https://www.gossipgirl.net/queens-bday-event
WYDARZENIE NIEAKTYWNE: 1.09-09.10
GOSSIPGIRL.NET ADDED YOU TO THE GROUP Queen's BDAY 馃憫
Hej! Pewnie zastanawiacie si臋, czym zas艂u偶yli艣cie sobie na tak wielki zaszczyt jak uczestnictwo w mojej imprezie. C贸偶, kim by艂abym bez moich wiernych fan贸w? A w dodatku te urodziny s膮 na tyle specjalne, 偶e 艂膮cz膮 si臋 z rocznic膮 za艂o偶enia mojej strony... Wi臋c celebrujemy nas wszystkich!
Podw贸jne 艣wi臋towanie, wi臋cej szampana, wi臋cej pi臋knych ludzi i o wiele, wiele wi臋cej sekret贸w, kt贸rymi... mam nadziej臋, 偶e postanowicie si臋 podzieli膰.
Um贸w wizyt臋 u fryzjerki, wyci膮gnij najlepsz膮 sukni臋 i nie zapomnij swojej maski! Swojego partnera te偶... ale pami臋taj, 偶e to, i偶 przekroczysz z nimi pr贸g sali, nie jest r贸wnoznaczne z tym, 偶e sp臋dzisz z nimi ca艂膮 imprez臋!
Theme: Masquerade Ball
Where: Lotte Palace
When: 01.09.2023
Where: Lotte Palace
When: 01.09.2023
W dniu imprezy ka偶dy z Was dowie si臋, z kim zasi膮dziecie przy stole. By艂y ch艂opak? Najwi臋kszy wr贸g? Przyjaciel z dzieci艅stwa? Kochanka Twojego kochanka? A mo偶e... A mo偶e to w艂a艣nie ze mn膮 sp臋dzisz te kilka godzin swojego 偶ycia!
W膮tek grupowy b臋dzie trwa艂 od 1.09-24.09. Ka偶da z postaci musi rozpocz膮膰 zabaw臋 przy stole, przy kt贸rym zosta艂a usadzona, lecz w trakcie pisania w膮tku mo偶e si臋 swobodnie przemieszcza膰. Wejd藕cie w interakcje z autorami, z kt贸rymi na co dzie艅 nie macie styczno艣ci!
Tego wieczoru ja b臋d臋 rozdawa膰 karty. Przyszykujcie si臋 na najgor臋tsz膮 imprez臋 sezonu.
GOSSIPGIRL.NET REMOVED YOU FROM THE GROUP Queen's BDAY 馃憫
GOSSIPGIRL.NET ADDED YOU TO THE GROUP Queen's BDAY 馃憫
D-Day has arrived! Wci艣nijcie si臋 w swoje najlepsze kreacje (chyba, 偶e macie ogromn膮 ochot臋 na to, by zosta膰 obgadanym i wy艣mianym przez tych lepiej ubranych), zafundujcie sobie ostatnie przypudrowanie noska, z艂apcie taks贸wki lub wpakujcie si臋 do limuzyny, zjedzcie ostatnie kolorowe tabletki... I zacznijcie dobr膮 zabaw臋!
Pami臋tajcie, ka偶dy z Was musi rozpocz膮膰 event przy stole, przy kt贸rym zosta艂 usadzony, lecz w trakcie gry mo偶e si臋 swobodnie przemieszcza膰 po innych pomieszczeniach lub tworzy膰 w艂asne w膮tki. Wejd藕cie w interakcje z autorami, z kt贸rymi na co dzie艅 nie macie styczno艣ci!
St贸艂 #1 The One with Mommy or/and Daddy Issues:
@a.schubert
@h.carrington
@india_jones
@j.hamish
@lea_chevalier
@li.m
@mims_
@a.schubert
@h.carrington
@india_jones
@j.hamish
@lea_chevalier
@li.m
@mims_
St贸艂 #2 The One with the Love Triangles:
@its.min_ari
@nel_watson
@gabs.salvatore
@h_jackson_h
@soonie2127
@tay_blanchard
@km_sj2705
@its.min_ari
@nel_watson
@gabs.salvatore
@h_jackson_h
@soonie2127
@tay_blanchard
@km_sj2705
St贸艂 #3 The One with the Crazy Rich Asians:
@dani.song004
@e.byun
@m.takahashi
@iamthegi
@ahn.sun01
@h.yuri
@lotus_kimbei
@dani.song004
@e.byun
@m.takahashi
@iamthegi
@ahn.sun01
@h.yuri
@lotus_kimbei
St贸艂 #4 The One with the Criminal Ties:
@e.robbins
@farrah_rymill
@l.carter
@mi_Rivera
@t.sanders
@v.brennan
@candy_vi
@e.robbins
@farrah_rymill
@l.carter
@mi_Rivera
@t.sanders
@v.brennan
@candy_vi
St贸艂 #5 The One with the Random Ones:
@a.argyropoulos
@fab.cava
@st_jake
@magmac
@ridgemer
@s.clemente
@z.williams
@a.argyropoulos
@fab.cava
@st_jake
@magmac
@ridgemer
@s.clemente
@z.williams
St贸艂 #6 The One with the Newbies:
@e.lee
@l.collins
@l.myers
@s.demiri
@rw.cassian
@e.lee
@l_donovan
@s.sweeney
@i.liu
@n.tavernier
@n.grimaldi
@hee.m
@j.fischer
@e.lee
@l.collins
@l.myers
@s.demiri
@rw.cassian
@e.lee
@l_donovan
@s.sweeney
@i.liu
@n.tavernier
@n.grimaldi
@hee.m
@j.fischer
Idealnie sch艂odzony szampan ju偶 zosta艂 rozlany do kieliszk贸w, wi臋c nim oficjalnie rozpoczniemy nasz膮 maskarad臋, pozw贸lcie mi prosz臋 na wzniesienie ma艂ego toastu! Wiem, 偶e dzisiejsza noc jest dedykowana mnie, ale kim by艂abym ja bez Waszych dram i soczystych plotek, kt贸re codziennie l膮duj膮 w mojej skrzynce?
Moi Drodzy, Wasze zdrowie! To by艂 wspania艂y rok! 馃拫
B膮d藕cie dalej zepsuci, niemoralni, ubierajcie si臋 w obrzydliwie drogie kreacje od projektant贸w i wo藕cie prywatnymi limuzynami. Je艣li Wasz rodzic nie posiada czarnego Amex'a, znajd藕cie sobie bogatych znajomych... albo k艂amcie, a偶 kto艣 Wam uwierzy, 偶e co艣 znaczycie. I dalej skrywajcie swoje sekrety, tylko po to, bym mog艂a je wszystkie odkry膰, a p贸藕niej podzieli膰 si臋 nimi na mojej stronie!
Z艂ap tego przystojniaka siedz膮cego obok za r臋k臋 i zaci膮gnij na parkiet albo z butelk膮 tequili pod pach膮 udaj si臋 na taras! A mo偶e... a mo偶e to ju偶 czas, by zawita膰 do tej zadymionej 艂azienki na drugim pi臋trze? Cokolwiek postanowicie, bawcie si臋 dobrze.
Ja na pewno b臋d臋.
St贸艂 #1 The One with Mommy or/and Daddy Issues
OdpowiedzUsu艅St贸艂 #2 The One with the Love Triangles
OdpowiedzUsu艅Po tym, gdy ostatnie osoby odesz艂y od stolika, pojawi艂 si臋 przy nim kelner z ma艂膮, czerwon膮 kopert膮, zaklejon膮 woskiem w kszta艂cie buziaka. Od艂o偶y艂 j膮 na 艣rodek sto艂u. Schowana w 艣rodku wiadomo艣膰 brzmia艂a nast臋puj膮co:
Usu艅Drogi Znalazco!
Mam dla Ciebie propozycj臋! Je艣li dostarczysz mi jaki艣 naprawd臋 skrz臋tnie skrywany sekret innego go艣cia mojej imprezy urodzinowej, pomog臋 Ci... w czymkolwiek sobie za偶yczysz. A, jak pewnie wiesz, mam do tego odpowiedni膮 w艂adz臋. Mo偶esz spisa膰 sekret na tej kartce wraz ze swoim 偶yczeniem i odda膰 j膮 jakiemukolwiek kelnerowi lub pracownikowi obiektu. To jak b臋dzie, skusisz si臋 na ma艂膮 gr臋?
buziaki,
plotkara 馃拫
Przechodz膮c obok stolika, zauwa偶y艂a kopert臋, zaklejon膮 bardzo dobrze znanym logiem. Rozejrza艂a si臋 wok贸艂, ale nie mog艂a dostrzec nikogo z go艣ci dw贸jki, kt贸rzy przecie偶 jeszcze tak niedawno rozpierzchn臋li si臋 po ca艂ym budynku. Dr偶膮cymi, zakrwawionymi r臋kami zgarn臋艂a list, by potem wsun膮膰 go sobie do torebki, a potem, jakby nic si臋 nie sta艂o, ruszy艂a w obranym wcze艣niej kierunku.
Usu艅U艣miech zgas艂 momentalnie z twarzy Seojuna, gdy tylko dotarli z Jacksonem z powrotem do ich stolika. I nie chodzi艂o nawet o to, 偶e nikogo tam nie zastali, ale o 艣lady krwi rozmazanej na bia艂ym obrusie, jakby kto艣… Jakby kto艣 opar艂 swoje drobne, okaleczone d艂onie, zanim odbieg艂 gdzie艣 indziej.
Usu艅Jego serce przyspieszy艂o. Telefon Ari dalej by艂 na stoliku, wi臋c zgarn膮艂 go do marynarki, po czym wyprostowa艂 si臋 i rozejrza艂 wok贸艂, po parkiecie, po innych stolikach, ale nigdzie nie m贸g艂 dostrzec tego, na czym mu najbardziej w tej chwili zale偶a艂o — ca艂ej i zdrowej Min Ari.
Za艂apa艂 Jacksona za rami臋, a potem pochyli艂 si臋 nad nim.
— S艂uchaj, musz臋 poszuka膰 Ari. Zobaczymy si臋 tu p贸藕niej? — zapyta艂 szeptem, a kiedy ch艂opak kiwn膮艂 g艂ow膮, u艣miechn膮艂 si臋 blado i odwr贸ci艂 w przeciwnym kierunku. Nie chcia艂 si臋 dzieli膰 z Jacksonem przesz艂o艣ci膮 dziewczyny, zreszt膮, by艂a to rzecz, o kt贸rej nawet nie rozmawiali mi臋dzy sob膮, panowa艂o pomi臋dzy nimi porozumienie w stylu to si臋 nigdy nie wydarzy艂o.
Ale, mimo 偶e to by艂a przesz艂o艣膰, zmartwi艂 si臋, a to, 偶e u korytarza dostrzeg艂 kolejny krwawy 艣lad w niczym mu nie pomog艂o. Prze艂kn膮艂 jednak 艣lin臋, po czym zdecydowanym krokiem ruszy艂 w g艂膮b cz臋艣ci s艂u偶bowej, pod膮偶aj膮c za plamami krwi, kt贸re ju偶 nied艂ugo p贸藕niej doprowadzi艂y go do kuchni.
Propozycja m臋偶czyzny wywo艂a艂a na jej twarzy szeroki u艣miech. Electra nigdy nie odm贸wi艂aby dobrej zabawie. Zw艂aszcza z takim partnerem u boku.
Usu艅Zwinnie ze艣lizgn臋艂a si臋 z ud Minsoo, przy okazji poprawiaj膮c d贸艂 swojego outfitu. Jako, 偶e nale偶a艂 do tych bardziej “dotykalskich”, dziewczyna musia艂a po艣wi臋ci膰 chwil臋, aby doprowadzi膰 si臋 do porz膮dku - pozosta艂o艣ci膮 po wyboistej “przeja偶d偶ce” by艂y nieco rozmazany makija偶 (zw艂aszcza szminka), blond czupryna w nie艂adzie oraz “oczko” biegn膮ce po jednej z jej n贸g a偶 do uda. Gdyby kto艣 zapyta艂 j膮, czy by艂o warto, bez zastanowienia odpowiedzia艂aby, 偶e tak.
Wkroczy艂a na sal臋, trzymaj膮c swojego “kuzyna” pod r臋k臋; 艣wie偶e powietrze sprawi艂o, 偶e czu艂a si臋 ju偶 praktycznie trze藕wa, dlatego zanim udali si臋 ta艅czy膰, kiwn臋艂a na ich stolik.
“Dawaj, wypijmy jeszcze. Wiem, 偶e chcesz” za艣mia艂a si臋 zaczepnie, a potem poci膮gn臋艂a go za ucho. “I nie martw si臋 o piosenk臋. Ju偶 si臋 tym zaj臋艂am.”
Minsoo zorientowa艂 si臋, 偶e jego koszula jest dalej porozpinana dopiero, gdy wszed艂 na sal臋 balow膮. Zerkn膮艂 w d贸艂 speszony i szybko zapi膮艂 si臋 pod sam膮 szyj臋, a potem odwr贸ci艂 g艂ow臋 do Electry, kt贸r膮 obdarzy艂 szerokim u艣miechem.
Usu艅— Przyda si臋 — powiedzia艂 i rozejrza艂 si臋 po ich stoliku. — Ale-e… — przerwa艂, gdy w oko wpad艂a mu butelka przy drugim stoliku, tym z napisem Crazy Rich Asians. Oczywi艣cie, azjatyckie alkohole znajdowa艂y si臋 tylko tam, co za cudowny 偶art. — Daj mi chwil臋.
Zebra艂 butelk臋 soju oraz dwa spore kieliszki, uwa偶aj膮c, by nie nast膮pi膰 na szk艂o — ewidentnie co艣 musia艂o si臋 tam wcze艣niej wydarzy膰, ale jako 偶e towarzystwo dalej si臋 weso艂o bawi艂o, ch艂opak nie podejrzewa艂, 偶e by艂o to co艣, o co musia艂by si臋 martwi膰. Chyba, 偶e Plotkara naprawd臋 zebra艂a si臋 do wyka艅czania ich wszystkich po kolei…
— Mam — mrukn膮艂, z wpraw膮 otwieraj膮c butelk臋, a potem nala艂 im po pe艂nym kieliszku. Odwr贸ci艂 ma moment wzrok od stolika, gdy dotar艂o do niego, jaka piosenka rozbrzmia艂a z g艂o艣nik贸w. — No nie-e — powiedzia艂 ze 艣miechem i powr贸ci艂 spojrzeniem do Electry. — To teraz szybko, po jednym i zabieram ci臋 na parkiet.
Stasakowa艂a wzrokiem butelk臋, kt贸r膮 trzyma艂.
Usu艅“Soju? Serio?” pokr臋ci艂a g艂ow膮, wyra藕nie rozbawiona. “Ale zdajesz sobie spraw臋, 偶e to prawdopodobnie najs艂abszy alkohol na tej sali? No, chyba, 偶e go doprawimy, kuzynie” pu艣ci艂a mu oko i wzi臋艂a od niego kieliszki. Blondynka postawi艂a szk艂o na stole, po czym wyci膮gn臋艂a z kieszeni male艅ki, materia艂owy, ale przezroczysty woreczek. Nim jej towarzysz zd膮偶y艂 cokolwiek powiedzie膰, wsypa艂a zawarto艣膰 do kieliszk贸w, sprawiedliwie j膮 dziel膮c. “Voila!”
Electra odwr贸ci艂a si臋, by spojrze膰 na Minsoo.
“Shot zdecydowanie wystarczy. No, co tak stoisz? Ja zamawiam dla nas taki klasyk, a ty si臋 oci膮gasz? C'mon!”
Nagle muzyka na sali ucich艂a, a z g艂o艣nik贸w rozbrzmia艂a kr贸tka melodia, kt贸ra zapowiada艂a... to, co zawsze. — Hej, kochani! Godziny mijaj膮, a Wy dalej bawicie si臋 w najlepsze. Czy to nie najcudowniejsza impreza urodzinowa, na jakie艣 kiedykolwiek byli艣cie? — Z ty艂u dobieg艂 odg艂os brz臋cz膮cych kieliszk贸w. — Nie chcia艂abym by膰 buzz killer, ale chyba musz臋... E i M, jeste艣cie natychmiastowo potrzebni na basenie! Czekaj膮 ju偶 na was kelnerzy, kt贸rzy otworz膮 przed wami drzwi. Sw贸j last dance zostawcie na... potem!
Usu艅— S艂uchaj, kole偶anko — odpar艂 rozbawionym tonem, wyci膮gaj膮c przed siebie r臋k臋. — Nie wiem, jak ty, ale ja mam form臋 alkoholow膮 na poziomie pi臋tnastolatka, okej? Prosz臋 ode mnie nie wymaga膰 zbyt du偶o.
Usu艅Nie protestowa艂 jednak, by Electra przyprawi艂a im alkohol. Mrugn膮艂 do niej jednym okiem i zebra艂 kieliszek ze stolika, a potem stukn膮艂 swoim o jej, po czym wychyli艂 go szybko — jak najszybciej, zanim rozs膮dek m贸g艂by mu podpowiedzie膰, 偶e to zdecydowanie nie by艂 dobry pomys艂.
— Chod藕 w takim razie — mrukn膮艂, ocieraj膮c usta.
Z艂apa艂 Electr臋 w talii, trzymaj膮c blisko siebie, a potem poci膮gn膮艂 j膮 w stron臋 parkietu, obracaj膮c si臋 dooko艂a. By艂a lekka jak pi贸rko. Roze艣mia艂 jej si臋 niemal prosto w usta, zapominaj膮c, 偶e przecie偶 mieli gra膰 kuzynostwo — po prawdzie, o wszystkim w tej kr贸tkiej chwili zapomnia艂, gdy tak wirowali razem na parkiecie.
Muzyka zdecydowanie nie nadawa艂a si臋 do romantycznego ta艅ca, wi臋c kr贸tko potem pu艣ci艂 dziewczyn臋, ale gdy ju偶 mia艂 wykona膰 swoje ulubione kroki mistrza imprezy, piosenka ucich艂a.
— No nie — burkn膮艂 zawiedziony, cho膰 jego mina momentalnie z naburmuszonej zmieni艂a si臋 na zaciekawion膮, gdy dotar艂o do niego, 偶e ten komunikat by艂 zarezerwowany w艂a艣nie dla nich. Zerkn膮艂 na El, a przez jego twarz przeszed艂 cie艅 u艣miechu. Jemu podoba艂y si臋 te zagrywki.
P贸ki co.
— Shall we? — zapyta艂, wyci膮gaj膮c 艂okie膰 ku dziewczynie w szarmanckim ge艣cie.
PACZ GO, FIFARAFA TAKI JES
St贸艂 #3 The One with the Crazy Rich Asians
OdpowiedzUsu艅— O ile si臋 orientuj臋, to w 艣rodku panuje zakaz palenia. — powiedzia艂 oschle, gdy zauwa偶y艂, jak Yuri uracza ich chmur膮 owocowego dymu. Odsun膮艂 od niej nieco swoje krzes艂o i ponownie skupi艂 uwag臋 na wcze艣niejszym rozm贸wcy.
Usu艅Zarzuci艂 nog臋 na nog臋 i skrzy偶owa艂 ramiona na piersi. W tej wygodnej pozycji, nieco pochylony do ty艂u Sunghoon uwa偶nie przygl膮da艂 si臋 brunetowi, kiedy ten dzieli艂 si臋 opowie艣ci膮 na temat znajomo艣ci z Murayam膮. Musia艂 przyzna膰, 偶e by艂 nieco zawiedziony, bo ka偶de s艂owo z ust Elliota wydawa艂o si臋 szczere, a to znaczy艂o, 偶e Japo艅czyk dalej pozostawa艂 wielk膮 niewiadom膮.
— Dziwne, 偶e w tym mie艣cie s膮 jeszcze ludzie, o kt贸rych nikt nic nie wie. — powiedzia艂, co jaki艣 czas zerkaj膮c na parkiet. Wygl膮da艂o na to, 偶e Danielle by艂a jedyn膮, przy kt贸rej Murayama czu艂 si臋 na tyle swobodny, by zrzuci膰 z siebie przys艂owiow膮 mask臋, bo w towarzystwie brunetki wygl膮da艂 do艣膰… komfortowo. Sunghoon zaczyna艂 pow膮tpiewa膰, 偶e 艂膮czy艂y ich jedynie rodzinne biznesy.
Blondyn zmarszczy艂 jedynie brwi, nie zna艂 dziewczyny zbyt dobrze, ale wygl膮da艂a na niewiele m艂odsz膮 od niego, a jak m贸g艂 wywnioskowa膰 z wcze艣niejszego oburzenia bruneta, gdy zwr贸cono si臋 do niego bez honoryfikat贸w, by艂 on od nich starszy.
Odwr贸ci艂 si臋 w krze艣le, kiedy dobieg艂 do niego d藕wi臋k odsuwanego krzes艂a. Namgi, kt贸ry ponownie zawita艂 przy ich stole, nie wygl膮da艂 na zbyt zadowolonego. Ahn u艣miechn膮艂 si臋 s艂abo i wskaza艂 palcem na ta艅cz膮c膮 par臋. Nie skupi艂 si臋 nawet szczeg贸lnie na g艂osie wydobywaj膮cym si臋 z g艂o艣nik贸w, przypuszczaj膮c, 偶e by艂a to kolejna pr贸ba, by zach臋ci膰 wszystkich do picia.
— O nim. Ciekawy z niego temat do rozm贸w. — odpowiedzia艂 zgodnie z prawd膮. — Jaki艣 taki ma艂o rozmowny, ale z twoj膮 przyjaci贸艂k膮 wydaj膮 si臋 by膰 do艣膰 blisko. — Scena jaka malowa艂a si臋 na parkiecie wskazywa艂a w艂a艣nie na to. Oboje Danielle, jak i Murayama byli do siebie przyklejeni, zupe艂nie jakby nie znajdowali si臋 na balu pe艂nym ludzi, czy pod sokolim wzrokiem solenizantki, chocia偶 mo偶e w艂a艣nie na tym im zale偶a艂o. Kiedy brunetka poca艂owa艂a m臋偶czyzn臋, Sunghoon gwizdn膮艂 pod nosem, bo mimo wszystko, nie takiego rozwoju wydarze艅 si臋 spodziewa艂.
— No to robi si臋… — Nie dane mu by艂o doko艅czy膰, bo nagle poczu艂, jak mokry materia艂 marynarki, przykleja si臋 do jego klatki piersiowej. Wyprostowa艂 si臋 w krze艣le, zdezorientowanie wymalowane na twarzy, a kiedy jego spojrzenie skrzy偶owa艂o si臋 z r贸wnie zdziwionymi Namgim i Elliotem, kt贸rzy wpatrywali si臋 w Yuri, r贸wnie偶 uni贸s艂 wzrok na dziewczyn臋.
— Czy ty jeste艣 nienormalna? — warkn膮艂, czuj膮c jak z艂o艣膰 zakrada si臋 w ka偶dy zakamarek jego cia艂a. By艂 w艣ciek艂y, w jego t臋cz贸wkach niebezpieczne ogniki. Kiedy kilka 艂ez zebra艂o si臋 pod powiekami Yuri, on z g艂o艣nym parskni臋ciem pokr臋ci艂 g艂ow膮
Mo偶e gdyby ws艂ucha艂 si臋 w komunikat solenizantki, zna艂by motyw dziewczyny, jednak w tej chwili, w jego oczach by艂a niepoczytalna.
Sunny
Elliot roz艂o偶y艂 pokonany ramiona na s艂owa Sunghoon’a. Gdyby znali powody ich spotka艅, to jego brak wiedzy co do osoby Murayamy m贸g艂by by膰 jeszcze bardziej szokuj膮cy. W ko艅cu w otoczeniu terapeutycznym ludzie powinni si臋 otwiera膰, wyci膮ga膰 najgorsze brudy na zewn膮trz, bo wiedz膮, 偶e s膮 w towarzystwie, kt贸re nie zamierza ocenia膰 - wszyscy jechali na tym samym, albo przynajmniej zbli偶onym, przys艂owiowym w贸zku
Usu艅— Jak z nikim nie rozmawia, to nie ma kto tego roznosi膰 — nawet gdyby by艂 typem plotkarza, to nie mia艂 informacji o Japo艅czyku, kt贸re m贸g艂by bezczelnie wyci膮gn膮膰 na wierzch. Zak艂ada艂 wi臋c, 偶e i nikt inny nie zna艂 tych informacji, nie licz膮c tych, co byli obecni przy powodzie jego szczelnego zamkni臋cia si臋 od innych. I nie wini艂 go. Gdyby nie szum, jaki wyst膮pi艂 pomi臋dzy bliskim przy wypadku oraz poczucie winy wobec rodziny znajomego, to sam zrobi艂by wszystko, byleby porusza膰 temat jak najrzadziej.
Namgi nie musia艂 spogl膮da膰 we wskazanym kierunku, kiedy jego wzrok i tak co rusz tam ucieka艂. Wzruszy艂 nieznacznie ramionami, bo nie mia艂 poj臋cia, co 艂膮czy艂o Danielle i starszego od nich m臋偶czyzn臋. Nigdy o nim nie wspomina艂a, wi臋c by艂 przekonany, 偶e nie by艂 kim艣 dla niej wa偶nym.
Najwyra藕niej si臋 myli艂
— Ciekawy, ale jaki艣 taki… — zamilk艂, zbieraj膮c my艣li — Nie wiem, czepia si臋 o pierdo艂y i po co? — mrukn膮艂 pod nosem, obserwuj膮c rozwijaj膮c膮 si臋 akcj臋 na parkiecie. Wcze艣niej ch臋tnie korzysta艂 z tego, jak 艂atwo by艂o go zirytowa膰, nawet najmniejszymi, niewinnymi s艂owami. Teraz odbija艂o mu si臋 to czkawk膮, sam czu艂 irytacj臋, kiedy tamten bez wahania zbli偶a艂 si臋 do Danielle.
Gwizd Ahna jedynie potwierdzi艂 jego w膮tpliwo艣ci. Stara艂 si臋 przekona膰 samego siebie, 偶e poca艂unek tylko sobie wyobrazi艂. Nie s艂ysza艂 nerwowego g艂osu Yuri, jego d艂o艅 przesta艂a rysowa膰 k贸艂ka na swoim kolanie, a obce uczucie zaciska艂o brzuch, automatycznie wywo艂uj膮c dyskomfort.
S艂owa blondyna nie dotar艂y do niego nie tylko przez szok wywo艂any obserwowan膮 par膮 na parkiecie, ale i przez szok, kt贸ry poczu艂, jak zimny drink trafi艂 prosto w jego klatk臋 piersiow膮 i cz臋艣膰 twarzy. Instynktownie podni贸s艂 si臋 ze swojego miejsca, aby pozosta艂e krople uderzy艂y pod艂og臋, a nie jego, i tak ju偶 zrujnowany, garnitur oraz koszul臋. Spojrza艂 na Sunghoon’a, kt贸ry pechowo znalaz艂 si臋 na linii ognia i nie ukrywa艂 swojego zdenerwowania jej zachowaniem
— Yuri, co to kurwa by艂o? — zapyta艂 wzburzony, 艣cieraj膮c d艂oni膮 p艂yn z twarzy. Westchn膮艂 ci臋偶ko na jej ciche s艂owa i zabra艂 od niej serwetki, kt贸re nieudolnie stara艂y si臋 wch艂on膮膰 drinka z garnituru — Sranie w banie. Mog艂a艣 obla膰 dos艂ownie kogokolwiek — stwierdzi艂 uszczypliwie, wskazuj膮c przelotnie na przechodz膮cych kelner贸w i zaproszonych go艣ci, cho膰 nie tylko jej zachowanie by艂o powodem jego k膮艣liwo艣ci. Normalnie r贸wnie偶 by si臋 zdenerwowa艂 - niewiele os贸b przyj臋艂oby to ze spokojem - ale odpu艣ci艂by jej po po艂膮czeniu s艂贸w Plotkary z jej poczynaniem, jak i stwierdzeniu, 偶e drink wyschnie. 呕e przynajmniej ci膮gnie g艂upi膮 zabaw臋 solenizantki dalej, kt贸ra tak skutecznie miesza艂a mi臋dzy towarzystwem.
Ale teraz targa艂y nim negatywne wra偶enia. Najpierw nie m贸g艂 wyj艣膰 na taras i zapali膰. Potem widzia艂 ich ta艅cz膮cych wsp贸lnie i ten g艂upi poca艂unek. A skwitowane to zosta艂o przekl臋tym drinkiem, kt贸rym chlu艣ni臋to prosto w niego.
— Ja naprawd臋 nie chcia艂am — szepn臋艂a, gdy Namgi odebra艂 od niej serwetki i w艣ciek艂e pr贸bowa艂 ocali膰 ju偶 i tak zrujnowany garnitur.
Usu艅Yuri otworzy艂a usta, by zaproponowa膰, 偶e pokryje straty, ale zaraz je zamkn臋艂a. Nie by艂o jej na to sta膰. Nawet, gdyby chcia艂a, nie mia艂a tyle pieni臋dzy, by zap艂aci膰 za dobr膮 pralni臋 chemiczn膮. A to nie by艂a przecie偶 sukienk膮 YSL. Nie mia艂a motywacji, by zad艂u偶y膰 si臋 jeszcze bardziej za tak膮 rzecz, jakkolwiek by艂o jej przykro.
Je艣li jeszcze z艂o艣膰 ch艂opaka wprowadzi艂o j膮 w z艂y nastr贸j, tak w艣ciek艂o艣膰, kt贸r膮 ponownie zauwa偶y艂a w wzroku Sunghoona, by艂a jak… zapalona zapa艂ka. Wszcz臋艂a ogie艅, o kt贸rego by si臋 w og贸le nie podejrzewa艂a.
— Nie s艂yszeli艣cie?! — krzykn臋艂a, ponownie opieraj膮c si臋 r臋kami o st贸艂. Bez tego nie by艂aby w stanie utrzyma膰 r贸wnowagi. — Nie s艂yszeli艣cie komunikatu?! Wyra藕nie powiedzia艂a, 偶e je艣li kto艣 nie wyleje drinka, rozpowie nasze trzy sekrety. A o mnie nie mo偶e nikt si臋 dowiedzie膰, rozumiecie? Nikt nie mo偶e zna膰 mojego sekretu!
Z艂apa艂a jeden kieliszek z drinkiem, a potem szybko wychyli艂a zawarto艣膰. By艂 to ten dziwny, s艂odki drink, podany przez sam膮 Plotkare jaki艣 czas temu, kiedy jeszcze my艣la艂a, 偶e wszystko b臋dzie dobrze. By艂a taka szcz臋艣liwa, tak bardzo szcz臋艣liwa, dos艂ownie chwil臋 temu. A ta zo艂za postanowi艂a jej to wszystko odebra膰 w kilka sekund.
I za co?
— Jeba膰 ci臋, kochana Plotkarko — powiedzia艂a g艂o艣no, by zwr贸ci膰 na siebie uwag臋. — Jeba膰 ci臋 i te twoje zasrane urodziny.
Kieliszek w jej r臋ce p臋k艂, przecinaj膮c wewn臋trzn膮 stron臋 d艂oni, ale nawet nie zwr贸ci艂a na to uwagi. Odrzuci艂a resztki szk艂a na st贸艂, a potem zgarn臋艂a wielki dzbanek z jakim艣 napojem, kt贸rym cisn臋艂a o ziemie, wrzeszcz膮c w niebog艂osy. 艁zy sp艂ywa艂y jej po policzkach, rozmazuj膮c ciemny cie艅 i tworz膮c na jej twarzy upiorne smugi. Zachowywa艂a si臋, jakby kompletnie straci艂a g艂ow臋. Jeszcze par臋 szklanek i kieliszk贸w znalaz艂o si臋 na posadzce, zanim w ko艅cu spu艣ci艂a g艂ow臋 w d贸艂 i zanios艂a si臋 szlochem.
Nie mia艂a odwagi spojrze膰 na Sunghoona. To i tak by艂o sko艅czone, czu艂a to w ka偶dej kom贸rce swojego cia艂a.
Dopiero wtedy przyuwa偶y艂a, 偶e na poturbowanym przez ni膮 stole wsz臋dzie widniej膮 plamy krwi i zerkn臋艂a na swoje d艂onie, ca艂e umazane czerwon膮 ciecz膮. Podnios艂a g艂ow臋, wyprostowa艂a si臋, ogarn臋艂a wzrokiem towarzystwo obok niej, przy innych stolikach, a potem na parkiecie…
I bez s艂owa ruszy艂a szybko przez sal臋 w kierunku bocznego wyj艣cia, zataczaj膮c si臋 na wysokich obcasach.
Ten komentarz zosta艂 usuni臋ty przez autora.
Usu艅O ile wi臋kszo艣膰 ludzi reagowa艂a na z艂o艣膰 i roztrz臋sienie bardzo wokalnie, tak Sunghoon w takich chwilach swojego 偶ycia potrafi艂 zachowa膰 stoicki spok贸j, dalej spogl膮daj膮c na blondynk臋 spod przymkni臋tych powiek. Nie by艂o to spojrzenie pe艂ne wsp贸艂czucia, chc膮ce uspokoi膰 dziewczyn臋, czy doda膰 jej otuchy, bo zupe艂nie nie potrafi艂 odnale藕膰 w sobie 偶adnego zrozumienia dla jej irracjonalnego post臋powania. Ahn wypala艂 w niej dziur臋, racz膮c j膮 ciemnymi t臋cz贸wkami wype艂nionymi pogard膮, jakby w tej sekundzie gardzi艂 ca艂膮 jej osob膮.
Usu艅— Co takiego skrywasz Yuri? — zapyta艂 oboj臋tnie, kpi膮cym tonem. — Co zrobi艂a艣? Oszuka艂a艣 na egzaminach wst臋pnych, ok艂ama艂a艣 kole偶ank臋? Naprawd臋, bardzo mnie ciekawi, co by艂o warte upokorzenia siebie, czy te偶 Namgiego. — Kolejno wskaza艂 na ni膮, a p贸藕niej na blondyna, kt贸ry dalej usi艂owa艂 upora膰 si臋 z mokr膮 marynark膮. Nie wspomnia艂 o sobie, bo nie chcia艂 da膰 jej satysfakcji, 偶e jej dzia艂anie jakkolwiek na niego wp艂yn臋艂y, chocia偶 z艂o艣膰 powoli dawa艂a o sobie zna膰, kiedy sam do艣膰 agresywnie si臋gn膮艂 po kilka serwetek, tym samym przewracaj膮c jeden z kieliszk贸w. Za艣mia艂 si臋 pod nosem, przypominaj膮c sobie, 偶e nie m贸g艂 teraz wybuchn膮膰. Nie teraz, nie przy wszystkich, wi臋c pokiwa艂 jedynie g艂ow膮 prostuj膮c si臋 w krze艣le.
Reszta wydarze艅 potoczy艂a si臋 zbyt szybko, nie daj膮c mu mo偶liwo艣ci na reakcj臋. Kiedy Yuri podnios艂a g艂os, zwracaj膮c uwag臋 wszystkie na ich stolik, u艣miech szybko znikn膮艂 z jego ust. Wpatruj膮c si臋 w pokruszony kieliszek i d艂o艅 dziewczyny, z kt贸rej kapa艂y czerwone stru偶ki krwi, prze艂kn膮艂 g艂o艣no, przybieraj膮c najbardziej zmartwiony wyraz na jaki by艂o go sta膰, chocia偶 w 艣rodku przeklina艂 si臋 za to, 偶e pojawi艂 si臋 tutaj z blondynk膮. Wiedzia艂 o niej du偶o, jednak miesi膮ce sp臋dzone na studiowaniu jej osoby nie mog艂y przygotowa膰 go na taki obieg spraw, najzwyczajniej w 艣wiecie czego艣 takiego si臋 po niej nie spodziewa艂.
— Wybaczcie. — rzuci艂 jedynie przepraszaj膮co w kierunku Elliota i Namgiego i zostawiaj膮c ich samych przy stole, szybkim krokiem ruszy艂 w g艂膮b parkietu, by rozliczy膰 Yuri z jej zachowania w samotno艣ci.
Sunghoon
Namgi by艂 bardziej zaabsorbowany nieskutecznym osuszaniem garnituru, ani偶eli dok艂adnym s艂uchaniu s艂贸w Yuri. Tak, s艂ysza艂 komunikat Plotkary i z jednej strony rozumia艂 jej zachowanie, ale z drugiej by艂 niesamowicie poirytowany, 偶e akurat on musia艂 pa艣膰 ofiar膮 drinka. Wok贸艂 nich by艂o mn贸stwo ludzi, wi臋kszo艣膰 z nich jeszcze bardziej obca, ni偶 oni wobec siebie po jednym wieczorze sp臋dzonym przy tym stoliku. Od艂o偶y艂 niechlujnie nieprzydatne chusteczki na stolik i parskn膮艂 jedynie cicho pod nosem na wzmiank臋 o upokorzeniu, bo wst臋pnie o tym nie pomy艣la艂. Ale teraz czu艂, 偶e kilka ciekawskich spojrze艅 by艂o skierowane na niego. Pewnie z pytaniem, co takiego zrobi艂, 偶e pad艂 ofiar膮 oblania przez nie艣mieszny plan organizatorki imprezy.
Usu艅Wraz z Elliot’em spojrza艂 na ni膮, kiedy wyra藕nie gotuj膮ce si臋 w niej emocje wybuch艂y i zwr贸ci艂a na siebie nie tylko ich uwag臋, jak i paru os贸b dooko艂a. Pokruszone szk艂o wala艂o si臋 po stoliku, jak i pod艂odze, wywo艂uj膮c u ciemnow艂osego lekkie drgni臋cie przez nagle wywo艂any ha艂as, a tak偶e przez rozmazan膮 na stoliku krew, osobliwie prezentuj膮c si臋 niczym scena drastycznego wypadku.
Odej艣cie blondynki, jak i Sunghoon’a zostawi艂o ich samotnie, acz oboje nie byli zbyt ch臋tni na d艂u偶sze przesiadywanie przy stoliku, kt贸ry sta艂 si臋 hazardem zdrowotnym przez rozsypane kawa艂ki szk艂a wok贸艂
— Ja id臋 zapali膰 — przekaza艂 ciemnow艂osemu, kiedy w pe艂ni podda艂 si臋 w pr贸bach odratowania mokrego garnituru — Zapraszam ze sob膮, a je艣li nie to zalecam ulotnienie si臋, bo… — nie doko艅czy艂, kiedy wymowne spojrzenie na ich otoczenie m贸wi艂o samo za siebie.
— Nie, dzi臋ki — Elliot grzecznie odm贸wi艂, nigdy nie b臋d膮c wielkim palaczem - co najwy偶ej po wi臋kszej ilo艣ci alkoholu, w lepszym towarzystwie — Gdzie艣 si臋 odnajd臋 — zapewni艂 z lekkim u艣miechem, nie maj膮c w planach dalszego przesiadywania przy stoliku, kt贸ry skutecznie pobudza艂 zepchni臋te na odleg艂y plan wspomnienia sprzed lat.
Namgi przetrzepa艂 swoje kieszenie, w nadziei, 偶e przynajmniej te nie zosta艂y doszcz臋tnie przemoczone, a kiedy z ulg膮 m贸g艂 stwierdzi膰, 偶e zosta艂y oszcz臋dzone, skierowa艂 si臋 w stron臋 nowo otwartego balkonu, gdzie w ko艅cu m贸g艂 z艂apa膰 艣wie偶ego powietrza, a przede wszystkim zajara膰.
Ten komentarz zosta艂 usuni臋ty przez autora.
Usu艅Nagle do ch艂opaka podszed艂 kelner i poda艂 mu ma艂y, z艂oty klucz oraz kopert臋. — Prezent od Plotkary — powiedzia艂, po czym odwr贸ci艂 si臋 na pi臋cie i odszed艂 w stron臋 baru. Tre艣膰 koperty brzmia艂a nast臋puj膮co:
Usu艅Hej, E!
Znudzony? Chyba nie mog艂abym pozwoli膰, by ktokolwiek czu艂 si臋 podobnie na mojej imprezie. Podejrzewam, 偶e nie jeste艣 zagorza艂ym palaczem, ale i tak potrzebuj臋, by艣 jak najszybciej znalaz艂 si臋 na balkonie. Komu艣 przyda si臋 ten kluczyk... I m贸wi膮c komu艣, mam te偶 na my艣li Ciebie. Niestety to nie jest tylko mi艂a pro艣ba. B臋d臋 uwa偶nie 艣ledzi膰 drog臋, jak膮 obierzesz. Mi艂ej zabawy!
buziaki,
plotkara 馃拫
Mimo zamieszania, jakie jeszcze chwil臋 temu panowa艂o przy przypisanym mu stoliku, teraz - mimo muzyki i sporej ilo艣ci os贸b - mia艂 wra偶enie, 偶e pierwszy raz tego wieczoru mia艂 szans臋 nieco odpocz膮膰. Z艂apa膰 oddech, nawet w obecno艣ci rozbitego szk艂a i kilku krwistych plam.
Usu艅Problemem jednak by艂o znalezienie powodu, aby dalej z ch臋ci膮 przebywa艂 na imprezie. Od samego pocz膮tku, swoj膮 okaza艂o艣ci膮 wykracza艂a poza jego stref臋 komfortu, a jedynym co go trzyma艂o na swoim miejscu, to miks grzeczno艣ci i 艣wiadomo艣ci, 偶e siedzi obok Murayamy, z kt贸rym nie mia艂 zbytnio okazji sp臋dzi膰 czasu, nie licz膮c na grupowych spotkaniach. To te偶 posz艂o si臋 kocha膰, kiedy ten poszed艂 na parkiet z Danielle, a ich relacja pr臋dko i dosadnie zosta艂a wpojona do jego bezradnej g艂owy. Nie zauwa偶y艂 dalszego, niemal niezr臋cznego rozwoju sytuacji.
Chcia艂 si臋 zacz膮膰 zbiera膰, czy to do wyj艣cia, czy spaceru po okolicy. Cho膰 raczej nastawia艂 si臋 na pierwsz膮 opcj臋. To jest, dop贸ki do jego d艂oni nie zosta艂a wci艣ni臋ta koperta wraz z kluczem, o kt贸ry nie zd膮偶y艂 zapyta膰 - jedynie dosta艂 przelotne wskazanie palcem na kopert臋
— Prezent od Plotkary? Czym sobie zas艂u偶y艂em… — mrukn膮艂 pod nosem z niedowierzaj膮cym, ma艂ym u艣miechem, nim ostro偶nie rozerwa艂 papier i przeczyta艂 zawarto艣膰 listu. Najwidoczniej jeszcze nie by艂o mu dane rozstanie si臋 z towarzystwem ze stolika, dobrze pami臋taj膮c, 偶e w艂a艣nie tam skierowa艂 si臋 Namgi.
Elliot
St贸艂 #4 The One with the Criminal Ties
OdpowiedzUsu艅Posadzi艂 dziewczyn臋 na pierwszym wolnym krze艣le stwierdzaj膮c, 偶e nic si臋 nie stanie je艣li posiedzi z ni膮 jeszcze chwilk臋 i dopilnuje by na pewno wsiad艂a do samochodu, kt贸ry zabierze j膮 do domu. Widzia艂 jednak, 偶e Lean zdecydowanie nie jest w najlepszej kondycji i musia艂 przyzna膰, 偶e mocno zacz膮艂 si臋 o ni膮 martwi膰. Kucn膮艂 wi臋c tu偶 przy niej i delikatnie uni贸s艂 jej podbr贸dek, tak by m贸g艂 zobaczy膰 jej twarz.
Usu艅-Nie mam poj臋cia o co chodzi w ca艂ej tej akcji z pods艂uchem, oraz co takiego dzieje si臋 w twoim 偶yciu, 偶e jeste艣 teraz w tym stanie, ale wcale nie musi tak by膰 - m贸wi膮c to patrzy艂 si臋 wprost w jej oczy a jego g艂os by艂 niezwykle 艂agodny. - Jeste艣 troch臋 szalon膮 osob膮, ale w tym szale艅stwie jest te偶 co艣 niesamowitego. I uwierz 偶e dawno 偶adna kobieta mnie tak nie sponiewiera艂a. Sk膮d bierzesz ca艂膮 t膮 si艂臋, co? - za艣mia艂 si臋 cicho chc膮c w ten spos贸b roz艂adowa膰 to dziwne napi臋cie. Wyci膮gn膮艂 z kieszeni wizyt贸wk臋 Lux, kt贸re zawsze nosi艂 przy sobie, a nast臋pnie wr臋czy艂 j膮 kobiecie. - Gdyby艣 potrzebowa艂a pomocy w czymkolwiek, lub chcia艂a pogada膰 nie wahaj si臋 i dzwo艅. Zawsze ch臋tnie s艂u偶臋 pomoc膮 co zdecydowanie mo偶e potwierdzi膰 Roy. Jemu swego czasu r贸wnie偶 pomog艂em gdy prze偶ywa艂 najgorsze chwile a teraz jest moim najlepszym kumplem, chocia偶 naprawd臋 rzadko si臋 do tego przyznaj臋 - odpar艂 z nut膮 rozbawienia w ko艅cu Roy od zawsze zwraca艂 si臋 do niego szefie przez co wiele os贸b uwa偶a艂o ich relacj臋 za czysto zawodow膮. Tak naprawd臋 oboje rozumieli si臋 bez s艂贸w i zawsze byli gotowi ruszy膰 za drugim w ogie艅 nawet je艣li wcale si臋 o to nie prosili. Od taka ich przyjacielska relacja o kt贸rej wiedza tylko oni, no i ta szalona kobietka.
-Szefie - do sali wszed艂 Roy, wysoki w miar臋 umi臋艣niony brunet o ciemnych oczach, kt贸ry natychmiast znalaz艂 si臋 przy ich stole.
-Ciesz臋 si臋, 偶e ju偶 jeste艣 - Lucas podni贸s艂 si臋 a nast臋pnie po艂o偶y艂 d艂o艅 na ramieniu dziewczyny. - Przetransportuj bezpiecznie Lean do domu i upewnij si臋, 偶e nic jej nie b臋dzie - zwr贸ci艂 si臋 do przyjaciela a jego spojrzenie by艂o a偶 nadto wymowne. - Lean skarbie, mozesz w pe艂ni zaufa膰 Royowi. R臋cz臋 za niego ca艂kowicie. A gdyby艣 potrzebowa艂a czego艣 jeszcze mo偶esz 艣mia艂o go prosi膰 o wszystko. Dobrze? - spyta艂 upewniaj膮c si臋 czy dziewczyna zrozumia艂a wszystko co do niej m贸wi艂 a nast臋pnie ponownie spojrza艂 na Roya. - Licz臋 na ciebie a tymczasem musz臋 za艂atwi膰 jeszcze jedn膮 rzecz - po tych s艂owach odszed艂 od stolika pozostawiaj膮c t膮 dw贸jk臋 samych.
Lucas
Czy ba艂a si臋, 偶e za tymi wszystkimi s艂贸wkami, jakimi raczy艂 j膮 teraz Carter kryje si臋 jaka艣 dziwna pu艂apka ? Jasne, a jak niby mia艂oby by膰 inaczej, skoro ostatnio okaza艂o si臋, 偶e nawet w艂asna rodzinka wystawia艂a j膮 przez ca艂e 偶ycie twarz膮 do wiatru ? Ale czy tak naprawd臋 mia艂a teraz jakie艣 inne wyj艣cie od pozwolenia mu na przej臋cie ca艂kowitej kontroli nad t膮 pokr臋con膮 sytuacj膮 ? Nie i w stu procentach zdawa艂a sobie z tego spraw臋. Dok艂adnie tak samo zreszt膮 jak z tego, 偶e nie poradzi sobie sama z tymi wszystkimi okrutnym psychopatami, kt贸rzy ostatnio niemal na ka偶dym kroku wyci膮gali do niej swe brudne 艂apy, maj膮c szczer膮 nadziej臋 na przej臋cie przynajmniej cz臋艣ci maj膮tku jaki niedawno odziedziczy艂a po swojej 艣wi臋tej pami臋ci rodzicach. W przeciwie艅stwie do wielu pokole艅 kobiet pochodz膮cych z familii Rymill nie zamierza艂a podda膰 si臋 ich woli bez jakiejkolwiek walki, chocia偶 ostatnio coraz cz臋艣ciej zastanawia艂a si臋, czy czasem nie by艂oby tak zdecydowanie 艂atwiej. No i oczywi艣cie bezpieczniej. W ko艅cu od roku wiecznie balansowa艂a na cienkiej granicy mi臋dzy 偶yciem a 艣mierci膮. Co gorsza nie by艂a nawet pewna jak d艂ugo jeszcze zdo艂a utrzyma膰 si臋 na powierzchni. Aby nie sko艅czy膰 jak brat, musia艂a jak najszybciej u艂o偶y膰 jaki艣 plan awaryjny. A dzisiejsze wydarzenia sprawi艂y, 偶e chc膮c nie chc膮c zacz臋艂a si臋 na powa偶nie zastanawia膰, czy aby nie powinna uwzgl臋dni膰 w nim wsparcia Lucasa. Nawet, je偶eli obawia艂a si臋, 偶e i ono mo偶e okaza膰 si臋 nieco za ma艂e. Jakby nie patrz膮c, ju偶 samo przeciwstawiania si臋 jednej mafii nie nale偶a艂o do naj艂atwiejszych zada艅, a ona mia艂a problemy z a偶 dwiema jednocze艣nie. W tym r贸wnie偶 tak膮, z kt贸rej przynajmniej cz臋艣ci膮 cz艂onk贸w kiedy艣 si臋 wychowywa艂a, co tylko dodatkowo jeszcze bardziej zmniejsza艂o jej szanse na d艂u偶sze przetrwanie. Znali j膮 bowiem niczym przys艂owiowy z艂y szel膮g, wi臋c potrafili do艣膰 dobrze przewidzie膰 praktycznie ka偶dy jej ruch.
Usu艅- Gdyby to by艂o takie 艂atwe… - Westchn臋艂a tylko ci臋偶ko w odpowiedzi, instynktownie ocieraj膮c 艂zy r臋kawem. Nie to, 偶eby w obecnym stanie faktycznie martwi艂a si臋 o sw贸j wygl膮d. Po prostu nie chcia艂a wyj艣膰 w jego oczach na jeszcze wi臋ksz膮 idiotk臋 ni偶 do tej pory. – Ale i tak dzi臋kuj臋, 偶e si臋 tak o mnie troszczysz. – Doda艂a, posy艂aj膮c mu blady u艣miech. – Zw艂aszcza bior膮c pod uwag臋 to, jak na Ciebie naskoczy艂am. – Znowu obla艂a si臋 rumie艅cem, przejmuj膮c od m臋偶czyzny wizyt贸wk臋, kt贸r膮 po艣piesznie ukry艂a w torebce.
Na ca艂e szcz臋艣cie nie musia艂a m贸wi膰 nic wi臋cej, poniewa偶 nagle tu偶 ko艂o nich pojawi艂 si臋 facet wspomniany par臋 minut wcze艣niej przez szatyna. Ten za艣 ulotni艂 si臋 zaledwie kilka sekund p贸藕niej zapewne w poszukiwaniu swej mi艂o艣ci, kt贸r膮 porzuci艂 jaki艣 czas wcze艣niej.
Usu艅- Miejmy to ju偶 za sob膮. – Odezwa艂a si臋 do Roya, daj膮c mu tym samym zna膰, 偶e jest w pe艂ni gotowa opu艣ci膰 ca艂e to pokr臋cone miejsce.
Nie spodziewa艂a si臋 tylko, 偶e niespe艂na par臋 sekund po tym, gdy przekrocz膮 pr贸g, drog臋 zast膮pi im Rick we w艂asnej osobie. I to w dodatku wygl膮daj膮cy niczym sam kr贸l piekie艂.
- No 艂adnie, to ja si臋 zamartwiam, 偶e kto艣 zrobi艂 Ci krzywd臋 i jad臋 tu niczym jaki艣 pierdolony wy艣cigowiec, a tymczasem Ty, droga kuzyneczko zabawiasz si臋 w najlepsze z jakim艣 pieprzonym idiot膮. – Sykn膮艂, ruszaj膮c w艣ciekle w ich stron臋. 艢miertelnie przera偶ona odskoczy艂a za plecy swego towarzysza, boj膮c si臋 wyda膰 chocia偶by jeden d藕wi臋k. – No dobra, cholerna idiotko, cho膰 tu natychmiast i zachowuj si臋 jak na grzeczn膮 dziewczynk臋 przysta艂o, a zapewniam, 偶e nic Ci si臋 nie stanie. – Za wszelk膮 cen臋 usi艂owa艂 wymy艣li膰 spos贸b, by okr膮偶y膰 swego przeciwnika i dosta膰 si臋 do dziewczyny. – Spierdalaj, gnojku. Nie widzisz, 偶e to prywatne porachunki ?! – Kompletnie zirytowany wystartowa艂 do bruneta z pi臋艣ciami, lecz szybko zosta艂 przez niego postawiony do pionu. Przynajmniej na razie, bo roztrz臋siona Farrah da艂aby sobie i tak obie r臋ce uci膮膰, 偶e upokorzony Szwajcar jeszcze jej si臋 za to odp艂aci. W艂a艣nie z tego powodu tak bardzo nastawa艂a p贸藕niej na swego wybawc臋, by ten zamiast prosto do domu odwi贸z艂 j膮 pod drzwi Maritime Hotel, gdzie jako w艂a艣cicielka obiektu mia艂a zapewnion膮 nale偶yt膮 ochron臋.
Przera偶ona Farrah
St贸艂 #5 The One with the Random Ones
OdpowiedzUsu艅Ju偶 chwil臋 p贸藕niej ten sam kelner ponownie podszed艂 do stolika. Tym razem li艣cik wr臋czy艂 Fabianowi.
Usu艅Hej, F!
Gotowy na ma艂膮 zabaw臋? Tak si臋 sk艂ada, 偶e Twoja partnerka troch臋 od nas odstaje... To chyba nie dziwne, 偶e z tego powodu mog艂aby by膰 dla mnie 艂atwym celem, prawda? Ma艂ym pionkiem w wielkiej grze. Ale szkoda by by艂o nara偶a膰 to ma艂e, urocze s艂oneczko na jakie艣 nieprzyjemno艣ci! Je艣li chcesz j膮 od tego uchroni膰, proponuj臋 ma艂y uk艂ad. Je偶eli jeszcze tego wieczoru S uraczy si臋 widokiem ca艂uj膮cej si臋 pary, obiecuj臋, 偶e dam jej spok贸j! To jak b臋dzie, wchodzisz w to? Ach, bym zapomnia艂a! Musisz by膰 po艂ow膮 tej pary. Pomys艂owa jestem, co nie?
buziaki,
plotkara 馃拫
St贸艂 #6 The One with the Newbies
OdpowiedzUsu艅Na imprezie pojawi艂 si臋 sp贸藕niony, aczkolwiek nie by艂o to w 偶adnej mierze eleganckie sp贸藕nienie, a po prostu skutek zmiany decyzji. Cho膰 otrzyma艂 zaproszenie na urodziny Plotkary, pocz膮tkowo mia艂 si臋 tam nie pojawi膰, bior膮c pod uwag臋 zaplanowany na ten dzie艅 wyst臋p w knajpie nieco mniej podrz臋dnej ni偶 zwykle, ale ostatecznie wszystko si臋 wysypa艂o, wi臋c nic nie sta艂o na przeszkodzie, by stawi膰 si臋 na jednym z g艂o艣niejszych wydarze艅 zwi膮zanych z m艂odocian膮 艣mietank膮 towarzysk膮 Nowego Jorku.
Usu艅Bardzo prawdopodobne, 偶e zrezygnowa艂by, gdyby nie rozpozna艂 jednej z os贸b dodanej do grupy szcz臋艣liwie wybranych. Nie liczy艂 co prawda na to, 偶e uda mu si臋 natkn膮膰 na ni膮 w t艂umie, ani tym bardziej zamieni膰 s艂owo lub dwa, ale Cassian uwielbia艂 igra膰 z kapry艣nym losem, wi臋c czemu by nie podkusi膰 go i tym razem?
Na tym etapie nie sili艂 si臋 na odnalezienie swojego stolika, wszyscy tak czy owak zd膮偶yli przemiesza膰 si臋 ze sob膮 i po prostu nie widzia艂 w tym wi臋kszego sensu... Mo偶e dlatego, 偶e by艂 wr臋cz bole艣nie trze藕wy, kiedy wo艅 szale艅stwa i alkoholu przemieszana z feeri膮 drogich zapach贸w wirowa艂a mi臋dzy odzianymi w drogie materia艂y cia艂a.
Wiedzia艂 jednak, 偶e nie powinien tego zmienia膰. Przyjecha艂 w艂asnym samochodem, a ostatnie czego chcia艂, to zostawia膰 go w tym miejscu, kiedy kompletnie pijany oddali si臋 taks贸wk膮.
Nie przeszkadza艂o mu to jednak w przej臋ciu od jednego z kelner贸w kieliszka z szampanem, a nast臋pnie opr贸偶nieniu go kilkoma 艂ykami, by poczu膰 chwilowy szum w skroniach, kt贸ry rozpr臋偶y go i nieco rozlu藕ni jego krok.
Przecie偶 i tak wyparuje na czas, prawda?
W pomieszczeniu by艂o duszno, zdj膮艂 wi臋c marynark臋 i pozostawszy w czarnej koszuli ods艂aniaj膮cej tors przewiesi艂 j膮 przez rami臋, kieruj膮c si臋 w stron臋 basenu. Po drodze uda艂o mu si臋 zw臋dzi膰 kolejny kieliszek szampana, kt贸ry tym razem s膮czy艂, staraj膮c si臋 zignorowa膰 w nim pogardzan膮, winn膮 nut臋.
Cassian
Wydarzenia na basenie dociera艂y do niej z lekkim op贸藕nieniem. W zasadzie o ch艂opaku, a raczej by艂ym, Octavii nie wiedzia艂a zbyt wiele. O ile w og贸le co艣 wiedzia艂a. Niby co艣 tam obi艂o si臋 jej o uszy, ale nie do ko艅ca i nie mog艂a po艂膮czy膰 kropek. Ot, s膮dzi艂a, 偶e po prostu mieli jaki艣 tam przelotny romans we Francji, a ten si臋 sko艅czy艂, gdy dziewczyna wr贸ci艂a do Nowego Jorku. Najwyra藕niej si臋 myli艂a. Ale kto nie mia艂 skomplikowanego by艂ego, prawda?
Usu艅Usiad艂a na le偶aku, aby za艂o偶y膰 szpilki. Sz艂o jej to znacznie wolniej ni偶 by tego chcia艂a. Rzuci艂a si臋 w ramiona obcego faceta, a teraz ch臋tnie – niczym naiwna g臋艣 – sz艂a z nim B贸g jeden raczy wiedzie膰, gdzie. Nawet nie wiedzia艂a, gdzie tutaj jest kuchnia. Bo i po co by艂a jej ta wiedza? Zw艂aszcza, 偶e to jej przynoszono jedzenie, a nie ona je roznosi艂a. W ko艅cu opu艣cili basen, cho膰 z lekkim 偶alem, ale F. narobi艂 niez艂ego ba艂aganu i chyba ka偶dy straci艂 ochot臋 na to, aby tam sp臋dza膰 czas. I mia艂a straszn膮 ochot臋 na kanapk臋, nie mog艂a przej艣膰 oboj臋tnie obok tego.
— Sk膮d si臋 tak w艂a艣ciwie wzi膮艂e艣? — zapyta艂a, gdy weszli do winy. Byli tu na szcz臋艣cie sami. 呕adnych dodatkowych go艣ci, nikogo. W nieco lepszym 艣wietle mog艂a mu si臋 lepiej przyjrze膰. Mimo przemoczonych ubra艅, mokrych w艂os贸w wci膮偶 wygl膮da艂 poci膮gaj膮co. A te my艣li nie by艂y nap臋dzane alkoholem.
Cho膰by chcia艂a, to nie przypomni sobie sk膮d mog艂aby go zna膰. Musia艂a przegrzeba膰 na trze藕wo internet, aby dowiedzie膰 si臋 wi臋cej. Zbyt ma艂o m贸wi艂. Mo偶e, gdyby podliczy艂a wszystkie s艂owa, kt贸re do niej wypowiedzia艂 to ich liczba nie przekroczy艂aby pi臋膰dziesi臋ciu. Ma艂om贸wny, troch臋 wycofany. Raczej nie zwraca艂a uwagi na takich facet贸w. Pcha艂a si臋 do tych g艂o艣nych, wr臋cz nad wyraz pewnych siebie i z wielk膮 czerwon膮 flag膮 nad g艂ow膮.
Winda w ko艅cu si臋 zatrzyma艂a, a para znalaz艂a si臋 na g艂贸wnej Sali. Innego wyj艣cia nie mieli, aby dosta膰 si臋 do kuchni. Chyba. Na dole wci膮偶 by艂a masa ludzi, Stoliki okupowane, chyba tu dosz艂o do mniejszej ilo艣ci dram ni偶 na g贸rze. Stolik z jej numerkiem by艂 pusty, tak samo, jak numer sze艣膰.
— Czekaj, chc臋 to — powiedzia艂a. Zatrzyma艂a si臋 przy stoliku i zaj臋艂a jedno z kilku wolnych miejsc. Westchn臋艂a cicho i si臋gn臋艂a po babeczk臋, na kt贸rej by艂o sporo kremu. Zdecydowanie tego by艂o jej teraz potrzeba. — Nie patrz si臋 tak, nie by艂am g艂odna, dop贸ki mi nie przypomnia艂e艣, Rafe — wytkn臋艂a mu. Zapewne prze偶y艂aby reszt臋 wieczoru oraz nocy bez niczego do jedzenia, a wlewaj膮c w siebie dalej tequil臋 lub inny alkohol, kt贸ry akurat mia艂aby pod r臋k膮.
Nel
Poczu艂 dziwne napi臋cie, gdy tylko drzwi windy zamkn臋艂y si臋 za nimi — c贸偶, ka偶dy chyba wiedzia艂, co zwykle dzia艂o si臋 w windach, kiedy g艂贸wni bohaterowie romansu zostawali w nich sam na sam...
Usu艅Ca艂e szcz臋艣cie, 偶e z Corneli膮 nie byli g艂贸wnymi bohaterami romansu. Na dobr膮 spraw臋 Cassian pow膮tpiewa艂, czy m贸g艂by by膰 g艂贸wnym bohaterem w historii Watson w og贸le. Zestawi艂 ich ze sob膮 zupe艂ny przypadek, i jak s膮dzi艂, odurzacze wci膮偶 kr膮偶膮ce w jej 偶y艂ach.
Nie wiedzia艂, jak bardzo by艂a rzeczywi艣cie pod wp艂ywem, ale dla w艂asnego zdrowia psychicznego (i sercowego...) musia艂 powtarza膰 sobie jak mantr臋, 偶e za tym wszystkim nie stoi nic wi臋cej ni偶 jej chwilowe zaburzenie jej 艣wiadomo艣ci.
Jej pytanie sprawi艂o jednak, 偶e u艣miechn膮艂 z lekka zaskoczony, nie do ko艅ca pojmuj膮c, o co w艂a艣ciwie go pyta.
Jak to sk膮d si臋 wzi膮艂?
— Wiesz... — zacz膮艂 wi臋c, w typowo komicznym tonie. — Kiedy dw贸jka ludzi si臋 kocha... Albo jest nadzwyczaj pijana...
Widz膮c jej spojrzenie urwa艂, nie do ko艅ca pewien czy ten w og贸le mu si臋 uda艂. Oczy艣ci艂 wi臋c gard艂o, wlepiaj膮c spojrzenie w drzwi windy.
— Pochodz臋 z Nowego Jorku, je艣li o to pytasz. I tak jak wszyscy tutaj by艂em zaproszony, ale pocz膮tkowo mia艂em inne plany, dlatego nie mam maski — wyja艣ni艂, nie wiedz膮c, czy udzieli艂 jej tych informacji, na kt贸rych jej zale偶a艂o.
Kiedy wyszli ju偶 z windy, w 艣lad za jednym z kelner贸w w stron臋 kuchni, Cornelia zboczy艂a w stron臋 jednego ze stolik贸w. Nie m贸g艂 nic poradzi膰 na to, 偶e mimowolnie zawiesi艂 na niej spojrzenie... By艂a po prostu pi臋kna, nawet po tym jak wpad艂a z nim do basenu. Po tym mo偶e nawet bardziej.
Cassian adorowa艂 j膮 do chyba od zawsze, a przynajmniej nie pami臋ta艂 ju偶 czas贸w, kiedy nie zachwyca艂a go swoj膮 urod膮.
— Jak? — zapyta艂 wi臋c, ze spokojem, kiedy zajmowa艂 miejsce obok niej. Zabawne, usiad艂a na jego miejscu, pozna艂 kartk臋 z w艂asnym nazwiskiem. — My艣la艂em, 偶e lubisz, kiedy ludzie patrz膮 na Ciebie z zachwytem. Smacznego.
Rafe
Watson nie mia艂aby nic przeciwko temu, aby zosta膰 teraz g艂贸wn膮 bohaterk膮 filmu romantycznego. Mia艂a przed sob膮 przystojnego, m艂odego ch艂opaka, kt贸ry najwyra藕niej nie m贸g艂 odwr贸ci膰 od niej wzroku, a z jakiego艣 powodu stara艂 si臋 nie patrze膰 w strategiczne miejsca. Mog艂a by膰 pod wp艂ywem, ale niekt贸re rzeczy jeszcze zauwa偶a艂a. W zasadzie trzyma艂a si臋 naprawd臋 nie藕le, jak na fakt, 偶e czasami nie mia艂a 偶adnych hamulc贸w, a dzi艣 nie chodzi艂o jej o to, aby spi膰 si臋 do nieprzytomno艣ci czy wzi膮膰 tyle, 偶e zapomni, jak ma na imi臋. Wola艂a zapami臋ta膰 to, jak wr贸ci dzi艣 do swojego mieszkania. O ile wr贸ci do swojego mieszkania, a nie zabierze si臋 z brunetem, cho膰 s膮dz膮c po jego podej艣ciu do niej zaczyna艂a pow膮tpiewa膰 czy w og贸le mia艂 ochot臋. Lub czy by艂 hetero albo chocia偶 bi.
Usu艅Unios艂a brew, gdy us艂ysza艂a jego odpowied藕, a na ustach majaczy艂 jej lekki u艣miech. Serio? Tak zamierza艂 na to odpowiedzie膰? Nie potrafi艂a jednak si臋 w 偶aden spos贸b na tak膮 odpowiedzie膰 gniewa膰, nie na to liczy艂a, ale j膮 rozbawi艂.
Pochodzi艂 z Nowego Jorku, a jednak go nie kojarzy艂a. Nie by艂o oczywi艣cie 偶adnej si艂y, kt贸ra sprawi艂aby, 偶e Cornelia zna艂aby wszystkich. Aczkolwiek skoro by艂 najwyra藕niej blisko z jedn膮 z jej przyjaci贸艂ek to wydawa艂o si臋 jej to dziwne, 偶e nigdy o nim nie s艂ysza艂a. Znajome uczucie jej ni opuszcza艂o, zagl膮da艂a co jaki艣 czas w dwukolorowe t臋cz贸wki, jakby licz膮c na to, 偶e znajdzie w nich odpowied藕. Nic takiego si臋 nie dzia艂o, magicznie jej nie ol艣ni艂o. Irytowa艂a si臋 jednie bardziej, 偶e nie mo偶e przypisa膰 tej przystojnej twarzy do 偶adnego imienia.
— I tak i nie. M贸wi艂e艣, 偶e jeste艣 znajomy, ale… — urwa艂a na moment. Ale co? Wzi臋艂a g艂臋bszy wdech i pokr臋ci艂a g艂ow膮. Sama ju偶 nie wiedzia艂a. Nie spogl膮da艂a teraz w 偶adn膮 inn膮 stron臋, by艂a zainteresowana tylko i wy艂膮cznie nim. — Dobrze. 呕al by艂oby zakrywa膰 tak膮 twarz. — Doda艂a, gdy wspomnia艂, dlaczego nie ma na sobie maski. By艂 chyba jedn膮 z niewielu os贸b teraz. Sama zostawi艂a swoj膮 nad basenem, ale nie zale偶a艂o jej na tym, aby j膮 odzyska膰.
W pierwszej chwili nie zwr贸ci艂a uwagi na czyim miejscu siedzi ani na karteczk臋. Interesowa艂a j膮 tylko babeczka, z kt贸rej krem zosta艂 na czubku nosa blondynki. Pilnowa艂a si臋 na co dzie艅, obecnie by艂o jej chyba wszystko jedno.
— Lubi臋 to, masz racj臋. Nie mog臋 si臋 zdecydowa膰 w jaki spos贸b ty na mnie patrzysz — wyzna艂a. Si臋gn臋艂a po serwetk臋, aby przetrze膰 nos i usta z resztek kremu oraz okruszk贸w. — Czy z zachwytem, przera偶eniem, niepewno艣ci膮 lub… niezadowoleniem — doda艂a.
