdy oznajmiła, że pozbyła się problemu, spojrzał na nią nieco przychylniej choć wciąż z dystansem. Ci, którzy dobrze go znali wiedzieli, że otwartość, którą prezentował na scenie nijak się miała do tego jaki był na co dzień i choć lubił poznawać różne nowe osobistości, nie otwierał się tak łatwo, a zwłaszcza ostatnio ten problem nieco się nasilił i wszystkich traktował tak jakby byli przelotną znajomością.
    — No dobra, nieźle panno Waldorf. — pochwalił unosząc nieznacznie kącik ust. Nie miał zamiaru padać jej do stóp, bo w końcu robiła coś za coś. Przysługa za przysługę. Sięgnął z podłogi po butelkę i nalał jej kolejną porcję, niezbyt zastanawiając się, czy czasem nie rozpija kogoś nieletniego w jednym z hotelowych apartamentów. To by był skandal! Ale tym razem nie przyszło mu do głowy sprawdzanie dowodu dziewczyny.
    Zaśmiał się lekko na widok czterech telefonów, które dumnie dzierżyła niczym trofeum zdobyte na polu walki. Przejął od niej telefony.
    — Park Hyunjin. — również się przedstawił i bez większych problemów odblokował telefony. — Jakim trzeba być idiotą żeby ustawiać sobie datę urodzenia idola na hasło do telefonu? — mruknął choć dzięki temu mógł wyczyścić pamięć telefonów, na których znajdowało się już kilkanaście różnych zdjęć z pokoju. Psychofanki to było prawdziwe utrapienie, którego nijak można było się pozbyć. Najlepsze, że zwykle były to małolaty poniżej piętnastki. Robiło mu się niedobrze, gdy w wyłapywał ich piskliwe oppa w tłumie.
    Przed kamerą głównie grali, wiele rzeczy z tego co pokazywali ludziom było wyreżyserowane i starannie zaplanowane jednak nie wszystko. Niektóre rzeczy mówili spontanicznie, prosto z serca. Był związany kontraktem, który wielu rzeczy zabraniał i miał paragraf na każdą okoliczność. Hyunjin lubił sławę, lubił możliwości jakie ze sobą niosła, lubił widzieć kolejne zera na koncie i kolejne tysiące wonów wpływających na nie. Lubił swój apartament z najlepszym widokiem w mieście i lubił fakt, że stać go na zakupy w tych obrzydliwie drogich butikach. Niekiedy cały ten szum uderzał mu do głowy, ale miał wokół siebie osoby, które sprowadzały go do parteru i przypominały o tym co najważniejsze. Bo Hyunjin pamiętał jak to jest być zwyczajnym szaraczkiem. Doszedł do tego wszystkiego ciężką pracą nie dzięki karcie kredytowej ojca. Stał więc gdzieś po środku, pomiędzy bielą i czernią.
    — Nie da się ukryć, że ja też nie. Zwykle to ochrona zajmuje się tego typu problemami, nie hotelowi sąsiedzi. Tak czy siak, dzięki za szybką reakcję. — Sobie również dolał szampana jednak nim zamoczył w nim usta, parsknął śmiechem. Takim prostym i szczerym śmiechem, gdy w końcu zdradziła mu swoje żądanie. Potrząsnął głową i utkwił w niej spojrzenie ciemnych oczu.
    — Ty tak na poważnie? — walnął się ręką w czoło i w końcu przechylił całą zawartość kieliszka na raz. Zmierzył ją od stóp po czubek głowy. Była bezczelna prosząc o coś takiego, ale czy i jemu nie zdarzało być się za bardzo do przodu, gdy na czymś mu zależało? — Najłatwiejszym sposobem byłoby zgłoszenie cię jako osoby towarzyszącej, ALE na to nie licz. Firma w życiu mi na to nie pozwoli, za dużo zamieszania. — Zresztą sam też nie miał ochoty pojawiać się na takiej gali w towarzystwie pierwszej lepszej dziewczyny. — Wiesz, że to tak nie działa, że możemy sobie na listę gości wpisać kogo nam się żywnie podoba? — Przygryzł dolną wargę, by zaraz znowu się zaśmiać. — Coś wymyślę, dostaniesz to cholerne zaproszenie. — zgodził się wzruszając ramionami, choć jeszcze nie nie wiedział jak to zrobić tak, by nie powiązano ich razem. — Dlaczego zależy ci akurat na tym? — zagadnął jakby zapomniał już o zmęczeniu i chęci zanurzenia się w wannie.

