Czuje, jak świat pędzi przed siebie, a ona stoi w miejscu, jakby utknęła. Spogląda z obawa przed siebie, bojąc się zrobić krok. Jednak,w końcu łapie w płuca solidny haust powietrza i idzie przed siebie. Ma plany, ma marzenia, ma cele do zrealizowania. I choć życie nieco się skomplikowało, Octavia nie poddała się, tylko to, co sobie wyznaczyła, nieco zmodyfikowała, uwzględniając w tym wszystkim mała istotkę imieniem Ayla. Kiedyś była inna, może nieco bardziej porywcza i spontaniczna. Ten rozpędza który nabrała lata temu, nieco zwolniła. Dalej biegnie przed siebie, ale nie patrzy już tylko na to, aby tylko jej było dobrze. Najbliżsi mówią, że jest niczym kot – chadza własnymi ścieżkami, czasami jak to każdy, popełniając błędy, z których wyciąga lekcję. Chłodno analizuje każdy krok, mocno stąpając po ziemi. Lubi stabilność, która napawa ją spokojem, choć niejednokrotnie pakuje się w relacje, które niczym trzęsienie ziemi, niszczą to wszystko co zbudowała. Jest dziecięco łatwowierna i zbyt szybko przywiązuje się do innych, oddając im całą siebie. Ma to wszystko, czego zazdrości jej wielu. Urodę, która zwraca uwagę. Pieniądze, które pozwalają na realizację wszystkiego o czym zamarzy. Kochająca rodzinę, o którą tak trudno na Manhattanie. Przyjaciół, którzy są przy niej mimo wszystko. A jednak, ostatnimi czasy nie potrafi odnaleźć tak upragnionego szczęścia. Brakuje jej spokoju, który utraciła jakiś czas temu. Brakuje jej poczucia własnego ja, które ma wrażenie, że gdzieś zgubiła. Odbija się od ściany i błądzi jak we mgle, szukając namiastki tego, co kiedyś znała bardzo dobrze. | Na świat przyszła jako pierwsza, pięć minut później pojawił się jej brat bliźniak. Do dziesiątego roku życia dzieliła życie między Europą a Stanami, aż w końcu całą rodzina osiedlu w Nowym Jorku. Mimo wszystko, miasto to nie należy do jej ulubionych. Jej ojcem jest Jacques Blanchard, prawnik francuskiego pochodzenia, który został okrzyknięty najlepszym prawnikiem wysoko postawionych nowojorczyków. Matką zaś jest Eva Blanchard, meksykańska projektantka mody. Mało kto wie, że rodzina od strony matki para się brudnymi interesami, które są skrzętnie ukryte pod legalnie prowadzonymi interesami w Stanach i za granicą. Octavia Blanchard może pochwalić się licznymi talentami, o których nie mówi zbyt głośno. Pisze piosenki i gra na gitarze, ale niewielu mogło usłyszeć jej teksty. Maluje obrazy pod pseudonimem, oraz sprzedaje je ostatnio coraz częściej z pokaźnym zyskiem. Ma smykałkę do interesów, chcąc w przyszłości założyć własną firmę. Momentami jest aż nazbyt ambitna, i zakłada sobie zbyt wiele celów do osiągnięcia, choć uporu nie można jej odmówić, bo jak już sobie coś postanowi, brnie przed siebie nie bacząc na konsekwencje. W sieci dzieli się swoim życiem na tyle, na ile uważa za słuszne, bo mimo wszystko prywatność jest dla niej ważna, szczególnie od momentu, kiedy pojawiła się jej córka. Nie usłyszysz więc o Perfect O dużo plotek, a jeśli już to na pewno będziesz się zastanawiał ile w tym wszystkim prawdy. |
STRONY
HELLO, FOLLOWERS!
Gossip Girl here.
You know you love me.
Your one and only source for the truth behind the scandalous lives of New York's elite. Been a minute. Did you miss me? I know I've missed you. Though you're probably going to wish I'd stayed away when I'm done. Because I can see you. The real you. The one hiding just outside the edge of frame. Well, it's time to reframe that picture. And who am I? That's one secret I'll never tell.
You know you love me.
xoxo
now
spotted:
spotted:
Cinderella
Well, well, well! Looks like our H is getting more comfortable in the role of her life... Flashing smiles left and right, as if she didn’t just show up on the red carpet as the plus-one of a certain handsome, disgustingly rich guy we’ve all been crushing on since he recited French poems in first grade. I think this fairytale fits her perfectly, but... Word on the street is that her real self is catching up to her. Will the secret finally come out? And how will her Prince Charming react to it all? After all, she’s a sweet, hardworking girl, always there to offer a shoulder to cry on over coffee... Maybe this story really will have a fairytale ending. Well, we’ll see. Whether it’s “happily ever after” or not, you know I’ll be here to spill all the tea... or coffee!
You can't hide from me.
xoxo
You don't own me
Octavia Blanchard
właściwie Octavia Madeleine Blanchard| urodzona 28 października 2002 roku | studentka prawa na Uniwersytecie Columbia | apartament na Upper Eaast Side| mama małej Ayli | od dziecka choruje na cukrzycę typu pierwszego | powiązania | instagram |
Salvatore miał wrażenie, że zapomniał o tym, co działo się ponad rok temu. Był teraz kompletnie inną osobą, zajmował się innymi rzeczami i wydoroślał. Nie bawił się uczuciami innych osób, nie wykorzystywał ich do swoich celów. Starał się być lepszym człowiekiem. Każda sytuacja, czy to dobra czy wręcz przeciwnie, go zmieniała. Po śmierci przyjaciela patrzył inaczej na to, co go otacza do tej pory. Nawet jeśli podświadomie wiedział, że Jackson wolałby, aby spędzili czas w ciekawszy sposób niż opłakiwanie go, to teraz nie miał nastroju do zabaw. Musieli to przetrawić na swój sposób, aby ruszyć z życiem do przodu i dopuścić do siebie myśl, że teraz Howard już w zasadzie będzie tylko w ich wspomnieniach, ale nigdy nie usiądzie z nimi w loży w klubie, nie wyprawi imprezy na swoim jachcie, że już nie rzuci żadnym sarkastycznym komentarzem czy nie wywróci oczami na pomysł, który mu się nie spodoba.
OdpowiedzUsuńGabriel również spojrzał w stronę starszej kobiety oraz małej dziewczynki, którą miała na rękach. To był pierwszy raz, jak widział dziewczynkę na żywo. Uśmiechnął się nawet lekko, choć za dziećmi wcale nie przepadał. To Ayla była wyjątkowo cicha, a przynajmniej w tej chwili. W końcu nie wiedział, jaka dziewczynka była na co dzień. Równie dobrze teraz mogła być zmęczona lub nawet nieco wystraszona obcym człowiekiem w pobliżu. Dzieci chyba takie rzeczy potrafiły wyczuć. W zasadzie to nie wiedział, nie znał się.
W czasie, kiedy dziewczyna rozmawiała z babcią zajął się kubkiem z herbatą, której trochę upił.
— Nigdy nie odmawiam dobremu jedzeniu — wtrącił Gabriel po usłyszeniu propozycji o przyjściu rano na śniadanie. Pamiętał, jak rozmawiali z Octavią o kuchni jej babci jakiś czas temu, kiedy wszystko jeszcze było w miarę w porządku. Podnosząc wzrok natrafił na spojrzenie Octavii i lekko wzruszył ramionami, gdy ta jeszcze mówiła o jutrzejszym poranku. Nie miałby nic przeciwko temu, aby się tam przejść i coś dobrego zjeść. Może spędzenie czasu w nieco innym towarzystwie wyjdzie mu na dobre. Wyjdzie im na dobre. W końcu oboje teraz byli w dość marnych nastrojach i dobrze byłoby chociaż spróbować porobić coś innego, aby nie zwariować od natłoku negatywnych emocji.
Nim się właściwie obejrzał zostali znów sami. Tym razem w mieszkaniu zapadła jednak cisza, która wcześniej przerywana była przez odgłosy dochodzące z dziecięcego pokoju. Teraz byli tylko we dwójkę.
— Czemu nie. Możemy zjeść dobre bajgle, jest tam jedna kawiarnia i sprzedają naprawdę dobre kanapki. Gdybyś miała ochotę albo tylko się przejdziemy i wrócimy — dodał. Mogli ten czas jakoś wykorzystać, spróbować coś porobić, aby nie zwariować. Siedzenie w czterech ścianach nie było najlepszym wyjściem i Salvatore przychodząc tutaj liczył na to, że uda mu się w jakiś sposób oderwać Octavię od przykrych myśli. Sam tego potrzebował. Może było to nieco egoistyczne, chciał ją wykorzystać, aby poczuć się lepiej, ale w tej sytuacji mogli pomóc sobie nawzajem.
Poczekał, aż Octavia się zbierze do wyjścia. Przyszedł dopiero co, więc w zasadzie zostało mu tylko narzucenie na ramiona z powrotem skórzanej kurtki, w której przyszedł. Nie odliczał czasu, ale i tak dość szybko się wybrała. W milczeniu zjechali na dół, a do Central Parku wcale nie było jakoś bardzo daleko, a samo przejście tam nie zajęło im wiele czasu.
— Może to nie zima, ale czuć ją już w powietrzu, a gorąca czekolada powinna poprawiać nastroje — powiedział, wracając do jej ostatniego zdania — może mają już jakieś specjały jesienne czy zimowe, coś dobrego na pewno się znajdzie. Chodź. — Dodał.
Gabs
[Jakie ładne zdjęcia;>]
Lea doskonale zdawała sobie sprawę w jak pojebanej sytuacji się znalazła i jak wiele rzeczy wciąż mogło się wydarzyć. Jeśli jej rodzina będzie musiała zdecydować o jej losie jak i losie tego nienarodzonego dziecka to oznaczać będzie ich koniec, dlatego póki nie odszuka jakiegoś sensownego rozwiązania, będzie musiała ukrywać ten fakt tak długo jak tylko będzie to możliwe. Wciąż nie była pewna jak zareaguje ojciec dziecka na wieść, że być może zostanie przyszłym ojcem, bo prawdę powiedziawszy nie rozmawiali nawet jeszcze na ten konkretny temat.
OdpowiedzUsuń-Dziękuje - Lea uśmiechnęła się niepewnie do kobiety, wciąż nie wiedząc czy aby napewno dobrze postąpiła mówiąc jej o przeszłości w jakiej żyła i żyje nadal. Mimo to musiała spróbować jej zaufać, bo nie mogła wiecznie tłamsić wszystkich tych emocji w sobie, zwłaszcza teraz będąc w tym stanie.
Skorzystała z pomocy kuzynki i chwyciła jej dłoń, dając się następnie poprowadzić w stronę kuchni, gdzie już czekała na nią, zrobiona wcześniej przez kobietę, herbata. Blondynka wciąż odczuwała mdłości spowodowane przez stan w jakim się znalazła, a herbata okazała się dla niej zbawienna. Miała jednak nadzieję, że mdłości wkrótce ustaną, bo jak miała tłumaczyć się z wiecznego latania po toaletach?
-Pewnie słyszałaś już, ze Anael był pastorem - zacisnęła drobne dłonie na kubku, gdy siedziała na jednym ze stołków w kuchni. - Nigdy nie spodziewałam się, że moja wizyta w tamtym kościele tak wiele zmieni w moim życiu - zaśmiała się cicho na to wspomnienie. -Potrzebowałam rozmowy z kimś, kto nie będzie mnie oceniał i los chciał, że padło właśnie na niego. Z początku był dla mnie kimś w rodzaju starszego brata i tak go postrzegałam w końcu między nami jest aż jedenaście lat różnicy - upiła łyk herbaty zdając sobie sprawę jak dziwnie to wszystko brzmi. - On również ma nieciekawe relacje z rodzicami, można nawet powiedzieć, że dzięki podobnym przeżyciom tak szybko się do siebie zbliżyliśmy. Naprawdę nie przypuszczałam, że kiedykolwiek zakocham się w kimś tak starszym a już nie mówiąc o pastorze. Miłość jednak faktycznie jest ślepa na tego typu rzeczy, co nie? - spojrzała na kuzynkę zastanawiając się co musiała sobie o niej pomyśleć, by po tak chorej sytuacji rodzinnej w jakiej tkwiła blondynka, pakować się w tak niecodzienny związek, który od samego początku miał przecież nie należeć do tych łatwych. - Ale stało się i na urodzinach Plotkary w końcu wyznaliśmy swoje uczucia, wiedząc jak wiele trudnych chwil będzie jeszcze przed nami. Gabby mimo wszystko troszczy się o mnie, jest kochanym i wspaniałym mężczyzną. Jak każdy ma też swoje wady, ale chyba nie są dla mnie jakoś bardzo uciążliwe. Oboje przez to co przeżyliśmy, teraz rozumiemy się doskonale - zamilkła na moment, zastanawiając się jak właściwie teraz będzie wyglądać ich relacja gdy dowie się, że zostanie ojcem. - Powinnaś go poznać. Jest cudowną osobą - odparła po chwili z uśmiechem.
~Lea
Po tym, co miało miejsce obecnie każdy ich krok był niemal monitorowany. Gabriel nawet nie wiedział kto właściwie się im przygląda. To nie było tak, że biegali za nim paparazzi, ale jednak jakimś cudem Plotkara zawsze wiedziała, gdzie jest i co robi, a przynajmniej teraz. Ostatnie miesiące udało mu się spędzić bez niej, chociaż miała go tuż pod nosem. Teraz już nawet nie chciało mu się jakoś specjalnie przed jej minionkami ukrywać. Zwłaszcza, że nie było w tym większego sensu. Prędzej czy później ktoś by doniósł, ale nie chciał się tym przejmować. Obecnie chyba mieli takie nastroje, że wszystkim było obojętnie kto i co o nich powie. Przeżywali coś, czego niektórzy teraz nie byli w stanie zrozumieć. Co poniektórzy to rozumieli i współczuli, ale współczucie długo wcale nie trwa. Ludzie prędzej czy później zapominali, ruszali dalej ze swoim życiem i nie mogli ich przecież prosić o to, aby cały czas dawali taryfę ulgową, bo zmarł im kumpel i potrzebują trochę wyrozumienia. Może przez najbliższe tygodnie tak będzie, ale to się w końcu skończy i nikt nie będzie na nich patrzył, jak na tych, co właśnie kogoś stracili.
OdpowiedzUsuńJakoś niespecjalnie wierzył w to, że gorąca czekolada może poprawić im humory, ale smakowała zawsze dobrze. Był jej fanem od małego, uwielbiał ją w każdej postaci. Dodawał do niej często pianki, różne syropy i co tylko wpadło mu w ręce, aby zrobić ją w ciekawszej postaci. Może nie sprawiał wrażenia faceta, który chętnie sięga po tego rodzaj napoju, ale przecież od czasu do czasu należało się każdemu, prawda? Nawet prawie dwumetrowemu wytatuowanemu facetowi, który prędzej w ręku powinien mieć szklankę Whiskey niż gorącej czekolady. Pogoda też idealnie pasowała do tego, aby zacząć jesienne popołudnie od dobrej czekolady, którą mogli przy okazji zagryźć czymś słodkim, gdyby się okazało, że brakuje im jeszcze cukru.
Spojrzał na ich splecione ze sobą dłonie i lekko się uśmiechnął. Zupełnie mu to nie przeszkadzało, tak samo, jak fakt, że nie wyjaśnili sobie, co właściwie między nimi jest, ale teraz to nie był dobry czas, aby o takich rzeczach myśleć. Głowę mieli zajętą zupełnie innymi rzeczami, które nijak miały się teraz do ich relacji. Wspierali się teraz w ciężkim okresie, a jeśli ktoś widział w tym coś więcej to nie była to już wina Octavii ani Gabriela, a tych, co sobie za dużo wyobrazili.
— Chyba możemy uznać, że mamy pierwszy sukces z twoją babcią — powiedział — nic nie wspomniała o tatuażach — dodał. Może teraz były bardziej ukryte, ale te na szyi czy dłoniach były świetnie widoczne. Może było chłodniej, ale nie na tyle, aby Salvatore chodził w golfie i się cały zakrywał.
Nowy Jork, jak zwykle, przepełniony był ludźmi. Tłumy w Central Parku wcale go nie dziwiły, a turyści byli niemal wszędzie. Tu ktoś robił zdjęcia, inni nagrywali jakieś filmiki na TikTok pytając ludzi czego słuchają czy pytając się o opinie na jakiś temat. Gabriel miał już skręcać, kiedy podbiegł do nich młody chłopak z mikrofonem w ręku, a zanim biegł jego kumpel nagrywający go.
— Hej! Jestem Jasper, nagrywam pary w Nowym Jorku i chciałem zadać parę pytań, mogę? — Wyszczerzył zęby w uśmiechu, czekając na odpowiedź z ich strony. Gabriel parsknął śmiechem na początku, a potem spojrzał na Octavię. Może takie interakcje teraz nie były najlepszym pomysłem, ale potrzebowali się rozerwać, a imprezy nie wchodziły w grę.
— Dwaj Jasper, co dla nas masz — odparł brunet. Przerzucił rękę przez ramię dziewczyny, którą przyciągnął do swojego boku. Mogli się trochę zabawić, nic im to przecież nie zaszkodzi.
— Super, szukamy przepisu na udany związek. Jak wam udaje się utrzymać w relacji zainteresowanie? Może macie tajny przepis na udaną miłość?
Gdyby tylko ich znał, to pytanie w życiu by nie padło.
Usuń— Gorąca czekolada. Dużo gorącej czekolady, rozwiązuje wszystkie problemy.
— Gorąca czekolada chyba musi mieć jakiś tajny składnik w sobie. I z kim mam przyjemność?
— Dante — skłamał, teoretycznie. Użył drugiego imienia, co prawda w internecie łatwo dojdą do tego, kim jest, ale to go teraz jakoś nie przekonywało. — Nie wiem, czy ten tajny składnik mogę zdradzić. Jak ci powiem to co to będzie za tajemnica?
Gabs
Ich życie się nie zatrzymało, choć tak właśnie mogło wyglądać z boku. Przez chwilę czas stanął w miejscu, dni zlewały się w jedno i nie wiedzieli co ze sobą zrobić. Gabriel często przez ostatnie dni łapał się na tym, że być może nie przeżywa żałoby w odpowiedni sposób. Nadal nie zamieścił żadnego oficjalnego pożegnania Jacka na swoich mediach społecznościowych i w zasadzie nie wiedział, jak ani czy w ogóle powinien to robić. Chciał ten czas przeżyć po swojemu, chociaż niekoniecznie miał wiedzę, jak ten dość przykry czas powinien w ogóle przechodzić. Miał płakać po kątach? Ocierać z oczu łzy czy siedzieć godzinami przed grobem przyjaciela? Może niektórym to pomagało, ale na pewno nie jemu. Chciał tego czy nie, ale musiał żyć dalej i wrócić do swoich codziennych obowiązków. Miał to szczęście, że mógł pozwolić sobie na dłuższe wolne i do pracy tak szybko wracać nie musiał. Jeszcze nie czuł się na to gotów, ale był świadom tego, że niedługo zacznie mu brakować rutyny. Przez ostatnie dni szukał sobie zajęcia, ale czego by się nie podjął zaraz rzucał w kąt po kilkunastu minutach.
OdpowiedzUsuńPojawienie się Jaspera było niczym wybawienie. Mógł się rozerwać w niecodzienny sposób, a chociaż często podobne filmiki widywał w internecie to nie sądził, że jemu mogłoby się to przydarzyć. Ale skoro teraz miał do tego okazję, to mógł to też jakoś wykorzystać i trochę się zabawić. Zwłaszcza, że to była niewinna rozrywka w porównaniu do tego, co czasami potrafił robić, ale obecnie nie za bardzo miał ochotę na to, aby sięgnąć dna, bo nie czuje się najlepiej.
— Och, tak. Ciągle coś się musi dziać, inaczej prędko zaczyna się nam nudzić — dodał od siebie Gabriel, a właściwie to obecnie Dante. — Nie zamierzałem dzielić się pikantnymi szczegółami, Maddie — zapewnił z uśmiechem. Był rozbawiony tą sytuacją, nie chciał jeszcze rozmowy przerywać. Właściwie to dopiero się rozkręcał, choć nie miał żadnego konkretnego planu na to, co powie. To raczej była jedna wielka spontaniczna plątanina myśli, która teraz wychodziła z jego ust. — Wiesz, Jasper. Jak już złapiesz dziewczynę, której nie chcesz puścić to gorąca czekolada i odpowiednia temperatura to tylko dodatki.
Przed tym wszystkim nie mieli w zasadzie żadnych granic, ale obecnie Gabriel nie był pewien, czy może jakieś przekroczyć, a jeśli tak – to na jak wiele mógł sobie pozwolić? Zdawał sobie sprawę z tego, że teraz musi nieco ostrożniej podchodzić do różnych spraw. Nie chciał w żaden sposób sprawić, aby Octavia myślała, że jest mu coś dłużna, czy że na nią naciska, bo czegoś od niej chce. Teraz zwyczajnie chciał tylko tego, aby poczuła się lepiej i nie zadręczała tak bardzo, chociaż był pewien, że to uczucie tak prędko nie ucieknie. Może to było wybieganie naprzód z myślami, które teraz miejsca mieć nie powinny, ale wiedział, że gdyby coś miało więcej się zadziać to pod uwagę musiał brać również jej córkę, a na ten moment nie był pewien, czy nadawałby się do tego, aby taka mała istota w jakikolwiek sposób mogła na nim polegać. Musiał do tego podejść w rozsądny sposób, a przede wszystkim najpierw musieli dojść do porozumienia i zadecydować co robią dalej, krążyć wokół siebie też nie mogli, ale to było do zrobienia w innym czasie. Dziś mieli się trochę rozerwać, wypić gorącą czekoladę i obejrzeć jakiś film, spróbować zostawić za sobą ponurą atmosferę.
Odwzajemnił uśmiech brunetki, po czym spojrzał na Jaspera, który najwyraźniej nadal czekał na jakieś szczegóły i chyba tak łatwo odpuścić nie chciał.
— Co w takim razie jest najważniejszą rzeczą w waszym związku? Na co kładziecie największy nacisk? Bez czego nie wyobrażacie sobie codzienności?
I właściwie nie wiedział, co ma na to odpowiedzieć. Przede wszystkim dlatego, że nie byli w związku, a gdy byli to Gabriel podchodził do tego w bardzo lekceważący sposób i niekoniecznie przejmował się tym, że ma dziewczynę. Nie trzeba było znać go długo, aby wiedzieć, że unikał raczej długotrwałych związków. To nie było dla niego, związanie się z kimś go nie przerażało. Zwyczajnie nie chciał tego w swoim życiu, przynajmniej na ten moment.
UsuńZanim jednak zdecydował się odpowiedzieć dalej, uśmiechnął się lekko.
— Bez dobrego seksu i dobrej rozmowy nie ma udanego związku — odpowiedział po chwili i zerknął z powrotem na brunetkę, której puścił oczko.
Gabs
To było całkiem zabawne, że byli znani. Już nawet nie chodziło o to, że należeli do rodzin, które na świecie były znane i przebywanie w blasku fleszy nie było dla nich żadną nowością. Bardziej bawiły dzieciaki, które się nimi interesowały. W końcu, jakby nie patrzeć, ale nie mieli zbyt wiele do zaoferowania. Zwłaszcza młodym osobom, które biorąc z nich przykład mogli popełnić naprawdę ogromne błędy, ale z kolei przecież nie mogli odpowiadać za to, co robią inni, prawda? Był też bardziej niż pewien, że prędko ich prawdziwe imiona wyjdą na jaw, a ludzie podchwycą temat i na niewiele wartych stronach plotkarskich pojawią się informacje i domysły czy Gabriel i Octavia są razem. Niech snują domysły, teraz im chodziło przede wszystkim o to, aby spróbować wrócić do normalnego życia i spróbować zostawić żałobę za sobą.
OdpowiedzUsuńGabriel już wcześniej widywał podobne formy wywiadów. W Nowym Jorku było tego pełno. Szczególnie w miejscach turystycznych, gdzie można było złapać więcej młodych osób, a teraz to oni padli ofiarą takiego wywiadu. Było to całkiem ciekawe doświadczenie. Wcześniej nie brał udziału w czymś takim, a wywiadów praktycznie nie udzielał. Nie, aby ktoś był nim jeszcze zainteresowany. Zdarzyło się, że to i owo wspomniał, ale w kwestii pracy – czy to związanej z tatuażami czy odnośnie do hoteli, ale nigdy nic prywatnego nie opowiadał. Nie widział w tym większego sensu.
Prawie parsknął śmiechem, kiedy zobaczył starszą parę. Byli najwyraźniej zniesmaczeni tym, jakie podejście do życia miała Octavia z Gabrielem. Gdyby tylko wiedzieli więcej zapewne już by się przeżegnali i uciekali w pospiechu przed parą, aby przypadkiem ich wspólne grzeszki nie przeszły na tę dwójkę. Salvatore jednak prędko zapomniał o tych ludziach i znów skupił się na Jasperze. To było całkiem miłe, że tak bardzo zaangażowany był w tej projekt. Nawet jeśli miał tylko kilku obserwujących, to z pewnością teraz ta liczba trochę się zmieni.
— Do tej listy możesz dodać jeszcze porządną grę wstępną. Nie tylko w sypialni — dodał od siebie brunet. Teraz w zasadzie żałował, że tamci ludzie już odeszli. Chętnie popatrzyłby, jak krew odchodzi im z twarzy, a wchodzi na nią oburzenie. W końcu, jak można było o takich rzeczach mówić głośno, prawda? Mało było rzeczy, które go zawstydzały, a na pewno nie czuł się zawstydzony seksem, który obecny był wszędzie. Niemal na każdym rogu można było dostrzec coś z nim związanego, więc czemu miałby to być niekomfortowy temat?
Chłopak wydawał się być zadowolony z tej rozmowy. Cała trójka chyba była, a ta krótka rozmowa pozwoliła im oderwać myśli od nieciekawych wydarzeń. Zdecydowanie tego właśnie było potrzeba. Gabriel planował już przed przyjściem do Octavii wymyślić coś, aby odciągnąć zarówno ją, jak i siebie od codzienności, a na ratunek pojawił się Jasper. Wolał założyć, że nie wiedział kim są. A nawet jeśli wiedział to nie dał po sobie niczego poznać.
Wyczuł, że dziewczyna mu się przygląda, więc również na nią spojrzał. Uniósł lekko brew, nie musiała za wiele mówić, aby wiedział, że za chwilę coś powie. Może nie znali się na wylot, ale sporo o sobie wiedzieli.
— A ty zawsze musisz być taka ciekawska? — odpowiedział pytaniem na pytanie. — Czekolada czeka, chodź.
Sam w zasadzie do końca nie wiedział, co miał na myśli, gdy to powiedział. Przyszło mu to głowy, więc to powiedział. Nie było w tym drugiego dna, raczej. Sam już nie wiedział i niczego w zasadzie pewien nie był.
Gabs
[Cześć!
OdpowiedzUsuńŚlicznie dziękuję za powitanie i cieplutkie przyjęcie Honey, jest mi bardzo miło! <3 Wpadło mi do głowy, że taka raczej miła dziewczynka może być tu pewną odmianą, chociaż pewnie się mylę, nie przeglądałam wszystkich kart! :D Na wątek jak najbardziej mam ochotę, nasze dziewczyny są w tym samym wieku (prawie dosłownie :D), więc może pójdziemy w jakąś znajomość ze szkoły, albo nawet wczesnego dzieciństwa? Czy pozytywną, czy negatywną – jestem otwarta na obie opcje!]
Honey Lovett
Wszyscy mieli kogoś, kogo podziwiali. Muzyka, aktora, sportowca. Byli też tacy, którzy podziwiali takich jak oni – bogate dzieciaki, bogatych rodziców. Gabriel niby to rozumiał, ale też nie tak do końca. Bo jednak były rzeczy ważniejsze na tym świecie, ale uwaga, którą od nich otrzymywali wiele im też dawała. Przyciągali do siebie małolatów, którzy spijali niemal każde słowo z ich ust i to było zabawne i trochę przerażające jednocześnie. Cóż, Salvatore nigdy nie powinien być podawany jako przykład. Przedawkował, robił głupie rzeczy i nie ponosił często konsekwencji swoich czynów. Nawet jeśli teraz wiele się pozmieniało, to jeszcze to nie oznaczało, że musiał i że chciał, aby ktokolwiek widział w nim wzór na cokolwiek. Ale na to poradzić nie mógł, a odpowiedzialny za innych nie był i nie zamierzał być. Każdy miał swój mózg, a jak ktoś nie umiał z niego korzystać – to nie była to wina Salvatore. Przynajmniej dzięki ich wkładowi miał za co zapłacić rachunki. Nie, aby bez nich sobie nie poradził, ale uwaga z pewnością pomagała. Krył się trochę przez ostatnie miesiące, ale teraz, gdy znów był na świeczniku nie był pewien czy powinien uciekać po raz kolejny. Wiedział, że zaraz ludzie się nimi znudzą, gdy tylko temat śmierci Jacksona przycichnie. Co nie oznaczało, że całkiem będzie o nich pusto. Po prostu teraz z pewnych powodów było głośniej. Nie ważne. Teraz o tym nie chciał myśleć i nie zamierzał. Teraz szli na dobrą czekoladę.
OdpowiedzUsuńKorciło go, aby powiedzieć coś więcej. Tylko po to, aby tej parze utrzeć nosa. Miał już coś na końcu języka, ale Octavia go przed tym powstrzymała. Wywrócił oczami, przecież nie powiedziałby nic jakoś szczególnie gorszącego. Parę pikantnych, a może nie, szczegółów ze swojego całkiem udanego życia łóżkowego, o którym nikt mógł nie chcieć słuchać. Chociaż nie, powinien to cofnąć. Znalazłyby się osoby, które chciałby wiedzieć, jaka jest ulubiona pozycja, jakiej firmy gumek używa i co lubi najbardziej. Zapewne setka innych pytań również by się pojawiła. Musiałoby mu chyba jednak upaść na głowę, aby wziąć udział w takim wywiadzie, który obnażyłby z tak intymnych szczegółów.
— Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, Tay. Uważaj, bo masz na swoim koncie już trochę grzeszków i możesz być bliżej tych bram, niż ci się wydaje — odparł. Jeśli chciała odpowiedź, to na pewno nie uzyska jej już teraz. Sam nie był pewien, czego od niej chce. Czego chce od nich i o co mu chodziło, a nie chciał palnąć czegoś głupiego.
Zatrzymał się w tej samej chwili, w której zrobiła to brunetka.
— Mówisz poważnie? — jęknął. Ostatni raz na łyżwach był, gdy jeszcze był dzieciakiem. Nie jeździł na nich przynajmniej dziesięć lat albo nawet i więcej. Nie był pewien, dlaczego tego nie robił, bo to było ciekawe zajęcie i rozrywka, a raczej wiedział – wolał imprezę, coś wziąć i odpłynąć z tego świata. — Oboje się tam pozabijamy, a w najgorszym wypadku poucinamy sobie palce. Zobaczysz, ktoś nam po dłoni przejdzie, jak się wywalimy — mruknął. Potrafił sobie to już wyobrazić. Nawet aż za dobrze umiał sobie wyobrazić taką scenę. Aż poczuł nieprzyjemny dreszcz biegnący mu po plecach. To się źle skończyć. Naprawdę źle się skończy.
Przez chwilę stał w miejscu, mógł się z niego wcale nie ruszyć, ale chciał, aby jeszcze trochę go prosiła o spędzenie czasu w ten sposób. Wcale nie zamierzał odmawiać, bo w końcu był tu po to, aby brunetka się trochę rozerwała. W końcu ruszył się z miejsca.
— Niech ci będzie, ale ty płacisz za mój rachunek ze szpitala, jak coś się stanie — ostrzegł i uśmiechnął się.
Dotarli w końcu do budki, gdzie można było kupić wejścia oraz wypożyczyć łyżwy. Gabriel wziął dla nich to, czego potrzebowali, a po podaniu swoich rozmiarów otrzymali łyżwy oraz kluczyk do wolno stojących szafek, gdzie mieli zostawić swoje buty. Nie wyglądały one jakoś specjalnie przekonująco.
— I płacisz mi za buty, jak je nam ukradną.
hej ho przygodo
W mieszkaniu po raz kolejny rozbrzmiewały dźwięki albumu Taylor Swift 1989.
OdpowiedzUsuńNie miała ostatnio co ze sobą zrobić. Nie pocieszał jej fakt, że nie była jedyna w takim dziwnym zawieszeniu, które wywołała nagła śmierć Jacksona. Czuła się nawet trochę winna, że ona żyje, może wyjść do ulubionej knajpki, na imprezę czy koncert, a jej przyjaciel nie ma już takiej okazji. I już nigdy mieć nie będzie, ale nie mogła się o to przecież wiecznie winić. Spędziła cały ranek oraz popołudnie w biurze. Nowa kolekcja była już w drodze. Tym razem zimowa, elegancka i idealna. Wcześniej spędziła sporo czasu na planie zdjęciowym, gdzie modelki w jej ubraniach pozowały do zdjęć. Marzyła się jej sesja w miejscu, gdzie miałaby prawdziwy śnieg, ale zorganizowanie tego było o wiele trudniejsze niż początkowo sądziła. Radziła sobie też naprawdę świetnie. Ludzie sądzili, że to będzie jeden z miliona projektów, które rzuci po chwili. Faktycznie, łapała się czasami różnych zajęć, o których po chwili zapominała lub przerzucała na kogoś innego, ale teraz tak nie było. Złapała naprawdę ogromną zajawkę i czuła, że to właśnie będzie jej przyszłość. Wykonywanie projektów, wymyślanie nowych wzorów i cała ta reszta. Sama często stawała przed obiektywem aparatu w swoich ubraniach. Robiła to tak często, jak miała do tego okazję. Za kulisami działo się naprawdę wiele, a Cornelia nie mogła się rozdwoić i być w kilku miejscach jednocześnie. Tak byłoby o wiele prościej, gdyby mogła być tu i tam, a przy okazji jeszcze w tamtym miejscu. Czerpała radość z bycia zmęczoną pracą. Rodzice chyba też byli zadowoleni, że robiła coś więcej poza niszczeniem sobie życia używkami, alkoholem i nieprzyzwoitymi romansami z dużo starszymi mężczyznami. Jakoś musiała zapełnić pustkę w życiu, prawda? A dobrego orgazmu każda czasami potrzebowała. I to od faceta, a nie zabawki, która choć była fajna, to nie mogła zastąpić męskiego ciężaru.
Wróciła kilka minut po osiemnastej do mieszkania. Wzięła prysznic, przebrała się w czyste rzeczy, zjadła to, co przygotowała dla niej Olga wcześniej i otworzyła butelkę z winem. Samotność jej nie przeszkadzała jakoś wybitnie. Była przyzwyczajona do tego, że wieczory w mieszkaniu spędza sama, gdy wraca z pracy. Miała w planach jeszcze posiedzieć nad przyszłymi projektami, chociaż powinna się skupić na obecnych, ale w głowie miała zbyt wiele pomysłów, które chciała już teraz zrealizować. Siedziała przy kuchennej wyspie z laptopem. Trochę się rozpraszała telefonem i przeglądaniem mediów społecznościowych, wypiła prawie całe wino i do pracy już się nie nadawała. Miała za to całkiem dobry nastrój, co ostatnio było sporym zaskoczeniem. Raczej chodziła trochę przygaszona i nieswoja, ale nie zamierzała psuć sobie dobrego nastroju średnio przyjemnymi myślami. Przelała do kieliszka pozostałości po winie, czym zapełniła go niemal do samego końca. Pogłośniła również muzykę i zamknęła laptopa, bo dziś nie będzie z niej już żadnego pożytku.
Przeniosła się z kuchni do salonu, gdzie wygodnie rozsiadła się na kanapie i dalej przeglądała to, co internet miał jej do zaoferowania. Było tak do czasu, aż nie dostała od portiera informacji, że ktoś jest w drodze do niej do mieszkania. Była zaskoczona, bo przecież z nikim się nie umawiała, a skoro nie pytał, czy może wpuścić tę osobę to musiał być ktoś bliski.
Tanecznym krokiem ruszyła w stronę drzwi, kiedy gość był za nimi. W ręku trzymała wciąż kieliszek z winem, którego nie zdążyła jeszcze wypić. Nawet nie spojrzała przez wizjer kogo niesie. Otworzyła szeroko drzwi i jeszcze szerzej się uśmiechnęła, kiedy zobaczyła Octavię.
— Tay! — Niemal pisnęła. Nie widziała się z nią już jakiś czas, ostatni raz chyba na pogrzebie. Cóż, obie miały swoje sprawy do załatwienia, a jedna z nich jeszcze małego człowieka, którym się trzeba było zajmować. — Chcesz wino? Mam jeszcze trochę… gdzieś schowane — dodała rozbawiona tym, co właśnie powiedziała, chociaż to w końcu wcale zabawne nie było.
Zamknęła za nią drzwi i uważnie się jej przyjrzała.
— Paryż? Okej, ale idziesz ze mną. Nie wiem, gdzie mam walizkę. Olga ją gdzieś schowała. A nie chcę innej, pamiętasz tą białą z Chanel? Schowała mi ją i gdyby nie to, że jej czek co miesiąc jest cholernie długi to bym obstawiała, że ją ukradła — mruknęła. Z pracownicą miała love-hate relationship. Oficjalnie Olga pracowała dla jej matki, ale sprzątała i zajmowała się również mieszkaniem blondynki. Olga jej nie lubiła i ze wzajemnością. Była wredną zołzą. Co by gorzej się o niej nie wypowiedzieć. — Chcesz tego wina? Chyba wypiłam trochę za dużo sama, ale to nic.
UsuńNie pamiętała, kiedy ostatni raz była w Paryżu. Musiało to być już jakiś czas temu. Ostatni Fashion Week ją ominął, ale była na nowojorskim. Nel przeszła do kuchni, wyjęła drugi kieliszek i poszukała wina. Znalazła dokładnie te same, które piła.
— Chodź, w garderobie będzie zabawniej. Na ile lecimy? I co cię wzięło na Paryż? Gabriel już cię nie posuwa, czy macie przerwę i potrzebujesz się wygadać? — spytała odwracając się w jej stronę z zadziornym uśmieszkiem. — Nie rób takiej miny. Wszyscy wiemy, wszyscy to… shippujemy. Czy coś. Trzeba was jakoś nazwać. Wiesz, jak w serialach pary mają swoje nazwy, coś wam wymyślę. Gabtavia! Śmiesznie to brzmi.
Nel
Uniósł brew słysząc odpowiedź brunetki, a na jego twarzy pojawił się zawadiacki uśmieszek, kiedy zorientował się, że to zdanie można rozumieć na różne sposoby. Nie próbował wchodzić na podobne tematy, nawet dla żartu, bo zwyczajnie w świecie nie był pewien, jak mogłaby zareagować. Zwłaszcza, że ostatni czas był wrażliwy dla wszystkich i chyba lepiej było nie przekraczać pewnych granic.