Odk艂adaj膮c serwetk臋 jej wzrok przyci膮gn臋艂a winietka z imieniem. Cassian Rafferty-Whittaker. U艣miechn臋艂a si臋 lekko, 艂膮cz膮c kropki z rozmow膮 znad basenu.
— Cornelia i Cassian siedz膮 przy stole, jedz膮 babeczki i rozmawiaj膮 sobie — zanuci艂a.
Nel
Gdyby mia艂 wgl膮d jej my艣li na sw贸j temat, zapewne roze艣mia艂by si臋 w g艂os. C贸偶, z pewno艣ci膮 nie by艂 heteronormatywnym facetem, skoro poci膮ga艂a go r贸wnie偶 jego w艂asna p艂e膰, ale prawd臋 powiedziawszy nigdy nie zastanawia艂 si臋 nad tym g艂臋biej ani nie pr贸bowa艂 zaszufladkowa膰 si臋 w jedn膮 z wielu etykiet, bo nawet ich wszystkich nie zna艂. Nie rozwa偶a艂 kryteri贸w, jakie sprawiaj膮, 偶e kto艣 mu si臋 podoba lub nie — by艂by jednak hipokryt膮, gdyby stwierdzi艂, 偶e przede wszystkim liczy si臋 dla niego osobowo艣膰 czy intelekt, bo tak jak wi臋kszo艣膰 m臋偶czyzn by艂 wzrokowcem i lubi艂 艂adne twarze; og贸艂em 艂adne cia艂a w 艂adnych ubraniach lub bez nich.
Usu艅Zawiesza艂 oko na wielu ludziach, z r贸偶nych powod贸w, ale z Corneli膮 od pocz膮tku by艂o... inaczej. Gdyby podoba艂a mu si臋 w taki spos贸b jak cho膰by Octavia, zapewne byliby teraz zaj臋ci czym艣 o wiele bardziej dynamicznym ni偶 rozmow膮.
I tak, chcia艂by tego, wbrew temu co my艣la艂a sobie o nim Nel. Nie mia艂a nawet poj臋cia, jak bardzo tego chcia艂. Problem w tym, 偶e to po偶膮danie by艂o inne, bardziej pal膮ce ni偶 chwilowa tylko zachcianka cia艂a. Przede wszystkim pochodzi艂o z serca; mo偶e nie z mi艂o艣ci, bo to by艂o bardzo du偶e s艂owo i jeszcze wi臋ksze uczucie, kt贸rego jeszcze d艂ugo nie b臋dzie w stanie czu膰, ale z pewno艣ci膮 pragn膮艂 jej w spos贸b podsycany sentymentem i t臋sknot膮 za kim艣, kto kiedy艣 by艂 istotn膮 cz臋艣ci膮 jego 偶ycia, a偶 stopniowo... przesta艂 ni膮 by膰.
I Cassian do dzi艣 nie wiedzia艂, dlaczego tak si臋 sta艂o. Mo偶e dlatego nigdy nie zamkn膮艂 na dobre tego rozdzia艂u, nawet kiedy postanowi艂 zostawi膰 wszystko za sob膮.
Cho膰 na dobr膮 spraw臋, czy mieli faktycznie w og贸le jaki艣 rozdzia艂?
W ka偶dym razie "trzyma艂 j膮 na dystans", bo wiedzia艂, 偶e ich pragnienia si臋 ze sob膮 nie pokrywaj膮. Poza tym, 偶e Nel by艂a pod wp艂ywem, nawet nie zdawa艂a sobie sprawy z kim ma do czynienia i zbli偶enie si臋 do niej teraz nie mia艂oby tak naprawd臋 偶adnego znaczenia, zacieraj膮c si臋 na tle innych jej zachcianek.
A Cassian nie chcia艂 by膰 zaledwie zachciank膮. Cho膰 patrzy艂 na ni膮 jak na 贸smy cud 艣wiata, to wiedzia艂 te偶, 偶e zas艂uguje na co艣... wi臋cej. Mo偶e nawet niekoniecznie od Cornelii, ale og贸艂em. By艂 w ko艅cu istot膮 z krwi i ko艣ci, a nie zabawk膮, po kt贸r膮 mo偶na z kaprysu si臋gn膮膰, a potem z kaprysu wyrzuci膰.
Kiedy pochwali艂a jego twarz, u艣miechn膮艂 si臋 w jej stron臋, ale jego oczy nie u艣miechn臋艂y si臋 w ten sam spos贸b.
— Z zachwytem — zapewni艂 mimo to, si臋gaj膮c po jedn膮 z serwetek, by zupe艂nie nie艣wiadomie zacz膮膰 mi臋toli膰 j膮 mi臋dzy d艂ugimi palcami. Osobi艣cie ju偶 od d艂u偶szego czasu nie zwraca艂 uwagi na nic poza Corneli膮, ale musia艂 zaj膮膰 czym艣 r臋ce, by艂 to jego do艣膰 charakterystyczny odruch bezwarunkowy, kiedy zaczyna艂 si臋 stresowa膰. — I niepewno艣ci膮. Nie b臋d臋 ukrywa艂, 偶e nie jestem zadowolony, 偶e wci膮gn臋艂a艣 mnie do tego basenu, bo boj臋 si臋 teraz sprawdza膰 kieszenie, ale to nic czego bym nie prze偶y艂.
Fakt, wola艂 w tej chwili nie si臋ga膰 po kluczyki czy telefon. O ile smartfon mia艂 szans臋 si臋 uratowa膰, bo by艂 wodoodporny, delikatna elektronika w kluczach od samochodu posz艂a w diab艂y na pewno.
Przynajmniej plastikowy dow贸d, prawo jazdy i karta bankowa w portfelu nie mog艂y ucierpie膰. Chyba.
Jak m贸g艂 si臋 jednak na ni膮 gniewa膰, kiedy siedzia艂a tu jedz膮c babeczk臋 jak gdyby nic, nuc膮c beztrosko pod nosem? W tej chwili przypomina艂a Corneli臋 z jego wspomnie艅 i przynios艂o mu to pewnego rodzaju komfort.
Szcz臋艣ciarz z tego ca艂ego Cassiana, nie ma co.
Nie wiedzia艂 co prawda, czy skojarzy艂a wreszcie jego imi臋, czy po prostu powtarza艂a to, co akurat przyuwa偶y艂a na winietce.
— Ma to w og贸le jakie艣 znaczenie? — teraz to on zada艂 jej to pytanie. — To, w jaki spos贸b na Ciebie patrz臋 — doprecyzowa艂, k艂ad膮c spojrzenie na jej oczach.
Rafe, ale podobno Cassian
Pr贸bowa艂a go rozszyfrowa膰, ale uparcie jakby si臋 przed ni膮 zamyka艂? Nie do takiego traktowania przywyk艂a. Mo偶e mia艂 dziewczyn臋, a nie chcia艂 w 偶aden spos贸b przekroczy膰 granicy? Mo偶e wiedzia艂, 偶e w przesz艂o艣ci to dla niej nie by艂 problem, aby wskoczy膰 na faceta, kt贸ry by艂 zaj臋ty? Jednorazowa akcja, kt贸ra ci膮gn臋艂a si臋 za ni膮 a偶 do teraz. By膰 mo偶e gdzie艣 w Nowym Jorku czeka艂a na niego dziewczyna, kt贸ra nie zosta艂a tu zaproszona albo ch艂opak. Sama ju偶 nie wiedzia艂a. S艂ysza艂a jego kr贸tk膮 rozmow臋 z Gabrielem, kt贸ra na sw贸j spos贸b by艂a dwuznaczna, ale r贸wnie dobrze mog艂a by膰 po prostu rozmow膮 dw贸ch kumpli, kt贸rzy pozwalaj膮 sobie na nieco odwa偶niejsze 偶arty w swoim towarzystwie. Ona sama chyba nie powiedzia艂aby stop, gdyby trafi艂a si臋 jaka艣 艂adna dziewczyna w jej otoczeniu okazuj膮ca zainteresowanie. Nie, aby mia艂a do艣wiadczenie w kwestiach damsko-damskich. By艂a raczej otwarta na wiele. I nale偶a艂a do ciekawskich os贸b, kt贸re chc膮 niemal wszystkiego skosztowa膰 chocia偶 raz w 偶yciu, aby mie膰 co wspomina膰.
Usu艅Jakby tylko wiedzia艂a kim Cassian tak naprawd臋 jest, jak wiele w jej oczach kiedy艣 znaczy艂 zrobi艂oby si臋 jej zwyczajnie g艂upio. Nie pami臋ta艂a go, cho膰 min臋艂o zaledwie sze艣膰 lat. Tylko tyle, a mo偶e a偶 tyle? Na przestrzeni tych lat wiele si臋 zmieni艂o. Ona sama si臋 zmieni艂a. Przesta艂a by膰 t膮 urocz膮 blondyneczk膮, kt贸ra z sercem na d艂oni wychodzi艂a do ludzi. Stworzy艂a sobie mechanizm obronny, aby odci膮膰 si臋 od wszystkiego, co j膮 spotka艂o. Do tego stopnia tak bardzo wci膮gn臋艂a si臋 w swoj膮 now膮 posta膰, 偶e zupe艂nie zapomnia艂a, jak to jest by膰 prawdziw膮 sob膮. Dziewczyn膮, kt贸rej nic z艂ego nie spotka艂o, kt贸ra lubi艂a rozmawia膰 z ka偶dym i nie patrzy艂a na ludzi z g贸ry. Obecna Cornelia nawet nie my艣la艂a o swoim dawnym wcieleniu. Pogrzeba艂a j膮 偶ywcem i nie pozwoli艂a, aby w jakikolwiek spos贸b wygrzeba艂a si臋 ze swojego grobu.
Zachwyt w jego spojrzeniu m贸wi艂 jej tyle, 偶e wizualnie mu si臋 podoba. Podoba艂a si臋 wielu ludziom, bo by艂a 艂adna i by艂a tego 艣wiadoma. Sta艂a si臋 przez to do艣膰 pr贸偶na, bo tak – patrzy艂a na wygl膮d. Pracowa艂a wizerunkiem, a ten by艂 w ko艅cu w jej wypadku naprawd臋 wa偶ny. Jednak ludzie patrzyli tylko na to. Na jej wizerunek. Na 艂adne w艂osy, kt贸re zawsze by艂y dobrze u艂o偶one, na dopasowane do siebie ubrania, na twarz. Przez my艣l jej nie przesz艂o, 偶e Cassian m贸g艂 pomy艣le膰 o niej w jakiekolwiek innej kategorii. By艂a w ko艅cu 艂adnym cia艂em, czego wi臋cej mo偶na by艂o od niej chcie膰?
Fakt, nie przemy艣la艂a tego, 偶e w kieszeniach m贸g艂 mie膰 wa偶ne rzeczy. Dla niej to nie by艂by problem, gdyby zmoczy艂a sw贸j telefon. Na drugi dzie艅 mia艂aby ju偶 nowy i nie przysz艂o jej do g艂owy, 偶e nie ka偶dy ma tak samo.
— Odwdzi臋cz臋 si臋 za zniszczone mienie — odpowiedzia艂a. M贸g艂 to rozumie膰 jak tylko chcia艂.
Zawaha艂a si臋 na moment przed si臋gni臋ciem po kolejn膮 babeczk臋, ale to by艂y tylko dwie babeczki. W dodatku nie jad艂a nic ca艂y dzie艅. Postawi艂a w ko艅cu kolejn膮 na talerzyku, ale zanim si臋 do niej dobra艂a skupi艂a sw贸j wzrok na brunecie.
— Ma. Dla mnie ma. — Powt贸rzy艂a jego s艂owa znad basenu, ale znacznie 艂agodniejszym tonem. — Nie jestem 艣lepa. Mog臋 by膰 podpita i na lekkim haju, ale wci膮偶 pewne rzeczy widz臋. I widzia艂am, jak si臋 spojrza艂e艣, gdy mnie zobaczy艂e艣 w basenie. Jak zareagowa艂e艣, gdy byli艣my w wodzie. — Wyliczy艂a. By艂 dziwnie spi臋ty. To by艂o nawet urocze w jaki spos贸b reagowa艂. Mog艂a sobie r贸wnie dobrze to wmawia膰 i widzie膰 to, co chcia艂aby zobaczy膰.
— Ale podoba mi si臋 to, jak na mnie patrzysz.
Nel
— Dlaczego? — dr膮偶y艂. — Dlaczego to takie wa偶ne, w jaki spos贸b ludzie na Ciebie patrz膮?
Usu艅Zabrak艂o mu odwagi, 偶eby dalej ci膮gn膮膰 w膮tek w odniesieniu do siebie, wi臋c posi艂kowa艂 si臋 "lud藕mi", bo tak by艂o po prostu wygodniej i w sumie... Naprawd臋 by艂 ciekaw, jak dzia艂a ten ca艂y mechanizm ogl膮dania si臋 na to, co my艣l膮 sobie inni. Tym bardziej, 偶e Cornelia by艂a w tym tylko wybi贸rczo konsekwentna — niby dba艂a o sw贸j wizerunek, makija偶, fryzur臋, a jednak nie ba艂a si臋 wzbudza膰 kontrowersji... Wi臋c jak to w ko艅cu by艂o?
On te偶 lizn膮艂 troch臋 tego 偶ycia, ale na szcz臋艣cie nie spad艂o ono na niego w taki spos贸b, jak na Corneli臋. Jego biologiczny ojciec by艂 kim艣, ale nie przyznawa艂 si臋 do niego przez d艂ugie lata. Jego ojczym r贸wnie偶 cieszy艂 si臋 s艂aw膮 sportowca, ale nie wpuszcza艂 jej do domu ani nie pozwala艂, by mia艂a bezpo艣redni wp艂yw na jego rodzin臋, w tym na Cassiana. To jego matka, pragn膮c rozg艂osu, lansowa艂a si臋 najpierw na jednym, a potem drugim nazwisku, wystawiaj膮c syna mediom, usi艂uj膮c wydrze膰 z niego to, co do tej pory usilnie chowa艂 — czyli jego odziedziczony po ojcu wokalny talent.
M贸g艂 sobie wyobrazi膰, jak w艣ciek艂a by by艂a, gdyby wiedzia艂a, 偶e teraz marnuje ten talent, grywaj膮c w podrz臋dnych barach.
Reasumuj膮c, Cassian by艂 oswojony z mediami i kamer膮 do tego stopnia, 偶e patrz膮c na to jak stresowa艂 si臋 przy Nel, w odbiciu obiektywu mo偶na by go nie pozna膰. Tam emanowa艂 wy艂膮cznie pewno艣ci膮 siebie, jednocze艣nie nigdy nie daj膮c wra偶enia kogo艣 snobistycznego.
Wci膮偶, nie do ko艅ca rozumia艂, jak mo偶na uk艂ada膰 pod to ca艂e swoje 偶ycie, swoje znajomo艣ci, siebie...
— Och, nie — zaprotestowa艂, kiedy zapewni艂a, 偶e "si臋 odwdzi臋czy". Z jakiego艣 powodu nie pomy艣la艂 o tym dwuznacznie, ale i tak zrobi艂o mu sie g艂upio, bo przecie偶 nie wspomnia艂 o tym, 偶eby cokolwiek mu wynagradza艂a, jakkolwiek. — Nie musisz si臋 tym przejmowa膰.
Nie mia艂 racji. Cornelia powinna si臋 tym przejmowa膰.
— Telefon pewnie jest ca艂y, kluczyki ekspresowo wymieni臋. Bardziej upierdliwe s膮 te sztywne ubrania, ale w膮tpi臋, 偶eby艣my znale藕li tu jak膮艣 m臋sk膮 garderob臋.
Zauwa偶y艂, jak zawaha艂a si臋 przy drugiej babeczce, dlatego u艣miechn膮艂 si臋 k膮tem ust, kiedy zdecydowa艂a si臋 po ni膮 si臋gn膮膰. Cassian nie przepada艂 za s艂odko艣ciami, ale pomy艣la艂 sobie, 偶e mo偶e b臋dzie jej ra藕niej, kiedy nie b臋dzie je艣膰 sama, wi臋c sam si臋gn膮艂 po jedn膮 i odgryz艂 kawa艂ek, pr贸buj膮c nie ufajdoli膰 si臋 kremem, co wysz艂o mu 艣rednio, bo Watson akurat powiedzia艂a co艣, co sprawi艂o, 偶e niemal zaczerwieni艂 si臋 na szyi.
— C贸偶... — za艣mia艂 si臋, i cho膰 by艂 to 艣miech nieco nerwowy, to jednak po raz pierwszy chyba zupe艂nie szczery. Spojrza艂 na ni膮 znacz膮co, nie wiedz膮c nawet, 偶e ma resztki kremu w okolicy ust. — Nie mo偶esz mnie wini膰.
W ko艅cu mia艂a na sobie tylko stringi!
Ale podoba mi si臋 to, jak na mnie patrzysz.
To wybrzmiewa艂o jeszcze chwil臋 w jego g艂owie, mimo 偶e nie skomentowa艂 tego w 偶aden spos贸b.
Rafe
Dlaczego? Dlaczego to by艂o dla niej wa偶ne, jak si臋 na ni膮 patrzyli? Bo nie chcia艂a, aby widzieli w niej s艂ab膮 osob臋? Przecie偶 mu tego nie powie. Sama przed sob膮 nie przyznawa艂a si臋 do tego, dlaczego to jest dla niej tak bardzo wa偶ne. Lubi艂a uwag臋, to, 偶e jej zazdroszcz膮, 偶e chc膮 by膰 ni膮 – 偶e nie mog膮 ni膮 by膰. Lubi艂a zwraca膰 na siebie spojrzenia innych i by膰 tego 艣wiadom膮. Uwaga w ostatnim czasie to by艂a jedna z niewielu rzeczy, kt贸re tak naprawd臋 mia艂a.
Usu艅— Ich spojrzenie mo偶e wiele powiedzie膰. Oczy m贸wi膮 czasami znacznie wi臋cej ni偶 s艂owa, Cassian. Wiem na kt贸r膮 dziewczyn臋 lepiej uwa偶a膰, gdy z zazdro艣ci膮 na mnie spogl膮da. Potrafimy by膰 paskudne i robi膰 okropne rzeczy tylko po to, aby kto艣 kogo nie lubimy ucierpia艂. Wiem, kiedy kto艣 jest ze mnie dumy, gdy osi膮gn臋 sukces. — Wyja艣ni艂a. Nawet nie sk艂ama艂a. Tutaj wszyscy byli dobrymi aktorami. Potrafili udawa膰 i cieszy膰 si臋 z kim艣, kiedy w rzeczywisto艣ci chcieli im wbi膰 n贸偶 prosto w plecy lub serce. W swoich oczach nie robi艂a nic kontrowersyjnego, a raczej nic takiego co faktycznie by szokowa艂o.
Uwaga od kilku lat by艂a dla niej jedn膮 z wa偶niejszych rzeczy. Piel臋gnowa艂a sw贸j Instagram, je艣li gdzie艣 wychodzi艂a to zawsze musia艂a by膰 dobrze ubrana i w najlepszych rzeczach. Jad膮c tutaj te偶 mia艂a prezentowa膰 si臋 nienagannie, a obecnie mia艂a w艂osy w nie艂adzie. Troch臋 si臋 pokr臋ci艂y, nie przypomina艂y ju偶 tych w艂os贸w, w kt贸rych tutaj przysz艂a. Sukienka by艂a nieco pognieciona, ale nawet je艣li Plotkara mia艂a zamiar sobie urz膮dzi膰 tu pokaz mody to tym si臋 przej膮膰 nie zamierza艂a.
— Zniszczy艂am ci co艣, wi臋c powinnam si臋 jako艣 odwdzi臋czy膰 albo chocia偶 za szkod臋 zap艂aci膰, nie s膮dzisz? — zapyta艂a. Rzadko bra艂a odpowiedzialno艣膰 za swoje czyny. Po prostu to ignorowa艂a lub pozwala艂a, aby kto艣 inny si臋 zaj膮艂 problemami, kt贸re stworzy艂a Cornelia. Najcz臋艣ciej robi艂a to jej matka, kt贸ra pilnowa艂a, aby wizerunek ich rodziny by艂 nienaruszony. Dw贸ch chirurg贸w i biznesmen nie mogli sobie pozwoli膰 przecie偶 na to, aby jaka艣 g贸wniara psu艂a im reputacj臋 tym, 偶e lubi si臋 zabawi膰.
— Jestem pewna, 偶e co艣 by si臋 znalaz艂o. Mog臋 ci co艣 za艂atwi膰 na przebranie, je艣li chcesz. — To nie by艂 problem. Mog艂a zadzwoni膰 i za chwil臋 pojawi艂by si臋 kto艣 z czystymi, nowymi ubraniami. Poj臋cia nie mia艂a, jak to robili, ale to nie by艂o jej zadanie, aby si臋 dowiedzie膰.
Nie pami臋ta艂a ju偶, kiedy w zasadzie ostatni raz tak dobrze si臋 czu艂a w towarzystwie kogo艣 kompletnie obcego. A raczej kogo艣 znajomego, ale obcego. Wci膮偶 j膮 dr臋czy艂o to sk膮d go zna, a raczej czy w og贸le go zna. Mog艂a w ko艅cu Cassiana pomyli膰 z kim艣 innym, to te偶 by艂a jedna z mo偶liwo艣ci.
— Nie, nie dziwi臋 si臋 — przyzna艂a. Rozbieraj膮c si臋 wtedy nawet nie pomy艣la艂a, 偶e kto艣 m贸g艂by zwr贸ci膰 na ni膮 uwag臋. Byli w bardzo ma艂ym gronie, kt贸re nie patrzy艂o na ni膮, jak na obiekt po偶膮dania. I wtedy pojawi艂 si臋 brunet i obojgu by艂o im ci臋偶ko oderwa膰 od siebie wzrok.
Wyci膮gn臋艂a r臋k臋 w stron臋 jego twarzy, kiedy dostrzeg艂a resztki kremu na ustach. Przesun臋艂a kciukiem po mi臋kkiej sk贸rze m艂odego m臋偶czyzny utrzymuj膮c z nim wci膮偶 kontakt wzrokowy.
— Troch臋 si臋 ubrudzi艂e艣.
Nel
Wys艂ucha艂 Cornelii w ciszy, cho膰 spojrza艂 na ni膮 z pow膮tpiewaniem, gdy stara艂a mu si臋 to wszystko wyja艣ni膰. Oczywi艣cie podziela艂 podgl膮d, 偶e oczy m贸wi膮 niekiedy wi臋cej od s艂贸w, ale nauczy艂 si臋 z do艣wiadczenia, 偶e na dobr膮 spraw臋 nawet oczom nie warto zawierza膰, zw艂aszcza w tym zepsutym 艣rodowisku, w kt贸rym oboje si臋 obracali, nawet je艣li Cassian robi艂 to bardziej dora藕nie ni偶eli na co dzie艅.
Usu艅Nie by艂 te偶 pewien jak czuje si臋 z faktem, 偶e Cornelia zacz臋艂a zwraca膰 si臋 do niego po imieniu, bo nie s艂ysza艂 go w sumie odk膮d zdecydowa艂 si臋 uciec z domu. W pe艂nym brzmieniu u偶ywa艂a go zreszt膮 tylko jego matka, z kt贸r膮 nie mia艂 za dobrych relacji.
— Wydaje mi si臋, 偶e oczy m贸wi膮 tyle, ile damy im powiedzie膰 — podsun膮艂, nie chc膮c zbytnio wchodzi膰 w polemik臋 na ten temat, a zaledwie podsun膮膰 sugesti臋. — Ludzie s膮 coraz lepsi w fabrykowaniu zachowa艅, niestety.
C贸偶, by艂a kiedy艣 jedna dziewczyna w Europie, do kt贸rej mo偶e nie czu艂 wiele, ale by膰 mo偶e m贸g艂by co艣 poczu膰, gdyby mieli troch臋 wi臋cej czasu. Z perspektywy czasu cieszy艂 si臋 jednak, 偶e tak si臋 nie sta艂o, bo pr臋dko wysz艂o na jaw, 偶e wszystkie te rozmarzone, przeci膮g艂e spojrzenia jakimi go obdarowywa艂a mia艂y drugie dno, z kt贸rego musia艂 si臋 potem jako艣 wygrzeba膰.
— Teoretycznie tak — przytakn膮艂 jej, wracaj膮c do tematu szkody. — I mi艂o mi, 偶e o tym my艣lisz, niemniej nie dlatego o tym wspomnia艂em.
M贸g艂 to wszystko za艂atwi膰 bez wi臋kszego trudu, zw艂aszcza, 偶e do samochodu dostanie si臋 bez problemu nawet z zepsutym kluczykiem, wi臋c czu艂by si臋 za偶enowany, domagaj膮c si臋 od niej zado艣膰uczynienia. Ten rodzaj za偶enowania, kt贸ry czuje si臋 na widok osoby wyk艂贸caj膮cej si臋 z kasjerk膮 o dwa centy reszty.
— Mo偶emy si臋 um贸wi膰, 偶e w ramach przeprosin zorganizujesz mi te suche ubrania? — tak, to ju偶 wygl膮da艂o du偶o lepiej w jego oczach. — Co prawda nie mam poj臋cia jak chcesz to zrobi膰, ale nie pogardzi艂bym czym艣 suchym, nie ukrywam.
Nim zd膮偶y艂 si臋 zorientowa膰, Nel si臋gn臋艂a do niego. Tym razem jednak nie protestowa艂, domy艣laj膮c si臋, co chce zrobi膰, a mo偶e dlatego, 偶e po prostu nie chcia艂 zaprotestowa膰. W ko艅cu by艂 to do艣膰 niewinny gest, nawet je艣li przyprawi艂 go o szybsze bicie serca — jakby nie patrze膰 usta by艂y wra偶liwe na dotyk. Nawet nie zorientowa艂 si臋, 偶e je uchyli艂, niemal niezauwa偶alnie, ale jednak. W dodatku musia艂 bardzo walczy膰 ze sob膮, 偶eby instynktownie nie uca艂owa膰 opuszka jej palca.
— A moje oczy?— wymamrota艂 przy jej d艂oni, nie mog膮c si臋 powstrzyma膰. Moment z jakiego艣 powodu wydawa艂 si臋 cholernie intymny i chyba doda艂 mu tym odwagi. — Co wed艂ug Ciebie m贸wi膮?
ju偶 Cassian?
Nie s膮dzi艂a, 偶e pewn膮 cz臋艣膰 tej imprezy sp臋dzi jedz膮c babeczki i rozmawiaj膮c z ch艂opakiem, kt贸rego dopiero co pozna艂a. Raczej s膮dzi艂a, 偶e to b臋dzie noc, kt贸r膮 w pe艂ni zapomni. Zatraci si臋 w alkoholu, u偶ywkach i sko艅czy w obj臋ciach kogo艣, kogo imienia nawet nie zapami臋ta. Noc wci膮偶 by艂a co prawda d艂uga, wiele jeszcze mog艂o si臋 wydarzy膰, ale p贸ki co tego zmienia膰 nie chcia艂a. W dziwny spos贸b to by艂a mi艂a odmiana od codzienno艣ci, kt贸r膮 prowadzi艂a. Jakby faktycznie chcia艂 z ni膮 porozmawia膰, a nie tylko kr臋ci艂 si臋, aby p贸藕niej zdj膮膰 z niej sukienk臋. Ale mia艂 racj臋. W tym 艣rodowisku nie warto by艂o ufa膰 tak naprawd臋 nikomu. Nawet najbli偶sza osoba mog艂a zdradzi膰 i to chyba w tym wszystkim by艂o najgorsze. Nikt tak po prawdzie nie mia艂 osoby, kt贸rej m贸g艂by zaufa膰 w pe艂ni, a zawsze istnia艂o prawdopodobie艅stwo, 偶e zostanie si臋 zdradzonym. Cornelia mog艂a by膰 tego dobrym przyk艂adem, cho膰 od miesi臋cy stara艂a si臋 usun膮膰 ze swoich plec贸w nieprzyjemn膮 艂atk臋, na kt贸r膮 sama co prawda sobie zapracowa艂a.
Usu艅— A twoim oczom mog臋 zaufa膰?
Nie nale偶a艂a raczej do ufnych os贸b. By艂a bardzo otwarta i mog艂a sprawia膰 przez to mylne wra偶enie, jednak tak naprawd臋 Cornelia patrzy艂a na to z kim si臋 zadaje. Nie by艂o to najlepsze towarzystwo, wszyscy k艂amali, ka偶dy bra艂 i robili niewybaczalne rzeczy sobie nawzajem. Z jakiego艣 powodu chcia艂a mu zaufa膰 i ju偶 to robi艂a, co mog艂o by膰 g艂upim posuni臋ciem. Nie mia艂a poj臋cia, kim Cassian tak naprawd臋 jest i czy nie ma 偶adnych nieciekawych zamiar贸w wobec niej, a ta ca艂a poza faceta, kt贸ry nawet nie chce jej zmaca膰, kiedy sama si臋 do niego klei nago jest jedynie przykrywk膮 dla prawdziwego oblicza. Pozna艂a takich. Wiedzieli co m贸wi膰, aby zawr贸ci膰 kobiecie w g艂owie i jak sprawi膰, aby straci艂a dla nich rozum. Jednak chocia偶 bardzo si臋 stara艂a to nic podobnego od bruneta nie wyczuwa艂a. Lub tak 艣wietnie gra艂. Nie, nie gra艂. Nie chcia艂a w to wierzy膰 i nie zamierza艂a da膰 si臋 wpl膮ta膰 w g艂upie my艣li. Dobrze si臋 teraz bawi艂a, a je艣li to ma trwa膰 tylko jedn膮 noc to chcia艂a z tego wyci膮gn膮膰 jak najwi臋cej.
— Za艂atwi臋, obiecuj臋.
Nie zaproponowa艂aby tego nikomu. Mo偶e nie licz膮c garstki os贸b, ale na pewno kto艣 kogo dopiero co pozna艂a nie m贸g艂by liczy膰 na to, 偶e poci膮gn臋艂aby za swoje sznurki, aby teoretycznie uratowa膰 tej osobie ty艂ek. Nawet gdyby chcia艂a wyt艂umaczy膰, dlaczego to dla niej takie wa偶ne, aby dosta艂 czyste ubrania – nie umia艂aby. I chyba nie chcia艂a sobie tego t艂umaczy膰. W ko艅cu nie ka偶da rzecz musia艂a by膰 racjonalna, prawda?
Nie zabra艂a od razu d艂oni, jak planowa艂a pocz膮tku. Przetrzyma艂a j膮 przy jego ustach zdecydowanie zbyt d艂ugo. Co m贸wi艂y jej jego oczy? Zabra艂a r臋k臋 dopiero po chwili. Poczu艂a si臋 jakby…zak艂opotana? Nie, to nie by艂o mo偶liwe. A jednak jej policzki i tak si臋 zarumieni艂y, a wzrok na chwil臋 uciek艂 w bok.
— Twoje oczy — zacz臋艂a, ale potrzebowa艂a chwili na u艂o偶enie my艣li. Te teraz by艂y jednym wielkim chaosem, kt贸rego nie da艂o si臋 tak 艂atwo uporz膮dkowa膰. Mia艂a wra偶enie, jakby dwukolorowe t臋cz贸wki wchodzi艂y w jej g艂膮b, zdziera艂y warstwa po warstwie, ale to przecie偶 nie by艂o mo偶liwe, prawda? — M贸wi膮 mi, 偶e to dopiero pocz膮tek czego艣… niezwyk艂ego. Zgodzi艂by艣 si臋?
Nel
Nagle 艣wiat艂a reflektor贸w skierowa艂y si臋 w stron臋 stolika numer sze艣膰, a wszyscy odwr贸cili g艂owy, by przyjrze膰 si臋 u艣miechni臋tej parze. — Och, s艂odkie go艂膮beczki! — Damski g艂os zachichota艂. — To urocze przygl膮da膰 si臋, jak gracie w t臋 gr臋, ale robi臋 si臋 odrobin臋 niecierpliwa... O, naprawd臋 nie poznajesz tego ch艂opca przed sob膮? Podobno min臋艂o tylko... ile? Sze艣膰 lat? Ja wiem, 偶e w tym czasie wiele zmieni艂o si臋 w Twoim 偶yciu. — Prychn臋艂a. — Ale 偶eby a偶 tak? Przyjrzyj mu si臋 dobrze... Ju偶 kiedy艣 widzia艂a艣 te oczy. — Reflektory zgas艂y, a muzyka na powr贸t zacz臋艂a gra膰.
Usu艅Kitchen Lookin' for a midnight snack?
OdpowiedzUsu艅Nie umia艂a w tym g艂upim budynku znale藕膰 艂azienki. Krew kapa艂a jej z r膮k na pod艂og臋, ale ka偶de pytanie innych go艣ci czy obs艂ugi by艂o przez ni膮 ucinane kr贸tkim warkni臋ciem, 偶e wszystko jest z ni膮 w porz膮dku. Po kilku minutach b艂膮dzenia bocznymi korytarzami, mia艂a jednak w膮tpliwo艣ci. Gdyby nie to, 偶e jaki艣 m艂ody ch艂opak w艂a艣nie opuszcza艂 kuchnie, zapewne i tak by przeoczy艂a to wej艣cie. Poczeka艂a chwil臋, by kucharz jej nie dostrzeg艂, a potem wsun臋艂a si臋 do pomieszczenia i od razu rzuci艂a w kierunku zlewu, by umy膰 r臋ce.
Usu艅— Chyba musi tu gdzie艣 by膰 jaka艣 pieprzona apteczka — mamrota艂a pod nosem.
W jednym z wielkich luster Yuri zobaczy艂a swoje odbicie i a偶 j膮 zatka艂o z wra偶enia. Z drugiej strony zerka艂a na ni膮 dziewczyna, na kt贸rej twarzy malowa艂o si臋 szale艅stwo.
Mimo, 偶e Yuri do艣膰 szybko znikn臋艂a z jego pola widzenia, czerwone 艣lady, jakie pozostawi艂a po sobie na do tej pory nieskazitelnej i wypolerowanej pod艂odze, by艂y idealn膮 poszlak膮, za kt贸r膮 postanowi艂 pod膮偶a膰. Nie min臋艂o d艂ugo, a偶 znalaz艂 si臋 w korytarzu prowadz膮cym w cz臋艣膰 hotelu zarezerwowan膮 dla pracuj膮cej tu obs艂ugi. By艂o tu o wiele ciszej, jedynie przyt艂umiona muzyka i gwar rozm贸w dociera艂y do niego z g艂贸wnej sali. Kilka z os贸b, jakie napotka艂 na swojej drodze utwierdzi艂y go w przekonaniu, 偶e znajdowa艂 si臋 coraz bli偶ej celu. Mo偶e szuka tej dziewczyny? szepta艂y do siebie dwie kobiety, wychodz膮c zza podw贸jnych drzwi, dzier偶膮c w d艂oniach tace wype艂nione przystawkami. Nie zastanawiaj膮c si臋 ani chwili d艂u偶ej, wymin膮艂 kelnerki i wszed艂 w g艂膮b pomieszczenia.
Usu艅Nie musia艂 d艂ugo szuka膰. Yuri sta艂a na samym ko艅cu, w rogu, przy jednym z wielkich metalowych zlew贸w, jakie mo偶na by艂o znale藕膰 w profesjonalnych kuchniach. Oddychaj膮c ci臋偶ko pokona艂 dziel膮cy ich dystans i 艂api膮c j膮 za ramiona, okr臋ci艂 tak, by m贸g艂 spojrze膰 jej prosto w oczy.
O ile przy stole by艂 w stanie panowa膰 nad swoj膮 z艂o艣ci膮, tak teraz, kiedy jego palce wbija艂y si臋 w jej drobne cia艂o, zdrowy rozs膮dek wyparowa艂, ust臋puj膮c miejsca czystej furii.
— Jeste艣 z siebie dumna? — wycedzi艂 przez z臋by, odci膮gaj膮c j膮 od umywalki i popychaj膮c na tyle mocno, 偶e jej plecy zderzy艂y si臋 z boczn膮 艣cian膮. Sam nie wiedzia艂, co w niego wst膮pi艂o, bo jak do tej pory, jego agresja by艂a ubrana jedynie w s艂owa. Teraz upust emocjom by艂 fizyczny, gdy dalej nie zmniejszaj膮c presji w swoim dotyku, przyciska艂 blondyn臋 do 艣ciany. Nachyli艂 si臋, tak by mog艂a spojrze膰 prosto w jego oczy, zobaczy膰 do czego doprowadzi艂a. Do jego braku kontroli, do z艂o艣ci, do tego, jak ma艂o w tej chwili dla niego znaczy艂a. Chcia艂, by poczu艂a si臋 winna, bo kto inny powinien ponie艣膰 odpowiedzialno艣膰, je艣li nie ona?
Po chwili odepchn膮艂 si臋 od niej, tworz膮c zamierzony dystans.
— Po czym艣 takim, nie zas艂ugujesz nawet na to, 偶ebym tutaj by艂. — odpowiedzia艂. Ton g艂osu tak niski, 偶e m贸g艂 przyprawi膰 o dreszcze.
z艂y sunghoon
— Ach! — krzykn臋艂a, gdy ch艂opak z艂apa艂 j膮 mocno za ramiona.
Usu艅Zderzenie si臋 plecami z zimn膮 艣cian膮 na moment pozbawi艂o j膮 oddechu. Sapn臋艂a, otwieraj膮c usta, ale nie by艂a w stanie wci膮gn膮膰 powietrza, a strach sprawi艂, 偶e z jej oczu ponownie zacz臋艂y p艂yn膮膰 艂zy. Ba艂a si臋 o siebie, ba艂a si臋 Sunghoona, gdy patrzy艂 na ni膮 w taki spos贸b, 偶e by艂a w stanie uwierzy膰, 偶e je艣li powie zn贸w co艣, co mu si臋 nie spodoba, zrobi jej o wiele gorsz膮 krzywd臋, ni偶 tylko par臋 siniak贸w. Pisn臋艂a cicho, kiedy jego palce jeszcze mocniej wbi艂y si臋 w jej r臋ce, a gdy w ko艅cu si臋 od niej odsun膮艂, z艂apa艂a z ulg膮 oddech.
— Po czym艣 takim, nie zas艂ugujesz nawet na to, 偶ebym tutaj by艂.
Zawy艂a, osuwaj膮c si臋 po 艣cianie na posadzk臋, kolana si臋 pod ni膮 ugi臋艂y. Stara艂a si臋 co艣 odpowiedzie膰, wyt艂umaczy膰, ale uda艂o jej si臋 wymamrota膰 tylko kilka p艂aczliwych s艂贸w. Odk膮d tylko pami臋ta艂a, zawsze podczas p艂aczu nie potrafi艂a zapanowa膰 nad oddechem, zaczyna艂a hiperwentylowa膰, kiedy tylko wystarczaj膮co d艂ugo wcze艣niej rycza艂a.
— Przepraszam, Sunghoon, naprawd臋 przepraszam — szepn臋艂a cicho, niemal nies艂yszalnie.
Poni偶a艂a si臋 przed nim. Pochyli艂a si臋, wyci膮gaj膮c r臋ce w kierunku jego but贸w, ale on tylko poruszy艂 nog膮, jakby chcia艂 j膮 uprzedzi膰 i odepchn膮膰. Zerkn臋艂a w g贸r臋, by skrzy偶owa膰 z nim spojrzenie — patrzy艂 na ni膮 jak na robaka, 艣miecia, na co艣 obrzydliwego. A ona nie mia艂a si艂y si臋 przed tym broni膰, momentalnie zaakceptowa艂a to jako prawd臋, bo kto艣 taki jak on nie m贸g艂by przecie偶 jej ok艂ama膰? Wszystko, co powiedzia艂, musia艂o by膰 prawd膮.
I czasu tym razem nie cofnie.
— Masz racj臋 — powiedzia艂a w ko艅cu, podpieraj膮c si臋 o zlew, by wsta膰. Mia艂a brudn膮 sukienk臋, rozmazany makija偶, w艂osy w nie艂adzie. — Nie zas艂uguj臋 na ciebie. Nigdy nie zas艂ugiwa艂am. Powinnam to sobie u艣wiadomi膰 tego pierwszego dnia.
Min臋艂a go powoli, bez s艂owa, a potem wysz艂a z kuchni powolnym krokiem. Niemal w wej艣ciu min臋艂a si臋 z Seojunem, bladym jak kreda, kt贸ry bez tchu przeszukiwa艂 ka偶de pomieszczenie mijane na swojej drodze. Spojrzeli na siebie, a na twarzy ch艂opaka momentalnie rozkwit艂a ulga. Nie powiedzia艂 do niej s艂owa, tylko patrzy艂, jak odchodzi w kierunku wyj艣cia na g艂贸wn膮 sal臋. Opar艂 si臋 r臋k膮 o 艣cian臋 i pochyli艂 g艂ow臋 w d贸艂, 艣miej膮c si臋 do siebie, ale nie dlatego, 偶e by艂 jako艣 szczeg贸lnie rozbawiony — schodzi艂 z niego stres.
Tylko dla pewno艣ci zdecydowa艂 si臋 zajrze膰 do kuchni, bo doskonale widzia艂 rany na r臋kach blondynki, kt贸ra w艂a艣nie stamt膮d wysz艂a. Dopiero kiedy zobaczy艂 Sunghoona w 艣rodku, zorientowa艂 si臋, 偶e to faktycznie by艂a partnerka ze stolika, z kt贸r膮 jeszcze par臋 godzin wcze艣niej ch艂opak si臋 tak ochoczo obnosi艂.
— Wszystko w porz膮dku? — zapyta艂 jednak z nieukrywanym zmartwieniem.
Sta艂 tam, we w艂asnej osobie. Sprawdza jego najwi臋kszego nieszcz臋艣cia i najwi臋kszego szcz臋艣cia.
Nagle drzwi kuchni zatrzasn臋艂y si臋 z impetem, a z g艂o艣nik贸w rozbrzmia艂a ju偶 dobrze znana go艣ciom imprezy melodia. — Hej, go艂膮beczki! Long time no see Z przyjemno艣ci膮 sprawi臋 wam jeszcze wi臋cej... przyjemno艣ci tego wieczoru! Je艣li my艣leli艣cie, 偶e pu艂apka zale偶y od pomieszczenia, w kt贸rym si臋 znajdujecie, to bardzo si臋 mylicie. By膰 mo偶e, ale tylko by膰 mo偶e, ci膮gnie si臋 ona za pewnymi osobnikami... S, ty chyba znasz zasady. Mo偶esz przedstawi膰 je swojemu... dobremu przyjacielowi? Tym razem... — Damski g艂os zachichota艂. — Jeden nie wystarczy. Poprosz臋 dwa. Xoxo, Gossip Girl.
Usu艅Ci臋偶ko mu by艂o opanowa膰 nieregularny oddech i przyspieszone bicie serca, z ka偶d膮 mijaj膮c膮 sekund膮 chcia艂 podnie艣膰 Yuri z posadzki i potrz膮sn膮膰 ni膮 dosadnie, licz膮c na to, 偶e to pomo偶e zapanowa膰 mu nad sob膮, jednak wiedzia艂, jak g艂upie by艂oby takie post臋powanie. Wi臋c sta艂 w ciszy, jedynie przygl膮daj膮c si臋 jej, jak ta ca艂a zap艂akana na dr偶膮cych nogach stara si臋 podnie艣膰 z posadzki. Kiedy jego s艂owa dotar艂y do blondynki, a ta przyzna艂a mu racj臋, nie m贸g艂 ukrywa膰 dumy jaka go rozpiera艂a, bo mimo wszystko, dalej mia艂 j膮 w gar艣ci i m贸g艂 sterowa膰 ni膮 jak marionetk膮. Ka偶de poci膮gni臋cie sznurka, ka偶dy przemy艣lany ruch, przynosi艂y oczekiwany cel, dlatego pozwoli艂 jej opu艣ci膰 kuchni臋 i bi膰 z w艂asnymi my艣lami, czy wyrzutami sumienia, wiedz膮c, 偶e furtka do jej serca dalej pozostawa艂a otwarta, je艣li tylko mia艂 ochot臋 do niej wr贸ci膰.
Usu艅Teraz musia艂 skupi膰 si臋 na sobie, zebra膰 roztargnione my艣li i wr贸ci膰 na imprez臋, zupe艂nie tak, jakby ostatnie dziesi臋膰 minut wcale si臋 nie wydarzy艂o, bo w jego najlepszym interesie dalej pozostawa艂o to, by nikt si臋 o niczym nie dowiedzia艂.
Odwr贸ci艂 si臋 w kierunku zlewu i odkr臋ci艂 kran, pozwalaj膮c, by strumie艅 wody odbi艂 si臋 g艂uchym echem o metalowe dno. Jego d艂onie zaciska艂y si臋 na kraw臋dziach, przyjemny szum pozwala艂 na pouk艂adanie sobie kilku rzeczy w g艂owie, jednak i to nie trwa艂o d艂ugo.
— Wszystko w porz膮dku?
Odwr贸ci艂 si臋 na pi臋cie oddychaj膮c ci臋偶ko. Jakikolwiek spok贸j, jaki uda艂o mu si臋 odnale藕膰 w przeci膮gu ostatnich sekund, nagle wyparowa艂, kiedy jego oczy spotka艂y tak dobrze mu znane, ciemne t臋cz贸wki, obserwuj膮ce go uwa偶nie z drugiego ko艅ca pomieszczenia.
Nie. Pomy艣la艂 w pierwszej chwili. Ju偶 teraz tak cisn臋艂o mu si臋 na usta w kolejnej.
Mieszanka ekscytacji i frustracji, nie wiedzia艂, kt贸re z tych uczu膰 w tej chwili g贸rowa艂o, oba walczy艂y ze sob膮, pchaj膮c go coraz bli偶ej Seojuna, a偶 w ko艅cu spogl膮da艂 nieco w d贸艂 na bruneta, gdy stan膮艂 naprzeciw niego. M贸g艂by przysi膮c, 偶e gdy kolejny raz nabra艂 g艂臋boko powietrza, ich klatki piersiowe zetkn臋艂y si臋 ze sob膮, a ca艂e jego cia艂o przeszed艂 dreszcz ekscytacji i pierwszy raz tego wieczoru nie chcia艂 ju偶 si臋 ukrywa膰.
Jego lewa d艂o艅 si臋gn臋艂a z艂otej maski, odchylaj膮c j膮 do g贸ry tak, 偶e ta teraz spoczywa艂a na czubku jego g艂owy. Prawa d艂o艅 zakrad艂a si臋 za Seojuna, palce odnalaz艂y aksamitn膮 wst膮偶k臋, szybko j膮 rozpl膮tuj膮c.
Wszystkie te bariery by艂y zb臋dne.
— W jak najlepszym. — odpowiedzia艂 cicho, swoim oddechem muskaj膮c skro艅 bruneta.
I by艂o w porz膮dku, a偶 kolejny raz kto艣 mu nie przeszkodzi艂, bo z g艂o艣nik贸w wybrzmia艂 kolejny komunikat.
馃槒
Seojun m贸g艂by przysi膮c, 偶e serce go zabola艂o, gdy dostrzeg艂, jak wyraz twarzy Sunghoona rozja艣ni艂 si臋, kiedy ten na niego spojrza艂. Po motylkach nie by艂o 艣ladu, one nie mia艂a prawa si臋 pojawi膰, bo ta relacja by艂a zakazana — by艂a jedynym luksusem, na kt贸ry Kim Seojun nie m贸g艂 sobie pozwoli膰. Pr贸bowa艂 przem贸wi膰 sobie do rozs膮dku, zmusi膰 do tego, by nie szarga艂y nim nerwy, ale wraz z ka偶dym krokiem stawianym przez Sunghoona, by艂o mu coraz ci臋偶ej si臋 skupi膰 na trze藕wym my艣leniu. A jego zachowanie, c贸偶, wcale mu w tym nie pomaga艂o.
Usu艅Wstrzyma艂 oddech, gdy Sunghoon wyci膮gn膮艂 r臋k臋, by pozby膰 si臋 jego maski. Spogl膮da艂 prosto w jego ciemne t臋cz贸wki, nie mog膮c odwr贸ci膰 wzroku, jakby sparali偶owany. Jego usta rozchyli艂y si臋 mimowolnie, gdy do nozdrzy dosta艂 si臋 zapach tak dobrze znanych mu perfum, a 偶uchwa pow臋drowa艂a do g贸ry.
Pragn膮艂 Sunghoona tak bardzo, 偶e nie by艂 w stanie nad sob膮 zapanowa膰.
— To dobrze — wymrucza艂 cicho prosto do jego ucha. Znowu zadr偶a艂.
Wiedzia艂, 偶e st膮pa po kruchym lodzie. Pr贸bowa艂 zmusi膰 si臋, by odepchn膮膰 od siebie blondyna albo przynajmniej zrobi膰 krok w ty艂 i zwi臋kszy膰 odleg艂o艣膰 mi臋dzy nimi, ale dalej sta艂 jak sparali偶owany.
Seojun zakl膮艂, kiedy tylko z g艂o艣nik贸w dobieg艂 ich g艂os Plotkary, natomiast gdy dotar艂a do najwa偶niejszego punktu, wyda艂 z siebie co艣 na pograniczu j臋ku i warkni臋cia. Na moment odzyska艂 rezon, wzbieraj膮ca w nim z艂o艣膰 ocuci艂a go na te kilka sekund — przypomnia艂 sobie, co obieca艂, swoje przemy艣lenia sprzed kilkunastu minut, osob臋, z kt贸r膮 by艂 i z kt贸r膮 dzisiaj tutaj przyszed艂. Musia艂 st膮d uciec.
Dlatego uni贸s艂 g艂ow臋 i nim Sunghoon zd膮偶y艂 zareagowa膰, z艂膮czy艂 ich usta w kr贸tkim, sekundowym poca艂unku. Widzia艂, 偶e ch艂opak otwiera szeroko oczy z zaskoczenia, ale zanim zd膮偶y艂 zostawi膰 kolejnego, niewinnego buziaka, blondyn wywin膮艂 mu si臋 i zrobi艂 krok w ty艂, a jego usta wykrzywi艂 z艂o艣liwy u艣miech.
Obydwoje dzia艂ali na siebie, jak najsilniejszy narkotyk. Najlepszy towar, dost臋pny jedynie dla tych z elity, gotowych zap艂aci膰 ka偶d膮 cen臋, by chod藕 przez chwil臋 wybi膰 si臋 na wy偶yny w艂asnego spe艂nienia.
Usu艅A Sunghoon, chocia偶 zapiera艂 si臋, 偶e Seojun nic dla niego nie znaczy艂, to tak naprawd臋 by艂 uzale偶niony i nie potrafi艂 sobie odm贸wi膰.
Ta informacja dalej wzbudza艂a w nim wstr臋t do samego siebie, dalej czu艂 si臋 s艂aby, kiedy g艂臋biej zastanawia艂 si臋 nad relacj膮 z Kimem. Dalej wmawia艂 sobie, 偶e to nie uczucia, a jedynie egoistyczna ch臋膰, by poczu膰 si臋 lepiej, wykorzysta膰 i zostawi膰, a mimo wszystko, nawet gdy mia艂 okazj臋, to ci膮gn膮艂 ich zabaw臋, zatracaj膮c si臋 w tym drugim bez pami臋ci.
I tak by艂o w tym momencie.
Ju偶 nie byli otoczeni w艣cibskimi spojrzeniami, a ich partnerki, by艂y na tyle daleko, 偶e mogli pozwoli膰 sobie na kilka ma艂ych grzeszk贸w. Sunghoon nigdy nie by艂 tym drugim, ani poboczn膮 zabawk膮, jednak postanowi艂 spr贸bowa膰, ten ostatni raz, bo spojrzenie, jakim darzy艂 go Seojun napawa艂o go nadziej膮, 偶e ten drugi chce czego艣 wi臋cej.
Wi臋c, gdy tylko ich usta z艂膮czy艂y si臋 w poca艂unku, szeroki u艣miech zago艣ci艂 na jego ustach, a nawet pozwoli艂 sobie na rozchylenie warg i powitanie Seojuna, jednak bystro艣膰 ch艂opaka szybko go otrze藕wi艂a, i mimo, 偶e by艂o ci臋偶ko, odepchn膮艂 od siebie Kima, bezczelny u艣miech go艣ci艂 na jego twarzy.
— Czyli to tylko zabawa? — zagadn膮艂, 艂api膮c blond kosmyki Seojuna pomi臋dzy palec wskazuj膮cy i kciuk, jego my艣li od razu pow臋drowa艂y do pami臋tnej nocy zakrapianej alkoholem, kiedy postanowili zmieni膰 wizerunek modela.
— Czyli… nie chcesz mnie poca艂owa膰 i robisz to tylko ze wzgl臋du na plotkar臋? — Z ka偶dym kolejnym s艂owem znajdowa艂 si臋 coraz bli偶ej, biodrami popychaj膮c Seojuna do ty艂u, a偶 ten zetkn膮艂 si臋 z kuchennym blatem. — To tylko gra Seojun, prawda? — zagadn膮艂 cicho, wsuwaj膮c palec wskazuj膮cy pod podbr贸dek blondyna, kciuk przyciskaj膮c do jego dalej zaczerwienionych warg. — Powiedz, ten drugi poca艂unek te偶 ma by膰 taki od niechcenia?
Ostatnie s艂owa wypowiedzia艂 wprost w jego usta, a gdyby nie to, 偶e szepta艂, zapewne jego w艂asny g艂os zadr偶a艂by kilka razy, ukazuj膮c jego prawdziwe emocje. M贸g艂 wpi膰 si臋 w wargi Seojuna i spija膰 ciche j臋kni臋cia wydobywaj膮ce si臋 z jego krtani, a p贸藕niej wydosta膰 ich obu z pomieszczenia, jednak nie zamierza艂. Chcia艂 najpierw us艂ysze膰, 偶e w艂a艣nie tego pragn膮艂 Kim i chcia艂 przeci膮gn膮膰 ich czas razem, licz膮c na to, 偶e blondyn nie zniknie z jego pola widzenia, kiedy tylko b臋dzie mia艂 ku temu okazj臋.
Woln膮 d艂o艅 u艂o偶y艂 na biodrze Seojuna, sun膮c powolnie do g贸ry, wzd艂u偶 linii cia艂a, szukaj膮c blisko艣ci na ka偶dy mo偶liwy spos贸b.
Seojun nigdy nie bywa艂 taki s艂aby, jak wtedy, gdy znajdowa艂 si臋 w pobli偶u Ahna. Prawd臋 m贸wi膮c, wszystko, co by艂o zwi膮zane z tym ch艂opakiem, sprawia艂o, 偶e Seojun rozpada艂 si臋 na ma艂e kawa艂eczki — a ka偶da wiadomo艣膰 tekstowa, kt贸r膮 wysy艂a艂 mu nocami, by艂a tego testamentem. Jednym spojrzeniem, jednym dotkni臋ciem potrafi艂 spowodowa膰, 偶e ch艂opak rozp艂ywa艂 si臋, a jego zazwyczaj butny i bezczelny charakter zapada艂, zostawiaj膮c go takiego… malutkiego i delikatnego, poddanego na ka偶de skinienie Sunghoona.
Usu艅Tak by艂o te偶 tym razem. Ju偶 kiedy ch艂opak zepchn膮艂 go na kuchenny blat, z jego ust ponownie wydosta艂o si臋 j臋kni臋cie, po cz臋艣ci z rezygnacji, a po cz臋艣ci z, c贸偶, przyjemno艣ci. Ch艂opak przed nim doskonale wiedzia艂, co z nim w tej chwili robi, ale nie powstrzymywa艂o go to przed tym, by dalej go torturowa膰.
— Sunghoon, prosz臋. Wiesz, 偶e nie mo偶emy… — powiedzia艂 bez tchu, jedn膮 r臋k臋 jednak uk艂adaj膮c na szyi blondyna i palcami muskaj膮c jego w艂osy na karku, jakby jego cia艂o zachowywa艂o si臋 niezale偶nie od niego. — 呕e to nie ma sensu. 呕e to nie wyjdzie. 呕e nie ma po co si臋 tak… m臋czy膰.
Mimo wszystko Sunghoon nie wygl膮da艂 na przekonanego i dalej oczekiwa艂 jego odpowiedzi.
— Chc臋 — wyszepta艂 w ko艅cu. — Wiesz, kurwa, 偶e chc臋. — Jego palce zacisn臋艂y si臋 na sk贸rze ch艂opaka.
Zbli偶y艂 si臋 jeszcze odrobin臋, opieraj膮c swoje usta o jego, ale nie poca艂owa艂 go. Przeci膮ga艂, tak jak Sunghoon, ich skradziony z codzienno艣ci moment najd艂u偶ej, jak si臋 tylko da艂o, by m贸c go zapisa膰 w pami臋ci, bo podejrzewa艂 — a mia艂 co do tego przes艂anki — 偶e wi臋cej takich sposobno艣ci im si臋 nie nadarzy.
Widzia艂, 偶e Seojun walczy ze sob膮. Przygl膮da艂 si臋, gdy ten nerwowo przygryza艂 warg臋, czy 艣ci膮ga艂 brwi, jakby w艂a艣nie postawiono przed nim najwi臋ksz膮 偶yciow膮 decyzj臋, a to jak odpowie, mia艂o zadecydowa膰 o dalszych jego losach. Mimo to, czeka艂 cierpliwe, a偶 ten odpowie, bo chocia偶 i nim szarga艂y emocje i mia艂 ochot臋 rzuci膰 si臋 na drugiego by po prostu zapomnie膰, to nie m贸g艂 sobie tego zrobi膰, bo przecie偶, nie m贸g艂 by膰 jedynym, kt贸ry mia艂 tego wieczora okaza膰 s艂abo艣膰.
Usu艅— Shh… — wyszepta艂, jakby chc膮c uspokoi膰 Kima, kiedy ten zacz膮艂 wypluwa膰 z siebie s艂owa, kt贸rych 偶aden z nich nie chcia艂 us艂ysze膰. Ju偶 przecie偶 przeszli przez t膮 dyskusj臋, ju偶 obydwoje zadecydowali, 偶e to nie mia艂o sensu, 偶e 偶aden nie m贸g艂, nie potrafi艂 si臋 po艣wi臋ci膰. Przekre艣li膰 ich dotychczasowego 偶ycia w imi臋… w艂a艣nie, w imi臋 czego? Bo przecie偶 nic ich nie 艂膮czy艂o, jedynie setki dalej niewypowiedzianych deklaracji i nieroz艂adowane seksualne napi臋cie. Ale Sunghoon zadecydowa艂, 偶e ten ostatni raz by艂 w stanie si臋 po艣wieci膰. Dla niego, dla nich. Dla przyjemno艣ci.
Ten ostatni raz by艂 skory to zrobi膰, by p贸藕niej zapomnie膰.
Delikatnie musn膮艂 policzek ch艂opaka, d艂oni膮 dalej czule g艂adz膮c jego cia艂o. Pozwala艂 sobie na te ma艂e gesty czu艂o艣ci ze swojej strony, bo liczy艂, 偶e b臋dzie warto i kiedy Seojun w ko艅cu wypowiedzia艂 to jedno, magiczne s艂owo, nie istnia艂o ju偶 nic, co mog艂o go zatrzyma膰.
D艂onie Ahna od razu pow臋drowa艂y w d贸艂 cia艂a Seojuna, zatrzymuj膮c si臋 na wysoko艣ci ud, by podci膮gn膮膰 go do g贸ry, a Kim jakby na to tylko czeka艂, podskoczy艂, opl膮tuj膮c nogi wok贸艂 talii blondyna. Sunghoon usadzi艂 go na blacie, toruj膮c poca艂unkami drog臋 wzd艂u偶 linii 偶uchwy Seojuna, zatrzymuj膮c si臋 tu偶 pod jego ustami.
— To dobrze si臋 sk艂ada, bo te偶 chc臋.
Lubi艂 kontrol臋, wi臋c nie mia艂 偶adnego problemu z przej臋ciem inicjatywy, a wnioskuj膮c po j臋kach, jakie w艂a艣nie roznosi艂y si臋 po kuchni, Seojun chyba r贸wnie偶 nie mia艂 nic przeciwko. Ahn ca艂owa艂 go zach艂annie, jakby w ustach Kima znajdowa艂y si臋 pok艂ady tlenu, kt贸rych on tak bardzo potrzebowa艂. Co jaki艣 czas z臋bami zahacza艂 o wargi blondyna, a gdy Seojun pomrukiwa艂 z aprobat膮, Sunghoon chcia艂 wi臋cej.
Jego d艂onie znalaz艂y si臋 pod koszul膮 Kima, muskaj膮c wyrze藕bione cia艂o modela, kt贸re ju偶 na zawsze pozosta艂o wyryte w jego pami臋ci. Chcia艂, by r贸wnie偶 Seojun na zawsze pami臋ta艂 ten dotyk i jak dr偶a艂, gdy palce Ahna sun臋艂y po jego sk贸rze, zostawiaj膮c po sobie czerwone 艣lady, kiedy ch艂opak zapomina艂 o delikatno艣ci.
to jeszcze kuchnia, czy ju偶 sypialnia? 馃
Pe艂nia szcz臋艣cia. Tylko tak mo偶na by艂o nazwa膰 stan, w jakim znajdowa艂 si臋 w艂a艣nie Seojun. Jakby po d艂ugim i m臋cz膮cym dniu, ci膮gn膮cym si臋 od 艣witu a偶 do p贸艂nocy, wr贸ci艂 do domu, do swojego upragnionego komfortu. Do Sunghoona. Do swojego Sunghoona.
Usu艅— Przesta艅 — powiedzia艂 jednak twardo i z艂apa艂 ch艂opaka za d艂onie, a potem wyci膮gn膮艂 je spod swojej koszuli. Dysza艂 ci臋偶ko, usta mia艂 czerwone od poca艂unk贸w, a cho膰 jego ton by艂 stanowczy, dalej wzrokiem po偶era艂 ch艂opaka 偶ywcem. — Przesta艅, bo wiesz dobrze, jak si臋 to sko艅czy.
Ale jego cia艂o mia艂o zupe艂nie inne plany. To musia艂a by膰 prawda, bo jak inaczej m贸g艂 wyt艂umaczy膰 to, 偶e ju偶 chwil臋 p贸藕niej wpl膮tywa艂 d艂onie na powr贸t te w艂osy Sunghoona, przyci膮gaj膮c go do siebie, tym razem samemu prosz膮c si臋 o kolejne g艂臋bokie poca艂unki. Z ust wyrwa艂o mu si臋 warkni臋cie. Naprawd臋 chcia艂 zmusi膰 si臋, 偶eby w ko艅cu si臋 od Ahna odsun膮膰, ale by艂… jak magnes.
Kocha艂 go. Kocha艂 ka偶d膮 cz臋艣ci膮 siebie, nawet t膮 najbrudniejsz膮, najobrzydliwsz膮, najokrutniejsz膮 i najgorsz膮. Byli ulepieni z tej samej gliny, akceptowali siebie — tych prawdziwych siebie, kt贸rych nie pokazywali nikomu innemu — w stu procentach, a nawet wi臋cej… Adorowali to. W ich relacji nie by艂o oceniania. Kwestionowania.
Ale przecie偶 nie m贸g艂 mu tego powiedzie膰. Prawda?
— Jeste艣my takimi dobrymi przyjaci贸艂mi — mrukn膮艂. Odsun膮艂 si臋 odrobin臋, spogl膮daj膮c blondynowi w oczy i cho膰 u艣miecha艂 si臋 szeroko, jego oczy nagle sta艂y si臋 zimne. Ton g艂osu gorzki. — Kumplami. Sp臋dzaj膮cymi ze sob膮 chwile, kt贸re nic nie znacz膮, co nie? — Uj膮艂 jego twarz w swoje d艂onie i spogl膮da艂 na niego w cichy kilka sekund. — Kiedy…? — Przysun膮艂 si臋 do niego tak blisko, 偶e m贸wi膮c, muska艂 ustami jego usta. — Kiedy przestaniesz udawa膰, 偶e mnie nie kochasz, Sunghoon?
Nie by艂o odwrotu.
Swimming Pool Let's go skinny dipping!
OdpowiedzUsu艅— Oczywi艣cie. Cornelia Przyk艂adna Pierwsza. Prosz臋 Ci臋, Nel. Jeste艣 ostatni膮 osob膮, kt贸r膮 pos膮dzi艂abym o bycie przyk艂adnym obywatelem — za艣mia艂a si臋, spogl膮daj膮c na przyjaci贸艂k臋. Ka偶dy z nich mia艂 co艣 za uszami, ale przez wi臋kszo艣膰 czasu o tym nie rozmawiano. a najcz臋艣ciej zamiatano si臋 niewygodne tematy pod dywan.
Usu艅— Nie, wcale nie jeste艣 na膰pana. Mo偶e troszeczk臋 — r贸wnie偶 si臋 za艣mia艂a. Sama Octavia te偶 nie nale偶a艂a do najtrze藕wiejszych, ale w og贸le jej to nie przeszkadza艂o. W艂a艣ciwie czu艂a si臋 tak, jak chcia艂a. A chcia艂a zapomnie膰 o wszystkim, co ostatnio si臋 dzia艂o i po prostu dobrze bawi膰. Wi臋c to w艂a艣nie robi艂a – dobrze si臋 bawi艂a, w艣r贸d os贸b, kt贸re bardzo dobrze zna艂a. Nie przejmowa艂a si臋 tym, 偶e wskakuj膮c do basenu, zniszczy makija偶, nad kt贸rym jej stylista sp臋dzi艂 chyba z dwie godziny, nie przejmowa艂a si臋 tym, 偶e zmocz膮 jej si臋 w艂osy. Wystarczy艂o przecie偶 tylko zadzwoni膰, i wszyscy byliby na miejscu w ci膮gu kilkunastu minut, by wszystko naprawi膰.
— Nagle Ci to przeszkadza? Pierwsza by艂a艣 na mojej osiemnastce, 偶eby 艣ci膮ga膰 stanik i nawet gdzie艣 mia艂a艣, 偶e p贸藕niej nasze zdj臋cia sta艂y si臋 wiralem i ka偶dy widzia艂 nasze cycki,a teraz masz problem, 偶eby p艂ywa膰 w basenie nago? S膮 tu sami, kt贸rych znasz, a nie wygl膮da na to, aby kelnerzy mieli ukryte kamery, bo w sumie gdzie? — zapyta艂a, spogl膮daj膮c w stron臋 grupki m臋偶czyzn i kobiet, kt贸rzy stali nieopodal nich. Dla Octavii wygl膮dali jak roboty, nieruchomi i nawet nie spogl膮daj膮c w ich stron臋. Chwil臋 p贸藕niej przenios艂a spojrzenie na Gabriela, z ca艂ych si艂 powstrzymuj膮c u艣miech, kt贸ry cisn膮艂 jej si臋 na twarz. Wiedzia艂a, 偶e przed Corneli膮 nie ukryje tego, co w艂a艣ciwie dzia艂o si臋 mi臋dzy ni膮 a Gabrielem, ale te偶 w sumie nie chcia艂a. W sumie, to chyba musia艂a porozmawia膰 z Corneli膮 o tym wszystkim, bo by艂a nieco pogubiona.
— C贸藕, Jack uwa偶a inaczej. bardziej co艣 w stylu, 偶e nale偶臋 do niego i nikogo wi臋cej. Troch臋 si臋 myli. A wkurwi臋 go z wielk膮 ochot膮, Nel. Nawet nie masz poj臋cia, jak bardzo chc臋 to zrobi膰 — mrukn臋艂a z u艣miechem, r贸wnie cicho, by tylko blondynka mog艂a j膮 us艂ysze膰. Kiedy w ko艅cu rozpi臋艂a jej sukienk臋, Octavia posz艂a w 艣lad za przyjaci贸艂k膮, odk艂adaj膮c sukienk臋 na le偶ak i 艣ci膮gaj膮c z n贸g z艂ote sanda艂ki na obcasie. Raz jeszcze spojrza艂a na Gabriela, posy艂aj膮c mu lekki u艣miech. Chwyci艂a kieliszek z szampanem, kt贸ry zaoferowa艂 jej kelner.
— Chod藕 — powiedzia艂a, podchodz膮c do bruneta i chwytaj膮c go za r臋k臋. Poci膮gn臋艂a go w stron臋 wej艣cia do basenu, jednak zanim zd膮偶yli wej艣膰 do 艣rodka, drzwi do pomieszczenia si臋 otworzy艂y, a w progu zauwa偶y艂a Le臋 w towarzystwie jakiego艣 nieznajomego jej faceta.
— Cze艣膰, Lea! Chod藕cie pop艂ywa膰! — zawo艂a艂a z rozbawieniem, upijaj膮c 艂yk alkoholu.
