oficjalnie Gideon, dla znajomych po prostu
Garfield — urodzony 21 I 2000 w Waszyngtonie — pół-Japończyk od strony ojca — syn znanego skrzypka oraz właścicielki kancelarii prawniczej w stolicy, dla której mąż zdecydował się osiedlić na stałe w Stanach — starsza siostra super novą sceny operowej — czarna owca rodziny — małe mieszkanie w pobliżu rodziców, opłacane przez nich i regularnie sprawdzane —
are all pretenses to fake how no one knows anything — lekki, zgryźliwy uśmiech, zamyślone spojrzenie pod przymkniętymi powiekami, melodyjny głos, odpalony papieros wsunięty między nienaturalnie długie palce — zaprzepaszczona kariera pianisty, niegdyś dwa wygrane międzynarodowe Grand Prix juniorów — pasja do ołówków i markerów rozpoczęta lata temu wraz z przerysowywaniem paneli z
Death Note'a — stany lękowe, OCD —
niedoszły samobójca —
"I want to end it all" – when I went along and said that, you smiled for the first time — na powierzchni utrzymywany przez leki i niekończącą się terapię — student School of Visual Arts na kierunku Computer Arts — w wolnym czasie
freelancer, promujący się poza pseudonimem również swoim japońskim imieniem
Ginto — za pewną opłatą rysuje również prace nieprzeznaczone dla dzieci
Budzi się każdego dnia ze wschodem słońca, chociaż ostatnią noc znowu zarwał w pogoni za deadline’ami, spedzając ją nad komputerem i tabletem. Najpierw prysznic trwający pięć minut, myje dłonie długo, odliczając w myślach trzydzieści sekund, przez dwie minuty myje zęby, wtedy może rozpocząć dzień na dobre. Leki przepija dużą szklanką wody i spogląda za okno na centrum miasta, zastyga w miejscu do momentu aż cisza staje się nieznośna i nieprzyjemnie dzwoni w uszach. Dopiero po tym codziennym rytuale uświadamia sobie, że kolejny raz udało mu się wstać z łóżka. Na szczęście czy też nie. Mimo że tak bardzo nie chce nic jeść, wmusza w siebie miskę płatków z chudym mlekiem, przypominając sobie jak zasłabł kilka dni wcześniej, gdy wyszedł z domu bez śniadania. Mieszkanie nie jest duże, ale wystarcza mu zupełnie i nie śmie nawet narzekać, bo mógłby równie dobrze znaleźć się na ulicy, gdyby szanowni państwo Yamada nie stwierdzili, że jeszcze większą plamą na ich reputacji będzie bezdomny syn, pozbawiony perspektyw na życie. Lepszy więc taki, który dłubie ołówkiem po kartce i jest w miarę spokojny, choć nie z tych powodów, dla których powinien być zdrowy człowiek.
Dawniej był spełnieniem ich marzeń; ułożony nastolatek ze świetnymi stopniami i świetlaną przyszłością, ułożone schludnie włosy i dopasowana koszula ze stojącym kołnierzykiem, pozornie ułożone myśli. Wszystko dopracowane, dopięte na ostatni guzik, odmierzone i wyrysowane od linijki. Wydawało mu się, że takim musi być, takim go oczekują. Aż pojawił się On, tak bardzo niedopasowany do otoczenia i chaotyczny, w jego oczach – idealny. Razem z nim pojawiło się wiele rzeczy. Przywiązanie, pragnienie bliskości i zapomnienia. Poczucie, że dla kogoś jest wystarczający taki, jaki jest, którym zachłysnął się. Istna hipnoza, gdy w pustej salce, tylko we dwoje, siedzieli przy fortepianie, grając na cztery dłonie. Dreszcz za każdym razem, gdy smukłe, zimne palce stykały się jego, tak karykaturalnie długimi. Poczucie, że to wszystko, co było mu wpajane od dziecka jako priorytety, warunki konieczne do spełnienia, aby móc się nazwać wartościowym człowiekiem, straciło na znaczeniu. Oceny w dół, ucieczki z prywatnych lekcji, powroty z zaczerwienionymi oczami podczas słaniania się na nogach i ten bezradny krzyk, wyrzuty, gdzie byłeś, co to za jeden, przecież byłeś normalnym dzieckiem. Nieład, którego pragnął od zawsze, był zbyt nęcący, aby zrezygnować z niego tak łatwo, uciekał więc w jego kierunku coraz częściej. Jednak cały zbudowany na nowo świat, posklejany papierową taśmą, postanowił znowu runąć w oka mgnieniu, gdy dostał tę jedną wiadomość o Jego śmierci. Nie dostał szansy pożegnania się, nie mógł złożyć nawet małego kwiatu obok nagrobka, po co masz się pojawiać na pogrzebie tego ćpuna. Najważniejszy z filarów zawalił się, budowla nie mogła się więc utrzymać. Doktorze, przecież daliśmy mu wszystko. Jak mógł nam to zrobić?
