Moon Halliwell
Urodzona 13.12.2007 (ale wszystkim wmawia, że ma dziewiętnaście lat), najmłodsza z szóstki rodzeństwa (ma dwóch braci i trzy siostry). Córka rozchwytywanego fotografa i reżysera (który brak swojej obecności rekompensuje dzieciom szczodrze sypiąc pieniędzmi) oraz jego przedwcześnie zmarłej żony i najjaśniejszej gwiazdy obiektywu. Lekomanka i narkomanka, uczennica jedenastej klasy, od paru lat przepychana na wyższe etapy edukacji dzięki znajomościom i sporej ilości gotówki. Przestronny loft na Upper East Side ufundowany przez ojca chrzestnego, pogmatwane relacje rodzinne, zblazowana aktoreczka, hobbystycznie piosenkarka u swoich kumpli zza starych garaży, gdzie bogate dziewczynki na ogół się nie zapuszczają ——— powiązania, instagram
W mieszkaniu panuje syf, przez uchylone okno wpada zimno i trochę świeżego powietrza. Ubrania skotłowane w jedną masę pełną czerni, z nielicznymi prześwitami żywszych kolorów. Ona śpi z głową na stole, z ciałem bezwładnie półleżącym na krześle, a w połowie zwisającym w powietrzu. Jakie to przykre, w wieku szesnastu lat mieć za sobą świetlane czasy. Ojciec stworzył zgraję potworów łasych na błysk fleszy i okładki tanich brukowców, i przepadł. Starsza siostra poszła w chuj, brata trafił szlag, druga bawi się w zbawcę świata, trzecia w anioła stróża, najmłodszy maluje portrety rzygami i alkoholem. Ona, najmłodsza z najmłodszych, jest chaosem i sieje zniszczenie. Nocą pali papierosy na dachu i zastanawia się, czy mogłaby z niego skoczyć, bo to byłaby dobra śmierć, wyzwalająca dla niej i dla świata, jak uprzątnięcie śmieci. Tonie w poczuciu pustki, którą na chwilę zapełniają starsi faceci i śliczne dziewczyny, takie, co to nie babrzą się w syfie półświatka sławy. Pieniądze niby nie dają szczęścia, ale dają wolność, wolność daje iluzoryczne poczucie władzy, a władza psuje ludzi od środka. Masa modeli, aktorów, biznesmenów, osobistości znanych i kochanych, znanych i znienawidzonych, a wszyscy oni mają przegnite dusze, pokrętne światopoglądy i roztrzaskane kręgosłupy moralne. Ona z wyczerpania ledwo stoi na nogach i pokazuje środkowy palec do obiektywu. Ma blade policzki, resztki czerni na rzęsach, niewinne oczy i serce ciężkie od grzechów.
Budujemy schron, do którego się nie zmieścimy. Ostatni topi rzekę.
Zrywa przejrzałe przesłodzone kwiaty i inne więzi ze światem.
(już nie będą czuli, jak nas bolą)
Zrywa przejrzałe przesłodzone kwiaty i inne więzi ze światem.
(już nie będą czuli, jak nas bolą)
Cześć! Moon jest dramo-wyzwalaczem i nie da się z nią nudzić, choć bywa niebezpiecznie. // Chętnie przygarniemy przyjaciół z dzieciństwa i nie tylko, wrogów, śliczne dziewczęta z pomysłem na siebie i starszych facetów w eleganckich samochodach. // Można mnie łapać tu: sillylittlemouth@gmail.com
[Oj, smutną historię zgotował tej panience los, naprawdę. Niektórzy ludzie chyba naprawdę nigdy nie powinni zostawać rodzicami. Jak można doprowadzać do tego, że praktycznie wszystkie twoje dzieci staczają się aż tak bardzo tylko dlatego, że ty nie raczysz znaleźć dla nich choć chwili czasu...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że drogę Moon przetnie w końcu ktoś, kto wyciągnie ją z tego bagna.
Tobie natomiast życzę całego oceanu weny i samych porywających wątków.
PS. Mam pewien pomysł na wspólny wątek, więc zaraz odezwę się na maila.]
[Dobry wieczór. :)
OdpowiedzUsuńJaka ona jest młodziutka, jejku. Przecież jeszcze niedawno roczniki 07 to takie bombelki były, a teraz robią zamieszania na Upper East Side. Czas zdecydowanie trochę za szybko zleci. :") Mam ogromną słabość i sentyment do wizerunku Barbary, więc zawsze jest mi ją miło widzieć. W dodatku w takiej roli, która znacząco odbiega od wizerunku grzecznej dziewczynki. Oby Moon (oryginalne imię;D) nie dosięgnęła dna, a być może na jej drodze pojawi się ktoś kto jej pomoże i wskaże odpowiedni kierunek. Nie wiem czy coś mogłabym zaproponować, bo obecnie mam pustkę w głowie, a póki co pożyczę udanej zabawy i wytrwałości tutaj u nas!;)]
Cornelia Watson, Caden Whitmore
Gabriel Salvatore & Emerson Seymour
Spotted: Our sweet angel, The Doll, w piątkowy wieczór została zauważona na najgorętszym koncercie w mieście, otoczona kliką najbardziej rozpoznawalnych celebrytów świata. Za każdym razem, gdy błyskały flesze, pojawiała się w centrum, nie zważając na rozbawione spojrzenia ludzi wokół. Kochana, za dużo cukierków... i cukru pudru? Jak myślicie, M jest the next big thing, czy tylko kolejną ładną twarzą wśród wielu innych w naszym mieście? Cóż, tylko czas to ujawni. M, pokaż na co Cię stać.
OdpowiedzUsuńWitam na blogu!
buziaki,
plotkara 💋