OdpowiedzUsuń— Och, wiem, że tam na dole jest ciepło — mruknął i zaśmiał się. Pokiwał głową, kiedy zaczęła się tłumaczyć. — Tak, tak. Oczywiście mowa wciąż jest o piekle, niczego innego nawet nie śmiałbym sugerować — dodał. Nie spuszczał wzroku z brunetki, jakby tylko czekając na to, aż po raz kolejny potknie się jej noga i powie coś, czego do końca mówić nie chciała lub sądziła, że nie wypada. Powinni przestać chodzić wokół siebie na palcach, jakby z myślą, że jedno złe słowo sprawi, że stanie się coś niewyobrażalnie złego. Gabriel może się wcale nie znał na tym, jak profesjonalnie przejść przez żałobę i prawdopodobnie sam wybrał kiepską ścieżkę z tym, jak powinien sobie poradzić po stracie kumpla, ale teraz nie było już drogi powrotnej. Każdy radził sobie tak, jak umiał. Jedni w lepszy, drudzy w gorszy sposób, o ile w ogóle można było uznać, że były gorsze sposoby na radzenie sobie z tak silnymi uczuciami. W końcu każdy przeżywał to zupełnie inaczej. Nie było raczej szans na to, aby wszyscy byli zgodni co do tego, jak należało radzić sobie ze stratą. Zresztą, nie ważne. Naprawdę nie chciał już dłużej do tego wracać, a ten temat pojawiał się co chwilę niczym bumerang. Był świadom, że tak łatwo nie będzie ruszyć dalej, ale chociaż na następne kilka chciał skupić się na czymś innym i nie pogrążać się w ponurych myślach.
— Sądzę, że nie tylko do pracy mogą być mi potrzebne. — Dodał od siebie, już nie powstrzymując nawet nieco głupkowatego uśmiechu. Jeśli to miało odciągnąć ich myśli od codzienności, to czemu nie? Robili to już wcześniej i chyba śmiało można było powiedzieć, że podobne tematy nie robiły na nich żadnego wrażenia. Jeszcze nic przecież nie musiały oznaczać. Chociaż wiedząc do czego są zdolni to wcale nie był pewien, czy to będą tylko niewinne wygłupy, ale tym się przejmować przecież nie musiał.
— Strój pielęgniarki wcale nie byłby taki zły. Ciśnienie na pewno by się podniosło, nie tylko ono w sumie. — Wzruszył lekko ramionami. Powieka nawet mu nie drgnęła, kiedy dostrzegł jednoznaczne spojrzenie dziewczyny, która dawała im łyżwy. Albo ich rozpoznała albo podobnie, jak para wcześniej nie spodziewała się usłyszeć podobnych słów w ciągu dość przyjemnego dnia. A wystarczyło nie słuchać tego, co mówią inni ludzie i skupić się na swoich sprawach. Życie wszystkich byłoby wtedy o wiele prostsze, a on nie musiałby na sobie czuć zniesmaczonych czy zaskoczonych spojrzeń. — Idę o zakład, że sama miesięcznie rujnujesz ją bardziej niż zrobiłbym to ja — zauważył. Sam co prawda również lubił drogie ubrania, buty czy dodatki, wkładał dużo pieniędzy w samochód oraz motor, na tych akurat nie oszczędzał, ale był pewien, że i tak wydawał o wiele mniej niż dziewczyny ich pokroju.
Czuł się w łyżwach dziwnie. Pierwszy raz od naprawdę wielu lat miał je na sobie. I był pewien, że jazda na łyżwach nie miała nic wspólnego z jazdą na rowerze, której się przecież nie zapomina. Nie skomentował w żaden sposób zdjęcia. I tak pewnie już było wiadomo, że kręcą się razem po mieście. Równie dobrze mogli dodać trochę oliwy do ognia i pociągnąć tę zabawę dalej.
— Gotowy. Faktycznie śmiesznie — odpowiedział, gdy wstawał z miejsca i złapał rękę dziewczyny. Ostrożnie przeszedł dzielący go dystans do lodowiska. Otworzył przed nią wejście do środka i zaczekał, aż wejdzie, po czym sam do niej dołączył. — To co, gdzie ten twój pingwinek?
dadzą radę, chyba
Wino miało może trochę więcej procentów niż Nel była w stanie w siebie wlać. Dwie lampki byłyby w zupełności wystarczające, ale rzadko kiedy znała umiar. I tak dobrze, że wypite wino nie sprawiło, że nagle zechciało się jej płakać i wyrzucać wszystkie żale. Była zadowolona, uśmiechnięta i zapewne, gdyby Octavia się nie pojawiła to wykręciłaby do niej numer i namawiała na wspólne wyjście. Było wciąż przecież na tyle wcześnie, że spokojnie mogłyby się wyszykować. Co prawda nie była na żadnej imprezie od czasu tych przeklętych urodzin, ale kiedyś trzeba było w pełni wrócić do swojego życia, prawda? I czemu miałyby tego nie zrobić teraz? Obie potrzebowały wprowadzić do swojego życia trochę rozrywki, a wspólny wypad do Paryża mógł, jak najbardziej im w tym pomóc. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz tak spontanicznie, gdzieś razem wyjechały i w zasadzie nie mogła się tego już doczekać.
OdpowiedzUsuńChyba też nieco przesadziła z winem, ale była wśród swoich i nie miała zamiaru przepraszać za to, że udany dzień, kolekcję chciała uczcić. Może w samotności, ale to chyba nie miało aż takiego znaczenia, prawda? Zresztą, nie ważne. Nie musiała się nikomu tłumaczyć.
— Och, poleżałabym na jakiejś plaży. Ktoś przynosiłby tylko drinki, następnym razem. — Powiedziała z przekonaniem. Paryż brzmiał równie przyjemnie, a jesień we Francji potrafiła być naprawdę śliczna. Może trafią na odpowiednią pogodę, a nie na błoto i deszcz, który tylko psułby materiał ich drogich płaszczów. Co z tego, że ich zadaniem było właśnie chronić przed niesprzyjającą pogodą. — Czy Laurent ma przystojnych kolegów? Przydałby mi się jakiś ładny francuski chłopak — zapytała. Każdy w końcu musiał jakoś swoje życie urozmaicić, a Nel mogła to zrobić korzystając z tego, co Paryż miał do zaoferowania. Ba, nawet jakiś artysta malujący na ulicy by ją teraz zadowolił. Zostałaby jego muzą na tydzień, może nieco dłużej, a potem wyjechałaby z miasta i złamała mu serce. Brzmiało, jak materiał na film lub książkę. — Tydzień będzie w sam raz. Zawsze mogę zostać przecież dłużej.
Ale siedem dni powinno im w zupełności wystarczyć, aby zrobić wszystko, co powinny zrobić. Przede wszystkim się wyśpią, jet lag zniknie, a przed nimi wszystkie sklepy będą stały otworem. Właściwie to już nie mogła się doczekać. Dobrze, że samolot miał być gotowy za jakieś cztery godziny i nie musiały czekać całego dnia na to, aby do niego wsiąść. I nie będą musiały się martwić odprawą czy czekaniem w kolejce, aby ich bagaże zostały sprawdzone. To było coś pięknego. Wsiadały w samochód, który przywoził je prosto na płytę lotniskową, wsiadały do prywatnego samolotu i już ich nie było. Nie wyobrażała sobie innego życia.
— W moim nic się nie dzieje, więc przynajmniej wypytam się o twoje — odparła. Zdjęła z wieszaka kilka marynarek, które rzuciła na puf na środku garderoby. — I przejmujesz się tym, że ktoś w internecie nazwie cię dziwką? Słuchaj, w oczach niektórych zawsze nią byłaś i zawsze będziesz. Poza tym… Gabriela, już znasz, wiesz czego się spodziewać. To ekologiczne korzystać ze znanych sobie już wcześniej facetów — dodała i uśmiechnęła się lekko. Każdy miał swój typ, każdego ciągnęło do tych konkretnych, zakazanych osób. Teoretycznie zakazanych. — Poza tym, gdyby zrobili ci zdjęcie, jak się uśmiechasz do siedzącej w wózku Ayli to też mieliby problem i gadali, że za szybko się pozbierałaś. Nie dogodzisz im.
Wzruszyła lekko ramionami, gdyby przejmowała się wszystkim co wypisują czy o niej gadają już dawno wylądowałaby w wariatkowie. Najgorzej było na początku tego roku, kiedy cóż, odwaliła po prostu głupotę. Musiała przeczekać burzę, aż ta się uspokoi i ludzie przestaną ciągle jej wypominać posuwanie byłego/obecnego chłopaka przyjaciółki.
— Hej, jestem całkiem trzeźwa! — zaśmiała się i przewróciła oczami. — Mam tu schodki — dodała. Przesunęła lustro wbudowane w szafę i wyjęła ze środka przenośne schodki, rozłożyła i postawiła je w odpowiednim miejscu.
Nel
Salvatore zawsze mówił to, co przyniosła mu ślina na język. Nie przejmował się zbytnio tym, co ludzie mogą sobie o nim pomyśleć czy powiedzieć dalej. Nie zadowoli nigdy całego świata, zawsze znajdzie się ktoś, kto miałby do niego o coś problem i na pewno nie miał zamiaru jeszcze brać tego do siebie. A obecnie znajdował się w towarzystwie, w którym nie musiał martwić się tym, że jeśli planie jakąś głupotę to coś się stanie. Octavia dobrze go znała i wiedziała, czego się może po nim spodziewać. Co najwyżej teraz mógł przeklinać pod nosem na łyży, w których jeszcze nie czuł się komfortowo, ale to byłoby najgorsze co Gabriel mógłby powiedzieć.
OdpowiedzUsuń— Oczywiście, że o niczym innym nie pomyślałaś — zaśmiał się. Robili to nawet nieświadomie, wchodzili na temat, który teoretycznie powinien być zakazany. Nieszczególnie mu to przeszkadzało, skoro działało i pozwalało na odcięcie się od uporczywych myśli, które niekoniecznie były im teraz potrzebne. Taki w końcu był cel tego wyjścia. Przestałby od razu, gdyby wyczuł, że brunetka czuje się niekomfortowo, czy że nie ma ochoty na to, aby prowadzić rozmowę w podobnym tonie. A jeśli ktoś ich podsłuchiwał i miał problem z tym, o czym rozmawiają to nie była to już ich wina. Nie mówili przecież głośno ani tym bardziej nie zmuszali nikogo do tego, aby się im przysłuchiwał.
— I to niby ja myślę o nieodpowiednich rzeczach? — zapytał ze śmiechem. Jadąc do niej jakieś półtorej godziny temu nie sądził, że będą na luźno o podobnych tematach rozmawiać. Właściwie nie wiedział, czego powinien się spodziewać. Płaczu? Wspólnego omawiania, jaki Jackson był i podobnych rzeczy? Nie był dobry w pocieszaniu, a gdy ktoś przy nim płakał nie do końca wiedział, jak ma się zachować i co powiedzieć, aby nie wyjść na dupka, więc zwykle podobnych sytuacji unikał. Ale było dość jasne, że nie może unikać Octavii. Oboje w tym dołku siedzieli, a nie było sensu, żeby z własnymi myślami męczyli się sami. Równie dobrze mogli robić to wspólnie. Nastawiał się chyba na coś podobnego, ale wyjście na czekoladę i łyżwy było zdecydowanie lepszym pomysłem. Zwłaszcza, że faktycznie na trochę skupią się na czymś zupełnie innym. — Dobrze byłoby ci w stroju pielęgniarki albo lekarki, na jedno wychodzi — dodał. Jeśli wyjdzie stąd pokiereszowany to przynajmniej czekała go jakaś nagroda za trud włożony w jazdę na łyżwach. Ale przyszywania palców nie przewidywał. Co najwyżej kilka siniaków na tyłku, ale na więcej pisać się nie zamierzał.
— Zapewne bardzo ci krwawiło i odczułaś brak tych kilku tysięcy. Nie wyłączyli ci przypadkiem światła? Albo nie odcięli ciepłej wody? Boże, jak ty przeżyłaś zanim kolejny przelew ci nie przyszedł? — Dobrze zdawał sobie sprawę, jak łatwo wydawało im się pieniądze. Mogli je wydawać w dużych kwotach, a i tak nie poczuliby, że czegoś im brakuje. Sam potrafił wydać na głupoty i chyba największą była deskorolka za piętnaście tysięcy, na której nawet nie jeździł, bo nie lubił, ale ładnie prezentowała się na ścianie jako dekoracja. Przeciętni ludzie nie mogli pozwolić sobie na podobne rzeczy, a co najwyżej mogli pomarzyć o takich zakupach. W oka mgnieniu wydać kilkanaście tysięcy na coś, co się nigdy nie przyda, ale jest ładne.
Zachwiał się, gdy ruszył przed siebie, ale udało mu się odzyskać równowagę i przejechał kawałek do przodu, mając wciąż przed sobą brunetkę. Wyglądało to z boku o wiele łatwiej. Wolałby chyba, jednak mimo wszystko obserwować ludzi jeżdżących niż sam brać w tym udział.
— Powoli i do przodu, jakoś dasz radę — powiedział skupiając się uważnie na tym, aby się nie wywalić i podejrzewał, że to on będzie pierwszy, który skończy na lodzie, ale Blanchard go wyprzedziła. Nie mógł się powstrzymać od zaśmiania. — Podsuń się do barierki złap jej i wstań — polecił. Nie było szans, że się do niej zbliży i sam jeszcze wyląduje na lodzie, a był pewien, że pociągnęłaby go w dół za sobą.
raz dwa trzy
siniaki masz ty
— Tak, jasne. Zwal wszystko na mnie — prychnął wywracając oczami. Zapewne wszyscy rodzicie dzieciaków z Upper East chcieliby, aby ich dzieci były grzeczne, posłuszne i nie robiły niczego zbereźnego ze swoimi rówieśnikami lub ze starszymi. Cóż, nie do końca im to wychodziło, a niedostępny przez pewien czas świat w końcu się przed nimi otworzył, a gdy już poznali ten zakazany owoc to ciężko było wrócić do poprzedniego życia. Nad Gabrielem nikt nie skakał, a na pewno by tak było, gdyby Salvatore był dziewczyną. Potrafił wyobrazić sobie ojca w nadopiekuńczej roli. Bywał czasami taki w stosunku do niego, ale to były rzadkie chwile na przestrzeni lat. Gdy był młodszy miał jej więcej, a później przyszła masa problemów i nie było już tak kolorowo. Sam na siebie ściągnął wiele z nich, więc był też w zasadzie jedyną osobą, którą mógł winić za swoje niepowodzenia i błędy.
OdpowiedzUsuńPrzez rok trzymał się z daleka od plotek. Unikał wyjść, gdzie byli jego znajomi i nieznajomi, raczej trzymał się w bardzo ograniczonym towarzystwie, a obecnie wszystko się pozmieniało. Jeszcze kilka miesięcy temu nie pojawiłby się na imprezie urodzinowej, bo uznałby, że to jest bez sensu. Nawet, gdyby ktoś go namawiał, aby przyszedł to zwyczajnie by to zlał i zajął swoimi sprawami. Teraz świadomie drażnił się z brunetką, rozmawiali o rzeczach, które powinny być omówione prywatnie, a na myśl o tym, że mogą ich obsmarować online nawet nie drgnęła mu powieka. No takie życie, co zrobić? Miał z tego powodu rozpaczać? Chcąc nie chcąc, ale przez ten rozgłos miał pewne korzyści, które znacząco wpływały na jego życie. Musiałoby mu szczerze całkiem paść na głowę, aby w pełni z tego zrezygnować. Dobrze się teraz bawił, a gdyby popularność mu jednak ciążyła to znał sposoby, aby zniknąć i nie zwracać na siebie uwagi.
— I dasz się pokonać łyżwom? Serio? Octavia, którą znam raczej przyjmuje wyzwania, a nie się im poddaje — powiedział unosząc jedną brew. Zrobił to specjalnie, chcąc ją trochę podjudzić i może zaszczepić w niej chęć pokonania jazdy na łyżwach i nieco też zachęcić do małej rywalizacji między sobą. — Uroczo wyglądasz tak klęcząc, wiesz? — zaśmiał się. Przez krótki moment obserwował ludzi dookoła, ale wszyscy byli zajęci sobą. Jeździli w kółko, ścigali się ze znajomymi, a rodzice pomagali swoim maluchom utrzymać równowagę i nie wywalić się, tak jak zrobiła to przed chwilą brunetka.
— Chorujesz od wirusów, nie zimna. Nic ci nie będzie, nie marudź tylko podnoś swój tyłek i jedziemy — odparł — a rolami się możemy zamienić. Takiego role-play jeszcze nie miałem. Może być ciekawie — dodał. Cóż, nie widział nigdy w żadnym sklepie czy nawet online stroju pielęgniarza, który miałby rozpalić zmysły, ale miał niezłą wyobraźnią i sam dałby radę coś skołować.
Załapał jazdę znacznie szybciej niż mu się wydawało, chociaż wciąż trochę się kiwał na boki i dla własnego bezpieczeństwa jechał blisko barierek, aby się czegoś w razie wypadku złapać.
— A jednak zostałaś ze światłem i bieżącą wodą, dobrze wiedzieć. — Dobrze wiedział, jak to jest dostać tak przelew. Miał dostęp do jednego z wielu kont ojca, więc tak naprawdę nie narzekał na pieniądze, choć rzadko z niego korzystał. Lepiej było mu wydawać własnoręcznie zarobioną kasę, a i tę dostawał za przebywanie w firmie i podpatrywanie tego, co ojciec robi, aby kiedyś zająć jego miejsce. — Są mi potrzebne do życia. Tobie też. Czy może dla dobra planety przerzucisz się na jazdę publicznym środkiem transportu? Już cię widzę w metrze wśród tych wszystkich ludzi.
Nowojorskie metro nie było najbezpieczniejszym miejscem i sam niechętnie z niego korzystał, ale czasami po prostu trzeba było. Jednak znacznie bardziej wolał stać w korkach. Tak było nieco bezpieczniej.
— Nie wiem o czym ty mówisz, ja się bawię świetnie — zaśmiał się i wyprzedził brunetkę. Najpierw jedna noga, potem druga, ugięte kolana i ciężar ciała rozłożony w miarę tak, aby się nie wywalić.
Tuż obok nich prędko przejechały dwie dziewczyny, które miały może po trzynaście lat głośno się przy tym śmiejąc. Lodowisko było sporych rozmiarów, ale miał wrażenie, że pokonują je w przeciągu niecałej minuty. Tymczasem oni ledwo co przejechali kawałek i oboje byli zdania, że to nie jest do końca zajęcie dla nich, chociaż i tak czerpał z tego mniejszą, ale wciąż, radość.
Usuń— My może stworzeni nie jesteśmy, ale tamte dwie sprawiają, że mi jest głupio — mruknął pod nosem. W porównaniu do dziewczyn przypominał raczej dziadka, który wziął się za coś, czego robić nie powinien. — Dawaj, nie możemy być gorsi. Chociaż trochę klasy musimy pokazać.
pielęgniarz na posterunku
— Powinnaś. Nie wiem o co ci chodzi, ja sobie nie mam absolutnie nic do zarzucenia — powiedział. Był bardzo pewny tego i raczej nic by nie sprawiło, że Salvatore zmieni zdanie. Poza tym, tylko się ze sobą droczyli i nie robili nic złego. Mógł ją trochę podenerwować i zobaczyć, ile zajmie zanim się faktycznie zirytuje.
OdpowiedzUsuńKiedy zaproponowała, aby tutaj przyszli nie spodziewał się, że będzie się całkiem dobrze bawił. Raczej myślał, że będzie przemierzał kolejne metry z ponurą miną, a było zupełnie inaczej. Nie był w to najlepszy, prawdopodobnie nigdy nie będzie, ale też jakoś nieszczególnie miał ochotę na to, aby zacząć karierę łyżwiarza, ale coś czuł, że może częściej zaglądać na lodowiska. Raczej nie pasował do tej scenerii, a chociaż nie odmawiał sportu i często bywał na siłowni czy też chodził na zajęcia z kosza, to łyżwiarstwo nigdy nie było tym, co by chciał robić. Pamiętał, że gdy założył po raz pierwszy łyżwy czuł się dziwnie, ale był dzieciakiem, który był podekscytowany tym, że może spróbować coś nowego. Nie była to jednak miłość aż po grób, a on prędko o tym zapomniał. Zapewne skupił się na czymś innym. I tak dziś znalazł się na lodowisku, przypominając sobie, jak to było z te dziesięć albo i więcej lat temu. Cóż, nie do końca była to jazda na rowerze, ale szło mu lepiej niż się spodziewał. Był sam sobą zaskoczony.
— I co, poddajesz się? Wracamy do wyjścia? Jedna wejściówka kosztowała dwadzieścia pięć dolców, mamy jeszcze przynajmniej dwadzieścia pięć minut jazdy — zauważył. Nie, aby te pięć dych robiło na nim jakiekolwiek wrażenie, bo to praktycznie nie były żadne pieniądze. Jednak tak mimo wszystko szkoda byłoby po chwili wyjść, a skoro mogli tu jeszcze się pokręcić to można było z tego skorzystać, chociaż gdyby faktycznie chciała zejść to by jej nie zatrzymywał. Myślami był przy gorącej czekoladzie, na którą się wybierali, a na z pewnością będzie lepiej smakować, gdy wejdą do kawiarni nieco zmarznięci i zmęczeni.
— I tak bardzo by ci przeszkadzało, gdyby strój pękł w szwach? — Wcale odpowiadać mu nie musiała, potrafił się domyśleć co chodziło dziewczynie po głowie. Pokręcił lekko głową na boki. Może i znalezienie takiego stroju było trudne, ale nie niemożliwe. Gdyby bardzo chciał i gdyby się postarał to z pewnością to i owo udałoby mu się znaleźć. Wystarczyła odrobina chęci, a te czuł, że w sobie ma.
Dziewczyny zniknęły mu z oczu, ale czuł bijącą od nich beztroskę. I sam niemal zatęsknił za czasami, kiedy on sam się tak czuł. Kiedy nie dosięgały go żadne problemy, a popołudnia spędzał z kolegami robiąc właściwie to, na co mieli ochotę. Kręgle, kino, salony gier. Robili to, co im się zamarzyło. Dorosłość w pewnym momencie się pojawiła, a beztroskie lata na dobre zostawił na sobą. W dziwny sposób przebywanie tutaj sprawiło, że poczuł się trochę niczym dzieciak. Może to była wina tego, że absolutnie nie potrafił jeździć na łyżwach i czuł się, jakby zaczynał od nowa. Sam już nie wiedział.
— Nie narzekaj, chciałaś to go masz. I lepiej korzystaj, dopóki nie pojawi się jakaś czterolatka, której będzie on bardziej potrzebny niż tobie — dodał — jeszcze się z jej matką pokłócisz, a to dopiero byłby nagłówek na Plotkarę. Perfect O. kłócąca się z nieznajomą kobietą na lodowisku w Central Parku o pingwinka do nauki jazdy na łyżwach.
Tak, bez problemu byłby w stanie coś takiego sobie wyobrazić.
Master of Penguins
Zaczęłaby się przejmować nadmiarem alkoholu, gdyby miała z nim problem. A tego nie było. Może i dziś piła sama, ale komu się to nie zdarzyło? Jeszcze, gdyby robiła tak codziennie czy ukrywała się przed innymi z tym, ile wypiła bądź chodziła podpita w ciągu dnia czy do pracy, to owszem mogłaby mówić o problemie, ale teraz? Teraz miała powód do tego, aby świętować, a że tak się złożyło, że była sama w mieszkaniu – to już czysty wypadek. Octavia wpadła w idealnym momencie, mogła do niej dołączyć, a lot może uda im się przespać i nie będą tak bardzo przemęczone, gdy wylądują w Paryżu. Strasznie nie lubiła zmian stref czasowych, ale nic nie mogła na to poradzić i niewiele mogła też zrobić, aby się jakoś przestawić. Co prawda zwykle przed wyjazdami w dalszą podróż starała się dostosować do lokalnego czasu, ale często o tym zapominała i potem miała przez pierwsze dni problem z tym, aby dostosować się do godziny.
OdpowiedzUsuń— Paryż o każdej porze roku jest piękny, nie będę narzekała. Och, nie mogę się doczekać już świeżej bagietki i kawy. — Rozmarzyła się. Uwielbiała pieczywo w Europie. Było tak… kompletnie inne od tego, co mieli tutaj. O wiele lepsze. Wszystko smakowało o wiele lepiej niż tutaj. Mężczyźni, pieczywo, alkohol. Mogła wymieniać bez końca. — Dom wakacyjny na Bahamach stoi pusty. Tak tylko mówię, gdybyś miała ochotę po powrocie to wezmę od rodziców klucze i polecimy.
Uwielbiała tam latać. A posiadanie posiadłości w takim miejscu wiele ułatwiało. Nie musiała się męczyć w hotelach, szukać noclegów. Wystarczył jej dostęp do domu i nic więcej już jej nie interesowało. Jako mała dziewczynka spędzała tam niemal każde wakacje i czuła się bardzo związana z tym miejscem.
— Istnieje taka szansa. Nie każdy model ma ładną twarz. Może mieć intrygującą twarz, ale nie ładną. Ale wierzę w dobry gust twojego brata — zaśmiała się. Czasy się nieco pozmieniały i teraz wiele agencji stawiało na coś innego. Można było dostrzec ogromną różnorodność w świecie modelingu. Nie liczyła się już tylko ładna buźka. Spojrzała na przyjaciółkę, gdy ta wspomniała o kuzynie i uśmiechnęła się lekko. — Matthieu… Pokaż mi go! Ma Instagrama, prawda? Chcę zobaczyć, jak wygląda zanim podejmę decyzję. W twój gust też wierzę, ale no wiesz, tak dla pewności wolę zerknąć.
Szybka przygoda z przystojnym Francuzem byłaby miłą odskocznią od codzienności. Rozerwałaby się i cóż, nie ukrywała nawet tego, że chętnie zakręciłaby się wokół jakiegoś faceta. Nikt tu przecież nie mówił o związku na całe życie. A znając Francuzów i ich podejście do życia oraz kobiet… cóż, nie miała co liczyć na szczęśliwe zakończenie, ale tego obecnie nie szukała.
— To głównie słowa dzieciaków albo zazdrosnych lasek, które nie mogą mieć tego, co my. W twoim przypadku nie zaliczą pewnego wytatuowanego Włocha, a nie oszukujmy się, pewnie wiele z nich by chciało. I tak, to ekologiczne. No wiesz, jak z używaniem kubków wielorazowego użytku zamiast brania papierowego za każdym razem, jak kupujesz kawę w Starbucksie.
Może nie było to najlepsze porównanie i niektórzy mogliby się za to obrazić, ale poza nimi tu nie było nikogo więcej. A jakoś nie sądziła, że pobiegnie do Salvatore, aby mu opowiedzieć do czego właśnie porównała go Nel.
— Nie rozmawiacie, usta macie zajęte czymś innym, co? — Zaśmiała się. Cóż, dobrze było widzieć Octavię w takim stanie, a nie zapłakaną i pogrążoną w depresji po Jacksonie. Liczyło się to, że ruszyła do przodu. — Czyli co, po prostu friends with benefits? — spytała.
Sięgnęła po butelkę i wlała do kieliszka trochę więcej niż wypadało. Ale obecnie etykietą przejmować się nie zamierzała. Odstawiła je na stolik obok i podeszła do brunetki, aby pomóc jej z walizką.
— Pewnie nie rozpakowałam jej po ostatnim wyjeździe — westchnęła i cicho jęknęła, kiedy poczuła jej ciężar. — Trzymam — mruknęła. Po chwili udało się odstawić ją na podłogę. — Dobra, lepszą część zabawy trzeba zacząć.
Nel
— No wyjątkowo jakoś nie mam sobie nic do zarzucenia, jestem w tej sytuacji niewinny — zaśmiał się. Miał swoje grzeszki, ale ty razem winę zbierze Octavia, która zaczęła temat. Nie planował być na tyle miły, aby wziąć winę na siebie i zebrać baty od przechodniów, którym ich rozmowa nie leżała w nawet najmniejszym ułamku. Bawił się naprawdę nieźle i nie tylko na łyżwach, ale ogólnie. Przyjemnie było spróbować czegoś, co nie było do końca w jego kręgu zainteresowań, bo jednak kto by się spodziewał, że Salvatore któregoś listopadowego popołudnia wybierze się na łyżwy? Na pewno nie on sam, ale Octavii jakoś ciężko było odmówić. Dobrze spędzało mu się czas w jej towarzystwie i nie chodziło nawet o sytuacje, kiedy zostawali całkiem sami, a świat przestawał istnieć. Do końca miał też nadzieję, że nie zaliczy bolesnego upadku na lodzie. To byłoby zwyczajnie przykre, gdyby się jednak wywalił, skoro tak dobrze mu teraz szło. Póki co był jednak dobrej myśli i tego myślenia zmieniać nie zamierzał.
OdpowiedzUsuńParsknął śmiechem, gdy znów spojrzał na pingwina. Był naprawdę paskudny, ale swoje musiał na tym lodzie już przeżyć i zapewne przeszedł przez tysiące dzieciaków. Nie tylko w całym życiu, ale pewnie w ciągu jednego sezonu. Ciekawe co, ile wymieniali takie pomoce? I czy w ogóle istniały jakieś regulacje co do tego, jak często powinny one być wymieniane? No nie ważne, raczej nic się nie może stać jeżdżąc z kawałkiem plastiku czy drewna, cokolwiek to było szkodliwe być nie mogło. Chyba.
— Tylko dwa? Hm, idę o stówę, że zrobię przynajmniej cztery okrążenia. A ty ledwo dwa.
Nie miał potrzeby zakładać się o kasę, więc mogli to zmienić w zasadzie na cokolwiek innego. Chwilowo jednak nie miał pomysłu co mógłby zaproponować w zamian za kasę, ale był pewien jednego – Octavia nie odmówi zakładowi. Zwłaszcza takiego. Ani trochę nie wyśmiewał jej umiejętności, bo sam nie radził tu sobie najlepiej, ale może potrzebowała odrobiny rywalizacji, aby się bardziej ruszyć i nie trzymać tak uparcie tego pingwina?
Zerknął na parę, o której mówiła Octavia.
— Poprowadzić cię za rączkę, Tay? Możemy tak zrobić, nie ma sprawy, ale większą satysfakcję poczujesz, jak sama się nauczysz — stwierdził. Nic nie stało na przeszkodzie. — Zostaw tego pingwina. Zakład przełożymy na potem.
Podjechał do dziewczyny, uniemożliwiając jej to, aby od niego odjechała. Nawet nie skomentował przejeżdżającej obok kobiety, która się oburzyła po jej słowach. Chyba musieli zacząć uważać na to, co mówią i upewniać się, że nikt blisko nie stoi. Nawet jeśli im to nie przeszkadzało, to chyba lepiej było dwa razy pomyśleć zanim coś powiedzą.
— Masz ochotę pozrywać ze mnie ubrania czy tylko przymałe stroje? — spytał tym razem nieco ciszej. Już dość się ludzie o nich nasłuchali, teraz mogli prowadzić rozmowę tylko między sobą. — Ugnij lekko kolana i rozstaw nogi, ale niezbyt szeroko. To zrobić możesz później — dodał, nie mogąc się powstrzymać. Zacisnął usta, aby się nie uśmiechnąć, ale choć ukrywał śmiech to oczy śmiały mu się cały czas. Wesoły błysk, którego zważając na sytuację być nie powinno, pojawił się i jakoś nie spieszyło mu się do tego, aby opuszczać to miejsce. Może to i lepiej, potrzebował normalności. Jakakolwiek ona by nie była.
— Mam tylko problem… nie wiem, jak jechać do tyłu — mruknął — ale poradzimy sobie, coś wymyślę — dodał.
pobawimy się w nauczyciela?
Przewrócił oczami, ale nie dodał nic więcej już w tej sprawie. Czuł, że na ten temat mogliby się akurat kłócić bez końca, a ostatecznie i tak nie doszliby do porozumienia kto w tej kwestii jest winny i przerzucaliby ją tylko na siebie. Nie ukrywał jednak tego, że miło było się z nią podrażnić, odciągnąć własne myśli od wszystkiego i porobić coś nietypowego. Prędzej można było spotkać go na siłowni podnoszącego ciężary, czy gdy spuszczał łomot workowi treningowemu, ale łyżwy były nowością. Podobno trzeba było próbować nowości w życiu, a on nie był jednym z tych, którzy się cofają przed nieznanym. Raczej pierwszy brał się za rzeczy, które były mu nieznane, a chociaż chwilę wcześniej nie był do końca przekonany czy na pewno powinien ulegać Octavii i jej propozycji wyjścia na łyży, tak teraz bawił się naprawdę świetnie.
OdpowiedzUsuń— Żebyś wiedziała, że pierwszej klasy. Ja przynajmniej nie muszę jeździć z pingwinkiem dla dzieci — wytknął jej. Nie miał zamiaru odpuścić przytyku w stronę wspomagacza do jazdy, ale to przecież dzieci z tym jeździli, a nie dorośli! Ale nie, aby oceniał. W końcu nikt nie rodził się mistrzem w danej dziedzinie, prawda? A wkurzenie Octavii obecnie, z mniej znanego mu powodu, było jego głównym celem. Po części wiedział, że to sprawi, że skupi się na czymś innym, a o to chodziło. Poza tym chciał też z nią tak po prostu spędzić czas, a akurat na dokuczaniu znał się całkiem dobrze. A chociaż był ciekaw, które z nich wygrałoby zakład, tak ten mogli faktycznie na później zostawić. Skoro zamarzyła się jej sceneria, jak z filmu to kim był Salvatore, aby jej odmawiać? Chociaż po głowie zaczęły już mu krążyć pomysły, co musiałby zrobić przegrany. Lodowisk nie zamykali jeszcze przez przynajmniej kilka najbliższych tygodni. A przyjemniej będzie wygrać, gdy chociaż podstawy oboje opanują. Gabriel może to i owo wiedział, ale to nie byłaby żadna radość, gdyby wygrał, bo jego przeciwniczce szło nieco gorzej. Teoretycznie startowali z tego samego miejsca, a w praktyce czuł się na łyżwach pewniej, a przynajmniej tak mu się wydawało.
— Sądzę, że jakieś małolaty już nas wyczaiły i właśnie piszą na portalu, jakie rzeczy sobie mówimy i co wyprawiamy — zaśmiał się. Tak, jak faktycznie można było ich oskarżyć o rozmowy, które powinny odbyć się w samotności tak, jeszcze, nie robili nic złego ani szczególnie zwracającego uwagę. Chociaż dla niektórych już sam spacer był powodem, aby wysłać info do Plotkary. Ani teraz, ani wcześniej nie do końca rozumiał ten system, ale ludzie łykali każdą plotkę, komentowali i podawali dalej, a dopóki było zainteresowanie to będą pojawiać się kolejne wpisy. Czasami chciałby wiedzieć, jakie korzyści z tego ma osoba będąca za sterami, ale wątpił, aby taka informacja wyszła kiedykolwiek na światło dzienne.
Brunet lekko się uśmiechnął. W głowie cały czas szukał pomysłu, jak jechać do tyłu, ale chyba po prostu odwrotnie do tego, jak się jedzie do przodu? Brzmiało to banalnie, ale w wykonaniu było już nieco trudniejsze.
— To nie ja cały czas mówię o rozbieraniu i zrywaniu ubrań — odparł — ale jakoś trzeba będzie się rozgrzać po powrocie. Nie jestem pewien czy ta gorąca czekolada nam wystarczy — dodał. O ile w ogóle uda im się dotrzeć do kawiarni. Jeszcze po zejściu z lodowiska stwierdzą, że lepiej jednak wrócić do mieszkania. Na co akurat wcale by nie narzekał, ale obecnie to Octavia podejmowała decyzję, a on po prostu spełniał jej prośby.
— Widzisz, nie możesz się powstrzymać od tych rozmów. I to niby faceci tylko o jednym — westchnął wywracając oczami.
Skupił się na moment, odepchnął nogą i udało mu się ruszyć do tyłu. Powoli, ale jednak. To już był mały sukces.
— Nie prostuj się za bardzo i kolana wciąż miej ugięte — przypomniał — to wygląda łatwiej, gdy obserwuje się z boku — mruknął.
Skupiał się na wszystkim i na niczym jednocześnie. Nawet nie był pewien, w którym momencie nogi mu się dosłownie zaplątały ze sobą, a on poleciał do tyłu ciągnąć za sobą brunetkę. Zderzenie z lodem nie należało do najprzyjemniejszych doświadczeń w życiu.
UsuńKiedy w końcu zdał sobie sprawę z bólu, jęknął cicho. Przynajmniej nie uderzył głową.
— Jesteś cała? — spytał. Może powinien czuć chociażby zażenowanie, było tu naprawdę wiele ludzi, a młodsi od niego radzili sobie lepiej, ale wcale tak nie było. — Teraz może nagłówek się zmieni u Plotkary. Takiego upadku chyba nikt nie zaliczył.
nawet nauczyciele popełniają błędy
Oboje mieli silne charaktery, nie lubili się zbyt łatwo poddawać i prawda była taka, że mogliby bez końca prowadzić tę wymianę zdań. To nie była kłótnia, gdyby się kłócili to połowa Nowego Jorku już by o tym wiedziała. Właściwie to nie byłby zaskoczony, gdyby się okazało, że ktoś cały czas im się przysłuchuje. Może już nieco wchodziło mu to na głowę. Wszędzie niemal widział minionki Plotkary, które gotowe były do tego, aby zdradzić intymne szczegóły z życia nowojorskiej śmietanki towarzyskiej i nie tylko, ofiarami często niekorzystnych dla wizerunków wpisów padały przecież też zwykłe osoby, które nie miały żadnego powiązania z ich środowiskiem.
OdpowiedzUsuń— Nigdy nie twierdziłem, że dobry ze mnie gość, Tay. A pingwin może jakoś przeżyje moje uwagi — odparł. Spojrzał na niego, wyglądał naprawdę komicznie. Tyle dzieciaków z niego korzystało, że taki wygląd wcale nie był jakoś szczególnie zaskakujący. Właściwie to chyba dobrze o nim świadczyło, był potrzebny i ludzie z niego korzystali. — Ale właśnie, ratuje tyłki dzieciakom, a nie dorosłym dziewczynom. Nie sądzisz, że powinnaś go zostawić dla kogoś bardziej potrzebującego?
To, że teoretycznie ich słowna walka się zakończyła, jeszcze wcale nie oznaczało, że Gabriel miał zamiar całkiem się poddać. Był pewien, że jeszcze dziś z kilka razy będą sobie dogryzać. To pozwalało zapomnieć o pewnych rzeczach, skupić się na czymś przyjemniejszym i przecież o to właśnie chodziło. Prawdę mówiąc, na ten czas zdążył może nie tyle co zapomnieć, a zostawić za sobą powód, dla którego pojawił się w mieszkaniu brunetki. Potrzebowali takiego spokoju, wyciszenia się i porobienia rzeczy, które nijak są powiązane z wydarzeniami z urodzin Plotkary. Trzeba było przyznać, że zapominanie wyszło im całkiem nieźle. Mieli pingwina, lodowisko i wizję gorącej czekolady przed sobą. Czego więcej można było im chcieć? Może mogłoby być jedynie trochę cieplej, ale Salvatore nie zamierzał narzekać na brak upalnej pogody. Jeśli będą mieli ochotę na tropiki to wystarczy jeden telefon, aby przyszykowano dla nich samolot i będą w drodze na rajskie wyspy w przeciągu kilku godzin. Dawno już tego nie robił, nie opuszczał zbytnio Nowego Jorku przez ostatni rok i siedział na tyłku, obecny czas mógł być idealny na to, aby teraz wyjechać i zostawić to miasto, problemy i ludzi za sobą.
Uniósł brew i lekko się uśmiechnął po słowach brunetki. Gdyby się nie zaczęła poprawiać, to zapewne nie zwróciłby większej uwagi na to, jak to zdanie brzmiało.
— A ich koledzy myślą to sobie o mnie, daliby się pokroić, żebyś chociaż na nich spojrzała — odparł. Oboje zwracali uwagę innych na siebie, można było do tego przywyknąć, chociaż odkąd Gabriel zszedł ze sceny i schował się nieco w swoim własnym życiu, nie był już tak bardzo w centrum zainteresowania, to ciężko było się do tego przyzwyczaić. Znów patrzono mu na ręce, obserwowano co i z kim robi. A już zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach każdy jego krok był niemal pilnowany.
