12.02.01 — "Motylek" niefortunnie sławnej rodziny Park — (nie)skrywany geniusz — programistka, koderka, developerka, inżynierka oprogramowania... oraz hakerka pod pseudonimem Bibi Naked — niebawem także autorka nowego narkotyku, na którym ma zamiar zarobić miliony
"To mój mózg zasługuje na pozycję na tronie Pharkma, nie ty". Dawno, dawno temu, w tym poprzednim, normalniejszym życiu, które tak naprawdę normalne nigdy nie było, Daebi obrzuciła tymi żartobliwymi słowami brata niezliczoną ilość razy. On za każdym razem się śmiał, klepał ją po głowie i ostatecznie przytakiwał, bo oboje wiedzieli, że taka była prawda. Wiedzieli także, że rodzinna firma farmaceutyczna nigdy nie mogłaby wylądować w jej rękach z tego samego powodu, z którego ich matka — "piękna kobieta", i nic więcej — nie mogła wtykać nos w sprawy biznesowe. Natomiast Daebi od zawsze wiedziała, że nie została stworzona dla rzeczy przeciętnych: nie została stworzona dla przeciętnego życia. Nie została stworzona po to, aby być Motylkiem, użyczać słodkiej buźki reklamom kolorowych tabletek na ból gardła, ładnie wyglądać, być ciągle poukładana, z idealnymi włosami i idealnym uśmiechem na ustach. Wysławiać się tak, aby nikogo nie obrazić, kłaniać się przed mężczyznami starszymi oraz potężniejszymi, udawać głupszą, niż w rzeczywistości jest, tylko po to, aby nie urazić ich dumy — bo przecież mężczyzna z kulejącym ego jest mężczyzną niebezpiecznym. Zresztą, przekonała się o tym na własnej skórze.
Od najmłodszych lat miała talent do nauk ścisłych. Biologia, chemia, fizyka, algebra, geometria, informatyka, algorytmika, danologia, cyberbezpieczeństwo, teoria informacji: nic z tego nie było jej straszne, a raczej nieskończenie ją fascynowało, bo talent prędko przeistoczył się w pasję. Odgrywanie roli kujona w szkole jej nie przeszkadzało, a duma rodziców — mimo świadomości, że w oczach ojca oraz dziadka nigdy nie byłaby równie wartościowa, co pierworodny syn — popędzała ją jeszcze bardziej. Prędko stała się mózgiem rodziny, często znajdując rozwiązania zagadnieniom, na które nawet najstarsi nie znali odpowiedzi: publicznie cały czas była tylko ładną, słodką buźką, wizerunkiem firmy, dziewczynką uśmiechającą się do konsumentów z ekranu telewizora.
A później stało się, co się stało, i jej wujek stwierdził, że czas zmieść ją oraz jej brata z powierzchni Ziemi. Przeżyli, chociaż nie bez ran psychicznych oraz potrzeby pomocy psychologa, który dopiero po trzech miesiącach całkowitej niemoty wyciągnął z gardła Daebi zeznanie dotyczące wykonanej na niej przemocy seksualnej. Przemoc, która częściowo żyje w niej do tej pory, gdy jej ciało instynktownie spina się przy każdym bliskim kontakcie z płcią przeciwną i nie pozwala jej na to, czego pragnie rozpalająca się iskierka w jej piersi. Czasem jednak wydaje jej się, że jej brat przeżył to jeszcze gorzej od niej, bo nadal zdarza jej się odbierać od niego telefony w środku nocy, gdy ten musi się upewnić, że wszystko z nią w porządku. Chyba oboje dość często "zapominają" zażywać przepisanych im leków.
Twierdzi, że ucieczka do ukochanego NYC — do tamtej pory jedynie meta podróży ze znajomymi — to najlepsze, co mogło jej się przytrafić. Wciąż święcie przekonana o tym, że nie zasługuje na nic, co mogłoby być uważane za przeciętne, oddalenie od rodzimego kraju oraz wiecznie noszonego na twarzy wizerunku okazało się idealną okazją na to, aby wreszcie osiągnąć tę nadzwyczajność, o której od zawsze marzyła. Rozpoczęła oraz zakończyła studia informatyczne w zaskakującym tempie, zaskakując wszystkich dookoła, prócz samej siebie. Ale to także nie wystarczyło, aby zaspokoić jej łaknącą więcej duszę: mogłaby stworzyć aplikację konkurującą z Instagramem, mogłaby stać się damską wersją Zuckerberga, ale to także byłoby zwyczajnie zbyt proste. Zbyt przeciętne. Pragnęła czegoś więcej, czegoś innego, czegoś, co mogłoby zaskoczyć nawet ją samą.
