Sip the gossip, drink 'til you choke;
sip the gossip, burn down your throat
Gabriel Salvatore
ur. 24 I 1999 Włochy, Portofino → 15.04.2003 Nowy Jork ⬪ Student na NYU Stern School of Business
Wychowała go Upper East Side, ale od dłuższego czasu nie czuje się jej częścią. Z nastolatka, który cieszył się, gdy jego nazwisko pojawiało się w gazetach zmienił się w młodego mężczyznę, który ceni sobie przede wszystkim spokój. Poznanie rodzinnych sekretów, które Lorenzo Salvatore tak bardzo starał się zamieść pod dywan i ukryć przed synem sprawiło, że inaczej zaczął patrzeć na to, co do tej pory było miłymi wspomnieniami z dzieciństwa i ciepłymi ramionami matki.Powrót do Nowego Jorku okazał się inny niż się spodziewał. Zniknął z social media, nie pokazywał się na eventach, nie było go widać ani słychać. Wcale nigdzie nie wyjechał, wciąż był w mieście i niespecjalnie się ukrywał. Przestał przebywać w znanych sobie miejscach, unikał tłumów. Starych znajomych. Powoli wychodzi ze swojego ukrycia, ale szybciej na jego mediach społecznościowych będzie można dostrzec tworzone przez niego tatuaże niż jego samego. Niemal nie ma śladu po kłopotliwym Gabrielu, który ledwo pamiętał wydarzenia poprzedniej nocy. Czasami tęskni za przepełnionymi ludźmi imprezami, ale polubił również swoją samotność. Nadal studiuje, aby w przyszłości przejąć władzę nad biznesem ojca, choć nigdy nie widział siebie wciśniętego w garnitur i uczęszczającego na spotkania zarządu. Swoją pasję do tatuaży przemienił w pracę, a od jakiegoś czasu pracuje w Vice Tattoos, gdzie najczęściej można go spotkać.Podobno poukładał sobie już w życiu. Ojciec nie patrzy mu na ręce tak często, jak miało to miejsce jeszcze kilka miesięcy temu. W końcu przestał imprezować, nie bierze i nie sprawia żadnych problemów, nie niszczy nazwiska i reputacji, na którą tak długo pracował. Zaczął się w końcu zachowywać tak, jak na dorosłego mężczyznę przystało.Podobno.
Kłopotliwysyn właściciela luksusowych hoteli oraz kurortów Crimson Hotels and Resorts rozsianych po Europie, Azji i obu Amerykach, Lorenza Salvatore oraz Moreny Salvatore o której się nie mówi ⬪ 2013-2017 spędził w Szwajcarii ucząc się w Collège du Léman ⬪ pierwszy tatuaż zrobiony w wieku 15 lat ⬪ tatuator i piercer w Vice Tattoos ⬪ Apartament na 199 2nd St, Mineola ⬪ Instagram ⬪ Basil & Nagini
_________________________________________________
Hej, znowu ja!
W tytule Limp Bizkit "Behind Blue Eyes", w karcie Måneskin "Gossip", a na wizerunku Stephen James.
Niektórzy mogą kojarzyć Gabsa, który już tu kiedyś był. Zatęskniłam za nim i w końcu wróciłam, tym razem może na dłużej.
Karta: [1]
📩bysiaa44@gmail.com
Wywróciła oczami, słysząc karcący głos swojej babci. Isabella wyrzucała z siebie słowa niczym z karabinu, jednocześnie przewracając tortillę na patelni, która chwilę później wylądowała na talerzu, a ten pod samym nosem Octavii. Jak zawsze, kiedy przyszła do dziadków, nie mogła wyjść z pustym brzuchem.
OdpowiedzUsuń— Przecież to jeden tatuaż. Malutki — powiedziała, uśmiechając się lekko. Wiedziała, że Isabella nie lubiła, kiedy ciało ozdabiało się tatuażami, ale to była decyzja Octavii, nikogo innego.
— Jesteś piękną, młodą kobietą, Tay. Po co Ci one? — starsza kobieta odwróciła się w stronę wnuczki, wpatrując się w nią intensywnie, aż Blanchard poczuła dreszcz, który przebiegł jej po kręgosłupie.
— Każde z Twoich wnucząt ma tatuaże, abuela, ale to mnie się zawsze obrywa najbardziej. Czemu nie mówisz tego Chrisowi, który ostatnio wytatuował całe plecy? — rzuciła zaczepnie, biorąc kęs tortilli. Parzyła w język, ale to w żaden sposób nie przeszkadzało brunetce. — Poza tym będzie mało widoczny — dodała. Zrobienie tatuażu wyszło całkiem spontanicznie, gdzieś pomiędzy użalaniem się nad sobą, a drugą butelką wina, kiedy kilka dni temu Octavia siedziała u siebie w mieszkaniu, całkiem sama. To właśnie wtedy, kiedy siedziała przed płótnem, wpatrując się w czysty materiał, z chaosem panującym w jej głowie stwierdziła, że musi coś zrobić ze sobą. Musi udać się do miejsca, gdzie poczuje fizyczny ból, który jakby miał ukoić ten, który ogarnął jej duszę.
— Chociaż powiedz, co to będzie — Isabella odsunęła krzesło, siadając naprzeciw wnuczki, po czym spojrzała na małą Aylę, która podjęła kolejną próbę przeturlania się na brzuch, leżąć na dziecięcej macie rozłożonej w kuchni. Octavia również spojrzała na córkę, uśmiechając się lekko.
— Sztylet. O tutaj — powiedziała, podnosząc rękę w górę i pokazując babci miejsce z tyłu na ramieniu, gdzie będzie za niedługo mieć kolejne dzieło. Isabella Ramirez westchnęła przeciągle, kręcąc głową na boki. Cóż, musiała pogodzić się z tym, że tatuaże były nową modą, panującą wśród społeczeństwa i już nie kojarzyły się wyłącznie z pobytem za kratkami, czy przynależnością do któregoś z gangów. Ot życie, które pędziło swoim własnym torem.
Chwilę później Octavia dokończyła swoje śniadanie, dopiła do końca chłodną herbatę i pocałowała babcię w czoło, dziękując jej jednocześnie za opiekę nad Aylą. Nie wiedziała, co zrobiłaby bez swojej abueli, która była dla niej niczym anioł. Zawsze była obok, bez względu co by się działo.
Pół godziny po opuszczeniu rodzinnej posiadłości na obrzeżach Nowego Jorku zaparkowała swojego mercedesa pod salonem Vice Tattoos. Salon ten też został wybrany całkiem spontanicznie, kiedy gdzieś na instagramie mignęły Octavii prace ich tatuatorów. Zadzwoniła tam z samego rana, rezerwując najbliższy termin. Nie miała konkretnie wybranego artysty, dlatego też poprosiła, żeby był to ktoś, kto ma akurat wolną chwilę, bo przecież jej tatuaż nie zajmie całego dnia.
UsuńDzisiejszy dzień należał do tych dusznych, gdzie w powietrzu można było wyczuć zbliżającą się burzę. Nad Nowym Jorkiem powoli zbierały się ciemne, ciężkie chmury. Octavia na moment uniosła głowę w górę, wpatrując się w niebo. Westchnęła przeciągle, by chwilę później zamknąć samochód i zejść z ulicy. Na drodze jak zawsze panował ogromny ruch, kierowcy trąbili na siebie, wymijali i szukali wolnego miejsca do zaparkowania. Pędzili w tylko sobie znanym kierunku.
Pchnęła drzwi, wchodząc do studia, które ogarnęła szybkim spojrzeniem. Uśmiechnęła się lekko, podchodząc do lady, gdzie siedziała młoda dziewczyna, która zawzięcie klikała coś na smartfonie.
— Cześć, byłam dzisiaj umówiona na tatuaż — przywitała się, opierając ręce o ciemne drewno lady. Dziewczyna przed nią uniosła głowę, posyłając również Octavii ciepły uśmiech. Jakby dostrzegła, że nie wszystko jest tak dobrze, jak starała się to pokazywać Blanchard.
— A do kogo jesteś umówiona? — zapytała, na co Octavia wzruszyła jedynie ramionami.
— W sumie nie wiem, chciałam żeby było to jak najszybciej, więc powiedziałam, że mi to obojętne, kto będzie mnie tatuował. Octavia Blanchard, jeśli to w czymś pomoże — odpowiedziała zgodnie z prawdą, a blondynka zwróciła spojrzenie na komputer. Poszukała jej imienia i nazwiska.
— Okej, mam. Idziesz do Gabsa, skończy pewnie za jakieś piętnaście minut. Usiądź i poczekaj. Pewnie za chwilę tu przyjdzie — poleciła, na co Octavia kiwnęła lekko głową, kierując się w stronę ciemnej, skórzanej kanapy. Widać było, że mebel nie był najnowszy, ale według Octavii bardzo tu pasował. Usiadła, zapadając się wręcz w środku. Było całkiem wygodnie. Z torebki wyciągnęła telefon, żeby nie nudzić się przez ten kwadrans, który dzielił ją od fotela tatuatorskiego. Jak zawsze poczuła te przyjemne uczucie, które towarzyszyło jej za każdym razem, kiedy bywała w takich miejscach. Zignorowała wiadomości od Jacksona, który wypisywał do niej od momentu ich ostatniej… rozmowy. Przełknęła gorzki smak porażki, weszła na instagram, robiąc zdjęcie studia i oznaczając je na relacji. Mała reklama z jej strony przecież nie zaszkodzi, prawda?
Tay
[ojej... mrrr *_*]
OdpowiedzUsuńZee
[Hej,
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie z powrotem i jak zwykle życzę samych porywających wątków sypiących się niczym jesienne liście.
PS. Gdybyście mieli czas i chęci zapraszam również w swe skromne progi. To, że w jednym miejscu nam nie wyszło, nie znaczy przecież, że gdzie indziej musi być dokładnie tak samo.]
Lean, Zhilan, Gabby i Max
[ Witamy ponowienie!
OdpowiedzUsuńOdświeżony Gabs prezentuje się jeszcze lepiej i z pewnością znów zrobi furorę ;D
Do tego te tatuaże i wizerunek, rozpływam się... Baw się z nim dobrze ❤️ ]
Lian & Jackson
[Hej. Intrygująca postać. Z tego co widzę bohater miał już swoje przygody w tym mieście. Ciekawe co tam się wydarzyło dokładnie. Cóż powodzenia życzę w wątkach! ]
OdpowiedzUsuń~Lèa & Lucas
Czasami zazdrościła ludziom tego, że są anonimowi. Albo, że jak chcą, to mogą zniknąć z pola widzenia. Ona, gdy chciała świętego spokoju, to i tak go nie miała. Nawet gdy wyjeżdżała do Francji, zawsze ktoś widział ją na lotnisku, ktoś widział ją na ulicach Paryża i przesyłał każdą tą informację do cholernej Plotkary. Octavia Blanchard była jedynie pożywką dla ludzi ze śmietanki towarzyskiej Nowego Jorku, ale i też zwykłych mieszkańców, którzy śledzili każdy krok tych znanych i bogatych.
OdpowiedzUsuńNie można powiedzieć, że się nie przyzwyczaiła, bo już przywykła, lata temu. Przywykła do plotek na swój temat, do oceniania jej przez tych, którzy nawet nie zamienili z nią słowa. Raz była Perfect O, której współczuli tego, że tak bardzo pogubiła się w życiu. Że tkwiła w chorej relacji, nie potrafła zrezygnować z człowieka, który czasami zachowywał się tak, jakby była niczym, a raz była całym jego światem. To ona zawsze walczyła o niego, starając się pokazać mu, jak dobrze im może być. Była raniona i odrzucana, by chwilę później znaleźć się w jego ramionach.
Chwilę później już nie była tak perfekcyjna. Ludzie mówli, że powinna zmienić zachowanie, skupić się na Ayli. A to przecież robiła. Robiła to od pieprzonego pół roku, od kiedy jej córka pojawiła się na świecie. Sama się nią opiekowała – wstawała w środku nocy, zmieniała pieluszki, chodziła do lekarzy, starając się być jak najlepszą matką. Ale nikt nie pytał, czemu robi to sama. Czemu Jackson nie przykłada ręki do pomocy przy małej. Jego nie krytykowali za zachowania, za imprezy, za ćpanie, bo taki był i już nigdy miał się nie zmienić. Tacy jak on się nie zmieniali.
Nawet będąc tutaj, w studiu tatuażu, nie czuła się anonimowa. Wiedziała, że pewnie parę osób w pomieszczeniu ją kojarzyło, i być może za niedługo ktoś wyśle kolejną, pieprzoną plotkę na jej temat.
Nie zwróciła większej uwagi, kiedy usłyszała kroki dobiegające ze schodów nieopodal. Nawet nie ruszyło ją to, kiedy odezwała się blondynka zza lady, która poinformowała pracownika, że Octavia już jest i czeka. Dała sobie jeszcze kilka długich sekund na przejrzenie kilku relacji na instagramie od znajomych i dopiero potem uniosła głowę w górę, kiedy usłyszała nad sobą głos. Głos, który był jej tak dobrze znany. Który jeszcze kilka lat temu słyszała niemal codziennie, a potem nagle wszystko zamilkło.
Octavia Blanchard przełknęła głośno ślinę, a jej spojrzenie spoczęło na Gabrielu, którego widziała pierwszy raz od ich ostatniego spotkania, które zakończyło się w jego sypialni, na jednym ze spotkań, które zorganizował jego ojciec. Miała wrażenie, że minuty ciągnęły się w nieskończoność, a ona nie wiedziała co, ma powiedzieć. W jej głowie pojawiły się wspomnienia, do których się uśmiechnęła. A może uśmiechnęła się do niego, kiedy tylko zobaczyła, jak i on uśmiecha się w jej stronę?
— Cześć, Gabs — odpowiedziała w końcu, wstając z kanapy i wrzucając telefon do niewielkiej, czarnej torebki.
UsuńTo było szalone, czuła się jakby występowała w jakimś durnym filmie, gdzie znów po długiej przerwie, drogi głównych bohaterów znów się ze sobą przecięły. To, co wydarzyło się między nimi i jak zakończyli swój związek jak i znajomość w sumie się nie liczyło. Przebolała to. Pocieszyła się po jego stracie, która odcisnęła na niej jakieś piętno.
Przyjrzała mu się uważnie, stwierdzając, że bardzo się zmienił. Jakby wydoroślał? Zdecydowanie już nie był tym Gabrielem, który utkwił w jej wspomnieniach. Zdecydowanie nadal jednak był tym typem, za którym oglądała się nie jedna i pewnie niejedna chciałaby mieć okazję, by i on zwrócił na nią uwagę.
Przesunęła koniuszkiem języka po ustach, które w tej chwili wydawały jej się nadzwyczaj suche i spierzchnięte. Po raz kolejny na ustach Octavii zagościł lekki uśmiech.
— Cóż za spotkanie. Nie spodziewałam się wpaść na Ciebie właśnie tutaj. Mniejsza, oto jestem i dzisiaj widać będę dla Ciebie płótnem — zaśmiała się. Co jak co, ale nigdy nie pomyślałaby o tym, że będzie ją tatuował były chłopak, który kiedyś był dla niej całym światem.
— Jaki ten świat mały. Kiedy wróciłeś? — zapytała zaciekawiona, odgarniając kosmyk ciemnych włosów za ucho. Nigdy jakoś nie przepadała za ich spinaniem, ostatnio też nawet stwierdziła, że całkiem ładnie jej w kręconych włosach, więc nie chciało jej się ich prostować, co jeszcze jakiś czas temu robiła nagminnie.
— Dobrze wyglądasz, Gab — pochwaliła, nie mogąc się powstrzymać, a chwilę później klasnęła lekko w dłonie. — To jak, zaczynamy? Już się nie mogę doczekać — dodała.
Tay
[Boże on jest po prostu cudowny, ale ja i tak już ledwo wyrabiam z wątkami (jeszcze mam zaległości u Ciebie 🙈), wiec pozostaje mi tylko popatrzeć, powzdychać i uważnie czytać ploteczki xD bawcie się dobrze!]
OdpowiedzUsuńMackenzie
[No nie mogłam przejść obojętnie obok Gabsa, no i Ari chyba też nie - tęskniłyśmy za tym panem :D Przydałby się jej znowu taki "starszy brat", który może zdołałby jej przemówić do rozsądku. Jeśli chciałabyś znowu połączyć ich ścieżki, no to zapraszamy, no i oczywiście życzę weny i samych super wąteczków 😇]
OdpowiedzUsuńMin Ari & Ahn Sunghoon
Spotted: Kiedy G tak nagle zniknął przed paroma miesiącami, byłam więcej niż pewna, że ojciec znów wsadził go w prywatny odrzutowiec i wywiózł gdzieś do Europy, by... nauczyć go jeszcze więcej nienawiści do ojca? Staruszek pewnie nie tego by się spodziewał, ale jak dla mnie to jedyny rozsądny rezultat! W każdym razie, wyobraźcie sobie, tak się nie stało. Posprawdzałam każdy kącik, ale G w Europie nie znalazłam. Był tu cały czas, miedzy nami, na Manhattanie, ale wydaje się być o wiele mniej nasz, a bardziej... no właśnie, jaki? Na pewno nie spokojniejszy, w to nie uwierzę, choć może dobrze udaje. Bardziej tajemniczy. I zdecydowanie bardziej pociągający! Ach, nie mogę się doczekać, aż poznam wszystkie tajemnice, które kryją te piękne oczy. I knew you’ll be back!
OdpowiedzUsuńWitam na blogu!
buziaki,
plotkara 💋
Cała sytuacja z jej ciążą odbiła się głośnym echem wśród mieszkańców Manhattanu. Jak na samym początku udawało się Octavii wszystko ukrywać, tak z każdym kolejnym miesiącem nie było to łatwe. Wówczas ograniczyła wyjścia, mało co się pokazywała i od jakiegoś szóstego miesiąca ciąży jej mieszkanie było dla niej jak więzienie. Plusem było to, że w apartamentowcu nie było wścibskich ludzi, każdy raczej zajmował się sobą i swoim życiem, a miała też kilku zaprzyjaźnionych sąsiadów, którzy od czasu do czasu do niej wpadali, tak samo jak zaufani przyjaciele. Wtedy wszystko się zmieniło, a ona nawet polubiła tą swoją samotność, która na samym początku jej przeszkadzała. Teraz też się niewiele zmieniło. Rzadko kiedy pojawiała się na imprezach, na których niegdyś brylowała. Porzuciła wielkie wyjścia na rzecz siedzenia w domu i zajmowanie się małą. I nie brakowało jej tego. Nie narzekała, że znów musi siedzieć kolejny weekend w domu, zamiast gdzieś wyjść.
OdpowiedzUsuńMimo tego, że Gabriel zniknął z publicznego życia, podejrzewała, że gdzieś tam docierały do niego urywki tego, co działo się na Manhattanie i wśród jego dawnych znajomych. Nie miała mu też w żaden sposób za złe tego, że urwał kontakt. To był jego wybór. To on postanowił, że czas zacząć żyć na nowo. I widocznie wyszło mu to na dobre, gdy tak na niego patrzyła. Każde z nich po zerwaniu poszło własną ścieżką, dokonało wyboru. Jedni z lepszym, inni z gorszym skutkiem.
Cieszyła się, że początek tej rozmowy między nimi wyszedł tak naturalnie. Że nie wyrzucali sobie rzeczy z przeszłości, a po prostu zaczęli jak normalni znajomi. Nie sądziła, że kiedyś im się to uda. Kolejny raz się zaskoczyła, jak wiele mogło się zmienić w relacji między ludźmi, gdy nie mieli ze sobą kontaktu przez dłuższy czas.
Gabriel znał ją bardzo dobrze. Jednym spojrzeniem mógł zauważyć, że nieco się zmieniła. Miała nieco zmęczone spojrzenie, a gdyby nie dobry makijaż, który nałożyła rano, pewnie zauważyłby nieco podkrążone oczy. Mimo, że ostatnio wysypiała się o wiele lepiej niż kilka miesięcy temu, tak i teraz bywały ciężkie noce, gdzie spała tylko po kilka godzin, a za dnia piła namiętnie kilka kubków kawy, która jakoś stawiała ją na nogi i trzymała do wieczora, kiedy Octavia padała ze zmęczenia na łóżko.
Octavia Blanchard była dobra w ukrywaniu wielu rzeczy, które działy się w jej życiu. Zdecydowanie nie chciała, aby ludzie wiedzieli, jak czasami bywa bardzo źle. Jak w nocy przygniata ją wręcz ciężar rozpaczy, który to próbuje skrzętnie ukryć przed światem. Jak bardzo dobija ją niemoc i brak pomysłu na to, jak rozwiązać wszystkie swoje problemy.
— Miałam ochotę coś zmienić. Tatuaż wydał mi się najlepszym rozwiązaniem — odparła. Miała kilka małych, nie rzucających się za bardzo w oczy tatuaży, nie licząc tego na środku pleców, który zrobiła jako pierwszy w wieku osiemnastu lat. Ten był jednym z największych, ale nadal był jej ulubionym.
Na jego kolejne słowa uniosła w górę jedną brew. Cóż, była pełna podziwu, że tak dobrze udało mu się zniknąć wszystkim z pola widzenia. Dosłownie rozpłynąć się w powietrzu.
— Muszę przyznać, że jestem pełna podziwu. Zdradź mi sekret, jak udało Ci się zniknąć, może kiedyś skorzystam — powiedziała z uśmiechem, chwilę później ruszając przed Gabrielem na piętro, gdzie znajdowało się jego stanowisko. Będąc na górze, usiadła na fotelu, a następnie spojrzała na projekty, które przygotował. Każdemu przyglądała się z uwagą, przez kilka dłuższych minut. Zdecydowanie ten ostatni, z bluszczem, który oplatał uchwyt do niej trafił. Od razu to było to, taki zing, jakby zielona lampka w głowie, która zaświeciła się w momencie, gdy zobaczyła rysunek.
— Wasza strona wyświetliła mi się na instagramie. Przejrzałam kilka projektów, a następnego dnia tu zadzwoniłam. I tym oto sposobem jestem — powiedziała, po czym uniosła głowę, by spojrzeć na Gabriela.
— Ten, zdecydowanie — pokazała palcem na projekt tatuażu. Uśmiechnęła się równie zadziornie co on. — Oczywiście. Szukałam Cię cały rok, bo chyba się stęskniłam, wiesz?
Tay
[Taaaak! Ari będąca jedyną, która wie o czymść, o czym nikt inny nie ma pojęcia? Brzmi idealnie! Ja myślę, że szczególnie teraz, gdy dostała odmowę z Yale, sięga po używki, zamiast coś zjeść no i w ogóle zaczyna sięgać dna, to jakakolwiek rada jej się przyda, szczególnie, że Gabs może jej dać prawdziwą pogadankę opartą o fakty i własne doświadczenia! :D]
OdpowiedzUsuńMin Ari
[NIE KUŚ!🙈🙈]
OdpowiedzUsuń[ Helloł helloł :D
OdpowiedzUsuńCo powiesz na to, żeby G. i I. kojarzyli się jeszcze ze starych dobrych czasów tatusiowych imprez, kiedy to żadne z nich nie chciało tam być? Ba, może na jednej spotkali by się i teraz, a niechęć do śmietanki towarzyskiej nadal pozostała? Daj znać, czy Ci się podoba :D ]
India Jones
Octavia jakoś to przeżyła. Na początku moze i przejmowała się tym, co ludzie powiedzą na temat jej ciąży, ale potem z każdym kolejnym miesiącem przestało być to dla niej ważne. Nauczyła się nie zwracać uwagi na te wszystkie plotki, przechodzić obok z nich z obojętnością. Kiedy była pytana o niektóre rzeczy, odpowiadała krótko i zwięźle, albo nawet i nie udzielała żadnej odpowiedzi. Bo tak było znacznie łatwiej. Wolała niejednokrotnie zostawić kogoś z niedopowiedzeniami, by zastanawiali się, czy to co usłyszeli jest prawdą czy kłamstwem na jej temat.
OdpowiedzUsuńPodejrzewała, że Gabs coś niecoś mógł słyszeć na tematy znajomych. Zapewne ojciec przekazywał mu co najlepsze plotki o tym, co dzieje się na Manhattanie, ale teraz, po tym czasie kiedy się spotkali, zdawał się, że już nie za bardzo go obchodziło to, co działo się wśród elity Nowego Jorku. Jakby był ponad tym wszystkim. Nowe życie, z dala od tego bagna chyba mu odpowiadało.
— I chyba dobre ręce — dopowiedziała z delikatnym uśmiechem. Nigdy nie sądziła, że Gabriel Salvatore odnajdzie swoje powołanie, że pasję połączy z czymś, co również da mu z tego pieniądze, a Octavia wiedziała, że tatuażysta, szczególnie ten znany, potrafi wyciągnąć całkiem niezłą kwotę w ciągu jednego dnia. Jeśli ktoś miał głowę na karku, potrafił obrócić to w całkiem dobrze prosperujący interes. W spokoju wysłuchała jego rady, jak zniknąć z oczu wszystkich. Nawet nie wiedział, że Octavia była bliska temu, żeby wyprowadzić się z centrum miasta, właśnie na jakieś obrzeża. Żeby tam znaleźć namiastkę spokoju, którego ostatnio tak bardzo pragnęła.
— Czyli to w tym tkwi cała tajemnica — odparła lekko rozbawiona, znów spoglądając na Gabriela. — Od dłuższego czasu rozglądam się za czymś z dala od miasta. Domem albo apartamentem. Potrzebuję… Nie, ja muszę znaleźć jakieś spokojniejsze miejsce z dala od tego wszystkiego — dodała po chwili. Chciała właśnie miejsca, gdzie nikt nie będzie zwracał na nią większej uwagi. Gdzie będzie mogła wychować Aylę i się rozwijać. Znaleźć takie swoje miejsce na ziemi. Puste pomieszczenia, które będzie mogła od początku do końca zapewnić nowymi, zdecydowanie lepszymi wspomnieniami i marzeniami. Gdzie nie będzie awantur, wyrzucania sobie wszystkiego, co najgorsze można było zrobić.
— Powiedzmy, że jakieś… nie wiem, dziesięć centymetrów? Na pewno nie na całe ramię, bo babcia mnie zabije. Już dzisiaj zrobiła mi wykład o tym, że czemu jak robię sobie te tatuaże, jak będę wyglądać na starość, bla, bla, bla… — Octavia z rozbawieniem pokręciła głową na wspomnienie dzisiejszego poranka. Babcia oczywiście, że była bardzo niezadowolona z faktu, że jej wnuczka robi sobie tatuaż. Octavia nie chciała nawet wspominać, że miała w planach jeszcze kilka kolejnych.
— Chcę go o tutaj — dodała następnie, odwracając się do Gabriela plecami i pokazując mu tył swojego ramienia. Kilka sekund później odwróciła głowę w jego stronę, spoglądając na niego uważnie. — Owszem, mogłeś zadzwonić. Ja też mogłam. Ale chyba oboje musieliśmy chyba nieco odpocząć. Masz ochotę kiedyś gdzieś wyskoczyć, Gabe? Może niekoniecznie jak za starych, dobrych czasów, ale może wyskoczymy na jakiegoś drinka, czy coś — powiedziała, zaskoczona sama swoją propozycją.
Tay
[Podoba mi się! Chcesz się pomęczyć i zacząć, czy też toniesz w zaległościach? XD]
OdpowiedzUsuńMin Ari
[ Musiałam to sobie ułożyć ładnie w moim skacowanym tygodniem mózgu :D Ale już jestem w pełni władz umysłowych i stwierdzam, że my się na to piszemy! :D Czy teraz Ty chcesz nam zacząć, czy ja mam główkować? :D ]
OdpowiedzUsuńOwszem, musieli nauczyć się żyć wśród plotek, które krążyły na ich temat, bo tak naprawdę nie mieli innego wyjścia.Plotki miały im towarzyszyć już do końca życia, no chyba, że jakimś cudem udałoby się im zniknąć każdemu z pola widzenia w Nowym Jorku. W sumie, Gabe to zrobił. Nadal był blisko, ale jakimś cudem pozostał niezauważalny. Nie, żeby zrobił się nudny i nieciekawy dla Plotkary, po prostu skutecznie odsunął się od wszystkiego, jakby postawił przed sobą mur nie do przeskoczenia. Mur, który odgradzał go od tego co najgorsze w Nowym Jorku. I tego mu chyba Octavia delikatnie zazdrościła. Że mu wyszło coś, o czym ona od tak dawna marzyła. Żeby zniknąć z oczu każdemu w mieście.
OdpowiedzUsuńOctavia zaśmiała się cicho, odwracając głowę w stronę Gabriela. Rzuciła mu lekko roziskrzone spojrzenie, czuła też jak jej policzki zapewne zrobiły się lekko czerwone. Delikatnie ją szczypały, być może tak samo jak za pierwszym razem, gdy pozwolili sobie na tak otwarte słowa w swoją stronę. Czy to był już swego rodzaju flirt ? Sama tak naprawdę nie potrafiła tego nazwać, mając wrażenie że to wszystko wychodzi z ich strony po prostu naturalnie. Znali się na tyle dobrze i na tyle długo, że wiedzieli, kiedy mogli sobie pozwolić na różne rzeczy. Bo przecież gdyby nie chciała, zapewne poprosiłaby Gabriela, żeby nie przekraczał pewnej granicy, że nie podoba jej się to, co mówi. A było zupełnie inaczej. Octavii się to wszystko podobało. Przypominało stare, dobre czasy, kiedy między nimi było dobrze.
— Może uznała, że stałeś się nudny — powiedziała z rozbawieniem, choć prawda pewnie była taka, że Gabriel nigdy nie był nudny. Od zawsze, kiedy sięgała pamięcią, był w centrum uwagi i to kochał. Widocznie jednak z wiekiem ludzie się zmieniają, niektórzy nawet dojrzewają i zmieniają całkowicie swój tok myślenia. Tak chyba było właśnie z Salvatore. I dobrze było go widzieć tutaj, w studio tatuażu, bo Octavia odnosiła wrażenie, że daje mu to całkiem dużo frajdy.
— Gdyby Cię zobaczyła, przeżegnała by się. Pewnie pamięta Cię sprzed kilku lat, a wtedy… cóż, wyglądałeś znacznie inaczej — Octavia powstrzymała się, aby nie powiedzieć, że teraz wygląda sto razy lepiej. Że gdyby tylko mogła, pewnie jeszcze nie jeden raz chciałaby się na niego popatrzeć. Uśmiechnęła się lekko, do swoich myśli, a potem, na wzmiankę o namówieniu babci na tatuaż, brunetka wybuchła śmiechem.
— W życiu, Gabe. Chyba, że to był taki zmywalny. To kobieta starej daty, choć stara się nadążyć za tym zmieniającym się światem — odparła z uśmiechem. Owszem, jej babcia za wszelką cenę chciała być ze wszystkim na bieżąco, jednak niektóre rzeczy u niej po prostu nie przechodziły. Nie i już. Tak miało zostać już do końca. — Ale fajnie, że są jeszcze na świecie takie odważne, starsze babeczki i mają gdzieś, co mogą o nich powiedzieć inni — dodała. Zdecydowanie chciałaby zobaczyć na własne oczy tą starszą panią, która zdecydowała się na swój pierwszy tatuaż. Że przełamała stereotypy, które zazwyczaj krążyły w gronie starszych ludzi.
— Za godzinę jestem wolna jak nigdy. Babcia chciała spędzić cały dzień z Aylą, więc naprawdę, nie miałam serca żeby jej odmówić. Pewnie wyciągnie dziadka na miasto i pójdą na spacer. Tajska kuchnia brzmi świetnie —- odpowiedziała, a chwilę później, tak jak polecił Gabriel, odwróciła się w stronę lustra, spoglądając na odbity wzór tatuażu .
— Nie, wszystko jest świetnie. Nie mam potrzeby niczego zmieniać.
Tay
Jej za to dawno nie zdarzało się z nikim flirtować. Całą swoją uwagę skupiała na Jacksonie, a on wykorzystywał jej dobroć względem niego. Teraz jednak pomyślała, że przecież mały flirt nikomu nie zaszkodzi, a Howard raczej się o tym nie dowie. Albo nawet jeśliby się dowiedział, to i tak chwilę by się podenerwował, zrobił jej na złość, by się odegrać i na tym by się skończyło.
OdpowiedzUsuńTo jednak był Gabriel. Niegdyś jej Gabe, z którym dużo ją łączyło i nikt nie mógł jej tego zabrać. Nikt też nie mógł jej niczego zabronić.
— Nudny też jesteś całkiem fajny — odpowiedziała zgodnie z prawdą, uśmiechając się przy tym. Nowa wersja Gabriela podobała się Octavii. Wiedziała, że gdyby tylko chciał, byłby taki jak kiedyś, ale czy musiał? Jego spokojniejsza,nudniejsza wersja też była równie ciekawa. Była pod ogromnym wrażeniem, że ogarnął się z tym wszystkim. Że przestał być królem życia, wiecznym imprezowiczem. Że już był czysty. Że nie było o nim nic słychać. Widziała, że nie chciał zaprzepaścić tych zapewne trudnych miesięcy pracy nad samym sobą. Bo według niej, gdyby powrócił do dawnego trybu, zdecydowanie przegrałby wszystko, a już na pewno tą walkę o samego siebie i swoje marzenia.
— Tak, babcia to ogólnie była w szoku, jak kiedyś powiedziałam jej, że masz tatuaże. teraz zapewne by Cię zbeształa, cała Isabella — zaśmiała się, kręcąc głową na boki. Jej babcia była bezpośrednia, nie zwracała za bardzo uwagi na to, komu prawi morały. Jej własne dzieci, wnuki, czy też ich przyjaciele – oni wszyscy byli dla niej jak rodzina i powzięła sobie za cel każdego chronić i jak trzeba było, to przeprowadzała poważne pogadanki. Zarówno Octavia, Laurent jak i ich najbliżsi przyjaciele nieraz lądowali na dywaniku u Abueli wysłuchując kazania i obiecując, że to był ostatni raz, kiedy źle się zachowali, albo zrobili jakąś głupotę.
— Posłuchaj, największe głupstwo, jakie może zrobić Isabella, to wypić o jeden kieliszek tequili za dużo. taka z niej wariatka. O tatuażu nie ma mowy. Nawet po pijaku by się na to nie zdecydowała — powiedziała rozbawiona Octavia. Jej babcia była dla niej jedną wielką sprzecznością. Była żoną meksykańskiego bossa, wiedziała o tym co dzieje się w jej rodzinnym mieście, ile towaru jest przerzucanego przez granicę ze Stanami. Wiedziała, ilu ludzi jest przekupionych w Nowym Jorku, a mimo to nadal wszyscy mieli ją za przykładną żonę i kochającą babcię. Gdy sytuacja tego wymagała, Isabella Ramirez pokazywała pazury.
— Ale, gdyby, podkreślam, gdyby kiedyś nadarzyła się taka okazja, że moja babcia chciałaby się wytatuować, to oczywiście, spełnię Twoje żądania i nie pojawię się u nikogo innego. W końcu, jakoś musisz zapracować na króla tatuażystów — posłała Gabrielowi lekki uśmiech, by następnie położyć się na brzuchu i oparła rękę w odpowiednim miejscu.
Czas, kiedy robiony był tatuaż upłynął Octavii nadzwyczaj szybko. Ten rodzaj bólu raczej należał do tych przyjemnych, a ciągłe bzyczenie maszynki nawet na krótką chwilę ją uśpiło. A może po prostu była tak zmęczona, że wykorzystała ten moment, gdy nic jej nie budziło? Któż to wie.
— Lecę — powiedziała, kiedy podniosła się ze swojego miejsca i podeszła do lustra. Brunetka przez dłuższą chwilę przyglądała się tatuażowi praktycznie bez żadnego konkretnego wyrazu twarzy. Gdy odwróciła się w stronę Gabriela, skrzywiła się najpierw. — No, mamy problem… - mruknęła, odgarniając kosmyk włosów za ucho. — Jest świetny — dodała następnie z szerokim uśmiechem na twarzy.
— Ile się należy, Królu Tatuażystów?
Tay
Octavia nie wiedziała, czy to, co łączy ją z Jacksonem można nazwać związkiem. Postanowili spróbować jeszcze raz, dać sobie kolejną szansę, żeby zobaczyć, czy tym razem im wyjdzie. Wiele rzeczy między nimi zdarzyło się zdecydowanie za szybko, a oni równie szybko popadli w pewnym sensie w rutynę, która po prostu zaczęła ich niszczyć. Wyrządzili sobie bardzo wiele krzywdy, której pewnie żadne z nich nigdy nie zapomni. Jednak ten mały, niewinny flirt Octavii i Gabriela nie był niczym złym według brunetki. Jackson flirtował z innymi dziewczynami cały czas, Octavia była tego aż za dobrze świadoma. Nie jeden raz widziała to na własne oczy.
OdpowiedzUsuń— Oczywiście, że nie straciłeś, Gabe — powiedziała, posyłając mu uśmiech. Może i był nudny, ale według Octavii nic nie stracił. Ona sama czasami wydawała się nudna. Zbyt poważna jak na swój wiek. Tak różna od swoich znajomych, a może po prostu zmieniła się po tym, jak została matką.
Nowy Jork nie zapominał, z takiego założenia wychodziła Octavia. Zawsze i wszystko bardzo dobrze pamiętał. Może i Gabriel wycofał się z życia publicznego, ale mógł być pewien tego, że miasto i ludzie o nim nie zapomnieli.
— Nastoletni bunt odzywający się w mojej babci. Musiałabym to nagrać, żeby nigdy o tym nie zapomnieć — zaśmiała się, kręcąc głową na boki. Och, zdecydowanie chciałaby zobaczyć zbuntowaną Isabellę, która robi wszystkim na przekór. To by była przezabawna sytuacja. W sumie, babcię mogłaby ze sobą przyprowadzić, oczywiście że tak, ale wolała tego nie robić. Chciała dać jej święty spokój, bo oczami wyobraźni widziała, jak Isabella teatralnie mdleje, gdyby tylko zobaczyła, jak igła zatapia się w skórze jej córki, a pod nią zostaje czarny tusz.
Słysząc jego stwierdzenie, że nadal jest nieznośna jak dawniej, wytknęła język w jego stronę jak mała dziewczynka, po czym zaśmiała się po raz kolejny. Owszem, była. Momentami nawet jeszcze bardziej, ale taki jej urok.
— Równe sto. Zrozumiano — powiedziała, ale już wiedziała, że i tak dorzuci od siebie dodatkową stówkę, ot w ramach napiwku. Nie powiedziała tego głośno, bo coś czuła, że Gabriel mógłby się sprzeciwić.
— W samochochodzie mam bluzę. Możemy podejść po nią. I nie, nie musisz mi tłumaczyć jak dbać o tatuaż, a gdyby coś… zawsze mogę zadzwonić — powiedziała, wzruszając przy tym ramionami. Octavia znała niemal na pamięć to, jak dbać o świeży tatuaż, więc oszczędziła Gabrielowi wykładu, który pewnie powtarzał kilka razy dziennie. Gdy podsunął jej kartkę, Octavia chwyciła ją, zgieła na pół a później wrzuciła do torebki, żeby przypadkiem nigdzie się nie zgubiła.Zapłata prosto na konto również wydawała się Octavii o wiele wygodniejsza. Sama rzadko kiedy nosiła przy sobie gotówkę. — Jasne. Będę dzwonić w nagłym wypadku, ale jak mówisz, raczej nie powinno się nic dziać — powiedziała, spoglądając kolejny raz na nowy tatuaż, zabezpieczony już folią.
— Okej, już widzę jeden problem. Nienawidzę ściągać second skina — wzdrygnęła się na samo wspomnienie ściągania folii. Nienawidziła tego uczucia.
— Dobrze, idziemy. W sumie, to zgłodniałam — mruknęła, chwytając za torebkę i ruszając w stronę schodów.
Tay
— Spokojnie Gabs, trochę uronię łez podczas ściągania tej folii i to tylko tyle — zaśmiała się, spoglądając w jego stronę. Cóż, Octavia nie przepadała za tym uczuciem, ale tatuaż na szczęście też nie był duży, więc miała nadzieję, że za kilka dni pójdzie jej sprawnie ściągnięcie folii. Popsioczy trochę pod nosem, poprzekłuwać, ale koniec końców jakoś się jej pozbędzie. Założenie specjalnej folii trwało dosłownie krótka chwile, a potem już oboje mogli udać się w spokoju na lunch. Opuszczając salon, zatrzymała się jeszcze przy samochodzie, z którego wyciągnęła cienką bluzę, która zarzuciła na ramiona, chroniąc świeży tatuaż przed słońcem. Jakoś nawet za bardzo jej nie przeszkadzał ten dodatkowy materiał, choć idąc chodnikiem, kilka osób posłało jej nieco zdziwione spojrzenie, widząc brunetkę w długim rękawie, gdy na dworze było prawie ze trzydzieści stopni i dla niejednej osoby w Nowym Jorku ta temperatura była zbyt wysoka.
OdpowiedzUsuńNa pytanie Gabriela, Octavia zaśmiała się cicho, jakby właśnie usłyszała najlepszy żartów w swoim życiu. Jak traktowało ją życie? Jak szmatę, takie miała uczucie. Jakby za wszelka cenę chciało ją przetestować, jak dużo jest w stanie wytrzymać. Ot, taka mała, niewinna zabawa.
— Chcesz usłyszeć kłamstwo, które udaje mi się wciskać każdemu, czy prawdę? Jeśli chodzi o kłamstwo to jest świetnie, Gabs. Moje życie jest całkiem okej — powiedziała, nie kryjąc ironii w głosie. Po prostu Octavia nie mogła się powstrzymać.
— A jeśli chodzi o prawdę, to chyba ktoś chce sprawdzić, jak dużo jeszcze wytrzymam. Aktualnie to tak pędzę w dół na kolejce górskiej, która nie wiadomo czy się zatrzyma — dodała po chwili, spoglądając przed siebie. Poprawiła pasek torebki, który zaczął zsuwać się z jej szczupłego ramienia.
— A Ciebie jak traktuje życie, Gabrielu? Mam wrażenie, ze znacznie lepiej niż mnie — uśmiechnęła się smutno, choć miała nadzieję, że młody mężczyzna tego nie zauważy.
Niespiesznie wybijali tłumy ludzi, którzy niczym fala zebrali się na ulicach. Gdzieniegdzie dało się zauważyć grupki turystów, którzy z zachwytem podziwiali miasto, które już z taką ekscytacją nie działało na jego mieszkańców. Nowy Jork był głośny i zatłoczony, tego Octavia nie lubiła najbardziej.
— No, któż by się spodziewał, prawda? — jej ciąża wywołała niemałe zaszokowanie wśród znajomych, gdy się o tym dowiedzieli. Niektórzy nawet dopytywali, czemu jej nie usunęła, a odpowiedź była prosta, przynajmniej dla Octavii. Kiedy usłyszała bicie serca, wiedziała, że nie byłaby w stanie tego zrobić.
— Chyba trochę się z tym pospieszyłam, ale cóż zrobić — dodała po chwili, wzruszając ramionami.
Gdy w końcu znaleźli się w restauracji, na powitanie wyszła im młoda kelnerka, która już po chwili zaprowadziła ich do wolnego stolika, nieco w głębi sali.
— Ale, nie tylko ja robię szalone rzeczy. Michael i Zoé postanowili, że wezmą ślub w przyszłym roku — wspomniała o ich wspólnych znajomych, którzy byli ze sobą praktycznie… od zawsze. Jak tylko sięgała pamięcią, ta dwójka zawsze była ze sobą związana, a Octavia nawet zazdrościła km tak silnej więzi i miłości, która ich łączyła. Cóż, ona niestety szczęścia nie miała.
[od razu zaznaczam, ze odpisuje z telefonu, wiec przepraszam za długość!❤️]
Tay
— Wbijanie igły było całkiem przyjemne. Chyba potrzebowałam poczuć taki fizyczny ból — odpowiedziała z delikatnym uśmiechem. Tak, zdecydowanie musiała jakoś zmienić ten wewnętrzny ból, w coś, co może poczuć. Bo tamten ból zaczynał powoli wygrywać, a ona w środku szalała. Czuła się tak, jakby w nim tonęła, jakby z każdą kolejną sekundą traciła siły, a tego z pewnością nie chciała. Chciała z tym wszystkim, co działo się w jej życiu i jak bardzo popierdolone było, wygrać.
OdpowiedzUsuń— I tak, ściąganie tej folii jest okropne. Jakbyś odrywał kawałki skóry — dodała po chwili.
Octavia nie chciała słyszeć żadnych słów pocieszenia. Żadnego będzie dobrze, z czasem minie. Cóż, nie mijało, kiedy traciło się swoją miłość. Dla niej Jackson był całym światem, ale on postanowił postawić ich związek na rzecz większych pieniędzy i zdobycia pozycji w świecie biznesu. Z firmą nigdy by nie wygrała, więc po prostu kilka dni temu odpuściła. Tak po prostu, a może i w końcu. Może to był ten moment, kiedy czara goryczy się przelała, a ona znów na nowo musiała nauczyć się żyć.
— Aż tak źle — kiwnęła głową, jakby chcąc tym gestem zakończyć rozmowę o tym, co działo się w jej życiu. Wiedziała, że gdyby tylko chciała, mogłaby mu się wygadać, a Gabriel by ją wysłuchał. Ale nie chciała zawracać mu też głowy swoimi problemami, nie do momentu, aż sama się z nimi nie upora. Wiedziała, że za jakiś czas pojawią się o całej tej chorej sytuacji pierwsze plotki i im też będzie musiałą stawić czoła. Odpowiedzieć na zadane pytania, albo też i nie, bo przecież nie musiała. Mogła wszystko zachować dla siebie, a nie tłumaczyć się wszechobecnej publiczności, która tylko czekała na to, aby dowiedzieć się co się stało. — Ale między nami to już definitywny koniec. Było, minęło. Jak zawsze zresztą — dodała, ponownie wzruszając ramionami.
Prawda była taka, że gdy działo się coś złego w jej życiu, zawsze uciekała i chowała się z dala od wścibskich spojrzeń. Ale teraz nie chciała. Chciała zostać w Nowym Jorku, by znów nie usłyszeć po powrocie słów, ze spakowała się i zniknęła, bo nie umiała sobie poradzić. Chciała pokazać, że tym razem sobie poradzi i jakoś się wydostanie z tego bagna.
— Wiesz, już chyba czas zakończyć te moje wieczne ucieczki. Bo zawsze gdy coś się działo, to odchodziłam, bo to owszem, było znacznie łatwiejsze. Teraz jednak chcę pokazać, że sobie z tym wszystkim poradzę. Może wyjadę jedynie na kilka dni do Hampton albo do Meksyku, żeby złapać świeżego powietrza żeby oczyścić głowę. Ale jeszcze nie teraz — pokręciła lekko głową na boki. Spojrzała na Gabriela, uśmiechając się lekko.
— Wiesz, gdzieś tam głęboko zawsze wierzyłam, że sobie pewnego dnia z tym wszystkim poradzisz — przyznała szczerze. Trzeźwy Gabriel był zupełnie inny od tego, którego przyszło jej znać. Teraz był o wiele fajniejszy według niej.
— Przyznam, że na początku zastanawiałam się, czy nie wpadłam z Tobą, ale potem po obliczeniu wszystkiego nie było takiej możliwości. I nie żałuję. Na początku się bałam, ale teraz już się przyzwyczaiłam. I jest fajnie, momentami ciężko, ale fajnie. Nawet jeśli wychowuję ją sama.
Usiadła wygodniej na krześle, chwytając w dłonie menu oprawione w gładki materiał. Karta nie była zbyt długa, co Octavię ucieszyło, bo przynajmniej nie miała większego problemu z wybraniem dania.
— Zostawił mnie dla jakiejś gówniary, bo tak mu kazał ojciec. Bo wiążąc się z tą Meredith — tu skrzywiła się — Bo wiążąc się z nią, ich firmy się połączą. Zostałam więc porzucona na rzecz rozrostu firmy, Gabe — zaśmiała się gorzko, odrywając spojrzenie od menu. — Czuję się, jakbym momentami była jakąś pieprzoną zabawkę, którą można porzucić. A jak mu się znów przypomni, to po mnie wraca. Ale nie tym razem — dodała. Nie wiedziała czemu, ale musiała to z siebie wyrzucić.
— Na co masz ochotę? — zapytała gładko, jakby zupełnie przed chwilą się przed nim nie otworzyła.
Tay
Octavia na samą myśl o tym, że miałaby leżeć praktycznie bez ruchu przez kilka długich godzin, a ktoś miałby wbijać w jej ciało ciągle pracującą maszynkę, aż się wzdrygnęła. Owszem, małe tatuaże jakoś wytrzymywała bez większego poruszenia, ale te większe, wymagające kilkugodzinnej pracy przyprawiały ją o dreszcze. Więc nadal pozostawała fanką tych mniejszych i szybszych do zrobienia.
OdpowiedzUsuń— Nie wiem, jadłeś jakieś tabletki przeciwbólowe, jak robiłeś jakiś większy tatuaż? — zapytała, spoglądając na niego. Ona by musiała się chyba upić, by nieco złagodzić ból. — Zostanę przy tych małych i ledwo widocznych — zapewniła go z uśmiechem, by chwilę później znów spojrzeć na menu. W sumie, była tak głodna, że zjadłaby wszystko, co tylko podsunęli by jej pod nos.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że Octavia za bardzo nie wiedziała, jak ma to wszystko przejść. Jak wyleczyć się z bólu, z odrzuconej miłości i tego co się działo. Jak na razie to terapia była ostatnią rzeczą, o której Blanchard myślała. Sama już dawno zresztą nie dzwoniła do swojego terapeuty, ale wiedziała, że gdyby zaszła taka potrzeba, Leo wcisnąłby ją gdzieś w kolejkę. Zawsze tak robił, gdy dzwoniła do niego zapłakana, że sobie nie radzi i ma wszystkiego dość.
Ukojenie w sumie ostatnimi czasy znajdowała jedynie w obrazach, których malowała bardzo dużo. Jakby poprzez tą czynność chciała wyzbyć się wszystkiego, co było w środku niej. To również przekształcało się w pieniądze, które wpadały na jej konto. Coraz więcej bogatych ludzi z Ameryki, ale również i innych krajów zaczynało doceniać jej twórczość.
— Tak. Wszystko w sumie zaczęło się psuć, kiedy zaszłam w ciążę. Wtedy wszystko jakoś zaczęło być nie tak — powiedziała, pomijając wiele szczegółów tego, dlaczego też zrywali a później do siebie wracali. W te Octavia zdecydowanie nie chciała się wdawać, wolała zostawić je dla siebie, choć wiedziała, że gdyby o nich wspomniała, Gabriel w żaden sposób by jej nie ocenił. Nie spojrzałby na nią tak jak inni, gdy się dowiadywali pikantnych szczegółów, jak to było między nią a Jacksonem. — Tych krysysów to my mieliśmy zdecydowanie za dużo — dodała. Związek z Jackiem był jednym wielkim kryzysem. On był jedną wielką, chodzącą czerwoną flagą, a Octavia mimo wszystko zawsze pchała się w jego ramiona, bo tak dobrze je znała. A on to wykorzystywał z ogromną przyjemnością, wiedząc, że Blanchard nie potrafi mu odmówić.
Wyjazd z Nowego Jorku i pozostawienie miasta za sobą choć na kilka dni, brzmiał aż nad wyraz dobrze i Octavia postanowiła w myślach, że zastanowi się nad tym, jak wróci do domu. Może Gabriel miał rację, że odpoczynek dobrze jej zrobi. Ochłonie, spojrzy na to wszystko zupełnie inaczej.
Usuń— Ja też nie znam się na dzieciach. Te wszystkie poradniki kłamią, nie powinni ich w ogóle wydawać — zaśmiała się. Rodzicielstwo nie było łatwe, ale do wszystkiego szło się przyzwyczajać. Do wstawania o czwartej nad ranem i do dziecięcych piosenek również. No i Octavia nie mogła narzekać na nudę, Ayla była w takim wieku, że coraz szybciej się rozwijała. Jednego dnia leżała na plecach i z ciekawością oglądała swoją rączki a następnego dnia potrafiła się już przekręcić i ogarnąć, że jak odepchnie się nogami od ziemi, to jest w stanie się przemieścić. Każdego dnia coraz bardziej zadziwiała Octavię, tym, jak szybko wielu rzeczy jest w stanie się nauczyć.
— Och tak, dzieci Cię przerażały — kiedyś nie było mowy, aby o nich wspomnieć. Nie widział się w tej roli w ogóle.
Na pytanie Gabriela pokiwała głową, kierując na niego spojrzenie. — Owszem, dla firmy. Wiem, brzmi jak jakiś tani melodramat — powiedziała. W jednym z Gabrielem byli do siebie podobni; zawsze ich uczono, że rodzina jest najważniejsza. Nie ważne co by się działo, to ją powinno stawiać się na pierwszym miejscu. I to Octavia właśnie robiła. Stawiała rodzinę na pierwszym miejscu, ale już nie miała zamiaru zmuszać Jacksona, by postępował jak ona. On wykazywał zupełnie inne wartości, wpojone przez rodziców.
Na kolejne słowa uśmiechnęła się tylko delikatnie. Może właśnie takie coś musiała usłyszeć. Żeby w końcu postawiła na siebie, a nie że wszystko jakoś się ułoży.
— Boże, Czy Ty jadasz jeden posiłek dziennie, że tyle tego bierzesz? — zaśmiała się, odgarniając włosy za ucho. — Dla mnie spring rollsy, zupa kokosowa i curry z kurczakiem, warzywami i orzeszkami ziemnymi. Zobaczę, czy po tym będę mieć miejsce na deser.
Tay
— Raz się zdarzyło, że po tatuażu dostałam gorączki, to w sumie było tyle. Nie wiedziałam, że w sumie te maści nic nie dają, No proszę — odparła, szczerze zaciekawiona słowami Gabriela. Odnosiła wrażenie, że przecież jeśli ktoś wpadł na wymyślenie takiej maści, to miala ona szerokie zastosowanie. Mimo wszystko, to Gabriel zajmował się tym profesjonalnie i to on najlepiej wiedział, jak działają takie maści.
OdpowiedzUsuńOctavia nie chciała żadnych słów pocieszenia. Chciała po prostu w jakiś sposób to z siebie wyrzucić, pozbyć się jak natrętnej muchy, która nie dawała jej spokoju. Jackson właśnie był taką przysłowiową muchą — wiedziała, że nie odpuści jej tak łatwo, że tak naprawdę jeszcze jej pokaże, do czego jest zdolny. Że pewnie w którymś momencie jej zazdrość dojdzie do krytycznego punktu, a sama Octavia pęknie. Mogła zrobić jeszcze coś innego — nie zwracać uwagi na jego dziecinne zachowanie i gierki w jej stronę. Skupić się na sobie i Ayli, zająć tylko nimi dwojga. Dać sobie czas, wziąć głęboki oddech a dopiero potem, jak już wszystko się ułoży i zdecydowanie uspokoi, otworzyć się być może na nową osobę i nowy związek.
— Sobie powiedziałam, że to już koniec. Mam nadzieję, że tym razem się nie złamie i nie dam mu tej satysfakcji, że uległam po raz kolejny. Bo gdybym to zrobiła, on znowu by to wykorzystał — powiedziała zgodnie z prawdą. Taki właśnie był Jackson; owinął sobie Octavię w okół palca, sądził że Blanchard należy tylko do niego. Jest jego własnością i nie miał zamiaru się nią z nikim dzielić, ale on w tym wszystkim mógł się bawić i korzystać mimo wszystko.
— Robert jest strasznie dobrym manipulatorem, który wie jak pociągać za sznurki, Gabrielu. Firma dla Jacksona jest najważniejsza, i choć oboje wiemy, że dostanie ją mimo wszystko, to jego ojciec chce mieć wszystko pod kontrolą. Jeśli w grę wchodzą grube pieniądze, jest w stanie poświęcić, jak widać, własnego syna. Bo cóż, ten drugi nie kwapi się do tego, by wstąpić w rodzinny interes — wyjaśniła pokrótce, ale taka właśnie była prawda. Jackson jak głupi dał się wciągnąć w intrygę ojca, czego zupełnie nie potrafiła zrozumieć. Westchnęła, kręcąc delikatnie głową, po czym upiła luk wody ze szklanki, która stała na stoliku.
— Oczywiście, że nie tak to sobie wszystko wyobrażałam. Ale wstyd się przyznać i pogodzić z porażką. Kolejną — mówiąc to, spojrzała na Gabriela. Chyba nawet nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo jej pomagał w tej chwili. Możliwość wygadania się dużo dawała Octavii, pozwoliło jej to również chłodniej spojrzeć na całą sytuację.
— W sumie, to żadne nie potrafi z siebie zrezygnować. Ja wiem, to popierdolone, ale nie wiem czemu tak jest. Nie wiem czemu uczepiłam się myśli, że to właśnie z nim będzie mi dobrze i pozwalam sobie to wszystko robić. Jack wie, że jest moją słabością. Że gdyby coś się działo, oboje jesteśmy w stanie rzucić wszystko i do siebie pobiec. Chyba jestem jakąś masochistką, nie wiem. Każda inna na pewno poszłaby dalej, a ja jakoś… nie potrafię, może się boję. Nigdy nie sądziłam, że będę tkwić w tak chorej relacji — przyznała szczerze. Tak, relacja Octavii i Jacksona zdecydowanie odbiegała od normy. Ba, ona nawet w żadnej normie się nie mieściła.
— Nie, rodzicielstwo niestety kolorowe. Jest pełne pieluszek, płaczu i nieprzespanych nocy. Mimo, że Octavia korzystała z pomocy opiekunki, rodziców czy tez dziadkow, tak większość czasu spędzała sama na opiece nad Aylą. Zdecydowanie nie chciała być w gronie tych mamusiek, które zrzucają wychowanie swojego dziecka na barki innych, bo tak było znacznie łatwiej.
Czuliście, ze Gabriel miał racje w tym co mówił. Że Octavia pod żadnym względem nie powinna wracać do Jacksona. Powinna patrzeć na siebie i Aylę, na tym właśnie się skupić. Brunetka uśmiechnęła się lekko.
— Stałeś się dobrym słuchaczem, Gabe — powiedziała, rzucając chłopakowi spojrzenie. — Wychodzisz z założenia, że deser nie trafia do żołądka, a do serca? — zapytała, śmiejąc się przy tym. Chyba w końcu od dłuższego czasu śmiała się tak normalnie, niewymuszenie.
Tay
Octavia w zdziwieniu uniosła w górę jedna brew, kiedy Gabriel zdradził, że stracił przytomność podczas jednej z sesji, jednak też nie powinna być tym faktem mocno zdziwiona , w końcu każdy organizm się od siebie różnił i różnie reagował na daną sytuację. Tak samo, jak niektórzy ludzie nie potrafili pojąć tego, że Octavia momentami tracił przytomność, bo spadł jej cukier. W kwestii cukrzycy, wielu myślało, że wystarczyło podać jej coś słodkiego i to wystarczy, a gdy mówiła o insulinie, to niejednokrotnie widziała zdziwione miny.
OdpowiedzUsuń— Ja bym nie była w stanie chyba wytrzymać kilku godzin na tatuowaniu — przyznała szczerze. Octavia jednak była delikatna, sama też nie potrafiła wyobrazić sobie, że miałaby kiedykolwiek zrobić jakiś większy tatuaż. Te mniejsze były subtelne i wydawać by się mogło, że idealnie do niej pasują, może też dodają swego rodzaju uroku. No i przede wszystkim chodziło o to, aby nie rzucały się za bardzo w oczy, dlatego też brunetka wybierała takie miejsca, w których dopiero po ściągnięciu ubrań można było dostrzec na jej skórze małe dzieła sztuki, jak to miała w zwyczaju nazywać.
Na wzmiankę o gumce recepturze na ręku Octavia zasmiala sie z rozbawieniem.
— Zrobiłabym sobie tylko niepotrzebna krzywdę — odparła. Nie, to jak na razie był dla niej głupi pomysł. Gdyby się na niego zdecydowała, pewnie w którymś momencie wylądowałaby w szpitalu z bolesną raną na skórze. Octavia musiała sama sobie zabronić, wybić Jacksona z głowy. Zamknąć pewien rozdział w życiu z nim związany. Zapakować dobre wspomnienia do pudełko, ukryć je głęboko w szafie i przypominać sobie jedynie od czasu do czasu, ot dla sentymentu. I wiedziała, że powinna otworzyć się na nowe uczucie, ale teraz chyba nie był to odpowiedni czas. Wiedziała, że jeśli kiedykolwiek znów uda jej się zakochać i stworzyć nowy związek, musiała to zrobić z osoba, która zaakceptuje ją z bagażem w postaci Ayli, a sama dziewczynkę będzie traktować najlepiej na świecie. Bo nie wyobrażała sobie, że potencjalny partner mógłby nie tolerować jej dziecka. Już zdecydowanie wolałaby zostać samotna do końca życia.
— Drugi, owszem. Jackson ma młodszego brata. Robert bawił się na dwa domy. Tutaj była Camilla i Jackson, a w Hiszpanii był Lucas i jego matka — odparła.
— W pewnym momencie ściągnął tu Lucasa i chciał go wdrożyć w firmę, ale to nie wypaliło, bo Lucas w ogóle nie ma w planach brać w tym udziału. Studiuje medycynę i z tym wiąże swoją przyszłość. Pearl Yachts w ogóle go nie interesuje, mogłaby dla niego nie istnieć, a mimo to Jack nadal drży ze strachu, że młodszy brat może mu wszystko odebrać — wyjaśniła. Po chwili przy ich stoliku pojawił się kelner z tacą pełna jedzenia. Octavia uśmiechnęła się lekko, dziękując mu kiwnięcia głowy.
— Zapewne kiedy podrośnie nie ominie jej wizyta u jakiegoś dziecięcego psychologa, bo raczej nie zapowiada się na to, żeby Jack brał czynny udział s jej wychowaniu. Myślę nawet nad ograniczeniem mu praw, co zapewne bardzo by go ucieszyło, a ja w pewien sposób miałabym od niego spokój — powiedziała, sięgają. Po jednego spring rolowa. Ugryzła kawałek, z westchnieniem opierając się o krzesło.
— Cholera, nie kłamałaś z tym, że mają tu dobre jedzenie — pochwaliła po chwili, spoglądając na Gabriela z uśmiechem.
— Ale, zmieńmy temat, dość gadania o tym dupku i naszym pokręconym, byłym związku. Co robi nudny Gabriel, jak ma wolny czas? — zapytała, szczerze zaciekawiona tym, jak wyglada teraz nudne życie Gabriela.
Tay
Robert Howard był bardzo przebiegłą osobą, która wiedziała jak manipulować ludźmi. W jego rękach byli jak lalki na sznurku, za który pociągał, a inni tańczyli w rytm jego muzyki. Octavia obawiała się, że Jack będzie dokładnie taki sam i w sumie mocno się nie pomyliła. Kiedy zobaczył jakie możliwości może zyskać po związaniu się z Mer, bez mrugnięcia okiem zrobił to, o co poprosił go ojciec. Jakby Octavia i Ayla w ogóle się nie liczyły.
OdpowiedzUsuń— Oszukiwał matkę Lucasa przez prawie dwadzieścia lat. Mieszkał na dwa domy, bo często też latał do Europy — powiedziała. Nie mogła sobie wyobrazić tego, jak czuła się mama Lucasa, gdy o wszystkim się dowiedziała. Że mężczyzna, którego kochała przez taki kawał swojego życia, po prostu się nią bawił. Octavia westchnęła, jakby żałując przy tym kobiety, której nigdy nie poznała.
