Park Doyun
Park Doyun nie był idealny, bo przecież idealni ludzie nie istnieją.
Pycha była grzechem, więc o swoich osiągnięciach nie mówił głośno, mimo że to jego nazwisko widniało na liście najzdolniejszych uczniów kolejny rok z rzędu. Na każdym kroku starał się być najlepszą wersją samego siebie, skinieniem głowy dziękując za pochwały, a za słowa krytyki przepraszał, obiecując poprawę.
Udzielał głosu tylko, gdy był o to poproszony, nie wdawał się w niepotrzebne dyskusje, nie pyskował, a do starszym odnosił się z szacunkiem. Przewodniczący szkoły, słyszany i szanowany w swojej społeczności, w swych działaniach kierujący się empatią, chęcią pomocy, a nie możliwością popularności czy rozgłosu. Robił to, co powinien, a w opinii wielu nawet więcej.
Mimo, że wielu chciało być nim, on sam nie podzielał tego zdania. Jak mógł, gdy codziennie spotykał się ze spojrzeniem pełnym obrzydzenia, któremu wtórowało zrezygnowane kiwanie głową. Chociaż czasem nie rozumiał złości, jaka kierowała jego ojcem, reprymendy przyjmował z pokorą, a na kolejny cios nadstawiał policzek. Bolało mniej.
Pokusy były złe i chociaż te znajdowały się tylko w jego głowie, wiedział, że kara była usprawiedliwiona.
Park Doyun nie był idealny i z każdym dniem marzył o tym, by być kimś innym.
lat osiemnaście | syn szanowanego pastora i nauczycielki matematyki | przewodniczący w St Judes | zawodnik w szkolnej drużynie koszykówki | looking for his right path | 얼마나 버텨야?
instagram | powiązania