Wszystkie nazwy miejsc, imiona i nazwiska oraz wydarzenia zostały zmienione lub skrócone, po to by nie ucierpieli niewinni. Czyli ja.
hej, ludzie!
Święto Dziękczynienia za nami... Całe szczęście! Nie mogę jednak zaprzeczyć pewnej przyjemności, która towarzyszyła mi, gdy obserwowałam Was u P. J. Jackmana: vanity fair who? Sztuczne uśmiechy, spojrzenia przesyłane znad stołu, kochankowie, którzy mijali się na sali, udając dla siebie obcych, głośne chichotanie przyjaciółek, czekających tylko na dobry moment, by wbić tej drugiej nóż w plecy... Ach, wprost uwielbiam takie wydarzenia. A już szczególnie, gdy znam prawdę o ich uczestnikach.
Można by pomyśleć, że w tym okresie w terminarzu zrobi się znacznie więcej miejsca... Ale nie tu, nie na Manhattanie. Faktycznie, pozostał cały miesiąc do świąt, ale już tydzień do rozpoczęcia ich organizacji, a bądźmy ze sobą szczerzy: to nie może być nic przeciętnego. Powiedzcie mi również, co w tym roku Wasze matki wymyśliły w ramach zaangażowania Was w to przedsięwzięcie? Przeniosły Waszą garderobę na drugą stronę apartamentu, zorganizowały szybki remont półpiętra, pociągnęły Was siłą do Takashimaya albo do perfumerii na Madison, by odświeżyć kultowy zapach domu jakąś korzenną nutą? A może nie zrobiły nic, bo jesteście tymi szczęśliwcami, którzy zamiast na dwumetrowego świerka będą spoglądać na wysokie palmy gdzieś, gdzie praży ostre słońce? Nie ma to jak szybki urlop, by zregenerować siły przed sylwestrem!
A jeśli o tym mowa, wybraliście już swojego wybranka na soczysty pocałunek o północy? Ja mam kilku całkiem dobrych kandydatów na tę okazję, chociaż muszę przyznać, że dalej się waham... Tak ciężko wybrać jednego, gdy wokół tyle przystojniaków, że aż zaczęłam się zastanawiać nad jakimś konkursem. A Wy jak rozwiązujecie podobne dylematy? O ile je w ogóle macie.
Wasze e-maile
Kuzynka mojego ojca pracuje w NYPD i co jakiś czas sypnie jakąś spoko informacją. Udało mi się usłyszeć, że przyjazd przed laty tego rodzeństwa (wiesz którego) to wcale nie taki przypadek, jakby się mogło wydawać. Podobno mają jakieś powiązania z japońską mafią. I z tej młodszej też niezłe ziółko, narkotyki i tak dalej. Nie wiem, wzbudzają we mnie jakieś negatywne odczucia. Myślisz, że mamy się o co bać?
Tak, zdecydowanie. Myślę, że teraz nie pozostaje Ci nic innego, jak tylko zrobić zapasy w Saksie, zaryglować okna, rozpocząć indywidualny tok nauczania i wycofać się z towarzystwa. Na dobre.
Nie uwierzysz, kogo spotkałam ostatnio na lotnisku, wracając z Bermudów! S szedł jak mały chłopczyk z mamą pod rękę, jakiś taki w ogóle zmarnowany. Ile on ma lat, pięć?
Nie uwierzysz, jak Ci powiem, dlaczego wrócił w takim stanie!