— Lucas na szczęście jest zupełnie inny. Nie miał styczności z naszym światem, więc nie wie jak podli i wyrachowani potrafimy być. I może lepiej, żeby nie poznał — dodała po chwili, popijając wodę. Na jego kolejne słowa Tay uśmiechnęła się nieco smutno. Coś czuła, że pewnego dnia i tak wyląduje z Aylą u jakiegoś specjalisty, żeby wiedzieć jak wytłumaczyć swojemu dziecku, czemu w jej życiu nie ma ojca. Albo jest na chwile, a później znika, kiedy znudzi mu się dbanie o swoje jedyne dziecko.
— I tak gdzieś tam z tylu głowy mam, że będę musiała jej to jakoś logicznie wytłumaczyć. Teraz może jest mała i nic nie rozumie, ale za kilka lat pewnie zacznie zadawać pytania, a ja nie chce jej tak po prostu zranić, mówiąc, że ojciec ma ją gdzieś, bo tak naprawdę nigdy jej nie chciał i nie kochał — odpowiedziała spokojnie, choć tak naprawdę momentami miała ochotę zamordować Jacksona za jego podejście, a w sumie jego brak, do Ayli. Czy naprawdę wymagała tak wiele, by poświęcił kilka godzin w tygodniu i przyszedł zobaczyć się z córką?
Octavia uniosła spojrzenie na Gabriela i również mimowolnie się uśmiechnęła, gdy zobaczyła na jego ustach uśmiech. Wydawał się być teraz naprawdę szczęśliwy.
— Musisz mi kiedyś pokazać swoje prace. A jeśli będziesz chciał, to ja pokażę Ci kilka moich — zaproponowała.
— No i jeśli wypadłeś z obiegu, a brakuje Ci… rozrywki, to może… Okej, myślałam ostatnio żeby pójść na kurs tańca, ale muszę znaleźć partnera. Skusisz się, Gabe? Gwarantuję dobre towarzystwo i świetną zabawę — powiedziała, puszczając w jego stronę oczko.
Tay
India Jones nienawidziła być grzeczną córeczką swojego bogatego tatusia.
OdpowiedzUsuńTyle że nie była już małą dziewczynką a dorosłą kobietą. Na jesieni miała skończyć dwadzieścia osiem lat. Miała odpowiedzialną pracę, która wymagała od niej poświęceń. Poważne plany związane z badaniami i doktoratem, wygodny styl życia. Do tego wszystkiego potrzebowała pieniędzy, które oferował Robert Jones. Wystarczyło jedynie spełnić kilka jego warunków.
W ten właśnie sposób znalazła się wśród tłumu bogatych, zadufanych w sobie ludzi z kieliszkiem szampana w dłoniach.
Ubrała się w srebrną sukienkę, którą matka kazała dostarczyć do jej apartamentu tamtego dnia rano. Poszła na umówioną wizycie u fryzjera i kosmetyczki, zjadła zaplanowany lunch. Wszystko wedle woli rodzicielki. Stała więc, przebrana za idealną lalkę, którą przecież tak naprawdę była, i starała wmieszać się w tłum.
Umilała sobie czas, wspominając. Wielką podróż, w którą udała się po zakończeniu stażu, na chwilę przed rezydenturą. Upojne noce, które spędziła w klubach Nowego Jorku. Szczególnie jedną konkretną.
Była tak zatopiona w myślach, że nie zauważyła jak ktoś do niej podszedł, dopóki się nie odezwał.
- Gabriel? - spytała zaskoczona, po czym szczery uśmiech wykwitł jej na ustach.
Poznała go w trakcie rzeczonej wielkiej podróży. Nie przypominała sobie jednak, żeby kiedykolwiek wspominał swoją przynależność do nowojorskiej śmietanki. Ba, w ogóle nie przypominała sobie, żeby wspominał cokolwiek o miejscu, z którego pochodził. Nie było to jednak nic dziwnego. Po prostu razem podróżowali. Uciekali, każdy od swoich własnych problemów. Anonimowi na tyle, na ile to było możliwe. Po prostu Gabriel i India, razem na europejskim szlaku.
- Zadajesz oczywiste pytania. Jasne, że się nudzę. Ty też nie wyglądasz na specjalnie zadowolonego. Co tu robisz? Jak wplątałeś się w to bagno?
India
Octavia jeszcze jakiś czas temu nawet lubiła ojca Jacksona. Stracił jednak w jej oczach w momencie,kiedy po rozmowie z jego synem i przedstawieniem jej całego planu, zrobiła mu awanturę, a ten jedynie był w stanie powiedzieć, że to tylko interesy. Że przecież to najlepsze, na co mógł się zdecydować Jack, a między nimi nic nie musi się zmieniać. Chciał uczynić z Octavii taką samą kobietę, jak zrobił to lata temu z matką Lucasa. Robert Howard w tamtym momencie bardzo się pomylił, licząc na to, że Octavia mimo wszystko zostanie przy Jacksonie.Przecież niejednokrotnie powtarzał, że Octavia to najlepsze, co mogło się przytrafić jego najstarszemu synowi, a teraz sam postanowił to wszystko zniszczyć, stawiając tą dwójkę w takiej sytuacji.
OdpowiedzUsuńCzasami miała wrażenie, że jest jedną z niewielu osób z normalnymi relacjami rodzinnymi na Manhattanie. Że zawsze mogła liczyć na swoich rodziców, a oni byli w stanie jej pomóc bez zastanowienia. Nawet kiedy zaszła w ciążę, nie wpadli na pomysł ślubu, bo co ludzie powiedzą, choć może Jaques i Eva podświadomie wiedzieli, że to, co jest między Octavią a Jacksonem może nie wyjść. Jedyne co im zostało, to wspierać Octavię we wszystkim przez co przechodziła, bo nie mogliby zostawić jej samej z problemami.
— Historia jak w jakimś tanim filmie — zaśmiała się, choć właśnie tak to odczuwała. Że ktoś postanowił zrobić mało śmieszny film, który niestety nie sprzedał się dość dobrze. Jednak, Octavia sądziła, że Robert Howard bardzo dobrze wiedział, co robi. Gdzieś miał w głowie plan, który miał nadzieję zrealizować, jednak nie wyszło. Lucas okazał się na tyle bezczelny, że sprzeciwił się ojcu, mówiąc, że nie chce mieć nic wspólnego z firmą, więc Robert wykombinował kolejny, sprytny plan, wiedząc, że ten akurat na pewno mu wyjdzie.
— Nikt nic nie wiedział. Facet ukrywał wszystko przez dwadzieścia lat. Ja w sumie jestem pełna podziwu. Tak wyrachowanym dupkiem to nawet nie jest mój ojciec, a uwierz mi, jak się uprze, to wygra najgłośniejsze sprawy. I zarobi na tym kupę kasy — zaśmiała się, jednak prawda była taka, że Jack Blanchard był bardzo dobrym aktorem. Potrafił grać miłego i życzliwego, by w następnej sekundzie stać się najgorszą wersją siebie. Jeśli w grę wchodziły wysokie kwoty, nie odpuszczał. Dlatego też był tak bardzo ceniony wśród innych. Dlatego też Octavia w przyszłości chciała być jak jej ojciec. Chciała pokazać, że nie jest tylko ładną twarzą i grzeczną dziewczynką.
— Lucas jest wychowany zupełnie inaczej niż my. Ma takie… normalne życie, bez gadania za plecami i tym podobnych. Trochę mu tego zazdroszczę — przyznała szczerze, zjadając do końca swoją porcję spring rollsów. Z lekkim przerażeniem spojrzała na resztę dań, zastanawiając się, gdzie ona to wszystko zmieści. Niemniej jednak, po chwili sięgnęła po zupę kokosową z kawałkami kurczaka.
Usuń— Mam nadzieję, że te pieniądze nigdy go nie zniszczą. Bo podejrzewam, że Robert zadbał o to, aby Lucas miał z czego żyć. Jakoś nie umiem go sobie wyobrazić, by był taki jak my. Wyrachowany i w ogóle. My się już z tym chyba urodziliśmy, na nas nie robi wrażenie duża kasa, bo mamy ją od zawsze. A on, cóż, był wychowywana z dala od tego wszystkiego. Jednak, jest mądrym chłopakiem, innym niż jego ojciec i brat — choć po wszystkim nie miała już z nim kontaktu, to może było najlepsze wyjście dla ich dwójki. Może tak właśnie miało być, że Lucas musiał wyjechać. O niektórych rzeczach nie chciała mówić Gabrielowi, pozostawiła je dla siebie, ale spokojnie mógł się ich doszukać na stronie Plotkary, która wszystko soczyście opisała kilka tygodni temu, nie pozostawiając na Octavii suchej nitki. Cóż, było - minęło, jak to mówią.
— Dokładnie Gabe, Ty i taniec. A w sumie dokładnie tańce latynoamerykańskie — powiedziała, uśmiechając się w jego stronę. Przecież, to nie było nic dziwnego, że Octavia właśnie na takie zajęcia chciała się wybrać. Owszem, tańczyć potrafiła, nauczyła ją babcia oraz dziadek, ale chciała się nieco podszkolić. I zdecydowanie zająć czymś głowę.
— Salsa, rumba, paso doble. Będzie gorąco — rzuciła, posyłając mu nieco łobuzerski uśmiech.
Tay
Octavia też nieco była zszokowana tym, że Gabriel zgodził się na jej propozycję i przystał na to, aby być jej partnerem na kursie tańca. Z początku myślała, że odmówi, bo to było coś, czego zupełnie nie znał. I choć ona sądziła, że był dobrym tancerzem, bo przecież niejedną piosenkę ze sobą przetańczyli, tak tu mogłoby nieco inaczej, bo trzeba było wczuć się w rytm, wsłuchać w muzykę no i zapamiętać kroki. Tutaj ciężko było improwizować. Tutaj wszystko było już z góry ustalone.
OdpowiedzUsuńPlusem zdecydowanie było to, że zaczynali od podstaw. Octavia owszem, znała podstawy, ale chciała wszystkiego jakby nauczyć się na nowo, pod okiem profesjonalisty. Bo przecież każdy miał swój własny, zapewne wypracowany przez lata styl.
Cały poranek spędziła praktycznie na bieganiu z miejsca na miejsce i załatwianiu spraw, które aż za bardzo jej się spiętrzyły przez ostatnie dni, więc w końcu musiała się za to wszystko wziąć i aby nic jej już nie zalegało. Nie lubiła mieć zaległości, zawsze wszystko musiała mieć dopięte na ostatni guzik.
Spóźniać też się nie lubiała, więc raczej Gabriel nie powinien być zdziwiony, że Octavia zjawiła się chwilę przed czasem pod wybraną przez siebie szkołą tańca. Był ciepły wieczór, a ona popijała dobrze schłodzoną, bezcukrową colę. Obserwowała z uwagą przejeżdżające samochody, kiedy do jej uszu dobiegł głos Gabriela. Odwróciła się w jego stronę, uśmiechając się wesoło. Wygładziła materiał czerwonej, nieco rozkloszowanej sukienki, a potem ruszyła w stronę chłopaka, którego zmierzyła uważnym spojrzeniem. Z wielką, naprawdę wielką przyjemnością stwierdziła, że zapewne każdy zwróci na nich uwagę. Że będą przyciągać spojrzenia na zajęciach.
Wyrzuciła pustą puszkę do pobliskiego śmietnika, po czym stanęła tuż przed Salvatore. Zaśmiała się również, wtórując brunetowi.
— Przecież jakbyś się wycofał, to siłą bym Cię tu zaciągnęła — powiedziała całkiem szczerze, zakładając kosmyk włosów za ucho. Taka właśnie była prawda, gdyby Gabriel jej odmówił, ona zrobiłaby wszystko, aby go tu zaciągnąć. Wiedział, że jej się nie odmawiało, znał ją przecież bardzo dobrze.
— Gotowy? Rozruszamy trochę Twoje biodra — powiedziała, uśmiechając się przy tym łobuzersko. Co z tego, że mogło to zabrzmieć nieco dwuznacznie. Przy Gabrielu nie musiała się jakoś szczególnie ograniczać i czuć zawstydzenia. — To grupa początkująca, więc nie musimy się martwić, że źle wypadniemy. Ale, nie ukrywam, że mam nadzieję, że będziemy najlepsi — dodała po chwili. Na wzmiankę o Tańcu z Gwiazdami, Octavia zaśmiała się. Cóż, to zapewne byłoby ciekawe doświadczenie.
— Już widzę, te wszystkie nagłówki w gazetach plotkarskich Byli kochankowie na jednej scenie, albo coś podobnego. Ale, jeśli tak bardzo chcesz dostać się do programu, to może te zajęcia są dla Ciebie przepustką do niego? — zasugerowała z rozbawieniem.
— U mnie dobrze, a jak u Ciebie? Dużo pracy?
Tay
Gdzieś tam w głębi Octavia czuła, że Gabriel raczej jej nie wystawi. Ba, miała nawet cichą nadzieję, że zajęcia mu się spodobają, a oni tym samym przejdą cały kurs. Może nawet dostaną się do jakiejś bardziej zaawansowanej grupy? Nie zależało jej na tym, aby brać udział w jakiś konkursach, bardziej chciała to zrobić dla siebie — zająć czymś głowę i myśli, nauczyć się czegoś nowego. Zrobić sobie mały prezent, a przy tym bawić się dobrze, bo wiedziała, że przy boku Gabriela nudno nie będzie. Zapewne ich pierwsze zajęcia będą dość karkołomne i pełne śmiechu, ale nie sądziła, żeby to ich zniechęciło do dalszych zajęć. Sądziła, że pójdą za ciosem i będą chcieli być coraz lepsi.
OdpowiedzUsuńNawet nie zastanawiała się, czemu Salvatore przystał na jej propozycję. Może też po prostu stwierdził, że to czas, aby nieco urozmaicić swoje życie? Przerwać jakąś monotonię w nim? Może czas nieco się rozerwać?Pewna była tego, że z Gabrielem u boku będzie jej o wiele łatwiej. Nadal była między nimi ta nić porozumienia, którą tylko oni byli w stanie dostrzec i zrozumieć się w kilku słowach. Octavia już nie chciała rozpamiętywać tego, co kiedyś było między nimi, ani w jakich okolicznościach przyszło im się rozstać. Uznała, że to spotkanie kilka dni temu było dla nich czystą kartką, którą mogli na nowo zapełnić
— Oczywiście. Mnie się nie denerwuje, sam dobrze wiesz. No i powiedziałeś już A, więc czas powiedzieć B. Idziemy, vamos! — rzuciła ostatnie słowo z lekko hiszpańskim akcentem, po czym zaśmiała się sama do siebie, wchodząc do budynku, w którym o tej porze nadal kręciło się sporo osób.
— Jeśli nie dadzą nam takiej naklejki, sama Ci ją wykombinuję. Albo może jakąś laurkę. Nie wiem, oprawisz sobie w ramkę i będziesz trzymał w pracy, to już zależy od Ciebie — powiedziała z rozbawieniem, wyobrażając sobie, jak po każdych zajęciach nauczyciel wybierałby jedną parę, która podczas zajęć dała z siebie sto procent. Octavia zapewne zrobiłaby wszystko, aby to właśnie oni wygrywali najczęściej. Ot, po prostu lubiła być na pierwszym miejscu.
— A co do Twoich bioder — mruknęła, odwracając się w jego stronę na krótką chwilę. Zlustrowała go uważnym spojrzeniem, uśmiechając się przy ty. — Zaprzeczyć nie mogę. Ale teraz pewnie… będą działać lepiej — dokończyła z błyskiem w oku. Nawet nie czuła się ani trochę skrępowana tą rozmową. Bardziej ją ona bawiła.
— Och ! Jak ludzie by klikali w te artykuły. Jak szaleni! I pewnie zabijali by się w rozpowszechnianiu plotek — powiedziała rozbawiona, ale tak zapewne by to wyglądało. Oczami wyobraźni Octavia widziała te wszystkie niepochlebne komentarze w jej stronę. Że zmienia chłopaków jak rękawiczki, że matce tak nie przystoi i wiele innych. Ludzie byli tak przewidywalni, jeśli chodziło o ich plotkowanie na temat bogatych ludzi. Przecież, znali ich najlepiej…
— Może masaż? — rzuciła bez zastanowienia, kiedy Gabriel wspomniał o bólu pleców. — To zawsze działa — dodała, jakby na usprawiedliwienie tej całej pewności, która ostatnio aż za bardzo zaczęła jej towarzyszyć. Zdecydowanie, powinna się ugryźć w język w niektórych momentach.
— Po pierwsze i jedyne, masz się nastawić na dobrą zabawę a nie spinanie się. Jesteśmy tu, aby się dobrze bawić, nic więcej — odpowiedziała na jego pytanie, posyłając mu przy tym uśmiech, po czym skierowała się na pierwsze piętro w stronę odpowiedniej sali.
Tay
Spojrzała w kierunku mężczyzny, na którego patrzył Gabriel. Enzo Salvatore. Oczywiście, India wiedziała, kim był. Prawie trzydzieści lat mieszkała na Manhattanie, uczestnicząc w tym całym cyrku. Jej ojciec prowadził z nim wiele interesów a sama Panna Jones bywała na niezliczonej ilości jego przyjęć. Tyle że jako nastolatka stała zazwyczaj przy boku matki, później zaś wymykała się w jakieś ustronne miejsce z książką ze studiów pod pachą. Przecież egzaminy nie zdawały się same. Nigdy wcześniej nie zauważyła Gabriela. To zabawne, zważywszy na fakt, jak blisko związane były ze sobą ich rodziny. Tyle że najwyraźniej ani ona ani on nie byli zainteresowani uczestniczeniem w takim życiu.
OdpowiedzUsuń- Ten w czarnym garniturze obok niego to natomiast mój ojciec. Robert Jones. Posiadacz sporej części Manhattanu - powiedziała, cytując zasłyszany wcześniej tak wiele razy frazes. Przewróciła oczami a następnie upiła łyk ze swojego kieliszka. Prosecco.
Prosty i elegancki a do tego dobry, jeśli dbasz o linię powtarzała zawsze jej matka.
- Przyszłam z rodzicami. Pod lekkim przymusem. No i staram się nie umrzeć tu z nudów przy okazji pozostając względnie trzeźwa.
Zamordowali by ją, gdyby zrobiła z siebie pośmiewisko. Już dość i tak musiała się nasłuchać na temat swoich nieudanych związków. India była jedyną córką Jonesów, spadkobierczynią rodu. Powinna być na tyle idealna na ile to tylko było możliwe. Inteligentna i zabawna pani doktor. Szczupła, zadbana, modnie ubrana. Do pełni szczęścia brakowało jej tylko męża u boku. Gromadka dzieci to już by było spełnienie marzeń.
- Proszę, powiedz mi, że masz jakiś plan, żeby nas stąd uratować. W imię starych dobrych czasów - posłała mu jeden ze swoich popisowych uśmiechów.
W końcu to był hotel jego ojca. Kto jak nie on powinien znać wszystkie jego tajemnice i skryte zakamarki, w których można się było schować.
I.
Szkoła tańca, do której przyszli, może i nie należała do tych dużych, które można było spotkać w Nowym Jorku, ale zdecydowanie miała jedne z lepszych decyzji, i to właśnie tym głównie kierowała się Octavia, jeśli chodziło o wybór zajęć. Spędziła długie godziny godziny na czytaniu wszystkich opinii, jeśli chodzi o same zajęcia, instruktorów na atmosferze kończąc. Bo zdecydowanie nie chciała chodzić tam, gdzie było sztywno i wszyscy się spinali. Nie, jej zależało przede wszystkim na dobrej zabawie, żeby było wesoło i miło.
OdpowiedzUsuńW ich krwi chyba płynęła chęć rywalizacji i bycia lepszym, niż inni.Nawet Octavia lubiła, kiedy była lepsza w czymś od innych, kiedy wygrywała i to właśnie na nią były skierowane wszystkie spojrzenia. To już raczej nie miało nigdy ulec zmianie.
— Dobrze, więc jak nie dostaniemy żadnego dyplomu, że skończyliśmy kurs, to oboje narysujemy sobie jakieś laurki. Żeby mi też nie było smutno, bo tylko Ty ją będziesz miał — roześmiała się wesoło, oczami wyobraźni widząc, jak za jakiś czas być może będą sobie nawzajem wręczać kawałek kartki z jakimś śmiesznym rysunkiem. Bo Octavia podejrzewała, że nie znalazłby się tam żaden poważny obrazek. Widząc uśmiech Gabriela, Octavia również uśmiechnęła się w ten sam sposób co on. Nie przejmowała się tym, jak brzmią te żarty w ich wydaniu. Podobało jej się to i nie miała najmniejszego zamiaru czegokolwiek zmieniać.
— Okej, za chwilę zobaczymy czy Twoje biodra są w odpowiednim stanie. Potem… może też — mruknęła, uśmiechając się. Odgarnęła kosmyk włosów za ucho, spoglądając na Gabriela. Jej spojrzenie błysnęło, w ten charakterystyczny sposób, który on bardzo dobrze znał. A może już zdążył zapomnieć? Na moment sama Octavia odpłynęła myślami, a w sumie to wróciła do wspomnień, które dzieliła z Gabrielem. I choć jakiś czas temu, kojarzył jej się on źle, tak teraz zaczynało być zupełnie inaczej.
— Oczywiście, że będą wiedzieć. Podejrzewam, że ktoś już mógł nam zrobić jakieś zdjęcie, do którego dopisał pewną historię, ale raczej nie mamy zamiaru się tym przejmować, prawda Gabe? — zapytała. Ona nie miała najmniejszego powodu, by zwracać uwagi na jakiekolwiek plotki, które pojawią się na ich temat. A pewnie będzie ich trochę, wystarczyło, że poczekają na nowy post Plotkary, która miała swoje dojścia w mieście. W sumie, to już nie mogła się nawet doczekać tego, co takiego o nich napisze. I jak bardzo te informacje mogły kogoś zdenerwować.
— Proponuję. Mogę Ci polecić dobry salon masażu, albo sama Ci go zrobię — powiedziała. Westchnęła, spoglądając znów na Gabriela. — Chyba w niektórych momentach powinnam się przymknąć — dodała po chwili, posyłając mu nieco przepraszający uśmiech. Niespiesznie dotarli do sali, ale mieli jeszcze kilka minut, które dzieliły ich od rozpoczęcia zajęć. — Wyglądasz na całkiem wyluzowanego, Gabe. Ale i też chyba nie możesz się doczekać, żeby zobaczyć jak to wszystko wygląda — zaśmiała się.
Tay
Kilka chwil po tym, jak pojawili się pod salą, zaczęli zbierać się i inni uczestnicy kursu. Octavia z uwagą przyjrzała się kilku parkom, mając wrażenie, że są aż za bardzo wystraszeni pierwszą lekcją, która już za chwilę miala się rozpocząć. Ona jak i Gabriel na szczęście byli rozluźnieni i całkiem dobrze się bawili. Nawet, kiedy czekali aż wszystko się zacznie.
OdpowiedzUsuń— Laurka brzmi fajnie. Powieszę ją sobie na lodówkę — zaśmiała się, spoglądając na Gabriela. Pamietała, że za dzieciaka rysunki jej i Gabriela zdobiły chyba każdy skrawek lodówki, czy też tablicy korkowej w domu. Oczywiście, zawsze też były awantury, czyj obrazek jest ładniejszy i bardziej podoba się rodzicom. Ona i Laurent byli czasami okropnymi dzieciakami, które na szczęście już wyrosły z tych szczenięcych, dziecinnych przepychanek między sobą. Sama też nie pamiętała, w jakim wieku przestali je rysować. ot, po prostu przyszedł dzień, kiedy dziecięce laurki zostały zastąpione niewielkimi prezentami, które dawali rodzicom, a które zakupili z uzbieranych kieszonkowych. Wiedziała jednak, że Eva mimo wszystko gdzieś napewno ma ukryte te ich dziecięce bazgroły. Nie mogłaby ot tak wyrzucić tych rysunków, które były dla niej pamiątką po dziecięcych latach Octavii i Laurenta.
Na korytarzu pojawiła się blondwłosa kobieta wraz z towarzyszącym jej wysokim brunetem, którzy po chwili okazali się być ich instruktorami. Z uśmiechem zaprosili wszystkich do środka, a każdy z uczestników zaczął znajdować sobie miejsce. Octavia pociągnęła Gabriela na tył, bo mimo wszystko wolała w jakiś sposób być nieco odosobniona od reszty towarzystwa.
— Coś się załatwi, mówisz? — mruknęła ciszej, z lekkim uśmiechem. Nie spoglądała w stronę Gabriela, tylko w stronę ich nauczycieli, którzy właśnie tłumaczyli jak będą wyglądać zajęcia, ile będą trwać i tym podobne, mało istotne wiadomości dla Octavii, bo te przecież wyczytała na stronie szkoły, kiedy szukała odpowiedniego kursu.
— Szczerze wątpię. Już pewnie jakieś plotki gdzieś dotarły. W sumie, chciałabym taką pelerynę niewidkę. Byłaby bardzo pomocna momentami. Ale, jesteśmy dorośli, a złych rzeczy nie robimy. Nikt przecież nie może nam zabronić się spotykać — wzruszyła ramionami. Przecież nie robili nic złego. Byli dobrymi znajomymi, mogli się przyjaźnić i tym podobne, nikomu nic do tego.
Octavia spojrzała na Salvatore w momencie, kiedy instruktorzy pokazali pierwsze kroki. Zaśmiała się cicho, widząc tych wszystkich zesztywniałych ze stresu ludzi.
— Okej, to łatwe, Gabe — powiedziała, odwracając się w jego stronę.
— Trochę, jakbyśmy tańczyli na weselu, ale rytm nadajesz jakby palcami lewej stopy. Na cztery — wyjaśniła, chwytając go za dłoń. — Najpierw podstawa. Biodra później — rzuciła z rozbawieniem.
Tay
Od najmłodszych lat żyła w przeświadczeniu, że była stworzona do czegoś więcej, że miała zostać zapamiętana, a jej imię spoczywać na ustach nieznajomych, powtarzane jak mantra. Wczesne pobudki, godziny spędzone na nauce języków czy gry na pianinie, kiedy zazwyczaj dzieci w jej wieku dopiero zaczynały się uczyć alfabetu, miały wykreować z niej człowieka zdolnego do sukcesu, kogoś lepszego. Słowa prywatnych nauczycieli, których twarze przewijały się przed jej oczami częściej, niż sylwetki własnych rodziców, wytykających najmniejsze błędy, miały pomóc. Miała być uwielbiana, skradać spojrzenia i przywoływać uwagę. Miała odgrywać rolę ideału, który ciężko zapracował sobie na swój sukces, bo przecież nic w życiu nie było za darmo, bo nic nie było łatwe.
OdpowiedzUsuńNie było, bo ktokolwiek rozpisał scenariusz jej życia nigdy nie zapytał, czy tego właśnie chciała, czy była zdolna do tych poświęceń, do ciągłej pogoni za idealnością, której i tak nigdy nie była wstanie osiągnąć, bo przecież zawsze mogło być lepiej. Zawsze mogła postarać się bardziej, włożyć w coś więcej serca, czasu, więcej siebie.
Może dla niektórych życie pod ciągłą presją była czymś naturalnym, jednak fasada ideału u Ari zaczęła pękać. Nie była to natychmiastowa zmiana o sto osiemdziesiąt stopni, brunetka nie rzuciła wszystkiego naraz odwracając się od rodziny czy przyjaciół, ale stopniowo, z każdym miesiącem zatracała się we wszystkim co ją otaczało, znajdując się coraz bliżej dna, chociaż w jej osobistej opinii znajdowała się na wyżynach, odnosząc sukces za sukcesem.
Nie potrzebowała prestiżowej uczelni, głupiego dyplomu czy wsparcia rodziców. Zamieniła to wszystko na kolorowe tabletki i flasz reflektorów, a zamiast spędzać wieczory w bibliotece nad grubą książką, wskakiwała w podstawiony samochód, który zabierał ją do najgorętszych klubów w mieście.
Gdyby ktoś zapytał ją co świętowali dzisiaj, nie byłaby w stanie odpowiedzieć. Prawdę mówiąc, gdyby zapytano ją o jej imię, musiałaby się nad tym dłużej zastanowić. Kiedy ktoś wcisnął do jej dłoni kolejnego drinka, przyjęła go chętnie, momentalnie przystawiając szkło do ust, a w chwili, gdy została wepchnięta do prywatnej loży, pomaszerowała w kierunku usytuowanej w rogu kanapy i rozsiadła wygodnie. Dopiero w tym momencie, błądząc spojrzeniem po pomieszczeniu, uświadomiła sobie, że coś było nie tak.
Z pewnością nie był to ten sam klub, w którym zaczęła imprezę. Pomieszczenie oddzielające vipów od reszty imprezowiczów nie było przeszklone i rozświetlone niebieskimi światłami. Nie gościło również w swoim wnętrzu młodych modelek czy ludzi z branży, z którymi Min była zaznajomiona. Było wręcz przeciwnie. Panował półmrok, każda ze ścian obita czerwonym welurem, a jedynymi ludźmi, była grupka nieznajomych jej mężczyzn, zawieszających na niej swoje spojrzenie, śmiejących się cicho pod nosem. Nie czuła się komfortowo, czerwona lampka nagle zapaliła się w jej głowie, ale w chwili, gdy chciała wstać, poczuła jakby nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa, uginając się w kolanach. Pamiętała, że sięgnęła dłonią do torebki, chcąc zlokalizować swój telefon. Pamiętała, jak jej powieki robiły się coraz cięższe. Pamiętała ciepły dotyk na swoim udzie. A później nie pamiętała już nic.
Ari? Hej, słyszysz mnie? Kurwa, Ari.
UsuńJej imię zaczęło przedzierać się do podświadomości, powolnie wybudzając ją z letargu. Najpierw otworzyła usta, chcąc odpowiedzieć, jednak żadne słowa nie wydobywały się z jej krtani. Czuła uścisk na ramieniu i kolejne szarpnięcie. Słyszała jak głos nabierał w sile i irytacje w jego tonie. A może desperacje? Ciężko było zdefiniować jakie emocje targały kimkolwiek, kto znajdował się przed nią, kiedy całą swą uwagę starała skupić na tym, by otworzyć oczy. W końcu zamrugała powolnie, a zamglony obraz przed nią przeistoczył się w dobrze znajomą twarz.
Gabriel.
– Hej – wyszeptała cicho. – Gdzie jestem? – dodała po chwili, delikatnie odwracając głowę w bok, by przyjrzeć się otoczeniu. Z każdą chwilą docierały do niej kolejne bodźce i sygnały, jak dobrze jej znane przednie siedzenie i skórzana tapicerka, czy ruchliwa ulica Manhattanu, przy której się znajdowali. Jej głowę przeszył niemiłosierny ból, odruchowo przycisnęła drobne palce do skroni, wykrzywiając w tym samym czasie usta.
– Nie rozumiem. Co ty tutaj robisz? – zapytała, dalej zdezorientowana.
Min Ari
Na początku była w lekkim szoku. Potem przypomniała sobie, od kogo wyszła propozycja i zaśmiała się głośno.
OdpowiedzUsuń- Oczywiście, że chcę. Ale tylko najbrzydsze, najgorsze sekrety. Takie, na podstawie których można byłoby nakręcić odcinek kryminalistycznego serialu.
Odchyliła głowę i jednym płynnym ruchem wychyliła zawartość kieliszka w bardzo nieprzypominajacym damę stylu. Dobrze, że Rachel Jones akurat była zajęta rozmawianiem z inną obrzydliwe bogatą kobietą a nie wbijaniem palącego spojrzenia w plecy córki. Na szczęście akurat mijał ją kelner z kolejną porcją prosecco. Złapała nóżkę jednego z kieliszków na tacy i powtórzyła cały proces. Skrzywiła się lekko, odurzona nagła ilością alkoholu, która uderzyła jej do głowy. Oddała kelnerowi puste szkło i uśmiechnęła się wdzięcznie.
Namierzyła wzrokiem oboje ze swoich rodziców i po upewnieniu się, że akurat patrzą w zupełnie inną stronę złapała Gabriela za nadgarstek i uśmiechnęła się przebiegle.
- Pokaż mi ten widok.
Pociągnęła go w stronę najbliższego wyjścia, sprawnie lawirując pomiędzy pozostałymi gośćmi. Przynajmniej na tyle sprawnie, na ile pozwalały jej promile we krwi i wysokie szpilki. Musieli działać szybko, nim ktokolwiek z paczki wysokopostawionych bogatych starych zacznie ich szukać. Mimo że India miała prawie trzydzieści lat na takich imprezach czuła się o połowę młodsza. Zupełnie jakby czas się zatrzymał.
- Szybko, zanim nas znajdą.
Gdy tylko wyszli z głównej sali zwolniła i dała mu prowadzić.
I.
Zdecydowanie, na zajęciach byli nieliczni, którym nie uśmiechało się brać w tym udziału. Zrobili to tylko i wyłącznie po to, aby mieć święty spokój, by ich drugie połówki nie marudziły, że w sumie nie robią nic ciekawego. Więc przyszli tu tylko z tego powodu, zapewne rezygnując z zajęć za jakiś czas.
OdpowiedzUsuńCieszyła się więc, że Gabriel był tak pozytywnie do wszystkiego nastawiony, a co najważniejsze chętny do nauki, bo to Octavia zauważyła w momencie, kiedy chwycił ją pewnie w ramiona i zaczął powtarzać kroki. Brunetka zaśmiała się cicho na jego słowa.
— Och, wcale nie. Też się długo ich uczyłam — skłamała gładko, spoglądając na Gabriela, któremu posłała rozbawiony uśmiech. Dobrze, prawda była taka, że Octavia pojęła wszystko dość szybko, ale też uczyła się tego tańca dość często. Przysunęła się do niego, nachylając nieco w stronę ucha Gabriela.
— Jeśli chcesz, mogę dać Ci prywatne lekcje. Wówczas będziemy tu najlepsi — szepnęła, uśmiechając się przy tym. Gdyby Gabriel tylko chciał, Octavia była skłonna nauczyć go wszystkiego, żeby następne zajęcia w ich wykonaniu były o wiele lepsze. Początki zawsze nie należały do najłatwiejszych.
— Za niedługo będziesz jednym z lepszych tancerzy. Mówię Ci, zaimponujesz tym niejednej, że potrafisz salsę i tym podobne. Mi już zaimponowałeś — powiedziała, spoglądając na niego. W żaden sposób nie czuła się z tym źle, że ich rozmowy wyglądały właśnie w ten sposób. Podobało jej się to, bo czuła się tak, jak na samym początku ich znajomości, gdy tak łatwo mogła wyczuć tą dziwnie przyjemną energię między nimi. Przeszedł ją przyjemny, ciepły dreszcz, kiedy Gabriel nachylił się w jej stronę i szepnął wprost do ucha, a nawet wtedy, kiedy jego dłonie spoczęły na jej ciele. I chyba chciała, żeby to zauważył, bo zapewne gdyby było inaczej, pewnie zarumieniła by się w jednej sekundzie.
— Jak myślisz, co napiszą? Oskarżą nas o romans? A może tylko napiszą, że się spotkaliśmy? —- zapytała zaciekawiona. Octavia wiedziała, że mogli napisać o nich wszystko, więc pewnie też nic, co by o sobie i Gabrielu przeczytała, nie zdziwiłoby ją w żaden sposób. Prędzej czy później i tak mieli o sobie przeczytać, tego była pewna.
Kiedy znów spojrzała na Gabriela, ponownie się uśmiechnęła, jednak nic już nie powiedziała. W skupieniu za to przyjrzała się jego krokom, kiwając przy tym lekko głową. Jak na pierwszy raz, to szło mu całkiem dobrze.
Pierwsza godzina minęła jak w mgnieniu oka. Nim się obejrzała, trenerzy gratulowali im pierwszej lekcji, mówiąc, że poszło całkiem dobrze i że mają nadzieję zobaczyć to samo grono na kolejnych zajęciach.
— Więc — zaczęła niespiesznie, kątem oka spoglądając na Salvatore, który stał obok. Pewna była jednego – nie chciała zostać sama dzisiejszego wieczoru, który miała wolny. Nie musiała spieszyć się do domu, by zająć Aylą, bo ta była pod opieką jej babci do następnego dnia. Nie była umówiona z dziewczynami, a samotne oglądanie jakiegoś filmu też nie brzmiało jak jakaś super rozrywka.
— Wcześniej wspomniałeś, że nie odmówisz, ale uznajmy, że zapomniałam, o czym mówiłam — powiedziała z błyskiem w oku, kierując na niego swoje spojrzenie. —- Mam wolny wieczór, Gabe. Nie chcę siedzieć sama w domu, więc masz może ochotę nie odmówić na moje zaproszenie do siebie? — zapytała, odgarniając kosmyk włosów za ucho.
Tay
— Minimalnie? Jakie minimalnie? — zapytała rozbawiona, unosząc w górę jedną brew. Oczywiście, że Gabriel nie uwierzył w jej słowa, a Octavia, rzecz jasna, była nieco obeznana z tematem tańca. Trochę go się naoglądała na rodzinnych imprezach, a i również nauka jej nie ominęła. Mama, babcia jak i reszta rodziny bardzo dobrze zadbała o to, aby Octavia, jak każdy w jej rodzinie, znała choć podstawowe kroki różnych tańców.
OdpowiedzUsuń— Ty za to powinieneś dobrze gotować, jak na Twoje włoskie pochodzenie. Ale, makarony robisz dobre — przyznała otwarcie, spoglądając na Gabriela. Czasami zdarzyło się, że razem coś przygotowywali razem do jedzenie i Octavia była pod wrażeniem tego, jak dobrze Gabrielowi szło w kuchni. Sama lubiła gotować, ale czasami nie potrafiła przyrządzić tak dobrze makaronów jak on.
Jej za to z łatwością przychodziło przyrządzenie coś z kuchni meksykańskiej czy francuskiej/ Tak, to były zdecydowanie smaki, które Octavia znała bardzo dobrze.
Gdy Gabriel wspomniał o prywatnych lekcjach, Octavia również się uśmiechnęła, na moment zastanawiając się nad jego pytaniem. Czy powinna oczekiwać jakiejś zapłaty? Zdecydowanie nie.
— Dobre towarzystwo. To będzie odpowiednia zapłata — rzuciła z uśmiechem, spoglądając na niego. Nie powinni zdecydowanie iść tą ścieżką, ale wszystko wychodziło im tak naturalnie, że ciężko komukolwiek było to przerwać.
Jeśli Gabriel chciał być dobry w tańcu, Octavia z chęcią mogłaby mu pomóc. Jeśli chcieli wszystkich przegonić, to wspólne trenowanie w wolnym czasie, było bardzo dobrym rozwiązaniem.
Chyba żadne nie spodziewało się tego, że znów pojawią się w swoim życiu. Że tak łatwo przyjdzie im znów ze sobą rozmawiać i spędzać wspólnie czas. Octavia też nie potrafiła nazwać tego, co się między nimi działo. Czy była to zwykła znajomość? Czy jakiś zalążek przyjaźni? Sama nie wierzyła w to, że można przyjaźnić się ze swoim ex. Nie, to nie szło w parze, zawsze przychodził taki moment, kiedy to wszystko źle się kończyło.
I poza tym, w życiu każdego przez ostatni rok dużo się wydarzyło. Każde z nich szło przed siebie, nie patrząc wstecz. Być może właśnie dzięki temu nie wracali do tego, co kiedyś wydarzyło się między nimi. Może łatwiej było im dzięki temu wszystko zacząć od nowa. I choć chciała jakoś nazwać to, co między nimi się działo, zupełnie nie potrafiła znaleźć słów. Musiała jednak przyznać sama przed sobą, że to, co się między nimi działo, bardzo jej się podobało.
— Jesteś zupełnie inną osobą, Gabe. To mi imponuje. Że chciałeś się zmienić — wyjaśniła. Podobało jej się to, że miał w sobie tak dużo samozaparcia, że udało mu się stać zupełnie nową osobą. Niektórzy niestety nie potrafili aż tak bardzo skupić się na tym, aby być lepszą wersją siebie. — Niektórzy powinni brać z Ciebie przykład — dodała, uśmiechając się delikatnie. Była bardzo ciekawa tego, co Jack powiedziałby na zmianę Gabriela. Czy uznałby go za nudnego ? W końcu, oboje potrafili dobrze się bawić, ale czy teraz byłoby tak samo?
— Jeśli chcesz, to mogą zacząć się nawet i dzisiaj, czemu nie — odpowiedziała, również się uśmiechając. Spojrzała na Gabriela w momencie, kiedy zaproponował aby wzięli coś do jedzenia po drodze.
— Boże, od tygodnia chodzą za mną frytki z batatów. Zdecydowanie burgery i frytki brzmią świetnie. Niezdrowe żarcie na dzisiejszy wieczór jest idealnym pomysłem.
Tay
Dała mu się wprowadzić w labirynt korytarzy, przez chwilę próbując nawet zapamiętać trasę, którą zmierzali. Jednak po niezliczonym z zakrętów i przejściu przez drzwi, do otwarcia których i tak potrzebowałaby magnetycznej karty, zrezygnowała. Musiała całkowicie zaufać Gabrielowi, że później wyprowadzi ją na zewnątrz. W to, że nie prowadzi jej nigdzie, żeby zamordować, już ufała. Miał ku temu przecież niezliczone okazje podczas wspólnego czasu spędzonego w Europie. Na pewno nie zrobiłby takiej rzeczy w hotelu własnego ojca…
OdpowiedzUsuńPotrząsnęła głową, niezadowolona z kierunku, jaki obrały jej myśli. Podejrzewała, że to na szybko wypite prosecco mogło mieć z tym dużo wspólnego.
- Zadajesz pytanie egzystencjonalne, czy chcesz wiedzieć, co robię w życiu? - zaśmiała się.
Poczekała, aż minęli pracowników hotelu, którzy rzucali im wymowne spojrzenia. Ona, w krótkiej srebrnej sukience z policzkami zaróżowionymi alkoholem i on, w jednej ręce trzymający butelką a w drugiej jej dłoń, ciągnący ją gdzieś w odosobnione miejsce. Wilk i jego nowa ofiara. Choć jeśli ją rozpoznali, wiedzieli na pewno, że nie taki ma wizerunek medialny. Nazywali ją Królową Lodu i Pożeraczką Męskich Serc. Nigdy ofiarą czy niewinną owieczką.
- Też się tutaj urodziłam. A jeśli chodzi o pracę, to jestem pediatrą w Lenox Hill. Zaczęłam rezydenturę po powrocie z Europy.
Od momentu powrotu czas zdawał się przyspieszyć. Ostatnie miesiące jakby uciekły jej przez palce, spędzone w szpitalu, na dyżurach albo w przychodni. Już prawie zapomniała, jak bardzo podobało jej się podróżowanie. Aktualnie zupełnie nie miała na nie czasu tym bardziej żadnej wycieczki w planach.
Kiedy weszli do winy i zobaczyła, które piętro wybrał, posłała mu lekko zaskoczone spojrzenie.
- Nic mi na ten temat nie wiadomo. Ale i tak liczę, że załatwisz mi jakieś szelki bezpieczeństwa - zaśmiała się nerwowo.
Zaskakująco szybko dojechali, a gdy tylko rozsunęły się przed nimi drzwi, Jones machnęła zachęcająco ręką.
- Dzisiaj panowie przodem. Jestem tuż za tobą.
I.
[Ze spóźnieniem przybywam podziękować za przywitanie Namgiego! Również nie jestem w pełni pewna, jakby można było połączyć nasze postacie, ale może i lepiej dla nich, aby nie wplątywały się w relacje z tym łobuzem x Ale w razie co również zapraszam do siebie, gdyby jakiś pomysł się pojawił<3]
OdpowiedzUsuńNamgi
— Owszem, nigdy nie narzekałam. Muszę przyznać, że w kuchni radzisz sobie całkiem dobrze. Mogłabym powiedzieć, że jesteś dla mnie małą konkurencją — odparła z rozbawieniem. Octavia lubiła gotować, chyba siedzenie w kuchni przeszło z jej babci na Octavię, bo od kiedy pamięta, Isabella zawsze pokazywała jej jak przyrządzić najróżniejsze dania, co zaowocowało tym, że Octavii było znacznie łatwiej odnaleźć się w gotowaniu, niż większości jej znajomych, którzy szli na łatwiznę, zamawiając coś z restauracji, czy też mając już z góry ustalony catering, który odbierali z samego rana, otwierając drzwi od mieszkania.
OdpowiedzUsuńSama nie wiedziała, czy to co między nimi właśnie się działo, było czymś normalnym, ale Octavia zdecydowanie chciała, żeby to nie było ich ostatnie spotkanie.Czuła się dobrze w jego towarzystwie. Znała go dobrze, czuła się przy nim swobodnie i wiedziała, na co może sobie pozwolić w jego towarzystwie. No i chciała jego towarzystwa, bardzo mocno, choć nie wiedziała dlaczego. Jedno wiedziała na pewno, nie chciała być sama, bo by po prostu zwariowała ze swoimi myślami, które ostatnio nie dawały jej spokoju.
Jeszcze jakiś czas temu nie powiedziałaby, że to właśnie Gabriel będzie tym byłym, z którym znów odnowi kontakty. Bardzo się myliła, myśląc, że ich drogi już dawno się rozeszły. Spojrzała na Gabriela, uśmiechając się lekko. Było miło, prawie tak jak wtedy, kiedy ze sobą byli i było między nimi dobrze.
Według niej Gabriel się zmienił. Było to widać gołym okiem, a może tylko Octavia to widziała, wiedząc jaki był kiedyś? Dla niej ta zmiana był bardzo widoczna i nie sądziła, żeby Gabriel chciał wrócić do swojego dawnego życia. Zbyt wiele mógłby stracić, gdyby teraz postanowił zrobić krok w tył i znów był tym dawnym Gabrielem, którego nie obchodziło nic, prócz czubka własnego nosa, dobrej imprezy i innych rzeczy.
Na jego słowa pokręciła głową na boki.
— Nie, Gabe. Wydaje mi się, że ten środek nie jest zepsuty, jak kiedyś — odparła zgodnie z tym, co myślała. Zdecydowanie, nie był już tym Gabrielem, którego pamiętała. Ten Gabriel podobał jej się znacznie bardziej, niż stara wersja.Wierzyła, że miał w sobie dużo siły i samozaparcia, aby utrzymać to, kim był teraz. Że nie zdarzy się okazja, żeby choćby przez chwilę pomyślał o tym, by wrócić do dawnego życia. By niszczyć siebie i swoje życie. Podejrzewała, że było to cholernie trudne, aby porzucić coś, co tak dobrze się znało, zmienić dosłownie wszystko. Sam jednak widział plusy i minusy tej zmiany. Ten kubeł zimnej wody, który poczuł na sobie, widocznie mocno go otrzeźwił.
— Widzę, że nie zapomniałeś. Oczywiscie, podwójny cheesburger — kiwnęła głową z uśmiechem, spoglądając w stronę Gabriela. Wiedziała, że mogłaby nie odpowiadać na jego pytanie, bo on doskonale znał odpowiedź. Octavia również przypomniała sobie te nieliczne chwile, kiedy na przykład późnym wieczorem wybierali się na jakiegoś fast fooda, bo akurat mieli na to ochotę. Miło było wrócić do tego, co tak dobrze znali.
— Jeśli chcesz, możemy zamówić od razu do mnie do mieszkania. Podejrzewam, że jak dojedziemy, to i jedzenie przyjedzie, więc nie będziemy musieli za długo czekać. Skąd masz ochotę zamówić? — zapytała, wyciągając telefon i odpalając aplikację do zamawiania jedzenia.
Tay
Danielle posiadała bardzo wąskie grono znajomych, a ostatnim czasem tylko jedną osobę określała mianem przyjaciela. Obracała się w bardzo hermetycznym środowisku gdzie każdy, nawet pozornie bliska osoba, mógł zadać cios prosto w plecy. Szeptanie na boku i plotki były normą wśród tancerzy, którzy na parkiecie byli partnerami, ale poza nim jednakowo ścigali się w drodze na szczyt i po kolejne osiągnięcia. Dla każdego sukces był najważniejszy, był wyznacznikiem człowieka, czy ktoś jest wart twojego czasu, czy też nie. Danielle starała się od tego odcinać skupiać się na swoim, ale nawet jej matka wyznawała podobne zasady. Po trupach do celu i wciągała w tą chorą grę swoją córkę wielokrotnie powtarzając, że wszystkie chwyty są dozwolone. Dlatego też z czasem stała się nieufna względem nowo poznanych osób.
OdpowiedzUsuńNie do końca wiedziała co podkusiło ją do założenia konta na portalu społecznościowym takim jak Meet Me. Może anonimowość, fakt, że była tam nikim? Może chęć poznania kogoś spoza środowiska? A może najzwyczajniej w świecie znudzenie, gdy spędzała czas sam na sam w swoim pustym, chłodnym apartamencie.
Nie oczekiwała niczego szczególnego, spodziewając się, że rozmowy z nieznajomymi bardzo szybko obiorą tor, którego nie chciała. I bardzo często tak się działo co skutkowało szybkim zakończeniem konwersacji.
Nie licząc jednego wyjątku.
Z Gabrielem rozmawiało jej się bardzo dobrze, swobodnie, a wysyłane wiadomości nie były wymuszone. I było to na długo przed nim wiedziała, że Gabriel to Gabriel. Na długo przed tym zanim wymienili się Instagramem. Nie miała przed kim, więc nie musiał ukrywać swojego zaskoczenia, gdy pierwszy raz odkrywała jego profil i zobaczyła z kim ma do czynienia. Nie mogła odmówić mu przystojnej twarzy i humoru. Może gdyby zechciała, rozszyfrowała by kim jest, ale nie dociekała. Wystarczyło jej imię i konto na Instagramie.
Ale oczywiście wymiana wiadomościami to nie to samo co spotkanie twarzą w twarz. Gdybali o tym kilkukrotnie nim zdecydowała się na spotkanie na neutralnym gruncie. Wciąż był tylko gościem z internetu, więc wolała być ostrożna, a nie zachowywać się jak rozemocjonowana nastolatka. Rzuciła, więc luźną propozycję, by zjawił się na jednym z jej przedstawień, ale gdy nie odpowiedział uznała, że nie zobaczy go pośród widowni.
Dlatego stojąc na scenie w akompaniamencie delikatnej muzyki granej przez orkiestrę oraz poruszając się w blasku przygaszonych świateł, musiała mocno się powstrzymać, by szok nie zaburzył jej ruchów, czy opanowanego wyrazu twarzy, który miał przedstawiać wiele emocji, ale na pewno nie szok i cień uśmiechu.
Był tam. W trzecim rzędzie, zajmując miejsce niemal na samym środku. I wiedziała, że on wie, że ona wie, gdy ich spojrzenia na moment się ze sobą zetknęły. To były sekundy, ale wystarczyły by zarejestrowała rysy jego twarzy, kolor tęczówek i tatuaże wychylające się spod eleganckiego ubrania. Na chwilę zaschło jej w ustach, gdy czuła na sobie jego uważne spojrzenie. Dlaczego jej nie uprzedził? Nie miała mu tego za złe, bo przynajmniej na pierwszym spotkaniu nie zaskoczył jej na tyle, że zastał ją w dresie i kompletnym nieładzie. Jej szczupłe ciało podkreślała czerwona sukienka opinająca się w górnych partiach ciała i dalej spływająca wzdłuż tułowia oraz ud dzięki czemu wirowała wokół niej przy każdym ruchu. Włosy miała upięte w ciasnego koka, a twarz podkreśloną makijażem.
Danielle pomyślała sobie i co dalej? Nie była przygotowana, nie miała w zanadrzu żadnego planu na to spotkanie.
Przedstawienie zakończyło się po kilku minutach, podsumowane oklaskami i powoli opadającą kotarą. Wystąpiła jeszcze dwukrotnie nim na dobre opuściła scenę. Teraz przyszła kolej na kolejnych tancerzy, a ona zniknęła na zapleczu, by się przebrać. Wygrzebała z torebki telefon i wystukała krótką wiadomość.
UsuńJestem wolna za parę minut. Poczekaj przy wejściu na salę. Muszę się zastanowić co ja mam teraz z tobą zrobić 🤔
Zgodnie z tym co napisała, była gotowa do wyjścia po paru minutach. I zastała go czekającego przy głównej sali. Marynarka idealnie opinała się na jego ciele, a tatuaż widniejący na szyi oraz dłoniach dodawał mu tylko charakteru.
— Lubimy niespodzianki, co? — zagadnęła podchodząc bliżej, z lekkim uśmiechem na twarzy.
Dani
— Okej, okej. Niech Ci będzie, szefie kuchni — zaśmiała się, odgarniając kosmyk włosów za ucho. Nieczęstym było, że ktoś z ich towarzystwa potrafił gotować. Co najwyżej podgrzać jakieś gotowe danie, nic więcej. Zarówno Octavia jak i Gabriel nieco się wyróżniali w tej kwestii, ale to zdecydowanie przez to, jakie mieli korzenie. Ich rodziny raczej nie należały do tych leniwych, jeśli chodzi o gotowanie, a tej dwójce zdecydowanie wyszło to na dobre.
OdpowiedzUsuń— Kiedyś nauczę Cię robić empanadas. Albo pójdziemy na lekcję do babci, nie ma sobie równych, jeśli chodzi o to danie —- powiedziała z rozbawieniem, jednak to była prawda. Isabella Romero była prawdziwą panią domu, która większość czasu spędzała w kuchni, gotując dla swojej licznej rodziny. Takiego smaku nie można było znaleźć w żadnej meksykańskiej restauracji, nie ważne jak licznie one występowały w Nowym Jorku. Sama Octavia również należała do tych osób, które częściej sprowadzały jakieś rzeczy z Meksyku czy Francji, niż kupowała je na miejscu, uważając, że to nie to samo. Zdecydowanie, różniły się znacznie w smaku.
— A Ty kiedyś nauczysz mnie robić coś włoskiego. Makarony potrafię, więc będziesz musiał się nieco wysilić — dodała po chwili, spoglądając na Gabriela. Cieszyła się, że nie będzie sama. Z Gabrielem nigdy się nie nudziła, zawsze byli w stanie coś wymyślić, a nawet wspólne siedzenie na kanapie i oglądanie jakiegoś filmu czy też serialu na dzisiejszy wieczór brzmiało dobrze. Jej samej przeszło przez myśl, że mogli sami zrobić te burgery, ale zdecydowanie nie miała na to siły i nie uśmiechało jej się, aby jeszcze jechać do sklepu po wszystkie potrzebne składniki. Bardziej przemawiało do niej bycie leniwą w tej kwestii i zamówienie jedzenia. Na samą myśl, Octavia poczuła, jak burczy jej w brzuchu. W końcu minęło kilka długich godzin od jej ostatniego posiłku, który w sumie zjadła dość szybko, a większość i tak spaliła na zajęciach tańca.
Sama Octavia również nie sięgała po używki tak często jak kiedyś. Owszem, nadal miała zapasy ukryte głęboko w szafie, ale nie kusiło jej, aby cokolwiek wziąć. Czasami jedynie dla rozluźnienia zapaliła skręta, może też po to, aby szybciej zasnąć choć na chwilę. Od kiedy zaszła w ciążę a potem urodziła Aylę, przestała się bawić tak jak kiedyś i nawet jej tego nie brakowało. Nadal jednak miała wszystkie kontakty i dojścia, chwilami nawet o wiele lepsze, niż większość jej znajomych.
Odpowiedziała uśmiechem na ten posłany przez Gabriela, nie komentując już w żaden sposób jego słów. Nie było sensu, wolała zdecydowanie skupić się na tym, jak miły wieczór mieli przed sobą, a rozpamiętywanie tego co było kiedyś, nie było teraz potrzebne. Było to mało istotne.
— O tak ! Żałowałam, że nie mogłam wziąć wtedy tego ogromnego pucharku z lodami. Gdybym go wtedy zjadła, chyba od razu musiałbyś jechać ze mną do szpitala — zaśmiała się. Życie z cukrzycą nie było łatwe, bo Octavia musiała odmawiać sobie wielu rzeczy, trzymać dietę i niejednokrotnie czuła się po prostu źle, kiedy szła gdzieś z dziewczynami do kawiarni, gdzie sączyła jedynie herbatę czy kawę, kiedy to przyjaciółki zajadały się ciastami, które wyglądały obłędnie i miały w sobie tonę cukru.
— Aż zgłodniałam. Zamawiaj i szybko jedziemy, bo już się nie mogę doczekać — zaśmiała się, spoglądając na Gabriela.
Tay
— Więc co, teraz mam Cię tak nazywać? Szefie kuchni? — zaśmiała się z rozbawieniem. Sama Octavia jakoś nie wyobrażała sobie, że kiedykolwiek mogłaby prowadzić restaurację. Nie, bardziej widziała siebie właśnie w kancelarii ojca, albo też mając własną galerię sztuki, o czym coraz częściej myślała, choć to były dalekosiężne plany. Priorytetem zdecydowanie było ukończenie zawieszonych studiów, bo jakby nie patrząc, niewiele jej zostało.
OdpowiedzUsuńJednak, gdyby kiedykolwiek chciała bawić się w restauratorkę, również nie stałoby nic na przeszkodzie. Zatrudniłaby po prostu sztab ludzi, którzy by tym wszystkim kierowali, a ona zaglądała tam od czasu do czasu i zgarniała to, co najlepsze, czyli pieniądze. Tak naprawdę nie musiałaby się niczym przejmować – żadnymi dostawami, brakiem towaru, opłaceniem rachunków czy pracowników, robiliby to po prostu zatrudnieni przez nią ludzie. Octavia chyba nie potrafiłaby się odnaleźć w roli szefowej, która miałaby wszystko na głowie.
Tak więc kancelaria jej ojca wydawała jej się o wiele lepszym wyjściem. Jacqes Blanchard od zawsze powtarzał, że któreś z jego dzieci pójdzie w jego ślady, a że padło na Octavię, ona nie narzekała. Zdecydowanie nie była typem dziewczyny, która marzyła o karierze modelki, którą mogłaby z łatwością zdobyć. Owszem, miała na swoim koncie kilka pokazów matki, jakieś współprace ze znanymi firmami i tym podobne, ale to nie było dla niej. To był świat Laurenta i ich matki, oni tam czuli się jak ryby w wodzie. Octavia zdecydowanie lepiej czuła się na sali sądowej, czytając akta spraw i próbując wymyślić jak najlepszą linię obrony.
— Spokojnie, przygotowałabym ją na to, co by zobaczyła. Wiesz, kilka tygodni pokazywania jej Twoich zdjęć, opowiadania o tym, jaki jesteś i takie tam. Z początku trochę by ponarzekała, ale uwierz, szybko traktowałaby Cię tak, jak każdego mojego znajomego. Czyli jak własnego wnuka — zaśmiała się, ale nie mogła ukrywać, taka właśnie była Isabella. Zachowywała się jakby była babcią każdego. Kochała po prostu wszystkich. Octavia czasami nie mogła uwierzyć, jak różna była jej rodzina. Jak bardzo nie pasowali do obrazka, który tak wielu sobie wyobrażała.
— Och tak? — zapytała, przystając na przeciw Gabriela.
— Jeśli tak bardzo mi nie wierzysz, Gabe, to proszę bardzo. Następnym razem przygotuję Ci jakiś makaron, wymyśl tylko jaki — rzuciła zaczepnie, wiedząc, że pewnie za chwilę wymyśli jakieś skomplikowane danie, a Octavia, jak to miała w zwyczaju, będzie musiała pokazać się z jak najlepszej strony, że potrafi. Nienawidziła porażek ani tego, gdy coś jej nie wychodziło. A to, że Gabriel rzucił jej jakby wyzwanie, nakręciło ją jeszcze bardziej, aby zaskoczyć chłopaka.
— Może to nie lody z toną cukru, ale mam w domu dobry sorbet o smaku mango, więc potem możemy poudawać jaki on dobry, gdy wciśniemy w siebie cheesburgery — zaśmiała się, znów powoli ruszając w stronę swojego samochodu. Tak jak powiedział Gabriel, pierwsza ruszyła w stronę swojego mieszkania, do którego dotarli o dziwo o czasie, bez zbędnego stania w korkach. kiedy zaparkowała na podziemnym parkingu, poczekała na Gabriela, który jechał tuż za nią.
— Podejrzewam, że jedzenie może już na nas czekać. Andrew pewnie je już odebrał — rzuciła w stronę bruneta, ruszając w stronę windy. Kiedy już znaleźli się w środku, spojrzała na Gabriela.
— Ale nie dostaniesz zawału, jak coś zrobię źle podczas przygotowywania tego makaronu? —- zapytała z rozbawieniem.
Tay
— Więc niech będzie, Szefie Kuchni — mruknęła z rozbawieniem, spoglądając na Gabriela. W sumie, może kiedyś by się sprawdził na tym stanowisku? Octavia spojrzała na niego z uwagą, zastanawiając się nad tą myślą. Zdecydowanie, kiedyś pewnie będzie musiał zarządzać jakąś grupą ludzi. Kiedyś wszystko, co stworzył jego dziadek i ojciec, będzie jego, nie mogło być inaczej. Od dnia narodzin mieli już ustaloną przyszłość przez swoje rodziny, rzadko kiedy zdarzało się, że było inaczej. Od dziecka byli przygotowywani na to, że rodzinna spuścizna prędzej czy później trafi w ich ręce.
OdpowiedzUsuńIsabella może i była starej daty, ale od kiedy octavia pamięta, wiele chciała zrozumieć w zmieniającym się wokół niej świecie. Dlatego też musiała tolerować to, że jej wnuki idą z duchem czasu, robią tatuaże i inne szalone rzeczy, choć nie bardzo jej się to podobało. Zawsze chwilę po narzekała, a potem już nie zwracała na to zbytnio uwagi. Octavia sądziła, że pewnie jej babcia zaczęłaby od słów Mój Boże, i po co on to zrobił? gdyby zobaczyła, jak Gabe teraz wygląda, a później nie zwracała by już zbytnio uwagi na jego tatuaże. Bardziej ceniła osobowość i charakter drugiej osoby, niż to, jak wyglądał.
Spojrzała znów na Gabriela, po czym uśmiechnęła się delikatnie. Nie chciała mówić, że pewnie jej babcia zacznie wypytywać, czy to tylko na pewno znajomy, ale tak chyba właśnie mogła określić Gabriela. Był po prostu znajomym, może za jakiś czas nazwą się wzajemnie przyjaciółmi. Ot, nic więcej. To, że ostatnio spędzali ze sobą nieco więcej czasu, nie było przecież niczym złym. Znajomi właśnie tak robili. Spotykali się, wychodzili gdzieś, bawili się dobrze w swoim towarzystwie. Dla Octavii nie było niczym złym. To inni chcieli dopisywać sobie resztę historii do tego, co było między Octavią a Gabrielem.
— Nie jestem przekonany — prychnęła, powtarzając jego słowa, po czym wywróciła nawet oczami.
— Poleję Ci ten makaron ketchupem — powiedziała z rozbawieniem, wiedząc dokładnie, jak Gabriel mógłby na tą czynność zareagować. Och tak, oczami wyobraźni widziała już obrzydzenie, które malowało by się na jego twarzy, gdyby to widział. Nawet zaśmiała się, kręcąc głową na boki.
— Przepraszam. Wyobraziłam sobie, jak byś na to zareagował — wytłumaczyła, gdy ponownie na niego spojrzała. Na ustach Octavii nadal błądził rozbawiony uśmiech.
Wcisnęła odpowiedni guzik, a winda po chwili ruszyła na parter, gdzie pewnie na portierni czekało na nich jedzenie. Nie myliła się, bo kiedy wyszła i niespiesznie ruszyła w stronę portiera, ten z uśmiechem sięgnął po papierową torbę.
