HELLO, FOLLOWERS!

Gossip Girl here.

Your one and only source for the truth behind the scandalous lives of New York's elite. Been a minute. Did you miss me? I know I've missed you. Though you're probably going to wish I'd stayed away when I'm done. Because I can see you. The real you. The one hiding just outside the edge of frame. Well, it's time to reframe that picture. And who am I? That's one secret I'll never tell.

You know you love me.
xoxo


. . .

MOST FOLLOWED

now
spotted:
Cinderella
Well, well, well! Looks like our H is getting more comfortable in the role of her life... Flashing smiles left and right, as if she didn’t just show up on the red carpet as the plus-one of a certain handsome, disgustingly rich guy we’ve all been crushing on since he recited French poems in first grade. I think this fairytale fits her perfectly, but... Word on the street is that her real self is catching up to her. Will the secret finally come out? And how will her Prince Charming react to it all? After all, she’s a sweet, hardworking girl, always there to offer a shoulder to cry on over coffee... Maybe this story really will have a fairytale ending. Well, we’ll see. Whether it’s “happily ever after” or not, you know I’ll be here to spill all the tea... or coffee!

You can't hide from me.
xoxo

lost in the maze, in the darkness

chapter six
by coup d'état and Rudy Chomik


53 kg

— Wyglądasz nieco... okrąglej. Może to to amerykańskie jedzenie? Syn Kangów na studiach za oceanem przytył tak bardzo, że gdy wrócił, własna matka go nie poznała — oznajmiła kobieta bez większego wzruszenia, pochylając się nieco do przodu, jakby chciała upewnić się, że wzrok wcale jej nie myli. — Po części to pewnie kamera, ona dodaje kilogramów. — Twarz na ekranie wykrzywiła się w delikatnym uśmiechu, jakby chcąc upewnić dziewczynę, że wypowiedziane przed chwilą słowa były niczym innym, a okazem troski.
Troski o nią, bo powinna o siebie zadbać, bo powinna zwracać uwagę na posiłki, bo powinna spojrzeć w lustro i sama dojść do takiej konkluzji, że najzwyczajniej w świecie przytyła. Powinna to zrobić zanim jej rodzina będzie miała ku temu okazję, bo przecież wytykanie komuś kilku ekstra kilogramów było w koreańskiej kulturze czymś na porządku dziennym, wręcz naturalnym.
Halmani, proszę, nie martw się. Dziękuję za twoją troskę. — Skinęła głową w geście szacunku, chcąc jak najszybciej zakończyć dyskusję z dziadkami. W głowie już miała wizję tych pełnych politowania spojrzeń czy horror wymalowany na jej własnej twarzy, gdy za kilka miesięcy nie zmieści się w swoją sukienkę na zakończenie liceum, która wisiała w szafie od stycznia, czekając na ten wielki dzień. Teraz jedynym, co można było określić jako wielkie, była ona sama... A przecież wszyscy tam będą. Rodzina, sponsorzy, zawistne koleżanki z ławki, absolwenci, przedstawiciele z uczelni. Aparaty. Setki aparatów. 
Kamera dodaje kilogramów.
Duszno, było tak nieznośnie duszno, a skurcze w żołądku przyprawiały ją o mdłości.
Nie wytrzymała.
Nim połączenie wideo dobiegło końca, Ari wybiegła z sypialni do łazienki, gdzie klęcząc na marmurowej posadzce, zaczęła pozbywać się nadmiernych kilogramów.