Na celowniku
Mam wrażenie, że Z ostatnimi czasy pojawia się na szkolnych korytarzach częściej, niż gdy oficjalnie była uczennicą Constance... W każdym razie, jedno z tych spotkań skończyło się w karetce i mimo, że to nie Z potrzebowała pomocy, to właśnie na niej W skupił całą swoją uwagę. Ciekawe, co na to wszystko B... Podobno poświęcił wiele czasu i oddania na te nadprogramowe zajęcia tańca, a Z, jak się okazuje, potrafi być bardzo pilną uczennicą. Chyba nie zamierza porzucić gorącego tango na rzecz nauki pierwszej pomocy? Chociaż usta-usta z W to dość kusząca propozycja... Ktoś podesłał mi zdjęcie, jak obładowany zakupami E udaje się do mieszkania A. Mimo, że wiadomości o jej wypadku pojawiły się jakiś czas temu, dalej strasznie mi szkoda, gdy tylko o nim sobie przypomnę. Ale wiecie, kogo mi nie jest szkoda? E, czyżby Twoja pomoc była próbą odkupienia swoich win? Bo ten samochód, który ją potrącił, wyglądał bardzo znajomo... Na szczęście A może liczyć na kilku szczerych przystojniaków w swoimi otoczeniu i uwaga, nie są to tylko jej bracia. Kilka dni temu widziano ją, jak opuszcza włoską restaurację w towarzystwie N, który osobiście chciał się upewnić, że dziewczyna trafi do domu bezpiecznie i w jednym kawałku. Prawnik za dnia, szofer po godzinach? W kogo, N, zamieniasz się nocą? Co do opiekuńczego rodzeństwa, atmosfera na ostatnim spotkaniu rodzinnym była tak napięta, że powietrze można było ciąć nożem, szczególnie gdy J i L co chwilę rzucali w siebie piorunami. Nic jednak nie zacieśnia więzi tak, jak nowina o nowym członku rodziny! L, cieszysz się, ze zostaniesz wujkiem? A może to ta informacja wstrząsnęła Tobą tak bardzo, że musiałeś się zapuścić w mniej przyjemne dzielnice i szukać ratunku u H? Słyszałam, że dziewczyna sprzedaje remedium na każdą troskę... J to ostatnio taka trochę opiekunka uciśnionych. Proszę, zignorujmy fakt, że prawie potrąciła K, gdy ten starał się przejść przez jezdnię (choć ciężko czynność, którą wykonywał, nazwać chodzeniem), bo gdyby nie ona, kto zaopiekowałby się moim zagubionym chłopcem? Myślę, że K mógłby skorzystać z pomocnej dłoni... A coś mi mówi, że J z pewnością ją ku niemu wyciągnie. Ach, E! Słyszałaś kiedyś powiedzenie, że miłość jest ślepa? Czy te motylki w brzuchu i chwile uniesienia są warte litra wylanych łez, które z pewnością niebawem się pojawią? Podobno L był bardzo, bardzo niegrzeczny na swoim ostatnim, służbowym wypadzie. Mówię to tylko dlatego, bo Twój makijaż jest zbyt ładny, by go rozmazać: uciekaj, póki możesz, bo ten chłopak to kłopoty. Zostaw go mnie. A and M, sitting on a tree k-i-s-s-i-n-g, first comes love, then comes... S? No właśnie, gdzie ten S? A, czyżbyś już zdążyła zapomnieć, komu Twoja ręka została obiecana? A może naprawdę wymazałaś go ze swojej pamięci? Myślę, że S również chciałby pozbyć się kilku wspomnień, bo podobno z Korei wrócił z dość sporym bagażem. Emocjonalnym. Biedny chłopak... Ale czego się nie robi dla kariery? Wielkie zmiany w życiu W! Ostatnio widziano ją, jak z wielkimi, kartonowymi pudłami opuszczała budynek akademika, a pomagał jej w tym oczywiście B. Muszę przyznać, że dziwna z nich para, słyszałam o nich naprawdę wiele... ale hej! Ja nikogo nie oceniam, a jedynie dzielę się z Wami moją opinią, bo, gołąbeczki, życzę Wam przecież jak najlepiej. W, mam tylko nadzieję, że nie robisz nic wbrew swojej woli. W przeszłości różnie bywało.
Świąteczna królowa została odmrożona... Pamiętajcie, by w pełni poddać się grudniowemu szaleństwu! Oczywiście, nie róbcie takich idiotycznych rzeczy, jak jeżdżenie na łyżwach pod Rockefeller i raczej omijajcie za trzy dni to miejsce, jeśli chcecie wyjść stamtąd żywi. Mówię raczej o tych przyjemniejszych rzeczach... Kochani moi. O prezentach. Sprawcie sobie coś miłego. Bo może w tym roku Mikołaj zaskoczy Was rózgą?
Nic tak nie cieszy, jak świeże ploteczki :D widzę, że dużo się dzieje, fajnie tak sobie poczytać, co słychać u innych xD
OdpowiedzUsuńP.s oddaje mikrofon Ari
@its.min_ari hey S, this one is for you - "keep your distance, losing you's a win-win, always gotta pretend, I don't need a fake friend"
@octavia_blanchard Przecież chłopcy bardzo się lubią. Te iskry to wręcz z miłości, prawda @ren_b & @h_jackson_h ?
OdpowiedzUsuń@h_jackson_h: od razu pioruny, to po prostu gorące charaktery 😏🤪
OdpowiedzUsuń@ren_b: nie każdy traci rozum 🙈 I nie udawajmy, każdy z nasz czasem zapuszcza się w te mniej przyjemne dzielnice.
@lauder_elisa: jakie morze łez? Zemsta będzie słodka...
OdpowiedzUsuń@jane_bloomberg: jeszcze tylko brakowało mi do szczęścia zeskrobywania pijanych małolatów z ulicy