HELLO, FOLLOWERS!

Gossip Girl here.

Your one and only source for the truth behind the scandalous lives of New York's elite. Been a minute. Did you miss me? I know I've missed you. Though you're probably going to wish I'd stayed away when I'm done. Because I can see you. The real you. The one hiding just outside the edge of frame. Well, it's time to reframe that picture. And who am I? That's one secret I'll never tell.

You know you love me.
xoxo


. . .

MOST FOLLOWED

now
spotted:
Cinderella
Well, well, well! Looks like our H is getting more comfortable in the role of her life... Flashing smiles left and right, as if she didn’t just show up on the red carpet as the plus-one of a certain handsome, disgustingly rich guy we’ve all been crushing on since he recited French poems in first grade. I think this fairytale fits her perfectly, but... Word on the street is that her real self is catching up to her. Will the secret finally come out? And how will her Prince Charming react to it all? After all, she’s a sweet, hardworking girl, always there to offer a shoulder to cry on over coffee... Maybe this story really will have a fairytale ending. Well, we’ll see. Whether it’s “happily ever after” or not, you know I’ll be here to spill all the tea... or coffee!

You can't hide from me.
xoxo
Rozpuszczam włosy 
i grzeszę w myślach 
w ukryciu nocy 
w snach
Mila Johnson
 stypendystka, uczennica ostatniej klasy liceum, dorywczo opiekunka do dzieci

Jest niedzisiejsza, zupełnie niepasująca do tych szalonych czasów, gdzie ważniejsze jest mieć, niż być; wszędobylskiej ciekawości znajdującej ujście w podglądactwie, ekshibicjonizmie w mediach społecznościowych i kultu kupowania wszystkiego na potęgę. Codziennie rano po wyprasowaniu szkolnego mundurku, nim w domu zacznie narastać harmider, przy swoim skrzypiącym, starannie pościelonym łóżku składa dłonie do modlitwy, wbijając skupione spojrzenie w krzyż wiszący na ścianie; w milczeniu prosi o zdrowie dla zrzędliwej babci, nieobecnego ojca przebywającego w szpitalu psychiatrycznym i żółwia Sebastiana, choć podobno zwierzęta duszy nie mają, przeprasza za niepopełnione jeszcze grzechy, zadaje pytania pozostające bez odpowiedzi. Kończy modlitwę i rozpoczyna kolejny dzień od kupienia babci świeżych kwiatów, zaraz potem udając się na ten sam, co zwykle przystanek, wsiadając do tego samego autobusu jadącego w tym samym kierunku, co chyba świadczy o beznadziejności istnienia.
Zamiast komputera oznaczającego dla wielu kontakt ze światem, w swoim małym grajdołku, gdzie wszystko ma przypisane miejsce, trzyma starą maszynę do szycia, z której często robi użytek; skromne oszczędności poświęca na zdobywanie tkanin, kolekcjonując zestawy igieł w różnych rozmiarach, kolorowe nici i kłębki włóczek, z których może bez końca dziergać swetry. Ma brzydki nawyk obgryzania paznokci wiążący się z uwielbieniem dla nieregularnych krawędzi oraz trzaskania drzwiami, choć ciągle nad nim pracuje, nie chcąc działać innym na nerwy.  W kieszeniach jeansowych ogrodniczek nosi skasowane bilety, niezliczoną ilość wsuwek do włosów i zmiętą wizytówkę, z numerem telefonu, który zna na pamięć. Czytanie książek niezmiennie rozpoczyna od ostatniej strony i najbardziej lubi leżeć na brzuchu ze skrzyżowanymi w powietrzu kostkami, otumaniona zapachem starych, pożółkłych stron, zatopiona w nieznanym świecie. Tam, gdzie wszystko jest piękniejsze, prostsze, nieskomplikowane.
Życie jest w końcu czymś zgoła innym niż zdjęciami pięknych domów w pedantycznie czystych dzielnicach rodem z filmów, nieprzeciętnie atrakcyjnymi ludźmi ubranymi jak z żurnala — idealnymi w każdej sytuacji — i szerokimi perspektywami mówiącymi, że można zostać każdym w myśl od pucybuta do bogacza, nie. Życie to jedno z wielu posępnych blokowisk przypominających getto o papierowych ścianach i tysiącach mieszkań kryjących w większości przygnębiające historie, zatłoczony autobus kursujący w piętnastominutowych odstępach czasu, osiem godzin pogłębiania wiedzy nauczycieli, którzy już dawno pogrzebali marzenia, siedem godzin opieki nad najwspanialszymi brzdącami pod słońcem. Mila Johnson, jest tym typem osoby, która nigdy nie powinna dorosnąć, zaklęta w czasie ze swoją urzekającą wrażliwością i wielkimi oczami, w których zdaje się odbijać cały wszechświat.