O
My艣li szala艂y Gabbyemu coraz mocniej sprawiaj膮c, 偶e czu艂 si臋 tak jakby dos艂ownie unosi艂 si臋 nad ziemi膮. Ju偶 raz prze偶y艂 co艣 podobnego, wi臋c wiedzia艂, 偶e zwyk艂a znajomo艣膰, kt贸r膮 zawar艂 z Le膮 tamtego dnia w ko艣ciele od pewnego ju偶 czasu zacz臋艂a wkracza膰 na zdecydowanie wy偶szy poziom. Jego umys艂 zala艂o istne tsunami sprzecznych emocji, z kt贸rych najg艂o艣niejsz膮 wydawa艂a mu si臋 dzika wr臋cz rz膮dza jak najszybszego ul偶enia swemu pop臋dowi seksualnemu. Jasne, wiedzia艂, 偶e gdy tylko si臋 na to faktycznie powa偶y, niemal na sto procent b臋dzie musia艂 liczy膰 si臋 z tym, 偶e z automatu zostanie pozbawiony pastorskiego sto艂ka, lecz aktualnie znajdowa艂 si臋 jedynie we w艂adaniu pierwotnego instynktu, wi臋c nie mia艂 ju偶 ani wystarczaj膮co du偶o si艂, ani tym bardziej ch臋ci, by si臋 tym przejmowa膰. Niech si臋 dzieje wola nieba ! Tym bardziej, 偶e niewielka powierzchnia widny, w kt贸rej obecnie przebywali tylko we dwoje wydawa艂a mu si臋 a偶 za bardzo intymna. Zw艂aszcza od chwili, gdy blondynka najpierw delikatnie przy艂o偶y艂a d艂o艅 do jego twarzy, a nast臋pnie nagle pozbawi艂a ich obojga masek. Nawet nie pr贸bowa艂 protestowa膰, maj膮c szczer膮 nadziej臋, 偶e jest to jedynie swego rodzaju gra wst臋pna. Prawdopodobnie w艂a艣nie to podniecenie sta艂o za tym, 偶e kompletnie nie zwr贸ci艂 uwagi na to, 偶e drzwi ich ma艂ego prywatnego lokum w mi臋dzyczasie zd膮偶y艂y si臋 otworzy膰 i jakby nigdy nic przyci膮gn膮艂 j膮 艂agodnie troch臋 bli偶ej siebie, by w ko艅cu da膰 upust swoim dawno skrywanym odczuciom. Ca艂owa艂 j膮 nami臋tnie jeszcze przez dobre trzydzie艣ci sekund nim wreszcie jego zamroczony umys艂 zarejestrowa艂 艂askawie, i偶 znajduj膮 si臋 ju偶 na basenie, a w dodatku zwracaj膮 na siebie niezdrow膮 uwag臋 wszystkich zgromadzonych tam os贸b. Zamiast jednak zwyczajnie odsun膮膰 si臋 od nastolatki, bez najmniejszego zastanowienia wzi膮艂 j膮 zwyczajnie w ramiona i czmychn膮艂 z powrotem do windy z zamiarem skierowania si臋 na najwy偶sze pi臋tro budynku z cich膮 nadziej膮, 偶e b臋d膮 mogli tam wreszcie nale偶ycie si臋 zabawi膰.
Usu艅Gabby
Wykr臋ci艂a oczami w ty艂 g艂owy na uwagi kole偶anek na temat bardzo bliskim relacji ca艂ej ich gromadki, nie przyk艂adaj膮c wi臋kszej uwagi do tematu znajomo艣ci Minsoo i Electry. Ufa艂a ch艂opakowi i wiedzia艂a jaki by艂, wi臋c niepotrzebny w jej opinii by艂o, by insynuowa膰 i nakr臋ca膰 sw贸j m贸zg, kt贸ry, gdyby tylko chcia艂, doszuka艂by si臋 w usadzonej na kolanach bruneta czego艣 wi臋cej, ni偶eli rodzinnej relacji.
Usu艅— Ha, ha! — klasn臋艂a w d艂onie, akcentuj膮c wypowiadane s艂owa. — Bardzo zabawne, ale serio nie wiem o co wam chodzi. — Roz艂o偶y艂a si臋 wygodniej na le偶aku, zerkaj膮c na towarzystwo. — Minsoo jest z natury bardzo przyjacielski. Co, mia艂 j膮 zrzuci膰 na ziemi臋 i upokorzy膰? — dopyta艂a, unosz膮c brew. Machn臋艂a r臋k膮, daj膮c im zna膰, 偶e dla niej temat by艂 sko艅czony i wr贸ci艂a do swojej wcze艣niejszej pozycji.
Nie nacieszy艂a si臋 swoj膮 chwil膮 relaksu d艂ugo, bo gdy z g艂o艣nik贸w zacz臋艂a dobiega膰 g艂o艣na muzyka, a sk膮pa ubrani kelnerzy zawitali z wype艂nionymi po brzegi kieliszkami, ka偶dy wydawa艂 si臋 by膰 ca艂膮 sytuacj膮 bardzo podekscytowany.
Sun臋艂a wzrokiem po pomieszczeniu i otaczaj膮cych j膮 twarzach, i nie by艂a pewna czy to kolorowe 艣wiat艂a, ale wszystko wydawa艂o si臋 tak wyraziste, a p艂ywaj膮ce w basenie dmuchane zabawki, jakby si臋 do niej u艣miecha艂y szeroko, spogl膮daj膮c wprost na ni膮. Ari za艣mia艂a si臋 sama do siebie, podnosz膮c si臋 do pozycji siedz膮cej. W jej g艂owie wirowa艂o i wszelakie granice zdrowego rozs膮dku zacz臋艂y si臋 rozmywa膰, tworz膮c idealn膮 okazj臋 dla… katastrofy. Chwyci艂a po zapi臋cie sukienki, znajduj膮ce si臋 po prawej stronie i dalej chichotaj膮c pod nosem, 艣ci膮gn臋艂a kreacj臋.
— A ty, najlepiej nawet w moim kierunku nie zerkaj! — krzykn臋艂a za Gabrielem, kt贸ry w艂a艣nie by艂 zaci膮gany w stron臋 basenu przez Octavi臋. Mo偶e i mieli si臋 bawi膰, jednak z brunetem 艂膮czy艂a ich inna relacja, bardziej na pograniczu siostry i brata, ni偶eli dobrych znajomych, pozbywaj膮cych si臋 ubra艅 w swoim towarzystwie.
Pod sukienk膮, Ari mia艂a jedynie bardzo cieniutk膮 bielizn臋, w cielistym odcieniu, kt贸ra tak naprawd臋 niewiele zakrywa艂a, wi臋c chwyci艂a po jeden z r臋cznik贸w, by owin膮膰 go wok贸艂 cia艂a. Pozby艂a si臋 ekstra warstwy, dopiero, gdy znalaz艂a si臋 przy samym brzegu basenu.
R贸偶owa woda przypomina艂a jej niest臋偶a艂膮 galaretk臋, wyobra藕nia posun臋艂a si臋 tak daleko, 偶e a偶 mia艂a ochoty skosztowa膰, czy wype艂niony basem by艂 r贸wnie s艂odki. Nie czekaj膮c chwili d艂u偶ej, wskoczy艂a do wody, rozpryskuj膮c j膮 w ka偶dym kierunku. Gdy znalaz艂a si臋 pod tafl膮, za艣mia艂a g艂o艣no, nabieraj膮c wody w usta.
¬— Ni-e, nie jest s艂odkie! — wykrzycza艂a, krztusz膮c si臋 po ka偶dym s艂owie. Z naburmuszon膮 min膮 podp艂yn臋艂a do jednego z dmuchanych flaming贸w i mog艂aby przysi膮c, 偶e ten mrugn膮艂 w jej kierunku. — Ah! Efekty specjalne! Jakie 艂adne!
I gdyby trze藕wo艣膰 umys艂u na to pozwala艂a, zorientowa艂aby si臋, 偶e za偶yta pigu艂ka, musia艂a posiada膰 w sobie idealny koktajl wielu narkotyk贸w, jednak w tej chwili, by艂o na to zdecydowanie za p贸藕no.
troch臋 na膰pana Ari
— Cornelia Przyk艂adna Pierwsza… podoba mi si臋. B臋d膮 jeszcze tak o mnie pisa膰, zobaczysz! — Za艣mia艂a si臋. Zdecydowanie nie nadawa艂a si臋 do tego, aby 艣wieci膰 przyk艂adem i by膰 kim艣 kogo ludzie powinni na艣ladowa膰. Zw艂aszcza, 偶e na swoim koncie mia艂a naprawd臋 wiele przewinie艅. I tak, jak chyba zdrada przyjaci贸艂ki powinna by膰 najgorsza tak prawdopodobnie nieumy艣lne spowodowanie 艣mierci kolegi nieco to przebija艂o. Ale o tym nikt nie m贸wi艂. Nikt nie widzia艂 w niej winy i nikt nie oskar偶a艂, wi臋c nie by艂o o czym m贸wi膰, prawda?
Usu艅— Ja? Na膰pana? Prosz臋 ci臋, przecie偶 tylko pudrowa艂am nos — odpar艂a rozbawiona. Narkotyk zdecydowanie zacz膮艂 ju偶 dawno dzia艂a膰, a teraz blondynka czu艂a si臋, jakby by艂a w si贸dmym niebie. By艂o po prostu idealnie. Z jednej strony Octavia mia艂a racj臋, ale nie mia艂a tez ju偶 osiemnastu lat, aby biega膰 bez stanika. D艂ugo jednak o tym nie my艣la艂a. — Wystarczy艂o powiedzie膰, 偶e t臋sknisz za moimi cyckami, Tay — za艣mia艂a si臋. Rozpi臋艂a stanik, kt贸ry rzuci艂a na reszt臋 rzeczy zostaj膮c jedynie w cienkich, koronkowych stringach, kt贸rych r贸wnie dobrze mog艂a na sobie nie mie膰. Wstyd to nie by艂o s艂owo, kt贸re blondynka zna艂a. Je艣li kto艣 porobi zdj臋cia, a te wyciekn膮 do internetu… c贸偶, trudno. To by艂a w ko艅cu impreza zamkni臋ta, prawda? B臋dzie oznacza艂o jedynie tyle, 偶e ktokolwiek udost臋pni艂 fotki jest zjebem.
Dostrzeg艂a, 偶e kto艣 jest z nimi tutaj dopiero, gdy odezwa艂a si臋 bruneta. Przelotnie spojrza艂a w stron臋 blondynki i nieznajomego jej faceta, ale nie zwraca艂a wi臋kszej uwagi. Za bardzo wola艂a si臋 pobawi膰 ni偶 przejmowa膰 jakimi艣 lud藕mi. Ale najwyra藕niej Octavia zna艂a blondynk臋. Nie wa偶ne. Zesz艂a po schodach do wody, kt贸ra by艂a przyjemnie ciep艂a.
— Wiesz Ari, my po prostu nie mamy takich zwyczaj贸w. Nie wiem, mo偶e w innych krajach to normalne, 偶e kuzyni posuwaj膮 si臋 przez ubrania — powiedzia艂a g艂o艣niej Nel, aby by艂o s艂ycha膰 j膮 przez muzyk臋. Naprawd臋 ca艂a ta sytuacja przy stole by艂a jednym s艂owem dziwna. Je艣li uda im si臋 wr贸ci膰 do stolika b臋d膮 musieli ca艂膮 t膮 sytuacj臋 przebada膰 i obgada膰. To po prostu nie by艂o w porz膮dku i wszyscy to czuli. Cornelia robi艂a wiele dziwnych rzeczy w swoim 偶yciu, niemoralnych, ale z kuzynem? Mo偶e wszyscy 藕le zinterpretowali to, co si臋 dzia艂o, ale czy to by艂o mo偶liwe, 偶e tyle os贸b mia艂o podobne wra偶enie?
Gabriel przys艂uchiwa艂 si臋 tej rozmowie troch臋 z boku. R贸wnie偶 odk艂adaj膮c swoje ubrania na bok, ale zosta艂 w bokserkach. Co jak co, ale wola艂 jednak nie 艣wieci膰 tu go艂ym ty艂kiem, a ten komunikat o przesiadywaniu bez ubra艅 w basenie sama Plotkara mog艂a sobie wsadzi膰 g艂臋boko.
— Spokojnie, na ciebie patrze膰 nie mam zamiaru — zapewni艂 Ari z u艣miechem. To by艂oby niepoprawne, gdyby zawiesi艂 na niej oko. By艂a dla niego, jak m艂odsza siostra, kt贸r膮 przypadkiem pozna艂 w Empire i przygarn膮艂 do siebie, bo z jakiego艣 powodu uwa偶a艂, 偶e nale偶y si臋 ni膮 zaj膮膰. Nawet teraz podczas imprezy troch臋 uwa偶niej si臋 jej przygl膮da艂, jakby potrzebowa艂a w razie czego st膮d znikn膮膰 to on by艂 tym, kt贸ry ch臋tnie by brunetk臋 st膮d wyprowadzi艂.
— Ari, co bra艂a艣? — zapyta艂. Nie by艂 mo偶e obecnie najwi臋kszym fanem u偶ywek, a najwyra藕niej wszystkie trzy towarzyszki by艂y pod wp艂ywem. W tym czasie on jedynie mia艂 za sob膮 dwa drinki i shot tequili. Potrzebowa艂 zdecydowanie wi臋cej.
Da艂 zaci膮gn膮膰 si臋 Octavii do basenu, woda by艂膮 faktycznie przyjemna i podobnie, jak Cornelia nie zwr贸ci艂 uwagi na nowe osoby. Ale gdy spojrza艂 zn贸w w stron臋 windy tamci szykowali si臋 chyba do wyj艣cia.
— Chyba bycie topless kogo艣 odstraszy艂o.
topless C. & G.
Octavia wywr贸ci艂a z rozbawieniem oczami na s艂owa Cornelii. Kto jak kto, ale by艂a ostatni膮 osob膮, kt贸ra uwierzy艂aby w przemian臋 Nel na lepsze. Nie 偶eby by艂a z艂ym cz艂owiekiem, ale do tych najlepszych te偶 nie nale偶a艂a. Z reszt膮, kt贸ry z nich 艣wieci艂 przyk艂adem? Nikt. Ka偶dy mia艂 tu co艣, co sprawia艂o, 偶e nie byli dobrymi lud藕mi, ale zupe艂nie im to nie przeszkadza艂o.
Usu艅Kiedy Octavia znalaz艂a si臋 w wodzie, si臋gn臋艂a do zapi臋cia stanika, kt贸ry po chwili zdj臋艂a, odk艂adaj膮c na brzeg, tu偶 obok barierki. Spojrza艂a z rozbawieniem na Corneli臋, kt贸ra jakim艣 cudem wdrapa艂a si臋 na dmuchanego pingwina, p贸藕niej na Ari, kt贸ra widocznie by艂a w swoim 艣wiecie, a偶 w ko艅cu jej spojrzenie spocz臋艂o na Gabrielu, kt贸ry by艂 tu偶 obok. Zanurzy艂a si臋 nieco w r贸偶owej wodzie, podp艂ywaj膮c do bruneta.
— Chyba nie zrozumia艂e艣 przekazu, Gabe. Mia艂o by膰 bez bielizny — rzuci艂a zaczepnie. A potem, nie zastanawiaj膮c si臋 za bardzo, 艣ci膮gn臋艂a swoje stringi, k艂ad膮c je te偶 na brzegu. Opar艂a r臋ce tu偶 obok Salvatore, spogl膮daj膮c na niego z zadziornym u艣miechem.
— Wyskakuj z bokserek, Salvatore — nachyli艂a si臋 w jego stron臋, szeptaj膮c mu te s艂owa do ucha, by chwil臋 p贸藕niej odp艂yn膮膰 na 艣rodek basenu.
— Oczywi艣cie, 偶e t臋skni艂am za Twoimi cyckami. Po nocach mi si臋 艣ni膮 — za偶artowa艂a, spogl膮daj膮c w stron臋 drzwi, za kt贸rymi znikn臋艂a Lea. W sumie, nie za bardzo przej臋艂a si臋 tym, 偶e jej kuzynka prowadza si臋 z jakim艣 starszym facetem. Niech si臋 dziewczyna bawi.
Podp艂yn臋艂a do dziewczyn, spogl膮daj膮c to na jedn膮, to na drug膮.
— C贸偶, to by艂o dosy膰 oble艣ne. I nie, tu musi by膰 co艣 innego na rzeczy. Kim w og贸le jest ta ca艂a Electra? Opr贸cz bycia jego kuzynk膮, kt贸ra ma na niego widoczn膮 ochot臋? — zapyta艂a, unosz膮c w g贸r臋 jedn膮 brew. W sumie, to nie by艂a za bardzo jej sprawa, ale co艣 czu艂a, 偶e ta dziewczyna jeszcze spu艣ci bomb臋, kt贸rej nikt si臋 nie spodziewa艂, a ju偶 na pewno nie Ari Min. Zn贸w zawiesi艂a spojrzenie na Gabrielu, zastanawiaj膮c si臋, czy zorientowa艂 si臋, 偶e ka偶da z nich jest pod wp艂ywem nie tylko alkoholu.
O
Ten komentarz zosta艂 usuni臋ty przez autora.
Usu艅Kiedy wyszed艂 na zewn膮trz, u progu rezydencji opl膮ta艂 go szmer chichot贸w i rozm贸w, a dopiero w drugiej kolejno艣ci powiew wzgl臋dnie 艣wie偶ego (jak na nowojorskie standardy…) powietrza. Nie zd膮偶y艂 na komunikat organizatorki imprezy, dlatego zza krystalicznie czystego szk艂a wype艂nionego szampanem w pierwszej chwili nie zauwa偶y艂, 偶e wi臋kszo艣膰 os贸b zebranych nad basenem 艣wieci strojem Adama i Ewy. Dopiero gdy odj膮艂 pusty kieliszek od ust, a jego r贸偶nokolorowe spojrzenie przypadkiem otar艂o si臋 o nagie piersi samej Cornelli Watson, odrobina wina pociek艂a mu z ust, nim zd膮偶y艂 jakkolwiek si臋 opami臋ta膰.
Usu艅Natychmiastowo ocieraj膮c stru偶k臋, prze艂kn膮艂 wreszcie sch艂odzony trunek i si臋gaj膮c po poszetk臋 w zewn臋trznej kieszeni przewieszonej przez rami臋 marynarki, skierowa艂 uwag臋 w stron臋 stoj膮cej nieopodal niej Octavii, staraj膮c si臋 skupi膰 na rysach jej twarzy, jednocze艣nie ignoruj膮c mocno bij膮ce serce.
Co do…? Jakby przed chwil膮 zobaczy艂 cycki pierwszy raz w 偶yciu, a by艂 niemal pewien, 偶e ten widok zd膮偶y艂 mu si臋 w pewnym stopniu opatrzy膰.
Tylko nie to, westchn膮艂 w my艣lach. Nie znowu. Przecie偶 mia艂 to dawno za sob膮. Nie by艂 ju偶 w wieku, w kt贸rym nastoletnie zauroczenia by艂y uznawane za norm臋, wi臋c z miejsca poczu艂 si臋 nie tylko za偶enowany w艂asn膮 szczeniack膮 reakcj膮, lecz tak偶e bardzo zm臋czony sam膮 perspektyw膮 prze偶ywania tego wszystkiego na nowo.
— Nie藕le, Tavy — skomentowa艂, ocieraj膮c kraniec ust, bo ucieczka wzrokiem uda艂a mu si臋 tak bardzo, 偶e akurat przyoczy艂 l膮duj膮ce na brzegu stringi. Ten widok jednak ju偶 go tak nie grza艂, w ko艅cu by艂 mu znajomy. — Twoje cycki wci膮偶 wygl膮daj膮 艣wietnie. Cofam to, co m贸wi艂em.
W zasadzie nie musia艂 niczego cofa膰, bo jedynie dra偶ni艂 si臋 z ni膮, 偶artuj膮c o tym, 偶e ci膮偶a zrujnowa艂a jej sylwetk臋… Nigdy nie powiedzia艂by przecie偶 czego艣 tak g艂upio oceniaj膮cego i seksistowsko degraduj膮cego na powa偶nie. Nie by艂 tym typem faceta i na szcz臋艣cie Octavia o tym wiedzia艂a, dzi臋ki czemu traktowali si臋 wzajemnie ze zrozumieniem oraz charakterystyczn膮 swobod膮, o kt贸r膮 ci臋偶ko by艂o w pseudo wyszukanym, zak艂amanym towarzystwie. W ko艅cu jednak nieopodal zauwa偶y艂 Salvatore’a, do kt贸rego podszed艂, staj膮c przy kraw臋dzi basenu.
— Gabe — powita艂 go ze 艣ladem ulgi, bo przynajmniej przy nim wzrok nieco odpoczywa艂, mog膮c zahaczy膰 o godne podziwu dzie艂a wykonane na p艂贸tnie sk贸ry. — Cze艣膰. Widz臋, 偶e nie藕le si臋 bawicie. Te偶 b臋dziesz si臋 rozbiera艂? Uprzed藕, mo偶e tym razem zd膮偶臋 odwr贸ci膰 wzrok… Chyba, 偶e dajesz mi pozwolenie na to, 偶ebym si臋 gapi艂.
Rafe w szoku 馃槀馃槀馃槀
Nel nie by艂a najgorszym cz艂owiekiem na 艣wiecie. Mia艂a swoje za uszami, ale na tej imprezie spokojnie mog艂aby wskaza膰 palcem kilka os贸b, kt贸re by艂y o wiele gorsze. Nie mog艂a si臋 w 偶aden spos贸b usprawiedliwi膰 i nawet tego nie robi艂a. By艂a po prostu typow膮 mean girl, kt贸ra chcia艂a, aby wszystko uk艂ada艂o si臋 po jej my艣li. By艂a 艂adna, popularna, mia艂a pieni膮dze i odpowiedni膮 pozycj臋, wi臋c od dawna karmi艂a si臋 przekonaniem, 偶e wszystko si臋 jej nale偶y. Wiele uchodzi艂o jej na sucho, bo Evelyn potrafi艂a 艂adnie zamie艣膰 jej wybryki pod bardzo gruby dywan i udawa膰, 偶e nic nie mia艂o miejsca. Akurat to u swojej rodzicielki lubi艂a bardzo, bo potrafi艂a wyci膮gn膮膰 j膮 z najwi臋kszego syfu i obr贸ci膰 spraw臋 tak, aby to blondynka wysz艂a na pokrzywdzon膮.
Usu艅Dorwa艂a pingwinka, o kt贸rym m贸wi艂a wcze艣niej i wdrapa艂a si臋 na niego. Powinna by艂a przyci膮gn膮膰 go do brzegu i wtedy na niego wej艣膰, tak by艂oby na pewno o wiele 艂atwiej, ale by艂a znana z tego, 偶e lubi sobie utrudnia膰 偶ycie. Gestem r臋ki przywo艂a艂a do siebie kelnera i odebra艂a od niego kieliszek z r贸偶owym alkoholem. Co prawda wiedzia艂a ju偶, 偶e picie i woda niekoniecznie id膮 ze sob膮 w parze, ale w ko艅cu nie byli tutaj ca艂kowicie sami, prawda? Raczej, gdyby kto艣 si臋 zacz膮艂 topi膰 to mogliby liczy膰 na pomoc. Nie by艂oby tak, jak na otwartej wodzie, gdzie nie by艂o absolutnie nikogo. Nie musia艂a wraca膰 my艣lami teraz do tych wspomnie艅. Teraz zamierza艂a skupi膰 si臋 na nowych doznaniach, przyjemnie ciep艂ej i kolorowej wodzie, kt贸ra 艣miesznie wygl膮da艂a.
— Wiedzia艂am! I to sama natura, nic przy nich nie kombinowa艂am! — Roze艣mia艂a si臋. Jakby sama musia艂a si臋 upewni膰, 偶e na pewno s膮 naturalne spojrza艂a na nie i u艣miechn臋艂a si臋. Je艣li mia艂y st膮d wyciec jakie艣 fotki to mia艂a chocia偶 pewno艣膰, 偶e b臋dzie dobrze wygl膮da艂a. — Mo偶e to… przyszywani kuzyni? Zawsze mog艂o by膰 gorzej i mogli by膰 rodze艅stwem — stwierdzi艂a, a ta my艣l chyba odrzuca艂a, c贸偶 – wszystkich.
Skupi艂a si臋 na moment na lec膮cej piosence, Candy od Doja Cat, kt贸r膮 nuci艂a pod nosem. Nie zwraca艂a wi臋c uwagi na to, 偶e Gabriel i Octavia praktycznie si臋 migdalili ze sob膮. Ani te偶 na to, 偶e pojawi艂 si臋 tu kto艣 jeszcze. Dopiero, gdy us艂ysza艂a nieznajomy g艂os przebijaj膮cy si臋 przez muzyk臋 odszuka艂a wzrokiem nowo przyby艂ego ch艂opaka. Zatrzyma艂a na nim spojrzenie. Zaskoczona by艂a tym, 偶e nie mia艂 na twarzy maski. W przeciwie艅stwie do go艣ci. Dress code by艂 w ko艅cu obowi膮zkowy. Nel swojej si臋 jeszcze nie pozby艂a. G艂os brzmia艂 dziwnie znajomo, ale mog艂a go us艂ysze膰 w reklamie czy w jakim艣 filmie.
Najwyra藕niej z Octavi膮 i Gabrielem si臋 zna艂. Przebywa艂y g艂贸wnie w podobnym towarzystwie, wi臋c by艂a lekko zaskoczona, 偶e si臋 nie pozna艂a z ciemnow艂osym, ale mo偶e to by艂 nowy znajomy, kt贸rego pozna艂a w czasie, kiedy ze sob膮 nie rozmawia艂y?
— Zamierzasz si臋 rozebra膰 czy tylko b臋dziesz patrze膰?
Wbi艂a wzrok w ch艂opaka. Musia艂 by膰 w ich wieku lub wygl膮da艂 wyj膮tkowo m艂odo, ale to akurat nie by艂o wa偶ne. Znajdowa艂a si臋 w miar臋 blisko brzegu i bez problemu odstawi艂a pusty kieliszek. Octavia mia艂a Gabsa, Ari mia艂a swoje dwa obronne pieski, kt贸re na chwil臋 jej odpu艣ci艂y, a Nel si臋 nudzi艂a i zamierza艂a go zmieni膰.
— A mo偶e potrzebujesz pomocy z rozebraniem si臋?
Nel
Dwie rozebrane dziewczyny to z pewno艣ci膮 by艂o marzenie ka偶dego, ale akurat z tej dw贸jki interesowa艂a go tylko jedna. Nie zaprzecza艂 i Nel dobrze wygl膮da艂a, ale w chwili obecnej w jego gu艣cie by艂y raczej brunetki. Jako jedyny, przynajmniej tymczasowo, facet tutaj (nie licz膮c kelner贸w) m贸g艂 艣mia艂o stwierdzi膰, 偶e znajduje si臋 w raju. W ko艅cu kt贸ry facet nie chcia艂by prze偶y膰 czego艣 podobnego? Co prawda takie fantazje raczej mia艂y nieco inny przebieg, ale narzeka膰 nie m贸g艂.
Usu艅Komunikat Plotkary s艂ysza艂 jasno i wyra藕nie, ale niekoniecznie interesowa艂o go 艣wiecenie go艂ym ty艂kiem i zreszt膮 nie tylko. Woda by艂a przyjemna, ciep艂a i by艂 w zasadzie zaskoczony, 偶e na basenie nie by艂o wi臋cej os贸b. Mia艂 wra偶enie, 偶e wszystkich, a na pewno zaczn膮 wi臋kszo艣膰 tu 艣ci膮gnie. W ko艅cu ka偶da porz膮dna impreza potrzebowa艂a basenu, a przynajmniej te jego nie mog艂y si臋 odby膰, je艣li przynajmniej kilkana艣cie os贸b nie sko艅czy艂o w basenie. Ale p贸ki co kameralne towarzystwo mu odpowiada艂o i dziewczyny chyba te偶 czu艂y si臋 w miar臋 komfortowo tutaj.
Gabriel u艣miechn膮艂 si臋 pod nosem.
— Je艣li tak bardzo chcesz mnie bez nich, to obawiam si臋, 偶e b臋dziesz musia艂a sama je zdj膮膰 — odpowiedzia艂 z zawadiackim u艣miechem na twarzy. Co mu Plotkara zrobi, je艣li nie rozbierze si臋 ca艂kowicie? Uka偶e swoj膮 twarz i pogrozi mu paluszkiem? Czy mo偶e jednak w wodzie pojawi si臋 kwas? O to by jej nie pos膮dza艂. Lubi艂a miesza膰 w 偶yciu nowojorskiej 艣mietanki towarzyskiej, ale nie by艂a a偶 tak okrutna.
Gabriel dorwa艂 r贸偶owego, dmuchanego donuta.
Sam nawet nie zwr贸ci艂 uwagi na znikni臋cie tamtej pary, kt贸rej Salvatore nie kojarzy艂, ale pojawienie si臋 kogo艣 nowego i dobrze mu znanego nie usz艂o jego uwadze. Prawie parskn膮艂 艣miechem.
— Je艣li Tay zdecyduje si臋 mnie rozebra膰 to po艣wiec臋, ale 艣mia艂o – gap si臋 do woli — za艣mia艂 si臋 — po prostu w ko艅cu przyznaj si臋 do tego, 偶e ci臋 kr臋c臋 i wzroku odwraca膰 nie b臋dziesz musia艂 — doda艂. Alkohol powoli zaczyna艂 ju偶 dzia艂a膰 i ca艂e szcz臋艣cie, bo cho膰 nie narzeka艂 na to, gdzie i w jakiej sytuacji si臋 znalaz艂, to wiedzia艂, 偶e o wiele lepiej zacznie si臋 bawi膰, gdy w ko艅cu alkohol zacznie przyjemnie szumie膰 mu w g艂owie.
— Cornelia ma racj臋, d艂ugo b臋dziesz tak sta艂 czy do艂膮czysz?
Gabs
Muzyka ucich艂a, zwiastuj膮c najgorsze... Kolejny komunikat Plotkary na moment przerwa艂 zabaw臋. — Uwa偶aj, Perfect O, nie tylko innych nawiedzaj膮 dzi艣 duchy przesz艂o艣ci... Przypatrz si臋 dobrze osobom, kt贸re dbaj膮 tej nocy o Wasze bezpiecze艅stwo i dobre samopoczucie. — Jasne 艣wiat艂o o艣wieci艂o rozmawiaj膮cych weso艂o kelner贸w. Wszyscy momentalnie obejrzeli si臋 za 藕r贸d艂em d藕wi臋ku. — W艣r贸d nich znajdziesz ma艂膮 niespodziank臋. I ma ona na imi臋... F! — Jeden spo艣r贸d kilku roznegli偶owanych m臋偶czyzn mia艂 na sobie mask臋. Gdy j膮 艣ci膮gn膮艂, oczom zebranych okaza艂a si臋 twarz... By艂ego ch艂opaka O. — Co on tutaj robi? Jak to si臋 sta艂o, 偶e ze mn膮 wsp贸艂pracuj臋! C贸偶, odpowiedzi na wszystkie pytania poznasz u 藕r贸d艂a! Czy kto艣 ma jeszcze jakie艣 w膮tpliwo艣ci co do moich supermocy?
Usu艅Octavia z uwag膮 spojrza艂a na Gabriela, u艣miechaj膮c si臋 jedynie k膮cikiem ust. Po chwili zjecha艂a oczami nieco ni偶ej, na klatk臋 piersiow膮 bruneta, a偶 w ko艅cu zatrzyma艂a spojrzenie tam, gdzie zdecydowanie w tej chwili nie powinna si臋 gapi膰.
Usu艅— Nie. Zosta艅 w nich. Chyba 艣ci膮gn臋 je potem — powiedzia艂a, raz jeszcze posy艂aj膮c mu 艂obuzerski u艣miech. Powinna, naprawd臋 powinna nieco si臋 powstrzyma膰 przed tego typu rzeczami, ale nie potrafi艂a, a mo偶e nawet nie chcia艂a. Podoba艂o jej si臋 to, a jak na razie i Gabriel nie narzeka艂, 偶e zn贸w weszli na ten niebezpieczny grunt. Ba, nawet podj膮艂 t膮 zaczepn膮 gr臋 s艂own膮.
— B臋dziesz kombinowa膰 przy nich na stare lata, jak ju偶 b臋d膮 obwis艂e — Octavia r贸wnie偶 si臋 roze艣mia艂a, spogl膮daj膮c na Corneli臋. Jak na razie ona jedyna nadal brodzi艂a w wodzie, ale zupe艂nie jej to nie przeszkadza艂o. Aktualnie mia艂a ogromn膮 ochot臋 pop艂ywa膰, a nikt nie mia艂 zamiaru jej te偶 w tym widocznie przeszkadza膰. — Kurwa, Nel, to dopiero jest oble艣ne — skwitowa艂a s艂owa przyjaci贸艂ki, gdy ta rzuci艂a, 偶e Electra i Minsoo mogliby by膰 rodze艅stwem. Octava nawet skrzywi艂a si臋 przy tym z niesmakiem. — Fuj — skomentowa艂a, kr臋c膮c g艂ow膮 na boki, po czym podp艂yn臋艂a do brzegu basenu, gestem r臋ki przywo艂uj膮c jednego z kelner贸w, kt贸ry chwil臋 p贸藕niej nachyli艂 si臋 w jej stron臋, a ona chwyci艂a kieliszek z szampanem. Powoli zaczyna艂o szumie膰 jej przyjemnie w g艂owie, a sama atmosfera i towarzystwo kilkorga znajomych zdecydowanie r贸wnie dobrze na ni膮 dzia艂a艂o.
Opar艂a si臋 r臋kami o brzeg basenu, upijaj膮c 艂yk alkoholu, gdy do 艣rodka zn贸w kto艣 wkroczy艂. Blanchard zwr贸ci艂a spojrzenie w stron臋 wej艣cia, a po chwili pos艂a艂a Cassianowi szeroki, weso艂y u艣miech, gdy rozpozna艂a, 偶e to on.
— Spierdalaj od moich cyck贸w, Cass. To sama natura. Nie jedna chcia艂aby tak szybko doj艣膰 do siebie po tak trudnym prze偶yciu, jakim jest por贸d — za艣mia艂a si臋, celuj膮c w niego palcem. Przez chwil臋 po twarzy Octavii przebieg艂 grymas jakby… b贸lu? Tak, chyba to by艂o to, gdy wspomnieniami wr贸ci艂a do tego, co prze偶y艂a p贸艂 roku wcze艣niej.
— Nigdy, kurwa, wi臋cej — doda艂a jakby bardziej do siebie, po czym zmierzy艂a Cassiana uwa偶nym spojrzeniem. Nie, zdecydowanie tu teraz nie pasowa艂, ca艂y w ubraniu.
— Jak ju偶 tu przyszed艂e艣, Raffe, to jest jedna rzecz, kt贸r膮 musisz zrobi膰, 偶eby tu zosta膰. Wyskakuj z ciuch贸w i wskakuj do basenu, inaczej Plotkara si臋 zdenerwuje — m贸wi膮c to za艣mia艂a si臋, cho膰 d艂u偶sz膮 chwil臋 p贸藕niej zdecydowanie po偶a艂owa艂a tych s艂贸w.
Kiedy przez g艂o艣niki pad艂 jej przydomek, jaki nada艂a jej Plotkara, Octavia unios艂a g艂ow臋 nieco w g贸r臋, by spojrze膰 na jeden z g艂o艣nik贸w, kt贸ry wisia艂 na 艣cianie. Unios艂a w g贸r臋 jedn膮 brew, po czym odwr贸ci艂a si臋, mru偶膮c oczy, gdy sala nagle uton臋艂a w jasnym 艣wietle. przesun臋艂a spojrzeniem po kelnerach, a偶 poczu艂a, 偶e z ka偶d膮 mijan膮 sekund膮 zaczyna brakowa膰 jej tchu. G艂贸wnie ze strachu. Gdy Fabien 艣ci膮gn膮艂 z twarzy mask臋, Octavia wyda艂a z siebie najpierw syk, a p贸藕niej przekl臋艂a po francusku.
— To s膮 chyba jakie艣 jaja! P, ty g艂upia, pod艂a kurwo! — wrzasn臋艂a. Fabien za to u艣miechn膮艂 si臋 z艂o艣liwie, a ona wiedzia艂a, 偶e to oznacza k艂opoty.
O
C贸偶, jako 偶e nie planowa艂 pojawi膰 si臋 na urodzinach Plotkary, nie przygotowa艂 si臋 odpowiednio, a wi臋c nie zaopatrzy艂 w mask臋. Nie s膮dzi艂 zreszt膮, 偶e jest bardzo potrzebna, a wr臋cz traktowa艂 jako symboliczny akcent. Jakby nie patrze膰 wi臋kszo艣膰 takich masek ods艂ania艂a wystarczaj膮co, by mo偶na by艂o z 艂atwo艣ci膮 rozpozna膰 nosz膮ce je osoby, a jego poznawa艂o si臋 ju偶 szczeg贸lnie 艂atwo, bior膮c pod uwag臋 jego r贸偶nokolorowe oczy, kt贸re dodatkowo skrajnie odstawa艂y od siebie barw膮. Gdyby chcia艂, m贸g艂by za艂o偶y膰 soczewki, ale te, kt贸re nosi艂, nie by艂y przeznaczone do u偶ytku codziennego, musia艂 wi臋c od nich czasem odpocz膮膰.
Usu艅Nie wyr贸偶nia艂 si臋 jednak a偶 tak bardzo, przynajmniej do momentu wyj艣cia na zewn膮trz. Tak jak wi臋kszo艣膰 obecnych, wyci膮gn膮艂 z szafy najlepszy garniak - by艂 to nowoczesny kr贸j w kolorze szampana, kt贸ry doprawi艂 koszul膮 z koronki w kolorze czarnym, graj膮c膮 g艂贸wne skrzypce odk膮d zdecydowa艂 si臋 zdj膮膰 z siebie marynark臋.
S艂ysz膮c odci臋cie Octavii, wzruszy艂 jedynie ramionami z u艣miechem czaj膮cym si臋 w k膮cikach ust, bo przecie偶 spierdalaj to ostatnie, co zapewne zaprz膮ta艂o jej g艂ow臋, kiedy mia艂 j膮 przed sob膮 w pe艂nej okaza艂o艣ci poprzednim razem. Poza tym, przecie偶 wszem i wobec oznajmi艂 ju偶, 偶e jej piersi wygl膮daj膮 艣wietnie i nie mia艂 w tej kwestii wi臋cej do dodania.
— Oczywi艣cie, 偶e mnie kr臋cisz, Gabe. My艣la艂em, 偶e powszechnie wiadome — parskn膮艂 z rozbawieniem, zerkaj膮c w stron臋 kumpla, po czym pos艂a艂 mu tylko na wp贸艂 偶artobliwe mrugni臋cie: bo przecie偶 Gabriel w istocie by艂 atrakcyjny, a Cassian nie przebiera艂 w partnerach 艂贸偶kowych, je艣li chodzi o p艂e膰, wi臋c gdyby tylko z drugiej strony pojawi艂o si臋 zainteresowanie, na pewno by je odwzajemni艂.
Kiedy jednak wszyscy zgodnie wytkn臋li mu, 偶e jest ubrany i trzeba to zmieni膰, uni贸s艂 d艂onie na wysoko艣膰 klatki piersiowej i w obronnym ge艣cie pokr臋ci艂 g艂ow膮.
— Mo偶ecie wierzy膰 lub nie, ale du偶o lepiej mi w ubraniach.
Co prawda m贸g艂 rozebra膰 si臋 do bokserek, to 偶aden wyczyn, ale dop贸ki wyra藕nie nietrze藕wa Cornelia p艂ywa艂a prawdopodobnie nago w basenie, on wola艂by si臋 tam nie znale藕膰. Wystarczy, 偶e i tak czu艂 na sobie jej pal膮ce spojrzenie i nie wiedzia艂 gdzie podzia膰 si臋 w艂asnym, zw艂aszcza kiedy z艂o偶y艂a mu "propozycj臋".
I mo偶e by艂 g艂upi, mo偶e naiwny, a mo偶e po prostu zakochany, bo mimo wszystko zdecydowa艂 si臋 zebra膰 w sobie i wreszcie podj膮膰 jej spojrzenie, ryzykuj膮c zatracenie w znajomych, cho膰 jednocze艣nie w tak obco l艣ni膮cych odrealnieniem oczach.
Nim jednak zd膮偶y艂 si臋 odezwa膰 muzyka ucich艂a, a uwaga wszystkich — jego r贸wnie偶 — 艣ci膮gn臋艂a w innym kierunku. 艢ci膮gn膮艂 brwi, rozumiej膮c z tego tylko po艂ow臋, ale pobie偶nie kojarzy艂 paryskiego kochanka Octavii z opowie艣ci, dlatego zdecydowa艂 si臋 spr贸bowa膰 roz艂adowa膰 jej w艣ciek艂o艣膰 komentarzem:
— A wi臋c to jest ten ca艂y Fabien? Nic dziwnego, 偶e da艂a艣 nog臋. Zdecydowanie nie ma si臋 czym chwali膰.
Rafe
Obserwowa艂, jak przesuwa po nim wzrokiem i lekko si臋 u艣miechn膮艂. Zn贸w wchodzili na do艣膰 grz膮ski grunt, nie do ko艅ca w zasadzie ustalili jakiekolwiek zasady, ale zupe艂nie to brunetowi nie przeszkadza艂o. Bawi艂 si臋 ca艂kiem dobrze, a o to przecie偶 w艂a艣nie chodzi艂o, czy偶 nie? Salvatore nie podejrzewa艂, 偶e m贸g艂by si臋 zacz膮膰 na tej imprezie dobrze bawi膰. G艂贸wnie dlatego, 偶e nie by艂 najwi臋kszym obecnie fanem Plotkary. Nie do ko艅ca rozumia艂 jej sens, a raczej, dlaczego ludziom tak zale偶a艂o na tym, aby czyta膰 o 偶yciu nowojorskich, bogatych dzieciak贸w. Sam w przesz艂o艣ci korzysta艂 cz臋sto z jej strony, podsuwa艂 coraz to pikantniejsze ploteczki, ot dla zabawy. Ale chyba… chyba z tego wyr贸s艂? Sam ju偶 nie wiedzia艂 do ko艅ca.
Usu艅— Tak my艣la艂em, 偶e bardziej ci si臋 spodoba taka opcja — odpowiedzia艂 u艣miechaj膮c si臋 pod nosem. Zdecydowanie nie mia艂 ochoty paradowa膰 tu z go艂ym ty艂kiem. Nie mia艂 si臋 czego wstydzi膰 i czu艂 si臋 do艣膰 komfortowo w swoim ciele, ale jako艣 nie by艂 fanem obna偶ania si臋 publicznie. Nawet je艣li by艂o to grono zaufanych os贸b. Ale kelner贸w raczej do takiego grona nie zalicza艂. I by艂 bardziej ni偶 pewien, 偶e wsz臋dzie s膮 poukrywane kamery. Dziewczynom to najwyra藕niej nie przeszkadza艂o, ale chyba nie by艂o osoby z och grona, kt贸ra nie widzia艂aby tych zdj臋膰 z osiemnastki Octavii. Ca艂y internet a偶 hucza艂, gdy dwie m艂ode dziewczyny 艣wieci艂y cyckami przed kamer膮.
Salvatore przewr贸ci艂 oczami na komentarz Cassiana. Sam co prawda zdecydowanie wola艂 p艂e膰 pi臋kniejsz膮, ale nic nie sta艂o mu na przeszkodzie, aby zauwa偶y膰 czy przyzna膰, 偶e Cass nale偶y do tych atrakcyjniejszych ludzi.
— Wydaje mi si臋, 偶e pewna dama bardzo chcia艂aby zobaczy膰 ci臋 bez spodni — za艣mia艂 si臋 i zerkn膮艂 w stron臋 Nel, kt贸ra przez ca艂y ten czas nie spuszcza艂a wzroku z nowoprzyby艂ego bruneta.
Ich 艣miechy zosta艂y przerwane przez kolejn膮 informacj臋 od Plotkary. Gabriel uni贸s艂 brew, gdy i on zauwa偶y艂 by艂ego Octavii. Robi艂o si臋 coraz ciekawiej. Spojrza艂 na m艂odego m臋偶czyzn臋, ale nic wi臋cej sobie z tego w zasadzie nie robi艂.
— Trzech by艂ych w jednym miejscu, jak ty to zniesiesz, Tay.
Je艣li obejdzie si臋 bez b贸jki to b臋dzie zaskoczony, ale z kolei o co? Tay nie by艂a z 偶adnym z nich, a raczej dawanie sobie po mordzie dla samego faktu nie powinno rajcowa膰 偶adnego z nich.
Gabs
Cornelia nie spuszcza艂a z oczu tajemniczego bruneta, cho膰 czy by艂 taki tajemniczy? Nie mia艂 maski na twarzy, ale co艣 w jego aurze podpowiada艂o jej, 偶e skrywa w sobie co艣, czego nikomu nie m贸wi. Mog艂a si臋 nakr臋ca膰, ale to jej akurat teraz nie obchodzi艂o. By艂a go zwyczajnie w 艣wiecie ciekawa, a fakt, 偶e Octavia go zna艂a i nigdy nie przysz艂o jej do g艂owy, aby przedstawi膰 go blondynce tym bardziej sprawia艂, 偶e mia艂a ochot臋 zapozna膰 si臋 z nim bli偶ej.
Usu艅— Zajm臋 si臋 nimi zanim b臋d膮 obwis艂e — zapewni艂a z u艣miechem. By艂aby durna, gdyby s膮dzi艂a, 偶e wiek i starzenie si臋 w 偶aden spos贸b na ni膮 nie wp艂yn膮艂, ale obecnie by艂a m艂oda, cia艂o mia艂a j臋drne i nie zamierza艂a my艣le膰 o tym, co b臋dzie za jaki艣 tam czas. Zawsze dzia艂a艂a z wyprzedzeniem i je艣li uzna, 偶e co艣 jej si臋 w sobie nie podoba to zadba o to z pr臋dko艣ci膮 艣wiat艂a.
Za艣mia艂a si臋, gdy wr贸ci艂y na moment do tematu Minsoo i Electry. W zasadzie ci臋偶ko by艂o stwierdzi膰, co mi臋dzy t膮 dw贸jk膮 jest i chyba po prostu wola艂a nie wiedzie膰. A przynajmniej dzi艣 nie chcia艂a, bo plotki na pewno przeczyta lub przedyskutuje ich pokr臋con膮 relacj臋 z kim艣, kto mia艂 na ich temat jakie艣 informacje.
Raffe. Nie wiedzia艂a, czy to by艂 przydomek, jego faktyczne imi臋, ale pasowa艂o do niego i podoba艂o si臋 jej. W tym ca艂ym zamieszaniu chyba nawet nie zwr贸ci艂a do ko艅ca uwagi na to, co si臋 wydarzy艂o. Dopiero krzyk brunetki sprowadzi艂 j膮 w miar臋 na ziemi臋. Fabiena dostrzeg艂a w miar臋 szybko. Nie zna艂a si臋 z nim jako艣 wybitnie, a raczej wcale i po prostu kojarzy艂a go jako by艂ego przyjaci贸艂ki.
— Mo偶esz dzi艣 wybiera膰 z kim sp臋dzisz noc, Tay — rzuci艂a Nel — baby daddy, wytatuowany ex albo francuski ex — za艣mia艂a si臋, cho膰 mo偶na by艂o si臋 domy艣li膰, 偶e ca艂a ta sytuacja nie jest jej na r臋k臋.
Skupi艂a si臋 ponownie na brunecie, kt贸ry z ca艂ego towarzystwa teraz interesowa艂 j膮 najbardziej. Ci臋偶ko by艂o powiedzie膰, dlaczego tak bardzo si臋 na niego upar艂a. Na imprezie by艂a masa wolnych facet贸w, nawet nie wiedzia艂a, czy on jest wolny, ale to jako艣 jej w przesz艂o艣ci nie przeszkadza艂o. Nie wa偶ne.
— Pom贸偶 mi. — Wyci膮gn臋艂a r臋ce w jego stron臋. Nawet nie prosi艂a, po prostu rozkaza艂a. Znajdowa艂a si臋 wystarczaj膮co blisko kraw臋dzi basenu, aby nie mia艂 偶adnego problemu z tym, aby do niej dosi臋gn膮膰. U艣miechn臋艂a si臋, gdy to zrobi艂. W miar臋 zgrabnie – bior膮c pod uwag臋 fakt, 偶e by艂a po kilku dawkach alkoholu i po narkotykach – wysz艂a z basenu. Stoj膮c bez szpilek by艂a znacznie ni偶sza od bruneta, wi臋c musia艂a zadrze膰 g艂ow臋 do g贸ry, aby na niego spojrze膰. — Szkoda, 偶e nie chcesz si臋 rozebra膰. — Westchn臋艂a teatralnie. Palcami zaczepi艂a o koronkow膮 koszulk臋. Spojrza艂a na niego spod wachlarza d艂ugich rz臋s. Wali膰 makija偶 i fryzur臋, mia艂a si臋 tu w ko艅cu dobrze bawi膰.
Skorzysta艂a z faktu, 偶e raczej nie spodziewa艂 si臋 wci膮gni臋cia do basenu, z艂apa艂a bruneta za r臋k臋 i poci膮gn臋艂a go za sob膮. Wystarczy艂o, 偶e zrobi艂a krok w ty艂. Momentalnie oboje znale藕li si臋 pod wod膮, kt贸r膮 jeszcze przy okazji rozchlapali na wszystkie strony, ale na to nikt raczej narzeka膰 nie m贸g艂. Byli w ko艅cu w basenie, prawda?
Nel
No c贸偶, co tu wiele m贸wi膰... Cassian nie zazdro艣ci艂 Octavii i w tym momencie cieszy艂 si臋, 偶e to co wydarzy艂o si臋 mi臋dzy nimi by艂o zupe艂nie przypadkowe i niezobowi膮zuj膮ce, dzi臋ki czemu nie by艂o mi臋dzy nimi 偶adnych kwas贸w, niedopowiedze艅 czy niejasno艣ci.
Usu艅Zdecydowanie nie chcia艂by by膰 czwartym by艂ym, bo nie by艂 pewien w jakich by艂by z ni膮 stosunkach, a musia艂 przyzna膰, 偶e ceni艂 sobie towarzystwo zar贸wno jej, jak i ma艂ej Ayli, dla kt贸rej bardzo szybko straci艂 g艂ow臋, czego w sumie zupe艂nie si臋 nie spodziewa艂.
Z chwilowego zamy艣lenia wyrwa艂 go komentarz Gabriela, z kt贸rym w sumie nie wiedzia艂 co ma zrobi膰, wi臋c u艣miechn膮艂 si臋, ale ten u艣miech nie si臋ga艂 jego oczu. Wr贸ci艂 uwag膮 do Cornelii.
— Wystarczy, 偶e dama wytrze藕wieje i nie b臋dzie pami臋ta艂a, 偶e co艣 takiego w og贸le chodzi艂o jej po g艂owie — odpar艂.
Kiedy mu rozkaza艂a, uni贸s艂 nieco brew, bo przecie偶 Rafferty bardzo nie lubi艂, kiedy wydawa艂o mu si臋 polecenia, ale ostatecznie przymkn膮艂 na to oko, bo nie by艂 ani bab膮 w okresie, 偶eby obrazi膰 si臋 za co艣 takiego, ani chamem, 偶eby jej faktycznie nie pom贸c.
Spodziewa艂 si臋, 偶e mog艂aby wci膮gn膮膰 go do basenu, ale spodziewa艂 si臋 tego, kiedy z艂apa艂 j膮 za d艂o艅, wi臋c kiedy oboje stali ju偶 na brzegu, poczu艂 si臋 nieco spokojniej, je艣li mo偶na by艂o nazwa膰 spokojem znajdowanie si臋 blisko kogo艣, kogo cholernie si臋 pragn臋艂o, a jednocze艣nie mia艂o si臋 艣wiadomo艣膰, 偶e ten kto艣 jest dla nas zupe艂nie nieosi膮galny... I nie, alkoholowo narkotykowa ochota Cornelii nie zmienia艂a niczego w tej kwestii, przynajmniej nie dla Cassiana, kt贸ry nie mia艂 w zwyczaju wykorzystywa膰 kobiet w stanie wskazuj膮cym.
Kto powiedzia艂, 偶e nie chc臋, przemkn臋艂o mu przez g艂ow臋, ale na szcz臋艣cie nie powiedzia艂 tego na g艂os. C贸偶, gdyby Watson by艂a trze藕wa, gdyby wci膮偶 patrzy艂a na niego tym wzrokiem spod rz臋s, gdyby byli sami... Wyskoczy艂by z ubra艅 na samo jej skinienie palcem i zrobi艂o mu si臋 g艂upio na sam膮 my艣l.
Gdy z艂apa艂a go za r臋k臋, potrzebowa艂 sekundy, by zorientowa膰 si臋, co chce zrobi膰 i niestety, by艂o to o sekund臋 za d艂ugo, bo nie zd膮偶y艂 odpowiednio zaprze膰 si臋 na stopach. Jedyne, co zdo艂a艂 zrobi膰 w przeb艂ysku instynktu samozachowawczego to ciasno obj膮膰 Nel ramieniem w pasie, bo ostatnie czego chcia艂, to 偶eby podtopi艂a si臋 w tej wodzie.
Wyci膮gn膮艂 zatem na wierzch i siebie i j膮, troch臋 kaszl膮c, bo w zaskoczeniu sytuacj膮 zakrztusi艂 si臋 r贸偶ow膮 wod膮. Nie widz膮c nic przez oklapni臋te mokre w艂osy, skrzywi艂 si臋 brzydko na smak chloru w ustach, po czym odci膮gn膮艂 kosmyki w ty艂 g艂owy, rzucaj膮c Cornelii niekoniecznie zachwycone spojrzenie. Wola艂 nie my艣le膰 o tym, co dzieje si臋 w艂a艣nie z drogimi materia艂ami jego ubra艅 ani ile policz膮 sobie za to w profesjonalnej pralni. Przede wszystkim teraz ju偶 b臋dzie musia艂 je z siebie zdj膮膰, 偶eby wyschn膮膰, kiedy ju偶 st膮d wyjdzie.
— Zawsze stawiasz na swoim, huh? — mrukn膮艂, raz jeszcze oczyszczaj膮c gard艂o.
Prawie zapomnia艂, jak uparta by艂a. Z jakiego艣 powodu i wbrew swoim za艂o偶eniom poczu艂 si臋 du偶o spokojniej, mimo 偶e by艂 tak blisko niej.
Mo偶e dlatego, 偶e r贸偶owe okulary, przez kt贸re dotychczas na ni膮 patrzy艂, zacz臋艂y zsuwa膰 mu si臋 z nosa.
Rafe
B臋d膮c trze藕w膮 istnia艂o spore prawdopodobie艅stwo, 偶e nie zrobi艂aby tego i trzyma艂aby si臋 z dala od basenu. Obecnie jej umys艂 zamroczony by艂 przez procenty. Przej臋艂aby si臋 tym, jak mo偶e wygl膮da膰 na zdj臋ciach, czy na pewno dobrze si臋 prezentuje. Tymczasem wrzuci艂a do wody nie tylko siebie, ale te偶 i nieznajomego. I bawi艂a si臋 przy tym 艣wietnie. Nie bra艂a mo偶e co prawda udzia艂u w wymianie zda艅 bruneta z Gabrielem, ale a偶 chcia艂a si臋 wtr膮ci膰 i zapewni膰, 偶e dama na trze藕wo na pewno b臋dzie wszystko pami臋ta艂a. To akurat by艂o w膮tpliwe. Ostatnio z imprez wraca艂a pami臋taj膮c coraz mniej. I istnia艂o dzi艣 prawdopodobie艅stwo, 偶e b臋dzie podobnie. Nie wypi艂a nawet du偶o, nie wci膮gn臋艂a te偶 du偶o, wi臋c by艂a jednocze艣nie szansa na to, 偶e jakie艣 urywki z tej nocy zapami臋ta.
Usu艅Pisn臋艂a, gdy wpada艂a do wody. Nabra艂a troch臋 r贸偶owej wody w usta, kt贸r膮 jednak zaraz po wynurzeniu wyplu艂a na bok, aby nie trafi膰 w twarz ch艂opaka. Jeszcze tego brakowa艂o, aby nieznajomym plu艂a prosto w twarz. Gdyby sobie zas艂u偶y艂 to bez wahania by to zrobi艂a, ale nie chcia艂a go przecie偶 odstraszy膰. Otoczy艂a go nogami w pasie w chwili, kiedy w miar臋 si臋 ustabilizowali, a r臋ce zarzuci艂a na szyj臋.
— Zwykle dostaj臋 to, czego chc臋 — odpowiedzia艂a z u艣miechem. Taka by艂a prawda, je艣li panna Watson czego艣 lub kogo艣 chcia艂a to nic nie mog艂o jej stan膮膰 na drodze. By艂a wychowana w prze艣wiadczeniu, 偶e mo偶e dosta膰 wszystko. Nigdy nie by艂o 偶adnych granic. Je艣li chcia艂a now膮 sukienk臋 to j膮 mia艂a, najnowsza lalka z limitowanej edycji? Dosta艂a j膮 jeszcze zanim trafi艂a do sprzeda偶y. Wakacje w Meksyku? Wyjazd do Disneylandu? 呕adnego problemu. Gdy podros艂a jej zachcianki zacz臋艂y si臋 zmienia膰. Od ch艂opak贸w, po najnowsz膮 limitowan膮 torebk臋 Hermesa.
Przylgn臋艂a do torsu ch艂opaka, zmniejszaj膮c dystans mi臋dzy nimi. By艂a nim z jakiego艣 powodu zafascynowana.
— Zdradzisz mi swoje imi臋? — Nie by艂a pewna, czy kto艣 ju偶 nie powiedzia艂, jak si臋 nazywa艂. — Czy mam ci m贸wi膰 Rafe? — Do takiej twarzy nie pasowa艂o zwyczajne imi臋, kt贸re mo偶na by艂o us艂ysze膰 na ka偶dym rogu.
Im d艂u偶ej wpatrywa艂a si臋 w jego dwukolorowe oczy tym bardziej by艂a przekonana, 偶e ju偶 je sk膮d艣 kojarzy. Nie mog艂a jednak przywo艂a膰 偶adnego wspomnienia, przypisa膰 do nich twarzy. Nic nie pojawia艂o si臋 w umy艣le blondynki, cho膰 my艣la艂a o tym r贸wnie intensywnie, co si臋 w niego wpatrywa艂a.
— Wydajesz si臋 znajomy. — Zdradzi艂a nieco ciszej, cho膰 szansa na to, 偶e im si臋 pozosta艂a tr贸jka (czw贸rka, je艣li liczy膰 ex Tay) przys艂uchiwa艂a by艂a marna. Wsun臋艂a palce mi臋dzy jego w艂osy. Powinna zrobi膰 kolejny krok czy zaczeka膰 na to, co jej powie? Nie waha艂aby si臋 w 偶adnej innej sytuacji, ale teraz… sama ju偶 nie wiedzia艂a co ma robi膰.
Nel
To wszystko dzia艂o si臋 zdecydowanie za szybko, jak na jego standardy, a przynajmniej standardy dotycz膮ce przebywania z Corneli膮. Gdyby chodzi艂o cho膰by o Octavi臋, czy jak膮kolwiek inn膮 dziewczyn臋 obecn膮 na tej imprezie, nie mia艂by najmniejszego problemu z blisko艣ci膮, nawet je艣li w g艂臋bi duszy nie do ko艅ca przepada艂 za takim nachalnym podrywem. Zni贸s艂by go lepiej gdyby sam nie by艂 trze藕wy, ale dwa kieliszki szampana to zdecydowanie za ma艂o, 偶eby zadzia艂a膰 w po偶膮dany spos贸b.
Usu艅Nie wiedzia艂, jak ma si臋 zachowa膰, kiedy tak po prostu owin臋艂a si臋 wok贸艂 niego. Jego serce przy艣pieszy艂o zn贸w sw贸j bieg, co tylko dodatkowo go za偶enowa艂o, bo by艂 niemal pewien, 偶e Watson czuje wyra藕nie ka偶de uderzenie.
Jak powinien post膮pi膰? Oderwa膰 j膮 od siebie? Si艂膮?
Odpada. Chcia艂 zachowa膰 te resztki godno艣ci, kt贸re jeszcze mu zosta艂y, wi臋c polu藕ni艂 obj臋cie wok贸艂 jej talii, by m贸c u艂o偶y膰 d艂o艅 w jak najbardziej neutralnym miejscu w dole jej plec贸w.
Zwykle dostaj臋 to, czego chc臋. W to nie w膮tpi艂, ale czego konkretnie chcia艂a od niego? Nie otrzyma艂 od niej nigdy wcze艣niej takiego zainteresowania i nie mia艂 poj臋cia, co z nim robi膰. Nie kiedy przemawia艂y przez ni膮 u偶ywki. Musia艂 powt贸rzy膰 to sobie parokrotnie — to tylko alkohol.
— Mo偶e by膰 Rafe — wymamrota艂 bezrozumnie, kiedy si臋 przysun臋艂a, bo by艂a tak blisko, 偶e niemal zapomnia艂 jak si臋 oddycha i na moment jakby zabrak艂o mu tchu. Mimowolnie prze艂kn膮艂 艣lin臋, czuj膮c jak zn贸w nap艂ywa do niego zdenerwowanie, bo przecie偶 dzieli艂 ich tylko cienki materia艂 jego prze艣wituj膮cej koszuli, kt贸ra w dodatku ods艂ania艂a sporo sk贸ry, a przez to wyra藕nie czu艂 na torsie kr膮g艂o艣膰 jej piersi.
Kto nie by艂by zestresowany w takich warunkach?
Chcia艂 rozejrze膰 si臋 wko艂o po pomoc, ale Octavia by艂a zapewne zaj臋ta afer膮 ze swoim by艂ym, a w Gabriela by艂oby mu wstyd strzela膰 b艂agalnymi spojrzeniami. Powoli wci膮gn膮艂 wi臋c powietrza w p艂uca i na moment spojrza艂 po prostu gdzie艣 w bok, 偶eby si臋 opanowa膰.
Wr贸ci艂 jednak do niej wzrokiem, kiedy us艂ysza艂 jej ostatnie s艂owa.
— Bo jestem znajomy, Nel — skomentowa艂 neutralnie, nie maj膮c jednak t艂umaczy膰 jej, sk膮d go zna. Nie widzia艂 w tym wi臋kszego sensu, kiedy by艂a w takiej kondycji, 偶e nawet go nie pami臋ta艂a.
Poczu艂, jak dreszcz zaskoczenia zakrada mu si臋 po plecach, kiedy wsun臋艂a palce w jego w艂osy. Szesnastoletni Cassian w tym momencie chyba by teraz oszala艂... Ale no w艂a艣nie, Cassian nie mia艂 ju偶 szesnastu lat i definitywnie nie chcia艂 wiedzie膰, do czego Cornelia teraz zmierza. Nie chcia艂 jej ca艂owa膰, dotyka膰, robi膰 nic, co mog艂o prowadzi膰 do punktu, z kt贸rego ci臋偶ko im b臋dzie zawr贸ci膰.
To by艂a jego granica.
— Jeste艣 pijana. Albo na膰pana — skomentowa艂 wi臋c, mierz膮c spojrzeniem jej rozszerzone 藕renice, kiedy odsuwa艂 od siebie jej d艂o艅. Zachwyt w jej oczach sprawia艂 jednak, 偶e niemal si臋 艂ama艂. — Albo jedno i drugie. Powinna艣 co艣 zje艣膰.
Rafe
By艂a przyzwyczajona do szybkich akcji. W oczach blondynki wszystko dzia艂o si臋 normalnym tempem, mo偶e nawet troch臋 zbyt wolnym, ale nie narzeka艂a. Podoba艂o si臋 jej patrzenie w oczy Rafy, nie wiedzia艂a chyba nigdy wcze艣niej takich oczu. Jednak wci膮偶 my艣l, 偶e te konkretne oczy pojawi艂y si臋 ju偶 kiedy艣 w jej 偶yciu, nie dawa艂a jej spokoju. Cornelia nie przywi膮zywa艂a wi臋kszej uwagi do ludzi, kt贸rych spotyka艂a na co dzie艅. Pojawiali si臋 i znikali, sta艂e by艂y tylko niekt贸re osoby, ale i one czasami robi艂y krok w ty艂, aby po jakim艣 czasie ponownie wej艣膰 w jej 偶ycie. Ot, tak ju偶 po prostu by艂o. To irytuj膮ce uczucie, to znajome uczucie by艂o ci臋偶kie do opanowania. Jakby pod艣wiadomo艣膰 wiedzia艂a, ale nie dopuszcza艂a do tego, aby faktycznie przypomnia艂a sobie kim brunet jest.
Usu艅Nie by艂a za to przyzwyczajona do tego, 偶e kto艣 bierze j膮 na dystans. Zachowanie Rafy by艂o zaskakuj膮ce. Mo偶e nie powinna by艂a z g贸ry zak艂ada膰, 偶e podejmie jej gr臋? By艂a ciekawa sk膮d zna reszt臋 towarzystwa, a przede wszystkim by艂a ciekawa tego, dlaczego jej samej wydaje si臋 taki znajomy. Zapami臋ta艂aby w ko艅cu tak膮 twarz i przede wszystkim te oczy.
Mo偶liwe by艂o, 偶e w tym ich nieprzyzwoitym towarzystwie trafi艂 si臋 jeden facet, kt贸ry by艂 wart zwr贸cenia uwagi? Obraca艂a si臋 w takim towarzystwie, kt贸re niekoniecznie czeka艂o na jak膮kolwiek zgod臋, nie zwraca艂o uwagi na szczeg贸艂y. Rafe wydawa艂 si臋 by膰 po postu inny. A mo偶e to jednak tylko alkohol zmieszany z narkotykami podsuwa艂 jej takie pomys艂y.
— W takim razie Rafe — zgodzi艂a si臋. Pr臋dzej czy p贸藕niej i tak dowie si臋, jakie by艂o jego pe艂ne imi臋. Wiedzia艂a ju偶, 偶e zna Octavi臋 i Gabriela, a znalezienie kogo艣 w internecie wcale nie nale偶a艂o do wybitnie ci臋偶kich zaj臋膰.
Bo jestem znajomy, Nel. Jak to mo偶liwe, 偶e by艂 znajomy, a nie mog艂a go sobie przypomnie膰? Gdzie si臋 ju偶 spotkali, kiedy ich drogi si臋 ze sob膮 skrzy偶owa艂y? Ale raczej nagle jej nie ol艣ni, a nad jej g艂ow膮 nie pojawi si臋 zapalona 偶ar贸wka, jak w kresk贸wkach, kiedy posta膰 wpad艂a na genialny pomys艂.
— Mo偶e jestem, mo偶e nie jestem. Ma to jakie艣 znaczenie? — Wzruszy艂a lekko ramionami. Nie by艂a bardzo pijana ani na膰pana. Par臋 godzin i b臋dzie, jak nowa. Mo偶e nawet mniej. Ostatniego szampana wypi艂a co prawda kilka minut wcze艣niej, ale od wizyty w 艂azience min臋艂o ju偶 troch臋 czasu, a shot贸w tequili te偶 nie by艂o jako艣 bardzo wiele.
Cicho j臋kn臋艂a, gdy wspomnia艂 o jedzeniu. Od rana nie mia艂a nic w ustach, to by wyja艣nia艂o, dlaczego w zasadzie niewielka ilo艣膰 alkoholu mia艂a na ni膮 a偶 taki wp艂yw.
— Masz racj臋. Zjad艂abym zapiekan膮 kanapk臋 z serem. My艣lisz, 偶e je tu podaj膮? — To by艂o eleganckie miejsce, ale w ko艅cu dla nich nie by艂o rzeczy niemo偶liwych. — Zjesz ze mn膮, Rafe?
Nel
— Ma — by艂 zaskoczony, z jak膮 moc膮 wyrzuci艂 z siebie to jedno s艂owo, wi臋c z艂agodzi艂 je, dodaj膮c:
Usu艅— Dla mnie ma. Dla ka偶dego powinno mie膰... — ostatnie wymamrota艂 pod nosem, nie do ko艅ca pewien, jak czuje si臋 z oboj臋tno艣ci膮 Cornelii w podobnej kwestii. Nie m贸g艂 przez to wyrzuci膰 z g艂owy my艣li o tym, ile brudnych, chciwych 艂ap wyci膮gn臋艂o si臋 po ni膮 w takim stanie, a jej by艂o... Wszystko jedno? Naprawd臋?
Potrz膮sn膮艂 lekko g艂ow膮, by nie snu膰 dalej tego w膮tku i nie podburza膰 w sobie irytacji w艂膮cznie z dziwnym niepokojem, 偶e co艣 tu nie jest do ko艅ca tak, jak by膰 powinno. Postanowi艂 skupi膰 si臋 na dostaniu do kuchni.
Pow膮tpiewaj膮co zerkn膮艂 w stron臋 wej艣cia do budynku.