— Dobry wieczór, pani Blanchard. Kurier niedawno przywiózł. Aż zgłodniałem, czując te zapachy — Andrew był starszym mężczyzną, który od niedawna pracował w apartamentowcu. Był miły i uprzejmy, a Octavia polubiła go już od pierwszego dnia jego pracy.
— Cześć, Andy. Dzięki za odebranie. Polecam, mają tam świetne burgery — odpowiedziała, odbierając ich zamówienie, po czym posłała mężczyźnie uśmiech. Nigdy nie traktowała go jak kogoś gorszego, w porównaniu do niektórych mieszkańców. Jak zawsze, gdy coś dla niej odbierał, Octavia wcisnęła mu kilka dolarów “napiwku”.
— Czy gdyby… ktoś chciał do pani przyjść…— zaczął niepewnie,spoglądając na brunetkę.
— To nie ma mnie w domu. Szczególnie jakby pewien blondyn sobie o mnie przypomniał — dokończyła. Nie miała zamiaru użerać się dzisiejszego wieczora z niezapowiedzianymi gośćmi. Łatwiej było powiedzieć, że nie ma jej i tyle.
— Miłego wieczoru, Andy — pożegnała się szybko, po czym odwróciła się w stronę Gabriela z uśmiechem.
—- Idziemy, Szefie. Musisz ocenić najpierw to danie. A potem pogadamy o makaronach, bo ja w sumie chyba nie mam ulubionego — zaśmiała się, chwytając go za rękę i ciągnąc w stronę windy.
Tay
— Bo nie mam. W sumie nigdy nie zastanawiałam się nad tym, jaki makaron lubię najbardziej — odpowiedziała zgodnie z prawdą. Octavia uwielbiała Włochy, były dla niej stolica mody, mogła podziwiać piękne widoki i próbować wyśmienitego jedzenia. Nikt, tak jak rodowity Włoch nie potrafił przygotować typowego dla siebie Dania. W Nowym Jorku ciężko było znaleźć prawdziwą, włoską restaurację, która serwowała jedzenie choćby przybliżone w smaku do tego, jakie można było spróbować w słonecznej Italii.
OdpowiedzUsuń— Ale uznajmy, że może być to spaghetti aglio, olio. Z dużą ilością czosnku i peperoncino — powiedziała, przystając tuż przy windzie.
— Wydaje się być prostym daniem, ale to właśnie one według mnie są najtrudniejsze do przygotowania. Weźmy na przykład takie Burrito. Każdy robi je inaczej. Dodaje różnych przypraw i nigdy nie wyjdzie takie samo — powiedziała, wchodząc do windy, która przyjechała po kilku sekundach. Nacisnęła guzik z numerem 22, który miał ich zawieźć na odpowiednie piętro apartamentowca.
— Pierwszą rzeczą, która zazwyczaj zamawiam jak jestem we Włoszech, jest jakaś sukienka od Valentino, Gabe. Jedzenie jest drugoplanową rzeczą, która towarzyszy mi jak jestem we Włoszech. Ale, odbijając piłeczkę. Jaki jest Twój ulubiony makaron? Tylko błagam, nie mów, że spaghetti — zaśmiała się, opierając plecami o chłodną ścianę windy. Spojrzała z uwagą na bruneta, lustrując jego twarz.
— I czemu wy Włosi tak zawsze złościcie się na tą pizzę z ketchupem. Rozumiem, ananas, ale co wam w dumie zrobił ten ketchup? — zaśmiała się. Winda po chwili się zatrzymała, otwierając drzwi. Octavia niespiesznie ruszyła w stronę drzwi swojego mieszkania, równocześnie wyciągając z torebki klucze.
Octavii z głowy nawet wyleciało to, że ktoś mógłby ich zobaczyć i wysłać informacje do plotkary. W sumie, miała to gdzieś, zdecydowanie nie przeszkadzała jej myśl o tym, ze mogłaby coś o sobie i Gabrielu przeczytać.
Przekręciła kluczyk w zamku, po czym nacisnęła klamkę i weszła do mieszkania, kluczyki rzucając na niewielką, zgrabną komodę stojąca w przedpokoju. Na szczęście w mieszkaniu był względny porządek, nie licząc kilu zabawek Ay, których zapomniała schować.
— Witaj w moich skromnych progach, niewiele się zmieniło, nie licząc dziecięcych rzeczy — mruknęła, ruszając do kuchni, gdzie na wyspie kuchennej postawiła torbę z jedzeniem.
— Napijesz się czegoś? Jakiś drink, piwo, czy coś bezalkoholowego? — zapytała, bo w sumie nie wiedziała, jaki Gabriel ma teraz stosunek również i do alkoholu. Bo to, ze od używek trzymał się z daleka, wiedziała bardzo dobrze.
Tay
—- No nie jestem pewna, czy robisz do te burrito. Musisz mi kiedyś przygotować, a ja Ci pokaże jak je zawijać, jeśli Ci nie wychodzi. To całkiem łatwe, trzeba je po prostu mocno zwinąć za pierwszym razem, a potem idzie już łatwo, ilość składników nie powinna w tym przeszkadzać, No chyba że kładziesz je na całej tortilli —- powiedziała, spoglądając na Gabriela i równocześnie wyciągając wszystko z torby. Odwróciła się, by sięgnąć po dwa talerze dla nich, a chwile później sięgnęła do lodówki po dwie butelki z piwem.
OdpowiedzUsuń— Przepraszam bardzo, jakie wy i wasze sukienki? Skąd te westchnienia znudzenia? — zaśmiała się, otwierając butelki z alkoholem. Jedną z nich postawiła zaraz naprzeciw Gabriela i tak samo jak on, powiodła szybko spojrzeniem po pomieszczeniu. Wydawać by się mogło, ze naprawdę w jej mieszkaniu niewiele się zmieniło. Nadal było tak samo minimalistycznie urządzone, jednak tu j ówdzie dało się zauważyć, że niektóre rzeczy jakby nie pasowały do reszty. Sama Octavia nie spodziewała się tego, że w jej domu zagoszczą dziecięce zabawki, a co dopiero dziecko. Uśmiechnęła się jednak lekko, pociągając łyk piwa. Było zimne i nieco cierpkie w smaku, ale zupełnie jej to nie przeszkadzało.
— Nic nie poradzę na to, że lubię dobrze wyglądać, a akurat we Włoszech macie jedne z lepszych ubrań, na które nie mam zamiaru oszczędzać pieniędzy — zaśmiała się, choć taka była prawda. Octavia uwielbiała wydawać pieniądze na dobre ubrania, zdecydowanie bardziej niż na te z masowej produkcji, które psuły się po kilku razach od ich założenia.
— Szczerze? Jakoś nie przepadam za owocami morza. Zjeść zjem, ale gdy do wyboru jest coś innego, zawsze omijam je szerokim łukiem. Za to z carbonarą i arabiattą muszę się zgodzić, też je lubię — odparła, odparowując jednego z cheesburgerów. Powoli zaczynała odczuwać ochotę na to, aby zjeść jakiś dobry makaron, niż rasy good, ale musiała pocieszyć się tym, co właśnie miała przed sobą.
— Nie, ananas na pizzy to najgorsze połączenie, jakie może być. Czasami widywałam jeszcze wariacje z brzoskwinią — pokręciła głową na boki, biorąc burgera do rąk. — Też nie potrafię zrozumieć tego dziwnego połączenia oraz tego, co miał w głowie ten człowiek, który pewnego dnia stwierdził, że to będzie smaczne połączenie — powiedziała, po czym wgryzła się w swoją bułkę.
— Za to oni, cholera, wiedzą jak zrobić dobrego burgera — tak, to był zdecydowanie ten smak, który zapamiętała tamtego wieczora, gdy byli w restauracji.
Tay
— Dobrze, dobrze. Pewnie za niedługo się przekonam, jak dobre jest to Twoje burrito — rzuciła Gabrielowi rozbawione spojrzenie, po czym znów wgryzła się w swojego cheesburgera, zupełnie nie przejmując się tym, że sos zaczął jej spływać po palcach.
OdpowiedzUsuń— Ale najpierw nauczę Cię, jak je zwijać — dodała po chwili. Nie mogła uwierzyć, że Gabe nie potrafił opanować tak łatwej rzeczy. — Ja to zawsze porównuje do zwijania skręta. Ale nie mów nikomu — zaśmiała się, ale tak właśnie było.
W sumie, Octavia była bardzo ciekawa, jak im wyjdzie to wspólne gotowanie. Czy wezmą to bardziej na poważnie, czy też podejdą do tego jak bardziej do wspólnej zabawy. Nie potrafiła sobie przypomnieć, czy dawniej miewali takie momenty, kiedy wspólnie spędzali chwile w kuchni. Raczej nie, a jeśli już, to zdecydowanie nie przygotowywali tam jedzenia, a prędzej drinki. Uśmiechnęła się lekko, może też nieco z rozbawieniem, łapiąc się na tym, jak przez ten czas pozmieniało się w ich życiach i jak bardzo oni się zmienili.
— Już sobie tak nie schlebiaj ! Francuzi też mają dobre domy mody, dobre jedzenie i wina. Jesteśmy prawie że na równie, chérie — ostatnie słowo wypowiedziała z wyraźnym, francuskim akcentem, spoglądając na Gabriela. Jeśli chodzi o większość rzeczy, to spokojnie mogliby długo się spierać, co lepszego ma dany kraj.
— Nie gadaj. Ślimaki to przecież bardzo dobre danie — powiedziała. Westchnęła, słysząc, że mu nie smakowały. — Do naszej listy dopisujemy więc ślimaki. Pokochasz je, jak je zrobię. Boże, ale musiałeś trafić na złego kucharza, że Ci one nie zasmakowały — Octavia aż z niedowierzaniem pokrecila głową. Ona sama przepadała za ślimakami, choć większość pewnie nie wzięłaby ich do ust. Jednak, dobrze przygotowane smakowały wyśmienicie.
— Ślimaki w sumie mają smak… niczego. Co takiego Ci w nich nie pasowało? — zapytała wyraźnie zaciekawiona, po czym wzięła łyk piwa.
— Widzisz! A jednak nie są takie złe. I nie wiem, kto to je, ale sama bym chyba nie miała na tyle odwagi, żeby spróbować. Ludzie mają różne upodobania smakowe. Jak dla mnie, mogłaby istnieć tylko pizza z samym sosem i burratą, nic więcej. No, może nieco podkręcona czymś ostrym — Octavia odłożyła na talerz swojego zjedzonego do połowy burgera, kręcąc delikatnie głową.
— Albo byłam wtedy mocno spalona, jak byliśmy na tych burgerach, albo zwiększyli porcję. Tak w ogóle, z czystej ciekawości, Gabe. Trzymasz się z daleka od wszystkiego, czy taka trawka jednak Ci towarzyszy? — zapytała.
Tay
— Mój drogi, daleka droga przed Tobą, aby stworzyć idealne burrito — zaśmiała się, spoglądając na Gabriela. Lubiła tą jego pewność siebie, choć wiedziała bardzo dobrze, że on sam jest całkiem rozbawiony tą ich rozmową. Sama Octavia nie potrafiła robić perfekcyjnych makaronów, tak jak rodowici Włosi, ale starała się z całych sił, by były jak najsmaczniejsze. Podejrzewała więc, że gdy w końcu już dojdzie do tego ich wspólnego gotowania, każdy z nich da z siebie sto procent, a nawet i więcej. Nie lubili, gdy coś nie było perfekcyjne.
OdpowiedzUsuńSama Octavia była zaskoczona tym, jak dobrze teraz im szło dogadywanie się. Nie sądziła, że jeszcze kiedyś przyjdzie im spędzić ze sobą wspólnie czas i to jeszcze w tak miły sposób. Przecież pamiętała dokładnie, jak zarzekała się po ich zerwaniu, że już nigdy więcej nie będzie chciała mieć z nimi nic wspólnego. Ale, przecierpiała widocznie to, co miała przecierpieć i zapomniała o tym, co było i jak potraktował ją Gabriel.
Octavia jednak nie chciała ponownie ładować się w związki. Nie teraz, kiedy tak naprawdę nie pogodziła się jeszcze z odejściem Jacksona i całą sytuacją, w jakiej się znalazła. Zdecydowanie chciała odpocząć, poukładać sobie wszystko w głowie, a potem dopiero na nowo wkroczyć na ścieżkę, która być może doprowadziłaby ją do tego, że znów otworzyłaby się na możliwość bycia w związku. Teraz zdecydowanie nie miała do tego głowy/ Wolała, aby wszystko toczyło się swoim torem, nie chciała niczego zakładać, choć nie lubiła i nie potrafiła sobie wyobrazić tego, że znowu jest sama.
Nieco odbiegła myślami od tego, co było teraz. Dopiero kolejne słowa Gabriela jakby sprowadziły ją na ziemię. Spojrzała na Salvatore z rozbawieniem.
— Oczywiście, że byłoby łatwiej. A poza tym, na opakowaniach nadal dają obrazki, jak zwijać placki, Gabe — zaśmiała się. — Pismo obrazkowe nadal jest użyteczne — powiedziała, śmiejąc się, ale z drugiej strony instrukcja w postaci obrazków nie jednemu zapewne ratowała życie, jeśli chodziło o zwijanie burrito.
— Uparty jak zawsze. Okej, nie chcę wchodzić na wojenną ścieżkę, więc nie będę Cię zmuszać do jedzenia ślimaków. Ale jakieś inne potrawy w Ciebie na pewno wcisnę. I zostaw camembert w spokoju, nic złego nie zrobił, to dobry ser — zaśmiała się, odgarniając kosmyk włosów za ucho. Oczami wyobraźni widziała, jak Gabriel grozi jej przy tym palcem, co byłoby przezabawne.
Gdy zapytał, czy Octavia oferuje zapalenie blanta, na ustach brunetki pojawił się nieco łobuzerski uśmiech, a sama Octavia po chwili zniknęła w swojej sypialni, skąd też w końcu wyszła z gotowym skrętem. Stanęła obok Gabriela, opierając się łokciami o kuchenną wyspę, po czym spojrzała na chłopaka.
— Cóż, myślę, że taki mały skręt… Nazwijmy go, że na zgodę między nami. Co Ty na to? Proponuję taras, do ostatnio włączył mi się alarm w mieszkaniu, jak zapaliłam — powiedziała z rozbawieniem .
— Bywało zabawnie, jak się razem spaliliśmy. Może teraz też będzie?
Tay
— Dobra, niech będzie. Najbliższa sobota u mnie. Przygotujesz mi to swoje burrito, a ja je ocenię jak najlepszy krytyk kulinarny. Może jeśli się wykażesz, to wystawię Ci jakąś gwiazdkę Michelin, czy coś — zaśmiała się, spoglądając na Gabriela. W sumie, w głowie już widziała to, jak wręcza mu kawałek kartki, na której byłaby narysowana gwiazdka. To byłoby całkiem zabawne. Lubili rywalizację, a jeszcze bardziej lubili wygrywać, więc podejrzewała, że taka nagroda mogłaby Gabriela ucieszyć, a już na pewno dość mocno rozbawić.
OdpowiedzUsuń— No i widzisz, a gdybyś zobaczyć choć na chwilę na instrukcję, pewnie poszłoby Ci o wiele łatwiej z tym zwijaniem placków. Uparty jesteś, i tyle. Zawsze lubiłeś dążyć do wszystkiego sam — stwierdziła, upijając łyk piwa. Mimo wszystko, lubiła w Gabrielu to, że nie szedł za tłumem, a lubił uczyć się nowych rzeczy sam. Był uparty, jak większość z nich, ale taka chyba była już ich natura.
— Mmm, desery. Uwielbiam wasze włoskie lody i tiramisu. Czasami pozwolę sobie pogrzeszyć i je zamawiam — powiedziała rozmarzonym głosem, wspomnieniami wracając do słonecznych Włoszech, gwarnych ulic i smaku tiramisu. Nikt nie robił tak dobrych deserów jak Włosi. — Tak, ten deser też ma szczególne miejsce w moim sercu. Ale, wasza pappa al pomodoro, jest wyśmienita. Kiedyś nawet jadłam ją jak była jesień i ciągle zaskakiwała smakiem, jakby pomidory były zerwane prosto z krzaka. Jeszcze te świeże zioła, cóż, musisz mnie nauczyć tego magicznego łączenia składników, a ja tą zupę będę jeść ciągle — dodała, ruszając w stronę niewielkiego stolika, który stał naprzeciw kanapy. Puszczenie muzyki było dobrym pomysłem. Octavia chwyciła pilot, po czym włączyła spotify, wybierając pierwszą lepszą playlistę, którą miała zapisaną w bibliotece. Nie ograniczała się do jednego gatunku muzyki, praktycznie z każdego gatunku coś słuchała i miała jakąś ulubioną muzykę. Oprócz tego, w jej bibliotece było całkiem sporo różnych podcastów, jak i ostatnio nawet dziecięcych piosenek, ale to chyba było całkiem normalne, biorąc pod uwagę Aylę.
— Po trzy, oczywiście, że tak — zaśmiała się, kiwając głową, po czym otworzyła okno balkonowe, które prowadziło na taras. Powoli zbliżał się wieczór, ale na szczęście na zewnątrz było jeszcze całkiem ciepło. Nad Nowym Jorkiem słońce powoli chyliło się ku zachodowi, co wyglądało całkiem przyjemnie, patrząc na miasto z ponad dwudziestego piętra. Z cichym westchnieniem usiadła na wygodnej, miękkiej kanapie, ściągając z nóg szpilki. Bez skrępowania wyciągnęła nogi, kładąc je na fotelu przed sobą. Głowę oparła o zagłówek kanapy, po czym przymknęła oczy. Na ustach Octavii pojawił się delikatny uśmiech.
— Idziesz? — zapytała głośniej, by Gabriel mógł ją usłyszeć.
Tay
Dalej wpatrywała się w niego zdezorientowanym wzrokiem, bo słowa, które wypływały z jego ust docierały do niej z opóźnieniem, a sklejenie wszystkiego w spójną całość wydawało się być czymś dla jej osoby porównywalnie skomplikowanym do mechaniki kwantowej. Więc przez dobre kilka sekund nie odpowiedziała nic. Wsłuchiwała się w ciszę, przeszywaną jedynie jej płytkim oddechem, aż w końcu jego wypowiedź nabrała sensu. Nie była pewna co zirytowało ją bardziej – rozczarowanie, słyszalne w jego głosie, czy może dobór słów na jaki się zdecydował. Bo przecież tak zawsze było łatwiej, wyrzucić wszystkie swoje żale i oskarżenia, jakby wszystko co się wydarzyło było czarno-białe, i z pewnością spowodowane jej lekkomyślnością, a nie przebiegłością grupki facetów, którzy zapewne chcieli się zabawić kosztem młodej dziewczyny.
OdpowiedzUsuń— Myślisz, że specjalnie się tam rozłożyłam, bo brakowało mi wrażeń? — Chciała być zła i syknąć w odpowiedzi, jednak zamiast gniewnego tonu przepełnionego jadem, głos Min załamał się. Przełknęła skrywany w krtani szloch, lecz na próżno, spojrzenie brunetki już zdążyło się zaszklić. Może dopiero teraz dotarła do niej powaga sytuacji i świadomość jak szybko straciła kontrolę, chociaż dalej nie potrafiła zrozumieć jak.
Zacisnęła mocniej powieki i wcisnęła głębiej w fotel, chociaż szanse na to, że ten mógłby ją wchłonąć, a ona zniknąć, znikome. Na kolejne pytanie pokiwała głową z irytacją, głośno wypuszczając powietrze z płuc.
— Jeśli masz zamiar zrobić mi przesłuchanie, a później zacząć prawić kazanie, to możesz zatrzymać samochód. — Odwróciła się w fotelu, by przyjrzeć brunetowi, chcąc powiedzieć coś jeszcze, ale zmartwienie wymalowane na jego twarzy sprawiło, że ugryzła się w język. Złość, która przyćmiła jej wizję, zaczęła się rozpraszać, a świadomość, że Gabriel nie mówi tego wszystkiego, by uświadomić jej, że zachowuje się nieodpowiedzialnie, czy rujnuje swoją reputację, a ponieważ mu zależy, co zdążył już okazać nie raz, ratując jej chudy tyłek z tarapatów. Zgięła się w pół, skrywając twarz w dłoniach, w tym samym czasie mamrotając ciche Przepraszam.
— Wzięłam trochę kwasu. — zaczęła ponownie, prostując się w siedzeniu — Ale nic nie mieszałam! Nie wiem co się stało. W jednej chwili bawiłam się z ludźmi z agencji, a później jestem w zupełnie innym miejscu. — W myślach starała się przywołać wszystkie zdarzenia, moment, w którym powinna przestać, jednak dalej brakowało jej elementu układanki. Kilka listków LSD miało wprowadzić Cię w euforię, a nie spowodować senność i brak kontroli nad własnym ciałem. Chętnie chwyciła po butelkę wody, by pozbyć się drapania w gardle, ale gdy uświadomiła sobie w jakim kierunku zmierzają, zachłysnęła się napojem.
— Ni-e nie — zaczęła, poklepując się dłonią po klatce piersiowej — Nie możemy jechać do mnie. — wymamrotała stanowczo. W apartamencie na Manhattanie ostatni raz zawitała kilka tygodni temu, kiedy ich pokojówka Renata nagrała się na jej pocztę głosową dobre dziesięć razy, informując ją o ważnym liście, który panienka Min musiała niezwłocznie otworzyć. Swój czas spędzała w starym mieszkaniu na Chinatown, ale o tym nie wiedział nawet Gabriel. Mimo, że ona od miesięcy wiedziała gdzie ukrywał się chłopak, tak ona dalej miała swój sekret, którym sama nie wiedziała, czy chce się podzielić.
— Słuchaj możemy porozmawiać, wszystko ci powiem, ale proszę, nie jedźmy tam. – Była zdesperowana, niemalże błagając go, by ten zmienił kierunek jazdy.
Min Ari
— Takie niespodzianki są akceptowalne. — odpowiedziała. Mogli poznać się na neutralnym gruncie i choć pisali ze sobą od dłuższego, dzięki czemu mogła nieśmiało powiedzieć, że w pewien sposób go zna, tak w intrenecie było można wykreować się na kogo człowiek tylko zechciał. Dlatego mimo wszystko starała się być ostrożna. Gabriel pojawił się tutaj, wśród ludzi, a nie pod jej domem. Wtedy zdecydowanie z mniejszym optymizmem, by do niego podeszła zastanawiając się co też tam robi.
OdpowiedzUsuń— Bez przesady. — machnęła ręką w powietrzu lekceważąc komplement. Wiedziała, że jest całkiem dobra, a występ się udał, ale zawsze doszukiwała się elementów i drobiazgów, które mogły wypaść lepiej, nad którym wciąż musi popracować i podciągnąć swoje umiejętności. — Jeszcze daleka droga przede mną, ale dzięki. — dodała szybko, by nie wyjść na gbura.
Zastanawiała się, czy na żywo, gdy wreszcie staną twarzą w twarz swobodny kontakt utrzyma się, czy jednak pojawi się cień zakłopotania, ciążąca cisza, której nigdy nie doświadczyli przez telefon. Gdy pisali zawsze mogli w międzyczasie czymś się zająć, więc chwilowy brak odpowiedzi nie był tak ciążący. Danielle zresztą nie należała do szczególnie otwartych i wylewnych osób, zwłaszcza gdy znajdowała się w nowo poznanym towarzystwie. Automatycznie przywdziewała jedną ze swoich masek, kryjąc za nią zmęczenie, czy gorsze chwile. Gabe jednak nie był kompletnym nieznajomym. Była ciekawa dokąd ją to zaprowadzić.
— To samo mogę powiedzieć o twoich tatuażach, niezły jesteś. Ile z nich sam zrobiłeś? — zapytała wskazując całą jego sylwetkę. Po zdjęciach i wcześniejszych rozmów wiedziała, jego ciało całe pokryte było tuszem, co ją intrygowało. W tatuażach było to coś co zawsze zwracało jej uwagę.
— Możemy gdzieś wyskoczyć. Masz w zanadrzu jakieś miejsce, czy improwizujemy? — dopytała kierując się powoli w stronę wyjścia z budynku. Stres powoli z niej schodził, a więc i ucisk na żołądku, który przed występami uniemożliwiał przełknięcie choćby kęsa jedzenia. Na co nie narzekała. Jej dieta była pod nieustającą uwagą jej rodzicielki, a sama Danielle po latach pilnowania każdej kalorii miała w nawyku nie jedzenie lub sięganie po głodowe porcje co odbijało się na niezwykle szczupłej, wręcz chudej sylwetce. Do tego ostatnimi czasy ratowała się pewnymi wspomagaczami, które zniwelowały głód i zmęczenie. Wolała to niż wiszenie nad toaletą szarpiąc się z nieprzyjemnymi konwulsjami wstrząsającymi ciałem.
Wywróciła oczami na jego stwierdzenie o pełnoletności.
— Wow, co za dżentelmen. Nawet moja matka się nad tym nie zastanawia wciskając mi grzecznościowego szampana na tych wszystkich eventach. — odparła z cieniem rozbawienia. Chyba jeszcze nigdy nikt nie wpadł na to, że ma koło siebie kogoś względnie nieletniego, a każdy kupiony drink w jej imieniu jest nielegalny. W towarzystwie jej znajomych to nigdy nie był problem, gdy nie raz dawała się namówić na wyjście na miasto, nikt nie prosił o dowód i potwierdzenie wieku. Zwykle samo nazwisko któregoś z nich wystarczało, by dostać to czego się chciało. Zresztą alkohol był najmniejszym problemem, po który młodzi dorośli sięgali.
— Ale nie ma problemu, wypije grzecznie wodę albo wersję virgin. — dodała z cieniem rozbawienia pobrzmiewającym w głosie. To było miłe, że od razu nie chciał zaciągnąć jej do baru i spić. Danielle nie była zaprawiona w piciu, więc jej głowa nie potrzebowała wiele, by straciła kontrolę. Dlatego sama z siebie również starała się pilnować.
Dani
— Coś czuję, że się wkopałam z tą propozycją. Oczami wyobraźni już widzę te trybiki w Twojej głowie, które kombinują nad tym, jaki jest najtrudniejszy przepis. Za dobrze Cię znam, Gabe — zaśmiała się, otwierając oczy i spoglądając na bruneta, który stał naprzeciwko niej, spoglądając na miasto. To właśnie w swoim apartamencie lubiła najbardziej, ten widok, gdy wychodziła na taras. Zawsze tak samo zapierał jej dech w piersiach, nie zważając na daną porę roku, a przecież w każdej miasto wyglądało inaczej. Octavia chyba najbardziej lubiła je podczas jesieni i na wiosnę. Jesień też kojarzyła jej się z Paryżem, który podczas tej pory roku wyglądał przepięknie. Zdecydowanie różnił się od Nowego Jorku, który podczas jesieni powoli przygotowywał się do nadchodzącego święta Halloween. W Europie nie było to popularne, dlatego życie tam toczyło się zupełnie inaczej, choć i tak w niektórych sklepach można było zauważyć dekoracje związane z tym zagranicznym świętem.
OdpowiedzUsuń— Włosi wiele rzeczy robią lepiej — rzuciła, po czym roześmiała się na własne słowa. nagle w głowie Octavii te słowa przybrały zupełnie inny ton, który być może Gabriel mógł wychwycić w jej głosie. Odpaliła skręta, tak jak jej kazał, po czym zaciągnęła się nim mocno. Właśnie tego potrzebowała - odstresowania się, wyluzowania. Po prostu miłego spędzenia czasu w dobrym towarzystwie, a Gabriel był wręcz idealnym towarzyszem.
Po chwili Octavia wypuściła z ust chmurę dymu, uśmiechając się przy tym.
— Ratatouille u nas jest całkiem smaczne. I w sumie, też dużo restauracji bazuje na lokalnych produktach. To właśnie lubię w Europie. Ameryka zdecydowanie powinna się od nas uczyć, jak robić dobre rzeczy. Wiesz, jak się tu przeprowadziliśmy, przeżyłam niemały szok, że oni tak naprawdę mają tu wszystko takie sztuczne i wszystko jest gotowe. Ciężko mi było się przyzwyczaić do tutejszych produktów — powiedziała, odwracając głowę w jego stronę.
— Dlatego też robię, to co Ty. Zamawiam rzeczy z Francji, których tu nie ma, albo są ciężko dostępne. Albo po prostu tam lecę, żeby się najeść na zapas — uśmiechnęła się po raz kolejny, po czym znów zaciągnęła się dymem. Gryzł delikatnie w gardło, kiedy go przełykała, ale w zupełności jej to nie przeszkadzało. Robiło się powoli przyjemnie, tak jak zawsze, kiedy zapaliła.
— A Ciebie co takiego uderzyło, kiedy się tu przeprowadziliście? — zapytała po chwili, biorąc ostatnie pociągnięcie. octavia poprawiła się, siadając tym razem na kanapie na boku, skierowana twarzą do Gabriela. Przyjrzała mu się uważnie, zbliżając się w jego stronę.
— Twoja kolej, Salvatore. Czas się rozluźnić — rzuciła z łobuzerskim uśmiechem.
[O mamo, jakie zdjęcie *.*]
— Mój Drogi, ja nic nie zaproponowałam — zaśmiała się na własną obronę, choć było zupełnie inaczej. Octavia nieświadomie rzuciła te słowa, a widząc minę Gabriela, utwierdziła się w przekonaniu, w jak bardzo złej sytuacji się znalazła. No dobrze, może jakaś bardzo złe te położenie nie było, jednak też nie mogła powiedzieć, że najlepsze. — Och na pewno. A Ty co, będziesz z uśmiechem spoglądał, jak wyrabiam ciasto? — rzuciła, również unosząc w górę jedną brew, kiedy na niego spojrzała. — Jeśli będziesz na tyle wredny, żeby kazać mi wyrabiać ten makaron, to będziesz mi pomagał mi go robić. Jesteś dość… umięśniony — mówiąc to, lustrowała Gabriela z uśmiechem. — Więc bardzo łatwo poszło by Ci wyrobienie ciasta, nie to co mi — westchnęła, niby to ze smutkiem. W sumie, z chęcią zobaczyłaby Gabsa w tej sytuacji. Lekki, nieco rozmarzony uśmiech pojawił się na ustach Octavii, a ona po chwili zaczęła zastanawiać się kiedy oboje pozwolili sobie na to, że rzucali do siebie takimi tekstami i w zupełności im to nie przeszkadzało.
OdpowiedzUsuń— A sugeruję? — zapytała, niby niewinne. Sama już nie wiedziała, czy coś sugeruje, czy tylko jej się zdaje. Sama jednak bardzo dobrze słyszała, jak zmienił jej się ton głosu, kiedy wymawiała te słowa. Jednak, widząc delikatny uśmiech na twarzy Gabriela, wiedziała, że jemu to w żaden sposób nie przeszkadza. Mogłaby powiedzieć, że może nawet mu się podoba. Obojgu przychodziło to zupełnie naturalnie i żadnemu też nie przeszkadzało, nie wykazywali nawet chęci, żeby to w jakikolwiek sposób zmienić.
Octavia sama na moment spojrzała na zachód słońca, który zalewał Nowy Jork. Po tych wszystkich latach spędzonych w mieście, w jakiś sposób zaczęła doceniać ten widok.
— Cóż, wyglądać może to i nie wygląda, ale dobrze smakuje. W sumie, z wiekiem i smak się zmienia. Pamiętam, jak Laurent za nic nie chciał tknąć niektórych warzyw jak byliśmy dziećmi, a teraz się wręcz nimi zajada — zaśmiała się. Zdecydowanie brakowało jej brata obok, ale wiedziała, że praca wiele dla niego znaczy i chciała, żeby realizował się w niej w stu procentach.
Na słowa Gabriela uśmiechnęła się lekko, sama wracając wspomnieniami do minionych lat, kiedy przeprowadziła się do Nowego Jorku.
— Miałam dziesięć lat. W sumie, żyliśmy na dwa kraje, miałam nauczanie domowe, bo ciężko było ciągle zmieniać tak szkoły. Język znałam, bo w sumie mieliśmy we Francji angielską nianię, ale mimo to, jak tu się przeprowadziliśmy, to ciągle byłam tą dziewczynką ze śmiesznym akcentem. To Laurent szybciej załapał o co chodzi w tym mieście, mi aklimatyzacja zajęła trochę więcej czasu i pamiętam, że strasznie tęskniłam za Francją. Tam w sumie miałam większość znajomych, nadal mam.Mnie najbardziej chyba uderzyło to, że ludzie żyją tutaj w biegu. W Paryżu tego nie ma, mamy wiecznie na wszystko czas. Tam ludzie lubią usiąść w kawiarni, wypić w spokoju kawę. Tutaj jest inaczej, bierzesz kawę na wynos i biegniesz przed siebie, żeby się nie spóźnić, albo przebić przez kilometrowe korki — zaśmiała się, po czym spojrzała na Gabriela. — Nigdy nie lubiłam tego miasta. Mam wrażenie, że zamiast przynieść mi coś dobrego w życiu, ściągało na mnie wszystko, co złe. Ale w sumie, przyzwyczaiłam się do tego — mówiąc to wzruszyła ramionami, odbierając od chłopaka skręta, którym się zaciągnęła. Uśmiechnęła się lekko, by chwilę później znów spojrzeć na Gabriela.
[Nam się bardzo podoba :>]
Tay
[Również znowu witam i dziękuję za słowa powitania<3
OdpowiedzUsuńPostać z ciężkim bagażem do rarytas autorów, więc nie mogłam biednego chłopaka oszczędzić x
Również życzę jak najlepszej zabawy!]
Kiedy Gabriel zadał jej pytanie, Octavia uniosła w górę jedną brew. Czy aż tak bardzo nie brał jej na poważnie, albo tak bardzo jej nie znał? Oczywiście, że wiedział, że Octavia nie odpuści, nie wycofa się. To po prostu nie byłoby w jej stylu. O nie, ona jeszcze bardziej została do tego zachęcona i byłaby skłonna nawet własnoręcznie zrobić ten makaron, gdyby Gabriel rzucił jej wyzwanie. A może właśnie to robił? Spojrzała na Salvatore uważnie, po czym uśmiechnęła się, może nieco zbyt zaczepnie jak na daną sytuację.
OdpowiedzUsuń— Aż tak bardzo nie wierzysz w to, że zrobiłabym ten cholerny makaron? — rzuciła zaczepnie, nie spuszczając z niego wzroku. Sam zaczął, a Octavia z łatwością przystąpiła do jego gry. Przysunęła się jeszcze bliżej niego, na tyle, że ich twarze dzieliły dosłownie centymetry. Uśmiechnęła się chytrze, lustrując jego twarz uważnym spojrzeniem, po czym niemal bezwiednie, przesunęła koniuszkiem języka po swoich wargach.
— Niech więc będzie. Zrobię Ci ten cholerny makaron, Gabe. Ale Ty go wyrobisz, a ja sobie popatrzę. Tylko tyle, resztę dokończę sama — powiedziała, nadal pozostając blisko niego. — Dostaniesz ładny fartuszek, wałek i weźmiesz się do akcji — dodała z uśmiechem. Oczami wyobraźni już widziała, jak Gabriel męczy się z ugniataniem ciasta, więc nawet nie powstrzymywała chichotu,który wyrwał się z jej ust.
— Przecież sam dobrze wiesz, że nie należę do grona niewinnych dziewczyn — odpowiedziała. Nigdy nie udawała niewinnej. Nigdy nawet taka nie była. Jak każdy na Manhattanie, tak i Octavia Blanchard miała za uszami większe i mniejsze grzeszki. Prędzej można by powiedzieć, że była naiwna. Zdecydowanie, to słowo lepiej pasowało do Octavii. Niewinność zostawiła za sobą lata temu, chyba w momencie, kiedy zrozumiała jak działa ten okrutny świat i żeby nie zostać zjedzonym, trzeba po prostu dotrzymać wszystkiemu tempa, a może i nawet być kilka kroków przed innymi.
W końcu się odsunęła, siadając w poprzedniej pozycji. Zaśmiała się na słowa Gabriela, choć było w tym sporo racji. Sama dokładnie pamiętała, jak nie potrafiła znieść tego, że od kiedy tylko sięgała pamięcią, jej dieta była bardziej zbilansowana niż jej znajomych i nie mogła sobie na wszystko pozwolić, jak dzieciaki w jej wieku. Nie przepadała za warzywami, a te mimo wszystko towarzyszyły jej ciągle i mama albo babcie je w nią wpychały. Potem się z nimi polubiła, bo w sumie nie miała innego wyboru.
— Myślałam, ale potem doszłam do wniosku, że tu mam wszystko. Całe swoje życie. Studia, które muszę dokończyć. Rodzinę i przyjaciół. Więc zrezygnowałam, ale o wyjeździe gdzieś na chwilę nadal myślę — przyznała szczerze. Zdecydowanie, przydałyby jej się wakacje, którki urlop podczas którego zastanowiłaby się, co robić dalej. Najlepiej gdzieś z dala od ciekawskich spojrzeń i ludzi, którzy ją znali.
Tay
Nie, Octavia Blanchard nie miała w zwyczaju wycofywać się z wyzwania, które jej rzucono, a to właśnie zrobił Gabriel, zapewne świadomie, wiedząc, że i Octavia mu nie odmówi. Reasumując, Octavia z wielką ochotą przyjęła jego wyzwanie, nawet o tym nie mówiąc głośno. Jedyne, co musiała zrobić, to znaleźć przepis, jak wyrobić ten cholerny makaron i co będzie jej do tego jeszcze potrzebne. Chciała pokazać Gabrielowi, ale także i samej sobie, że jest to w stanie zrobić, i wcale nie będzie to takie trudne.
OdpowiedzUsuńZlustrowała go uważnie spojrzeniem. Od stóp do głów, całą sylwetkę Gabriela, uśmiechając się przy tym delikatnie. Złapała się na tym, że patrzy na niego w ten sam sposób co kiedyś, ale zupełnie jej to nie przeszkadzało. Kolejne słowa Salvatore spowodowały, że Octavia poczuła przyjemny, ciepły dreszcz, który przebiegł przez jej ciało. Uniosła spojrzenie, wpatrując się kilka długich sekund w jego oczy. Znów przysunęła się w jego stronę, tak samo blisko jak poprzednio.
— A jak poproszę? — zapytała unosząc w górę jedną brew. Oboje podjęli tą niebezpieczną grę, która bardzo im się podobała i w ogóle nie czuli się z tym źle. Wręcz przeciwnie, Octavia odniosła wrażenie, że i Gabrielowi się to wszystko bardzo podoba.
— Nigdy Ci to nie przeszkadzało — przypomniała z lekkim uśmiechem. Ona za to bardzo dobrze pamiętała ich wspólne chwile, które bardzo jej się podobały. I w sumie, gdyby mogła je powtórzyć, to zrobiłaby to bez wahania. Nikt jej nie ograniczał, nikt nie zrobiłby jej wyrzutów. Była sama i mogła robić co tylko chciała. — Te nasze wspólne chwile były… całkiem przyjemne. Jak nie bardzo, mogłabym powiedzieć — mruknęła z uśmiechem.
To, że była matką było zupełnie odrębną rzeczą. Octavia nauczyła się, jak w miarę pogodzić stare życie z tym nowym i jak dotychczas jej wychodziło, z tego co widać. Zrozumiała, że jej życie nie mogło kończyć się tylko i wyłącznie na Ayli, musiała w tym wszystkim znaleźć jakiś balans. A takim balansem chyba była właśnie taka chwila jak ta. Spokój, możliwość wyluzowania się i po prostu spędzenie z kimś czasu. Potrzebowała tego, chyba szczególnie, żeby mieć obok siebie kogoś.
Raz jeszcze spojrzała na Gabriela z uśmiechem. Owszem, mieli trochę inne priorytety, ale wszystko zawsze dało się jakoś pogodzić.
— Powiedz, gdzie chciałbyś pojechać, a wezmę Cię ze sobą — powiedziała, po czym zaśmiała się na jego kolejne słowa. — Spokojnie, Gabe. Ja w sumie to też tak za bardzo nie potrafię w dzieci, ciągle się uczę. Na razie wystarczy ją nosić na rękach, bo mój dziadek ją do tego przyzwyczaił, a słów i tak nie rozumie. Coś tam gada po swojemu, ale jest ten problem, ja nie rozumiem jej — zaśmiała się, spoglądając na bruneta.
Tay
Może nie powinni tego robić. Może powinni zostać na tym etapie znajomości, na jakim byli jeszcze kilka chwil temu. Bo przecież nie wchodziło się dwa razy do tej samej rzeki, prawda? A mimo to, Octavia ochoczo popełniała ten krok, czy to z Jacksonem, czy teraz też z Gabrielem. Nie umiała powiedzieć, co takiego ją do tego pchało. Może to, że po prostu go znała, wiedziała czego może się po Salvatore spodziewać. Nie musieli się poznawać, opowiadać o sobie i tym podobne, bo już znali siebie dość dobrze, jak nie na wylot. Mieli wiele wspólnych wspomnień i wiele rzeczy ich łączyło. Teraz mogli stworzyć kilka nowych wspomnień, bo czemu nie.
OdpowiedzUsuńSpojrzała na Gabriela, kiedy zadał jej pytanie. Gdzieś przez myśl przemknęła Octavii myśl, że pewnie nie jedna na jej miejscu czułaby się skrępowana, ale nie ona. Jej się to podobało. Kiwnęła więc głową, przytakując mu tym samym w odpowiedzi. Nie musiała się odzywać, bo Gabriel mógł zobaczyć w oczach Octavii ten niebezpieczny błysk, który przecież tak dobrze znał. Nie zastanawiała się nad tym, co się właśnie między nimi dzieje, i dlaczego tak szybko i z taką łatwością, udało im się zmienić temat. Nie miała też zamiaru się tym przejmować. Byli wolni, żadne nie tkwiło w relacji, w której skrzywdziliby kogoś innego. Mogli więc robić… wszystko. To wszystko miało zostać między nimi, bo Octavia nie miała zamiaru dzielić się wszem i wobec tym, że znowu z tak wielką ochotą zbliżyła się do Gabriela.
Błysk w jego oku był jak iskra, która z łatwością odpalił tlący się w niej ogień.
— Bardzo przyjemne — przyznała, spoglądając na Gabriela. Uśmiechnęła się lekko, słysząc kolejne pytanie. Octavia nie potrafiła powstrzymać się przed wywróceniem oczami, oraz cichym śmiechem, który wyrwał się z jej ust. — Zadajesz czasami bardzo głupie pytania, Gabe. Myślisz, że gdybym nie chciała powtórzyć tego wszystkiego, to grałabym w tą śmieszną grę między nami? — zapytała, przechylając głowę lekko w bok. Taka właśnie była prawda. Gdyby Octavia nie chciała, zapewne już dawno ucięłaby to, co się między nimi działo. Było odwrotnie, Octavia bardzo chciała, aby to, co między nimi się działo, poszło dalej. Żeby zapłonął ten dawny ogień, który kiedyś ich połączył.
Wychodziła z założenia, że każdy w swoim życiu potrzebował kogoś obok, to był po prostu ludzki odruch. Octavia nie lubiła być sama, a Gabriel… Gabriel był chętny na to, żeby wraz z nią wplątać się ponownie w tą dziwną relację.
Gdy przyciągnął ją do siebie, poczuła jakby atmosfera między nimi robiła się gęstsza. Spojrzała na Gabriela, pozwalając by uśmiech pojawił się na jej twarzy.
— Podoba mi się ten pomysł. Zdecydowanie odłóżmy tą rozmowę na kiedy indziej — przytaknęła. Przeszedł ją dreszcz, gdy ręce Gabriela prześlizgiwały się po jej ciele, przypominając sobie jej kształty. Octavia przysunęła się jeszcze bliżej bruneta. Musnęła ręką jego policzek, zsuwając rękę na szyję, aż w końcu zatrzymała ją na jego klatce piersiowej.
— Czy nie zadałeś podobnego pytania ostatnim razem, jak wylądowaliśmy w łóżku? — zapytała z rozbawieniem. — Na początek możesz mnie pocałować, Gabe. A potem zobaczymy co się stanie.
Tay
Oboje zdecydowanie posunęli się już zbyt daleko, żeby teraz nagle to wszystko przerwać i udawać, że nic nie miało miejsca. Jednak było też tak, że nie chcieli tego przerywać. Dalej chcieli brnąć w to, ciekawi chyba, jak cała relacja potoczy się dalej. Zarówno Gabriel jak i Octavia byli przyzwyczajeni do tego, że w swoim życiu popełniali błędy, mniejsze lub większe, ale popełniali. Nie sądziła jednak, aby teraz popełniła jakiś błąd. Oboje byli sami, potrzebowali też drugiej osoby, żeby po prostu nie być samotnym. Jedyne, kogo mogli skrzywdzić, to siebie samych, nikogo więcej, ale teraz miała wrażenie, że będzie zupełnie inaczej, niż poprzednio, gdy ze sobą byli. Każde z nich się zmieniło, każde w jakiś sposób wydoroślało i już inaczej patrzyło na życie, niż rok czy dwa lata temu.
OdpowiedzUsuńOctavia nie wracała do tego, co było kiedyś. Jaka wtedy łączyła ich relacja i czy ich związek był tak naprawdę prawdziwym związkiem. Znaczy, z jej strony na pewno, bo Octavia należała do osób, które momentami aż za bardzo się angżowały. Jak już z kimś była, to na sto procent i wtedy też tak było. Przymykała oczy na wszystkie wyskoki Gabriela, tłumaczyła go i chyba po prostu czekała, z nadzieją, że kiedyś wszystko się zmieni. Tak samo potem było z Jacksonem. Zawsze popełniała ten sam błąd, jakby raz nie wystarczyło, gdy dostała nauczkę. Nie przejmowała się też za bardzo tym, że Plotkara pewnie za jakiś czas dowie się o tym, co łączy Gabriela i Octavię. Nauczyła się w jakiś sposób to wszystko ignorować i nie brać wielu rzeczy do siebie.
— Do przemocy posuwam się w momencie, kiedy już naprawdę ktoś mocno wyprowadzi mnie z równowagi, czyli nieczęsto się to zdarza — odparła, nie wspominając o tym, że ostatnią osobą, która dostała od niej w twarz był nie kto inny jak Jackson, który podczas jednej z ich kłótni zdecydowanie przekroczył linię i tym samym zobaczył, do czego tak naprawdę jest zdolna Octavia.
Jej samej ostatnio też doskwierała samotność, choć nie mówiła o tym głośno. Ignorowała to uczucie, zrzucała je na samo dno duszy i po prostu dokładała sobie kolejnych zajęć, żeby o tym za bardzo nie myśleć, choć najgorzej bywało wieczorami, kiedy kładła się spać. Wówczas za dużo o wszystkim myślała i łapała się na tym, jak bardzo brakuje jej osoby obok.
Gdy poczuła na swojej skórze palce Gabriela, drgnęła delikatnie, ale ten dreszcz, który przebiegł po jej ciele należał do tych przyjemnych. Gdy Gabriel położył rękę na jej karku i przyciągnął do siebie, w żaden sposób nie protestowała. Za to cholernie bardzo jej się to wszystko podobało. Oddała pocałunek, przysuwając się jeszcze bliżej Gabriela, by w następnej chwili bez większego problemu usiąść mu okrakiem na kolanach. Nie chcąc być dłużna, Octavia również niespiesznie wsunęła dłonie pod koszulkę Gabriela, z uwagą muskając każdy centymetr jego ciała. Uśmiechnęła się, łapiąc się na tym, że zdecydowanie podobało jej się to, co czuła pod palcami.
Tay
Przez chwilę myślała, że z windy wysiądą bezpośrednio na dach. Z wielką ulgą przyjęła więc hotelowy korytarz, po którym dała poprowadzić się Gabrielowi.
OdpowiedzUsuńGdy otworzył przed nią drzwi do jednego z pokoi, weszła do środka i posłała mu uśmiech.
- Dziękuję. Bardzo pan szarmancki, panie Gabrielu.
Rozejrzała się po pomieszczeniu. Było ładne. Elegancko urządzone, trochę z przepychem, tak jak każde luksusowe pokoje na wyższych piętrach. Nic, czego India, bogata córka swojego ojca, wcześniej by nie widziała. Robert Jones lubił zarabiać pieniądze. Lubił je też wydawać. Zawsze gdy wyjeżdżali gdzieś za granicę czy choćby poza miasto wynajmował im apartamenty podobne do tego właśnie.
- To Twój apartament? Czy zapraszasz tu tylko na jacuzzi? - zażartowała, podchodząc do fortepianu. Pamiętała, jak matka chciała zrobić z niej przez chwilę pianistkę. Bez skutku. Do dziś na widok biało-czarnych klawiszy przechodziły ją lekkie dreszcze. Nauczyła się może kilku prostych pioseneczek dla dzieci i przyprawiła Rachel Jones o porządny ból głowy. Warto było o Indii wiedzieć jedno - nie lubiła czegoś nie potrafić. Proces uczenia się natomiast akceptowała tylko i wyłącznie wtedy, jeśli trwał jakieś pięć sekund.
- Nie sądzę, żebyśmy im byli jakoś specjalnie potrzebni. Przynajmniej ja. Mam głównie stać, ładnie wyglądać i najlepiej znaleźć sobie bogatego męża - dygnęła lekko, prześmiewczo, na żarty prezentując się w swojej sukience. Wiedziała, że matka specjalnie dobrała ją tak, by podkreślała wszystkie jej walory . Zupełnie jakby nie byli w dwudziestym pierwszym wieku a ona nie była lekarką, całkowicie zdolną do zajęcia się samą sobą. Nie potrzebowała męża. A przynajmniej nie po to, żeby nią zarządzał. Prawdopodobnie nigdy by się do tego na głos nie przyznała, ale była romantyczką. Wierzyła w prawdziwą miłość. Marzyła o niej. Sama więc perspektywa faktu, że miałaby wejść w jakiś zaaranżowany układ z synem jednego ze wspólników własnego ojca i udawać z nim dom była… Okropna. Przybijająca.
- Chyba że ty jesteś jakąś ważną szychą w rodzinnym interesie? - spytała, szczerze zainteresowana. Nie byłoby to w sumie nic dziwnego. Gabriel był mniej więcej w takim właśnie wieku. W punkcie zwrotnym swojego życia. Gdzie z własnej osoby stawał się miniaturową wersją tatusia milionera. Nie sądziła, żeby tego chciał. Nie znała go dobrze, jednak na tyle, żeby domyśleć się, iż miał na siebie zupełnie inny pomysł. Tylko czy potrafił się przeciwstawić? Czy ona potrafiła? Gdyby tak, nie byłoby jej tam. Nie stałaby, wypacynkowana jak lalka na wystawie, pośród tłumu nieznajomych ludzi . Na imprezie na której wcale nie chciała być.
India
Popełnianie błędów ostatnio było czymś częstym w życiu Octavii. Popełniała je namiętnie, jakby nie mogąc bez nich funkcjonować. Teraz też z wielką ochotą wchodziła drugi raz do tej samej rzeki, dając się całkowicie porwać. Ich ostatni raz był bardzo chaotyczny, jakby nie potrafili w inny sposób funkcjonować. Wówczas targały nimi emocje, których chyba sami nie rozumieli. Teraz było inaczej, może bardziej dojrzale. Jakby każde zrozumiało, że delikatne i subtelne gesty również są dla nich. Octavia nie spodziewała się, że tak skończą, ale też nie żałowała w żaden sposób podjętej decyzji. Znali się z Gabrielem na tyle dobrze, że każde wiedziało co robić i jak dotknąć tej drugiej osoby, żeby było im dobrze. Decyzję podjęli też zupełnie dojrzale jak na nich - nie byli naćpani, ani pijani. Byli trzeźwi, i to chyba powinno wszystkich najmocniej zdziwić, nawet ich samych.
OdpowiedzUsuń— Coś proponujesz? — zapytała, gdzieś między kolejnymi pocałunkami, które składała na ustach Gabriela. Były takie, jak zapamiętała, miękkie i ciepłe, przyjemnie prześlizgiwały się po jej skórze, niejednokrotnie wprawiając ją w dreszcze.
Zaśmiała się cicho, bo w sumie, nigdy aż tak mocno nie wybiegała w łóżkowe fantazje. Owszem, lubiła kiedy to ktoś nad nią górował, zazwyczaj była bardziej uległa, ale aż tak bardzo nigdy się nie zapędzała.
— Zawsze może być ten pierwszy raz — mruknęła, na moment odrywając się od Gabriela. Pozwoliła mu ściągnąć z siebie koszulkę, którą odrzucił gdzieś na bok, a po chwili i jego znalazła się gdzieś na ziemi, obok kanapy. Spojrzała na niego z uwagą, niespiesznie przesuwając spojrzeniem po jego ciele. Cholernie mocno podobał jej się ten widok. Gabriel zawsze był atrakcyjny i dbał o siebie, ale teraz, Octavia musiała przyznać, że wyglądał perfekcyjnie. I miała to ogromne szczęście, że bez skrępowania mogła podziwiać jego ciało, które to też muskała delikatnie swoimi dłońmi.
Mruknęła, tym samym nie ukrywając przyjemności, którą sprawił jej swoim dotykiem jak i pocałunkiem. Ręce Octavii oplotły się wokół szyi bruneta, dłonie zaś wplotła w jego włosy. Rozejrzała się dyskretnie na boki, zastanawiając się nad jego propozycją, która była bardzo kusząca. W końcu, czasami mogła pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa, prawda? Nie sądziła, aby któryś z sąsiadów zwrócił uwagę na to, co działo się na jej tarasie.
— Możemy, jeśli Ty chcesz.. Możemy zaryzykować naszą już i tak okropną reputację — zaśmiała się, po czy palcami chwyciła jego podbródek, by chwilę później przesunąć palcem po jego brodzie, zahaczając też o usta. Uśmiechnęła się lekko, bo i w oczach Gabriela, Octavia zauważyła ten dobrze jej znany błysk. Sama też nie spodziewała się tego, że kiedykolwiek jeszcze znajdą się w takiej sytuacji.
— Szalone, co ? — mruknęła, ponownie się do niego zbliżając. Nie pocałowała go jednak, jak to miała zrobić w pierwszej chwili. Była blisko, dzieliły ich dosłownie centymetry, ale do niczego się nie spieszyła. Za to przesunęła paznokciem po jego szyi, aż do klatki piersiowej.
— Powiedz mi, co byś chciał? — zapytała, zadając to samo pytanie, co on przed chwilą.
Tay
Błędy się zdarzały, ludzie ciągle je popełniali, ale oni chyba zdecydowanie lubili to robić. Nie przeszkadzało im zupełnie to, co mogą sobie pomyśleć inni i jak ich przez te czyny popełnić. Octavia przez te wszystkie lata zdążyła się już nauczyć, że ludzie uwielbiają patrzeć na jej ręce, to co robi i jakie popełnia kroki w swoim życiu, a później oceniać to wszystko i najlepiej nie zostawiać na niej suchej nitki. Ot, taka zabawa reszty Nowego Jorku, która z uwagą śledziła życie bogatych nowojorczyków. To, co właśnie ze sobą robili, było tylko i wyłącznie ich dorosłą decyzją. Widocznie tego potrzebowali, bliskości drugiej osoby i poczucia tego przyjemnego ciepła.Octavia nie sądziła, żeby ten wieczór mogli zaliczyć do tych nieudanych, bo przecież na razie bawili się bardzo dobrze i żadne z nich nie narzekało, jak i nie chciało niczego przerywać. Ba, z wielką ochotą nagle brnęli w to wszystko.
OdpowiedzUsuń— A ja chętnie je poznać — odpowiedziała równie cicho, pozwalając by na jej ustach pojawił się nieco łobuzerski uśmiech. Przez głowę Octavii przebiegło kilka myśli, jak mogliby się zabawić, ale zdecydowanie wolała o tym porozmawiać z Gabrielem potem. Albo nawet wypróbować, bo nie miała nic przeciwko temu, żeby ich kolejne spotkanie zakończyło się w ten sam sposób co teraz. Sama Octavia zaś nie chciała snuć żadnych planów. Chciała się bawić, nieco wyszaleć i może też uciszyć wiele myśli, które nie dawały jej ostatnio spokoju. Chciała ochłonąć po burzliwym związku z Jackiem, i na razie nie pchać się w kolejny związek. Jeśli już coś miałoby wyjść znowu między nią a Gabrielem, chciała to wszystko zrobić zdecydowanie na spokojnie. W chwili obecnej liczyło się dla niej to co było tu i teraz. Ona i Gabriel oraz to, jak dobrze im było i jak bardzo oboje zaczęli być niecierpliwi, żeby dostać to, na co tak bardzo czekali.
Octavia mocno powstrzymywała się przed tym, żeby w ekspresowym tempie nie ściągnąć z siebie ubrań jak i z Gabriela. Przeszkadzały jej, wyjątkowo bardzo, ale robiła wszystko co w jej mocy, żeby tego nie zrobić. Chciała, aby zarówno ona jak i Gabe doszli do tego momentu, kiedy wręcz wariowali. Chciała czuć ten ogień między nimi, którzy parzył ich w przyjemny sposób. Nie mogła udawać, że to co robił z nią Gabriel jej się nie podobało. Było zupełnie odwrotnie. Jęknęła cicho, kiedy pociągnął ją za włosy, odchylając głowę w tył, i znów składając pocałunki na jej szyi.
— Masz rację, nie może być gorsza — zgodziła się z jego słowami, kiwając delikatnie głową. Miała gdzieś to, co za jakiś czas może o sobie przeczytać. Nie miała zamiaru udawać, że jest bardzo grzeczna i najlepiej, żeby wszystko odbywało się w sypialni, za zamkniętymi drzwiami i najlepiej zgaszonym świetle.
— Barierkę sobie odpuśćmy. Może, gdyby to był parter, to owszem, zgodziłabym się, ale tu jest trochę wysoko — zaśmiała się cicho, po czym musnęła leniwie ustami jego szyję.
— Ale, jest wiele innych miejsc, które możemy wykorzystać, Gabe. Salon, kuchnia, łazienka. Taras — wymieniła z uśmiechem, niechętnie odrywając się od niego i spoglądając prosto w oczy. Widziała, jak zareagowało jego ciało na gest, który zaserwowała Gabrielowi. To było to, co mu się bardzo podobało, a Octavia jeszcze w zanadrzu miała kilka kolejnych odruchów, które on bardzo lubił. Kiedy ją pocałował, nie była mu dłużna. Powoli zaczynała wariować od tego, że tak długo to wszystko trwa. Chciała już, teraz, natychmiast. Chciała go czuć, móc dotykać i całować tak, aż zapomniała by jak się oddycha. Gdy Gabriel zaczął rozpinać jej spodnie, zabrała się do pomocy, a potem grzecznie wykonała jego prośbę, wstając z jego kolan, aby ściągnąć z siebie spodnie, które zdecydowanie w tym momencie były jej mało potrzebne. — A Ty na co czekasz? — rzuciła zaczepnie, spoglądając na Gabriela z uśmiechem.
Tay
Octavia z uwagą spojrzała na Gabriela, gdy ten się uśmiechnął. Bardzo dobrze też ten jego uśmiech znała, i wiedziała, że coś mu chodzi po głowie. Kiwnęła lekko na zadane przez niego pytanie, a potem sama uśmiechnęła się delikatnie, nieco zaczepnie w jego stronę.
OdpowiedzUsuń— Podoba mi się ten pomysł. Szczególnie ze wstążkami, Gabe — mruknęła w odpowiedzi, kiedy zamruczał jej do ucha. Przeszedł ją kolejny, elektryzujący dreszcz, którego Octavia w żaden sposób nie potrafiła powstrzymać, a nawet i nie chciała. Chciała za to, aby Gabriel widział jak na nią działa, i co z nią robi.
To, co proponował Octavii i co mogli jeszcze wymyślić, napawało ją tym, że była skłonna zgodzić się na wszystko. Chciała to wszystko poczuć na własnej skórze, chciała wiedzieć, jak to wszystko na nią zadziała. Bo jeśli już zwykły dotyk Gabriela działał tak, że drżała pod jego palcami, to kiedy zdecydowaliby się wprowadzić jakieś dodatkowe urozmaicenia w swoich zbliżeniach, zapewne sprawiłyby, że Octavia odeszłaby od zmysłów bardzo szybko. I podobała jej się ta myśl, bo teraz było zupełnie inaczej, niż poprzednio. Gabriel nie podchodził już do tego w sposób, żeby jak najszybciej ściągnąć z niej ubrania i się do niej dobrać, ona z resztą miała tak samo. Mimo, że niemal skręcało ją od środka, Octavia z wielką chęcią bardzo powoli pozbywała się swoich, jak i bruneta ubrań.
— Tak, same głupoty — powiedziała cicho, zwilżając usta językiem. Nagle poczuła, jak bardzo suche są, a jej samej jest goręcej niż zwykle. A może to na dworze tak było? Sama już nie wiedziała. Podejrzewała, że gdy wszystko wyjdzie na wierzch, Manhattan będzie huczał od plotek na ich temat. Na samą myśl zaśmiała się cicho. Nie wiedziała, czy to miejsce było gotowe na informacje o jej zakończeniu związku z Jacksonem, a co dopiero na romans z Gabrielem. Był to jednak dobry powód do plotkowania, a Octavia z chęcią chciała zobaczyć to, jak ogień powoli będzie się rozprzestrzeniał.
— Wiem, że nie pozwoliłbyś mi spaść. A te nagłówki nie wyglądałyby za dobrze. No i, cholera, moja rodzina chyba pozbawiłaby Cię życia w ten sam sposób co Ty mnie, gdyby coś się stało — zaśmiała się, po czym spojrzała na Gabriela. Przesunęła leniwi ręką po jego karku, uśmiechając się lekko. — Kiedyś pozwolę na to, żebyś wziął mnie na barierce, Gabe — obiecała, muskając ustami jego ucho, do którego zbliżyła się w momencie, gdy wypowiadała te słowa. — Nie bądź taki szybki, zostaw trochę na potem, żebyś mi nie narzekał — odpowiedziała z rozbawieniem.
Gdy Gabriel na nią spoglądał, Octavia poczuła coś, czego nie czuła od dawna. Nie potrafiła nazwać tego uczucia, ale pojawiało się ono zawsze w momencie, kiedy ktoś dokładnie lustrował ją spojrzeniem. Czuła je wtedy, kiedy była z Gabrielem, czuła je też, kiedy Jackson tak na nią patrzył. Z pożądaniem i jakby należała tylko do niego. Teraz zdecydowanie chciała należeć do Gabriela. Uwielbiała, gdy właśnie w taki sposób się na nią patrzyło.
— I jak, podobają się? — zapytała, przysuwając się do niego, gdy jego dłonie znów znalazły się na ciele Octavii. Bezgłośnie jęknęła, jak tylko poczuła ciepłe wargi Gabriela na swoim brzuchu. W pierwszej chwili myślała, że pewnie będzie zastanawiać się, czy aby napewno dobrze wygląda. Czy Gabriel nie zwróci uwagi na to, że ma tą brzydką bliznę po postrzale, albo czy nie zwróci uwagi na to, że przecież nie jest tak szczupła jak kiedyś, mimo, że większość dodatkowych kilogramów po ciąży pozostawiła już daleko za sobą.
Wiedziała, że oboje robili to specjalnie. Torturowali siebie, niespiesznie ściągając z siebie ubrania, składając pocałunki, dotykając. Octavia czuła w podbrzuszu te przyjemne ciepło, które powoli rozlewało się po jej ciele. Zawsze porównywała je do lawy, czekała teraz jedynie na ten moment, kiedy wewnętrzny wulkan wybuchnie i wiedziała, że nastąpi to za niedługo.