— O tym możemy porozmawiać później — dodał mając na myśli ściąganie ubrań. Nie miał tematów tabu, ale w ostatnim czasie wspominali o tym nieco zbyt często i to przed widownią, której mieć nie musieli. Wzbudzać dodatkowego zainteresowania sobą też nie musieli, a coś mu mówiło, że w przyszłości jeszcze nadejdzie taki czas, kiedy będzie się o nich mówić często i to niekoniecznie z dobrych powodów, ale teraz to nie było ważne.
Upadku się nie spodziewał. Był tak skupiony na tym, aby to brunetka się nie przewróciła, że zapomniał całkiem o sobie i o tym, że to przede wszystkim on powinien uważać. Ból kumulował się głównie przy kości ogonowej, nie było to najgorsze co przeżył, ale nie było to też najprzyjemniejsze doświadczenie.
— Przeżyję — odparł. Leżał na lodzie jeszcze kilka sekund zanim zebrał się w sobie, aby podnieść się, co robił ostrożnie, aby nie ryzykować kolejnym upadkiem. — Ta, wstydu mi wystarczy do końca roku — zaśmiał się — tak, jest okej. Nic mi nie będzie, Tay. Trochę się tylko poobijałem. Przeżyję, chociaż…. Nie wiem czy nie wymagałbym asysty pielęgniarki wieczorem. Wiesz, tak dla pewności, że jednak nic mi nie jest.
Usuńraz, dwa, trzy - pomagać będziesz mi ty
Salvatore tak nie do końca wiedział, dokąd ta odnowiona znajomość go zaprowadzi. Co prawda nie był typem, który wybiega myślami naprzód i bardzo rzadko się zdarzało, aby faktycznie to robił. Żył chwilą, a przynajmniej tak było przez jakiś czas. Potem się nieco ukrywał, robił swoje i nie przypominał już do końca tego samego chłopaka, którym niedawno jeszcze był. Miał ku temu swoje powody, nie był pewien, czy nic się w tej kwestii nie zmieni. Odnowienie znajomości z Octavią było czystym przypadkiem. Brał pod uwagę, że mogliby się kiedyś jeszcze spotkać, ale prędzej spodziewałby się tego, że zawitają na tym samym, nudnym przyjęciu, a nie, że wpadnie do studia, gdzie pracował i to jeszcze on będzie jej tatuatorem. Reszta potoczyła się jakoś sama, rzeczy się po prostu zdarzyły, a oni teraz obijali sobie tyłki na lodowisku w centrum Nowego Jorku z ludźmi, którzy się im przyglądali. Raczej większość z nich, jak nie wszyscy, po prostu zwrócili uwagę na parę, która zaliczyła dwa upadki w przeciągu kilkunastu minut i niewiele obecnych tu osób wiedziało kim tak naprawdę są. A nawet jeśli, to było bez znaczenia. Dzisiejszy dzień nie był też najlepszy do tego, aby faktycznie rozmyślać nad ich wspólną przeszłością, bo tej w końcu równie dobrze mogło nie być. Tylko czy na pewno? W końcu ich rozmowa od w zasadzie wyjścia przybierała dwuznaczne tory, choć w przypadku tej dwójki to raczej nie było nic zaskakującego. Sam nie wiedział, nie chciał, chyba, jeszcze w żaden sposób się określać. Zdawał sobie sprawę, że jeśli zrobią to zbyt szybko to mogą pożałować tej decyzji, a ktoś zostanie skrzywdzony, a na jego liście rzeczy do zrobienia nie było podobnych rzeczy i nie chciał nikogo, specjalnie czy przypadkowo, krzywdzić. Najlepszym rozwiązaniem będzie danie sobie trochę czasu i tego zamierzał się teraz Gabriel trzymać. Z dnia na dzień rozwiązanie ich związku pojawi się samo, a potem będą mogli zadecydować co robią dalej.
OdpowiedzUsuń— Nie wiem o co mnie oskarżasz, Tay. To był czysty przypadek — odparł. Na pewno dziś nie chciał zaliczyć upadku i z ręką na sercu mógł powiedzieć, że to był wypadek, który wydarzyć się nie powinien. Ale skoro już został poszkodowany to coś powinien z tego mieć, prawda? A tak się składało, że miał przed sobą dobry materiał na pielęgniarkę, więc czemu miałby nie skorzystać? — Stać mnie na prywatną opiekę i chyba pójdę w tym kierunku. W domowym zaciszu zawsze jest lepiej dojść do siebie, nie sądzisz? — Zapytał z łobuzerskim uśmieszkiem i błyskiem w oku.
Zdecydowanie nadszedł ich czas, aby opuścić lodowisko i to wcale nie dlatego, że gonił ich czas. Lepiej było nie ryzykować kolejnym uszkodzeniem ciała, które tym razem mogło okazać się bardziej bolesne. Dojechali do bramki, którą brunet otworzył dla dziewczyny i zaczekał, aż pierwsza wyjdzie. Znacznie łatwiej było poruszać się na łyżwach na innym gruncie niż lód, który był nieprzewidywalny. Jedna z ławek okazała się pusta i to w tym kierunku się udali, aby zdjąć łyżwy i zamienić je na buty, w których mieli chociaż trochę pewności, że się nie przewrócą po zrobieniu dwóch kroków.
— Nadal masz ochotę na gorącą czekoladę? — zapytał, kiedy już byli w zasadzie gotowi do tego, aby ruszyć dalej w drogę i zostawić upadki za sobą. Wsunął jedną rękę do kieszeni, a drugą złapał dłoń brunetki. — Czy wolisz może wrócić i porobić coś innego?
Mieli sporo opcji w zasadzie. Powrót do mieszkania nie był obowiązkowy, mogli pójść coś zjeść, obejrzeć film w kinie czy poszukać innych rozrywek, które będą im teraz odpowiadać.
noworoczny Gabs🥳
Gabriel na chwilę obecną nie chciał składać żadnych obietnic Octavii. W razie, gdyby jednak w pewnym momencie chciał znów uciec. Nie ukrywał tego, że fakt, iż brunetka posiada dziecko trochę go przerażał. I to w dodatku było dziecko jego najlepszego przyjaciela, którego nie tak dawno temu pochowali. Miał pewne wyrzuty sumienia przez ich spotkania i fakt, że nie mieli nawet tego, jak wyjaśnić Howardowi, choć też nie było w zasadzie na to większej szansy. Wszystko działo się w zbyt szybkim tempie, aby mogli podjąć jakiekolwiek sensowne decyzje lub to była po prostu kolejna wymówka, którą sobie Salvatore wymyślił, aby oczyścić własne sumienie. Był świadom tego, że Octavia i Ayla to pakiet, którego nie idzie rozłączyć, a w zasadzie przez głowę nawet nie przeszło mu, aby próbować to robić czy stawiać dziewczynie jakieś dziwne propozycje. Być może jeszcze kilka lat temu podoba myśl zagnieździłaby się w jego głowie, choć raczej nie pchałby się z nikim w coś poważniejszego wiedząc, że druga strona ma dziecko. Nie widział ich w swoim życiu i musiał się poważnie zastanowić nad ich dalszą relacją, ale to chciał zrobić później. Zwłaszcza, że teraz mieli sporą dawkę przeróżnej maści emocji i niekoniecznie były one dobre czy w jakiś sposób mogłyby im pomóc podjąć rozsądną decyzję. Jasne, że kilka lat temu było im łatwiej, bo żadne z nich nie miało tak naprawdę żadnych zobowiązań. Mogli chodzić na imprezy, kiedy chcieli i wcale nie przeszkadzał im fakt, że mieli szkołę następnego dnia. Zrywali się z zajęć albo przychodzili na nie na kacu. Byli wolni, mogli robić co chcieli i nawet rodzice czasami nie mieli nad nimi większej kontroli. Co z biegiem czasu nie wyszło może im na dobre, ale czasu przecież teraz żadne z nich nie mogło cofnąć i chyba ta wolność na swój sposób im bardzo odpowiadała.
OdpowiedzUsuńMógł rozsądniej podejść do tego wszystkiego, ale to już nie do końca było w jego naturze, aby na trzeźwo myśleć. Był w gorącej wodzie kąpany, najpierw robił, a dopiero potem ewentualnie myślał, chociaż starał się nad tym pracować. To jednak nie w każdej kwestii mu się to udawało. Az jakiegoś powodu podejmowane decyzje powiązane z pewną brunetką zawsze były nagłe i bez większego przemyślenia. Oboje tacy byli i raczej im to nie przeszkadzało, dopóki nie pojawiały się problemy, ale takich obecnie nie mieli. Najgorsze z czym mogli się spotkać to krytyka fanów poprzedniego związku Octavii czy być może jej rodziców, bo szczerze mówiąc, to Salvatore nie miał bladego pojęcia, jakie podejście do niego mają. Nie widział ich lata i póki co zmieniać tego nie chciał. Przynajmniej tymczasowo.
— A jednak oskarżasz — mruknął z uśmieszkiem pod nosem. Sam pewnie zrobiłby dokładnie to samo będąc na miejscu brunetki i podejrzewałby ją o najgorsze. Cóż, pod pewnymi względami naprawdę byli tacy sami.
Sam zapragnął zniknąć z radarów, schować się i spędzić trochę czasu z dala od ciekawskich spojrzeń. Właściwie nawet nie tyle co odpocząć od tego, ale pobyć z dziewczyną sam. W kawiarni zawsze ktoś będzie, może ktoś ich rozpoznać, a teraz, teraz chyba potrzebowali spokoju. Zwłaszcza po tych upadkach, które oboje zaliczyli. Było zresztą chłodno, a choć był ubrany w miarę odpowiednio do pogody to znacznie wygodniej będzie w ogrzewanym mieszkaniu, gdzie równie dobrze nie musieli mieć na sobie żadnych ubrań, aby było im ciepło. I coś mu mówiło, że po tych wszystkich rozmowach związanych z rozbieraniem się mogą chętnie wprowadzić ten element w życie.
Zatrzymał się w momencie, kiedy cofnęła się o krok i spojrzał na dziewczynę.
— Masz brudne myśli, Tay — powiedział. Jej uśmieszek zdradzał wiele i jednocześnie nie mówił mu wszystkiego, podejrzewał ją o przeróżne asy w rękawie, których ot tak mu nie pokazywała. — Właśnie, jestem poszkodowany. Przydałaby mi się profesjonalna opieka, a co do opcji… możemy coś wymyślić na miejscu. Film podobno chciałaś oglądać — odparł. Oboje raczej wiedzieli, że z filmu będą nici i nieszczególnie na taki sposób spędzania czasu mieli chęć.
😌
— Zaznaczyłam tylko, że ty je masz — odparł. To, co działo się w głowie bruneta lepiej, aby jeszcze przynajmniej chwilowo zostało w jego głowie. Dzisiejszy dzień miał być przede wszystkim dla Octavii, aby oderwać ją od tego wszystkiego, co miało miejsce niedawno. Dokładać sobie oraz jej problemów nie musiał, chociaż jeśli dobrze myślał, to ich małe, brzydkie myśli kłopotów im przysporzyć nie powinny. Chociaż, sam już chwilami nie wiedział. Sprawy między nimi i tak były skomplikowane, może nie tak, jak mogłyby być, ale nie było co ukrywać, że do najłatwiejszych ta sytuacja nie należała. Gabriel po prostu miał nadzieję, że dojdą do jakiegoś porozumienia. Takie trwanie w zawieszeniu dla nikogo nie będzie dobre, a już na pewno nie dla ich dwójki. Kiedyś podjąć jakieś decyzje będą musieli, ale nie dziś ani nie jutro. Przede wszystkim powinni sobie dać czas, a póki co mogli się dobrze bawić i korzystać z życia. Może nie tak, jakby jutra miało nie być, ale pić herbatki i jeść herbatników nie musieli. Mieli w końcu po dwadzieścia parę lat, a nie siedemdziesiąt. W zasadzie to nie umiał wyobrazić sobie siebie samego w takim wieku. Starość była odległa, nieco przerażająca nawet. I na swój sposób przygnębiająca, ale teraz to nie był czas, aby o tym myśleć i znacznie bardziej wolał skupić się na czymś przyjemniejszym.
OdpowiedzUsuń— Ach, czyli masz inne plany niż oglądanie filmu, tak? — zaśmiał się.
Gabriel przez chwilę się zastanawiał, co mogliby porobić, aby jednak nie ściągać z siebie ubrań na wejściu. Nie, aby mu to w jakikolwiek sposób przeszkadzało. Chyba po prostu odzywała się w nim ta bardziej rozsądna strona, która mówiła, że powinni chociaż trochę przystopować. Co pewnie i tak się nie stanie, ale wolał uznać, że jeśli tak będzie to nie z ich winy, a świata, który ich do tego przymuszał. I po niespełna chwili go olśniło.
— A co powiesz na domowej roboty makaron, zamiast zamawiania czegoś? — zaproponował. Jeszcze nie tak dawno w zasadzie się zakładali o przyszykowanie dobrego makaronu lub innego włoskiego dania. Dziś co prawda testować jej nie zamierzał, a raczej wolał zaprezentować swoje umiejętności, które powinny ją zadowolić. — Możesz pomóc albo się tylko przyglądać i poczekać na gotowe, jak wolisz.
Decyzję wolał chyba zostawić w rękach brunetki, bo to ona miała głównie dziś decydować. Można było powiedzieć, że akurat tego dnia był marionetką w jej rękach i zgodziłby się na wszystko. Udało się jej zaciągnąć go na lodowisko, a to był spory sukces. Dalej nie mógł się nadziwić, że faktycznie mu się to spodobało i nawet pomyślał o tym, że będą musieli przy innych okolicznościach znów się wybrać. Zapewne te będą otwarte do połowy lub końca lutego, więc nie jest to coś, co muszą robić koniecznie już teraz i rezerwować sobie czas na kolejne obijanie tyłków na lodzie. Póki co musieli się zregenerować po tych upadkach, które do najmilszych w końcu nie należały.
kucharz
Nie mógł powstrzymać uśmiechu, który wkradł mu się na twarz, kiedy Octavia się do niego zbliżyła. Ciężko byłoby mu wytłumaczyć, co właściwie czuje i czego konkretnie od dziewczyny chce, gdyby w tej chwili go o to zapytała. Dobrze, że przynajmniej chwilowo ustalili, że z niczym się spieszyć nie muszą. Byłby zmieszany i zapewne szukałby drogi ucieczki. To, co mieli chwilowo odpowiadało mu najbardziej. Niby zdawał sobie sprawę, że długo tak nie pociągną, bo prędzej czy później, ale będą musieli przeprowadzić nieco poważniejszą rozmowę. Jednak na to jeszcze mieli trochę czasu, spieszyć się w końcu z niczym nie musieli.
OdpowiedzUsuń— Same ciekawe rzeczy. Może je kiedyś odkryjesz — odpowiedział cichym mruknięciem. Przechylił lekko głowę na bok, kiedy go dotknęła. Znała go chyba znacznie lepiej niż to zapamiętał. A raczej nie przykładał większej uwagi w tamtym czasie do tego, co robią, co lubią. Po prostu żył chwilą i nie myślał o niczym poważniejszym. Sprawy teraz przybrały nieco inny tor, ale nawet nie był z tego powodu zły. Raczej zaciekawiony, dokąd go to zaprowadzi i czy będą oboje zadowoleni z podjętych w przyszłości decyzji.
Sam również potrzebował czegoś, co oderwie go od tych wszystkich natrętnych myśli. Nie przeżył nigdy czegoś podobnego. Może tylko wtedy, kiedy jego matka zniknęła, a ojciec przez długi czas nie chciał mu powiedzieć, gdzie kobieta się znajduje i co takiego się stało. Prawda wyszła na jaw niedługo po jego osiemnastych urodzinach, kiedy wtedy też zdecydował się polecieć w świat i porobić głupoty na innym kontynencie. Nie pasowało to jego ojcu do końca, ale powstrzymać go również nie zamierzał. Teraz było co prawda inaczej, ale chwilami również miał ochotę zniknąć z powierzchni ziemi i chociaż przez chwilę udawać, że niczym się nie przejmuję. Na swój sposób oboje z Octavią sobie pomagali. Gabriel chciał, żeby tak bardzo o tym nie myślała, a ona mu pomagała po prostu będąc obok i godząc się właściwie na to, co przygotował. A raczej na działanie spontaniczne, bo planu nie miał absolutnie żadnego.
— Może mam, może nie mam. Będziesz się musiała przekonać sama — odparł rozbawiony. Mimowolnie rozmowa sama kierowała się na takie tematy, nawet się nie starali iść w tym kierunku. I co mu też nie przeszkadzało. To, co mogli sobie pomyśleć inni było dla niego bez znaczenia. Właściwie dawno nic na ich temat nie było, więc istniała bardzo minimalna szansa na to, że może jednak ich temat się znudził, ale to raczej było mało prawdopodobne.
— Może być i komedia romantyczna, nie przeszkadza mi — powiedział. Może z własnej woli nie włączał takich filmów, ale zupełnie nie rozumiał ludzi, a raczej facetów, którzy bronili się przed tymi filmami rękami i nogami. Potrafiły być ciekawe. Krew nie musiała się w końcu cały czas lać na ekranie, aby pozostać zainteresowanym. — Aż taki z ciebie tchórz? Daj spokój, te nowe horrory nawet nie są straszne. Niektóre może obleśne, ale ze strachem to niewiele ma wspólnego. Ale w porządku, nie będzie horroru. Innym razem to wykorzystam.
Raczej nie potrzebował wymówki w postaci horroru, aby być blisko dziewczyny czy udawać, że może się w jego ramionach schować, kiedy na ekranie wyskoczy jakaś straszna postać. Nie upadł jeszcze tak nisko, aby swoje pragnienia ukrywać pod takimi durnymi wymówkami. Oboje raczej wiedzieli, że nie muszą się w żaden sposób prosić o bliskość czy robić dziwne podchody, aby dostać to, czego chcą.
— Zatkany zlew to teój kuchenny koszmar, co? — zaśmiał się. I nie dziwił. Rzadko gotował, ale gdy coś podobnego go spotykało to nienawidził tego robić i odkładał na później, a to nie był najlepszy wybór mimo wszystko. — Nie wiem, co u siebie masz. Masz ochotę na jakieś owoce morza czy coś bardziej tradycyjnego? Zdecydujmy co robi i zobaczymy, czy trzeba się po coś przejść.
cuoco🧑🍳
Oboje potrafili wykorzystywać swoje zalety i sprawić, aby ludzie im ulegali. Gabriel od małego był przyzwyczajony do tego, że pieniądze oraz władza mogą dać naprawdę wiele i z chęcią to wykorzystywał. Byłby głupi, gdyby choć trochę nie korzystał z tego, co dawał mu ojciec. Teraz może już nie korzystał z tego, tak bardzo. Chciał się trochę odciąć od tego życia, ale nie zamierzał zamknąć za sobą wszystkich furtek i po prostu wiedział, że kiedyś przyjdzie na niego kolej, aby zająć główne miejsce, jako dyrektor. Póki co mu się do tego nie spieszyło, a skoro zarówno jego ojciec, jak i dziadek byli w dobrej formie to mógł spać spokojnie i nie martwić się tym, że lada moment będzie musiał zająć miejsce któregoś z nich. Przygotowywał się do tego powoli i w tempie, które odpowiadało jemu.
OdpowiedzUsuń— Postaram się, abyś długo czekać na odkrywanie nie musiała — odpowiedział z lekkim uśmiechem na twarzy. Oderwał wzrok od dziewczyny na moment, kiedy sunęła palcem po jego szyi. Sama się prosiła teraz o to, aby szybciej wrócili do mieszkania i może nawet nie wzięli się za robienie kolacji, ale chyba oboje zdawali sobie sprawę, że jedzenie było właściwie tak naprawdę tylko wymówką, tak samo, jak i film, którego na pewno żadne z nich oglądać w pełnym skupieniu nie będzie. Może lepiej było niczego z góry nie zakładać, ale Gabriel coś sądził, że tak właśnie będzie, a podpowiedzi miał w tych niby zwykłych gestach czy słowach.
— W komediach romantycznych zazwyczaj są ładne aktorki, na które można się popatrzeć, a w horrorach częściej występują faceci — odpowiedział półżartem, a półserio. Nie miał nic przeciwko takim filmom i chyba na ich obecny stan lepsza byłaby właśnie komedia romantyczna. Prawdziwy horror przeżyli jakiś czas temu i teraz zdecydowanie nie musieli przeżywać cięższych emocji, a raczej kibicować głównym bohaterom, aby znaleźli drogę do siebie.
— Zmieniłaś zdanie co do owoców morza? — zapytał. Pamiętał ich rozmowę o gotowaniu i o tym, że nie jest ich największą fanką. Uśmiechnął się lekko, a skoro sama zdecydowała, co mają zrobić to miał okazję, aby zrobić swoje popisowe danie i przy okazji ulubione, a jak dobrze pójdzie to przeciągnie jeszcze dziewczynę na stronę owoców morza i odpędzić się nie będzie mogła od nich. — Poczekaj chwilę — poprosił. Zatrzymał się na moment, aby sprawdzić, gdzie w okolicy dostaną świeże i dobrej jakości owoce morza. Nie chciał iść do pierwszego lepszego sklepu i kupić mrożone czy wątpliwego pochodzenia. Jeśli miał już przygotować jej obiad, to wolał tego nie spieprzyć przy pierwszej okazji. — Okej, mamy… cóż, podjedziemy uberem. Nie pożałujesz i padniesz, jak spróbujesz tej pasty.
Po skopiowaniu adresu, który go interesował otworzył aplikację z uberem, aby zamówić dla nich przejazd. Mogli niby wrócić się pod apartament blondynki i pójść na parking, gdzie zostawił samochód, ale to wszystko tylko by przedłużyło ich wyjście. A coś czuł, że oboje chcą całkiem sprawnie wrócić do mieszkania.
🐙🦑🦐
Gabriel, gdy dowiedział się prawdy o matce uznał, że przerwa od tego wszystkiego dobrze mu zrobił. Zwiedzając różne kraje nie miał przy sobie ogromnej ilości gotówki, sypiał w gorszych hotelach, a nawet czasami i dzielił pokój z dziesiątką innych osób. Jednak, gdy wrócił do Nowego Jorku zapomniał o tym wszystkim, na nowo wtopił się w luksusowe życie i podobał mu się, że nie musiał martwić się o nic. Gdyby chciał to spokojnie mógłby mieć podstawione pod nos wszystko, ale na myśl o tym, że w jego mieszkaniu miałyby się kręcić ciągle jakieś obce osoby czuł zwyczajną niechęć. Sprzątać zbytnio mu się nie chciało, ale nie robił też większego syfu i zwykle raz na miesiąc ktoś przychodził, aby zrobić większe porządki i ogarnąć to, o czym na co dzień Gabriel zapominał. U ojca było inaczej, ciągle ktoś był, sprzątał, gotował, choć w apartamencie był jedynie on i jego nowa partnerka, której młodszy z Salvatore’ów jeszcze nie miał okazji poznać. I w zasadzie chyba nawet mu się do tego nie spieszyło. Nie był pewien też po co i dla kogo jest cały czas sprzątane czy gotowane, skoro przez większość czasu nikogo tam tak naprawdę nie było, ale to nie była w końcu jego sprawa.
OdpowiedzUsuńUśmiechnął się pod nosem, kiedy przyznała, że czeka niecierpliwie. Skłamałby, gdyby powiedział, że on nie czeka. Po prawdzie to mogliby olać ten makaron, wrócić do mieszkania i skupić się na sobie, ale może chociaż przez chwilę dobrze będzie udawać, że wcale nie spieszy im się tylko do jednego.
— Powiedziałem tylko, że miło jest popatrzeć. To jeszcze nie oznacza ślinienia się. Poza tym, nie myśl, że nie wiem co robią dziewczyny. Jesteście dokładnie takie same, jak my, ale z jakiegoś powodu się lubicie z tym kryć. Dać wam takiego Hemswortha bez koszulki i nie dałoby rady odciągnąć was od ekranu — odparł. Widział co się działo w internecie, w którym w końcu był dość aktywny i spędzał kilka dobrych godzin na przesuwaniu palcem po ekranie telefonu. — Ale jak tak ci się spieszy do mnie, to jedzenie można przełożyć na później — dodał z uśmiechem. Cóż, nie miała dziś rodzicielskich obowiązków, a pewnie jej babcia zbyt szybko dziecka również jej nie odda. Gabriel skłamałby, gdyby powiedział, że nie cieszy się z braku Ayli. Może nie brzmiało to najlepiej, ale nawet, gdy przyszedł i spędził może całe dwie minuty w towarzystwie dziewczynki, która była pod opieką babci, to nie czuł się jakoś wyjątkowo komfortowo. Z czasem mogło się to zmienić, jednak teraz podobała mu się wizja wolnego od dzieci wieczoru.
— To ty zdecydowałaś, że chcesz jeść makaron w takim stylu. Ja byłem otwarty na wszystko, nie wiem o jakim kompromisie mówisz. — Jeszcze tego brakowało, aby faktycznie zaczął jeść ślimaki. Octavia mogła na swoim talerzu robić to, co jej się podobało, ale brunet pewnych granic przekraczać nie miał zamiaru. — Nawet nie spojrzę w twoją stronę, jak będziesz je jadła. Mogę ci to obiecać — odparł z przekonaniem w głosie, choć nie był pewien czy zapewnia bardziej siebie czy może dziewczynę.
W końcu pojawił się też zamówiony kilka minut wcześniej Uber. Dlatego uwielbiał to miasto. Zawsze ktoś był w pobliżu i nie było potrzeby, aby czekać długi czas na taksówkę. Otworzył drzwi od auta, czekając na to, aż Octavia wejdzie do środka.
— Tylko błagam, nie mieszaj ich z moim makaronem, bo wtedy się pogniewamy.
🍝🍜
Problem polegał na tym, że nie wiedzieli jeszcze, czego od siebie tak naprawdę chcą. I nie przeszkadzało mu to jakoś szczególnie, bo łatwiej było zepchnąć na bok ich pragnienia, chęci i udawać, że dobrze jest tak, jak jest i więcej nie potrzebują. Jednak mimo wszystko, dziś mogli sobie raczej pozwolić na odrobinę zapomnienia. Dlatego nawet nie karcił już więcej samego siebie w myślach za to, że jego myśli uciekły w nieco inną stronę. Octavia myślała podobnie, jedynymi osobami, które teraz mogli swoim zachowaniem skrzywdzić byli oni sami i byli tego świadomi, przepraszać za nic nie musieli. A tak mu się przynajmniej zdawało. Naprawdę nie sądził, że będzie kończył ten rok zastanawiając się, dokąd zaprowadzi go relacja z Octavią i czy będą razem czy może jednak tylko zostaną przy relacji friends with benefits i więcej nic z tego nie będzie. Było wiele czynników, które musiał sam rozważyć, zanim zdecydowałby się na coś więcej z Octavią. Zresztą, ona sama również musiała to przemyśleć.
OdpowiedzUsuń— Powinienem wiedzieć, czemu Liam to dupek? — zapytał. Był trochę w tyle z różnymi informacjami, a większość rzeczy, które działy się w świecie aktorów po prostu go omijały lub nie interesowały. Od czasu do czasu czytał jedynie Plotkarę i to by było na tyle. Hemswortha znał przez filmy Marvela, ten drugi co jakiś czas się gdzieś pojawiał, ale szczerze mówiąc to Gabriel go nie kojarzył z żadnego sensownego filmu. Może obecnie teraz z tego, że miał zastąpić Cavilla w Wiedźminie, co nie podobało się chyba wszystkim, ale to była dość stara wiadomość. — Konkurować? Wow, nie spodziewałem się takich słów — zaśmiał się. Zdawał sobie sprawę z tego, że podoba się dziewczynom i lubił to wykorzystywać, ale jednak mimo wszystko porównanie do Hemswortha było dość niespodziewane i podniosło ego młodego mężczyzny o kilka poziomów.
— Nie wiem, czy znajdziemy potem chęci, aby cokolwiek robić, ale to raczej nie jest przeszkoda — zaśmiał się. Prawdopodobnie nie będą mieli ochoty na to, aby wstać z łóżka, aby potem kręcić się w kuchni przez godzinę, ale kto wie? Może jednak? — Nie zgodziłbym się i o tym wiesz, ale jak chcesz się kłócić o makaron to proszę bardzo. Tylko przygotuj się na porażkę, bo tej walki na pewno nie wygrasz.
Parsknął śmiechem po jej kolejnych słowach. Ich kultury się właśnie ze sobą zderzyły i niekoniecznie podobało im się to połączenie. Właściwie do makaronu z owocami morza, można było dodać wszystko. Nawet ślimaki, ale Octavia przecież o tym wiedzieć nie musiała. Wcale z błędu wyprowadzać jej nie zamierzał i wolał zostać przy tym, że w oryginalnym przepisie są morskie robaczki, którymi dziewczyna tak wzgardzała. Gabriel na swoim talerzu zdecydowanie bardziej wolał mieć kalmary, krewetki czy ośmiornice, ale pełzające i zostawiające za sobą śluz zwierzaczki to było dla niego już zdecydowanie za wiele. I nie, nic go nie przekona do tego, aby kiedyś się na nie skusił.
— Wyobrażasz sobie teraz, że jesteś w teledysku do smutnej piosenki? — zapytał rozbawiony, gdy odwróciła się w stronę okna. Kierowca pewnie musiał mieć z nich ubaw i z tego, że kłócili się właśnie o jakieś małoważne robale, których jakby nie patrzeć, ale normalnie raczej mało kto jadł. — Żaden kupny makaron nie będzie tak dobry, jak przygotowany własnoręcznie. Jeszcze będziesz mi tego makaronu zazdrościła, ale spoko, trzymaj się tego w paczce. Jeśli to ma cię zadowolić, a nie ja… to śmiało.
To co, kłótnia?🪼🍜
Będąc całkowicie szczerzy Gabriel nie spodziewał się tego, że będzie wracał kiedykolwiek ze wspólnych zakupów z Octavią. To była abstrakcyjna myśl, a Gabriel choćby sprzed dwóch lat gorzko zaśmiałby się na taki pomysł. Nie był przecież typem, który robi zakupy, a już na pewno nie takim, który robi je w towarzystwie dziewczyny, która w jego mniemaniu w tamtym czasie miała być tylko na chwilę. Teraz było kompletnie inaczej, a jemu to nawet odpowiadało. Nie nawet, po prostu mu odpowiadało. Nie czuł się w żaden sposób zobowiązany, aby spędzać z nią czas i zwyczajnie sam tego chciał, nikt go nie prosił i nie wymagał. Sam podjął taką, a nie inną decyzję i każdą kolejną. W aucie jeszcze trochę się ze sobą droczyli, tak samo, jak podczas kupowania potrzebnych do obiadu rzeczy, który oboje dobrze wiedzieli, że zostawią na później. Właściwie to nawet trochę się niecierpliwił i miał wrażenie, jakby zakupy się przedłużały, choć oboje się spieszyli z wyborem odpowiednich składników. Pobyt w wybranym przez Gabriela miejscu nie trwał długo, a niedługo później już byli w drodze powrotnej do mieszkania brunetki. Chyba już dawno nie chciał tak szybko dotrzeć do czyjegoś mieszkania, jak właśnie w tej chwili do tego, które zajmowała Octavia. Zdawało mu się nawet, że kierowca ich ubera wyczuwa, jak oboje nie mogą doczekać się tego, aż będą na miejscu i jechał szybciej niż było to dozwolone, a z tylnego siedzenia Salvatore dostrzegł, że dwa razy przejechał na czerwonym świetle, a raczej w chwili, kiedy te zmieniało się z pomarańczowego na czerwone. Niewiele go to interesowało, ale przynajmniej na miejscu byli szybciej niż zakładał.
OdpowiedzUsuńZ portierem właściwie już mogli sobie po imieniu mówić. W ostatnich tygodniach bywał tutaj znacznie częściej niż by zakładał, ale narzekać nie miał na co. Przez całą drogę autem, jak i windą na górę głupi uśmieszek niemal nie schodził mu z twarzy. Jego początkowy plan zadziałał, bo udało mu się odciągnąć Octavię od najgorszych myśli, a taki był w końcu cel, na który oboje liczyli. Może nie spodziewali się, że ten dzień pójdzie w takim, a nie innym kierunku, ale narzekać niespecjalnie miał zamiar. Właściwie to wcale nie chciał, a zawsze mogło skończyć się jakąś katastrofą. Wcale nie byłby zaskoczony, gdyby coś się wydarzyło w międzyczasie, ale co mogłoby? Byli sami, żadnych gości, telefony też dziwnie milczały, jakby świat o nich na trochę zapomniał. I mógłby, spokój był teraz pożądany, a właśnie tego przez ostatnie dni w zasadzie dość mocno wszystkim brakowało.
Po przekroczeniu progu mieszkania niemal od razu torbę z jedzeniem, które musiało trafić do lodówki, właśnie tam włożył. Wolał, aby jednak ich wycieczka nie okazała się na marne, gdyby kompletnie o nich zapomnieli w przypływie emocji. A od tych atmosfera między parą zrobiła się niemal zagęszczona i było całkiem prawdopodobne, że zapomnieliby o całym świecie, który ich otaczał.
— Głodna czy wolisz zgłodnieć? — zapytał. Ciężko było mu powstrzymać się od parsknięcia śmiechem, naprawdę powinny zacząć w inny sposób ze sobą rozmawiać i nie ukrywać własnych pragnień pod słowami, które niewiele z nimi miały wspólnego. Nie dał jej zbyt wiele czasu na to, aby odpowiedzieć. Stała wystarczająco blisko, aby wystarczyły zaledwie dwa kroki, żeby znaleźć się obok niej. Ujął twarz brunetki w obie dłonie, złączając ich usta w naglącym pocałunku. Jadąc tu popołudniu nie myślał o podobnym zakończeniu. — Gotowanie poczeka — mruknął między jednym, a drugim pocałunkiem. Oceniając po reakcji, ich wcześniejszej rozmowie Octavia również nie miała nic przeciwko temu, aby trochę odroczyli w czasie babranie się w mące i innych składnikach.
To... gotujemy?
Zaśmiał się na wzmiankę o barierce. Istniała spora możliwość, że sam o tym by zapomniał, ale skoro dziewczyna o tym wspomniała to mogła być pewna, że nie pozwoli sobie wybić tego pomysłu z głowy. Ale może faktycznie lepiej, aby teraz nie narażali się na żadne przypadkowe odmrożenia, które mogłyby skutecznie ich zniechęcić do podobnych zabaw na świeżym powietrzu. Gabriel nie protestował, kiedy chciała zmienić scenerię. I tak, jak kuchnia była ciekawym miejscem, a blaty były spore i mogli je w ciekawy sposób wykorzystać, tak równie dobrze będą się bawić w sypialni.
OdpowiedzUsuń— Barierka nam nigdzie nie ucieknie — odparł. Cóż, gdyby tam teraz wyszli to z pewnością zwracaliby na siebie uwagę, a tej zdecydowanie teraz nie potrzebowali. Nic więcej już nie dodał, zbyt mocno skupiony na ciepłych i pełnych wargach brunetki. Przesunął dłońmi wzdłuż ciała dziewczyny, robiąc krok w stronę łóżka, które znajdowało się za nią. Podciągnął materiał swetra, który miała na sobie do góry, a następnie rzucił go na pobliski fotel, choć to, gdzie on poleciał właściwie większego znaczenia dla młodego mężczyzny nie miało. Pozbierają najwyżej ubrania później, o ile dziś w ogóle zdecydują się jeszcze założyć na siebie ubrania, ale jakoś szczerze wątpił w to, że podobny pomysł wpadnie im do głowy. Może nie w taki sposób konkretnie powinno wyglądać wychodzenie z żałoby, ale w końcu każdy powinien sobie z nią radzić na swój sposób, prawda? A oni znaleźli dość ciekawy, aby odciągnąć swoje myśli od nieprzyjemnych wydarzeń.
Dla Gabriela świat mógł właśnie przestać istnieć, a jedyną osobą, na której tego wieczoru chciał się już skupić w pełni była Octavia. Nie brał właściwie nic innego pod uwagę, a gdyby coś się miało wydarzyć to musieliby mieć naprawdę sporego pecha. Zrobił krok w tył, aby się jej przyjrzeć, a na twarzy bruneta pojawił się lekki uśmiech. Ułożył dłoń na dole jej pleców, palcami musnął kręgosłup, aż dotarł do zapięcia biustonosza, z którym tylko chwilę walczył, aż w końcu udało mu się z nim uporać. Jeśli ich gotowanie miało zaczynać się w taki sposób, to zdecydowanie warto było planować podobne wyjścia znacznie częściej.
Wiele się pozmieniało przez ostatnie miesiące. Gabriel na pewno wydoroślał, zrobił się nieco poważniejszy i aż ciężko było mu uwierzyć, jakie myśli przechodzą mu przez głowę. Zależało mu na tym, aby nie myślała, że jest tu tylko w jednym celu czy zakręcił się, bo potrzebował akurat kogoś z kim mógłby spuścić trochę ciśnienia, zabawić się, a potem rzucić w kąt. Jeszcze niedawno faktycznie by właśnie w taki sposób podchodził do każdej dziewczyny, nie tylko do Octavii, ale teraz? Nie chciał, aby to był jedynie szybki numerek, o którym zaraz będą mogli zapomnieć, a jednocześnie wciąż sam nie wiedział, czego właściwie tak naprawdę chce i czego od niej czy od samego siebie oczekuje. Za dużo myśli miał zdecydowanie w głowie.
— Ociągasz się — wymruczał pomiędzy pocałunkami, zdając sobie sprawę z tego, że w przeciwieństwie do dziewczyny ma na sobie jeszcze trochę warstw ubrań. — Chyba, że mam podziwiać, nic przeciwko temu nie mam — dodał z uśmiechem.
😌
— Nie odpuszczę. — Zaśmiał się. Przywykł do tego, że się o nim mówi. W ostatnim czasie było nieco lepiej. Nie pojawiał się na okładkach szmatławców z dopiskiem, że po raz kolejny wychodzi naćpany z klubu czy odwala jakieś dzikie akcje, które później ojciec musiał za niego ukrywać. Częściej pisali o nim w magazynach związanych głównie z tatuowaniem, pokazywali jego pracę. Odkąd nieco bardziej się ujawnił i pojawiał w różnych miejscach przypomniała sobie o nim również Plotkara, ale narzekać nie mógł, bo jednak nie pisała nic szczególnie złego. A jakby nie patrzeć to wiele sytuacji sam jej podsyłał, może nie dosłownie, ale wystarczyło, że był w miejscu publicznym, ktoś miał telefon i nagrał czy zrobił mu zdjęcie, które później było wysłane do niej. Seks na balkonie, a konkretnie na barierce nie byłby żadną wielką kontrowersją, pogadaliby parę dni, a potem ktoś inny wyskoczy ze skandalem, który sprawi, że wszyscy zapomnieliby o Octavii i Gabrielu. Przynajmniej w jej mieszkaniu mieli względny spokój, nie było tu nikogo poza nimi i mogli w spokoju się sobą nacieszyć bez dodatkowych par oczu, a tego teraz zdecydowanie potrzebowali.
OdpowiedzUsuńZ każdą mijającą również chwilą przestał myśleć o tym co wypada, a co nie. Swoimi decyzjami zranić mogli tylko siebie nawzajem, ale nie zanosiło się na to, aby którekolwiek z nich miało czegokolwiek żałować. Wiedzieli w końcu na co się piszą. Na ewentualne wyrzuty sumienia, które mogą pojawić się później żadnego wpływu już nie miał. I czasami zdawało mu się, że sumienia również mu brakuje, ale to była zupełnie inna kwestia.