49 kg

— Widzimy się o tej samej porze w czwartek? Dalej musimy popracować nad twoim oddechem— oznajmiła trenerka, podsuwając w kierunku brunetki butelkę wody. 
 — Oczywiście — odpowiedziała Ari szybko, jedną dłonią sięgając po napój, a drugą ocierając pot z czoła. Instruktorka jedynie uśmiechnęła się i machnęła ręką na pożegnanie. Ari płaciła jej za godzinę, ta właśnie się zakończyła, a zajęcia z pilatesu w Soho były na tyle popularne, że nim Min zdążyła opuścić salę, ktoś inny już przygotowywał się na swoje sześćdziesiąt minut najmodniejszego wysiłku tego sezonu. 
Ale Ari nie robiła tego z polecenia influencerów czy miliona tiktoków, które algorytm posyłał w jej kierunku — miała swój cel i do niego dążyła. Czymś musiała zająć głowę, bo zbyt wiele wolnego czasu nakręcało jej szare komórki, które za wszelką cenę chciały się skupić na wydarzeniach sprzed dwóch miesięcy, i podsuwało do głowy głupie pomysły, takie jak wpisywanie w wyszukiwarkę imienia swojego byłego, który nie chciał mieć z tobą nic wspólnego. Ari była jednak w stanie odpędzić te myśli, nim zbiegły one na niebezpieczne tory, przez które mogłaby pomyśleć, że ta cała sytuacja była tylko i wyłącznie jej zasługą, a poczucie winy jak najbardziej czymś, co powinno jej towarzyszyć. 
 — Stęskniłeś się? — wymruczała zalotnie do słuchawki, kiedy tylko telefon znalazł się przy jej uchu. Z drugiego końca dobiegał chichot, który sprawił, że ona sama również się zaśmiała. Przy nim naprawdę łatwo było zapomnieć. 
— Mam nadzieję, że skończyłaś już machać nogami, bo znalazłem ci rozrywkę na resztę wieczoru. Masz dwie godziny, kierowca będzie czekał pod twoim apartamentowcem, spotkamy się na miejscu. 
W uszach dziewczyny zaczęło przyjemnie dzwonić. Serce, które ledwie zdołało się uspokoić, teraz ponownie szybciej pompowało krew w jej żyłach z powodu wzrastającej ekscytacji. 
— Niespodzianka? — zapiszczała niemalże do słuchawki, przygryzając dolną wargę. Słyszała głośne westchnięcie Seojuna i mogłaby przysiąc, że ten właśnie machał głową w geście udawanej rezygnacji. 
— Tak, Ari, niespodzianka. Nie spóźnij się. Minimalny makijaż, zwykłe ubrania. Zaufaj mi. 
— Lubię, kiedy jesteś taki tajemniczy.
— Lubię, kiedy się mnie słuchasz. Do zobaczenia.


                                                                     *** 


Podstawiony przez Seojuna samochód zatrzymał się pod dobrze jej znanym budynkiem przy Alei Park dokładnie o siedemnastej, co było niemałym wyczynem, biorąc pod uwagę, że dosłownie połowę danego jej czasu spędziła na powrocie do domu, przeklinając w duszy nowojorskie korki. Dziewczyna nieco zdezorientowana wyszła z pojazdu, pod nosem zadając samej sobie pytania, po co Seojun ściągnął ją do swojej agencji i dlaczego postanowił owiać to wszystko tajemnicą. Drogę do wielkich, przeszklonych drzwi znała na pamięć, chociaż w środku postawiła stopę zaledwie raz. Zazwyczaj jej wyprawy kończyły się właśnie tutaj, na chodniku, gdzie Seojun stał oparty plecami o betonową ścianę, zaciągając się papierosem i czekając. Teraz jednak było inaczej. 

From: 서준 💕💕 
Wejdź na górę.
 