Blanchard uniosła na niego zaskoczone spojrzenie, gdy Gabriel powiedział, że chce na nią popatrzeć. Ot, tak po prostu i najzwyczajniej w świecie. Tak, jak robił to on i inni mężczyźni, którzy przewijali się przez jej życie. Każdy z nich na nią patrzył, ale było niewielu, którzy robili to w ten jeden sposób, który podkręcał jej wszystkie zmysły do granic możliwości. To spojrzenie nie parzyło, ono przyjemnie prześlizgiwało się po jej ciele, wprawiając w dreszcze. Uśmiechnęła się, ponownie siadając na kolanach Gabriela. Sama też na niego spojrzała, niespiesznie też sunąc dłońmi po jego ciele. — Okej, więc będziemy na siebie patrzeć — powiedziała z uśmiechem. Zatrzymała dłonie na jego podbrzuszu, nieco się z nim drocząc.
Usuń— Żaden problem. Mam wkładkę, a nawet gdyby, to też tabletkę dzień po — odpowiedziała, wzruszając przy tym ramionami. Po ciąży z Aylą, Octavia zabezpieczyła się przed tym, żeby przypadkiem znów nie zaliczyć wpadki. Tabletki jak widać ten jeden raz nie zdały testu, dlatego zdecydowała się na inny sposób antykoncepcji, który jak na razie działał bez zarzutu.
— Pocałuj mnie, Gabe — poprosiła, spoglądając w jego zielone oczy, które nadal błyszczały w ten dobrze znany jej sposób.
Tay
Uśmiechnęła się zaczepnie, kiedy Gabriel wspomniał o wstążkach, o które tak naprawdę jakoś mocno nie musieli się starać. Octavia miała ich trochę w swojej kolekcji, bo czasami nadawały się wręcz idealnie do dopełnienia stroju. — Mam ich trochę, więc jakoś szczególnie nie będziemy musieli się o nie starać. A co do masek… ten pomysł bardzo mi się podoba. Przynajmniej później nie będzie leżeć bezużyteczna — powiedziała z uśmiechem. Wyobraźnia Octavii zaczęła działać jakby na zwiększonych obrotach, kiedy ta pomyślała o tym, jak może wyglądać ich kolejne spotkanie i bardzo jej się to podobało. Chciała doznać czegoś nowego, albo nawet powiedziałaby, że potrzebowała poczuć jakiś nieznany jej impuls, który rozbudzi w niej coś nowego. Oczywiście, Octavia nie narzekała na to, że miała jakieś nudne życie seksualne. Nie, bo za każdym razem czuła się spełniona, ale nadchodził taki czas, że każdy chciał zasmakować czegoś nieznanego. I teraz, kiedy wraz z Gabrielem wkroczyli na tą nieznaną im ścieżkę, chciała spróbować z nim wszystkiego, czego nigdy nie robiła. Bardzo też podobała jej się opcja, kiedy to Gabriel zdecydowanie mówiłby jej, co ma robić. Aż uśmiechnęła się szerzej do tej wizji, by chwilę później znów spojrzeć na bruneta. Octavia również nie czuła się źle z tymi myślami, oraz nie miała zamiaru kłamać czy też przepraszać za to, że jej również było dobrze w towarzystwie Gabriela. Nie przeszkadzało jej również to, że znów w jakiś pokręcony i szalony sposób wkraczają do swoich żyć. I już chyba nie bała się o to, jak to wszystko mogło się skończyć, a wręcz była ciekawa, jak ich relacja dalej się rozwinie. Każde z nich było bardziej dojrzalsze niż poprzednio i chyba też wiedzieli, jak traktować drugą osobę, tak by jej nie zranić.
OdpowiedzUsuńOctavia już dawno zrezygnowała z czytania komentarzy na swój temat. Wiedziała, że są różne, tak samo jak różni są ludzie. Jedni byli jej przychylni, drudzy zaś nie pozostawiali na niej suchej nitki i nie przebierali w słowach, określając ją w różny sposób. Nie mogła w sumie też na to nic poradzić i zmusić, by ktoś ją lubił, więc po prostu zaczęła to wszystko ignorować, a kiedy w internecie za bardzo wrzało w komentarzach, po prostu je blokowała, mając tym samym spokój. Jednak, lubiła też, kiedy o niej mówiono, niezależnie w jaki sposób. Wychowała się w takim a nie innym środowisku, i nawet ogromnych starań, gdzieś w głębi była egoistką, która lubiła o sobie słuchać. Skandale były częścią ich życia, czymś dla nich normalnym.
— Więc nie rób głupot, to w żaden sposób im się nie narazisz. Jeśli się dobrze postarasz, to Cię bardzo polubią — powiedziała z rozbawieniem, po czym zaśmiała się na pomysł przypięcia jej do pasów bezpieczeństwa. — Już widzę, jak wszyscy by o tym gadali — dodała ze śmiechem.
Pomimo tego, że jej ciało nieco się zmieniło, czuła się w tym wszystkim dobrze. Octavia sądziła, że będą jej przeszkadzać dodatkowe kilogramy, czy to, że jej ciało nie jest tak szczupłe jak kiedyś. Owszem, zmieniło się, ale ona polubiła je za te nieco pełniejsze kształty, niż zazwyczaj. Zauważyła też, że i mężczyznom to nie przeszkadza w żaden sposób i nadal tak chętnie na nią spoglądają, jak to było zawsze. Zawsze uczono ją, że jest piękną kobietą i taką ma się czuć, niezależnie co by się stało i jak bardzo zmieniłoby się jej ciało. Nie miała też więc większych kompleksów.
UsuńGdy spojrzenie Gabriela prześlizgiwało się po jej ciele, Octavia uśmiechnęła się delikatnie, pozwalając mu na siebie spoglądać tak długo, jak tylko chciał.
— Chyba komuś się podoba — mruknęła, widząc reakcję bruneta na to, gdy go dotykała. Właśnie o to Octavii chodziło. Chciała, aby powoli tracił zdrowe zmysły, tak samo jak i ona. Chciała, aby oboje zatracili się w targających ich emocjach, które coraz ciężej było im utrzymać w spokoju. Gdy oplótł jej gardło swoimi rękami, mruknęła cicho wprost w usta Salvatore, z nieukrywanym zadowoleniem. Chwilę później jednak pomruk ten przerodził się w cichy jęk, który Octavia z siebie wydała, gdy poczuła go w sobie. Spojrzała na Gabriela z błyskiem w oczach, niespiesznie dostosowując się do rytmu, który nadawał brunet, trzymając dłonie na jej biodrach. Po chwili Octavia przerwała ich pocałunek, odchylając się nieco w tył i mocniej napierając na Gabriela
Tay
Octavia nie miała stuprocentowej pewności co do swoich sąsiadów. Owszem, mieszkała tu już dłuższy czas, większość z mieszkańców kojarzyła i na tym w sumie kończyła się ich sąsiedzka zażyłość, dlatego też nie mogła powiedzieć, że któryś z najbliżej mieszkających nie będzie na tyle zaciekawiony tym, co dzieje się na jej tarasie. Owszem, miejsce może i dawało im swego rodzaju prywatność, ale to był Nowy Jork, tu wszystko było możliwe. Nie zdziwiłaby się więc, gdyby za jakiś czas filmik z ich udziałem nagle wypłynął gdzieś do internetu.
OdpowiedzUsuńTeraz jednak nie w głowie jej było zastanawianie się nad tym, co mogą zrobić jej sąsiedzi i jak bardzo przejebane mogę potem przez to mieć. Nie, najważniejsze dla Octavii teraz było to, że miała Gabriela blisko siebie. Że czuła ciepło jego ciała, że jego pocałunki, które składał na jej skórze, wprawiały ją w dreszcze. I to, jak bardzo jej się ta chwila podobała. Skupiła się na brunecie, na tym, jak sunie dłońmi po jej ciele, jak ją do siebie przyciąga, kiedy przytrzymywał ją za szyję. Kiedy znów ją pocałował, Octavia jęknęła prosto w jego wargi, nie mogąc się powstrzymać. Gabriel chyba nie miał pojęcia, co z nią robił. A może miał, i wykorzystywał to w bardzo dobry sposób? Och, zapewne, bo Octavia czuła, jak jest jej dobrze.
Niespiesznie przesunęła dłońmi znów po ciele Gabriela, spoglądając na niego, gdy sunął ustami po jej ciele, oraz kiedy pozostawił małą malinkę na jej ciele. Uśmiechnęła się z rozbawieniem, chwilę później napierając na niego jeszcze mocniej, chcąc tym samym czuć go w sobie jeszcze bardziej. Z jej ust wyrwał się kolejny jęk rozkoszy, który po chwili zamienił się w niezbyt głośny krzyk zaskoczenia, kiedy to Gabriel podniósł ją i z łatwością zmienił ich pozycję. Obserwowała go, uśmiechając się równie zadziornie co on, gdy chwycił jej nogę i położył ją na swoje ramię. Niewielka zmiana, która sprawiła, że Octavia dosłownie odeszła od zmysłów, gdy Gabriel znacznie przyspieszył ruchy. Wówczas już nie przejmowała się niczym. Brunetka uniosła się na łokciach, odchylając głowę w tył. Znów pozwoliła, by kolejny, tym razem znacznie głośniejszy jęk wyrwał się z jej piersi. Czuła, jak to znajome, przyjemne ciepło powoli rozlewa się po jej ciele. Jak łapczywie chwyta powietrze w płuca, dosłownie jakby walczyła o każdy jego haust. Chciała na niego patrzeć, dlatego też otworzyła oczy, spoglądając na Gabriela. Wiedziała, że ten widok podobał jej się cholernie bardzo. To, jak szybko oddycha, jak na nią spogląda i jak przez dłuższy czas walczy, jak przeciąga tą chwilę, by jak najdłużej czuć ją na sobie. Jednak, oboje nie mogli już dłużej wytrzymać. Poczuła, jak mięśnie Gabriel się napinają, a jej ciało zareagowało dosłownie tak samo. Zacisnęła jeszcze tylko mocniej nogę na jego biodrze, by sekundę później poczuć, jak rozkosz rozlewa się po jej ciele. Odetchnęła głęboko po chwili, przesuwając językiem po spierzchniętych ustach. Czuła, jakby przebiegła maraton, ale było całkiem miło. Przesunęła dłonią po włosach Gabriela, a chwilę później i ona posłała mu uśmiech, ty brunet uniósł się na rękach i spojrzał na nią.
— A co, spodziewałeś się, że będzie nudno? — zapytała i również się zaśmiała. Znali się na tyle dobrze, ale Octavia również nieco zaskoczyła się tym, jak dzisiejszy wieczór się skończył. A może jeszcze nie?
Oddała pocałunek, który Gabriel zainicjował, nawet nieco go przedłużając i z niechęcią odrywając się od jego ust. Gdy Salvatore wstał i zniknął na moment w mieszkaniu, Octavia niespiesznie podniosła się do siadu, lokalizując swoją koszulkę i dół bielizny. Założyła na siebie ubrania, a później z wielką chęcią sięgnęła po papierosa, którego zaoferował Gabriel. Odpaliła go, wciągając do płuc gryzący dym.
— Nie idź — poprosiła, po dłuższej chwili ciszy, która między nimi zapanowała. Octavia znów spojrzała na Gabriela. — Zostań na noc — dodała jeszcze. Nie chciała, żeby wychodził. Nie chciała kończyć tego właśnie w taki sposób, że każde szło w swoją stronę, po tym co między nimi zaszło.
Tay
— Też nie narzekam, jestem chyba nawet zadowolona, że tak to wszystko wyszło — powiedziała, śmiejąc się przy tym cicho, choć taka właśnie była prawda. Octavia cieszyła się z tego, że tak to wszystko między nimi wyszło i, że w sumie żadne niczego nie żałowało. Jednak, i ona musiała przyznać, że nie spodziewała się tego, że prześpią się ze sobą dzisiejszego wieczora. Dawała im kilka dni, kiedy do tego dojdzie, ale cóż, myliła się.
OdpowiedzUsuń— Ale, było lepiej niż ostatnio. Możemy to… kiedyś powtórzyć — zaproponowała, spoglądając w jego stronę z zaciekawieniem. Octavia przytknęła papierosa do ust, zaciągając się dymem. Owszem, była w stanie to powtórzyć. Raz, drugi i trzeci. To nie miało znaczenia, liczyło się tylko to, że w danym momencie było jej dobrze z Gabrielem.
ta cisza, która nastała między nimi, nawet jej nie przeszkadzała.Każde z nich na moment po prostu zagłębiło się w swoich myślach, zastanawiając się, co zrobić, albo też co powiedzieć. Sama Octavia nie wiedziała, co miałaby zrobić. Nie było między nimi żadnych zasad, niczego też nie ustalili. Po prostu dali się ponieść emocjom i to tyle. Octavia też niczego nie oczekiwała. Nie chciała żadnych obietnic, ani nic w tym stylu. Chyba wolała, aby to wszystko, co było między nią a Gabrielem, potoczyło się własnym, naturalnym torem. Może kiedyś zdecydują się na jakąś poważną rozmowę, ale w tym momencie nie było im to potrzebne.
— Ciebie to lepiej ubierać, niż żywić — zaśmiała się, gdy wspomniał o jedzeniu. Wywróciła przy tym nawet rozbawiona oczami. — Dwudzieste drugie. Ojciec zakochał się w widoku i stwierdził, że kupi ten apartament — wyjaśniła, spoglądając na miasto, które tonęło już w świetle latarnii. Lubiła ten widok, nie dziwiła się więc ojcu, że zdecydował się na zakup tego mieszkania.
Niespiesznie wsunęła papierosa między usta, chwytając za miękki koc, który leżał tuż obok. Nałożyła go na ramiona, siadając po turecku na kanapie, a kiedy Gabriel wspomniał o pasach bezpieczeństwa, zaśmiała się, kręcąc głową na boki.
— Zdecydowanie zostańmy przy pomieszczeniach, gdzie jest bezpieczniej — stwierdziła rozbawiona. Po chwili i Octavia zgasiła papierosa, później unosząc głowę w górę, by spojrzeć na Gabriela.
— O co konkretnie pytasz, Gabe? Co teraz po tym, jak się ze sobą kochaliśmy? Co teraz będziemy robić? Czy zakończymy to w klasyczny, romantyczny sposób, czyli pójdziemy coś obejrzeć, a później pójdziemy spać? — odpowiedziała pytaniami, po czym podniosla się ze swojego miejsca i podeszła w jego stronę/
— Więc, co teraz? Teraz, jeśli chcesz, zaciągnę Cię do kuchni i zrobię coś do jedzenia, bo wspominałeś coś o tym. Później możemy coś obejrzeć, albo od razu pójść spać. Rano wrócisz do siebie, a jeśli będziesz chciał, to wrócisz do mnie, albo jak wpadnę do Ciebie. Możemy się tak umówić na sam początek? — zapytała, unosząc w górę jedną bew.
Tay
—- Żadne z nas się wtedy nie popisało —- Octavia odparla, wzruszając przy tym ramionami. — Wtedy też chyba każde z nas było nieco naćpane. I chyba byliśmy po prostu na siebie… napaleni? — bardziej zapytała, marszcząc przy tym brwi i zastanawiając się, czy użyła aby na pewno dobrego słowa, ale ono chyba najbardziej pasowało. Ich ostatni raz zupełnie różnił się od tego, który mieli teraz za sobą. Ten był zdecydowanie bardziej świadomy, a każde zapewne go zapamięta bez większych dziur w pamięci. W sumie, to Octavia tez nie chciała wraca myślami do tego, co było między nimi dawniej. Zdecydowanie wolała się skupić na teraźniejszości, pozostawiając za sobą przeszłość.
OdpowiedzUsuń— Daj mi się przyzwyczaić, że będę dość wysoko nad ziemią, a upadek w razie czego może być naprawdę bolesny — zaśmiała się, spoglądając na Gabriela. Cóż, już w pewien sposób się zgodziła, więc ale jeszcze nie była na tyle wariatką, aby od razu wskakiwać na barierkę. Inne miejsca mogły dostarczyć im równie wielkiej adrenaliny.
— Zastanowię się. Myślę, że jeśli będziesz wystarczająco grzeczny, dostaniesz szybko to, co chcesz — dodała, również puszczając oczko w stronę bruneta.
Dla Octavii również wszystko zakończyło się dość zaskakująco. I o dziwo nie potrzebowali do tego dużej ilości alkoholu, czy też marihuany. W sumie, Blanchard nie czuła się w żaden sposób na haju czy pijana. Jakby wszystko nagle z niej uleciało, gdy tylko zbliżyli się do siebie z Gabrielem.
Nie chciała się też nad ich relacja mocno zastanawiać. Co ma być to będzie, wychodziła z tego założenia. Czas pokaże, jak to wszystko się potoczy. Zarówno Octavia jak i Gabriel musieli być pewni swoich decyzji, a jak na razie obojgu chyba chodziło bardziej o zabawę jak i może posiadanie przy sobie drugiej osoby, która po prostu będzie obok.
— Siebie? W żaden sposób nie mam zamiaru zrzucać winy na siebie. Ja się czuję świetnie — zaśmiała się na jego słowa, ruszając powoli do środka mieszkania. Octavia również lubiła widok nocnego Nowego Jorku. Chyba podobał jej się zdecydowanie bardziej niż za dnia. Ogólnie, wychodziła z założenia, że miasta wieczorem i nocą potrafią być bardziej urokliwe niż za dnia. Zatrzymała się dopiero przy drzwiach balkonowych, opierając dłonią o framugę, po czym odwróciła głowę do tyłu, spoglądając na Gabriela.
— Nie ma żadnych nieporozumień. Jest okej, Gabe — uśmiechnęła się lekko w jego stronę, po czym weszła do mieszkania. — Muszę zerknąć, co takiego mam w lodówce, żebym mogła Cię nakarmić — powiedziała, kiedy usłyszała, że i Gabriel znalazł się w środku. Zatrzymała się jednak w pół kroku, odwracając w jego stronę, po czym spojrzała na niego uważnie. Cóż, pomysł z wyjściem na miasto był bardzo kuszący. Octavia uśmiechnęła się delikatnie, po czym kiwnęła głową, przystając na pomysł bruneta.
— Okej, impreza brzmi dobrze. Dawno w sumie gdzieś nie wychodziłam, więc czemu nie. Wiesz, gdzie jest łazienka, Gabe. Leć się ogarnąć, ja w tym czasie postaram się wybrać coś odpowiedniego na miasto — powiedziała, po czym podeszła do niego i musnęła delikatnie jego usta. — Będzie ciekawie a zaśmiała się.
Tay
— Cóż, masz rację. Ostatnimi czasy jesteś bardzo grzeczny. I tak, dobrze Cię opisuje — kiwnęła głową, zgadzając się z jego słowami. Nie mogła się jednak powstrzymać przed tym, by chwilę się z nim nie podroczyć. Widziała, że Gabrielowi to nie przeszkadza, a wręcz odpowiada jej tym samym. Ot, taki ich urok i całe szczęście, że żadne nie brało tego do siebie. Bardziej brali to na zasadzie zabawy i zobaczenia, jak daleko mogą się posunąć, jednak sądząc po tym, że jeszcze chwilę temu kochali się na tarasie, to było całkowicie przekroczenie wszystkich możliwych granic. Spontaniczność chyba była najlepsza, a w ich wypadku wypadła wręcz bardzo dobrze. Octavia w żaden sposób nie czuła się z tym źle, że znowu zrobiła to, czego robić nie powinna i przespała się ze swoim byłym. Teraz była nawet w stanie zrobić to ponownie i w żaden sposób by jej to nie przeszkadzało. Była sama, więc mogła robić co chciała.
OdpowiedzUsuń— Przecież, gdybym tego nie chciała, nie zgodziłabym się. Nasz wieczór skończyłby się kilku butelkach piwa i potem pewnie byś wyszedł. To była świadoma decyzja — odpowiedziała, wzruszając ramionami. Podejrzewała, że tak właśnie by było, gdyby nie miała ochoty na żadne ich zbliżenie. Tylko, że tak było zdecydowanie milej i chciała, aby ten wieczór właśnie taki pozostał. Miły i spontaniczny. Chciała też, aby i może poranek należał do tych spontanicznych. Miała nadzieję, że nic ich planów nie pokrzyżuje, a wyjście im się uda. Bo nawet jeśli Gabriel zniknął z oczu nowojorczyków, tak Octavia nadal była tą osobą, o której mówiono, a tam gdzie się pojawiła, zawsze przyciągnęła czyjąś uwagę. Ona na aż tak dużą anonimowość nie mogła liczyć.
Octavia uśmiechnęła się delikatnie, kiedy Gabriel ją do siebie przyciągnął i pogłębił ich pocałunek. Dopiero gdy się oderwali od siebie, puściła go do łazienki, a sama też zniknęła w garderobie, poszukując coś, co pasowałoby na dzisiejsze wyjścia. Jej wyszykowanie się trwało nieco dłużej. Słyszała, gdy Gabe przestał brać prysznic i wychodził z łazienki, w czasie gdy ona odrzucała kolejne sukienki. W końcu, zdecydowała się na tą w kolorze głębokiej zieleni. Do tego dobrała klasyczne czarne szpilki, niewielką torebkę i skórzaną kurtkę, bo wieczór wydawał się dość chłodny. Kiedy dziesięć minut później pojawiła się w kuchni, spojrzała na Gabriela, który jak gdyby nigdy nic, popijał sok pomarańczowy.
Octavia ogarnęła spojrzeniem pomieszczenie, łapiąc się na tym, że w sumie to było tu za dużo rzeczy, które należały do Ayli. Różne zabawki, butelki, mleko i tym podobne rzeczy. W sumie Octavia też nie zastanawiała się zbytnio nad tym, jak Gabriel może to wszystko odbierać.
— Nie przeszkadza Ci to? — zapytała. — Że mam Aylę. — doprecyzowała w końcu, stając tuż przed nim. Odebrała szklankę z sokiem, z której upiła niewielki łyk, i ponownie przysunęła ją w stronę bruneta. — Gotów rozpętać piekło na Manhattanie? — zapytała z uśmiechem.
Tay
Wszyscy wiedzieli, że w mieszkaniu Octavii mogą czuć się jak u siebie, a brunetce w ogóle to nie będzie przeszkadzać. Wychodziła z założenia, że dla niej było o wiele wygodniej, kiedy ktoś obsłużył się sam, a nie ona miała ze wszystkim latać i donosić. Dlatego też w ogóle nie była zła, kiedy Gabriel jak gdyby nigdy nic wziął sobie soku z lodówki. Przy okazji i Octavia skorzystała z napicia się, bo czuła, że po ich ostatnich ekscesach i jej nieco zaschło w gardle.
OdpowiedzUsuńKiedy zadała pytanie, spojrzała z uwagą na Gabriela. W sumie, sama nie wiedziała, czemu o to zapytała.Gdzieś w głębi bała się tego wszystkiego – że będzie sama, że nikt nie będzie chciał się z nią związać, bo ma Aylę. Octavia była świadoma, jak wielką odpowiedzialnością jest posiadanie dziecka, a jeszcze większym wyzwaniem wydawało się dla niej wiązanie z kimś, kto już rodzicem jest. Jednak, nie usunięcie ciąży, przejście jej całej a potem urodzenie, było jej decyzją, nad którą zastanawiała się kilka długich dni, kiedy wszystko wyszło na jaw. Owszem, usunięcie było prostym i szybkim wyjściem, Wiele osób na jej miejscu by tak postąpiło, ale Octavia jakoś nie potrafiła i na własne życzenie skomplikowała sobie życie, choć ona nie uważała, że tak jest.
Sama też nie wiedziała, co powiedzieć. Zarówno ona jak i Gabriel nie wiedzieli, czy to tylko dobra zabawa między nimi, czy też może wyjdzie z tego coś więcej. Spojrzała więc na niego bez słowa, posyłając długie, nieco zagubione spojrzenie.Oboje jednak chyba wiedzieli, że jeśli chcieliby ze sobą raz jeszcze spróbować, to teraz musiałoby być zupełnie inaczej, niż poprzednio. Może nieco bardziej poważnie, bo przecież nie byli już nastolatkami, którym zależało tylko na tym, aby dobrze się bawić i prowadzić beztroskie życie.
— Pogadamy… pogadamy może o tym wszystkim kiedy indziej — zaproponowała w końcu. Teraz to nie była najodpowiedniejsza chwila, a sama Octavia nie chciała psuć sobie i Gabrielowi humoru. Dzisiaj zdecydowanie chciała się dobrze bawić, a ich wyjście zapowiadało się właśnie na jedne z tych lepszych. Odrzucając na bok wszystkie niewygodne myśli, chwilę po tym jak przyszła, chwyciła Gabriela za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia, by następnie już przed wejściem do apartamentowca wsiąść do taksówki która na nich czekała. Salvatore miał rację, Manhattan chyba nie był na nich gotowy, za to oni jakby bawili się bardzo dobrze ze świadomością, że zapewne za niedługo gruchną plotki na ich temat. Octavia prychnęła z rozbaiwniem na samą myśl tego, co mogło się dziać. Jak te wszystkie minionki Plotkary zwariują, kiedy zobaczą ich razem w klubie, bo wiedziała, była tego pewna na sto procent, że ktoś zaraz jej o wszystkim doniesie.
Klub, do którego jechali, oboje znali bardzo dobrze. Był chyba jednym z ich ulubionych, do którego chodzili dość często, kiedy ze sobą byli. Potem Octavia rzadko kiedy się tam pokazywała, aż do dzisiejszego wieczora. Kiedy wysiadali z taksówki, z ochotą chwyciła rękę Gabriela, który splótł ich palce razem. Omijając kolejkę, czuła na sobie te wszystkie spojrzenia. Niektóre zaskoczone, inne wręcz przeciwnie - pełne niewytłumaczalnej zazdrości.
— Bar. I shoty, dużo shotów, Gabe. Jesteśmy chyba za trzeźwi, patrząc na towarzystwo tutaj — zaśmiała się, mówiąc też nieco głośniej, by mógł ją usłyszeć.
Tay
Octavia też nie chciała psuć sobie humoru, dlatego wolała zdecydowanie odłożyć tą rozmowę na kiedy indziej. Tak, wolała porozmawiać z Gabrielem o tym kiedyś, kiedy każde z nich będzie na to wszystko gotowe. Przecież nie ustalili między sobą żadnych zasad, i na razie po prostu dobrze się bawili w swoim towarzystwie. Bo tak, oboje zdecydowanie teraz potrzebowali bliskości drugiej osoby i skorzystali z tej okazji, która się nadarzyła.
OdpowiedzUsuńHouse of yes był wypełniony po brzegi. Było to miejsce, gdzie nie panowały żadne zasady, a to chyba było im potrzebne. Octavia uśmiechnęła się delikatnie, kiedy stanęli przy barze, ściśnięci między ludźmi. Lubiła to uczucie, kiedy była w klubie, wypełnionym ludźmi, rozmowami, głośną muzyką i tańcem. Rzuciła spojrzenie w stronę Gabiela, który podsunął jej kieliszki z alkoholem. Przysunęła się jeszcze bliżej w jego stronę, chwytając kieliszek. Każdy wiedział, że Octavia całym sercem kocha tequile jak i wino, i nawet nie przeszkadzało jej mieszanie ze sobą tych dwóch alkoholi.
— Słuchaj, podobało mi się to, że byliśmy zajęci — uśmiechnęła się zadziornie, nasypując nieco soli na wierzch dłoni. — Za udany wieczór. Żeby szybko się nie skończył — dopowiedziała, po czym zlizała sól, wypiła tequile i zagryzła limonką. Nawet nie skrzywiła się, będąc już przyzwyczajoną do tego połączenia smaków. Tak, ten wieczór zaczął im się bardzo dobrze. Chciała, żeby był jeszcze lepszy i wiedziała, że na pewno oboje zrobią wszystko, żeby tak było. Równie szybko co Gabriel, Octavia również dopiła swoją kolejkę.
Kiedy na chwilę zapanowała między nimi cisza, Octavia spojrzała w stronę parkietu, który był zapełniony ludźmi, którzy wydawali się dobrze bawić. Niewiele myśląc, chwyciła Gabriela za rękę, splatając znów ich palce razem. Posłała mu uśmiech, jak i zadziorne spojrzenie.
— Chodź — poprosiła. Chciała wejść w sam środek tłumu, wraz z nim i zatracić się w tańcu. — Alkohol zaczeka. Muszę zatańczyć — powiedziała, ciągnąc go w stronę parkietu. Tak, to był najlepszy pomysł, który w tym czasie wydawał się Octavii czymś, co pomogłoby im jeszcze bardziej się rozerwać.
Przepchnęła się przez tłum, aż w końcu znaleźli się na środku sali. Octavia niespiesznie odwróciła się w stronę Gabriela, unosząc głowę w górę, by móc na niego spojrzeć. Mimo szpilek, które miała na nogach, on nadal nad nią górował. Uśmiechnęła się zaczepnie, przybliżając się do niego na tyle, na ile mogła, a patrząc na to, w jakim ścisku się znaleźli, wyraźnie czuła jego ciało tuż przy swoim. Podobało jej się to uczucie.
Nie zwracając zbytniej uwagi na to, że piosenka należała do tych szybszych, brunetka z ochotą zarzuciła ręce na szyję Gabriela, po czym zaczęła niespiesznie się poruszać.
— Wygrałeś dzisiaj los na loterii, Gabe — zaśmiała się wprost do jego ucha, gdy zauważyła spojrzenie niewiele starszego faceta od siebie, który spoglądał na ich dwójkę, choć jego spojrzenie zdecydowanie na dłużej zatrzymało się na jej osobie. Octavia skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie lubiła, gdy mężczyźni zwracali na nią uwagę. Och, ona wręcz uwielbiała to uczucie, kiedy wielu z nich marzyło o tym, by móc choć na chwilę zamienić z nią słowo, czy też dotknąć.
Przesunęła nosem po żuchwie Gabriela, aż w końcu dotarła do jego ust, które z ochotą pocałowała. Palce zaś wplotła we włosy bruneta, ciągnąc je delikatnie. — Podoba mi się ten wieczór — wymruczała w końcu, odsuwając się delikatnie od niego po chwili.
Tay
Uśmiechnęła się lekko i zastanowiłą nad propozycjami, które podusnął. Obie brzmiały dobrze, z tym że nie wiedziała na co postawić. Hotel jego ojca malował się nieco… oficjalnie w jej głowie. Tam zapewne wszyscy go znają. Knajpka z burgerami brzmiała nieco swobodniej i była tylko knajpą. Podejrzewała, że i tu i tu dają dobrze jeść, więc to nie był kłopot. Zresztą z jej skromnym apetytem to nie był priorytet. Zwykle skubała i udawała zainteresowanie tym co ma na talerzu, by zjeść jak najmniej. Dopiero w domu zajadała cały stres i głód dostając istnego napadu, by później nękana wyrzutami sumienia pozbyć się tego co zjadła. No i ostatnim czasem ratowała się tabletkami, które skutecznie odganiały zarówno głód jak i zmęczenie, czy stres.
OdpowiedzUsuń— I to i to brzmi dobrze. — przyznała sięgając dłonią do gumki, która trzymała ciasno upiętego koka. Rozpuściła włosy pozwalając długim pasmom opaść na plecy. — Okej niech będzie hotel. — postanowiła w końcu. — Prowadź i zdradź mi ulubione danie. — poleciła z lekkim uśmiechem malującym się na twarzy.
Pokiwała jedynie głową na jego odpowiedź nie biorąc jej za pewnik, ale także nie lekceważąc słów starszego chłopaka. Doskonale wiedziała, że w świecie, w którym dorastali niekiedy bardziej liczyły się stwarzane pozory, słodki uśmiech, uścisk dłoni, pocałunek w policzek i komplement, choć w myślach wyklinało się daną osobę. Wielokrotnie robiła to na polecenie matki, zgrywała słodką, poukładaną lalkę, w środku tocząc ze sobą zaciętą batalię, by jej idealna powierzchnia nie pękła, a na wierzch nie wyszły brzydkie zarysowania. Niewiele osób znało ją lepiej jak dobrze, czy przelotnie. Niezbyt łatwo się otwierała, niechętnie opowiadała o sobie będąc raczej lepszym słuchaczem.
— Nie będziesz musiał, raczej niewiele piję. — przyznała. — Treningi i tak dalej. — dodała wyjaśniając po krótce. Nie była typową nastolatką dorastającą w manhattańskim gronie. Matka trzymała ją zamkniętą w złotej klatce, niemal hodując do wyższych celów jak miała w zwyczaju mawiać. Nie miała czasu i okazji, by rzucić się w wir szalonych imprez. Parokrotnie zdarzyło jej się upić, czy sięgnąć po drinka w towarzystwie koleżanek, ale nie było to częstym zjawiskiem. Wolała nie mierzyć się ze wściekłą Mitchelle Song. Natomiast to czego nie wiedział to strunowy woreczek upchnięty w portfel, do którego ostatnim czasem sięgała zbyt często niż zdrowy rozsądek podpowiada. Nikt tego nie wiedział prócz jeden osoby, która dostarczała jej regularnie towar.
— Też kiedyś myślałam nad zrobieniem tatuażu, ale chyba musiałabym wynieść się na drugi koniec świata żeby matka mnie nie rozszarpała. — przyznała wracając do pierwszego tematu. Odkąd sięgała pamięcią podobały jej się różne wzory tuszu tworzone na skórze. Zawsze wydawało jej się to spójne z człowiekiem, jego historią, czy osobowością. I chciała mieć taki kawałek siebie ze sobą, zawsze. Coś co by ją niemo wyrażało. Ale na razie musiała o tym zapomnieć.
[ Kajam się na kolankach za tą obsuwę, mogę nawet na grochu! ]
Dani
Telefon Gabriela zawibrował informując o nowej wiadomości, którą właśnie otrzymał.
OdpowiedzUsuńNowa wiadomość od RH301
Wysłano załącznik
Z pozoru zwykła wiadomość z załącznikiem. Ot nic nadzwyczajnego, kolejna nic nieznacząca wiadomość od zupełnie obcej osoby, jednak czy aby na pewno? Po jego otworzeniu, jego oczom ukazuje się nie byle jaka fotografia, a mianowicie na owym zdjęciu znajdował się nie kto inny a on podczas zażywania narkotyków. To co faktycznie mogło go zaniepokoić było miejsce w którym owe zdjęcie zostało wykonane. Niemal od razu szło wywnioskować, że mężczyzna znajdował się w swoim własnym pokoju gdzie teoretycznie powinien znajdować się zupełnie sam.
Kolejne powiadomienie rozbrzmiało a na ekranie pojawiła się informacja o nowej wiadomości.
Nowa wiadomość od RH301
Zapewne nie chcesz by twój kochany ojczulek dowiedział się, że wróciłeś do ćpania?
Nowa wiadomość od RH301
Spokojnie, jeśli będziesz grzeczny nikt o niczym się nie dowie.
Nowa wiadomość od RH301
Wyświadcz mi przysługę a dopilnuje by to zdjęcie nie dotarło do Enzo. Wchodzisz w to?
Osoba znajdująca się po drugiej stronie ekranu, uśmiechnęła się obserwując reakcję mężczyzny. Czy będzie skłonny pójść na układ by chronić swoją tajemnice? Jak daleko posunie się w tym szaleństwie? Zdecydowanie lubiła takie akcje…
[Mam nadzieję, że rozpoczęcie jest w miarę znośnie >.>]
JESS
Do Octavii nie docierało to, co stało się w ostatnich dniach. Chciała, żeby to był po prostu zły sen, z którego w końcu się obudzi. Ale, kiedy budziła się po kilku godzinach, to wszystko okazywało się prawdą. Cholernie bolesną prawdą. Kiedy tylko myślała o tym, że Jacksona już nie ma, czuła okropny ucisk, który wypełniał ją całą, nie chcąc puścić. Przez jej umysł przewijała się cała masa emocji, począwszy od smutku, złości, kończąc na ogromnym rozgoryczeniu. Chciała móc cofnąć czas, chciała zmienić tak wiele tamtego feralnego wieczoru. Obwiniała się za to, że za nim nie poszła, gdy wyszedł z basenu. Że go nie zatrzymała i nie porozmawiała, odwodząc od tego cholernie głupiego pomysłu, jakim było wzięcie narkotyków. Nie wiedziała, czy to była ta tabletka od Electry, czy po prostu mieszanka wszystkiego. Gdyby tylko mogła, zrobiłaby wszystko, żeby Jackson był tu z nimi. Pomimo tych wszystkich ich kłótni, wkurwienia i wszystkich złych emocji, które im towarzyszyły w ostatnim czasie, chciała żeby po prostu tu był.
OdpowiedzUsuńNie opuszczała swojego mieszkania od dnia jego śmierci. Zaszyła się w znanej sobie przestrzeni, żeby jakoś przeżyć to wszystko. Dziękowała, że mimo wszystko nie była pozostawiona sama sobie, bo zawsze ktoś był koło niej. Babcia praktycznie zamieszkała z Octavią, odciążając ją w opiece nad Aylą. Gdyby nie najbliżsi, nie wiedziała i nawet nie potrafiła sobie wyobrazić, jak ogarnęłaby to wszystko. Nie czytała nic na temat śmierci Jacka, spodziewając się tego, jakie komentarze może tam zastać. Wiedziała też, że pod jej apartamentem kręcą się ciekawskie osoby, które czekają na to, aż się pokaże i będą mogli zadać kilka pytań Octavii, na które ona zupełnie nie chciała odpowiadać. Nie chciała tego w żaden sposób komentować, a najlepszym, co mogłaby zrobić, to zapomnieć o tym wydarzeniu.
Poprawiła się na kanapie, podciągając nogi i siadając po turecku, po czym objęła rękami ciepły kubek z herbatą, którą podała jej babcia, spoglądając na nią współczująco. Octavia natomiast wyszeptała ciche podziękowanie w stronę kobiety, znów wlepiając spojrzenie w ekran telewizora, który po prostu był włączony, żeby zagłuszyć wszystkie natrętne myśli.
Dźwięk dzwonka do drzwi wyrwał ją z zamyślenia i bezcelowego wpatrywania się w telewizor. Zdziwiła się nieco, wiedząc, że zarówno jej rodzice jak i Laurent, który zjawił się w Nowym Jorku, mają klucze do jej mieszkania i raczej by nie dzwonili.
— Otworzę — wychrypiała w stronę Isabelli Romero, która z Aylą na rękach ruszyła w stronę drzwi. Wyminęła kobietę, po chwili chwytając za klamkę. Gdy otworzyła drzwi i przed sobą zobaczyła nikogo innego jak Gabriela, odetchnęła z ulgą. Nie odzywała się do niego przez ostatnie dni, ale wiedziała, że kto jak kto, Gabe to zrozumie. Sam też pewnie musiał odsapnąć i poukładać sobie to wszystko w głowie. Dla niego Jack również był bliski, niezależnie od tego, jakie stosunki panowały między nimi w ostatnim czasie.
— Hej — powiedziała. Nie siliła się na żaden z uśmiechów, wiedząc, że to i tak nie wyjdzie. Nie, to nie był odpowiedni czas na uśmiechy i każdy by to zrozumiał. — Jasne, wchodź. Dobrze, że przyszedłeś, Gabe — powiedziała, wpuszczając Gabriela do mieszkania. Przeczesała palcami włosy, po czym odwróciła się w stronę babci, która rzuciła zaciekawione spojrzenie w stronę Gabriela, gdy ten pojawił się w środku.
— Gabe, to moja babcia Isabella — powiedziała, rzucając kobiecie spojrzenie.
— Abuela, to Gabe. Mój przyjaciel, pewnie go kojarzysz — dodała po chwili.
Isabella Romero uśmiechnęła się delikatnie, a w jej oczach dało się zauważyć jakby ulgę, bo sama bardzo dobrze wiedziała, jak bardzo jej wnuczce był potrzebny ktoś znajomy w pobliżu w tych ciężkich chwilach.
— Miło mi Cię poznać, Gabrielu. Dobrze, że się pojawiłeś, Tay potrzebuje kogoś, kto ją zrozumie, szczególnie teraz — odpowiedziała. — Masz ochotę na herbatę? Zrobiłam cały dzbanek, jest jeszcze gorąca — zaproponowała. Octavia mimo wszystko uśmiechnęła się smutno, widząc jak jej babcia bardzo się stara, aby wszystko było w miarę normalnie. Już chciała się odezwać, ale nie zdążyła.
Usuń— Albo wiecie co, my z Aylą zostawimy was samych. Pojadę do siebie, wrócimy z małą rano. Podejrzewam, że jesteś w dobrych rękach, więc nie muszę się o Ciebie obawiać, kochanie. Porozmawiajcie, chyba jest wam to potrzebne — powiedziała, by chwilę później zniknąć w pokoju należącym do Ayli.
— Więc, chcesz herbaty? Z opuncją — Octavia odwróciła się w stronę Gabriela, by chwilę później pokonać te kilka kroków, które ich dzieliły. Nie czekając, wtuliła się w niego, przymykając oczy. — Zostaniesz ze mną Gabe? Nie chcę być sama przez całą noc — powiedziała cicho.
Tay
Ostatni czas był najgorszym w życiu Octavii. Był tym czasem, którego sobie nie wyobrażała. Bo nie tak to wszystko miało wyglądać, miało być zupełnie inaczej. Może nie idealnie, jak to zawsze chciała, ale dobrze i spokojnie, tylko tego pragnęła. A teraz, w jej życiu zapanował chaos, którego ona nie potrafiła ogarnąć i nie widziała, aby wszystko miało w najbliższym czasie się uspokoić. Śmierć Jacksona odcisnęła na niej piętno, była niczym jątrząca się rana, która bolała coraz mocniej. Octavia czuła ten nieprzyjemny uścisk w klatce piersiowej. Czuła się tak, jakby coś oplatało jej szyję i zabierało każdą szansę na kolejny oddech. Bała się wyjść z mieszkania, bała się zasnąć, bała się tego, co przyniesie jutro. Cała impreza Plotkary zamieniła się w jedno wielkie złe wspomnienie, a chciała, żeby było inaczej. Och, ile ona by dała, aby ta impreza zakończyła się zupełnie inaczej. Było tyle możliwości i wyjść, aby uniknąć całej tej sytuacji. Gdyby tylko pomyślała wcześniej, być może wszystko byłoby dobrze.
OdpowiedzUsuńCieszyła się, że Gabriel był z nią, że miała go obok w tych ciężkich i trudnych dla niej chwilach. Dla niego również to nie był łatwy czas, dlatego jego obecność tutaj dużo dla Octavii znaczyła. Zatopiła się w jego uścisku, jakby ten miał ją ochronić przed całym bólem, który towarzyszył jej nieustannie od kilku dni, jakby wysysając całą energię i chęć do czegokolwiek. Czuła się tak, jakby trwała w zawieszeniu. Chciała ruszyć do przodu, ale wiedziała, że to jeszcze nie był ten czas. Nie miała na to wystarczająco energii i chęci, bo te uleciały jakby w momencie śmierci Jacksona.
— Jak zamykam oczy, to ciągle go widzę. To, co się z nim działo. I jestem tak cholernie zła, na siebie i na niego, choć nie powinnam — powiedziała cicho, nie odsuwając się od bruneta na krok. Potrzebowała bliskości, drugiej osoby obok, która zrozumie jej ból i uczucia, które jej towarzyszyły.
— Prosiłam go, błagałam, żeby przystopował. Ale on ciągle musiał przekraczać granice, czuć tą cholerną adrenalinę. Chciał pokazać, że nic mu nie grozi, ale się pomylił. Mogłam wtedy… mogłam tak wiele zrobić, Gabriel. Może gdybym za nim poszła, to nie doszłoby do tego wszystkiego — dodała, po czym uniosła głowę w górę, by móc spojrzeć na Salvatore. W oczach Octavii zalśniły łzy, ale o dziwo się nie rozpłakała. Na to też już nie miała siły. Była wykończona płaczem i bezsilnością. Od śmierci Jacksona, Octavia nosiła w sobie poczucie winy, że nic nie zrobiła. Że nie porozmawiała z nim na spokojnie, że była dla niego niemiła, aż w końcu, że nie udało jej się go uratować. Czuła się winna i wiedziała, że to nie opuści jej już do końca życia, że zawsze będzie napiętnowana myślą, że mogła zrobić tak wiele.
Chwyciła Gabriela za rękę, kiedy zgodził się zostać z nią w mieszkaniu. Delikatnie pociągnęła go w stronę kuchni, a gdy się tam znaleźli, wyciągnęła jeden kubek, po czym napełniła go ciepłą herbatą. Ona sama miała już dość alkoholu, bo tego wlała w siebie zdecydowanie zbyt dużo w ostatnich dniach. Kiedy brunet go od niej odebrał, Octavia oparła się plecami o kuchenny blat, splatając ze sobą ręce na wysokości piersi.
— Nadal nie umiem się z tym pogodzić. Nie wiem co robić dalej. Boję się tego wszystkiego, boję się co powiem za jakiś czas Ayli, kiedy o niego zapyta — wyznała, spoglądając przed siebie.
Tay
— Cześć — powiedział Seojun. Był blady, oczy miał podkrążone i wyglądał, jakby przez ostatnie kilka dni ubyło mu paręnaście kilogramów. Był jednak spokojny jak nigdy. Tak nafaszerował się Valium, że gdy opadł na miękkie poduszki na fotelu, aż wyrwało mu się ciche westchnięcie ulgi.
OdpowiedzUsuńŚmierć przyjaciela pokiereszowała go do reszty. Zazwyczaj zimny, reagujący gniewem i wściekłością na jakiekolwiek życiowe przeszkody, teraz wyglądał jak swoje przeciwieństwo — wrażliwy, niestabilny emocjonalnie człowiek gotowy w każdej chwili, by rozsypać się na nowo. Gdyby Seojun z przeszłości mógł go zobaczyć, pewnie prychnąłby ze wzgardą, sypnął jakimś ciętym komentarzem i powiedział, że musi wziąć się w garść. Ale nie mógł tego zrobić. Wziąć się w garść najwyraźniej również.
Wszystkim swoim bliskim posłał jednak jedno ze swoich flagowych poleceń — spierdalajcie. To nie był ich smutek, a zmartwione spojrzenia i przyciszone głosy jedynie podsycały z nim negatywne uczucia, bo czuł się jak niewygodny problem, jak bomba zegarowa, która w każdej chwili mogła wybuchnąć. I poniekąd tak właśnie było. Nie panował nad sobą. Z płaczu przechodził w furię, z furii w melancholię, i tak w kółko. Nikt z najbliższych mu osób nie podzielał tego smutku i choć wiedział, że wszyscy mają dobre intencje, nie pozwalał sobie pomóc.
— Czyżby? — zagadnął, uśmiechając się delikatnie. Uniósł brwi zainteresowany. — Bardzo chętnie się dowiem, co to za pomysł.
Był zaskoczony, gdy Gab wysłał mu wiadomość, ale odpisał mu niemal w tej samej chwili. Sam nie wiedział, co nim kierowało. Nie miał nic przeciwko chłopakowi, wiedział, że przyjaźnią się z Ari, więc podejrzewał, że jest w porządku, ale nigdy po prostu nie mieli ze sobą kontaktu. Niemniej Gabriel przyjaźnił się z Jacksonem, więc siedział w tym samym emocjonalnym gównie, co on. I chyba to go popchnęło do tego, by się z nim zobaczyć.
— Jeszcze nie trafiłem na coś takiego, co mogłoby pomóc.
Gabriel nie musiał namawiać jej do snu. Powieki stawały się ociężałe, obraz rozmazany, aż w końcu nastała zewsząd otaczająca ją ciemność, jednak jak mężczyzna obok wspomniał, już była bezpieczna. Nie musiała już rozmyślać o wydarzeniach tej nocy, czy innych rozterkach, rozszarpujących ją od środka. Na chwilę mogła pozwolić sobie, by po prostu zapomnieć.
OdpowiedzUsuńKiedy ponownie otworzyła oczy, do jej uszu nie dobiegał już warkot silnika ani odgłosy nigdy nie zasypiającego miasta. Prostując się w fotelu, rozejrzała się dookoła, dłońmi przecierając oczy, tym samym rozmazując swój makijaż. Zza horyzontu wychylało się słońce, malując niebo nad nimi w pomarańczowych barwach, w ciepłym powietrzu, można było wyczuć lato. Pora roku z reguły wypełniona szczęściem, uczucie, którego ostatnimi czasy brakowały w jej słowniku.
Na ile była w stanie, na tyle rozciągnęła swoje ciało. Dalej znajdowali się w pojeździe, Ari wywnioskowała, że musieli niedawno przyjechać pod budynek Gabriela. To albo on nie chciał jej obudzić i pozwalał jej nacieszyć się utęsknionym snem, za co byłaby wdzięczna. Ostatnie tygodnie nie należały do najłatwiejszych, zmrużenie powiek na kilka godzin i ciągłe życie w biegu było jej codziennością, co po części było jednym z powodów jej problemów.
Jednym, bo tych powodów było wiele, jednak Ari skrywała w sobie większość z nich, jak największe tajemnice, nie chcąc dzielić się z nikim swoimi słabościami, bo przecież nie na takiego człowieka się kreowała. Miała posiadać kontrolę, a teraz, bardziej niż kiedykolwiek, w jej krótkim czasie na tej planecie, odczuwała, że grunt usuwał się spod jej nóg.
— Masz zamiar zaprosić mnie do środka, czy zostajemy w samochodzie? — zażartowała, przyglądając się brunetowi, uderzając do dłonią w ramię. Nie dała mu szansy na reakcję. Zachowywała się dokładnie tak, jak młodsza siostra, którą w oczach Gabriela była. Głośna, irytująca, zaczepna.
Wyskakując z auta, pokazała mu język, śmiejąc się, zupełnie tak, jakby była to najzabawniejsza rzecz na świecie.
— Pospiesz się, zgłodniałam. Masz jedzenie? Gotujesz? Zachowujesz się jak odpowiedzialny dorosły, czy żyjesz na żarciu na wynos? — Podskoczyła do drzwi od strony kierowcy, sięgając za klamkę, by pospieszyć przyjaciela. Przy prawej skroni dalej odczuwała pulsujący ból, a ciało zdecydowanie potrzebowało więcej, niż kilkanaście minut snu, na które sobie pozwoliła, ale pojawiła się też swego rodzaju ekscytacja.
Bo mimo okoliczności, cieszyła się, że ten wieczór skończył się tak, a nie inaczej, a czas miała spędzić z nikim innym, a Gabrielem.
[no w końcu czas na wygrzebanie się z zaległości, więc znowu PRZEPRASZAM, ŻE TAK DŁUGO MUSIAŁAŚ NA MNIE CZEKAĆ, WYYYBACZZYSZ????? pls]
Octavia z uwagą słuchała słów Gabriela, układając je w swojej głowie. Wiedziała, że miał rację, że to wszystko zależało tylko i wyłącznie od Jacka, a on przestać nie chciał. Nie był w stanie wyobrazić sobie, że może żyć w trzeźwości i to życie też nie musi być nudne. Nie był w stanie wyobrazić sobie życia z nią i Aylą u boku, która była dla niego ograniczeniem. I Gabriel miał rację, bo niewiele mogła zrobić, tak widocznie miało być, ale nikt nie spodziewał się, że to stanie się tak nagle. Że ta impreza będzie ostatnią, kiedy będą go widzieć. Przecież to był Jackson pieprzony dupek Howard, który był niczym kot – zawsze upadał na cztery łapy, zawsze potrafił wymiksować się z najgorszego bagna, w jakim się znalazł. Teraz jednak było inaczej. Nie wywinął się w żaden sposób. Już go po prostu nie było, a ta myśl była najgorsza.
OdpowiedzUsuńBrunetka westchnęła, chwytając kubek i stawiając go przed Gabrielem. Usiadła tuż obok, na jednym z wysokich krzeseł przy wyspie kuchennej, po czym oparła podbródek na dłoni.
— Może masz rację. Może niewiele mogłam zrobić — zgodziła się w końcu z jego słowami, odpowiadając równie cicho, co on przed chwilą.
Mają Gabsa obok siebie było jej nieco łatwiej. Miała przy sobie osobę, która czuła się podobnie, co ona teraz. Która czuła dziwną pustkę, nie umiała sobie znaleźć miejsca i jakby trwała w zawieszeniu po ostatnich wydarzeniach. Bo tak właśnie czuła się Octavia. Te zawieszenie ją denerwowało, ale z drugiej strony wiedziała, że jest potrzebne. Że musi minąć jeszcze jakiś czas, zanim wszyscy, dla których Jack był ważny, ruszą do przodu.
— No, nie chciał przestać. Z resztą, sam wiesz, jaki był. Ciągle musiał przekraczać różne granice, jakby chciał pokazać, że jest nieśmiertelny, że jego nic nie ruszy. Idiota z niego — mruknęła, kręcąc głową na boki, a potem, nie wiedzieć czemu, zaśmiała się cicho. — Kochałam tego dupka, wiesz? Chyba pierwszy raz w życiu tak kogoś kochałam i chciałam go zmienić. Może to był mój błąd, bo Jacksona się nie ograniczało w żaden sposób. Dopiero później to zrozumiałam. Dałam mu więc przestrzeń, bo wiedziałam, że tego potrzebował. I wiesz co jest zabawne? Wiem, że mnie kochał. Na swój szalony sposób, taki, w jaki tylko on potrafił — powiedziała, pociągając nosem. Uśmiechnęła się smutno, na moment spoglądając w stronę drzwi wejściowych.
— I ciągle mam nadzieję, że przyjdzie dzień, kiedy znów tu stanie. Uśmiechnie się w ten swój łobuzerski sposób i powie, że oprócz mnie nie liczy się nikt inny — dodała po chwili, po czym znów spojrzała na Gabriela. Sama nie wiedziała, czemu mu to wszystko mówiła. Po prostu gdzieś tam w głębi wiedziała, że ją zrozumie, albo chociaż wysłucha tego, co leżało jej na sercu i po prostu ją bolało.
— Wiem, że z czasem będzie łatwiej. Ale to nadal będzie bolało. Teraz jest za wcześnie, tak jak mówisz. Chyba każdy z nas potrzebuje czasu, żeby się jakoś do tego przyzwyczaić. Do tej pustki — odparła. Chwilę później upiła łyk herbaty, która już była przyjemnie chłodna. Zamyśliła się na moment, nie przerywając tej ciszy, która zapanowała między nimi. Bo taka cisza też była potrzebna, a Octavia nie czuła się w żaden sposób źle z tym, że tylko siedzą koło siebie.
— Jedno jest pewne. Na pewno nie chciałby, żebyśmy byli smutni. Pewnie gdyby mógł, nazwałby nas teraz nudziarzami, wywracając przy tym oczami, albo prychając z pogardą na nasze zachowanie — powiedziała z lekkim rozbawieniem. Oboje znali Jacka bardzo dobrze, wiedzieli jakby mógł się zachować w danej chwili. Nie, Jackson zapewne nie chciałby, żeby najbliższe mu osoby były smutne i rozgoryczone. — Pewnie kazałby nam iść na jakąś imprezę, żeby się rozerwać i przestać o tym wszystkim myśleć.
Tay
Gabriel był tą osobą, której Octavia wierzy w każde słowo. Mimo, że jeszcze jakiś czas temu nie było między nimi zbyt dobrze, tak teraz ich relacja była zupełnie inna. I był w tej chorej sytuacji wraz z nią, a to było o wiele łatwiejsze, niż Octavia miałaby przechodzić przez to zupełnie sama. Rozumiał ją co czuje, ale najważniejsze było to, że był przy niej. Teraz, tak naprawdę nic więcej się dla niej nie liczyło.
OdpowiedzUsuńNa jego słowa, brunetka uśmiechnęła się delikatnie. Tak, zdecydowanie Jackson nie chciałby, żeby byli smutni. Nie chciał, aby go opłakiwali, byli przygnębieni i zgaszeni, ale przecież zarówno Octavia jak i Gabriel nie potrafili pogodzić się z tą sytuacją. Upiła łyk herbaty, by chwilę później spojrzeć na swoją babcię i Aylę, które wyszły z pokoju dziewczynki.
— Dobrze, my uciekamy — kobieta spojrzała na swoją wnuczkę, by następnie przenieść spojrzenie na Gabriela. Współczuła im, bo byli zbyt młodzi na to, aby znaleźć się w takiej sytuacji. Nikt, kto miał całe życie przed sobą, nie powinien tak szybko odchodzić z tego świata. Isabelle Romero ruszyła w stronę drzwi, poprawiając czarną, skórzaną torbę, którą przewiesiła przez ramię.
— Zapakowałaś jej tam pół pokoju? — Octavia uniosła w górę jedną brew, uśmiechając się przy tym delikatnie, kiedy spojrzała na Aylę. Dziewczynka powoli była senna, a to oznaczało, że jej dziadkowie przynajmniej kilka kolejnych godzin będą mieć spokoju.
— Nie pół, wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Resztę ma u nas w domu — kobieta wyjaśniła, przystając tuż przed Octavią. Ta otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale machnięcie ręki jej babci sprawiło, że nie odezwała się ani słowem.
— Wiem, że ząbkuje i może być marudna. Pewnie przebudzi się gdzieś koło drugiej w nocy, więc dostanie mleko. Dziadek ma jej za dużo nie nosić na rękach, a gdyby coś się działo, mam dzwonić. Kochanie, czy Ty uważasz, że nie potrafię zająć się własną prawnuczką? Wychowałam trójkę dzieci bez niczyjej pomocy. Odpocznijcie, porozmawiajcie, a może nawet pójdźcie na jakiś spacer, kochani. To naprawdę dobrze wam zrobi — mówiąc to, Isabelle ponownie powiodła spojrzeniem po dwójce młodych przed sobą.
— A rano przyjedźcie na śniadanie. Twój przyjaciel nie miał jeszcze okazji posmakować moich dań… — mówiąc to, kobieta uśmiechnęła się delikatnie. — Boże, babciu…— Octavia uśmiechnęła się z rozbawieniem, kręcąc głową na boki. — Dam Ci rano znać, czy przyjedziemy z Gabrielem — mówiąc to, Octavia spojrzała na bruneta siedzącego obok. Nie mogła czasami uwierzyć w bezpośredniość swojej babci. Następnie, pożegnała Isabellę i Aylę, a gdy z Gabem zostali sami, westchnęła głośno, na moment ukrywając twarz w dłoniach.
— I ja mam ich geny. Nie dziwię się, że czasami nie potrafię się zamknąć — stwierdziła rozbawiona, po czym odwróciła się tak, by być twarzą twarz z Gabrielem.
— A może… może to faktycznie dobry pomysł z tym spacerem, co myślisz? Wyjdziemy, przewietrzymy się. Może Central Park? Na imprezy nie mamy chyba ochoty, ale też chyba czas gdzieś wyjść, przewietrzyć się. A potem możemy obejrzeć jakiś film — powiedziała, wzruszając przy tym ramionami. Może faktycznie nie powinni zamykać się w czterech ścianach. Octavia zdecydowanie nie miała ochoty iść w miejsce, gdzie był tłum ludzi i głośna muzyka, jeszcze aż tak bardzo nie chciała wystawiać się na widok publiczny. Jednak, wizja spaceru całkiem przypadła jej do gustu.
Wstała ze swojego miejsca, przysuwając się do Gabriela. Na szczęście, nie dzieliła ich zbyt duża odległość. Nie zastanawiając się, zarzuciła mu ręce na szyję, nieco przybliżając się do jego twarzy.
— Chodź, stawiam kawę. Albo gorącą czekoladę, choć to jeszcze nie zima — powiedziała.
Tay
Każde z nich było już zupełnie inną osobą, niż rok czy dwa lata temu. Każde z nich skupiało się teraz na czymś innym, niektórzy na sobie, inni na innych osobach. Octavia próbowała pogodzić jedno z drugim – skupić się na sobie, żeby nie zapomnieć, że i ona musi być lepszym człowiekiem, szczególnie teraz, kiedy była wystawiona na świeczniku i każdy był w stanie ocenić jej kolejny krok, oraz skupić się na Ayli, która dopiero co poznała ten okrutny świat. Nie miała nawet roku, a życie już tak bardzo i ponuro sobie z niej zażartować, zabierając jej ojca, którego nawet jako tako nie zdążyła poznać.
OdpowiedzUsuńNie widziała się w klubie, jeszcze nie teraz. Za to spacer był dobrą opcją, który może choć na chwilę odciągnąłby Octavię od ponurych myśli, które nie opuszczały jej od kilku dni. Kiedy więc została tylko sama z Gabrielem, a jej babcia opuściła mieszkanie, brunetka długo się nie zastanawiała. Gdy Gabriel zgodził się na jej propozycję, bez zbędnych słów ruszyła do sypialni a następnie garderoby, gdzie zniknęła na kilka dłuższych chwil. Przebrała się z dresów w wygodne, czarne spodnie, jasny sweter oraz jasnobrązowy płaszcz. Na nogi wsunęła czarne botki, po czym przejrzała się w lustrze. Przeczesała jeszcze włosy palcami, po czym wyszła z pomieszczenia, znów pojawiając się w kuchni.
— Gotowa, możemy iść — powiedziała, zawiązując w pasie pasek od płaszcza. Musiała wyjść z mieszkania, bo powoli miała wrażenie, że zaczyna jej odbijać. Że izolowanie się od reszty społeczeństwa nie wychodzi jej na dobre, jak myślała na początku. Na początku nie chciała, aby ktokolwiek widział jej smutek i żal, chciała to wszystko przeżyć w samotności, przetrawić i pogodzić się z zaistniałą sytuacją. Jednak, z każdym kolejnym dniem gdy siedziała zamknięta w mieszkaniu, miała wrażenie, jakby brakowało jej tchu, jakby się dusiła.
Dlatego też, kiedy wraz z Gabrielem znaleźli się w końcu na dworze, Octavia przystanęła tuż przed wejściem, przymykając na moment oczy i wciągając powietrze w płuca. Było czuć wyraźny chłód, który nieco podrażnił jej płuca, ale to sprawiło, jakby poczuła, że żyje. Nieprzyjemny chłód kół i drażnił płuca, ale tego właśnie potrzebowała.
— Gorąca czekolada. Tak, zdecydowanie musi nam poprawić choć trochę humor — powiedziała po chwili ciszy, spoglądając na bruneta tuż obok, który cierpliwie stał i czekał, aż Octavia w końcu ruszy przed siebie. Gabriel chyba nawet nie zdawał sobie spraw, ile w tym momencie znaczył dla Octavii. On sam i jego obecność w danej chwili. Dlatego też brunetka poświęciła mu kilka dłuższych chwil na przyjrzenie się uważnie jego twarzy. Widziała smutek w spojrzeniu, który może próbował ukryć. Wiedziała, jak bardzo bolała go ta cała sytuacja.
Złapała go więc za rękę, splatając ich palce razem. Ścisnęła ją delikatnie, po czym ruszyła niespiesznie w stronę Central Parku, który znajdował się niedaleko jej apartamentu.
Tay
Octavia na dłuższą metę nie zastanawiała się na tym wszystkim, choć gdzieś w głowie miała myśl, że pewnie za niedługo ich zdjęcia wylądują gdzieś na plotkarskiej stronie. Że ona zostanie oskarżona o to, że tak szybko pocieszyła się po Jacksonie, a Gabriel pewnie też oberwie rykoszetem przez to wszystko. Ale nie chciała zawracać sobie teraz tym głowy, a poza tym, to była sprawa tylko i wyłącznie jej i Gabriela co ze sobą robili. Plotkara miała oczy wszędzie, tego jej nie można było ująć i tacy jak oni, urodzeni w dobrych rodzinach, z niekończącą się gotówką na koncie, śmietanka Nowego Jorku, nie mieli łatwo z kimkolwiek, kto ów Plotkarą był. Ona nie odpuszczała, nawet w takich momentach jak ten, kiedy na świecie zabrakło kogoś, kto był ważny dla innych. Pozostawionych w żałobie, z chaosem w głowie, który tak ciężko ogarnąć. Octavia wiedziała, niemal czuła to w kościach, że ta cała P nie będzie jakoś bardzo wyrozumiała w zaistniałej sytuacji. Wywlecze na wierzch wszystko co najgorsze, by jeszcze bardziej namieszać. Poza tym, chyba nie chciała współczucia. Nie chciała, aby ludzie przekazywali jej kondolencje, mówili jak im przykro i tym podobne. Chciała na swój sposób pogodzić się ze stratą Jacksona i na nowo nauczyć się życia bez niego u boku czy też w pobliżu.