Pragnęła nowej osobowości. Zrobiła sobie więc tatuaż na twarzy, wyprowadziła się z mieszkania, które wynajmowała razem z bratem, znalazła własne miejsce gdzieś w East Village, wykorzystała odpowiednie wtyki i stała się Bibi Naked: potajemnie działającą hakerką, przed którą mało co można ukryć.
Większość swoich dni spędza zamknięta w mieszkaniu przed trzema ekranami komputerowymi, siedząc niczym Gollum ze słuchawkami na uszach i okularami. Gdy nie pracuje
— korzysta z życia. Bawi się, chodzi na koncerty, do kasyno, do klubów ze striptizem, odwiedza najdroższe sklepy w NYC, zaprasza do siebie znajomych zza oceanu, imprezuje, a następnego ranka wlecze się do mieszkania brata, bo Daehyun robi najlepszą haejangguk na kaca (głównie dlatego nie wyprowadziła się zbyt daleko od niego). Szkoda, że u niego zawsze wali trawką i gdy tylko Daebi przekracza próg, wszystkie jej nowotygodniowe postanowienia tryskają jak bańki mydlane. Jednak mimo pozorów, życie nocne nie jest jej jedynym zainteresowaniem: uwielbia trenować tajski boks, oglądać anime, grać w gry planszowe i śpiewać. Kiedyś nagrywała pojedyncze kawałki z bratem, lecz odkąd jedna piosenka stała się wiralowa i trafiła do radia, perspektywa sławy pod postacią kariery muzycznej zniesmaczyła ją wystarczająco, aby zacząć odmawiać mu kolejnych projektów.
Jeśli przymknąć oko na jej manię wielkości, nieobliczalny charakter, nieprzeciętne zainteresowania oraz fakt, że nastraszyła byłego faceta swojej (byłej już) dziewczyny tak bardzo, że dostała zakaz zbliżania się do niego... całkiem przyjemna z niej laska. Pod maską obojętności oraz samouwielbienia kryje się trochę słodyczy, ładny uśmiech oraz gotowe do kochania serce, które wyszukuje kontaktu fizycznego z najbliższymi jej osobami przy każdej nadarzającej się okazji. A gdy w piątkowy lub sobotni wieczór zdarzy jej się przyprowadzić kogoś do siebie na noc, skrupulatnie chowa wszystkie dowody na to, czym się tak naprawdę zajmuje, oraz na to, co jest jej najnowszym hobby, które zaczęło rosnąć dwa lata temu, gdy zaczęła gromadzić sprzęt niezbędny do syntezowania substancji, którą pieszczotliwie nazywa "gąsieniczką". Czasami ten projekt pochłania ją tak bardzo, że nie śpi po nocach, zbyt podekscytowana nadchodzącym sukcesem, a cienie pod oczami oraz drżenie rąk tłumaczy ilością godzin spędzonych przed ekranem komputera i wypitych energetyków, i w sumie nikt nigdy ją o nic nie podejrzewa, bo taka słodka twarzyczka, taka urocza dziewczynka z warkoczykami nie mogłaby mieć nic za uszami. Ale ona ostrzegała przecież, że ma zamiar zapanować nad światem.
powiązania — dodatki
***
Czy ja stworzę kiedyś jakąś normalną postać?
Jest i Daebi! Trochę dziwne z niej dziewczę, ale proszę, nie bójcie się jej, chcemy się z nią kochać. Poszukujemy przyjaciółek, znajomych, rywali, kochanek i kochanków, najdziwniejszych wątków, spięcia, napięcia, śmiechu, no i poszukujemy miłości, nie będziemy się z tym kryć <3 Śmiało!
buźka: BIBI (Kim Hyungseo)
["Człowiek orkiestra" to chyba niewystarczający opis jej talentów, choć przyznam szczerze, że w moim odbiorze ta dziewczyna jest taka... Trochę mroczna i straszna. Na pewno nie chciałabym z nią zadrzeć 😆
OdpowiedzUsuńWydaje mi się że w całej tej wrogości, takiej grubej skorupce kryje się urocza panna do ukochania- ale tylko dla wytrwałych! xD życzę Ci wielu ciekawych i inspirujących wątków, w razie chęci zapraszam do którejś z swoich postaci 🙂 baw się dobrze! ]
Niall i Zuri
Spotted: Lubię rodzeństwa, choć muszę przyznać, że te szczególnie atrakcyjne sprawiają, że kręci mi się w głowie: nigdy nie wiem, na kogo się zdecydować! Na przykład taka D. Na temat jej brata rozpisywałam się ostatnio. Zauważyliście, że prawie zawsze młodsze rodzeństwo może sobie pozwolić na o wiele więcej, nawet jeśli różnica wieku między nimi jest niewielka? A D pozwala sobie na... naprawdę dużo. I chyba dlatego tak bardzo lubię się jej przyglądać. Dziewczyna wielu talentów, choć ciężko szukać między nimi czegokolwiek legalnego. Podobny niezły z niej szef kuchni. Bądź ostrożna, D. Ja wiem, co pichcisz po nocach.