Nikt nie lubi patrzeć na biedę ani ludzi pogrążonych w tragedii. Wiedział, że jego wygląd nie przyciąga wzroku. Przeraża wychudłe po odmawianych posiłkach ciało, przerażają zapadłe policzki, przerażają gojące się blizny na przedramionach i spojrzenie pozbawione wyrazu. Nawet gdy przywrócono go po miesiącach do stanu używalności, choć częściowo umożliwiającego egzystencję poza jasno oświetlonymi białymi salami, pachnącymi sterylnością, mało kto wrócił. Mało kto pytał, co się stało i właściwie czemu. Jego blask zniknął, nie było zatem w czym się grzać, odczuwając przyjemność z przyjaźnienia się z kimś popularnym, bogatym. Nie wrócił do szkoły, ostatni zaprzepaszczony rok nadrabiając w ramach domowego nauczania. Nie zobaczono więcej nazwiska “Gideon Yamada” na plakacie zapowiadającym recital fortepianowy wychowanków uznanej akademii muzycznej.
Może się wydawać, że pozornie wszystko z nim dobrze. Zebrał wszystkie kawałki siebie, jakie mógł znaleźć, zauważając, że pewne zaginęły. Ubytki maskuje uparcie, nie wiedząc jak je uzupełnić, bo towarzystwo innych studentów choć nienachalne i przyjemne, tak samo jak rozmowy z nimi nie potrafi wypełnić tych luk. Znowu można go od czasu do czasu spotkać wśród tych popularnych, pięknych ludzi pachnących drogimi perfumami. Ale teraz nie udaje, ma inny plan na przetrwanie. Marszczyć nos w geście odrazy, gdy słucha wymuszonych komplementów. Uśmiechać się złośliwie, gdy ktoś próbuje za bardzo być jego przyjacielem. I tak ze wszystkiego drwić. Prychać, gdy ktoś próbuje tych samych sztuczek, tego samego wydymania warg i niskiego mruczenia podczas szeptania słodkich słów. Kiedy nawet im się uda – śmiać się nieprzyjemnie, myślałeś, że dla mnie to cokolwiek znaczyło? Uciekać, kryć się, udawać, że nie widzi. Potem znów spędzać czas samemu, nad szkicownikiem, stwierdzając, że ołówek 5B zdecydowanie zbyt szybko się wypisuje. Ale nawet czując jak samotność doskwiera, jak nieprzyjemna jest dzwoniąca w uszach cisza, zakłócana jedynie muzyką sączącą się z głośników, zapierać się, że tak ma być. Nie otwierać już więcej serca ani nie opierać całego istnienia na kruchym jestestwie drugiej osoby.
Spotted: Gdybyście się zastanawiali, kto jest tą roznegliżowaną księżniczką na artach w portfolio G, tak, to ja! Dzięki za tę wspaniałą sesję. Ciekawa jestem, czy zdoła się Wam mnie rozpoznać! A wracając do G... Biedny chłopak, jest mi strasznie szkoda, gdy snuje się po uniwersytecie z tą ponurą miną. Coś mi jednak mówi, że przyjdzie jeszcze czas na zastąpienie jej promiennym uśmiechem. G, ja go jeszcze pamiętam... Może znajdzie się ktoś, kto usiądzie znów z Tobą do fortepianu? Jakby coś, wiesz, gdzie mnie szukać!
OdpowiedzUsuńWitam na blogu!
buziaki,
plotkara 💋
[ Trochę potłuczony to bardzo delikatne stwierdzenie na to co zostało nam zaserwowane w karcie. I jak dla mnie, karta nie jest mizerna. Dobrze się to czytało, nie powiem, że przyjemnie bo o ludzkich tragediach i złamanych sercach nie czyta się dobrze, ale to krótkie przedstawienie jego historii mnie wciągnęło i chętnie sięgnęła bym po więcej... Chętnie byśmy pomogli poskładać się w całość i znaleźć choć jeden powód do szczerego uśmiechu.
