HELLO, FOLLOWERS!

Gossip Girl here.

Your one and only source for the truth behind the scandalous lives of New York's elite. Been a minute. Did you miss me? I know I've missed you. Though you're probably going to wish I'd stayed away when I'm done. Because I can see you. The real you. The one hiding just outside the edge of frame. Well, it's time to reframe that picture. And who am I? That's one secret I'll never tell.

You know you love me.
xoxo


. . .

MOST FOLLOWED

now
spotted:
Cinderella
Well, well, well! Looks like our H is getting more comfortable in the role of her life... Flashing smiles left and right, as if she didn’t just show up on the red carpet as the plus-one of a certain handsome, disgustingly rich guy we’ve all been crushing on since he recited French poems in first grade. I think this fairytale fits her perfectly, but... Word on the street is that her real self is catching up to her. Will the secret finally come out? And how will her Prince Charming react to it all? After all, she’s a sweet, hardworking girl, always there to offer a shoulder to cry on over coffee... Maybe this story really will have a fairytale ending. Well, we’ll see. Whether it’s “happily ever after” or not, you know I’ll be here to spill all the tea... or coffee!

You can't hide from me.
xoxo

Nie polubię Cię, jak powiedzieć prościej? Zbliżysz się o krok, porachuję kości

 

MARGOT YVES
Porusza się z gracją, zawsze wyprostowana niczym struna i z głową zadartą wysoko. Nie zna uczucia wstydu i choć brutalna szczerość to często obusieczny miecz to posługuje się nim ze znakomitą wprawą. Cechuje ją impulsywność, choć patrząc na nią przez pryzmat pozorów można odnieść wrażenie, że jest chłodna i zdystansowana. Otóż nic bardziej mylnego, panna Yves jest w gorącej wodzie kąpana i nawet kiedy próbuje nad sobą zapanować, zacisnąć wargi i milczeć, bo tak wypada, to emocje mimowolnie się z niej wylewają. 
Zbyt często unosi się z dumą, a z jej ust chyba nigdy nie padło proste przepraszam, zupełnie jakby proszenie kogoś o wybaczenie mogło uchybić jej godności. Prawda jest jednak taka, że Margot jest cholernie uparta i święcie przekonana o swoich racjach, które bezpośrednio i głośno wygłasza, nie bojąc się konsekwencji swoich słów i czynów.
Jest cierpka jak agrest i słodka jak bez. Słowem potrafi zranić głęboko, czynem potrafi odebrać komuś godność. Choć nie życzy nikomu źle, to gdy ktoś zajdzie jej za skórę, to jest mściwa i potrafi uprzykrzyć komuś życie. Jednocześnie jej głos pełen jest słodyczy, a uśmiechem mogłaby podbić niejedno serce. Balansuje gdzieś na krawędzi dobra i zła, rozkoszy i zepsucia, raz przechylając się w jedną, a kiedy indziej w drugą stronę. 
Kocha sztukę i  kocha się ze sztuką. Wyraża się poprzez sztukę. W duszy jest artystką, a swoje emocje często przelewa na płótno — co może jest i lepszą opcją, bo Manhattan tak często nie grzmi od jej wybuchów. Zbyt często bowiem zatraca się w swoich uczuciach i daje się im ponieść. Ma dominujący charakter, lubi się rządzić i rozstawiać ludzi po kątach, przyzwyczajona, że każdy jest na jej skinienie; a im bardziej ktoś próbuje się jej oprzeć, z tym większą przyjemnością go złamie. Nie umie przegrywać i zawsze jest nastawiona na sukces. Dąży do swoich celów choćby po trupach, chcąc być dla ludzi ikoną i chcąc wspiąć się jak najwyżej. Zawsze jest jej mało, zawsze jest głodna  coraz większego sukcesu.
Jest zbiorem cech, uczuć i emocji, których nigdy nie zrozumiesz.

bliscy — instagram

Margot Blanche Yves — 18 marca 1998, NY — Rozpuszczona do szpiku kości jedynaczka, córka francuskiej aktorki teatralnej i amerykańskiego biznesmena, z arystokratycznymi korzeniami od strony matki, należąca do jednej z najbardziej poważanych rodzin w Nowym Jorku — Studentka sztuki na Columbii, modelka znajdująca się pod skrzydłami Marie Cadieux, biorąca udział w największych i najbardziej prestiżowych kampaniach — Skandalistka, choć nie do końca wiadomo czy z wyboru, czy z przypadku — Miłośniczka cienkich papierów, wina, książek, mody, sztuki i Audrey Hepburn — Wysoka i szczupła, niemal zawsze na wysokich obcasach, ciemnowłosa i ciemnooka, roztaczająca wokół siebie podniecającą woń cynamonu i nardu — Właścicielka apartamentu na Upper East Side — Królowa Upper East Side, obracająca się wśród śmietanki towarzyskiej, uwielbiana przez swoją rodzinę i przyjaciół
Cześć! Obiecuję, że na dniach uzupełnię zakładki! Margot jest trudna, ale jednocześnie uważam, że ciekawa i na pewno zapewni Wam wiele rozrywki i wrażeń. Zapraszam na porywającą rozgrywkę, od której trudno będzie nam się oderwać. Przyjmę relacje trudne i skomplikowane, przyjaciół, czy wrogów. czarodziejkaslow@gmail.com