Jednak w obecnej chwili to, co mogło, ale wydarzyć się nie musiało, nie miało większego znaczenia. Gabriel chciał po prostu spędzić ten czas z Octavią, a to, że zdecydowali się na taki sposób – ani trochę mu nie przeszkadzało. Zatracił się w kolejnych pocałunkach, skupiał na dotyku jej ciepłych dłoni. Może jedynie trochę myśląc o tym, że mogłaby się pospieszyć, ale takie wolne docieranie do siebie nawzajem również mu odpowiadało. Mruknął cicho w jej usta, kiedy wsunęła dłoń za spodnie i delikatnie zadrżał, a usta wygiął w lekkim, zadziornym uśmieszku. Odwrócił ją po pewnym czasie do siebie plecami, palce zaciskając na biodrach brunetki. Odgarnął jedynie jeszcze jej włosy na jedną stronę, aby mu nie przeszkadzały i ułatwił sobie dostęp do jej szyi, na której złożył kilka pocałunków. Dłonie przesunął na jej brzuch, odpiął guzik od spodni.
— Lubię cię podziwiać — wyznał, właściwie nawet nie kryjąc się z tym. Bo i dlaczego miałby? Nie miał szesnastu lat, aby ukrywać to, czego chce i co mu się podoba. Zdecydowanie dorósł do tego, aby wiedzieć, że rozmowa w jakiejkolwiek relacji jest naprawdę ważna i nie ma sensu się przed nią ukrywać.
Zsunął materiał w dół, odwrócił ją tym razem w swoją stronę i delikatnie popchnął w stronę łóżka, które znajdowało się tuż za nią. Stanął przy łóżku, wzrokiem obejmując brunetkę i wciąż się przy tym uśmiechając. Zdecydowanie nie uwierzyłby, że tak właśnie będą spędzać czas po ich pierwszym spotkaniu po tych kilku długich miesiącach, a teraz uznał, że lepiej być nie mogło. Nie czekał właściwie na ruch z jej strony, tylko sam zdjął spodnie zostawiając je na podłodze, aby chwilę później znaleźć się nad dziewczyną. Od nadmiaru emocji i podniecenia w zielonych tęczówkach Salvatore migały wesołe iskierki, dawno nie czuł się tak dobrze, jak obecnie. Musnął przelotnie jej usta, nim zsunął się z pocałunkami ponownie na jej szyję i dekolt, przesunął palcami między piersiami brunetki i po jej brzuchu, zaczepił nimi również o koronkowy materiał bielizny.
— To ci już raczej nie będzie potrzebne — wymruczał tuż przy jej skórze, na której pozostawiał kolejne pocałunki. Umiejscowił się wygodnie między nogami dziewczyny, powoli i bez większego pospiechu zdejmując z niej bieliznę. Musnął ustami kilka razy wewnętrzną stronę jej ud, podniósł się na chwilę, aby spojrzeć na dziewczynę, jakby szukał w jej spojrzeniu potwierdzenia, że wszystko jest w porządku, a kiedy odnalazł w nich to, czego szukał uśmiechnął się pod nosem. Przesunął ustami po podbrzuszu brunetki, nim ostatecznie z pieszczotami przeniósł się na jej kobiecość.
Usuń😈
Zdecydowanie wcześniej podobne wyznania nie padłyby z ust Salvatore. Nie chciał się przywiązywać, a każdą dziewczynę, z którą się spotykał traktował jako kogoś na chwilę. Zarówno wcześniej, jak i teraz nie widział się w żadnym związku. Choć to co prawda się powoli zmieniało, małymi kroczkami, ale jednak zmierzał w stronę zrozumienia, że dobrze jest mieć u swojego boku kogoś, a istniało coraz większe prawdopodobieństwo, że tym kimś będzie Octavia. Nie uwierzyłby, że ich drogi się znów zetną i to jeszcze w taki sposób, ale czy to było coś złego? Znali się, a raczej poznawali na nowo. Minione wydarzenia pozmieniały tak samo jego, jak i ją. Byli zupełnie innymi ludźmi niż te niespełna dwa lata temu, kiedy żadne tak naprawdę nie myślało o niczym na poważnie. Aczkolwiek zawsze mu się zdawało, że Octavia widzi ich razem, kiedy on miał zupełnie inne rzeczy na głowie. Teraz życie wyglądało zupełnie inaczej, a jednocześnie w pewnych kwestiach pozostało ono dokładnie takie samo, jak dawniej. Zmiany były, ale niewielkie i raczej widoczne tylko dla ich dwójki, a nie dla wszystkich dookoła. Poza tym, czy poza nimi ktoś musiał mieć wgląd w to, co się dzieje? Oczywiście, że nie.
OdpowiedzUsuń— Oczywiście, że robię to specjalnie — odpowiedział z zadziornym uśmiechem. Nie mógł dać jej wszystkiego podanego na tacy, jak była do tego przyzwyczajona. Mogła wierzyć lub nie, ale sam siebie tym również dręczył. Najchętniej nie odwlekałby niczego w czasie, ale przecież się nie spieszyli. Mogli się sobą nacieszyć w spokoju, zrobić dokładnie to, na co mają ochotę i nie przejmować się zupełnie niczym. Gabriel podchwycał każde sapnięcie, każdy jęk czy wypowiadane przez dziewczynę jego imię, co tylko nakręcało go do dalszego działania. Tak samo, jak nie umknęło mu to, gdzie jej własne dłonie wędrują. Chwila warta zapamiętania. Przynajmniej tak było do czasu, aż nie przerwało im głośne dobijanie się do drzwi. W pierwszej chwili chciał to całkowicie zignorować i powiedzieć również dziewczynie, aby to olała. Ostatecznie z tego zrezygnował. Miała dziecko, może to o nią chodziło? Chociaż, czy gdyby tak było, to najpierw jej babcia by nie zadzwoniła?
— Mmm — westchnął przekręcając się na bok — spław tego kogoś i wracaj — mruknął. Miał nadzieję, że ktokolwiek to był i cokolwiek chciał nie będzie zajmował im zbyt wiele czasu. Zwłaszcza, że miał co do niej plany, które teraz zostały im przerwane. Frustracja była widoczna na jego twarzy, jednocześnie z czymś na kształt zrozumienia? Sam już nie wiedział, jednak o prostu brał pod uwagę różne scenariusze, chociaż naprawdę miał nadzieję, że po otwarciu drzwi nie okaże się, że wydarzyła się kolejna tragedia. Wcale nie był pewien czy byliby w stanie przez następne kłopoty przejść. Był zirytowany, najchętniej zatrzymałby ją tutaj siłą, ale przecież nie mógł powstrzymać dziewczyny przed tym, aby poszła sprawdzić kto tak usilnie próbuje dobić się do jej mieszkania.
Dzięki otwartym drzwiom do sypialni był w stanie słyszeć dokładnie rozmowę. Zresztą, to wcale nie byłoby trudne, skoro Octavia unosiła głos. I wcale się jej nie zdziwił. Uniósł brwi, kiedy usłyszał znajomy głos, choć tego nie słyszał od bardzo dawna. Właściwie nawet nie był pewien, kiedy ostatni raz widział siostrę Octavii. Z pewnością dawno. I tak po prostu ze wszystkich ludzi na świecie musiała pojawić się akurat ona i akurat teraz? Dość prędko zdał sobie sprawę, że z ich wspólnego wieczoru nic już nie będzie. Chyba, że jednak ją wyprosi, ale o to nie podejrzewał Octavii, o ile wierzyć, że jej siostra faktycznie nie miała się, gdzie podziać. Nie był pewien, jakie są między nimi stosunki i jakie relacje panują w rodzinie. Zdecydowanie zbyt krótko przebywał z Tay, aby być wtajemniczonym w takie rzeczy.
Podniósł się z łóżka i zabrał swoje spodnie z podłogi. Nie miał w planach, aby je dziś na siebie ponownie wkładać, ale skoro była tutaj Ines to wolał nie paradować przed nią w bokserkach.
Chwilę zajęło mu, aby zlokalizować koszulkę, która jakiś cudem trafiła pod łóżko. Był pewien, że wylądowała w innym miejscu, ale to teraz raczej nie było ważne. Chować się w sypialni nie zamierzał. Nie byli małolatami, których przyłapali rodzice, a już na pewno nie planował tego, aby kryć się przed jej młodszą siostrą. Na dobrą sprawę to jej nawet nie znał, a od ostatniego spotkania z pewnością się sporo pozmieniała i nie była taka, jaką nawet nie tyle co pamiętał, a kojarzył. Przez jego życie przewinęło się zdecydowanie zbyt wiele osób, aby każdą dokładnie pamiętać. Wyszedł z sypialni kierując się w stronę kuchni, gdzie musiały przebywać. Chyba najlepszym rozwiązaniem będzie wrócić do siebie, a jednocześnie nie miał wcale ochoty na to, aby zostawiać Octavię samą. Mogli się w zasadzie też przenieść do niego, ale coś czuł, że nastrój już całkiem pękł i wrócenie do tego, co było wcześniej może im zająć trochę czasu.
Usuń— Wszystko w porządku? — spytał, gdy znalazł się tuż przy Octavii. Zerknął na jej siostrę, w której stronę lekko skinął na przywitanie. Ani on, ani ona nie spodziewali się raczej tego, że dziś się ponownie spotkają. — O wizytach się uprzedza, niezapowiedziane przeszkadzają w planach — wtrącił kąśliwie. Na twarzy bruneta malował się nieco złośliwy uśmieszek. Nie miał nic przeciwko jej siostrze, ale naprawdę wybrała sobie najgorszy moment z możliwych na odwiedziny.
Serio...🧍
Cóż, nie spodziewał się tego, że ich spokojny i przyjemnie zapowiadający się wieczór dość nagle się zmieni. Gabriel był jedynakiem, więc też tak naprawdę nie wiedział do końca, jak działają relacje między rodzeństwem i czego należy oczekiwać. Spędzał czasami czas ze swoimi kuzynami, ale to było w końcu zupełnie co innego. Nie był też zaskoczony, że jego pierwszą myślą było, aby bez słowa wykopać Ines z mieszkania, ale Octavia taka nie była i może faktycznie potrzebowała miejsca, w którym mogłaby się zatrzymać. Przynajmniej nie były to żadne problemy, a na pewno nic poważnego, chociaż kto tak naprawdę wie? Zwykle nagłe pojawienie się kogoś z rodziny nie zwiastowało niczego dobrego, Salvatore jednak miał nadzieję, że po tym paśmie niepowodzeń teraz będzie zupełnie inaczej, a obecność Ines nie okaże się czymś, czego wszyscy będą żałować.
OdpowiedzUsuńUniósł lekko brew, gdy usłyszał komentarz dziewczyny o sobie oraz Octavii. Cóż, chyba powinien się tego właśnie spodziewać, prawda? Młodsza siostra brunetki rzuciła dość trafny komentarz, choć nie w pełni się z nim zgadzał.
— Nie tylko ja się wyrobiłem, też się pozmieniałaś — odparł. Ciężko było nie zauważyć pewnych zmian i w zasadzie nie był taki pewien, czy poznałby ją, gdyby mijali się przypadkiem na ulicy, ale takie szczegóły w końcu wcale nie były ważne.
Właściwie nie był pewien, czy powinien zostać czy wrócić. Może potrzebowały porozmawiać? Nie wiedział w końcu, co kierowało młodszą z sióstr, aby przyjechać właśnie tutaj. Równie dobrze mogła mieć jakieś problemy, choć tego z góry zakładać Salvatore nie chciał. Chyba wszyscy mieli już serdecznie dosyć jakichkolwiek problemów i po prostu teraz potrzebowali spokoju od dram, których zdecydowanie było za dużo w ostatnim czasie. Aczkolwiek coś mu szeptało prosto do ucha, że dramy dopiero się tak naprawdę zaczną, a on nic nie będzie mógł na to poradzić.
Nic nie powiedział, gdy Octavia wyskoczyła z propozycją, aby młodsza Blanchard zatrzymała się w apartamencie rodziców. Jemu ta opcja odpowiadała, nie chciał się jednak wtrącać. W końcu to nie było jego mieszkanie i to nie on podejmował tu decyzje, choć ciężko było ukryć to, że podoba mu się opcja pozbycia się dziewczyny z mieszkania i bycia znów sam na sam z Octavią. Odprowadził ją wzrokiem, kiedy zostawiła ich samych w kuchni. Szczególnie nie czuł potrzeby, aby z Ines prowadzić rozmowę, ale domyślał się, że ona sama pewnie okaże się ciekawskim stworzeniem i tak łatwo nie da zarówno jemu, jak i Octavii zapomnieć o tym, co tu widziała. A raczej co domyślała się, że się wydarzyło i zdarzyć jeszcze miało.
— Paryż ci się znudził? — spytał od niechcenia. Ominął wino, na które jakoś nieszczególnie miał ochotę. Dziś mu pasowałoby coś bardziej mocniejszego, ale zamiast poszukać mocniejszego alkoholu poczęstował się sokiem pomarańczowym. Czuł się wyjątkowo swobodnie w tym mieszkaniu, nawet jeśli nie powinien się tutaj tak czuć to przyszło mu to całkiem naturalnie.
chyba uratowana? Chyba🫣
Gabriel lubił samotność i był do niej przyzwyczajony. Kiedy był mały cała uwaga rodziców spadała na niego, nie musiał się niczym dzielić, byli na każde jego zawołanie i zawsze dostawał to, czego chciał. Podejrzewał, że byłoby tak również, gdyby i miał rodzeństwo, ale w ten sposób był tym najważniejszym w rodzinie. Obecnie się z tego cieszył. Sytuacja rodzinna była napięta, a Gabriel nie wyobrażał sobie, że miałby w tym cyrku prowadzić jeszcze kogoś za rączkę. Nigdy też jakoś specjalnie nie żałował, że jest jedynakiem. Na towarzystwo nigdy nie mógł narzekać, zawsze miał w końcu dziesiątkę znajomych i tak naprawdę nigdy nie był tak do końca sam. Dopiero niedawno zaczął przebywać częściej we własnym towarzystwie i polubił to, choć czasami zwyczajnie tęsknił za imprezami, ale nie był pewien, czy teraz byłby w stanie imprezować tak, jak dawniej.
OdpowiedzUsuńSpoglądając na siostry można było dostrzec pewne podobieństwo. W oczach Gabriela nie były co prawda, jak bliźniaczki, ale nie można było zaprzeczyć, że są spokrewnione. Próbował odgadnąć, o co chodzi w tym nagłym pojawieniu się dziewczyny, ale coś mu mówiło, że najpewniej i tak się tego nie dowie. Pytać zresztą nie miał zamiaru, aż za dobrze wiedział, że bezpośrednio zadane pytanie zostałoby po prostu zignorowane przez dziewczynę.
Ines faktycznie nie była już smarkulą, ale wciąż była dzieciakiem w oczach Gabriela. Pamiętał ją głównie jako młodszą siostrę Octavii, nie mieli zresztą zbyt wiele wspólnego ze sobą i zwykle gdzieś się tam mijali. Ciężko było powiedzieć, że nawiązaliby ze sobą jakąkolwiek relację w przeszłości. Spojrzał na nią zaskoczony, kiedy wręcz na niego naskoczyła. Takiej lawiny pytań z całą pewnością się nie spodziewał, ba nie podejrzewał, że dziewczynę mogłoby w ogóle interesować to, co jest między nim, a Octavią. Do tej pory to była przecież tylko i wyłącznie ich sprawa, nikt inny nie wiedział o nich, a na pewno nie wiedział tyle, ile dowiedziała się w krótkim czasie Ines.
Uniósł lekko głowę i spojrzał na dziewczynę z lekkim uśmiechem. Nie miał zamiaru dać się jej sprowokować ani wciągnąć w żadną gierkę. Doskonale o tym wszystkim wiedział, ale to nie z nią miał przeprowadzać taką rozmowę i na pewno nie zamierzał się jej z własnych obaw zwierzać.
— Jestem tego świadom, nie musisz się za nią wstawiać, Ines — odparł spokojnie, choć w środku wcale nie był taki spokojny i właściwie zaczął się nieco denerwować. Teraz nie chciał myśleć o ich przyszłości. Przede wszystkim dlatego, że jeszcze niczego sobie nie przemyślał. Nie wiedział, czy będzie gotów na to, aby wejść w rolę ojca. Nie był gotów na coś takiego, bronił się przed tymi myślami rękami oraz nogami. Potrzebował przede wszystkim czasu na to, aby przemyśleć to wszystko, a potem się zobaczy co będzie. W najgorszym wypadku się rozejdą w spokoju, choć jednocześnie coś mu mówiło, że może być odwrotnie.
— A co takiego się teraz dzieje w Paryżu? — zagadnął. Kompletnie nie miał pojęcia, o co mogło dziewczynie chodzić, a jakoś wątpił, że mogło chodzić o cokolwiek związanego z polityką czy czymś podobnym. On sam ostatnio w ogóle nie sprawdzał zbytnio wiadomości, ale raczej marne szanse były na to, że o to właśnie dziewczynie chodziło.
Przeniósł wzrok z Ines na Octavię, kiedy ta do nich wróciła. Spiął się, kiedy ją dostrzegł, a w głowie miał ciągle słowa młodszej z dziewczyn. Czego on tak właściwie chciał od Octavii? Czy chciał tylko seksu, dobrej zabawy i nic więcej czy może jednak chciał się ustatkować, zacząć coś robić ze swoim życiem i spędzić je z kimś, kogo faktycznie lubił i swego czasu na pokręcony sposób kochał i mógł pokochać znowu? Korciło go, aby teraz się zmyć i uciec. Aby uniknąć jakiejkolwiek konfrontacji. Za wcześnie na to wszystko było, jeszcze nie chciał o tym rozmawiać i tak się obnażać przed kimkolwiek.
Nieco odetchnął, kiedy dziewczyna opuściła mieszkanie Octavii. Cały nastrój prysł, choć gdyby się sobą zajęli to pewnie równie szybko by wrócił, ale czy mógł być tego pewien? Ines włożyła mu do głowy myśli, których jakiś czas temu się pozbył. Raczej teraz zbyt szybko się ich nie pozbędzie, a na pewno nie będzie tak łatwo, jak wcześniej.
Usuń— Nie mam pojęcia, Tay — odparł i cicho westchnął. Cóż, mogli teoretycznie wrócić do tego, co zaczęli, ale sam już nie wiedział. — Może… sam nie wiem, wybiło mnie to trochę z rytmu — dodał.
I co teraz?😶
Może nie powinien był się tak bardzo przejmować słowami Ines, ale prawda była taka, że zapadły mu one w pamięci bardziej niż powinny. Nie chciał przecież skrzywdzić Octavii. Odnowili znajomość przez przypadek, żadne z nich się przecież nie spodziewało tego, że to pójdzie w takim kierunku. Salvatore w ogóle nie podejrzewał, że cokolwiek między nimi się zmieni. Ot, mieli być tylko znajomymi i nic, poza tym, a teraz sam już nie wiedział. Musiał sobie to wszystko przemyśleć, zastanowić się nad tym wszystkim. Nie miał w planach tego, aby ignorować dziewczynę, ale po prawdzie było nieco łatwiej mu ignorować wiadomości, kiedy nie zaglądał w telefon. Mógł jej napisać, że potrzebuje trochę czasu i niedługo się odezwie, ale z jakiegoś powodu tego nie zrobił. Nigdy nie lubił konfrontacji, a teraz miał wrażenie, że jeśli jej odpowie to będzie zmuszony do tego, żeby opowiedzieć o tym co czuje, co z nimi będzie dalej, a na to zwyczajnie nie miał siły ani chęci. Wolał się wycofać niż wchodzić w taką relację głębiej. I dobrze wiedział, że źle robi, ale jednocześnie nie umiał przestać i chcąc nie chcąc, ale dalej w to brnął. Chciał z nią porozmawiać i musiał, bo to nie było fair wobec siebie samego czy wobec brunetki, ale ciągle wmawiał sobie, że potrzebuje jeszcze trochę czasu na to, aby się na spokojnie nad wszystkim zastanowić i wszystko przemyśleć. Czy to było coś złego, że chciał trochę czasu? Jasne, że nie. Tylko byłoby dobrze, gdyby przy tym nie ignorował całkowicie dziewczyny, z którą w ostatnich miesiącach spędził trochę czasu.
OdpowiedzUsuńWieczór miał zajęty. Siedział razem z Nikkie nad wspólnym projektem, który mieli wykonać wspólnie podczas jednego z konwentów, który miał się odbyć za kilka tygodni. Nie musieli co prawda siedzieć razem, ale dziś oboje potrzebowali towarzystwa. Wypili parę piw, zamówili dużą pizzę, a potem kolejną, bo było im mało. Powoli tworzyli wspólny projekt, wymieniali się uwagami i spędzali po prostu razem dobrze czas. Ci, którzy ich znali dobrze wiedzieli, że między tą dwójką nic nie było i nie będzie. Czuli się po prostu dobrze w swoim towarzystwie, nic więcej i nic, poza tym.
W chwili, w której ktoś dobijał się do drzwi Gabriel był w łazience. Nikkie podniosła się z kanapy, aby otworzyć i sprawdzić kogo o tej porze niosło. Uniosła lekko brew, kiedy dostrzegła dziewczynę, o której słyszała znacznie więcej niż ona sama mogłaby przypuszczać. Właściwie nawet nie miała, jak zareagować, gdy ta weszła, jak do siebie.
— Nikkie, a Gabriel jest w łazience — odparła. Może nawet specjalnie to powiedziała, podkręcać co prawda atmosfery między nimi nie musiała i może nie powinna, ale prawie cały wieczór słyszała, jak jęczał o tej dziewczynie i ich pokręconej relacji. Zasłużył sobie na to, aby teraz zmierzyć się z wkurzoną laską. — Nie wiem czy to dobry moment, wiesz… byliśmy trochę zajęci — dodała. Gabriel jej ukręci łeb przy samym tyłku, ale to nie ważne. Spojrzała w stronę rozwalonych w salonie poduszek oraz koca, który znalazł się, gdzieś na podłodze.
— Może jakoś będę mogła pomóc? Coś mu przekazać?
Ciężko było powstrzymać jej uśmiech. Ta dwójka krążyła wokół siebie i zamiast pogadać, to wychodziło co wychodziło. A Nikkie obecnie świetnie się bawiła dolewając oliwy do ognia. Tylko patrzeć, aż wybuchnie.
płoń🔥
Gabriel jeszcze nie wiedział, co działo się w jego mieszkaniu i że nie jest tu z Nikkie sam na sam. Dodatkowe towarzystwo wcale by mu nie przeszkadzało, chociaż teraz nie był taki pewien, czy chciał w takiej atmosferze spędzać czas. Zjebał, dobrze o tym wiedział. Nie był jeszcze gotów na podobne poświęcenia, nie chciał się, chyba, w taki sposób poświęcać. To było za wcześnie. Ciągle się zastanawiał, co, jeśli w to wejdzie, a potem zjebie temu dziecku życie? Co jak nie będzie dostatecznie dobry? To była duża odpowiedzialność, na którą zdecydowanie nie był gotowy ot tak. Musiał to przecież przemyśleć i zastanowić się, a podejmowanie takiej decyzji ot tak skończyłoby się źle. Bardzo źle. Przemył twarz zimną wodą, jeszcze nie słysząc rozmowy z salonu. Za bardzo skupiony był na swoich myślach, aby teraz jeszcze zwracać uwagę na dodatkowe dźwięki. Równie dobrze Nikkie mogła przecież włączyć telewizor, prawda? Nic wielkiego, ale gdyby tylko wiedział to od razu by wyszedł z pomieszczenia, aby zakończyć cokolwiek się tam działo.
OdpowiedzUsuńDziewczyna uniosła brew, kiedy usłyszała to porównanie i prawie parsknęła śmiechem, jednak ostatecznie się powstrzymała przed tym. Ta sytuacja nie powinna jej bawić, Gabriel to wszystko przeżywał, a teraz na własne oczy mogła zobaczyć powód tych dziwnych emocji, których wcześniej u Salvatore nie wiedziała. To było naprawdę intrygujące i ciekawe, jednocześnie miała chęć to skończyć, ale dopóki nie będzie tu Gabriela to mogła w końcu ciągnąć cyrk dalej, prawda?
— Tak, zajęci. Nie miał mieć dziś towarzystwa, pokrzyżowałaś nam trochę plany — odparła. Nie musiała przecież wiedzieć, że tak naprawdę to na dziś już skończyli i obecnie lenili się i nie robili nic szczególnego, a raczej mieli przerwę. Dobre projekty wymagały chwili, a w ciągu jednego wieczoru nie zrobią wszystkiego i mogli to przełożyć na inny wieczór. — Milutka jesteś, ktoś ci o tym kiedyś mówił? A kto powiedział, że będę wracała do siebie? Ja tu przyszłam na zaproszenie, chyba, że czeka nas trójkącik, o którym nie zostałam wcześniej poinformowana? — Nikkie opadła na kanapę, gdzie wcześniej siedziała. Bawiła się świetnie. Zapewne Gabriel ją za to opieprzy, kiedy się dowie i łaskawie wyjdzie z tej łazienki po swoim małym załamaniu, ale teraz to zupełnie jej nie interesowało.
Cudze cierpienie jej bawić nie powinno, ale jakoś tak wyszło. Ta dwójka była naprawdę zabawna ze sobą, a wręcz nie mogła się doczekać, aż Włoch się pojawi, a zabawa będzie kręciła się dalej.
Długo na spełnienie tego życzenia czekać nie musiała. Już po chwili słychać było otwierane drzwi i kroki.
— Pomyślałem, że możemy jeszcze coś pozmieniać i chyba nawet wiem co — zawołał. Wzrok wbity miał w telefon, kiedy wchodził do salonu, a kiedy podniósł głowę zatrzymał się w miejscu. Nie spodziewał się zobaczyć Octavii. Minęło kilka dni, a teraz poczuł się, jak największy dupek. I w zasadzie to nim był. Zostawił ją bez słowa, zniknął i teraz dziewczyna była tutaj. I chyba pijana, — Co tutaj robisz?
— Też się zastanawiałam. Zaprosiłeś ją do trójkąta? Wiesz, że jestem otwarta na różne… scenariusze, ale do takich rzeczy wolę być przygotowana.
— Prześmieszne — warknął. Cholera, co się tutaj działo? Czy jednak od wypitego piwa dwoiło i troiło mu się już w oczach? Nie, niemożliwe. Tay tutaj była i wpatrywała się w niego wzrokiem, który bardzo dobrze znał. I tylko mógł czekać na to, aż zaczną latać butelki po salonie. — Co się dzieje?
— Ja tu tylko obserwuję, to wy macie ze sobą problemy.
jak śliwka w kompot🧍
Tego wieczoru ostatnią osobą, którą spodziewał się zobaczyć w swoim mieszkaniu była Octavia. Prędzej stawiałby na to, że przyjechał dostawca z pizzą czy znów sąsiadka czegoś od niego chce, a raczej udaje, że coś chce. Dziewczyna była miła, ale powoli zaczynało go drażnić to, że przychodzi tu głównie po to, aby się pogapić czy zacząć rozmowę o niczym. Obecnie chyba wolałby sąsiadkę. Miał zamiar odezwać się do Octavii, ale potrzebował czasu i nie wiedział, jak sobie to wszystko poukładać w głowie. Słowa siostry dziewczyny wciąż huczały mu w głowie, on sam nakręcał się jeszcze bardziej i nie chciał w nic angażować, kiedy tak naprawdę nie był pewien, co mógłby dziewczynie zaoferować. Cholera, naprawdę nie wiedział, czy byłby odpowiednim partnerem dla niej i jeszcze w dodatku ojczymem dla córki Tay. To była wizja, która go z lekka przerażała. Bardzo przerażała. Nie mógł tego spieprzyć, a znając siebie mógł to zrobić koncertowo. I też nie do końca miał z kim o tym pogadać. Ari, jak zwykle zniknęła w wirze swoich spraw, ale akurat z nią niekoniecznie chciał rozmawiać o swoich osobistych sprawach. Nikkie niby mu mogła pomóc, ale nie siedziała w tym towarzystwie i nie wiedziała w co tak naprawdę Gabriel się pcha. Octavia była byłą dziewczyną jego najlepszego kumpla, który postanowił kopnąć w kalendarz i teraz ją obracał. Wpakował się w naprawdę słabą sytuację, ale to akurat powiązanie było najmniejszym problemem.
OdpowiedzUsuń— Nik, chyba powinnaś iść — powiedział. Jeszcze postanowił, że nie odpowie Octavii. Nie zamierzał robić scen przed koleżanką, która może i była pomocna, ale teraz zdecydowanie czerpała zbyt wiele dziwnej satysfakcji z obserwowania tego, co się tutaj działo.
— Ale…
— Teraz. — Zarządził. Nie był już w nastroju na to, aby się z kimkolwiek droczyć. Dobrze wiedział, jaką scenę potrafi urządzić Octavia i wolał, aby to on był tego świadkiem, a tak naprawdę to liczył na to, że uda się mu załagodzić sytuację. Ale patrząc na stan dziewczyny wcale nie był tego taki pewien i podejrzewał, że może być trudno. Nikkie pozbierała swoje rzeczy, w tym tablet i parę innych drobiazgów, aby po chwili wyjść z mieszkania krótko żegnając z jego właścicielem, a na Octavię jedynie przelotnie spojrzała. Chyba domyśliła się, że lepiej jest jej nie prowokować do dalszych słownych potyczek.
Odetchnął, kiedy drzwi wyjściowe zatrzasnęły się za dziewczyną.
— Jesteś pijana — zauważył. Nietrudno było się domyślić w jakim stanie jest dziewczyna i że nie przyszła tutaj z wypadu na kawę, a za sobą ma przynajmniej kilkanaście shotów lub coś brała jeszcze dodatkowo. Ale raczej nie wypadało mu oceniać. Nie, kiedy on sam często bywał w podobnym stanie.
Spoglądał na nią, jeszcze nie wiedząc czy chce podejść bliżej czy jednak zostać na miejscu. Ostatecznie zdecydował się stać tam, gdzie stał. Tak chyba byłoby wygodniej jemu i jej. Sam zresztą nie wiedział.
— Nikim się nie pocieszyłem, Nikkie ze mną pracuje i mamy wspólny projekt, ale dobrze wiedzieć, jakie masz o mnie zdanie — odparł sucho. Nie chciał wdawać się w dyskusję o potencjalnym romansie, który miejsca przecież nie miał. Trudna rozmowa czekała ich prędzej czy później, ale naprawdę sądził, że będzie to jednak później niż wcześniej. Nadal nie czuł się na nią ani trochę gotowy. Kurwa, pewnie nigdy nie byłby gotów i może dobrze się stało, że tutaj przyszła. Jednak nie był pewien czy rozmowa po alkoholu będzie coś warta.
— Myślisz, że nie wiem? Cały czas myślałem, aby się do ciebie odezwać, ale kurwa nie wiedziałem jak. Wystarczyłoby ci kilka nocy w miesiącu? Dałabyś radę tak ciągnąć i nic więcej z tego nie mieć? Zrobić sobie ze mnie kumpla od przygód łóżkowych? — Pytał. Zmniejszył powoli między nimi dystans. — Nie chcę, żebyś się do mnie przywiązała Tay, bo nie wiem czy jestem w stanie dać ci to, czego potrzebujesz, a zawieść cię po raz kolejny nie chcę.
na szczerość się komuś zebrało😶🌫️
Ta rozmowa szła w bardzo niebezpiecznym kierunku, którego Salvatore nie chciał obierać. Tylko problem polegał na tym, że żadne z nich nie zamierzało ustąpić i po części oboje mieli rację. Młody mężczyzna zastanawiał się wiele razy, jak zacząć ten temat z Francuzką. Jak delikatnie podejść do tego, że jednak może nie nadaje się na partnera, bo nie wie, jak sobie poradzi w takiej roli? Powinien prosto z mostu rzucić jej tymi informacjami, ale z jakiegoś powodu nie potrafił i krążył w głupi sposób, a teraz miał przygotowaną katastrofę na talerzu.
OdpowiedzUsuńMógł pozwolić jej wyjść albo spróbować wyjaśnić to tu i teraz. Wybrał drugą opcję, bo aż za dobrze wiedział, że jeśli teraz wyjdzie to pewnie nie będą odzywać się do siebie przez najbliższe miesiące, a Salvatore tego po prostu nie chciał. Problem polegał na tym, że on sam nie wiedział czego chce. Jednocześnie chciał i nie chciał wchodzić w tę relację. Chciał, bo podobało mu się to, jak czuł się przy Octavii, lubił spędzać z nią czas i mógł przy niej być sobą, a jednocześnie nie chciał, bo wręcz w kościach czuł, że może skrzywdzić jej dziecko, które na to nie zasługuje. I przy okazji również ją, a to naprawdę było ostatnie na jego liście rzeczy do zrobienia w tym miesiącu. To jednak wcale nie było tak proste, jak mogłoby się wydawać.
— Naprawdę sądzisz, że wszystko sobie wyjaśniliśmy? — zapytał. Starał się nie unosić, ale chcąc nie chcąc ton jego głosu był podniesiony. Wcale by się nie zdziwił, gdyby ludzie w mieszkaniach z boku ich słyszeli, ale to go teraz naprawdę niewiele obchodziło. Mogli równie dobrze siedzieć w jego salonie, a i tak miałby to po prostu gdzieś. — Wiesz już wszystko, wiesz, dlaczego się nie odzywałem i masz dokładne szczegóły? — Ciągnął dalej. Widząc, jak się cofa, on tylko zbliżał się bardziej. Nie ucieknie mu tak łatwo, a jeśli sądziła, że pozwoli jej teraz tak po prostu wyjść to była w bardzo dużym błędzie. Drugiej szansy na wytłumaczenie się może już nie dostać, a tej nie chciał zmarnować. Salvatore stanął przed dziewczyną, jednak dając jej przestrzeń. Nie zależało mu na tym, aby ją osaczyć w jakikolwiek sposób.
— Masz córkę, Octavia. Wchodząc w związek z tobą muszę wziąć też ją, a to… skrzywdziłbym ją, tak sądzę. I byłbym egoistą, gdybym zignorował jej obecność, aby być z tobą. Nie mów, że o tym nie myślałaś, bo wiemy, że to nie jest prawda. Mogę ci powiedzieć w tej chwili, że tak chcę cię, ale nie wiem czy chcę odpowiedzialność, która się wiążę z tym, że musiałbym też być obecny w życiu Ayli. A ona zasługuje na to, aby mieć przy sobie ludzi, którzy chcą ją bez zawahania.
To w końcu jeszcze wcale nie oznaczało, że Gabriel był negatywnie nastawiony czy w ogóle nie brał pod uwagę tego, że ta mała dziewczynka kiedyś mogłaby być większą częścią jego życia. Był niepewny, nie wiedział co robić i czy sobie poradzi, miał naprawdę wiele do przemyślenia w tej kwestii. Nie postąpił być może najlepiej, kiedy przestał się całkiem odzywać do Octavii, ale w tamtej chwili to była najlepsza decyzja, którą mógł podjąć. Z czasem ogarnął, że jednak nie powinno tak być do końca. Zdał sobie sprawę z tego, że przez ten ostatni czas brakowało mu jej obecności. Przyzwyczaił się do codziennych rozmów, tych poważniejszych i mniej ważnych, spędzania razem czasu, a ten głównie spędzali we dwójkę i ktoś zawsze z rodziny dziewczyny zajmował się jej córką. Gabriel się z nią po prostu mijał, nie wchodził w żaden interakcje i to mu odpowiadało, ale jak długo mogliby to ciągnąć? Wszyscy w końcu zaczęliby sobie zadawać pytania co właściwie się dzieje i czy Salvatore na pewno powinien się obok Blanchard kręcić.
Hm🫥
Ta rozmowa nie mogła się dobrze skończyć i chyba oboje zdawali sobie z tego sprawę. Octavia była nietrzeźwa, podsycona emocjami, a Gabriel był zwyczajnie zagubiony. Nie pisał się na ojcostwo, w zasadzie to nigdy tego nie chciał, a teraz niejako stał przed wyborem czy chce wejść w tę rolę. Nawet jeśli nie jutro czy za tydzień to w przyszłości przecież przejąłby te obowiązki, jeśli będzie z Octavią w związku. Nie mógłby w końcu ignorować istnienia jej córki, bo to nie byłoby w porządku. To nie była decyzja, którą mógł podjąć w przeciągu dziesięciu minut podczas oglądania tv i jedzenia popcornu. Najlepszą osobą do rozmowy byłby jego ojciec, ale nie byli ze sobą na tyle blisko, aby szedł i dopraszał się o ojcowską radę. Choć pewnie Enzo bardzo z tego powodu byłby zadowolony, skoro od powrotu Gabriela z ośrodka próbował jakoś naprawić z nim relacje, a młody Salvatore trzymał go na dystans przez ten cały czas.
OdpowiedzUsuńWestchnął z wyraźną irytacją w głosie. Sytuacja powoli zaczynała go doprowadzać do szału i jeszcze niedawno pozwoliłby jej na to, aby wyszła, a sprawa została nierozwiązana. Udawałby, że nie istnieje, że nie było w ogóle tematu i trzymałby się z daleka, ale nie mógł tego zrobić teraz. Nie, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że jakieś uczucia się jednak pojawiły. Jeszcze nie potrafił ich nazwać czy opisać, ale one tam były i byłby kompletnym idiotą, gdyby pozwolił jej teraz stąd wyjść. A jeszcze większym, gdyby w ogóle nie zdecydował się jakoś o tę relację zawalczyć.
— Och, tak? Więc jaką podjąłem decyzję? Skoro już to wiesz, chociaż nie powiedziałem ani słowa o tym — zapytał. Wyraził przed chwilą swoje obawy i były one w końcu słuszne. Nie chciał skrzywdzić tego dziecka bardziej niż już było skrzywdzone. Nie potrzebowała tego, a gdyby teraz wszedł w jej życie, aby za jakiś czas je opuścić to nie byłoby w porządku. Nie mógł dawać żadnej z nich fałszywej nadziei na to, że mogą stworzyć coś na kształt rodziny. — Chciałbym, aby podjęcie tej decyzji było łatwe, ale nie jest, Tay. Jest zajebiście trudne. Nie wiem czy nadaję się do tego.
Ta kłótnia wydawała mu się być bez sensu, ale ostatnie dni wręcz ich do tego zmusiły. Gdyby tylko powiedział jej, że potrzebuje kilku dni na to, aby wszystko sobie przemyśleć mogłoby być inaczej. Ale zawsze wybierał łatwiejszą drogę ucieczki. Wolał zniknąć niż mierzyć się z problemami. Tak było od zawsze, nic się w tej kwestii w zasadzie nie zmieniło. Był przyzwyczajony do rozwiązywania wszelkich problemów właśnie w taki sposób. Może nie było to najlepsze wyjście, ale czasami działało. Tym razem jednak zawiodło, a on mógł mieć pretensje tylko i wyłącznie do samego siebie, że nie był w stanie podejść do tego w dojrzalszy sposób.
— Przestań się zachowywać, jakbyś przejrzała mnie na wylot i wiedziała wszystko, bo tak nie jest. Nakręcasz się na to, co sobie wymyślisz — powiedział stanowczo. Mógł nic nie mówić, dać jej odejść, ale przecież nie osiągnąłby wtedy swojego celu. — Nie chcę z ciebie rezygnować i gdyby chodziło tylko o ciebie… waham się, okej? Sam nie wiem jaką decyzję powinienem podjąć, każda będzie miała konsekwencje.
Zostanie z nią miałoby większe, zmieniłby całe swoje życie i… po prostu nie był pewien, czy jest gotów na takie zmiany.