Cześć po raz drugi! W tytule Herber, a na zdjęciu randomowa dziewuszka. Ukocham i oddam obydwie nerki za przygarnięcie przyjaciół Mili, ale też za nowe, ciekawe relacje. Zapraszamy <3

5 komentarzy:

  1. [Od tej chwili chyba przestanę narzekać jak bardzo niedostoswane do obecnych czasów było moje dzieciństwo. Owszem, podobnie jak Mila wiele czasu poświęcałam na czytanie książek (nigdy jednak od końca), a pierwszy komputer dostałam, hmm... nie pamiętam dokładnie, ale na pewno dopiero w szkole, lecz jakoś nie ciągnęło mnie do szycia. A o poznawaniu wiary pod jakimkolwiek innym kątem niż czyste religioznawstwo, nie było najmniejszej mowy.

    Mam nadzieję, że wena i porywające wątki nigdy Cię nie opuszczą.
    W razie chęci zapraszam również w swe skromne progi. Może uda nam się coś wymyślić.]

    Rim/Aurel i Nash

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Kartę przeczytałam jednym tchem, bo Mili wydaje się być przesympatyczną dziewczyna, ale trochę poturbowaną przez życie. Bawcie się tutaj dobrze, a w razie chęci zapraszam do Octavii! ❤️]
    Octavia

    OdpowiedzUsuń
  3. [Z jakiegoś powodu Twoja Mila skojarzyła mi się z Ania z Zielonego Wzgorza… może to dlatego, ze właśnie czytam Szumiące Topole. Podoba mi się, ze dziewczyna jest taka inna, dobry promyk w tym szarym, smutnym świecie dorosłych, taki Piotruś Pan. W razie chęci zapraszam do siebie!]

    Kim Seojun 😈 Lee Minsoo 😇

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio przysnęło mi się mocno w blogosferze i choć powinnam nadrabiać zaległości, zamiast brać kolejne wątki, to obok tej pani nie jestem w stanie przejść obojętnie. Cześć, stworzymy coś razem? Może wyjdzie nam z tego jakaś katastrofa.

    EZEQUIEL F. RODRIGUEZ

    OdpowiedzUsuń
  5. Spotted: Słodka M widziana, jak po szkole wsiada do autobusu, który zawozi ją wprost pod miejsce pracy, do starego budynku z piaskowca na Brooklynie. Chwilę stoi przed wejściem, obgryzając paznokieć kciuka i przyglądając się, jak z sąsiedniej klatki schodowej grupa facetów próbuje przecisnąć przed próg wielką sofę. Uśmiecha się delikatnie, a potem rusza do wejścia. Gdy parę godzin później wychodzi, na jej twarzy dalej widać rozbawienie. Wsiada do autobusu tej samej linii i wraca do domu. Opierając głowę o szybę, patrzy przez siebie niewidzącym wzrokiem... Czasem sama łapię się na tym, że zastanawiam się, co to cudaczne stworzenie sobie myśli. M, zdradzisz mi, co tak zaprząta Ci głowę?
    Witam na blogu!

    buziaki,
    plotkara 💋

    OdpowiedzUsuń