 Tak też zrobiła. Nieśmiałym krokiem przemierzyła długi korytarz, którego lśniąca posadzka idealnie imitowała wybieg dla modelek, zastanawiając się, czy takie same nerwy towarzyszyły Seojunowi, jak i innym osobom z jego fachu, chwilę przed wyjściem prosto w blask reflektorów. Gdy znalazła się w windzie, wybrała przycisk na dziesiąte piętro i oparła plecami o szybę. 
Jej zachowanie było nieracjonalne, bo nie miała czym się stresować, ale z jakiegoś powodu przebywanie w miejscu, które przypominało jej fabrykę długonogich manekinów, idealnych pod każdym kątem, napawało ją niepewnością. Tutaj każdy był kimś, każdy na swój sposób niepowtarzalny, a ona? Była dziewczyną Seojuna, córką emerytowanej modelki, nikim, kogo imię cokolwiek w tym światku znaczyło  jedynie osobą towarzyszącą. Ta świadomość wystarczyła, by resztki pewności siebie zaczęły z niej ulatywać. Zacisnęła mocno powieki, nabrała powietrza w płuca i zaczęła liczyć do dziesięciu. 
 Miała dwa wyjścia. Zamienić się w bliski płaczu kłębek zszarganych emocji, który mimo swojego rozrośniętego ego, dalej za zamkniętymi drzwiami zacięcie walczył z samoakceptacją  to wydawało się absolutnie niewybaczalne i żałosne— albo mogła zrobić to, co zawsze, Wyprostować, wypchnąć klatkę piersiową do przodu, nakleić na usta pewny siebie uśmiech i udawać, że wcale nie była wzruszona zaistniałą sytuacją. Ta opcja, mimo większego zaangażowania, by skryć te prawdziwe odczucia, zdecydowanie wydawała się łatwiejsza, bo w końcu nikt nie lubił zbędnego uzewnętrzniania się, a już szczególnie w takich miejscach. 
— Ach, tak! — Ktoś klasnął w dłonie, gdy tylko drzwi windy się otworzyły. — No, szybciutko! Nie mamy za wiele czasu. Zaczniemy od zdjęć portretowych, kilka testowych, tak na początek. — Mężczyzna ustawił ją w dobrze oświetlonym miejscu, pstrykając palcami w kierunku  jak Min założyła  asystenta, dając mu znać, by ten podał aparat.
Dopiero godzinę później, kiedy Ari została już sfotografowana z każdej strony, wliczając to zdjęcia w bieliźnie, które były wymagane do tego projektu, i po zerowych słowach wyjaśnienia, Min w końcu wypatrzyła Seojuna. Leżał na kanapie z nogami opartymi o zagłówek i głową zawieszoną w dół, zero zmartwienia na jego twarzy. Mimo wszystko nie spuszczał wzroku z coraz to bliżej znajdującej się Min, a kącik jego ust nawet uniósł się minimalnie ku górze. Bezczelny. 
 — Przegapiłam memo o tegorocznym zabierz swoją dziewczynę do pracy dniu? — zapytała krzyżując ramiona na piersi. 
 — Calvin szuka modelek do najnowszej kampanii — odpowiedział brunet obojętnie, zmieniając pozycję na leżącą. Zaczynało mu się kręcić w głowie. 
— Nie jestem modelką. 
— Jeszcze nie. — Teraz usadowiony na kanapie zgodnie z jej przystosowaniem nachylił się delikatnie do przodu, aby ułożyć dłoń na tyłku Ari i przyciągnąć ją do siebie, by usiadła na jego udach. — Zdałem sobie sprawę, że utrzymanie Minarimobila to niemały wydatek, a ty pewnie wymyślisz sobie jakieś błyszczące opony zimowe, żeby rozświetlić ponure ulice czy coś takiego. — Zmarszczył brwi przybierając bardzo poważny wyraz twarzy. — Nie chciałbym żebyś musiała wyprzedawać swoje torebki na Depop. — Kosmyki włosów opadające na jej twarz zostały szybko zgarnięte przez chłopaka i schowane za jej ucho. — Co, nie cieszysz się? Myślałem, że lubisz być w centrum uwagi. 
— Jesteś szalony, wiesz? — zaśmiała się, nie przerywając kontaktu wzrokowego. 
— Szalenie inteligentny? — Sugestywnie poruszył brwiami, przysuwając się jeszcze bliżej, chociaż dystans między nimi był już znikomy. — Nie bój się, trafiłaś w dobre ręce. Jestem świetnym nauczycielem — wyszeptał zanim złączył ich usta w pocałunku.




