Icarus Ardell
13.11.2002, Chicago, Illinois —— jedyny syn właściciela koncernu lotniczego i zbrojeniowego, miliardera, Thomasa Ardella i Louise Marten – Ardell, aktorki filmowej nagrodzonej Oscarem za główną rolę kobiecą w kontrowersyjnym thrillerze Manacled —— w Nowym Jorku od lipca 2021 roku —— wynajmuje mieszkanie współdzielone z pewną Niemką —— student medycyny Uniwersytetu Columbia —— namiętnie kolekcjonuje pierwsze wydania tomów poezji —— w pokoju zamykana na klucz szkatułka z drobiazgami o wartości sentymentalnej —— czarne golfy, koszule, srebrna biżuteria, drogie perfumy —— osobowość dyssocjalna —— autor enigmatycznych wierszy będących szyfrem do jego obsesji i paranoi —— fotograf z pasji, część zrobionych przez siebie zdjęć zamieszcza na swoim instagramie —— więcej —— powiązania
Mówiła, że w powietrze wzbił się ostro i zwinnie, szybował ubrany w topniejący wosk, a świat wydawał się płonąć we wrzasku trawionych ogniem ciał. Śmiał się w psychotycznej ekstazie i sięgał ku słońcu, na zawsze chcąc czuć niezdrową wolność. Upadł jednak — straceńczo i boleśnie, łamiąc wszystkie kości o twardą powłokę wody. Krztusił się i dusił, aby w pajęczych podrygiwaniach wypełznąć na brzeg, łamiąc chude palce i paznokciami do krwi drapiąc brudną ziemię. Szeptał coś i klął, mimo zgaszonego ognia wciąż słysząc agonie.
Mówiła, że pozostało po nim zaledwie krótkie wspomnienie, zamknięty w szkatułce kieł potrąconego przez samochód psa, którego podobno nigdy nie spuszczał z oczu. Przekręcała w zamkach klucze i zawieszonym w powietrzu milczeniem ostrzegała, że nie wszyscy będą wyrozumiali. Milczał więc i obserwował, piękne ciała w wyimaginowanych sinych plamach.
Mówiła, że jego życie będzie grą dla widowni złożonej z setek obcych, a on uśmiechał się i przebiegał palcami po bliznach, w milczeniu kiwał głową, niemo drwiąc, bo to ją od lat obierał sobie jako pierwszą widzkę. Obserwował ją na telewizyjnym ekranie, śledził wzrokiem szaleńcze grymasy i odległe miny, nagie ciało w objęciach obcych, męskich dłoni i doskonale wiedział, że dopiero wtedy jest w pełni prawdziwa i żywa.
Mówiła, że go nienawidzi. Z uśmiechem patrzyła mu się w oczy, a on w odbiciach jej źrenic widział siebie, ich zmieszaną złość i obrzydzenie. Pozowała z nim do zdjęć i gładziła włosy, po premierach pijąc wino. Znikała i wracała, z każdym powrotem traktując go coraz chłodniej, by żadne z nich nie pamiętało już słów matki do syna, zamiast nich czując ból dłoni i pieczenie skóry po bolesnym spoliczkowaniu. To ją zabił pierwszą, dotkliwie ranił, wyłupywał oczy i rozczłonkowywał ciało w oparach krwi czując drogi perfum.
Mówiła, że życie to iluzja, a on powtórzył jej to, gdy odjeżdżała.
Ciężko jest żyć w wiecznym pohamowaniu, ciało spowalnia, myśli krzyczą, podsuwając mu do umysłu mistrzowskie wizje tortur. Zimno obserwuje ludzkie korzyści i przeszkody, w niektórych wyszukując tymczasowe widma bliskości, łapie, trawi i wyrzuca, w znudzeniu poszukując ciekawszych wrażeń i fascynacji.
