urodzona 13/12/1996 roku w Nowym Jorku jako Evelyn Esme Norwood, choć, poza Norwoodami, nikt się tak do niej nie zwraca ——— początkująca pisarka; niedawny debiut w postaci wydanej książki przyniósł jej większą rozpoznawalność, niż się spodziewała i pociągnął za sobą nieoczekiwane kłopoty ——— od lat nastoletnich w stanie cichego, stabilnego nieporozumienia z większością rodziny, zwłaszcza z rodzicami i starszym bratem ——— po powrocie z Norwegii zatrzymała się w rezydencji Norwoodów, co nikomu specjalnie nie odpowiada ——— nie ufaj nikomu i niczemu, jeśli nie wiesz, gdzie jest jego mózg
Smarkaty wygląd pozwala jej zmieszać się z tłumem licealistów i udawać kogoś zupełnie innego. Bogata wyobraźnia od wczesnego dzieciństwa podtrzymuje proces tworzenia wielu osobowości na własny użytek; na swój dziwny sposób fascynują ją ludzie, każdy obarczony własnym bagażem. Bohaterowie tak wielu książek, których nikt nigdy nie napisał, a które składają się w jedną całość, tutaj i teraz. Gdyby tylko mogła, wynurzyłaby się z czasoprzestrzeni kilka lat w przód i wróciła obarczona wiedzą, do której nikt inny nie ma dostępu. Inspiruje ją cały świat, choć, a może właśnie dlatego, ciężko dostrzegać piękno, boleśnie realistycznie wiedząc, że jest się otoczonym całym milionem szarości. Życie traktuje jak teatralną scenę, zmieniając skórę w zależności od sztuki i aktu. Lubi udawać, a w każdym ze strojów zamyka małą część siebie. | Rzadko się uzewnętrznia, czasem kłamie, a czasem nagina rzeczywistość wedle własnego uznania. Nie znosi nakazów, snobów i towarzystwa, pośród którego wyrosła; wszystkiego musi spróbować, żeby wiedzieć, bo wiedza to jedyna broń, którą dzierży przeciwko światu. Jest marzycielką, która wie, na czym stoi, dlatego twardo stąpa po ziemi, a na sentymenty i porywy serca pozwala sobie jedynie wewnątrz własnej głowy. Lubi szepnąć w przestrzeń coś niezobowiązującego i patrzeć, jak rzeczywistość wokół rozpada się na kawałki od domysłów i podejrzeń; lubi podkopywać nieznośną pewność siebie bogatych dzieciaków i bogatych dorosłych, przekonanych, że pieniądze załatwią wszystko. Lubi żyć po swojemu, bez ograniczeń, oddychać wolnością; lubi obserwować, wyciągać wnioski, po prostu być. |
[Faktycznie muszę przyznać, że spoglądając na załączone zdjęcie za nic nie powiedziałabym, że Ava urodziła się w latach 90-tych ubiegłego wieku. A tu proszę, jaka niespodzianka. Cóż... z pewnością nie zyskała takiego wyglądu za darmo (zwłaszcza biorąc pod uwagę, że organizm człowieczy zaczyna się starzeć już od 20-tych urodzin).
OdpowiedzUsuńZałączam życzenia wielu wspaniałych wątków i wiecznego deszczu weny, a także czasu na jej wykorzystanie.
No i oczywiście w razie chęci zapraszam w swe skromne progi (może do Aurela, skoro panna Norwood tak bardzo nie lubi zasad panujących wśród większości majętnych ludzi).]