OdpowiedzUsuńWitam na blogu!
buziaki,
plotkara 💋
[ a ja chciałam was serdecznie przywitać i życzyć dobrej zabawy wśród nas! Wiele się tu dzieje i myślę, że Twoja panienka bardzo dobrze wpasuje się w nasze towarzystwo 😏
OdpowiedzUsuńBawcie się dobrze ❤️]
Octavia
[ Witam cię z kolejną postacią! Ta również zdaje się niezwykle złożona oraz przemyślana. Daebi wywarła na mnie wrażenie skomplikowanej osóbki, która pragnie czerpać jak najwięcej i żyć po swojemu. Twarda z niej babka to na pewno. Coś czuję, że może solidnie namieszać! Ale to bardzo dobrze :D
OdpowiedzUsuńBawcie się dobrze! ]
Laurent / Jackson
[Widzę, że Daebi już z nami, więc jestem! :D Myślę, że wątek z Sunghoonem się nie sprawdzi, bo chłopak lubi manipulować ludzi, a wydaje mi się, że Twoja panna sobie na to nie pozwoli i jeszcze zrobiłaby mu krzywdę xD Ale...ten jej tajski boks mógłby się przydać w wątku z Ari :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że Min udałaby się metrem do Chinatown, spotkać się ze swoim chłopakiem, ale pokręciła grafiki, zapomniała kluczy - totalnie nieudana wyprawa. Gdzieś w drodze powrotnej mogłaby natrafić na nieciekawe towarzystwo, które zaciągnęłoby ją do ciemnej alejki, troszkę poszarpało i może Daebi by ją z tych tarapatów wyciągnęła? Jestem otwarta na inne propozycje, daj znać co myślisz :)]
Min Ari
[Hej, dzięki piękne! :) Te trójkąty się klikają jak coś. :D Tam jest o Noor trochę więcej. Jasne, na wątek jak najbardziej jestem chętna, tylko czy te panny się nie zagryzą? Widzę tutaj dwie skrajne opcje… :D]
OdpowiedzUsuńNoor Wilmar
[Ludzie, co mi chodzi po głowie... Aż boję się to napisać, ale mniejsza. Nie będę ukrywać, że chętnie wpakowałabym swoją Cappy w jakiś romans z rodzeństwem Park w roli głównej. A że nie potrafię się zdecydować na jedno z nich, to wykreowałam naprawdę szalony pomysł. Otóż znałam, że heteroseksualna Cappy podczas jednej z pijackich zabaw w gronie znajomych wylosowałaby kartę z zadaniem próby poderwania zupełnie obcej dziewczyny, którą wskaże jej grupa. Pech chciałby, że ową wskazaną osóbką byłaby siedząca w pobliżu Daebi, której niestety owe zaloty faktycznie by się spodobały. W ten oto sposób ze zwykłego żartu mamy nieplanowany romans. Ale, ale, przecież taka niezdrowa sytuacja nie może trwać wiecznie. Zwłaszcza, gdy na horyzoncie pojawia się groźba przylotu rodziców Capucine, którzy po odkryciu tego nieplanowanego eksperymentu z pewnością wpakowaliby swą małą diablicę w pierwszy lepszy samolot i odesłali do jakiejś zabitej dechami wsi, w której nie mogłaby dłużej szargać ich nazwiska. Na całe szczęście dokładnie dobę przed ich kolejną wizytą w Nowym Jorku panna Ozmo mniej lub bardziej przypadkowo (do wyboru) poznaje brata swej udawanej kochanki i tu są dwie opcje: albo on sam zauważa, że młoda Francuzeczka tylko gra, albo dziewczyna, nie mogąc dalej wytrzymać w kłamstwie i jednocześnie nie chcąc sprawić zbyt dużej przykrości Azjatce wyznaje mu całą prawdę w nadziei, że ten udzieli jej rady, w jaki sposób powinna z tego wybrnąć.
OdpowiedzUsuńCo Ty na to ? A może masz inny, ciekawszy pomysł ? Jeśli tak, chętnie go wysłucham.]
Cappy