Ciężko jest żyć w złudnym przystosowaniu, nie łamać nieznaczących nic reguł i udawać, że znaczące są dla niego ludzkie westchnienia i nijakie smutki. Zamyka się więc w swoich zepsutych imaginacjach, na papierze splatając chore myśli w chore wiersze, w kadrach zatrzymując żywe tchnienia tych dla niego pięknie martwych. Napawa się cierpieniem, rozcina skórę, wyrywa żyły, przypala, rozcina, przewiercając się przez kości i wgryzając w jasne ciała, wyżynając inicjały i słowa poezji na mięsnym pergaminie. Zaciska palce na szyjach i liczy siniaki dążąc w obsesji do perfekcji. Ta o sarnich oczach i wykręconym karku ofiarowała mu naszyjnik, ta druga o zaszytych ustach nieśmiałą koronkę, ta dziesiąta pierścionek, inna skrawek siebie zamknięty w krótkim liście.
Ciężko jest żyć w torturze spiłowywania kłów, mięśnie wiotczeją w za ciasnej dla wilka skórze owcy. Gdy mara przenika na płaszczyzny jaźni, mieszając zmysły i karmiąc paranoje.
Ciężko jest żyć, gdy fikcja piękniejsza jest od prawdy.
Mówiła, że pozostało po nim zaledwie krótkie wspomnienie, zamknięty w szkatułce kieł potrąconego przez samochód psa, którego podobno nigdy nie spuszczał z oczu. Przekręcała w zamkach klucze i zawieszonym w powietrzu milczeniem ostrzegała, że nie wszyscy będą wyrozumiali. Milczał więc i obserwował, piękne ciała w wyimaginowanych sinych plamach.
Mówiła, że jego życie będzie grą dla widowni złożonej z setek obcych, a on uśmiechał się i przebiegał palcami po bliznach, w milczeniu kiwał głową, niemo drwiąc, bo to ją od lat obierał sobie jako pierwszą widzkę. Obserwował ją na telewizyjnym ekranie, śledził wzrokiem szaleńcze grymasy i odległe miny, nagie ciało w objęciach obcych, męskich dłoni i doskonale wiedział, że dopiero wtedy jest w pełni prawdziwa i żywa.
Mówiła, że go nienawidzi. Z uśmiechem patrzyła mu się w oczy, a on w odbiciach jej źrenic widział siebie, ich zmieszaną złość i obrzydzenie. Pozowała z nim do zdjęć i gładziła włosy, po premierach pijąc wino. Znikała i wracała, z każdym powrotem traktując go coraz chłodniej, by żadne z nich nie pamiętało już słów matki do syna, zamiast nich czując ból dłoni i pieczenie skóry po bolesnym spoliczkowaniu. To ją zabił pierwszą, dotkliwie ranił, wyłupywał oczy i rozczłonkowywał ciało w oparach krwi czując drogi perfum.
Mówiła, że życie to iluzja, a on powtórzył jej to, gdy odjeżdżała.
Ciężko jest żyć w wiecznym pohamowaniu, ciało spowalnia, myśli krzyczą, podsuwając mu do umysłu mistrzowskie wizje tortur. Zimno obserwuje ludzkie korzyści i przeszkody, w niektórych wyszukując tymczasowe widma bliskości, łapie, trawi i wyrzuca, w znudzeniu poszukując ciekawszych wrażeń i fascynacji.
Ciężko jest żyć w złudnym przystosowaniu, nie łamać nieznaczących nic reguł i udawać, że znaczące są dla niego ludzkie westchnienia i nijakie smutki. Zamyka się więc w swoich zepsutych imaginacjach, na papierze splatając chore myśli w chore wiersze, w kadrach zatrzymując żywe tchnienia tych dla niego pięknie martwych. Napawa się cierpieniem, rozcina skórę, wyrywa żyły, przypala, rozcina, przewiercając się przez kości i wgryzając w jasne ciała, wyżynając inicjały i słowa poezji na mięsnym pergaminie. Zaciska palce na szyjach i liczy siniaki dążąc w obsesji do perfekcji. Ta o sarnich oczach i wykręconym karku ofiarowała mu naszyjnik, ta druga o zaszytych ustach nieśmiałą koronkę, ta dziesiąta pierścionek, inna skrawek siebie zamknięty w krótkim liście.