10 komentarzy:

  1. [Witam serdecznie,

    Przyznaję bez bicia, że trochę podglądałam kartę, gdy ta była jeszcze w roboczych, ale po prostu nie potrafiłam się powstrzymać. Bo jak tu przejść obojętnie obok takiego nagłówka wyciągniętego z jednej z piosenek Peszek, gdy naczytało się (i naoglądało) wiele kryminałów, więc Twój umysł spodziewa się czegoś z jakąś zbrodnią w tle ? Sądzę, że na tym etapie mojej wypowiedzi domyślasz się jak bardzo byłam zaskoczona, gdy okazało się, że panna Yves z szalonym wampirem ma wspólne tylko niektóre cechy charakteru.

    Życzę wspaniałej zabawy oraz mnóstwa weny i samych porywających wątków. W razie czego zapraszam również w swe skromne progi.]

    Rim, Aurel & Nash

    OdpowiedzUsuń
  2. [ dzień dobry:)

    Margot ( piękne imię!) Wydaje się być naprawdę dziewczyna z silnym charakterem, która nie daje sobie w kaszę dmuchać. Widzę, że nasze panie chyba łączy jedna postać, czyli Fabien. Jeśli masz ochotę, zapraszam do Octavii, myślę, że między paniami może być ciekawie ;)]
    Octavia

    OdpowiedzUsuń
  3. Spotted: Niedzielnym porankiem (a może jeszcze nocą?) M, my Huckleberry friend, widziana przed sklepem jubilerskim. Zajada się maślanym croissantem i popija go potężnym łykiem niskotłuszczowego latte, przyglądając się przy tym błyskotkom w witrynie. Potem otula się szczelniej prochowcem Burberry, poprawia ciemne okulary na nosie i powolnym krokiem rusza w stronę swojego apartamentowca. Gdzieś to już kiedyś widziałam... Ale chyba o wiele bardziej podoba mi się ta unowocześniona wersja. Jak wiemy, Holly nie była do końca taką grzeczną dziewczynką... Coś czuję, że i M będzie w stanie mnie jeszcze czymś ciekawym zaskoczyć!
    Witam na blogu!

    buziaki,
    plotkara 💋

    OdpowiedzUsuń
  4. [Cześć! :)
    Widzę między Twoją Margot, a moją Priscillą parę podobieństw, choć panny wywodzą się z zupełnie różnych rodzin to jednak w podobny sposób zarabiają na życie, obie uwielbiają cienkie papierosy i wysokie obcasy. Z tego mogłaby być albo prawdziwa przyjaźń albo nienawiść. ;) Bardzo ciekawa postać, z którą mam nadzieję będziesz się tutaj świetnie bawić i znajdziesz same interesujące wątki. Oby dramy was nie opuszczały! ^^
    W razie chęci zapraszam pod kartę Gabriela lub Priscilli, w zależności, które z moich dzieciaczków bardziej by odpowiadało. :)]

    Priscilla Marigold & Gabriel Salvatore

    OdpowiedzUsuń
  5. [Cześć! Bardzo się cieszę, że zostałam przykryta i to tak piękną kartą. Jakoś od razu człowiekowi lżej jak nie wisi na głównej, kiedy nie ma się takiej ładnej i sprytnej karty postaci :D Muszę przyznać, że wizerunek idealnie pasuje do treści. Oby Margot w sztuce znalazła coś więcej niż tylko sukces! :)]

    Amelia>/b>

    OdpowiedzUsuń
  6. [Witam,

    Przybyłam poinformować, że właśnie posłałam Ci maila.]