— Nie liczy艂bym na to, ale jak b臋d臋 mia艂 z czego, to zrobi臋 Ci t臋 kanapk臋.
W ko艅cu to 偶adna filozofia. Pytanie, czy Plotkara 偶ywi艂a si臋 takimi przyziemnymi rzeczami jak bia艂e pieczywo czy 偶贸艂ty ser.
— Nie jestem g艂odny, ale posiedz臋 z Tob膮. Okej?
Przesun膮wszy si臋 z Nel bli偶ej brzegu, bez uprzedzenia obj膮艂 d艂o艅mi jej w膮sk膮 tali臋 i poderwa艂 w g贸r臋, podsadzaj膮c tak, by usiad艂a na brzegu. Nast臋pnie wychyli艂 rami臋, by poda膰 jej swoj膮 marynark臋, kt贸r膮 upu艣ci艂, kiedy wci膮ga艂a go do wody chwil臋 wcze艣niej.
Sam wspi膮艂 si臋 zwinnie na brzeg obok niej, czuj膮c jak ci臋偶ka, nasi膮kni臋ta wod膮 odzie偶 nieprzyjemnie lepi mu si臋 do cia艂a, co spotka艂o si臋 z nieznacznym grymasem w jego strony. Wiedzia艂, 偶e jak wyci艣nie teraz koszul臋 albo spodnie, to nie b臋dzie sensu oddawa膰 ich do pralni, a na razie nie m贸g艂 pozwoli膰 sobie na tak膮 strat臋. Trudno, organizatorka b臋dzie musia艂a znie艣膰 mokre plamy na pod艂odze. Podejrzewa艂, 偶e to i tak b臋d膮 najmniejsze szkody na koniec tej g艂o艣nej imprezy.
— Gdzie s膮 Twoje ubrania? — zapyta艂 Nel, d艂o艅mi wytrzepuj膮c w艂osy z nadmiaru wody. M贸g艂by otrz膮sn膮膰 si臋 jak mokry kundel, ale nie chcia艂 jej ochlapa膰. Nie to, 偶e zrobi艂oby to jak膮艣 r贸偶nic臋, kiedy i tak oboje byli mokrzy od st贸p do g艂贸w... — Chyba nie przysz艂a艣 tu w stroju k膮pielowym?
Rafe
Brew pow臋drowa艂a do g贸ry, kiedy tak nagle si臋 uni贸s艂. Nic na to nie odpowiedzia艂a, bo i co mia艂aby powiedzie膰? 呕e z regu艂y to nie ma znaczenia, nikt si臋 nie dopytuje jej o takie rzeczy? Nie zastanawia艂a si臋 dziesi臋膰 razy czy kogo艣 chce czy kto艣 chce jej. To ona zawsze, a przynajmniej od jakiego艣 ju偶 czasu podejmowa艂a decyzje kto i kiedy mo偶e jej dotkn膮膰. Nie m贸wi艂a o swoich problemach g艂o艣no. Ten jeden jedyny sekret trzyma艂a w sobie i nie chcia艂a, aby ktokolwiek si臋 dowiedzia艂 czy snu艂 jakie艣 domys艂y, kt贸re potencjalnie mog艂yby j膮 zniszczy膰.
Usu艅Uzna艂a, 偶e tego tematu ci膮gn膮膰 dalej nie b臋dzie. Mog艂a by膰 pod wp艂ywem, ale resztki zdrowego rozs膮dku jeszcze zatrzyma艂a. Przynajmniej w tej jednej kwestii zachowa艂a trze藕wo艣膰 umys艂u. Od dokuczliwych my艣li odci臋艂a si臋 momentalnie, a twarz blondynki rozja艣ni艂 u艣miech.
— Chyba ci bardzo zale偶y, 偶ebym zjad艂a — za艣mia艂a si臋. Poj臋cia nie mia艂a czy tego typu przysmaki b臋dzie mo偶na tu znale藕膰, ale w kuchni powinni mie膰 ser i pieczywo. Nie wymaga艂a niczego wi臋cej. W jej codziennej diecie raczej nie by艂o niezdrowych rzeczy, ale jak wszyscy czasami lubi艂a porz膮dnego fast fooda. W takich chwilach nawet zapomina艂a, 偶e w pewnym momencie swojego 偶ycia kreowa艂a si臋 na wegank臋. Wcale nie dlatego, 偶e jako艣 zale偶a艂o jej na polepszaniu 艣rodowiska, a by艂o to zwyczajnie w modzie.
— Och, m贸j pingwin gdzie艣 odp艂yn膮艂 — westchn臋艂a, jakby wcale z niego wcze艣niej wcale nie zesz艂a. Pingwinek dryfowa艂 aktualnie blisko Gabriela i Octavii, mo偶e oni zrobi膮 z niego lepszy u偶ytek ni偶 ona. Na d艂ugo si臋 jej nie przyda艂.
Nie mog艂a si臋 nie u艣miechn膮膰, gdy z tak膮 艂atwo艣ci膮 podni贸s艂 j膮 i posadzi艂 na brzegu. Pozwoli艂a sobie na to, aby nieco lepiej mu si臋 przyjrze膰, gdy sam wydosta艂 si臋 z r贸偶owej wody. Lekko przygryz艂a doln膮 warg臋 obserwuj膮c napi臋te ramiona i barki. Te same, kt贸re jeszcze chwil臋 temu bezpiecznie trzyma艂y j膮 w wodzie, jakby nie chcia艂, aby mu gdzie艣 przypadkiem op艂yn臋艂a.
By艂a lekko zaskoczona, kiedy marynarka wyl膮dowa艂a na jej ramionach. Takiego traktowania si臋 nie spodziewa艂a, cho膰 z drugiej strony to przecie偶 nie by艂o nic specjalnego.
— Co za d偶entelmen — mrukn臋艂a, a wzrok zawiesi艂a na ch艂opaku. Mo偶e wci膮ganie go do wody nie by艂o takim najlepszym pomys艂em, ale czego innego m贸g艂 si臋 spodziewa膰 b臋d膮c na basenie? Ogarn臋艂a mokre kosmyki w艂os贸w z twarzy, te uparcie si臋 do niej przykleja艂y. Musia艂a zajrze膰 do 艂azienki. Makija偶, cho膰 mia艂 by膰 wodoodporny to m贸g艂 nie przetrwa膰 tego nag艂ego wpadni臋cia do wody.
Rozejrza艂a si臋 za swoimi ubraniami, kt贸re po kr贸tkiej chwili uda艂o si臋 jej namierzy膰.
— A mam na sobie str贸j k膮pielowy? — odpar艂a rozbawiona. Podnios艂a si臋 ostro偶nie, aby nie wpa艣膰 z powrotem do wody. — Tam s膮, na le偶aku — doda艂a. Na szcz臋艣cie nikt im ubra艅 nie zw臋dzi艂 i nie musia艂a przed wszystkimi paradowa膰 w koronkowych stringach. — Ale zgubi艂am gdzie艣 stanik, oh well, obejd臋 si臋 bez niego.
Nel
C贸偶, tak. Zale偶a艂o mu, 偶eby co艣 zjad艂a, wysz艂a z basenu i nie paradowa艂a przed lud藕mi nago przede wszystkim dlatego, 偶e wci膮偶 偶y艂 wyobra偶eniem Cornelii sprzed lat. Nie wiedzia艂, jaka jest teraz, 偶e wi臋kszo艣膰 z tych rzeczy nie robi ju偶 na niej wra偶enia i 偶e nieco zbyt p贸藕no zacz膮艂 pr贸bowa膰 wzbudzi膰 w niej u艣pion膮 godno艣膰.
Usu艅Troch臋 zderzy艂 si臋 dzi艣 ze 艣cian膮 rzeczywisto艣ci i b臋dzie potrzebowa艂 czasu, 偶eby to wszystko sobie przemy艣le膰, ale nie zamierza艂 my艣le膰 o tym teraz dla spokoju duszy.
O jej przygryzionej wardze r贸wnie偶 nie zamierza艂 my艣le膰, ale zauwa偶y艂 to i wiedzia艂, 偶e ten obraz b臋dzie go odt膮d nawiedza艂, tak samo jak nawiedza艂o go widmo ich blisko艣ci sprzed chwili... A w szczeg贸lno艣ci wspomnienie jej d艂oni wpl膮tuj膮cej si臋 w mokre w艂osy.
Co chcia艂a wtedy zrobi膰?
Nie. O tym te偶 nie m贸g艂 my艣le膰.
Komentarz o byciu d偶entelmenem zignorowa艂, bo w sumie nim nie by艂, ale Cornelia ze wzgl臋du na ich dotychczasow膮 relacj臋 cieszy艂a si臋 paroma przywilejami — nie m贸g艂 nic poradzi膰 na t臋 beznadziejn膮, najwyra藕niej nieprzemijaj膮c膮 s艂abo艣膰 do niej.
Za to kiedy napomkn臋艂a o stroju k膮pielowym, instynktownie spojrza艂 w jej stron臋, ale zaraz tego po偶a艂owa艂, bo to, 偶e mia艂a na sobie jego marynark臋, tylko dodatkowo podra偶nia艂o jego m臋skie ego, dzia艂aj膮c na zmys艂y w spos贸b, jakiego w tych okoliczno艣ciach nie chcia艂.
— Racja, nie masz... — mrukn膮艂 wi臋c tylko do siebie pod nosem, kieruj膮c kroki w stron臋 wspomnianego le偶aka, z kt贸rego porwa艂 jej dzisiejsz膮 kreacj臋. Uda艂o mu si臋 r贸wnie偶 zw臋dzi膰 r臋cznik pla偶owy u艂o偶ony na tym偶e le偶aku, wi臋c wr贸ci艂 do nim z Nel, by pom贸c jej si臋 przebra膰, a mianowicie os艂oni膰 j膮 nieco marynark膮, kiedy ta osusza艂a si臋 ju偶 r臋cznikiem, przebieraj膮c w sukienk臋, cho膰 nie by艂 pewien czy bardziej zas艂ania j膮 przed innymi, czy mo偶e jednak przed sob膮.
— Pewnie wrzuci艂a艣 go do basenu.
Na szcz臋艣cie Cornelia nie zdawa艂a sobie sprawy, jak bardzo przetestowa艂a przed paroma minutami jego samokontrol臋.
Wzdychaj膮c cicho, przetar艂 twarz d艂oni膮 jakby z ulg膮, 偶e ostatecznie jako艣 uda艂o mu si臋 wypl膮ta膰 z jej ramion.
pe艂ny podziwu dla w艂asnego opanowania Rafe
Pi臋tnastoletnia Cornelia si臋 tak nie zachowywa艂a. By艂a nieco bardziej nie艣mia艂a, zdarza艂o si臋, 偶e trzyma艂a si臋 raczej z boku i nie znajdowa艂a si臋 w centrum uwagi, a ju偶 na pewno nie paradowa艂aby prawie nago przed grup膮 ludzi. Teraz by艂o jej to po prostu oboj臋tne. Zachowanie Rafy w pewien spos贸b jej imponowa艂o. Nie patrzy艂 na ni膮 tak, jak wi臋kszo艣膰 os贸b. W jego spojrzeniu by艂o co艣, czego odgadn膮膰 nie potrafi艂a do ko艅ca. Zastanawia艂a si臋, czy ten wiecz贸r m贸g艂 si臋 sko艅czy膰 w jej apartamencie czy w jego. A mo偶e w jednym z setki pokoi, kt贸re si臋 tu znajdowa艂y? Nie w膮tpi艂a, 偶e niekt贸re pary ju偶 do 贸w pokoj贸w zaw臋drowa艂y, aby poby膰 w samotno艣ci z dala od wszystkich ludzi. P贸ki co celem blondynki by艂a kuchnia albo kto艣 kogo do tej kuchni mog艂aby wys艂a膰 po zapiekan膮 kanapk臋 z serem. Naprawd臋 jej teraz chcia艂a.
Usu艅Tak samo, jak chcia艂a wiedzie膰 wi臋cej o brunecie. Trzyma艂 j膮 jakby… na dystans? W pewien spos贸b na pewno. Jakby nie chcia艂 si臋 za bardzo zbli偶y膰 lub nie chcia艂, aby to blondynka zbli偶y艂a si臋 do niego. Musia艂a wygl膮da膰 koszmarnie z mokrymi w艂osami, kt贸re nie lubi艂y si臋 z chlorem i zawsze po nim by艂y matowe i nijakie, ale teraz nie mia艂a si艂, aby si臋 tym przejmowa膰. Na wyci膮gni臋cie r臋ki mia艂a stylist贸w, gdyby tylko zapragn臋艂a raz dwa poprawi艂aby sw贸j wygl膮d. Priorytetem by艂a teraz kanapka. Albo cokolwiek go za艂agodzi g艂贸d, o kt贸rym nie my艣la艂a, dop贸ki nie wspomnia艂 o jedzeniu Rafe.
Osuszy艂a si臋 r臋cznikiem. Wci膮偶 zaskoczona jego zachowaniem. To nie tak, 偶e jej tu nikt nie widzia艂 paraduj膮cej bez stanika, a teraz nagle zosta艂a odgrodzona od 艣wiata marynark膮. Nie kwestionowa艂a tego ani nie zastanawia艂a si臋 zbyt d艂ugo.
— Tobie chyba te偶 si臋 przyda troch臋 wysuszy膰, nie s膮dzisz? — zapyta艂a. Odwr贸ci艂a si臋 plecami nagle do bruneta. — Mo偶esz poprawi膰 rami膮czka? Nie widz臋 co robi臋. — Zanim wysz艂a z apartamentu jej sukienk臋 i to, aby idealnie le偶a艂a uk艂ada艂 stylista. Teraz zdana by艂a albo na siebie lub na Raf臋.
Kontrolnie spojrza艂a w stron臋 basenu, gdzie wci膮偶 by艂y jej dwie bliskie przyjaci贸艂ki oraz Gabriel. Poj臋cia nie mia艂a, co tu si臋 wydarzy, gdy wyjd膮, a Fabien wkroczy艂 do akcji. By艂a tego ciekawa, a jednocze艣nie by艂a cholernie g艂odna.
— My艣lisz, 偶e mo偶emy ich tu zostawi膰 i si臋 nie pozabijaj膮? — Przekr臋ci艂a g艂ow臋, aby m贸c na niego cho膰 troch臋 spojrze膰. Mo偶e nie b臋dzie tu krwawej rzezi.
Zaczeka艂a, a偶 jej rami膮czka b臋d膮 na swoim miejscu i odwr贸ci艂a si臋 w jego stron臋. Woda 艣cieka艂a z ubra艅. Nie mog艂a si臋 powstrzyma膰. Ju偶 wcze艣niej zmierzy艂a go dok艂adnie wzrokiem, ale wcze艣niej nie sta艂 przed ni膮 ociekaj膮c wod膮 z ubraniami, kt贸re przyklei艂y si臋 do cia艂a.
— Mo偶e znajdziemy ci co艣 na zmian臋.
Ju偶 niech si臋 tak nie powstrzymuje
Octavia mia艂a wra偶enie, 偶e jest w jakiej艣 ukrytej kamerze. 呕e kto艣, a ju偶 na pewno tym kim艣 by艂a Plotkara, robi sobie z niej 偶arty. Albo najzwyczajniej w 艣wiecie - chce j膮 wkurwi膰. Uda艂o jej si臋 raczej dopi膮膰 tego drugiego, bo Blanchard w 艣rodku tak naprawd臋 wrza艂a ze z艂o艣ci. Wiedzia艂a bardzo dobrze, co oznacza przybycie Fabiena i jak 藕le mo偶e si臋 to dla niej sko艅czy膰. Gdy trzyma艂 si臋 na odleg艂o艣膰, by艂o pro艣ciej. Dzieli艂y ich tysi膮ce kilometr贸w i jako艣 za bardzo nie m贸g艂 miesza膰 i ingerowa膰 w jej 偶ycie. Jednak, jego ponowne pojawienie si臋 w Nowym Jorku oznacza艂o jedne, wielkie k艂opoty. Raz jeszcze spojrza艂a na Cadieux’a, by chwil臋 p贸藕niej przenie艣膰 spojrzenie na Cassiana, p贸藕niej na Corneli臋, kt贸ra by艂a wyra藕nie rozbawiona ca艂膮 sytuacj膮 i by艂o jej do 艣miechu. Nawet Gabriel pokusi艂 si臋 na komentarz odno艣nie tej ca艂ej pojebanej sytuacji,w kt贸rej znalaz艂a si臋 Octavia. Jedn jednak nie by艂o do 艣miechu.
Usu艅— Wyjd藕 z wody, Tay. Chyba mam do porozmawiania — G艂os Fabiena by艂 zimny i pewny siebie. Spogl膮da艂 na ni膮 spod przymru偶onych oczu, w taki spos贸b, 偶e dostawa艂a nieprzyjemnych ciarek na ciele. Wci膮偶 jednak brodz膮c w wodzie, przez d艂u偶sz膮 chwil臋 Octavia nie robi艂a nic. Po prostu si臋 w niego wpatrywa艂a, z ca艂ych si艂 zastanawiaj膮c si臋, jak ma wybrn膮膰 z tej sytuacji. — Powiedzia艂em co艣, Blanchard. Wychod藕 z tego pierdolonego basenu. I na lito艣膰 bosk膮, ubierz si臋. Zachowujesz si臋 jak jaka艣 kurwa — m贸wi膮c to, rozejrza艂 si臋 po wszystkich zebranych, szczeg贸lnie posy艂aj膮c d艂u偶sze spojrzenie Gabrielowi i Cassianowi. Chwil臋 p贸藕niej Fabien podszed艂 do jednego z le偶ak贸w, zabieraj膮c z niego mia艂y r臋cznik. — Masz — rzuci艂 w艣ciekle w momencie, kiedy Octavia pos艂usznie wykona艂a jego wcze艣niejsze polecenie. Wyrwa艂a z r膮k Fabiena r臋cznik, kt贸rym si臋 owin臋艂a szczelnie.
— Pierdolony dupek z Ciebie, Cadieux — rzuci艂a po francusku. Tak by艂o zdecydowanie 艂atwiej. On za to chwyci艂 j膮 za 艂okie膰, 艣ciskaj膮c mocno za r臋k臋. Sykn臋艂a, krzywi膮c si臋 przy tym. — Nie r贸b scen — poprosi艂a, po czym wyrwa艂a r臋k臋 z u艣cisku i podesz艂a do le偶aka, gdzie zostawi艂a swoj膮 czarn膮 sukienk臋. Kiedy si臋 osuszy艂a, na艂o偶y艂a na siebie ubranie, a Fabien bez s艂owa zapi膮艂 zamek na jej plecach. nawet nie zwr贸ci艂a zbytniej uwagi na to, co dzieje si臋 na basenie, a dzia艂o si臋 wiele. Cornelia i Cassian zdecydowanie wpadli sobie w oko.
— Pobaw si臋 jeszcze chwil臋 z przyjaci贸艂mi. Potem przyjd藕 do mnie do pokoju. Apartament na ostatnim pi臋trze — Fabien przelotnie musn膮艂 ustami szyj臋 Octavii, po czym oddali艂 si臋 w stron臋 bocznego wyj艣cia z basenu.
— Czy mo偶emy st膮d, kurwa, wyj艣膰 i si臋 upi膰? Dla mnie to za du偶o. B艂agam was — poprosi艂a, kiedy w ko艅cu odwr贸ci艂a si臋 do wszystkich. Och, zdecydowanie by艂a zestresowana i za ma艂o pijana na to wszystko, co teraz si臋 dzia艂o.
O
W przeci膮gu chwili mia艂 wra偶enie, 偶e na basenie wydarzy艂o si臋 o wiele wi臋cej ni偶 powinno. Nie wiedzia艂, gdzie ma podzia膰 oczy, czyjej rozmowy s艂ucha膰 czy wyj艣膰 i przy艂o偶y膰 by艂emu Octavii, ot tak dla zasady. Ci臋偶ko by艂o nie zauwa偶y膰 tego, 偶e pojawienie si臋 Francuza zadzia艂a艂o na ni膮 niczym czerwona p艂achta na byka. Co prawda nie planowa艂 偶adnej b贸jki i niekoniecznie mu si臋 to u艣miecha艂o, ale gdyby tylko ten drobny gest mia艂 poprawi膰 brunetce humor to by艂 got贸w na to, aby przyj膮膰 na siebie ewentualny cios. Jednak im d艂u偶ej przygl膮da艂 si臋 ca艂ej tej sytuacji tym bardziej by艂 pewien, 偶e tu nie chodzi tylko o popraw臋 humoru. Zmarszczy艂 czo艂o s艂ysz膮c rozkazuj膮cy ton g艂osu. Nikt tutaj nie zachowywa艂 si臋 przyzwoicie, ale daleko by艂o im do rzucania w siebie obelgami. 艢mia艂o mo偶na by艂o za艂o偶y膰 z g贸ry, co tu si臋 mo偶e dzia膰.
Usu艅— Nie zap臋dzasz si臋 troch臋? — Gabriel spojrza艂 na ch艂opaka. Chwil臋 p贸藕niej jego spojrzenie przenios艂o si臋 na Octavi臋, kt贸ra pos艂usznie wykonywa艂a kolejne polecenia, a偶 w ko艅cu w basenie zosta艂 jedynie on oraz Ari, ale z kolei ta wydawa艂a si臋 by膰 w swoim 艣wiecie. Nawet lekko by si臋 u艣miechn膮艂, ale obecnie to do 艣miechu mu nie by艂o. Nie zna艂 ich historii, nie wtr膮ca艂 si臋 w poprzednie zwi膮zki brunetki, ale mo偶e trzeba by艂o to zmieni膰.
Wyszed艂 z basenu chwil臋 po brunetce. Nie mia艂 teoretycznie 偶adnego prawa, aby cokolwiek jej m贸wi膰, zakazywa膰 wyj艣cia za Francuzem, cholerny 偶abojad przesz艂o mu przez my艣l, ale ca艂a ta sytuacja ani troch臋 mu si臋 nie podoba艂a. Mogli si臋 domy艣li膰, 偶e ta impreza by艂a g艂贸wnie po to, aby wszystkich wkurwi膰, a nie aby dobrze si臋 bawili za cudze pieni膮dze. W ko艅cu to by艂a Plotkara, tego w艂a艣nie chcia艂a, prawda? Plotek, dramat贸w i komplikacji. Te bez w膮tpienia dosta艂a.
Nie zrobi艂 nic wi臋cej, p贸ki co wola艂 nie dok艂ada膰 jeszcze kolejnych problem贸w do tej kupi nieszcz臋艣cia, kt贸ra si臋 tu wytworzy艂a. Spojrza艂 znacz膮co w stron臋 Cassiana, kt贸ry i tak zaj臋ty by艂 przyklejon膮 do niego blondynk膮. W膮tpi艂, aby teraz jego nowa kole偶anka by艂a jakimkolwiek wsparciem. Na膰pana i z procentami we krwi chyba nie ogarnia艂a do ko艅ca co si臋 dzieje. Lub sama nie mia艂a wi臋kszego poj臋cia o tym w jakiej relacji by艂a kiedy艣 Octavia. On te偶 nie wiedzia艂. Od pocz膮tku ta sytuacja z Cassem i Nel go nieco bawi艂a, cho膰 zdecydowanie nie powinna. Kumpel by艂 lekko m贸wi膮c, ale w przejebanej sytuacji i mu zwyczajnie wsp贸艂czu艂. Na jego miejscu zdecydowanie znale藕膰 by si臋 nie chcia艂.
— Co to w艂a艣ciwie by艂o? — zapyta艂, gdy podszed艂 do Octavii. Zgarn膮艂 jeden z le偶膮cych r臋cznik贸w, aby si臋 wytrze膰 i wcisn膮膰 z powrotem w spodnie i koszul臋. — Hej, ty — zawo艂a艂 do kelnera — dwie butelki tequili. Nie zostawi臋 tu Ari, chyba dobrze si臋 bawi.
Byli tu w zasadzie sami, a chyba wracanie do towarzystwa w tej chwili nie by艂o najlepszym pomys艂em.
Gabs
W艂a艣ciwie ledwie nad膮偶a艂 za wszystkim, co si臋 dzia艂o, cho膰 trzeba przyzna膰 偶e na jaki艣 czas Cornelia skutecznie skupi艂a na sobie ca艂膮 jego uwag臋. Kiedy jednak stali ju偶 na brzegu, a ten wspomniany po偶al si臋 Bo偶e eks Octavii zacz膮艂 si臋 awanturowa膰, Cass straci艂 ochot臋, by si臋 stamt膮d zabra膰. Ewidentnie nie podoba艂o mu si臋, jak Fabien traktuje Blanchard, i nawet mia艂 si臋 wtr膮ci膰, ale koniec ko艅c贸w tego nie zrobi艂, bo sytuacja by艂a bardziej ni偶 dziwna. Skoro by艂 by艂y, to dlaczego mia艂 nad ni膮 w艂adz臋, jakiej nie powinien mie膰 nigdy obecny ch艂opak czy m膮偶?
Usu艅Chyba nigdy wcze艣niej nie widzia艂 Octavii pos艂usznej wobec kogo艣, kto traktuje j膮 tak 艣mieciowo — dlatego te偶 milcza艂, uznaj膮c, 偶e najwidoczniej nie wie wszystkiego i 偶e to nie jego sprawa. Wymienia艂 tylko co jaki艣 czas kontrolne spojrzenia z Gabem, chc膮c na bie偶膮co widzie膰, czy ten co艣 zamierza i w razie czego by膰 gotowym, by mu w tych zamierzeniach pom贸c.
Tak, by艂 zdania, 偶e powinni temu ca艂emu F. spu艣ci膰 po prostu porz膮dny 艂omot, ale z drugiej strony przeczuwa艂 te偶, 偶e to nie jest co艣, czego mo偶e chcie膰 g艂贸wna zainteresowana. W przeciwnym razie nie zachowywa艂a si臋 wobec tego buraka tak pob艂a偶liwie, a po prostu si臋 mu postawi艂a.
Nie zrobi艂a tego. Musia艂a mie膰 ku temu pow贸d.
Z ty艂u g艂owy wci膮偶 pami臋ta艂 o tym, 偶e Nel potrzebuje zacz膮膰 trze藕wie膰, dlatego propozycja Blanchard nie zachwyci艂a go w najmniejszym stopniu. Ostatnie, czego trzeba by艂o Watson, to wi臋cej procent贸w, i cho膰 nie mia艂 zamiaru jej niczego zabrania膰, naturaln膮 kolej膮 rzeczy zale偶a艂o mu, 偶eby jednak trafi膰 z ni膮 do tej kuchni.
Ostatni raz spojrza艂 wi臋c w stron臋 Gabriela, chc膮c skontrolowa膰, czy ma wszystko pod kontrol膮, a kiedy ten przytakn膮艂, Rafe u艂o偶y艂 d艂o艅 w dole plec贸w jasnow艂osej, chc膮c delikatnie naprowadzi膰 j膮 do wyj艣cia.
— My艣l臋, 偶e sobie poradz膮. I 偶e maj膮 do porozmawiania. Poszukajmy tej kuchni.
Rafe
Wszystko to, co w tej chwili dzia艂o si臋 wok贸艂 dziewczyny, dociera艂o do niej jak przez mg艂臋, by艂a uwi臋ziona w swojej g艂owie i mimo, 偶e dociera艂y do niej urywki rozm贸w, za ka偶dym razem, gdy otworzy艂a usta, wydobywa艂y si臋 z nich jedynie ciche pomruki, czy kolejny chichot nic nie wznosz膮cy do dyskusji. Po艂owa jej cia艂a zarzucona na r贸偶owym flamingu, kt贸ry w tej chwili zdawa艂 si臋 by膰 centrum jej wszech艣wiata, powolnie dryfowa艂a po powierzchni wody.
Usu艅Jej my艣li kr膮偶y艂y wok贸艂 spekulacji na temat Minsoo i Electry, czy ich relacji, kt贸ra dalej wzbudza艂a wiele pyta艅 w艣r贸d jej znajomych. Ari nie potrafi艂a widzie膰 w ch艂opaku kogo艣 zdolnego do posuni臋cia si臋 do czego艣, co insynuowa艂y Octavia z Corneli膮, ale spirala w jej g艂owie zacz臋艂a si臋 nakr臋ca膰, skutecznie psuj膮c jej dobry nastr贸j. W pr贸bie ucieczki od natr臋tnych my艣li, Ari zsun臋艂a si臋 ze swojego flaminga i uprzednio nabieraj膮c powietrza w p艂uca, zanurzy艂a si臋 w wodzie.
Nie wiedzia艂a dok艂adnie, ile min臋艂o czasu, bo ten zdawa艂 si臋 p艂yn膮膰 w bardzo nieregularnym dla dziewczyny tempie. W jednej chwili sekundy d艂u偶y艂y si臋, w drugiej, jak za pstrykni臋ciem palcami, min臋艂o dziesi臋膰 minut. Kiedy pieczenie w okolicy klatki piersiowej zrobi艂o si臋 na tyle niezno艣ne, a usta same otwiera艂y si臋, by zaczerpn膮膰 powietrza, Min wyp艂yn臋艂a na powierzchni臋, 艂apczywie 艂api膮c kolejny oddech. Rozejrza艂a si臋 dooko艂a, by zawiesi膰 spojrzenie na jednej ze znajomych twarzy, jednak do艣膰 zawiedziona odkry艂a, 偶e w basenie pozosta艂a sama. K膮tem oka zauwa偶y艂a, jak Cornelia znika z kim艣 w wyj艣ciu, a Gabriel i Octavia, ju偶 ubrani siedzieli przy le偶akach.
— Idziecie sobie? Przecie偶 jest tak wspaniale! — zaprotestowa艂a, dramatycznie uderzaj膮c d艂o艅mi o tafl臋 wody, tym samym rozbryzguj膮c j膮 na wszystkie strony. Z odleg艂o艣ci, jak膮 dzieli艂a od reszty, nie by艂a w stanie dostrzec niezadowolenia wymalowanego na twarzy Octavii, nie zdawa艂a sobie r贸wnie偶 sprawy, jak bardzo brunetka chcia艂a znale藕膰 si臋 jak najdalej st膮d, o co poprosi艂a jeszcze kilka sekund wcze艣niej. Ari dryfowa艂a na granicy 艣wiadomo艣ci, gdzie艣 pomi臋dzy swoim cia艂em a duchem, a ka偶da, najmniejsza pr贸ba zrobienia kolejnego kroku w basenie, zdawa艂a si臋 by膰 ogromnym wyzwaniem, a otaczaj膮ca j膮 woda, robi艂a si臋 coraz g臋stsza. Jak w kalejdoskopie, w ci膮gu sekundy percepcja dziewczyny zmienia艂a si臋 drastycznie. Z euforii, poprzez smutek, z艂o艣膰, a偶 po panik臋, bo w tej chwili odnosi艂a wra偶enie, 偶e nie by艂a ju偶 w r贸偶owym basenie, a bagnie, uniemo偶liwiaj膮cym jej ucieczk臋.
— Ja chyba tu musz臋 zosta膰. — doda艂a ciszej, zamykaj膮c powieki. Chwil臋 p贸藕niej ponownie nabra艂a powietrza i znikn臋艂a pod wod膮.
co by艂o w tych pigu艂kach? 馃
Octavia chyba wola艂a pozostawi膰 dla siebie, czemu zachowa艂a si臋 tak a nie inaczej, je艣li chodzi o Fabiana. W ko艅cu ka偶dy z nich mia艂 tajemnice, o kt贸rych nie chcia艂 m贸wi膰.
Usu艅— Niewa偶ne, Gabe. Naprawd臋, zostawmy to bez komentarza, dobrze? — zapyta艂a, spogl膮daj膮c b艂agalnie na bruneta. Naprawd臋, nie chcia艂a tera藕niejszej tym rozmawia膰, a jedyne o czym marzy艂a, to solidne upicie si臋.
Odprowadzi艂a spojrzeniem Corneli臋 i Cassiana, kt贸rzy widocznie bardzo dobrze bawili si臋 w swoim towarzystwie. Nawet u艣miechn臋艂a si臋 delikatnie, po czym z westchnieniem opad艂a na jeden z le偶ak贸w.
— Fabien troch臋 za du偶o sobie wyobra偶a — wyja艣ni艂a pokr贸tce, rzucaj膮c mu spojrzenie w stylu tyle powinno Ci wystarczy膰. —Tequila to 艣wietny pomys艂 — stwierdzi艂a, siadaj膮c wygodniej na swoim miejscu. Z zaciekawieniem te偶 spojrza艂a na Ari, kt贸ra widocznie bardzo dobrze bawi艂a si臋 w swoim w艂asnym towarzystwie, jak i 艣wiecie, cho膰 naprawd臋, nieodpowiednie by艂o to, 偶e postanowi艂a zej艣膰 z flaminga.
— Nie kochanie, nigdzie nie idziemy. Zostaniemy z Tob膮 — rzuci艂a w stron臋 brunetki, kt贸ra wynurzy艂a si臋 spod wody i uderzy艂a d艂o艅mi o tafle. Octavia za艣mia艂a si臋, bo wygl膮da艂o to dla niej przekomicznie.
— Wyjd藕 z wody, Ari — poleci艂a, spogl膮daj膮c na ni膮 uwa偶nie. P贸藕niej rzuci艂a nieco przestraszone kurwa, kiedy to Min zn贸w znalaz艂a si臋 pod wod膮.
— Wyci膮gnijmy j膮 stamt膮d lepiej, bo wydaje mi si臋, 偶e raczej Plotkara nie b臋dzie zadowolona z tego, jak Ari si臋 utopi. Kurwa, trzeba by艂o j膮 powstrzyma膰 od wzi臋cia tego g贸wna, co przynios艂a ta ca艂a Electra — powiedzia艂a, wstaj膮c ze swojego le偶aka i podchodz膮c do brzegu basenu. — Gabe, serio to si臋 robi niebezpieczne — m贸wi膮c to, odwr贸ci艂a g艂ow臋 w stron臋 bruneta.
zapewne nic dobrego w tych pigu艂kach nie by艂o 馃檮
Wzruszy艂 ramionami, gdy uci臋艂a temat. Nie chcia艂a o tym rozmawia膰 to zmusza膰 jej te偶 wcale nie zamierza艂. Ca艂a ta sytuacja wygl膮da艂a naprawd臋 dziwnie. Zna艂 j膮 ju偶 jaki艣 czas i cho膰 nie m贸g艂 powiedzie膰, 偶e wiedz膮 o sobie wszystko to zachowanie brunetki sprawi艂o, 偶e zwyczajnie by艂 zaskoczony tym, jak 艂atwo pozwoli艂a na to, aby by艂y ch艂opak zrobi艂 z ni膮 to, na co tylko mia艂a ochot臋. Wszyscy si臋 tu dobrze bawili, a obecnie po dobrej zabawie nie by艂o 艣ladu. Chyba jedynie Cassian z Corneli膮 dobrze si臋 dalej bawili i zdecydowali si臋 uciec z basenu zanim zrobi si臋 tu nieciekawie.
Usu艅— Jak chcesz — odpar艂 i nie ci膮gn膮艂 dalej ju偶 tego tematu. Po sobie wiedzia艂, 偶e 偶adna si艂a nie zmusi艂aby go do tego, aby opowiada膰 o rzeczach, na kt贸re nie mia艂 najmniejszej ochoty.
Jego uwaga zaraz zosta艂a skupiona na Ari, kt贸ra dotychczas bawi艂a si臋 dobrze b臋d膮c sama na dmuchanym flamingu. Lekko si臋 u艣miechn膮艂, gdy zacz臋艂a uderza膰 d艂o艅mi o tafl臋 wody. To by艂 tak niewinny, niemal dzieci臋cy gest, kt贸ry dodawa艂 jej swego rodzaju uroku. Nie by艂 pewien czy wpuszczanie jej na膰panej do wody by艂o dobrym pomys艂em, ale p贸ki co nic si臋 nie dzia艂o, a on po prostu sobie dryfowa艂a na wodzie. By艂a dla niego, jak m艂odsza siostra i nawet nie wiedzia艂, kiedy w艂a艣ciwie ta relacja w taki spos贸b si臋 uformowa艂a. Gabrielowi to jak najbardziej pasowa艂o. Nie by艂 偶adnym przyk艂adem do na艣ladowania, ale gdy chodzi艂o o Min to z jakiego艣 powodu 艂atwo by艂o mu przybra膰 twarz odpowiedzialnej osoby, kt贸ra bez mrugni臋cia okiem wyci膮gn臋艂aby j膮 z najwi臋kszego bagna.
— Zostajemy tu z tob膮 — powiedzia艂 niemal w tym samym czasie, co i Octavia zapewnia艂a Ari o tym, 偶e nigdzie si臋 nie wybieraj膮.
Gabriel zmarszczy艂 lekko czo艂o, gdy dziewczyna zn贸w znikn臋艂a pod wod膮. Zwr贸ci艂 uwag臋 te偶 na s艂owa, kt贸re wypowiada艂a. Nikt z nich nie wiedzia艂 co znajdowa艂o si臋 w przyniesionych przez tamt膮 dziewczyn臋 pigu艂kach, ale wida膰 by艂o, jak na d艂oni, 偶e nie藕le wp艂yn臋艂o na Ari.
— Kurwa — mrukn膮艂 pod nosem — nikt nie b臋dzie zadowolony, je艣li si臋 tu utopi.
Nie czeka艂 w zasadzie d艂u偶ej, bo nie by艂o sensu. Wola艂 j膮 wyci膮gn膮膰 z wody wbrew jej woli ni偶 p贸藕niej t艂umaczy膰, dlaczego zareagowa艂 tak p贸藕no. Czasu na zdj臋cie ubra艅 te偶 w zasadzie nie by艂o, ale tym m贸g艂 si臋 martwi膰 p贸藕niej. Mo偶e m贸g艂 si臋 nie ubiera膰, by艂oby na pewno 艂atwiej. Wszed艂 z powrotem do basenu. Dop艂yn膮艂 do Ari i zanurzy艂 si臋 w wodzie. Obj膮艂 j膮 w pasie i wyp艂yn膮艂 na powierzchni臋.
— Wariatka, ma艂o ci wra偶e艅 w 偶yciu? Rzu膰 r臋cznik — poleci艂 Octavii.
Gabs
By膰 mo偶e gdyby by艂 nieco bardziej trze藕wy, a tabletki powoli nie uderzy艂y by w jego percepcj臋, przej膮艂by si臋 nag艂ym niepokojem Korea艅czyka, ale zamiast tego skin膮艂 jedynie g艂ow膮 i kr贸tko potakn膮艂 odprowadzaj膮c go spojrzeniem. Sta艂 przy stoliku p贸ki ch艂opak nie znikn膮艂 mu z oczy. Zahaczy艂 o bar zgarniaj膮c kolejnego drinka po czym ruszy艂 w g艂膮b hotelu. Przy windzie zastanowi艂 si臋 gdzie powinien pojecha膰, ale szybko obra艂 sobie basen za nowy cel. Okaza艂o si臋 to strza艂em w dziesi膮tk臋, gdy us艂ysza艂 znajome g艂osy zdecydowanie wcze艣niej ni偶 stan膮艂 pod odpowiednio oznaczonymi drzwiami. Mia艂 wra偶enie, 偶e gdzie艣 na korytarzu mign臋艂a mu znajoma, m臋ska sylwetka, ale nia da艂by sobie r臋ki uci膮膰 kto to by艂. Wygl膮da艂 jednak jak Fabien pieprzony Francuzik, ale przecie偶 to by艂o niemal niemo偶liwe, by ch艂opak si臋 tutaj znalaz艂.
Usu艅Wszed艂 do 艣rodka otwieraj膮c zamaszy艣cie drzwi, w kt贸rych progu min膮艂 si臋 z Nel i nieznajomym ch艂opakiem.
— Mi艂ej zabwy. — rzuci艂 na odchodn臋, by zaraz skupi膰 uwag臋 na reszcie towarzystwa. Przebieg艂 spojrzeniem po znajomych twarzach Gabriela wyci膮gaj膮cego z wody kompletnie odci臋t膮 Ari i oczywi艣cie Octavi臋.
— A wi臋c tu wszystkich wywia艂o. — stwierdzi艂 艣ci膮gaj膮c marynark臋 z ramion. Odrzuci艂 j膮 na jeden z le偶ak贸w. Utkwi艂 spojrzenie w Octavi, 艣ci膮gaj膮c jednocze艣nie krawat, kt贸ry r贸wnie偶 wyl膮dowa艂 gdzie艣 w okolicy le偶aka.
— T膮 gwiazd臋 szuka艂 narzeczony. — mrukn膮艂 przenosz膮c wzrok na p贸艂przytomn膮 Min. Si臋gn膮艂 nawet po telefon i napisa艂 kr贸tk膮 wiadomo艣膰 do Seojuna, 偶e wariatka pluska si臋 na basenie i 偶yje. Domy艣li艂, 偶e skoro Seojun nie znalaz艂 Ari i jeszcze go tutaj nie by艂o to wpad艂 na kogo艣 innego… Jackson u艣miechn膮艂 si臋 pod nosem zamaczaj膮c usta w alkoholu.
— Widz臋, 偶e nie藕le si臋 zabawiacie. Tak bez niczego. — skwitowa艂 podnosz膮c jeden z r臋cznik贸w, kt贸ry wyci膮gn膮艂 w stron臋 Gabriela i Ari.
Jack
Tak, uci臋艂a temat, bo to by艂o najszybsze i najwygodniejsze wyj艣cie dla Octavii, szczeg贸lnie w tej chwili. 艢wiadomo艣膰, 偶e Fabien by艂 tak blisko, wr臋cz j膮 dobija艂, a wszystko kr臋ci艂o si臋 wok贸艂 niego. My艣li w jej g艂owie szala艂y, a ona sama nie by艂a pewna, do czego Cadieux m贸g艂 si臋 posun膮膰. Jeszcze to, 偶e mia艂a i艣膰 i si臋 z nim spotka膰, a偶 skrzywi艂a si臋 na sam膮 my艣l. Nic i nikt jednak nie m贸g艂 zmusi膰 jej do tego, by wyzna艂a, co dzia艂o si臋 mi臋dzy ni膮 a Francuzem. Nie, to zdecydowanie by艂 problem Octavii, z kt贸rym jako艣 musia艂a sobie poradzi膰 i powoli zaczyna艂a si臋 艂apa膰 tych najgorszych my艣li, ale to chyba by艂o w sumie jedyne wyj艣cie z tej jak偶e beznadziejnej sytuacji.
Usu艅Sytuacja z Ari, kt贸ra brodzi艂a w wodzie, a raczej pod ni膮, by艂a na tyle niebezpieczna, bior膮c pod uwag臋, 偶e brunetka na艂yka艂a si臋 jaki艣 tabletek niewiadomego pochodzenia, i wydawa艂a si臋 mie膰 wszystko gdzie艣. Spojrza艂a na Gabriela, kt贸ry wskoczy艂 w ubraniach do wody, a p贸藕niej wyci膮gn膮艂 Ari. Octavia zrobi艂a to, o co j膮 poprosi艂, czyli podesz艂a do najbli偶szych le偶ak贸w, zgarniaj膮c z nich dwa r臋czniki, po czym mia艂a ju偶 podej艣膰 do Gabriela i Ari, jednak nie zd膮偶y艂a. Na basenie pojawi艂 si臋 Jackson, a Octavia na jego widok wywr贸ci艂a jedynie oczami, wzdychaj膮c przy tym bezg艂o艣nie. Jeszcze jego tu brakowa艂o.
— Po艂贸偶 j膮 na le偶ak, Gabe — poprosi艂a, po czym odwr贸ci艂a si臋 w stron臋 kelner贸w, prosz膮c, by kto艣 poszed艂 po wod臋 z cytryn膮. Raz jeszcze spojrza艂a na Ari, kr臋c膮c przy tym g艂ow膮 na boki. Po chwili jednak spojrza艂a na Jacksona. D艂ugo i uwa偶nie na niego patrzy艂a, 艣ledz膮c ka偶dy jego ruch. I gdzie艣 tam w 艣rodku cieszy艂a si臋, 偶e przyszed艂 w takim, a nie innym momencie.
— Jak na razie, to lepiej 偶eby jej nie widzia艂 w takim stanie — powiedzia艂a, cho膰 wiedzia艂a, 偶e raczej by艂o ju偶 na to za p贸藕no i pr臋dzej czy p贸藕niej zjawi si臋 tutaj r贸wnie偶 Seojun zawiadomiony przez Jacka. — Nie mog艂e艣 znale藕膰 sobie innego miejsca? — rzuci艂a, zanim zd膮偶y艂a ugry藕膰 si臋 w j臋zyk.
O.
Gdyby tylko Ari by艂a bardziej przytomna i cokolwiek pami臋ta艂a to zapewne by jej przygada艂, ale to by艂o w obecnej chwili bez sensu. Zw艂aszcza, 偶e brunetka i tak nic by sobie z tego nie zrobi艂a. Mo偶e nie mia艂 偶adnego prawa, aby prawic dziewczynie jakiekolwiek kazania. Ubrania nasi膮kni臋te woda by艂y ci臋偶kie i nieprzyjemnie klei艂y si臋 do cia艂a, ale to by艂o w tej chwili najmniej wa偶ne. Wyszed艂 z wody, a brunetk臋 po艂o偶y艂 na le偶aku. Wzi膮艂 od Jacksona r臋cznik, kt贸ry wyci膮gn膮艂 w jego stron臋. A jego obecno艣ci w zasadzie nie skomentowa艂. Bo i co mia艂 niby powiedzie膰?
Usu艅- Dzi臋ki – rzuci艂. Westchn膮艂 spogl膮daj膮c na dziewczyn臋. – 呕yjesz topielcu? Ma艂o brakowa艂o, a sta艂aby艣 si臋 g艂贸wna atrakcj膮 jutrzejszych wiadomo艣ci.
Bez w膮tpia ka偶de dzienniki tr膮bi艂yby o utoni臋ciu ja imprezie urodzinowej nieznanej solenizantki. Chocia偶 mia艂 te偶 przeczucie, 偶e Plotkarze mog艂oby to nawet by膰 na r臋k臋. Kolejne plotki, prawda? W dodatku tak du偶e. Ale mo偶e jednak mia艂a jakie艣 sumienie. I kogo poci膮gn臋liby do odpowiedzialno艣ci?
- Przyda艂aby si臋 jej kawa i co艣 do jedzenia. Mo偶e chocia偶 troch臋 wytrze藕wieje. Nie wiem czy teraz wie, gdzie jest i co si臋 z ni膮 dzieje.
Czu艂 si臋 za ni膮 odpowiedzialny. Tak ju偶 po prostu bu艂o od d艂u偶szego czasu. Nic w tej kwestii si臋 nie zmieni. Nawet je艣li dziewczyna doprowadza艂a go do sza艂u i na skraj za艂amania.
Brunet si臋gn膮艂 po jeden z wolnych r臋cznik贸w, aby si臋 chocia偶 troch臋 osuszy膰. Powinien spr贸bowa膰 si臋 teraz dobi膰 do Cassa i podpyta膰 czy uda艂o mu si臋 znale藕膰 suche ciuchy po tym, jak Nel wci膮gn臋艂a go do basenu.
G.
Wszyscy kelnerzy i kelnerki naraz podnie艣li si臋 ze swoich miejsc i bez s艂owa skierowali si臋 ku wyj艣ciu z pomieszczenia. Gdy tylko drzwi si臋 za nimi zamkn臋艂y... W zamku przekr臋ci艂 si臋 klucz. — Hej, pla偶owicze! Dobrze si臋 bawicie?! — 艢wiat艂a przygas艂y, a na basenie zapanowa艂 p贸艂mrok. — Je艣li my艣leli艣cie, 偶e pu艂apka zale偶y od pomieszczenia, w kt贸rym si臋 znajdujecie, to bardzo si臋 mylicie. By膰 mo偶e, ale tylko by膰 mo偶e, ci膮gnie si臋 ona za pewnymi osobnikami... J, ty chyba znasz zasady. Mo偶esz przedstawi膰 je grupie. Tym razem... — Damski g艂os zachichota艂. — Jeden nie wystarczy. Poprosz臋 dwa.
Usu艅— Nie widz臋 偶eby na drzwiach by艂o napisane “basen najwi臋kszych suk”, wi臋c wszed艂em. — odgryz艂 si臋 Octavii. — Spokojnie, nie zobaczy ma… lepsze zaj臋cia. — A przynajmniej tak si臋 domy艣la艂, skoro nie Seojun nie znalaz艂 Ari to na pewno znalaz艂 kogo innego. K膮ciki jego ust unios艂y si臋 bezwiednie do g贸ry na sam膮 my艣l, bo kto by pomy艣la艂, 偶e dowie si臋 takich news贸w tego wieczora.
Usu艅— Alkohol to jej najmniejsze zmartwienie. Chuj wie czego si臋 na艂yka艂a. — odpar艂 podchodz膮c do Gabriela i Ari, kt贸ra cho膰 by艂a przytomna nie wygl膮da艂a jakby rzeczywi艣cie kontaktowa艂a. Dobrze wiedzia艂, 偶e teraz ani kawa, ani najwykwintniejszy obiad jej nie pomog膮. — Powinna pojecha膰 do domu, odespa膰. — skwitowa艂 przygl膮daj膮c si臋 uwa偶niej Ari. Pokr臋ci艂 g艂ow膮. Cho膰 sam 膰pa艂 i to du偶o i nie tylko tabletki, kt贸re mia艂y wp臋dzi膰 cz艂owieka w euforyczny stan, to zwykle stara艂 si臋 bra膰 sw贸j sprawdzony towar, a nie byle g贸wno. Ta ca艂a Electra wydawa艂a mu si臋 podejrzana, tak jak czerwone tabletki, kt贸rymi tak ochoczo za darmo si臋 podzieli艂a.
Si臋gn膮艂 po marynark臋 i okry艂 ni膮 dziewczyn臋. Tak naprawd臋 mia艂 zamiar st膮d wyj艣膰 i mo偶e nawet pokusi膰 si臋 na odstawienie Min do domu w imi臋 znajomo艣ci z Seojunem, ale nim zd膮偶y艂 cokolwiek zrobi膰, zn贸w us艂ysza艂 g艂os Plotkary.
— To s膮 kurwa jakie艣 jaja. — warkn膮艂 pod nosem. Zaraz po og艂oszeniu komunikatu, drzwi do basenu zosta艂y zamkni臋te. Jackson westchn膮艂 ci臋偶ko i rozsiad艂 si臋 na jednym z le偶ak贸w. — Okej, chwil臋 przedtem zamkn臋艂a mnie, Seojuna i kilka innych os贸b na pieprzonym balkonie. 呕eby otworzy膰 drzwi kto艣 z kim艣 musia艂 si臋 poca艂owa膰. Raz, a teraz ta g艂upia suka oczekuje dw贸ch poca艂unk贸w. — To by艂o jakie艣 cholerne fatum. Wywr贸ci艂 oczami i za艣mia艂 si臋 pod nosem na gest Kima, kt贸ry wybawi艂 ich wszystkich z opresji. — Ari nie bierzemy pod uwag臋, bo ona nawet nie wie co si臋 dzieje. To by by艂o s艂abe. — stwierdzi艂 przeskakuj膮c spojrzeniem z Gabriela na Octavi臋. — Ewentualnie mo偶emy sobie tu posiedzie膰 nie wiadomo jak d艂ugo. — Wzruszy艂 ramionami i poci膮gn膮艂 艂yk whisky ze szklanki, z kt贸r膮 tutaj przyszed艂.
Domy艣la艂 si臋, 偶e Octavia by艂a zbyt obra偶ona i nad膮sana, by zgodzi膰 si臋 na cokolwiek co mia艂oby j膮 zbli偶y膰 do Jacksona, ale na sam膮 my艣l ogl膮dania jak ca艂uje si臋 z Gabrielem robi艂o mu si臋 niedobrze.
Octavia mimowolnie unios艂a w g贸r臋 jedna brew, s艂ysz膮c s艂owa Jacksona. Kto jak nie on wiedzia艂, jak si臋 jej odgry藕膰 i tym samym wkurwic j膮 jeszcze bardziej. Niewiele my艣l膮c, dopi艂a do ko艅ca swojego szampana, a potem cisn臋艂a kieliszkiem w jego stron臋. Naczynie przelecia艂o tu偶 obok g艂owy blondyna, rozbijaj膮c si臋 po chwili o ziemi臋. — Nie chcesz mnie wkurwic, Jack. I mo偶emy sobie przybi膰 pi膮tk臋, bo Ty r贸wnie偶 艣wietnie by艣 pasowa艂 do tego grona — m贸wi膮c to pos艂a艂a mu sztuczny u艣miech. Je艣li chcia艂 z ni膮 walczy膰, prosz臋 bardzo, Octavia by艂a gotowa w tej chwili na wszystko. Nic ju偶 by raczej na niej nie zrobi艂o wra偶enia. W jednym budynku, w tej samej chwili przebywa艂a tr贸jka jej by艂ych facet贸w. Lepiej by膰 nie mog艂o, czy偶 nie? Plotkara pewnie tylko czeka艂a na to, a偶 wydarzy si臋 co艣 ciekawego.
Usu艅— Z wielk膮 ochot膮 po艂kn臋艂a t膮 tabletk臋 od Electry. Patrz膮c na to, jak wygl膮da, to pewnie mieszanka jakiego艣 g贸wna. W sumie, to nawet jej wsp贸艂czuj臋 — powiedzia艂a, po czym opar艂a r臋ce za plecami. Jedyne, co tak naprawd臋 im zosta艂o, to to, aby poczeka膰 a偶 Ari w jakim艣 stopniu wr贸ci do siebie. Najwy偶ej posiedz膮 z ni膮 tutaj kilka d艂ugich godzin, bo Octavia jako艣 nie umia艂a sobie wyobrazi膰, 偶e mieliby Min zaci膮gn膮膰 do taks贸wki by odstawi膰 j膮 do domu, czy nawet do wynaj臋tego apartamentu w hotelu. Westchn臋艂a, kr臋c膮c g艂ow膮 na boki. — No tak, sam wiesz pewnie, jak to jest, kiedy przesadzisz i na艂ykasz si臋 wszystkiego, co Ci podsun膮 — Octavia wr臋cz odwarkn臋艂a w stron臋 Jacksona, zn贸w na niego spogl膮daj膮c. Cho膰 sama mia艂a sporo za uszami i niegdy艣 te偶 nie stroni艂a od u偶ywek, kt贸re chyba najzwyczajniej w 艣wiecie lubi艂a, tak teraz stara艂a si臋 trzyma膰 od nich jak najdalej, w przeciwie艅stwie do Howarda.
G艂os Plotkary zwr贸ci艂 uwag臋 ka偶dego, chyba tak samo jak nagle wyj艣cie kelner贸w i zatrza艣ni臋te po chwili drzwi. Octavia na pocz膮tku mia艂a nadzieje, 偶e to jaki艣 nie艣mieszny 偶art i kto艣 po prostu otworzy te cholerne drzwi. Jednak, z ka偶d膮 kolejn膮 mijan膮 minut膮 przekonywa艂a si臋, 偶e s艂owa tej zdziry by艂y prawdziwe. Za艣mia艂a si臋 gorzko na s艂owa Jacksona, ale jej spojrzenie pow臋drowa艂o ku Gabrielowi.
— W sumie, to nie sprecyzowa艂a, 偶e to maj膮 by膰 poca艂unki z dwoma r贸偶nymi osobami — zacz臋艂a, a w jej oczach b艂ysn臋艂a niebezpieczna iskra.
— Hej Gabe, masz ochot臋 wyrwa膰 nas z tej chorej sytuacji? Ja si臋 mog臋 po艣wi臋ci膰, byleby Jack m贸g艂 jak najszybciej opu艣ci膰 nasze grono. W ko艅cu, nie wygl膮da, jakby chcia艂 przebywa膰 w towarzystwie najwi臋kszej suki. To niegodne towarzystwo dla jego osoby — odpar艂a z艂o艣liwie, u艣miechaj膮c si臋 przy tym. Nie czekaj膮c na odpowied藕, nala艂a sobie do kieliszka tequili, kt贸ra szybko wypi艂a. Chyba jedyn膮, dobr膮 opcj膮 by艂o po prostu upicie si臋.
O.
— Akurat nie o trze藕wienie po alkoholu mi chodzi艂o — rzuci艂 w odpowiedzi. Cokolwiek Ari pi艂a by艂o najmniejszym zmartwieniem. To co wzi臋艂a mia艂o na ni膮 znacznie gorszy wp艂yw. Nikt w zasadzie nie wiedzia艂 co w tych pigu艂kach by艂o. Poza tym, 偶e samo 艣wi艅stwo. R贸wnie dobrze jedna tabletka mog艂a narobi膰 ogromnych szk贸d. W tym towarzystwie nikt raczej 艣wi臋ty nie by艂, wszyscy co艣 brali i nikt si臋 z nim nie kry艂. I tylko wmawiali sobie, 偶e ich narkotyki s膮 ze sprawdzonego 藕r贸d艂a, jakby jeszcze faktycznie mogli to sprawdzi膰.
Usu艅Niemal wywr贸ci艂 oczami, kiedy us艂ysza艂 g艂os nale偶膮cy do Plotkary. Chyba powinni si臋 spodziewa膰 tego, 偶e na tej imprezie nikt bezpieczny nie jest. Mia艂 w planach st膮d wyj艣膰 i zabra膰 brunetk臋 ze sob膮, kt贸ra zdecydowanie potrzebowa艂a wyrwa膰 si臋 z tej imprezy i zwyczajnie w 艣wiecie odpocz膮膰, ale kto艣 musia艂 pokrzy偶owa膰 im plany. Uni贸s艂 brew. Jeden nie wystarczy? Czego ona od nich chcia艂a? Odpowied藕 nadesz艂a znacznie szybciej ni偶 Salvatore si臋 spodziewa艂. Prychn膮艂, gdy us艂ysza艂 do czego Plotkara zmusi艂a zamkni臋te na balkonie osoby. I oni niby mieli bawi膰 si臋 teraz w to samo? To naprawd臋 by艂 jaki艣 ponury 偶art.
— A czy my jeste艣my w liceum? Skr贸cona wersja siedmiu minut w niebie widz臋 — mrukn膮艂. Jako nastolatkowie mieli wiele r贸偶nych, pokr臋conych pomys艂贸w i w zasadzie w tamtym czasie ca艂owanie si臋 z kim艣 by艂o wielkim wydarzeniem. — Z ciekawo艣ci… kto z kim si臋 ca艂owa艂 na balkonie? Mo偶esz nam powiedzie膰 i tak si臋 dowiemy, bo pewnie wszystko opisze na swoim blogu.
To akurat by艂o pewne. Nie mog艂aby przecie偶 czego艣 takiego pomin膮膰, prawda? Cho膰 nie siedzia艂 na tej stronie tak cz臋sto, jak dawniej to ciekaw by艂, ile wydarze艅 mu umkn臋艂o tej nocy.
Kontrolnie spojrza艂 na Ari, ale p贸ki dziewczyna nie mdla艂a, nie zachowywa艂a si臋 dziwniej ni偶 do tej pory to chyba nie by艂o co si臋 martwi膰 na zapas. Musieli si臋 st膮d jako艣 wydosta膰, a jedyna droga by艂a zablokowana. Naprawd臋, przezabawnie.
Chwilowo nie by艂 pewien czy chcia艂 znajdowa膰 si臋 blisko tej dw贸jki. Wiedzia艂, 偶e maj膮 nierozwi膮zane problemy mi臋dzy sob膮, a stawanie mi臋dzy nimi nie wydawa艂o si臋 by膰 rozs膮dnym zadaniem.
Faktycznie, P nie wspomnia艂a nic o tym, 偶e to maj膮 by膰 dwie r贸偶ne osoby i mogli si臋 st膮d w do艣膰 艂atwy spos贸b wydosta膰, ale co艣 mu podpowiada艂o, 偶e od samego pocz膮tku planowa艂a sporo namiesza膰 i poca艂unek dw贸ch os贸b jej tu wcale nie zadowoli.
— Mo偶na zawsze spr贸bowa膰 — odpar艂 — to powinno by膰… interesuj膮ce.
G.
Chwil臋 im zaj臋艂o dotarcie na basen. Gdy pogubili si臋 w korytarzach, a inni go艣cie znikn臋li im z pola widzenia, d艂onie Minsoo na powr贸t odnalaz艂y drog臋 do w膮ziutkiej talii dziewczyny. Przyci膮gn膮艂 j膮 do siebie, wyprzedzaj膮c j膮, po czym bez zastanowienia poca艂owa艂 delikatnie, jedn膮 z d艂oni wpl膮tuj膮c w jej jasne w艂osy.
Usu艅— Pi臋kna — wymrucza艂, kciukiem g艂adz膮c j膮 czule po policzku.
Tym samym pod drzwi na basen dotarli po prawie dwudziestu minutach. Jak Plotkara zapowiada艂a, powita艂 ich kelner, kt贸ry bez s艂owa zabra艂 si臋 do otwierania drzwi, by wpu艣ci膰 ich do 艣rodka. Kolejny, kt贸ry wygl膮da艂 jak ma艂y robocik, zaprogramowany do us艂ugiwania we wszystkim, czego 偶yczy艂a sobie pomylona solenizantka.
— Gotowa? — zapyta艂, odwracaj膮c si臋 w kierunku El z przekornym u艣miechem. — Nie wiem, co nas czeka w 艣rodku, ale co艣 mi m贸wi, 偶e najlepiej b臋dzie przygotowa膰 si臋 na najgorsze.
Bycie w centrum uwagi przychodzi艂o jej z wielk膮 艂atwo艣ci膮, co wi臋cej 艂akn臋艂a tego uczucia. Spojrzenia zgromadzonych na swojej osobie, zmartwienia, jakim przepe艂nione by艂y ich s艂owa, dreszczyk emocji, jaki wywo艂ywa艂 strach, 偶e co艣 jej si臋 sta艂o. Dlatego, mimo 偶e jeszcze kilka minut temu sceny w basenie naprawd臋 mog艂y przyprawi膰 znajomych o zimny pot - bo Ari naprawd臋 nie panowa艂a nad swoim zachowaniem - tak teraz to, 偶e le偶a艂a z zamkni臋tymi oczami, ws艂uchuj膮c si臋 uwa偶nie w ca艂膮 dyskusj臋, by艂o zupe艂nie zamierzone.
Usu艅Walczy艂a ze sob膮, by nie zachichota膰 cicho, kiedy ka偶dy ze zgormadzonych co chwil臋 sprawdza艂, czy dziewczyna na pewno oddycha i mimo wielkiego trudu, by艂a wstanie zachowa膰 kamienny wyraz twarzy. By艂a wdzi臋czna za opiek臋 jak膮 j膮 obdarzyli, mi艂o jej by艂o ze 艣wiadomo艣ci膮, 偶e komu艣 naprawd臋 zale偶y, jednak zamiast przeprosi膰 za ca艂e zaj艣cie, czy podzi臋kowa膰, postanowi艂a ci膮gn膮膰 t臋 fars臋, bo w ko艅cu mieli si臋 bawi膰, a czy ca艂a ta sytuacja w艂a艣nie taka nie by艂a, zabawna i 艣mieszna?
Kiedy Jackson wyt艂umaczy艂 zasady gry, a Gabriel do艂膮czy艂 do dyskusji, brunetka postanowi艂a wykorzysta膰 chwil臋 rozproszenia. Marynarka, kt贸r膮 przykry艂 j膮 Howard, zosta艂a zarzucona na ramiona, Ari podnios艂a si臋 szybko do pozycji siedz膮cej i opl膮tuj膮c ramiona wok贸艂 szyi Gabriela, nachyli艂a si臋 nad przyjacielem. Przycisn臋艂a swoje wargi do policzka bruneta, wydaj膮c z siebie do艣膰 g艂o艣ne cmokni臋cie, zostawiaj膮c po sobie odcisk czerwonej szminki na twarzy m臋偶czyzny. Nim ktokolwiek zareagowa艂, zeskoczy艂a z le偶aka i podbieg艂a do Jacksona. U艂o偶y艂a drobne d艂onie na jego policzkach, 艣ciskaj膮c nieco, uniemo偶liwiaj膮c mu ucieczk臋 i wpi艂a w jego usta. Nie przywi膮zywa艂a wi臋kszej uwagi do swoich czyn贸w, nie my艣la艂a o konsekwencjach swoich decyzji, ani tym, 偶e na basenie mo偶e rozp臋ta膰 si臋 istne piek艂o, zwa偶aj膮c na i tak napi臋t膮 atmosfer臋. Kilka sekund, bo zaledwie tyle trwa艂 ich poca艂unek i Ari ju偶 pod膮偶a艂a w kierunku swojej ostatniej ofiary. Stawiaj膮c wprost naprzeciw by艂ej przyjaci贸艂ki, unios艂a jeden z k膮cik贸w ust w zadziornym u艣miechu, jedn膮 z drobnych d艂oni unios艂a do g贸ry, by wpl膮ta膰 j膮 we w艂osy brunetki i przyci膮gn臋艂a j膮 do siebie do艣膰 gwa艂townie.
Ten ostatni poca艂unek nie by艂 jak poprzednie. Nie musia艂a ucieka膰 jak od Gabriela, nie spieszy艂a si臋 jak z Jacksonem, by艂o wr臋cz przeciwnie. Mimo u偶ytej si艂y, teraz muska艂a usta Octavii delikatnie i nami臋tnie, z czu艂o艣ci膮 zarezerwowan膮 dla kogo艣, na kim jej zale偶a艂o. Troch臋, jakby w sw贸j okr臋tny spos贸b Ari w艂a艣nie m贸wi艂a przepraszam, ju偶 si臋 nie z艂o艣膰, b膮d藕my zn贸w kole偶ankami.
Oczywi艣cie nietrze藕wo艣膰 umys艂u nie zwa偶a艂a na fakt, 偶e ca艂owanie by艂ego dziewczyny, z kt贸r膮 zn贸w chcia艂a mie膰 dobre relacje, mog艂a zaburzy膰 jakiekolwiek szanse na powodzenie. Czy te偶 na fakt, 偶e ca艂owanie bez zgody kogo艣, kto od roku nie istnia艂 w twoim 偶yciu, by艂o wr臋cz szalone, ale czego mo偶na si臋 by艂o po niej teraz spodziewa膰, je艣li nie wielkiego przedstawienia, godnego jej przydomka drama queen.
Odchylaj膮c si臋 do ty艂u, by stworzy膰 dystans pomi臋dzy nimi, Ari dalej u艣miecha艂a si臋 p贸艂g臋bkiem. Wypl膮ta艂a palce z d艂ugich kosmyk贸w brunetki, uk艂adaj膮c jej d艂o艅 na policzku dziewczyny, by kciukiem pog艂adzi膰 jej sk贸r臋. By艂a usytuowana plecami do wej艣cia na basen, wi臋c gdy tylko us艂ysza艂a klikni臋cie zamka, pisn臋艂a g艂o艣no podekscytowana, bo przecie偶 to musia艂o znaczy膰, 偶e uratowa艂a ich wszystkich, pos艂usznie wykonuj膮c polecenia plotkary, a nie, 偶e drzwi zosta艂y otwarte od zewn膮trz i kto艣 w艂a艣nie do nich do艂膮czy艂.
— Ah! Uda艂o si臋 i nikt nie zosta艂 pomini臋ty! — Odsun臋艂a si臋 od Octavii, klaskaj膮c w d艂onie, a nawet podekscytowana podskoczy艂a kilka razy do g贸ry. Marynarka Jacksona ledwo co si臋ga艂a za jej po艣ladki, jednak Min nie skupia艂a na tym wi臋kszej uwagi. — Tr贸jk膮ty, prostok膮ty, kwadraty! Teraz ju偶 oficjalnie po艂膮czy艂am nas wszystkich! My艣l臋, 偶e to zas艂uguje na toast! Pi膰! Jest tu co艣 do picia?
Usu艅Lekkie szumienie w uszach, zw臋偶one 藕renice i rozmazana wizja z pewno艣ci膮 nie wo艂a艂y do za偶ywania czegokolwiek, jednak Ari w艂a艣nie w tym momencie, czu艂a, 偶e 偶y艂a. Nie musia艂a si臋 przejmowa膰 swoimi uczuciami, tym co b臋dzie jutro. Tym, 偶e Seojun zapewne wyprawi jej kazanie, a Minsoo nigdy nie spojrzy na ni膮 w ten sam spos贸b. Nie musia艂a przejmowa膰 si臋 zrezygnowaniem w oczach Gabriela, czy z艂o艣ci膮 Octavii, ani wyrazem szoku na twarzy Jacksona.
Jedyne co si臋 liczy艂o to ona sama i pozostanie w tej b艂ogiej euforii na jak najd艂u偶ej.