— Tu nie chodzi tylko o mnie czy o ciebie. Nie wiem, jak mam ci to wytłumaczyć, aby do ciebie dotarło, że nie zamierzam cię zostawić, bo masz dziecko.
🫨
Problem Gabriela leżał przede wszystkim w tym, że naprawdę nie wiedział, jak się za to zabrać. Byłoby o wiele prościej, gdyby to ktoś mógł podjąć decyzję za niego, pokazać mu krok po kroku co powinien zrobić, co mówić i jak się zachować. Może, gdyby ktoś nim pokierował to podjęcie tej decyzji byłoby łatwiejsze? Przez właściwie całe swoje dorosłe oraz nastoletnie życie był pewien, że nigdy nie wpakuje się w żaden związek z dzieckiem. To nie była jego bajka. Lubił swobodę, którą mu dawało życie bez dzieciaków. Myśl, że w każdej chwili może wyjechać i nie patrzeć na szkołę, zajęcia dodatkowe, że nie poświęca swojego życia drugiej osobie. Kiedy pierwszy raz zderzył się z faktem, że może być ojcem spanikował. I za pomocą ojca zrobił wszystko, aby to się nie stało. I ani trochę nie żałował. Nawet jeśli niektórzy by z tego powodu go wyklinali. Nie chciał marnować sobie życia w taki sposób, a już na pewno nie chciał go wtedy wiązać na stałe z pewną rudowłosą kobietą, która miała być tylko na chwilę, a nie kimś stałym w jego życiu. Z Octavią było zupełnie inaczej i nie była tylko na chwilę, a przynajmniej teraz tak nie było, bo w końcu jeszcze nie tak dawno oboje sądzili, że to tylko będzie na krótki okres czasu, że żadne z nich się nie zaangażuje, a teraz byli w jego mieszkaniu i kłócili się o to, co będzie z nimi dalej.
OdpowiedzUsuń— Nakręcasz się. Możesz się wypierać, ale dobrze wiesz, że tak robisz. Nie znam cię od dziś — odpowiedział. Akurat wchodzenie na ten temat może nie było najlepszym wyjściem, ale teraz to już naprawdę Salvatore mało co obchodziło. Skoro już tutaj była, wywołała burzę to równie dobrze mogli to skończyć. Wciąż jednak jeszcze nie wiedział, czy koniec będzie dla nich zadowalający czy może wręcz przeciwnie i nigdy więcej już się do siebie nie odezwą. Nowy Jork jednak mimo wszystko był zbyt małym miejscem, aby mogli tak po prostu nigdy na siebie nie wpaść, więc nawet, gdyby poszli w tę mniej przyjemną stronę to prędzej czy później, ale ich drogi by się ze sobą ścięły. Jednak nie potrafił sobie wyobrazić tego, że mogłoby tak być. Jak miałby niby wrócić do swoje codzienności czując to, co czuł? Nawet jeśli sam jeszcze nie wiedział do końca, jakie tak właściwie uczucia nim zawładnęły. Chyba śmiało można było powiedzieć, że Salvatore znalazł się w takiej sytuacji po raz pierwszy i naprawdę nie wiedział, co ma robić. Związki związkami, łatwo było w nie wejść, łatwo było się z nich wyplątać, ale tutaj chodziło o coś znacznie większego i poważniejszego niż związek dwójki osób, którzy mają za sobą wspólną przeszłość.
— Też tego nie rozumiem — odparł. Opadł z westchnięciem na drugi koniec kanapy mając już dość stania i czekania właściwie sam nie wiedział na co. Wpił wzrok w telewizor, który wciąż był włączony i leciał na nim jakiś program, ale był tak przejęty rozmową, że nie był w stanie stwierdzić co takiego właściwie właśnie w tej chwili leciało i nie miało to w zasadzie też żadnego znaczenia. — Nie chcę zrobić czegoś, czego oboje będziemy żałować, Tay. Czego ty będziesz żałowała. Jeśli nie będę… co, jeśli nie będę dla niej dość dobry? Nie wiem nic o dzieciach, zawsze byłem pewien, że nie będzie ich w moim życiu, a jesteś ty i masz dziecko, którego przecież nie będę mógł ignorować. Będąc z tobą będę obecny w jej życiu i to mnie przeraża.
W życiu nie był tak szczery, jak właśnie w tej chwili. Jednak to nie był temat, w którym mógł składać fałszywe obietnice czy myśleć, że jakoś to pójdzie, a on odnajdzie się bez problemu w takiej roli. Może z czasem by się odnalazł, ale tego nie wiedział i chciał, a przede wszystkim musiał, wszystko jakoś to przemyśleć i podjąć decyzję. Nawet jeśli będzie ona dla nich obojga bolesna.
☹️
Nie czuł się najlepiej ze świadomością, że teraz tak naprawdę wszystko zależało od niego. To on musiał zdecydować co będzie dalej, czy chce w to wejść czy jednak lepiej będzie się wycofać. Cholera, naprawdę nie wiedział co zrobić. Jednak nikt nie mógł przecież podjąć tej decyzji za niego, nikt nie mógł mu wskazać odpowiedniej drogi. Gabriel musiał sam to wszystko sobie przemyśleć, zastanowić się porządnie nad tym i dopiero wtedy dać dziewczynie znać. I przecież mógł to zrobić, wystarczyłoby, że powiedziałby jej, jak się obecnie czuje. Przecież by zrozumiała i nie wciskałaby mu tego na siłę. Nie był Jacksonem. W przeciwieństwie do kumpla nie miał tak naprawdę żadnych zobowiązań wobec Tay czy młodej, nie musiał w to wchodzić, jeśli naprawdę nie chciał. Nie mógł powiedzieć jej, że to koniec, bo tego nie chciał, ale jednocześnie nie mógł jej też zapewnić, że odnajdzie się w tej nowej, kompletnie obecnej mu roli, która go przerażała. Może potrzebował czasu, a może nigdy mu to nie przejdzie i zawsze będzie czegoś się obawiał. Sam już nie wiedział, jak to będzie i czy w ogóle powinien cokolwiek robić. Może rozejście się będzie najlepszą opcją. Jednak sama myśl o tym… nie, nie mogło tak być.
OdpowiedzUsuńSam nie wiedział czy będzie lepiej pozwolić jej odejść czy nie.
— Octavia, poczekaj —westchnął, jednak tak naprawdę nie wiedział czego właściwie od niej w tej chwili chce. Tego było za dużo, miał zbyt poważną decyzję do podjęcia. — To, co to wszystko? Tak mamy to skończyć?
Gdyby ktoś mu powiedział jakiś czas temu, że faktycznie będzie zastanawiał się nad tym, czy nie wejść w rolę ojca to wyśmiałby tę osobę. Tak po prostu, bez ogródek i z pełną powagą. To nie było w końcu coś, co Salvatore w ogóle brałby pod uwagę. Uciekał od takich rzeczy, nie chciał ich i było mu bez nich dobrze, a tymczasem teraz w jego życiu obecna była Octavia, która miała córkę i Gabriel po prostu nie wiedział co ma robić. Jaką ma podjąć decyzję, aby była dobra, aby po prostu jakoś to wyszło. Zdawał sobie sprawę, że nie obejdzie się bez krzywdy i oboje będą czuć się źle, jeśli po prostu zostawią to, co przez ostatnie miesiące się między nimi wytworzyło.
Wiedział, że nie może składać jej fałszywych obietnic. Obiecywać, że spróbuje i że będzie najlepszy dla Ayli i dla niej, bo przecież nie wiedział, jaki faktycznie będzie i czy ta rola mu w jakkolwiek sposób będzie odpowiadała. Nie mógł wymagać od brunetki też tego, że skupi się na nim, a młodą będzie podrzucała komuś innemu, aby mogli pobyć przez jakiś czas tylko we dwoję. Nie mogli spędzać czasu tylko we dwoję i udawać, że jej córka nie istnieje. Jasne, w pewien sposób tak byłoby wygodniej i do tego się przyzwyczaił. Nie widywał Ayli przez większość czasu, minął się z nią jedynie raz czy może dwa, była mu zupełnie obca, ale to nie mogłoby przecież trwać przez całą wieczność, prawda?
— Zostań. Przynajmniej na noc, możemy porozmawiać rano, kiedy zejdzie z ciebie alkohol i cokolwiek wzięłaś — zaproponował. Dobrze wiedział, że to była głupia propozycja, która niewiele w zasadzie wniesie, ale nie chciał, aby pchała się w takim stanie w samochód obcego typa. — Teraz z tej rozmowy nic nie będzie, możemy chociaż spróbować jutro jeszcze porozmawiać.
😥
— Umówmy się, kalorie w miejscu takim, jak Paryż czy Rzym się nie liczą. One po prostu wtedy nie istnieją — powiedziała rozbawiona. Na co dzień miała rozpisaną dietę, nie jadała byle czego i pilnowała, aby nie przekraczać pewnej granicy. Musiała i przede wszystkim chciała utrzymywać dobrą sylwetkę. Często chodziła na siłownię czy na różne zajęcia, które pozwalały jej na spalenie kalorii. O dziwo siedząc w modelingu nie nabawiła się niedowagi czy zaburzeń odżywiania. I chyba jak każdy od czasu do czasu uwielbiała porządnego burgera. A skoro obecnie nie miała nic zaplanowane w pracy i żadnych sesji to chyba śmiało mogła sobie pozwolić na to, aby wcisnąć w siebie trochę dodatkowych paryskich kalorii. To przecież jeszcze nikomu nie zaszkodziło. — Och, zapomniałabym o serach. I wino, kocham francuskie wino — dodała. Była podekscytowana niczym dziecko w Boże Narodzenie. Zdecydowanie potrzebowała przerwy od Nowego Jorku, obecnych tu problemów i wszystkiego, co się tutaj działo.
OdpowiedzUsuń— Przecież wiem. Ale nie wszyscy ludzie są ładni. To nawet nie kwestia gustu, po prostu niektórych uroda opuściła i tyle. Zdarza się, nic wielkiego. A brzydcy modele też są potrzebni. To sprawia, że pokazy czy sesje są ciekawsze. Ludzie mają dość idealnych ludzi i chcą czegoś więcej — odpowiedziała. Cornelia co prawda należała raczej do osób, które wolały patrzeć na ładne rzeczy i na ładnych ludzi. Nie czerpała żadnej przyjemności z tego, jeśli coś nie cieszyło jej oczu. Sama jeśli chciała osiągnąć sukces musiała odstawić swoje przekonania i upodobania na bok, ale to teraz nie było jej zmartwienie. — Każdy po rozmowie z Camille jest wkurwiony, chociaż mnie lubiła. Nie wiem czemu, ale tak było — dodała i wzruszyła ramionami. Pamiętała, jak bardzo to wkurwiało Jacksona, że dobrze dogaduje się z jego matką. Chociaż chyba to był czas przeszły, bo jednak blondynka zrezygnowała w ostatniej chwili z ich współpracy, aby wraz z Jacksonem stworzyć kolekcję strojów kąpielowych, a sesja miała miejsce na jachcie. Tak, zdecydowanie dziewczyna przez kobietę lubiana już nie była. Ale niekoniecznie jej to przeszkadzało. Widziała ją ostatni raz na pogrzebie, więcej nie zamierzała i raczej były bardzo marne szanse na to, że ich drogi się ze sobą jeszcze kiedyś zetną. A jeśli już, to na pewno przypadkiem.
— Nie zdziwiłoby mnie, gdyby udawała, że wcale nie ma wnuczki, bo jest na to za młoda — prychnęła. Uniosła lekko brew słuchając dalszej opowieści przyjaciółki. To wszystko brzmiało tak… dziwnie. Nigdy nie sądziła, że ich rozmowy będą kręcić się wokół dzieci. Prędzej powinny wybierać nowe sukienki, buty i dodatki, plotkować o chłopakach, którzy im się podobają i po prostu dobrze się bawić. — A trzymasz ją w klatce, że nie może jej zobaczyć? Pewnie interesuje się przez ten spadek, aby przypadkiem nic nie dostała.
Jego rodzice mieli pieniądze, więc to było idiotyczne. Pewnie dwa razy tyle co Jackson jej zostawił zarobiliby w ciągu tygodnia, jak nie krótszego czasu. Więc o co był ten cały szum? Ale mając wiele pieniędzy chciało się jeszcze więcej i nie było sposobu, aby od tego uciec.
— Tay, kochanie, żadne dziecko nigdy ze mnie nie wyjdzie. Prędzej sama wyrwałabym sobie macicę niż zdecydowała się urodzić — odparła. Może było to nieco oschłe, ale nigdy nie ukrywała tego, że nie marzy o szczęśliwej rodzince. Nie miała takich planów, marzeń. Nawet jako mała dziewczynka nieszczególnie zainteresowana była zabawą w mamę, choć opiekunki często podsuwały jej takie pomysły. Nie lubiła lalek imitujących dzieci, nie rozczulała się nad widokiem maluchów. Wyjątkiem teraz była Ayla, choć i ją traktowała z lekkim dystansem. Mogła chwilę pobawić, uśmiechała się, nosiła i lubiła rozpieszczać zabawkami czy nowymi ubrankami, a gdyby coś się działo to oczywiście by pomogła. Dzieci to nie była jej bajka.
Zainteresowanie Cornelii od razu przeszło do kuzynka brunetki. Wzięła od niej telefon i nie mogła się nie uśmiechnąć. Tak, zdecydowanie trafiał w jej gusta i wcale nie wyrzuciłaby go z łóżka. Wyjazd do Paryża mógł się jednak okazać znacznie przyjemniejszy.
— Mmm, ładny. Bardzo ładny. Nie dziwię się, że się kręcą, a chętnie wkurzę jakieś zazdrosne Francuzki — zaśmiała się. Nic przecież nie stało jej na przeszkodzie, prawda? Może jedynie Mathieu, bo gdyby nie był zainteresowany to nic z tego nie będzie. Ale jeśli nie on, to będzie ktoś inny. Paryż był pełen ładnych ludzi.
Usuń— No widzisz, mówiłam, że was seks jest ekologiczny. I się nie wlicza w body count — odpowiedziała. Jakoś nie dziwiła się, że nie rozmawiali o tym, co między nimi jest. W końcu Salvatore też nie był typem, który chce się bawić w tatusia i wesołą rodzinkę. Mimo wszystko liczyła, że nie będzie się nią bawił. Tay zdecydowanie zbyt dużo przeszła, aby teraz jeszcze mieć problemy z pewnym Włochem. — A w razie czego to pamiętaj, ty się nim bawisz, ty dyktujesz zasady i ty odejdziesz, a nie na odwrót.
Przechyliła kieliszek z winem wypijając do końca to, co było w kieliszku. Było jej lepiej, o wiele lepiej. A humor miała coraz lepszy.
— No przecież się pakuję, samolot bez nas nie odleci. Nie lecimy w końcu komercyjnym — mruknęła pod nosem. Dobrze wiedziała, że pakowanie się trochę jej zejdzie, ale czy to było takie ważne? — Muszę się zastanowić co wziąć, a ty mi w tym pomożesz.
Nela
Gabriel nie wiedział, dlaczego w zasadzie powiedział jej, aby z nim tutaj została. Chyba oboje wiedzieli, że nie ma sensu ciągnąć dalej tej rozmowy, a rano nic się tak naprawdę nie zmieni. Nic nie sprawi, że w przeciągu paru godzin Gabriel nagle zdecyduje, że chce być kimś w rodzaju ojcowskiego wzoru dla córki Octavii. Nie mógł przewidzieć, ile czasu zajmie mu zanim podjąłby taką decyzję i czy kiedykolwiek to by nastało. Wiedział, póki co, tylko tyle, że nie chce, aby Octavia na dobre zniknęła z jego życia, ale też wiedział, że obecność brunetki będzie równała się z Aylą i… po prostu nie wiedział co ma zrobić, aby miało to sens. Obawiał się, że zbyt prędko nie znajdzie dobrej odpowiedzi. A metoda prób i błędów średnio pasowała do sytuacji.
OdpowiedzUsuńSpoglądał na dziewczynę, zastanawiając się nad tym, czy zdecyduje się zostać czy może jednak podejmie rozsądniejszą decyzję i wróci do siebie. Nie chciał tego, ale na siłę przecież jej nie zatrzyma, prawda? Nie będzie mógł jej tu trzymać siłą i prosić, aby została, choć żadne z nich nie wiedziało co będzie dalej. Byłoby naprawdę łatwiej, gdyby ich życie wyglądało inaczej i brzmiało to okropnie, w końcu jedyne co go powstrzymywało przed wejściem w ten związek to było dziecko. A tak w końcu nie powinno być. Tylko co mógł z tym zrobić? Właściwie niewiele, a najrozsądniejsze byłoby zostawienie jej samej, aby mogła znaleźć kogoś kto z tym nie będzie miał żadnego problemu ani żadnych wątpliwości.
— Masz rację. — Przytaknął. Rozmowa o tym dalej nie miała większego sensu, nic nowego nie wymyślą i nic nowego się nie wydarzy. Po prostu jakoś to trzeba będzie rozwiązać, ale może niekoniecznie dzisiaj i niekoniecznie właśnie teraz, kiedy oboje działali pod wpływem emocji, a te nigdy nie doradzały w dobry sposób.
Nie spodziewał się tego, że do niego podejdzie, ale nie protestował. Objął ją od razu, przytulając do siebie. Oparł się policzkiem o głowę brunetki, nie wiedząc tak naprawdę co dalej ma robić, co mówić. To wszystko było bez sensu, nie powinno mieć miejsca. Ale się działo, to oni byli teraz odpowiedzialni, aby poukładać sobie w głowie ten cały bałagan.
— Położę — odparł. Sam czuł potrzebę, aby spędzić z nią czas, jeśli to miały być ostatnie chwile, które razem spędzą to nie chciał, aby byli osobno. Może nie robili dobrze, ale to teraz nie miało większego znaczenia. — Nie martw się Nikkie. Widywała znacznie gorsze rzeczy, a poza tym trochę jej mówiłem i specjalnie cię wkurzała — dodał. Musiał sobie z nią pogadać, ale innym razem. Ze wszystkich osób na świecie Nikkie akurat nie oceniała nieznanych jej osób, ale z Gabrielem było inaczej i nie szczędziła sobie ostrych słów, aby ustawić go do pionu. — I nic między nami nie jest. Byłaby bardziej zainteresowana tobą niż mną — dodał, chcąc jeszcze w dodatkowy sposób uspokoić dziewczynę. Uśmiechnął się przy tym lekko, choć obecnie do śmiechu nie było raczej żadnemu z nich.
Odsunął się od niej, jednak tylko po to, aby wplatać swoje palce w jej i poprowadzić do sypialni. Wyłączył telewizor i kiedy już zmierzali w stronę ciemnych drzwi, za którymi znajdował się pokój Salvatore oboje mogli usłyszeć dzwonek do drzwi. Westchnął, gotów na kolejne wręcz problemy.
— Zobaczę kto i możemy iść — powiedział. Nie miał najmniejszej ochoty na to, aby je otwierać, ale równie dobrze ten ktoś mógł być wybitnie uparty i nie odejść. A może byli za głośno i zmartwiony sąsiad postanowił zajrzeć? Otworzył drzwi, a widok Madison – mieszkającej pod nim sąsiadki – wcale go nie zdziwił. Dziewczyna pojawiała się często, częściej niż regularni sąsiedzi i poniekąd był do jej niezapowiedzianych wizyt przyzwyczajony.
— Gabriel, hej — odezwała się, zanim zdążył zrobić to brunet — tak pomyślałam, że może nie jesteś zajęty i miałbyś ochotę na wspólny film albo dobrą kolację? Och… nie jesteś sam.
Usuń— Cześć Madison. Nie, nie jestem sam i będę musiał podziękować za propozycję. Może innym razem, ale nie dzisiaj.
— Szkoda, ale rozumiem. Myślałam, że może… cóż, brzmiało jakbyś potrzebował pocieszenia, ale chyba już je znalazłeś.
Czyli jednak trochę byli głośno. Uśmiechnął się przepraszająco. Madison była na ogół nieszkodliwa, domyślał się, że być może trochę się nim zauroczyła, ale to jeszcze nie było nic złego. Nie dał jej do myślenia, że coś mogłoby z tego być, a i tak wpadała z różnymi propozycjami co jakiś czas.
— Wszystko w porządku, nie musiałaś się tu fatygować. Miłego wieczoru.
Właściwie nie czekając już na odpowiedź zamknął drzwi. Niby jej wizyta zbyt wiele nie zmieniała, ale już na kolejnych niespodziewanych gości nie miał zwyczajnie sił. Odetchnął nieco głębiej, aby po chwili odwrócić się w stronę brunetki.
— Chodź, koniec spotkań na dziś.
🤨
Ustalone już mieli co tak naprawdę jest przeszkodą, aby weszli w związek. Gabriel szczerze czuł się źle z tym, że rozchodzi się o drugiego człowieka i to w dodatku takiego, który w zasadzie nie prosił się o to, aby przyjść na ten świat. Gdyby oboje byli w związku z innymi osobami być może byłoby z tym łatwiej. Choć wciąż byłby problem, ale zupełnie inny. Tymczasem Włoch stał przed trudnym wyborem, którego nie umiał podjąć, a nikt nie mógł tego zrobić za niego. Nie mógł poprosić Octavii, aby zadecydowała, nie mógł rzucić monetą. Nie mógł tak naprawdę zrobić nic, aby podjęcie tej decyzji było łatwe. Czas niewiele przecież zmieni, a bał się zaryzykować i zobaczyć, jak sobie poradzi. Pojawiało mu się w głowie bardzo wiele pytań, na które nie umiał sobie odpowiedzieć, nie znajdzie na nie odpowiedzi w internecie, a każdy najmniejszy błąd, który popełni zostanie ujawniony światu. W końcu w ich życiu nie było miejsca na sekrety. Zawsze ktoś coś wiedział, ktoś coś usłyszał, a potem lądowało to na tej durnej stronie. Niejako był do tego przyzwyczajony, ale teraz, gdy chodziło o coś tak poważnego – chyba lepiej było, aby nikt o jego rozterkach nie wiedział, choć to jedynie były pobożne życzenia, a on sam odnosił wrażenie, że cały Nowy Jork zdaje sobie sprawę z tego z czym brunet musi się zmierzyć.
OdpowiedzUsuńWizyta Madison nieco wybiła go z rytmu. Była niepotrzebna, ale zdąży o niej szybko zapomnieć. Na następny raz po prostu będą musieli pamiętać o tym, aby jednak aż tak nie krzyczeć i się nie unosić, ale coś wątpił, że przy takich charakterach im się uda zapanować nad emocjami. W końcu byli pod tym kątem do siebie bardzo podobni. Lubili się unosić, krzyczeć na siebie nawzajem i nie dopuszczali do tego, aby to ta druga osoba miała rację.
— Naprawdę? Nie zwróciłem uwagi — mruknął, a na twarzy Włocha pojawił się lekki uśmiech. Zauważył, owszem, że zauważył, ale również to ignorował, bo nie było sensu wchodzić z nią w jakąkolwiek relację. Byli po prostu sąsiadami, a przynajmniej tak było ze strony Salvatore. Nie odpowiadał za to, co sobie ktoś uroi na jego temat. — Tylko sąsiadki? — Zapytał nie mogąc się wręcz powstrzymać od głupiego komentarza. Podobne teksty jeszcze nie tak dawno temu były w końcu na porządku dziennym, ale teraz jakoś… chyba po prostu nie pasowały do tego, co między nimi było i mogły naprowadzić ich na złą drogę, ale obecnie chyba już się tym nie przejmował. A przynajmniej dzisiaj nie chciał się tym martwić. Od jutra będą mogli znów być zmieszani, a ten wieczór po prostu spędzą razem i przynajmniej na kilka godzin przestaną się martwić tym co ma być z nimi dalej.
Ruszył za nią w stronę sypialni, nie chcąc właściwie zmarnować już żadnej chwili. Potrzebował tego wieczoru z nią, tej nocy. Reszta już nie miała znaczenia, nie była ważna i na trochę po prostu mogli o wszystkim zapomnieć.
— Nie wystrasz się tylko. — Co prawda nie był pewien, jak może na jego zwierzaki zareagować, ale chyba wolał ją uprzedzić, że w sypialni nie będą do końca sami. Cały czas miał w planach, aby przenieść terrarium do salonu, ale zwyczajnie mu się nie chciało, więc pod ścianą stały dwa terraria z pełzającymi żyjątkami, które nie robiły w sumie nic wielkiego. A Salvatore zdał sobie sprawę z tego, że Octavia nie miała jeszcze okazji ich poznać osobiście.
🐍
Jeśli ktoś znów zamierzał zaburzyć jego spokój, Gabriel nie planował nawet otwierać drzwi czy odbierać telefonu. Postawił sobie za cel, aby w pełni teraz po prostu skupić się na brunetce i być może na ostatnich chwilach, które ze sobą teraz mieli. Było mu źle z myślą, że najprawdopodobniej mogą więcej już w taki sposób nie spędzać ze sobą czasu. Wcale tego nie chciał, ale obecnie przecież nie miał większego wyboru. Musieli się na coś zdecydować, jak nie teraz to w bliskiej przyszłości, aby wokół siebie nie krążyć, nie dawać fałszywej nadziei, która prowadziłaby ich w kąt. Bo tak się właśnie czuł, jak szczeniak, który został zapędzony w róg i nie miał żadnej drogi ucieczki, a Gabriel przecież mógł odejść. Mógł, ale wcale tak naprawdę nie chciał. I utknął. Mógł się ruszyć, a jednocześnie nie mógł i to sprawiało, że mętlik w jego głowie robił się jeszcze większy, coraz bardziej nieprzyjemny. Ale nie teraz, teraz musiał się od niego odciąć. Oboje tego chcieli, więc na te kilka godzin wrócą do bycia Gabrielem i Octavią.
OdpowiedzUsuńUniósł lekko brew, gdy usłyszał co powiedziała, a kąciki jego ust drgnęły lekko ku górze.
— Śmiało, na pewno będzie bardzo zadowolona — odpowiedział. Nikkie może będzie, ale on sam już niekoniecznie byłby z takiego rozwoju wydarzeń zadowolony. Widział po jej uśmiechu, że podłapała grę. Może nie powinni, ale konsekwencjami mogli się przecież martwić później, prawda? I chociaż na trochę po prostu pobyć we dwoje, zapomnieć o całym świecie, o jakichkolwiek obowiązkach czy tym, że czeka na nich podjęcie bardzo ważnej decyzji. — Nie pogniewałbym się za kogoś, kto jest na wyciągnięcie ręki. Nie było szansy dokończyć — odparł. Zaczęło się przyjemnie, było przyjemnie, a potem wparowała młodsza siostra dziewczyny, która im wszystko przerwała i niekoniecznie mieli chęć później, aby wrócić do tego, co zaczęli. Zwłaszcza Gabriel, któremu słowa młodszej z sióstr bardzo zapadły w pamięć. Do tego stopnia, że to było ich pierwsze spotkanie od tamtej nocy.
— Przed bałaganem bym cię nie ostrzegał.
Nie miał świra na punkcie czystości. Parę rzeczy się walało po pomieszczeniu, ale to był dość typowy bałagan osoby, która mieszka i nie sprząta co dziesięć minut. Nie zaprowadziłby jej tutaj, gdyby zrobiła się z sypialni melina, a czasami się zdarzało. Zwłaszcza wtedy, kiedy absolutnie nie miał czasu, chęci ani potrzeby, aby ogarnąć. Obecnie jednak sypialnia wyglądała poprawnie i do niczego nie można było się zbytnio przyczepić. Nawet jakiś durny kwiatek, który stał w rogu był podlany, a kurze starte z wszelkich powierzchni.
— Chomiki są nudne i nijakie, dobre dla dzieci. Niekoniecznie dla mnie — odpowiedział. Na psa nie miał ochoty, zbyt wiele roboty i niekoniecznie chciało mu się z nim wychodzić na spacery. Poza tym przy jego stylu życia bezpieczniej było mieć coś, co nie wymaga zbyt dużej uwagi. Mógł sobie sprawić kota, który był na pewno bardziej standardowym zwierzęciem. Uśmiechnął się mimowolnie na reakcję brunetki i podszedł do niej bliżej.
— Czemu nie? Nie gryzą, a przynajmniej mnie nigdy nie ugryzły.
Obecnie nieszczególnie miał w głowie wyjmowanie węży i pochwalenie się nimi. Lubił je, ale bez przesady. Może przy innej okazji, chwilowo znacznie bardziej interesowała go brunetka.
— Nie przesadzaj, są na swój sposób… urocze — powiedział. Nie sądził, że to słowo kiedykolwiek padnie z jego ust. — I nietypowe, a ja lubię nietypowe rzeczy. Jakbym wziął psa byłoby nudno i przewidywalnie.
😎
— Potrafię panować nad swoją zazdrością.
OdpowiedzUsuńTo było perfidne kłamstwo i oboje o tym wiedzieli. Jeśli mieli z czymś problem to na pewno z zazdrością. Nie lubił się dzielić. Było tak od zawsze i w zasadzie tyczyło się wszystkiego, a już zwłaszcza kobiet, z którymi Salvatore był. Co prawda, przez większą część swojego życia spotykał się bez większych zobowiązań, ale to jeszcze przecież nie oznaczało, że chciał czy zezwalałby na to, aby obok dziewczyny, z którą jest w mniejszy czy większy sposób związany, kręcił się ktoś trzeci.
— Ale liczę, że mógłbym dołączyć. Zabawa byłaby większa — dodał z błyskiem w oku. Na pewno by nie pogardził. Nikkie już może owszem, a Octavia tym bardziej, ale przecież mógł sobie pomarzyć, prawda? Albo przynajmniej to i owo wyobrazić, a jeśli brunetka chciała kogoś za taką wizję winić, to mogła siebie. Nie pomyślałby o tym, gdyby nie wspomniała o zainteresowaniu się Nikkie. Sama była sobie winna i tego Salvatore zamierzał się trzymać. — Nie zdarzyła ci się żadna… jednorazowa przygoda z przyjaciółką? Nel wygląda na taką, która by nie protestowała — zapytał wyraźnie zaciekawiony. Dobra, sam nigdy z kumplem by nie poszedł do łóżka. Nie ważne, jak ogromna była jego ciekawość, ale może u dziewczyn to inaczej działało? Słyszał w końcu historie przyjaciółek, które na sobie uczyły się całowania, więc co powstrzymywało je przed tym, aby pójść o krok dalej?
Przez chwilę myślał, że być może Octavia uzna, że wspomnienie ich ostatniej wspólnej nocy to będzie przegięcie. Mieli w końcu przystopować, a tę noc spędzić… cóż, nie określili dokładnie co będą robić, a nie chciał być prostakiem, który myśli tylko o jednym. Brał pod uwagę raczej to, że położą się razem i spokojnie prześpią resztę nocy, a nie, że będą zdzierać z siebie ubrania. Po prawdzie obie opcje mu pasowały, ale na nic specjalnie naciskać nie zamierzał czy niczego od niej tego nie wymagał. Mogła przecież ustawić go do pionu i powiedzieć, aby dał sobie spokój, a przede wszystkim przestał tak gadać. Przeciągające się milczenie sprawiało, że naprawdę myślał, że tak będzie. Ale wszystko powoli się wyjaśniało.
Nawet się nie poruszył, kiedy dziewczyna przed nim stanęła. Uśmiech wkradł mu się na twarz, kiedy przesuwała ręką po jego klatce piersiowej, ale wciąż nie chciał niczego zakładać. Rozwiała wszelkie jego wątpliwości po zaledwie chwili.
— Jesteś zazdrosna — mruknął. Ciężko byłoby tego nie zauważyć, nawet zabawna była wizja zazdrosnej brunetki i to w dodatku o dziewczynę, która może nie tyle co nie miała u niego szans, a Salvatore jej zwyczajnie w świecie nie dostrzegał. Nawet nie musiał się nad odpowiedzią zastanawiać, ta była dość prosta i oczywista. Odwzajemnił pocałunek, choć ten okazał się krótki, to był miłym wstępem do tego, co już chodziło im po głowie. — Paskudna jesteś, wiesz? Popsujesz mi reputację dobrego, cichego sąsiada — powiedział. Nie pozwolił jej się od siebie odsunąć, dłonie niemal od razu ułożył na jej biodrach i przyciągnął ją bliżej siebie.
— Jak chcesz się zabawić, Tay? — mruknął. Odgarnął włosy brunetki na bok i schylił się, aby ustami musnąć rozgrzaną skórę jej szyi. Czuł mocny zapach perfum, a choć nie rozpoznawał marki to czuć było, że są one cholernie drogie. Jak zresztą wszystko, co oboje na sobie mieli. Nawet jeśli na pierwszy rzut oka nie można było rozpoznać marki. — Co chciałabyś zrobić w pierwszej kolejności? — Ciągnął dalej, porzucając też temat jego zwierzaków, bo ten choć interesujący, to teraz był im zbędny.
😏
— Ty akurat nie potrafisz i dałaś dziś niezły tego popis — mruknął w odpowiedzi. Nie, aby on był ekspertem w trzymaniu nerwów na wodzy, ale podejrzewał, że chwilowo mogłoby mu to wyjść nieco lepiej niż brunetce. I to tylko dlatego, że w przeciwieństwie do niej nie wypił tak wiele i niczego nie brał. Właściwie powinien się zastanowić nad tym, czy na pewno wypadało mu ją całować, myśleć o zdejmowaniu kolejnych warstw ubrań, kiedy była pod wpływem i sytuacji mogła nie ocenić zbyt dobrze. Nie był chyba jednak wystarczającym dżentelmenem, aby w taki sposób się zachować. Przecież chodziło o nich, znali się i wiedzieli, jakie mają granice. Gdyby tylko się zawahała, Gabriel od razu by przestał robić cokolwiek i nawet by nie spojrzał w jej kierunku, gdyby tego nie chciała. Zwyrolem przecież nie był.
OdpowiedzUsuńUśmiechnął się pod nosem. Był facetem, a w dodatku do bólu typowym. Co w tym byłego złego? Każdy w końcu posiadał własne fantazje, te mniej czy bardziej intrygujące, łatwiejsze i trudniejsze w wykonaniu. Życie było w końcu za krótkie, aby trzymać się schematów, prawda?
— W zasadzie to nie tylko wizja. Ale już ją spełniłem, więc spokojna twoja, nie będę się musiał tobą z żadną inną dzielić — odpowiedział, zaciekawiony czy Octavia pociągnie temat i będzie chciała więcej czy jednak odpuści. — A ty nie masz żadnych fantazji? Nic nie siedzi ci w tej ślicznej główce? Żadne pomysły się nigdy nie pojawiły? Nie uwierzę, że nie było nawet jednej myśli, która niekoniecznie wpasowuje się w standardowy schemat — ciągnął. Chciał poznać jej myśli, jakoś nie mieli okazji o takich rzeczach porozmawiać, a ten moment był w końcu idealny, a tak mu się przynajmniej zdawało, że był i liczył, że pozna odpowiedź na swoje pytanie.
— To dobrze. Bywam samolubny.
Jeśli chodziło o nią, to nie potrafiłby się podzielić. Może w ramach małego eksperymentu, czystej zabawy, ale nie mogło w grę wchodzić nic poważniejszego. Zresztą, jak to miałoby wyglądać, kiedy oboje wręcz kipieli czasami z zazdrości? Brunet dobrze wiedział, że to by nie wyszło i skończyłoby się jeszcze zanim w ogóle pomyśleliby na poważnie o zaczęciu. Pewne rzeczy mimo wszystko miały zostać tylko i wyłącznie między nimi, a jemu to odpowiadało.
Dobrze się składało, bo Gabriel również nie miał ochoty na to, aby ta noc skończyła się na leżeniu grzecznie obok siebie. Znał siebie i wiedział, że myślałby o tym, o czym nie powinien, choć nie zrobiłby żadnego kroku w tym kierunku, o ile nie dostałby żadnego sygnału od brunetki, a te nie mogły być jaśniejsze w tym momencie.
— Oczywiście ani trochę nie jesteś zazdrosna — mruknął przekomarzając się z nią. Wcale nie było tego po niej widać. — Nie myślałem o niej. Byłaś zazdrosna o Nikkie i przyzna, wygląda dobrze. Zwłaszcza bez ciuchów, gdybyś widziała jej tatuaże albo kolczyki — wymruczał jej do ucha. Zacisnął mocniej palce na jej biodrze, przyciskając ją do siebie. Owinął jej skórę szyi ciepłym oddechem, na której znów złożył pocałunek. Przecież nie zaszkodzi mu jej podrażnić, prawda? A nie musiała wiedzieć tego, że widział Nikkie w bikini, kiedy grupowo skoczyli kilka miesięcy wcześniej razem do Miami.
— Nie przeleciałbym jej, nie pasuje do mnie — odparł. Gabriel przed odwykiem by nie widział żadnych przeszkód, bo głównie sypiał wtedy z dziewczynami i nie patrzył na nic więcej. Trochę się pozmieniało.
— Zdecyduj się. Grzecznie czy niegrzecznie? — rozkazał. Przesunął dłoń między nich, aby powoli i bez większego pospiechu unieść materiał, który na sobie miała. — Ale nie sądzę, że umiesz być grzeczna. Pyskujesz, nie słuchasz się i robisz wszystko po swojemu. Na słowo ci nie uwierzę, musiałbym się sam przekonać, że potrafisz być grzeczna.
😈
— Wiem i działa to na moją korzyść.
OdpowiedzUsuńGabriel zdecydowanie powinien ją zostawić w spokoju, ale coś mu podpowiadało, że czyny, jak i słowa brunetki nie są kierowane tym co wypiła i wzięła. Zachowywała się identycznie, jak zwykle. Przynajmniej teraz, a i podejrzewał, że co nieco już z niej zeszło, kiedy na siebie wrzeszczeli. Awantury często działały, jak kubeł zimnej wody. Nie zawsze, ale się przecież zdarzało. Poza tym, miał nadzieję, że nie brała dużo. Powinna raczej być wyczulona, skoro ojciec jej dziecka właśnie przez prochy stracił życie, ale o nim teraz nie chciał myśleć. Odgrywał ważną rolę w jego życiu, ale teraz myśli o przyjacielu były mu po prostu zbędne i jedynie wytrąciłyby go z równowagi. Potrzebował się w pełni skupić na Octavii, na jej miękkiej skórze, ciepłych i pełnych wargach, które wręcz prosiły się o kolejne pocałunki, których tak uparcie odmawiał. Jeszcze sobie chwilę poczeka. Po co się spieszyć, skoro w teorii to mogła być ostatnia noc? Odmawiać nie zamierzał, chciał z nią pograć, ale nie był na tyle okrutny, aby nakręcić, a potem odejść, jak gdyby nigdy nic i powiedzieć jej, że teraz to idą spać. Gdyby coś nie chodziło mu po głowie już dawno przestałby się hamować, ale cierpliwość popłacała. A obecnie nie było nikogo kto mógłby popsuć im plany. Żadnego rodzeństwa, żadnej sąsiadki, koleżanki czy nawet psa. Absolutnie nikogo.
— Możemy się zawsze przekonać, czy nauczyłem się dzielić tym, co moje — mruknął. Nie nauczył i tego wiedział, aczkolwiek był ciekaw czy Octavia z własnej ciekawości nie przystanęłaby na coś podobnego. Może oboje odkryliby wtedy strony, o których istnieniu nie wiedzieli? Ciężko było stwierdzić, ale tym, póki co Salvatore zajmować się nie chciał. Miał w głowie znacznie ciekawsze plany, w które uwzględniona była tylko i wyłącznie ich dwójkę. Na kogoś trzeciego jeszcze być może przyjdzie czas.