OdpowiedzUsuńTen spacer był tak zwykły, a jednocześnie było to coś, co Octavię kosztowało wiele sił. Nie mogła jednak wiecznie siedzieć w domu i ukrywać się przed światem, który teraz wydawał się tak okrutnie pusty, choć wokół było wiele ludzi. Sama też nie wierzyła, że gorąca czekolada jakoś będzie w stanie poprawić jej humor, ale sama świadomość, że ma przy sobie Gabriela i że nie jest sama, już i tak wiele dawała. A poza tym, kiedy ostatni raz piła gorącą czekoladę? Już chyba nawet nie pamiętała tego dokładnie, kiedy pozwoliła sobie na takie dobroci. Przez wzgląd na cukrzycę, musiała pilnować się na każdym kroku. Jednak bywały takie dni jak ten, że robiła wyjątek i na chwilę zapomniała o towarzyszącej jej chorobie. Pogoda też wręcz zachęcała do tego, aby wstąpić do pierwszej lepszej kawiarni i zamówić kubek ciepłego napoju. Ogrzać zmarznięte dłonie, w czasie, kiedy leniwie spaceruje się po parkowych alejkach.
Ciepło dłoni Gabriela wręcz koiło. Było czymś, czego Octavia teraz potrzebowała i bardzo chciała. W ostatnich dniach pobieżnie zastanawiała się nad tym, co między nimi tak naprawdę się dzieje. Czy dąży to w kierunku czegoś poważniejszego, czy też zupełnie odwrotnie – może to tylko chwilowa chęć, aby na moment się przy kimś zatrzymać, mieć drugą osobę w pobliżu. Była świadoma tego, że prędzej czy później będą musieli o tym porozmawiać. Była świadoma tego, że relacja z nią nie będzie najłatwiejsza, bo jeśli zdecydowaliby się spróbować, Gabriel musiał brać pod uwagę, że w jakiś sposób nie wiąże się tylko i wyłącznie z Octavią, tylko z nią była Ayla. Wiedziała, że nie każdy byłby gotów na to, aby wchodzić w związek z osobą, która ma dziecko i zrozumiałaby, gdyby Gabriel powiedział, że nie chce nic, oprócz spotkań co jakiś czas.
Na wspomnienie o babci, Octavia zaśmiała się cicho, kręcąc głową z rozbawieniem.
— Muszę przyznać rację, jakiś to sukces jest. Ale nie bądź taki szczęśliwy, następnym razem jak Cię zobaczy, pewnie od razu zacznie o nie wypytywać — powiedziała z rozbawieniem. Spojrzała na Gabriela, a potem przeniosła spojrzenie na dłoń, którą trzymała w swojej. — Mi się one podobają. Nawet muszę powiedzieć, że mnie kręcą — mruknęła, uśmiechając się przy tym nieco zaczepnie.
Gdy znaleźli się w Central Parku, Octavia powiodła spojrzeniem po tłumie ludzi, który mimo niezbyt przyjemnej pogody, nadal kręcili się po parku. Ruszyła nawet za Gabrielem, jednak zatrzymała się w momencie, kiedy przed nimi nagle pojawił się jakiś chłopak, przedstawiając się po chwili. Wystarczyło jedno spojrzenie Blanchard w stronę bruneta, aby podłapać to, o co mogło mu chodzić. Więc kiedy Gabe przerzucił rękę przez jej ramię i przyciągnął ją do swojego boku, Octavia bez krępacji przytuliła się do niego, uśmiechając się przy tym. Mała gra z ich strony nie będzie czymś złym. Słysząc pytanie, brunetka prawie parsknęła śmiechem, ale z całych sił powstrzymała w sobie chichot, który narastał z każdą sekundą. Słysząc odpowiedź Salvatore, uniosła w górę jedną brew. Cóż, spodziewała się, że pójdzie o krok dalej, ale on pozostał na bezpieczny gruncie.
Usuń— Ta czekolada musi mieć też odpowiednią… temperaturę, jeśli wiesz, o co mi chodzi — mówiąc to, puścił w stronę chłopaka oczko, uśmiechając się przy tym. — No i, zdecydowanie, nie może być nudy w takim związku. My lubimy, jak coś się dzieje — dodała, oplatając Gabriela rękami w pasie. — Jestem Maddie — przedstawiła się, używając zdrobnienia swojego drugiego imienia. Prędzej czy później i tak ktoś ich rozpozna na filmiku, ale o to się nawet nie martwiła.
— Kochanie, ani się waż mówić naszą tajemnicę jak dbamy o swój związek. Każdy musi to sam odkryć — powiedziała, unosząc głowę by spojrzeć na bruneta. Uśmiechnęła się przy tym.
Tay
Naprawdę, Octavia była bliska temu, żeby się zaśmiać. Czuła jak balansuje na krawędzi, między powagą a rozbawieniem. Bo cała ta sytuacja była dość zabawna. Jakby nie patrząc, zarówno ona jak i Gabriel byli dosyć rozpoznawalni w mieście. Wiele osób ich znało, nawet zwykli mieszkańcy. Niejednokrotnie słyszała szepty, gdy zauważyły ją jakieś nastolatki. Widziała jak pokazują na nią palcem, czy też niekiedy robią zdjęcia niby to z ukrycia, by chwilę później podesłać je plotkarze, jakby to, że Blanchard wyszła na zakupy do centrum handlowego było nie lada wydarzeniem.
OdpowiedzUsuńTeraz jednak mieli przed sobą takiego Jaspera. Młodego, przyjaznego chłopaka, z widoczną zajawką na dany temat, a który zdawał się zupełnie nieświadomy tego, z kim właśnie rozmawia. Brunetka delikatnie przesunęła palcami po boku Gabriela, by chwilę później znów uśmiechnąć się w jego stronę, a następnie i w stronę chłopaka z mikrofonem.
— Seks jest dodatkiem, czasami zwykła rozmowa wydaje się być bardziej intymniejsza — odpowiedziała, zgarniając za ucho kosmyk włosów. Starsze małżeństwo, które przechodziło tuż obok, skierowało na całą trójkę swoje spojrzenie. Octavia wyraźnie czuła na sobie ich spojrzenie, niemal palące, które wyrażało tylko jedno — dezaprobatę. Cóż, czyli na tym świecie były jeszcze osoby, które uważały niektóre słowa za zakazane, zbyt intymne.
— Ale nie ukrywam, dobry seks też jest ważny. Chociaż dla mnie ważne też są gesty, albo dotyk. To podkręca atmosferę — powiedziała z błyskiem w oczach. Powoli to wszystko zaczynało jej się podobać coraz bardziej, przynajmniej nie myślała za bardzo o ostatnich wydarzeniach. Teraz w jej głowie pojawiła się myśl, co się będzie działo, jeśli Jasper zdecyduje się opublikować ten filmik.
— Może lepiej zaznacz, że ten materiał jest dla osób od szesnastego roku życia — Octavia zaśmiała się z rozbawieniem.
— Albo pomiń tą wzmiankę o seksie i powiedz, że czekolada jest najlepsza dla związku, jeśli Twój kanał oglądają nieletni. Jeszcze ci go zablokują, a potem będziemy mieć Cię na sumieniu — dodała. Kiedy Gabriel na nią spojrzał i puścił w jej stronę oczko, Octavia uśmiechnęła się jedynie w odpowiedzi.
— Czyli, reasumując. Gorąca czekolada, dobry seks i rozmowa? To dzięki temu wasz związek jest udany — Jasper nie dawał za wygraną, nadal z wielką ochotą ciągnąć ich za język, wplątując dwójkę coraz bardziej w grę.
— Dokładnie. I nie można się nudzić, ale na to jest wiele sposobów — odparła Octavia w odpowiedzi, kiwając przy tym głową. W duchu ciągle się śmiała, rozbawiona tym, jak bardzo chłopak jest w błędzie, biorąc ich za parę. — Jak jest nudno, to się ze sobą droczymy. W szczególny sposób — ostatnie zdanie podkreśliła tonacja głosu, za to Jasperowi posłała znaczące spojrzenie. Chłopak od razu załapał o co chodzi, uśmiechając się lekko i na moment uciekając spojrzeniem bok.
— Okej, super. Dziękuję wam za tą krótką rozmowę, nie będę zabierał wam więcej czasu — odparł po krótkiej chwili, by następnie szybko się pożegnać.
— Hej, Jasper. Jedno możemy Ci obiecać. Ten wywiad będzie hitem — Octavia jeszcze na pożegnanie uśmiechnęła się w stronę chłopaka, któremu też pomachała na pożegnanie. Odczekała kilka dłuższych sekund, by ten wraz z towarzyszem mógł się oddalić, a następnie spojrzała na Gabriela. Wciąż, nie puszczając go, uniosła głowę w górę, by spojrzeć prosto w twarz bruneta.
— Ciekawe, jak to jest z tą gorącą czekoladą i dziewczyną, której nie chce się puścić? — zapytała zaczepnie, unosząc w górę jedną brew.
Tay
[Hej,
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za powitanie Dantego. Prawdę powiedziawszy sama jako dziewczyna urodzona pod koniec lat 90-tych mam dokładnie ten sam problem, a przecież to tylko ok.10 lat różnicy. No cóż, to chyba po prostu kwestia tego, że samemu zmieściło się jeszcze w innym tysiącleciu.
PS. Gdybyś miała chęci na jakiś wspólny wątek, oczywiście chętnie takowy rozważę.]
Dla Octavii nadal wydawało się to nieco abstrakcyjne, że ktoś bierze ją sobie za przykład. Że ludzie czekają na każdy jej krok, interesuje ich to, co aktualnie dzieje się w jej życiu. Że chcą sobie zrobić z nią zdjęcie czy zamienić kilka zdań. A najbardziej zabawną rzeczą było to, że nastolatki, tak zafascynowane jej osobą, robiły o niej różne strony, czy chociażby zwykłe konta na instagramie, gdzie były praktycznie wszystkie zdjęcia, które ona wrzucała na swoje social media. Tak, to chyba było najzabawniejsze, że dla kogoś była aż tak interesująca, że poświęcał swoje życie dla jej osoby. Jednak Octavia Blanchard nie była najlepszym materiałem na branie przykładu, była tego aż za bardzo świadoma. Nigdy nie była tą dziewczyną, która zwracała uwagę na każdy swój krok i dbała o swój wizerunek. Aż za bardzo wystawiała go na widok publiczny, popełniając błąd za błędem i nie za bardzo wyciągając z tej nauki jakiekolwiek wnioski. Konsekwencji też skutecznie unikała, co bardzo ją cieszyło.
OdpowiedzUsuńWiedziała też, że prędzej czy później ich prawdziwe imiona zostaną odkryte. Wystarczyło chwilę poczekać, aż ktoś trafi na filmik, Jasper zyska większą oglądalność, a ona wraz z Gabrielem po raz kolejny sprawi, że ludzie zaczną zastanawiać się nad tym, czy aby na pewno do siebie nie wrócili, albo czy między nimi znów coś jest. I nawet ją to bawiło, ta ludzka ciekawość ich osobami.
Szturchnęła Gabriela lekko w bok, żeby przypadkiem się nie roześmiał na widok starszej pary. Oczami wyobraźni już widziała, jaką awanturę mogą wywołać, biorąc pod uwagę ich zachowanie i pewność siebie, ale na szczęście małżeństwo po chwili poszło w swoją stronę, zapewne nadal komentując ich osoby. Cóż, byli do tego przyzwyczajeni; do komentarzy, rozmów o nich i tym podobnych. Nie musieli się więc za bardzo przejmować jakimś starszym państwem, którym nie podobało się to, o czym mówią, choć zarówno Octavia jak i Gabriel zapewne mogli jeszcze bardziej podkręcić całą rozmowę, gdyby tylko tego chcieli.
— Zawsze — odparła z niemal dziecięcą pewnością, ruszając za brunetem, gdy ten znów skierował swe kroki w stronę kawiarni, gdzie czekała na nich gorąca czekolada. Kto jak kto, ale Gabriela nie powinno dziwić to, że Octavia jest taka ciekawska, nie znał jej przecież od wczoraj. Spędzili ze sobą dość sporo czasu, aby dość dobrze się poznać. Czuła się w jego towarzystwie swobodnie, więc też na wiele sobie pozwalała.
— A poza tym, nieładnie odpowiada się pytaniem na pytanie — dodała po chwili, uśmiechając się przy tym łobuzersko. Nadal ciekawiła ją ta okrętna odpowiedź Gabriela, chciała więc z niego wyciągnąć prawdę, za wszelką cenę. Zrównała swoje kroki z krokami Gabriela, po czym spojrzała przed siebie, wsuwając ręce w kieszenie jasnego płaszcza. Przez chwilę szli w ciszy, a sama Octavia spoglądała z wyraźnym zaciekawieniem na wszystko, co ją otacza. W końcu, po tych kilku długich dniach poczuła spokój, którego tak bardzo pragnęła.
— Gabe… — zaczęła, zatrzymując się w pół kroku. Na jej twarzy pojawił się uśmiech. Pełen dziecięcej nadziei, kiedy w oddali zobaczyła ogromne lodowisko, które jak co roku zawitało do Central Parku. Na tafli jeździło sporo osób, wyglądających przy tym, jakby całkiem dobrze się bawili. I Octavia w jednej chwili zapragnęła być między nimi, jeździć i śmiać się nawet z tego, że zalicza kolejne upadki. Bo na łyżwach nie potrafiła jeździć w ogóle.
— Gabs prooooszę — jęknęła z nadzieją w głosie, zwracając swą twarz ku brunetowi. Zrobiła przy tym te swoje wielkie oczy, mając nadzieję, że to go przekona.
— Chodźmy na łyżwy. Chcę popchać tego pingwina dla dzieci — zaśmiała się, w momencie znajdując tuż przy nim, łapiąc go za rękę. Niewiele myśląc, pociągnęła Salvatore w stronę lodowiska, co nie było dość łatwe. Był od niej znacznie wyższy i musiała się nieco wysilić, by sprawić aby ruszył za nią.
— Gorącą czekoladę wypijemy później.
Dziecinna Tay
Oni nie byli najlepszym materiałem do naśladowania. Nie mieli zbyt wiele do zaoferowania – byli zbyt rozpieszczeni, zbyt pewni siebie, zbyt przekonani, że mogą wszystko. Młodzi ludzie zdecydowanie nie mogli brać z nich przykładu. I choć Octavia nieco się starała, aby większość nie odbierała jej tak, że jest kolejną dobrze urodzoną osobą, to ciężko było się pozbyć tego wrażenia. Lubiła swoje życie. To, że na wszystko może sobie pozwolić. Że ludzie ją rozpoznają, firmy chcą nawiązywać z nią współprace, że ma nieograniczony limit pieniędzy i nie musi się bać o to, że pod koniec miesiąca może jej zabraknąć kasy. Nie potrafiła wyobrazić sobie innego życia, bo go nie znała. Owszem, współczuła tym, którzy mieli gorzej od niej, ale takie było życie, jeśli można tak powiedzieć.
OdpowiedzUsuńSamej Octavii również nie można było przedstawiać jako przykładu. Miała wiele za uszami, o większości złych rzecz, których się dopuściła, większość osób wiedziała, ale były też takie, które jej rodzina szybko i skutecznie zatuszowała, aby przypadkiem nie wyszły na jaw. Były swego rodzaju rodzinną tajemnicą, o których się nie mówiło. Było, minęło, jak mawiał jej dziadek. Do niektórych rzeczy po prostu się nie wraca i lepiej o nich zapomnieć.
Chociaż, Octavia miewała momenty aby zniknąć z języków ludzi, ukryć się gdzieś na jakiś czas, mieć chwilę spokoju tylko dla siebie. Jednak, to było dość ciężkie do zrobienia, choć jak widać, niektórym się udało.
— Ja już tam jestem, Gabe. Całkiem ciepło, tam na dole — odparła bez namysłu. Musiało minąć kilka długich sekund, kiedy dotarł do niej sens ostatniego zdania, które wypowiedziało. — W sensie, w tym piekle. Z resztą, nieważne — dodała następnie, czując jak się rumieni. Miała nadzieję, że Gabriel nie zauważył tego, jak jej policzki robią się czerwone, choć nie wiedziała czego miałaby się wstydzić. Jeszcze nie tak dawno temu ciągle rzucali jakimiś dwuznacznymi tekstami. Kiedy jęknął wręcz z rezygnacją, Octavia ochoczo pokiwała głową. Oczywiście, że mówiła poważnie. Była poważna w stu procentach.
— Och, przestań marudzić —powiedziała, wywracając przy tym oczami. Potrzebowali rozrywki, a łyżwy były teraz najlepszą opcją. — Palce zachowaj w całości. te u rąk zdecydowanie. Potrzebne są Ci do pracy. Resztę możesz sobie ucinać jak chcesz. Ja mam zamiar nauczyć się jeździć i nie zabić przy tym — zaśmiała się, kiedy szli w stronę lodowiska, a Gabriel rozsiewał przed ich dwójką, co takiego może się stać na tafli. Octavia mimo to ani trochę nie straciła zainteresowania. Ona widziała w tym, jak dobrze będą się bawić.
Kiedy stanęli w kolejce, zaśmiała się na kolejne słowa bruneta. Nawet nie przejęłaby się tym, że musiałaby zapłacić za jego pobyt w szpitalu.
— Nie ma sprawy. A potem co, mam kupić jakiś strój pielęgniarki, żeby przyjemniej wracało Ci się do zdrowia? — rzuciła pomysłem, spoglądając na niego. Uśmiechnęła się nawet zadziornie, wiedząc, że ta wizja może mu się spodobać. Aż za bardzo.
— Od razu wezmę Cię na zakupy, zrujnuj moją kartę bankową, a co mi tam — odpowiedziała, wzruszając przy tym ramionami. Odebrała od młodej dziewczyny łyżwy, po czym ruszyła w stronę szafek. Cóż, musiała przyznać, że za solidne to one nie były.
Usiadła na ławce, ściągając ze stóp swoje buty i niezbyt szybko zabrała się za zakładanie łyżew. Kiedy w końcu już je założyła, spojrzała na Gabriela, wstając ze swojego miejsca. Zrobiła kilka kroków do przodu, chwieją się dość niebezpiecznie na nogach.
— Śmiesznie. Trochę jak na dziwnych obcasach — zaśmiała się, po czym wyciągnęła telefon. Złapała kadr, robiąc im zdjęcie, które po chwili wylądowało na jej instagramie. Oczywiście, nie zapomniała też oznaczyć Gabriela. Wiedziała, że tą relacją mogła wywołać niemałe piekło, ale nie przejmowała się tym zbytnio.
— Gotowy? — zapytała, wyciągając w jego stronę rękę.
Niech się nie zabiją
Octavia ostatnio miała wrażenie, że jest mistrzynią w tym, aby powiedzieć coś głupiego. Że od dłuższego czasu okupuje pierwsze miejsce na podium, jeśli chodzi o mówienie tego, co jej ślina na język przyniesie. Owszem, wiedziała że to jej natura, ten niewyparzony język zdecydowanie odziedziczyła po matce. Ojciec był nieco bardziej powściągliwy i spokojniejszy, za to Octavia była mieszanką wybuchową obu charakterów i nie zawsze dobrze się to kończyło. I może nie powinni poruszać takich tematów, nie teraz kiedy odszedł Jackson, ale z drugiej strony też jak widać, nie potrafili się powstrzymać. Rzuciła w stronę Gabriela rozbawione spojrzenie, już w żaden sposób nie komentując jego słów. Po prostu słuchała, przyglądając mu się i widząc, że i on aż za dobrze się bawi w tej grze.
OdpowiedzUsuń— Pomyślałeś w ogóle o czymś innym niż o piekle? Bo ja wcale — skłamała gładko, z uśmieszkiem na ustach. Znów wchodzili na ten grząski, niebezpieczny grunt, a Octavia poczuła elektryzujący dreszcz przebiegający po ciele. I podobało jej się to, choć niejeden pewnie uznałby, że to nie na miejscu, biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia oraz to, że byli w miejscu publicznym. Wokół nich kręciło się dużo ludzi jak i dzieci, choć raczej ci najmłodsi nie za bardzo interesowali się tym, o czym aktualnie rozmawiali i jak bardzo te teksty były dwuznaczne. Dzieciaki były bardziej zaciekawione lodowiskiem. Za to niektórzy dorośli posyłali karcące spojrzenia w stronę Gabriela i Octavii, słysząc ich słowa, co brunetkę bardzo bawiło.
— Mhm, zostaw te palce w spokoju. Bardzo się przydadzą — mruknęła, również się uśmiechając. Tego chyba właśnie potrzebowała, odciągnięcia się od przykrych myśli, skierowanie ich na inny tor. A, że wyszło tak jak wyszło, Octavia nie miała zamiaru narzekać. Gdy Gabriel wspomniał o stroju pielęgniarki, Blanchard spojrzała na kasjerkę, która była w dość dużym szoku, kiedy usłyszała ich rozmowę, która była bardzo swobodna. Bo nie mieli się z czym kryć. Octavia nie czuła potrzeby, żeby prowadzić jakąś nudną rozmowę o wszystkim i niczym. Tak przynajmniej rozmawiali o czymś konkretnym. Chyba.
— Mogę sobie taki załatwić, jeśli chcesz. W sumie, chyba nigdy się tak nie przebierałam, nie licząc jakiegoś halloween — powiedziała z rozbawieniem. Jak bardzo w oczach innych byli źli i zgorszeni, że w ogóle nie odczuwali krępacji? Octavia sądziła, że gdyby tylko mogli, oboje pewnie znaleźliby się we wcześniej wspomnianym piekle. Z resztą, jak nudne życie musieli prowadzić inni, że ciekawi byli rozmów osób, których w ogóle nie znali? Naprawdę aż tak bardzo nie mogli przejść obok nich zupełnie obojętnie?
— Hej, staram się oszczędzać. Ostatnio przekroczyłam założony budżet o… kilkanaście tysięcy. Ale mam wytłumaczenie! Wyszła nowa kolekcja od Chanel, no i nie mogłam się powstrzymać. Jak powiem, że bolało mnie serce, kiedy płaciłam, to mi uwierzysz? — zapytała ze śmiechem.
Kiedy ruszyli w stronę lodowiska i po chwili się na nim znaleźli, Octavia z całą siła chwyciła się barierki, próbując utzrymać równowagę.
— Dobra, to nie takie łatwe jak sobie wyobrażałam. Nie wiem jak ludzie mogą porównywać to do jazdy na rolkach — powiedziała, po czym zaczęła rozglądać się za wspomnianym pingwinem. Zauważyła go w końcu, na drugim końcu lodowiska. — To będzie najtrudniejsze zadanie — mruknęła do siebie. Przyjrzała się ludziom, którzy jeździli wokół. Jednym jazda szła lepiej, drugim gorzej, a Octavia wiedziała, że ona jest totalnie zielona w tym temacie. Coś jak dziecko, które dopiero uczy się chodzić. — Okej, powoli — powiedziała, na sam początek puszczając z obawą barierkę. Przez chwilę stała na wyprostowanych nogach, nie tracąc równowagi, a chwilę później odepchnęła się i karkołomnie ruszyła przed siebie.
— Jadę! — krzyknęła z rozbawieniem. A potem straciła równowagę, lądując na tyłku. — Okej, już nie. Jak mam wstać? — rzuciła w stronę Gabriela, widząc jego rozbawione spojrzenie.
W stronę pingwina!
— Oczywiście, że to Ty myślisz o nieodpowiednich rzeczach. Mi, jako młodej damie nie przystoi — zaśmiała się, cytując przy tym słowa swojej babki z Francji. Kobieta ta była rodem wyrwana jak z jakiegoś staroświeckiego filmu, nie potrafiąc pogodzić się z tym, że świat tak szybko się zmienia i pędzi do przodu. Nie od dziś wiadomym było, że Octavia raczej nie należy do kręgu grzecznych dziewczynek. Udowodniła to już niejednokrotnie i w sumie to też nigdy chyba nie czuła się źle z tego powodu. Lubiła kontrowersję, nie mogła udawać, że było inaczej. Lubiła, jak o niej mówili i się za nią oglądali. To była część jej świata, coś nieodłącznego od kilku długich lat. W sumie, odpowiadało jej to, co właśnie robili. Chyba za dużo czasu stracili już na opłakiwanie i godzenie się z odejściem Jacksona. Potrzebowali wrócić do normy, ale też oderwać się nieco od nudnej rzeczywistości. Na razie Octavia nie chciała wracać do domu, by zasiąść na kanapie i oddać się oglądaniu jakiegoś małego ciekawego filmu. Teraz było zdecydowanie zabawniej.
OdpowiedzUsuń— Myślisz, że to takie łatwe? Ja nawet wstać nie potrafię! — zaśmiała się. Prawda była taka, że w ogóle nie wiedziała, jak wstać ponownie na nogi. Dlatego też, po dłuższej chwili namysłu i po tym, że tyłek zaczął jej powoli odmarzać, zdecydowała się na to, aby do barierki pójść na czworaka. Podejrzewała, że musiała wyglądać komicznie, sunąc po tafli lodu w stronę barierek. Nie musiała się nawet odwracać, żeby widzieć rozbawione spojrzenie Gabriela – ona je czuła na swoich plecach.
— Gentleman z Ciebie, Salvatore. Boisz się stłuc sobie tyłek — powiedziała z rozbawieniem, kiedy już dotarła do barierki. Kucnęła na kolanach, po czym wyciągnęła ręce przed siebie i chwyciła nimi barierkę, by następnie podciągnąć się i stanąć na nogach. Czuła, jak się one trzęsą, choć nie wiedziała czy to bardziej ze strachu, czy może z zimna. Spodnie miała przemoczone, lepiły się do ciała i Blanchard wiedziała, że minie sporo czasu, aż wyschną.
— Coś czuję, że chyba zamienimy się rolami. To Ty będziesz musiał być seksowną pielęgniarką. Chyba za kilka dni będę przeziębiona — powiedziała, odwracając się w stronę Gabriela. Jej nogi rozjechały się na boki i teraz brunetka stała w sporym rozkroku, a pozycja ta nie należała do najwygodniejszych.
Octavia odwróciła głowę w prawą stronę, spoglądając na samotnego pingwina, który stał kilka metrów dalej. Dla niej był niczym Święty Graal, chciała go zdobyć za wszelką cenę. Był stary i nieco obchodzący z farby, a jednak miał w sobie to coś. Podobał jej się, po prostu.
— Jeśli tak bardzo Cię to interesuje. Dwa dni później dostałam przelew od firmy, z którą miałam współpracę. No i mama coś tam dorzuciła od siebie za pomoc przy jej pokazie. Nie narzekałam na brak kasy — zaśmiała się, a potem mozolnie, krok po kroku i nadal nie puszczając barierki, ruszyła przed siebie w stronę pingwina.
— Poza tym, wredny jesteś, wiesz? Mam ja Ci wypomnieć, ile też potrafisz wydać pieniędzy na samochody, motory i inne pierdoły, które są Ci niezbędne do życia? — zapytała, zatrzymując się. Taka jazda była o wiele bardziej męcząca, niż sądziła.
— Jezu, jak ludzie mogą to lubić? Posunęłam się o jakiś metr, a spociłam się przy tym gorzej niż na siłowni. Gabs, chyba nie jesteśmy do tego stworzeni.
Hej seksi pielęgnirzu
— A co, na siebie mam zwalić? — zapytała, unosząc przy tym brew w górę. Znów zatrzymała się w miejscu, spoglądając na Gabriela. Bawił się całkiem nieżle, w przeciwieństwie do Octvii. Jak wspomniała wcześniej, była cała spocono i powoli czuła, jak zaczynają boleć ją nogi. Zupełnie jak wtedy, kiedy uczyła się chodzić na obcasach. W żaden sposób nie czuła się z tym komfortowo.
OdpowiedzUsuńChcąc nie chcąc, lubiła ten świat, bo tak naprawdę żadnego innego nie znała. Nie wiedziała, jak to jest pracować przez cały miesiąc, by następnie dostać jakieś marne pieniądze, które miały jej wystarczyć do następnej wypłaty. To, ile ona mogła zarobić w jeden dzień, ludzie zarabiali przez cały rok a może nawet i więcej. Owszem, jej rodzina była nieco nadopiekuńcza względem niej, ale rozumiała to w pewien sposób.Podejrzewała, że ona będzie zachowywać się tak samo względem Ayli, gdy ta zacznie odkrywać świat wokół siebie i być może zachłyśnie się tym, że może pozwolić sobie na o wiele więcej niż inni.
Chciałaby też choć na chwilę zniknąć ze świata, tak aby inni przestali ją zauważać, aby mogła pożyć w spokoju. Chciała poczuć to, co czuł Gabriel, kiedy nikt o nim nie wspominał, a on sam za bardzo nie wychylał się i żył w swoim świecie. W sumie, to też chciałaby wejść, choć na krótką chwilę, w ten jego świat.
— Czasami odpuszczam, wiesz? Łyżwy chyba mnie pokonały — odpowiedziała, spoglądając jak brunet z łatwością jedzie przed siebie. Szło mu o niebo lepiej niż jej, a Octavia wiedziała, że już wcześniej miał z nimi do czynienia. Może trochę się zastał, ale nie zapomniał, jak to się robi. Jednak jego słowa podziałały jak zapalnik i Octavia postanowiła, że nie odpuści. Pokaże mu, że może nieco pokracznie, ale jej to idzie. Więc ruszyła przed siebie, na moment nie zastanawiając się nad tym, co powiedział Gabriel. Dopiero po chwili dotarł do niej sens tych słów. Uśmiechnęła się zadziornie, w momencie podchwytując o co mu chodzi.
— Podoba Ci się? Mogę dłużej, ale w innych warunkach — rzuciła. Odepchnęła się, przybierając podobną postawę co Gabriel. I może nie szło jej tak dobrze, ale jakoś tam szło. I nawet nikt nie zwrócił uwagi na to, jak ze sobą rozmawiają, bo wszyscy byli zajęci sobą. O to właśnie chodziło.
— Jakiś tam strój Ci znajdziemy, jeśli tak bardzo chcesz. Chociaż, podejrzewam, że ciężko byłoby Cię w niego wcisnąć. Szwy by puściły od tych Twoich mięśni — zlustrowała go uważnie spojrzeniem.
Skupiła się na tym, aby nieco dogonić Gabriela, ale to równało się z cudem. Nawet nie zwróciła większej uwagi na dwie dziewczynki, które minęły najpierw ją, a później bruneta, roześmiane i wesołe. Och, jak bardzo Octavia chciałaby być teraz na ich miejscu. Nie męczyć się i nie pocić, a jeździć z taką łatwością. W końcu, po długim (jak dla niej) czasie, udało jej się dotrzeć do upatrzonego, samotnego pingwina, którego nikt jakimś cudem nie zabrał.
— Tamte dwie jeżdżą pewnie odkąd nauczyły się chodzić. I pokazałam klasę, doatrłam do pingwina — powiedziała, po czym spojrzała w jego stronę. — Boże, ale on brzydki — mruknęła, przyglądając się figurce z bliska. — Nawet oka nie ma.
Znawca pingwinów
— Oczywiście, nigdy nie masz sobie nic do zarzucenia — odparła z uśmiechem, spoglądając na Gabriela. Octavia bardzo dobrze wiedziała, że się z nią droczy. Chciał sprawdzić, jak daleko może się posunąć i jak długo ona wytrzyma te jego zachowanie. A ona, mimo iż czasami traciła zbyt szybko cierpliwość, tak teraz była całkiem rozbawiona tymi jego próbami. W przeciwieństwie do niej, Salvatore wydawał się całkiem zadowolony z tego, że znaleźli się na lodowisku. na łyżwach szło mu o niebo lepiej niż Octavii, bo on przynajmniej nie musiał korzystać z pomocy pingwina do nauki jazdy. Trzymał się też na łyżwach pewniej niż ona no i nie zaliczył jak na razie żadnego upadku. Ona za to mimo wszystko czuła się jak takie dziecko, które uczy się nowej rzeczy. No, może trochę była zła na to, że nie szło jej od razu wszystko idealnie, ale prawda była taka, że łyżwy miała pierwszy raz na nogach. Podejrzewała, że gdyby zaczęła tu przychodzić regularnie, to już po pewnym czasie śmigała by tak szybko, jak te trzynastolatki, które znów przejechały obok nich, śmiejąc się w głos.
OdpowiedzUsuń— Hej, ja płaciłam za Twoją wejściówkę. I nie, nie mam zamiaru już rezygnować. w ciągu tych dwudziestu pięciu minut zrobię dwa kółka z tym oto przystojniakiem — powiedziała, łapiąc za rączki, które były usytuowane po bokach głowy iście brzydkiego pingwina. Po chwili, niewiele myśląc, ruszyła przed siebie. I szło o wiele łatwiej, bo trzymała równowagę i nie chwiała się na nogach tak mocno, jak kilka minut wcześniej. Czuła się zdecydowanie pewniej, mając pingwina przy sobie.
— Powinieneś być tak dobry i sam nauczyć mnie jeździć. O, patrz, tak jak oni — zatrzymała się, po czym palcem wskazała jedną z nastoletnich par. Młody chłopak zdecydowanie lepiej jeździł na łyżwach od swojej dziewczyny, którą to trzymał za ręce i tłumaczył jej co ma robić. — A Ty tylko czekasz, aż wdam się w bójkę z jakąś wkurzoną mamuśką. Priorytety — prychnęła, niby to urażona, spoglądając na Gabriela. Nie wytrzymała jednak długo, bo za chwilę na ustach Octavii pojawił się rozbawiony uśmiech. Gabriel pewnie nie byłby jedyną zainteresowaną osobą, która byłaby zainteresowana tym, że Octavia dopuściła się takiego czynu.
Już chciała ruszyć znów przed siebie, żeby udowodnić mu, że już nie potrzebuje nauki jazdy z jego strony i poradzi sobie z tym wszystkim sama, ale przystanęła, kiedy wspomniał o pękającym stroju. Zlustrowała Gabriela uważnym spojrzeniem, od góry do dołu, aż w końcu wróciła spojrzeniem do jego twarzy. Spojrzała mu głęboko w oczy, uśmiechając się przy tym.
— Zdecydowanie wolę Cię bez stroju. Pewnie gdyby pękł, zerwałabym go do końca — odparła ze spokojem. Jakaś kobieta spojrzała w jej stronę, posyłając mordercze spojrzenie. Octavia wzruszyła ramionami, jakby w jej stronę.
— Jadę! A Ty stój tu i marznij! — powiedziała w stronę Gabriela, niespiesznie ruszając przed siebie.
Tay i jej przyjaciel Brzydal
— Dobra, dobra — rzuciła, ucinając temat. Octavia nie miała zamiaru zbierać żadnej winy na siebie, co to, to nie. Ona nie poczuwała się do tego, że robiła coś złego. A poza tym siedzieli w tym razem, gdyby Gabriel chciał, to nie odpowiadałby na jej zaczepki. A tak? Robił to z pełną satysfakcją, ona za dobrze go znała. Jak na razie miała zamiar odpuścić i zacząć się dobrze bawić, nawet w towarzystwie tego brzydkiego pingwina. Podobało jej się to, że zrobiła coś nowego, coś co odciągało jej myśli. Nawet ona sama nie pomyślałaby o tym, że pójdzie na łyżwy i spędzi ten wieczór całkiem miło. Bo nie mogła w żaden sposób narzekać na towarzystwo Gabriela i miała nadzieję, że ten wieczór nadal będzie zaliczał się do tych udanych.
OdpowiedzUsuń— O, patrzcie! Łyżwiarz pierwszej klasy. Ile masz wygranych konkursów? — zapytała z rozbawieniem, spoglądając na niego. Wiedziała, że ją podpuszcza, a ona jak głupia chciała wejść w ten zakłada, nawet nie zastanawiając się o co w sumie mogliby się założyć i że przecież może przegrać. Na pewno by przegrała. Wyprostowała się, jakby chcąc dodać sobie tym samym pewności.
— O co chcesz się założyć, hm? Jeśli będzie to coś… miłego, to z chęcią nawet przegram — powiedziała z błyskiem w oku. Była nawet w stanie puścić pingwina i upokorzyć się, zaliczając upadek za upadkiem, ale duma nie pozwalała jej na to, aby odmówić i tym samym pokazać Gabrielowi, że tak łatwo się poddaje, to nie było w jej stylu. Zupełnie nie.
— Tak, masz mnie poprowadzić za rączkę. Jest taka romantyczna sceneria, że aż nie mogę sobie tego odmówić. Jak w filmie. Może nawet ktoś nas nagra i Plotkara będzie miała jeszcze większą pożywkę z tego, że znowu widziano nas razem.
Spojrzała na Gabriela, kiedy do niej podjechał, a chwilę później wykonała polecenie, puszczając pingwina. Słuchała z uwagą każdego jednego słowa, które wypowiadał, nie dając po sobie poznać, że i jej samej ciśnie się uśmiech na usta. Ba, nawet śmiać jej się chciało, kiedy nagle stwierdził, że ludzie wokół wystarczająco już się nasłuchali ich dwuznacznych rozmów. Może Gabriel miał rację, zdecydowanie powinni zostawić takie rozmowy między sobą, inni nie powinni być tego świadkiem. Octavia dokładnie wiedziała, jak to wszystko może się skończyć.
— A chcesz, żebym to potem zrobiła? — rzuciła zaczepnie, ale tylko by brunet mógł to usłyszeć. Jeśli już on mógł ją podjudzać, to czemu ona miała mu nie być dłużna?
Widząc błysk w oczach Gabriela, wiedziała, że nie mógł sobie odmówić tego, aby zatrzymać te słowa dla siebie. Bardzo, bardzo pragnął je wypowiedzieć, ale słyszeć je miała tylko Octavia. Nachyliła się nieco w jego stronę, unosząc głowę w górę.
— Ubrania też chcę zrywać — powiedziała cicho, zagryzając przy tym dolną wargę. Zrobiła to mimowolnie, no może też nieco specjalnie.
— Jakoś dasz radę, wierzę w Ciebie. Może nawet nagrodę dostaniesz, jak CI to wyjdzie — zachęciła, łapiąc go za rękę.
Przykładna uczennica😏
Octavia nie powiedziałaby, że się kłócą. Bardziej nazwałaby to przekomarzaniem się, tak to słowo lepiej pasowało do ich dziwnej i może nieco śmiesznej wymiany zdań. Brunetka też lubiła się drażnić, równie mocno co Gabriel, ale on pewnie wiedział, że trafił na mocnego zawodnika i Octavia tak łatwo nie odpuści, że przegrana dla niej oznacza ogromną porażkę i raczej nie miała w zamiarze przegrać i dać mu tej satysfakcji. Dlatego też kiedy Gabriel wywrócił oczami i już się nie odezwał, Octavia uśmiechnęła się pod nosem, uznając że wygrała tą całą wymianę zdań między nimi.
OdpowiedzUsuń— Ej, ranisz go. Może jest i brzydki, nie ma oka i jest obdarty z farby i godności, ale pomyśl ile dzieciakom uratowała tyłki przed obiciem! — Octavia spojrzała na Gabriela niby z wyrzutem, kiedy wypomniał jej, że musi jeździć z pingwinem. Gdyby mogła, pewnie zaśliniłaby pingwinkowi uszy, gdyby je miał, żeby nie słyszał tych przykrych słów Gabriela.
— Chyba Ci tego nie wybaczę — westchnęła niby z rezygnacją, kręcąc przy tym głowa na boki. Cóż, nikt przecież nie zabraniał jej zagrać księżniczki, choć przez chwilę, a Octavia była w tym dobra. Gabriel z resztą musiał o tym wiedzieć bardzo dobrze, znał jej humory i zachowania jak nikt inny.
— Te gówniary to raczej były zachwycone Twoim widokiem i tym, że choć na chwilę na nie spojrzałeś. Mnie za to nienawidzą za to, że jestem z Tobą — powiedziała, odgarniając włosy za ucho. Zmarszczyła brwi, analizując swoje ostatnie słowa, które cóż, chyba nie zabrzmiały tak, jak miały.
— W sensie, że spędzam z Tobą czas. One by dały wszystko, żeby być na moim miejscu — sprostowała po chwili. Jakoś nawet głupio jej było spojrzeć na Gabriela w tym momencie. Sama Octavia czasami zastanawiała się nad tym, co takiego zyskują ci wszyscy ludzie, którzy wypisują plotki na ich temat, czy też wysyłają zdjęcia, które zrobili im z ukrycia. Satysfakcję? Podnosili tym sobie swoje ego?
— Och dobra, już się zamykam. Ani słowem nie wspomnę teraz o ubraniach i ich ściąganiu — mruknęła, uśmiechając się z rozbawieniem. Cóż, może miał rację, może wspominała o tym trochę za często. Powinno jej się zrobić głupio, ale nic takiego nie miało miejsca. Octavia była bardziej rozbawiona słowami Gabriela. Na jego kolejne słowa, aż zagryzła wargi, żeby przypadkiem znów nie powiedzieć czegoś głupiego, za to skupiła się w stu procentach na poleceniach, które wydawał jej Salvatore. I naprawdę, szło im całkiem dobrze, do pewnego czasu. Kiedy brunet stracił równowagę i poleciał na ziemię, ciągnąc ją za sobą soba, z ust Octavii wydostał się całkiem głośny pisk, bardziej z zaskoczenia niż strachu. A chwilę później brunetka zaśmiała się, spoglądając na Gabriela.
— Żyję, nic mi nie jest — odparła po chwili. Odgarnęła z twarzy kosmyk włosów, powoli podnosząc się na nogi.
— Zbieraj się, wracamy do domu. Już chyba dość narobiliśmy sobie wstydu — zaśmiała się ponownie, podjeżdżając na chwiejnych nogach do barierki, która znów mocno chwyciła. Na szczęście, do wyjścia jakoś daleko nie mieli.
— Z Tobą wszystko w porządku, Gabe? — zapytała, spoglądając na chłopaka z uwagą.
raz, dwa, trzy, tyłek obity masz Ty
Sama nie wiedziała, po kim miała taki charakter. Podejrzewała, że to po prostu zlepek charakterów jej rodziców dał taki efekt, choć Octavia zdecydowanie różniła się od swojego brata. On bardziej wdał się w ich matkę, zachowaniem był bardziej podobny do niej. Octavia natomiast bardziej zachowywała się jak Jaques, co niezmiernie ją cieszyło. To pozwalało jej na to, aby nie ustępować w wymianach zdań i dowodzić tego, że to ona zawsze ma rację.
OdpowiedzUsuńJednak nie można było powiedzieć, że Octavia Blanchard wykłócać się nie potrafiła. Kiedy tylko do kłótni dochodziło, górę właśnie brała ta cząstka żeby, która w niej siedziała. Na wierzch wychodził gorący temperament, a brunetce całkiem sporą frajdę sprawiała możliwość wyprowadzenia kogoś z równowagi.
Jednak, między nią a Gabrielem nie było kłótni. Była to jedynie wymiana zdań, jakby chęć sprawdzenia, które szybciej się zezłości. Gdyby zaczęli się kłócić, zapewne wiele osób by ich słyszało i zapewne też wielu pisałoby od razu do Plotkary, bo nie mogliby przepuścić takiej okazji, by pozostawić to bez jakiegokolwiek komentarza.
— Mi też ratuje tyłek. I nie czuję się jak dorosła, szczególnie teraz — zaśmiała się.
— I wydaje mi się, że raczej jest mu przykro. Jesteś dla niego niemiły, ja na jego miejscu bym się obraziła na takiego niedobrego gościa jak Ty — stwierdziła rozbawiona, spoglądając na Gabriela. Żadne z nich nie miało w planach odpuścić tej słownej potyczki, bo po prostu sprawiało im to za dużo frajdy. Octavia przestała myśleć o tych wszystkich przykrych rzeczach, a skupiła się na czymś, co było dla niej zabawne. I bardzo dobrze, bo właśnie tego potrzebowała. Czy mogła chcieć czegoś więcej? Miała obok siebie kogoś, kto dotrzymywał jej towarzystwa, z kim dobrze się bawiła i miała nadzieję spędzić miło wieczór. Przed nimi rozciągała się wizja wręcz leniwego spędzenia reszty czasu, kiedy tylko w końcu zejdą z lodowiska.
— Chyba wolę zwracać uwagę tylko na Ciebie — odparła zgodnie z prawdą. Bo jak na razie nie miała w głowie, aby rozglądać się za kimś innym. Gabriel dość mocno i nagle wkradł się do jej życia, ale nie chciała, aby gdzieś sobie poszedł. Lubiła go mieć obok siebie, a poczucie swobodności przy jego osobie przyszło jej nadzwyczaj naturalnie. Nawet nie za bardzo przejmowała się tym, co mogą myśleć inni, bo to przecież było jej życie i decyzje podejmowane przez nią.
Jednak, Gabriel miał rację. Octavia bardzo dobrze wiedziała, że było wielu, którzy chcieli by być na jego miejscu. Zrobiliby wszystko, aby Blanchard spojrzała w ich stronę. Niejednokrotnie widziała przecież, jak starają się zwrócić jej uwagę, co i tak było trudne, bo jak widać, Octavia raczej wolała już to, co dobrze znała.
— Jeśli tylko będziesz chciał — powiedziała z delikatnym uśmiechem. Nie komentowała już więcej tematu ubrań, bo o tym rozmawiali ostatnio zdecydowanie zbyt często. I to jeszcze na dodatek w obecności innych, którzy zapewne już dawno to wszystko, co powiedzieli, wykorzystali w odpowiedni sposób.
Nie miała zamiaru ukrywać rozbawienia, które pojawiło się na jej twarzy, kiedy tylko z Gabrielem zaliczyli upadek. Co prawda, Octavia nie poczuła za bardzo nic, bo to Gabriel oberwał najbardziej, ale widok leżącego Salvatore na lodzie doprowadził Octavię do tego, że zaśmiała się głośno, spoglądając na niego.
— Cóż, chyba będziemy musieli się ukrywać do końca roku, bo ktoś pewnie zrobił zdjęcia z tego upadku. Miałeś zabawną minę — powiedziała, odgarniając kosmyk włosów za ucho. Nadal trzymając się poręczy, ruszyła powoli przed siebie, jednak przystanęła, słysząc kolejne słowa bruneta. Odwróciła się niespiesznie w jego stronę, uśmiechając się.
— Ach tak? Czy ten upadek aby na pewno nie był przypadkowy? — rzuciła zaczepnie, gdy ten wspomniał o pielęgniarskiej asyście.
— Więc jak, mam Cię zaprowadzić do szpitala? Czy może wolisz prywatną… opiekę medyczną?
Prywatna Pięlęgniarka 💉
— Zaraz… Chcesz spalić jego jacht? — zapytał Seojun zaskoczony, marszcząc brwi. Zaraz potem na jego twarz wypłynęło coś, co można by od biedy nazwać lekkim uśmiechem. — Gab, chyba zaczynam rozumieć, dlaczego Ari cię tak uwielbia — dodał, kręcąc głową.
OdpowiedzUsuńPomysł wydawał się szalony. Nie bardzo też wiedział, w jaki sposób obojgu mogłoby to pomóc w borykaniu się ze stratą Jacksona, ale… Ale Seojun lubił rzeczy szalone. Nieszablonowe. Głupie i nieodpowiedzialne.
— Wiadomo, gdzie jest zacumowany? Podejrzewam, że pływali w Maine, ale nie mam pewności… Stary, ojciec Jacksona nas zajebie, jak się o tym dowie, nie mówiąc o jego matce. — Oparł policzek o wyciągniętą dłoń. — To jest jeden z najgorszych pomysłów, o jakich słyszałem, a jednak… Całkiem do mnie przemawia.
Ożywił się trochę. Policzki mu się zaróżowiły i mógłby przysiąc, że poczuł się trochę… Głodny. Nie na tyle, żeby coś faktycznie zamówić, ale było to całkiem obiecujące.
— Musimy mieć lepszy plan, niż włamanie się tam i wysadzenie jachtu w powietrze. Za coś takiego, o ile by nam się nie udało zwiać, wylądowalibyśmy w areszcie. Ale — uniósł palec wskazujący — jeśli zorganizujemy tam imprezę, która niestety skończy się spaleniem jachtu, mamy większe prawdopodobieństwo, że ujdzie nam to na sucho. I niestety, jeśli już, to chyba na ciebie spadnie ciężar rozmowy z rodziną o ewentualnej imprezie pożegnalnej, bo z racji tego, że nazwałem matkę Jacksona głupią kurwą, nie sądzę, że się zgodzą — roześmiał się cicho.
OdpowiedzUsuńOboje chyba nie wiedzieli dokąd ta znajomość ich zaprowadzi. Octavia też o tym nie myślała, nie chciała za bardzo wybiegać w przyszłość, bo wiedziała, że to zawsze się źle kończyło. Wolała więc nie zakładać nic, dać temu rozwinąć się w swoim tempie i swoją drogą. Nie miała zamiaru pchać tego do przodu, przyspieszać czegokolwiek.
Octavia też nie sądziła, że spotkają się w taki prosty i zwyczajny sposób. Też bardziej stawiałaby na to, że wpadną na siebie na jakimś nudnym bankiecie, może chwile porozmawiają, ale nie sądziła, że to wszystko rozwinie się w taki sposób. Nie pomyślałaby, że pójdą na wspólne zajęcia tańca, że będą się kochać na jej tarasie i w końcu obijać sobie tyłki na lodowisku, wystawiając się na pośmiewisko wielu Nowojorczykom. To wszystko działo się w szalonym tempie, jednak dla ludzi z ich środowiska było to normalne. Zarówno Octavia jak i Gabriel pewnie byli przyzwyczajeni, że ich życie jest znacznie szybsze, znacznie inne, niż innych osób. U nich wszystko jakby działo się pod wpływem impulsu, któremu z taką łatwością ulegali.
Nie chciała więc wiedzieć, jak to się skończy. Cichy głos w jej podświadomości mówił, że to wszystko dzieje się za szybko, że nie powinna tak łatwo ulegać, ale Octavia Blanchard taka już była. Emocjonalna, nieco łatwowierna, można by powiedzieć, że cechowała ją dziecięca naiwność, a ona zazwyczaj na wszystkim wychodziła źle, jakby nie mogąc nauczyć się na błędach. Nieraz mówiła, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, a chwilę później biegła w jej stronę i rzucała się w toń, nie bacząc na konsekwencje. Tak było z Jacksonem, tak teraz też było z Gabrielem, choć żadne z nich głośno nie powiedziało, czy są razem. To zapewne za jakiś czas mieli powiedzieć o nich inni, ale oni nie musieli niczego przecież potwierdzać, prawda?
Z drugiego też powodu nie chciała wiedzieć, jak to się skończy. Nie chciała wywierać na Gabrielu czegokolwiek, bo związek z nią nie byłby taki łatwy i miły, jak wtedy, gdy pierwszy raz ze sobą byli. Ona przecież miała dziecko, i to zawsze Aylę wybrałaby i stawiała na pierwszym miejscu, choć wiedziała, że Gabriel jest wszystkiego świadomy. I jeśli mieliby być tylko przyjaciółmi z dodatkami, to okej, tak też mogło być. Każde z nich potrzebowało od czasu do czasu bliskości drugiej osoby.
— Ja Cię o nic nie oskarżam, Gabrielu. No dobrze, może troszeczkę — odparła ze spokojem, uśmiechając się przy tym. Przez dłuższą chwilę przyglądała się brunetowi z uwagą. Sama też nie mogła powstrzymać kolejnego uśmiechu, kiedy tylko zobaczyła w jego oczach ten znajomy błysk. Musiała przyznać, że bardzo lubiła, gdy tak się uśmiechał w jej stronę. — Tak, wydaje mi się, że człowiek znacznie szybciej dochodzi do siebie — kiwnęła głową, zgadzając się z jego słowami. Przeszedł ją dreszcz, ale nie był on zdecydowanie wywołany zimnem. Był bardziej energetyczny, taki który wywoływał te specyficzne, przyjemne uczucie rozchodzące się po ciele. Dlatego też, Octavia nie miała zamiaru zostawać na tym lodowisku ani chwili dłużej. Nagle zapragnęła znaleźć się z dala od wścibskich spojrzeń, sam na sam z Gabrielem. Z chęcią więc ruszyła do wyjścia, a kilka minut później ściągała z nóg łyżwy. Spowodowały one ból nóg, znacznie gorszy niż ten, kiedy założyła jakieś niewygodne, ale cholernie drogie szpilki. Kiedy już na nowo włożyła swoje buty, odwróciła się w stronę Gabriela, spoglądając na niego. Zamyśliła się na moment, kiedy zadał jej pytanie.
— Gorąca czekoladę zawsze możemy zrobić w domu. Nawet mam pianki, jeśli chcesz — zaczęła, na moment spuszczając głowę i spoglądając na ich splecione dłonie. Uśmiechnęła się mimowolnie, znów unosząc głowę w górę, by móc spojrzeć na bruneta.
— Bardziej jednak ciekawi mnie opcja, która kryje się pod tym chcesz porobić coś innego. Coś proponujesz? — rzuciła, robiąc niewielki krok w tył. Nie puściła jego dłoni, za to na ustach brunetki zawitał lekko, ledwie widoczny, łobuzerski uśmiech.
— Poza tym, jesteś poszkodowany. Chyba powinieneś się oszczędzać, prawda?
okropnie zaczepiarska Tay
Octavii też nie zależało na żadnych obietnicach. W ostatnim czasie nasłuchała się ich za dużo i chyba nie miała już aż tak dużego zaufania co kiedyś. Obiecano jej za dużo, a potem to wszystko runęło, zamieniło się w zgliszcza i podejrzewała, że pewnie minie jeszcze sporo czasu, kiedy brunetka odzyska choć część tego zaufania, które kiedyś było dość duże. To też nie tak, że nie ufała Gabrielowi. Ufała mu chyba znacznie bardziej teraz, niż wtedy kiedy ze sobą byli, ale nie chciała go do niczego zmuszać. I gdyby powiedziałby jej, że nie jest na to gotowy, zrozumiałaby. Bo związanie się z kim, kto ma dziecko jest dosyć poważne, znacznie poważniejsze niż wtedy, kiedy nie ma tego małego człowieka. Podejrzewała też, że sam fakt, iż Ayla jest córką jego przyjaciela, był nieco bardziej skomplikowany. Sama gdyby była na jego miejscu, pewnie bardzo poważnie by się zastanawiała nad tym, czy pchać się w to wszystko. Tu już nie liczyło się to, że kiedyś byli razem i może chcieli spróbować jeszcze raz. Teraz sprawa była bardzo poważna, tu już oboje nie mogli zachowywać się jak gówniarze, które dopiero co poznają smaki życia i robią co tylko i kiedy chcą. Octavia tak naprawdę od momentu pojawienia się Ayli na świecie, czuła się jakby nagle miała trzydzieści lat, a nie dwadzieścia kilka. Gdzieś tam tęskniła za tą swobodą w życiu, ale też była w stanie dostosować się do nowej rzeczywistości. I to nie tak, że ograniczyła wszystko i zmieniła się nie do poznania, jednak od razu było widać, że jej priorytety nieco się pozmieniały.
OdpowiedzUsuńMoże lepszym wyjściem dla nich było, aby nie zastanawiać się nad tym, nic nie zakładać. Może powinni dać się ponieść tym wszystkim emocjom, może nie powinni zważać na to, co mogą pomyśleć inni, bo pewnym było, że ludzie będą o nich gadać. Rodzina Octavii rzadko kiedy wtrącała się w jej życie prywatne, interweniowali jedynie w skrajnych przypadkach, które można było zliczyć na palcach jednej ręki w ciągu kilku ostatnich lat. Blanchard przecież w końcu była dorosła i mogła decydować sam o sobie, a że czasami przejechała się na swoich decyzjach, cóż, zdarzało się najlepszym. Prychnęła na jego słowa, wywracając przy tym oczami. Oczywiście, że go oskarżała. On zrobiłby to samo. Byli zbyt podobni i zbyt zepsuci, ale skutecznie potrafili ukryć to pod przyjemną otoczką. Może dlatego tak dobrze i łatwo przyszło im dogadywanie się, a spędzanie wspólnie czasu było dla nich czymś normalnym.
Jakoś nie chciała już pakować się do kawiarni, aby wystawiać się na widok innym ludziom. Zdecydowanie, Octavia wolała zniknąć w mieszkaniu, wraz z Gabrielem i zająć się sobą.
— Czy to coś złego? — zapytała, unosząc w górę jedną brew. — A Ty ich nie masz? Niejeden na Twoim miejscu by wręcz wariował od takich myśli — powiedziała pewnym głosem, uśmiechając się przy tym. Wolną ręką odgarnęła kosmyk włosów, który opadł wzdłuż jej policzka. Na wzmiankę o filmie zaśmiała się, odchylając głowę lekko w tył.
— Tak, już widzę jak oglądamy ten film w skupieniu. Każdy musiałby być chyba na innym końcu pokoju — prychnęła rozbawiona, po czym ruszyła w stronę wyjścia, ciągnąć Gabriela za sobą. — Ale dobrze, wróćmy do domu. I spróbujmy obejrzeć film.
🌝
Octavia uśmiechnęła się delikatnie, nieco złośliwie, po czym przysunęła się do Gabriela. Jako, że był od niej znacznie wyższy, musiała stanąć na palcach, ale to nie było dla niej żaden problem. Widziała, jak brunet spogląda na każdy jej ruch i musiała przyznać, że podobało jej się to. Owinęła rękę w okół jego szyi, po czym przyciągnęła go w swoją stronę, by następnie pochylić się w stronę jego ucha.
OdpowiedzUsuń— Wiesz, ja bardzo chętnie poznam Twoje brudne myśli, Gabe. Co tam ukrywasz, hm? — zapytała, uśmiechając się delikatnie. Odsunęła się nieco, by móc spojrzeć na młodego mężczyznę. Z uwagą przyglądała mu się, jakby nie chcąc przegapić najmniejszego impulsu, który mógłby go w jakiś sposób zdradzić. Leniwie przesunęła palcami po jego skórze, wiedząc, jak bardzo to lubił. Octavia Blanchard bywała okropna, wiedziało o tym wielu, ale jeszcze nikt nigdy nie powiedział jej nie, zawsze ulegali. Coś w sobie miała, co potrafiła wykorzystać i zawsze na tym dobrze wychodziła.
Wiedziała, że Gabriel robi wszystko, aby tylko nie myślała o tym, co spotkało ich wszystkich w ostatnim czasie, i była mu za to bardzo wdzięczna. Za to, że nie obchodził się z nią jak z jajkiem, a starał się przywrócić na te właściwe tory. Że nie siedział z nią zamknięty w domu i nie wspominał, a starał się robić cokolwiek, co oderwie jej myśli od tego wszystkiego. I musiała przyznać, że mu to wyszło. Nawet jeśli to wyjście na lodowisko skończyło się źle dla ich tyłków, była zadowolona z tego. Na razie też nie musieli podejmować żadnych ważnych decyzji, które mogłyby zaważyć na ich znajomości. Potrzebowali czasu na to wszystko, aby każdy sobie wszystko przemyślał, a na razie lepiej dla nich było, jeśli zostawia to wszystko w spokoju i nie będą ruszać.
— Czyżbyś miał brudne myśli, Gabrielu? — rzuciła, kiedy ten wspomniał o filmie. Mimowolnie też brew brunetki powędrowała do góry, a ona znów skupiła spojrzenie na Salvatore.
— Ja nie mam żadnych planów, z chęcią obejrzę jakiś film. Może komedia romantyczna? Horror odpada, zawsze możesz go wykorzystać na plus dla siebie, biorąc pod uwagę, że mogę się bać i potrzebować jakiegoś męskiego ramienia do obrony — powiedziała z rozbawieniem. Akurat horrory Octavia uwielbiała, ale tak, zawsze oglądała je przez palce, owinięta kocem i czasami nawet pisnęła ze strachu.
Oboje bardzo dobrze wiedzieli, jak oglądanie filmu mogło się skończyć, nie musieli przed sobą udawać, że grzecznie dotrwali by do końca, dlatego też, kiedy Gabriel zaproponował wspólne gotowanie, Octavia ochoczo kiwnęła głową. Była głodna, nie jakoś bardzo, ale czuła, że za jakiś czas marudziła by, żeby zamówili coś do jedzenia.
— Z chęcią Ci pomogę. Będę najlepszym pomocnikiem kucharza, jak tylko potrafię. Tylko proszę, nie dawaj mi najgorszych zadań typu wyciągnij resztki ze zlewu, bo to się źle skończy— poprosiła, a chwilę później zaśmiała się cicho. — W sumie, to będzie ciekawe doświadczenie, zobaczyć jak Gabriel Salvatore gotuje. W takim razie chodźmy, szefie kuchni. Czy przed tym musimy jeszcze wstąpić do sklepu po jakieś składniki? — zapytała.
zamiast pielęgniarki, pomoc kuchenna🧑🍳
Octavia miała w sobie to coś, co z łatwością potrafiła wykorzystać. Była delikatna i kobieca, i bardzo dokładnie wiedziała, jak wielu facetom się to podoba. Bo wielu właśnie potrzebowało kobiety takiej jak ona — delikatnej, subtelnej, z którą będą mogli pojawić się na imprezie i wręcz chwalić się nią przed przyjaciółmi. Mimo tego, Octavia nie pozwalała traktować się przedmiotowo i wielu o tym bardzo dobrze wiedziało. Wiedział to Gabriel, wiedział to Jack i kilku innych przed nimi. Lubiła mieć wybór, ale też dawała ten wybór drugiej osobie. Nie lubiła być ograniczana i nie miała zamiaru też ograniczać kogoś innego, dlatego też nie naciskała na Gabriela, żeby już teraz ustalili, co tak naprawdę między nimi jest. Obojgu ta sytuacja pasowała, więc nie było potrzeby wyjaśniania i obiecywania czegokolwiek, bo życie było przewrotne, sami zdążyli już to zauważyć.
OdpowiedzUsuń— Naprawdę, z chęcią je poznam. Może nawet dzisiaj uda mi się je odkryć — rzuciła z uśmiechem. Raz jeszcze przesunęła palcami po jego ciepłej skórze na szyi, z łatwością wychwytując to, jak bardzo brunetowi ten gest się spodobał. Być może znała Gabriela nieco lepiej, niż on sam uważał. Nauczyła się wręcz na pamięć tego, co lubi i co sprawia mu przyjemność, dlatego też z taką łatwością jej to wszystko przychodziło. I może właśnie dzięki temu czasami miała go w garści. Był niczym laleczka, a ona pociągała za sznurki. Jednak, nie można było powiedzieć, że Gabriel nie znał jej. Też bardzo dobrze wiedział, jak sprawić, żeby Octavia z łatwością mu się poddała. A ona robiła to naprawdę z wielką ochotą.
Uśmiechnęła się delikatnie, już nie komentując tego, że ich rozmowa znów wchodzi w jednym kierunku. To wychodziło mimowolnie, niezależne od nich. Mimo wszystko, Octavia postawiła sobie za cel, aby poznać te brudne myśli Gabriela, bo bardzo ją one interesowały.