    H.

    OdpowiedzUsuń
  15. [ A przepraszamy cię za zamieszanie i bałagan. Żadne to rozdwojenie jaźni na szczęście. Zgadałyśmy się już jakiś czas temu z izaną na blogach, a że mamy do siebie niedaleko jedna wpadła do drugiej. Izana korzystała z kompa u mnie, ja u niej, a że teraz są te przełączane profile na googlu to się pomieszało ;) Teraz już powinno być ok, wszystko gdzie trzeba wylogowane. ]


    Mógł jej obiecać gwiazdkę z nieba, a później zniknąć nie pokrywając żadnej ze złożonych obietnic. To by było prostsze niż załatwianie wejściówki na tak hermetyczną imprezę jaką jest Grammys. Obserwował uważnie jej reakcje, choć wyglądała jakby starała się być panią sytuacji, na twarzy miała wymalowaną ekscytację, która sprawiała, że wyglądała… słodko, zdecydowanie mniej groźnie niż jeszcze kilka chwil temu, gdy z bojowym nastawieniem ruszyła przeganiać małolaty z jego pokoju. Uśmiech cisnął mu się na usta i tym razem nie starał się go powstrzymać.
    — Zabawa zaczyna się na zamkniętych imprezach po rozdaniu nagród. O ile ma się co świętować, bo na przykład na pierwszym Garmmys prawie porzygałem się z nerwów, skoro musisz wiedzieć. — Pamiętał, że ze stresu nie potrafił sklecić sensownego zdania i nie mógł nic jeść, miał tak ściśnięty żołądek, że niedobrze robiło mu się nawet na widok szklanki z wodą. Był cholernie zestresowany choć wtedy byli dalecy od wygrania i zostania wyróżnionymi. Z każdym kolejnym razem oswojenie z tego typu imprezami pozwalało mu na zapanowanie nad nerwami. Może, więc ten cały pomysł ze zdobywaniem doświadczenia nie był tak głupi na jaki wyglądał.
    — Wtedy nawet nie czuliśmy się jak gwiazdy, zwłaszcza wtedy, gdy kamery miały nas w dupie. Właśnie na to się nastaw. Nie będziesz ciekawym obrazkiem mając przed sobą te wszystkie sławy. — upił kolejny łyk słodkawego szampana i wzruszył ramionami. — Ekscytujące jest stanie na scenie, przed setkami osób, które przyszły tam dla ciebie, które skandują twoje imię i mdleją, gdy na nich spojrzysz. — Nie uważał za ciekawe stanie na kawałku czerwonego dywanu. Każda zdobyta nagroda napawa go dumą jednak nie to było dla niego najważniejsze. Fakt, że przybywało im fanów, że trybuny wypełniały się po brzegi - to było dla niego najistotniejsze. Blair miała mylne wyobrażenie o tym jak to jest być gwiazdą, ale nie mógł mieć jej tego za złe, chociaż to było zabawne widzieć jak oczy dziewczyny błyszczą na samo wspomnienie czerwonego dywanu i otaczania się innymi znanymi nazwiskami.
    — Ale mniejsza… — machnął ręką po czym opadł plecami na miękką pościel. — Gdybyś mogła wybrać, kim chciałabyś być? — pytał wpatrując się w sufit i popijając dalej nie swojego szampana. — Gwiazdą filmową? Ikoną mody? Śpiewaczką operową, a może baletnicą? — wymieniał, a przy dwóch ostatnich nieco załamał mu się głos, do którego wdarła się nuta rozbawienia. Zdecydowanie jego głowa źle znosiła bąbelki, tak samo jak rozmowy w hotelowych pokojach. Za bardzo się rozgadywał, a przecież mógł się już grzecznie zabrać do siebie. — Już widzę te nagłówki, młoda wschodząca gwiazda estrady, albo to, przyszłość Hollywood, zapierająca dech w piersi rola pod szyldem jakiegoś wyszukanego reżysera… masz wiele możliwości skoro marzy ci się zostanie królową salonów. — zauważył zerkając na swoją towarzyszkę.