Nie mógł powstrzymać uśmiechu, kiedy usłyszał jej odpowiedź. Muskał dalej palcami skrytą pod materiałem sukienki skórę. Irytował go ten fakt, ale jeszcze jej zdejmować z niej nie chciał. Jeszcze trochę zamierzał torturować siebie oraz ją. Odepchnął na bok potrzebę poczucia jej nagiej, rozgrzanej skóry na swoim ciele. Przyjdzie na to w końcu czas, a on nie zamierzał niczego pospieszać. Mieli dla siebie bardzo wiele czasu, który mogli spożytkować w bardzo przyjemny sposób. W końcu do tego zmierzali, ale jeszcze nie musieli się na siebie rzucać. Z każdą mijającą sekundą coraz bardziej podobało mu się to, jaki wpływ na niego ma to czekanie. I był pewien, że z ogromną przyjemnością będzie to kontynuował. Może niezbyt długo, bo w końcu do szczególnie cierpliwych osób Gabriel nie należał.
— Jak się zaspokajasz? — zapytał zerkając jej w oczy. Miały ładny odcień, zauważył to już wcześniej, ale dopiero teraz się tym jakoś szczególnie zainteresował. — Co takiego robiłaś, kiedy mnie nie było?
Musiał głębiej odetchnąć. Pamiętał wiele z ich rozmów, a nic nie stało mu na przeszkodzie, aby spełnić teraz wizję brunetki. Jednak chwilowo chodziło mu po głowie coś zupełnie innego, ale mógł przecież te dwie rzeczy ze sobą połączyć, prawda? Co mu stało na przeszkodzie?
— Związane ręce, dominacja — wyliczył, jakby faktycznie potrzebował mówić to na głos, aby zapamiętać. Zdążył ją już nieco poznać, aby akurat o tym drugim wiedzieć. Dopełniali się pod tym względem. Miał chwile, kiedy lubił oddawać kontrolę, być tym zdanym na kogoś drugiego, ale nieczęsto się tak zdarzało. Choć był jednocześnie pewien, że w kwestii brunetki nie potrafiłby odmówić i zgadzałby się na to za każdym razem.
Bawił się wyśmienicie. Nawet lepiej niż mogła przypuszczać, a jednocześnie materiał jeansów zaczynał go uciskać i coraz bardziej miał ochotę się go pozbyć, ale był w stanie zwalczyć chwilowy dyskomfort, aby przeciągnąć w czasie to, na co oboje czekali z utęsknieniem. Mogli jeszcze trochę na siebie poczekać.
— Wiele rzeczy mnie kręci, Tay. Nie wiem, czy jesteś na nie gotowa — mruknął w odpowiedzi. Westchnął niekontrolowanie, kiedy poczuł je dłonie pod swoją koszulką. Te okazały się być nieco chłodniejsze niż się spodziewał, ale kłamałby, gdyby powiedział, że różnica w temperaturze mu się nie spodobała, bo spodobała. Uniósł ręce w górę, aby ułatwić jej zdjęcie koszulki, która już po chwili była poza zasięgiem jego wzroku.
Usuń— Nie powiedziałem, że mi się nie podoba — odparł. Podobało, owszem, że podobało. Przymknął na krótki moment oczy, kiedy jej pełne wargi zetknęły się z jego skórą. Dłonie brunetki pracowały nieco szybciej niż w tej chwili jego umysł. Rozproszyła go.
— Nie tak prędko, skarbie — niemal warknął łapiąc ją za nadgarstek i odciągając rękę dziewczyny od siebie — czegoś ci brakuje. Zostań tu. — Polecił. Zmierzył ją wzrokiem, jakby chciał się upewnić, że na pewno zostanie na miejscu.
Daleko nie odszedł. Zaledwie kilka kroków w stronę komody. Otworzył pierwszą szufladę, w której powinno być to, czego Salvatore szukał. Przerzucił kilka rzeczy na bok i wtedy znalazł to, co było mu potrzebne. A w zasadzie dwie potrzebne rzeczy. Wrócił do dziewczyny trzymając ręce za plecami, aby przypadkiem nie mogła dojrzeć co w nich jest.
— Udowodnij, że umiesz być grzeczna i zamknij oczy. — Odczekał chwilę i uśmiechnął się, gdy jego polecenie zostało wykonane. — Dobrze.
Najpierw zaczął od siebie. Cały czas pilnował czy dziewczyna nie podgląda, ale jednak się słuchała. Przeszedł teraz do brunetki. Ostrożnie nałożył na nią czarną, koronkową maskę, którą zawiązał z tyłu jej głowy. Pod wpływem chwili jeszcze przed balem maskowym u Plotkary zakupił jedną dla niej. A nie mieli przecież jeszcze okazji ich wykorzystać tak, jak tego chcieli. Na sobie miał jednolitą, czarną maskę. Inną, bo poprzednią zgubił jeszcze na imprezie. Chyba na basenie, ale pewności nie mógł mieć.
— Możesz otworzyć.
😈
— Wydajesz się pewniejsza siebie. Normalnie mam wrażenie, że coś cię powstrzymuje przed byciem tą Octavią, którą chcesz naprawdę być — odpowiedział. Nie od dziś było wiadomo, że ludzie po alkoholu zwykle są odważniejsi. Natomiast po używkach zachowywali się różnie, a niekoniecznie Salvatore wiedział, co Octavia wzięła. Gdyby się bardziej zainteresował to być może powiedziałby sobie w końcu dość i przestałby ciągnąć tę gierkę, a nie chciał. Wiedział, kiedy trzeba przystopować. Jasne, że nie chciał jej wykorzystywać i tego, że jest pod wpływem najpewniej jakichś pigułek. Gdyby nie panowała nad sobą w żaden sposób nie zabrałby się za nic. A i tak cichy głosik z tyłu głowy mu mówił, że nie powinien jej nawet choćby pocałować, ale go wyciszył. Miała w końcu tak wiele chwil, aby się wycofać, a tego nie zrobiła. I zapowiadało się na to, że już nie zrobi tego ostatecznego kroku wstecz.
OdpowiedzUsuńWyciszył myśli o byciu dojrzalszym, o odsunięciu na bok swoich potrzeb. Nie był dżentelmenem, nie trzymał nikogo za rączkę, nie był tym facetem, którego się chce mieć w swoim życiu, bo jest opiekuńczy, otwarty i troskliwy. Jasne, pozmieniał się, ale były to niewiele zmiany. Przestał głównie ćpać, a to sprawiło, że nieco mu we łbie wywietrzało i w zasadzie na tym jego fenomenalne zmiany się kończyły. Choć w głębi wiedział, że pozmieniało się znacznie więcej. Dawniej nie walczyłby tak o żadną relację, machnąłby ręką na myśl, że Octavia więcej nie będzie w jego życiu, przeleciałby ją ostatni raz, a potem przeszedł do kolejnej. Z tym, że teraz nie chciał innej, nie chciał kogoś kto mógłby mu ją zastąpić. Chciał ją. Tylko ją. I z jakiegoś powodu chciał ją uszczęśliwiać, być obok i robić te wszystkie rzeczy, które robiły pary, bo tak i nie szukał w tym żadnej logiki, ale prędzej pozwoliłby sobie coś odciąć niż przyznałby się na głos do tego, że tak właśnie czuje.
— Tylko tyle robiłaś? Wyobrażałaś? Nic więcej? — wymruczał. Podsunął trochę materiał sukienki brunetki, muskając palcami odsłoniętą skórę jej ud. Boże, jak chciał teraz z niej ją zdjąć i rzucić gdzieś na bok, nie dbać o poprawne rozpięcie suwaka, po prostu rozszarpać zamek. Byle tylko szybciej poczuć jej gładką skórę na swojej, ale cierpliwość w końcu popłaca. Przynajmniej tak ciągle sobie powtarzał. W tym przypadku wiedział, że pospiech niczego nie zmieni. Jedynie szybciej się zadowolą, ale emocje wciąż będą w nich pełne i żywe. Salvatore chciał się nią nacieszyć. Tak długo, jak to tylko będzie możliwe. A mieli przed sobą bardzo długą i bardzo intrygującą noc. — Dłoń nigdzie nie wędrowała? Powiedz mi co sobie wyobrażałaś. Mamy wiele czasu, możemy… odegrać kilka scenek z twojej wyobraźni.
Zdecydowanie nie był najcierpliwszą osobą na świecie. Działał często pod wpływem emocji, najpierw robił, a potem myślał lub nie myślał wcale i po prostu robił. Ale teraz? Teraz sytuacja wyglądała zupełnie inaczej, a Salvatore chciał się tą chwilą w pełni nacieszyć. Jeśli zaszłaby taka potrzeba mógłby przeciągnąć to jeszcze przez jakiś czas, ale doskonale wiedział, że ani on, ani brunetka nie mają na to ochoty. Widział po jej mowie ciała, jak zniecierpliwiona jest i szczerze, wcale się jej nie dziwił. Również się niecierpliwił, ale jeszcze mógł poczekać. Jeszcze parę chwil wytrzymać.
— O wielu rzeczach myślę — odparł — na przykład o klęczącej tobie — dodał uważnie obserwując brunetkę. Mieli sporo czasu, aby zrealizować wiele własnych fantazji. W końcu nic ich teraz nie powstrzymywało, prawda?
Zrobił krok do tyłu, chcąc się jej lepiej przyjrzeć. Zdecydowanie było jej dobrze w tej masce, a jedyne co mu nie pasowało to sukienka, którą miała na sobie. Tak, to była część garderoby, której się powinni pozbyć od razu.
Usuń— Zawiódłbym się, gdyby ci się nie podobało — powiedział.
Uśmiechnął się nieznacznie, kiedy dotknęła jego maski. Ten pomysł siedział w nim, odkąd przyszło zaproszenie na bal maskowy, a choć nie wiedział, jak dziewczyna zareaguje na sam widok maski uznał, że warto będzie zaryzykować. Nie pozwolił jednak jej zrobić nic więcej. Położył dłoń na jej biodrze, przyciągnął ją do siebie i nachylił się nad dziewczyną, łącząc ich usta w naglącym pocałunku. Coraz bardziej miał dosyć czekania, przeciągającej się gry wstępnej, która choć była podniecająca, działała mu już na nerwy. Drugą dłonią odnalazł w końcu zapięcie od tej cholernej sukienki, ale pociągnął zbyt mocno i czuł, że wyrwał suwak z materiału, ale to teraz właściwie nie miało znaczenia. Oderwał się od niej, niechętnie, ale znacznie chętniej zerwał resztki materiału, który na sobie miała.
😈
Od zawsze miał w dupie, to co sobie o nim pomyślą inni. Musiał to w sobie wypracować, ale w końcu mu się udało. Był różnie nazywany i się do tego przyzwyczaił. Zwłaszcza, że większość tych słów po nim spływała, jak po kaczce, ale w końcu nie wszyscy tacy byli. Nie każdy potrafił zachować się w taki sposób, jak Gabriel i nie przejmować opinią innych ludzi. Choć ta potrafiła czasami naprawdę niszczyć życie. Jednak Salvatore zawsze kroczył własną ścieżką, nie przejmował się tym, jak jego wizerunek wygląda w mediach czy tym, że nie wypada mu pewnych rzeczy robić. Ojciec mógł go wydziedziczyć w każdej chwili, a jednak tego nie zrobił, pomimo tych wszystkich rzeczy, które Salvatore w przeciągu ostatnich lat robił. Udało mu się jakimś cudem go ogarnąć, co było zaskoczeniem chyba dla wszystkich, a głównie dla bruneta, który w końcu był uparty i rzadko zgadzał się na to, aby ktoś podejmował decyzje za niego. A już zwłaszcza nie pozwalał na to swojemu ojcu. Teraz wiedział, że gdyby mu na to nie pozwolił to zapewne leżałby zaćpany w rowie albo nie byłoby go tutaj wcale, a żadna z tych opcji go nie urządzała. Podobało mu się to nowe życie, to co osiągnął i kolejne cele, które sobie wyznaczał.
OdpowiedzUsuńNie podejmował tego tematu, kiedy brunetka wyraźnie dała mu znać, że nie chce o tym dalej rozmawiać. Mogli to przełożyć na inny moment i oboje będą z tego zadowoleni.
Uniósł lekko brew, kiedy usłyszał jej odpowiedź. Nie odezwał się z początku, czekając na to, czy brunetka pociągnie temat dalej czy będzie musiał jednak zadawać jej więcej pytań, ale okazało się, że nie musiał nic robić, a odpowiedzi same płynęły z jej ust.
— Mam już tam zagwarantowane miejsce, mogę być ciekawski, a z ciebie widzę jest kłamczuch — mruknął. Gdyby nie to, że jednak mimo wszystko mu się do niej spieszyło to pomyślałby o czymś, aby jeszcze przedłużyć ich małe tortury. Był jednak jej spragniony, już nawet nie myślą, że to może być ostatni raz. Oboje chyba nie dopuszczali do siebie myśli, że tak naprawdę mogą się już więcej nie spotkać i że to jest ich ostatni wspólny wieczór. Zbyt dobrze się znali, aby choćby na chwilę uwierzyć w to, że nie dopuściliby do kolejnego spotkania. — Myślę, że da się to wszystko załatwić — odparł. Zdecydowanie było to coś, co mogli bez mrugnięcia zrobić. Cierpliwość nie należała do jego mocnych stron, a jednak teraz zaskakiwał sam siebie, jak świetnie mu to wychodziło. Co prawda nieco już się zatracał i coraz częściej poddawał własnym pragnieniom, ale jeszcze chwilę przecież będzie mógł wytrzymać, prawda? Wiedział, że będzie warto i tylko dlatego się nie spieszył. A nie chciał się spieszyć z Octavią, zasługiwali na to, aby nieco się sobą nacieszyć.
— Mhm — przytaknął z wciąż uniesionymi kącikami ust. Bez problemu potrafił sobie wyobrazić ten widok, który cholera, ale mu się podobał i nie było nawet co ukrywać, że jest inaczej. A nawet, gdyby próbował ukrywać, to przecież Octavia i tak dobrze wiedziała, jaka jest prawda. Nie umiałby tego przed nią ukryć.
— Nie zauważyłem, aby ci to teraz przeszkadzało — odparł. Raczej już zaprzestał tej gierki, a na pewno był tego bliski. Było miło, ale cholera, ile można było czekać? Zwłaszcza, że tak bardzo chciał w końcu ją poczuć i nie wypuszczać z ramion.
Odwzajemnił pocałunek, wszczepiając palce w biodro brunetki. Sukienka leżała już na ziemi, a choć równie chętnie teraz by sobie obejrzał brunetkę, to skupiał się jedynie na pocałunkach. Nawet nie śmiał jej teraz przerywać, kiedy zdecydowała się przejąć inicjatywę.
— Będę grzeczny — obiecał z łobuzerskim uśmiechem. Na pewno nie planował teraz, aby jej przerywać. Mruknął cicho, a przyjemny dreszcz przebiegł wzdłuż kręgosłupa bruneta. Nie taki finał miał mieć ten wieczór, ale było zdecydowanie lepiej niż gdyby upił się jakimś tanim piwem w towarzystwie Nikkie.
Zwilżył wargi językiem.
UsuńOddychał nieco ciężej niż przed chwilą, skupiając się na pocałunkach składanych przez Octavię, jej głosie i dotyku. Wszystko w zasadzie doprowadzało go do szału. Powstrzymał chęć przejęcia kontroli, skłamałby, gdyby powiedział, że mu się nie podobało, kiedy to dziewczyna dyktowała kolejne kroki.
— Potrzebujesz instrukcji, skarbie? — mruknął z uśmieszkiem.
❤️🔥❤️🔥
[No cześć! Dziękuję ślicznie za oficjalne powitanie; nie ukrywam, że mnie bardzo cieszy, że tylu tu entuzjastów podobnego klimatu i... było to jednym z czynników motywujących, by w końcu się ogarnąć i tu dołączyć. :D
OdpowiedzUsuńPrzejrzałam karty Twoich zacnych panienek i wydaje mi się, że jeśli już miałybyśmy nad czymś myśleć, to właśnie na linii Yosoo-Octavia byłoby najłatwiej. Jeśli się mylę i masz na to inny pomysł, to śmiało mnie popraw! :D
Niemniej. Pomyślałam, że Yosoo mógłby znać Octavię dzięki np. znajomości jego rodziców z jej ojcem i chętnie złapałabym się również tego, że dziewczyna pisze teksty piosenek. Jeśli jakimś cudem mój gburek mógłby zaliczać się do wąskiego grona tych, którzy o tym wiedzą, to może mogłybyśmy to jakoś wykorzystać. Yosoo sam od niedawna tworzy, więc...]
Idę w dobrym kierunku? ]
Yosoo
[O, no i proszę, inni pomijali, a ja zyskałam, bo przynajmniej moją propozycją, nie powieliłam Twoich wątków :D Cudnie. Możemy jak najbardziej pójść za tym, że Yosoo wpadnie do niej któregoś dnia, a później na bank samo nam się potoczy.
OdpowiedzUsuńPostaram się podesłać nam rozpoczęcie jak najszybciej. :) ]
Yosoo
Salvatore zbyt szybko nie zamierzał teraz wypuścić Octavii ze swojego mieszkania. Już nawet nie chodziło o to, że chciał się nią nacieszyć. Lubił jej towarzystwo, to, że mógł ją mieć obok i nie chciał z tego rezygnować. Miał o tym nie myśleć, ale jakoś tak nie potrafił się w pełni wyłączyć. Działo się tak wiele, że chwilami czuł się przytłoczony ilością uczuć, których nie umiał nazwać. I to sprawiało, że miał ochotę się wycofać, ale wiedział, że jeśli to zrobi to pożałuje i ta myśl go trzymała przy tym, aby jednak nie uciekać tak, jak miał to w zwyczaju. Jeszcze nie tak dawno pewnie by się odwrócił na pięcie i nawet nie spojrzał w jej kierunku dwa razy. A trzeba było przyznać, że wiele się przez ostatnie miesiące między nimi pozmieniało. Nawet bardzo wiele i to na lepsze. Bez wątpienia oboje dojrzali do tej relacji, a Gabriel przestał się tak bać bliskości. Ta w końcu nie była straszna, a płynęło z niej coś miłego, coś co warto w życiu mieć. Tylko jeszcze potrzebował trochę czasu na to, aby to w pełni zrozumieć.
OdpowiedzUsuń— Miałaś być grzeczna Tay, a zaczynasz pyskować — upomniał ją. Co prawda chwilę temu sam jej to obiecywał, ale w przeciwieństwie do niej siedział cicho. Przez większość czasu. Nie mógł jednak się jej dziwić, bo i on powoli zaczynał dostawać kurwicy. Nie chciał przedłużać tych gierek, a jednocześnie nie potrafił się powstrzymać. Jakoś tak samo to wychodziło, tak po prostu i nie mógł nic na to poradzić. Podobało mu się oglądanie dziewczyny w takim stanie, nic złego się przecież nie stanie, jak jeszcze trochę się nią nacieszy, prawda? — Nie będę już nic przedłużał. Słowo harcerza.
Harcerzem nigdy nie był. Kto z ich otoczenia w ogóle bawił się w coś takiego? Raczej nie było takiej osoby, a jeśli istniała – Gabriel jej nie znał. Jednak to niczego nie zmieniało, bo nie zamierzał dłużej dręczyć siebie ani jej. Chciał Octavii, chciał się w końcu w niej znaleźć, poczuć ciepło bijące od jej skóry, zapach ciała. Potrzebował jej, choć na wypowiedzenie tych słów jeszcze nie mógł się zdobyć. Ale taka była prawda. Cholernie jej potrzebował, a przez miesiące przyzwyczaił się do jej obecności. Do spędzania razem czasu i nie był ani trochę gotów na to, aby z tego zrezygnować. To nie był czas na rozstania, na odchodzenie.
Przechylił lekko głowę, przyglądając się dziewczynie uważnie, nim odezwał się po raz kolejny.
— Dobrze, chciałaś, żeby nas słyszała? To spraw, żebym krzyczał twoje imię, Tay — mruknął podtrzymując kontakt wzrokowy z brunetką. Serce wręcz waliło mu w piersi i miał wrażenie, że wyrwie się całkowicie, kiedy obserwował, jak osuwa się przed nim na kolana. Rozchylił lekko usta podążając za nią wzrokiem, a te wygięły mu się po chwili w lekkim uśmiechu. Wsunął palce między włosy brunetki, nie robiąc jednak niczego, poza tym i zostawiając wszystko w jej rękach – i ustach. Nie ukrywał nawet tego, że spodobało mu się to przejęcie przez nią kontroli. Lubił na nią patrzeć, kiedy była pewna siebie, brała to, na co miała w danej chwili ochotę i nie patrzyła na ewentualne konsekwencje. Choć z tego co zauważył częściej taka bywała po alkoholu lub kolorowych tabletkach, które wszystko podkręcały, ale teraz to nie było ważne.
— Śliczna jesteś — wymruczał uśmiechając się przy tym nieznacznie. Zielone oczy Włocha błyszczały od emocji i podniecenia, które w nim wręcz buzowało.
❤️🔥😩
Nie chciał spędzić życia w samotności, to było jasne. Jednak sądził, że zacznie myśleć o ustatkowaniu się znacznie później. Ostatnie miesiące były pełne zmian, wydarzyło się wiele i jeszcze więcej miało tych zmian nadejść. Gabriel nie do końca był na nie gotów, ale cokolwiek się miało wydarzyć chciał się z tym zmierzyć. Tak mu się wydawało, bo tak na dobrą sprawę nie był pewien, co przyniesie przyszłość. Mógł się tylko domyślać i zastanawiać. Wydarzyć się też przecież mogło wszystko, a nawet i jeszcze więcej, w ich przypadku tak naprawdę wiele scenariuszy było możliwych. Jednak nie chciał teraz roztrząsać żadnego z nich, znacznie bardziej wolał skupić się na brunetce i płynącej ze zbliżenia przyjemności. Poza tym nic więcej do szczęścia nie było mu w tej chwili już potrzebne.
OdpowiedzUsuńJego uwagę przyciągała już teraz tylko dziewczyna. Nie było myśli o upierdliwej sąsiadce, która wpadała bez zaproszenia, nie było tej durnej kłótni sprzed kilkudziesięciu minut, nie było już żadnych wątpliwości. Bez wątpienia się jeszcze pojawią, ale to teraz przecież nie było ważne. Jego całe życie było właściwie jedną wielką wątpliwością, jednak w obecnej chwili tego przecież nie zmieni. Był też pewien, że każdy jęk, sapnięcie czy imię brunetki, które opuściło usta Gabriela, było wystarczająco głośne, aby dotarło do mieszkającej pod nim dziewczyny. Może i na wiele sposobów to było z ich strony dziecinne zagranie, ale nie byli takimi ludźmi, którzy by się tym przejęli. Myśli o sąsiadce dość szybko zniknęły, kiedy w pełni tym razem skupił się na dłoniach i ustach brunetki. To było wystarczające, aby jakiekolwiek myśli, które go dręczyły odeszły w zapomnienie. Świat skurczył się do ich dwójki, nie było niczego ani nikogo innego poza nimi. I to mu się podobało, takie zamknięcie się tylko na siebie i pozostanie w swojej bańce, która nie wpuści do środka nikogo więcej. Nie było co ukrywać, że potrzebowali takiej chwili dla siebie, choć tych w ostatnich miesiącach mieli dość sporo. Coś jednak Gabrielowi mówiło, że ta noc była zupełnie inna w przeciwieństwie do tych, które już ze sobą dzielili wcześniej. Różniła się pod wieloma względami, choć nie potrafił ich jeden po jednym wyliczyć.
Nie prostował, kiedy go popchnęła na łóżko, a raczej zgodnie ze swoją obietnicą grzecznie wykonywał kolejne polecenia. Jęknął, kiedy się na niego osunęła. Zacisnął dłonie na jej biodrach, odnalezienie wspólnego rytmu nie zajęło im wiele czasu. Dopasowali się do siebie, znali już siebie i swoje potrzeby, wiedzieli co lubi druga osoba oraz jak lubi, a Gabriel to chwilę temu bezczelnie wykorzystywał. Zmienił ich pozycję po chwili, unosząc się do pozycji siedzącej. Objął brunetkę w pasie, mocniej do siebie dociskając. Ruchy nieco zwolniły, stały się jakby bardziej przemyślane. Gabriel odnalazł drogę do ust brunetki, w które się wpił nie marnując czasu na jakiekolwiek słowa, bo te były im teraz kompletnie zbędne. Nie, zdecydowanie by nie uwierzył w to wszystko, gdyby ktoś mu w tamtym roku powiedział, że znajdzie się w takiej sytuacji. Nie podejrzewał, że w jego życiu zawita jeszcze raz brunetka, że będzie stał przed tak ciężkimi wyborami.
— Mieszasz mi w głowie — wymruczał w skórę przy jej skórze.
Nawet nie zdała sobie sprawy z tego, jak bardzo mu w niej mieszała.
🥹
Mógł zastanawiać się nad ich sytuacją bez końca, a i tak obecnie nie znalazłby odpowiedzi na pożądane pytania. Musieli je znaleźć sami, dojść do nich krok po kroku. Wiele by dał, aby tak po prostu to ktoś podjął decyzję za niego, ale było już ustalone, że to miejsca mieć nie będzie. A chociaż nie mógł powiedzieć, że jest gotów na to, co przyniesie mu wspólne życie z Octavią, to ten wieczór mu uświadomił parę rzeczy. Przede wszystkim to, że nie chciał, aby brunetka gdziekolwiek odchodziła. Jej obecność w jego życiu była ważna, wiele mu dała, była czymś co sprawiało, że jego codzienność wyglądała lepiej. Nie mógł i nie chciał tego stracić.
OdpowiedzUsuńZamruczał przeciągle, wchodząc w nią i wychodząc, słuchał odgłosów, które uciekały spomiędzy pełnych warg brunetki. Reagował jęknięciem na każdy bodziec, który do niego docierał. Dłonie bruneta mocniej zacisnęły się na jej biodrach, dostosował się do jej ruchów, które stały się szybsze. Odwzajemniał każdy pocałunek, nie pozwalając sobie na to, aby odbiec myślami od tej chwili. Chciał się nią nacieszyć. Potrzebował się nią nacieszyć. Z każdym kolejnym pchnięciem czuł, jak ogarnia go absolutna ekstaza. Sam nie wiedział, jak to nazwać, jednak to nie był tylko akt, jak wiele przed nim. To nie był jeden z wielu razy, który skończ się na podobnych zasadach, co poprzednie. Nie powie jej po wszystkim, aby wyszła i zamknęła za sobą drzwi, nie wyjmie telefonu, aby się zająć czymś innym. Czuł pod sobą, jak brunetka się napina. Nie spowalniał swoich ruchów, aż do chwili, w której nie zacisnęła się na nim, a jej ciałem nie wstrząsnął niekontrolowany dreszcz, który przy okazji udzielił się również i jemu. Objął ją mocniej, opadając na plecy. Oddychał ciężko, sunąc dłonią po nagich plecach dziewczyny. Złożył na ramieniu Octavii kilka pocałunków i przymknął oczy. Octavia w tej chwili była jego i nie wyobrażał sobie, że miałaby nadejść chwila, kiedy nie będzie. Jednocześnie wiedział, że czeka ich długa i poważna rozmowa, ale to mogło poczekać i nie musiało mieć miejsca w tej chwili. Wątpił, że byliby w stanie powiedzieć sobie coś sensownego. Raczej na to akurat były marne szanse.
Nie chciał jej również odpowiadać. Pojęcia nie miał co robili. Wygłupiali się? Sypiali ze sobą dla zabawy? Byli razem? Czy może jednak była jeszcze inna, ukryta opcja, o której żadne z nich nie miało pojęcia? Miał mętlik w głowie, którego nie potrafił opanować. Tyle razy starał się od siebie odsunąć te myśli, ale kiedy tylko pojawiła się wolna chwila one od razu wracały. Jak natrętne muchy, których nie da się pozbyć. Można machać rękami, ale one wciąż są i nigdzie się nie wybierają.
Złożył na czubku jej głowy kilka pocałunków. Nie chciał tej chwili kończyć i teoretycznie nie musieli, nikt ich przecież nie gonił. Jeszcze chwila i brakowałoby, aby zaczął zadawać pytania w stylu to co jest między nami. Chociaż może patrząc na ich obecną sytuację powinni od tego pytania zacząć. Wiele by im to ułatwiło, a na pewno sprawiło, że zaczęliby iść w jakimś kierunku. Albo znów by się pokłócili. Opcji w zasadzie było kilka.
— Dziś nie zrobimy z tym nic — odezwał się w końcu. Nie był pewien, ile czasu milczeli. Pięć, a może dziesięć minut lub godzinę czy dwie. Nie miało to większego znaczenia. — Zastanowimy się nad tym później. Daj mi się dziś sobą nacieszyć, Tay. Poważnymi rzeczami zajmiemy się później. — Poprosił. Uniósł lekko jej podbródek i posłał delikatny uśmiech, nim złączył ich usta w pocałunku. Nienaglącym, powolnym, wręcz leniwym.
🩵
Rozmowa była im potrzebna, ale teraz niewiele będą mogli raczej ustalić. Emocje wciąż grały pierwsze skrzypce, a był świadom, że powinni najpierw nieco ochłonąć, a dopiero potem decydować. Na ten moment chyba faktycznie najlepszą opcją będzie zobaczenie, dokąd ich to wszystko zaprowadzi. Bez podejmowania decyzji, bez żadnych większych deklaracji. Głównie tego drugiego nie chciał. Obiecać jej czegoś, czego potem nie będzie mógł spełnić. Robił już tak wcześniej i nie tylko z brunetką, nie było potrzeby, aby po raz kolejny ją przez to przeprowadzał. Nie chciał wracać do bycia tym samym Gabrielem, który miał wszystko gdzieś. Fajnie było z początku, ale jednak mimo wszystko przyjemniej było się przejmować. Jakkolwiek dziwnie to nie brzmiało, ale tak właśnie było.
OdpowiedzUsuńZasypiał trzymając ją w ramionach, co było niezwykle dziwnym, ale miłym uczuciem. Złapał się na myśli, że mogłoby tak być częściej. Miał wiele myśli w głowie, kiedy zasypiał, ale trzymał je dla siebie. To nie był wieczór od rozmów. Nie był pewien, ile minęło czasu zanim faktycznie zasnął. Przez jakiś czas wpatrywał się w sufit, aż w końcu powieki same mu się zamknęły. Rankiem nie dzwonił żaden budzik, nie było nikogo kto mógłby wyciągnąć ich z łóżka. Pasował mu leniwy poranek, który nieco się przeciągnął, a zanim udało im się przejść z sypialni pod prysznic minęło dość sporo czasu. Nie dopytywał czy nie musi już wracać do Ayli. Pewnie, gdyby tak było pozbierałaby dawno już swoje rzeczy i zniknęła. Zamiast tego siedziała przy kuchennej wyspie z kubkiem kawy, którą chwilę wcześniej dla niej zrobił. Przejął pałeczkę nad śniadaniem, na które co prawda większego pomysłu nie miał, a jego lodówka głównie świeciła pustkami, ale udało mu się wykombinować gofry na słono z bekonem i syropem klonowym. Postawił przed nią talerz i lekko się uśmiechnął.
— Pasuje ci ta koszulka — stwierdził. Nawet nie zauważył, kiedy ją wzięła, ale zupełnie mu ten fakt nie przeszkadzał. Zresztą, jak dla niego nie musiałaby niczego zakładać. Sięgnął po swój kubek z kawą upijając kilka łyków. Czuł się, jakby był na kacu, a przecież wczoraj nawet nie wypił dużo. Kilka piw nie mogło mieć na niego takiego wpływu. Nie, to pojawienie się brunetki i mieszanie mu w głowie tak zadziałało. — Jak ci nie pasuje możemy coś zamówić — dodał. Raczej nie był mistrzem kuchni. A może tak, nie był mistrzem, jeśli chodziło o inne dania niż te włoskie. Te miał zapamiętane w małym paluszku, ale cała reszta przychodziła mu średnio. Nie pochodził z rodziny, w której gotowało się razem z matką czy ojcem. Ktoś inny zawsze im gotował, przygotowywał stół i potem sprzątał. Większości tak naprawdę nauczył się sam, kiedy podróżował i nie miał dostępu do luksusowych hoteli. Akurat z wyboru, a nie przymusu.
Miał już siadać, kiedy rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Zmarszczył brwi.
— Jeśli to znowu ona to pozwolę tobie się tym zająć — mruknął. Octavia zdecydowanie lepiej poradziłaby sobie teraz z natrętną sąsiadką. Odszedł od brunetki, aby sprawdzić kto tym razem zdecydował się złożyć mu wizytę. Do końca sądził, że to będzie dziewczyna z dołu, ale zamiast niej zobaczył swojego ojca. Jak zawsze był w skrojonym na miarę włoskim garniturze, elegancki. Obok niego stała nieco młodsza od mężczyzny kobieta w dwuczęściowym kostiumie oraz marynarce.
— Dzień dobry, dopiero wstałeś? Musimy porozmawiać i to nie może czekać.
— Cześć. Nie, nie wstałem dopiero, ale jestem zajęty. Nie możemy tego przełożyć? Cześć, Addison.
Kobieta skinęła mu głową, raczej należała do tych milczących kobiet. I dlatego ją lubił, nie wpierdalała się w nic i częściej zachowywała, jak ozdoba jego ojca.
— Chodzi o twoją matkę.
Zacisnął mocniej dłoń na klamce, aby po chwili się odsunąć i wpuścić parę do środka. Dopiero po przejściu dalej Enzo mógł dostrzec Octavię. Mieszkanie Gabriela było przestronne, wszystko było niemal w jednym miejscu. Otwarta kuchnia połączona z dość przestronnym salonem dawała wrażenie, że miejsca jest znacznie więcej niż było w rzeczywistości. Jedynie sypialnia oraz łazienka były oddzielone od głównej przestrzeni.
Usuń— Och, dzień dobry, Octavio — przywitał się mężczyzna, po czym spojrzał nieco zaskoczony na syna. Gabriel wzruszył ramionami, bo akurat jemu tłumaczyć się nie musiał z tego, co robił w życiu. Już nie musiał. Był czysty, nie sprawiał problemów i to nie w interesie ojca leżało co i z kim robi. Enzo znał ich burzliwą przeszłość, widok brunetki tutaj był zaskakujący.
— Nie miałyśmy okazji się poznać, jestem Addison — przedstawiła się kobieta dziewczynie, której posłała ciepły uśmiech. I znów na tym skończyła się jej wypowiedź.
— Chciałeś rozmawiać, mów.
— Możemy będzie lepiej, jeśli twoja… przyjaciółka pójdzie? — Zaproponował.
— Nie, śmiało. Wszyscy i tak się dowiedzą, więc po co robić z tego wielką tajemnicę?
🩵
Prawie przewrócił oczami, kiedy nazwał Octavię przyjaciółką. Obecnie chyba żadne określenie by nie pasowało i każde brzmiałoby po prostu źle. Przed ojcem i Addison tłumaczyć się teraz nie chciał, poza tym nie miał takiego obowiązku. Jeśli zajdzie taka potrzeba to ich poinformuje, ale teraz mogli go co najwyżej cmoknąć, bo żadnych informacji by i tak nie wyciągnęli. Tak, jak ojciec jeszcze może by próbował się czegoś więcej dowiedzieć tak Addison trzymała się na dystans. Wiedziała, że młody Salvatore nie będzie z nią nigdy blisko, nie próbowała na siłę go do siebie przekonywać. Chyba zdała sobie sprawę z tego, że zostawienie go w spokoju jest najlepszym rozwiązaniem. Gdyby tylko próbowała mu matkować ich relacja wyglądałaby zupełnie inaczej i czekałaby na jego ojca na korytarzu albo nawet nie wysiadłaby z samochodu.
OdpowiedzUsuńMiał nadzieję na spokojny poranek w towarzystwie brunetki. Wszystko przed przyjściem ojca wskazywało na to, że będą mieli jeszcze trochę czasu dla siebie. Domyślał się, że pewnie będzie musiała niedługo wracać, zająć się Aylą i po prostu wrócić do swojego codziennego życia, ale zanim to miało nastąpić liczył, że jeszcze się nią zdąży nacieszyć. Przystanął przy kuchennej wysepce sięgając po swój kubek z kawą i czekał. Nie zamierzał zaczynać tematu matki, jeśli Enzo chciał o niej rozmawiać to musiał zrobić to pierwszy.
— Gabrielu, wypuszczają ją niedługo. Dostała zwolnienie warunkowe, nie wiem jeszcze, kiedy dokładnie wyjdzie, ale chciałem, żebyś usłyszał to ode mnie. I nie był zaskoczony, gdyby pojawiła się tutaj bez zapowiedzi.
Mruknął cicho upijając kolejny łyk. Nie widział matki od… cóż, od naprawdę wielu lat. Nie dzwonił, nie pisał listów, nie odwiedzał jej. Poza tym, to działało w dwie strony, aczkolwiek był też świadom tego, że ojciec mógł mu pewnych rzeczy nie przekazywać. Morena Salvatore nieźle zaszalała, a teraz jej kara się miała skończyć i zamierzała wrócić do ich życia, jak gdyby nigdy nic? Dobre sobie, ale to by go nawet nie zaskoczyło.
— I nie mogłeś mi tego napisać? — zapytał z obojętnością. Chciał, żeby mu to było obojętne, ale nie było. Nie tak do końca. Z jednej strony nie tyle co się cieszył, a był zaintrygowany jej wyjściem. A z drugiej nie miał najmniejszej ochoty na to, aby kiedykolwiek ją jeszcze oglądać. — Niepotrzebnie jechałeś. Wystarczyłby sms.
— Oboje wiemy, że to nie byłoby wystarczające. I przepraszam, nie chciałem wam psuć wspólnego poranka — odpowiedział. Kąciki ust starszego Salvatore lekko drgnęły ku górze. Pamiętał, że Octavia była częstym gościem w penthouse, kiedy Gabriel jeszcze z nim mieszkał. Nawet bardzo częstym, a potem się o coś pokłócili i więcej jej już nie widział. Nie wtrącał się w relacje syna, bo wiedział, że i tak go nie posłucha, będzie wszystko robił po swojemu. — A powinieneś o tym wiedzieć i wolałem, żebyś dowiedział się ode mnie. Gdybyś potrzebował…
— Niczego nie potrzebuję. — Przerwał mu. Zdecydowanie teraz niczego nie potrzebował. Jakby miał mało problemów, to jeszcze to musiało dojść do wszystkiego z czym Gabriel się teraz mierzył. Najwyraźniej życie uznało, że musi pokonać jeszcze kilka przeszkód zanim być może będzie dobrze. — Po co miałaby tutaj wracać? Nikt tu na nią nie czeka — powiedział. Nie wiedział, jaką teraz osobą jest jego matka, ale zawsze była zdolna do najgorszego i nie powinien być zdziwiony, gdyby okazało się, że będzie mu pukać w drzwi balkonowe.
🙃
Gdyby Enzo nazwał ją jego dziewczyną zrobiłoby się nieco niezręcznie. Zwłaszcza, że sami nie wiedzieli na czym stoją i co się właściwie między nimi dzieje. Zamiast tego wybrał nieco lepszą opcję, choć Gabriel miał ochotę się gorzko zaśmiać słysząc określenie przyjaciółka. Przyjaciółką zdecydowanie nie była, ale o tym przecież jeszcze nikt wiedzieć nie musiał. Jednocześnie Salvatore miał wrażenie, że wszyscy dookoła wiedzą, co między nimi jest, poza nimi samymi. Jakby byli jedynymi osobami w Nowym Jorku, które nie zdają sobie sprawy z tego, że ich do siebie ciągnie. I poniekąd w zasadzie tak było, ale brunet chciał to wszystko zrobić na swoich zasadach i bez zbędnego pospiechu, a na to przystali już wczoraj.