BUZI, BUZI, BUZIIIII
Gdy Ari poderwa艂a si臋 zaskakuj膮c wszystkich swoim nag艂ym przebudzeniem, wszsystko podzia艂o si臋 w tempie ekspresowym, co nieco otumaniony umys艂 Jacksona rejestrowa艂 niedok艂adnie. Wpierw Min przysun臋艂a si臋 do Gabriela, co jeszcze nie by艂o takim dziwnym zjawiskiem bior膮c pod uwag臋 blisk膮 relacj臋 tej dw贸jki, ale to do czego si臋 posun臋艂a dalej by艂o… niespodziewane. Tak szybko jak poczu艂 drobne d艂onie na policzkach i ciep艂e usta na swoich, tak szybko brunetka odsun臋艂a si臋 od niego pozostawiaj膮c na jego wargach posmak szminki. Uni贸s艂 lekko brwi do g贸ry i za艣mia艂 si臋 pod nosem na odwa偶ny gest bior膮c pod uwag臋, 偶e znajdowa艂a si臋 w jednym pomieszczeniu ze swoj膮 eks przyjaci贸艂k膮, a Octavia raczej nie by艂a kim艣 kto m贸g艂 nad sob膮 panowa膰.
Usu艅— Ari ty ma艂a wariatko. — skwitowa艂 z wyra藕nym rozbawieniem, gdy jej usta zetkn臋艂y si臋 z tymi Octavii. Przygl膮da艂 si臋 tej scenie z b艂yskiem w oku b臋d膮c ciekawym reakcji Octavii. Gdyby nie byli tacy pijani i na膰pani, ka偶dy mia艂by 艣wiadomo艣膰, 偶e to tylko g艂upie 偶arty naczelnej drama queen, a nie powa偶ne, czy k膮艣liwe zagrywki. Tak, czy inaczej nie mia艂 zamiaru przejmowa膰 si臋 jednym przelotnym poca艂unkiem.
— No dziewczyny, szkoda, 偶e przerwa艂y艣cie. — podsumowa艂, gdy Ari wreszcie oderwa艂a si臋 od Tay.
Gdy us艂ysza艂 za plecami szcz臋k zamka, klasn膮艂 w d艂onie bij膮c brawo dziewczynie s膮dz膮c, 偶e rzeczywi艣cie wyrwa艂a ich z tego nieprzyjemnego wi臋zienia. Jednak nic bardziej mylnego, w progu basenu pojawi艂 si臋 nie kto inny jak Minsoo ze swoj膮 podejrzan膮 niby kuzynk膮. Chyba ka偶dy w tym pomieszczeniu mia艂 w膮tpliwo艣ci co do ich relacji, a tym bardziej pokrewie艅stwa. Od pocz膮tku dw贸jka zachowywa艂a si臋 wzgl臋dem siebie… otwarcie.
— No prosz臋, towarzystwo nam si臋 powi臋ksza. Czy偶by Plotkara planowa艂a sp臋d ex par? — podsumowa艂a pojawienie si臋 kolejnej dw贸jki, kt贸ra tajemniczo znikn臋艂a wszystkim z oczu ju偶 jaki艣 czas temu. Przyjrza艂 si臋 im uwa偶nie, z lekko zadziornym, kpi膮cym u艣mieszkiem. Kuzynka… na pewno.
— Tak czy inaczej, zd膮偶yli艣cie na toast Min Ari. — Skoro drzwi by艂y otwarte po s艂odkich poca艂unkach Ari, Jackson wychyli艂 g艂ow臋 z pomieszczenia i pstrykn膮艂 na jednego z kelner贸w. — Przynie艣cie butelk臋, cokolwiek. — poleci艂 chowaj膮c si臋 zaraz z powrotem do 艣rodka.
BRAWO, BRAWO
Octavia ju偶 naprawd臋 by艂a gotowa podej艣膰 do Gabriela i si臋 z nim poca艂owa膰, bo naprawd臋, nie widzia艂o jej si臋 tu siedzie膰 nie wiadomo jak d艂ugo. Szczeg贸lnie w towarzystwie Jacksona, kt贸ry ostatnimi czasy dzia艂a艂 na ni膮 jak czerwona p艂achta na byka. Przechodzi艂 samego siebie swoim zachowaniem – raz by艂 dla niej mi艂y, inicjowa艂 dotyk i inne gesty, by za chwil臋 obrzuca膰 j膮 najgorszymi epitetami i ciska膰 w ni膮 piorunami. Wiedzia艂a, 偶e skr臋ca艂o go na sam膮 my艣l poca艂unku jej i Gabriela, i gdzie艣 tam w 艣rodku cieszy艂a si臋 z tego, 偶e mog艂a mu wepchn膮膰 szpilk臋, sprawi膰, 偶e go ten widok zaboli i wkurwi. Taak, to by艂o co艣, do czego Octavia by艂a sk艂onna si臋 posun膮膰.
Usu艅Ale nie zd膮偶y艂a. Ca艂膮 inicjatyw臋 przej臋艂a Ari, kt贸ra jakby nagle zmartwychwsta艂a. Blanchard ju偶 wtedy wiedzia艂a, 偶e ta ma艂a wariatka po prostu bardzo dobrze gra艂a i pewnie by艂a 艣wiadoma tego, co si臋 wok贸艂 niej dzieje. Po prostu jej si臋 to, kurwa, podoba艂o, 偶e ka偶dy wok贸艂 niej skaka艂 i si臋 o ni膮 martwi艂. Obserwowa艂a z uwag膮, jak Ari Min podnosi si臋 ze swojego miejsca, ja odzyskuje energi臋 i jest ogromnie zafascynowana pomys艂em, na kt贸ry wpad艂a Plotkara. Brew Octavii pow臋drowa艂a do g贸ry, gdy brunetka najpierw podesz艂a do Gabriela, sk艂adaj膮c soczysty poca艂unek na jego policzku, zostawiaj膮c r贸wnie偶 艣lad po szmince. Potem, gdy Ari podesz艂a do Jacksona, przez twarz Octavii przebieg艂 grymas niezadowolenia. By艂a 艣wiadoma tego, 偶e ka偶dy to pewnie widzia艂. Teraz si臋 nie ogranicza艂a. Unios艂a butelk臋 tequili, upijaj膮c 艂yk alkoholu i krzywi膮c si臋 przy tym po kilku sekundach, kiedy alkohol nieprzyjemnie pali艂 gard艂o.
— Ja pierdole, to jaka艣 farsa — mrukn臋艂a do siebie. I my艣la艂a, 偶e to ju偶 po wszystkim. By艂y dwa poca艂unki, tak jak prosi艂a o to Plotkara. Nim jednak drzwi si臋 otworzy艂y, Ari znalaz艂a si臋 tu偶 przy niej i… j膮 r贸wnie偶 poca艂owa艂a. Octavia nie mia艂a nawet kiedy zareagowa膰, bo Ari najzwyczajniej w 艣wiecie j膮 zaskoczy艂a. Zaskoczy艂a jak jeszcze nigdy wcze艣niej.
— To by艂o pojebane. Ale brawa dla Ari, jako jedna nie zwa偶a艂a na konsekwencje i uratowa艂a nas z tej pu艂apki — powiedzia艂a w ko艅cu, po tych kilku d艂ugich sekundach, kt贸re zaserwowa艂a jej brunetka. Octavia r贸wnie偶 si臋 u艣miechn臋艂a w jej stron臋, by chwil臋 potem zaczesa膰 pasmo jej w艂os贸w za ucho. C贸偶, Ari wiedzia艂a, jak podkr臋ci膰 sytuacj臋 i mie膰 wszystko gdzie艣.
D藕wi臋k otwieranych drzwi zwr贸ci艂 uwag臋 wszystkich, ale Octavia po chwili przeskoczy艂a spojrzeniem na Jacksona.
— Za chwil臋 rzuc臋 Ci臋, kurwa, butelk膮, Jack — zagrozi艂a, ale nie wiedzie膰 czemu, u艣miechn臋艂a si臋 delikatnie w jego stron臋. Zdecydowanie nie powinna tego robi膰, ale mimo wszystko nie potrafi艂a si臋 powstrzyma膰, maj膮c gdzie艣 jak on odbierze ten gest.
Spojrza艂a z uwag膮 na Electr臋 i Minsoo, kt贸rzy pojawili si臋 na basenie, po czym niespiesznym krokiem ruszy艂a w stron臋 Gabriela. Usiad艂a tu偶 obok niego, na moment spogl膮daj膮c na niego z uwag膮.
— No i co? Straci艂e艣 swoj膮 okazj臋 — mrukn臋艂a nieco rozbawiona, szturchaj膮c go delikatnie ramieniem.
O
— Ale偶 oczywi艣cie — odpowiedzia艂 kelner i pos艂a艂 ch艂opakowi bardzo, bardzo, bardzo szeroki u艣miech. Ten sam m臋偶czyzna kilkana艣cie sekund p贸藕niej zjawi艂 si臋 na basenie z ma艂ym stolikiem, na kt贸rego 艣rodku umieszczono jedn膮 butelk臋 s艂odkiego trunku, nic wi臋cej. Kiedy tylko kelner znikn膮艂 za drzwiami, w zamku ponownie zosta艂 przekr臋cony klucz. — Och, kochani! Czy偶bym widzia艂a na waszych twarzach zaw贸d?! Skoro tak bardzo chcecie si臋 ca艂owa膰, czy mog艂abym Wam odm贸wi膰? — G艂os zachichota艂. — Odwo艂uj臋 wcze艣niejsze regu艂y. By si臋 st膮d wydosta膰, musicie zagra膰 w... Och, tak, powt贸rka z buziak w usteczka! W butelk臋! I tym razem nie interesuje mnie jedna runda. Tylko dwie. Albo dziesi臋膰? Sama zdecyduj臋, w zale偶no艣ci od waszego zaanga偶owania... Have fun!
Usu艅Wszyscy martwili si臋 stanem zdrowia Ari, a dziewczyna najwyra藕niej ca艂kiem dobrze si臋 tutaj bawi艂a. Chyba nawet nie powinien by膰 zaskoczony tym, 偶e brunetka nagle od偶y艂a. W pierwszej chwili nie wiedzia艂, jak zareagowa膰, kiedy si臋 do niego przysun臋艂a. Czu艂 na policzku 艣lad po szmince, kt贸ry na nim zostawi艂a. Nie potrzebowa艂 lusterka, aby wiedzie膰, 偶e zostawi艂a po sobie pami膮tk臋. Obserwowa艂 dalsze poczynania dziewczyny z lekko uniesion膮 brwi膮. Nie by艂o tutaj osoby, kt贸ra w jakikolwiek spos贸b by nie zgrzeszy艂a, a obecnie chcieli si臋 tylko wydosta膰 tego przekl臋tego basenu, prawda? Bardziej od wydostania si臋 z tego miejsca wola艂by wydosta膰 si臋 z przemoczonych ubra艅, kt贸re nieprzyjemnie klei艂y si臋 do cia艂a. Zawsze mog艂o by膰 gorzej, m贸g艂 by膰 艣rodek zimy i minusowe temperatury. Obecnie by艂o po prostu… ch艂odno i nieprzyjemnie, ale nie by艂o to nic, czego Salvatore nie m贸g艂by prze艂kn膮膰. Widok dw贸ch dziewczyn m贸g艂by by膰 i ciekawy, gdyby nie fakt, 偶e jedn膮 z nich traktowa艂 niczym m艂odsz膮 siostr臋, a z drug膮… z drug膮 by艂 w relacji, kt贸rej sam nie rozumia艂.
Usu艅— Nie przeszkadzamy wam tutaj? — spyta艂 Gabriel. Wygl膮da艂o na to, 偶e reszta towarzystwa by艂a im tutaj zupe艂nie zb臋dna. R贸wnie dobrze W艂och i Jackson mogli po prostu st膮d znikn膮膰, a dziewczyny dalej bawi艂yby si臋 razem w najlepsze. A na pewno Ari bawi艂a si臋 艣wietnie.
Sam dopiero w chwili, kiedy Jackson si臋 odezwa艂 zda艂 sobie spraw臋 z tego, 偶e nie s膮 tutaj ju偶 we czw贸rk臋, a ich grono powi臋kszy艂o si臋 o dwie dodatkowe osoby. Nie mia艂 zdania co do ch艂opaka, kt贸ry si臋 tu pojawi艂, ale dziewczyna… jak pozosta艂ym co艣 mu w niej nie pasowa艂o. Przede wszystkim te tabletki, kt贸re ze sob膮 przynios艂a. Zreszt膮, jej zachowanie te偶 nie by艂o najciekawsze i ka偶dego wprawi艂o w os艂upienie na par臋 sekund.
— Pojebane? Nie powiesz, chyba 偶e wcze艣niej z 偶adn膮 kole偶ank膮 nie ca艂owa艂a艣 si臋 po pijaku? Albo nie 膰wiczy艂y艣cie na sobie tego idealnego, najlepszego poca艂unku? — Na imprezach wiele si臋 dzia艂o. Z ich czw贸rki to Ari zdecydowa艂a si臋 wzi膮膰 sprawy w swoje r臋ce i ich uratowa膰. Nikt si臋 raczej nie spodziewa艂 tego, 偶e Plotkary to wcale nie zadowoli.
Za艣mia艂 si臋 kr贸tko s艂ysz膮c o straconej okazji,
— Chyba oboje wiemy, 偶e jej wcale nie straci艂em — odpar艂 z u艣mieszkiem. Chcia艂 co艣 jeszcze doda膰, ale zanim si臋 zdecydowa艂 us艂ysze膰 mogli po raz kolejny, dobrze znany wszystkim g艂os. Teraz dopiero mogli m贸wi膰 o tym, 偶e zabawa zaczyna si臋 robi膰 pojebana. Czu艂 si臋, jakby trafi艂 na imprez臋 nastolatk贸w. A poniek膮d wszyscy tu mieli w艂a艣nie tak膮 mentalno艣膰.
— Teraz chyba mo偶emy powiedzie膰, 偶e Plotkarze odjeba艂o. Jest gdzie艣 pusta butelka?
I tak nie mieli tu nic lepszego do roboty, a w膮tpi艂, 偶e komukolwiek b臋dzie si臋 u艣miecha艂o siedzenie bez ko艅ca nad basenem.
G.
Electra klikn臋艂a j臋zykiem z niezadowoleniem.
Usu艅“殴dzira, nie da cz艂owiekowi nawet pota艅czy膰. Czy ja wygl膮dam, jakbym potrzebowa艂a teraz k膮pieli?” skomentowa艂a zgry藕liwie, bardziej do siebie ani偶eli do Minsoo. “Niech jej b臋dzie. Ale z艂apmy jeszcze po shocie na drog臋.”
Chwyci艂a go za r臋k臋, i zahaczaj膮c o ich stolik w celu spo偶ycia kolejnej dawki trunku, udali si臋 na zewn膮trz. Oczywi艣cie nie oby艂o si臋 bez czu艂o艣ci ze strony Minsoo, kt贸re w sumie nawet lubi艂a. Bycie adorowan膮 by艂o dla niej w dalszym ci膮gu nieco dziwnym, lecz przyjemnym uczuciem. Zw艂aszcza przez kogo艣, kogo darzy艂a sympati膮.
“I was born ready, baby” odwzajemni艂a u艣miech.
Ponownie poczu艂a rze艣kie, nocne powietrze na swojej twarzy. Przy basenie znajdowa艂o si臋 — czego zreszt膮 spodziewa艂a si臋 blondynka — ca艂kiem sporo os贸b. Spojrza艂a po wszystkich, zapoznaj膮c si臋 z kim mia艂a do czynienia. Kiedy jej oczy zatrzyma艂y si臋 na Ari, szeroki u艣miech wpe艂z艂 na twarz Electry.
“Ach, tak? Wspaniale! Ja alkoholowi i pi臋knym kompanom nigdy nie odmawiam.” Opar艂a g艂ow臋 o rami臋 Minsoo i spojrza艂a na niego. “Trzeba skorzysta膰, prawda, MinMin?”
Kolejny pomys艂 niezawodnej solenizantki skomentowa艂a teatralnym przewr贸ceniem oczu. Odsun臋艂a si臋 od Korea艅czyka, 偶eby podej艣膰 do jednego z kelner贸w. Chwyci艂a za butelk臋 szampana, kt贸r膮 mia艂 na tacy, a potem bez zastanowienia opr贸偶ni艂a j膮 do po艂owy. Wytar艂a usta wierzchem d艂oni i pos艂a艂a przyjacielski u艣miech do pozosta艂ych.
“Jak kto艣 doko艅czy reszt臋 to si臋 znajdzie.”
Zerkn臋艂a w kierunku drzwi dopiero wtedy, kiedy kto艣 skomentowa艂 przybycie kolejnych go艣ci. Dos艂ownie na sekund臋 szeroki u艣miech znikn膮艂 z jej twarzy, kiedy oczom ukaza艂a si臋 sylwetka Minsoo i przyci艣ni臋ta do jego ramienia Electra. Ari nie chcia艂a dopuszcza膰 do siebie my艣li, 偶e dw贸jk膮 艂膮czy艂o co艣 wi臋cej, ani偶eli rodzinne relacje, jednak komentarze znajomych co chwil臋 rozbrzmiewa艂y w jej uszach. Nieco speszona uciek艂a wi臋c spojrzeniem w prawo, a kiedy jej t臋cz贸wki skrzy偶owa艂y si臋 z Jacksonem, za艣mia艂a si臋 nerwowo, w pr贸bie przywo艂ania utraconego dobrego humoru.
Usu艅— Ju偶 tak o nas nie my艣l, bo si臋 zaczniesz 艣lini膰. — rzuci艂a zaczepliwie, zdaj膮c sobie spraw臋, jak jej poca艂unek z Octavi膮 m贸g艂 zadzia艂a膰 na m臋sk膮 cz臋艣膰 towarzystwa. Czuj膮c na sobie spojrzenie Minsoo, kt贸rego dalej unika艂a jak ognia, d艂o艅mi si臋gn臋艂a guzik贸w marynarki, by upewni膰 si臋, czy aby na pewno jest wystarczaj膮co zakryta, dos艂ownie przez u艂amek sekundy poczu艂a si臋 za偶enowana, boj膮c si臋 tego, jakie my艣li na jej temat, rodzi艂y si臋 w g艂owie bruneta.
Wychyli艂a zawarto艣膰 kieliszka, kt贸ry dzier偶y艂a w d艂oni, a do艣膰 mocny trunek pozostawi艂 pal膮ce uczucie w jej prze艂yku, by nast臋pnie stan膮膰 przed El i wyci膮gn膮膰 jej butelk臋 szampana z d艂oni.
— Im szybciej opr贸偶nimy, tym szybciej mo偶emy zaczyna膰! — zawo艂a艂a weso艂o i przystawi艂a szk艂o do ust. By艂a zach艂anna, wi臋c cz臋艣膰 zawarto艣ci zamiast w jej ustach, wyl膮dowa艂a na dekolcie dziewczyny. Mimo dobrych ch臋ci, nie zdo艂a艂a wypi膰 wszystkiego, podesz艂a wi臋c do Octavi i postawi艂a alkohol przed ni膮.
— Widz臋, jak na siebie patrzycie. — skomentowa艂a, dwoma palcami wskazuj膮c na swoje oczy, a p贸藕niej na Gabriela i brunetk臋, daj膮c im tym samym zna膰, 偶e swoim bystrym okiem widzia艂a, jak blisko siebie trzymali si臋 ca艂膮 noc.
Ari nie chcia艂a przestawa膰, jednak czu艂a, jak doznania, kt贸re towarzyszy艂y jej po za偶yciu narkotyku, powoli zaczyna艂y si臋 ulatnia膰, wi臋c kiedy reszta kontemplowa艂a nad tym, czy, jak i kiedy zacz膮膰 gr臋 w butelk臋, od kt贸rej nie by艂o ucieczki, Min podesz艂a do le偶ak贸w. Na jednym z nich dalej u艂o偶ona by艂a jej sukienka i torebka, kt贸ra by艂a celem dziewczyny. W ma艂ej kopert贸wce mie艣ci艂 si臋 zaledwie telefon, karta hotelowa oraz… plastikowy woreczek z trzema bia艂ymi tabletkami, gwarantuj膮cymi dobr膮 zabaw臋, wi臋c d艂ugo si臋 nie zastanawiaj膮c, u艂o偶y艂a jedn膮 z nich na j臋zyku i prze艂kn臋艂a, nast臋pnie powtarzaj膮c t臋 sam膮 czynno艣膰 i opr贸偶niaj膮c ca艂膮 zawarto艣膰.
ah, g艂upiutka ta ari
Garden Beware of the snakes... Do not eat the apple!
OdpowiedzUsu艅— Masz o mnie… bardzo… z艂e… zdanie — wymrucza艂, przerywaj膮c po to, by zostawia膰 kolejne poca艂unki na jej ustach. Robi艂o mu si臋 powoli gor膮co, a pragnienie podbijane przez alkohol i narkotyki zamroczy艂o mu g艂ow臋 do tego stopnia, 偶e nie by艂 w stanie oceni膰, jak durnie oboje si臋 teraz zachowywali. W tym miejscu m贸g艂 ich dojrze膰 dos艂ownie ka偶dy, a ka偶dy z tych ka偶dych mia艂 w posiadaniu telefon z aparatem. Ich plan m贸g艂 rozdmuchn膮膰 si臋 w py艂, tylko dlatego, 偶e nie potrafili poczeka膰 na… C贸偶, deser. Zwie艅czenie wieczoru.
Usu艅Wisienk臋 na torcie.
Minsoo z艂apa艂 do艣膰 mocnym — i niekontrolowanym — ruchem dziewczyn臋 za 偶uchw臋 i uni贸s艂 j膮 lekko, by m贸c zej艣膰 poca艂unkami ni偶ej i ni偶ej, znacz膮c sobie drog臋 do jej dekoltu. By mie膰 艂atwiejszy dost臋p, zabra艂 r臋k臋 od jej twarzy i podpar艂 blondynk臋 pod plecami, a potem zsun膮艂 sukienk臋 odrobin臋 w d贸艂. Prawy k膮cik jego ust pow臋drowa艂 w g贸r臋, gdy schyli艂 g艂ow臋 i zobaczy艂, 偶e dziewczyna nie ma na sobie stanika.
Dra偶ni艂 si臋 z ni膮 przez moment, ca艂uj膮c i podgryzaj膮c, a偶 us艂ysza艂 ciche westchnienie z jej ust — wtedy jego motywacja uros艂a w si艂臋. Podni贸s艂 j膮 znowu do pozycji siedz膮cej, 艂膮cz膮c ich usta w poca艂unku, a potem si臋gn膮艂 d艂oni膮 do rozporka swoich spodni. Zsun膮艂 d艂onie na po艣ladki Electry i szarpn膮艂 w swoim kierunku, by mog艂a poczu膰 to, co potrafi艂a z nim zrobi膰 w ci膮gu zaledwie kilku minut. Tak bardzo jej chcia艂, 偶e nie zamierza艂 wraca膰 do tych upierdliwych, trze藕wych my艣li, kt贸re pa艂臋ta艂y mu si臋 po g艂owie, pr贸buj膮c sprowadzi膰 do pionu.
Wzd艂u偶 kr臋gos艂upa dziewczyny przebieg艂 nieprzyjemny dreszcz; ten nieprzemy艣lany, pokazuj膮cy dominacj臋 gest przypomnia艂 jej o tym, 偶e Minsoo nie r贸偶ni艂 si臋 przecie偶 od osoby, kt贸r膮 oboje planowali zniszczy膰. On i Ari obracali si臋 w towarzystwie, kt贸rym blondynka szczerze gardzi艂a. Bogate dzieciaki, bez cienia zastanowienia rujnuj膮ce 偶ycia innych, jakby to by艂a zabawa. Wykorzystuj膮ce swoje pozycje w niepisanej hierarchii do najr贸偶niejszych, cz臋sto obrzydliwych cel贸w. Electra prze艂kn臋艂a 艣lin臋, staraj膮c si臋 nie da膰 ponie艣膰 impuslywnemu przejawowi strachu. Jej wargi wykrzywi艂y si臋 w fa艂szywie pewnym siebie u艣miechu.
Usu艅“Ja te偶 si臋 ciesz臋, 偶e ci臋 widz臋” skomentowa艂a jego wyra藕nie wyczuwalny wzw贸d. “Sam zobacz.” Poprowadzi艂a jedn膮 z jego d艂oni ze swojej pupy na nieco ni偶sze rejony i pozwoli艂a palcom czarnow艂osego w艣lizgn膮膰 si臋 za cienki materia艂 koronkowej bielizny.
Minsoo mia艂 charakter golden retrievera i w zgodzie z nim szed艂 przez 偶ycie, nierzadko na tym trac膮c. Zmiana w nim nast臋powa艂a tylko wtedy, gdy by艂 na scenie — wtedy wychodzi艂a z niego bestia, kt贸ra na co dzie艅 drzema艂a sobie gdzie艣 g艂臋boko, a 艂贸偶ko, tak prawd臋 m贸wi膮c, by艂o jedn膮 z jego scen. Jednak jak ka偶dy inny aktor, po przej艣ciu za kulisy rzuca艂 mask臋 w k膮t. I cho膰 zmieni艂 styl 偶ycia i nabra艂 z艂ych przyzwyczaje艅, zebranych jako 偶niwo ci臋偶kich do艣wiadcze艅, dalej by艂 ch艂opcem, kt贸ry przyjecha艂 rok temu do Nowego Jorku bez grosza przy duszy.
Usu艅I nie by艂 艣lepy na cudz膮 krzywd臋.
— Wszystko okej? — zapyta艂 nagle. Electra by膰 mo偶e dalej si臋 u艣miecha艂a, ale ten u艣miech nie si臋ga艂 jej oczu. Na powr贸t jego r臋ce pow臋drowa艂y na jej tali臋.
Electra przewr贸ci艂a teatralnie oczami.
Usu艅“Enough talking, more fucking” uci臋艂a kr贸tko, nachylaj膮c si臋 ku niemu. “Nie przysz艂am tu po to, aby babra膰 si臋 w chujowych tematach tylko mie膰 dobr膮 zabaw臋. Jeste艣 w stanie to zapewni膰, czy mam poszuka膰 kogo艣 innego? Nie, 偶eby co艣, ale Seojun wygl膮da艂 na r贸wnie spi臋tego...”
Obliza艂a usta, patrz膮c mu prosto w oczy. Decyzja nale偶a艂a do m臋偶czyzny.
Zmru偶y艂 oczy. Nie podoba艂a mu si臋 odpowied藕 Electry i czu艂 podsk贸rnie, 偶e za jej s艂owami chowa si臋 jaki艣 sekret z rodzaju tych ma艂o przyjemnych, ale… c贸偶, ewidentnie nie chcia艂a si臋 z nim tym dzieli膰. I szuka艂a innego rodzaju zbli偶e艅. Dlatego na jego twarz ponownie wp艂yn膮艂 u艣miech, a d艂o艅 pow臋drowa艂a wzd艂u偶 kr臋gos艂upa dziewczyny, spocz臋艂a na chwile na biodrze, a finalnie dotar艂a tam, gdzie by艂o jej miejsce — pomi臋dzy jej udami.
Usu艅— Seojun to, Seojun tamto — dra偶ni艂 si臋 z ni膮 zaczepnie, cytuj膮c jej poprzednie s艂owa, jednocze艣nie patrz膮c jej prosto w oczy, by widzie膰, jak zmienia si臋 jej wyraz twarzy.
Sam ledwo si臋 w sobie trzyma艂. Cia艂o wyrywa艂o mu si臋, by odrzuci膰 te wszystkie gierki i przyci膮gn膮膰 j膮 bli偶ej, us艂ysze膰, jak dyszy mu prosto do ucha, poczu膰 jej cia艂o blisko swojego i zanurzy膰 twarz w jej w艂osach. Z jego spojrzenia z sekundy na sekund臋 wyparowywa艂 u艣miech, zast臋powany ponownie przez wyraz po偶膮dania.
Zacisn臋艂a uda, unieruchamiaj膮c jedn膮 z r膮k kochanka. Blondynka zacz臋艂a ociera膰 swoje queen parts o jego d艂o艅, a zaczepny u艣miech wpe艂zn膮艂 na jej twarz. M臋偶czy藕ni byli naprawd臋 pro艣ci w obs艂udze.
Usu艅“My pet…” wyszepta艂a mu do ucha, nachylaj膮c si臋, aby ugry藕膰 jego p艂atek. “My sweet, sweet pup.” Electra pomog艂a m臋偶czy藕nie z odpowiednim ustawieniem si臋. Kiedy nabrzmia艂y cz艂onek czarnow艂osego znalaz艂 si臋 idealnie przy wej艣ciu, odsun臋艂a bielizn臋 na bok, a potem bez zastanowienia zsun臋艂a si臋 prosto na niego. “Mm, fuck. Gotowy pokaza膰 mi, jak bardzo si臋 st臋skni艂e艣?”
Dla kogo艣, kto obserwowa艂 t臋 scenk臋 z boku wygl膮da艂o to jakby si臋 przytulali w bardzo, ale to bardzo czu艂y spos贸b.
Minsoo odnalaz艂 w sobie czu艂o艣膰. Jeszcze nigdy wcze艣niej nie pomy艣la艂by, jak du偶膮 przyjemno艣膰 i satysfakcj臋 偶yciow膮 mo偶e da膰 mu romantyczne przytulanie na ogrodowej 艂awce. Szczeg贸lnie, gdy dziewczyna, kt贸r膮 przytula艂, mrucza艂a do niego zaczepnie lub poj臋kiwa艂a przy ka偶dym bardziej gwa艂townym ruchu.
Usu艅U艂o偶y艂 r臋k臋 na jej karku, by mie膰 pod kontrol膮 pr臋dko艣膰 i rytm, bo te偶 troch臋 zbyt pochopnie oceni艂 to, jak dzia艂a艂a na niego Electra — musia艂 si臋 wyj膮tkowo pilnowa膰, by przeja偶d偶ka, kt贸r膮 jej obieca艂, nie sko艅czy艂a si臋 przed samym startem. Narkotyki, kt贸re za偶y艂, wcale w tym nie pomaga艂y. 艁apa艂 si臋 na tym, 偶e jego my艣li ucieka艂y, a g艂owa stawa艂a si臋 ci臋偶sza. Momentami ca艂e jego cia艂o by艂y jakby pe艂ne… przyjemno艣ci.
— A ty si臋 st臋skni艂a艣? — wymrucza艂 do jej ucha, przyci膮gaj膮c j膮 bli偶ej siebie. Mimo 偶e blondynka praktycznie si臋 na nim opiera艂a, dalej mia艂 ochot臋 by膰 jeszcze bli偶ej niej, bli偶ej i bli偶ej, bli偶ej, ni偶 si臋 w og贸le da艂o. Chcia艂 czu膰 j膮 obok ka偶dym centymetrem cia艂a.
Z艂apa艂 艂apczywie oddech, a jego palce zacisn臋艂y si臋 na sk贸rze Electry dok艂adnie wtedy, gdy poczu艂, jak i ona zaczyna dr偶e膰 pod jego dotykiem. Przymkn膮艂 oczy, odchylaj膮c g艂ow臋 i tym samym zatracaj膮c si臋 przez te kilka sekund we w艂asnej przyjemno艣ci. Nie my艣la艂 o niczym, nie istnia艂o dla niego w tej chwili nic innego, tylko on i ona.
Blondynka ukry艂a twarz w d艂ugich, kruczoczarnych lokach Minsoo. Ich cia艂a ociera艂y si臋 o siebie rytmicznie, jakby robili to niezliczon膮 ilo艣膰 razy (kto wie? Mo偶e tak w艂a艣nie by艂o). Przygryz艂a doln膮 warg臋, powstrzymuj膮c si臋 od g艂o艣nego j臋ku.
Usu艅“A co, nie czujesz?” za偶artowa艂a, po czym odchyli艂a si臋, aby spojrza膰 mu w oczy.
Roze艣mia艂 si臋, delikatnym ruchem uk艂adaj膮c d艂o艅 na jej karku. Musn膮艂 jej w艂osy, a spomi臋dzy jego warg wyrwa艂o si臋 ciche, niemal nies艂yszalne j臋kni臋cie. Spogl膮danie prosto w jej oczy — cho膰 wydawa艂o si臋 to ju偶 praktycznie niemo偶liwe — nakr臋ca艂o go jeszcze bardziej. Ka偶de jej drgnienie, ciche mrukni臋cie czy przymkni臋cie powiek napawa艂o go wewn臋trznym zadowoleniem. Ucieszy艂 si臋 szczerze, gdy poczu艂, 偶e dziewczyna szczytuje, bo prawd臋 m贸wi膮c, zacz膮艂 pow膮tpiewa膰, 偶e wytrzyma chocia偶 minut臋. Pewnie w innych okoliczno艣ciach by艂by w stanie dostrzec komizm tej sytuacji, ale w tym momencie by艂 zbyt za艣lepiony po偶膮daniem, by pomy艣le膰 o tym cho膰 przez chwil臋. Przymkn膮艂 oczy, pomrukuj膮c z lekka, gdy i przez jego cia艂o przesz艂a ta ciep艂a fala satysfakcji, a potem przyci膮gn膮艂 do siebie Electr臋, by opar艂a si臋 o niego, przynajmniej na chwil臋 — na kilkusekundowy, zas艂u偶ony odpoczynek.
Usu艅— Chyba poczu艂em — odpowiedzia艂 bez tchu, zerkaj膮c na ni膮 i 艣ci膮gaj膮c przy tym brwi. — Bardzo dobrze.
Dalej g艂aska艂 j膮 delikatnie po plecach.
— Chcesz wr贸ci膰 do 艣rodka? — zapyta艂 po d艂u偶szej chwili. — Jeszcze nie byli艣my na parkiecie.
Conference Room Are you going to be doing drugs here… again?
OdpowiedzUsu艅Do sali wkroczy艂 kelner i poda艂 dziewczynie czerwon膮 kopert臋, nie m贸wi膮c przy tym ani s艂owa, a potem wycofa艂 si臋 z pomieszczenia. Tre艣膰 koperty brzmia艂a nast臋puj膮co:
Usu艅Hej, E!
Chyba troch臋 si臋 nudzisz... Mam dla Ciebie propozycj臋! Je艣li dostarczysz mi jakie艣 naprawd臋 o艣mieszaj膮ce zdj臋cie innego go艣cia mojej imprezy urodzinowej, pomog臋 Ci... w czymkolwiek sobie za偶yczysz. A, jak pewnie wiesz, mam do tego odpowiedni膮 w艂adz臋. Mo偶esz spisa膰 swoje 偶yczenie na tej kartce i odda膰 j膮 jakiemukolwiek kelnerowi lub pracownikowi obiektu. Zdj臋cie prze艣lij na moj膮 skrzynk臋! To jak b臋dzie, skusisz si臋 na ma艂膮 gr臋?
buziaki,
plotkara 馃拫
Przez d艂u偶szy czas przeszukiwa艂 prawie ka偶dy zakamarek, zastanawiaj膮c si臋 gdzie mog艂a skry膰 si臋 jego s艂odka Emily. Bo chyba raczej nie zd膮偶y艂a uciec z tej pokr臋conej imprezy, prawda? Ile ulgi poczu艂, gdy w ko艅cu odnalaz艂 j膮 w sali konferencyjnej, gdzie najwidoczniej musia艂a przysn膮膰 najwidoczniej zm臋czona b膮d藕 znudzona tym ca艂ym cyrkiem. Za艣mia艂 si臋 wi臋c cicho, podszed艂 do niej a nast臋pnie usiad艂 na krze艣le by w ciszy m贸c obserwowa膰 jej 艣pi膮c膮 twarz..
Usu艅-Jeste艣 niesamowita Em - mrukn膮艂 przeczesuj膮c jej jasne pasemko za ucho. Gdy spa艂a wygl膮da艂a jeszcze pi臋kniej a偶 nie m贸g艂 nadziwi膰 si臋 tym widokiem. -Sprawiasz, 偶e nie mog臋 oderwa膰 wzroku od ciebie - wyszepta艂 delikatnie g艂aszcz膮c jej policzek. Nie chcia艂 jej budzi膰 jednak wiedzia艂, 偶e je艣li dalej b臋dzie spa艂a na blacie w tej pozycji, nast臋pnego dnia b臋dzie odczuwa膰 b贸l plec贸w a przecie偶 wystarczaj膮co ju偶 przesz艂a. - Emi, male艅ka pora wstawa膰 - m贸wi艂 p贸艂 szeptem, nie przestaj膮c g艂adzi膰 jej policzka.
Lucas
Patrzy艂a d艂u偶sz膮 chwil臋 na kartk臋, ale koniec ko艅c贸w... zmie艂a j膮 w d艂oni i wsadzi艂a do swojej ma艂ej srebrnej kopert贸wki. Nie chcia艂a si臋 bawi膰 w takie rzeczy, nie chcia艂a o艣miesza膰 innych. Sama nikogo tu nie zna艂a, poza jedn膮 osob膮, innych nie umia艂a rozpozna膰 przez maski, ale.. to nie do ko艅ca by艂 jej klimat. Po co wi臋c przysz艂a? Ba艂a sie nie odpowiedzie膰 na zaproszenie i... czu艂a, 偶e spotka tu pewnego w艂a艣ciciela pewnego specjalnego klubu.
Usu艅Po艂o偶y艂a si臋 jednak zn贸w na 艂awce, i przymkne艂a powieki. Czu艂a si臋 zm臋czona, wci膮偶 os艂abiona i obola艂a. Nie przysne艂a, nie spa艂a, ale gdy do jej uszu dotar艂 d藕wi臋k otwieranych drzwi, nie poruszy艂a si臋. Opu艣ci艂a powieki, udaj膮c 偶e 艣pi, z nadziej膮, 偶e ktokolwiek tu przyszed艂, zostawi j膮 w spokoju i sobie p贸jdzie. Gdy znajomy g艂os si臋 odezwa艂, ca艂a si臋 spi臋艂a. To by艂 Carter i nie ulega艂o to 偶adnym w膮tpliwo艣ciom. Nie zrobi艂a jednak nic, by m贸wi艂 swobodnie, bo... bo zwykle tego nie robi艂. Nosi艂 maski na co dzie艅, a ona nie mia艂a ju偶 si艂 si臋 przebija膰 przez nie. Gdy zatem wyzna艂 kilka s艂贸w za wiele, poczu艂a jak serce zaczyna bi膰 jej szybko. Nie mog艂a si臋 jednak z niczym zdradzi膰, przecie偶 jego s艂owa nic nie zmienia艂y, podj膮艂 decyzj臋, wybra艂 za nich oboje... odci膮艂 j膮. Nie mog艂a nic zmieni膰.
- Mmmm - mrukne艂a tylko, niby to sennie i podpar艂a si臋 d艂oni膮, przewracaj膮c na bok. Spojrza艂a na niego spod p贸艂 przymkni臋tych powiek i wyci膮gne艂a r臋ce do niego, aby j膮 obj膮艂. Chcia艂a si臋 przytuli膰. I teraz bezkarnie udaj膮c zaspan膮, mog艂a udawa膰, 偶e nie do ko艅ca kojarzy fakty i uszczkn膮膰 dla siebie odrobin臋 ciep艂a i czu艂o艣ci, za kt贸rymi t臋skni艂a.
Emily
Niemal zachichota艂 gdy na wp贸艂 zaspana kobieta przysun臋艂a si臋 do niego z ch臋ci膮 obj臋cia go. To by艂o mi艂e i naprawd臋 urocze a on nie mia艂 zamiaru zabrania膰 jej tego.
Usu艅-Chod藕 do mnie skarbie - mrukn膮艂 podnosz膮c si臋 i chwytaj膮c j膮 w swoje obj臋cia. Jedn膮 d艂oni膮 podtrzymywa艂 jej plecy gdy drug膮 da艂 pod kolana unosz膮c j膮 w stylu “panny m艂odej”. -Chyba najwy偶sza pora opu艣ci膰 to przyj臋cie - wyszepta艂 staraj膮c si臋 trzyma膰 jej cia艂o jak najbardziej delikatnie z obawy, 偶e m贸g艂by przypadkiem j膮 uszkodzi膰.
Wci膮偶 wygl膮da艂a na senn膮 gdy wtuli艂a si臋 w jego tors a on niemal zamar艂 gdy czu艂 ciep艂o jakie bi艂o od niej. Nie wiedzia艂 czy by艂o to spowodowane alkoholem, czy innymi substancjami jakie za偶y艂 tej nocy, ale zn贸w poczu艂 to cholerne pragnienie sp臋dzenia z ni膮 kolejnej nocy. Jej blisko艣膰 podnieca艂a go do tego stopnia, 偶e ledwo by艂 w stanie my艣le膰 o czym艣 innym. Wiedzia艂 jednak, 偶e nie mo偶e od niej tego wymaga膰, nie po tym co zrobi艂 i powiedzia艂.
-Odwioz臋 ci臋 do domu, dobrze? - spyta艂 z nadziej膮, 偶e blondynka nie zd膮偶y艂a jeszcze zasn膮膰.
Luc
Emily czasami mia艂a wra偶enie, 偶e Lucas nigdy si臋 do niej nie otworzy. 偶e tak bardzo wierzy, 偶e nie zas艂uguje na co艣 dobrego od innych ludzi, 偶e si臋 odcina i sabotuje w艂asne szanse na szcz臋艣cie. Nie chcia艂a z nim walczy膰, ani si臋 k艂贸ci膰, cho膰 przez jego decyzje r贸wnie偶 i ona odczu艂a strat臋. Zdecydowa艂 za nich oboje, 偶e nie mog膮 si臋 widywa膰, a nawet jej nie pozna艂... To zabola艂o.
Usu艅- Tak... - przyzna艂a cicho, wtulaj膮c si臋 w m臋偶czyzn臋. Je艣li wydanie cz臋艣ci pensji by艂o dla niej rozterk膮 przed przyj臋ciem, to ta chwila na prawd臋 wynagrodzi艂a jej godziny sp臋dzone na szykowaniu si臋 i ka偶dy wydany cent. Szkoda tylko, 偶e tylko tak mog艂a by膰 blisko Luca i tylko tak mog艂a si臋 do niego przytuli膰.
Zawiesi艂a mu r臋ce na karku i przysun臋艂a nos do jego szyi. Pachnia艂 ob艂臋dnie. Mog艂aby teraz rzeczywi艣cie zasn膮膰, a zdecydowanie tym bardziej nie powinna pokazywa膰, 偶e prowadzi艂a malutk膮 gr臋.
- Luc... jeszcze moje buty - doda艂a, nim wyszli z sali. Pod sto艂em na dole le偶a艂y zrzucone srebrne szpilki. By艂y warte fortun臋, nie mog艂a ich straci膰.
Chcia艂a go zapyta膰, czy dobrze si臋 bawi艂. Chcia艂a si臋 dowiedzie膰, jak sp臋dzi艂 ten wiecz贸r. Wola艂a jednak korzysta膰 z chwili i si臋 przytula膰, bo ka偶da szczera i otwarta rozmowa z Carterem ko艅czy艂a si臋 kiepsko. Chyba nie umieli z sob膮 po prostu rozmawia膰.
Emily
Ka偶da chwila w obecno艣ci Emily by艂a dla niego t膮 najcudowniejsz膮 u艣wiadamiaj膮c mu jak wiele znaczy艂a dla niego. Nic wi臋c dziwnego 偶e zadr偶a艂 w momencie gdy poczu艂 ciep艂o jej oddechu na swojej sk贸rze. Ta niepozorna os贸bka potrafi艂a zwyk艂ym ruchem jak i drobnym gestem sprawi膰, 偶e trudno by艂o mu panowa膰 nad w艂asnymi 偶膮dzami a te narasta艂y z ka偶dym kolejnym dotykiem jej cudownej sk贸ry.
Usu艅Jego my艣li szala艂y wok贸艂 jej ust, na kt贸rych tak cholernie chcia艂 z艂o偶y膰 czu艂y poca艂unek, jej sk贸rze, mi臋kkiej i delikatnej niczym jedwab czy oczach mog膮cych zatopi膰 go ca艂kowicie. Te pragnienia z ka偶d膮 sekund膮 narasta艂y, modl膮c si臋 wr臋cz aby w ko艅cu da艂 im upust. Chcia艂 j膮 ca艂owa膰, chcia艂 j膮 zn贸w mie膰 dla siebie, jednak czy aby na pewno mia艂 do tego jeszcze prawo? Czy m贸g艂 sobie pozwoli膰 na t膮 chwil臋 zapomnienia po tym jak ostatnim razem stch贸rzy艂 i uciek艂?
Z jego ust wydoby艂 si臋 cichy 艣miech na uwag臋 o nieszcz臋snych butach. Dopiero teraz dostrzeg艂 jej go艂e stopy u艣wiadamiaj膮c sobie jak bardzo by艂 skupiony na uczuciach jakie w nim budzi艂a. Wzrokiem omi贸t艂 pomieszczenie pr贸buj膮c zlokalizowa膰 jej zgub臋.
Za艣mia艂 si臋 gdy mi艂o艣膰 jego 偶ycia napomkn臋艂a o nieszcz臋snych butach, kt贸re le偶a艂y rozrzucone pod sto艂em. Zmarszczy艂 brwi gdy u艣wiadomi艂 sobie co musia艂by zrobi膰 by je wydoby膰.
-Mam nadziej臋, 偶e zdajesz sobie spraw z tego co musz臋 teraz zrobi膰? - wyszepta艂 z lekkim niezadowoleniem. Przerwanie tego doznania, kt贸re dawa艂o mu mo偶liwo艣膰 trzymania j膮 w ramionach, by艂o niemal nie do zaakceptowania. Nie kiedy po raz pierwszy od dawna m贸g艂 trzyma膰 j膮 przy sobie. - Jeste艣 pewna, 偶e chcesz bym odstawi艂 ci臋 na ziemi臋 i podni贸s艂 je? - spyta艂 z nut膮 nadziei w g艂osie.
Lucas
Wtuli艂a si臋 ufnie i bez skr臋powania w Lucasa. To by艂 taki moment, kiedy oboje mogli bez wyrzut贸w sumienia si臋 na chwil臋 sob膮 cieszy膰. Ona udawa艂a zaspan膮, a on .. mo偶e nawet wiedzia艂, 偶e Emily udaje, ale nie przerwa艂 tego momentu. Tym razem nie uciek艂. By艂 ciep艂y i pi臋knie pachnia艂 i by艂 blisko, a to wi臋cej ni偶 mog艂a sobie wyobrazi膰, 偶e tak potoczy si臋 ten wiecz贸r. Wyczu艂a od niego pewn膮 potrzeb臋 bycia przy niej, po sposobie w jaki j膮 obj膮艂 i jak j膮 do siebie przygarn膮艂. A jego kolejne s艂owa sprawi艂y, 偶e by艂a ju偶 pewna, 偶e chce j膮 blisko siebie ... przynajmniej teraz i w艂a艣nie tak. Przynajmniej na chwil臋.
Usu艅Za艣mia艂a si臋 cicho, s艂ysz膮c nut臋 rozdra偶nienia i niezadowolenia w odpowiedzi. Te buty by艂y cholernie drogie, a ona je lubi艂a, nie chcia艂a rezygnowa膰 i ich tu zostawia膰. Nie nale偶a艂a do elity, aby m贸c kupi膰 sobie kolejn膮 par臋, ale nie chodzi艂o o pieni膮dze a o fakt, 偶e to by艂o jej i ci臋偶ko na to zapracowa艂a. Zadar艂a g艂ow臋 i przesunela nosem po jego szyi, mocniej zaciskaj膮c palce na jego marynarce, gdy wtuli艂a si臋 mocniej.
- Mo偶esz mnie pu艣ci膰 na chwil臋... nie uciekn臋 przecie偶 - zauwa偶y艂a cicho i uchyli艂a powieki, gdy Lucas przesun膮艂 si臋 z powrotem w stron臋 sto艂u. Przesun臋艂a jedn膮 d艂o艅 z jego karku na prz贸d torsu i odchyli艂a si臋, by spojrze膰 mu w oczy. Czu艂a pod palcami jak mocno i r贸wno bije jego serce, a sk贸ra jest ciep艂a, czu艂a to nawet przez ubranie.
Wygl膮da艂 dzi艣 bardzo przystojnie, nie zdziwi艂a by si臋, gdyby jakie艣 inne panie na przyj臋ciu si臋 za nim ogl膮da艂y. Nie mia艂aby r贸wnie偶 prawa by膰 zazdrosna. Usiad艂a na blacie, pozwalaj膮c mu zgarn膮膰 jej szpilki, a gdy zn贸w stan膮艂 prosto, ponownie wyci膮gn臋艂a d艂onie w jego stron臋, aby j膮 obj膮艂. Tym razem jednak pochyli艂a si臋 i poca艂owa艂a go kr贸tko w momencie gdy otoczy艂 j膮 ramionami, tak na pr贸b臋, zaskoczona w艂asn膮 艣mia艂o艣ci膮. Wypi艂a tylko jeden toast... czy tam by艂 na pewno tylko szampan?
- Dzi臋kuj臋 - powiedzia艂a z czu艂ym u艣miechem, zaciskaj膮c wargi, jakby chcia艂a si臋 nauczy膰 zapami臋ta膰 jego smak. Tylko tyle jej zosta艂o.
Emi
Czuj膮膰 jej usta na swoich mia艂 wra偶enie, ze zaraz wr臋cz oszaleje. Tak bardzo brakowa艂o mu tego doznania, smaku tych cudownych ust. Przez kr贸tk膮 chwil臋 toczy艂 wewn臋trzny b贸j, bo z jednej strony pragn膮艂 odwzajemni膰 ten czu艂y gest, gdy z drugiej nie by艂 pewny czy w艂a艣ciwie powinien. C贸偶, alkohol i inne u偶ywki zdecydowanie dzia艂a艂y wbrew jego zdrowemu rozs膮dkowi. Nic wi臋c dziwnego, 偶e jego wci膮偶 rosn膮 podniecenie wzi臋艂o g贸r臋 i po kr贸tkim zamarciu natychmiast wpi艂 si臋 w jej usta z ogromn膮 wr臋cz t臋sknot膮.
Usu艅Pieprzy膰 konsekwencje, pieprzy膰 to co mia艂o nadej艣膰 jutro. Teraz pragn膮艂 jedynie ulgi, kt贸r膮 mog艂a da膰 mu jedynie blondynka. By艂a jego, tylko jego - tak wci膮偶 podpowiada艂 mu spaczony u偶ywkami umys艂, kiedy usta wci膮偶 艂apczywie domaga艂y si臋 jej ust. Jego d艂onie w jednej chwili znalaz艂y si臋 na jej biodrach, delikatnie unosz膮c si臋 w g贸r臋 jej cia艂a by po chwili zsun膮膰 si臋 zn贸w w d贸艂. By艂a idealna i w tym momencie tylko i wy艂膮cznie jego. Ta my艣l jeszcze bardziej go podnieca艂a, pod艣wiadomie zdaj膮c sobie spraw臋 z konsekwencji je艣li kobieta nie da mu jasnego przekazu, 偶e jednak nie ma na to ochoty, w przeciwnym razie by艂 gotowy zrobi膰 z ni膮 to tu i teraz.
Lucas
Zaskoczy艂 j膮. Zaskoczy艂 i to do tego stopnia, 偶e w pierwszej chwili zastyg艂a , lecz trwa艂o to ledwie sekund臋. T臋skni艂a za nim, cho膰 nigdy nie mia艂a okazji ani go dobrze pozna膰, ani przekona膰 si臋, jak to jest z nim by膰. Po prostu... chcia艂a go blisko i cho膰 teraz chodzi艂o o to by go mie膰 na te kilka chwil, bo emocje i 偶膮dze braku g贸r臋, to w szerszym poj臋ciu nie chodzi艂o jej o seks. To nigdy nie chodzi艂o tylko o zbli偶enie i ulg臋, jak膮 daje cia艂u i zmys艂om, w tym wszystkim zawsze Emily chcia艂a czego艣 wi臋cej, czego艣 wa偶niejszego i g艂臋bszego.
Usu艅J臋kne艂a, czuj膮c mocne d艂onie na swoich biodrach, p贸藕niej talii i zn贸w ni偶ej, a w nast臋pnej chwili zacisn臋艂a palce na koszuli Cartera i odda艂a poca艂unek 偶arliwie i mocno. Chcia艂a go. T臋skni艂a za nim. I nie my艣la艂a o konsekwencjach jutra, ani o tym, 偶e w ka偶dej chwili kto艣 mo偶e tu sparowa膰. I pomy艣le膰, 偶e to wszystko przez jej buty!
Unios艂a si臋, prostuj膮c by by膰 jeszcze bli偶ej i oplot艂a jego biodra nogami, przysuwaj膮c si臋 na skraju sto艂u konferencyjnego. Smakowa艂 ob艂臋dnie, mieszanka siebie, alkoholu i papieros贸w i by艂 to cholernie seksowny m臋ski smak i zapach. Mrukn臋艂a co艣 w jego usta i zacisn臋艂a uda na jego biodrach, wsuwaj膮c d艂onie pod marynark臋 bruneta, aby przekona膰 si臋 czy dobrze pami臋ta jak twarde mia艂 mi臋艣nie na brzuchu. Oh. .. tak, pami臋ta艂a doskonale.
E...
By艂 podniecony niemal do granic mo偶liwo艣ci, zw艂aszcza po tym jak jego s艂odka Emi oplot艂a nogi wok贸艂 niego. Uczycie jak jej drobne d艂onie b艂膮dzi艂y jego napi臋te mi臋艣nie by艂o wr臋cz niesamowite do tego stopnia 偶e niemal zamrucza艂, gdy zacz膮艂 schodzi膰 poca艂unkami po zarysie szcz臋ki a偶 do cudownej sk贸ry na jej smuk艂ej szyi. To w艂a艣nie tam zosta艂 chwil臋 d艂u偶ej wr臋cz dra偶ni膮c si臋 z ni膮, kiedy sk艂ada艂 szorstkie poca艂unki na delikatnej sk贸rze. D艂onie, kt贸re po raz kolejny zjecha艂y do jej bioder, tym razem przesun臋艂y si臋 bli偶ej jej po艣ladk贸w, delikatnie zadzieraj膮c materia艂 jej bia艂ej sukni.
Usu艅-Chc臋 ci臋 - szepta艂 mi臋dzy kolejnymi poca艂unkami coraz bardziej daj膮c si臋 ponie艣膰 tym doznaniom. By艂 gotowy, ju偶 od jakiego艣 czasu a zw艂aszcza teraz gdy m贸g艂 jej smakowa膰, dotyka膰, pie艣ci膰. Ka偶dy fragment ich cia艂 wr臋cz krzycza艂o by to zrobili, by dali porwa膰 si臋 tym emocjom nie bacz膮c na jakiekolwiek przeszkody i konsekwencj臋 a on by艂 gotowy by to zrobi膰, pytanie tylko czy jego wybranka r贸wnie偶?
Zdecydowanie zbyt poch艂oni臋ty 偶膮dz膮 Luc
Czuj膮c na sobie jego d艂onie i usta, zadr偶a艂a. Pragnienie aby nie przestawa艂, aby pie艣ci艂, dotyka艂, ca艂owa艂 j膮 nie ust臋powa艂o, a by艂o silniejsze coraz bardziej. Wiedzia艂a, 偶e to nie alkohol ni膮 kieruje, 偶e ona po prostu tego chce i teraz jej umys艂 zamroczy艂y chwil臋 przyjemno艣ci i nie my艣la艂a rozs膮dnie. Nie przejmowa艂a si臋 chwilowo tym, gdzie s膮 i kto ich mo偶e przy艂apa膰, cho膰 mo偶e powinna? Odrzuci艂a gr臋 Plotkary. Teraz dodatkowo zamiast bawi膰 si臋 wed艂ug jej zasad, uciek艂a do sali a gdy znalaz艂 j膮 Luc ju偶 w og贸le nie my艣la艂a o przyj臋ciu.
Usu艅Westchn臋艂a na jego wyznanie niemal zachwycona 偶e w ko艅cu to przyzna艂 i odchyli艂a g艂ow臋 w ty艂, by Carter m贸g艂 swobodnie ca艂owa膰 j膮, a nawet zrobi膰 wi臋cej, co tylko teraz zechce. W tym momencie by艂a jego i na prawd臋 nie mia艂a ochoty na nic innego, ni偶 na to by si臋 podda膰 chwili. Czu艂a jego podniecenie, jej cia艂o odpowiada艂o tym samym i gdy na jej delikatnej sk贸rze sk艂ada艂 kolejne szorstkie poca艂unki, j臋kne艂a cicho, wsuwaj膮c d艂onie w jego ciemne kosmyki.
- Wi臋cej... chce wi臋cej - wyszepta艂a, pochylaj膮c si臋, by odszuka膰 jego usta i zn贸w go nami臋tnie poca艂owa膰. A czuj膮c jego d艂onie na odkrytych udach, gdy podwin膮艂 jej sukni臋, zadr偶a艂a, docieraj膮c po chwili drobnymi i sprytnymi paluszkami do guzik贸w koszuli, kt贸r膮 zacz臋艂a od g贸ry rozpina膰.
Nieprzytomna Emily
Kiedy Emily rozpina艂a guziki jego koszuli on nieustannie obsypywa艂 j膮 kolejnymi poca艂unkami ca艂kowicie zapominaj膮c gdzie w艂a艣ciwie si臋 znajdowali. Jedyne o czym by艂 w stanie my艣le膰, to o jej cudownych d艂oniach musuj膮cych jego sk贸r臋, cudownych smaku jej ust czy oczach zdradzaj膮cych po偶膮danie. Pr贸cz tego nic wi臋cej si臋 dla niego nie liczy艂o.
Usu艅Jego d艂onie wci膮偶 podwija艂y materia艂 jej sukni, a偶 do momentu, gdy ten sko艅czy艂 si臋 ukazuj膮c jej cudown膮 bielizn臋. Zamrucza艂 czuj膮c pod palcami jej delikatn膮 sk贸r臋 o kt贸rej tak wiele razy marzy艂. Nie s膮dzi艂 jednak, 偶e jeszcze kiedy艣 dane mu b臋dzie jej zasmakowa膰.
-Jeste艣 wspania艂a - szepn膮艂 mi臋dzy kolejnymi poca艂unkami nim podni贸s艂 j膮 delikatnie w g贸r臋, d艂o艅mi zsuwaj膮c z niej doln膮 cz臋艣膰 bielizny. Chcia艂 j膮 ca艂膮 tylko dla siebie. Pragn膮艂 kocha膰 si臋 z ni膮 w艂a艣nie tutaj i zdecydowanie teraz kiedy by艂a tak cudownie rozpalona i ch臋tna na niego.
L
Czuj膮c jak d艂onie Lucasa wdar艂y si臋 pod jej sukni臋 i 艣mia艂o odkry艂 jej uda, a偶 w ko艅cu pieszcz膮c rozgrzan膮 sk贸r臋 pozbawi艂 bielizny, zadr偶a艂a. Ch艂odny blat sto艂u nieprzyjemnie ale i pobudzaj膮co kontrastowa艂 z gor膮c膮 sk贸r膮. Rozpi臋艂a mu koszul臋 do ko艅ca, ods艂aniaj膮c szerok膮 pier艣 i mocny tors m臋偶czyzny i gdy obj膮艂 j膮 i uni贸s艂, j臋kne艂a cicho w kolejnym poca艂unku. Mia艂a wra偶enie, 偶e zaraz oszaleje, jej zmys艂y wariowa艂y, ale podobnie jak Carter nie my艣la艂a ju偶 o tym gdzie jest i jak niepoprawnie si臋 zachowuj膮. Nawet nie zamkn臋li drzwi do tej sali do cholery! Ale to nic, to nie mia艂o znaczenia, nie by艂o wa偶ne. Wa偶ny by艂 on i to 偶e go mia艂a teraz dla siebie, cho膰 na chwil臋 i cho膰 przez moment.
Usu艅Przesun臋艂a d艂o艅mi po jego odkrytej sk贸rze, troch臋 mocniej i niecierpliwie naciskaj膮c paznokciami na cia艂o Lucasa. Zostawi艂a po sobie lekko czerwone 艣lady id膮ce w d贸艂 i si臋gn臋艂a do klamry paska, rozpinaj膮c mu spodnie. Wystarczy艂o kilka ruch贸w, a gdy zn贸w j膮 z艂apa艂 i przyci膮gn膮艂 do siebie, oplotla go nogami w pasie, wypychaj膮c biodra gotowa. Dzi艣 nie by艂a sob膮, ca艂a nie艣mia艂o艣膰 wyparowa艂a, a niepewno艣膰 ust膮pi艂a miejsca zdecydowaniu. Si臋gn臋艂a po to, czego chcia艂a, a czego mie膰 nie mog艂a i to na pewno nie znikoma ilo艣膰 alkoholu tak na ni膮 wp艂ywa艂a. Mo偶e to maska, kt贸ra niewiele zakrywa艂a ale pozwala艂a poczu膰 si臋 bezkarnie i bezpiecznie, z艂udnie anonimowo? Ta drobna ozdoba nie utrudnia艂a w rozpoznaniu ani jej, ani bruneta ale chyba stwarza艂a iluzj臋, z kt贸rej korzystali.
Kiedy kolejny raz Emily ca艂owa艂a Lucasa, przez g艂ow臋 przemkn臋艂a jej my艣l, 偶e powinna Plotkarze podzi臋kowa膰 i 偶e to ona dosta艂a prezent od solenizantki
Emi
Moment w kt贸rym w ni膮 wszed艂 by艂 jednym z najlepszych tego wieczoru. Porusza艂 si臋 rytmicznie czuj膮c, jak niewiele brakuje mu by wybuchn膮膰. Przycisn膮艂 j膮 mocniej do siebie chc膮c poczu膰 jej jak najwi臋cej. By艂a jego, tylko jego i nic nie mog艂o zniszczy膰 im tej chwili. Zbyt mocno j膮 pragn膮艂 by w tym momencie przejmowa膰 si臋 czymkolwiek. Chcia艂 by膰 ju偶 tylko z ni膮, tylko przy niej i nie chodzi艂o mu jedynie o seks. By艂a jego anio艂em, najcudowniejszym ze stworze艅, jednak dla niego nieosi膮galna…
Usu艅-Cholera, jeste艣 niesamowita Emi - wymrucza艂 podniecony do granic mo偶liwo艣ci nim po kilku naprawd臋 d艂ugich minutach, sko艅czy艂 w niej. To jak bardzo j膮 pragn膮艂, jak bardzo spe艂niony by艂 tylko przy niej, nie da艂o si臋 w 偶aden spos贸b opisa膰. Ona dzia艂a艂a na niego zupe艂nie inaczej niz ka偶da inna kobieta z kt贸r膮 kiedykolwiek mia艂 okazj臋 by膰. Kocha艂 j膮.
L
J臋kne艂a g艂o艣niej, gdy Lucas znalaz艂 si臋 w niej i zacz膮艂 porusza膰 miarowo. Przytrzyma艂a si臋 jego ramion, zaciskaj膮c palce na pomietej ju偶 marynarce i odchyli艂a plecy w 艂uk, wychodz膮c mu naprzeciw. Ka偶de pchni臋cie bioder, ka偶de jego uderzenie, gdy znajdowa艂 do niej drog臋, wydusza艂o z niej ciche pojekiwania. Coraz p艂ytszy oddech i g艂o艣niejsze westchnienia i pomruki jego i jej rozesz艂y si臋 echem po sali, wype艂niaj膮c ka偶dy zakamarek pomieszczenia. Na te kilka chwil straci艂a poczucie czasu, rzeczywisto艣ci, oddaj膮c si臋 m臋偶czy藕nie i swoim pragnieniom. Zaw艂adn臋艂y ni膮 uczucia, do kt贸rych ani ona, ani Luc si臋 nie przyznawali na g艂os, cho膰 w ka偶dej chwili , gestami zdradzali si臋 z tego, co mi臋dzy nimi iskrzy. Seks by艂 艣wietny, ale gdyby na jego miejscu znalaz艂 si臋 inny m臋偶czyzna nie dosz艂aby jak teraz, z j臋zykiem, chowaj膮c twarz w zag艂臋bieniu jego szyi, dr偶膮c pod nim, na blacie w sali konferencyjnej. Gdyby to by艂 kto艣 inny, nie ca艂owa艂a by tak 偶arliwie ust. Gdyby to by艂 kto艣 inny, nie odda艂aby si臋 tak ch臋tna, tak gotowa, st臋skniona i spragniona dotyku, czu艂o艣ci i spe艂nienia. Wbi艂a paznokcie w jego barki , dochodz膮c i wcale nie my艣la艂a jeszcze o tym, 偶e kto艣 m贸g艂 ich s艂ysze膰, widzie膰, przy艂apa膰. Gdyby to nie by艂 Carter to by si臋 przejmowa艂a. Ba, nie dosz艂oby do tego, co si臋 w艂a艣nie dzia艂o. Bo nie chodzi艂o tylko o seks, ale o niego. Kocha艂a go.
Usu艅Gdy po kilku kolejnych minutach uspokoi艂a nieco oddech, b艂yszcz膮cymi od spe艂nienia oczami spojrza艂a mu w twarz. Zagryz艂a wargi, by nie powiedzie膰 czego艣, co wszystko zepsuje i zn贸w unios艂a si臋, ca艂uj膮c go d艂ugo. D艂ugo i czule, by o niej tak do ko艅ca nie zapomnia艂. Nie chcia艂 jej w swoim 偶yciu, ale mo偶e... mo偶e czasem o niej pomy艣li ciep艂o. Odtr膮ca艂 j膮, wierz膮c 偶e to dla jej dobra, ale jednocze艣nie im obojgu odbiera艂 t臋 dobre chwile kt贸re mogli razem dzieli膰.
- Nie chce aby tak to si臋 ko艅czy艂o Luc - wyszepta艂a w jego usta, muskaj膮c jeszcze suchymi i rozgrzanymi od poca艂unk贸w wargami jego policzek. Mo偶e m贸wi艂a o wieczorze... a mo偶e o nich. M贸g艂 wybra膰, ale mo偶e tym razem nie stch贸rzy. Emi r贸wnie偶 mia艂a swoje granice i Carter m贸g艂by si臋 zdziwi膰, bo mimo wszystko jej cierpliwo艣膰 nie by艂a bezgraniczna. Umia艂a o si臋 IE zadba膰, cho膰 przy nim zdecydowanie opu艣ci艂a garde.
Emily
Nie by艂 w stanie ukry膰 tego ile rado艣ci sprawi艂y mu jej s艂owa. A nawet gdyby chcia艂 to zatuszowa膰 z pewno艣ci膮 zdradzi艂yby go jego w艂asne oczy, ktore w tym momencie b艂yszcza艂y ze szcz臋艣cia. Nie mia艂o znaczenia co konkretnie mia艂a namy艣li, liczy艂o si臋 tylko to, 偶e chcia艂a z nim wci膮偶 by膰 po mimo tego jak wygl膮da艂o ich ostatnie spotkanie. Szczerze ba艂 si臋, 偶e znienawidzi go do tego stopnia by ju偶 nigdy si臋 do niego nie odezwa膰.
Usu艅-Ja r贸wnie偶 Em - mrukn膮艂 tul膮c j膮 do siebie, upajaj膮c si臋 jej s艂odkim zapachem. Chcia艂 by ju偶 na zawsze zosta艂a w jego obj臋ciach, aby m贸g艂 j膮 chroni膰 niezale偶nie od okoliczno艣ci. Wiedzia艂 jednak, ze to pragnienie jest tak bardzo nierealne, 偶e nie jest im pisane 偶adne szcz臋艣liwe zako艅czenie. -Ale wiesz, 偶e to niemo偶liwe… - Wci膮偶 mia艂 wielu wrog贸w, os贸b, kt贸re chcia艂by skrzywdzi膰 jego i osoby mu bliskie. Tak d艂ugo jak b臋dzie trzyma艂 j膮 przy sobie, ona b臋dzie nara偶ona na niebezpiecze艅stwo, jednak z drugiej strony nie potrafi艂 od tak z niej zrezygnowa膰. Zapewne 艂atwiej by by艂o gdyby to ona w ko艅cu odesz艂a, zostawi艂a go i znikn臋艂a bo p贸ki ten stan rzeczy si臋 utrzymuje, on nie by艂 w stanie si臋 od niej uwolni膰…
-Odwioz臋 ci臋 do domu - mrukn膮艂 sk艂adaj膮c delikatny poca艂unek na jej czole. - Chce mie膰 pewno艣膰, 偶e wr贸cisz do domu bezpieczna - doda艂 odsuwaj膮c si臋 od niej by w ko艅cu podnie艣膰 te nieszcz臋sne obuwie, kt贸re wci膮偶 znajdowa艂o si臋 pod sto艂em.
Luc...
Nie by艂a w stanie poj膮膰, co musi si臋 wydarzy膰, aby Luc da艂 jej szans臋. Im. Mia艂a go b艂aga膰? Nie dojdzie do tego. Mi艂a wymusi膰 na nim, aby si臋 na ni膮 otworzy艂. To r贸wnie偶 nie wchodzi艂o w gr臋. Gdy wi臋c powiedzia艂, 偶e niemo偶liwe jest, by byli razem, gdy us艂ysza艂a to kolejny raz, prze艂kne艂a 艣lin臋, wstaj膮c z blatu. Chcia艂 j膮 chroni膰 przed wszystkimi, ale tylko on zadawa艂 jej b贸l.