47 kg

Jednobarwne polipropylenowe tło w połączeniu z blaskiem studyjnych lamp było aż rażące, a jego biel i wszechobecna nieskazitelność panująca w pomieszczeniu przypominały jej o sterylnych warunkach, jakie panowały w placówkach szpitalnych. Czasem dalej czuła się jak pacjent, a może eksperymentalny okaz, nad którym biegały dziesiątki osób, wygładzając każde najmniejsze zmarszczenie, ustawiając ją w poprawnej pozycji czy poprawiając makijaż, który rozmazywał się w kącikach jej oczu, bo te dalej nie przyzwyczaiły się do śnieżnobiałego otoczenia. Mimo wszystko, mimo uprzedmiotowiania jej osoby  bo czym innym można było to nazwać  mimo katorżniczych treningów i restrykcyjnych diet, którym się poddawała, podobało jej się. Była w centrum uwagi, widziana, czuła się potrzebna, chociaż zdawała sobie sprawę, że na jej miejsce stała kolejka równie chętnych, a czasem i bardziej doświadczonych dziewczyn. Z każdym kolejnym dniem wzrastała w niej świadomość, dlaczego Seojun decydował się na podjęcie pewnych kroków i potrafiła go zrozumieć... a nawet sympatyzowała się z jego wyborami. Długie noce w studiu czy kolacje z redaktorkami nagle miały sens, a tabletka tu czy tam niekoniecznie była twoim własnym wyborem, a koniecznością. 
Każdy to robi Ari, myślisz, że jak inaczej ustałabym na nogach dziesięć godzin? 
Musisz się rozluźnić, nikt nie chce patrzeć na sztywne ciało. 
Wyprana z emocji twarz i rozszerzone źrenice wyglądają lepiej na zdjęciach.
A widok pożądania na twarzach odbiorców czy kolejne propozycje współpracy sprawiały, że byłeś w stanie zaoferować więcej siebie i odkryć nieco więcej ciała, nie zważając na konsekwencje.