    OdpowiedzUsuń
  7. [żeby nie zaśmiecać pod kartami, chodź na maila to ustalimy coś ciekawego między paniami ❤️]
    Octavia

    OdpowiedzUsuń
  8. Nowy Jork wraz ze swoimi mieszkańcami wywodzącymi się z różnych klas społecznych potrafił być nad wyraz interesujący. A któż mógł wiedzieć o tym lepiej niż dziennikarze, z których najlepszym nosem do wszelkiego rodzaju afer cechowali się chyba ci śledczy ? Być może właśnie dlatego mieli tak dużo wrogów. Choć Aurel stawiał dopiero swe pierwsze kroki w tym zawodzie, zdążył już zaskarbić sobie nienawiść co najmniej kilku Nowojorczyków, z których część wywodziła się również z bardzo wpływowych rodzin. Nic więc chyba dziwnego, że przed każdym samotnym wyjściem na ulicę rozglądał się uważnie dookoła a w kieszeni nosił nieodłącznie gaz pieprzowy. Dodatkowo niedawno dołożył do niego niewielkich rozmiarów pistolet. Jeden z ostatnich facetów, do którego skazania się przyczynił zagroził mu bowiem, że dosięgnie go nawet zza więziennych murów. I nie były to raczej jedynie czcze pogróżki, bo niespełna kilka dni później odkrył na przykład, że ktoś majstrował przy hamulcach jego roweru. O tyle dobrego, że tym razem skończyło się tylko na niekontrolowanym spadku z urwiska razem z zaprzęgiem, kilku siniakach i paskudnej szramie w pobliżu prawej skroni, którą od biedy mógł przykryć włosami. Dałby sobie jednak rękę uciąć, że gdyby nie szybka reakcja psiaków skończyłby jako szaszłyk, ponieważ kilka metrów poniżej miejsca, w którym wreszcie udało im się szczęśliwie zatrzymać majaczył ułamany, ostro zakończony pień drzewa. Od tamtej pory sprowadzał przynajmniej jednego z futrzaków niemal wszędzie. Zdołał również przekonać swego szefa, by ten pozwolił mu zabierać je do pracy. Przynajmniej do momentu, gdy osoba, z którą miał się spotkać nie miała ku temu nic przeciwko. A tak się składało, że jego dzisiejsze zlecenie dotyczyło dziewczyny, którą poznał kilka lat temu podczas wyścigów, więc założył, iż wpuści go do swojego domostwa także z czterołapem u boku. Zwłaszcza, że redaktor naczelny, który rozmawiał z nią wcześniej nie wspominał mu nic o tym, że tym razem powinien zostawić go w domu.
    - Daj spokój Po, przecież nie wypada iść w gości z taką rozczochraną czupryną. – Zaśmiał się, dokonując ostatnich poprawek na wciąż mokrej po kąpieli sierści najmłodszego członka swego zwierzęcego stadka. – Szczególnie, gdy chodzi o kogoś tak szanowanego jak panna Yves.


    Aurel

    OdpowiedzUsuń
  9. Marie Cadieux niewątpliwie kochała każde ze swojej trójki dzieci, jednak gdyby miała wskazać na swojego ulubieńca, z pewnością wybrałaby swojego rodzynka. Jedyny syn był jej oczkiem w głowie; choć była w pełni świadoma jego wad, to wolała dostrzegać w nim zalety. Fabien aparycją przypominał ojca, ale charakter odziedziczył po ukochanej matce. Nic zatem dziwnego, że tak dobrze potrafili się porozumiewać. Gdy Jean-Pierre nieustannie próbował wprowadzić żelazne zasady i pewną dyscyplinę w stosunku do swojego syna, to właśnie Marie zawsze małżonkowi w tym przeszkadzała. Jako matka Fabiena zawsze w niego wierzyła, zawsze wszystko mu wybaczała, zawsze usprawiedliwiała i zawsze ratowała z opresji. Było tak od początku i niewątpliwie miało być tak do końca. Podczas, gdy Fleur i Francine były cieniem ojca, Fabien zdecydowanie był i wciąż jest cieniem swojej matki. Tam gdzie ona, tam i on. Nie oznaczało to wcale, że był rasowym maminsynkiem. Marie nierzadko wytykała synowi błędy i obdarzała go cenną matczyną krytyką, w końcu kochała go całym sercem i chciała, aby w życiu dobrze mu się wiodło. Niemniej, szanowała jego prawo wolnej woli, z czym Jean-Pierre miał zdecydowanie większy problem. Dlatego też, gdy jej syn podejmował taką, a nie inną decyzję, wspierała go w mniejszym czy większym stopniu. A gdy ten wybór okazywał się błędem, oczywiście ruszała mu z pomocą, nawet jeśli on sam o tym nie wiedział. Nic zatem dziwnego, że pozwoliła mu ponownie pojawić się w miejscu jej pracy, gdy miała być tam także jego była przyjaciółka…