Usu艅Spu艣ci艂a wzrok, czuj膮c jak ca艂e cia艂o jest wra偶liwe po orgazmie i jak pali j膮 twarz - z wstydu, za偶enowania i 偶alu. By艂a naiwna, g艂upia i 偶a艂osna. Pracowa艂a wiele lat na swoje sukcesy, na swoj膮 si艂臋 i niezale偶no艣膰, a teraz to wszystko si臋 艂ama艂o jak zapa艂ka.
Siegn臋艂a po koronkowe majtki, doprowadzi艂a si臋 do porz膮dku i odebra艂a od Lucasa te pieprzone szpilki, na kt贸re w艂asciwie by艂a teraz z艂a. Nie patrzy艂a na niego, kieruj膮c si臋 do drzwi. Czu艂a na sobie pal膮ce 艣lady po jego d艂oniach, ustach i ca艂ym ciele, a jednocze艣nie w p艂ucach dusi艂 j膮 taki 偶al, poczucie straty i smutek, 偶e zbiera艂o jej si臋 na p艂acz. Czu艂a sie upokorzona. Chcia艂 si臋 z ni膮 pieprzy膰, ale nie by膰. Czemu pozwoli艂a przem贸wi膰 emocjom? Czemu w to brn臋艂a...? Nie odpuszcza艂, by艂 przy niej, cho膰 wci膮偶 trzyma艂 ja na dystans... Gubi艂a si臋 w tym i czu艂a, 偶e si臋 miota, by艂o to m臋cz膮ce.
Wysz艂a razem z nim bez s艂owa, kieruj膮c si臋 na zewn膮trz z spuszczon膮 g艂ow膮. Ten wiecz贸r i to przyj臋cie... to by艂o straszne.
Emi
Widz膮c ten b贸l w jej oczach, z艂o艣膰 w zachowaniu poczu艂 si臋 jak sko艅czony idiota. Przecie偶 do cholery j膮 kocha艂 wi臋c dlaczego wci膮偶 sprawia艂 jej b贸l? Dlaczego nie by艂 w stanie przyzna膰 si臋, 偶e wszystko co robi艂, co mia艂o j膮 chroni膰 tak naprawd臋 sprawia艂o im obu b贸l? Zacz膮艂 sie zastanawia膰 czy jego decyzje na pewno by艂y prawid艂owe, czy robi艂 dobrze? Skoro nie by艂 w stanie uwolni膰 si臋 od niej, skoro ta tajemnicza si艂a wci膮偶 sprawia艂a, ze brn膮艂 w t膮 zawi艂膮 relacje chocia偶 doskonale zdawa艂 sobie spraw臋 z konsekwencji, to dlaczego to robi艂?
Usu艅-Czekaj - westchn膮艂 艂api膮c j膮 za r臋k臋 nim opu艣cili pomieszczenie. Szczerze nie mia艂 poj臋cia co w艂a艣ciwie chcia艂 powiedzie膰, nieustannie bij膮c si臋 z w艂asnymi my艣lami. - Emi ja.. - czy powinien to m贸wi膰? Czy powinien jednak wyzna膰 jej prawd臋 i pozwoli膰 by to ona zdecydowa艂a co z ni膮 zrobi? Ale je艣li wybierze jego czy b臋dzie w stanie chroni膰 j膮 wystarczaj膮co dobrze? Westchn膮艂 odnajduj膮c w sobie resztki odwagi jaka mu jeszcze pozosta艂a. - Cholera jasna! - warkn膮艂 czuj膮c si臋 jak sko艅czony debil, kt贸ry nawet nie potrafi wyzna膰 dziewczynie swoich uczu膰. - Nie chc臋 ci臋 straci膰, ale jednocze艣nie boj臋 si臋, 偶e przy mnie nie b臋dziesz szcz臋艣liwa. My艣l, 偶e mo偶emy by膰 razem a ty pewnego dnia zostawisz mnie bo stwierdzisz ze nie zas艂uguj臋 na ciebie jest wr臋cz nie do zniesienia - w jego oczach wida膰 by艂o autentyczny strach przed tym iz po raz kolejny zostanie odrzucony, ze da jej na tacy swoje serce a ona zmia偶d偶y je tak samo jak by艂o to w przypadku Tatiany. - Nie znios臋 tego drugi raz, ale nie potrafi臋 r贸wnie偶 odpu艣ci膰 sobie ciebie… Kurwa ma膰! Kocham ci臋! - wykrzycza艂 to chyba po raz pierwszy od tamtego dnia, od dnia w kt贸rym zosta艂 tak dotkliwie zraniony przez pierwsza mi艂o艣膰. Nie chcia艂 tego, lecz te s艂owa w przyp艂ywie impulsu same wyrwa艂y si臋 z jego ust i nie da艂o si臋 ju偶 ich cofn膮膰….
ca艂kowicie zagubiony w uczuciach Luc
Unios艂a brwi zaskoczona, gdy chwyci艂 j膮 i obr贸ci艂 w swoj膮 stron臋. Nie s膮dzi艂a, 偶e maj膮 sobie jeszcze co艣 do powiedzenia, nie po tym, co oznajmi艂 chwil臋 temu. Da艂 jej do zrozumienia, 偶e nadaje si臋 tylko jak dziwka, do zaliczenia, wi臋c... wi臋c o czym chcia艂 rozmawia膰?
Usu艅Zacisn臋艂a palce na trzymanych butach i torebce i z cichym westchnieniem opar艂a si臋 o drzwi.
- Luc... - chcia艂a go powstrzyma膰, gdy tylko zacz膮艂 m贸wi膰, bo nie mia艂a ju偶 dzisiaj si艂 s艂ucha膰 dziwnych i niejasnych dla niej t艂umacze艅. Nie chcia艂 jej, to w porz膮dku, niech tylko przy tym b臋dzie trwa艂, a nie miesza jej w g艂owie. M贸g艂 jej powiedzie膰 raz, 偶e nie mog膮 by膰 razem i tyle, ona nie mia艂a problem贸w z zrozumieniem jego s艂贸w. Potrzebowa艂a tylko, aby by艂 konsekwentny i sam si臋 trzyma艂 swoich decyzji. Ale potem poczu艂a, jak serce zaczyna bi膰 jej szybciej z ka偶dym s艂owem tego dziwnego wyznania. Dziwnego, bo Luc z g贸ry skaza艂 ich na pora偶k臋, a j膮 oceni艂 jak swoj膮 by艂膮, przypisuj膮c jej cech Tatiany.
Zagryz艂a wargi i drgne艂a wystraszona gdy przekln膮艂 pierwszy raz. Widzia艂a, 偶e si臋 miota, a potem gdy podni贸s艂 g艂os, skuli艂a ramiona i... oniemia艂a. Opar艂a sie mocniej o 艣ciane, czuj膮c, 偶e nogi zaraz odm贸wi膮 jej pos艂usze艅stwa i patrzy艂a na niego szeroko otwartymi oczami. Powiedzia艂 to. Powiedzia艂 to! Wykrzycza艂 jej to na urodzinach Plotkary a j膮 zatka艂o.
Jej spojrzenie zmi臋k艂o, ona ca艂a wydawa艂a si臋 teraz bardziej tkliwa i ma艂a, troch臋 wystraszona, na pewno rozczulona. Zagryz艂a mocniej wargi, szukaj膮c odpowiednich s艂贸w. Rozlu藕ni艂a cia艂o, trzymane buty i torebka spad艂y g艂o艣no na pod艂oge, a Emily wspie艂a si臋 na palce i zarzuci艂a Lucasowi ramiona na szyje, przyciagaj膮c go do siebie.
- Jestem Emily, a nie Tatiana - oznajmi艂a, patrz膮c mu w oczy. - I te偶 ciebie kocham, wi臋c nie znios臋 je艣li znowu mnie odepchniesz, Carter - doda艂a cicho, zduszonym g艂osem i znowu go poca艂owa艂a.
Ba艂 si臋 odrzucenia. Broni艂 si臋, uznaj膮c, 偶e kolejny zwi膮zek sko艅czy si臋 jak poprzedni... Nie dawa艂 jej szansy, ale nie rozumia艂, 偶e nie by艂a jego by艂膮 i sama r贸wnie偶 wiele przesz艂a. Jednak teraz skoro wyzna艂 jej co czuje... to mo偶e jednak maj膮 szans臋 cho膰 spr贸bowa膰. Czy spr贸bowanie nie jest warte przekonania si臋, ryzyka, co mog膮 razem mie膰? Emily p贸艂 偶ycia ucieka艂a i chowa艂a si臋, a teraz... c贸偶, teraz chcia艂a zaryzykowa膰.
Emi <3
W pomieszczeniu nagle zabrzmia艂a dobrze im znana melodia. — Zakochani! Och, jak ja lubi臋 takie historie! — G艂os zachichota艂. — Wiem, 偶e my艣licie, 偶e jestem okropn膮 osob膮... C贸偶, i tak w zasadzie to macie racj臋. Ale nie zawsze robi臋 rzeczy, kt贸re mog膮 wam zaszkodzi膰. Poza tym lubi臋 sprawia膰 prezenty... — W pokoju konferencyjnym nagle zgas艂o 艣wiat艂o. — Wi臋c b臋d臋 musia艂a was st膮d niestety wyprosi膰... Zapraszam na pi臋tnaste pi臋tro do apartamentu numer 501 na... kolacj臋. I upojn膮 noc. Ale to akurat zale偶y tylko od was.
Usu艅Zapraszam do w膮tku "Room 501 I'll take you to the candy shop... W膭TEK PRYWATNY"!
Zupe艂nie nie spodziewa艂 si臋, 偶e wyznanie tych uczu膰, kt贸re ju偶 od d艂u偶szego czasu ci膮偶y艂y mu na sercu, sprawi mu ogromn膮 ulg臋. Fakt, 偶e za jego decyzja w g艂贸wnej mierze sta艂a ch臋膰 ochrony kobiety, ale kry艂 si臋 za tym r贸wnie偶 ten cholerny strach przed ponownym zranieniem, kt贸ry tak uporczywie dusi艂 w sobie. Teraz kiedy prawda w ko艅cu ujrza艂a 艣wiat艂o dnia nie pozosta艂o mu nic innego jak czeka膰 na reakcj臋 ukochanej, kt贸ra niemal natychmiastowo rzuci艂a si臋 w jego obj臋cia wyznaj膮c, 偶e r贸wnie偶 go kocha.
Usu艅-Emily ja… - chcia艂 co艣 powiedzie膰, jednak jego wypowied藕 zosta艂a ca艂kowicie przerwana przez komunikat jaki w艂a艣nie pop艂yn膮艂 z g艂o艣nik贸w.
Cholera, ta to ma wyczucie - pomysla艂 mocniej obejmuj膮c ukochan膮, gotowy broni膰 ja w razie jakiejkolwiek potrzeby w ko艅cu po ostatnim jej komunikacie zosta艂 zamkni臋ty na balkonie a on musia艂 radzi膰 sobie z wariatk膮, kt贸ra niemal przypomina艂a mu jedna z by艂ych partnerek…
-Jako艣 ci臋偶ko mi uwierzy膰, 偶e nasza solenizantka chce dla nas teraz jak najlepiej - za艣mia艂 si臋 szczerze rozbawiony ca艂ym tym przedstawieniem ze strony Plotkary. -Zwlaszcza po tym jak zamoni臋艂a mnie na tych cholernym balkonie z opentan膮 ma艂olat膮, kt贸ra by艂a gotowa wydrapa膰 mi oczy tylko dlatego 偶e nie pozwoli艂em jej skaka膰 z balkonu - westchn膮艂 na samo wspomnienie twych niedawnych wydarze艅 po kt贸rych na jego r臋kach wci膮偶 znajdowa艂y si臋 艣lady jej ostrych szpon贸w. - Ale o tym opowiem ci p贸藕niej - mrukn膮艂 sk艂adaj膮c poca艂unek na jej s艂odkich ustach. -Wi臋c jak? Idziemy zobaczy膰 co takiego przygotowa艂a dla nas Plotkara? - spyta艂 i u艣miechn膮艂 si臋 gdy blondynka kiwn臋艂a twierdz膮co g艂ow膮. Wida膰 i ja ta nag艂a propozycja ze strony solenizantki r贸wnie偶 intrygowa艂a. - W takim razie chod藕my - doda艂 ponownie bior膮c ja w ramiona w stylu panny m艂odej i ruszy艂 z ni膮 w kierunku windy ca艂kowicie olewaj膮c ewentualne spojrzenia pozosta艂ych.
Szcz臋艣liwy Luc
No na prawd臋... tego co si臋 tu dzi艣 dzia艂o nie mog艂aby nigdy przewidzie膰. Co艣 ciep艂ego, gor膮cego wr臋cz rozp艂ywa艂o si臋 w jej piersi, cho膰 g艂os Plotkary sprawi艂, 偶e po plecach przebieg艂 jej dreszcz. Sk膮d ona wiedzia艂a...? Czy by艂y tu kamery? Emily zacz臋艂a si臋 rozgl膮da膰, troch臋 wystraszona i spi臋ta, ale gdy zn贸w Lucas wzi膮艂 j膮 na r臋ce, z艂apa艂a si臋 go mocno, wydaj膮c z siebie zaskoczony pisk i przytrzyma艂a. Za艣mia艂a zaraz kr贸tko, bo mimo wszystko taka spontaniczno艣膰 by艂a wyzwalaj膮ca, szczeg贸lnie po tym co sobie wyznali szczerze chwil臋 temu.
Usu艅- Przeciez mog臋 i艣膰 ... - mrukn臋艂a speszona, pewniej zaciskaj膮c palce na jego ubraniu, a tak偶e swoich butach i torebce i gdy Carter nic sobie nie robi艂 z tego, 偶e pe艂no tu wp艂ywowych ludzi, a po prostu wyszed艂 nios膮c j膮 przed sob膮 , schowa艂a twarz w jego szyi.
Sp艂on臋艂a rumie艅cem wstydu i za偶enowania, bo gdyby byli tu jacy艣 jej klienci i j膮 rozpoznali.... mamma mia to by by艂a afera! Pewnie ci co ja znaki z widzenia i tak j膮 rozpoznaj膮, ale gdy Luc tak o swobodnie z ni膮 przemaszerowa艂 sal臋, czu艂a 偶e s膮 wystawieni na widok wszystkich a ona... c贸偶 nie przywyk艂a do takiej uwagi. Ale taka pozycja da艂a jej jeszcze chwil臋, by nacieszy膰 si臋 Lucasem i wykorzysta艂a to unosz膮c podbr贸dek i najpierw nosem przesuwaj膮c po ciep艂ej sk贸rze jego szyi, a potem ca艂uj膮c lekko. Nie my艣la艂a o tym 偶e powinni st膮d i艣膰 i 偶e mo偶e niekoniecznie rozs膮dnie by艂o korzysta膰 z propozycji Plotkary, ale czego mia艂aby si臋 obawia膰?
Emily
Balcony Oh, Romeo, Romeo, wherefore art thou Romeo?
OdpowiedzUsu艅
Usu艅Dopiero po paru minutach, podczas kt贸rych mia艂a okazj臋 nieco och艂on膮膰 po ten ca艂ej akcji z Maxem w roli g艂贸wnej oraz przyjrze膰 si臋 indywidulanym reakcjom reszty zgromadzenia, Farrah zacz臋艂a u艣wiadamia膰 sobie z ca艂膮 moc膮, i偶 pomys艂 pozostania na kilku metrach kwadratowych sam na sam z czw贸rk膮 nawalonych oraz na膰panych m臋偶czyzn, w kt贸rych 偶y艂ach w dodatku nadal do艣膰 mocno buzowa艂a adrenalina mo偶e okaza膰 si臋 dla niej wr臋cz karygodny w skutkach.
- Przysi臋gam, 偶e je艣li ta sorci猫re wpadnie w ko艅cu w moje r臋ce, to wyl膮duje na ostrym dy偶urze za ten sw贸j pojebany pomys艂 zamkni臋cia tych przekl臋tych drzwi. – Rzuci艂a ledwie dos艂yszalnie mimo wypowiedzianych chwil臋 wcze艣niej s艂贸w.
W tym konkretnym momencie by艂a ju偶 nawet sk艂onna zrozumie膰 wcze艣niejsz膮 reakcj臋 Azjaty, cho膰 za jej osobistymi przekle艅stwami czai艂 si臋 raczej zwyczajny strach o w艂asn膮 sk贸r臋 ni偶 oczywista z艂o艣膰 spowodowana zniewoleniem. Podobnie jak wcze艣niej wi臋kszo艣膰 jej przymusowych towarzyszy podesz艂a powoli do barierki, usi艂uj膮c oszacowa膰 jakie dok艂adnie szkody na zdrowiu mog艂aby ponie艣膰, gdyby faktycznie postanowi艂a spr贸bowa膰 j膮 przeskoczy膰. C贸偶, z pewno艣ci膮 o wiele mniejsze ni偶 te, z kt贸rymi musia艂aby si臋 niemal na sto procent liczy膰, gdyby zgodnie z regu艂ami narzuconymi autorytarnie przez Plotkar臋 zdecydowa艂a si臋 tu pozosta膰, bo mocno nadwyr臋偶ony ostatnimi wydarzeniami oraz szokuj膮cymi informacjami, kt贸re jak do tej pory zdo艂a艂a zgromadzi膰 na temat swojej familii instynkt samozachowawczy dziewczyny przedstawia艂 jej coraz gorsze scenariusze dalszego rozwoju wydarze艅. Doszed艂szy do tego wr臋cz przera偶aj膮co wniosku, szybko 艣ci膮gn臋艂a pantofle oraz zr臋cznie odczepi艂a z艂ote klamry przetrzymuj膮ce tren jej sukni, po czym zwyczajnie cisn臋艂a oba przedmioty na pod艂og臋, kompletnie nie przejmuj膮c si臋 coraz bardziej zszokowanymi spojrzeniami owych d偶entelmen贸w, z kt贸rymi przysz艂o jej aktualnie obcowa膰. Dotar艂a ju偶 do takiego stanu, w kt贸rym niezbyt przejmowa艂a si臋 opini膮 innych ludzi, a ju偶 zw艂aszcza, gdy byli oni dla niej praktycznie obcy.
- 呕ycz臋 Panom dobrej zabawy. – Za艣mia艂a si臋 jeszcze, zaciskaj膮c d艂onie na ch艂odnym metalu balustrady z zamiarem rozpocz臋cia downscramblingu.
Farrah
Usu艅Widok do艣膰 szalonego u艣miechu jakim obdarowa艂 go Lucas niemal natychmiast po tym, gdy wyci膮gn膮艂 na wierzch paczk臋 z dragami, proponuj膮c wsp贸lny relaks, wywo艂a艂 u Maxa cichy chichot. Och, jak偶e cz臋sto widywa艂 ju偶 takie reakcje u swoich klient贸w, z cz臋艣ci膮 kt贸rych w dodatku wi膮za艂y go naprawd臋 pojebane relacje. Normalnie a偶 偶a艂owa艂, 偶e tak dawno temu niemal odpu艣ci艂 sobie handlowanie na ternie zdecydowanej wi臋kszo艣ci miast USA zbyt obawiaj膮c si臋 kolejnego nakrycia przez gliny z wydzia艂u antynarkotykowego oraz zwi膮zanej z tym nast臋pnej odsiadki. Niemal automatycznie przeliczy艂 w g艂owie jak wiele forsy straci艂 prawdopodobnie przez t膮 jednorazow膮 wpadk臋 sprzed kilku lat i a偶 zakl膮艂 szpetnie po hiszpa艅sku. Wypuszczenie z r膮k takiej kupy 艂atwego szmalu dos艂ownie nie chcia艂o pomie艣ci膰 mu si臋 w g艂owie. C贸偶, mo偶e najwy偶szy czas zacz膮膰 ryzykowa膰 ponownie przynajmniej na obszarze Nowego Jorku ? Ostatecznie i tak wci膮偶 mia艂 tu kilku sta艂ych ch臋tnych, kt贸rym do艣膰 regularnie upycha艂 to i owo, wi臋c czy naprawd臋 zmieni艂oby to tak du偶o jak to do tej pory uwa偶a艂 ? Niestety nie by艂a to najlepsza chwila, ani miejsce na podnoszenie tak powa偶nych dylemat贸w moralnych.
- Chyba powinienem Ci臋 najpierw ostrzec, 偶e to niezwyk艂a trawka tylko czysta meta. – O艣wiadczy艂 tak jakby zdobycie tak mocnych proch贸w nale偶a艂o do tego samego rz臋du zada艅, co zabicie muchy. – W wielkim skr贸cie wci膮gasz to na w艂asne ryzyko, bo obawiam si臋, 偶e nie mam przy sobie strzykawki z adrenalin膮. – Podsumowa艂, podchodz膮c do niewielkiego stolika, pod kt贸rym jeszcze niedawno sta艂a skrzynka z alkoholem i wysypuj膮c na jego blat niewielk膮 ilo艣膰 bia艂ego proszku. Nast臋pnie przesun膮艂 cenny woreczek na sam 艣rodek blatu. – Zapraszam do… - Nim zd膮偶y艂 w og贸le doko艅czy膰 zdanie, uwaga wszystkich zebranych zosta艂a rozproszona przez niespodziewane zachowanie Farrah, kt贸rej wypity wcze艣niej szampan chyba troch臋 za mocno uderzy艂 do g艂owy. A mo偶e ona zwyczajnie ba艂a si臋 pozosta膰 tu z nimi sam na sam ? Jakiekolwiek nie by艂oby pod艂o偶e jej wyra藕nej ch臋ci ucieczki z balkonu, on z ca艂膮 pewno艣ci膮 nie zamierza艂 jej w tym przeszkadza膰. Opar艂 si臋 jedynie o najbli偶sz膮 艣cian臋 i krzy偶uj膮c r臋ce na piersi przygl膮da艂 si臋 uwa偶nie jej ruchom.
- Bon voyage. – Rzuci艂 tylko z ledwie wyczuwaln膮 nutk膮 podziwu w g艂osie.
Max
Ponownie dobieg艂 ich uszu komunikat Plotkary: — Halo, halo, moja droga! Jeszcze nigdy nie idziesz! Poza tym, moim ma艂ym okiem widz臋, 偶e od ziemi dziel膮 ci臋 a偶 trzy pi臋tra. Miewasz my艣li samob贸jcze? Mo偶e to ju偶 czas na terapi臋... — G艂os Plotkary kolejny raz si臋 roze艣mia艂. — Je艣li chcecie st膮d wyj艣膰, polecam od razu zabra膰 si臋 do 艣wi臋towania! Przyda wam si臋 pusta butelka szampana... poniewa偶 drzwi otworz膮 si臋, je艣li na tym balkonie dojdzie do poca艂unku. Nami臋tnego. Cmok-cmok!
Usu艅Roze艣mia艂 si臋 pod nosem, unosz膮c k膮cik ust na uwag臋 Jacksona, po czym przebieg艂 wzrokiem po pozosta艂ych towarzyszach. Widz膮c strzykawk臋, od razu pomy艣la艂 o ci臋偶kich narkotykach. Dawanie w 偶y艂臋 to zdecydowanie nie by艂y jego klimaty, ale wzruszy艂 ramionami, bo kim by艂, by ocenia膰 to, jak wolny czas sp臋dzaj膮 inni ludzie — sam nie by艂 pod tym wzgl臋dem wzorem grzecznego anio艂ka. Przeszed艂 w stron臋 balustrady i odebra艂 od Jacksona butelk臋, przelotnie obdarzaj膮c go u艣miechem, kt贸ry m贸wi艂 mniej wi臋cej co艣 w stylu “mam do艣膰 wszystkiego, bo偶e, zabierz mnie st膮d”. Musia艂 jednak przyzna膰 — cho膰 oczywi艣cie nie zrobi艂by tego na g艂os, by nie dotar艂o to do uszu szanownej P — podziwia艂 rozmach i skrupulatnie przemy艣lane atrakcje, jakimi ich dzisiaj raczy艂a. G艂ow臋 mia艂a pe艂n膮 dobrych i tragicznych w skutkach pomys艂贸w.
Usu艅— Za wysoko, by skaka膰 i nie po艂ama膰 sobie kolan — powiedzia艂 g艂o艣no, ogl膮daj膮c si臋 w ty艂 na pozosta艂膮 tr贸jk臋 go艣ci. — Wydaje mi si臋, 偶e jeste艣my zwyczajnie skazani na swoje towarzystwo, dop贸ki ta zo艂za nie uzna inaczej.
Odwr贸ci艂 si臋 i opar艂 ramieniem o balustrad臋, zwracaj膮c si臋 w stron臋 Jacksona. Ju偶 otworzy艂 usta, by si臋 odezwa膰, ale przerwa艂y mu dwie rzeczy — dziewczyna, kt贸ra w艂a艣nie wdrapywa艂a si臋 obok nich na barierk臋, a potem komunikat Plotkary, kt贸ry zdawa艂 si臋 uruchomi膰 wszystkich na ich miejscach. Je艣li jeszcze chwil臋 temu nie m贸g艂 odm贸wi膰 jej sprytu, tak teraz posy艂a艂 jej w my艣lach najbardziej finezyjne 偶yczenia 艣mierci, na jakie umia艂 si臋 zdoby膰.
— To s膮 ku-urwa jakie-e艣 ja-ja — za艣piewa艂 melodyjnie, cho膰 jego twarz definitywnie nie wyra偶a艂a rado艣ci.
Przebieg艂 wzrokiem po zebranych, ale nie dlatego, by zobaczy膰 ich reakcj臋. Roztrz膮sa艂, kogo poca艂owa膰.
M贸wi膮c o skakaniu mia艂 wra偶enie, 偶e jest to raczej oczywisty 偶art z jego strony i nikt nie we藕mie go na powa偶nie. Myli艂 si臋 jednak, kiedy dostrzeg艂 szykuj膮c膮 si臋 do opuszczenia ich ma艂ego zgromadzenia, m艂odej kobiety. Po niej chyba najmniej spodziewa艂 si臋 tego typu akcji wi臋c nim zd膮偶y艂 w jakikolwiek spos贸b zareagowa膰, min臋艂o kilka sekund podczas kt贸rych niedawno poznana Lean by艂a ju偶 jedn膮 nog膮 poza balustrad膮.
Usu艅-Cholera jasna! - wyda艂 z siebie lekko przera偶ony g艂os naprawd臋 obawiaj膮c si臋, 偶e nie uda mu si臋 zareagowa膰 na czas. Na szcz臋艣cie w por臋 chwyci膰 t臋 szalon膮 dziewoje w pasie a nast臋pnie podnie艣膰 na tyle by odsun膮膰 od barierki. Zdecydowanie zadanie to nie nale偶a艂o do 艂atwych bo 贸w niewiasta z ca艂ych si艂 trzyma艂a si臋 uporczywie barierki wierzgaj膮c na wszystkie strony. Sk膮d do cholery mia艂a w sobie takie pok艂ady si艂y?
Kolejny komunikat plotkary sprawi艂, 偶e dziewczyna na moment straci艂a czujno艣膰, kt贸r膮 Carter od razu wykorzysta艂 odrywaj膮c j膮 od przekl臋tej por臋dzy. Bior膮c pod uwag臋 jej zachowanie by艂 niemal pewny, 偶e teraz rzuci si臋 na niego z pazurami zarzucaj膮c wtr膮canie si臋 w jej sprawy.Szczerze mia艂 to gdzie艣. Nie m贸g艂 pozwoli膰 przecie偶 tej “uroczej” damie na pewn膮 艣mier膰 tylko dlatego, 偶e nieznana im persona pragn臋艂a kolejnego skandalu.
-Uspok贸j si臋 wreszcie! - warkn膮艂 czuj膮c pocz膮tek irytacji jej zachowaniem. - Naprawd臋 tak bardzo pragniesz teraz umrze膰? - westchn膮艂 wpatruj膮c si臋 w twarze pozosta艂ych towarzysz. Komunikat jasno m贸wi, 偶e wyj艣cie zapewni im tylko nami臋tny poca艂unek jednak nie jest okre艣lone kto ma to wykona膰. Zastanawia艂 si臋 wi臋c kt贸ry z nich oka偶e si臋 na tyle szalony by zgodzi膰 si臋 na co艣 tak absurdalnego, ale po chwili sam u艣wiadomi艂 sobie co艣 bardzo okropnego.
-Emily - mrukn膮艂 ledwo s艂yszalne gdy zda艂 sobie spraw臋, 偶e zosta艂a ona zupe艂nie sama na sali. Co je艣li plotkara dorwa艂a r贸wnie偶 j膮? Ta 艣wiadomo艣膰 sprawi艂a, 偶e poczu艂 z艂o艣膰. Nikt nie mia艂 prawa jej tyka膰 bo by艂a jego i tylko jego. - Dobra Panowie - powiedzia艂 z pe艂n膮 powag膮 gdy odsun膮艂 wci膮偶 w艣ciek艂膮 Lean w bok, jakby przesta艂a mie膰 jakiekolwiek znaczenie. - Pewne jest, 偶e nie ma sensu anga偶owa膰 w to tej osy - tu wskaza艂 na jedyn膮 kobiet臋 w ich towarzystwie. - Chyba, 偶e kto艣 pragnie zosta膰 trwale okaleczonym - doda艂 samemu pokazuj膮c kilka zadrapa艅 na nadgarstkach kt贸re powsta艂y dos艂ownie chwil臋 temu.- Dlatego zostajemy tylko my. Tak wi臋c kt贸ry odwa偶ny pokaza膰 naszej solenizantce prawdziwie nami臋tny poca艂unek? Po艣wi臋c臋 si臋 nawet jako pierwszy ochotnik tego wa偶nego zadania by tylko w ko艅cu opu艣ci膰 ten przekl臋ty balkon - u艣miechn膮艂 si臋 szeroko bo mimo wszystko ca艂a ta sytuacja niezwykle mocno go bawi艂a.
Lucas
Jackson obserwowa艂 co te偶 wyprawia si臋 na tym nieszcz臋snym balkonie zachodz膮c w g艂ow臋 dlaczego ten cyrk musia艂 pa艣膰 na nich. Sam nie by艂 艣wi臋ty, wci膮ga艂 r贸偶ne g贸wno, ale by艂 daleki od dawania sobie w 偶y艂臋, a tym bardziej w takim miejscu gdzie byli wystawieni jak na z艂otym talerzu. Ignorowa艂 ca艂e to dziwne towarzystwo, kt贸re raz skaka艂o sobie do garde艂, a innym razem pr贸bowa艂o skoczy膰, ale z barierki. Chcia艂 pogada膰 z Seojunem, a wysz艂o jak zawsze.
Usu艅— Lepiej niech ta zo艂za si臋 modli 偶eby nie spotka膰 si臋 ze mn膮 w cztery oczy. — odpar艂 kr臋c膮c g艂ow膮. Jednak pomijaj膮c ca艂膮 szczer膮 niech臋膰, kt贸r膮 odczuwa艂 wzgl臋dem tej osoby, jej pomys艂y zdawa艂y si臋 nie mie膰 ko艅ca, a ka偶dy kolejny by艂 coraz bardziej idiotyczny od poprzedniego.
Poci膮gn膮艂 kolejny 艂yk r贸偶owego szampana tak naprawd臋 czekaj膮c na kolejny ruch Plotkary. I nie musieli d艂ugo czeka膰. Uni贸s艂 brwi do g贸ry s艂ysz膮c pomys艂 o nami臋tnym poca艂unku. Parskn膮艂 艣miechem przesuwaj膮c szybko spojrzeniem po zebranych stwierdzaj膮c, 偶e nie mia艂 ochoty zbli偶a膰 si臋 do 偶adnego z nich.
— Jaja to ma艂o powiedziane. — Mogli tu siedzie膰 i czeka膰, ale tak naprawd臋 mia艂 ochot臋 wyrwa膰 si臋 z balkonu i nie da膰 tej j臋dzy chorej satysfakcji z trzymania ich w potrzasku.
— Zapomnij. — wskaza艂 na m臋偶czyzn臋, kt贸ry zaoferowa艂 si臋 jako partnera do wspomnianego poca艂unku. — Pr臋dzej si臋 zrzygam ni偶 to zrobi臋. — dopowiedzia艂 taksuj膮c go niech臋tnym wzrokiem. By艂a tu jedna dziewczyna, kt贸ra mog艂a zrobi膰 to ze swoim towarzystwem, ale nieee… widzia艂 jej niezadowolon膮 min臋 i spojrzenie. Ta sama dziewczyna, kt贸ra chwil臋 temu balansowa艂a na barierce jak jaka艣 wariatka. Nie, to na pewno si臋 nie uda. Skrzy偶owa艂 r臋ce na piersi analizuj膮c jak bardzo si臋 zb艂a藕ni w skali od jeden do dziesi臋膰 sugeruj膮c, 偶e jest w stanie to zrobi膰, by drzwi od balkonu si臋 otworzy艂y. I jego odrobin臋 otumaniona alkoholem i tabletkami g艂owa podsuwa艂a mu obraz w艣ciek艂ej twarzy Octavii.
Nagle na jego twarzy wykwit艂 szeroki u艣miech.
— Seojun. Jak bardzo Tay i sam wiesz kto wkurwi膮 si臋 jak to zrobimy? — zagadn膮艂 z przekor膮. Czy to nie brzmia艂o jak plan idealny? W jego g艂owie nawet bardzo, bardziej ni偶 bardzo. Poza tym znali si臋 nie od dzi艣 je艣li ju偶 by艂 zmuszony do takich krety艅skich zagrywek to wola艂 z nim ni偶 z reszt膮 tych ludzi.
Jackson
Powiedzie膰, 偶e kolejny komunikat Plotkary mocno wkurwi艂 Farrah, to by艂o zdecydowanie za ma艂o. Us艂yszawszy o nami臋tnym poca艂unku maj膮cym stanowi膰 zap艂at臋 za mo偶liwo艣膰 wydostania si臋 z tego przekl臋tego wi臋zienia, dziewczyna dos艂ownie zap艂on臋艂a ze w艣ciek艂o艣ci. Zanim jednak zd膮偶y艂a cho膰by spr贸bowa膰 zsun膮膰 si臋 po barierce, by raz na zawsze udowodni膰 tej popieprzonej solenizantce, 偶e na tym 艣wiecie istnieje przynajmniej jedna osoba, kt贸ra w 偶adnym wypadku nie zamierza sugerowa膰 si臋 jej s艂owami, poczu艂a jak czyje艣 mocne r臋ce zaciskaj膮 si臋 niespodziewanie na jej pasie. Niech to szlag, czy偶by kt贸ry艣 z tych po tysi膮ckro膰 przekl臋tych facet贸w naprawd臋 mia艂 zamiar zmusi膰 j膮 do czego艣 tak poni偶aj膮cego ?! Dobre sobie, chyba rzeczywi艣cie pr臋dzej zginie ni偶 mu na to pozwoli.
Usu艅- Spierdalaj od mnie z tymi 艂apskami ! – Warkn臋艂a, kompletnie nie zwa偶aj膮c na to, 偶e Lucas, bo to w艂a艣nie on sta艂 za tym wszystkim, z pewno艣ci膮 znacznie g贸ruje nad ni膮 si艂膮. Ostatecznie wygl膮da艂a przy nim niemal jak szmaciana lalka. Tyle, 偶e ona w przeciwie艅stwie do tej kuk艂y mog艂a spr贸bowa膰 si臋 broni膰 przed t膮 bezczeln膮 napa艣ci膮 z jego strony. I rzecz jasna nie mia艂a najmniejszego zamiaru z tego tak 艂atwo rezygnowa膰. Nie po w ko艅cu za dzieciaka tak cz臋sto bi艂a si臋 z kuzynami, by teraz pozwoli膰 mu na bezkarne wtr膮canie si臋 w jej osobiste porachunki z t膮 pojeban膮 harpi膮. – Ty 艂ajdaku odstaw mnie natychmiast z powrotem, bo przysi臋gam, 偶e nie do偶yjesz nast臋pnego dnia. – Wygra偶a艂a mu, mieszaj膮c przy tym j臋zyk francuski z angielskim. – Zreszt膮 dok艂adnie tak samo jak ta pierdolona hipokrytka P ! – Dorzuci艂a jeszcze, przypominaj膮c sobie nagle kto tak naprawd臋 by艂 prowodyrem tego ca艂ego pokr臋conego zaj艣cia. – Ty zawszony posra艅cu, czy nikt Ci臋 nie uczy艂, 偶e w cudze sprawy si臋 nie wtr膮ca ?! – Fukn臋艂a, gdy wreszcie poczu艂a ch艂贸d posadzki pod stopami. – Gdyby nie Ty, by艂abym ju偶 dawno na ziemi ! – O艣wiadczy艂a, gdy kaza艂 si臋 jej uspokoi膰.
Jasne, doskonale wiedzia艂a, 偶e raczej przegi臋艂a, ale przecie偶 nie mog艂a si臋 do tego przyzna膰 na g艂os, nieprawda偶 ? Przynajmniej nie teraz, gdy wszyscy panowie zgodnie uznali, 偶e rzeczywi艣cie b臋dzie sk艂onna pos艂a膰 ich prosto do piekielnych otch艂ani, je艣li tylko kt贸ry艣 z nich zechce tkn膮膰 j膮 cho膰by ma艂ym palcem. Swoj膮 drog膮, nawet nie pami臋ta艂a, by ktokolwiek wcze艣niej wyprowadzi艂 j膮 a偶 tak niesamowicie z r贸wnowagi.
A ca艂kiem nied艂ugo mia艂o by膰 przecie偶 jeszcze gorzej. Tak si臋 bowiem dziwnie z艂o偶y艂o, 偶e kiedy po wzgl臋dnym och艂oni臋ciu Lean zamaszystymi krokami przemierza艂a odleg艂o艣膰 dziel膮c膮 j膮 od porzuconych uprzednio rzeczy, tu偶 za swoimi plecami us艂ysza艂a charakterystyczny d藕wi臋k 艣wiadcz膮cy o tym, 偶e jaki艣 metalowy przedmiot przed chwil膮 uderzy艂 o kafelki. Instynktownie obr贸ci艂a si臋 w jego stron臋, pewna, 偶e to tylko kolejny 偶art kt贸rego艣 z ch艂opak贸w, maj膮cy za zadanie sprawdzi膰 jak bardzo jest na nich wszystkich wkurzona. Ku jej niesamowitemu zaskoczeniu zamiast ujrze膰 tam jak膮艣 kulk臋, puszk臋, czy cho膰by breloczek, spostrzeg艂a, 偶e odg艂os ten wyda艂o co艣 zupe艂nie innego.
- Nie, no kurwa, nie wierz臋 ! – Sykn臋艂a, szybko pochylaj膮c si臋 w stron臋 owego tajemniczego akcesorium. – Rick, jak mog艂e艣 mi co艣 takiego zrobi膰... – Nie pr贸bowa艂a ju偶 ani chwili d艂u偶ej powstrzymywa膰 艂ez autentycznego wzburzenia. – Ale koniec z tym, przysi臋gam. – Dr偶膮cymi palcami podnios艂a pods艂uch z ziemi, po czym nie zwa偶aj膮c na zdziwione miny swoich przymusowych towarzyszy, skierowa艂a si臋 prosto do skrzynki z alkoholem z zamiarem utopienia w nim tego monstrum stanowi膮cego jeden z wielu dowod贸w na to cz臋艣ci膮 jak bardzo niecodziennej rodziny by艂a ona sama.
Farrah (kt贸ra ju偶 nawet nie wie na kogo ma si臋 w艂a艣ciwie wkurza膰)
Lucas patrzy艂a na kobiet臋 niczym na istn膮 wariatk臋. Co z nia do cholery by艂o nie tak? Czy w dzieci艅stwie waln臋艂a si臋 za mocno w g艂ow臋 czy co? I mimo, 偶e ca艂a sytuacja wci膮偶 go bawi艂a to samo zachowanie kobiety w obecnej sytuacji wydawa艂o mu si臋 irracjonalne. Zdziwi艂a si臋 jednak gdy dostrzeg艂 ma艂e metalowe urz膮dzenie, kt贸re doskonale rozpozna艂 jako pods艂uch na widok kt贸rego Lean wpad艂a w istn膮 furi臋. Nie dziwi艂 si臋 jej w ko艅cu sam r贸wnie偶 nie by艂by zadowolony gdyby odkry艂, 偶e jest pods艂uchiwany.
Usu艅-Co jest z tob膮 nie tak? - spyta艂 w ostatnim momencie 艂api膮c dziewczyn臋, jednocze艣nie po raz kolejny nara偶aj膮c si臋 na jej gniew. -Opanuj si臋 na lito艣膰 bosk膮 - mrukn膮艂 czuj膮c ponownie jej ostre paznokcie na swojej sk贸rze. By艂a waleczna i niesamowicie uparta przez co w jakim艣 stopniu przypomina艂a mu jedn膮 z swoich by艂ych partnerek, chocia偶 tamta zdecydowanie by艂a o wiele bardziej szalona. -Do cholery dawaj to! -warkn膮艂 wci膮偶 si艂uj膮c si臋 z tym istnym demonem. Chwil臋 zaj臋艂o mu nim odzyska艂 pods艂uch a nast臋pnie puszczaj膮c wci膮偶 w艣ciek艂膮 Lean podszed艂 do barierki wyrzucaj膮c urz膮dzenie najdalej jak tylko by艂 w stanie rzuci膰. -A teraz zamknij si臋 w ko艅cu i daj nam mo偶liwo艣膰 ogarni臋cia tej powalonej sytuacji - odpar艂 stanowczym tonem, mierz膮c j膮 wzrokiem z obawy, 偶e ta zaraz rzuci si臋 wprost na niego.
Lucas >.<
Prawd臋 powiedziawszy z sekundy na sekund臋 mia艂a ju偶 tego wszystkiego coraz bardziej do艣膰. I to dos艂ownie. Okropnych k艂amstw jakich niemal przez ca艂e swoje dotychczasowe 偶ycie musia艂a wys艂uchiwa膰 z ust wujostwa, w艂asnego brata za to, 偶e poszed艂 艣ladami ich ojca, przez co sko艅czy艂 z poder偶ni臋tym gard艂em, zdecydowanej wi臋kszo艣膰 re偶yser贸w oraz stylist贸w, kt贸rzy widzieli w niej jedynie kolejn膮 kopalni臋 pieni臋dzy i najwidoczniej my艣leli, 偶e tego nie zauwa偶a, Plotkary za to jak bardzo pojebane pomys艂y przychodzi艂y jej do g艂owy, Lucasa za to, 偶e ca艂y czas gra艂 rol臋 jej pieprzonego Anio艂a Str贸偶a, szanownego kuzynka za ten ca艂y przekl臋ty pods艂uch i przede wszystkim siebie samej za to, 偶e tak d艂ugo dawa艂a si臋 wykorzystywa膰 temu ca艂emu towarzystwu. Ba, by艂a nawet pewna, 偶e gdyby przypadkiem zosta艂a teraz sama, mog艂aby rzeczywi艣cie pr贸bowa膰 ze sob膮 sko艅czy膰. Zapewne w艂a艣nie te uczucia sta艂y za tym, 偶e z tak膮 furi膮 wbija艂a obecnie paznokcie i ok艂ada艂a pi臋艣ciami bogu ducha winnego Cartera. W jego obecno艣ci nie mog艂a wy艂adowa膰 si臋 na sobie, bo a偶 nazbyt zdawa艂a sobie spraw臋, 偶e za nic by jej na to nie pozwoli艂, wi臋c wy偶ywa艂a si臋 na nim. Bo po prostu czystym przypadkiem znalaz艂 si臋 najbli偶ej. Z ca艂膮 pewno艣ci膮 nie spodziewa艂a si臋 jedynie, 偶e za tym, i偶 z艂apa艂 j膮 po raz drugi w tak kr贸tkim okresie czasu sta艂a r贸wnie偶 ch臋膰 zniszczenia tego jak偶e upadlaj膮cego urz膮dzenia jakim tu偶 przed wyj艣ciem z domu najwidoczniej musia艂 obdarzy膰 j膮 Richard. Kiedy po kolejnej kr贸tkiej szarpaninie szatyn w ko艅cu wyrwa艂 jej je z r臋ki, przez kr贸tk膮, lecz jak dla niej ju偶 i tak zdecydowanie zbyt d艂ug膮, chwil臋 my艣la艂a, 偶e i on zechce wykorzysta膰 je do w艂asnych niecnych cel贸w. Jak偶e okrutnie si臋 myli艂a !
Usu艅- Czy Ty… - Zacz臋艂a, lecz g艂os szybko utkwi艂 jej g艂臋boko w gardle, powoduj膮c, 偶e natychmiast obla艂a si臋 krwistym rumie艅cem wstydu. Czuj膮c, 偶e lada moment najprawdopodobniej rozp艂acze si臋 niczym ma艂e dziecko, w akcie desperacji przypad艂a do m臋偶czyzny i skry艂a twarz w jego koszuli, nie chc膮c, by kt贸rykolwiek z pozosta艂ych facet贸w zdawa艂 sobie spraw臋, 偶e w艂a艣nie pozwoli艂a sobie na co艣 a偶 tak poni偶aj膮cego jak wyra藕ne okazanie s艂abo艣ci w gronie zupe艂nie obcych sobie ludzi.
Farrah
Zgodnie z wcze艣niejszymi przewidywaniami Maxa, pierwszy g艂upek, kt贸ry postanowi艂 pozbawi膰 dziewczyny mo偶liwo艣ci cho膰by podj臋cia pr贸by ucieczki z tego pieprzonego wi臋zienia, podj膮艂 si臋 wyj膮tkowo trudnego zadania. Jak zwykle w tego typu sytuacjach w z pozoru kruche cia艂o pi臋knej damy w opa艂ach wst膮pi艂y nagle si艂y, kt贸rych m贸g艂by jej pozazdro艣ci膰 niejeden m臋偶czyzna. A gdy doda膰 do tego przekle艅stwa jakie ciska艂a prosto w twarz Lucasa, gdy wreszcie oderwa艂 j膮 od barierki… Czysta poezja gatunku. On sam, gdyby znajdowa艂 si臋 na jego miejscu, wkroczy艂by do akcji dopiero wtedy, gdy uparta pannica chwyci艂aby si臋 tego czego艣, po czym najwidoczniej zamierza艂a wcze艣niej zej艣膰. Zdobyte do tej pory do艣wiadczenie podpowiada艂o mu bowiem, 偶e zwykle ludzie nieco uspakajaj膮 si臋 po tym, gdy faktycznie znajduj膮 si臋 za barierk膮, u艣wiadamiaj膮c sobie nagle, 偶e jedno potkni臋cie starczy, by w najlepszym razie wyl膮dowali na OIOM-ie. A wtedy ch臋tnie przyjmuj膮 wyci膮gni臋t膮 d艂o艅 ka偶dego, kto tylko b臋dzie w pobli偶u. Ale skoro facet zamierza艂 si臋 a偶 tak niepotrzebnie nara偶a膰… C贸偶, droga wolna. By艂 w ko艅cu doros艂y, wi臋c je艣li o niego chodzi, m贸g艂 robi膰 dos艂ownie wszystko, co tylko mu si臋 tam koleba艂o w tym durnowatym 艂bie.
Usu艅- Niez艂a zawodniczka. – Rzuci艂 tylko, gdy brunetka ponownie stan臋艂a na posadzce z min膮 w艣ciek艂ego demona.
On r贸wnie偶 ani nie na膰pa艂 si臋, ani nie schla艂 jeszcze wystarczaj膮co, by cho膰by marzy膰 o jej tkni臋ciu za cen臋 faktycznego wyrwania si臋 z tej ca艂ej matni. Nawet je艣li na to wielokrotnie nie wygl膮da艂o, 偶ycie by艂o mu jeszcze nazbyt mi艂e, by powa偶y膰 si臋 na co艣 tak ryzykownego. Ju偶 szybciej rzuci艂by si臋 do ca艂owania kt贸rego艣 ze swoich m臋skich towarzyszy, co zreszt膮 nie zdarzy艂oby mu si臋 po raz pierwszy. I zapewne te偶 nie ostatni, bior膮c pod uwag臋 jego preferencje seksualne. Tyle, 偶e i na to by艂 jeszcze troch臋 za ma艂o wstawiony. A zreszt膮 z kontekstu rozmowy prowadzonej przez Azjat贸w do艣膰 jasno wynika艂o, 偶e raczej i tak nie b臋dzie zmuszony tego robi膰.
Niestety rozwi膮zane tego coraz bardziej pal膮cego problemu mia艂o sobie chyba jeszcze troch臋 zaczeka膰, poniewa偶 nagle na posadzk臋 wypad艂o a偶 za dobrze znane Riverze urz膮dzenie. Zanim w og贸le zd膮偶y艂 rozwa偶y膰, czy ta damulka rzeczywi艣cie nie艣wiadomie przemyci艂a im tu pods艂uch, czy te偶 w ko艅cu zadzia艂a艂y na niego za偶yte wcze艣niej prochy, sprawiaj膮c, 偶e zacz膮艂 mie膰 ju偶 dziwaczne omamy wzrokowe, na terenie ich aktualnego przymusowego lokum wybuch艂a druga szarpanina. I to po raz kolejny pomi臋dzy t膮 sam膮 par膮.
- Mo偶e tak zamiast ci膮gle skaka膰 sobie do oczu, wreszcie by艣cie si臋 poca艂owali na zgod臋 ? – Za艣mia艂 si臋, szczerze ubawiony ca艂膮 t膮 niecodzienn膮 sytuacj膮. – Jakby nie patrz膮c znacznie u艂atwi艂oby to nam wszystkim 偶ycie. – Doda艂 zaczepnie, a偶 siadaj膮c na pod艂odze w obawie, 偶e lada moment i tak si臋 na niej wyl膮duje z powodu nadmiaru uciechy zmieszanego z ledwie widocznym niedowierzaniem. – A nie, zapomnia艂em. Nasz szanowny Rycerz w Bia艂ej Zbroi woli najwidoczniej stale ratowa膰 z opresji jak偶e waleczne m艂ode wampirzyce. – Jasne, wiedzia艂, 偶e w艂a艣nie znowu sobie grabi, lecz wszystkie te substancje, kt贸re wprowadza艂 do swojego organizmu przez ostatnie kilka godzin w po艂膮czeniu z jego zwyk艂ym charakterem sprawi艂y, 偶e nie potrafi艂 si臋 ju偶 zamkn膮膰.
Max
M贸g艂 spodziewa膰 si臋 wiele, 偶e rzuci si臋 na niego z pazurami, 偶e zbeszta艂 go obrzucaj膮c najgorszymi obelgami, jakimi obsypywa艂a go ju偶 wcze艣niej, 偶e strzeli focha i stanie w k膮cie ca艂kowicie obra偶ona na ca艂y 艣wiat posy艂aj膮c im tylko w艣ciek艂e spojrzenia. Zupe艂nie nie spodziewa艂 si臋, 偶e ta wr臋cz szalona kobieta zrobi co艣 tak wr臋cz absurdalnego jak przylgni臋cie do niego, tym samym chowaj膮c przed wszystkimi twarz. Zamar艂 nie do ko艅ca wiedz膮c jak w tej sytuacji powinien zareagowa膰, jednak kiedy us艂ysza艂 ciche poci膮gni臋cie nosem, zorientowa艂 si臋, 偶e nie chcia艂a by kto艣 z nich widzia艂 jak p艂acze. Westchn膮艂 wi臋c jedn膮 d艂oni膮 g艂adz膮c delikatnie jej plecy gdy druga g艂adzi艂 w艂osy. Nie mia艂 serca by zostawi膰 j膮 bez 偶adnego wsparcia gdy by艂a zdecydowanie w z艂ym stanie.
Usu艅-Zamknij si臋 - warkn膮艂 w stron臋 rozbawionego Maxa posy艂aj膮c mu z艂owrogie spojrzenie. Czy ten idiota naprawd臋 nie wiedzia艂 kiedy powinien spasowa膰? A mo偶e naprawd臋 potrzebowa艂 by kto艣 w ko艅cu wybi艂 mu kilka z臋b贸w? - Wy tam - zwr贸ci艂 si臋 do dw贸jki towarzyszy, kt贸rzy wymieniali z sob膮 spojrzenia. - Poca艂ujcie si臋 w ko艅cu, zanim kt贸ry艣 z nas sko艅czy z obita twarz膮 - mrukn膮艂 rzucaj膮c szybkie spojrzenie w stron臋 wci膮偶 rozbawionego meksykanina.
Lucas
Tym razem to Seojun spogl膮da艂 na rozgrywaj膮ca si臋 scen臋 przed nim z rozbawieniem wymalowanym na twarzy. Mniej wi臋cej gdzie艣 przy ko艅cu wyskok贸w dziewcz臋cia, zerkn膮艂 na Jacksona, pokazuj膮c jednocze艣nie w jej stron臋 kciukiem i szepn膮艂 ledwo s艂yszalnie:
Usu艅— A to ze mnie si臋 tak nabijali艣cie, jak si臋 wkurwi艂em — zachichota艂.
Dalej t艂uk艂a mu si臋 po g艂owie propozycja Jacksona. Czy Sunghoon si臋 faktycznie zdenerwuje, gdy si臋 dowie, 偶e kogo艣 poca艂owa艂? Wygl膮da艂 na kompletnie niewzruszonego jego obecno艣ci膮 z Ari na balu, wi臋c czy to cokolwiek mog艂oby zmieni膰 w jego zachowaniu? Zreszt膮, wygl膮da艂o na to, 偶e bawi艂 si臋 przednio ze swoj膮 g艂upi膮 blondyneczk膮 i reszt膮 ich jebanego stolika. Ale je艣li istnia艂a cho膰 najmniejsza szansa, 偶e go to w jaki艣 spos贸b wzruszy, warto by艂o ryzykowa膰… Potem wr贸ci jak grzeczny narzeczony do Ari, przeprosi j膮 i wszystko znowu b臋dzie takie, jakie powinno by膰.
Tak, to by艂 doskona艂y plan.
— Robi si臋! — krzykn膮艂 w stronie Lucasa, a potem nie czekaj膮c, zbli偶y艂 do Jacksona i…
I zwyczajnie w 艣wiecie go poca艂owa艂. Czu艂 jak ch艂opak zamiera pod jego dotykiem w trakcie, dlatego nie m贸g艂 si臋 powstrzyma膰 i roze艣mia艂 mu si臋 w usta, jednocze艣nie twardym u艣ciskiem trzymaj膮c go za 偶uchw臋, by zniweczy膰 jakiekolwiek jego plany ucieczki. Drugi raz si臋 nie b臋d膮 po艣wi臋ca膰!
— Czy ja widz臋 na twojej twarzy rumieniec? — zapyta艂 przekornie, po czym wybuchn膮艂 g艂o艣nym 艣miechem i w ko艅cu odsun膮艂 si臋 do Howarda. Nie by艂 pewien, czy ch艂opak si臋 roze艣mieje, da mu po mordzie, czy zacznie rzyga膰. R贸偶nie mog艂o by膰.
W tym samym momencie zamek w drzwiach szczekn膮艂, a one same otworzy艂y si臋, uwalniaj膮c ich w ko艅cu z balkonu. Seojun upi艂 jeszcze jednego 艂yka szampana, a potem odstawi艂 butelk臋 na kamienn膮 balustrad臋 i odpali艂 ostatniego papierosa. Zamierza艂 go jednak wypali膰 w 艣rodku, wystawiaj膮c co najwy偶ej sam膮 g艂ow臋 na zewn膮trz.
M脫WI艁AM ZE NAS WYCI膭GN臉 <3
Chyba jaka艣 cz臋艣膰 jego umys艂u dalej si臋 tego nie spodziewa艂a, ale w duchu dzi臋kowa艂, 偶e Seojun uwin膮艂 si臋 ze wszystkim bardzo szybko, a prawdopodobnie gdyby nie jego d艂o艅 to szybko by si臋 odsun膮艂. I tak po wszystkim naci膮gn膮艂 mankiet marynarki na d艂o艅 i wytar艂 ni膮 teatralnie usta. Dalej wychodzi艂 z za艂o偶enia, 偶e lepiej tak ni偶 z kt贸rym艣 z tych dziwnych os贸b, z kt贸rymi tu utkn臋li, a kt贸rych imion dalej nie zna艂.
Usu艅— Spierdalaj Kim. — odpyskowa艂 na wzmiank臋 o rumie艅cu, 艣miej膮c si臋 z ch艂opaka. Przecie偶 sam si臋 na to zgodzi艂, sam podsun膮艂 ten irracjonalny pomys艂, wi臋c nie mia艂 zamiaru ok艂ada膰 kumpla pi臋艣ciami. By艂 pod wp艂ywem rozlu藕niaj膮cych tabletek i alkoholu, kt贸rego nie szcz臋dzi艂 wi臋c ca艂e to zaj艣cie szczerze go bawi艂o. No i nie m贸g艂 si臋 doczeka膰 miny g艂贸wnych zainteresowanych, gdy rzuci g艂upi komentarz na temat wydarze艅 na balkonie.
— Przynajmniej warto by艂o. — stwierdzi艂, gdy drzwi zn贸w by艂y otwarte, a oni mogli bez przeszk贸d wr贸ci膰 do 艣rodka. Momentalnie znalaz艂 si臋 po drugiej stronie progu, nie chc膮c ryzykowa膰 kolejnym posiedzeniem na balkonie. — Mo偶e p贸jd臋 wymieni膰 si臋 do艣wiadczeniami z twoim Romeo? Albo mam poudawa膰 twojego ch艂opaka na boku? Chocia偶 wkurwiona Ari mnie przera偶a, ale czego nie robi si臋 dla przyjaci贸艂. — doda艂 艣ciszaj膮c nieco g艂os, by reszta towarzystwa nie mog艂a s艂ysze膰 o czym m贸wi. W jego g艂osie pobrzmiewa艂o rozbawienie, oczywi艣cie 偶e nie m贸wi艂 tego na powa偶nie, a wszystko co si臋 dzia艂o by艂o raptem g艂upi膮 zabaw膮. Nie pierwsz膮 i nie ostatni膮 w ich 偶yciu. Poza tym czu艂 chor膮 satysfakcj臋 na sam膮 my艣l o widoku pewnych twarzy gotuj膮cych si臋 ze z艂o艣ci. W tej chwili za艂膮czy艂 mu si臋 tryb dobrej zabawy, a nic nie sprawia艂o mu tyle frajdy co wkurwianie niekt贸rych jednostek, kt贸re by艂y obecne na przyj臋ciu. By艂 r贸wnie偶 ciekawy jakie atrakcje wymy艣li艂a Plotkara dla reszty towarzystwa, kt贸re ju偶 wcze艣niej rozpierzch艂o si臋 po ca艂ym hotelu.
R贸wnie偶 zdecydowa艂 si臋 na zapalenie jeszcze jednego papierosa, ale tym razem sta艂 w bezpiecznej granicy wn臋trza budynku.
Jackson
Mi臋艣nie Cartera rozlu藕ni艂y si臋 w momencie gdy us艂ysza艂 brzd臋k otwieranych drzwi. Wci膮偶 trzyma艂 w ramionach zap艂akan膮 kobiet臋 i szczerze nie mia艂 poj臋cia co w艂a艣ciwie mia艂 z ni膮 teraz zrobi膰. Martwi艂 si臋 o Emily, ale jednocze艣nie nie chcia艂 zostawia膰 Lean w tak op艂akanym stanie. Musia艂 co艣 wymy艣li膰, pytanie tylko co?
Usu艅-Hej, jak si臋 czujesz? - spyta艂 wci膮偶 g艂adz膮c j膮 po w艂osach bo naprawd臋 nie mia艂 pomys艂u co zrobi膰. Nie m贸g艂 przecie偶 od tak jej zostawi膰 samej. - Powinna艣 wr贸ci膰 i odpocz膮膰 - mrukn膮艂 wyci膮gaj膮c z kieszeni telefon i wybieraj膮c odpowiedni numer. - m贸j przyjaciel odwiezie ci臋 bezpiecznie do domu - doda艂 po czym wymieni艂 kilka s艂贸w z osob膮 po drugiej stronie aparatu. - Podjedzie za pi臋膰 minut a do tego czasu zaczekajmy w 艣rodku - pos艂a艂 jej delikatny u艣miech naprawd臋 martwi膮c si臋 o jej obecny stan. Bo czy na pewno dobrym pomys艂em b臋dzie zostawienie jej teraz zupe艂nie samej? Nie by艂 tego do ko艅ca pewny, ale jakie inne wyj艣cie obecnie mia艂?
Ruszy艂, wci膮偶 trzymaj膮c ma艂olat臋 blisko siebie, rzucaj膮c jedynie szybkie “dobra robota” w stron臋 Azjaty i jego kolegi, nim skierowa艂 si臋 w stron臋 ich stolika.
Lucas
Seojun nie wiedzia艂, czy to poca艂unek, czy to tabletki w ko艅cu zacz臋艂y dzia艂a膰, ale ca艂a w艣ciek艂o艣膰, kt贸ra jeszcze przed chwil膮 tak okrutnie nim szarpa艂a, ulotni艂a si臋 jak za dotkni臋ciem magicznej r贸偶d偶ki. Gdy kiwa艂 Lucasowi g艂ow膮, na jego twarzy go艣ci艂 ju偶 z powrotem lekki, lekko zadziorny u艣miech.
Usu艅— Dobra — mrukn膮艂 w ko艅cu i rzuci艂 niedopa艂ek na balkon. Nie zamierza艂 ju偶 postawi膰 tam nogi, w obawie, 偶e zaraz znowu ich tam zamkn膮. — Id臋 znale藕膰 t臋 moj膮 wariatk臋, gdziekolwiek teraz jest. Je艣li po drodze spotkamy Gabe’a, mo偶emy si臋 pokusi膰 o drobn膮 zabaw臋. — Uni贸s艂 brwi sugestywnie i roze艣mia艂 si臋.
By艂a niemal pewna, 偶e gdyby nie uspakajaj膮ca obecno艣膰 Lucasa u boku, natychmiast rzuci艂aby si臋 z pi臋艣ciami na wyra藕nie ubawionego diabe艂 jeden wie czym Maxa. Serio ? Czy偶by postrzega艂 ca艂膮 t膮 po tysi膮ckro膰 pojeban膮 sytuacj臋 za swego rodzaju nowatorsk膮 grotesk臋 rozgrywaj膮c膮 si臋 tu偶 na jego oczach ? Je艣li tak, mia艂a szczer膮 nadziej臋, 偶e jego obecny stan jest spowodowany w g艂贸wnej mierze przez r贸偶nej ma艣ci substancje, kt贸re niemal stale wprowadza艂 do swojego organizmu. W przeciwnym wypadku mog艂a jedynie mocno wsp贸艂czu膰 wszystkim osobom, kt贸re m臋czy艂y si臋 z tym wariatem na co dzie艅. G艂upek, nawet nie zdawa艂 sobie sprawy za swojego ogromnego szcz臋艣cia. A to mia艂o si臋 za chwil臋 powi臋kszy膰 jeszcze bardziej za spraw膮 tak bardzo wyczekiwanego chyba przez wszystkich poca艂unku Azjat贸w. Ostatecznie to jemu w艂a艣nie ju偶 za moment mieli zawdzi臋cza膰 odzyskanie wolno艣ci.
Usu艅Farrah
Jedyn膮 reakcj膮 Maxa na wyra藕n膮 gro藕b臋 czaj膮c膮 si臋 zar贸wno w s艂owach, jaki i tonie g艂osu oraz gestach Cartera by艂o wzniesienie oczu do sufitu oraz ostentacyjne wzruszenie ramionami. Przecie偶 i tak nie rzuci艂by si臋 na niego z pi臋艣ciami przynajmniej dop贸ki wczepia艂a si臋 w niego ta dziwaczna dziewucha, nieprawda偶 ? M贸g艂 wi臋c spokojnie za艂o偶y膰, 偶e spos贸b, kt贸ry wybra艂, by cho膰 troch臋 poradzi膰 sobie z napi臋ciem zwi膮zanym z przymusowym zamkni臋ciem na jednym terenie z band膮 zupe艂nie obcych sobie ludzi, by艂 tym najbardziej odpowiednim. Ostatecznie, gdyby skorzysta艂 z opcji alternatywnej, kt贸ra od jakiego艣 czasu ko艂ata艂a mu si臋 po g艂owie, musia艂by wyci膮gn膮膰 na st贸艂 pewne asy, kt贸rych pokazanie 艣wiatu mog艂oby si臋 dla niego do艣膰 艂atwo tragicznie sko艅czy膰. Zw艂aszcza, gdyby ta ca艂a psychiczna solenizantka zechcia艂a p贸藕niej rozpowiedzie膰 o jego niecodziennych umiej臋tno艣ciach ca艂emu 艣wiatu. Nie wszyscy przecie偶 musieli zdawa膰 sobie spraw臋 ze zdolno艣ci, kt贸rych naby艂 jeszcze, gdy jako dzieciak szwenda艂 si臋 samotnie po meksyka艅skich ulicach. Na co jak na co, ale na tak soczyste newsy dotycz膮ce jego osoby Plotkara nie mog艂a liczy膰 z ca艂膮 pewno艣ci膮. Po prostu nie i basta.
Usu艅W艂a艣nie to spostrze偶enie sta艂o za tym, 偶e zdecydowa艂 si臋 opu艣ci膰 ta ca艂膮 pokr臋cona imprez臋 szybciej ni偶 to sobie wcze艣niej zaplanowa艂. Czu艂 bowiem pod艣wiadomie, 偶e kolejny taki wyskok z jej strony, a on sam kompletnie straci nad sob膮 panowanie. A wtedy P trafi na jego prywatn膮 list臋 os贸b do jak najszybszego uprz膮tni臋cia.
Max
Nie wiedzia艂, o co wcze艣niej chodzi艂o na balkonie. Nie by艂 tym te偶 zainteresowany. Jedyne co si臋 dla niego liczy艂o, to szansa postawienia na nim swoich n贸g, odpalenia skr臋ta w po艂owie wype艂nionego zio艂em, a w po艂owie tytoniem - dla zachowania klasy, oczywi艣cie. I zdrowego rozs膮dku, kt贸rego brakowa艂o nie tylko Plotkarze, ale i obecnym go艣ciom. Nawet nie m贸g艂 mie膰 pretensji - gdyby wydarzenia przebieg艂y cho膰by odrobin臋 inaczej, by艂by najwi臋kszym fanem wszystkiego, co mia艂o miejsce. Ale los najwidoczniej postanowi艂 go pokara膰 za podjudzanie ognia, kiedy nie by艂 idealnie na celowniku. A nawet, je艣li drink, ca艂e zaj艣cie na parkiecie, nie by艂o stricte z nim zwi膮zane, idealnie dobija艂o jego resztki dobrego samopoczucia.
Usu艅Wi臋kszo艣膰 zgromadzonego wcze艣niej grona zd膮偶y艂a si臋 wykruszy膰, za co r贸wnie偶 by艂 wdzi臋czny. Ju偶 samo doj艣cie na balkon by艂o wystarczaj膮co upokarzaj膮ce, kiedy musia艂 przeciska膰 si臋 przez t艂um w przemokni臋tej marynarce, z charakterystyczn膮 woni膮 alkoholu, jak i likieru, kt贸ry znajdowa艂 si臋 w drinku. A skoro by艂o ich mniej, istnia艂a r贸wnie偶 mniejsza szansa, 偶e kto艣 zapragnie go podpyta膰, czemu sko艅czy艂 tak, a nie inaczej.
Wyci膮gn膮艂 skr臋ta z ma艂ej kieszonki, dzi臋kuj膮c sile wy偶szej za to, 偶e wyszed艂 bez szwanku z wcze艣niejszego przypadku, tak jak trzymana w spodniach zapalniczka, kt贸r膮 musia艂 jedynie lekko wytrze膰 o garnitur, aby usun膮膰 kilka osadzonych kropelek. Kiedy tylko opar艂 plecy o 艣cian臋 przy wej艣ciu na balkon, zaci膮gn膮艂 si臋 dymem z odpalonego blanta i pozwoli艂 sobie na lekkie przymkni臋cie oczu, aby odzyska膰 spok贸j, kt贸ry tak skutecznie ulotni艂 si臋 przy niepoj臋tym zaj艣ciu przy stoliku, a lepki materia艂, przyklejaj膮cy si臋 do jego klatki piersiowej i ramienia, nieustannie o nim przypomina艂.
Namgi
Nagle na balkon wysz艂a kelnerka i poda艂a ch艂opakowi czerwon膮 kopert臋, nie m贸wi膮c przy tym ani s艂owa, a potem wycofa艂a si臋 do 艣rodka. Tre艣膰 koperty brzmia艂a nast臋puj膮co:
Usu艅Hej, N!