45 kg

Nie pamiętała momentu, gdy wyszła na podium, by zaakceptować swój dyplom, ani czy uścisnęła dłoń dyrektorki. Jak przez mgłę widziała siebie wygłaszającą przemowę, a jedynym znakiem, że poszło dobrze, były oklaski z widowni, którym wtórowało pogwizdywanie rówieśników. Prawie zapomniała o tym, by podziękować za przybycie krewnym z Korei, albo o tym, że biorąc pod uwagę dwie kolorowe tabletki, które połknęła zaraz po przebudzeniu, mogła pozwolić sobie na tylko jedną lampkę szampana. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz opuszczała mury Constance Billard, bo jedyne, na czym skupiła swoją uwagę, gdy pakowała się do taksówki, to impreza z okazji wypuszczenia nowej kampanii reklamowej, w której dane jej było wziąć udział.
To nie było nic wielkiego. Kilka zdjęć w rozkładówce, jej ciało w formacie A4 pomiędzy kilkoma linijkami tekstu. Nic, na co ktokolwiek zwróciłby uwagę, przewracając strony magazynu, a jednak — dla niej był to początek, to rozłożenie skrzydeł, o którym wspominał Seojun, ten moment, kiedy wszystko miało się zmienić, a jej nazwisko być znane szerszej publice, niż tej z plotkarskiego forum. 
Uroczysta, akademicka toga, wcześniej przysłaniająca jej mikroskopijną sukienkę, teraz leżała zwinięta w kulkę pod siedzeniem pojazdu, ustępując miejsca prawdziwej kreacji wieczoru. Trzeba było przyznać, że nie tylko wartości życiowe Ari, jej plany na przyszłość czy zachowanie uległy zmianie. Dotychczas swoje wyrachowanie skrywała pod dobrze skrojonymi garsonkami od Chanel, ale przecież już nie musiała udawać, więc ubrania w jej szafie stopniowo zaczęły ustępować miejsca tym bardziej wyzywającym. 
Do klubu dotarła gustownie spóźniona i lawirując pomiędzy ciałami ludzi z branży, zatrzymywała się na co jakiś czas, by zamienić słowo z tym, kim trzeba. 
— Ruszamy z nowym projektem za tydzień, ale nie szkodzi przedyskutować szczegółów już dzisiaj. 
Stała właśnie wśród grupki ze swojej agencji. Fotograf, kilkoro z managerów, jeden z nowych klientów. 
— Mario, kocham twój zapał i artystyczną wizję, ale błagam, daj nam chociaż pięć minut spokoju — odpowiedział ktoś z towarzystwa, śmiejąc się głośno. 
— Znasz mnie, uwielbiam łączyć przyjemne z pożytecznym. — Ari kątem oka widziała, jak mężczyzna sunie po niej spojrzeniem, wypowiadając to zdanie. 
— Nie ty jedyny. — Kolejny sugestywny chichot rozniósł się w powietrzu. Dziewczyna doskonale zdawała sobie sprawę z tego, gdzie zmierzała ta dyskusja, więc mimo lekkiego uścisku w klatce piersiowej, przybrała obojętny wyraz twarzy. — Ari, widziałaś może Seojuna? 
— Przeprowadza właśnie bardzo poważną rozmowę, ale z pewnością za jakiś czas do nas dołączy. — Wywróciła delikatnie oczami, a każdy ponownie się zaśmiał, pozwalając dyskusji zbiec na inny tor. 
Oczywiście, że Ari zdawała sobie sprawę z tego, gdzie był Kim i jak poszerzał swoje zawodowe horyzonty. Widziała jak znikał w długim korytarzu, puszczając do niej oczko, gdy tylko skrzyżowali ze sobą spojrzenia, ale przecież tego wymagała ich praca. Te nic nie znaczące chwile spędzone w objęciach kolejnej redaktorki, nie różniły się bardzo od tych, na które Ari czasem pozwalała sobie w towarzystwie Mario. Jak na przykład teraz, gdy dłoń fotografa owinęła się wokół jej talii albo gdy jego ciepły oddech muskał skórę jej szyi, czy gdy tydzień temu została w studio, by okazać swą wdzięczność, że to ona, a nikt inny został wybrany do nowej kampanii za sprawą jego delikatnych sugestii, bo przecież kamera ją kochała... a Mario kochał wplątywać dłonie w jej włosy, gdy ta przed nim klęczała. 
Obietnica wierności nie obejmowała ich w godzinach pracy.