Rim, Pumpkin, Aurel i Nash
[Kochana z niej marzycielka! Z jakiegoś dziwnego powodu rozczulił mnie jej opis, może dlatego, ze sama przyglądając się ludziom wokół, wyobrażam sobie ich zapisanych na kartkach papieru. Baw się dobrze! Bardzo mnie ciekawi, jak tę pannę poprowadzisz, bo wyczuwam, ze butna z niech dziewucha :D]
OdpowiedzUsuń[Oooh, jaka ona jest urocza! gdybym miała opisać taką osobowość, rzuciłabym określenie trzeźwej marzycielki, choć nie jestem pewna, czy to nie oksymoron. To taka twarda delikatność, na prawdę interesująca i piękna kreacja :)
OdpowiedzUsuńŻyczę udanej zabawy i w razie chęci zapraszam do siebie! ;*]
Niall/Zuri
Spotted: Bardzo ciekawa osóbka z tej A. W ciągu ostatniego roku doszło do moich uszu tyle niesłychanych plotek na jej temat, że gdybym chciała, przez następne miesiące mogłabym pisać tylko i wyłącznie o niej. Podzielę się kilkoma. Podobno interesuje się nią jakiś europejski, młody monarcha. Ktoś kiedyś podszepnął mi, że całe swoje dzieciństwo spędziła na tych dziwnych obozach dla trudnej młodzieży, z których jednak wiecznie uciekała do domu. I w końcu, moja ulubiona, że jej niewyparzony język potrafi narobić mnóstwa kłopotu. Ostatnia informacja jednak pochodzi z pierwszej ręki: sama byłam jej świadkiem. Tak przy okazji, A, kochanie, opiszesz mnie w swojej książce? Daj znać, chętnie udzielę wywiadu!
OdpowiedzUsuńWitam na blogu!
buziaki,
plotkara 💋
[Cześć! Jestem zafascynowana Avą, jest w niej coś intrygującego i przyciągającego — bardzo ciekawi mnie jak poprowadzisz ją w wątkach, bo przeczuwam, że w świecie wypełnionym snobistycznymi nastolatkami może wielokrotnie namieszać. Życzę Ci wiele weny i zaproszę też do Keitha, może uda nam się stworzyć coś interesującego.]
OdpowiedzUsuńKeith
[Hej ponownie,
OdpowiedzUsuńCo powiesz na to, by Ava poznała Aurela podczas jednej z tych wystawnych imprez organizowanych przez członków śmietanki towarzyskiej Nowego Jorku ? Oczywiście żadne z nich nie zjawiło się na niej z własnej woli, więc nic chyba dziwnego, że dokładali wszelkich starań, by odłączyć się od reszty towarzystwa. Pech chciał jednak, że do chłopaka przyczepiła się panienka pragnąca oficjalnie tylko zaistnieć w świecie medialnym, ale tak naprawdę dążąca do tego, by zaciągnąć go do łóżka. Rzecz jasna Azjata próbowałby ją kulturalnie sprawić, ale jego wysiłki okazałyby się niestety daremne. Czy przechodząca nieopodal panna Norwood byłaby tak miła, by wyciągnąć tego nieboraka z opresji ?
A może masz inny, ciekawszy pomysł ? Jeśli tak, chętnie go wysłucham.]
M.in. Aurel
[Jest taka urocza, że ciężko się nad nią nie rozpłynąć, zaczynając od zdjęcia a na treści w karcie kończąc ❤ Z jednej strony wydaje się być bujającą nieco w obłokach marzycielką, ale z drugiej mam wrażenie, że potrafi być też waleczna i złośliwa, zwłaszcza w kontekście ostatnich zdań w karcie. Krotko mówiąc, pewnie można z nią i koniec kraść, ale jak się jej podpadnie to na amen. Bawcie się tutaj dobrze! ]
OdpowiedzUsuńEthan Watson
Koniec listopada był nierozłącznie powiązany z mglistymi ciemnościami, wiszącą w powietrzu wilgocią, przenikającą przez ubrania i mrożącą kości, i ponurym widokiem ogołoconych gałęzi. W ten melancholijny obrazek w pewnym momencie wkraczał jednak krzykliwy kicz bilbordów i skrzeczące odgłosy piosenek, które z roku na rok pozostawały dokładnie tak samo irytujące. W takim krajobrazie Święto Dziękczynienia zdawało się funkcjonować jako cezura między względną normalnością, a gorączką nadchodzącego największego święta konsumpcjonizmu. Nie oznaczało to jeszcze, że pozbawione było ono swojego własnego zbioru tradycji i charakteru, nawet jeśli na ten ostatni składało się wiszące nad stołem napięcie w oczekiwaniu na kolejną rodzinną kłótnię. Nie uchodził za wielkiego fana spotkań rodzinnych, o świątecznych kolacjach nie wspominając, ale sam przed sobą musiał przyznać, że w gruncie rzeczy uważał je za niezwykle zabawne. Klucz tkwił w traktowaniu wszystkiego, co miało miejsce, z przymrużeniem oka. Co zapewne było łatwiejsze, gdy na ogół nie znajdowało się po drugiej stronie niepotrzebnych, fałszywych w swojej trosce komentarzy.