    Tego październikowego dnia Marie Cadieux miała zaplanowaną sesję zdjęciową nowej jesienno-zimowej kolekcji, której twarzą była między innymi Margot Yves. Dokładnie ta Margot, którą jeszcze kilka miesięcy temu Fabien obdarzył tym dziwnym, choć niezwykle przyjemnym uczuciem. Ta Margot, którą znał od lat i która dotychczas była jego najlepszą przyjaciółką. Ta Margot, którą stracił przez własną głupotę. Fabien od czasu do czasu pozwalał sobie na myślenie, że jego mama zdecydowanie mściła się na nim za popełnione błędy. Gdy jednak odzywał się głos rozsądku, uświadamiał sobie, że taki scenariusz był niemożliwy. Marie była profesjonalistką, a Margot wschodzącą gwiazdą modelingu. Los uśmiechnął się do nich obu, nawet jeśli w ten sam sposób drwił sobie z Fabiena. Niemniej jednak, w jakimś stopniu szczęście wciąż towarzyszyło młodemu Cadieux. Tak bliska współpraca matki z dawną przyjaciółką oznaczała ogromną szansę na ponowne wpisanie się w łaski Margot. Choć nie zdążył jeszcze wyleczyć się z pięknej Octavii, nie oznaczało to, że miał na dobre stracić ukochaną przyjaciółkę.
    Na planie pojawił się równocześnie ze swoją mamą, a nawet kilka minut szybciej. Siedział w kącie, obserwując rozpoczynające się prace. Świat mody był bezlitosny, okrutny i trudny. Przetrwać mogły w nim tylko tak silne osoby, jak jego matka, ale również jak Margot. Jego ukochana Margot była wspaniała. Nie brakowało jej wdzięku ani siły. Była pełna elegancji, a zarazem zadziorna i odważna. Mogła wszystko, co tylko chciała. Adorował ją, zachwycał się nią i… Cóż, wiele więcej. Ktoś, kto obserwował go z boku, niewątpliwie nazwałby to miłością, ale dla niego była to tylko fascynacja. Przecież gdyby już kilka miesięcy temu przyznał, że ponoć zakochał się w Margot Yves, wówczas już doszczętnie i na amen zniszczyłby łączącą ich więź przyjaźni. Oczywiście, minione wakacje pokazały, że potrafi też zniszczyć ją w inny sposób, ale przecież nie zrobił tego nieodwracalnie… Cóż, tak myślał i wolał wierzyć, że jest to prawda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Fabien, mam nadzieję, że nie masz zamiaru nam przeszkadzać… — zażartował Tony, asystent jego matki. Fabien posłał mu karcące spojrzenie. Ten ciemnowłosy mężczyzna zapewne domyślał się, dlaczego młody Cadieux pojawił się na planie tak szybko i wyglądał tak nerwowo. Takie zachowanie nie było wcale w jego stylu. Fabien nie denerwował ani nie stresował się niczym, więc jeśli nagle takie coś się działo, oznaczało to coś szczególnego. A jeśli nie wiesz, o co chodzi, to zwykle chodzi o kobietę. — Pamiętaj, nikt nie każe ci tu siedzieć. Jesteś synem szefowej… — powiedział cicho, dając mu delikatną wskazówkę, że czekając, nie osiągnie celu. Miał rację.

      — No tak, merci za te cenne przypomnienie, Tony — odparł i krótko się zaśmiał. Poprawił kołnierz jasnej koszuli, której rękawy podwinął do łokci. Zawsze starał się wyglądać elegancko i stylowo, a już tym bardziej wtedy, gdy miał odnieść kolejny sukces.

      Dowiedział się, że był to już czas przygotowań, tak też domyślił się, że Margot musiała znajdować się gdzieś blisko. Ruszył w stronę tej części, gdzie znajdowały się garderoby. Intuicja go nie zawiodła. W jednym z pomieszczeń znalazł Margot. Brunetka dopiero zaczęła swoje przygotowania. Wokół niej znajdowali się wizażyści i fryzjerzy, którzy przygotowywali ją do sesji zdjęciowej. Mieli doprowadzić ją do tak zwanej perfekcji. On sądził, że nie było takiej potrzeby, bo Margot zawsze wyglądała bardziej niż idealnie.
      Przez moment stał w tyle, poza zasięgiem jej wzroku, ale szybko postanowił to zmienić. Podszedł do dziewczyny. Nie przejmował się sztabem pracowników, w końcu nie mogli go wyprosić dopóki jego matka im na to nie pozwoli. Stanął za Margot i spojrzał na jej odbicie w lustrze. Wyglądał na spokojnego i rozluźnionego, choć serce biło mu jak szalone. To było ich pierwsze spotkanie od tamtego tragicznego, nieszczęsnego wieczoru, gdy podjęli jedną z najgorszych decyzji. Od tamtego czasu tyle chciał jej powiedzieć…

      — Cześć, Marge — przywitał się, posyłając jej urokliwy uśmiech — Wyglądasz pięknie. Tęskniłaś?


      Fabi ♥

      Usuń