OdpowiedzUsuńGabriel właściwie nigdy nie mówił o swojej matce. To nie był temat, który lubił poruszać, a jeśli już ktoś go zaczynał to ucinał niemal od razu. Tak samo robił zresztą Enzo, o dziwo, kiedy Morena została skazana nie było o tym tak głośno, jak mogłoby się wydawać. Rozpisywały się o tym przede wszystkim włoskie media. Gabriel wtedy był poza Nowym Jorkiem, w Szwajcarii, gdzie się przecież uczył i udawał, że to wszystko po nim spływa, jak po kaczce. Ale nie do końca tak było. Jednak swoich uczuć o matce nie ujawniał i niekoniecznie chciał o tym komukolwiek mówić. Nawet teraz nie był pewien, jak się czuje z myślą, że kobieta miała zaraz wyjść z więzienia.
Ojciec Gabriela przeniósł spojrzenie na brunetkę, kiedy się odezwała.
— Będzie miała zapewnione mieszkanie tymczasowe, które będzie pod ścisłą kontrolą.
Wychodziła na warunkowym, wciąż musiała podlegać kontroli i stawiać się na komisariacie, aby udowodnić, że można jej zaufać na wolności. Może w oczach niektórych nie popełniła zbyt wielkiego przestępstwa, ale była traktowana, jak wszyscy pozostali. Zdziwieniem dla Gabriela było to, że nie udało się jej wyjść wcześniej. Najwyraźniej skończyły się pieniądze, które gdzieś miała poukrywane, a do których przyczepić się nie mogli.
Może jednak nie powinien pozwalać na to, aby Octavia tego słuchała. Co prawda nie miał już przed nią żadnych sekretów, ale teraz chciała mu jakoś pomóc, a on najchętniej odciąłby się grubą kreską, aby nie odpowiadać na żadne z jej pytań czy propozycji.
— Nie ma mnie. Straciła tę możliwość, kiedy nie odzywała się ani razu przez ten cały czas — odparł, zaskakująco spokojnym tonem. Nie miał teraz potrzeby, aby się z nią dodatkowo kłócić, a gdyby się nie powstrzymał to byłby w stanie powiedzieć o parę słów za dużo. — Coś jeszcze masz mi do powiedzenia czy to tyle?
Może i ich relacja była lepsza niż kilka lat temu, ale wciąż oboje utrzymywali między sobą pewien dystans, którego już raczej nie będą w stanie przeskoczyć. Enzo się starał i to Gabriel nie pozwalał do siebie podejść. Dobrze mu było w taki sposób. Od czasu do czasu pojawiał się na zebraniach zarządu, kończył studia tak, jak ojciec tego chciał i prowadził odpowiedni tryb życia. Przestał ćpać po popadnie, wziął się w garść.
— Nie, to właściwie tyle. — Powiedział. Zrobił dłuższą przerwę zanim odezwał się po raz kolejny, spoglądając tym razem zarówno na Octavię, jak i Gabriela. — Ale byłoby miło, gdybyście przyszli któregoś razu na obiad albo kolację.
Oboje? Chciał, aby przyszli oboje? Z jednej strony nie powinno go to dziwić, a z drugiej… sam już nie wiedział co ma o tym wszystkim myśleć.
— Zastanówcie się i daj mi proszę znać. Znajdziemy datę, która nam będzie pasowała. Pozdrów rodziców, Octavio.
🥰
Nie odezwał się nawet słowem, nieco zaskoczony tym, co Enzo im proponował. Prawdę mówiąc, to wcale nie był zły pomysł, ale jakoś nie spieszyło mu się zbytnio do tego, aby faktycznie spotykać się z nim i Addison. Na rodzinne spotkania chyba było jeszcze za wcześnie, zresztą potrafił sobie wyobrazić tę lawinę pytań, pod którą by utknęli razem z Octavią. Co prawda jego ojciec taki nie był, ale bywał ciekawski i z pewnością prędzej czy później zacząłby dopytywać o szczegóły, którymi młody Salvatore wcale dzielić się jeszcze nie chciał. Musiał najpierw sam sobie poukładać wszystko w głowie. Dodatkowo jeszcze teraz jego myśli zajęła matka, czego wcale nie chciał, bo nie obchodziło go co z nią się teraz stanie, gdzie pójdzie i czy będzie miała za co żyć. Raczej niemożliwe było, aby wypuścili ją bez żadnych pieniędzy. Zapewne jakieś grosze miała, może zarabiała będąc w więzieniu. Nie wiedział, to nie było też zresztą teraz ważne. Nie chciał o tym myśleć ani się tym przejmować. Chciał to po prostu zignorować. Tak, w ignorowaniu był całkiem dobry. To była najlepsza opcja, którą brunet mógł podjąć. Nie chciał jej tutaj, nie zamierzał jej tutaj zapraszać – nie powinna się tutaj pojawić. Na to przynajmniej liczył. Po co w końcu miałaby wracać i to po tak długim czasie? Nie mogła oczekiwać, że Gabriel przyjmie ją z otwartymi ramionami i będzie szczęśliwy, że wróciła. Miała ostatnie lata na to, aby wrócić do jego życia, a jednak nic z tym nie zrobiła. Nie powinna teraz oczekiwać tego, że brunet będzie na nią czekał czy nawet błagał, aby się z nim spotkała.
OdpowiedzUsuńNie przysłuchiwał się już dalszej wymianie zdań Octavii z ojcem, który też coś tam wspomniał o tym, że nie ma kolegów do golfa i będą musieli koniecznie się spotkać. Gabriel nawet nie wiedział, że między ich ojcami wytworzyła się jakaś głębsza znajomość. Zawsze sądził, że jedynie w sprawach biznesowych się ze sobą kontaktowali, a najwyraźniej wpadały również partyjki golfa.
Odetchnął z wyraźną ulgą, kiedy drzwi wejściowe się zamknęły w końcu za jego ojcem i Addison. Musiał sobie to wszystko jakoś przemyśleć, jakoś poukładać w głowie, w której pojawił się kolejny chaos. Do wszystkich obecnych problemów dołączyły następne. Uśmiechnął się lekko, kiedy poczuł, jak brunetka go obejmuje.
— Odwieźć cię? — spytał. Nie chciał jakoś szczególnie, ale wracała do siebie uberem. Poza tym, zawsze to była chwila spędzona razem, prawda? Nie musiał mówić tego na głos, ale nie podobało mu się, że musi wyjść. Zatrzymać jej na siłę jednak nie mógł.
— Nie mam o czym mówić, Tay.
Nie chciał teraz w to wszystko wchodzić, zastanawiać się i rozmyślać czy mówić o tym, jak się czuje. Musiał sobie najpierw to przetrawić w samotności, a potem zadecydować ewentualnie, co zrobi dalej. Choć znając siebie to pewnie nie zrobi z tym absolutnie nic i po prostu będzie ignorował.
— Damy ci znać, okej? Muszę wpaść dziś jeszcze do studia, ogarnąć tam parę rzeczy. Zgadamy się, w porządku? — spytał. Nie szukał akurat żadnych wymówek, ale faktycznie musiał podjechać do studia. Oboje chyba też zresztą znali odpowiedź i mogli przewidzieć, że Gabriel wieczorem zjawi się w mieszkaniu brunetki. Mieli dostatecznie długą przerwę, kolejnych nie potrzebowali.
🥰
Zaproszenie do ojca na obiad czy kolację musiał przemyśleć. Nie był pewien, czy chce tam się pchać i zabierać ze sobą jeszcze Octavię. Po prostu wiedział, że Enzo będzie chciał się czegoś dowiedzieć na temat ich relacji, a Gabriel nie mógł mu nic o tym powiedzieć. Nawet nie dlatego, że nie chciał, a sam zwyczajnie nie wiedział. I fakt faktem, po części też nie chciał, aby ojciec wchodził w tę strefę jego życia. Dopóki sam sobie nie poukłada tego co jest między nim, a brunetką to nie chciał, aby osoby trzecie się w to wtrącały.
OdpowiedzUsuń— A od kiedy przeszkadzają ci gadatliwe typy? — zapytał. Dobra, sam do nich nie należał i chyba nie powinien być zdziwiony, że brunetce nie do końca odpowiadał taki typ osób. Ale ona sama zawsze sprawiała według Salvatore wrażenie osoby przebojowej, która wręcz uwielbia towarzystwo i rozmowy. Niejako on sam kiedyś też przecież taki był, a ludzie się zmieniali. Coś byłoby bardzie nie tak, gdyby stali w miejscu przez większą część swojego życia. — Możemy się ogarnąć i zbierać, jeśli już chcesz wyjść. O której musisz być na miejscu? — Wolał wiedzieć, ile mniej więcej jeszcze czasu dla siebie mają. Gabriel nie zamierzał zatrzymywać jej na siłę, bo w końcu rozumiał, że ma sprawy do ogarnięcia, których nie może przeskoczyć. Nawet jeśli wolałby, aby spędziła z nim te kilka dodatkowych godzin to był świadom jej obowiązków i zobowiązań wobec córki. A żłobek i to pierwszy dzień, jeśli dobrze ją zrozumiał, bo zwyczajnie nie znał się na tych nazwach i co się odbywało w nich, to była dość poważna sprawa jak na… roczne dziecko? Półtora roczne? Pojęcia nie miał, ile ta mała miała. Właśnie sobie uświadomił, że powinien zacząć od dowiedzenia się w jakim wieku Ayla jest, aby nie popełnił jakiejś gafy w przyszłości, a w jego przypadku to było bardzo, bardzo możliwe.
Był jej wdzięczny, że nie ciągnęła dalej tego tematu. Prawdopodobnie, jeśli zajdzie potrzeba to jej o tym powie, ale obecnie musiał sobie sam chyba wszystko przemyśleć, aby w ogóle zastanowić się czy chce mieć z matką jakikolwiek kontakt. Najpewniej nie będzie chciał go mieć. Bo po co, prawda? Tyle lat jej nie było, przyzwyczaił się już do tego i nie miał potrzeby, aby nadrabiać stracony z nią czas. Jeśli ktoś już coś stracił to ona, a nie Gabriel.
Nie zwlekał nawet chwili, tylko od razu ruszył za dziewczyną. Trzymał się nieco z tyłu, aby móc sobie ją w spokoju i bez pospiechu obserwować, kiedy szła przed nim i w kuszący sposób kręciła biodrami. Nie był pewien, czy zdawała sobie sprawę z tego, co w tej chwili robiła.
— Pogodzę się jakoś ze strata tej koszulki — odparł z lekkim uśmiechem. Na niej leżała zdecydowanie lepiej niż na nim. I coś czuł, że brunetka może ją nosić znacznie częściej niż on. — Druga szuflada z góry od prawej. Wybierz sobie, który ci pasuje — poinstruował. Popsuł jej sukienkę to mógł chociaż podzielić się paskiem, ale jak tak dalej pójdzie to pół jego garderoby wyjdzie razem z Octavią.
— Ale lubię cię rozbierać. W zasadzie, to jedno z moich ulubionych zajęć i nie pozwolę sobie go odebrać — powiedział. No może mógłby obiecać, że będzie rozważniejszy, ale żadne z nich nie mogło być tego w stu procentach pewne.
Na wspomnienie Nikkie prawie parsknął cicho śmiechem. Żadne z nich się nie spodziewało, że ten wspólny wieczór się potoczy w taki sposób.
— Jasne, ale jeśli cię to uspokoi to mogę zapewnić, że Nikkie się tym nie przejęła. Ale pewnie nie obraziłaby się za wspólnego drinka czy coś.
🧡
— Dlatego rzadko jeżdżę taksówkami — odparł. Nie przepadał akurat za tą formą podróżowania, choć była zdecydowanie lepsza niż autobusy czy metro. Miał też możliwość, aby podróżować z własnym kierowcą, ale za bardzo lubił jeździć samochodem samodzielnie, aby wsiadać na tylne siedzenie. Wolał sam sprawować władzę nad pojazdem. Zresztą, podróżowanie z kierowcą zawsze wydawało mu się bardzo snobistyczne, a przecież był w stanie dojeżdżać w różne miejsca sam. Korzystał z tego jedynie wtedy, kiedy musiał jechać z ojcem na jakieś nudne przyjęcie czy na podobne wydarzenia. Wtedy zwykle nie było możliwości, aby mógł wrócić własnym samochodem.
OdpowiedzUsuńNie spodziewał się, że kiedykolwiek jego rozmowa będzie dotyczyła dziecka i tego, o której godzinie musi być w żłobku. To wydawało mu się po prostu abstrakcyjne, w końcu nie był typem, któremu pasowały dzieci. Nie miał z nimi tak naprawdę żadnej styczności, a teraz zapowiadało się na to, że na stałe zagości w nim pewna mała dziewczynka, która tak naprawdę przerażała tego dorosłego faceta bardziej niż mogłoby się komukolwiek wydawać.
— Zdążymy bez problemu — odpowiedział. Nie mieszkali aż tak daleko od siebie, może z pół godziny jazdy, jeśli nie będzie większych korków. Ale to nie była zbyt duża odległość, jak na takie miasto, którym był Nowy Jork. Wolał wyjechać odpowiednio wcześnie, aby brunetka nie musiała się z niczym spieszyć. Oboje mieli parę spraw do załatwienia, więc pozostało im teraz tylko się pozbierać, ale skoro mieli jeszcze trochę czasu, a tak mu się zdawało, to nie musieli wychodzić już teraz. Zresztą, wolał zdać się na nią i pozwolić, aby sama zadecydowała, kiedy będzie najlepiej opuścić mieszkanie. — W takim razie jedziemy do ciebie, wedle życzenia.
Od mieszkania brunetki do studia nie było szczególnie daleko, więc przynajmniej wszystko tak naprawdę uda mu się załatwić w jednym miejscu. Tyle dobrego, że nie czekało go jeżdżenie z jednego końca miasta na drugi, bo to zdecydowanie by mu się nie uśmiechało. Głównie przez kroki, których po prostu nie znosił, ale wyjścia też zbytnio nie miał i nie mógł ich ominąć.
— Masz coś do moich pasków? — zapytał rozbawiony. Miał ich zdecydowanie za dużo, ale był to jeden z tych dodatków, których sobie nigdy nie żałował. Lubił mieć wybór, różny materiał. Skórzane, materiałowe. Z różnym zapięciem. Od różnych projektantów. Lubił mieć wybór, a choć nie znał się na modzie zbyt mocno i nie skupiał na niej, to lubił być dobrze ubrany, a nie byle jak i w byle czym. Absolutnie jednocześnie nie miał nic do tych, którzy nosili tańsze rzeczy. Było go stać na te droższe i lepszej jakości, więc je kupował.
Na ustach Gabriela pojawił się uśmiech, a kiedy usłyszał, jak go nazwała uniósł nieznacznie brwi. Ciężko było, aby mu to określenie się nie spodobało. Jeszcze kilka dni temu by go wystraszyło. Właściwie to trochę to teraz stresowało, ale nie dał niczego po sobie poznać.
— Twój chłopak? — upewnił się zmniejszając dystans między nimi. Przynajmniej w kocu któreś z nich to powiedziało i być może teraz będą mogli w końcu przestać krążyć wokół siebie, jakby dookoła nich były kolce, których nie dało się ominąć. — Tak, twój chłopak ma za dużo siły i czasami go ponosi. Zwłaszcza, kiedy suwak nie chce współpracować. Można mu to chyba wybaczyć, co? — Kontynuował. Złapał dziewczynę za nadgarstek, kiedy się przy niej znalazł i przyciągnął do siebie. Najwyżej jej odkupi tę sukienkę, jeśli jej na niej tak bardzo zależało, ale nie byłby zdziwiony, gdyby miała w szafie dziesięć identycznych tylko w różnych kolorach.
— Nie wyobrazi. Jeśli się nie mylę to obecnie randkuje, a poza tym… przez ostatnie dni sporo się osłuchała na nasz temat. Będzie wiedziała, że to tylko przyjacielski drink.
🧡
Kilka lat temu wyobrażał sobie swoje życie zupełnie inaczej. Sądził, że będzie ono wyglądało tak, jak do tej pory. Impreza za imprezą, ledwo kontaktujący z rzeczywistością i wtedy wydawało mu się, że to jest najlepsze życie, jakie ktoś mógłby kiedykolwiek mieć. Priorytety mu się nieznacznie pozmieniały i był z tego powodu zadowolony. Co prawda to jeszcze nie oznaczało, że chciał tego, co mają wszyscy. Rodziny, dzieci, ślubu. Daleko mu było do takich planów, aczkolwiek teraz znacznie bliżej niż podejrzewał. Nie chciał już przed tym uciekać, a poza tym zdawał sobie sprawę z tego, że Tay go rozumie i jego obawy, które były mimo wszystko słuszne. Nie mógł się ich pozbyć na zawołanie, ale na pewno starał się je kontrolować. Musiał je kontrolować, jeśli nie chciał, aby pewnego dnia odwróciła się na pięcie i od niego odeszła.
OdpowiedzUsuń— Inne zastosowania? — Uniósł brew i uśmiechnął się. Kilka pomysłów już mogło mu wpaść do głowy, a gdyby tylko mieli czas to zamiast patrzeć, jak pasek oplata ją wokół pasa widział go w zupełnie innym miejscu. Ale na spełnianie fantazji będą mieli przecież jeszcze trochę czasu. Nic im nie ucieknie. Może nie do końca podobała mu się myśl, że Tay ma teraz wyjść, ale mogli się w końcu zobaczyć wieczorem i na pewno zamierzał z tego skorzystać. Nie było powodu, aby nie przyjechał. Ten wieczór, który był gwałtowny i nieprzewidywalny sprawił, że chyba oboje zaczęli nieco inaczej patrzeć na to, co było między nimi. Salvatore na pewno w przeciągu tych ostatnich dni uświadomił sobie parę rzeczy i nie chciał, aby teraz to wszystko poszło do kosza. Dobrze mu było z nią, nie musiał tego ukrywać i w zasadzie to był chętny do tego, aby zobaczyć, dokąd zaprowadzi ich ta relacja dalej. Raczej nie o samą relację się martwił, a o to, jak będzie, kiedy na co dzień pojawi się jej córka i nie będą tylko we dwójkę. Razem było łatwo, ale w trójkę? Tu z pewnością zaczną się schody, ale brunet był zdeterminowany, aby nie poddać się po pierwszej przeszkodzie. Miał jednak nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem, tak, jak oboje sobie to wymyślili. Bo z pewnością oboje mieli różne wyobrażenia co do wspólnej przyszłości. On sam jeszcze chyba jednak tak do końca nie wiedział, jak powinna ona wyglądać. I nie zamierzał spieszyć się z żadnymi decyzjami ani podejmować ich, jakby był w gorącej wodzie kąpany. Bo był, ale to nie była sytuacja, w której mógł sobie na nieprzemyślane decyzje pozwolić. Nie tak do końca.
— Nie, nie. Podoba mi się — przyznał. Dobrze, że zrobiła krok w stronę tego, aby sobie parę rzeczy wyjaśnili. Któreś z nich faktycznie musiało, a gdyby nie zrobiła tego Octavia, to najpewniej zrobiłby to Gabriel. Może nie dziś, ale z pewnością w najbliższym czasie. — Czyli, oficjalnie, tak? Jesteśmy razem? — Upewnił się. Nie, aby przez ostatnie miesiące ktoś inny się w jego życiu pojawił. Nie imprezował zbytnio, a jeśli gdzieś wychodził to był z brunetką. Nie spoglądał w stronę innych dziewczyn, choć przecież mógł, bo nie ustalili żadnych zasad, ale nie czułby się z tym dobrze. — Czemu mam wrażenie, że jak tylko wyjdziemy z mieszkania to cały Nowy Jork będzie o tym wiedział — westchnął. Pewnych rzeczy nie dało się trzymać w zamknięciu. Nawet, gdyby próbowali.
— Powoli i delikatnie nie są w moim guście, powinnaś o tym wiedzieć. Ale na następny raz postaram się nie psuć ci sukienek — obiecał. Może, jak emocje nie będą przejmować nad nim kontroli to udałoby mu się go rozpiąć bez większych problemów.
— Nie dała mi ich zbyt dużo. Powtarzała tylko, że jestem kretynem i po części muszę się z nią zgodzić, ale coś mi się zdaje, że ten tytuł już nie będzie mi po dziś potrzebny.
🧡
Kiedy Yosoo miał siedem lat, zapragnął nauczyć się jeździć na rowerze. Pomysł ten wprowadził w życie dość szybko, nie bardzo przejmując się niezbyt sprzyjającymi temu okolicznościami. Deszcz, który padał nieprzerwanie od ponad tygodnia, przyniósł ze sobą nie tylko koniec wakacji wiosennych (ostatnich, które Yosoo spędzał w ukochanej Korei). Pokrył wilgotną i śliską powłoczką każdą z możliwych powierzchni. Trawniki, skałki, nawet żwirowa ścieżka przed domem jego dziadków, mieniła się wówczas świetliście, dzięki pojedynczym, słonecznym prześwitom. Ale Yosoo nie mógł zrozumieć jeszcze, że choć jego stopy poruszały się po niej pewnie, cienkie opony dziecięcego roweru mogły nie poradzić sobie z tym zadaniem z równie dużą wprawą. Jechał powoli brukowaną uliczką, ciesząc się z tego specyficznego, błotnistego zapachu, pojawiającego się zawsze po większych opadach i z chłodu, zbierającego się na jego różowych policzkach. Szło mu całkiem dobrze, przynajmniej do czasu, gdy tracąc panowanie nad rowerem, zjechał ze ścieżki i osunął się wzdłuż niewielkiej skarpy. Zatrzymał się kilka metrów niżej, napotykając na swojej drodze fragment drewnianego ogrodzenia od gospodarstwa sąsiadów. Siła uderzenia wypchnęła z jego płuc resztki powietrza, a Yosoo pierwszy raz w życiu pomyślał o tym, że naprawdę umiera. Leżał na ziemi z szeroko otwartymi ustami, próbując zaczerpnąć tchu i poradzić sobie z palącym bólem w klatce piersiowej, ale udało mu się to dopiero chwilę później, w ramionach babki. Łagodnych i wspierających.
OdpowiedzUsuńOd kilku dni czuł się podobnie. Próbował nabrać powietrza do płuc, ale nie mógł. Miał wrażenie, że niewidzialny, mocny ucisk blokował go teraz przed tym naturalnym odruchem; jakby zapomniał o tym, jak oddychać. Czuł, że… potrzebuje pomocy. Nigdy nie przyznałby się do tego głośno, ale kierowany instynktem, szukał w głowie gotowych rozwiązań na to, by w jakikolwiek sposób spróbować poukładać rozbiegane myśli. By na nowo zorganizować to, co - na własne życzenie - porządnie skomplikował.
Może nie powinien dziwić go fakt, że nogi same poniosły go w tak dobrze znanym i bezpiecznym kierunku, sprawiając, że niedługo po wyjściu z domu, stał pod tymi konkretnymi drzwiami, czekając na jakikolwiek sygnał życia, docierający ze środka. Na najmniejszy choćby znak, że istniały jeszcze takie miejsca w Nowym Jorku, gdzie był szczerze mile widziany. Chciał znaleźć się przy kimś, komu ufał, kogo lubił i kto nie oceniał go przez pryzmat popełnianych błędów (nawet jeśli te okazywały się katastrofalne w skutkach).
Kiedy Octavia uchyliła drzwi, nie czekał na zaproszenie, tylko wślizgnął się szybko do środka i oparł o ścianę, składając dłonie w geście niewypowiedzianej jeszcze prośby.
— Oszczędźmy sobie tego momentu, kiedy pytasz, co tu robię, a ja wymyślam jakieś żałosne kłamstwo, dobrze? — zapytał, posyłając jej błagalne, tak nietypowe dla siebie zresztą, spojrzenie. — Potrzebuję skupić się na czymś, co, dla odmiany, nie doprowadzi mnie do szaleństwa. Powiedz, że mogę zostać.
[Zajęło mi to trochę, ale mam nadzieję, że taki początek może być >.<]
Yosoo
Życie nieustannie się zmieniało i Gabriel musiał przywyknąć do tego, że nie każdy dzień będzie taki sam. A zwłaszcza od teraz, skoro podjęli świadomą decyzję, aby być razem. Jakoś nadal to do niego nie docierało i najpewniej zajmie mu to trochę czasu, zanim w pełni ogarnie co właśnie miało tutaj miejsce. Nigdy nie brał pod uwagę tego, że mógłby wrócić do Octavii. Nie rozstali się w najlepszych warunkach, raczej dość niespodziewanie i w gniewie, więc tym bardziej nie podejrzewał, że dziewczyna byłaby do tego chętna. Mogli jednak śmiało powiedzieć, że żadne z nich nie spieszyło się z podjęciem tej decyzji. Potrzebowali trochę czasu na to, aby się do siebie znów zbliżyć. Może nie czekali jakoś wybitnie długo, zanim nie wpadli sobie w ramiona, ale podjęcie jakiejkolwiek innej decyzji przyszło im z opóźnieniem. I był wdzięczny, że jedno nie pospieszało drugiego. Tak zdecydowanie było lepiej, kiedy mogli na swoich zasadach uzgodnić ich wspólną przyszłość.
OdpowiedzUsuńTo brzmiało abstrakcyjnie. Wspólna przyszłość. Jego i Octavii. Życie naprawdę lubiło zaskakiwać, a coś czuł, że przed nimi było jeszcze sporo tych niespodzianek.
Przechylił lekko głowę na bok, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmieszek. Naprawdę nie spodziewał się tego akurat dziś, ale był wdzięczny, że ich kłótnia poszła w tym kierunku. Tak było zdecydowanie lepiej. Jakby ktoś zdjął z jego ramion ciężar, który od długiego czasu mu ciążył. Poniekąd właściwie tak właśnie było, martwił się tym co będzie, zastanawiał jakich słów użyć, aby o tym z dziewczyną porozmawiać, czy nie skrzywdzi jej, jeśli jednak nie będzie chciał wejść z nią w związek. Jasne, że by skrzywdził, ale teraz to już nie miało znaczenia. Oboje zdawali się być pewni tego, czego chcą od życia, a jak nie od życia, to od samych siebie.
— To zmiana statusu jeszcze istnieje? — zapytał rozbawiony. Pozbył się Facebooka dawno temu, a na Instagramie chyba takiej opcji nie było. Poza tym, Plotkara zapewne zrobi to za nich. Nie mógł się wręcz doczekać, aż jakieś ich zdjęcie wypłynie na światło dzienne. Mogli niby wrzucić na Instagrama relację, ale po co? Ludzie już się domyślali, a oni nie musieli przecież nic z tym robić. Niech żyją domysłami, kłócą się w komentarzach kto ma z nich rację, czy są team Gabriel czy wciąż może team Jackson, choć to było akurat bez sensu. — Wiesz co, niech gadają. Przynajmniej raz będzie o czymś miłym — odparł. Ujął podbródek brunetki, aby unieść jej głowę delikatnie do góry, a następnie złożył na jej ustach pocałunek. Cholera, naprawdę się cieszył, że poszli w tym kierunku. Nie chciał się z nią rozstawać, taka była prawda. Spodobało mu się to, że miał ją obok siebie niemal każdego dnia, że kiedy zasypiał mógł ją objąć i przy niej zasnąć. Więcej mu naprawdę nie było do szczęścia już potrzebne.
— Dobrze, odkupię cokolwiek będziesz chciała — obiecał z uśmiechem. Nie mógł przestać się jakoś teraz uśmiechać. Było mu dobrze, pomimo nieprzyjemnych wiadomości z rana to teraz było znacznie lepiej. — A w innych kwestiach też nie będziesz łaskawa? Czy to tylko dotyczy popsutych zamków w sukienkach? — zapytał. Musnął palcami jej plecy, a po chwili zacisnął je na jej biodrze. — Tak, ona będzie chętna do tego, aby o mnie pogadać. Zwłaszcza, jak zrobię coś głupiego — mruknął i przewrócił oczami.
— Wszystkie nasze kłótnie powinny się kończyć w ten sposób — zaśmiał się. Przez chwilę nad czymś myślał, zanim jego uwaga znów skupiła się na brunetce. — Masz ochotę na przejażdżkę?
🧡
Mówiąc całkowicie szczerze i bez większych ogródek, odkąd rozstał się z Octavią pod apartamentowcem wymyślał różne scenariusze, których mógłby użyć, aby jednak nie jechać do niej wieczorem. Miał tę świadomość, że będzie tak Ayla, że nie będą we dwoje i że ten wieczór będzie zupełnie inny od tych, które mieli wcześniej. Przez parę godzin, kiedy był w studiu mógł się co prawda skupić na nieco innych rzeczach, ale koniec końców i tak wracał do tego co miało nastąpić wieczorem. Może nie powinien był się nakręcać, ale nie potrafił jednocześnie przestać. Z jednej strony wiedział, że będzie w porządku, bo przecież nie zostanie z tym dzieckiem sam i Octavia będzie cały czas obok, a z drugiej jakoś to do niego wcale nie docierało. Miał ochotę to odwołać, ale ostatecznie zdusił w sobie wszelkie wątpliwości. Był pewien Octavii i tego, że chce z nią spróbować stworzyć związek, a szło za tym jednocześnie to, że musiał również być pewien Ayli. Nawet jeśli miałoby mu zająć chwilę, zanim się do dziewczynki przekona. I ona chyba do niego też musiała się przekonać. W końcu jakby nie patrzeć to Gabriel będzie dla niej obcą osobą, którą widziała może z parę razy, a to i tak przelotem. Zdecydowanie musiał przestać się tym tak bardzo martwić. Do niczego przecież nie był zmuszany i sam podejmował decyzję, aby wejść w związek z dziewczyną, która już ma dziecko.
OdpowiedzUsuńNie za bardzo wiedział, jak ma się do tego wieczoru przygotować i czy coś powinien robić. Ostatecznie jednak nie chciał pojawiać się z pustymi rękami, więc po raz chyba pierwszy w swoim dorosłym życiu, odwiedził sklep z masą zabawek dla dzieciaków. I był z lekka przytłoczony tym wszystkim. Lubił budować lego, nawet jakieś tam zbierał, ale zwykle zamawiał je online. Wszędzie była masa zabawek, pluszowych maskotek i całej reszty. Długo krążył po sklepie zanim został przyłapany przez pracownicę, która chętnie pokazała mu zabawki odpowiednie do wieku Ayli. Ostatecznie zdecydował się kupić dla niej żabkę, która miała z jakieś trzydzieści centymetrów wysokości. Wyglądała całkiem w porządku, no jak maskotka. Nie był pewien czy to dobry wybór. Najwyżej jej nie polubi i tyle, co więcej gorszego mogłoby się wydarzyć? Wrócił jeszcze do siebie na trochę, wziął długi prysznic i zmienił ciuchy, nakarmił węże, siebie przy okazji też, a i tak jeszcze zostawało mu sporo czasu do wyjścia. Wyszedł jednak wcześniej, wstąpił po drodze na kawę i zrobił dobrze, bo i tak okazało się, że utknął w korku. Czuł się tak, jakby właśnie jechał na sprawdzian. Bardzo trudny, na który się nie nauczył. Wszystkie ściągawki zostały mu odebrane, a ta namalowane na dłoni się rozmazały. Żaba siedziała na miejscu pasażera i wyglądała na bardzo zadowoloną z siebie.
Im był bliżej drzwi, tym bardziej zdenerwowany się robił. Poniekąd rozumiał, że sam jest sobie winien, ale naprawdę ciężko było się nie nakręcać. Trzymał w dłoniach pluszową żabę, myślał czy jednak nie zrezygnować, ale te myśli zniknęły w zasadzie w chwili, w której brunetka otworzyła drzwi. Przywołał na twarz lekki uśmiech.
— Czy ja właśnie ją rozczarowałem? — spytał, kiedy dziewczynka najwyraźniej oczekiwała kogoś zupełnie innego, a dostała… cóż, jego. Dobra, da sobie przecież radę. To była tylko mała dziewczynka, która pewnie tak samo się stresowała widząc nowe osoby. — Może to nie baba, ale mam coś dla niej — dodał i podniósł pluszową żabę, którą wyciągnął w stronę dziewczynki. Zaciekawiony, czy mała w ogóle po nią sięgnie.
— To było w porządku. Jak było w żłobku? — spytał. Naprawdę nie sądził, że kiedykolwiek prowadziłby z kimś taką rozmowę, a tu proszę.
🧡
Jego dyskomfort nie był tak naprawdę niczym, czego nie dałoby się przezwyciężyć. Powtarzał sobie, że znajdował się często w sytuacjach znacznie gorszych niż ta obecna. W końcu nie zostawał z nią sam na sam, a tylko mieli się lepiej poznać. Może to nie zmieniało zbyt wiele, ale na pewno czuł się minimalnie lepiej. Gdyby go nagle z nią zostawiła to z pewnością już szukałby profesjonalnej opiekunki czy kogokolwiek, kto wiedział, jak takimi małymi ludźmi się zajmować.
OdpowiedzUsuń— Brzmi faktycznie jak ciężki dzień dla malucha — odparł. Czy tak było? Szczerze nie miał bladego pojęcia, ale nowe doświadczenia męczyły nawet dorosłych, więc co miała do powiedzenia taka mała istota? W dodatku, która jeszcze nie wszystko rozumie i najpewniej nie do końca ogarniała, gdzie się właśnie znajduje. Nie wyglądała jednak, jakby dzień poza domem był dla niej bardzo męczący. Co prawda na pierwszy rzut oka dziewczyna wydawała mu się nieśmiała, ale to jak podbiegła do zabawek mówiło mu, że raczej ma w sobie jeszcze sporo energii, której nie udało się jej spożytkować w żłobku razem z innymi maluchami. Gabriel przyglądał się małej z lekkim uśmiechem, jakoś nie do końca dowierzając, że to właśnie tak wygląda jego wieczór. Uniósł nieco brew, kiedy dziewczynka się odezwała ponownie. Tak, jak pierwsze słowo było dość łatwe do odgadnięcia, bo chodziło jej zapewne o mamę Octavii lub babcię, tak drugiego nie wiedział z czym skojarzyć. — Czym jest aba? — spytał. Przydałby mu się słowniczek wszystkich słów, którymi posługiwała się dziewczynka, aby jakoś się z nią dogadać. Ale i tak miał wrażenie, że mogliby napotkać parę przeszkód. Ale póki Octavia była obok to chyba nie miał się o co martwić.
Zostawił na wieszaku w przedpokoju kurtkę i buty zanim ruszył za brunetką do kuchni. Pojęcia nie miał, jak ten wieczór się potoczy dalej. Czy zostanie na noc czy wyjdzie po jakimś czasie, ale nie chciał się teraz zadręczać tymi pytaniami. Po prostu chyba najlepiej będzie, aby zobaczył, gdzie to wszystko pójdzie i co się wydarzy. Zapewne jeszcze będzie musiało minąć trochę czasu zanim się przyzwyczai, ale to był pierwszy raz, który jak na początek rozpoczął się całkiem nieźle.
— Wspomniałem i jest chętna, ale dała mi też do zrozumienia, że mnie tam nie chce — odpowiedział z lekkim uśmiechem. Salvatore podejrzewał, że jego przyjaciółka ma ochotę na to, aby obrobić mu tyłek z Octavią i nie chce, aby był tego świadkiem. Nie, aby jego obecność jej w tym przeszkadzała, ale jeśli go nie będzie to nie miałby możliwości przerwać, a siedząc obok z pewnością prędzej niż później by zareagował i starał się nie doprowadzić do tego, aby Nikkie powiedziała o parę słów za dużo. Zaraz jednak jego uwaga przeniosła się na małego człowieka. Była taka niewielka w porównaniu do niego. — Ee… jest ładny — powiedział niepewnie, kiedy odbierał od niej pluszaka, którego, chyba, chciała, aby Salvatore teraz miał.
— Co ja mam z tym zrobić? — zapytał. Był kompletnie zielony, nie wiedział, co ma robić i jak w ogóle się zachować. Miał ją wziąć na ręce? Nie, to byłby idiotyczny pomysł. Miał z nią pogadać? Ale raczej by się nie dogadali. — Nie dziwię się, że jest ulubiony. Jest… miękki i pluszowy — mruknął pod nosem. Zerknął na dziewczynkę, w razie, gdyby zaraz chciała z powrotem swoją ulubioną przytulankę. Może tylko miał chwilę potrzymać i ją zaraz oddać? — Musisz mi chyba dać jakieś instrukcje.
🧡
— Domyślam się, że ma charakterek — powiedział z lekkim uśmiechem. Patrząc na to jakich miała rodziców to raczej nie będzie z nią łatwo miała Octavia, a raczej oni nie będą mieli łatwo. Właściwie to Gabriel nie wiedział, jaka rola tak naprawdę mu w tym wszystkim przypadnie. W żadnym wypadku nie chciał, aby ktokolwiek sobie pomyślał, że próbuje przywłaszczyć sobie dziecko kumpla. To przecież nie o małą się rozchodziło. Był jednak świadom tego, że skoro zdecydował się na związek z Octavią i jeśli będzie się rozwijać tak, jak każdy prawidłowy związek powinien to w końcu stanie się dla Ayli kimś więcej niż tylko chłopakiem jej mamy. Po cichy cieszył się, że przed nim jest jeszcze masa czasu zanim będzie musiał podejmować trudne decyzje i w jakikolwiek sposób ingerować w życie małej. W końcu równie dobrze Tay mogła tego nie chcieć, a Gabriel nie zamierzał wciskać na siłę jej własnych poglądów. Zwłaszcza, że i tak nie miał żadnych i na dzieciach się zwyczajnie nie znał, więc to byłoby wręcz idiotyczne, aby próbował w jakikolwiek sposób ojcować małej, gdy jego pojęcie o rodzicielstwie było na zerowym poziomie.
OdpowiedzUsuń— Okej, to raczej nie powinno być ciężkie w zapamiętaniu — odparł.
W snach nie podejrzewał, że znajdzie się w takiej sytuacji. Było dziwnie, ale i na swój sposób przyjemnie. Prędzej można byłoby go znaleźć w klubie niż w mieszkaniu z dzieckiem. To zdecydowanie nie była sytuacja, która kiedykolwiek miała wydarzyć się w życiu młodego mężczyzny. Zawsze sądził, że będzie prowadził raczej samotny tryb życia. I prawdę mówiąc to mu taka wizja nie przeszkadzała. Pasowało mu to nawet na swój sposób. Ale jak wiadomo życie lubi się zmieniać, a w jego zaszło naprawdę bardzo wiele zmian. Na niektóre z nich jeszcze nie był gotów, ale podchodził do nich z otwartym umysłem chcąc po prostu zobaczyć, dokąd go to zaprowadzi.
Wziął głębszy oddech, kiedy dziewczynka znów się odezwała. Nie mógł się jej bać ani relacji z nią, to było zresztą idiotyczne. Ale faktycznie tak było, trochę się tego wszystkiego po prostu bał. Może nie powinien, ale inaczej teraz nie potrafił. Kucnął przy Ayli i lekko się do niej uśmiechnął. Nie miał większego problemu, aby dostrzec w niej znajome rysy Octavii czy Jacksona. Bez wątpienia ta mała była ich wierną kopią i zabrała sobie najlepsze geny rodziców.
— A jakie zwierzaki jeszcze masz, co? — zapytał. Nawet ton jego głosu się zmienił, czego się nie spodziewał w ogóle. Najwyraźniej czekało go jeszcze kilka różnych niespodzianek. Ta cała sytuacja była dziwna i zaskakująca. — Oć to znaczy chodź? — spytał podnosząc głowę w górę, aby spojrzeć na Octavię, kiedy Ayla klapnęła przed nim na podłodze.