— Jestem pod wrażeniem. Większość facetów marudzi na komedie romantyczne, a mi się chyba trafił wyjątkowy okaz. Więc będzie komedia romantyczna, a horror kiedy indziej. I nie, nie jestem tchórzem, przeważnie mam kocyk, który mnie chroni — zaśmiała się zgodnie z prawdą, powoli ruszając w stronę wyjścia. Sama Octavia wiedziała, ze raczej nie potrzebowała by horroru w postaci zachęty, aby skryć się w ramionach Gabriela. Zrobiłaby to bardzo chętnie i bez tego. I lubiła tą ich bliskość, która była znacznie inna od tej, która łączyła ich kilka lat temu. Wydawała się nieco dojrzalsza, choć oni sami nie wiedzieli, jak to wszystko między sobą nazwać.
— A Twój nie? Boże, nienawidzę wyciągać resztek, obrzydza mnie to. Dlatego chwała za to, że kiedyś znalazł się jakiś mądry człowiek i wymyślił młynek w zlewie. Gorzej, jak się zepsuje — powiedziała.
— Owoce morza brzmią dobrze, ale chyba będziemy musieli je kupić, bo ostatnie, które miałam to zjadł Laurent jak był w Nowym Jorku. Więc, owoce morza, resztę chyba mam w domu.
Ratatuj 🧑🍳🐀
To, że od zawsze mieli łatwy dostęp do pieniędzy, utwierdzało Octavie w tym, że byli zepsuci. Tak naprawdę nie znali wartości pieniądza, nie musieli się martwić o to, że może ich nagle zabraknąć a oni nie będą mieli z czego żyć. W ich środowisku rzadko zdarzało się, że ktoś był odcinany od pieniędzy. To już nie były te czasy, a mimo, że robili głupoty i ich rodzice nieraz musieli stawać na głowie, żeby wyciszyć skandale, nie było niczym nowym. Sama z chęcią też korzystała z tych pieniędzy, nie mogła powiedzieć, że nie. I nie była sobie w stanie wyobrazić, co zrobiłaby, gdyby musiała przeżyć za jakąś marną pensję. Nie, ta myśl przyprawiała ją o dreszcze i mdłości, bo za bardzo kochała pieniądze. Jak każdy zresztą. I miała nadzieję, że za kilka lat zasiądzie w zarządzie kancelarii ojca, a kiedyś obejmie jego stołek. Tak, to było coś, do czego Octavia dążyła praktycznie od zawsze.
OdpowiedzUsuń— Czekam z niecierpliwością— odpowiedziała zgodnie z prawdą, nie widząc powodu w tym, aby miała kłamać. Oboje teraz byli raczej nastawieni na to, aby jak najszybciej znaleźć się w zaciszu mieszkania i po prostu zrobić to, o czym oboje myśleli. Bo raczej nie w głowie im teraz było, aby faktycznie brać się za gotowanie czy też oglądanie filmu.
— Gotowanie i komedia z ładnymi aktorkami zawsze mogą poczekać — mruknęła z uśmiechem. To wszystko mogli zrobić w każdym, dowolnym momencie. Mogli ugotować coś późno w nocy, czy obejrzeć jakiś głupi film, który sprawi, że zasną na kanapie, by rano wstać z bólem pleców. — Poza tym, Boże, Gabe. Jesteś taki prostolinijny jak każdy facet. Wystarczy wam dać przed oczami ładną babkę i zaraz się ślinicie na jej widok — zaśmiała się, spoglądając na bruneta. Pokręciła przy tym głowa na boki, nadal rozbawiona.
— Czasami mogę się przełamać. Widzisz, ja skuszę się na owoce morza, mimo, że za nimi nie przepadam, a może Ty kiedyś się przełamiesz i zjesz ślimaki. Taki wiesz, kompromis między nami — rzuciła. Mógł to odebrać jako wyzwanie, ale i też nie. Octavia nie miała zamiaru go do niczego zmuszać. Przystanęła również, spoglądając jak Gabriel wyszukuje miejsca, skąd mogli wziąć dobre owoce morza. Plusem Nowego Jorku było to, że nawet o późnej godzinie można było znaleźć godne polecenia miejsce, gdzie było wszystko pierwszej jakości. — W sumie, jeśli na miejscu będą mieć ślimaki, to je wezmę. Tylko nie patrz z obrzydzeniem, jak będę je jadła.
🐌🐌
Oczywiście, że ich wspólne gotowanie mogło poczekać, ale może lepiej dla nich by było, gdyby od razu nie rzucali się na siebie a spędzili wspólnie trochę czasu razem, robiąc coś innego, niż tylko lądować w swoich ramionach. Dlatego też Octavia postanowiła, że mimo wielkiej ochoty, lepiej będzie, jeśli zrobią ten cholerny makaron.
OdpowiedzUsuń— Jak sam powiedziałeś, to Hemsworth, nie dziw się, że patrzymy na niego i się ślinimy. Nic dziwnego, że został okrzyknięty najprzystojniejszym facetem. Oczywiście, chodzi o Chrisa, Liam to dupek. A poza tym, gdyby zaproponowano mi randkę z Chrisem, nie zastanawiałabym się ani minuty — powiedziała z rozmarzonym uśmiechem. Cóż, ów aktor był obiektem westchnień wielu kobiet, a Octavia również podzielała ten zachwyt. Po chwili spojrzała na Gabriela, mierząc całą jego sylwetkę wzrokiem.
— Ale Ty również należysz do tych przystojnych facetów. No i mógłbyś konkurować z Hemsworthem, jak dla mnie. I nie zapominajmy, jak na razie to ja mam to szczęście, że mogę Cię przytrzymać nieco dłużej u swego boku — powiedziała z figlarnym błyskiem w oku, posyłając brunetowi uśmiech.
— Może jednak przekonałeś mnie tym makaronem? Może zgłodniejemy trochę… bardziej? — zapytała. Owszem, dzisiaj Octavia nie musiała zajmować się Aylą, która była w dobrych rękach. Wszystko miało wrócić do normy dopiero jutro, ale to było jeszcze długich kilka godzin. Wiedziała też, że cała ta sytuacja jest jeszcze nieco przytłaczająca dla Gabriela, ale miała cichą nadzieję, że za jakiś czas wszystko się unormuje.
— Och, bo jakbym od razu zaproponowała makaron ze ślimakami, to byś się zgodził? Szczerze wątpię — odparła, śmiejąc się. Kiedy powiedział, że nie spojrzy w jej stronę, prychnęła to niby urażona, odwracając od Salvatore głowę. Cóż, czasami mogła się zachowywać jak księżniczka, którą zabolały jakieś słowa. — Ty chyba chcesz się pokłócić — powiedziała. Octavia nadal nie spojrzała na Gabriela, tylko przystanęła tuż obok, cierpliwie czekając na samochód, który pojawił się po kilku minutach. Weszła do środka, gdy brunet otworzył przed nią drzwi.
— No wiesz! Okej, niech Ci będzie. Kupię sobie makaron, nie musisz się ze mną dzielić. Kupny też może być tak samo dobry jak świeżo robiony — powiedziała, nadal udając nadąsaną i obrażoną. By jeszcze bardziej dodać dramaturgii całej sytuacji, brunetka oparła głowę o chłodną szybę, spoglądając na miasto.
— Żeby tak gardzić świetnymi ślimakami, a jeść z ochotą jakieś wodne robaki.
Księżniczka 👸
Jak na razie opcja, że nie wchodzą ze sobą w żaden związek, a łączy ich tylko łóżko, odpowiadała obojgu. Jak na razie, bo Octavia nie mogła obiecać, że pewnego dnia nic się nie zmieni. Znała siebie, i wiedziała, że potrafi zbyt szybko się do kogoś przywiązać, a to potem nie dawało nic dobrego. Poza tym, chyba potrzebowali czasu. Nie, Gabriel i Octavia zdecydowanie potrzebowali czasu. Gdyby zdecydowali się znów ze sobą spróbować, ich decyzja byłaby szeroko komentowana wśród innych. A z tym chyba najbardziej musieli się liczyć.
OdpowiedzUsuń— Ty żyłeś pod kamieniem przez ostatni czas, Gabr? Jak można nie wiedzieć, czemu Liam to dupe. W końcu zdradził Miley, podobno nawet w ich domu. Poza tym, spójrz na niego, od razu widać, że to dupek, taki wyraz twarzy. Nie wiem, źle mu z oczu patrzy, jakoś nie przepadam za nim i dziwię się, że są takie, co ślinią się na jego widok — powiedziała, wzruszając przy tym ramionami. Cóż, jakoś nie przepadała za Liamem i nie miała zamiaru tego w żaden sposób ukrywać.
— Owszem, konkurować. Gdybyś tylko chciał, ot tak zrobiłbyś karierę na wybiegu czy gdzieś indziej. Może pomyśl o tym? Moja mama zawsze chętnie Cię weźmie, tylko nie wiem czy byś z nią wytrzymał, jest bardzo upierdliwa jeśli chodzi o pokazy — zaśmiała się, spoglądając na Gabriela. Mimo, że nie siedziała jakoś mocno w świecie mody, to i tak wiedziała, że kariera przed Gabrielem stała otworem. Wystarczyło tylko otworzyć odpowiednie drzwi, a wszystko potoczyłoby się już samo.
— Jak nie dzisiaj, to jutro. Co się odwlecze, to nie uciecze, Gabe. Mamy masę czasu na wspólne gotowanie — odparła, uśmiechając się lekko. Tak, czasu mieli dużo, mogli zacząć gotować kiedy tylko chcieli. — No, czasami jeszcze trzeba wziąć pod uwagę Ay, ale tu zawsze mogę znaleźć jakąś opiekę, wystarczy, że dasz mi wcześniej znać, że na przykład masz ochotę… na gotowanie — spojrzała na bruneta kątem oka. Chwilę później odwróciła się w stronę Gabriela, odgarniając kosmyk włosów za ucho. Ignorując wyraźnie zaciekawionego kierowcę, przysunęła się nieco do Salvatore. Mało kiedy krępowała ją obecność innych. Byli przyzwyczajeni do tego, że ciągle ktoś się im przygląda.
— Czy aby na pewno? — zapytała cicho, kładąc rękę na jego udzie. Delikatnie przesunęła dłonią po materiale spodni, z zaciekawieniem przyglądając się Gabrielowi.
— Bo wiesz, ja lubię się kłócić. A potem godzić. To ciekawe — dodała z uśmiechem. Nawet skusiła się na to, żeby delikatnie musnąć jego usta swoimi, jakby w geście zaczepienia.
— Mmm, zadowolić, mówisz?
czy ja wiem, czy kłótnia 😏
Dla samej Octavii było to nieco dziwne doświadczenie. Zawsze chodziła sama na zakupy, to nieco ją odstresowywało. Móc pochodzić między alejkami, poczytać różne składy, zastanowić się nad danym produktem. Kiedy żył Jack, rzadko kiedy wychodzili na wspólne zakupy, te najczęściej były robione przez internet, albo po prostu dawali listę któremuś kierowcy i wszystko mieli podane pod nos po jakimś czasie. A teraz… cóż, spodobało jej się to, czuła się tak zwyczajnie, po prostu. I choć zakupy z Gabrielem nie należały do najdłuższych, bo przecież wiedzieli czego i w jakiej ilości potrzebują, to Blanchard nagle zapragnęła, żeby takie coś się powtórzyło, właśnie z nim. Bo przy Gabrielu czuła się swobodnie, i po prostu dobrze. Nic z ich strony nie było wymuszone, a po prostu oboje tego wszystkiego chcieli. Chcieli się trochę ze sobą droczyć, wyskoczyć na zakupy, coś wspólnie ugotować. Kiedyś nie było o tym mowy, kiedyś też przecież byli różni, ale każde z nich się zmieniło. I sama ich relacja była zupełnie inna od tej, która kiedyś zakończyli w głupi sposób.
OdpowiedzUsuńMusiała przyznać sama przed sobą, że już dawno nie chciała tak szybko znaleźć się w swoim mieszkaniu. Nie umknęło też uwadze Octavii to, że kierowca chyba robi wszystko, aby jak najszybciej odstawić ich pod apartamentowiec, co w Nowym Jorku nie było takie łatwe, biorąc pod uwagę wszechobecne korki i masę świateł. Niemniej jednak, zrobił na brunetce spore wrażenie, kiedy kilkanaście minut po tym jak obkupieni znaleźli się w samochodzie, byli już na miejscu. Dlatego też, kierowca dostał spory napiwek, a Blanchard nawet zdołała wyciągnąć od niego numer, tak na wszelki wypadek, gdyby kiedyś potrzebowała szybkiego przedostania się z miejsca na miejsce.
Wchodząc do budynku, powitał ich Andre, starszy mężczyzna, który jak zawsze był zatopiony w jakiejś kryminalnej książce. Bo co też innego mógł tu robić przez całą zmianę? Kowna z uśmiechem w stronę Gabriela i Octavii, których to odprowadził spojrzeniem do winy.
Octavia widziała ten znajomy uśmiech na twarzy Gabriela i sama też nie mogła powstrzymać się przed tym, aby się nie uśmiechnąć. W windzie oboje jeszcze jakoś się trzymali i hamowali swoje emocje, ale wiedziała, że kiedy tylko znajdą się w jej mieszkaniu, poza zasięgiem ciekawskich spojrzeń, wszystko się może zmienić.
Rzuciła klucze na ciemnobrązową komodę, która stała na przedpokoju, a potem ściągnęła z siebie płaszcz i buty. Nie brała pod uwagę, że ten wieczór ktoś może im zniszczyć, wiedziała, że rodzice wyjechali na krótki urlop gdzieś na Hawaje, a Ayla pewnie już spała w swoim pokoju u jej dziadków. A ona, w końcu miała spokojną głowę, gdzie nie zaprzątały się niepotrzebne i przykre myśli. Wiedziała, że musiała ruszyć do przodu, bo stanie w miejscu nie przyniesie jej nic dobrego.
— Głodna — powiedziała z błyskiem w oku. Lubiła grę słów, które mogły oznaczać tak wiele. Uśmiechnęła się, obserwując uważnie Gabriela, każdy jego krok, a w sumie dużo ich nie było. Kiedy znalazł się przy niej i ją pocałował, przez ciało Octavii przeszedł przyjemny dreszcz. Taki, który chciała chyba czuć już zawsze.
Usuń— Tak, gotowanie może poczekać — mruknęła w odpowiedzi, oplatając jego szyję ramionami. Tym razem to ona go pocałowała, równie zachłannie. — Nie powiem, kuchnia to fajne miejsce, ale może chcesz, żeby było nieco wygodniej? — zapytała, odrywając się od niego na moment. Zrobiła krok w tył, plecami opierając się o kuchenną wyspę. Spojrzała w stronę korytarza, który prowadził do jej sypialni. — Chodź— zachęciła, chwytając bruneta za rękę i pociągnęła go za sobą.
Nawet sama Octavia nie podejrzewała, że ich wieczór skończy się w taki właśnie sposób. I może powinna czuć się głupio, ale było zupełnie odwrotnie, mogła powiedzieć, że w jakimś stopniu była szczęśliwa.
Kiedy w końcu znaleźli się w pomieszczeniu, brunetka odwróciła się w stronę Gabriela, spoglądając na niego. Czuła, że z tego wszystkiego palą ją policzki, a jej samej robi się nieco gorąco. Uśmiechnęła się, zanim znów zbliżyła się do Salvatore.
— Na barierkę jest za zimno — zaśmiała się cicho, wracając do tego, co kiedyś mu obiecała. — Ale są też inne opcje do wykorzystania — dodała następnie, stając na palcach, by móc go pocałować.
oczywiście, że gotujemy 😏
— Zdaje sobie sprawę, że nie odpuścisz mi tej barierki. Chyba naprawdę chcesz sprawić, żeby gadał o nas cały Nowy Jork — zaśmiała się. Już oczami wyobraźni widziała te nagłówki, jak to dwójka szaleńców postanowiła zabawić się kilkadziesiąt metrów nad ziemią i nic ich nie powstrzymało. Cóż, może i Octavia jako takiego lęku wysokości nie miała, tak ta wizja nieco ją przerażała. Chyba jednak musiała znaleźć inne miejsce, które Gabrielowi mogłoby się spodobać, i na jakiś czas zapomniałby o tym szalonym pomyśle.
OdpowiedzUsuńWestchnęła cicho, wprost w wargi Gabriela, gdy ten przesunął dłońmi po jej ciele, a następnie niespiesznie ściągnął z niej sweter, odrzucając na pobliski fotel. Nawet nie zwróciła uwagi, gdzie ubranie spadło, bo nie to w tej chwili było najważniejsze. Spodziewała się raczej tego, że później już tych ubrań nie założą, bo będą na to zbyt leniwi.
Pewnie wielu w tym momencie by ich potępiło za takie zachowanie, ale każdy do tematu żałoby podchodził inaczej. I okej, może powinni się powstrzymać, ale czy ktoś oprócz nich w mieszkaniu był? Nie, więc mogli robić co tylko chcieli.
Poza tym Octavia pragnęła bliskości, wręcz jej łaknęła. Brakowało jej drugiej osoby, możliwości dotknięcia innego ciała, silnych ramion, które ją pochwycą i zamkną w uścisku. I mimo, że były to zupełnie inne ramiona i zupełnie inna osoba, nie żałowała. Bo życie było nieprzewidywalne. Kładło kłody pod nogi, zaskakiwało krętymi ścieżkami i tym, kogo się na swojej drodze spotykało. Tak jak w tym przypadku, kiedyś sądziła, że rozdział z Gabrielem jest już dawno zamknięty, a jednak wszystko chyba zaczynali od nowa, poznawali się w sposób inny, zdecydowanie dojrzalszy. Nie chciała jednak się zastanawiać nad tym, czy Gabriel spotyka się z nią tylko dlatego, bo sam czuję się samotny, czy może naprawdę chciałby spróbować ponownie. Teraz zdecydowanie nie był to odpowiedni moment na tego typu myśli.
Uśmiechnęła się, czując jak dłonie bruneta wędrują do jej stanika, który po chwili też znalazł się gdzieś na podłodze.
— Wybacz, już nie będę— powiedziała z rozbawieniem, kiedy zwrócił uwagę, że Octavia ociąga się w przeciwieństwie do niego. W sumie, musiała przyznać mu rację.
Tylko, że brunetce się nie spieszyło, jakby specjalnie drażniąc się z Gabrielem, wsunęła dłonie pod jego koszulkę, leniwie podciągają. Ja do góry. Palcami uważnie przesuwała po jego ciele, badając każdy mięsień, który napinał się pod jej dotykiem. Gdy w końcu i ona pozbyła się jego koszulki, rzucając ją gdzieś na ziemię, spojrzała na Salvatore z błyskiem w oku. W tym momencie nie liczyło się nic innego, tylko on.
Znów do niego przylgnęła, składając pocałunki najpierw na jego ustach, później szyi aż w końcu zjechała ustami na jego tors.
— Możesz podziwiać, jeśli chcesz — powiedziała, odrywając się od niego. Uniosła głowę, by móc spojrzeć mu w oczy, po czym uśmiechnęła się. Później, żeby znów nie oskarżył jej o to, że się ociąga, sięgnęła palcami do paska spodni, z którym sprawnie sobie poradziła, tak samo jak z guzikiem i zamkiem.
— Możesz też zrobić wiele innych rzeczy, jeśli chcesz — dodała, wsuwając dłonie za materiał spodni. — Ja z chęcią się zgodzę.
🫶
— Chyba mam przechlapane z tą barierką. Z jednej strony dobrze, bo musimy jeszcze poczekać aż zrobi się cieplej. A zimą chyba prędko nas nie opuści — zaśmiała się cicho. Tak naprawdę Octavia powoli myślała k tym, żeby uciec gdzieś, gdzie jest ciepło, i zastanawiała się, czy Gabriel nie chciałby polecieć z nią. Wiedziała, że raczej by nie odmówił, bo też lubiła podróżować, a wizja zaszycia się w jakimś mało dostępnym zakątku świata tylko we dwójkę, była bardzo kusząca. Choć Na moment mieliby spokój od zgiełku wielkiego miasta i ciekawskich spojrzeń.
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak, brunetka odsunęła na bok myśli o zagranicznej wycieczce, skupiając się na Gabrielu i na tym, co robił. A robił z nią wiele, dokładnie wiedząc jak się z nią obchodzić. Mimo tych kilkunastu długich miesięcy, kiedy się nie widzieli, nie zapomniał o tym, co Octavia lubi.
I owszem, mogli się pospieszyć, zerwać wręcz z siebie ubrania by już dłużej nie czekać i nie przedłużać tego, czego pragnęli najbardziej, ale czy też takie budowanie napięcia nie było lepsze? Octavia uwielbiała to uczucie, które rosło w jej ciele. To ciepło, które powoli rozlewało się, docierając aż po koniuszki palców. Ten delikatny, nienachalny dotyk i ciepłe usta na swojej skórze.
Ten seks dla każdego z nich mógł znaczyć wiele, ale być także tylko odskocznią, odreagowaniem. I w sumie sama nie wiedziała, jak to wszystko odbierać, a tak naprawdę teraz nie chciała nad tym rozmyślać.
Na krótką chwilę się od niego oderwała, by unieść głowę i spojrzeć na twarz Gabriela. Znała ten uśmiech, który zagościł na jego twarzy, aż za dobrze. Raz jeszcze przesunęła dłońmi po jego ciele, zanim ten obrócił ją do siebie plecami. Mimowolny jej wydostał się z ust Octavii, kiedy poczuła na swojej skórze usta Gabriela. Były ciepłe i przyjemnie miękkie.
— Miło mi to słyszeć — powiedziała, słysząc jego słowa. Nieco ją tym zaskoczył, ale w przyjemny sposób. Ten dawny Gabriel rzadko kiedy zdobywał się na tego typu wyznania, jakby bał się tych słów.
Pozwoliła mu ściągnąć z siebie spodnie, a kiedy znalazła się na łóżku, podciągnęła się nieco, by tym samym zrobić Gabrielowi miejsce. Czuła, jak z każdym jego dotykiem, pocałunkiem czy choćby muśnięciem ust, staje się coraz bardziej mokra i spragniona tego, aby poczuć go jak najszybciej. Jednak, brunet podchwycił jej grę i nie spieszył się zbytnio z tym, aby przejść do konkretów. Octavia zagryzła dolną wargę, widząc jak Gabe toruje sobie drogę po jej ciele, ciągle zmierzając w dół. Chciała się powstrzymać, ale nie była w stanie. Cichy jej wydobył się mimowolnie z jej ust, kiedy to brunet ściągnął z niej ostatnią warstwę zbędnego materiału, a potem wręcz leniwie zaczął całować jej wewnętrzną stronę ud. Już wtedy zwariowała i czuła, że wszystko z podniecenia ją pali. Policzki, usta, skóra w miejscu gdzie ją całował.
— Boże, mam wrażenie, że robisz to specjalnie — sapnęła, opadając głową na miękki materac. A później poczuła na swojej kobiecości jego usta i ciepły oddech, który drażnił ją w przyjemny sposób. Mimowolnie rozchyliła nogi jeszcze bardziej, dając mu tym samym większy dostęp do siebie.
Ręka Octavii mimowolnie powędrowała na jej udo, gdzie zacisnęła na skórze palce. Druga zaś spoczęła na piersi, a oddech znacznie jej przyspieszył. Poruszyła delikatnie biodrami, chcąc sprawić sobie jeszcze więcej przyjemności, jednak Gabriel dostarczał jej wyjątkowo dużo, dlatego też po chwili zrezygnowała z tego, bo wiedziała, że to mogło się szybko skończyć, a tego wyjątkowo nie chciała.
— Gabe — zamruczała, zbierając wszystkie resztki sił, aby podeprzeć się na łokciach. Była w tym stanie, że mógł z nią zrobić co tylko chciał, a ona grzecznie na wszystko by się zgodziła. Spojrzała na bruneta, który ani na moment się od niej nie oderwał. Po raz kolejny jęknęła głośno, a przez jej ciało przebiegł mocny dreszcz. Boże, co on z nią robił. Teraz jeszcze szybciej chciała go poczuć w sobie. Chciała, żeby wziął ją jak najszybciej, bo czuła, że jest już u skraju.
— Proszę — wyszeptała cicho, przysuwając się jeszcze bliżej niego. Teraz czuła jego usta jeszcze mocniej i wyraźniej, a jej kobiecość pulsowała z nadmiaru przyjemności.
UsuńChciała go już przyciągnąć do siebie, by zsunąć z jego bioder bokserki, ale wtedy stało się coś nieoczekiwanego, rodem z jakiegoś głupiego filmu. Dźwięk dzwonka do drzwi najpierw wdarł się do każdego pomieszczenia jej mieszkania. Chwilę później do dzwonka dołączyło głośne pukanie, natarczywe i nie odpuszczające ani na moment.
— To są chyba, kurwa, jakieś żarty — Octavia warknęła, nie wierząc w to, co się dzieje. Miała nadzieję, że ktokolwiek, to stoi na korytarzu apartamentowca za chwilę się znudzi, ale tak się nie stało. Odsunęła się od Gabriela, klękając na łóżku. Teraz, jedyne co czuła, to wkureienie. Spojrzała na bruneta, nic nie mówiąc, po czym zeszła z łóżka o nałożyła na siebie szlafrok, który niezmiennie wisiał na krześle obok toaletki.
— Idę, kurwa! — krzyknęła, wychodząc z sypialni. Otwierając drzwi, spodziewała się każdego, nawet obcego faceta, przebranego za mikołaja, choć było już dawno po świętach. Jednak widok Ines zdziwił ja chyba najbardziej. Ines Blanchard była jej młodsza siostra, która od roku robiła karierę w Europie i nie ruszała się stamtąd na krok.
— Co Ty tu robisz? — zapytała, wpuszczając dziewczynę do środka.
— Fajnie witasz młodszą siostrę, Tay. Jestem, jak widać. Rodzice wybyli na wakacje, a ja nie mam się gdzie podziać, a do dziadków nie pójdę, dobrze wiesz, więc jestem, cześć — młodsza brunetka zlustrowała Octavie uważnym spojrzeniem, uśmiechając się przy tym złośliwie.
— Mogłaś mnie uprzedzić, a nie wyskakujesz nagle, jak Filip z konopii. Ja pierdole, Nes — Octavia oparła się plecami o chłodną ścianę, spoglądając na dwie duże walizki młodszej siostry.
— Masz gościa? — pytanie nieco ostudziło i sprowadziło Octavię na ziemię. Spojrzała na Ines, która to już zdążyła rozgościć się w jej kuchni i właśnie otwierała butelkę z musującym winem.
— I co, młodą sprzedałaś dziadkom? Fajna matka z Ciebie, Tay — młodsza spojrzała w stronę Octavii, u której to zauważyła grymas na twarzy.
— Tak, mam gościa. I nie kwestionuj mojego macierzyństwa, do cholery. Jestem z nią sama od prawie roku, należy mi się chwila odpoczynku — mruknęła. To była jakaś pieprzona farsa. Pomysł z winem wydawał się dobrą opcją.
było miło i się skończyło
Naprawdę, gdyby miała możliwość, powiedziała by Ines by przyszła na następny dzień. Kochała ją całym sercem, była przecież jejnmlodsza siostra, ale zazwyczaj wybierała najmniej odpowiednią porę, żeby ją odwiedzać. Octavia westchnęła po ra kolejny, spoglądając na Ines. Nie wiedziałaś, czy rodzice nie wiedzieli o jej powrocie, ale tak mogło właśnie być, jeśli zjawiła się u niej w mieszkaniu.
OdpowiedzUsuń— Czemu nikomu nie powiedziałaś, że przyjeżdżasz? — zapytała, odbierając od Nes Kieliszek, który ją podsunęła. Młodsza Blanchard spojrzała na Octavie, wzruszając przy tym ramionami.
— Laurent też nigdy nie uprzedza, kiedy wraca do domu — odpowiedziała, opierając się łokciami o kuchenną wyspę. Ciemne spojrzenie Ines skierowało się w stronę sypialni jej siostry, z której po chwili wyłonił się Gabriel, stając tuż za Octavią.
— Wow, tego się nie spodziewałam. Jeden zniknął, to wzięłaś się za jego przyjaciela. Kurwa, Perfect O jednak nie jest taka grzeczna, jak wszyscy uważają — spojrzenie Ines rozbłysło, kiedy tylko ujrzała przed sobą bruneta, a Octavia jedynie wywróciła oczami.
— Poza tym, muszę przyznać, że masz dobry gust. Przez ten ostatni czas wyrobiłeś się, Gabrielu. Nie dziwię się, że moja siostra się Ciebie uczepiła — stwierdziła z uśmiechem.
— Przesadzasz, lepiej się zamknij, Nes — Octavia posłała ostrzegawcze spojrzenie w stronę młodszej siostry. Zdecydowanie wolałaby obecność Laurenty, bo ten przynajmniej poinformował by ją o tym, że chce się z nią zobaczyć. Ines potrafiła irytować znacznie bardziej niż Octavia, i zdecydowanie miała bardziej niewyparzony język, niż jej starsza siostra.
Octavia odwróciła głowę w stronę Gabriela, uśmiechając się delikatnie. Cóż, oczywiście mogli pojechać do niego, ale ona również uważała, że ten wieczór już jest… no cóż, popsuty.
— Chcesz wino? — zapytała. Nie byłaby zła, gdyby Gabriel stwierdził, że na niego już czas.
— Nes, a gdybym Co dała klucze do mieszkania rodziców? Mam zapasowe, mogłybyśmy spotkać się jutro, hm? — zaproponowała, mając cichą nadzieję, że siostra się zgodzi. — Poproszę Andre, żeby zamówił Ci taksówkę — nalegała. Ines spojrzała z uwagą na Octavię, prostując się. Na ustach młodej kobiety zagościł nieco złośliwy uśmiech, a wzrokiem przeskakiwała od swojej siostry, do Gabriela.
— Okej, wiem, wiem. Przeszkodziłam wam w bardzo ważnych… sprawach, zdaje sobie sprawę — odparła ze spokojem.
— Dobra, daj te klucze. Zostawię was samych — dodała po chwili namysłu. Octavia uśmiechnęła się w stronę siostry, by następnie spojrzeć w stronę Gabriela.
— To wy tu sobie chwilę porozmawiajcie, a ja pójdę poszukać tych kluczy — powiedziała, szybkim krokiem ruszając do swojej sypialni.
ratując sytuację 🤨
Octavia czasami zastanawiała się, jak to jest być jedynakiem. Jak to jest, kiedy nie trzeba się niczym dzielić, z nikim walczyć i się wykłócać. Kiedy wszystko ma się dla siebie. I naprawdę, bywały momenty, kiedy zazdrościła swoim koleżankom, że te są jedynaczkami, mają wszystko dla siebie, w tym również rodziców, którzy nie muszą mieć podzielnej uwagi między swoimi dziećmi.
OdpowiedzUsuńI jak bardzo kochała swojego brata i siostrę, tak czasami czuła się dobrze z tym, że w Nowym Jorku była tylko ona, a ich rodzice byli skupieni tylko na niej. Czy była samolubna? Owszem, ale w żaden sposób jej to nie przeszkadzało, bo wiedziała, że Ines czy Laurent będąc na jej miejscu, postąpiliby dokładnie tak samo. W sumie każde z trójki dzieci państwa Blanchard było samolubne i wyrachowane na swój sposób, ot tak chyba wychowały ich wyższe sfery.
Gdy Octavia zniknęła w sypialni, Ines uśmiechnęła się delikatnie, znów nieco złośliwie, skinąwszy przy tym głową. Upiła łyk wina, przyglądając się uważnie Gabrielowi. Musiała przyznać sama przed sobą, że jej siostra miała dobry gust, zawsze potrafiła przyciągać uwagę przystojnych facetów. Miała w sobie coś, co mężczyznom się w niej podobało. Może ta delikatność, która skrywała pod twardym charakterem, Ines sama nie wiedziała.
— No, już nie jestem chyba smarkulą, bo pewnie taka mnie pamiętasz — odpowiedziała z cieniem rozbawienia. Znów oparła się o blat kuchennej wyspy, niespiesznie obracając kieliszek to w jedną, to w drugą stronę.
— Więc jak, wróciliście do siebie? Czy bawisz się nią tak, jak poprzednio? — zapytała, nie racząc na miły ton. Nie ważne było, czy z Octavia się kłóciły, czy też nie. Były siostrami, i Ines zależało na tym, aby Tay była szczęśliwa, tak po prostu. Należało jej się to, jak każdemu z resztą.
— Bo jeśli masz się nią bawić, to lepiej odpuść, Salvatore. Ona musi w końcu być szczęśliwa, a nie uszczęśliwiać wszystkich dookoła. Wszyscy wykorzystują jej miękkie serce i Ty też to kiedyś zrobiłeś, nie wiem czemu znowu za Tobą lata — powiedziała, robiąc kilka kroków w jego stronę.
— Bo czy jesteś gotowy na tak poważny krok? Ona ma dziecko, i musi mieć przy sobie faceta, który będzie też kochał Aylę, a nie tylko ją. Więc jak, jesteś na to gotowy? — uniosła w górę jedną brew, nie spuszczając spojrzenia z bruneta. Ines z łatwością wykorzystała okazję, kiedy Octavia jej nie słyszała, dlatego też chciała uświadomić jej starego-nowego przyjaciela, że teraz nie będzie to zwykła zabawa, a już coś znacznie poważniejszego.
— Paryż? Nie, jeszcze się nie znudził, nadal zaskakuje, szczególnie tym co się tam teraz wyprawia. Na szczęście za trzy miesiące przenoszę się do Włoch, myślę, że nie będzie tam tak źle jak we Francji — odpowiedziała, zgrabnie zmieniając temat, a nawet ton głosu, który był teraz znacznie weselszy, niż poważniejszy jak przed chwilą. Spojrzała na to, jak chłopak swobodnie czuł się w mieszkaniu jej siostry. Jak z łatwością potrafił się tu odnaleźć, aż nieco się zdziwiła.
OdpowiedzUsuńPo kilku dłuższych minutach, Octavia wyszła ze swojej sypialni, z triumfalnym uśmiechem, trzymając w rękach pęk kluczy, który to też po chwili wylądował w rękach jej młodszej siostry.
— Będę wredna, Nes, ale idź już sobie. Kocham Cię, naprawdę, ale Twoja obecność jest nam teraz nie na rękę. No, vamos, papa — powiedziała z rozbawieniem, chwytając siostrę za ramiona i kierując ją w stronę wyjścia, bo wiedziała, że sama nie wyszłaby tak szybko.
— Pogadamy jutro, a w recepcji powiedz Andre, żeby zamówił Ci taksówkę, ma tu jednego kolegę, który szybko dociera do nas pod apartament. Śpij dobrze, czy co tam będziesz robić, odezwę się jutro — powiedziała, nie dając dojść siostrze do ani jednego słowa i już po chwili wystawiła ją najzwyczajniej w świecie za drzwi, o które to też się oparła, wzdychając głośno.
— Boże, ja chyba musiałam być bardzo złym człowiekiem w poprzednim życiu, że mnie pokarani taka szalona rodziną — rzuciła bardziej do siebie, wchodząc do kuchni. Chwyciła kieliszek, upijając spory łyk wina.
— Więc, co robimy? — Octavia tym razem zwróciła się do Gabriela, uśmiechając przy tym przepraszająco, bo zdecydowanie to wszystko nie tak miało wyglądać.
uratowani😌
Co denerwowało Octavie najbardziej? Jej łatwowierność, to że zbyt szybko się do kogoś przywiązywała. Że zamiast się zastanowić, stawiała wszystko na jedną kartę, nie zastanawiając się, czy to aby na pewno dobre wyjście.
OdpowiedzUsuńDenerwowało ją to, że ludzie ją wykorzystują. Że daje się obracać w ich rękach, niczym jakaś zabawka. Że po pewnym czasie zrywają kontakt, jakby w ogóle nie istniała, a potem wracają, kiedy tylko im się to podoba.
Kilka dni po tym, jak do jej mieszkania wparowała Ines, przeklinała ten moment, jak jeszcze żaden inny w życiu. Bo wiedziała, że gdyby jej młodsza siostra się nie pojawiła, wszystko mogłoby być dobrze. Że Gabriel pewnie nie przestraszył się tego, co powiedziała mu młodsza Blanchard. I owszem, jak można było się domyślić, między siostrami doszło do głośnej kłótni, którą zakończyli dziadkowie, mówiąc dobitnie, że Ines nie powinna wtrącać się w życie swojej starszej siostry. I to nie tak, że Octavio i Isabella zawsze brali stronę Octavii — wychodzili z założenia, że to było jej życie i ona powinna podejmować decyzje, co i w jaki sposób postępuje w swoim życiu, oraz kogo do niego wpuszcza. A wtedy właśnie chciała wpuścić Gabriela, mieć go przy sobie, nawet jeśli wiele spraw między nimi było niewyjaśnione i stało pod znakiem zapytania. Chciała zrobić to wszystko powoli, a nie rzucać się na głęboką wodę, jak to robiła zazwyczaj. Tylko, że Ines wszystko koncertowo spieprzyła, a Salvatore ignorował każdy telefon i wiadomość, która Octavia wysłała do niego w przeciągu kilku dni. Bo wolała już usłyszeć wszystko, a nie być ignorowana i traktowana jak wiatr. Jakby między nimi nic nie było.
Z całych sił próbowała jakoś normalnie funkcjonować przez ten czas. Przyzwyczaić się do tego, że Gabriel być może podjął decyzję, i było już po wszystkim, ale jednak… jednak z drugiej strony nie mogła tego tak zostawić bez słowa wyjaśnienia. Nie mogła sobie na to pozwolić, zdecydowanie wolała już usłyszeć prosto w twarz, że potrzebował tylko kogoś do zabawy, że było fajnie, ale Octavia ma sobie za dużo nie wyobrażać. Dlatego też nie posłuchała Ashley, z którą była na evencie, żeby to wszystko pierdolić i dać sobie spokój. Nie, nie potrafiła. Więc, gdy wszystko się zakończyło w okolicach godziny dwudziestej trzeciej, zamiast wrócić do siebie, pojechała do Gabriela. Kiedy dojechała, długo zastanawiała się nad tym, czy dobrze robi. Stała na zimnie, obejmując się ramionami i spoglądała na budynek, walcząc z myślami, jak nigdy wcześniej.
— Pieprzyć to — mruknęła do siebie, zmuszając się do ruchu. Czuła, jak cała skostniała. Myślała też, że nieco wytrzeźwieje, ale było zupełnie odwrotnie — czuła się bardziej pijana, niż wychodziła z eventu i wsiadała do taksówki, która ją tu przywiozła.
Wchodząc do apartamentowca, powiedziała do kogo się wybiera i za chwilę jechała już windą na odpowiednie piętro. Przełknęła głośno ślinę, podchodząc do odpowiednich drzwi, ale jej mózg działał automatycznie. Zapukała kilka razy, by następnie zrobić krok w tył. Słyszała wyraźnie kroki po drugiej stronie, a przez chwilę korytarz, na którym stała zawirował.
Gdy drzwi się otworzyły, Octavia poczuła się tak, jakby dostała obuchem w twarz. Jakby ktoś znienacka podszedł do niej i uderzył ją z całej siły. Spojrzenie brunetki szybko przebiegło po dziewczynie przed sobą. Blanchard poczuła uderzenie gorąca, wnioskowała też, że jej policzki się nieco zaróżowiły. Coś w niej w tym momencie pękło, ale nie dała po sobie tego poznać. Za to na ustach Octavii pojawił się sztuczny uśmiech, którym obdarowała nieznajomą.
— Hm, ładna jesteś — stwierdziła, wchodząc do mieszkania Gabriela niczym do siebie.
— Octavia, a Ty? — zapytała od niechcenia. Zrzuciła z wielką ochotą szpilki ze stóp, ruszając w stronę kuchni. Jedyne, czego teraz chciała, to wyprosić koleżankę Salvatore, porozmawiać z nim w cztery oczy i wlać w siebie jeszcze więcej alkoholu. Zdecydowanie więcej.
😒
Octavia nie chciała dać po sobie poznać, że obecność obcej dla niej dziewczyny ją po prostu irytuje, i najlepiej dla Nikkie byłoby, gdyby po prostu zwyczajnie zebrałaby się z mieszkania Gabriela. Ale ta tego nie robiła, trwając uparcie w swoim miejscu, kilka metrów od Blanchard. Zmierzyły się nawet wzrokiem, uważnie od góry do dołu, oceniając się wzajemnie. Octavia również uśmiechnęła się, słuchając każdego słowa, które padało z ust dziewczyny.
OdpowiedzUsuń— Nikkie — mruknęła bardziej do siebie niż do niej, otwierając lodówkę. Brunetka wlała w siebie zdecydowanie za dużo wina, ale jakoś nie miała ochoty się powstrzymywać. Zwalała to wszystko na ostatnie minione tygodnie i wszystko, co działo się w jej życiu.
— Jak striptizerka. One zawsze wybierają takie banalne imiona — powiedziała z rozbawieniem, wyciągając butelkę z piwem. Nikkie nie wiedziała w co się pakuje, że Octavia to nie tylko ładny obrazek, a gdy ktoś ją zdenerwował, a Nikkie wyraźnie to robiła, to wszystko mogło źle się skończyć.
Blanchard chwyciła zimną butelkę, podchodząc do stolika, gdzie stało już kilka pustych butelek i otwieracz. Chwyciła go, zręcznie otwierając piwo, co nieco zdziwiło ją samą.
— och, naprawdę? Zajęci? — rzuciła, opadając na miękki fotel. Przeciągnęła spojrzeniem po poduszkach oraz kocu, unosząc w górę jedną brew. Nie trudno było się domyślić, że wyobraźnia Octavii pracowała na najwyższych obrotach a ona w głowie widziała sceny, które mogły się tu dziać. Skrzywiła się do własnych myśli, pociągając spory łyk alkoholu.
— Myślę, że najbardziej będziesz pomocna, jak sobie pójdziesz. Kiedyś może jeszcze będziecie mieć dobry moment, by być zajęci, jak to ujęłaś — powiedziała z uśmiechem, spoglądając na dziewczynę. Bo tak, dla Octavii to Nikkie była tu zbędna w tym momencie. I powstrzymywała się, z całych sił, aby nie podejść do niej i najzwyczajniej w świecie jej po prostu nie wypchnąć za drzwi. Sama nie wiedziała, co się z nią takiego działo, ale ta natrętna myśl, która była niczym mucha, że Gabriel i ona, powodowała, że w Blanchard się gotowało.
Oparła głowę o oparcie fotela, nasłuchując czy Gabriel wychodzi z łazienki. Może powinna czuć się głupio, że tak tu wparowała, ale było zupełnie odwrotnie. Nie czuła się z tym ani trochę źle i nie na miejscu.
— Nie wiem, Nikkie, taksówkę Ci zamówić? Nie masz jak do siebie wrócić? — rzuciła znudzonym tonem w stronę dziewczyny, znów upijając łyk iwa.
🔥🔥
— Wiesz, jakoś wszystko mi jedno z tego powodu — Octavia naprawdę miała gdzieś to, czy pokrzyżowała im plany, czy też nie. Nie miała zamiaru się stąd ruszyć, dopóki nie porozmawia z Gabrielem i dopóki wszystkiego sobie nie wyjaśnią. Chciała usłyszeć od niego cokolwiek i w sumie to nawet miała gdzieś obecność Nikkie i to, że zapewne jest we wszystko wtajemniczona. Zastanawiała się tylko, czy ją i Gabriela coś łączy, czy to po prostu zwykła znajomość, kumpelstwo.
OdpowiedzUsuńNa wzmiankę o tym, że jest milutka, Octavia uśmiechnęła się po raz kolejny, tym razem uroczo, niczym mała dziewczynka. Jednak, ten uśmiech dość szybko znikł, a zastąpił go znudzony wyraz twarzy. Cóż, Nikkie nie była pierwsza, której Octavia nie przypadła do gustu, a Blanchard była do tego przyzwyczajona. Inne dziewczyny zazwyczaj traktowały ją jak swego typu zagrożenie i od razu skreślały na wstępie, nie chcąc nawet poznać, jaka Octavia jest naprawdę. Dlatego też mogła na palcach jednej ręki policzyć, ile miała takich prawdziwych przyjaciółek, równie podobnych do niej z charakteru.
— Staram się z całych sił — odpowiedziała ironicznie. Nie jesteś pierwsza, która mi to mówisz — odparła. Cóż, Octavia musiała przyznać, że i ja tą całą sytuacją zaczyna bawić. Może nie w taki sposób jak Nikkie, ale bawiła. Dziewczyna siedząca przed nią miała charakterek, tego Blanchard była pewna, i była pewna tego, że też potrafi pokazać pazurki, jeśli tylko tego chce. Spojrzała na nią znów z uwagą, unosząc w górę jedną brew.
— Czyżbyś miała za mało wrażeń w życiu? — zapytała z rozbawieniem. Usiadła wygodniej w fotelu, podpierając brodę na wolnej ręce.
— Może powinnam się wziąć za kobiety. Faceci jakoś nie potrafią chyba za mną nadążyć i po prostu być w moim życiu — westchnęła, marszcząc przy tym brwii. Zamilkła w momencie, kiedy usłyszała kroki dochodzące z korytarza.
Widok zaskoczonego Gabriela jakoś w ogóle nie ruszył Octavii. Za to wlepiła w niego rozzłoszczone spojrzenie, przez chwilę nie odpowiadając na zadane pytanie, nawet zignorowała słowa Nikkie.
— Przyszłam, bo Ty chyba zapomniałeś drogę do mnie, tak samo jak numer telefonu oraz tego, żeby jakkolwiek odpisać na wiadomości. Nie wiem, książkę z alfabetem na drugi raz Ci kupić? Nauczyć obsługi telefonu? — zapytała, nie siląc się na miły ton. Była wręcz ironiczna, jak chyba jeszcze nigdy wcześniej. Octavia wstała z fotela, podchodząc te kilka kroków do Gabriela .
— Wiesz, Tay, nie mam na to ochoty. Albo, wiesz, jedyne czego chcę to móc Cię pieprzyć kilka razy w ciągu miesiąca i nie licz na nic więcej — powiedziała, spoglądając na niego z uwagą.
— Zrozumiałabym, kurwa, wszystko, ale nieodzywanie się jak jakiś szczeniak jest chujowym zachowaniem — powiedziała, po czym odwróciła się w stronę Nikkie, która była widocznie rozbawiona całą sytuacją.
— Ale widzę, że chyba szybko się pocieszyłeś, albo pewnie byłam ja i ona, żeby nudno nie było, co?
Ups 😏
Octavia też chyba wolałaby być ostatnią osobą, która widzi Gabriel. Sama nie wiedziała, co jej odbiło, żeby do niego przyjechać, chociaż zazwyczaj tak robiła, jak wypiła za dużo i zżerały ją dziwne myśli i wyrzuty. Podświadomość jej podpowiadała, żeby tego nie robiła, że Gabriel najwidoczniej potrzebuje czasu a może i dystansu, aby to wszystko jakoś do niego dotarło. Chwili, aby wszystko dokładnie przemyśleć. Jednak, Octavia była w gorącej wodzie kąpana i zawsze chciała wiedzieć wszystko, teraz, już i najlepiej natychmiast.
OdpowiedzUsuńBo ona sama nie wiedziała na czym stoi. Na co ma się przygotować i jak ma się przygotować. Nie wiedziała, czy powinna się przyzwyczajać, czy raczej traktować to wszystko na stopie przyjacielskiej, z jakimiś dodatkami od czasu do czasu. W sumie, to czuła się znów jak zabawka. Poprzednio w rękach Jacksona, teraz w rękach Gabriela. I było to zarazem śmieszne jak i tragiczne, że tak łatwo się im poddawała. Że pozwalała na to, aby każdy traktował ją tak, jak chciał. A teraz odniosła wrażenie, że i Gabs nie miał zamiaru bawić się w nic poważniejszego.
Nikkie odprowadziła rozzłoszczonym problemem, bo dziewczyna ewidentnie nie chciała dać za wygraną, aby Octavia i Gabriel zostali sami. Za wszelką cenę chciała oglądać nadal tą wymianę zdań, czekając na nieco pikantniejsze momenty. Chociaż, to zawsze mogło się skończyć dla niej źle, bo jedyne co chciała zrobić Octavia, to złapać ją za włosy i siłą wyrzucić na korytarz apartamentowca. Prychnęła, kiedy w końcu drzwi zamknęły się za Nikkie, po czym przeniosła spojrzenie na Gabriela. Nadal była zła, nie, Octavia była wściekła, a Salvatore z łatwością mógł to wychwycić w jej spojrzeniu, bo przecież nie znał jej od wczoraj. Wiedział, jaka potrafiła być. Choć zazwyczaj była miła i przyjemna zdążały się momenty jak ten, kiedy wszystko w niej wybuchało. Niczym uśpiony wulkan, który postanowił się uaktywnić i pokazać, jak wiele szkód może przynieść.
Czuła złość, która wręcz pełzała pod jej skórą. Paliła żyły, sprawiała że aż skóra ją swędziała. Kiedy brunet zwrócił uwagę, że jest pijana, wywróciła oczami, znów prychając pod nosem. W sumie, to była pijana i naćpana, ale tego drugiego akurat Salvatore nie musiał wiedzieć.
— Brawo za spostrzegawczość — odpowiedziała złośliwie. Może powinna nieco przystopować, ale nie potrafiła. Już zabrnęła w to wszystko za daleko.
Na następne słowa Gabriela nie odpowiedziała. Poczuła dziwne ukłucie, jakby trochę wyrzuty sumienia dały o sobie znać, że tak szybko i co najgorsze, tak łatwo wyciągnęła wnioski, choć z jego słów wynikało zupełnie co innego. Na moment nawet uciekła wzrokiem, mimowolnie splatając ze sobą ramiona.
— Nie byłbyś pierwszy. Raz już to przerabiałam, i wiesz co? Nie, nie dałam rady. Z Tobą pewnie też bym nie dała rady — odpowiedziała zgodnie z prawdą, znów odwracając głównego spoglądając na Gabriela. Bo taka była prawda, nie dałaby rady, aby się do niego nie przyzwyczaić. Już się przyzwyczaiła, choć nie musiała tego głośno mówić, bo oboje to dokładnie wiedzieli.
UsuńKolejne słowa Gabriela sprawiły, że Octavia poczuła się, jakby dostała obuchem w głowę. Jakby znów powtarzała się sytuacja, która już miała miejsce. Pierdolone deja vu.
— Och, no tak. Przywiązywanie się, jasne. Już to słyszałam — powiedziała, robiąc krok w tył, kiedy zauważyła, że Salvatore zbliża się w jej stronę. Nawet zaśmiała się ironicznie, kręcąc głową na boki.
— Ja nie wiem, zawarliście dawniej jakiś pakt? Złożyliście sobie przysięgę, że oboje będziecie to mówić każdej dziewczynie? Ja pierdole, jaka ja jestem, kurwa, głupia — ostatnie zdanie powiedziała już bardziej do siebie, kręcąc głową.
— Jackson kiedyś powiedział mi to samo. Że nie powinnam się przyzwyczajać. Nie powinnam go kochać. A ja mimo to, zrobiłam wszystko na odwrót. Z resztą, nie ważne, zapomnij. Wyjaśniliśmy sobie wszystko, ja wiem już przynajmniej na czym stoję — powiedziała, na siłę się uśmiechając.
— Pójdę już. Tak, to będzie najlepsze, co zrobię — dodała po chwili, spoglądając w stronę drzwi. Już nawet nie miała ochoty, aby drążyć temat, bo przecież wiedziała, jaki jest powód, czemu powiedział jej te słowa.
😕
Wiedziała, że powinni porozmawiać kiedy indziej. Jej podświadomość wręcz krzyczała w głowie Octavii, że zjebala. Że nie potrafi odpuszczać, że jest cholerna egoistką, która momentami zapomina o tym, co mogą czuć inni, i że liczy się tylko ona. Że jest skrzywdzona i zraniona, ale przecież nie tylko ona straciła Jacka. Że jest jeszcze przecież Gabriel, Seojun, Cornelia i reszta, która była z nim blisko. Że każdy na swój sposób godzi się z jego brakiem, ale ona robiła to chyba w najgorszy, jaki tylko przyszedł jej do głowy. I w sumie… w sumie to brakowało jej kogoś obok. Brakowało jej osoby, która przy niej będzie, ale przecież tego nie powie na głos, bo zawsze sobie radziła i była twarda. Teraz też chciała taką właśnie być — twardą, żeby pokazać Gabrielowi, że w ogóle nie bolało ją to, jak ją potraktował, choć prawda była zupełnie inna.
OdpowiedzUsuńA przecież też rozumiała, że nie wszyscy są gotowi na tak poważny krok, jak wiązanie się z kimś, kto ma dziecko, to było dla niej zrozumiałe. Jednak, czasami miała wrażenie, że Ayla skomplikowała całe jej życie i że w sumie to Octavia skrzywdziła ją najbardziej, sprowadzając na świat wbrew wszystkiemu.
— Tak, sądzę, że wszystko już sobie wyjaśniliśmy. Łatwo było się domyślić szczegółów, Gabs — dodała z przekąsem. Czy powinna być na niego zła? Zupełnie nie.
Wiedziała, że jeśli teraz wyjdzie, to miną długie dni ciszy, między Octavia a Gabrielem, a tego Blanchard chyba nie chciała.
— Myślisz, że jeśli Ty miałbyś dziecko, zrezygnowałabym z Ciebie? W życiu, choćby to była najtrudniejsza rola, na jaką bym się zdecydowała. A prawda jest taka, że moja córka już jest skrzywdzona. Najpierw przeze mnie, bo mimo wszystko zdecydowałam się ją urodzić, a potem przez Jacka, bo nigdy jej nie chciał. Także proszę Cię, nie mówmy już o tym, jak źle w życiu ma moje dziecko, bo ja sobie zdaję z tego sprawę — powiedziała, również podnosząc głos nieco bardziej, niż wymagała tego sytuacja.
— Nie mam zamiaru Cię do niczego zmuszać, Gabe, ja wiem, że już podjąłeś decyzję i szanuję ją, jestem tylko zła, że bałeś mi się o tym powiedzieć — dodała już nieco ciszej.
Gabriel nie był Jacksonem, którego Octavia wręcz zmuszała do tego, aby w jakikolwiek sposób spędzał czas z Ayla, chociaż głupie pięć minut. Nie myślała też o tym, co inni mogą pomyśleć o tym, że zazwyczaj są widywani tylko we dwójkę, a ona wręcz wciska swoją córkę komuś innemu, by się nią opiekował. I może to właśnie był błąd z jej strony, może od początku powinna postawić sprawę jasno, tylko że teraz, najwidoczniej to już nie miało większego znaczenia.
🥶
Octavia poczuła, jak bardzo rozbolała ją głowa. Wręcz obrzydliwie, bo ból był mocny i pulsujący, a Blanchard nie wiedziała, czy było to spowodowane ilością alkoholu, który w siebie wlała, tym cholernym towarem, którym poczęstowała ją Ashley czy w końcu samą rozmową, a raczej kłótnią z Gabrielem. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak bardzo nie było to idealny moment na tą rozmowę między nimi, i że zdecydowanie lepiej dla nich obojga by było, gdyby spotkali się kilka dni później, z przemyśleniami i spokojnymi głowami. Krzyki zdecydowanie nie rozwiązywały ich problemu w żaden sposób, a bardziej go pogłębiały. Westchnęła, marszcząc przy tym brwi, po czym przyłożyła dłonie do skroni i je rozładowała, choć to i tak niewiele dało.
OdpowiedzUsuńGabriel miał rację, on zarówno jak i Octavia tylko się tym wszystkim niepotrzebnie irytowali, ale w tym wszystkim zabrnęli już za daleko, jak zawsze zresztą. Oboje pozwolili sobie na to, aby za bardzo dać się porwać temu, co między nimi się działo. Obojgu to wszystko za bardzo się spodobało, ale i też żadne z nich nie potrafiło się przyznać, że w każdym rodzi się jakieś uczucie. I na sam koniec — oboje byli głupi, bo inaczej ich nazwać nie można było.
— Że nie jesteś na to wszystko gotowy — odpowiedziała, tak jak podpowiadał jej cichy głos w głowie. Bo według Octavii i jej szalejącego teraz umysłu, Gabriel nie był gotowy na to, aby się z nią związać, a przecież przed chwilą powiedział tylko to, czego obawia się najbardziej, choć Octavia zrozumiała to tak, jak chciała. I miał rację, podjęcie tej decyzji nie było łatwe. To nie był wybór ubrania, czy samochodu. To była Ayla, mała, niczego nieświadoma dziewczynka, która dopiero co uczyła się życia i potrzebowała w nim ludzi, którzy poprowadzą ją przez ten świat. Octavia wiedziała też, że to, w jaki sposób postąpił Gabriel, było czymś co znał najlepiej. Przecież sama niejednokrotnie uciekała przed podjęciem ważnej decyzji, bo nie lubiła ponosić konsekwencji swoich czynów. Jednak, była zła o to, że tak się zachował, bo przecież podobno tak wydoroślał i nie był już takim dupkiem, jak na początku ich znajomości czy podczas związku.
— No tak, nakręcam się— warknęła wręcz w odpowiedzi, odchodząc od niego i kierując się w stronę kanapy. I choć miał rację, że Octavia się nakręcała, tak ona nie chciała za nic przyznać mu racji. Opadła na kanapę z cichym westchnieniem, totalnie zapominając o tym, że przecież jeszcze nie tak dawno chciała stąd wychodzić. Więc czemu nadal tu tkwiła? Sama tego nie wiedziała.
— Gdyby tylko chodziło o mnie, nie wahałbyś sie w ogóle — odparła nad wyraz spokojnie, zaskakując tym samym siebie samą. Spojrzała w stronę Gabriela, dokładnie wiedząc, że słowa, które wypowiedziała, były czystą prawdą. Nie wahałby się, rzuciłby się w to wszystko bez większego zastanowienia. Zachłysnął się nią i tymi uczuciami do niej.
— Więc jeśli nie zamierzasz mnie zostawić, to co? Bo teraz tego nie rozumiem — powiedziała, kręcąc głową na boki.
🤨
Cała ta sytuacja również i dla Octavii nie była najłatwiejsza. Czuła się jakby była w jakimś potrzasku, bez drogi ucieczki. I tak trwała, czekając, aż cokolwiek nastąpi, aż Gabriel w końcu podejmie jakąś decyzję, bo przecież wszystko zależało tylko i wyłącznie od niego. Przecież ona nie mogła go do niczego zmusić, a on dokładnie wiedział, jakie jest jej stanowisko w tej sytuacji. Ona, jak zawsze zresztą, była gotowa się poświęcić i zgodzić na wszystko. I tak, wszystko byłoby o wiele łatwiejsze, gdyby byli tylko we dwójkę, a pomiędzy nimi nie było Ayli. Albo jakby ktoś im chociaż podpowiedział, co mają robić. I rozumiała jego obawy, bo one były czymś normalnym. Octavia też pewnie bała by się, będąc na miejscu Gabriela, jak to będzie i czy aby na pewno poradzi sobie w takiej roli. Ale naprawdę, nie mógł też jej zbywać, nie odzywać się i unikać, bo to było najłatwiejsze wyjście z tej trudnej sytuacji. Blanchard już zdecydowanie wolałaby usłyszeć słowa, że nic z tego nie będzie. Żeby rozeszli się w normalnych warunkach i potem potrafili ze sobą normalnie rozmawiać, niż unikać się i udawać, że się nie znają, albo że między nimi do niczego nie doszło.
OdpowiedzUsuńZnów westchnęła, odrywając wzrok od Gabriela. Jakoś nie mogła na niego patrzeć, czuła się źle z tym, że być może to wszystko co się między nimi zaczęło dziać, właśnie dobiega końca. W sumie, to była jej wina, bo wiedziała, że nie powinna na niego w żaden sposób naciskać. Nie widziała też potrzeby, żeby przebywać tu dłużej, bo ewidentnie ta sytuacja męczyła ich oboje. Patrząc nawet na to, że usiadł na drugim końcu kanapy, a nie tuż obok niej o czymś świadczyło.
Octavia również na moment spojrzała w stronę telewizora, ale nie miała pojęcia o czym jest dany program. Po prostu leciał w tle, może nieco zagłuszając ich poprzednie krzyki.
— Pójdę już. To naprawdę nie ma sensu, Gabe — powiedziała po chwili ciszy z jej strony, próbując zamaskować to, że w pewnym momencie niebezpiecznie zadrżał jej głos. Jeszcze brakowało tego, aby rozpłakała się tu przed nim z tych emocji i bezsilności, która ogarnęła jej ciało i umysł.
— Pójdę już, żeby niczego nie żałować, jak to powiedziałeś. Chyba za dużo by tego już było w moim życiu — dodała po chwili, obracając głowę w jego stronę. Nienawidziła takich momentów jak ten. Zbyt wiele razy to ona musiała podejmować jakąś decyzję, która była dla niej bolesna, ale wiedziała też, że to będzie najlepsza z opcji. Czułaby się źle, gdyby prosiła go, aby spróbował. Już raz to zrobiła i wiedziała, że to się źle kończy.
— Oczywiście, że byłbyś obecny w jej życiu, ale nie zrobię Ci tego, Gabrielu. Jedyne, co mogę chyba powiedzieć, to to, że było miło. I że chociaż na moment poczułam się… sama nie wiem, jak to nazwać — odparła wzruszając przy tym ramionami, i po chwili podnosząc się ze swojego miejsca. Podeszła do fotela, gdzie leżał jej płaszcz. Octavia sięgnęła po niego, zakładając na ramiona. Poczuła w klatce ten nieznośny ucisk, który świadczył o tym, że za chwile się rozpłacze, a naprawdę, brunetka nie chciała tego robić w obecności Włocha. Zdecydowanie bardziej wolała się rozpłakać w taksówce i być może wygadać nieznajomemu kierowcy. Wyminęła Gabriela, ruszając w stronę korytarza, gdzie zostawiła swoje buty. Jedyne, czego teraz chciała, to wyjść stąd jak najszybciej. Uciec z jego mieszkania i zaszyć się w swoim, zadzwonić może do Nel i poprosić, żeby do niej przyszła, bo jest w dołku i potrzebuje koło siebie kogoś o wiele silniejszego, niż Octavia.
😢
Naprawdę, Octavia chciała stąd wyjść jak najszybciej. Kiedy jednak Gabriel się odezwał, spojrzała w jego stronę, przez dłuższą chwilę się nie odzywając. Właśnie, jedyne czego nie wiedziała, to to, czy między nimi wszystko jest skończone. Czy właśnie w taki sposób mieli się rozstać? Nie chciała, naprawdę. Bolała ją myśl, że Gabriela może nie być przy niej, tak po prostu. Zdążyła się już przyzwyczaić, że był. Do ich rozmów, wspólnego spędzania czasu, nawet wspólnych nocy.
OdpowiedzUsuń— Nie wiem czy tak mamy to skończyć — powiedziała, wzruszając przy tym ramionami, choć tak naprawdę chciała wykrzyczeć wręcz, że nie, nie tak to mają zakończyć. Że to głupi pomysł, aby to wszystko się między nimi kończyło, choć tak naprawdę jeszcze nawet dobrze się nie zaczęło. Ale tak naprawdę, co miała innego powiedzieć? Oboje znaleźli się w punkcie bez wyjścia, i nie wiedzieli jak postąpić. Nie chcieli z siebie rezygnować, ale też Octavia czuła się tak, jakby nie mieli innego wyboru. Bo przecież co miała zrobić? Prosić o to, aby spróbowali? Nie zrobiłaby Gabrielowi tego nigdy. Przekonywanie kogoś do swoich racji nie było dobrym wyjściem.