Ciężko jest żyć w torturze spiłowywania kłów, mięśnie wiotczeją w za ciasnej dla wilka skórze owcy. Gdy mara przenika na płaszczyzny jaźni, mieszając zmysły i karmiąc paranoje.
Ciężko jest żyć, gdy fikcja piękniejsza jest od prawdy.
[ As he floated in staunch defiance of heaven's fire,
He knew no one had flown higher. ]
He knew no one had flown higher. ]
ODAUTORSKO:
KOD: cactus
cytaty: pinterest | fc: Paul Manniez
Stworzenie społecznie przystosowanego w swoim nieprzystosowaniu psychopaty było dla mnie eksperymentem — mam nadzieję, że udanym. W karcie nie zdradzam o Icarusie za wiele, ale będziemy go razem rozszyfrowywać w wątkach. :D
KOD: cactus
cytaty: pinterest | fc: Paul Manniez
Stworzenie społecznie przystosowanego w swoim nieprzystosowaniu psychopaty było dla mnie eksperymentem — mam nadzieję, że udanym. W karcie nie zdradzam o Icarusie za wiele, ale będziemy go razem rozszyfrowywać w wątkach. :D
A ja muszę powiedzieć, że postać Icariusa jest szalenie ciekawa i jestem wręcz pochłonięta ciekawością, jak go rozwiniesz! Wraz z Octavią pragniemy go bardzo poznać i zgłębić jego charakter. Zapraszam do nas, jeśli masz ochotę, może uda nam się coś ciekawego wymyślić. Baw się tutaj dobrze!
OdpowiedzUsuńOctavia
Jedynym sposobem pozbycia się pokusy jest uleganie jej... więc pytam: czy wejdziesz do ogrodu i sięgniesz po gruszkę, ulegając pokusie?
OdpowiedzUsuńB.
Spotted: Jak donosi @marim_95, nasz ponury I po dzisiejszych zajęciach udał się do biblioteki uniwersyteckiej, w której spędził następną godzinę, wypisując w dzienniku. Naprawdę, jest tyle zajęć, którymi mogą zajmować się słodcy chłopcy... Z drugiej strony, taki tajemniczy przystojniak z biblioteki? Jestem za. Później, tego samego dnia, I znów widziany nad swoim notesem, tym razem w jakimś barze na dolnym Manhattanie. Szklaneczka za szklaneczką na pusty żołądek? I, mnie nie oszukasz... Jakie mroczne tajemnice skrywasz w sobie?
OdpowiedzUsuńWitam na blogu!
buziaki,
plotkara 💋
[Nie za bardzo wiem, jak moje słowa mają się do wymogu trzech komentarzy, ale mniejsza o to - hulajnoga, piekła nie ma. Muszę, bo się uduszę.
OdpowiedzUsuńZmierzam do tego, że podziwiam pięknie stworzoną postać. Zawsze marzyła mi się psychopatyczna postać, ale póki co wychodzą mi gałgany z lekko socjopatycznymi zapędami. Niemniej jednak dążę do celu i nie poddaję się.
Podglądałam Was, przyznaję się bezczelnie. Mam tendencje do zaczynania randomowo wątków, więc możecie się pewnie prędzej czy później spodziewać, gdy już się pojawimy z Jane. Tymczasem załączam buziaki.]
Jane
[ Cześć! Z lekkim opóźnieniem przychodzę powitać i również pozachwycać się piękną kartą i niezwykle ciekawą kreacją. Pan zdaje się bardzo ciekawą jednostką, skomplikowaną i niejednoznaczną. Podziwiam za umiejętność stworzenia tak złożonego charakteru o takich, odchyłach, a tym bardziej potrafieniu się wcielić w takiego osobnika :D
OdpowiedzUsuńWątków na tą chwilę nie zaproponuję, nie przychodzi mi nic konkretnego do głowy, a i moje dwie panny na tą chwilę przeniosłam do roboczych i spróbuję nadrobić zaległości Jacksonem. Tak więc życzę wam wspaniałej zabawy i weny przede wszystkim :) ]
Jackson