43kg

Yale University 
Biuro Rekrutacji
New Haven, 
CT 06520 
USA 

Szanowna Pani Ari Min,

Z przykrością informujemy Cię, że w imieniu Yale University musimy wycofać naszą ofertę wcześniejszego przyjęcia na studia w Roku Akademickim 2023. Przedstawiamy ten list jako formalne powiadomienie w tej sprawie.
Podczas przeglądu wszystkich aplikacji uczelnia zdecydowała, że nie będziemy kontynuować Twojej aplikacji na studia na naszej uczelni. Chociaż byłaś jedną z naszych kandydatek z najwyższymi osiągnięciami, konkurencja była niezwykle silna, a ilość dostępnych miejsc ograniczona. 
Nasze zespoły rekrutacyjne podjęły wyjątkowo trudne decyzje w tym roku, a każdego z uczestników procesu oceniano w oparciu o różnorodne kryteria. Mamy świadomość Twojego wielkiego potencjału i niezwykłych zdolności, jednak musieliśmy dokonać wyboru, mając na uwadze cele i potrzeby naszej uczelni. 
Chociaż ta decyzja może być rozczarowująca, chcielibyśmy podkreślić, że nie ma to wpływu na Twoje osiągnięcia ani umiejętności. Przyjmowanie na studia na Yale jest niezwykle konkurencyjne, a każdego roku odrzucamy wiele doskonałych kandydatów, których nie jesteśmy w stanie przyjąć ze względu na ograniczoną liczbę miejsc. 
Mamy nadzieję, że mimo tej decyzji znajdziesz miejsce na innej renomowanej uczelni, gdzie będziesz mogła kontynuować swoje akademickie i osobiste rozwijanie. Nie zapominaj, że Twoje sukcesy nie zależą wyłącznie od uczelni, na którą zostaniesz przyjęta, ale od Twojego zaangażowania, pasji i determinacji. 
Jeśli masz jakiekolwiek pytania dotyczące tego zawiadomienia lub potrzebujesz dodatkowych informacji, prosimy o kontakt z naszym Biurem Rekrutacji. Chętnie odpowiemy na wszelkie pytania, które możesz mieć. 
Jeszcze raz pragniemy podziękować Ci za złożenie aplikacji na Yale University. Życzymy Ci dużo sukcesów na dalszej drodze edukacji i w przyszłości. 

Z wyrazami szacunku, 

Barbara McPhillips
Dyrektor Biura Rekrutacji
Yale University

Jak się okazało, sekrety i intrygi dalej towarzyszyły dziewczynie i to nawet po opuszczeniu liceum, bo zawiść i skorzystanie z każdej okazji, by się kogoś pozbyć, były nieodłącznym elementem w tej branży. Niestety zdjęcia z backstag'u do ostatniej sesji Calvina dostały się w niepożądane ręce. Ktokolwiek udostępnił je w sieci, cicho marząc o szybkim zakończeniu kariery Min, niestety się przeliczył. Może i koncepcja aktów czy pozy niepozostawiające zbyt wiele dla wyobraźni nie były motywem przewodnim kampanii, niemniej w żaden sposób nie zszargała imienia marki, wręcz przeciwnie  wcześniej nieopublikowane ujęcia spotkały się z ogromną popularnością, a przynajmniej w świecie mody.
Jak widać Yale miało odmienne zdanie i szybko postanowiło odciąć się od wizerunku wyzwolonej nastolatki, bo o ile uczelnia uwielbiała dobry PR i znane nazwiska na liście absolwentów, tak i oni posiadali granice, które Ari  najwidoczniej zdołała przekroczyć. 
Nie było jej przykro z powodu utraty miejsca w prestiżowej placówce, jednak kiedy wpatrywała się w czarny atrament, na zegarku wybiła pierwsza w nocy, a jej jedynym towarzyszem był kocur sąsiadki uwielbiający wkradać się do mieszkania, w jej głowie zaczynały pojawiać się pytania.
A co, jeśli rodzice nie wyjechaliby na kilka miesięcy do Korei? Czy wtedy bardziej obawiałaby się ich reakcji?
A co, gdyby nigdy nie podpisała kontraktu? Czy wtedy zachowanie Seojuna również byłoby jej obojętne? Czy byłaby w większym szoku, gdyby okazało się, że wcale nie była ulubienicą Mario, a jedynie zastępstwem, bo Kim już nie musiał wkupiać się w łaski fotografa, będąc jednym z najlepiej zarabiających modeli w agencji?
A co, gdyby zamiast zastanawiać się jak przeprosić przez calutki tydzień po prostu zadzwoniła po kierowcę i pojechała do Chinatown już na drugi dzień?
Może wtedy, gdy przekręciła klucz w zamku, nie zastałaby małego mieszkania na poddaszu pustego. Może wtedy właścicielka, która znalazła ją tam kilka godzin później, nie oznajmiłaby jej, że Minsoo postanowił wrócić do Korei. Może gdyby zamiast dodawać nowe zdjęcia z Seojunem, otworzyła okienko z wiadomością i wysłała cokolwiek do Lee nim ten ją zablokował wszystko potoczyłoby się inaczej. 
Może teraz nie leżałaby na kanapie, tej samej, na której zeszłej jesieni zasnęła, oglądając bajkę Disney'a, w samotności. I mimo, że posiadała więcej, bo dla kogoś, kto mierzył szczęście ilością zer na koncie czy lajków na instagramie, naprawdę nie miała na co narzekać, to jej myśli dalej uciekały do tych momentów z przeszłości.
Na tego typu refleksje pozwalała sobie tylko tutaj, zamknięta w czterech ścianach mieszkania śmierdzącego fryturą. Tylko tutaj ściągała maskę, a udawany uśmiech ustępował miejsca prawdziwym emocjom. Tutaj dalej czuła jego obecność, tutaj nie musiała niczego imitować i zachowywać się, jakby wszystko było dobrze. Udawać, że w pogoni za idealnością wcale nie zatraciła siebie. 
Nie musiała udawać, że związek z Seojunem daleki był od ich postów w social mediach i że gdyby mogła, z chęcią cofnęłaby się w czasie. 
Bo czy te wszystkie utracone kilogramy i kilka kontraktów były tego warte?