Co艣 mi si臋 wydaje, 偶e jeste艣 jakby troch臋... podminowany. Wiem, zawody mi艂osne to straszna rzecz. Nie, 偶eby co艣 podobnego mi si臋 przytrafi艂o, ale jak ju偶 pewnie zauwa偶y艂e艣, moja wyobra藕nia nie ma granic. Serce mi p臋ka, gdy obserwuje podobne sytuacje... I wtedy przychodzi ch臋膰 zemsty. Mam wi臋c dla Ciebie pewn膮 propozycj臋. Je艣li udasz si臋 do ogrodu i przerwiesz pewnej parze dobr膮 zabaw臋 (najlepiej uwieczniaj膮c to na zdj臋ciu), ja postaram si臋 znowu, by osoby, kt贸re dzi艣 nad艂ama艂y Twoje serce... Spotka艂a sprawiedliwo艣膰.
buziaki,
plotkara 馃拫
Nim pierwsza fala szoku powoli zacz臋艂a odp艂ywa膰, zmywaj膮c tym samym napi臋cie z jego cia艂a, Danielle zd膮偶y艂a ju偶 uciec. Nie by艂o to dla niego niczym dziwnym, sam chyba zachowa艂by si臋 podobnie, je艣li by go nie uprzedzi艂a. Nikt nie lubi艂 odrzucenia.
Usu艅To nie tak, 偶e nie chcia艂 odwzajemni膰 tego poca艂unku. Wr臋cz przeciwnie. Dlaczego wi臋c tego nie zrobi艂?
Gdy odzyska艂 kontrol臋 nad swoim cia艂em ruszy艂 w stron臋 balkonu. Rze艣kie, wieczorne powietrze o tej porze roku by艂o dobrym pomocnikiem przy trze藕wieniu umys艂u. Po przekroczeniu progu uzmys艂owi艂 sobie, 偶e kto艣 ju偶 tam by艂.
Namgi. Pewnie wpad艂 na ten sam pomys艂, siedz膮c w pojedynk臋. I cho膰 jego towarzystwo zwiastowa艂o nieprzyjemn膮 atmosfer臋, wnioskuj膮c po poprzednich s艂ownych potyczkach mi臋dzy ich dw贸jk膮, to czarnow艂osy w milczeniu usiad艂 obok niego.
"Co艣 ciekawego?" rzuci艂, kiwn膮wszy na kopert臋 w d艂oniach drugiego.
Nawet nie m贸g艂 pali膰 w spokoju, chwil臋 p贸藕niej zostaj膮c zaczepionym przez kelnerk臋 z zaklejon膮 kopert膮, kt贸r膮 bez s艂owa przekaza艂a do jego wolnej d艂oni. Nie zd膮偶y艂 nawet zada膰 jednego pytania, bo kobieta wr贸ci艂a do krz膮taj膮cego si臋 w 艣rodku t艂umu, zostawiaj膮c go z jeszcze wi臋kszym m臋tlikiem w g艂owie.
Usu艅Trzymaj膮c skr臋t mi臋dzy dwoma palcami, niechlujnie otworzy艂 list, aby m贸c przeczyta膰 jego zawarto艣膰. Przesuwa艂 wzrokiem po wypisanym tek艣cie, marszcz膮c nieco brwi przy rzucanych, trafnych aluzjach, jak i propozycji, kt贸r膮 mu zaoferowa艂a. Przeczyta艂 tre艣膰 jeszcze kilka razy, aby by膰 pewnym, 偶e 偶adna z substancji nie zm膮ci艂a s艂贸w Plotkary, po czym wpakowa艂 kartk臋 z powrotem do czerwonej koperty, rzucaj膮c okiem w stron臋 g艂贸wnej sali, czy aby przypadkiem kto艣 nie rzuca艂 si臋 tam w oczy
— Jaja sobie robicie… — wymamrota艂 pod nosem, kiedy zamiast podejrzanej osoby - potencjalnej Plotkary - zauwa偶y艂 Murayam臋, kt贸ry niewiele p贸藕niej znalaz艂 si臋 na balkonie. I oczywi艣cie zaj膮艂 miejsce zaraz obok niego.
By艂 gotowy na kolejne ci臋te s艂owa z jego strony, mo偶e jeszcze wi臋ksz膮 z艂o艣liwo艣膰, patrz膮c, 偶e blondyn paradowa艂 z plam膮 na garniturze, a ciemnow艂osy w艂a艣nie zszed艂 z parkietu po owocnym ta艅cu. Nie by艂 pewien, jak bardzo. Kiedy zauwa偶y艂, 偶e Danielle ca艂uje m臋偶czyzn臋, odpu艣ci艂 sobie dalsze ogl膮danie show.
Jednak zamiast tego, spotka艂o go lu藕ne, niezobowi膮zuj膮ce pytanie, sprzeczne z ich wcze艣niejsz膮 wymian膮 zda艅
— To? Plotkara chce jeszcze troch臋 zam膮ci膰 — jakby ju偶 tego nie zrobi艂a. Nie by艂 pewien, co zrobi z propozycj膮, kt贸ra mimo wyprania z jakiejkolwiek ekscytacji tym wieczorem, brzmia艂a kusz膮co i podjudza艂a ledwo tl膮cy si臋 w nim p艂omyk.
— Wymy艣la jakie艣 spiski, jak zwykle — parskn膮艂 zgry藕liwie, po czym wyci膮gn膮艂 skr臋ta w kierunku m臋偶czyzny, w formie niewypowiedzianej propozycji, jak i pr贸by zakopania topora wojennego.
Namgi
Jego ciemne jak noc oczy skupi艂y si臋 na ostrzegawczo (ale jednocze艣nie jakby kusz膮co?) czerwonej kopercie. Nie s膮dzi艂, aby zna艂 ca艂膮 t膮 Plotkar臋 osobi艣cie... cho膰 s膮dz膮c po zachowaniach, do kt贸rych bez skrupu艂贸w potrafi艂a si臋 dopu艣ci膰, o czym przekona艂 si臋 podczas imprezy, bez problemu odnalaz艂aby si臋 w艣r贸d cz艂onk贸w sekty ojca.
Usu艅Wyci膮gn膮艂 d艂o艅, ale nie po oferowanego jointa. Zamiast tego, Murayama delikatnie zabra艂 papierowy przedmiot z d艂oni Namgiego, a potem obr贸ci艂 go mi臋dzy swoimi d艂ugimi, bladymi palcami.
“Gardz臋 takimi lud藕mi” wyrazi艂 swoje zdanie, po czym pocz臋stowa艂 si臋 narkotykiem. Wsun膮艂 skr臋ta mi臋dzy z臋by i zaci膮gaj膮c si臋, przy艂o偶y艂 jeden z ko艅c贸w koperty do niego. “Lepiej nie igra膰 z ogniem.”
Obserwowa艂, jak p艂omienie po偶eraj膮 czerwony papier. Gdy zmieni艂 si臋 w popi贸艂, zdmuchn膮艂 go ze swojego pola widzenia.
Sun膮艂 nieobecnie palcami po wyra藕nie wysokiej jako艣ci, grubym papierze, rozmy艣laj膮c, co powinien zrobi膰. Nie kojarzy艂 ludzi, kt贸rzy byli w ogrodzie - tak przynajmniej za艂o偶y艂, patrz膮c, 偶e Murayama siedzia艂 z nim na balkonie, Elliota samotnie zostawi艂 przy stoliku. A je艣li Plotkara mia艂a na my艣li Danielle, czy potencjalnie Yuri, to zak艂ada艂, 偶e nie chodzi艂o o nie. Wi臋c nie mia艂 偶adnego pohamowania przed zrobieniem nakazanego zdj臋cia. Z drugiej strony, czy mia艂 na to si艂臋? Na dziecinn膮 gr臋 w zemst臋, nie maj膮c nawet 艣wiadomo艣ci, jakie b臋dzie mia艂a skutki?
Usu艅Jego strumie艅 my艣li zosta艂 przerwany, kiedy ciemnow艂osy najpierw zabra艂 z jego d艂oni list, zamiast spalaj膮cego si臋 zio艂a. By艂 wdzi臋czny, 偶e organizatorka zachowa艂a anonimowo艣膰, wi臋c przynajmniej ten nie domy艣li si臋, o co mog艂oby chodzi膰, je艣li ciekawo艣膰 wzi臋艂aby g贸r臋 i Murayama zajrza艂by do 艣rodka.
Lecz ten zamiast przeczytania, nawet otwarcia, koperty, sprawi艂, 偶e ta zaj臋艂a si臋 ogniem, usuwaj膮c jakikolwiek dow贸d niecnych plan贸w Plotkary, jak i niszcz膮c jego szans臋 na zadzia艂aniu pod wp艂ywem podjudzonego impulsu
— Taka policja moralna z Ciebie jest, co? — za艣mia艂 si臋 z niedowierzaniem, acz nie mia艂 mu tego za z艂e. Mo偶e by艂 nawet wdzi臋czny? Dzi臋ki temu, nieco dramatycznemu, pozbyciu si臋 listu, nie musia艂 bi膰 si臋 z my艣lami, aby podj膮膰 decyzj臋, jak i p贸藕niej z konsekwencjami. Na kt贸re zdecydowanie nie mia艂 energii. Unikn膮艂 te偶 spalenia kt贸rego艣 z most贸w mi臋dzy sob膮 i Danielle. Niewa偶ne, 偶e teraz jego nerwy by艂y targane obcymi uczuciami, nie chcia艂 traci膰 relacji, jak膮 mieli. A taka akcja, gdyby wysz艂a na wierzch, zrujnowa艂aby wytworzone mi臋dzy nimi zaufanie.
Niewiele d艂u偶ej byli we dw贸jk臋 na balkonie, kiedy w drzwiach wej艣ciowych pojawi艂 si臋 badawczo rozgl膮daj膮cy si臋 Elliot. Z kopert膮 i kluczem w d艂oni. Najwidoczniej Plotkara nie mia艂a do艣膰, jak na jeden wiecz贸r
— O, oboje tu jeste艣cie — u艣miechn膮艂 si臋 nieznacznie, kiedy zauwa偶y艂 i Namgiego, i Murayam臋, szokuj膮co siedz膮cych obok siebie na przestronnym balkonie. Nawet nie zauwa偶y艂, kiedy ten drugi znikn膮艂 z parkietu, w dodatku najwidoczniej samotnie, bo po Danielle nie by艂o 艣ladu.
— A Ciebie co przywia艂o? — zaczepnemu pytaniu blondyna towarzyszy艂a wyci膮gni臋ta r臋ka z wypalonym w ¾ bluncie, kt贸rego grzecznie odm贸wi艂 — Widz臋, 偶e Pani P, wi臋c uwierz mi, mo偶e si臋 przyda膰 — Namgi parskn膮艂 艣miechem, acz nie naciska艂 dalej i zaci膮gn膮艂 si臋 po raz kolejny.
— Dba o to, 偶ebym si臋 nie zanudzi艂 — z lekkim u艣miechem przytoczy艂 jej w艂asne s艂owa z listu, kt贸ry schowa艂 do kieszeni spodni, przed zaj臋ciem miejsca obok Murayamy, zachowuj膮c nieznaczny dystans — Powiedzia艂a, 偶e ten klucz ma si臋 “komu艣 do czego艣 przyda膰” — wspomnia艂, a wymieniony przedmiot znalaz艂 swoje miejsce w wewn臋trznej kieszeni marynarki, aby przypadkiem go nie zgubi膰. Chwil臋 mo偶e pobawi膰 si臋 w gr臋 Plotkary, cho膰 nie mia艂 poj臋cia, co ze sob膮 nios艂a.
Danielle wzi臋艂a do r臋ki kopert臋 i przesun臋艂a po niej szybko spojrzeniem upewniaj膮c si臋, 偶e wyobra藕nia i otumaniony alkoholem umys艂 nie p艂ataj膮 jej figla. Kolejnego. Westchn臋艂a ci臋偶ko i wywr贸ci艂a oczami.
Usu艅— Ta ca艂a Plotkara mog艂aby sobie wreszcie da膰 spok贸j. — stwierdzi艂a kr臋c膮c g艂ow膮. Mia艂y si臋 dobrze bawi膰, a znaj膮c zap臋dy tajemniczej solenizantki, nici ze spokojnej zabawy je艣li p贸jd膮 na wspomniany balkon. Chyba nawet wola艂a nie wiedzie膰 co lub kto tam na nie czeka, a z drugiej strony niewinna gro藕ba Plotkary raczej nie by艂a czym艣 co mog艂y od tak beztrosko zignorowa膰.
Podnios艂a wzrok na Yuri. Nie wierzy艂a, by Plotkara z czystej dobroci serca chcia艂a pom贸c komukolwiek z go艣ci. Jej konikiem by艂o mieszanie i stwarzanie nowych k艂opotliwych sytuacji, w kt贸re po kolei wpadali. Danielle nie rozumia艂a, czy ten kto艣 czerpie z tego przyjemno艣膰, czy ma inne, ukryte bonusy z zabawy w kotka i myszk臋 z go艣膰mi. Z drugiej strony nikt na si艂臋 ich tu nie trzyma艂 i podejrzewa艂a, 偶e tylko w艂asny up贸r ich tu trzyma艂 i ciekawo艣膰.
— Je艣li ten blond dupek ci臋 wystawi to, to jego strata. — stwierdzi艂a delikatnie 艣ciskaj膮c d艂o艅 dziewczyny i posy艂aj膮c jej lekki u艣miech. Za艣mia艂a si臋 lekko na jej kolejne s艂owa. — Jestem zbyt pijana 偶eby stwierdzi膰, 偶e to si臋 dobrze sko艅czy. — przyzna艂a chichocz膮c i bujaj膮c si臋 na wysokich obcasach. — Mo偶emy p贸j艣膰 i najpierw zerkn膮膰 co si臋 tam dzieje. Nie wiem, czy inaczej ta zo艂za nam odpu艣ci. — stwierdzi艂a ruszaj膮c do wyj艣cia z 艂azienki.
To by艂o straszne, 偶e Plotkara zna艂a ka偶dy ich krok i wiedzia艂a gdzie znajduje si臋 ka偶dy z go艣ci. Ruszy艂y na powr贸t d艂ugim korytarzem kieruj膮c si臋 w stron臋 wspomnianego w li艣ciku balkonu. Wci膮偶 za r臋k臋, bo chyba obie dzi臋ki temu czu艂y si臋 pewniej.
— Chyba, 偶e bardzo nie chcesz to mo偶emy spr贸bowa膰 schowa膰 si臋 gdzie艣 indziej. To hotel mo偶emy wynaj膮膰 jaki艣 obrzydliwie drogi i tandetny apartament albo si臋 st膮d ulotni膰. — dopyta艂a zaczepnie, nie chc膮c ci膮gn膮膰 dziewczyny gdzie艣 gdzie ta nie mia艂a ochoty si臋 znajdowa膰. Do tego kierowca Danielle czeka艂 tylko na jeden telefon, by w razie potrzeby zgarn膮膰 j膮 z imprezy. — ALE NIE WIEM, CZY SOLENIZANTKA NAM NA TO POZWOLI. — doda艂a g艂o艣no jakby Plotkara rzeczywi艣cie mog艂a ich pods艂uchiwa膰 i spr贸bowa膰 przed czymkolwiek powstrzyma膰.
Przystan臋艂a na przestronnym korytarzu, gdy w ko艅cu dostrzeg艂a odpowiednie drzwi balkonowe, posy艂aj膮c niewinny u艣miech kelnerce, kt贸ra ich mija艂a, a jak zd膮偶y艂a zauwa偶y膰 ci byli na skinienie palca solenizantki.
— To tam. — wskaza艂a palcem docelowe miejsce. Momentalnie pojawi艂y si臋 w niej w膮tpliwo艣ci. A co je艣li wpadnie tam na Yam臋? A co je艣li b臋dzie tam r贸wnie偶 Namgi lub Sunghoon? To by艂by cholernie nieciekawy zbieg okoliczno艣ci.
Dani
Yuri roze艣mia艂a si臋 g艂o艣no.
Usu艅— My艣l臋, 偶e odosobniona impreza w obrzydliwie drogim i tandetnym apartamencie to by艂oby idealne zwie艅czenie tego popieprzonego wieczoru — powiedzia艂a, przytakuj膮c ochoczo, ale zerkn臋艂a potem na pude艂ko, kt贸re trzyma艂a pod r臋k膮. — Obawiam si臋 jednak, 偶e NASZA SOLENIZANTKA JAKO艢 NAM TEN PLAN BY UDAREMNI艁A — zawo艂a艂a, na艣laduj膮c oskar偶ycielski ton Dani. — A tak w sumie, jak my艣lisz, co by zrobi艂a, gdyby艣my to ola艂y? Chocia偶, g艂upie pytanie… Pewnie wy艣wietli艂aby na projektorze jakie艣 nasze najgorsze zdj臋cia, rozpu艣ci艂a plotk臋 o chorobach wenerycznych i takie tam.
Z jakiego艣 powodu strasznie j膮 to rozbawi艂o. Parskn臋艂a cichym 艣miechem. Ma艂a, 偶a艂osna, psychopatyczna dziewczyna — albo grupa dziewczyn lub… starych, zboczonych facet贸w po pi臋膰dziesi膮tce — patrzy艂a na nie teraz z jakiego艣 monitorka ochrony, by potem cieszy膰 si臋 z tego, 偶e otworz膮 od niej pude艂ko. Pewnie roznosi si臋 szyderczym 艣miechem, bo uda艂o jej si臋 wzbudzi膰 w paru osobach irytacj臋.
By艂o to interesuj膮ce, na pewno. Ale te偶 chore. Bawi艂a si臋 nimi jak pacynkami.
Nie zda艂a sobie sprawy, 偶e Dani si臋 zatrzyma艂a, wi臋c zrobi艂a dwa kroki w prz贸d, a potem odwr贸ci艂a si臋, poci膮gni臋ta za r臋k臋. Widzia艂a, jak dziewczyna patrzy z pow膮tpiewaniem na drzwi balkonowe i z jakiego艣 powodu to teraz w niej urodzi艂a si臋 ch臋膰, by doda膰 jej odwagi — 艣cisn臋艂a jej d艂o艅 i poruszy艂a ni膮 lekko w prz贸d i w ty艂.
— Hej, w najgorszym wypadku… Zrobimy to, czego od nas wymaga ta krowa, a potem, wiesz… Obrzydliwie drogi i tandetny apartament, co nie? — powiedzia艂a cicho. Zbli偶y艂a si臋 do brunetki i kilkukrotnie postuka艂a delikatnie palcem wskazuj膮cym jej nos. — S艂uchaj, jak b臋dziesz bardzo chcia艂a stamt膮d wyj艣膰, b臋d臋 udawa膰, 偶e zrobi艂o mi si臋 strasznie niedobrze i wybiegniesz za mn膮 do toalety. Idziemy. Wszyscy faceci to idioci i to nasze dzisiejsze motto.
Ta chwytaj膮ca za serce odwaga opu艣ci艂a j膮, gdy tylko przekroczy艂a pr贸g balkonu. Pierwsz膮 osob膮, kt贸r膮 dojrza艂a by艂 Namgi, a raczej jego dalej poplamiona alkoholem koszula. Momentalnie sp膮sowia艂a i odwr贸ci艂a wzrok, nie wiedz膮c, co ma powiedzie膰. Jej spojrzenie przenios艂o si臋 na Elliota i wtedy a偶 j臋kn臋艂a cicho z za偶enowania, bo przecie偶 on te偶 widzia艂 jej popis. A na domiar z艂ego, ich ostatnim kompanem by艂 Yama, przed kt贸rym zaledwie chwil臋 temu zb艂a藕ni艂a si臋 przecie偶 Dani.
— He-ej — mrukn臋艂a w najbardziej niezr臋czny spos贸b, w jaki si臋 da艂o. — Mamy pude艂ko! — wykrzykn臋艂a g艂upio, wyci膮gaj膮 r臋k臋 z plotkarowym prezentem.
przyyyyypssss
Zerkn臋艂a na ich splecione d艂onie z szerokim u艣miechem. Lekki u艣cisk doda艂 jej na tyle odwagi, by ruszy膰 za dziewczyn膮 na balkon. Maszerowa艂a 艣mia艂ym krokiem wprost w paszcz臋 lwa.
Usu艅— Zdecydowanie! Balkon, a p贸藕niej do艣膰 tych g艂upich zabaw. — potakn臋艂a zgodnie. W tej chwili by艂a na tyle pijana i czu艂a si臋 na tyle swobodnie w towarzystwie nowo poznanej Yuri, 偶e zgodzi艂aby si臋 na wszystko, na obrzydliwie drogi apartament na koszt swoich rodzic贸w i wakacje na drugim ko艅cu 艣wiata. Zachichota艂a g艂o艣no, gdy dziewczyna popuka艂a j膮 po czubku nosa, kt贸ry lekko zmarszczy艂a na ten gest. W g艂owie powtarza艂a motto, kt贸re przywo艂a艂a Yuri, ale jak tylko znalaz艂y si臋 na tym przekl臋tym balkonie niemal od razu po偶a艂owa艂a, 偶e rzeczywi艣cie nie posz艂y w przeciwnym kierunku. U艣miech momentalnie spe艂z艂 z jej twarzy zast膮piony niema艂ym zaskoczeniem.
Jej wzrok do艣膰 szybko przesun膮艂 si臋 po Elliocie, by zaraz przeskoczy膰 na Namgi’ego jego mokr膮 marynark臋 i skr臋ta wsuni臋tego pomi臋dzy palce. Oczywi艣cie w tym samym miejscu musia艂 znale藕膰 si臋 Yama, przed kt贸rym zd膮偶y艂a si臋 zb艂a藕ni膰 tego wieczora. Tak w艂a艣ciwie zb艂a藕ni艂a si臋 na oczach ca艂ej tr贸jki ch艂opak贸w, a偶 mia艂a teraz ochot臋 zapa艣膰 si臋 g艂臋boko pod ziemi臋. Nie mia艂a odwagi spojrze膰 na bruneta i cieszy艂a si臋, 偶e na twarzy ma porz膮dn膮 warstw臋 makija偶u, kt贸ry kry艂 jej rumie艅ce. 艁atwiej by艂o udawa膰, 偶e go tutaj nie ma ni偶 zmierzy膰 si臋 teraz z konsekwencjami swojego wybryku.
— T-ak. Plotkara znowu co艣 kombinuje. — popar艂a kole偶ank臋 staraj膮c si臋 zapanowa膰 nad barw膮 swojego g艂osu, kt贸ry nieco si臋 za艂ama艂. Zacisn臋艂a mocniej palce na drobnej d艂oni blondynki przysuwaj膮c si臋 do niej bli偶ej niemal si臋 za ni膮 chowaj膮c.
— Ale nie mamy do niego klucza. —- doda艂a domy艣laj膮c si臋, 偶e kt贸ry艣 z nich musia艂 go otrzyma膰 skoro Plotkara 艣ci膮gn臋艂a je w艂a艣nie w to miejsce do tego konkretnego towarzystwa. — Kt贸ry z was go ma? — skierowa艂a pytanie do ca艂ej tr贸jki, cho膰 w dalszym ci膮gu jej wzrok celowo omija艂 sylwetk臋 Murayamy. 艁atwiej by艂o udawa膰, 偶e nic takiego si臋 nie wydarzy艂o, a przynajmniej dzisiejszego wieczora. Czu艂a si臋 kompletnie g艂upio jak jaka艣 niestabilna emocjonalnie nastolatka! Nawet nie chcia艂a wiedzie膰 co on sobie o niej my艣la艂, co my艣la艂 sobie o niej Namgi. Czy ch艂opak dalej b臋dzie chcia艂 si臋 z ni膮 przyja藕ni膰, czy ju偶 mia艂 j膮 za sko艅czon膮 idiotk臋? Dodatkowo opr贸cz wstydu jaka艣 malutka cz臋艣膰 Danielle czu艂a si臋 ura偶ona i zraniona zachowaniem Yamy. Jednak nawet je艣li w jej organizmie p艂ywa艂o teraz zbyt du偶o procent贸w, a w g艂owie panowa艂 niema艂y chaos, wci膮偶 potrafi艂a by膰 艣wietn膮 aktork膮, wi臋c u艣miechn臋艂a si臋 naj艂adniej jak potrafi艂a i pomacha艂a li艣cikiem, kt贸ry otrzyma艂y od solenizantki.
She wants run away
Odda艂 blondynowi jointa z p贸艂-u艣miechem kryj膮cym si臋 w k膮cikach jego ust.
Usu艅“Kurwa, 偶eby艣 wiedzia艂, m艂ody” pokr臋ci艂 rozbawiony g艂ow膮. Jego oczy pozosta艂y jednak nieprzeniknione i czujne.
Gdy us艂ysza艂 za plecami otwieranie drzwi, odruchowo odwr贸ci艂 si臋 w tamt膮 stron臋. Czarnow艂osy od razu rozpozna艂 w nowo przyby艂ym Eliotta.
“Dziewczyna ewidentnie ma r臋ce pe艂ne roboty tej nocy” stwierdzi艂, przygl膮daj膮c si臋 przedmiotom, z kt贸rymi si臋 tam pojawi艂. “Oby tylko nie sko艅czy艂o si臋 s艂omianym zapa艂em. Wypalenie nie pasuje z艂oczy艅com. Chyba, 偶e Eliott planuje zosta膰 naczelnym Nemezis Plotkary” za偶artowa艂 i pu艣ci艂 do niego oko.
Murayama nie s膮dzi艂, 偶e a偶 tyle b臋dzie si臋 dzia艂o na pozornie niewinnej, zwyk艂ej imprezie urodzinowej. Powoli zaczyna艂a bole膰 go od tego g艂owa. I kiedy na balkonie pojawi艂y si臋 kolejne dwie osoby, tym razem Yuri i Danielle, m臋偶czyzna postanowi艂 oficjalnie si臋 podda膰. Co ma by膰 to b臋dzie, nie?
“Danielle” powiedzia艂 delikatnie, patrz膮c prosto na ni膮. Skin膮艂 lekko g艂ow膮, witaj膮c si臋 z ni膮 ponownie — nie, 偶eby si臋 widzieli dos艂ownie chwil臋 temu. Kwestia przyzwyczajenia. “Dobrze si臋 sk艂ada, bo nam przypad艂o pude艂ko.”
Top Floor Suite VIP treatment... for my vip guests!
OdpowiedzUsu艅Zadr偶a艂a czuj膮c jak w jednej chwili jego d艂o艅 zaciska si臋 na jej talii. Niemal zamar艂a kiedy przysun膮艂 j膮 do siebie ca艂uj膮c nami臋tnie. Mia艂a wra偶enie 偶e za chwil臋 rozp艂ynie si臋 w jego ramionach zaciskaj膮c d艂onie na jego marynarce. Kiedy przerwa艂 ich pierwszy poca艂unek, nie by艂a w stanie wydusi膰 z siebie 偶adnego d藕wi臋ku maj膮c wra偶enie, 偶e czas po raz kolejny stan膮艂 w miejscu. Dopiero gdy drzwi windy ponownie zosta艂y zamkni臋te zacz臋艂o dochodzi膰 do niej co w艂a艣nie mia艂o miejsce.
Usu艅-To… To by艂o… -mrukn臋艂a wci膮偶 nie mog膮c uwierzy膰 w to co si臋 wydarzy艂o zastanawiaj膮c si臋, czy to czasem nie jest pi臋kny sen. Wci膮偶 wpatrzona w niego tymi wielkimi oczami niedowierzania, jej twarz przybra艂a odcie艅 dorodnego pomidora. Policzki zacz臋艂y piec j膮 niemi艂osiernie czuj膮c wci膮偶 rosn膮c膮 temperatur臋 cia艂a, Musia艂a zrobi膰 krok w ty艂 z obawy, 偶e je艣li tego nie zrobi to zaraz si臋 spali.
Odstawi艂a butelk臋 alkoholu na pod艂og臋 windy czuj膮c jak ca艂e jej cia艂o dr偶y wci膮偶 ow艂adni臋te po偶膮daniem. D艂onie spocz臋艂y na policzkach wci膮偶 nie mog膮c uwierzy膰, 偶e co艣 takiego jak poca艂unek wywo艂a艂o w niej tak wielk膮 eksplozj臋 emocjonaln膮. Pragn臋艂a go tak bardzo, 偶e ledwie potrafi艂a skupi膰 swoje my艣li na czymkolwiek innym.
-Co ja wyprawiam? - mrukn臋艂a do siebie gdy ponownie zmniejszy艂a odleg艂o艣膰 mi臋dzy nimi nie zwracaj膮c najmniejszej uwagi, 偶e winda w艂a艣nie stan臋艂a. -Dlaczego tak na mnie dzia艂asz? - pyta艂a gdy jej d艂onie ponownie znalaz艂y si臋 na jego torsie. Stara艂a si臋 opanowa膰 oddech jak i przy艣pieszone bicie serca co nie by艂o 艂atwym zadaniem zwa偶ywszy na pozycj臋 w kt贸rej si臋 znajdowa艂a. Pragn臋艂a go a jednocze艣nie czu艂a obawy przed tym jakie problemy mo偶e to na nich sprowadzi膰.
Lea zawsze w pierwszej kolejno艣ci my艣la艂a o innych a dopiero p贸藕niej o sobie. W tym przypadku r贸wnie偶 nie by艂o wyj膮tk贸w. Jednak ta sprawa znacznie r贸偶ni艂a si臋 od innych bo powoli zaczyna艂a zdawa膰 sobie spraw臋, 偶e ju偶 od jakiego艣 czasu 偶ywi do pastora g艂臋bsze uczucie. Dlatego jeszcze mocniejsze by艂y jej obawy o jego przysz艂o艣膰 je艣li pozwol膮 sobie na t膮 chwil臋 zapomnienia i dadz膮 upust tym emocjom.
-Pragn臋 ci臋 - wymrucza艂a czuj膮c jak ka偶da komurka jej cia艂a wr臋cz krzyczy z po偶膮dania. - Jednak boj臋 si臋, 偶e ta decyzja ci臋 zniszczy - spojrza艂a na niego a w k膮cikach jej oczu pojawi艂y si臋 pierwsze 艂zy. Ju偶 raz sprawi艂a, 偶e bliska jej osoba cierpia艂a, nie chcia艂a by to wi臋cej si臋 powt贸rzy艂o. On musia艂 zdawa膰 sobie spraw臋, 偶e ta noc mo偶e sprowadzi膰 na niego niebezpiecze艅stwo jak i musia艂 pozna膰 jej uczucia. Dlatego zacisn臋艂a d艂onie na jego marynarce i przysun臋艂a go bli偶ej siebie, sk艂adaj膮c delikatny ale pe艂en uczu膰 poca艂unek nim oderwa艂a si臋 od niego i patrz膮c g艂臋boko w jego oczy wyszepta艂a po raz pierwszy przyznaj膮c si臋 do tego g艂o艣no.. -Kocham ci臋 Anaelu Gabrielu Schubertcie i jedyne czego pragn臋 to twojego szcz臋艣cia.
-Lea (kt贸ra ca艂kowicie straci艂a g艂ow臋)
Czy i on obawia艂 si臋, 偶e je艣li tylko w ko艅cu zdecyduje si臋 da膰 upust swoim prawdziwym emocjom 偶ywionym wzgl臋dem Lei, najprawdopodobniej sprowadzi na nich istn膮 katastrof臋, kt贸rej konsekwencje oka偶膮 si臋 por贸wnywalne chyba tylko ze skutkami jakie pozostawia po sobie asteroida uderzaj膮ca w ziemi臋 ? Oczywi艣cie, nawet teraz, gdy jego umys艂 spowija艂a jeszcze g臋stsza mg艂a ni偶 po jakichkolwiek za偶ytych wcze艣niej narkotykach, jaki艣 cichy g艂osik czaj膮cy si臋 gdzie艣 z ty艂u g艂owy podpowiada艂 mu stale, 偶e kiedy wiadomo艣膰 o ich potajemnej mi艂o艣ci ujrzy 艣wiat艂o dzienne, natychmiastowe pozbawienie sutanny b臋dzie stanowi艂o dopiero n臋dzne preludium do jego p贸藕niejszych problem贸w. Zreszt膮 nie tylko jego, bo blondynce te偶 na sto procent nie藕le si臋 przez to wszystko oberwie. Oczami wyobra藕ni widzia艂 ju偶 istne p艂omienie w oczach matki 艣wiadcz膮ce o tym jak bardzo j膮 znowu zawi贸d艂 i jak wielk膮 ha艅b臋 sprowadzi艂 na powszechnie szanowane nazwisko swoich zacnych przodk贸w. Potrafi艂 te偶 艂atwo przewidzie膰 d艂ugotrwa艂膮 tyrad臋 jak膮 zostanie przez ni膮 obdarzony. Zdawa艂 sobie tak偶e doskonale spraw臋 z faktu, 偶e gdy tylko kobieta wreszcie skutecznie wywali go z ca艂ego swojego 偶ycia, niemal na pewno skupi si臋 na jeszcze wi臋kszym kontrolowaniu Liany, domy艣laj膮c si臋, 偶e ta ma艂a zo艂za musia艂a ukrywa膰 przed ni膮 jego szalone wyst臋pki. W zwi膮zku z dotychczasowymi wyznaniami Francuzki umia艂 si臋 r贸wnie偶 domy艣li膰, 偶e i Pa艅stwo Chevalier nie b臋d膮 sk艂onni pochwali膰 tego niegodnego zwi膮zku nawet za ca艂膮 herbat臋 Chin. Od samego pocz膮tku ich znajomo艣ci bra艂 to wszystko pod uwag臋, ale im dalej w ni膮 brn臋li, tym mocniej dochodzi艂o do niego, 偶e cokolwiek by nie uczyni艂, cokolwiek nie zrobi艂 i tak nigdy nie zas艂u偶y艂by sobie na autentyczny szacunek ze strony zdecydowanej wi臋kszo艣ci swojej jak偶e pokr臋conej familii. I cho膰 cholernie go to bola艂o, musia艂 si臋 z tym w jaki艣 spos贸b pogodzi膰, je艣li w og贸le mia艂 zamiar marzy膰, 偶e kiedykolwiek starczy mu odwagi, by wyrwa膰 si臋 z tego b艂臋dnego ko艂a, w kt贸rym tkwi艂 w艂a艣ciwie od urodzenia. A teraz wreszcie chyba po raz pierwszy w 偶yciu naprawd臋 mia艂 ku temu 艣wietn膮 okazj臋. Jedynym pytaniem pozostawa艂o tylko, czy wybranka jego coraz szybciej bij膮cego serca r贸wnie偶 jest wystarczaj膮co gotowa, by wraz z nim przekroczy膰 bramy prowadz膮ce prosto do ostatniego kr臋gu piekie艂, by jaki艣 czas po ich sforsowaniu m贸c wreszcie ujrze膰 to s艂odkie 艣wiat艂o, kt贸rego tak wyra藕nie obecnie brakowa艂o im obojgu ?
Usu艅- Prawd臋 powiedziawszy ja tak偶e tego do ko艅ca nie pojmuj臋. – Stwierdzi艂, wykorzystuj膮c t臋 kr贸tk膮 chwil臋, gdy dziewczyna znajdowa艂a si臋 na tyle blisko niego, 偶e ich cia艂a dos艂ownie si臋 styka艂y, by poca艂owa膰 j膮 po raz kolejny. Gdyby nie to, 偶e r贸wnie nagle si臋 od niego odsun臋艂a, zapewne obsypywa艂by j膮 tak jeszcze przez d艂u偶szy czas, coraz bardziej zatracaj膮c si臋 w tym przepi臋knym uczuciu, kt贸re tak mocno targa艂o jego neuronami za ka偶dym razem, gdy jego usta styka艂y si臋 z jej idealn膮 sk贸r膮.
A i tak musia艂 przyzna膰, 偶e wyznanie jakim obdarzy艂a go zaledwie nieca艂膮 minut臋 p贸藕niej, nie藕le wstrz膮sn臋艂o niemal ka偶d膮 kom贸rk膮 jego organizmu. Czy ona rzeczywi艣cie w艂a艣nie wyzna艂a mu swoj膮 mi艂o艣膰, czy tylko to sobie wymy艣li艂 ? Czy to w og贸le by艂o mo偶liwe ? Nie potrafi膮c wr臋cz uwierzy膰 w swe ogromne szcz臋艣cie, tym razem to on cofn膮艂 si臋 lekko zaskoczony, po czym wybuchn膮艂 nerwowym 艣miechem. Jasny szlag, tak d艂ugo czeka艂 na to jedno zwierzenie ze strony jasnow艂osej, a kiedy jego najskrytsze fantazje sta艂y si臋 rzeczywisto艣ci膮, przez d艂u偶szy moment nie wiedzia艂 jak powinien na to zareagowa膰. Na ca艂e szcz臋艣cie Lea musia艂a doskonale rozumie膰 jego aktualny stan, skoro szybko przyci膮gn臋艂a go z powrotem i obdarowa艂a nast臋pnym poca艂unkiem. Dopiero on zdo艂a艂 sprawi膰, 偶e Gabby rozlu藕ni艂 si臋 cho膰 na tyle, by odzyska膰 w艂adz臋 nad j臋zykiem.
- Zdajesz sobie spraw臋 do czego tak w艂a艣ciwie zmierzamy ? – Spyta艂, jednocze艣nie odwzajemniaj膮c jej gest, tyle 偶e ze zdwojon膮 nami臋tno艣ci膮.
– Mo偶e zabrzmi to w moich ustach jak totalny idiotyzm, ale Ty tak偶e ca艂kowicie zaw艂adn臋艂a艣 moim sercem. Jasne, je艣li zdecydujemy si臋 teraz wkroczy膰 na ten statek, z pewno艣ci膮 nie raz to jeszcze odpokutujemy, bo jako艣 szczerze w膮tpi臋, by kt贸ra艣 z naszych jak偶e cudownych familii by艂a w stanie przej艣膰 nad tym po prostu do zwyczajnego porz膮dku wszechrzeczy, ale, czy nie s膮dzisz, 偶e tym razem gra mo偶e by膰 rzeczywi艣cie warta 艣wieczki ? – Rozwa偶a艂, wpatruj膮c si臋 w ni膮 z min膮 Kota w butach.
Usu艅Coraz bardziej roztrz臋siony Gabby
Mia艂a wra偶enie, 偶e to wszystko co w艂a艣nie si臋 dzia艂o by艂o tylko snem. Jak inaczej mia艂a wyt艂umaczy膰 to, 偶e ich kolejne z kolei przypadkowe spotkanie okaza艂o si臋 tym w kt贸rym oboje wyznaj膮 sobie mi艂o艣膰? 呕e oboje zostali zaproszeni na z pozoru niewinny bal urodzinowy solenizantki kt贸rej nikt nie zna a na kt贸ry mimo wszystko postanowili si臋 pojawi膰? To by艂o wr臋cz nieprawdopodobne!
Usu艅-Wci膮偶 nie mog臋 uwierzy膰, 偶e to prawda - wymrucza艂a mi臋dzy poca艂unkami, kt贸rymi ja obsypywa艂.a kt贸re z tak ochoczo przyjmowa艂a. -Mam wra偶enie jakby to by艂 zbyt cudowny sen z kt贸rego nie chce si臋 ju偶 nigdy wybudzi膰 - przylgn臋艂a do niego mocno obawiaj膮c si臋, 偶e faktycznie oka偶e si臋 to snem, z kt贸rego obudzi si臋 jak tylko odsunie si臋 od m臋偶czyzny. - Wiem jak bardzo niebezpieczna mo偶e by膰 ta decyzja, jak wiele mo偶e nas ona kosztowa膰 - zrobi艂a kr贸tk膮 pauz臋 staraj膮c si臋 zapanowa膰 nad 艂zami wci膮偶 gromadz膮cymi si臋 w k膮cikach jej oczu. Ryzykowa艂a wiele, bo ca艂e swoje dotychczasowe 偶ycie zw艂aszcza teraz gdy usilnie pragn臋艂a wolno艣ci. To uczucie, kt贸re zakie艂kowa艂o nie艣wiadomie w jej sercu ju偶 podczas pierwszego spotkania, rozkwit艂o u艣wiadamiaj膮c jej jak bardzo nie chce rezygnowa膰 z nich, z niego. - Chc臋 by膰 z tob膮, chc臋 podj膮膰 to ryzyko! - wyznaj膮c to jej wzrok utkwiony by艂 w jego pi臋knych oczach a d艂onie spoczywa艂y zaci艣ni臋te na marynarce. Nie chcia艂a by dostrzeg艂 nut臋 strachu kt贸ry czu艂a, bo nawet je艣li by艂a pewna tych s艂贸w to gdzie艣 g艂臋boko w duszy ba艂a si臋 tego, 偶e po raz kolejny straci ukochanego a tym razem nie by艂aby w stanie tego prze偶y膰.
~zdecydowana Lea
Winda zatrzyma艂a si臋 na odpowiednim pi臋trze. Najwi臋kszy i najdostojniejszy apartament w hotelu Lotte Palace robi艂 wra偶enie na ka偶dym, kto mia艂 cho膰by niewielkie poj臋cie na temat wystroju wn臋trz. Wysokie sufity zdobi艂y osza艂amiaj膮ce, kryszta艂owe 偶yrandole, kt贸re rozprasza艂y 艣wiat艂o padaj膮ce na meble pokryte jedwabiami w barwach bieli i g艂臋bokiej purpury. Z艂ote akcenty migota艂y w 艣wietle na antycznych komodach, lustrach i wielkim fortepianie, kt贸ry by艂 centralnym punktem przestronnego salonu. Kwiaty w kryszta艂owych wazonach wype艂nia艂y powietrze delikatnym zapachem, a obrazy mistrz贸w malarstwa zdobi艂y 艣ciany. Ale najwi臋ksze wra偶enie na tej dw贸jce musia艂 zrobi膰 jednak m艂ody ch艂opak, wygodnie rozpostarty si臋 na kanapie. Trzyma艂 otwart膮 kopert臋, zaklejon膮 odbiciem wosku w kszta艂cie buziaczka w r臋ce i wpatrywa艂 si臋 z lekkim zaskoczeniem oraz niedowierzaniem w par臋, kt贸ra w艂a艣nie wbieg艂a do pokoju, jakby nie do ko艅ca rozumia艂, co si臋 w艂a艣ciwie sta艂o. I ja si臋 mu zupe艂nie nie dziwi臋.
Usu艅W ko艅cu by艂 to ten tajemniczy... T. Nie by艂 chyba zadowolony, widz膮c, 偶e kto艣 mu podebra艂 mi艂o艣膰 偶ycia.
Czuj膮c kolejne poca艂unki, kt贸rymi tak ch臋tnie obsypywa艂 j膮 m臋偶czyzna, mia艂a wra偶enie jakby rozp艂ywa艂a si臋, ca艂kowicie zatracaj膮c si臋 w tym doznaniu. Drza艂a za ka偶dym razem gdy niego d艂onie b艂膮dzi艂y fragmenty jej nagiej sk贸ry, kt贸ra wr臋cz p艂on臋艂a od uczucia po偶膮dania. Pragn臋艂a go do takiego stopnia, 偶e nawet nie zarejestrowa艂a m艂odego m臋偶czyzny, kt贸ry wpatrywa艂 si臋 w nich z mieszanin膮 szoku i gniewu.
Usu艅-Lea? - kiedy do jej uszu dotar艂 jego g艂os, tak bardzo znajomy g艂os, zamar艂a natychmiast odsuwaj膮c si臋 od pastora. Przecie偶 to niemo偶liwe, powtarza艂a sobie jednak gdy jej oczy skrzy偶owa艂y si臋 z jego orzechowym spojrzeniem, wiedzia艂a, 偶e to nie sen a koszmar…
-T-Timeo…? -wyduka艂a wci膮偶 staraj膮c si臋 zapanowa膰 nad fal膮 emocji jak膮 wywo艂a艂o w niej nag艂e pojawienie si臋 by艂ego. Nie mia艂a poj臋cia jak to mo偶liwe, 偶e m臋偶czyzna nagle pojawi艂 si臋 na tym przekl臋tym balu. Widz膮c jednak r贸偶ow膮 kopert臋 w jego d艂oni mog艂a jedynie przypuszcza膰, 偶e jest to zas艂uga dzisiejszej solenizantki. Jak jednak dowiedzia艂a si臋 o nim i jak go znalaz艂a?
-Co tu si臋 do cholery wyprawia? Kim jest ten facet, Lea? - Francuz domaga艂 si臋 odpowiedzi a Lea widzia艂a coraz wi臋ksz膮 z艂o艣膰 i frustracj臋 na jego twarzy. Nie rozumia艂a tego, w ko艅cu to on zako艅czy艂 ich zwi膮zek, to on i jego matka podpisali dokumenty na mocy kt贸rej Timeo mia艂 na zawsze znikn膮膰 z jej 偶ycia w zamian za pieni膮dze Chevalier. Jakim wi臋c prawem to on domaga艂 si臋 odpowiedzi? - Odpowiadaj Lea! - krzykn膮艂 podchodz膮c do nich bli偶ej tylko po to by chwyci膰 j膮 za nadgarstek i poci膮gn膮膰 do siebie.
-To boli Tim - mrukn臋艂a z grymasem b贸lu jaki malowa艂 si臋 na jej 艣licznej twarzy. By艂 z艂y, cholernie z艂y co doskonale widzia艂a, ale zupe艂nie tego nie rozumia艂a. Przecie偶 zostawi艂 j膮 p贸艂tora roku temu nie daj膮c od tej pory 偶adnego znaku 偶ycia, wi臋c jakim prawem teraz traktowa艂 j膮 w ten spos贸b?
-Ona jest moja, nale偶y do mnie! - ch艂opak wykrzycza艂 te s艂owa w stron臋 pastora, wci膮偶 mocno trzymaj膮c blondynk臋 blisko siebie. - Wi臋c 艂askawie odwal si臋 od mojej dziewczyny - w tych s艂owach by艂o tak wiele jadu, tak wiele z艂o艣ci o kt贸r膮 nawet nie podejrzewa艂a ch艂opaka. Zapami臋ta艂a go jako uroczego, zawsze mi艂ego i pomocnego dlatego to nowe oblicze, kt贸re w艂a艣nie ukaza艂 przerazi艂o j膮 a ten strach mo偶na by艂o dojrze膰 w jej oczach.
-Dziewczyny…? - niemal wyszepta艂a ca艂kowicie zszokowana s艂owami jakie pad艂y z jego ust. -Dziewczyny?! -powt贸rzy艂a nieco g艂o艣niej przestaj膮c panowa膰 nad gniewem, kt贸ry w jednej chwili zaw艂adn膮艂 jej sercem i dusz膮, zw艂aszcza teraz gdy wci膮偶 nie by艂a w stanie wyrwa膰 si臋 z jego 偶elaznego u艣cisku. - Jakim to sposobem ro艣cisz sobie prawo do nazywania mnie swoj膮 dziewczyn膮?! - wykrzycza艂a ledwie mog膮c zapanowa膰 nad sob膮. - Zerwa艂e艣 ze mn膮… zerwa艂e艣 p贸艂torej roku temu przez zwyk艂膮 wiadomo艣膰 a nast臋pnie wyjecha艂e艣 z Pary偶a… - po jej policzkach pop艂yn臋艂y pierwsze 艂zy. Mimo, 偶e min臋艂o tak wiele czasu to wci膮偶 bola艂o tak samo mocno jak wtedy. - Zostawi艂e艣 mnie! Zrezygnowa艂e艣 ze mnie bo wa偶niejsze by艂y pieni膮dze kt贸re otrzyma艂e艣 od mojej rodziny ni偶 ja! - 艂ka艂a nie b臋d膮c w stanie opanowa膰 tych wszystkich emocji, kt贸re sprawia艂y jej tak wiele b贸lu. Chcia艂a by kto艣 w ko艅cu zabra艂 od niej te uczucia, zabra艂 ca艂y ten b贸l, kt贸ry nieustannie powraca艂 tworz膮c coraz wi臋ksz膮 dziur臋 w jej m艂odym sercu. -Wiem o wszystkim Tim! Widzia艂am umow臋, widzia艂am podpis nie tylko twojej matki ale r贸wnie偶 tw贸j - jej g艂os si臋 艂ama艂 wci膮偶 nie mog膮c uwierzy膰, 偶e by艂 w stanie zrezygnowa膰 z niej dla pieni臋dzy… - Ile by艂am dla ciebie warta? No ile?!
Upad艂a nie b臋d膮c d艂u偶ej w stanie znie艣膰 tych uczu膰. Nienawidzi艂a go, tak cholernie pragn臋艂a by znikn膮艂 z jej 偶ycia ponownie, jednak tym razem na zawsze. Bo mimo, 偶e kocha艂a go, 偶e w tamtym momencie tak wiele mu zawdzi臋cza艂a, to decyzje kt贸re podj膮艂 sprawi艂y 偶e nie chcia艂a go ju偶 wi臋cej widzie膰. Zrani艂 j膮, tak bardzo j膮 zrani艂 a teraz zachowywa艂 si臋 jakby to nie mia艂o 偶adnego znaczenia, jakby nigdy nie wys艂a艂 jej tego cholernego smsa i nie wyjecha艂 pozostawiaj膮c ja bez jakichkolwiek wyja艣nie艅. Nie by艂a w stanie mu tego wybaczy膰, nie po tym z czym musia艂a si臋 p贸藕niej mierzy膰…
Usu艅Porzuci艂 j膮, wybieraj膮c pieni膮dze jej rodzic贸w. Porzuci艂 j膮 nie odzywaj膮c si臋 ani s艂owem a teraz co? Uwa偶a艂, 偶e jak gdyby nigdy nic przyjmie go z otwartymi ramionami? To bola艂o.
~L猫a
W ca艂ym tym amoku on r贸wnie偶 nie zdo艂a艂 w por臋 zarejestrowa膰 obecno艣ci obcego sobie, wyra藕nie wkurzonego m艂odzie艅ca. Nieprzerwany nap艂yw wspania艂ych emocji, kt贸re wywo艂ywa艂a w nim ju偶 sama obecno艣膰 Lei, nie m贸wi膮c ju偶 o mo偶liwo艣膰 muskania jej g艂adkiej sk贸ry i wdychania jej s艂odkiego zapachu sprawi艂, 偶e niemal kompletnie zapomnia艂 o istnieniu innych ludzi. Nic wi臋c dziwnego, 偶e gdy nagle zosta艂 jej pozbawiony, przez kilka 艣miertelnie d艂ugich sekund nie wiedzia艂 co tak w艂a艣ciwie si臋 sta艂o. Dopiero niespodziewany atak s艂owny, kt贸ry ch艂opak wymierzy艂 w stron臋 blondynki, zdo艂a艂 wreszcie przywr贸ci膰 Gabbyego do rzeczywisto艣ci. A ta niestety przedstawia艂a si臋 nawet mroczniej ni偶 podczas najgorszego bad tripu jakiego dozna艂 w swoim 偶yciu. I to znacznie. Pal sze艣膰 te nieprzyjemne s艂owa jakimi Francuz obdarzy艂 jego samego, te by艂 w ko艅cu w stanie jeszcze zrozumie膰. Ostatecznie m贸g艂 si臋 艂atwo domy艣li膰, 偶e je艣li kiedy艣 spotka na swojej drodze Timeo, ten z ca艂膮 pewno艣ci膮 nie potraktuje go zbyt przyja藕nie z uwagi na ten jak偶e prosty fakt, i偶 przyw艂aszczy艂 sobie jego dawn膮 mi艂o艣膰. Nie mia艂 jednak najmniejszego zamiaru sta膰 bezczynnie podczas, gdy ten bezczelny histeryk tak brutalnie zn臋ca艂 si臋 nad dam膮. I to w dodatku dam膮, kt贸r膮 pono膰 obaj kochali r贸wnie mocno. A przynajmniej tak wynika艂oby ze w艣ciek艂ych zda艅 jakie raz po raz wysypywa艂 z siebie nastolatek.
Usu艅- Dobra, m艂ody. Ja wszystko rozumiem. – Zacz膮艂 艂agodnie, na pocz膮tek robi膮c kilka krok贸w w jego stron臋. – Powiedzmy, 偶e potrafi臋 te偶 wyobrazi膰 sobie jak musia艂e艣 si臋 poczu膰, gdy odkry艂e艣, 偶e Twoja by艂a dziewczyna spotyka si臋 z kim艣 innym. Zw艂aszcza, 偶e ten kto艣 okaza艂 si臋 w dodatku od niej znacznie starszy. – Dopiero, gdy wypowiedzia艂 t膮 my艣l na g艂os, zda艂 sobie spraw臋 jak bardzo niedorzecznie ona brzmi, lecz nie zamierza艂 si臋 tym teraz przejmowa膰. Zreszt膮 dok艂adnie tak samo jak w przysz艂o艣ci. By艂o ju偶 na to bowiem zdecydowanie za p贸藕no. – Nie s膮dzisz jednak, 偶e ta szanowna panna ma wystarczaj膮co du偶o rozumu, by umie膰 sama doskonale zadecydowa膰 co jest dla niej tak naprawd臋 dobre ?
- Pieprz si臋. Ona kompletnie oszala艂a. I to ju偶 dawno temu. – Pad艂a odpowied藕 z ust Tima, kt贸ry jednak pu艣ci艂 w ko艅cu r臋k臋 jasnow艂osej, najwidoczniej maj膮c zamiar przekierowa膰 ca艂膮 swoj膮 frustracj臋 na pastora. 艢wiadczy艂y o tym dobitnie zaci艣ni臋te pi臋艣ci oraz szybkie poderwanie si臋 z miejsca w po艂膮czeniu z gromami widocznymi w jego oczach.
- Nawet je艣li faktycznie by tak by艂o, a moim zdaniem w cale tak nie jest… - Anaelowi nie dane by艂o doko艅czy膰, poniewa偶 musia艂 przygotowa膰 si臋 na sparowanie ciosu wyrostka. Na ca艂e szcz臋艣cie jako starszy brat mia艂 w tym pewne do艣wiadczenie, tote偶 zdo艂a艂 z艂apa膰 go w por臋 za nadgarstki i odsun膮膰 na wzgl臋dnie bezpieczn膮 odleg艂o艣膰 podobnie jak to wcze艣niej wielokrotnie robi艂 w przypadku Liany, gdy ta by艂a akurat w podobnym stanie. – Oj, prosz臋 Ci臋, uspok贸j si臋 wreszcie, do cholery, bo nie zamierzam zmarnowa膰 ca艂ego tego pieprzonego dnia na uczenie Ci臋 porz膮dku. – Warkn膮艂, gdy po oko艂o dw贸ch minutach zaciek艂ej szarpaniny Europejczyk nadal wi艂 si臋 w jego u艣cisku niczym piskorz. – Czy Ty rzeczywi艣cie nie rozumiesz, 偶e uwolni臋 Ci臋 dopiero wtedy, gdy troch臋 och艂oniesz ? – Spyta艂, zastanawiaj膮c si臋 czy aby jednak lepsz膮 opcj膮 nie by艂oby w tym wypadku, gdyby przesta艂 traktowa膰 swego przeciwnika niczym ma艂e dziecko i po prostu strzeli艂 go w pysk jak ka偶dego doros艂ego faceta.
Gabby, kt贸remu zaraz puszcz膮 nerwy
M艂odzieniec jeszcze przez chwil臋 szamota艂 si臋 z nadziej膮, 偶e w ko艅cu uda mu si臋 uwolni膰 z u艣cisku m臋偶czyzny, jednak szczerze zacz膮艂 w to w膮tpi膰. Kiedy jego nadziej臋 opad艂y niemal do zera, odpu艣ci艂. Wci膮偶 by艂 w艣ciek艂y na zaistnia艂膮 sytuacj臋, ale c贸偶 innego mu pozosta艂o? Nawet je艣li dalej pr贸bowa艂by przywali膰 m臋偶czy藕nie, mia艂 dziwne wra偶enie 偶e to tylko zaszkodzi jego L猫i a tego przecie偶 nie chcia艂.
Usu艅Zacisn膮艂 mocniej z臋by wiedz膮c, 偶e musi panowa膰 nad sob膮 dla jej dobra. Jednak my艣l, 偶e jego ukochana jest z kim艣 takim jak ten cholerny m臋偶czyzna, wkurza艂a go niesamowicie. Czy ona nie zdawa艂a sobie sprawy, 偶e on najprawdopodobniej tylko bawi si臋 jej uczuciami? Cholera, zdawa艂 sobie spraw臋 z jej naiwno艣ci ale nie przypuszcza艂, 偶e mo偶e by膰 g艂upia a偶 do takiego stopnia…
-To jeszcze nie koniec - warkn膮艂 ruszaj膮c w kierunku windy. -Ona w ko艅cu b臋dzie moja- szepn膮艂 gdy zr贸wna艂 si臋 z nim. By艂 powa偶ny, wr臋cz 艣miertelnie powa偶ny i chcia艂 by jego rywal by艂 tego 艣wiadomy.
Drzwi windy zamkn臋艂y si臋 a atmosfera w pomieszczeniu jakby lekko opad艂a. Lea wci膮偶 trz臋s艂a si臋 z p艂aczu i nadmiaru negatywnych emocji, jednak wydawa膰 si臋 mog艂o, 偶e lekko zaczyna si臋 uspokaja膰. Kiedy dotar艂o do niej, 偶e Tim猫o nie ma ju偶 w pomieszczeniu, natychmiast podnios艂a si臋 i rzuci艂a si臋 w ramiona pastora. B臋d膮c w jego ramionach czu艂a si臋 naprawd臋 bezpiecznie dlatego pragn臋艂a by膰 jak najbli偶ej niego.
-Przepraszam… - wyszepta艂a wci膮偶 chowaj膮c g艂ow臋. Ba艂a si臋 spojrze膰 w jego oczy bo nie by艂a pewna co mog艂aby wtedy zobaczy膰. - Przepraszam - szepta艂a wci膮偶 nie mog膮c opanowa膰 艂ez. By艂o jej g艂upio nawet je艣li ca艂a ta akcja nie by艂a jej win膮, nawet je艣li nie odpowiada艂a za czyny i s艂owa by艂ego, a jednak czu艂a wstyd…
~Lea
Nawet, je偶eli mina Gabbyego wskazywa艂aby na co艣 innego, od samego pocz膮tku traktowa艂 Tim猫o niezwykle powa偶nie, potrafi膮c si臋 doskonale domy艣li膰 jakiego rodzaju uczucia nim w tej chwili targaj膮. Co prawda jeszcze nigdy w 偶yciu nie musia艂 walczy膰 o wzgl臋dy damy swego serca z jakimkolwiek innym m臋偶czyzn膮, nie m贸wi膮c ju偶 o nastolatku, lecz jako pastor wielokrotnie wzywany by艂 do uspakajania zazdrosnych kochank贸w, czy m臋偶贸w, bo ich kobiety obawia艂y si臋, 偶e dojdzie pomi臋dzy nimi do wr臋cz 艣miertelnych star膰, a nie wiedz膮c czemu za nic nie chcia艂y zawiadomi膰 bardziej odpowiednich do tego s艂u偶b. Zdawa艂 wi臋c sobie dobrze spraw臋, 偶e odrzucony ch艂opak b臋dzie si臋 teraz stara艂 najprawdopodobniej skutecznie zrujnowa膰 mu 偶ycie, by膰 mo偶e nie oszcz臋dzaj膮c przy tym nawet Lei.
Usu艅- Ei, lindo. Popatrz na mnie. – Z trudem wypl膮ta艂 si臋 z obj臋膰 dziewczyny, kt贸ra przylgn臋艂a do niego ca艂ym cia艂em, najwidoczniej obawiaj膮c si臋, 偶e po tej ca艂ej niespodziewanej akcji nagle mo偶e zechcie膰 j膮 porzuci膰 mimo jej ewidentnie kiepskiego stanu. Nast臋pnie szybko ukucn膮艂, by m贸c 艂atwiej zajrze膰 jej prosto w oczy. – Naprawd臋 nie masz mnie za co przeprasza膰, jasne ? Pami臋taj, 偶e cokolwiek nie zadzia艂oby si臋 teraz pomi臋dzy mn膮 a Twoim by艂ym, nie Ty b臋dziesz za to odpowiedzialna. Najwidoczniej B贸g postanowi艂 poprowadzi膰 nas troch臋 bardziej ciernist膮 艣cie偶k膮, lecz zapewniam Ci臋, 偶e zrobi臋 wszystko, by艣my przekroczyli j膮 razem. – Wsta艂, by przyci膮gn膮膰 Francuzk臋 z powrotem do swojej piersi, po czym tuli艂 j膮 mocno a偶 do momentu, gdy praktycznie si臋 uspokoi艂a. – Dobrze, a teraz pozw贸l, 偶e zadzwoni臋 do Liany, by odebra艂a nas z tego piek艂a. – Oddali艂 si臋 troch臋 na bok, by wykona膰 odpowiednie po艂膮czenie przeprowadzone jednak w ca艂o艣ci po portugalsku na wypadek, gdyby jego droga siostrzyczka mia艂a zamiar troch臋 si臋 z nim podra偶ni膰. – Powinna przyjecha膰 za jakie艣 p贸艂 godziny, bo najpierw musi jako艣 sp艂awi膰 swojego ch艂opaka. – Wyja艣ni艂, chowaj膮c kom贸rk臋. – Swoj膮 drog膮 ciekawe, co ona z nim jeszcze robi艂a o tej porze… - Westchn膮艂 ci臋偶ko. – Chyba powinienem doda膰, 偶e zabierze nas do siebie, poniewa偶 wydaje jej si臋, 偶e nasza kochana m茫e zacz臋艂a w pewnym momencie co艣 podejrzewa膰 i mo偶e zechcie膰 mi zrobi膰 nalot najp贸藕niej jutro z samego rana.
Gabby
Lei zaj臋艂o d艂u偶sz膮 chwil臋 uspokojenie wszystkich swoich emocji i obaw, jakie pojawi艂y si臋 wraz z pojawieniem by艂ego. Zupe艂nie si臋 tego nie spodziewa艂a i mimo, 偶e w g艂臋bi serca wci膮偶 co艣 do niego czu艂a, z艂o艣膰 i poczucie zdrady by艂y zbyt silne by m贸c wybaczy膰 Francuzowi jego haniebny czyn. Drug膮 kwesti膮 by艂o uczucie, kt贸re zakie艂kowa艂o niespodziewanie do m臋偶czyzny o wiele starszego ni偶 ona, ale r贸wnie mocno skrzywdzonego przez w艂asnych rodzic贸w. Mi臋dzy nimi by艂o pewne zrozumienie bo w ko艅cu oboje przeszli tak wiele, i by膰 mo偶e to by艂 g艂贸wny czynnik kt贸ry pchn膮艂 ich w swoje ramiona.
Usu艅Kiwn臋艂a jedynie g艂ow膮 patrz膮c jak m臋偶czyzna odchodzi kawa艂ek dalej by pom贸wi膰 z siostr膮. Nie wiedzia艂a dlaczego podczas rozmowy pos艂ugiwa艂 si臋 zupe艂nie obcym jej j臋zykiem, jakby nie chcia艂 by s艂ysza艂a o czym konkretnie rozmawiaj膮. Czy powiedzia艂 jej o nich? Czy przyzna艂 si臋 do rozpocz臋cia zwi膮zku z wiele m艂odsz膮 dziewczyn膮? Je艣li tak, to jak zareagowa艂a jego siostra? I jak sama powinna zareagowa膰 gdy w ko艅cu si臋 poznaj膮?
Nawet nie zwr贸ci艂a uwagi kiedy jej ukochany ponownie znalaz艂 si臋 przy niej oznajmiaj膮c, 偶e Liana przyjedzie za jaki艣 czas. Za pewne gdyby nie by艂a teraz ca艂kowicie skupiona na tym w jakiej sytuacji si臋 znale藕li, to z pewno艣ci膮 prychn臋艂a by 艣miechem na kolejne s艂owa pastora. Ale nie zrobi艂a tego wci膮偶 nie mog膮c wyrzuci膰 z swojej g艂owy tych wszystkich negatywnych my艣li.
-Wspomina艂e艣 jej o nas? - spyta艂a po chwili wpatruj膮c si臋 w niego wci膮偶 lekko sp艂oszonym spojrzeniem. Ich zwi膮zek przez pewien czas b臋dzie musia艂 by膰 trzymany w sekrecie, a przynajmniej na tyle by jej rodzice nie mieli o niczym poj臋cia. Strach przed tym, 偶e ponownie mog膮 zniszczy膰 jej szcz臋艣cie, sprawi膰 by kolejna blisk膮 jej osoba odesz艂a od niej zdawa艂 si臋 tak cholernie realny. Nie chcia艂a go straci膰, nie znios艂aby tego ponownie…
-Masz zwi膮zek b臋dzie z pewno艣ci膮 pi臋tnowany przez nasze rodziny - mrukn臋艂a gdy podesz艂a do niego k艂ad膮c d艂onie na jego torsie i patrz膮c mu w oczy. -A moja famille z pewno艣ci膮 zrobi wszystko by nas rozdzieli膰 a mnie zabra膰 z powrotem do Francji. Je艣li do tego dojdzie to b臋dzie m贸j koniec - westchn臋艂a smutno. Jej d艂o艅 g艂adzi艂a zarys jego szcz臋ki w taki spos贸b jakby chcia艂a zapami臋ta膰 ka偶dy detal jego twarzy tak na wszelki wypadek. -Boje si臋 jednak jakie konsekwencj臋 mog膮 spotka膰 r贸wnie偶 ciebie m贸j amour.
Ba艂a si臋, tak bardzo si臋 ba艂a ale mimo to nie chcia艂a rezygnowa膰, nie chcia艂a traci膰 tego co zyska艂a. Kocha艂a go ca艂ym sercem i pragn臋艂a zosta膰 przy nim ju偶 na zawsze nawet je艣li mieliby zwr贸ci膰 si臋 przeciwko ca艂emu 艣wiatu.
-Je t 'aime, ch茅ri - wyszepta艂a nim z艂o偶y艂a czu艂y poca艂unek na jego ustach.
~Lea
Gabby zdawa艂 sobie doskonale spraw臋, 偶e jego ukochana siostrzyczka ju偶 od pewnego czasu musia艂a podejrzewa膰, 偶e ta urocza panienka, kt贸rej imi臋 dziwnym trafem coraz cz臋艣ciej pojawia艂o si臋 na j臋zykach jej przyjaci贸艂 tu偶 obok nazwiska jej drogiego braciszka nie jest traktowana przez niego na r贸wni z innymi parafiankami. 艢wiadczy艂y o tym chocia偶by jej niby to przypadkowe komentarze dotycz膮ce kolejnych 艣wietnych lasek kr臋c膮cych si臋 ostatnio wok贸艂 jego osoby, z kt贸rych przynajmniej cz臋艣膰 by艂a pono膰 niesamowicie wr臋cz m艂oda. Pragn膮c cho膰 troch臋 zminimalizowa膰 skutki gniewu Elliany, gdy wreszcie przedstawi jej Le臋, podczas ostatniej rozmowy telefonicznej faktycznie wy艂o偶y艂 dziewczynie w miar臋 dok艂adnie ca艂膮 prawd臋 i czeka艂 na jej reakcj臋. A ta o dziwo okaza艂a si臋 niezwyk艂e zdystansowana. Podejrzewa艂 jednak, 偶e by艂o to spowodowane tylko i wy艂膮cznie faktem, 偶e wci膮偶 tkwi艂a w czu艂ych obj臋ciach Matta, wi臋c nie mog艂a si臋 odpowiednio wy偶y膰 w obawie, 偶e ch艂opak m贸g艂by uzna膰 j膮 za narwan膮 wariatk臋, a co za tym idzie kompletnie straci膰 ni膮 zainteresowanie.
Usu艅- Musia艂em, je艣li nie chcia艂em, by wybuchn臋艂a jeszcze na ulicy. – Odpar艂, ponownie przytulaj膮c mocno wyra藕nie zl臋knion膮 dam臋 swego serca. – Ju偶 i tak od jakiego艣 czasu marudzi艂a mi, 偶e jej znajomi coraz dog艂臋bniej zastanawiaj膮 si臋, kiedy zaprowadz臋 do o艂tarza jedn膮 z tych pi臋knych blondynek, kt贸re tak ch臋tnie si臋 ko艂o mnie ostatnio kr臋c膮. – Prychn膮艂 szczery 艣miechem, jednocze艣nie wznosz膮c oczy do sufitu. – Chyba domy艣lasz si臋 kogo mog艂a mie膰 na my艣li. – Zanim Francuzka zd膮偶y艂a si臋 na niego obrazi膰 lub wyg艂osi膰 jaki艣 soczysty komentarz, odwzajemni艂 szybko jej poca艂unek, tym samym przynajmniej chwilowo zamykaj膮c jej usta. – Na ca艂e szcz臋艣cie mog臋 Ci w stu procentach zagwarantowa膰, 偶e Liana jest chyba ostatni膮 osob膮 w tym wszech艣wiecie, kt贸rej mog艂oby zechcie膰 si臋 na nas donie艣膰. Potrafi bowiem doda膰 dwa do dw贸ch i wie, 偶e gdyby kiedy艣 zosta艂a sama na froncie przeciwko ca艂ej naszej familii, z ca艂膮 pewno艣ci膮 najp贸藕niej w przeci膮gu kilku dni zosta艂aby wywieziona z daleka od Nowego Jorku i zamkni臋ta w jakiej艣 dziurze z daleka od wszystkiego, co do tej pory zna艂a. Bo moja irm茫 mais nova w cale nie jest a偶 taka 艣wi臋ta jak to si臋 wszystkimi wok贸艂 wydaje. Po prostu moje dotychczasowe wyst臋pki skutecznie odci膮gaj膮 uwag臋 od jej w艂asnych grzeszk贸w.