    H.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [ Ja pierdziele... Dobra niech już tak zostanie żeby nie mieszać. Odpis jest stu procentowo ode mnie.]

      Usuń
  16. Pierwszy raz znalazł się w takiej sytuacji. Starał się dobrze wychować psa, jeśli nie miał na to wystarczająco czasu podrzucał ją zaufanego trenera. Nie chciał w końcu, aby pies nie potrafił się zachować, a sam po prostu nie zawsze mógł się nią zająć tak, jakby tego w pełni chciał. Jego obecność była często wymagana w firmie, a skoro planował ją objąć to nie mógł sobie pozwolić na nieobecności. Był bardzo sumienny i starał się dobrze rozporządzać swoim czasem, choć czasem życie chciało tak, że po prostu musiał wspomagać się innymi, aby w pełni zapanować nad wszystkimi obowiązkami. To wiele ułatwiało i zdawał sobie sprawę z tego, że znajduje się w bardzo uprzywilejowanej sytuacji, bo w końcu nie każdy mógł sobie na to pozwolić i ludziom czasami zwyczajnie brakowało czasu na podstawowe rzeczy czy nawet pieniędzy.
    — To dobrze, naprawdę przepraszam. Zwykle się tak nie zachowuje, coś jej dziś strzeliło do tego psiego móżdżku — powiedział i uśmiechnął się. Nie mógł nic poradzić na to, że było mu naprawdę głupio przed Blair. Gina była zazwyczaj ułożonym szczeniakiem, a raczej powoli już wchodziła w psią dorosłość. Nie ważne, dzisiejsza sytuacja była wyjątkiem i zamierzał się upewnić, że więcej już się nie powtórzy. — Miałem właśnie proponować kawę, ale mnie uprzedziłaś. Obojętnie ci z której kawiarni? Niedaleko sprzedają naprawdę dobrą kawę, a ludzie z jakiegoś powodu chyba omijają to miejsce.
    Spojrzał na wyciągniętą w jego stronę dłoń, którą po chwili delikatnie, ale pewnie uścisnął.
    — Fabian Cavallaro, a ta mała psotnica to Gina. Obiecuję, że więcej już szkód nie narobi. — Zapewnił. Dopilnuje tego, aby przypadkiem już nie rzuciła się po raz kolejny na dziewczynę w berecie. — W takim razie zapraszam na kawę. Może w ramach rekompensaty mógłbym jeszcze zaproponować coś na osłodzenie upadku? — zapytał. Wolał dopytać. Zdążył zauważyć, że niemal każdy był na diecie, jedni w ogóle nie jedli słodyczy, inni pozwalali sobie tylko na małe ciasto raz na miesiąc, a jeszcze inni pochłaniali je w hurtowych ilościach. Sam zaliczał się raczej do tej ostatniej grupy, a za dobre ciasto z porządnym, słodkim kremem był w stanie wiele zrobić. Może i tego nie było po nim widać, bo często przesiadywał na siłowni dbając o sylwetkę, ale z pewnością nie liczył każdej kalorii, którą spożywał.

    Fabian

    OdpowiedzUsuń