OdpowiedzUsuńWpatrywał się w mijane rzędy drzew, tylko jednym uchem słuchając kolejnego z wywodów ojca. Konstantinos Argyropoulos był prawdopodobnie ostatnią osobą, którą można by posądzić o świąteczny entuzjazm, o co trudno było go winić.
— Wiesz, że nie musisz wyżywać się na studentach. — Kathryn skupiła wzrok na pliku zapisanych kartek i ich powoli zapełniających się uwagami marginesach.
— Nie wyżywam się — stwierdził w odpowiedzi jej mąż, przerzucając kartkę studenckiego eseju. — To świetna rozrywka, w sam raz na przygotowanie przed słuchaniem komentarzy twojego ojca…
Zza zakrętu wyłoniła się pokryta czerwoną cegłą fasada budynku. Szereg niskich, starannie przystrzyżonych krzaków okazał z dwóch stron główne wejście i półokrągły podjazd wysypany żwirem. Zaczynało się schematycznie. Samochód zatrzymał się tuż przy budynku, trzy inne stały już z boku, wskazując na obecność pozostałych zaproszonych, jego matka rzuciła coś o spóźnieniu i nie czekając na specjalne zaproszenie ruszyła w stronę schodów, raz tylko upewniając się, że szli zaraz za nią. Mógłby bez trudu utworzyć listę i odhaczać z niej kolejne punkty, przechodząc tym samym przez całą kolację, a jeszcze nawet nie zaczęli.
Za ciężkimi drewnianymi drzwiami czekał na nich przestronny hol połączony z klatką schodową, rozdzielający salon z jednej i jadalnię z drugiej strony.
— Już myśleliśmy, że się nie pojawicie. — Na oko siedemdziesięcioletnia kobieta stanęła u progu salonu i uśmiechnęła się ciepło.
— Helen. — Jego matka zbliżyła się do kobiety i wymieniwszy uścisk, dodała: — Wiesz jak wyglądają święta, kiedy myślisz, że wszystko jest zaplanowane, nagle dziwnym trafem nie możesz wybrać się o odpowiedniej porze…
W salonie grupy gości zajęły miejsca przy masywnych sofach ustawionych na samym środku pomieszczenia. Położony w głębi łuk oddzielał mniejszą przestrzeń biblioteki, wypełnionej starymi sięgającymi sufitu regałami. Wyrwawszy się z ciągu powitań i wymiany grzeczności, która przy każdej kolejnej osobie robiła się coraz bardziej nużąca i niezręczna — o czym w końcu rozmawiać z rodziną, którą widuje się jedynie od święta — oddalił się na tyle, by dalszy przebieg wydarzeń oglądać z bezpiecznej pozycji obserwatora. Szybko jednak zorientował się, że nie jedyny obrał podobny kierunek. Zajął miejsce tuż obok wielkiego okna wyglądającego na ogród i skierował wzrok w stronę Avy.
— O co zakładamy się w tym roku? Jak szybko dziadek poprowadzi rozmowę na polityczne tory? Kto pierwszy postanowi zażyć świeżego powietrza, by wydostać się z tego teatru? Co stanie się nowym zarzewiem wojen grecko-amerykańskich?
Od kilku lat co roku szukali tematu do małej świątecznej gry pomagającej przetrwać całe wydarzenie w dobrym humorze. Na swój sposób i ona stała się kolejnym elementem planu, który z początku miała wyśmiewać. Nie przeszkadzało to jednak wcale w dalszej zabawie, przeciwnie, być może stawała się ona tym bardziej pasować do okoliczności.
Lex