— Nie, nic nie potrzebuję — odparł, kiedy zapytała się o picie. Może przydałoby mu się coś mocniejszego, ale picie w towarzystwie dziecka wydawało mu się zwyczajnie nieodpowiednie. — Po prostu mam się pobawić? Tay, nie miałem zabawki w rękach, odkąd skończyłem jedenaście lat. Nie umiem się bawić. A na pewno nie z dziećmi — mruknął pod nosem.
Ostatecznie i on usiadł na podłodze, nie wiedząc kompletnie co ma ze sobą zrobić, jak się zachować, ale uznał, że po prostu zacznie robić to, co dziewczynka. Szukał w głowie teraz scen z filmów, gdzie były dzieci i jak aktorzy się z nimi bawili, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Nic co mogłoby mu jakoś pomóc.
— Nikkie z pewnością się spodoba ten pomysł, tylko wiesz, nie za często. Co by ci za dużo głupot nie nagadała, a ma długi język i bujną wyobraźnię — dodał lekko rozbawiony.
🧡
— To brzmi jak kłopoty. — Nawet nie pytał, a po prostu stwierdzał. Wychował się z Jacksonem w końcu na jednym podwórku. Poznali się pierwszego dnia w prywatnym przedszkolu, kiedy tylko rodzina Gabriela przeprowadziła się do Nowego Jorku. Od tamtej pory byli niemal nierozłączni, a nawet te kilka lat spędzone w Europie nie sprawiły, że ich kontakt się zmniejszył. Tak się stało dopiero niedługo po jego powrocie do miasta. Gabriel jednak utwierdził się w przekonaniu, że gdyby tylko mieli czas to wszystko by sobie wyjaśnili, ale nie mógł nic na to już poradzić. Wiedząc też jaki Howard był za dzieciaka mógł sobie wyobrazić, jaka może być Ayla. Brał pod uwagę to, że miała w końcu w sobie też spokojniejsze geny Octavii i być może te okażą się mocniejsze. Cóż, tak zdecydowanie byłoby o wiele łatwiej, ale chyba póki co tym się martwić nie musiała. Zwłaszcza, że dziewczynka wciąż była bardzo mała i w końcu tak naprawdę wszystko zależało od wychowania. Problem polegał w rówieśnikach, którzy potrafili bez problemu nawet świętego sprowadzić na złą drogę. A oni sami byli tego dobrym przykładem, bo w końcu żadne z nich tak naprawdę nie było ani dobre, ani złe. Balansowali na granicy, choć teraz było już nieco inaczej.
OdpowiedzUsuńWieczór spędzony w towarzystwie dwulatki to nie było coś, czego Gabriel się po sobie spodziewał. Prędzej powinien być teraz w klubie z jakąś dziewczyną, wlewać w siebie alkohol, może coś łyknąć na rozluźnienie lub zapalić. Chociaż nie, teraz jego wieczór by tak nie wyglądał. Jeśli nie byłoby go tutaj, byłby w mieszkaniu i nie robiłby nic ciekawego. Raczej wypiłby piwo, może zapalił, aby się faktycznie rozluźnić, ale na pewno nie szykowałby się na szybki numerek w łazience z jakąś nieznajomą dziewczyną. Chyba śmiało mógł powiedzieć, że jednorazowe skoki w bok miał już za sobą.
— Jestem pojętym uczniem — odparł rozbawiony, przyjął kolejną zabawkę od dziewczynki. Nadal co prawda nie wiedział, jak ma się bawić i na czym zabawa ma polegać z dzieckiem, ale to nie było ważne. Ayla wydawała się być zadowolona, a to było najważniejsze w tej chwili. Powoli też czuł się pewniej. Trochę może bał się tego, że się wygłupi, zrobi coś nieodpowiedniego, ale co takiego miałoby się stać, aby faktycznie zrobił z siebie głupka? Chyba każda zabawa z dzieckiem z boku musiała wyglądać głupio dla osób trzecich, a Tay w końcu dobrze wiedziała jak i z czym to się je, więc nawet nie brał pod uwagę tego, że mogłaby rzucać złośliwe komentarze.
— Może Ayla nie wpadnie na pomysł robienia operacji na pluszakach. Wydają się… miłe — powiedział i zaśmiał się pod nosem. Może teraz jej to nie wpadnie do głowy, ale kto wie co będzie za jakiś czas. — Nawet nie pamiętam w co się bawiłem. Zabawek zawsze było wiele, ale nic konkretnego mi się nie przypomina — dodał. Nie było co ukrywać, że w ich kręgach dzieci raczej nie miały normalnego dzieciństwa. Od małego biegali po bankietach, musieli dobrze się wypowiadać i zabawiać gości, a raczej dzieci gości swoich rodziców.
Gabriel spoglądał na Tay zabawiającą Aylę i sam również lekko się uśmiechnął. To wydawało się proste, ale w jego oczach wcale takie nie było. Było to raczej trudne, ale to w końcu był jego pierwszy raz, miał prawo jeszcze nie wiedzieć, jak się za to zabrać.
Nawet się nie poruszył, kiedy dziewczynka do niego podeszła i z uwagą oglądała rękę pokrytą tatuażami. Nie potrafił się nie uśmiechnąć. Chyba nigdy wcześniej żaden maluch nie miał okazji oglądać jego tatuaży.
— Ma gust dziewczyna — powiedział. Obserwowanie tej małej istotki było fascynujące i dziwne na swój sposób. Pozwolił jej małymi rączkami na dotykanie skóry pokrytej tuszem, co musiało pewnie dla niej być nowym doświadczeniem.
— Mam zamiar ograniczyć Nikkie, nie ciebie. Powiedzmy, że bywa nieprzewidywalna.
🧡
Faktycznie, opieka nad Aylą mogła okazać się kłopotliwa, jeśli ta mała dziewczynka posiadała większość genów swojego ojca. Nie było co ukrywać, że znał się na dzieciach, ale sądził, że większość tak naprawdę zależy od wychowania. On i Jackson byli raczej zostawieni sami sobie, więc nic dziwnego, że nie do końca udało im się wyrosnąć na odpowiednich ludzi. Z Octavią było w końcu inaczej. Miała dwójkę rodziców, którzy poświęcali jej uwagę i wszystko wskazywało na to, że brunetka również zamierzała to samo przekazać swojej córce. Jakoś tak mimo wszystko nie spodziewał się, że brunetka mogłaby zostawić wychowanie Ayli w rękach kogoś innego lub nie przejmować się jej wychowaniem wcale i mieć podejście, a co to będzie, to będzie. Trochę podziwiał ją za to wzięcie odpowiedzialności. Sam w końcu znalazł się w podobnej sytuacji, ale w przeciwieństwie do dziewczyny nie chciał nawet myśleć o tym, że w jego życiu miałoby pojawić się dziecko. I nie żałował, choć zapewne nie każdy by przychylnie spojrzał w jego stronę po takim wyznaniu, ale to był ciężki okres. Ledwo co wyszedł z odwyku, próbował jakoś stanąć na nogi. Oficjalnie nie wiedział co jego ojciec zrobił z Amandą, gdzie ją odesłał i ile od niego dostała pieniędzy za niedogodności, które ją spotkały i właściwie to szczegóły dotyczące tamtych miesięcy nieszczególnie go interesowały. Było mu to właściwie nawet bardziej niż obojętne.
OdpowiedzUsuńPrzeszłości zmienić nie mógł, a w zasadzie to nawet nie chciał jej zmieniać. Mógł popracować za to nad przyszłością, a tę chciał mieć trochę lepszą i chwilowo był na dobrej drodze do tego. Siedział na podłodze z małą dziewczynką, która obserwowała jego przedramię zapełnione tuszem i zachwycała się tatuażami. To było niezwykle fascynujące.
— Wezmę to za dobry znak, skoro się aż tak mną zainteresowała — odpowiedział. Musiał zrobić na niej naprawdę dobre wrażenie, skoro tak bardzo pochłonęło ją oglądanie jego tatuaży. To naprawdę było urocze, nawet trochę śmieszne, ale mógłby się chyba do tego przyzwyczaić. To było nietypowe, dość dziwne uczucie, ale przyjemne. W bardzo pokręcony sposób było przyjemne. — Spokojnie, jak będzie miała ochotę na obrazki to jej ogarniemy jakieś — zapewnił. Devon, kumpel ze studia, miał dzieciaka. Co prawda był starszy od Ayli i Gabrielowi łatwiej było z nim się dogadać, bo miał osiem lat, ale kiedy czasami wpadał z Devonem to ktoś mu zwykle przykładał kalkę i odbijał wybrany przez dzieciaka wzór. Spokojnie mogliby coś wymyślić, jeśli Ayla zamarzy sobie obrazki na skórze.
— Obie jesteście nieprzewidywalne i sądzę, że Nowy Jork może nie być gotowy na zestawienie was razem — dodał rozbawiony. Ich wspólne wyjście z pewnością mogłoby wielu osobom zapaść w pamięć, a już na pewno zapadłoby jemu. Nawet jeśli nie byłby tam obecny, to konsekwencje tego wieczoru i tak by go dosięgnęły. — Znalazła się niszczycielka dobrej zabawy — zaśmiał się pod nosem, kiedy złapała Aylę, aby ta jej nie uciekła. Ale zdecydowanie nie chciałby być na miejscu brunetki i usypiać dziecko. Jak to się w ogóle robiło?
— Pa, pa. — Odmachał dziewczynce. W myślach pokręcił głową. Pa, pa? Od kiedy takie słowa opuszczały jego usta? — Jasne, nie spiesz się. Poradzę sobie.
🧡
W międzyczasie Gabriel faktycznie rozgościł się w apartamencie. Co prawda nie wiedział zbytnio, co ma ze sobą zrobić. Dorwał się do barku brunetki robiąc sobie drinka, aby jakoś czas mu upłynął. I czuł, że zwyczajnie go potrzebuje po dniu, który miał. Wydarzyło się naprawdę wiele. Wciąż w głowie miał to, co powiedział mu ojciec i rozmyślał nad sytuacją związaną z jego matką. Niezbyt chciał do tego wracać, ale z jakiegoś powodu nie potrafił się też całkiem odciąć od tego. Wiele wydarzyło się też między nim, a Octavią i chociaż to były dobre rzeczy, to również były one nieco przytłaczające. I do tego doszedł jeszcze wieczór w towarzystwie Ayli. Dziewczynka okazała się być całkiem w porządku, choć zdawał sobie sprawę, że to było dopiero pierwsze spotkanie i tak naprawdę jej nie znał, ale jak na pierwszy raz to poszło nieźle. Chyba śmiało można było stwierdzić, że się polubili. Gabriel nie spodziewał się, że mógłby polubić tak małe dziecko, ale chyba właśnie się to stało. Ayla zdawała się być oczarowana jego tatuażami, pokazała mu swoje ulubione pluszowe misie i byli na dobrej drodze do tego, aby nawet stać się dobrymi kumplami. Chciałby się z nią zaprzyjaźnić, o ile można było mówić o przyjaźni w tej relacji. W każdym razie, Gabriel po prostu chciał tylko tego, aby go zaakceptowała. Bo jednak, mimo wszystko, w tej sytuacji to uczucia tej małej dziewczynki powinny liczyć się przede wszystkim w tej sytuacji. Ale zdawała się być zadowolona, a to był już dobry znak. Prawdopodobnie wraz z kolejnymi spotkaniami będzie lepiej. Tego co prawda nie mógł być pewien, ale chciał wierzyć, że tak właśnie będzie.
OdpowiedzUsuńZajął miejsce w salonie na kanapie i przeglądał zawartość platform stramingowych, aby poszukać czegoś do obejrzenia. Telewizja nie miała nic właściwie do zaoferowania, więc ostatecznie włączył pierwszy z brzegu odcinek Zabójczych Umysłów, aby jakoś zabić czas oczekiwania na brunetkę. Dokończył w międzyczasie drinka i był już w połowie odcinka, kiedy dziewczyna się pojawiła.
— Myślałem, że jesteśmy dziś nudnymi dorosłymi, którzy nie mają planów na wieczór — odparł z lekkim uśmiechem. Poniekąd tak właśnie przecież było. Dziecko spało, oni mieli teraz czas dla siebie i nie zapowiadało się na to, aby ich plany miały się drastycznie zmienić. A zaledwie parę lat temu nagle by uznali, że chcą iść na imprezę o dwudziestej drugiej i zaczęliby się szykować. Teraz były marne szanse, że coś podobnego będzie miało miejsce. Ale nie przeszkadzało mu to. Właściwie to w dziwny sposób nawet mu odpowiadało spędzanie czasu w nudny sposób. W końcu sam zrobił się nudny w ostatnich miesiącach. Co prawda jego nuda nie uwzględniała dwulatki, ale wciąż nie robiłby nic ekscytującego.
— Gotowe ciasto na pizzę? Nie wiem czy moja włoska dusza to przeżyje — powiedział zniesmaczony. A po prawdzie to mu to nie przeszkadzało, ale lubił się z nią droczyć i nie chciał sobie tego teraz odmawiać. — Tak, trochę się rozproszyliśmy wtedy — zaśmiał się. Prawie tego nie żałowali, gdyby nie fakt, że przerwała im jej siostra, a potem nastrój już niekoniecznie wrócił. — Zrobimy pizzę. W zasadzie to coś bym zjadł, może tym razem dokończymy robienie jedzenia.
Podniósł się z kanapy i wyciągnął rękę w stronę brunetki, a kiedy ją ujęła przyciągnął ją do siebie.
— Coś mi mówi, że nie odmówisz jej tych obrazków. Ciężko byłoby powiedzieć tej buźce nie — stwierdził rozbawiony. Gabriel nie był pewien, czy Ayla była świadoma tego, że może wykorzystywać swój urok po to, aby coś osiągnąć, a jeśli nie, to wszystko było przed nią i z pewnością nieraz z tego skorzysta. — Dobrze, cieszę się. Też ją polubiłem. Wydaje się… nie wiem, ale jest fajna.
🧡
Wcześniej miał już nudne wieczory, bo kto ich nie miał, prawda? Jednak ten się wyróżniał pod każdym względem. Podczas poprzednich dziecko nie spało za ścianą, nie było nigdzie rozrzuconych zabawek. Miał jedynie swój, dorosły bałagan, który najczęściej składał się z pudełek po pizzy. Ten wieczór był inny, dziwny i niespodziewany. A jednocześnie mu się podobało. Zmiany w końcu nie były złe, wręcz przeciwnie. Były dobre i potrzebne, a Gabriel musiał się po prostu przyzwyczaić do tego, że w jego życiu teraz zajdą bardzo spore zmiany. Cieszył się, że Tay była wyrozumiała i nie zmuszała go do niczego. Okazała się być bardziej wyrozumiała niż początkowo myślał. W końcu nie musiała mieć już sił do tego, aby mierzyć się z facetem, który nie jest w stanie zająć się dzieckiem i ma wątpliwości co do tego, czy faktycznie je chce. Może miał o tyle łatwiej, że to nie było jego dziecko, ale wciąż mogła być podobnym zachowaniem zmęczona. Nie zdawało się jednak, że tak jest i cóż, Salvatore chyba był wdzięczny za to, że w taki sposób do wszystkiego podeszli.
OdpowiedzUsuń— Nie skomentuję tego. Jak chcesz się starzeć to śmiało, ale mnie trzymaj od tego z daleka — zaśmiał się. Nudne wieczory nudnymi wieczorami, ale nie zamierzał gnić przez resztę swojego życia w mieszkaniu. Zbyt wiele go czekało, aby już teraz się poddał. Jasne, że zdawał sobie sprawę z tego, że to były jedynie żarty między nimi. Jednak jeszcze nie chciał takiego życia. Poza tym, wątpił, że przy ich stylu życia nawet na starość będą mieli czas na teleturnieje. Wątpił, aby jego dziadkowie mieli jakieś. Zdawało mu się, że oboje pomimo wieku nadal są bardzo aktywni. Dziadek w końcu ogarniał hotele we Włoszech i Europie, latał i doglądał wszystkiego, uczestniczył w spotkaniach, dalej podejmował ważne decyzje. Prowadząc podobne biznesy ciężko raczej było o spokój.
— Wiesz co, jak tak zrobisz to zacznę rozważać wyplątanie się z tego związku — powiedział. Niby żartem, a niby na serio. Rozumiał wszystko, ale ananas? To nie szło w ogóle w parze z pizzą i smakowało obrzydliwie. Nie potrafił zrozumieć, jakim cudem ludziom to smakuje. To zdecydowanie było jedno z gorszych połączeń jedzeniowych, jakie Gabriel miał okazję przetestować w swoim życiu.
Brunet przeniósł spojrzenie na dziewczynę i lekko się uśmiechnął. Mówiąc o tym, że być może teraz uda im się dokończyć nawet nie pomyślał o tym, jak mogłaby to odebrać. Prawdę mówiąc to nic złego nie chodziło mu po głowie, ale szybko podłapał to o czym pomyślała dziewczyna. Objął ją w pasie, kiedy go niego podeszła, a dłonie zsunął na pośladki brunetki.
— Lubię się z tobą rozpraszać — mruknął. Westchnął, kiedy się odsunęła, ale zaraz przyciągnął ją do siebie z powrotem. Faktycznie był głodny, a skoro już wspomniała o pizzy to nie chciał z niej rezygnować, ale to nie oznaczało, że nie chciał się z nią trochę jeszcze podrażnić. — I co, myślisz, że możesz tak mnie zaczepiać, a potem sobie pójść? — mruknął. Ujął jej podbródek w place i uniósł głowę lekko do góry. Zsunął spojrzenie z jej oczu na pełne usta. Nie minęła chwila, jak złączył ich usta w pocałunku i naparł na ciało brunetki. Przekręcił ją w stronę blatu, po czym podniósł, jakby nic nie ważyła i na nim posadził, a jej nogi zarzucił na swoje biodra.
🧡
Gdyby chciała dziś pociągnąć temat jego matki istniało prawdopodobieństwo, że by się pokłócili. Gabriel nie mówił o niej zbyt wiele, właściwie to unikał tematu, jak tylko mógł. Zwłaszcza, że nieszczególnie chciał dzielić się swoimi emocjami z innymi. Musiał sam najpierw przetrawić to wszystko, a dopiero potem ewentualnie z kimś o tym porozmawiać, ale chwilowo Salvatore wątpił, że chciałby komukolwiek mówić co czuje. Nie cieszył się, że Morena wychodziła. Właściwie to ta informacja była mu zbędna do życia. Nie zamierzał odnawiać z nią kontaktu, nadrabiać ostatnich lat. Dla niego już nie istniała i byłoby bardzo dobrze, gdyby to zostało.
OdpowiedzUsuńSprawa z Aylą również była skomplikowana, ale zrobił już pierwszy krok w tym kierunku, Miał za sobą spotkanie z dziewczynką, które przebiegło całkiem sprawnie. Co prawda wciąż był bardzo niepewny, nie wiedział, jak się zachować i zwyczajnie trochę go to przerażało, ale przynajmniej nie stał w miejscu. Może nigdy nie będzie gotów na to, aby stać się dla niej ojczymem, ta myśl była naprawdę dziwna i nijak nie pasowała do Salvatore. On miałby być dla kogoś przykładem? Dbać o to, aby z małego człowieka wyrósł porządny człowiek? Gdyby był zostawiony sam sobie to z pewnością z młodej nie wyrosłoby nic dobrego. Przynajmniej miała Octavię, która z pewnością nie dopuści do tego, aby ta mała obrała złą ścieżkę w życiu.
— Dobrze, że ta starość jest jeszcze na długo przed nami — mruknął. Nie zamierzał wybierać sobie teraz żadnego ulubionego teleturnieju, chodzić wcześnie spać, choć to akurat polubił, ale chodziło o ogół sytuacji, tylko dlatego, że jego życie stało się nieco poważniejsze. Nadal chciał być sobą, zaliczyć od czasu do czasu jakąś dobrą imprezę. Ludzie w końcu potrafili pogodzić życie rodzinne z osobistym, tym nieco bardziej rozrywkowym i podejrzewał, że im się to również uda.
Ułożył dłonie na udach brunetki i przesunął nimi w górę, lekko się przy tym uśmiechając.
— A ty wnerwiałabyś kolejnego Włocha ananasem na pizzy? — mruknął. Potrafił sobie to wyobrazić, ale nie do końca chciał. Przede wszystkim dlatego, że nie podobała mu się myśl, że ktoś miałby być na jego miejscu i dotykać ją w taki sposób, w jaki robił to on. Chciał być jedynym facetem, który ją dotyka, całuje. Nie lubił się dzielić i nie zamierzał tego robić. Nawet, jeśli to tylko miało być w myślach.
Przewrócił oczami, ale Octavia miała rację. Zdecydowanie za łatwo tracił kontrolę, gdy znajdowała się w pobliżu. Ale czy było w tym coś złego? Raczej nie, a nawet jeśli to naprawdę nieszczególnie go to interesowało. Łatwo było przy niej się zapomnieć, skupić na fizycznych potrzebach, zarówno własnych, jak i jej. A cały świat zostawić za sobą.
Westchnął bezgłośnie, kiedy się odchyliła. Powstrzymał chęć przybliżenia się do niej, jakby faktycznie zastanawiał się czy chce teraz przyszykować jedzenie czy może skupić się na brunetce. Najlepiej by było, gdyby mógł robić obydwie rzeczy na raz. Ale to było niemożliwe.
— Kto powiedział, że nie jestem? Może po prostu lubię odwlekać pewne rzeczy na później, aby potem się nimi lepiej delektować? — mruknął z uśmiechem. Objął ją w talii i przyciągnął bliżej siebie. Przechylił lekko głowę na bok, przyglądając się uważnie brunetce. — Ale wiesz co, chyba masz rację. To był długi dzień, jesteśmy i powinniśmy coś zjeść. Jak starzy ludzie, racja? — mruknął, a choć w jego oczach błyszczały wesołe iskierki sugerujące, że sobie żartuje, tak ton głosu pozostawał poważny, jakby faktycznie to rozważał.
🧡
Salvatore był dobry w udawanie, że emocje nie istnieją. Gdzieś się w końcu tego musiał nauczyć, a własny dom to było świetne miejsce do tego. Póki co zamierzał udawać, że rozmowa z poranka o jego matce nie istnieje. Tak po prostu będzie lepiej, a nie chciał psuć sobie oraz Octavii wieczoru, który był dość miły. Jakby nie patrzeć, ale sprawy poszły o wiele lepiej niż oboje sądzili. Zeszło z niego już zdenerwowanie, które odczuwał. Podejrzewał, że raczej nieprędko to minie, ale z każdym dniem będzie lżej i tego się brunet zamierzał trzymać.
OdpowiedzUsuńChciał, żeby ten dzień z dziewczynką był wyjątkowy. Musiał zrobić dobre wrażenie. Zarówno na niej samej, jak i na Octavii. Zależało mu, aby zobaczyła, że podchodzi do tej sprawy na poważnie i nie zamierza uciekać, choć przez dłuższy czas miał w sobie tę chęć. Zdusił ją jednak w zarodku, nie pozwalając na to, aby ta myśl przerodziła się w czyny. Obawiał się wielu rzeczy, ale nie pokona ich, jeśli nie stawi im czoła, a ucieczka od dziecka była idiotyczna. Chociaż bardziej chodziło o ucieczkę od odpowiedzialności, która za tym szła. Ale przecież na to jeszcze przyjdzie czas. Teraz dopiero się poznawali, nic więcej się nie działo.
— Nie będziesz taka. Stara owszem, ale pomarszczona? Znajdziemy ci dobrego chirurga, botoks tu i tam, coś się przytnie, coś innego wytnie — zaśmiał się. Ale prawda była taka, że medycyna estetyczna potrafiła teraz z siedemdziesięciolatek zrobić młodsze babki o dwie dekady, a nie wątpił, że sama Octavia chodzi na różne zabiegi, dba o skórę i po prostu nie było możliwości, aby skończyła pomarszczona. Może już na sam koniec, ale przed nią była długa, długa droga zanim to się faktycznie wydarzy. Starość w sumie i jego przerażała, ale nie myślał o niej zbyt często. Skupiał się raczej na chwili i na tym co jest tu i teraz. Nie planował na dziesięć lat do przodu, bo nie widział w tym sensu. Jedyne co miał zaplanowane to fakt, że kiedyś zajmie się hotelami, ale to było w tak dalekiej przyszłości, że chwilami o tym po prostu zapominał.
Życie bywało przewrotne. Jeszcze rok temu nawet by nie pomyślał, że może znów być z Tay, a przede wszystkim, że ich drogi się przetną. Wydawało mu się to niemożliwe z wielu powodów. A teraz byli i to jak najbardziej razem. I całkiem na poważnie.
Uśmiechnął się lekko na ten gest. Nawet nie spodziewał się, że może coś takiego polubić.
— Spróbowałabyś tylko wnerwiać tym innego — mruknął w odpowiedzi. Pozwolić by nie pozwolił, na pewno dałby jej to bardzo wyraźnie do zrozumienia i nie dał okazji, aby chociaż mogła pomyśleć o innym Włochu. — Dobrze. Podoba mi się taka odpowiedź. Uśmiechnął się lekko, nim brunetka go pocałowała. Odwzajemnił pocałunek, przesuwając dłonie na biodra brunetki. Myśl o jedzeniu jakoś mu wyparowała z głowy. Pizza już teraz nie była ważna.
— Nie wiem, jak ty, ale ja ani trochę nie jestem głodny — powiedział. Głód poszedł w zapomnienie. Przyciągnął do siebie bliżej siedzącą na blacie brunetkę i uśmiechnął się w zadziorny, prowokujący sposób. Wsunął sprawnie palce pod materiał sweterka, który na sobie miała i pociągnął do góry. Może tym razem nikt niezapowiedziany nie wparuje jej do mieszkania przerywając w najlepszym momencie.
🧡
// A dziękuję bardzo! A masz postać, na której czujesz największy niedosyt wątków? <3
OdpowiedzUsuńYohan
Łatwo było zatracić się w tych fałszywych uczuciach, które się pojawiały. Czasami człowiek się do nich za bardzo przyzwyczajał, nie pozwalał na to, aby te prawdziwe się odezwały, a kiedy następowało zderzenie z rzeczywistością okazywało się ono bolesne i nieprzyjemne. Gdyby dziś tutaj nie przyjechał to najpewniej próbowałby z siebie wyprzeć te negatywne emocje lub zatraciłby się w nich całkowicie. Zamiast tego miał szansę na to, aby skupić się nowych emocjach, doświadczeniach. Ayla bez większego problemu pomogła mu z tym, aby pokierować myślami w odmiennym kierunku. Nie wiedział skąd zaledwie dwulatka potrafiła takie rzeczy, ale to było bez znaczenia. Cieszył się, że nie siedział razem z nią naburmuszony i obrażony na cały świat, co mogło spokojnie mieć miejsce.
OdpowiedzUsuńMógł nie chcieć tego, jeszcze, przed sobą przyznać, ale Octavia znała go lepiej niż mogło mu się wydawać. Zawsze zdawało mu się, że dobrze maskuje się przed ludźmi, ale najwyraźniej nie przed wszystkimi. Zdarzało się, że przed niektórymi otwierał się bardziej niż tego chciał. A w ostatnim czasie robił to przed brunetką. W dodatku zupełnie nieświadomie, a z pewnością dziewczyna to podłapała.
— Ciebie też dopadł ten głód — zauważył. Kąciki jego ust lekko drgnęły ku górze, kiedy poruszyła się pod wpływem jego dotyku. Tak, zdecydowanie oboje teraz byli głodni na siebie nawzajem. Pizza mogła poczekać, o ile jeszcze będą mieli potem chęci na to, żeby coś gotować. Zawsze mogli pójść na łatwiznę i coś zamówić, ktoś im przyniesie prosto pod drzwi, spod których wystarczy jedzenie odebrać. Z cichym mruknięciem przechylił głowę nieco na bok, aby ułatwić jej dostęp do swojej szyi. Poczuł przyjemny dreszcz biegnący wzdłuż kręgosłupa i uśmiechnął się, czując, że oboje pragną dokładnie tego samego i żadne z nich nie zamierzało sobie odmawiać tej przyjemności.
— To musimy to nadrobić — mruknął w odpowiedzi. Był pewien, że zaliczyliby kuchnię rano, gdyby ojciec nie pojawił się w apartamencie, ale nic przecież straconego. Zwłaszcza, że mieli teraz przed sobą całkiem sporo czasu. Nie całą noc, jednak mimo wszystko był świadom tego, że z maluchem w mieszkaniu może być ciężko, a Octavia przecież też musiała się wyspać.
— Planujesz już powtórkę? Podoba mi się twój tok myślenia — zaśmiał się. Myślami był jeszcze w obecnej chwili, a ona już tak wybiegła nimi naprzód? Zdecydowanie nie mógł na to narzekać. — To jakie pomieszczenia jeszcze chciałabyś zaliczyć? Balkon i barierkę? — mruknął. Nie, nie zapomniał o tym i nie zamierzał odpuścić. Coś czuł, że przekonanie jej do tego pomysłu może chwilę zająć, ale był pewien, że sobie spokojnie poradzi.
🧡
Zaledwie jeszcze chwilę temu oboje myśleli o tym, co mogliby przygotować do jedzenia. Obecnie żadne z nich nie miało już na jedzenie ochoty, a raczej na siebie nawzajem. Taka drobna zmiana planów ani trochę mu nie przeszkadzała. Wręcz przeciwnie, o wiele bardziej podobało mu się to, w jakim kierunku to wszystko właśnie zmierzało. Odwzajemnił pocałunek, pogłębiając go. Oplótł dłonią szyję brunetki z wyczuciem zaciskając na niej palce, jednocześnie skupiając się również i na jej dotyku. Włoch miał wrażenie, że poznali się już na tyle dobrze, aby wiedzieć czego jedno chce od drugiego, a jednocześnie wciąż mieli wiele do odkrycia przed sobą. Salvatore nie potrafił powstrzymać lekkiego uśmiechu, kiedy usłyszał niemal władczy ton dziewczyny.
OdpowiedzUsuń— Oczywiście — mruknął w odpowiedzi. Normalnie lubił się z nią droczyć i sprawdzać, jak długo oboje będą w stanie wytrzymać, dopóki nie puszczą im nerwy. Jednak chwilowo Gabriel nie miał najmniejszej ochoty na przedłużanie gry wstępnej, która już i tak według niego trwała za długo. Rozpiął pasek i guzik od spodni, które zsunął z bioder, a te następnie luźno opadły do kostek. Wyszedł z nich odsuwając je na bok nogą. Sięgnął do spodni brunetki, od których rozpiął guzik. — Połóż mi ręce na ramionach i lekko się unieś — polecił. To był chyba łatwiejszy sposób na zdjęcie ich niż różne wariacje, które mogły tylko cały proces opóźnić.
W odpowiedzi na kolejne pieszczoty jedynie cicho mruknął. Przechylił lekko głowę i przymknął powieki, ciesząc się jej bliskością. Naprawdę nie spodziewał się, że mogą do siebie jeszcze kiedykolwiek wrócić.
— Mam zostać? — spytał. Początkowo nie brał pod uwagę tego, że zostanie tu na noc. Jednak prawda była taka, że nie chciał wychodzić i wracać do swojego mieszkania. Było mu w nim co prawda dobrze, ale tej nocy chciał zasnąć z brunetką w ramionach. Nawet jeśli istniała szansa, że w środku nocy zniknie mu z łóżka, aby zająć się córką. To było bez znaczenia. Może będzie mógł się do tego przyzwyczaić. Jej reakcja na wzmiankę o balkonie sprawiła, że Salvatore roześmiał się. Nie zamierzał jej tego odpuścić, ale mógł na trochę się z tą fantazją wstrzymać. — Nie puściłbym cię, powinnaś mieć do mnie trochę zaufania w tej kwestii, cara mia — wymruczał w skórę jej szyi, którą następnie zassał. Zostawienie malinek było dziecinne, ale nie potrafił się przed tym powstrzymać.
Przed nimi było jeszcze faktycznie sporo miejsc, które będą mogli odwiedzić. Nie zdziwiłby się, gdyby stworzyli sobie listę takich miejsc, ale chwilowo to faktycznie kuchnia była priorytetem. Szczególnie, że tym razem ktoś mógłby im przerwać i miałby całkiem porządny do tego powód. Przysunął ją bliżej siebie na blacie, złączył usta w pocałunku. Jedną z dłoni wsunął między uda brunetki, uśmiechając się między kolejnymi pocałunkami, kiedy zdał sobie sprawę z tego, jak mokra i gotowa na niego było. Nie mówił już nic więcej, w tej chwili słowa były im już zwyczajnie zbędne i oboje woleli skupić się na czynach. Wszedł w nią, pomrukując cicho. Dał dziewczynie chwilę na przyzwyczajenie się do niego, nim wprawił biodra w płynne ruchy.
🧡
— Potrafię być grzeczny, jeśli wymaga tego sytuacja — odpowiedział z łobuzerskim uśmieszkiem na twarzy. Rzadko się zdarzało, aby kogoś słuchał, a w sypialni znacznie chętniej to on wydawał rozkazy, ale zamiana ról czasami potrafiła być zaskakująca i ciekawa. Odkładając na bok to co Gabriel robił i czego nie robił, nie chciał też dłużej czekać, zwlekać i przeciągać chwilę w nieskończoność. Na dłuższe chwile, które pozwolą im na to, aby w pełni cieszyć się ciałem partnera jeszcze przyjdzie czas. Raczej oboje zdawali sobie sprawę z tego, że w kuchni nie będzie długiego, namiętnego seksu, po którym padną sobie w ramiona. Nic nie stało im na przeszkodzie, aby przenieść się do sypialni, ale chwilowo wolał skupić się znacznie bardziej na ich wspólnej chwili. Ostatnie tygodnie były naprawdę zaskakujące. Wiele się zmieniło w jego życiu. W dość szybkim tempie z wolnego faceta stał się tym, który oczy ma wlepione tylko w jedną dziewczynę i to w dodatku w taką, która ma dziecko. Spotykał się w przeszłości z kobietami, które miały dzieci, ba nawet i mężów, ale to były chwilowe spotkania, które nigdy nie przerodziły się w nic więcej. Tymczasem była Octavia, z którą łączyła go przeszłość, a teraz budowali razem przyszłość. Przyszłość, która zdawała się być tym, czego Gabe chciał od bardzo dawna, ale nie dopuszczał tego do siebie. W końcu nie pasowała do niego łatka ojca, przykładnego chłopaka i ogólnie faceta, który ma wszystkie sprawy poukładane w życiu. Ale czuł się z tym naprawdę dobrze i nie zamierzał z tego rezygnować tylko dlatego, że trochę obawiał się przyszłości. Ta była niepewna, ale mając obok Tay czuł, że sobie poradzi ze wszystkim. Szczególnie, że brunetka od samego początku była wspierająca i nie naciskała, kiedy wyraźnie zaczynał tchórzyć i martwić się tym, jak może wyglądać ich życie.
OdpowiedzUsuń— Zostanę — wymruczał. Prawda była taka, że nie chciał nigdzie wychodzić. Fakt, że miał tu zostać i rano obudzić się z dzieckiem biegającym po mieszkaniu był przerażający, ale nie w złym znaczeniu. To było nowe, nieznane i potrzebował chwili, aby się przyzwyczaić. W swoim odczuciu robił całkiem spore postępy i wychodziło mu naprawdę dobrze.
— Nie pożałujesz tego — obiecał uśmiechając się w zadowoleniu. Nie planował jej tego odpuścić. Prędzej czy później dopiąłby swego, a brunetka właśnie mu przekazała, że nie zamierza się przed tym bronić. Ale o barierce i o nich na niej lepiej będzie pomyśleć później. Teraz mieli równie ważne rzeczy, na których powinni się skupić.
Cicho warknął, kiedy brunetka zacisnęła palce na jego szyi. Kąciki jego ust wciąż były uniesione ku górze, a ten gest tylko bardziej nakręcił młodego mężczyznę. Zgodnie z prośbą dziewczyny złapał ją mocniej, tym samym pogłębiając swoje ruchy. Odwzajemnił pocałunek, napierając mocniej na jej usta. Przysunął dziewczynę bliżej siebie zsuwając ją jednocześnie też z blatu. Palce zacisnął na pośladkach brunetki. Nie było między nimi już właściwie żadnej przerwy, co całkowicie mu odpowiadało.
— Cudowna jesteś — wymruczał między kolejnymi pocałunkami.
🧡
[Can't wait! 💜💜💜]
OdpowiedzUsuńPowrót do Ameryki był nagły.
OdpowiedzUsuńMożna by rzec: nieprzemyślany.
Po prostu spakowała swój dobytek w dwie walizki, resztę rzeczy porzucając bezpowrotnie, i odleciała pierwszym lepszym samolotem. Rzecz jasna – nikomu nie zamierzała się z tego zwierzać. Uczyniła z tego niespodziankę, powrót w pełnej chwale, z powodu tęsknoty za rodziną. Było w tym ziarnko prawdy, ale nawet, gdyby go nie było, Scarlett i tak nie powiedziałaby, w czym rzecz.
Boże, jaka ona była głupia.
Nigdy nie przypuszczała, że uczucia mogą zawrócić w głowie aż do stopnia kompletnego opętania i zidiocenia, jak gdyby miała swój rozum, ale nijak nie potrafiła z niego korzystać. A jednak okazało się to prawdą, bolesną lekcją, którą miała zapamiętać na dobre.
Odkąd postawiła stopę w Nowym Jorku, czuła się bardziej wolna, niż kiedykolwiek w przeciągu minionego roku. Przyznanie się do porażki, nawet wyłącznie przed samą sobą, było gorzkie i trudne do przełknięcia, ale dzięki temu przynajmniej wreszcie mogła odetchnąć pełną piersią, bez lęku, że On czai się gdzieś za rogiem. Wydawało się, że to uczciwa wymiana. W wieku osiemnastu lat nigdy przedtem nie dostała po głowie tak mocno, ale cóż, niestety dorosłość wiązała się także z wieloma przykrościami, i zapewne niejednej przyjdzie jej jeszcze doświadczyć. Ale póki co rozkoszowała się tym, jak słodkie było powietrze nieprzesycone niepewnością.
Wylądowała późnym wieczorem, dając rodzinie znać, że wszystko w porządku i niebawem się spotkają, ale następnego ranka zwróciła się do jedynej osoby, z którą naprawdę potrzebowała się zobaczyć – do Octavii. Rzecz jasna, nie zamierzała jej opowiadać, co wygnało ją z Paryża w takim pośpiechu, ale wystarczyła jej sama świadomość, że ma przy sobie starszą siostrę, na której może polegać, mimo wszystkich kłótni i sprzeczek wypełniających ich dzieciństwo… i młodość także. Scarlett bardzo potrzebowała poczuć się teraz bezpiecznie, a przy Tay mimowolnie potrafiła się uspokoić, jakby fakt, że ma kogoś po swojej stronie, pomógł jej pozbierać się do kupy.
Wpadła bez zapowiedzi, mając nadzieję, że siostra nigdzie nie wyszła. O dziwo, naprawdę chciała po prostu posiedzieć z nią przy kawie i powymieniać się głupimi plotkami. A także przytulić swoją małą ukochaną siostrzenicę.
– Cześć! – przywitała się, może nieco zbyt radośnie, wchodząc do środka. – Jak dobrze być znowu w domu. Opowiadaj, co tam u was? Gdzie moja królewna?
Zachowywała się tak, jakby nie miała nic na sumieniu, jakby wszystkie jej obawy rozwiały się w proch, jakby była zwyczajną dziewczyną w wieku osiemnastu lat, która po długiej podróży przyszła odwiedzić siostrę i po prostu bardzo się z tego powodu ekscytuje.
little troublemaker