42kg

Gdyby tylko nie oczekiwała wiadomości od swojej asystentki, już dawno wyłączyłaby telefon, który od kilku dni uparcie wydzwaniał. Było kwestią czasu, aż wiadomości o Yale dotrą za ocean, a rodzice zaczną nieprzerwaną próbę nawiązania kontaktu. Zaczęło się od Renaty, która na każdym kroku wspominała, że państwo Min zostawili wiadomość. W następny czwartek jedna z jej kart została odrzucona w butiku, co musiało być sprawką jej ojca. Nieodebrane połączenia nie sięgały tylko jej, ale i osób z jej otoczenia, bo w końcu nawet Seojun zasugerował, że może w końcu powinna odebrać. Jedyne, co zrobiła, to kpiącym tonem wypomniała, że zanim on zacznie interesować się jej rodzinnymi relacjami, może powinien skupić się na swoich mummy issues. Komentarz chyba mu się nie spodobał, bo kazał jej wypierdalać. 
Dalej wpatrywała się w uśmiechniętą twarz matki, która spoglądała na nią ze zdjęcia na ekranie telefonu za każdym razem, gdy do niej dzwoniła. Może w końcu powinna odebrać.
— Słucham? 
— Min Ari, co ty sobie wyobrażasz?! Razem z tatą...
— Razem z ojcem przejmujecie się jedynie własną reputacją — wtrąciła oschle zanim kobieta była w stanie skończyć swoją wypowiedź. W oczach jej rodziców pewnie nie miała już niczego do stracenia, w końcu już zaprzepaściła swoją przyszłość, wiec nic nie wstrzymywało jej przed byciem odrobinę szczerym.
— Zakładam, że jesteś z siebie dumna? — Ton jej głosu był zrezygnowany, ale na młodszej Min w tej chwili nie robiło to wrażenia. 
— Cholernie, nawet sobie nie wyobrażasz. 
— Tata rozmawiał z rodzicami Seojuna. Pani Kim wspomniała o uniwersytecie w Seulu. 
Nie spodziewała się, jaki gniew poczuje na wzmiankę o studiach w Korei, i fali wspomnień o tym, dlaczego kiedykolwiek rozważała ten wyjazd. Zaśmiała się gorzko. 
— A może w końcu pozwolicie mi podejmować własne decyzje i pogodzicie się z tym, że wasza mała Ari wcale nie jest idealną dziewczynką! — krzyknęła do słuchawki, czując jak łzy zaczęły gromadzić się pod jej powiekami. — Nie chcę waszej troski, ani pomocy, nie potrzebuję pieniędzy ojca, jeśli chce, może zablokować każdą kartę i dostęp do moich funduszy!
— Ari...
— I przestań wydzwaniać do Seojuna!
Po tym, jak zakończyła połączenie, zebrała kluczyki ze stolika i zatrzasnęła za sobą drzwi mieszkania. Istniała tylko jedna osoba, z którą miała ochotę przebywać  jej stały element życia. Niezmiennie, kiedy wszystko zaczynało się sypać, tylko on potrafił rozproszyć ją na tyle, by zapomniała o swoich rozterkach. 
I mimo, że nie rozmawiali od tygodnia, mimo, że czasem bywało źle, w końcu odnajdywali drogę do siebie. 
Przecież byli drużyną. I mieli nią być na zawsze.
Zaparkowała samochód pod budynkiem, a dłonią sięgnęła do schowka, bo tam trzymała małe pudełeczko po miętówkach, a chwilę później już wjeżdżała windą na najwyższe piętro. Nie zdziwiło jej, że z wnętrza budynku dobiegała klubowa muzyka, ani że drzwi do apartamentu były otwarte na oścież. Seojun, jak zawsze, gdy w środku panowała impreza, siedział na ustawionych w okręgu kanapach, udając, że skupia swoją uwagę na tym, co długonoga blondynka właśnie szepcze mu do ucha. I jak zawsze, gdy Ari pojawiała się w polu jego widzenia, jednym machnięciem ręki pozbywał się każdego w obrębie kilku metrów, by zostawili ich sam na sam.
— Dalej się złościsz? — zapytała, wsuwając się na miejsce obok. Seojun zlustrował ją uważnym spojrzeniem, jakby rozważał swoje opcje.
— Dalej masz zamiar zachowywać się jak rozkapryszona księżniczka? 
— Tylko tak długo, jak będziesz to tolerować — odparła, wzruszając przy tym ramionami, a chwilę później oboje wybuchnęli śmiechem.
Bo przecież wszystko tak naprawdę było w jak najlepszym porządku. 