Dość długo stała w jednym miejscu, nie chcąc zmniejszać między nimi odległości, która teraz wydawała się bezpieczna. I nawet nie przeszkadzała jej ta cisza, choć była ona męcząca i niezręczna. W końcu, po kolejnych słowach Gabriela, Octavia ściągnęła z siebie płaszcz i zawiesiła go na wieszak, tak jak powinna to zrobić od samego początku. Zrobiła kilka kroków, stając znów przed brunetem. Spojrzała na Salvatore, wzdychając przy tym cicho. Chyba oboje już mieli dość kłótni, krzyków i całej tej napiętej atmosfery. Oboje też byli po alkoholu, ale to zdecydowanie Octavia pozwoliła sobie na o wiele więcej tej nocy. I powoli czuła, jak to wszystko zaczyna działać. Ból głowy, znów dał o sobie znać.
— Nie chcę rozmawiać, zostawmy to. Oboje wiemy, że to nie ma sensu — powiedziała cicho, odgarniając kosmyk włosów za ucho. Była już spokojniejsza, jakby zmęczona poprzednią wymianą zdań.
— Oboje chyba musimy… dajmy sobie czas, Gabe. Zostanę, ale rano wrócę do siebie. Chyba będzie nam to potrzebne, przemyśleć to wszystko — dodała po chwili. I może nie powinna tego robić, ale czuła ogromną potrzebę, żeby się do niego przytulić, być może ten ostatni raz.
Tak też zrobiła, wprawiając zarówno siebie jak i zapewne Gabriela w zaskoczenie. Podeszła do mężczyzny, którego to objęła rękami w pasie, opierając głowę o jego klatkę piersiową i przymykając powieki. Nagle poczuła ogromne zmęczenie, jakby uderzyło w nią ze zdwojoną siłą.
— Jestem zmęczona, spać mi się chce. Położysz się ze mną? — zapytała łagodnie, nie odrywając się od niego ani na centymetr. Znów złapała się na tym, jak bardzo lubiła jego bliskość, czy ciepło ciała. To ją uspokajało, nawet jeśli jeszcze przed chwilą była na niego zła i zarzucała mu jakieś niestworzone historie z potencjalnym romansem.
— Jak bardzo ośmieszyłam się przed tą Twoją koleżanką? — zapytała.
Już będzie grzeczna
Oczywiście, że zdecydowanie łatwiej dla nich byłoby, gdyby Octavia nie miała Ayli. Wtedy wszystko poszłoby bez większego problemu, a zarówno Blanchard jak i Salvatore nie musieliby o nic martwić. Mogliby po prostu ruszyć przed siebie, bez zbędnych myśli, które zaprzątały by ich głowy.
OdpowiedzUsuńJednak, to było życie, które lubiło się komplikować, a Octavia nie miała na to zbytniego wpływu. Rodząc Aylę, była świadoma tego, że pewnego dnia może zdarzyć się, że zostanie sama, ale to jakoś bardzo jej nie przeszkadzało. Zrozumiała to dość szybko, bo Jackson jasno dał jej do zrozumienia, że zabawa w dom nie jest dla niego. Rozumiała też Gabriela, że obawiał się tak wielkiego wyzwania, bo owszem, to było wyzwanie. Związać się z kimś, kto ma dziecko, wejść w rolę ojca, bo inaczej nie mogli tego nazwać. I tak, nie mogła go do niczego zmuszać, a zakończenie tego wszystkiego chyba było dla nich najlepszym wyjściem, ale jak dało się zauważyć, nie potrafili i nie chcieli z siebie zrezygnować.
Wiedziała też, że pewnie robi źle, zostając u niego na noc, zgadzając się na tą propozycję. Powinna wyjść, nawet nie oglądając się za siebie. Powinna to wszystko zostawić za sobą i po prostu… żyć, bo co innego miała zrobić? Jednak, Gabriel był dla niej ważny. Ożywił jakąś część jej uczuć, które zamknęła w sobie po tym, jak Jack za którymś razem ją zostawił. Na moment znów poczuła, że chyba jeszcze nie jest z nią tak źle, bo Gabriel zwrócił na nią uwagę. Wtedy nie brała tego wszystkiego pod uwagę, mówiąc sobie, że jakoś to będzie.
No i w sumie było, ale jak zawsze, musiały pojawić się jakieś problemy, które sprawiły, że grunt zaczął się Octavii na nowo usuwać spod nóg, a ona nie wiedziała co zrobić.
Kiedy ukrył ja w swoich ramionach, odetchnęła z nieukrywaną ulgą, że jej od siebie nie odsunął. Tak, mieli ogromny bałagan w głowach, który musieli jakoś ogarnąć. Teraz jednak zarówno ona, jak i Gabriel nie mieli do tego głowy. Jedyne, czego Octavia pragnęła, to położenie się do łóżka, i ukrycie w kołdrze, tak aby nikt jej nie widział . Przespać cały dzień, bo tak było wygodniej.
— Więc dlatego się tak uśmiechała — stwierdziła, nie ukrywając rozbawienia, kiedy Gabriel powiedział, że jego znajoma zdecydowanie woli dziewczyny. Spojrzałabyś ich splecione dłonie, by następnie niespiesznie ruszyć w stronę sypialni.
Westchnęła, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Powstrzymała się jednak przed tym, aby zatrzymać Gabriela. Gdy podszedł otworzyć, Octavia odwróciła się, spoglądając z zaciekawieniem, kim jest ten tajemniczy ktoś, kto dobijał się do jego mieszkania. Widząc sąsiadkę, Blanchard uniosła w górę jedną brew, gdy ta zwróciła uwagę że Włoch nie jest sam, a do tego była na tyle bezczelna, że zaproponowała swoje towarzystwo. Już nawet chciała się odezwać, ale w ostatniej chwili ugryzła się w język — jedna kłótnia zdecydowanie jej wystarczyła na dzisiejszy wieczór.
— Wredna suka z niej. I leci na Ciebie, ewidentnie — kiedy znów zostali sami, Octavia spojrzała na Gabriela, przesuwając spojrzeniem po jego sylwetce. W sumie, nie dziwiła się jego sąsiadce, sama była w tym gronie kobiet i młodych dziewczyn, które zwracały na niego uwagę. Ale ona miała to szczęście, że i on zwrócił uwagę na nią. Jeszcze miała to szczęście.
— Chodź — powiedziała, podchodząc do bruneta i łapiąc go za rękę. Tym razem to ona pociągnęła go w stronę sypialni.
— Pieprzyć Twoje sąsiadki, Gabe — dodała następnie, odwracając się do niego plecami i ruszając w stronę pokoju.
🤨
Niespodziewana wizyta sąsiadki Gabriela, też wybiła Octavie nieco z rytmu. Brunetka miała nadzieję, że to już naprawdę dość gości na dzisiejszy wieczór. Chciała spędzić go tylko w towarz Gabriela, ale ciągle coś krzyżowało ich plany. Nagle wszyscy jakby zapragnęli się z nim zobaczyć. Było to nieco frustrujące, jednak Octavia nie wyraziła swojego zadowolenia w żaden sposób. Po prostu to przemilczała, bo tak było wygodniej, ale wiedziała już, żeby następnym razem powstrzymać nieco swoje emocje i spróbować porozmawiać, nic wrzeszczeć na siebie nawzajem i tym samym zwracać na siebie uwagę. Widać, Gabriel posiadał bardzo ciekawskie sąsiadki, które były w stanie pojawić się w mgnieniu oka, żeby go pocieszyć.
OdpowiedzUsuń— Może się odezwę do tej Twojej Nikkie, jeśli mówisz, że mogłam jej wpaść w oko — stwierdziła lekkim tonem, nie mogąc się jednak powstrzymać przed tym małym przytykiem. Octavia również się uśmiechnęła, by chwilę później odwrócić głowę w stronę Gabriela. Uniosła w górę jedną brew, pozwalając, by uśmiech z rozbawionego zamienił się na ten nieco zaczepny. Znów schodzili na te nieco niebezpie tematy, ale zupełnie jej to nie przeszkadzało. Ba, otwarcie mogła powiedzieć, że wręcz się jej to podoba. Przystanęła na moment, spoglądając na twarz bruneta. Może i te słowa nie pasowały teraz odpowiednio do momentu, ale i tak wolała słyszeć je, niż coś innego.
— Może niekoniecznie sąsiadki — odparła.
— Może być też ktoś inny. Tak na wyciągnięcie ręki, bym powiedziała — dodała, uśmiechając się. Nie wiedziała, czy Gabriel powiedział to specjalnie, czy też nie, ale Octavia w moment podchwyciła zaczepnością teksu i z nieukrywaną przyjemnością go kontynuowała. Teraz było jej obojętne, co będzie jutro. Tą noc chciała spędzić w towarzystwie Salvatore i chciała, aby oboje zapomnieli o tej sprzeczce sprzed chwili. O resztę będą się martwić potem, albo i też nie.
— Czego mam się nie przestraszyć? Masz okropny bałagan w sypialni? — zapytała z rozbawieniem, zanim otworzyła drzwi do pomieszczenia. Ogarnęła je spojrzeniem, na pierwszy rzut oka stwierdzając, że przesadza, bo nie zauważyła nic, co mogłoby ją przestraszyć. Dopiero po dłuższej chwili jej spojrzenie spoczęło na dwóch terrariach, które stały w pokoju.
— Mam nadzieję, że to chomiki — powiedziała, niespiesznie podchodząc do terrariów. W sumie, spodziewała się bardziej, że to będą jakieś jaszczurki, ale to, że zobaczy węże, sprawiło, że Octavia skrzywiła się wręcz z obrzydzeniem.
— Fuj. Dlaczego węże? — zapytała, odwracając głowę w stronę Gabriela. Były za szybą i czuła się na razie bezpiecznie, gorzej by było, gdyby brunet wpadł na wspaniały pomysł wyciągnięcia którego… z pupilów.
— Za żadne skarby ich nie wyciągaj. Chyba, że chcesz kolejną wizytę sąsiadki, kiedy usłyszy mój przeraźliwy krzyk — poleciła, znów spoglądając na czarnego węża. Nie rozumiała, jak ktoś może lubić takie zwierzęta.
— Naprawdę, nie chciałeś chomika? Są znacznie lepsze, niż te przyjemniaczki — Octavia zrobiła prowizoryczny krok w tył, kiedy wąż leniwie się poruszył.
— Fuj — mruknęła po raz kolejny, krzywiąc się przy tym.
👀
— Mówisz? A czy ktoś nie byłby tu przypadkiem zazdrosny? — rzuciła zaczepnie, spoglądając na Gabriela. Przecież wiedziała, że jemu najmniej uśmiechałby się pomysł, gdyby Octavia przypadkiem umówiła się z jego koleżanką. A Octavia bywała osobą wredną i lubiła czasami robić na złość czy wepchnąć komuś szpilkę, ot dla zabawy, po prostu. I zarówno ona, jak i Gabriel wiedzieli, że gdyby Włoch jej czymkolwiek mocno podpadł, byłaby w stanie to zrobić.
OdpowiedzUsuń— W sumie, nigdy nie umawiałam się z dziewczyną. To musi być ciekawe — stwierdziła, nieco rozbawiona. Cóż, prawda jednak była taka, że Octavia zdecydowanie wolała mężczyzn. Jakoś nigdy nie kręciła jej wizja, aby umawiać się z kobietą, bo ona zdecydowanie potrzebowała przy sobie silnego, męskiego ramienia. Nic więcej.
Nie za bardzo brunetkę przejęło to, że mogą ponieść jakieś konsekwencje swojej rozmowy. Podobało jej się to, dlatego też z taką chęcią podłapała temat zaczęty przez Gabriela.
Na wspomnienie tego, że nie mieli jak ostatnio dokończyć, Octavia milczała dość długo, aż w końcu wyprostowała się, spoglądając z błyskiem w oku na Salvatore. Ten błysk jednak krył w sobie niebezpieczeństwo, jakąś szaloną nutkę.
Postąpiła kilka kroków w stronę młodego mężczyzny, by następnie przesunąć ręką po jego klatce piersiowej.
Octavia uniosła głowę w gore, uśmiechając się znów.
— W sumie, masz rację, nie mieliśmy okazji dokończyć — zgodziła się z jego słowami, kiwając głową. Kilka ciemnych kosmyków włosów opadło wzdłuż jej twarzy.
— A ja mam pewien pomysł, myślę, że może Ci się spodobać — mówiąc to, opłotka rękami szyję Gabriela, unosząc się nieco na palcach stóp. Przygryzła nieco wargę, przyglądając mu się z uwagą.
— Więc, wracając do mojej propozycji. Może masz ochotę dokończyć to, co ostatnio nam przerwano, ale… Ta Twoja natrętna sąsiadka, ewidentnie na Ciebie leci, a mi się to, no cóż, nie podoba. Więc, bądźmy głośno, żeby dostała białej gorączki i żałowała, że to ona nie jest na moim miejscu — powiedziała z łobuzerskim uśmiechem,
— Zabawmy się Gabe, co Ty na to? — zapytała, zbliżając się do niego, by następnie niespiesznie złożyć pocałunek na jego ustach.
Chwilę potem oderwała się od niego, odsuwając się. Potrząsnęła głową, na jego ostatnie zdanie.
— Nie, Twoje węże nie są urocze. Urocze są właśnie chomiki, psy czy koty, ale nie te węże. Nie wiem jak możesz używać w stosunku do nich określenia urocze — mówiąc to, spojrzała w stronę terrarium, krzywiąc się przy tym.
😏
— Tak, oczywiście. Ja również mogę tak powiedzieć. Potrafię panować nad zazdrością, Gabe — powiedziała z ironią w głosie. Żadne z nich nie potrafiło panować nad zazdrością, byli w tym cholernie źli. Nie, oni byli w tym tragiczni. Nienawidzili się dzielić, ale za to uwielbiali robić sceny zazdrości. Bo tak, Octavia otwarcie mogła powiedzieć, że lubiła je urządzać. Nie krępowała się, po prostu to robiła, żeby pokazać, że to ona zawsze wygrywa, a nie jakaś inna, i lepiej żeby żadna inna dziewczyna jej nie podpadła, bo Octavia potrafiła być podła i wredna, mimo tego, że na pierwszy rzut oka była sprawiała wrażenie miłej i przyjaznej dziewczyny.
OdpowiedzUsuń—No nie wiem, może wolałabym zostać z nią sam na sam? — Octavia uniosła w górę jedną brew nieco zaczepnie, uśmiechając się przy tym. To było takie klasyczne, kiedy usłyszała słowa Gabriela, że aż zaśmiała się, odchylając głowę nieco w tył. — Wy faceci i wasza wizja trójkąta z dwoma babkami. Boże, jakie to typowe i przewidywalne — westchnęła z rozbawieniem. Potem, spojrzała na Gabriela, gdy zadał pytanie, a chwilę potem wzruszyła ramionami. — Całować się całowałam, ale jakoś nigdy nie miałam przygód łóżkowych — wyznała zgodnie z prawdą.
— Zdecydowanie wolę seks z facetami, tu możesz czuć się bezpiecznie, że nigdy nie zmienię strony — zaśmiała się. Nie, jakoś nie potrafiła sobie wyobrazić tego, że mogłaby być w związku z kobietą. Oczywiście, Octavia nie miała nic do tego, jakie ktoś ma preferencje i orientację, była ostatnia do tego. Wiedziała, że to jednak nie jest dla niej.
Prawda była taka, że to ona zaczęła. To ona nieustannie myślała o tym, że Ines ostatnio im tak bezczelnie przerwała i skłamałaby, gdyby powiedziała, że przez myśl jej nie przeszło, aby dokończyć z Gabrielem to, czego nie mogli. Może działała nieco instynktownie przez alkohol i narkotyki, ale… och, jak ona chciała, aby ta noc nie zakończyła się na grzecznym zaśnięciu wspólnie w jego łóżku.
Więc kiedy Gabriel nie odsunął jej od siebie, a wręcz przyciągnął, Octavia wiedziała już, że wygrała.
— O Twoją sąsiadkę? W ogóle. Do pięt mi nie dorasta, a poza tym, to chyba nie Twoja liga. Bo jeśli by Ci się podobała, już dawno zaciągnąłbyś ją do łóżka — powiedziała z pewnością w głosie, ale znała Gabriela bardzo dobrze, No, może nie teraz, kiedy się zmienił i czasami zachowywał zbyt poważnie jak na siebie, ale wiedziała, że jeszcze jakiś czas temu zrobiłby wszystko i nie przeszedł obojętnie obok chętnej dziewczyny.
— Paskudna, wredna i co jeszcze? A może wolałbyś, żebym była grzeczna, hm? — zapytała, uśmiechając się przy tym. — Mogę być bardzo, bardzo, grzeczna — niemal wyszeptała, odchylając głowę nieco w bok, dając mu tym samym lepszy dostęp do swojej szyi. Przeszedł ją przyjemny dreszcz, a z ust Octavii wyrwało się ciche sapnięcie, kiedy ciepłe usta Gabriela drażniły jej skórę.
— Jak? Niegrzecznie. Pozwalam Ci zrobić ze mną wszystko, co tylko przyjdzie Ci do głowy, Gabe — powiedziała z uśmiechem, robiąc niewielki krok w tył.
😏
— Och, już nie wypominajmy mojego zachowania. Mogę powiedzieć na swoją obronę, że nie działałam logicznie — stwierdziła z uśmiechem. Owszem, Octavia nie potrafiła trzymać nerwów na wodzy, a szczególnie w momencie, kiedy wypiła zdecydowanie za dużo i nawciągała się nie wiadomo czego. Ale, znając jej szczęście, Gabriel pewnie nie będzie się na nią długo gniewać, a już na pewno Octavia chciała się o to postarać, by tak było. I wiedziała, że jej nie odmówi. Chyba jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby jakikolwiek facet odmówił jej zbliżenia. Octavia, owszem czasami wykręcała się bólem głowy czy złym samopoczuciem, ale nigdy nie zdarzyła jej się sytuacja w drugą stronę. Chociaż, mogła się jednak gdzieś tłuc w Octavii iskierka niepewności. Gabriel teraz był inny, dało się to zauważyć na pierwszy rzut oka, i gdzieś tam w jej głowie przez moment zaświtała myśl, że raczej mógł być rozsądniejszy i nie wykorzystywać jej jak i stanu, w którym się znajdowała.
OdpowiedzUsuńKiedy przyznał się do trójkąta, Octavia uniosła jedynie w górę jedną brew, uśmiechając się przy tym z rozbawieniem. Przecież nie mogła być o to w żaden sposób zła, to było kiedyś. I miał do tego prawo.
— No, nie wiem czy byś wytrzymał to dzielenie się mną — powiedziała, wciąż nieco rozbawiona. Powiedział to z taką pewnością w głosie, że nie mogła zareagować inaczej.
Słysząc pytanie, zamyśliła się na moment. Czy miała jakieś fantazje? Cóż, ostatnio działała typowo instynktownie, chcąc zaspokoić swoje potrzeby i nie zastanawiała się nad tym, czy jest coś, co chciałaby spróbować, albo jakby to miało wyglądać. Gabriel znał ją bardzo dobrze i wiedział, jaka Octavia jest i co lubi. Czy lubiła eksperymentować? Chyba nie. Ale zdecydowanie lubiła, jak to ktoś nad nią panował i mówił, co ma robić.
— Ostatnio zdecydowanie działam instynktownie, żeby się zaspokoić— powiedziała, wzruszając przy tym ramionami. Bo co innego miała mu powiedzieć?
Usuń— Ale podoba mi się wizja, że mam związane ręce. Nakręciłeś mnie na to ostatnio — przyznała po chwili, spoglądając na Gabriela z błyskiem w oku.
— I zdecydowanie nie lubię dominować, ale to już chyba zdążyłeś zauważyć — dodała. Wiedziała, że jej uległość wielu kręciła. Faceci po prostu lubili, kiedy mogli zdominować, a Octavia po prostu to lubiła.
— Samolubny — powtórzyła. To była jedna z cech, która ją, Gabriela i kilka innych osób zdecydowanie łączyła. Samolubność. Och, to idealnie opisywało ich charaktery.
— Też bywam samolubna — ostatnio zdecydowanie bardziej, nic kiedyś. Nie wiedziała, kiedy taka się stała, może po tym, jak traktował ją Jack? Może od niego nauczyła się tego, jak być samolubna. On był idealnym przykładem tego, najlepszym nauczycielem.
Już nie mogła wytrzymać. Materiał sukienki sprawiał, że swędziała ją skóra i jedyne czego pragnęła, to aby Gabriel długo się z nią nie droczył i po prostu ściągnął z niej wszystko. Natychmiast.
A on jak na złość, jakby czytał w jej myślach , robił zupełnie na odwrót. Drażnił się z Octavią, doprowadzał ją na sam skraj wielkiej przepaści i… czekał.
— Musimy gadać o Nikkie? Kręci Cię to, jeśli przyznam, że owszem, dziewczyna dobrze wygląda? — zapytała, nie powstrzymując kolejnego, cichego westchnięcia, które wyrwało się z jej ust, kiedy Gabriel drażnił ciepłym oddechem jej skórę. W tej chwili go nienawidzili i uwielbiała jednocześnie.
— Niegrzecznie, zdecydowanie. Ale ja Ci mogę pokazać, jak grzeczna potrafię być — powiedziała, spoglądając na Włocha. — Tak, żebyś uwierzył mi na słowo — dodała z uśmiechem. Pozwoliła sobie, aby wsunąć ręce pod jego koszulkę, której po chwili się pozbyła. Wykorzystała to, że nadal była blisko, więc złożyła kilka pocałunków na jego klatce piersiowej. Nie śpieszyła się, bo czemu by miała. Też w końcu mogła się podroczyć.
— Nagle Ci się nie podoba, że robię wszystko po swojemu? — zapytała, łapiąc za pasek jego spodni. Z nim również szybko sobie poradziła, tak samo jak z zamkiem i guzikiem. Zahaczyła palcami o jego bokserki, drażniąc się z Gabrielem.
— A może, jak twierdzisz, że nie potrafię być grzeczna, to powiesz mi, co mam zrobić,hm? — zapytała, wsuwając w końcu dłoń za materiał bokserek.
😈
— Na Twoją korzyść? Niby w jaki sposób? — zapytała, unosząc w górę brew. Uśmiechnęła się jednak, kiedy w jej głowie pojawiły się myśli, co w sumie może się między nimi dziać, i w jaki sposób jej stan jest korzyścią dla Gabriela. Bo Octavia nie miała zamiaru ukrywać, że czekała wręcz z niecierpliwością na to, co się stanie. Chciała, aby nie czekał ani sekundy dłużej, a jednak z drugiej strony podobało jej się to przeciąganie. Była między młotem a kowadłem, nie wiedząc na co się zdecydować. Czy poprosić go, aby już się z nią nie droczył i po prostu przeszedł do konkretów, czy czekać na to, co może jej zaproponować.
OdpowiedzUsuńWszystkie poprzednie emocje z niej zeszły. Nie czuła już złości, czy zazdrości. Teraz w sumie czuła milion innych emocji, których nie potrafiła opisać słowami, gdyby ktoś ją o to poprosił. Nie chciała też myśleć, że to mogła być ich ostatnia, wspólna noc. Nie, to nie wchodziło w ogóle w grę. Oczywiście, mogli dać sobie czas, ale po tym wszystkim Octavia nie potrafiłaby pogodzić się z tym, że ich drogi nagle się rozejdą.
Prychnęła z rozbawieniem na jego słowa. Nie musiała odpowiadać, bo oboje wiedzieli, że to w ogóle nie wchodziło w grę. Gabriel może zrobiłby to raz, ale tylko i wyłącznie dla zaspokojenia swojej, jak i może Octavii ciekawości, a potem wróciliby do starego układu, gdzie żadne nie musiało się nikim dzielić. Bo tak im pasowało najlepiej, a i Octavia jakoś na razie nie była skora do tego, aby wyobrażać go sobie w objęciach jakiejś innej dziewczyny.
— Może na razie zostańmy przy tym układzie — powiedziała, odgarniając kosmyk włosów za ucho.
— Oboje wiemy, że mamy za bardzo… impulsywne charaktery — dodała. Jeszcze nie tak dawno dało się to zobaczyć, kiedy oboje darli się na siebie, nie potrafiąc znaleźć żadnego wyjścia z sytuacji. Ale też byli okropnie zmienni, patrząc po tym, że teraz nie potrafili oderwać od siebie rąk. Westchnęła głęboko, kiedy brunet wręcz leniwi muskał palcami jej skórę, drażniąc tym samym Octavię, jak chyba nigdy wcześniej. Miała wręcz ochotę sama zerwać z siebie ubranie, ale mimo wszystko zdecydowała się nie robić nic.
— Myślałam o Tobie. Wyobrażałam sobie, co możemy ze sobą… zrobić — mruknęła w odpowiedzi, uśmiechając się delikatnie. Nic więcej nie powiedziała, chcąc tym samym sprawić, żeby sam Gabriel zaczął zastanawiać się nad tym, co Octavia robi, gdy nie ma go w pobliżu.
— A Ty Gabe, co robisz, jak mnie nie ma w pobliżu? — zadała po chwili to samo pytanie, zaciekawiona odpowiedzią, jaką może usłyszeć. Przesunęła spojrzeniem po jego ciele, niespiesznie palcami muskając jego skórę, która nie była zakryta przez materiał jakiegoś ubrania. Lubiła patrzeć na jego tatuaże, wręcz misternie wykonane. Uśmiechnęła się, kiedy koszulka Gabriela znalazła się na podłodze, a ona już bez większych ograniczeń mogła go dotykać.
OdpowiedzUsuń— Myślisz, że nie jestem gotowa? — zapytała znów, unosząc nieco w głowę w górę.
— To może mnie nauczysz, hm? — zapytała po raz kolejny. Jeśli uważał, że nie była gotowa, to ona była bardzo chętna, aby jej to wszystko pokazał.
Widząc jego reakcję na to, jak złożyła kilka pocałunków na jego skórze, na ustach Octavii pojawił się delikatny, pełen zadowolenia uśmiech. Był tak podatny i wyczulony na jej dotyk, tak samo jak ona na jego. Czuła za każdym razem ten przyjemny dreszcz, kiedy dłonie Gabriela prześlizgiwały się po jej ciele. Gdy palce Salvatore zacisnęły się na nadgarstku Blanchard, ta spojrzała na niego nieco zaskoczona.
— Przepraszam — mruknęła cicho, uśmiechając się. Och, to było właśnie to, czego potrzebowała. Kontrola. Boże, jak ją to kręciło. Na kolejne polecenie, które padło z jego ust, kiwnęła głową. Chciał, aby pokazała jak bardzo grzeczna potrafi być, więc proszę bardzo. Octavia nie miała zamiaru się stawiać. Nie tym razem.
Z uwagą obserwowała każdy jego krok, zastanawiając się, co takiego dla niej przygotował.
— Dobrze — powiedziała, wykonując polecenie. Zamknęła oczy, cierpliwie czekając na to, aż do niej podejdzie. I nie otworzyła ich do momentu, kiedy Gabriel jej na to pozwolił. Kiedy otworzyła oczy, jej spojrzenie najpierw spoczęło na twarzy Gabriela, oraz na masce, którą miał na sobie. Octavia uniosła rękę, muskając palcami delikatny materiał na jego twarzy.
— Podoba mi się — powiedziała z uśmiechem.
🔥
Uśmiechnęła się trochę krzywo, słysząc słowa Gabriela. Chyba nie zdawał sobie sprawy, ile w tym wszystkim było racji. Bo wiele rzeczy powstrzymywało Octavię przed tym, aby tak naprawdę być sobą. Dopiero kiedy nieco wypiła, czy coś wzięła, na wierzch wychodziło jej prawdziwe ja. Chyba tak naprawdę bała się tego, co mogą pomyśleć inni, kiedy poznają ją od innej strony. Zawsze przecież była cholerną Perfect O, idealna w każdym calu. Nie wchodziło w grę, żeby na wierzch wyszło, że Octavia tak samo jak większość jej znajomych jest taka sama. Zepsuta, pyszna i utwierdzona w tym, że jest najlepsza. I choć rodzice starali się wychować ją i jej rodzeństwo na normalnych, nie mogło umknąć innym to, że rodzina Blanchard jest po prostu lepsza. Ona jest lepsza.
OdpowiedzUsuń— Znasz mnie i wiesz, jaka jestem — odpowiedziała, choć sama w to nie wierzyła. Zmieniła się w jakimś stopniu, a Gabriel pewnie to zauważył, trudno w końcu było to przeoczyć. — Ale nie mówmy teraz o tym, jaka jestem i co mnie może powstrzymywać — poprosiła. Nie, to nie była odpowiednia chwila na tego typu rozmowy. Chyba nigdy nie będzie takiej chwili.
Nie czuła się z tym źle, że ona jest w znacznie gorszym stanie niż Gabriel i nie odnosiłą wrażenia, aby ją wykorzystywał w jakikolwiek sposób. Kontaktowała, wiedziała co działo się wokół niej i z nią samą. I chciała tego, potrzebowała wręcz jego dotyku. Bo gdyby było inaczej, Salvatore nie posunąłby się do niczego więcej. Zapewne gdyby Octavia była w gorszym stanie, położyłby ją do łóżka i kazał iść spać, nic więcej. Ufała mu, jak nikomu innemu, wiedziała, że nie zrobiłby jej takiego świństwa.
Octavia nie miała zamiaru się wycofywać, bo za daleko już w tym wszystkim doszli, a ona z każdą kolejną sekundą którą mijała, czuła jeszcze większą ochotę. Nie, zdecydowanie byłaby wariatką, gdyby teraz nagle się wycofała. Blanchard za to nie wybiegała myślami do przodu, liczyło się tu i teraz a potem… potem się zobaczy, co wymyślą i jak między nimi będzie.
Mimowolnie jęknęła cicho, niekontrolowanie, kiedy usłyszała pytanie, które zadał jej Gabriel. Jego niski głos sprawiał, że robiło jej się gorąco, cholernie gorąco. Jego dotyk sprawił, że przeszedł ją dreszcz, a on z łatwością mógł to zauważyć. Była teraz niczym otwarta książka, mógł z nią zrobić dosłownie wszystko, zgodziłaby się bez wahania, nie zastanawiając się nad konsekwencjami. Chciała go wręcz zmusić do tego, żeby ściągnął z nią w końcu tą przeklętą sukienkę, a nie bawił się nią i drażnił. Boże, jaki on był okropny.
— Mhm, tylko to — skłamała. Uniosła głowę, spoglądając na bruneta. Na usta wkradł się delikatny uśmiech. — Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, Gabe. Ale jeśli chcesz tak bardzo wiedzieć… Tak, dotykałam się. A potem wyobrażałam sobie, że bierzesz mnie w różnych miejscach. Na przykład najpierw przy ścianie, albo rano pod prysznicem. Albo w łóżku, od tyłu — wyznała w końcu kilka swoich myśli, które mogły mu nakreślić, co może z nią zrobić.
Nie spodziewała się, że Gabriel będzie tak cierpliwy w swojej grze. Ona sama już miała dość, czekała tylko na ten jeden moment, który Salvatore tak bezczelnie od niej wręcz odciągał.
— Klęczącej — powtórzyła z uśmiechem. Była w stanie klęczeć cholernie długo, byleby Gabrielowi było dobrze, ale on o tym mógł przecież bardzo dobrze wiedzieć. Nie, on to wiedział. Wiedział, że Octavia zrobi wszystko, o co on ją tylko poprosi. Kiedy więc się nieco od niej odsunął, Octavia spojrzała na niego nieco zaskoczona. Szybko jednak wszystko wróciło do normy, a ona znów miała go przy sobie. Przylgnęła do Salvatore całym swoim ciałem, nawet nie za bardzo zwracając uwagę na fakt, że ten popsuł jej sukienkę, kiedy w końcu stwierdził, że to jest odpowiedni moment, aby ją z niej ściągnąć. Oddała ten naglący pocałunek, marząc, aby on nigdy się nie kończył, ale Gabriel znów postanowił zrobić jej na złość, przerywając tą przyjemność.
Usuń— Długo masz zamiar jeszcze to wszystko przeciągać? —zapytała, łapiąc głęboko powietrze w płuca. — Ostatnio bardzo Ci się spieszyło i opieprzyłeś mnie, że to ja się ociągam, a teraz robisz to samo — wypomniała z rozbawieniem.
Nie czekała też na żadną z odpowiedzi, bo nie były one dla Octavii ważne. Myśli w jej głowie szalały, ona sama szalała. Teraz to Octavia przyciągnęła Gabriela do siebie, chwytając go za rękę. Tym razem to ona go pocałowała, zsuwając się później ustami po jego ciele. — Jak teraz mnie w jakikolwiek sposób powstrzymasz, to nie licz, że będę klękać. Zastanów się dobrze, Gabe — zagroziła niby, posyłając mu przy tym łobuzerski uśmiech, kiedy jedna z jej dłoni zsuwała się w dół, aż w końcu znalazła się za materiałem bokserek. Ścisnęła jego członka, niespiesznie poruszając ręką. Jeśli on się z nią bawił, to czemu Octavia nie mogła tego zrobić?
— Więc, co mam zrobić, Gabe? — wymruczała, składając kolejny pocałunek na jego klatce piersiowej.
🔥😈
Wiedziała, kiedy wyznaczyć granicę, gdy temat zbliżał się do tej niebezpiecznej linii, której Octavia zazwyczaj nie przekraczała. Teraz właśnie nadchodził ten moment, kiedy zdecydowała się uciąć temat, zanim ten jeszcze na dobre się rozwinął. Nie lubiła myśleć o sobie, że nie jest idealna. Przecież zawsze każdy ją na taką kreował, nie wiedząc, jak wiele skaz nosi w sobie Octavia Blanchard, a ona też najzwyczajniej w świecie nie wyprowadzała tych wszystkich osób z błędu. Jednak, te wszystkie plotki, które pojawiały się na jej temat, to co działo się w jej życiu, wiedziała, że to stawia ją w złym świetle. Dlatego też teraz chyba nieco się z tym wszystkim kryła. Z załamaniem, złym samopoczuciem, pustką i tą dziwną nie wiedzą, co zrobić i jak postąpić. Dlatego zaczęła uciekać w to, co dawało jej chwilę spokoju, ukojenia i wyciszenia natrętnych myśli.
OdpowiedzUsuńByła też sytuacja z Gabrielem. Niejasna, zagmatwana i zdecydowanie to co teraz robili ze sobą, w żaden sposób nie pomagało im w podjęciu jakiejkolwiek decyzji.
— Dziwi Cię to? Każdy tu kłamie. Taa nasza natura — powiedziała, wzruszając przy tym ramionami, jednak było w tych słowach wiele prawdy. Oni, wychowani na Upper East Side, z łatwością kłamali, bez mrugnięcia okiem. Kłamstwa płynęły w ich żyłach, mieszały się z krwią, niemal ją brudząc. Nawet Octavia kłamała, a wielu nie miało pojęcia, jak dużo prawdy jest w stanie ukryć pod płaszczykiem kłamstw i ładnego uśmiechu. To zawsze wystarczyło, ludzie spijali jej słowa, niczym jakiś nektar. Odwzajemniali jej uśmiechy, zgadzali się z każdym słowem. I to ją chyba momentami najbardziej wkurzało. Teraz też miała wrażenie, że okłamują się z Gabrielem nawzajem. Że to ostatni raz, kiedy idą ze sobą do łóżka. Że porozmawiają i jakoś rozwiążą tą całą sytuację między sobą. Bo oboje wiedzieli, że może wytrzymaliby bez siebie kilka dni, a potem bez słowa znów by się w sobie zatracili. Tak chyba było im łatwiej, ale też to donikąd ich nie zaprowadzało.
Uśmiechnęła się lekko na słowa bruneta. Oczywiście, że mogli to wszystko zrobić. Mieli sporo czasu, całą noc przed sobą, której Octavia zdecydowanie nie chciała przespać. W końcu, zauważyła, że oboje dochodzili do tego momentu, kiedy ich cierpliwość się kończyła, i musiała przyznać, że bardzo ją to cieszyło, bo już miała zdecydowanie dość tej gry, tego przeciągania. Nie, Octavia nie należała do najcierpliwszych osób na świecie, a szczególnie teraz. Chciała wszystko mieć już teraz, a najlepiej natychmiast. Chciała, żeby Gabriel przestał się nią bawić w sposób, który teraz był dla niej najgorszą, możliwą torturą, która wpadła Salvatore do głowy.
Usuń— Na głowę upadłeś? Wiem, że robisz to specjalnie, ale ja nie mam zamiaru już dłużej czekać. Boże, to gorsze niż tortury, a Tobie widzę sprawia to ogromną radość — mruknęła. Nie widziała innej opcji, jak po prostu przejąć inicjatywę, pokazać Gabrielowi, że jeśli on nic nie zrobi, Octavia jest chętna, żeby to wszystko przyspieszyć, bo wystarczyło jedno jej spojrzenie, a wiedziała już, że i Gabriel dłużej już nie da rady, że jego to czekanie też powoli wykańcza. Nie rozumiała więc, czemu im to robił? Czemu to wszystko tak przeciągał, zamiast po prostu ją wziąć, tak jak o to prosiła?
— Super, ale nie na długo bądź grzeczny — powiedziała z rozbawieniem, spoglądając na jego twarz dosłownie na moment. Zdecydowanie, podobała jej się wizja, jak ta noc może się skończyć, a i Gabriel też raczej był zadowolony z tego, że Octavia tu była.
Chyba nawet troszkę zaczynała jej się podobać opcja z przejęciem kontroli. Widziała, co dzieje się z Gabrielem, jak z każdym jej dotykiem czy pocałunkiem się poddaje, a to dawało Octavii większe pole do kontrolowania tego wszystkiego. Jednak, czy chciała teraz się tak bawić, jak jeszcze niedawno Gabriel, kiedy sama pragnęła, aby dobrać się do niego jak najszybciej? Nie, zdecydowanie nie chciała być taka wredna jak on.
— Żadnych nie potrzebuję — mruknęła z uśmiechem. Jej za to zdecydowanie się spieszyło. Chciała zerwać z nich ubrania, które teraz aż za bardzo im wadziły. Więc, nie czekając dłużej, zsunęła z niego spodnie, a następnie bokserki, by chwilę później klęknąć przed nim, jak tego pragnął.
🥵
Miała nadzieję, taki cichy głosik w głowie, który mówił jej, że to wszystko nie skończy się tak szybko. Bo nie chciała, aby to wszystko dobiegło do końca, aby jutro miało być inaczej. Nie, Octavia również nie potrafiła sobie wyobrazić, że nagle mogłoby zabraknąć Gabriela. I w niej obudziły się znów jakieś uczucia do Salvatore, choć przecież po tym jak ze sobą zerwali, zarzekała się, że już nigdy mu nie zaufa. Jednak, jak widać życie potrafiło zaskakiwać, a oni tym bardziej. Po tych wszystkich miesiącach, podczas których krążyli wokół siebie, stało się coś, czego chyba żadne się nie spodziewało. Może i dorośli do tego, aby spróbować na nowo, jednak było dla nich zdecydowanie za wcześnie, aby jakkolwiek nazwać te uczucia, które im towarzyszyły. Teraz jednak nie to było najważniejsze. Dla Octavii liczył się tylko Gabriel. Każdy jego pocałunek, dotyk czy choćby najmniejsze spojrzenie. Lubiła to, jak jego oczy błyszczały, jak sam powoli zdawał sobie sprawę że już dłużej nie wytrzyma. To, jak się uśmiechał, gdy opadała na kolana, mimo tego, że znów pyskowała.
OdpowiedzUsuńNo dobrze, Gabriel miał zdecydowaną rację z tym, że Octavia znów zaczynała pyskować, ale jakoś ciężko jej się było powstrzymać. Jakby nagle ta cecha charakteru była znacznie silniejsza od niej.
— Harcerze nie kłamią. Ty zdecydowanie nie należałeś do żadnej drużyny — powiedziała z rozbawieniem. Ludzie ich pokroju nigdy nie należeli do harcerzy, to wydawało jej się takie… zwyczajne. Oni mieli inne, zdecydowanie kosztowniejsze zainteresowania. Harcerstwo do nich nie należało. I nie oszukujmy się, nikt z nich raczej nie był w stanie aż tak bardzo się poświęcić. Biwaki pod gołym niebem? Nsuka różnych umiejętności? Nie, oni byli przyzwyczajeni do luksusu, a jedynymi umiejętnościami, jakie nabywali , to to jak zwrócić na siebie uwagę by było o nich głośno. Nic więcej, tyle wystarczyło.
Dwa razy nie musiał powtarzać. Octavia naprawdę była w stanie zrobić wszystko, aby ta jego cholerna sąsiadka usłyszała, jak dobrze się bawią. I nie oszukując, rozzłościła Octavie, kiedy to zmierzyła ją wzrokiem i wręcz z pogardą powiedziała, że Gabriel ma kogoś do pocieszenia. Blanchard poczuła się jak jakaś pierwsza lepsza, choć z drugiej strony wiedziała, że wygrała i sąsiadka wariuje z zazdrości. A teraz miała wariować jeszcze bardziej. Już ona się o to postara.
Kiedy poczuła, jak Gabriel wplata palce w jej włosy, wciągnęła mocno powietrze w płuca. Lubiła to uczucie, swego rodzaju kontrolę, która nad nią miał. Złapała się na tym, że też już dawno nie słyszała tego, jak ładna dla kogoś jest. Owszem, Gabriel praktycznie za każdym razem jej to powtarzał, kiedy dochodziło do zbliżenia między nimi, ale teraz Octavia miała wrażenie, że ten komplement ma w sobie ogrom uczuć, których tak bardzo się bał. Spojrzała więc na niego, na jeden krótki moment, zanim zrobiła to, o co ją jeszcze chwilę temu.
Podniosła się w momencie, kiedy czuła, że jeszcze chwila i Gabriel dojdzie. Nie chciała jednak dłużej czekać, dlatego też po prostu ściągnęła z siebie bieliznę, odrzucając ją gdzieś na bok.
— Przestańmy to przedłużać, hm? Proszę Cię, Gabe, ja już dłużej nie wytrzymam — powiedziała, kiedy znów znalazła się tuż obok niego. Jedyne, czego pragnęła w tym momencie, to to aby ją w końcu wziął. Chciała go poczuć w sobie, a nie bawić się jakieś głupie gierki. Zdecydowanie, musieli skończyć z tą grą wstępną, która była już za długa. Nie czekając dłużej, chwyciła Salvatore za rękę i pociągnęła w stronę łóżka, a kiedy był już obok, popchnęła go na materac. Gdy się na nim znalazł, Octavia chwilę później usiadła okrakiem na jego udach, złączając ich usta w kolejnym, naglącym pocałunku. Znów przejęła inicjatywę, naprowadzając go na siebie. Jęknęła wprost w usta Gabriela, czując to przyjemne ciepło, które w momencie rozlało się po jej ciele, gdy znalazł się w niej. Niespiesznie poruszyła biodrami, chcąc im nadal wspólny rytm.
😏
Żadne z nich chyba nie chciało spędzić życia w samotności. Octavia jak na razie przyzwyczajała się do tego wszystkiego, ale świadomość, że nie ma obok siebie osoby, która jest dla niej ważna, nieco ją dobijała. Dobijała też ją myśl, jak ma nazywać Gabriela, jak określić łączącą ich relację, jak to wszystko ubrać w słowa.
OdpowiedzUsuńOstatnie miesiące były chyba najintensywniejszymi w jej życiu. Były to miesiące, które przeciągnęły ją po podłodze, wdeptały w ziemie, okaleczyły w sposób nie do opisania. Były to też miesiące, kiedy w jej życiu na chwilę zapaliło się światełko, zrobiło się jaśniej i już nie tak smutno, jak na początku. Jasność ta dawała nadzieję, że może nie teraz, nie jutro czy pojutrze, ale za jakiś czas będzie jeszcze dobrze. Nikt nie wiedział, co przyniesie czas, a im pozostało tylko chyba łapać te chwile, które stawiał przed nimi los.
W tym momencie był tylko on. Liczył się tylko i wyłącznie Gabriel. Jego bliskość, dotyk, każdy pocałunek. Każde westchnienie, jej imię wypowiedziane z jego ust. Liczył się każdy dreszcz, który przebiegał przez ich ciała. Za to nie liczyła się żadna kłótnia, która miała miejsce chwilę temu, Nikkie czy zazdrosna sąsiadka. Byli tylko oni, pokój wypełniony ich jękami, ich splecione ze sobą ciała.
Gabriel nie wiedział, jak wiele chciała mu powiedzieć, czy przeprosić za swoje zachowanie. Tylko, że Octavia nie potrafiła ubrać tego wszystkiego w słowa, a gesty, te wydawały się o wiele łatwiejsze, niż powiedzenie, co w niej siedzi i jak bardzo tego wszystkiego się boi. Boi się, że może znowu będzie jak kiedyś. Boi się zrobić ten jeden krok, który ktoś z nich musi w końcu zrobić. Aż w końcu, że boi się, ale tak bardzo chce, aby między nimi było dobrze, by spróbowali znów coś stworzyć, ale tym razem coś nowego i bardziej trwalszego. Bo w końcu oboje dojrzeli, prawda? Już nie byli takimi głupimi dzieciakami, dla których nie liczyło się nic innego, niż czubek własnego nosa. Każde z nich spoglądało już na życie inaczej i inaczej do niego podchodziło.
Przylgnęła do Gabriela, kiedy ten usiadł i ją do siebie przyciągnął jeszcze bliżej. Oddała pocałunek, wplątując palce w jego włosy. Pociągnęła lekko za kosmyki, wzdychając cicho, kiedy zacisnął palce na jej biodrach. Gdyby mogła, chciałaby być jeszcze bliżej niego, ale to już było niemożliwe.
Czuła ciepło jego ciała. Czuła każdy jego oddech, westchnięcie czy najmniejsze mruknięcie spowodowane tą przyjemną bliskością, którą ze sobą dzielili.
Otworzyłą oczy, spoglądając na Gabriela, kiedy wymruczał te kilka słów. Poruszyła się już nieco spokojniej, dostosowując do jego ruchów. Delikatny uśmiech zagościł na ustach Octavii, gdy ta spoglądała na Salvatore z uwagą.
— Też mi mieszasz w głowie, Gabe. Co z tym zrobimy? — zapytała cicho. Nie miała pojęcia, co mieli z tym zrobić, bo oboje namieszali sobie w głowach. Odetchnęła głęboko, znów odnajdując jego usta swoimi. Chyba na razie nie chciała się zastanawiać nad tym wszystkim, a to zamieszanie w jej głowie, które powodowała jego osoba, było całkiem przyjemne. Czuła się tak, jakby właśnie wypiła za dużo szampana, ale było jej z tym wszystkim dobrze. — Nie przestawaj — wyszeptała, zaczynając znów poruszać się nieco szybciej.
💘
Naprawdę, mogli się nad tym wszystkim zastanawiać bez końca, ale czy to było im potrzebne? Octavia zdecydowanie wolała skupić się teraz tylko i wyłącznie na nich. Na wspólnie spędzonym czasie, dotyku, pocałunkach, czy po prostu byciu obok siebie. Niepotrzebne im były dodatkowe decyzje, które i tak miały nie być podjęte właśnie dzisiaj. Zdecydowanie wolała słuchać ich jęków przyjemności, niż mieliby zastanawiać się nad tym co ze sobą zrobić. Zdecydowanie też wolała widzieć Gabriela w takim stanie jak teraz, niż miałby się wręcz katować tym, jaką decyzję podjąć.
OdpowiedzUsuńDlatego też spojrzała na niego, z delikatnym uśmiechem, kiedy raz po raz wchodził w nią i wychodził. Kiedy błądził dłońmi po jej ciele, aż w końcu kiedy wspólnie doszli. Tak, zdecydowanie to był ten widok, który mocno zapadł w jej pamięci.
Z głośnym westchnieniem opadła na Gabriela, kiedy jej ciało przestały wstrząsać pojedyncze dreszcze. Czuła się nieco zmęczona, ale nie przeszkadzało jej to w żaden sposób. Zmęczenie te należało do tych przyjemnych i podejrzewała, że gdyby tylko chciał drugą rundę, ona zgodziłaby się bez wahania. Zsunęła się z bruneta, kładąc tuż obok, po czym sama niespiesznie przesunęła ręką po jego klatce piersiowej. Uśmiechnęła się lekko, kiedy poczuła jego ciepłe usta na swoim ciele. Nie przeszkadzała jej ta cisza, która między nimi zapanowała, mogłaby też już milczeć do samego rana, ale najważniejsze co było, to ta chwila. Było inaczej, niż jeszcze jakiś czas temu. Wówczas chyba żadne z nich nie podchodziło do tego wszystkiego tak poważnie jak teraz.
Uniosła się, podpierając głowę na jednej ręce, po czym spojrzała na Gabriela z uwagą.
— Nie musimy rozmawiać. Możemy po prostu… zobaczyć co się stanie. Bez podejmowania ważnych decyzji właśnie teraz — powiedziała, wzruszając przy tym ramionami. W głowie Octavii również pojawiało się wiele myśli, które chciała wypowiedzieć, ale powstrzymywała się z całych sił, aby nie psuć niczego. Tak było dobrze.
Na jego prośbę kiwnęła głową, również się uśmiechając. Tak, ten pomysł był dobry, poważnymi sprawami mogli się zająć zdecydowanie później.
— Zmęczyłeś mnie — powiedziała z uśmiechem, kiedy w końcu, niechętnie, ale przerwała ich pocałunek. Po chwili namysłu przysunęła się do Gabriela, przytulając się do jego ciała, po czym przymknęła oczy.
— Jeśli jutro wstanę o jakiejś normalnej porze, to zrobię nam śniadanie. Mam nadzieję, że masz coś w lodówce oprócz światła. Chyba, że też poszedłeś na łatwiznę, i sobie zamawiasz dietę pudełkową — powiedziała z rozbawieniem, choć musiała przyznać, że to było wygodne wyjście. Człowiek z rana za bardzo nie musiał myśleć, co ma zjeść, bo już wszystko miał gotowe.
— Idziemy spać? Chyba, że masz jeszcze jakieś inne plany na resztę tej nocy, to może się na nie zgodzę.
💘
To było miłe uczucie, móc położyć się w łóżko obok drugiej osoby. Może i czuła się na początku nieco dziwnie, ale w końcu przecież właśnie tego chciała, prawda? Bo gdyby było inaczej, zapewne po wszystkim by się zebrała i poszła do siebie. Octavia też złapała się na myśli, że miałoby było, gdyby tak częściej zasypiali obok siebie, w ogóle by jej to nie przeszkadzało. Z początku też nie potrafiła zasnąć. Nieco wierciła się na swoim miejscu, aż w końcu zasnęła wtulona w Gabriela. I tak, chciała zasypiać przy nim znacznie częściej.
OdpowiedzUsuńPoranek też był tym, który należał raczej do leniwych. Nikomu z ich dwójki się nigdzie nie spieszyło. Nie wstali zaraz z budzikiem, bo żaden nie zadzwonił. Octavia nie pamiętała, kiedy ostatnio pozwoliła sobie na taki leniwy poranek, zazwyczaj zawsze wstawała dość wcześnie, a cały dzień z góry miała mniej więcej zaplanowany. Teraz było inaczej, mogła powtórkowa się, zakopana w kołdrę, potem wzięła szybki prysznic i zjadła się za późne śniadanie, choć to ona dzień wcześniej obiecała, że je zrobi.
Przegryzając kawałek bekonu, uniosła głowę i spojrzała na Gabriela, gdy ten się odezwał. Później jej spojrzenie na moment spoczęło na jego koszulce, którą miała na sobie. Podejrzewała, że Gabe zdecydowanie wołany, gdyby Octavia nie miała nic na sobie, ale jakoś musiał przeżyć ten fakt.
— Podoba mi się. Chyba będzie to już taka moja koszulka, jak będę do Ciebie przychodzić — stwierdziła, posyłając mu uśmiech. Może powinna najpierw się zapytać, czy może coś wziąć z jego szafy, ale z drugiej strony wiedziała, że Gabriel zły nie będzie.
— Poza tym, ktoś wczoraj zepsuł zamek w mojej sukience — zauważyła, biorąc kawałek gofra do ust. Na kolejne słowa Octavia pokręciła głową na boki. — Wszystko jest w porządku, Gabe. Smakuje mi — odpowiedziała zgodnie z prawdą, chwytając za kubek z kawą. Upiła łyk, delektując się smakiem. Wszystko jakby tego poranka smakowało lepiej.
Miło było przez chwilę, jednak po chwili dotarł do nich dzwonek do drzwi. Octavia też pierwsze o czym pomyślała, to ta dziwna sąsiadka Gabriela i jedynie go zrobiła, to uśmiechnęła się z wyraźnym rozbawieniem na jego słowa. Och, ona już z łatwością by sobie z nią poradziła.
Była nieco zaskoczona wizytą ojca Gabriela i nie ukrywała tego, kiedy jej spojrzenie i spojrzenie Enzo się skrzyżowały. Niemniej jednak, Octavia jak zawsze uśmiechnęła się delikatnie w stronę mężczyzny, kiwając mu głową na powitanie.
— Dzień dobry, Panie Salvatore — odpowiedziała grzecznie, biorąc w dłonie kubek z jeszcze ciepłą kawą. Wiedziała, jak to wszystko mogło wyglądać w oczach mężczyzny, ale czy jakoś się tym przejmowała? Niekoniecznie.
— Octavia — przedstawiła się również po chwili, posyłając Addison uśmiech. Wydawała się miła, na pierwszy rzut oka.
Niezręcznie poczuła się dopiero w momencie, w którym ojciec Gabriela wspomniał o jego matce, jednak Octavia nie dała tego po sobie poznać. Za to odwróciła głowę, spoglądając z uwagą na bruneta, bo wiedziała bardzo dobrze, że temat jego matki jest bardzo drażliwy dla niego samego, jak i całe rodziny Salvatore.
🤨
Octavia miała ogromną ochotę zaśmiać się na głos, gdy usłyszała, jak nazwał ją Enzo. Jednak, była mu też za to wdzięczna, bo mógł od razu wypalić, że jest jego dziewczyną, ale jak zawsze wybrnął z klasą z tej nieco zawiłej sytuacji. Zapewne od razu mógł się domyślić, że między tą dwójką jest coś na rzeczy, ale nie dopytywał się i nie drążył, bo przecież to nie był temat, który go tu sprowadził.
OdpowiedzUsuńOctavia upiła łyk kawy, skupiając się na pokrojeniu ostatniego z gofrów, którego miała na talerzu. Zdecydowanie, czuła się nie na miejscu, że jest świadkiem tej rozmowy i chyba wolała, aby panowie porozmawiali w samotności, jednak Gabriel był uparty, ale też miał rację — i tak zapewne za niedługo wszyscy mieli się dowiedzieć o tym, że jego matka wychodzi z więzienia. Była to świetna pożywka dla wszelkiego rodzaju plotkarskich gazet i portali, które czekały na jakiś gruby temat. I proszę, za niedługo mieli go dostać wręcz na srebrnej, jak nie złotej tacy.
Nigdy też nie wypytywała o jego matkę. Odniosła wrażenie, że jest to temat tabu dla Gabriela, a Octavia w zwyczaju nie miała naciskać na cokolwiek, jeśli druga strona ewidentnie nie chciała rozmawiać i unikała danego tematu jak ognia. Sama też z resztą taka była. Wolała wszystko tłamsić w sobie, a dzielenie się czymkolwiek co w niej siedzi, przychodziło jej z trudem, nawet jeśli to była dla niej bliska osoba. Lubiła sobie radzić ze swoimi problemami sama, po prostu. I to nie tak, że została w ten sposób wychowana, po prostu miała taki, a nie inny charakter.
Czuła więc, że po tym wszystkim ich poranek nie będzie należał do tych spokojnych k przyjemnych. Mogła sobie jedynie wyobrazić, jak czuł się Gabriel, na którego to też spojrzała znów z uwagą. To był chyba z jeden z najbardziej drażliwych tematów, który spędzał sen z oczu młodego Salvatore, a ona tak naprawdę nie wiedziała, jak mu pomóc lub co powiedzieć.
— Zapewne w ciągu najbliższych kilku dni, jeśli sąd już się na wszystko zgodził, a ona wcześniej wykazała, że ma się gdzie zatrzymać i w jakiś sposób utrzymać. Nic pan wcześniej nie wiedział? — zapytała, spoglądając na Enzo. Octavia podejrzewała, że musiał wiedzieć o wszystkim dużo wcześniej. Wyjście warunkowe nie było czymś łatwym, jak wiele osób sądziło, a składało się na to wiele czynników, nie tylko dobre zachowanie podczas odbywania wyroku. Może jednak nie powinna się wtrącać w to wszystko, ta sprawa zdecydowanie należała do Gabriela i jego ojca, ją to nie powinno nic interesować.
— Gabe, Twój tata chciał dobrze. Też wydaje mi się, że to najlepszy sposób, a nie jakiś głupi sms czy telefon — powiedziała, spoglądając to na jednego, to na drugiego. Lubiła jego ojca, niejednokrotnie zamienili kilka zdań czy różnych poglądów, kiedy jeszcze Gabriel mieszkał razem z Lorenzo. Był miły, po prostu i w jakiś sposób Octavia odniosła wrażenie, że i on ją lubił.
— Ma ciebie. Może chce… hm nie wiem, nadrobić stracone lata? — zapytała, unosząc w górę jedną brew. Nie wiedziała, czy akurat dobór tych słów był trafny w tej relacji, ale różnie mogło się zdarzyć.
— Ludzie się zmieniają. Dużo osób w więzieniu dopiero zaczyna zauważać swoje błędy i ich żałować — dodała po chwili.
😗
Gdzieś tam w głębi siebie Octavia odetchnęła głęboko, kiedy usłyszała, że Lorenzo nazywa ją tylko i wyłącznie przyjaciółką, a nie nikim więcej. Bo gdyby inaczej dobrał słowa, już zrobiłoby się poważniej, a tego na razie ani Gabriel ani tym bardziej Octavia nie chcieli.
OdpowiedzUsuńJednak, wszyscy wokół bardzo dobrze wiedzieli, co jest między Octavią a Gabrielem, tylko ta dwójka oszukiwała się, że w sumie, to sami nie wiedzą, jak to wszystko nazwać, bo tak było im wygodniej. I w sumie doszli już do jakiegoś porozumienia, co i tak było jak na nich niecodzienne.
— Przepraszam, nie powinnam tak wypytywać, ale wie Pan, nazwijmy to zboczeniem zawodowym — powiedziała, uśmiechając się przepraszająco w stronę Lorenzo. Tak, Octavię raczej nie powinny w żaden sposób interesować ich rodzinne sprawy. W ogóle nie powinna brać żadnego udziału w tej rozmowie A jednak, była tu i chciała też jakoś podnieść na duchu Gabriela, choć wiedziała, jak ciężka będzie to rzecz do zrobienia. Wiedziała, jak uparty potrafi być Gabriel i jeśli się na coś nastawił, to nie było takiej mocy, ani raczej takiego człowieka, który namówił by go do zmiany zdania. Octavia mogła spróbować go do tego nakłonić, owszem, ale czy chciała? To w sumie była sprawa pomiędzy Gabrielem a jego matką, która raczej nie kwapiła się do tego, aby jakkolwiek nawiązać kontakt ze swoim jedynym synem, co dla Octavii było… surrealistyczne. Nie mogła sobie wyobrazić, że miałaby gdzieś swoje własne dziecko. Nie wiedziała, czy to wszystko zależy od tego, że tak została wychowana, czy po prostu od charakteru Moreny. Przecież w ich świecie było całkiem normalne to, że rodzice mieli gdzieś swoje dzieci, a braki rekompensowali drogimi prezentami i pieniędzmi.
— Okej, nie pytałam — powiedziała, nie chcąc tym samym jeszcze bardziej denerwować Gabriela. Zdecydowanie już mu wystarczyło, kiedy dowiedział się, że jego matka wychodzi. Dopiła do końca kawę oraz dojadła śniadanie, myśląc, że to już koniec wizyty Enzo. Ten jednak zaskoczył nie tylko Gabriela, ale i Octavię swoją propozycją.
Brunetka uniosła w górę jedną brew, najpierw spoglądając na Gabriela, chcąc rozszyfrować, jak on zapatruje się na propozycję swojego ojca, a później przeniosła spojrzenie na starszego Salvatore, uśmiechając się przy tym delikatnie.
— Och, będzie nam… bardzo miło. Zapewne za niedługo wszystko ustalimy z Gabrielem — odpowiedziała za ich dwójkę, mając nadzieję, że brunet nie będzie miał jej tego za złe. W końcu chciała dobrze, a widać było, że Enzo był naprawdę chętny na to, aby się z nimi zobaczyć.
— Jasne, pozdrowię. Tata pewnie będzie chciał się spotkać na jakąś partyjkę golfa, czy coś. Ostatnio marudzi, że nie ma z kim grać — odpowiedziała, wiedząc, że ich ojcowie mieli ze sobą dość dobre kontakty i chyba się lubili. — Wie pan, zasiedział się ostatnio trochę w domu i zrobił się zrzędliwy — poskarżyła się nieco, choć bardziej ją to wszystko bawiło.
Kiedy w końcu zostali sami, spojrzała na Gabriela, a po chwili zsunęła się ze swojego krzesła, pozbierała brudne naczynia i okrążyła wyspę kuchenną, kierując się do zmywarki.
Włożyła naczynia do środka, po czym oparła się plecami o kuchenny blat.
— Będę musiała za chwilę się zbierać. Muszę iść z Aylą na spotkanie do żłobka, bo ma aklimatyzację. Jeśli chcesz, wpadnij wieczorem — powiedziała, po czym podeszła do Gabriela, przytulając się do jego pleców.
— Wiesz, że zawsze możesz ze mną o wszystkim porozmawiać, prawda? Czasami trzeba się komuś wygadać, Gabe — powiedziała, nie odrywając się od niego.
😗
Octavia za to ucieszyła się z propozycji ojca Gabriela. Bo widziała w tym bardziej opcję, żeby relacje między tym dwojgiem się nieco poprawiły, więc jeśli miała im w jakikolwiek sposób pomóc, Octavia była gotowa do takiego kroku. Podejrzewała jednak, że Gabriel nie podziela jej entuzjazmu do spotkania się z ojcem i Addison, więc pewnie będzie chciał ten temat odwlekać jak najdłużej. Okej, musiała też być świadoma tego, że pewnie gdyby tylko doszło do spotkania, pewnie pojawiłyby się pytania, co między nimi jest, ale taka zapewne była kolej rzeczy.
OdpowiedzUsuń— Jasne, wolę jechać z Tobą, niż jakimś uberem. Ostatnio trafiłam na gadatliwego Irańczyka — zaśmiała się, wspominając ostatnią jazdę przez Nowy Jork. Tak, zdecydowanie wolała spędzić jeszcze te kilka chwil z Gabrielem, niż kimś nieznajomym, który będzie zawracał jej, nie daj Boże, głowę.
Nie wracała też już do tematu jego matki, bo widziała, że był to trudny orzech do zgryzienia dla Gabriela. Stwierdziła, że jeśli da mu przestrzeń, może kiedyś sam uzna, że chce porozmawiać. Naciskanie tu nic by nie dało, upartość Gabriela była nie do przeskoczenia.
— Okej, tak jak powiedziałam, nie było tematu — powiedziała, raz jeszcze składając pocałunek na jego skórze, po czym odsunęła się, stając tuż obok. Spojrzała na siebie, chwytając w palce kawałek jego koszulki.
— Od dzisiaj to już moja koszulka do spania — zaznaczyła z uśmiechem, po czym skierowała się w stronę sypialni.