OdpowiedzUsuńCześć, bawcie się jak najlepiej i w razie chęci zapraszam do mojej gromadki :D ]
Maria / Maggie / Jackson
[Cześć!
OdpowiedzUsuńWspaniały w tej swojej tragedii (jakkolwiek to brzmi). Tak mi jest przykro, co go spotkało - od początku do końca, od dzieciaka, przez utratę ukochanego, do teraz, co się z nim dzieje. Pięknie to napisałaś, jestem zachwycona.
Piękne ma imię - Gideon. Drugie też, ale to pierwsze to sztos <3 Bardzo mi się podoba. Tak jak drugie zdjęcie.
Mam nadzieję, że Gideon spotka na swojej drodze ludzi, którzy mu pomogą, wprowadzą więcej światła do jego życia, którzy dadzą mu wiarę. I że znów sądzie przy fortepianie i będzie pięknie grał <3 No cudowny jest.
Życzę udanej zabawy, wielu wątków, dużo weny i czasu na pisanie! :D]
Heather
[Już kiedy zaczęłam czytać opis tego chłopaczka (jakoś nie potrafię myśleć o Garfieldzie - swoją drogą jedna z moich ulubionych bajek - jak o dorosłym mężczyźnie, chociaż z racji jego wieku powinnam) na tablecie przed kolacją, przeczuwałam, że będzie ciężko. I niestety miałam rację. Mam jednak nadzieję, że w niedalekiej przyszłości uda mu się znaleźć kogoś, kto połata mu choć trochę zakrwawione serduszko, dzięki czemu świat znowu wyda mu się nieco bardziej kolorowy.
OdpowiedzUsuńŻyczę miłej zabawy i ogromnej dawki weny oraz masy porywających wątków, a w razie chęci zapraszam w swe skromne progi.]
Nash & Rim
[Na początku chciałabym podbić komentarz z góry — kartę czyta się bardzo dobrze! I na pewno mocno działa na emocje, a to zawsze plus. Mam nadzieję, że Garfield się odnajdzie, może pomoże mu w tym zainteresowanie sztuką, a może ten ktoś, kto się nie przestraszy.
OdpowiedzUsuńŻyczę świetnej zabawy i mnóstwa wątków! <3]
Jolene
[Poprawki może i nie, ale zmieniłabym postać. Szybciej bowiem widziałabym w roli uczennicy Garfielda Rim niż córeczkę Nasha. Tej biednej dziewczynie z pewnością przydałaby się taka odskocznia (zwłaszcza, że już i tak potrafi grać na innym instrumencie). A i na pewno nie uciekłaby od niego tak łatwo jak to dziecko, choćby nie wiem jak byłby dla niej złośliwy. Pytaniem pozostaje jednak w jaki sposób owa dwójka spotkałaby się po raz pierwszy. Czy Yamada mógłby od czasu do czasu odwiedzać klub, w którym dziewczyna pracuje ? A może zwyczajnie młodszy z psów oddalił się od niej na spacerze i pobrudził mu ubranie, czy jeszcze coś innego ?]
OdpowiedzUsuńRim
[ Wybacz mi tą zwłokę w odpowiedzi.
OdpowiedzUsuńTo co zaproponowałeś jak najbardziej mi odpowiada, Maggie z pewnością zwróciłaby uwagę na Garfielda jeśli pojawiałby się wielokrotnie w klubie, a tym bardziej że po prostu by tam siedział i nie był typowym klientem. Na pewno po godzinach, albo nawet i w trakcie pracy starałby się go zagadać i nieco wyciągnąć ze skorupy :) Jak się bardzo będzie zapierał to musi się liczyć, że ona tam z nim będzie siedzieć, dla dotrzymania towarzystwa chociażby. Maggie sporo przeszła w swoim życiu, ale wciąż ma ogromne pokłady empatii i współczucia dla innych ;)
Możemy właśnie zacząć od jednej z prób "porwania" do zabawy twojego Pana :) Chciałbyś może zacząć, czy ja mam nam naskrobać początek? ]
Maggie