Gabby
Room 401 Wanna play the 7th Heaven game? W膭TEK PRYWATNY
OdpowiedzUsu艅Z lekkim napi臋ciem przekracza艂a pr贸g pokoju, spodziewaj膮c si臋 zasta膰 w nim… co w艂a艣ciwie? Przecie偶 nie trupa. Mo偶e i Plotkara by艂a zdolna do wielu rzeczy, jednak obowi膮zywa艂y j膮 jeszcze jakie艣 prawa i zasady. A przynajmniej tak膮 nadziej臋 mia艂a India.
Usu艅Odpr臋偶y艂a si臋 nieco, widz膮c 偶e nic im nie grozi, a przynajmniej nie na pierwszy rzut oka. 艁adny apartament z prezentem dla go艣ci. Je艣li mia艂aby obstawia膰, to w艂a艣nie on mia艂 przyku膰 ich zainteresowanie, wi臋c to w艂a艣nie jego Jones planowa艂a omija膰 szerokim 艂ukiem.
Gdy zobaczy艂a folder, kt贸ry Lian chwyci艂 mi臋dzy palce, zmarszczy艂a brwi. Wygl膮da艂 niczym rodem wyj臋ty z film贸w detektywistycznych. Tyle 偶e zupe艂nie jej nie obszed艂. Nie mia艂a sekret贸w, nie przed Lianem. Od kiedy go pozna艂a nie wydarzy艂o si臋 nic, co Plotkara mog艂aby wykorzysta膰 przeciwko niej i w艂o偶y膰 do tajemniczej koperty. A to co dzia艂o si臋 wcze艣niej? C贸偶… Jones mia艂a nadziej臋, 偶e nie b臋dzie mia艂 jej tego za z艂e. W ko艅cu nie wiedzia艂a wtedy nawet o jego istnieniu.
Jak zwykle, kiedy oplata艂 j膮 ramionami, m贸zg brunetki zdawa艂 si臋 wyparowywa膰 z wn臋trza jej czaszki, zostawiaj膮c po sobie jedynie mokr膮 plam臋. Na co by艂y jej tytu艂y i dyplomy, kiedy gdy tylko muska艂y j膮 gor膮ce palce Meyera, jedyne o czym potrafi艂a my艣le膰 to wi臋cej.
Mo偶e i to nie by艂 najlepszy moment. Wiedzia艂a przecie偶, 偶e to nie mo偶e sko艅czy膰 si臋 dobrze. 呕e Plotkara na pewno ma jakiego艣 asa w r臋kawie, co艣, czym b臋dzie mog艂a im potem zagrozi膰.
Tyle 偶e…
- Ci臋偶ko mi my艣le膰 o czymkolwiek kiedy tak robisz - powiedzia艂a zgodnie z prawd膮.
Czu艂a jak dreszcz przebiega jej po ramionach w 艣lad za jego palcami. Cofn臋艂a si臋 p贸艂 kroku, tyle tylko, 偶eby plecami natrafi膰 na jego tward膮 klatk臋 piersiow膮. Wtopi膰 w jego cia艂o.
- A co do sukienki, to mia艂am nadziej臋, 偶e ci si臋 spodoba - zagadn臋艂a, odchylaj膮c g艂ow臋 do tu艂u na tyle, 偶eby dojrze膰 jego oczy. Zupe艂nie tak jak tej nocy, kiedy poznali si臋 w klubie.
- Wielka szkoda, 偶e jest na tyle obcis艂a, 偶e nie mo偶na pod ni膮 nosi膰 bielizny.
India
— Tak, czyli jak? — szepcze wprost do jej ucha, owiewaj膮c rozgrzanym oddechem jej szyj臋. Jego d艂onie sun膮 po bokach cia艂a Indii. Po 偶ebrach i biodrach, na kt贸rych ostatecznie zaciska palce. Cienki materia艂 sukienki marszczy si臋 pod jego d艂o艅mi. Sk艂ada kilka drobnych poca艂unk贸w na jej szyi, hacz膮c o sk贸r臋 z臋bami. Niespiesznie, wr臋cz leniwie testuj膮c swoj膮 i jej cierpliwo艣膰, podwija srebrny materia艂. Palce muskaj膮 jej ciep艂e, g艂adkie cia艂o, zgrabne uda. D艂o艅 zakrada si臋 pod sp贸d, testuj膮c jej zaczepne s艂owa.
Usu艅— Nie s膮dzi艂em, 偶e pani doktor potrafi by膰 taka niegrzeczna. — wymrucza艂 ni偶szym, cichym g艂osem. Zerka w d贸艂, wprost na jej b艂yszcz膮ce oczy. To on ledwie m贸g艂 si臋 skupi膰, gdy India by艂a tu偶 obok, gdy czu艂 jej cia艂o tu偶 przy swoim, gdy widzia艂 znajomy b艂ysk czaj膮cy si臋 w jej pi臋knych oczach. Ten sam, kt贸ry przebija艂 si臋 przez niego. To wyra藕ne pragnienie, kt贸re w nim budzi艂a, kt贸remu nie potrafi艂, ale i nie chcia艂 si臋 opiera膰.
Jego palce s膮 niecierpliwe, gdy sun膮艂 dalej pod materia艂em, tu偶 na jej wra偶liw膮 kobieco艣膰, do kt贸rej mia艂 teraz swobodny dost臋p. Dra偶ni j膮, muska ciep艂膮 okolic臋 omijaj膮c z艂o艣liwie najczulsze punkty, by specjalnie przeci膮gn膮膰 droczenie si臋 z Indi膮.
— Podoba, nawet bardzo. — odpowiedzia艂 zgodnie z przemy艣leniami. — Nie do艣膰, 偶e wygl膮dasz w niej zjawiskowo, to do tego jest… praktyczna. — doda艂 z lekkim, 艂obuzerskim u艣mieszkiem, kt贸ry nie schodzi艂 z jego twarzy.
Cho膰 z ty艂u g艂owy wci膮偶 mia艂 pewn膮 obaw臋, 偶e Plotkara mog艂a wykorzysta膰 ich wzajemn膮 s艂abo艣膰 do siebie i obr贸ci膰 przyjemn膮 schadzk臋 w prawdziwy koszmar i przysz艂o艣ciowe k艂opoty, nie mia艂 ochoty przerywa膰. Tak naprawd臋 nie robili nic z艂ego, to by艂o tylko ma艂e wymkni臋cie si臋 z g艂贸wnej imprezy, skorzystanie z okazji niegro藕ne dla innych uczestnik贸w zabawy.
Drug膮 d艂oni膮 sun膮艂 w g贸r臋 po jej brzuchu i os艂oni臋tych sukienk膮 piersiach. Zatrzyma艂 d艂o艅 na jej smuk艂ej szyi palcami muskaj膮c 偶uchw臋. Nachyli艂 si臋, by dosi臋gn膮膰 jej pe艂nych, s艂odkich ust, kt贸re z tak膮 艂atwo艣ci膮 zawr贸ci艂y mu w g艂owie.
— Skoro ju偶 tu jeste艣my, mo偶emy skorzysta膰 z tego co tu mamy. — dodaje, cho膰 w rzeczywisto艣ci pok贸j m贸g艂by by膰 pusty. Mia艂 ja przy sobie, wi臋cej nie potrzebowa艂.
Li
Czu艂a, jak gor膮cy rumieniec rozlewa si臋 jej po szyi i dekolcie. Nie wa偶ne, ile razy ju偶 czu艂a na sobie jego wargi czy palce, efekt by艂 dok艂adnie taki sam. India mia艂a wra偶enie, 偶e ko艣ci jej mi臋kn膮 a sk贸ra p艂onie. Zawsze by艂o jej za ma艂o. Dotyku, poca艂unk贸w, oplataj膮cych j膮 ramion.
OdpowiedzUsu艅Wi臋cej, wi臋cej, wi臋cej
Przygl膮da艂a si臋 jego twarzy, kiedy sprawdza艂, czy m贸wi prawd臋. Z jakim zaskoczeniem odkry艂, 偶e naprawd臋 nie ma nic pod sukienk膮. Uwielbia艂a na niego patrze膰. Na b艂ysk w jego ciemnych oczach, delikatnie skrzywiony nos, obiekt wewn臋trznych 偶art贸w, czy pe艂ne usta. Obserowowanie ich by艂o prawie tak samo satysfakcjonuj膮ce jak ca艂owanie ich. Prawie.
Mimowolnie wtapia艂a si臋 w niego g艂臋biej i g艂臋biej, po艣ladkami wciskaj膮c w jego biodra. Wabi膮c i n臋c膮c. Kiedy tak si臋 z ni膮 dra偶ni艂, przymkn臋艂a powieki.
Ci臋偶ko by艂o si臋 jej skupi膰 na tym, co dzia艂o si臋 na dole. Na fakcie, 偶e byli w pokoju wynaj臋tym przez Plotkar臋, mistrzyni臋 intryg. W tamtym momencie mog艂a my艣le膰 jedynie o Lianie. Z konsekwencjami zmierz膮 si臋 kiedy indziej. P贸藕niej. Nigdy. Na pewno razem.
- Lubi臋 praktyczne rzeczy. Praktyczna ze mnie dziewczyna.
Gdy jego usta w ko艅cu si臋gn臋艂y do jego ust, westchn臋艂a g艂臋boko i obr贸ci艂a w jego ramionach. Zatopi艂a palce w jego ciemnych kosmykach, przyci膮gn臋艂膮 g艂ow臋 bli偶ej, pog艂臋biaj膮c poca艂unek.
Nie musia艂 jej namawia膰.
Zsun臋艂a d艂onie na jego ramiona, si臋gn臋艂a do guzik贸w koszuli. Chcia艂a zn贸w m贸c dotyka膰 jego gor膮cej sk贸ry. Smakowa膰 jej wargami.
- Pi臋knie wygl膮dasz w smokingu ale koszulki s膮 zdecydowanie bardziej praktyczne - wymrucza艂a wprost w jego wargi. - Lubi臋 praktyczne rzeczy.
India
— Nast臋pnym razem za艂o偶臋 garnitur i t-shirt pod sp贸d. Specjalnie dla ciebie. — Poddawa艂 si臋 jej dotykowi, obserwuj膮c ruch palcy rozpinaj膮cych koszul臋, ust u艂o偶onych w p贸艂u艣miech, b艂yszcz膮cych oczu, kt贸re emanowa艂y t膮 sam膮 zach艂anno艣ci膮, kt贸ra malowa艂a si臋 w jego w艂asnym spojrzeniu.
Usu艅— Wiesz co mi to przypomina? — zapyta艂 lecz nie czeka艂 na odpowied藕. — Pewien kantorek. — odpar艂 z 艂obuzerskim u艣miechem, przypominaj膮c sobie jedno z pierwszych spotka艅, kt贸re pomimo niekomfortowych powod贸w, ostatecznie mia艂o niezwykle przyjemny finisz. India poci膮ga艂a go w ka偶dej wersji jednakowo, oboj臋tnie czy mia艂a na sobie lekarski kitel i w艂osy upi臋te w ko艅ski ogon, czy by艂a w pe艂nym makija偶u i cholernie seksownej, praktycznej sukience. Dotyk d艂oni dzia艂a艂 w ten sam spos贸b, a usta raz za razem odbiera艂y zdolno艣膰 racjonalnego pomy艣lunku. Bo przecie偶 tam m贸g艂 ich przy艂apa膰 ka偶dy, personel medyczny, jej prze艂o偶eni, pacjenci… Tutaj m贸g艂 wpa艣膰 ka偶dy z go艣ci, kt贸rzy mieli bawi膰 si臋 na parterze lub w oferowanych innych pomieszczeniach. By艂o w tym co艣 podniecaj膮cego, my艣l, 偶e nie do ko艅ca byli sami i bezpieczni.
Jego d艂o艅 zsun臋艂a si臋 z policzka na szyj臋 i rysuj膮ce si臋 pod sk贸r膮 obojczyki. Zahaczy艂 palcem o jedno rami膮czko, poci膮gaj膮c je lekko do g贸ry, by zaraz je zsun膮膰. Powt贸rzy艂 t膮 sam膮 czynno艣膰 z drugim rami膮czkiem spogl膮daj膮c w oczy lekarki.
— Ups. — wymrucza艂 niewinnie jakby rzeczywi艣cie jego ruchy by艂y czystym, niechcianym przypadkiem, za kt贸ry powinien przeprasza膰. Srebrzysty materia艂 by艂 dopasowany, wi臋c tylko odrobin臋 opad艂 z jej cia艂a ods艂aniaj膮c dekolt i zatrzymuj膮c si臋 na pe艂nych biodrach.
艢ci膮gn膮艂 marynark臋, a zaraz za ni膮 pozwoli艂 koszuli opa艣膰 na pod艂og臋. Mi臋艣nie falowa艂y pod sk贸r膮 przy ka偶dym ruchu sprawiaj膮c, 偶e tusz o偶ywa艂, a ka偶dy z tatua偶y porusza艂 si臋 razem z nim.
— W jacuzzi jeszcze tego nie robili艣my, co ty na to? — wymrucza艂 wprost w jej sk贸r臋, gdy wargi raz za razem obca艂owywa艂y smuk艂膮 szyj臋, czy piersi. Otoczy艂 j膮 ramieniem w talii i bez wi臋kszego problemu podni贸s艂 z ziemi pozwalaj膮c by oplot艂a go udami.
Cho膰 w tyle g艂owy by艂 pe艂en podejrze艅, zaczyna艂 sk艂ania膰 si臋 ku my艣li, 偶e ta impreza wcale nie jest taka z艂a jak zak艂ada艂.
Li
Za艣mia艂a si臋, rozbawiona 偶artem, wprost w jego gor膮ce wargi. Nie chcia艂a przerywa膰 poca艂unk贸w. Nie, kiedy mia艂a wra偶enie, 偶e czas, kt贸ry dostali w tamtym pokoju, by艂 kradziony. 呕e Plotkara albo kto艣 z go艣ci zaraz zacznie taranowa膰 drzwi. Pozbawi j膮 blisko艣ci Liana. Jej Liana . Jego dotyku, ust, upajaj膮cego zapachu i smaku. Mimo 偶e nie by艂 to ich pierwszy raz, tak w艂a艣nie si臋 czu艂a. Za ka偶dym razem kiedy jej dotyka艂, kiedy na ni膮 patrzy艂.
Usu艅Ona r贸wnie偶 pami臋ta艂a kantorek. A wspomnienia podsyci艂y jedynie ogie艅, kt贸ry i tak ju偶 p艂on膮艂 jej w l臋d藕wiach, rozsy艂a艂 przyjemne ciep艂o wzd艂u偶 ca艂ego jej cia艂a.
Zadr偶a艂a, gdy opu艣ci艂 rami膮czka sukienki. Nie z zimna, lecz z podniecenia. Oczekiwania. Przyjemno艣ci, jak膮 dawa艂o jej samo jego spojrzenie, kt贸rym sun膮艂 po jej obna偶onym ciele.
Przesun臋艂a d艂onie na tyle, 偶eby m贸g艂 zsun膮膰 z ramion marynark臋 a w 艣lad za ni膮 koszul臋. Gdy tylko wyl膮dowa艂y na pod艂odze India przylgn臋艂a na powr贸t do jego cia艂a, palce wbi艂a w twarde mi臋艣nie. Ca艂owa艂a go po ramionach, szyi, 偶uchwie. Wsz臋dzie, gdzie tylko si臋gn臋艂a.
J臋kn臋艂a mu w usta na znak tego, 偶e si臋 zgadza. Prawdopodobnie zgodzi艂aby si臋 na wszystko, co by jej zaproponowa艂, byle tylko nie przestawa膰.
Gdy podni贸s艂 j膮 z pod艂ogi oplot艂a go nogami w pasie, przywieraj膮c jeszcze bli偶ej. Wpl膮ta艂a mu palce w ciemne kosmyki w艂os贸w i nadal ca艂owa艂a. Sukienka podwin臋艂a si臋 jej na tyle, 偶e stanowi艂a ju偶 jedynie fa艂d materia艂u owini臋ty dooko艂a jej bioder. Nic nie stanowi艂o bariery pomi臋dzy jego twardym brzuchem a jej mi臋kkimi udami.
Pozwoli艂a mu zanie艣膰 si臋 w kierunku jacuzzi a kiedy odstawi艂 j膮 na ziemi臋, szybko pozby艂a si臋 sukienki i obcas贸w. Wyci膮gn臋艂a r臋k臋 i w艂o偶y艂a j膮 do b膮bluj膮cej wody, 偶eby sprawdzi膰 temperatur臋.
- My艣l臋, 偶e b臋dzie w sam raz - powiedzia艂a, nie spuszczaj膮c z niego spojrzenia. Si臋gn臋艂a d艂oni膮 do paska jego spodni i poci膮gn臋艂a niecierpliwe.
- Zdecydowanie formalne stroje maj膮 wi臋cej minus贸w ni偶 plus贸w.
India
Podsumowa艂 jej s艂owa delikatnym 艣miechem, a jego d艂onie zaraz udzieli艂y jej niecierpliwym staraniom pomocy. Gdy odpi臋艂a pasek 艣ci膮gn膮艂 z siebie d贸艂 garderoby. Wszed艂 jako pierwszy do przyjemnie ciep艂ej, b膮bluj膮cej wody. Wyci膮gn膮艂 r臋k臋 w stron臋 Indii, a gdy uj臋艂a jego d艂o艅 pom贸g艂 jej wej艣膰 do 艣rodka, by si臋 nie po艣lizgn臋艂a. Zanurzy艂 si臋 po sam膮 szyj臋 i niemal od razu przyci膮gn膮艂 Indi臋 do siebie. Chcia艂 mie膰 j膮 blisko, najbli偶ej jak tylko si臋 da艂o.
Usu艅Nie mia艂o dla niego znaczenia, 偶e Plotkara mog艂a teraz siedzie膰 gdzie艣 na uboczu, zajadac si臋 popcornem i mie膰 ubaw z tego co si臋 dzia艂o, jak 艂atwo wpadli w jej zasadzk臋. Nie bardzo przej膮艂by si臋 nawet tym gdyby rozleg艂o si臋 pukanie do drzwi i kto艣 postanowi艂by im bezczelnie przerwa膰. Mia艂 zamiar zignorowa膰 wszystkie bod藕ce dochodz膮ce spoza pokoju numer 401.
Przygaszone 艣wiat艂o pokoju i 艣wiat艂a miasta wpadaj膮ce przez okno nadawa艂y przyjemnego klimatu. Woda pachnia艂a i przyjemnie rozlu藕nia艂o cia艂o, cho膰 mi臋艣nie i tak raz za razem spina艂y si臋 pod dotykiem Indii. U艂o偶y艂 d艂onie po bokach jej szyi, by nie rozmaza膰 makija偶u zdobi膮cego jej twarz. Poci膮gn膮艂 j膮 ku sobie sadowi膮c kobiet臋 na swoich udach.
Wpi艂 si臋 w jej s艂odkie wargi, jego w艂asny narkotyk znacznie lepszy ni偶 jakiekolwiek kolorowe proszki, przy kt贸rych zapewne bawi艂a si臋 wi臋kszo艣膰 zgromadzonego towarzystwa. Dzia艂a艂a na niego w ten sam spos贸b, przyt臋pia艂a zmys艂y, wyczula艂a sk贸r臋 na najmniejszy dotyk, pozbawia艂a zahamowa艅 i zdrowego rozs膮dku.
Z艂apa艂 艂apczywy oddech, palce zaciskaj膮c zaciskaj膮c na jej udach. By艂 coraz bardziej zniecierpliwiony, im d艂u偶ej jej cia艂o ociera艂o si臋 o jego w艂asne, im d艂u偶ej dra偶ni艂a go kolejnymi poca艂unkami i paznokciami sunacymi po ramionach. Otoczy艂 j膮 szczelnie ramieniem i wszed艂 w ni膮. Odchyli艂 g艂owe w ty艂 nie powstrzymuj膮c j臋ku, kt贸ry st艂umi艂 przygryzaj膮c warg臋. Odgoni艂 chwilowe zamroczenie, by zetkn膮膰 usta ze sk贸r膮 na jej szyi,wychodz膮c jej na spotkanie swoimi biodrami.
Nie odrywa艂a od niego wzroku, kiedy zwinnie 艣ci膮ga艂 z siebie spodnie i wchodzi艂 do wanny. Stara艂a si臋 nawet za bardzo nie mruga膰, nie chc膮c straci膰 cho膰by sekundy ze swojego w艂asnego prywatnego show. Patrzenie na niego, gr臋 jego mi臋艣ni idealnie zarysowanych pod sk贸r膮, by艂o prawie tak samo upajaj膮ce jak dotykanie go czy smakowanie. Prawie.
Usu艅Uj臋艂a d艂o艅 Liana i sama r贸wnie偶 zrobi艂a odwa偶ny krok do jacuzzi. Woda by艂a przyjemna, o idealnej temperaturze. Nie zd膮偶y艂a si臋 nad tym jednak d艂u偶ej zastanowi膰, poniewa偶 silne r臋ce m臋偶czyzny chwyci艂y j膮 w talii i przyci膮gn臋艂y do siebie, wci膮gaj膮c wi臋kszo艣膰 cia艂a brunetki pod powierzchni臋. Usadowi艂a si臋 mu na kolanach, zadowolona. Woda przykrywa艂a jej cia艂o od ramion w d贸艂, jednak nie przed Lianem. By艂 na tyle blisko 偶e m贸g艂 zobaczy膰 j膮 ca艂膮. Przyjemny dreszcz przeszed艂 j膮 wzd艂u偶 kr臋gos艂upa na sam膮 t臋 my艣l.
Na nowo rozpocz臋艂a w臋dr贸wk臋 palcami po jego ciele, badaj膮c ka偶d膮 wypuk艂o艣膰 czy zag艂臋bienie. Zupe艂nie jakby chcia艂a namalowa膰 map臋 albo nauczy膰 si臋 go na pami臋膰. G艂aska艂a, 艣ciska艂a, delikatnie drapa艂a go paznokciami.
Ona r贸wnie偶 j臋kn臋艂a, kiedy w ni膮 wszed艂, jeszcze mocniej chwytaj膮c go za ramiona. Podoba艂a jej si臋 ta jego niecierpliwo艣膰. 呕arliwo艣膰, z jak膮 wypycha艂 biodra. Nie pozostawa艂a mu d艂u偶na. Ko艂ysa艂a si臋 na jego kolanach w prz贸d i ty艂, nic sobie nie robi膮c z wody, kt贸ra rozlewa艂a si臋 dooko艂a nich. Nie dba艂a o w艂osy czy makija偶. Liczy艂 si臋 tylko Lian i to, jak wspaniale si臋 czu艂a, kiedy by艂 w niej. Ca艂owa艂 j膮. Otacza艂 ramionami.
呕adne z nich nie by艂o delikatne. Mia艂a wra偶enie, 偶e pr贸buj膮 po偶re膰 si臋 nawzajem. Nie wiedzia艂a, czy by艂o to spowodowane samym pragnieniem czy te偶 mo偶e dodatkowo nakr臋ca艂 ich element niepewno艣ci, czy zaraz nie zostan膮 nakryci.
B艂膮dzi艂a wargami i z臋bami wzd艂u偶 jego szyi, ca艂uj膮c go i n臋c膮c. Chcia艂a, 偶eby straci艂 kontrol臋. 呕eby chocia偶 po cz臋艣ci czu艂 si臋 tak jak ona przy nim. Pijana. Zagubiona. Wniebowzi臋ta.
- Tak… Prosz臋… - dysza艂a mu w sk贸r臋, czuj膮c jak napi臋cie coraz bardziej si臋 w niej kumuluje, podwija palce u st贸p.
India
Wszystko by艂o sko艅czone. Dos艂ownie wszystko. Ca艂y 艣wiat Han Yuri zacz膮艂 si臋 sypa膰 par臋 godzin temu, gdy tylko przekroczy艂a pr贸g tego przepi臋knego hotelu, cho膰 jeszcze wtedy nie mia艂a o tym poj臋cia. Mia艂a na sobie swoj膮 najlepsz膮 i najdro偶sz膮 sukienk臋, mask臋 wart膮 fortun臋, by艂a szcz臋艣liwa i roze艣miana, i trzyma艂a za r臋k臋 najcudowniejszego ch艂opca, ch艂opaka ze sn贸w, najlepszego, jakiego mog艂a sobie tylko wymarzy膰.
OdpowiedzUsu艅A teraz, gdy wkroczy艂a do sali, ju偶 nie by艂a sob膮. Sukienka by艂a rozdarta przy biodrze, jej kunsztowny makija偶 rozp艂yn膮艂 na policzkach, a na r臋kach wci膮偶 mia艂a ciemne 艣lady krwi, kt贸ra ca艂e szcz臋艣cie przesta艂a ju偶 ciec. Jej klatka piersiowa unosi艂a si臋 i opada艂a nier贸wnomiernie, bo odk膮d wysz艂a z kuchni, nie przestawa艂a szlocha膰.
— Potrzebujesz… Pomocy? — zapyta艂 jaki艣 ch艂opak, zatrzymuj膮c si臋 przy niej. Yuri obrzuci艂a go spojrzeniem od g贸ry do do艂u. Kelner. Jeden z ma艂ych 偶o艂nierzyk贸w sukowatej solenizantki. Mia艂a ju偶 sykn膮膰, 偶eby da艂 jej spok贸j, ale si臋 powstrzyma艂a.
Potrzebowa艂a pomocy.
— Chc臋… — zawaha艂a si臋. Rozejrza艂a si臋 po t艂umie, mia艂a wra偶enie, 偶e wszyscy na ni膮 patrz膮. Nagle zrobi艂o jej si臋 s艂abo, kolory sta艂y zbyt wyra藕ne, d藕wi臋ki przyt艂umione. Zaraz si臋 zrzyga, na 艣rodku sali, przy wszystkich ludziach i teraz naprawd臋 b臋dzie sko艅czona. — Chc臋 odetchn膮膰 i doprowadzi膰 si臋 do porz膮dku — powiedzia艂a g艂osem robota, zupe艂nie beznami臋tnie, staraj膮c si臋 nie otwiera膰 za bardzo ust.
Ch艂opak kiwn膮艂 g艂ow膮 i nie m贸wi膮c ani s艂owa, wzi膮艂 j膮 pod rami臋, a potem wyprowadzi艂 z sali. Przeszli jakim艣 bocznym wej艣ciem, a potem schodami na pierwsze pi臋tro i skr臋cili na korytarz dla go艣ci hotelowych. Przy kt贸rych艣 drzwiach czeka艂a inna dziewczyna, kt贸ra uj臋艂a jej drugie rami臋. Yuri by艂a tak oszo艂omiona, 偶e nie zorientowa艂a si臋, 偶e obs艂uga zwyczajnie przekazuje j膮 sobie z r膮k do r膮k jak ma艂e dziecko, kt贸re potrzebuje opieki. Najwyra藕niej sukowata solenizantka mia艂a wynaj臋te pokoje dla podobnych jej, ci臋偶kich przypadk贸w.
Dziewczyna z obs艂ugi, Gwyneth, okaza艂a si臋 jednak w艂a艣ciw膮 osob膮 na w艂a艣ciwym miejscu. Kaza艂a jej wypi膰 wod臋, pomog艂a zrzuci膰 z siebie sukienk臋, czeka艂a odwr贸cona ty艂em, gdy Han bra艂a prysznic, a potem na powr贸t u艂o偶y艂a jej fryzur臋, pomog艂a poprawi膰 makija偶, opatrzy艂a rany na r臋kach, zakry艂a siniaki na ramionach, a w ko艅cu podreperowa艂a sukienk臋. Jak dobra s艂u偶ba. Nawet podtrzymywa艂a w艂osy, gdy Yuri l膮dowa艂a z g艂ow膮 w klozecie. Po czterdziestu minutach Yuri wygl膮da艂a niemal tak, jak kiedy wchodzi艂a pierwszy raz na sal臋. Zadba艂a nawet o to, by z powrotem na jej twarzy pojawi艂 si臋 u艣miech — po艂kn臋艂a a偶 dwie te dziwne, czerwone tabletki, kt贸re podw臋dzi艂a ze sto艂u wraz z kopert膮.
Ju偶 po偶egna艂a si臋 z Gwyneth, ale w drzwiach zatrzyma艂a si臋 na chwil臋.
— Masz d艂ugopis? — zapyta艂a, odwr贸ciwszy g艂ow臋.
— Jasne.
droga plotkaro! ufam, 偶e nie z艂amiesz danego s艂owa. znasz m贸j sekret. ale nie tylko jedna ksi臋偶niczka manhattanu mieszka w brzydkiej okolicy… min ari mieszka w chinatown, wynajmuje kawalerk臋 na pi臋trze restauracji. je艣li chcesz, podam ci adres. a je艣li umiesz spe艂ni膰 wszystkie 偶yczenia, b艂agam, spraw, 偶eby sunghoon do mnie wr贸ci艂, 偶eby to nie by艂 koniec. to nie mo偶e by膰 koniec!
I z takim w艂a艣nie nastawieniem wchodzi艂a kilka minut potem na parkiet. 呕ycie by艂o pi臋knie, w g艂owie zn贸w przyjemnie szumia艂o, a po niezdrowych zawrotach nie by艂o ani 艣ladu. Plotkara przecie偶 jej pomo偶e, noc by艂a jeszcze m艂oda, a drinki a偶 prosi艂y si臋, by je wychyla膰! Z przyjemno艣ci膮 da艂a si臋 prowadzi膰 jakiemu艣 przystojnemu ch艂opakowi w ta艅cu. Gdy tak kr臋ci艂a si臋 i kr臋ci艂a, w lustrze z boku dostrzeg艂a kolejny raz swoje odbicie.
A z drugiej strony zn贸w spogl膮da艂a na ni膮… najszcz臋艣liwsza dziewczyna na 艣wiecie.
she fuckin crazy
Murayama roze艣mia艂 si臋 serdecznie. No tak, mo偶e i wygl膮da艂a i wypowiada艂a si臋 jak doros艂a, jednak r贸偶nica wieku mi臋dzy nimi pozostawa艂a bez zmian. Bycie nastolatkiem rz膮dzi艂o si臋 w艂asnymi prawami.
OdpowiedzUsu艅Je艣li chodzi艂o o spostrzegawczo艣膰, m臋偶czyzna nie mia艂 sobie r贸wnych; mia艂 w swoim 偶yciu do czynienia z niejedn膮 zagadk膮. Ale, gdy pojawia艂 si臋 temat romansowania a ju偶 zw艂aszcza dotycz膮cy jego samego... wtedy totalnie si臋 gubi艂. I tak te偶 by艂o tym razem.
Jego oczy rozszerzy艂y si臋 ze zdziwienia, gdy dziewczyna zdecydowa艂a si臋 z艂膮czy膰 ich usta w niewinnym poca艂unku. Zamruga艂, czuj膮c jak jego cia艂o zamienia si臋 w pos膮g.
Co powinien zrobi膰? Nie mia艂 bladego poj臋cia. Nigdy wcze艣niej nie by艂 w takiej sytuacji.
Pierwszy poca艂unek Murayamy Takashiego wydarzy艂 si臋 w艂a艣nie teraz.
*Takahashiego
OdpowiedzUsu艅Czeka艂a na jak膮kolwiek reakcj臋 ze strony m臋偶czyzny, ale nie by艂o 偶adnej. Jego usta nie odpowiedzia艂y ma zaczepk臋, jego d艂onie nie drgn臋艂y z poprzedniego miejsca. Mia艂a wr臋cz wra偶enie, 偶e Yama zamar艂 pod wp艂ywem niespodziewanej czu艂o艣ci, kt贸r膮 go obdarzy艂a. Odsun臋艂a si臋 od niego przesuwaj膮c wzrokiem po twarzy bruneta, ale opr贸cz szczerego zaskoczenie nie dopatrzy艂a si臋 niczego wi臋cej. 呕adnego zainteresowania, 偶adnego b艂ysku, kt贸ry zdradzi艂by, 偶e nie ma nic przeciwko. Zrobi艂a krok w ty艂 zdejmuj膮c d艂onie z jego ramion. Zakry艂a usta d艂oni膮 u艣wiadamiaj膮c sobie jak bardzo j膮 ponios艂o. Czu艂a jak na jej twarz wp艂ywa soczysty rumieniec si臋gaj膮cy czubk贸w uszu. Na co liczy艂a tak w艂a艣ciwie?
OdpowiedzUsu艅— Przepraszam. — wymamrota艂a odwracaj膮c od niego wzrok. Co ona sobie my艣la艂a?! Rozejrza艂a si臋 wok贸艂 ukradkiem sprawdzaj膮c ile os贸b mog艂o zauwa偶y膰 ich, a raczej jej poca艂unek. — Nie powinnam, przepraszam. Zagalopowa艂am si臋. — przeprasza艂a dalej, szybko wyrzucaj膮c z siebie kolejne s艂owa. Mia艂a ochot臋 przybi膰 pi膮tk臋 z czo艂em i zapa艣膰 si臋 pod ziemi臋.
Jej wzrok zatrzyma艂 si臋 na stoliku przy kt贸rym wcze艣niej zajmowali miejsce, a przy kt贸rym obecnie zostali jedynie Elliot i Namgi, kt贸ry wyciera艂 chusteczkami garnitur. Musieli co艣 przegapi膰 wiruj膮c po parkiecie. Ich spojrzenia na chwil臋 si臋 spotka艂y, a Danielle poczu艂a nieprzyjemne uk艂ucie w piersi widz膮c jego pochmurny, poirytowany wzrok.
Zagryz艂a nerwowo warg臋 i zn贸w o艣mieli艂a si臋 skupi膰 uwag臋 na Yamie.
Czy Plotkara to widzia艂a? Czy wykorzysta to przeciwko niej? W jej g艂owie panowa艂 m臋tlik podjudzany wypitym alkoholem, kt贸ry nie pomaga艂 w racjonalnej ocenie sytuacji.
Rozejrza艂a si臋 raz jeszcze i spostrzeg艂a Yuri ta艅cz膮ca w obej臋ciach jakiego艣 ch艂opaka, kt贸ry z pewno艣ci膮 nie by艂 blondynem, z kt贸rym tutaj przysz艂a, a kt贸remu kilka chwil temu wyznawa艂a mi艂o艣膰.
— Musz臋 si臋 przewietrzy膰. — wypali艂a nagle i szybkim krokiem przemierzy艂a parkiet zostawiaj膮c m臋偶czyzn臋 samego, podchodz膮c do ta艅cz膮cej kawa艂ek dalej pary. U艂o偶y艂a d艂o艅 na ramieniu blondynki i nachyli艂a si臋 nieco ku niej przerywaj膮c jej taniec.
— Musz臋… musz臋 na chwil臋 si臋 st膮d wyrwa膰. Nie wiem! Czego艣 si臋 napi膰, cokolwiek. — wyja艣ni艂a na wdechu. — Chod藕 ze mn膮. — poprosi艂a niemal b艂agalnym tonem ignoruj膮c spojrzenia, kt贸re na sobie czu艂a. Musia艂a z kim艣 pogada膰, wyrzuci膰 z siebie k艂臋bi膮ce si臋 pod czaszk膮 my艣li, a tym kim艣 z pewno艣ci膮 nie m贸g艂 by膰 teraz Namgi, czy tym bardziej Yama. Nie mia艂a teraz odwagi spojrze膰 im prosto w oczy, cho膰 nie rozumia艂a dlaczego.
S.O.S
Cia艂o Yuri wype艂ni艂a tak bezbrze偶na euforia, 偶e zdawa艂o jej si臋, jakby w ta艅cu fruwa艂a kilka centymetr贸w nad ziemi膮. Jej szeroki u艣miech by艂 niezdrowy, a 藕renice nienaturalnie rozszerzone. Zreszt膮, ca艂e to szcz臋艣cie, w kt贸rym w艂a艣nie si臋 p艂awi艂a, musia艂o mie膰 swoje 藕r贸d艂o nie w realnej sytuacji, w jakiej si臋 znalaz艂a, a raczej w tych czerwonych tabletkach, kt贸re chwil臋 wcze艣niej po艂kn臋艂a. Nie dotar艂o do niej, co wydarzy艂o si臋 na parkiecie, wi臋c kiedy Dani do niej podesz艂a, w pierwszej chwili przywita艂a j膮 entuzjastycznym piskiem. Pu艣ci艂a swojego partnera, nawet na niego nie spogl膮daj膮c. Prawd臋 m贸wi膮c, nie zwr贸ci艂a uwagi, z kim tak naprawd臋 ta艅czy艂a.
OdpowiedzUsu艅— Da-ni — zawo艂a艂a, przeci膮gaj膮c sylaby.
Gdy jednak dostrzeg艂a na twarzy dziewczyny zmartwienie, jej brwi unios艂y si臋 z zaskoczeniem do g贸ry, a k膮ciki ust opad艂y w d贸艂. Kiwn臋艂a g艂owa na jej s艂owa i od razu wzi臋艂a j膮 pod r臋k臋.
— Jasne, oczywi艣cie — odpar艂a po korea艅sku, ruszaj膮c z powrotem w stron臋 stolik贸w. — Idziemy, gdzie tylko chcesz… tylko we藕miemy jakiego艣 szampana ze stolika i fajki. Mo偶e na balkon? Ale najpierw p贸jdziemy do 艂azienki przypudrowa膰 noski! — Nachyli艂a si臋 jej do ucha. — I wszystko mi opowiesz, bo widz臋, 偶e co艣 si臋 sta艂o.
Oto pocz膮tek pi臋knej relacji!
Room 501 I'll take you to the candy shop... W膭TEK PRYWATNY
OdpowiedzUsu艅Kiedy znale藕li si臋 na odpowiednim pi臋trze, nie byli w stanie oderwac si臋 od siebie. Kocha艂 j膮 a ona czu艂a to samo w stosunku do niego i ta my艣l wci膮偶 kr膮偶y艂a w jego umy艣le gdy po raz kolejny z艂o偶y艂 nami臋tny poca艂unek. Ta noc mia艂a by膰 najwspanialsz膮 w ich 偶yciu i nic nie mog艂o zepsu膰 im tej chwili, niezale偶nie od tego co zaplanowa艂a dla nich plotkara. Co prawda wci膮偶 mieli wiele do przegadania je艣li chodzi艂o o ich zwi膮zek, ale teraz chcia艂 si臋 cieszy膰 tylko wsp贸lnymi chwilami z ukochan膮. Na rozmow臋 przecie偶 wci膮偶 b臋d膮 mieli jeszcze czas czy nie?
Usu艅-Jak my艣lisz, jaka kolacj臋 przyszykowa艂a dla nas solenizantka? - spyta艂 wpatruj膮c si臋 w ni膮 艂agodnym lecz r贸wnie偶 lekko rozbawionym spojrzeniem. - Raczej ma艂o prawdopodobne, 偶e b臋dzie chcia艂a zaszczyci膰 nas swoj膮 obecno艣ci膮 - za艣mia艂 si臋 doskonale zdaj膮c sobie spraw臋 jak niedorzeczna by艂a ta my艣l. Ona przecie偶 nigdy nie ujawni swojej to偶samo艣ci, tego by艂 pewny tak jak tego, 偶e ma艂o prawdopodobne jest i偶 jej chojna propozycja obejdzie si臋 bez niespodzianek.
Lucas
Ten entuzjazm i rado艣膰 Lucasa by艂y niesamowite. Jakby straci艂 poczucie winy, odepchn膮艂 strach, nabra艂 swobody. Patrzy艂a na niego z podziwem, nie mog膮c zrozumie膰, jak tak wra偶liwy facet, mo偶e tak doskonale gra膰. I jak mo偶e zmieni膰 si臋 w jednej chwili w kogo艣 zupe艂nie innego.
Usu艅Na prawd臋 mog艂a i艣膰 o w艂asnych si艂ach, mia艂a sprawne nogi przecie偶, ale te偶 ten gest, 偶e j膮 uni贸s艂 i zani贸s艂 by艂 tak s艂odki! Lucas Carter by艂 s艂odki i to by艂o na prawd臋 wielkie odkrycie, o kt贸rym 艣wiat powinien us艂ysze膰! Oddawa艂a ka偶dy poca艂unek, licz膮c 偶e m臋偶czyzna nie potknie si臋 i nie run膮. Kiedy dotarli do ten pok贸j, w kt贸rym rzekomo rzeka na nich kolacja spojrza艂a niepewnie na z艂oty, b艂yszcz膮cy napis "501" i zacisn臋艂a usta. Na dobr膮 spraw臋 wci膮偶 nie s膮dzi艂a, 偶e mia艂a prawo zosta膰 zaproszona na to przyj臋cie, wi臋c... nie wiedzia艂a czego si臋 spodziewa膰.
- Nie wiem... ale mo偶e ju偶 mnie postaw... ubior臋 buty- zaproponowa艂a wci膮偶 rozanielona tym, co si臋 dzieje.
Gdy Lucas j膮 pu艣ci艂, ubra艂a szpilki i stan臋艂a obok niego, chwytaj膮c go za d艂o艅. Na prawd臋 troch臋 si臋 ba艂a tego, co mo偶e by膰 za drzwiami, ale mo偶e te偶 ca艂kiem nies艂usznie oceniali Plotkare jako kogo艣, kto kusi si臋 tylko na z艂o艣liwo艣ci? Mo偶e w swoje w艂asne urodziny jednak postanowi艂a na prawd臋 sprezentowa膰 komu艣 mi艂e chwile?
Emily
Lucas niech臋tnie wypu艣ci艂 kobiet臋 z obj臋膰 jakby by艂a si臋, 偶e ta zaraz po postawieniu zmieni zdanie i czmychnie z tego miejsca w pop艂ochu. To by艂a g艂upia my艣l, jednak wci膮偶 tkwi艂a gdzie艣 z ty艂u jego g艂owy chocia偶 z ca艂ych si艂 stara艂 si臋 tego nie pokazywa膰. Pragn膮艂 jej zaufa膰 bezgranicznie ale naprawd臋 ci臋偶ko mu to przychodzi艂o, zw艂aszcza po wszystkim co prze偶y艂. Odetchn膮艂 w momencie kiedy jej d艂o艅 splot艂a si臋 z jego u艣wiadamiaj膮c mu, 偶e wci膮偶 przy nim by艂a.
Usu艅-Gotowa? - spyta艂 z lekkim rozbawieniem, chocia偶 tak naprawd臋 czu艂 lekki l臋k przed tym co mogli faktycznie zasta膰 za drzwiami. Mimo to pewnym ruchem chwyci艂 za klamk臋, by chwile p贸藕niej nacisn膮膰 na ni膮 i otworzy膰 drzwi. Jego serce w jednej chwili prawie stan臋艂o od nadmiaru obaw, kt贸re wci膮偶 n臋ka艂y umys艂. Bo co jak za drzwiami po raz kolejny w przeci膮gu miesi膮ca natknie si臋 na cia艂o kogo艣, kogo kiedy艣 zna艂? Bior膮c pod uwag臋 jak zawi艂y by艂 jego los w ostatnim czasie, m贸g艂 spodziewa膰 si臋 niemal wszystkiego…
Lucas
Apartament z numerem 501 wyr贸偶nia艂 si臋 nie tylko gustownym urz膮dzeniem w stylu art deco, ale te偶 swoj膮 wielko艣ci膮 i przestronno艣ci膮. Posiada艂 dwie sypialnie, dwie 艂azienki, ogromny salon z widokiem na panoram臋 miasta oraz kuchni臋 z jadalni膮, w kt贸rej na par臋 czeka艂a ju偶 obiecana wystawna kolacja. Gdy weszli, kelner w艂a艣nie nalewa艂 wino do kieliszk贸w. — Polecono mi zostawi膰 pa艅stwa w samotno艣ci, ale je艣li cokolwiek b臋dzie potrzebne, prosz臋 skorzysta膰 z interkomu — powiedzia艂 m臋偶czyzna, a potem skin膮艂 g艂ow膮 na po偶egnanie i opu艣ci艂 apartament. Oparta o wazon ze 艣wie偶ymi, czerwonymi r贸偶ami le偶a艂a zdobiona kartka, podpisana jedynie odbiciem czerwonej szminki, z napisem… „Smacznego!”
Usu艅Trzymaj膮c ca艂y czas Lucasa za d艂o艅 wesz艂a do 艣rodka. Chyba przez to 偶e sama nie wiedzia艂a, czego si臋 spodziewa膰, cofn臋艂a si臋, aby trzyma膰 nieco z ty艂u i gdy zobaczy艂a 偶e na prawd臋 dostali zaproszenie na kolacj臋, rozchyli艂a usta zdumiona. Oczywi艣cie nie mia艂a styczno艣ci z Plotkar膮 i nie wiedzia艂a do ko艅ca, czego si臋 po niej spodziewa膰 i na co stac t臋 osob臋, ale nie chcia艂a jej podpasc, po tym co ju偶 s艂ysza艂a do tej pory. Tyle 偶e teraz na prawd臋 wydawa艂o si臋 偶e to jest dla nich i to bez haczyk贸w czy ukrytych z艂o艣liwo艣ci.
Usu艅Pu艣ci艂a r臋k臋 Cartera i zacz臋艂a si臋 rozgl膮da膰. Przesz艂a przez pierwszy pok贸j, aby zajrze膰 do ka偶dego pomieszczenia. Czu艂a si臋 . ... dziwnie. Nie pasowa艂a tu. Wiedzia艂a jak pi臋kny i bogaty jest Manhattan ale to nie by艂a jej liga przecie偶. Nie chcia艂a by膰 偶adnym Kopciuszkiem, pracowa艂a na sw贸j sukces i rola ratowanej damy z opresji, wprowadzonej biednej sierotki w luksus nieszczeg贸lnie jej odpowiada艂a. Dlatego tak kr臋powa艂a j膮 lekk膮 r臋k膮 na wydatki Lucasa albo to, jak ludzie ich mierzyli gdy sta艂a w brudnych od ziemii ogrodniczkach obok filantropa w at艂asowym garniturze.
- My艣lisz 偶e ... mo偶emy na prawd臋 tu zosta膰?- spyta艂a niepewnie, podchodz膮c zn贸w do Luca, aby z艂apa膰 go za d艂o艅. Jako艣 czu艂a si臋 pewniej gdy by艂 blisko.
Emily
Kiedy tylko okaza艂o si臋, 偶e za drzwiami nie czeka na nich nic pr贸cz zwyk艂ej kolacji, odetchn膮艂 czuj膮c ulg臋. Ostatni miesi膮c w jego 偶yciu by艂 pasmem doprawdy dziwnych, a nawet wr臋cz strasznych zdarze艅, dlatego nawet teraz czu艂 niepok贸j. Za艣mia艂 si臋 cicho widz膮c jak jego ukochana wchodzi do 艣rodka i z zachwytem wpatruje si臋 w pi臋kne hotelowe pomieszczenia. b臋d膮c przy tym niezwykle urocza. Nie by艂 wstanie oderwa膰 od niej wzroku, nie po tym, kiedy wyzna艂a mu swoje uczucia.
Usu艅-Je艣li nie czujesz si臋 tu dobrze, mo偶emy uda膰 si臋 gdziekolwiek zechcesz - mrukn膮艂 przy jej uchu mocno trzymaj膮c jej d艂o艅. - Chocia偶 szkoda by艂oby zmarnowa膰 okazj臋 i naje艣膰 si臋 na koszt naszej niezast膮pionej solenizantki - doda艂 z nut膮 rozbawienia. - Przy okazji mieliby艣my okazj臋 na spokojnie porozmawia膰 o nas - uca艂owa艂 czubek jej g艂owy nie chc膮c by widzia艂a niepok贸j, kt贸ry wci膮偶 odczuwa艂.
Martwi艂 si臋 o ni膮, o nich i o przysz艂o艣膰 jaka mo偶e ich czeka膰. Z pewno艣ci膮 nie b臋dzie to dla nich 艂atwe a przynajmniej nie na pocz膮tku. By艂o tak wiele rzeczy, kt贸re mog艂y p贸j艣膰 nie tak a nieustanna my艣l o tym sprawia艂a, 偶e czu艂 si臋 przygn臋biony.
-To jak? Zostajemy? - spyta艂 w ten typowo radosny dla siebie spos贸b.
Luc
Ci膮gle widzia艂a, 偶e Luc w 艣rodku t艂umi niepok贸j i pewn膮 troske. Nie by艂a pewna, czy to chodzi o ni膮, czy martwi si臋 na zapas. Nie umia艂a te偶 przekona膰 go, aby nieco si臋 uspokoi艂 i to j膮 martwi艂o... Raz by艂 weso艂y, a potem patrzy艂 na ni膮 tak dziwnie.... Mo偶e jednak to 偶e co艣 do siebie czuj膮 i chc膮 z sob膮 by膰 to za ma艂o? Je艣li bowiem Luc b臋dzie szuka艂 dziury w ca艂ym, to w ko艅cu zn贸w znajdzie pow贸d, by si臋 od niej odsun膮膰. Mia艂aby z nim walczy膰? Nie umia艂aby.
Usu艅- Zosta艅my, prosz臋 - zwr贸ci艂a si臋 do niego mi臋kko, uk艂adaj膮c mu obie d艂onie p艂asko na ciemnej koszuli. Stane艂a przodem do m臋偶czyzny i wspie艂a si臋 na palce, aby delikatnie, czule i z wyczuciem musn膮膰 jego wargi.
Apartament by艂 pi臋kny. Kolacja prezentowa艂a si臋 nieziemsko. Zauwa偶y艂a 艂azienk臋 z wann膮 dla dwojga i takie 艂贸偶ko, 偶e a偶 grzech by艂oby nie skorzysta膰 z zaproszenia. Je艣li mia艂oby ich tu spotka膰 co艣 z艂ego to... czy nie warto zaryzykowa膰. Zd膮偶y艂a zauwa偶y膰, 偶e Carter tego nie lubi艂, 偶e preferowa艂 kontrol臋, unika艂 niespodzianek, ale teraz chcia艂a, by si臋 zrelaksowa艂 i cieszy艂 chwil膮.
- Zosta艅my - powt贸rzy艂a, sun膮膰 d艂o艅mi w g贸r臋 po jego torsie, do ramion, a偶 po艂o偶y艂a smuk艂e palce na jego karku. - Zjedzmy kolacj臋, porozmawiajmy, potem mo偶emy wraca膰 - u艣miechne艂a si臋 z iskierkami w oczach, patrz膮c na bruneta. By艂a teraz na prawd臋 szcz臋艣liwa i nie chcia艂a my艣le膰, 偶e zaraz co艣 mo偶e pogruchota膰 te kruche i wyj膮tkowe chwile.
Emi
Zgarn臋艂y z pierwszego lepszego stolika butelk臋 z szampanem po czym trzymaj膮c si臋 pod rami臋 wymaszerowa艂y z g艂贸wnej sali i znikn臋艂y w damskiej toalecie, kt贸ra na ich szcz臋艣cie by艂a pusta. Dani wskoczy艂a na blat rozsiadaj膮c si臋 ko艂o umywalki. Zerkn臋艂a na kole偶ank臋 przez u艂amek sekundy maj膮c w g艂owie w膮tpliwo艣ci, czy aby na pewno zwierzanie si臋 dziewczynie to dobry pomys艂. W ko艅cu nie zna艂y si臋, a Dani zwykle trzyma艂a wszystko g艂臋boko w sobie nauczona, 偶e tak jest lepiej, bezpieczniej. Ale chyba pierwszy raz zrobi艂a co艣 tak g艂upiego, przy wszystkich i zosta艂a kompletnie… zbyta, odrzucona. By艂a pijana, a tym kim艣 by艂 Yama, kt贸remu ufa艂a. Nie spodziewa艂a si臋, 偶e b臋dzie sta艂 jak s艂up soli i w 偶aden spos贸b nie zareaguje.
OdpowiedzUsu艅— Poca艂owa艂am kogo艣, ale on nie poca艂owa艂 mnie. — wypali艂a nagle nerwowo skubi膮c palcami etykietk臋 z butelki szampana. — I nawet nie wiem dlaczego to zrobi艂am. — doda艂a dobieraj膮c si臋 do korka, kt贸ry pr贸bowa艂a wyci膮gn膮膰 dr偶膮cymi d艂o艅mi. — Tak w艂a艣ciwie nic nie zrobi艂, nic nie powiedzia艂! Jestem g艂upi膮 idiotk膮! — wybuchn臋艂a w tym samym czasie jak z lekkim hukiem korek ust膮pi艂. — I jeszcze Namgi… dlaczego on nie poprosi艂 mnie do ta艅ca? Przecie偶 przyszli艣my tutaj razem! — ci膮gn臋艂a dalej sw贸j bezsensowny wyw贸d. Nie wiedzia艂a dlaczego z艂o艣ci si臋 na blondyna, ale tak, by艂a cholernie na niego z艂a. Na nich obojga w sumie i czu艂a si臋 z tym g艂upio.
Przytkn臋艂a butelk臋 do ust i poci膮gn臋艂a spory 艂yk s艂odkiego szampana, by zaraz wyci膮gn膮膰 j膮 w kierunku blondynki. Zdecydowanie nie powinna pi膰, a偶 tyle. W g艂owie jej szumia艂o i by艂a bliska zawrot贸w g艂owy i md艂o艣ci. Jej pusty 偶o艂膮dek raczej ucieszy艂by si臋 z przek膮sek ni偶 kolejnych porcji alkoholu.
— A co z wami? Dlaczego nie ta艅czy艂a艣 z Sunghoonem? — zapyta艂a 艣widruj膮c kole偶ank臋 ciekawskim spojrzeniem. Ich relacja na pocz膮tku zdawa艂a jej si臋… nieco dziwna, a Yuri w tym wszystkim naiwna, ale teraz nie potrafi艂a racjonalnie tego oceni膰. Potrzebowa艂a r贸wnie偶 odwr贸ci膰 na moment swoj膮 uwag臋 od siebie.
Nie mia艂a czasu zauwa偶y膰, 偶e tak w艂a艣ciwie ich stolik opustosza艂, zreszt膮 jak kilka innych.
Yuri mia艂a swoje oczywiste wady. Bywa艂a trzpiotliwa, nierozgarni臋ta i ogromnie naiwna, co w oczach wielu ludzi malowa艂o j膮 po prostu jako kolejn膮, g艂upi膮 jak but blondynk臋. Dawa艂a sob膮 manipulowa膰, a przez fakt, 偶e tak bardzo chcia艂a nale偶e膰 do 艣mietanki towarzyskiej, ta艅czy艂a dok艂adnie tak, jak jej zagra艂… dos艂ownie ktokolwiek, kto by jej si臋 pozwoli艂 do niej zbli偶y膰. Nie m贸wi膮c ju偶 o swoim jawnym zakupoholi藕mie i ok艂amywaniem wszystkich wok贸艂, bo daleko jej by艂o do ludzi pokroju Dani, kt贸rzy w luksusach p艂awili si臋 od urodzenia. Mimo wszystko, serce mia艂a po dobrej stronie — jej reakcje by艂y w wi臋kszo艣ci (o ile nie dotyczy艂y pieni臋dzy) szczere, porady p艂yn臋艂y z dobrych zamiar贸w, a fakt, 偶e mog艂a komu艣 pom贸c, wprawia艂o j膮 w rado艣膰. A poza tym by艂a jedn膮 z najlepszych studentek na biotechnologii. To m贸wi艂o o niej du偶o.
OdpowiedzUsu艅— Nie jeste艣 idiotk膮! — sprzeciwi艂a si臋, kr臋c膮c gor膮co g艂ow膮. — Oczywi艣cie, 偶e nie jeste艣! Jeste艣 przepi臋kn膮, kochan膮 i urocz膮 dziewczyn膮 i je艣li nie chcia艂 odwzajemni膰 tego poca艂unku, to on po prostu jest sko艅czonym idiot膮! To… a-albo po prostu go zaskoczy艂a艣? Mo偶e on sobie teraz my艣li, 偶e straci艂 szans臋 na najlepszy poca艂unek 偶ycia? No, a je艣li tak nie my艣li, to, jak ju偶 m贸wi艂am, musi by膰 sko艅czonym idiot膮! — zawyrokowa艂a dumnie.
Opar艂a si臋 d艂o艅mi o blat i wskoczy艂a na niego, omal nie l膮duj膮c ty艂kiem w umywalce. Zachichota艂y.
— A ten Namgi… to w ko艅cu jest co艣 pomi臋dzy wami? — doda艂a, wspominaj膮c ch艂opaka, z kt贸rym przecie偶 ju偶 wcze艣niej po艂膮czy艂a Dani, graj膮c w t臋 艣mieszn膮 gr臋 Plotkary. — Albo… chcia艂aby艣, 偶eby co艣 pomi臋dzy wami by艂o? — zgadywa艂a. Zrobi艂a 艣mieszn膮 min臋, zwijaj膮c usta w dzi贸bek. — Podo-oba Ci-i si臋-臋? — zapyta艂a przeci膮gle w stylu przedszkolaka, po czym si臋 roze艣mia艂a.
Z westchnieniem odebra艂a od dziewczyny butelk臋 szampana, po czym, zanim zdecydowa艂a si臋 odpowiedzie膰 na jej pytanie, poci膮gn臋艂a solidnego 艂yka. Bombelki przyjemnie drapa艂y w gard艂o.
— Z Sunghoonem wszystko sko艅czone. Nie chce na mnie patrze膰 — powiedzia艂a, u艣miechaj膮c si臋 blado, ale w tej samej sekundzie jej oczy zaszkli艂y si臋 od 艂ez. — Nie, nie mog臋 p艂aka膰. Wszystko b臋dzie dobrze, mo偶e to si臋 jeszcze jako艣 uratuje — przypomnia艂a sama sobie i wzi臋艂a jedna z chusteczek, by zetrze膰 艂zy zadba膰, by znowu nie wygl膮da膰 jak straszyd艂o i rozmazanym makija偶em. W ko艅cu Plotkara mia艂a jej jako艣 pom贸c. — Ale… no, jest na mnie z艂y. Wyla艂am drinka na tego twojego blondyna, bo Plotkara zagrozi艂a, 偶e wyjawi nasze sekrety, a ja nie mog臋 na to pozwoli膰… — Ostatnie s艂owa wyszepta艂a. — A Sunghoon chyba my艣li, 偶e ca艂膮 noc go o艣mieszam przed lud藕mi.
Chwyci艂a Dani za d艂o艅 i spojrza艂a jej w oczy z min膮 zbitego szczeniaka.
— Naprawd臋 taka jestem? My艣lisz, 偶e naprawd臋 zachowuje si臋 jak idiotka i trzeba si臋 za mnie wstydzi膰?
馃ズ
— Nie wiem, bez sensu. — stwierdzi艂a wzruszaj膮c ramionami. Mog艂o r贸wnie dobrze chodzi膰 o to, 偶e w oczach Yamy wci膮偶 by艂a t膮 ma艂olat膮, kt贸r膮 m臋czy艂a go, gdy doro艣li za艂atwiali swoje sprawy. Mo偶e rzeczywi艣cie zaskoczy艂a go swoim niespodziewanym gestem? Tak, czy inaczej mia艂a zamiar unika膰 go do ko艅ca wieczora, by nie paln膮膰 偶adn膮 g艂upot膮 w jego obecno艣ci do czego by艂a jak wida膰 sk艂onna po porcji b膮belk贸w.
OdpowiedzUsu艅— Ale dzi臋ki. — doda艂a z lekkim u艣miechem. T艂umaczenia Yuri pewnie podda艂a by licznym w膮tpliwo艣ciom, ale by艂a zbyt pijana na racjonalne podej艣cie, wi臋c uczepi艂a si臋 my艣li, 偶e Yama jest sko艅czonym idiot膮 i to nie w niej le偶y problem. Tak by艂o pro艣ciej zw艂aszcza je艣li mia艂a jeszcze skorzysta膰 i dobrze si臋 bawi膰 na tej nieszcz臋snej imprezie.
— Mi臋dzy mn膮, a Namgi’m? — powt贸rzy艂a po czym roze艣mia艂a si臋 weso艂o. — Nie-e. — odpowiedzia艂a przeci膮gaj膮c. — Serio, tylko si臋 przyja藕nimy. Przesiaduje u niego w studio i sporo gadamy, ale nic, a nic wi臋cej. — zapewni艂a kr臋c膮c g艂ow膮. W tej chwili mog艂aby nazwa膰 ch艂opaka najlepszym przyjacielem jakiego mia艂a. Mog艂a otwarcie m贸wi膰 o tym co le偶a艂o jej na sercu, schowa膰 si臋 w studiu, gdy mia艂a gorszy dzie艅 lub pomilcze膰. Lubi艂a obserwowa膰 go przy pracy, od samego pocz膮tku j膮 to uspokaja艂o. Nie wspomnia艂a jednak o typowo biznesowym uk艂adzie, handlarza i klientki, kt贸ra regularnie zaopatruje si臋 u niego w prochy. O tym Yuri nie musia艂a wiedzie膰, nie chcia艂a by ktokolwiek poza ich dw贸jk膮 wiedzia艂 i zacz膮艂 patrze膰 na ni膮 z politowaniem.
U艣miechn臋艂a si臋 bezwiednie pod nosem.
— Trzeba mu odda膰, 偶e niez艂y z niego przystojniak, ale niee… Nigdy nie my艣la艂am o nim w kategorii ch艂opak do podobania si臋. To przyjaciel i chyba takim go najbardziej potrzebuj臋. — doda艂a odbieraj膮c od dziewczyny butelk臋. Musia艂aby by膰 艣lepa, by nie zauwa偶y膰, 偶e ch艂opak jest atrakcyjny. Ju偶 przy pierwszym spotkaniu dosz艂a do takich wniosk贸w, ale nie szuka艂a niczego wi臋cej jak przyja藕ni. Nie mia艂a czasu na nic wi臋cej, poza tym wiedzia艂a, 偶e matka dosta艂aby furii. Namgi cho膰 m贸g艂 pochwali膰 si臋 nale偶eniem do 艣mietanki towarzyskiej i posiadaniem znanych rodzic贸w, zw艂aszcza ojca, tak le偶a艂 daleko poza wymarzonymi schematami jej rodzicielki.
Na s艂owa Yuri nieco zbystrza艂a. Naprawd臋 musia艂a przegapi膰 wiele akcji.
Obj臋艂a dziewczyn臋 ramieniem i u艣miechn臋艂a si臋 do niej ciep艂o.
— Nie 偶eby co艣, ale Sunghoon wydaje si臋 cholernym dupkiem. Serio. Wi臋c niech sobie wsadzi swoje my艣lenie g艂臋boko! — oznajmi艂a poprawiaj膮c si臋 na blacie. Widzia艂a, 偶e dziewczyna znowu posmutnia艂a, a przecie偶 nie o to chodzi艂o. Danielle zmarszczy艂a brwi i pokr臋ci艂a g艂ow膮. Pochyli艂a si臋 nieco do przodu i odgarn臋艂a zagubiony blond kosmyk z twarzy Yuri.
— Nie jeste艣. To wina Plotkary i tylko niej, a Namgi’m si臋 nie przejmuj. Przejdzie mu za to oblanie. — zeskoczy艂 z blatu 艂api膮c dziewczyn臋 za d艂o艅. — Idziemy si臋 bawi膰. Nie wiem gdzie, ale trzeba tym kretynom pokaza膰, 偶e same te偶 mo偶emy si臋 dobrze bawi膰 i 偶e 偶adna z nas nie b臋dzie za nimi p艂aka膰! — stwierdzi艂a hardo z zaci臋tym u艣miechem b艂膮kaj膮cym si臋 po twarzy.
Nagle do 艂azienki wparowa艂a kelnerka i przekaza艂a stoj膮cej najbli偶ej dziewczynie ma艂e pude艂ko oraz kopert臋. — To dla was — powiedzia艂a, po czym odwr贸ci艂a si臋 na pi臋cie i wysz艂a, zamykaj膮c za sob膮 drzwi. Tre艣膰 koperty brzmia艂a nast臋puj膮co:
OdpowiedzUsu艅Hej, dziewczyny!
Chyba jeste艣cie troch臋 nieszcz臋艣liwe, prawda? Nie martwcie si臋, tego kwiatu jest p贸艂 艣wiatu! Nie warto d艂ugo trzyma膰 urazy, a poza tym noc... C贸偶, jest jeszcze m艂oda! Przygotowa艂am dla Was ma艂膮 gr臋, ale by otworzy膰 to pude艂ko, musicie uda膰 si臋 na balkon. I, kochane, nie ma odwrotu. B臋d臋 uwa偶nie patrze膰, jak膮 drog膮 pod膮偶acie.
— Mhm-m — przytakn臋艂a, niemniej na pr贸偶no by艂oby szuka膰 w jej g艂osie przekonania. Nadal zerka艂a na dziewczyn臋 nieco przekornym spojrzeniem, ale wola艂a nie kontynuowa膰 tematu, bo spodziewa艂a si臋, 偶e Dani i tak nic wi臋cej na ten temat nie powie. W swoim romantycznym rozumkowaniu blondynka ju偶 rozpisa艂a tej dw贸jce pi臋kn膮 histori臋 mi艂osn膮 i raczej nic by nie odwiod艂o jej od tego my艣lenia. Chocia偶…?
OdpowiedzUsu艅Na jej usta na powr贸t wr贸ci艂 u艣miech, gdy dziewczyna za艂o偶y艂a jej kosmyk w艂os贸w za ucho. Ciemne oczy dalej delikatnie b艂yszcza艂y od zebranych w nich 艂ez, ale nie wyra偶a艂y ju偶 takiego g艂臋bokiego smutku, jak dos艂ownie chwil臋 wcze艣niej. Zeskoczy艂a z ochot膮 z blatu, ci膮gni臋ta za r臋k臋, i zachichota艂a g艂o艣no.
— Dok艂adnie! Jeszcze poka偶- — urwa艂a, bo w艂a艣nie do pomieszczenia wszed艂 jaki艣 nieproszony go艣膰.
Yuri odebra艂a od kelnerki pude艂ko oraz kopert臋, wpatruj膮c si臋 w kobiet臋 z mieszanin膮 niedowierzania i zaskoczenia. Obejrza艂a si臋 na Dani niepewnie, nie do ko艅ca wiedz膮c, co powinna teraz zrobi膰, po czym od艂o偶y艂a ten dziwny prezent na blat, w d艂oniach zatrzymuj膮c jedynie kopert臋. Zadr偶a艂a ze strachu, serce bi艂o jej jak oszala艂e. Jeszcze chwil臋 temu by艂a pe艂na nadziei, 偶e Plotkara jej pomo偶e, ale skoro ju偶 raz zepsu艂a jej zabaw臋, z 艂atwo艣ci膮 mog艂aby to zrobi膰 i drugi raz, a tym razem… jeszcze bardziej. Czy mog艂a ufa膰 komu艣 takiemu jak ona?
— Mia艂a mi pom贸c — wyszepta艂a cicho, chyba bardziej do siebie, by przekona膰 si臋, 偶e nie ma si臋 czego obawia膰.
Gdzie si臋 podzia艂a ta dziewczyna, kt贸ra jeszcze chwil臋 temu szala艂a na parkiecie, nie posiadaj膮c si臋 ze szcz臋艣cia? Czy偶by naprawd臋 zaczyna艂a popada膰 w szale艅stwo? Czy by艂a ju偶 tak rozchwiana psychicznie, czy mo偶e po艂kni臋te wcze艣niej narkotyki ju偶 przestawa艂y dzia艂a膰?
Trz臋s膮cymi si臋 d艂o艅mi rozdar艂a papier i wyci膮gn臋艂a stamt膮d kr贸tki li艣cik. W miar臋, jak jej oczy przesuwa艂y si臋 po tek艣cie, jej cia艂o zaczyna艂o si臋 coraz bardziej rozlu藕nia膰. Cho膰 ostatnie s艂owa zabrzmia艂y odrobin臋 jak gro藕ba, nie by艂o to, czego dziewczyna si臋 spodziewa艂a… A na pewno by艂o to znacznie lepsze od tego, co wydarzy艂o si臋 na parkiecie.
— Idziemy tam? — zapyta艂a, odwracaj膮c si臋 do Dani. Wyci膮gn臋艂a r臋k臋, by na powr贸t sple艣膰 palce z brunetk膮, jakby mia艂o doda膰 jej to odwagi do tego, by zmierzy膰 si臋 z czymkolwiek, co na nie tam czeka艂o. Zagryz艂a warg臋 delikatnie. — Szczerze m贸wi膮c — roze艣mia艂a si臋 cicho — troch臋 si臋 obawiam, jak to si臋 sko艅czy.