Cóż, sukienka, która jeszcze wczoraj miała na sobie i była całkiem dobra, dziś nadawała się jedynie do oddania do krawca, żeby ją naprawić.
— Okej, będę czekać na jakąś wiadomość — odpowiedziała dopiero w momencie, kiedy znów ponownie pojawiła się w salonie. Zmarszczyła lekko brwi, po czym spojrzała na Gabriela.
— Potrzebuję jakiegoś paska. Inaczej będę musiała wracać w Twojej koszulce. Chyba następnym razem będę sama się rozbierać — rzuciła z rozbawieniem w stronę bruneta, chwytając palcami skrawek swojej sukienki. Tak, bez paska się nie obejdzie, bo inaczej sukienka z niej po prostu spadnie.
Wiedziała, że tak czy siak Gabriel pewnie się u niej pojawi. Ostatnio mieli wystarczająco długą przerwę od siebie, więc oboje nie chcieli już zbytnio marnować swojego czasu i spędzać go osobno. I podobało jej się to, nawet zgodziłaby się, aby został u niej na dłużej, niż jedną noc, ale tego na razie nie chciała proponować .
— Ah, i jakbyś widział się z Nikkie… Przeproś ją ode mnie, co? Głupio wczoraj wyszło — mruknęła. Tak, wczorajszy popis Octavii zdecydowanie był nie ma miejscu i niepotrzebne.
😻
— Ale on był tym takim natrętnym gadaczem, który chciał wszystko wiedzieć — wyjaśniła, spoglądając na Gabriela. Nigdy jakoś nie przeszkadzało jej czyjeś gadanie, przeważnie nie zwracała na nie zbytniej uwagi, ale bywały momenty, kiedy Octavia wolała przywitać się i pożegnać, na ten przykład z kierowca taksówki, którego już pewnie nigdy nie zobaczy, albo minie bardzo długi czas, nim znów na siebie wpadną. I owszem, była typem towarzyskim, ale zdecydowanie w gronie osób, które znała i lubiła, a nie kogoś obcego. Do obcych miała zdecydowanie dystans.
OdpowiedzUsuńOctavia chwyciła swój telefon, na moment odblokowując ekran, po czym weszła w kalendarz, aby upewnić się, czy aby na pewno dobrze zapamiętała godzinę spotkania w żłobku.
— Trzynasta. Idziemy tam tylko na dwie godziny, żeby Ayla zobaczyła jak to wszystko wygląda, a z czasem będą się one wydłużać — wyjaśniła, odkładając telefon na komodę obok siebie. W sumie, sama nie wiedziała dlaczego, ale stresowała się tą wizytą. Jeszcze nie potrafiła sobie wyobrazić, że już za niedługo Ayla będzie tam zostawać całkiem sama, a Octavia jako tako wróci do swoich zajęć, które przerwała po jej urodzeniu. Aż ciężko było jej pomyśleć, że będzie wracać na studia. I że będzie mieć kilka godzin spokoju w ciągu dnia.
— Dlatego muszę jechać do siebie i się przebrać, a potem odebrać Młodą od babci — dodała, spoglądając z uwagą na wszystkie paski, które Gabriel miał schowane w szufladzie. — Jestem pod wrażeniem. Nawet ja chyba tylu nie mam — zaśmiała się, biorąc jeden do ręki. Miała kilka, zaledwie, które przeważnie do wszystkiego pasowały i Octavia nie miała większego problemu z tym, żeby któryś dopasować do ubrań. Zdecydowanie, nie zajmowały całej szuflady w jej garderobie.
Odwróciła się w stronę Gabriela, spoglądając na niego z lekkim uśmiechem, kiedy wspomniał, że lubi ją rozbierać. Cóż, było to całkiem do przewidzenia i Octavia wcale się nie zdziwiła tymi słowami.
— Okej, umówmy się. Możesz mnie rozbierać, ale nie psuj mi sukienek. Co ja potem powiem krawcowej, jak się zapyta, czemu zamek jest wyrwany? Wie pani, mój chłopak czasami ma za dużo siły? — zapytała, przechylając głowę nieco w bok.
— Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak te wiadomości szybko by się rozeszły. Ba, nawet zdjęcie tej rozerwanej sukienki od razu znalazłoby się gdzieś na internecie — powiedziała rozbawiona, ale była w stanie sobie wyobrazić, jak to wszystko szybko by się rozeszło wśród ludzi.
— Czyli, że co? Mam jej zaproponować drinka? Nie wyobrazi za dużo? — zapytała. W sumie, nawet spodobał jej się pomysł, żeby wyskoczyć gdzieś na drinka z Nikkie i Gabrielem. We trójkę i zdecydowanie już na spokojnie, a nie jak poprzedniego wieczoru.
♥️
— Chyba wolę taksówki, niż metro, autobusy czy prywatnego kierowcę — zaśmiała się. Oczywiście, nic nie miała do komunikacji miejskiej, ale prawdą było, że octavia bardzo rzadko z niej korzystała. W metrze mogła się wręcz zgubić, nie była w stanie ogarnąć tych wszystkich linii i jak są one połączone. Poza tym, metro w Nowym Jorku było ogromne. Zdecydowanie wolała zapłacić te kilkanaście dolarów taksówkarzowi i być na miejscu o umówionej porze, niż kluczyć między jakimiś przystankami i spóźniać się na miejsce. A tak najbardziej, to zdecydowanie wolała swój samochód i ta niezależność, choć korki czasami w tym mieście nie były łaskawe dla kierowców.
OdpowiedzUsuńOctavia również chyba jeszcze nie bardzo przyzwyczaiła się do myśli, że będzie w tak młodym wieku rozmawiać o dzieciach. Owszem, chciała je, ale te plany były odłożone na przyszłe lata, kiedy miała skończyć studia i zacząć pracę w kancelarii. Cóż, stało się inaczej, więc teraz jej życie dzielił się na Aylę, naukę i ogarnięcie tego wszystkiego, żeby było w miarę jako tako, bo w ideały nie wierzyła, one nie istniały, po prostu. Więc, choć myśl nieco przerażająca, była rzeczywistością. Właśnie rozmawiała z Gabrielem o tym, że musi odprowadzić swoją córkę do żłobka i spędzić tam też dwie godziny. Abstrakcyjne, czyż nie? Nie sądziła, że to właśnie z nim nawiąże tego typu rozmowę i że Salvatore nie ucieknie czy nie utnie tematu.
Mieli jeszcze dość dużo czasu, nie musieli się też spieszyć, ale i tak musieli wyjechać nieco wcześniej. Octavia nie lubiła się gdziekolwiek spóźniać, choć teraz mogłaby bez zastanowienia poświęcić Fabrirloei jeszcze kilka minut ze swojego czasu.
— Nic a nic do nich nie mam. W sumie, mogą mieć kilka innych zastosowań — powiedziała zabłyśniemy w oku, po czym oplotła się wybranym paskiem w pasie. Idealnie przytrzymywał jej sukienkę, która w końcu się nie zsuwała.
Słowa Octavii czasami bywały szybsze od niej. Zdecydowanie nie zastanowiła się nad doborem słów. Dopiero, kiedy Gabriel powtórzył to jedno, najważniejsze słowo, spojrzała na niego, nie kryjąc zaskoczenia. Mogła nazwać go zupełnie inaczej. Kolegą, przyjacielem, czy też po prostu kochankiem. Nazwała go jednak swoim chłopakiem, zaskakując tym samym siebie równie mocno, co bruneta.
— Mam nazwać Cię inaczej? — zapytała. Ktoś z nich chyba musiał w końcu zrobić ten krok, a że padło na Octavię i jej gadatliwość, cóż, wzięła to wszystko na siebie.
— Bo z suwakiem trzeba delikatnie i powoli — poinstruowała, robiąc krok w jego stronę, gdy ją do siebie przyciągnął. — Ja jestem w stanie wybaczyć. Nie wiem jak krawcowa — dodała, wzruszając przy tym ramionami. — Ale podejrzewam, że też nie byłaby chyba jakoś bardzo zła.
— Och, czyli mówisz, że Nikkie jest chyba najbardziej obeznaną osobą w tym, co się między nami dzieje? I co, jakie rady Ci dawała? — zapytała z zaciekawieniem.
♥️
Każdy z nich chyba widział swoje życie nieco inaczej niż kilka lat temu. Wówczas liczyła się dobra zabawa, towarzystwo ludzi i w sumie nic więcej. Owszem, mieli swoje codzienne rzeczy do ogarnięcia, ale nie myśleli wtedy tak poważnie o życiu jak teraz. Bo nawet Octavia patrzyła w przyszłość już nieco dorosłej niż kiedyś. Chciała kiedyś mieć dom, męża i chyba takie życie, jakie mieli jej rodzice. Jako jedna z niewielu zawsze miała ich przy sobie, a Eva i Jack zawsze dbali o swoje dzieci, nigdy nie sprowadzając ich na drugi plan, jakby byli tylko ładnym dodatkiem do nich. Niegdyś jeszcze myślała, że to wszystko uda jej się stworzyć z Howardem, ale wszystko się zmieniło, co w sumie nieco Octavie zaskoczyło. Ciągle coś ją zaskakiwało, ale teraz większość w pozytywnym sensie.
OdpowiedzUsuńKiwnęła głową na pytanie Gabriela, uśmiechając się przy tym. Naprawdę, gdyby mieli nieco więcej czasu dla siebie, nie zastanawiałaby się i nie traciła tych cennych, dla nich teraz, minut. W jej głowie również zaczęły pojawiać się różne myśli, których brunet na pewno bardzo łatwo mógł się domyślić , bo Octavia nie miała zamiaru ich ukrywać. Jednak, w jej głowie nadal była myśl, że przecież będą widzieć się wieczorem, a to miało nastąpić raptem za kilka godzin, i że przecież tak czy siak będą mieć dla siebie jeszcze masę czasu, który zdąża spożytkować w bardzo różny sposób.
— Na to chyba wychodzi, że będziesz musiał zmienić status z kawalera do wzięcia, na zajętego — zaśmiała się. Nadal to wszystko wydawało się abstrakcyjne, bo przecież jeszcze kilkanaście miesięcy temu zarzekała się, że nigdy nie wróciłaby do żadnego swojego byłego.
Było to dziwne uczucie, ale miłe. Świadomość, że jest ktoś przy niej, że Gabrielowi też na tym wszystkim zależy. I że może akurat tym razem im wyjdzie.
— Bo tak będzie. To Nowy Jork, tu wiadomości rozchodzą się jak jakaś zaraza. Albo mamy podsłuchy w telefonach — rzuciła, odwracając głowę i na moment spoglądając na swojego iphona. Naprawdę, nie zdziwiłoby jej to, gdyby jakimś cudem znalazła się w nim jakaś pluskwa. Bo w końcu nie było to normalne, że Plotkara wiedziała o tak wielu rzeczach, o których mówili w swoim zaufanym gronie, a nie sądziła, by ktoś z jej znajomych podsyłał plotki.
— Następnym razem po prostu mi odkupisz. Nie będę dla Ciebie łaskawa, obiecuję — zaśmiała się, spoglądając na Gabriela. Oczywiście, Octavia nie narzekała na brak sukienek i innych ubrań, miała ich zdecydowanie za dużo. Ale nigdy nie mogła sobie odmówić kupna czegoś nowego.
— Cóż, widzę Nikkie jest raczej tą osobą, która nie przejmuje się słowami. Już zaczynam ją lubić, przynajmniej wiem do kogo się zgłosić, jeśli zrobisz coś głupiego.
♥️
— Nie wiem, chyba. Jeśli używasz facebooka, bo ja dawno o nim zapomniałam, ale wiesz, jakieś wspólne zdjęcie na instagram, zdecydowanie wymownie mówiące, że jesteśmy razem. To na pewno rozwieje wszystkie wątpliwości, a ludzie zaczną wymyślać dla nas jakieś wspólne nazwy — powiedziała, spoglądając na Gabriela, po czym uśmiechnęła się z rozbawieniem. Tak, zdecydowanie tak będzie. — Z czystej ciekawości potem zrobię ankietę na najbardziej lubiane określenie dla nas. To będzie hit — dodała po chwili, śmiejąc się przy tym. Teraz musieli jeszcze poczekać krótką chwilę, aż wszystko nabierze tempa. Zapewne do końca tygodnia będzie o nich głośno, ale to Octavii najmniej przeszkadzało, przyzwyczaiła się do tego. Tak było zawsze, nie mogła nic na to poradzić, Gabriel z resztą tak samo.
OdpowiedzUsuń— Najpierw będzie o czymś miłym, ale znając tą zdzirę, zaraz wyciągnie na nas jakieś brudy. Sam przecież wiesz, że u niej nie może być miło — plotkara rzadko kiedy skłaniała się ku pozytywnym postom. Zazwyczaj interesowało ją to, co było intrygujące i się dobrze klikało. Ot, nic nowego, więc Octavia nie spodziewała się, że przeczyta na ich temat coś miłego. Uśmiechnęła się lekko, kiedy Gabriel ją pocałował, a później spojrzała na niego, przechylając głowę lekko w bok.
— Hmm, muszę się zastanowić. A chcesz, żebym była łaskawa? — zapytała, oplatając rękami jego szyję. — Cóż, chyba z chęcią wyskoczę z Nikkie na tego drinka. Posłucham, co ma o Tobie takiego do powiedzenia — powiedziała rozbawiona. Podejrzewała, że Gabriel z chęcią też nagle by im towarzyszył, a pod stolikiem kopałby Nikkie, żeby przypadkiem za dużo nie powiedziała.
— Jedźmy. Bo znając moje szczęście, przyjadę wszędzie spóźniona, a tego nie lubię — zarządziła, zgadzając się na propozycję Gabriela. Co jak co, ale Octavia lubiła być wszędzie na czas, a najlepiej kilka minut przed, dlatego nie powinni tracić już dłużej czasu.
Odetchnęła głęboko, ukrywając twarz w dłoniach. Miała cichą nadzieję, że po tak intensywnym dniu dla Ayli, wieczór będzie tym momentem, kiedy jej córka padnie ze zmęczenia, ale tu Octavia bardzo się myliła. Ayla nie miała najmniejszego zamiaru iść spać, czy chociaż w spokoju się bawić. Za to biegała jak opętana od dwudziestu minut po mieszkaniu, wynosząc ze swojego pokoju wszystkie możliwe zabawki, które miały na stanie. Dlatego też w salonie urosła całkiem spora kupka miśków, lalek i wszystkiego innego, co tylko dwulatce wpadło w małe rączki.
— Baba! — głośny krzyk Ayli rozniósł się po mieszkaniu, kiedy usłyszała dźwięk domofonu, który oznaczał, że prawdopodobnie za chwile mogą się spodziewać gości. Nim Octavia się obejrzała, dziewczynka już była przy drzwiach i stając na palcach sięgała do klamki. Blanchard jęknęła, ruszając w stronę córki, a chwilę później otworzyła drzwi, kiedy usłyszała, jak ktoś naciska dzwonek. Uśmiechnęła się lekko, spoglądając na Gabriela, Ayla za to zmarszczyła lekko brwi, chowając się tuż za Octavią.
— Nie baba — powiedziała, spoglądając to na Octavię, to na Gabriela. Brunetka zaśmiała się lekko, biorąc dziewczynkę na ręce.
— Spostrzegawcza jesteś — mruknęła, otwierajac szerzej drzwi i wpuszczając bruneta do swojego mieszkania. — Nie przeraź się, mamy małą apokalipsę zabawek w salonie — uprzedziła, po czym spojrzała na Ay, która to z zaciekawieniem spoglądała na Gabriela.
— Powiedz hej — poprosiła, na co Ayla pokręciła głową na boki, ale mimo wszystko uśmiechnęła się przy tym lekko.
— Trochę się wstydzi, ale daj jej chwilę. Jak minął Ci dzień? — zapytała z uśmiechem, ruszając w stronę salonu.
❤️
Odrabia mogła jedynie podejrzewać, jak bardzo Gabriel się tym stresuje. W sumie, przecież ona pewnie zachowywałaby się podobnie, gdyby była na jego miejscu. Ta decyzja, którą podjęli rano, by być ze sobą, była zdecydowanie trudna dla obojga, choć może po Octavii nie było tego stresu tak bardzo widać. Ale też się stresowała, szczególnie tym, jak Ay zareaguje na Gabriela, choć jej córka raczej należała do tych otwartych dzieci, które raczej nie bały się obcych. Chciała, aby ta dwójka czuła się w swoim towarzystwie swobodnie, choć nie mogła zakładać, że tak będzie od samego początku.
OdpowiedzUsuńZaśmiała się, kiedy Gabriel zapytał, czy właśnie rozczarował Aylę.
— Ona chyba jeszcze nawet nie wie, co to rozczarowanie — powiedziała, biorąc do ręki pluszową żabkę, która brunet ze sobą przyniósł. Podsunęła ją do Ayli, która po chwili chwyciła zabawkę w swoje ręce, uśmiechając się przy tym.
— intensywnie, dużo nowych dzieci i innych zabawek, które chciała wziąć do domu, ale nie mogła — Octavia przy ostatnim zdaniu odetchnęła z wyraźną ulgą, po czym postawiła Aylę na ziemi.
— Aba — powiedziała wyraźnie zadowolona, spoglądając na zabawkę, po czym ruszyła w stronę reszty zabawek, które leżały praktycznie w całym salonie. Octavia dobrze wiedziała, co zaraz nastąpi, ale całość raczej powinna być skierowana do Gabriela, niżeli Blanchard. Cóż, Salvatore musiał przygotować się na prezentację wszystkich ukochanych miśków Ayli.
Ta rozmowa wyglądała tak… dorośle, i Octavia miała wrażenie, że nieco do nich nie pasuje. Przecież, jeszcze jakiś czas temu nie pomyślałaby, że będą rozmawiano pracy, czy jak minął dzień w przedszkolu. Aż pokręciła z niedowierzaniem głowa, sama do swoich myśli, kiedy szła w stronę kuchennej wyspy. Powinni być gdzieś na imprezie, szaleć na mieście ze znajomymi, a nie siedzieć w mieszkaniu, mając pod opieką zbyt energiczna dwulatkę, która właśnie zmierzała w ich kierunku, obejmując w rękach kilka miśków.
— Mam nadzieję, że powiedziałeś Nikkie o drinku — rzuciła, odwracając się w stronę Gabriela. Uśmiechnęła się lekko, znów nieco rozbawiona, kiedy Ayla zatrzymała się kilka kroków od niego, unosząc głowę w górę. Minę miala zdecydowanie skupioną, jakby właśnie w głowie układała najlepszy plan działania.
— Totek — powiedziała, wyciągając w stronę bruneta czarno białego, pluszowego kotka. Octavia parsknęła cichym śmiechem, chwytając szklankę z wodą, po czym upiła łyk.
— Widzisz? Raczej jej nie rozczarowałeś. Teraz musisz się tylko uzbroić w cierpliwość, bo przed tobą dość spora kolekcja przedstawiania zabawek — powiedziała, puszczając w jego stronę oczko.
— I nie musisz się martwić, przekonałeś ją do siebie tą żabą — dodała po chwili. Niepewna mina Gabriela jeszcze bardziej sprawiała, że Octavii chciało się śmiać. Był też jak takie przysłowiowe dziecko, które nie wie co ma robić i jak zachować się w tej nowej i nieznanej mu sytuacji.
— Totek jest tym ulubionym, który wszędzie nam towarzyszy, poznajcie się.
❤️
— Jak na pierwszy dzień to jestem zadowolona. Nie było krzyków, płaczu ani nic takiego. Czasami tylko pokazała, że lepiej z nią nie zadzierać — zaśmiała się, spoglądając na Aylę. Jak na dwulatkę, Octavia musiała przyznać, że jej córka miała charakter, i wiedziała, kiedy ktoś przekracza jej granicę. Jakby nie patrząc, miała po kim odziedziczyć charakter, ale Blanchard miała nadzieję, że jednak nie będzie taka jak Jackson, bo wiedziała, że życie z nią mogłoby być ciężki. Chyba więc dlatego robiła wszystko, żeby ukształtować ją na nieco inną osobę, ale wiedziała, że za kilkanaście lat i tak już nic wielkiego nie zdziała, jeśli młoda wejdzie w okres buntu. Tego chyba najbardziej się bała, że będzie taka jak Jack, chaotyczna, lekkomyślna i zbyt pewna siebie. Bo nawet teraz już przejawiała cząstki jego charakteru, choć dzisiaj była nadzwyczaj spokojna.
OdpowiedzUsuńAyla zdecydowanie nie należała do nieśmiałych dzieci. Miała w sobie tą dziecięcą ufność, trochę jak Octavia, która ufała każdemu wokół, nawet komuś, kogo nie znała. Do Gabriela też się szybko przekonała, jak z resztą można było zobaczyć.
— Żaba, ale że jest jeszcze mała, to nie potrafi wypowiadać w pełni słów. Przeważnie ucina początki, chyba że mówi proste słowa jak mama czy właśnie baba. A baba to babcia — wyjaśniła, uśmiechając się lekko. Od kiedy Ay zaczęła mówić, Octavia stała się jej osobistym tłumaczem, bo przecież nie każdy miał z nią styczność na codzień i nie rozumiał o co może chodzić dziewczynce. Nie zdziwiło jej więc to, że Gabriel po prostu zapytał, było to czymś normalnym.
— To mi się podoba, babski wypad. Widzisz, kiedyś możemy sobie zrobić taki dzień, ja pójdę z Nikkie, poplotkujemy trochę, ty się spotkasz z jakimś kumplem. Musi być jakaś równowaga w związku — zaśmiała się, odstawiając szklankę na blat, po czym podeszła do Gabriela i Ayli. Wyglądali dość zabawnie, gdy na siebie spoglądali z uwagą. Ay, po chwili mimo wszystko uśmiechnęła się, schyliła, i wzięła w ręce kolejnego pluszaka, którego ze sobą przyniosła.
— Piesek — powiedziała, unosząc w górę kolejną zabawkę. Octavia odgarnęła włosy za ucho, spoglądając na Gabriela. Wyglądał przy jej córce tak… niewinnie? Sama nie wiedziała, czy to idealne określenie, ale mimo tego, że był wysoki i umięśniony, nagle stał się jakby delikatniejszy ze względu na dziecko.
— Możesz go potrzymać, albo odłożyć, bo zaraz pewnie skończysz przytulając wszystkie miski, jakie tu przytarga albo… — przerwała, spoglądając na Aylę, która odwróciła się na pięcie i podbiegła do reszty zabawek, które były nieopodal kanapy.
— Oć! — zawołała, siadając na podłodze. Spojrzała z uwag na Octavie i Gabriela, a sama Blanchard znów zaśmiała się cicho pod nosem.
— Chyba nie tak to sobie wyobrażaliśmy, co? Że wieczorem będziemy się bawić pluszakami — powiedziała. W życiu by jej taka myśl nie przeszła przez głowę.
— Nawet nie zapytałam, chcesz się czegoś napić? A co do instrukcji, to proszę bardzo, musisz iść i pobawić się zabawkami — powiedziała z rozbawieniem.
♥️
— Charakter zdecydowanie ma po Jacksonie — odparła krótko, spoglądając na Aylę. — A to oznacza jedno, że łatwo z nią nie będzie w przyszłości. Na razie jednak mam zamiar cieszyć się z tego, że jeszcze tak dużo nie mówi i nie rozrabia — zaśmiała się, również podchodząc do Gabriela i Ayli, po czym usiadła na podłodze po turecku, opierając ręce o podłogę. octavia nie zastanawiała się za bardzo, jak to wszystko będzie. Nie chciała wybiegać myślami za bardzo w przyszłość i ustalać czegokolwiek z góry, nie chcąc tym samym spłoszyć w jakiś sposób Gabriela. Z czasem, kiedy każdy już się przyzwyczai do nowej rzeczywistości, pewnie wyjdzie, kim Salvatore stanie się dla Ayli. I to nie tak, że Octavia nie chciała, aby nie brał udziału w życiu jej córki. Zdawała sobie sprawę, że pewnie z czasem Ayla przyzwyczai się do jego obecności i że być może ta dwójka wywiąże się jakaś więź, a ona nie miała zamiaru czegokolwiek zabraniać.
OdpowiedzUsuńNikt chyba nie podejrzewał ich o to, że będą spędzać spokojny i wręcz nudny wieczór w domowym zaciszu. Znani byli z tego, że lubili imprezy, ale też obojgu nieco pozmieniały się priorytety, a Octavia ostatnio zdecydowanie za często imprezowała. Więc taki wieczór, jak ten, był dla niej miłą odskocznią.
— To — Ayla chwyciła za pluszowego konika, spoglądając najpierw z uwagą na zabawkę. Zmarszczyła śmiesznie brwii, kiedy próbowała przypomnieć sobie nazwę zwierzęcia.
— Konik — Octavia automatycznie wręcz powiedziała nazwę, kierując spojrzenie na córkę. Uśmiechnęła się lekko, kiwając przy tym głową na pytanie Gabriela. — Szybko się uczysz — zaśmiała się, odwracając głowę w stronę bruneta. Jej już większość rzeczy przychodziło z łatwością, a podejrzewała, że i Gabriel za jakiś czas zacznie łapać o co Ayli chodzi.
— Też chyba miałam tyle lat, kiedy ostatni raz się bawiłam zabawkami. Tak, to wtedy z Laurentem wpadliśmy na pomysł operacji na pluszakach — powiedziała, uśmiechając się przy tym. — Niestety, pacjenci nie przeżyli, a my zgodnie stwierdziliśmy, że nie nadawalibyśmy się na lekarzy — dodała po chwili. Wraz z Laurentem miewali wiele szalonych pomysłów, a przez to masę fajnych wspomnień. Miała nadzieję, że i Ayla kiedyś będzie miło wspominać swoje dzieciństwo.
— Patrz, wystarczy tylko tym poruszać, a ona już się cieszy — powiedziała, po czym chwyciła jedną z zabawek i poruszyła nią tuż przed Ayla, która uśmiechnęła się i powtórzyła gest Octavii. — Małe dzieci są proste w obsłudze, potem podobno robi się ciężej — dodała. Ayla po chwili jednak znów spojrzała na Gabriela, przybliżając się nieć w jego stronę, po czym nachyliła się, spoglądając na jego rękę pokrytą tatuażami. Wydawała z siebie cichy dźwięk jakby zachwytu, przesuwając paluszkiem po jego skórze, na co Octavia zaśmiała się, kręcąc głową na boki. — Zdecydowanie po mnie ma słabość do wytatuowanych facetów — skwitowała.
— Masz zamiar ograniczać mi spotkania z nową, ulubioną koleżanką? — zapytała z rozbawieniem, unosząc w górę jedną brew.
♥️
— Owszem, brzmi jak duże kłopoty — zaśmiała się, spoglądając na Gabriela. Sam przecież znał Jacksona bardzo dobrze i wiedział, jaki Howard był i do czego potrafił się posunąć. U niego nie było granic, uwielbiał je przekraczać, czuć adrenalinę. Miała cichą nadzieję, że Ayla tej właśnie cechy po nim nie odziedziczy, a w przyszłości będzie nieco spokojniejszym dzieckiem, które nie przyniesie Octavii zbyt wielu kłopotów. Była jeszcze mała, a przed nimi jeszcze wiele czasu, aż wszystko jakoś się ułoży.
OdpowiedzUsuńOctavia z zaciekawieniem spoglądała, jak Ay przygląda się wszystkim tatuażom, które mogła tylko zobaczyć na ciele Gabriela. Dziewczynka była niczym zaczarowana, kiedy ze skupieniem przesuwała spojrzeniem po skórze bruneta, a Octavia złapała się na tym, że pierwszy raz widziała, aby jej córka była czymś tak mocno zaciekawiona.
— Pierwszy raz widzę, żeby ją coś tak zainteresowało. Niesamowite — Octavia z niedowierzaniem pokręciła głową, a Ayla po cichu wydawała z siebie wow, unosząc głowę i spoglądając na Gabriela. Uśmiechnęła się w jego stronę, by chwilę później znów wcisnąć mu w ręce pluszową żabkę, która ze sobą przyniósł.
— Ayla wpadnie pewnie na wiele innych, głupich pomysłów, ale może na razie nic jej nie podrzucajmy. Operacja na pluszakach to chyba najmniejszy problem — zaśmiała się, wyciągając nogi przed siebie. Wolała na razie milczeć i nie podrzucać córce żadnych pomysłów, choć Ayla na razie nie zrobiła nic szalonego. Była raczej spokojnym dzieckiem, które lubiło skupić się na zabawie.
— Jak już jej się tak podobają te tatuaże, to lepiej szukaj jakiś szablonów i aerografu, bo pewnie za jakiś czas będzie marudzić, że chce takie obrazki na rękach, jak Ty masz — Octavia odwróciła głowę, spoglądając na Gabriela. — W sumie, to nie taki głupi pomysł, żeby robić dzieciakom takie tatuaże — stwierdziła z uśmiechem. Dzieci takie coś zawsze odbierały wiele rzeczy jako zabawę, a przecież też wielu rodziców miało tatuaże, co powodowało, że ich pociechy chciały się do nich upodobnić. — Nikkie bieprzewidywalna? W życiu bym nie powiedziała — Octavia roześmiała się na samo wspomnienie ich poprzedniej rozmowy. Już od pierwszej chwili mogła spodziewać się po dziewczynie wszystkiego, i od razu zgadła, że raczej nie należy do tych potulnych, a ma całkiem ostry charakterek.
— Muszę ją położyć spać, ale to może być nieco trudne, patrząc na to, że chyba w ogóle nie jest zmęczona — Octavia westchnęła, spoglądając na Aylę, która nadal była pochłonięta zabawą misiami. Zdecydowanie, zbliżała się godzina, w które Ay powinna być już w łóżku, bo inaczej na następny dzień mogła być bardzo marudna. Blanchard dała dwulatce jeszcze dłuższą chwilę, zanim podniosła się i podeszła do córki, która szybko wzięła na ręce, zanim ta zdążyła jej uciec, orientując się co ją czeka.
— Zrób papa Gabrielowi, bo już czas spać — powiedziała, spoglądając na Aylę, która zmarszczyła śmiesznie nosek, jak to miała w zwyczaju, gdy działo się coś, co jej nie pasowało.
— Papa — powiedziała po chwili, machając przy tym rączką w stronę mężczyzny.
— Daj mi jakieś dwadzieścia minut — Octavia tym razem zwróciła się do Salvatore, wiedząc, że nie musi dodawać, by czuł się jak u siebie. Tego powtarzać mu zdecydowanie nie musiała.
♥️
OdpowiedzUsuńUśpienie Ayli nie należało do najłatwiejszych zadań, szczególnie, że dziewczynka miała jeszcze dość sporo energii jak na dość późny wieczór. Octavia starała się, aby jej córka chodziła spać o normalnych porach, ale zdarzały się takie wyjątki jak dziś, kiedy wiedziała, że musi dać się młodej wyszaleć. A dzisiejszy dzień należał raczej do tych, które były pełne atrakcji i emocji, co również wpłynęło na Aylę.
Próba uśpienia nieco się przeciągnęła, i Octavia ponownie w salonie pojawiła się dopiero po półgodzinie, ale Gabriel widocznie w tym czasie się nie nudził, brunetka stwierdziła to po spojrzeniu w jego stronę.
— Czemu więc sądzisz, że Nowy Jork nie jest gotowy na połączenie mnie i Nikkie? Ja myślę, że to byłoby dość ciekawe — zaśmiała się, siadając na kanapie. Octavia była w stanie sobie z łatwością wyobrazić, jak szalony mógłby być to wieczór i aż ta myśl za bardzo jej się spodobała. Nikkie nie należała do nudnych osób, a Blanchard zdecydowanie takie szalone osóbki lubiła, choć sama sprawiała wrażenie grzecznej i poukładanej, tak jej się zdawało.
O dziwo, czuła zmęczenie, ale nie chciało jej się spać. Była po prostu jakby bez energii, jak wyładowana zabawka, no dla Octavii ten dzień też nie należał do najłatwiejszych. Przeciągnęła się, kładąc nogi na niskim stoliku kawowym, po czym odwróciła głowę w stronę Gabriela. Przyglądała mu się przez dłuższą chwilę bez słowa, w myślach stwierdzając, że pierwsze spotkanie jego i Ayli wypadło całkiem dobrze, a Ayla szybko go polubiła.
— Może poudajemy nudnych, dorosłych ludzi, którzy nie mają planów na weekend i obejrzymy jakiś film? — zapytała, przerywając panującą ciszę w salonie. W sumie dawno nie robiła sobie takiego leniwego wieczoru.
— Możemy też na szybko zrobić coś do jedzenia. Moje lenistwo sprawiło, że kupiłam gotowe ciasto na pizzę, więc może ją zrobimy? — zaproponowała, spoglądając na Gabriela. — Ostatnie gotowanie trochę nam nie wyszło, więc może teraz nam się uda — rzuciła nieco zaczepnie. Owszem, ich ostatnia próba ugotowania makaronu w ogóle nie wyszła, ale pizzę robiło się o wiele szybciej. Szczególnie, jeśli miało się gotowe ciasto i nie trzeba było czekać na to, aż wyrośnie, choć Octavia była ciekawa, czy Gabriel zaraz jej nie opieprzy za to, że poszła na taką łatwiznę.
— Chyba, że masz ochotę na coś innego do jedzenia, ja jestem w stanie dostosować się do wszystkiego — powiedziała z uśmiechem. Po chwili wstała, ruszając w stronę kuchni. Otworzyła lodówkę, z uwagą przyglądając się temu, co miała w środku. Mieli kilka opcji, jeśli zdecydowaliby się na zrobienie tej pizzy.
— A tak w ogóle, to myślę, że to jest próba przekupstwa, te obrazki, jeśli Ay by jakiś chciała. Nie wiem, chyba na początku musisz mnie jakoś przekonać, aby wyrazić na to zgodę — zaśmiała się, wracając do jego słów, które wypowiedział niedawno.
— Polubiła Cię — dodała, uśmiechając się przy tym delikatnie.
♥️
Octavia zaśmiała się cicho, ale nie mogła nie zgodzić się ze słowami Gabriela. Byli nudnymi dorosłymi, bez planów na wieczór i nie pozostawało im nic innego, jak jakoś spędzić te kilka godzin, zanim stwierdzą, że to chyba już pora na sen. Owszem, jeszcze jakiś czas temu szykowaliby się na wyjście na miasto, niezrażeni późną godziną, bo w Nowym Jorku zawsze coś się działo, a teraz proszę, zalegali na kanapie i chyba od niechcenia spoglądali od czasu do czasu w stronę telewizora.
OdpowiedzUsuńOctavia zdążyła się już nieco przyzwyczaić do takich dni jak ten, ale nie była do końca pewna, czy aby na pewno Gabrielowi to odpowiadało.
Jednej, kiedy przyciągnął ją do siebie i zgodził się na pomysł brunetki, przekonała się, że i chyba jemu odpowiada taka wieczorna aktywność starych, nudnych ludzi.
— Boże, pewnie za niedługo będziemy mieć swój ulubiony, wieczorny teleturniej. Brakuje nam jeszcze tylko foteli z wysuwanymi podnóżkami — zażartowała, ale była w stanie ich sobie właśnie wyobrazić w takiej chwili, co było dość zabawne.
— Już nie narzekaj, wzięłam je z dobrego, włoskiego sklepu. Nie kupiłabym badziewia — powiedziała, mając nadzieję, że to ciasto naprawdę będzie dobre, a to, że Gabs się z nią droczył, było czymś normalnym. Uwielbiał to robić i Blanchard wiedziała, że nie mógł sobie pozwolić na to, aby jej odpuścić.
— Żeby zrobić Ci na złość, powinnam dodać do tej pizzy ananasa i jeszcze to polać ketchupem, ale znaj moje dobre serce, nie zrobię Ci tego— powiedziała, spoglądając na bruneta z nieco tajemniczym uśmiechem. — Może dokończymy? Czy masz w planach coś innego ? — podłapała jego słowa. Cóż, prawda była taka, że Octavia była głodna, ale znała ich bardzo dobrze. Różne pomysły przychodziły im do głowy, a oni zmieniali bardzo szybko wcześniej ustalone plany. Mimo wszystko, korzystając z okazji, że jest bardzo blisko Gabriela, uniosła się nieco na palcach, oplatając rękami jego szyję.
— Jeśli chcesz, możemy znów się nieco… rozproszyć — mruknęła wprost do jego ucha, by chwilę potem musnąć ustami jego szyję.
— Ale zrozumiem, jeśli wybierzesz pizzę. Każdy normalny wybrałby pizzę — dodała następnie, znów stając normalnie i nawet odsuwając się nieco od Salvatore.
Dzisiejszy dzień był nieco chaotyczny, a im już zdecydowanie nie było potrzebne, żeby rozmawiali o tym, co się dzisiaj działo. Chciała, aby ten wieczór należał do leniwych i spokojnych, a oni nie musieli się już niczym przejmować.
— Mozzarella, szynka i rucola, a na to świeże pomidorki. Czy takie składniki panu pasują, panie Salvatore? — zapytała z uśmiechem.
♥️
Octavia była wyrozumiała, czasami nawet aż za bardzo. Jakoś tak miała, że potrafiła wyobrazić sobie, jak może czuć się dana osoba i czasami aż po prostu nie miała ochoty ciągnąć danego tematu, rozumiejąc, że może on być zbyt trudny. Dlatego też odpuszczała, choć może w niektórych wypadkach nie powinna.
OdpowiedzUsuńDlatego też odpuściła temat matki Gabriela, spotkania z Ayla i tym podobnych, za to chciała, aby reszta ich wieczoru minęła dość przyjemnie.
— No nie wiem, starzenie się w samotności musi być okropne — powiedziała, kręcąc przy tym głowa. Nawet nie chciała myśleć, jak będzie wyglądać jej starość, choć miała nadzieję, że nie będzie zalegać przed telewizorem i że to nie będzie jej jedyna forma rozrywki. Patrząc na to, jak sprawni byli wszyscy hej dziadkowie, podejrzewała, że i ona nie przysiądzie na miękkiej kanapie, ale będzie czerpać z życia jak najwięcej. Teoretycznie, powinna mieć wtedy o wiele więcej czasu niż teraz, gdzie godziła studia, wychowanie Ayli i wszystkie inne projekty, w które była zaangażowana.
Na kolejne słowa Gabriela, Octavia uniosła w górę jedną brew, udając zaskoczenie, choć wiedziała bardzo dobrze, że brunet się po prostu z nią droczy. Niemniej jednak, nie potrafiła tego zostawić ot tak, bez komentarza.
— No nie wiem, myślisz, że znajdziesz taką drugą jak ja, czy po pewnym czasie wrócisz stęskniony? — zapytała. Może i brzmiało to nieco narcystycznie, ale przecież ananas na pizzy nie mógłby doprowadzić do tego, że by się rozstali czy mieli ciche dni. Chyba. Swoją drogą, Octavia też nie rozumiała tego chorego połączenia smaków, a za samym ananasem jakoś bardzo nie przepadała, nie wiedząc czemu.
— A ja lubię, kiedy się rozpraszasz. Tak łatwo to robisz — odpowiedziała z uśmiechem. Naprawdę, wystarczyło kilka drobnych gestów ze strony Octavii, a Gabriel się poddawał, a ona tym samym miała go w garści i mogła z nim robić co tylko chciała. Zresztą, w drugą stronę było tak samo, o czym Salvatore mógł się przekonać w momencie, kiedy przyciągnął ją do siebie ponownie i pocałował. Octavia już wtedy była jego, i zgodziłaby się na wszystko, o co by tylko poprosił.
— Mogę przestać Cię zaczepiać, choć nie wiem, czy Ci się to spodoba — powiedziała, odrywając się na moment od jego ust. Objęła jego biodra nogami, przysuwając się jeszcze bliżej. Jedyne, co ich teraz dzieliło i pewnie przeszkadzało, to ubrania, ale Octavia nie zdecydowała się na kolejny ruch, choć naprawdę, w jej głowie była tylko myśl, żeby pozbyć się tych warst materiału. Zamiast tego, oparła ręce tuż za sobą, na chłodnym blacie, spoglądając na Gabriela.
— Chyba nie jesteś aż tak głodny. Albo inny rodzaj głodu Ci towarzyszy — powiedziała, nieco rozbawiona. Jeśli tak miało się kończyć każde ich gotowanie, Octavia nie miała zamiaru protestować. Wręcz przeciwnie, podobało jej się to bardzo.
♥️
[Cześć! (:
OdpowiedzUsuńJa pamiętam jedną Delilah z Kronik, ale to już lata temu… A do Mii bardzo mi podpasowało! Jest śliczne. <3 Natomiast sama Mia to raczej trochę taka Żmija, niby biedna, a jednocześnie pełna złości i zdeterminowana, żeby się zemścić za krzywdy. :D A towarzystwo przecież jest fantastyczne!
Ja na wątek jestem zawsze chętna. Tylko daj mi znać, którego z Twoich panów chcesz wpakować w szpony Mii (bo duo Nel+Ellie mamy już zaklepane :D)]
Mia Loren
Sprawa z matką Gabriela chyba była trudna chyba dla wszystkich z jego rodziny. W końcu Octavia widziała na własne oczy, że i jego ojciec nie był zadowolony z przedwczesnego wyjaśnia Moreny, które zapewne dość bardzo zaburzyło jego, jak dotąd, spokojne życie. Dla Gabriela musiało być to jeszcze trudniejsze, choć nie dawał tego po sobie poznać, to Blanchard wiedziała dokładnie, jak wiele myśli musiało zaprzątać jego głowę, nie chciała więc wypytywać o nic więcej. Czas zapewne sam miał wszystko zrobić.
OdpowiedzUsuńDzisiejszy dzień w ogóle należał do tych zakręconych i pełen był wielu niespodziewanych momentów, ale wszystko poszło dość dobrze. Nawet spotkanie Gabriela i Ayli wypadło lepiej, niż Octavia zakładała. Bardziej nastawiała się na to, że jej córka będzie marudna albo zawstydzona, a mała podeszła do tego… całkiem normalnie, i Gabe chyba naprawdę przypadł jej do gustu, a już na pewno wkupił się w łaski małej Howard, przynosząc ze sobą pluszową żabę. Octavia miała nadzieję, że to wszystko jeszcze się ułoży, że oni ułożą jakoś swoje życie i po prostu będą prowadzić spokojne życie, we trójkę.
— Mhm. Jakoś nie wyobrażam sobie siebie starej i pomarszczonej jak suszona śliwka — zaśmiała się, kręcąc przy tym głowa. Octavii chyba nic tak nie przerażało, jak wizja starości. Nie potrafiła pogodzić się z myślą, że wiecznie nie będzie miała tych dwudziestu kilku lat, a o wiele więcej. Że kiedyś przyjdzie taki dzień, że po prostu nie będzie miała tyle sił co teraz i być może zrobi się wredna i zgryźliwa, choć tego bardzo nie chciała, ale nie wiedziała, jak bardzo zmieni się w przyszłości.
Więc teraz korzystała ile mogła, oczywiście też nie przesadzając, bo miała zdecydowanie inne priorytety w życiu, choć i je na moment porzuciła. Zbyt wiele sytuacji, które napiętrzyły się przez ostatni czas, doprowadziły ją chyba na skraj, gdzie stała i długo zastanawiała się co zrobić i jak postąpić. Ale tak, Blanchard też nadal chciała się bawić i korzystać z życia, a przecież ona i Gabriel nie byli jedynymi osobami na świecie, które musiały pogodzić życie rodzinne z osobistym.
Spojrzała na bruneta, uśmiechając się delikatnie i łapiąc na tym, że cieszy się z takiego obrotu sprawy. Jeszcze jakiś czas temu chciała układać sobie życie u boku jego najlepszego przyjaciela, ale życie samo zweryfikowało, że Jackson nie był najlepszym wyborem. I choć nadal zajmował szczególne miejsce w jej życiu i tak naprawdę nigdy miał z niego nie zniknąć, to teraz Gabriel zajmował tą większą część. Nie mogła, a może jeszcze nie chciała, tak otwarcie mówić, że go kocha, ale Włoch był dla niej ważną osobą. Kimś, z kim być może będzie szła ramię w ramię przez życie.
Uniosła rękę, przeczesując jego gładkie włosy, po czym również przechyliła głowę w bok, nie spuszczając wzroku z bruneta.
— A pozwoliłbyś, żebym denerwowała jakiegoś innego Włocha pizzą z ananasem? — zapytała, choć odpowiadać w zupełności nie musiał. Dla Octavii było jasne, że nigdy by na to nie pozwolił. Nikt z ich grona nie lubił się dzielić, każdy był cholernym psem ogrodnika. — Chyba nie chciałabym żadnego innego Włocha, prócz Ciebie — powiedziała po chwili, pozwalając by przysunął ją bliżej siebie. Wyprostowała się, oplatając rękami szyję Gabriela. Robienie pizzy mogło poczekać, nagle nie była jakoś bardzo głodna, a jego bliskość skutecznie odciągała jej myśli od jedzenia. Wykorzystała więc to, że był te kilka centymetrów od niej, przysunęła się jeszcze bliżej, po czym złączyła ich usta w spokojnym, delikatnym pocałunku.
— Zgadza się, powinniśmy coś zjeść. Jak starzy ludzie — przytaknęła po chwili, odrywając się od niego, ale nie odsuwając. Oparła swoje czoło o czoło Salvatore, spoglądając mu prosto w oczy. — Ale możemy też jeszcze chwilę poudawać, że nie jesteśmy bardzo głodni.
♥️
Wszyscy z ich otoczenia byli wyśmienitymi aktorami. Potrafili kłamać i uśmiechać się na zawołanie, tak dobrze, że niewielu było w stanie odróżnić prawdy od kłamstwa. Octavia nie wiedziała, czy to po prostu ich środowisko tak nauczyło, czy po prostu mieli to już zapisane w genach. D ok steht też rozumiała postawę Gabriela, choć przed nią nie musiał udawać, że wszystko jest dobrze i nie przejmuje się tą całą sytuacją. Nie znała go od wczoraj, a od długich kilku lat, oraz zdążyła się nauczyć na pamięć wielu jego zachowań, dobrze więc wiedziała, kiedy ją okłamywał. Miała wrażenie, że wówczas zmienia mu się nieco spojrzenie, kolor oczu staje się jakby nieco ciemniejszy. Jakby emocje, które mu towarzyszyły miały na to wpływ.
OdpowiedzUsuńDlatego też chyba zdecydowała się na te wszystkie delikatne gesty, które Włoch odbierał z taką łagodnością. Chciała sprawić, aby nieco się wyluzował i odgonił od siebie ten cały stres minionego dnia. Nie musieli się nigdzie spieszyć ani niczego planować w przód. Octavia chciała, aby życie jeszcze ich zaskoczyło w e jakiś pozytywny sposób, zanim na ich barki zwala się te wszystkie, rodzinne wymagania, którym musieli sprostać chcąc, czy też nie chcąc.
Uśmiechnęła się delikatnie i łagodnie w stronę Gabriela, poruszając się nieco pod wpływem jego dotyku, kiedy pozwolił swoim rękom znaleźć się pod jej swetrem.
— Jesteś głodny, ale w inny sposób — mruknęła nieco zaczepnie, spoglądając na bruneta. Znała to jego spojrzenie i ten uśmiech aż za dobrze. Właśnie takie odnosiła wrażenie, że od tych kilku tygodni są siebie wręcz spragnieni i głodni. Jakby nie mogli wytrzymać kilku dłuższych sekund bez swojego dotyku.
Jednak, podobało jej się to, dokąd zmierzała cała ta sytuacja, i nie miala zamiaru Gabrielowi odmawiać, bo najzwyczajniej w świecie pragnęła go. Pragnęła go poczuć w sobie, pragnęła poczuć dotyk jego ciepłych dłoni i pocałunków, które składał na jej ciele. Niewiele myśląc, ściągnęła z siebie sweter, rzucając go na ziemię obok nich, po czym spojrzała na Salvatore.
— Szybki seks w kuchni? Dawno takiego nie miałam, podoba mi się Twój tok myślenia, Gabe. Ale musimy być cicho, nie możesz mi pozwolić, żebym krzyknęła — powiedziała z zaczepnym uśmiechem, znów się do niego zlizując. Musnęła Hejo usta, by chwilę później zsunąć się z pocałunkami nieco niżej, na jego żuchwę i następnie szyję.
— Porem, jak będziesz mieć siłę, możemy mieć powtórkę. Trzeba jakoś odgonić od Ciebie te wszystkie stresujące chwile. Zdecydowanie musisz się wyluzować — powiedziała, drażniąc jego skórę swoim ciepłym oddechem.
♥️
— Dziwne by było, gdyby nie sądzisz? — zapytał, unosząc w górę jedną brew. Czyżby Gabriel nie zdawał sobie sprawy, jak na nią działał? Była w stanie rzucić dosłownie wszystko, gdyby tylko jej powiedział, i w sumie właśnie tak robiła. Odgoniła na bok myśli o tym, że jest głodna i skupiła się tylko i wyłącznie na brunecie przed sobą. Gabriel zapewne wiedział, że mógł zrobić z Octavią co tylko chciał, a ona tak naprawdę właśnie tego pragnęła. Pocałowała go znów po raz kolejny, spragniona smaku jego ust, po czym oplotła nogami jego biodra, ręce zaś wsuwając pod koszulkę, którą miał na sobie. Nie, zdecydowanie nie była mu teraz potrzeba, więc Octavia z ogromną ochotą się jej pozbyła, nawet nie zwracając uwagi, czy Gabrielowi to odpowiada. W końcu chyba dogadali się odnośnie tego, że miał to być szybki seks, więc po co mieli marnować tak cenny czas?
OdpowiedzUsuń— Mhm, bardzo podoba mi się pomysł z nadrobieniem tego — mruknęła, odrywając się od niego na moment, po czym spojrzała w dół, wymownie na jego spodnie. — Ściągaj je, nie są Ci potrzebne — powiedziała z uśmiechem, odgarniając kosmyk włosów na bok. Wiedziała, że jej posłucha i nie będzie protestować. Podobało jej się to, że w sumie tak łatwo jej się poddawał, mogła to wykorzystać na tak wiele sposobów.
W sumie, to tak naprawdę nie musieli się spieszyć, bo mieli przed sobą jeszcze praktycznie całą noc, ale po tym, co Gabe z nią robił, Octavia nie chciała czekać ani minuty dłużej.
Wyczuła to, jak Gabriel zadrżał pod wpływem jej pocałunku, co było kolejną rzeczą którą bardzo jej się spodobała, uświęcając ją w przekonaniu, że w tym momencie ma go owiniętego wokół palca.
— Powtórkę, jutrzejszy poranek. Nie mogę pozwolić, żebyś się nudził — powiedziała, kręcąc przy tym głową. Usta brunetki nadal znajdowały się bardzo blisko szyi Salvatore, a Octavia po chwili zdecydowała się na to, aby pozostawić na jego skórze niewielką malinkę, której w sumie i tak nie było mocno widać, ze względu na jego tatuaże. Uwielbiała je, tak bardzo do niego pasowały, mimo, że nie tworzyły spójnej całości, idealnie się ze sobą wszystko komponowało. Mogłaby na nie patrzeć godzinami i chyba nigdy nie miały się jej znudzić.
Na wzmiankę o balkonie wyprostowała się, po czym spojrzała przez ramię, wprost na wymienione przez niego miejsce. Westchnęła w duchu, wiedząc, że nie odpuści jej tego nigdy i w końcu spełni swoje marzenie, jeśli tak to mogła nazwać. Pokręciła jednak głową, znów spoglądając na bruneta.
— Wybacz, kochanie, ale jeszcze nie teraz. Jest zdecydowanie za chłodno, ja muszę poczytać o tym, jak mogę się zabezpieczyć na wszelki wypadek, żeby nie została ze mnie mokra plama na chodniku, a poza tym, balkon już możesz wpisać do listy miejsc zaliczonych — zaśmiała się, po czym dała mu pstryczka w nos, niczym małemu chłopcu. W sumie, teraz tak właśnie go widziała, jako małego chłopca, który się nakręcił na jakiś świetny pomysł.
— Ale mamy jeszcze w apartamentowcu basen czy saunę. W nocy nie ma tam nikogo, więc może kiedyś skusimy się na któreś z tych miejsc? — zapytała z uśmiechem i łobuzerskim błyskiem w oku. W sumie, spodobały jej się te pomysły, i naprawdę chciała, aby kiedy je zrealizowali.
— Ale teraz kuchnia, Gabe. Pozwalam na to, żebyś zrobił ze mną wszystko.
♥️
Nagłe zmiany były czymś normalnym w ich życiu. Przywykli do tego, to było dla nich coś normalnego. Octavia skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie podobało jej się to, do czego dążyli. Nie, chciała tego, pragnęła wręcz. Więc kiedy Gabriel jej w żaden sposób nie odmówił, a jedynie przystanął na jej pewnego rodzaju propozycję, uśmiechnęła się lekko, zadowolona z tego, dokąd zmierzali. Drgnęła niekontrolowanie, kiedy dłoń Gabriela odnalazła miejsce na jej szyi. Lubiła jego dotyk, od kiedy tylko się poznali i kiedy tylko pierwszy raz ją dotknął. Teraz jednak miała wrażenie, że działa on na nią jeszcze bardziej niż kiedyś.
OdpowiedzUsuń– Grzeczny jesteś – mruknęła, uśmiechając się przy tym. Rzadko kiedy zdarzało się, że Gabriel był komuś tak podporządkowany. Wiedziała jaki jest, znała jego charakter i dokładnie wiedziała, że to nie jest częste zjawisko. Spojrzała na niego, jak ściągał z siebie spodnie i bokserki, które teraz w ogóle nie były mu potrzebne. Gra wstępna również jakoś nie interesowała Octavii, choć lubiła ją. Teraz jednak zdecydowanie chciała, aby przeszli do konkretów. Zawiesiła na dłuższą chwilę spojrzenie na umięśnionym ciele Gabriela. Poczuła się tak, jakby wygrała na loterii, znowu. Bo Octavia bardzo dobrze wiedziała, jak inne dziewczyny, a nawet i starsze kobiety spoglądają na Salvatore. Ona to wszystko miała za to na wyciągnięcie ręki, w każdym momencie kiedy tylko chciała, i ta myśl cholernie jej się podobała.
Ułożyła dłonie na jego ramionach, tak jak jej polecił, po czym uniosła się nieco w górę, by brunet nie miał większego problemu z tym, aby ściągnąć z niej resztę ubrań, które to po chwili dołączyły do reszty, tuż obok nich. Na zadane pytanie, Octavia kiwnęła delikatnie głową. Chciała, aby został. Chciała znów zasnąć w jego ramionach, czuć jego obecność tuż obok siebie.
— Tak, zostań — poprosiła, mówiąc to wręcz w jego ciepłą skórę. Przymknęła oczy, powstrzymując cichy jęk, który chciał się za wszelką cenę wydostać z jej ust. Jego ciepłe dłonie, które czuła na swoim ciele, sprawiały, że Octavia zaczynała powoli tracić zdrowe zmysły. Dotyk jakby ją palił, ale w ten przyjemny sposób.
Uniosła głowę, spoglądając na niego z rozbawieniem, kiedy się roześmiał. Wiedziała, że nie odpuści jej tego tematu i co jakiś czas będzie co niego wracał.
— Jesteś wariatem. Ale nie przeszkadza mi to, trochę adrenaliny nikomu chyba nie zaszkodziła. Ale jeszcze nie teraz — powiedziała, odgarniając kosmyk włosów za ucho.
— I ufam Ci. Mam dość dużo zaufania do Ciebie w tej kwestii — dodała po chwili, odchylając głowę lekko w bok.
Cichy pomruk wyrwał się z ust brunetki, kiedy Gabriel przyciągnął ją do siebie, a jego ręka z łatwością odnalazła miejsce między jej udami. Drgnęła po raz kolejny, kiedy ją pocałował i chwilę później się w niej znalazł. Zacisnęła nieco mocniej palce jednej ręki na szyi Gabriela, a drugą podparła na blacie kuchennym, gdzie siedziała. Oderwała się od ust bruneta, spoglądając na niego roziskrzonym spojrzeniem, uśmiechając się przy tym. Z łatwością dostosowała się do ruchów Gabriela, by po chwili unieść nieco nogę. Zsunęła jego rękę na swoje biodro, tak aby ją przytrzymał, a ona sama przysunęła się jeszcze bliżej. Ten jeden ruch sprawił, że poczuła Gabriela w sobie jeszcze wyraźniej, a to poskutkowało tym, że z ust Blanchard wyrwał się dość głośny jęk.
— Mocniej. Złap mnie mocniej, Gabe — wyszeptała, zbliżając się do niego. Ponownie złączyła ich usta w pocałunku, tym samym powstrzymując kolejne jęknięcie.
♥️
Nigdy nie należała do dziewczyn, które w piątkowe wieczory wyprawiają się do klubu otoczone wianuszkiem koleżanek, piją tylko prosecco i chichoczą, ilekroć któryś chłopak na nie spojrzy. Nie była tym typem, który dostrzega romantyzm w pozornie błahych sytuacjach, jak przytrzymanie jej drzwi albo złapanie za ramię, gdy się potknęła. Równie dobrze i ona sama mogła trzymać drzwi przystojnym facetom, no i na pewno przytrzymałaby kogoś, kto próbowałby wywalić się tuż pod jej nosem. Co w praktyce oznaczało, że na ogół była dobrą kumpelą, niekoniecznie materiałem na miłość.
OdpowiedzUsuńNie, żeby jej to przeszkadzało. Furia i żal do całego świata wypaliły jej całe wnętrze, nie zostawiając miejsca na tak prozaiczne uczucia, jak rozpacz z powodu nieszczęśliwego zakochania. Mia Loren po prostu się nie zakochiwała, koniec, kropka. Oczywiście, chętnie korzystała z chemii, która czasem wirowała między nią, a jakimś fajnym facetem, nigdy jednak nie było to okraszone płomiennymi deklaracjami; ot, zwykle po wszystkim mówiła To cześć i szła do domu, i raczej nikt z tego powodu nie narzekał. Krótko mówiąc – Mia Loren nie potrzebowała otaczać się wianuszkiem koleżanek, bo wszystko, czego potrzebowała, najłatwiej odnajdywała samotnie.
Póki co bawiła się całkiem nieźle. Wyjątkowo Ellie nie wybierała się na żadną galę, czy inne wyśmienite wydarzenie towarzyskie, toteż nie potrzebowała jej obecności, z czego Mia zresztą skwapliwie skorzystała. To musiała szefowej przyznać – nigdy nie zatrzymywała jej zbyt długo, jeśli nie musiała. W połączeniu z dosyć pokaźną pensją oznaczało to sporo wolnego czasu, zatem Mia starała się być dla Ellie wcieleniem profesjonalizmu: fryzjerką, makijażystką, psychologiem, czegokolwiek akurat potrzebowała. Doskonale zdawała sobie sprawę, że trafiła jej się niezła gratka. Niektóre z jej koleżanek harowały za marne grosze w spożywczaku, albo prowadzały się z bogatymi, obleśnymi tatuśkami po bankietach. Wobec takiego spojrzenia na całą sprawę, naprawdę nie miała na co narzekać, nawet, jeżeli chwilami miała szczerą ochotę zamordować Ellie-Cholerną-Chamberlain gołymi rękami.
Wypiła kolejkę shotów z gościem, którego poznała tu w zeszłym tygodniu, potem zamówiła whisky z colą i sączyła ją powoli. Muzyka była niezła, toteż często bywała na parkiecie, w którymś momencie orientując się, że ma towarzystwo. Odwzajemniła uśmiech (w końcu facet był niezły) i skinęła głową, z zadowoleniem pozwalając mu przyciągnąć się bliżej.
– Jasne. Chętnie wypiję drinka.
Usiadła przy kontuarze baru, gestem zachęcając kolegę, żeby siadał obok. Wymownie machnęła ręką w stronę barmana.
– Jestem Mia – przedstawiła się, odrzucając włosy na plecy. – I pewnie zabrzmię banalnie, ale często tu przychodzisz? Chyba jeszcze nigdy cię nie widziałam, a wierz mi – omiotła go wzrokiem z góry na dół – na pewno bym zapamiętała.
Żmijka
Spojrzała na Gabriela z równie łobuzerskim uśmiechem, kiedy wspomniał o tym, że potrafi być grzeczny. Aż cisnęło jej się na usta, żeby cicho się zaśmiać, ale stłumiła w sobie tą chęć.
OdpowiedzUsuń— Bądź czasami niegrzeczny — powiedziała, nie przestając się uśmiechać. Musiała przyznać sama przed sobą, że czasami podobała jej się taka zamiana ról, a Gabriel raczej też nie protestował przed tym, aby nieco jej się podporządkować, choć nieco ją tym zaskoczył, nie mogła zaprzeczyć.
Jęknęła, głośno i przeciągle, już nawet nie hamując się przed tym, że przecież w każdej chwili Ay mogła wyjść z pokoju, bo mogła się obudzić. Była zadowolona, że Gabriel niczego nie przeciągła, tylko dawał jej to, czego Octavia pragnęła w tej chwili, a pragnęła tylko jego. Jego dotyku i bliskości. Lubiła taki spontaniczny seks, a ostatnimi czasy w życiu Gabriela i Octavii było go nadzwyczaj dużo, a Blanchard nie miała zamiaru się przed nim bronić. Jeszcze zapewne nadejdzie czas, kiedy będą to robić powoli, by móc się sobą nacieszyć.
Przesunęła dłonią po skórze Gabriela, znów na niego spoglądając. Nadal była zaskoczona tym, jak to wszystko potoczyło się w ostatnim czasie. Jak ich życie diametralnie się zmieniło, a oni sami tego chcieli. Gabriel ją zaskoczył, bo jeszcze jakiś czas temu w ogóle nie przeszłoby jej przez myśl, że zdecyduje się na związek z nią. W sumie, sama Octavia zapewne nie zgodziłaby się na nic, gdyby nadal miał tak paskudny charakter jak kiedyś. Jednak, we Włochu zaszła zmiana o sto osiemdziesiąt stopni, i był już zupełnie innym człowiekiem. Dojrzalszym i chyba pewniejszym tego, jak chce aby wyglądało jego dalsze życie. I w tym życiu chce również Octavię i Aylę, albo choć widzi dla nich miejsce u swojego boku. Była przekonana, że Gabriel mimo tego strachu, który mu towarzyszył, zapewne odnajdzie się w nowej roli, choć nie miała zamiaru na niego w jakikolwiek sposób naciskać. Nie mogli zbyt szybko brnąć przed siebie, tego była wręcz pewna.
— Będzie mi bardzo miło, obudzić się koło Ciebie — powiedziała z uśmiechem, choć wiedziała, że to będzie nieco szalone doświadczenie, ale prędzej czy później musiałoby się tak stać.
Sprawę z barierką już przemilczała, bo dokładnie wiedziała, że jest na przegranej pozycji. Octavii nie pozostało nic innego, jak tylko czekać na jakiś cieplejszy wieczór, bo zapewne wówczas Gabriel pewnie będzie chciał zrealizować swoje szalone marzenie.
Odetchnęła głęboko, kiedy poczuła intensywniejsze ruchy Gabriela. Nie umknęło też uwadze Octavii to, jak zareagował na jej gest. Spodobało jej się to, więc pozwoliła sobie na to, aby go powtórzyć. Oddała równie mocno pocałunek, który Gabriel złożył na jej ustach, a kiedy poczuła, jak brunet ściąga ją z blatu, chwyciła go mocniej, choć wiedziała, że ten i tak by jej nie upuścił. Zaśmiała się cicho, słysząc komplement na swój temat.
— Mniej gadania, nie mamy na to czasu — mruknęła.
— Bo mam wrażenie, że się chcesz podlizać — dodała po chwili, śmiejąc się cicho.
♥️