5 komentarzy:

  1. [Przyznam, że powyższa historia wywołała we mnie pewne wspomnienia z dzieciństwa. Bo powiedźcie mi jak to jest, że niektóre z kobiet (w obecnym świecie nie tylko) tak bardzo zwracają uwagę na figurę oraz wzrost innych ? Choć w moim przypadku zwykle wychodziło to in plus, to muszę przyznać, że i tak za każdym razem śmiałam się, że do modelki mi daleko, właśnie ze względu na w miarę prawidłową wagę (mimo, że przez długi czas mój wskaźnik BMI był w niewielkim stopniu zaniżony). Doprawdy, czyż szczersza publiczność nie dostrzega, że w tej branży kreuje się ideał dziewczyn, które często już za życia wyglądają jak deski do prasowania (a to i tak łagodne określenie) ? Na całe szczęście od niedawna trend ten zaczyna się powoli zmieniać, w końcu mamy już modelki o okazalszych kształtach. Wciąż jednak pozostaje pytanie, gdzie są te ze środka skali i z jakimi kosztami zdrowotnymi (w tym psychicznymi) wiąże się ta cała szopka.

    Tak, wiem wyszło to trochę filozoficznie i kontrowersyjnie, lecz osobiście uważam, że pewnych kwestii nie należy owijać w bawełnę, bo zbyt dużo ludzi tylko na tym traci.]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [W zamyśle historia Ari taka właśnie jest - kontrowersyjna. Tak naprawdę dziewczyna od najmłodszych lat walczy o uwagę, czy to rodziców, czy społeczeństwa i niestety sposób w jaki to się odbywa, jest bardzo toksyczny. Niestety świat w jakim żyje i ludzie którymi się otacza nie są najlepszym wzorcem do naśladowania, a ona za wszelką cenę chce posiadać choć trochę kontroli, na przykład tej nad własnym ciałem. Ja osobiście nie chciałam gloryfikować jej zachowania, ani tego jak wygląda świat modelingu, wręcz przeciwnie, pokazuję, że właśnie od środka, może być dość paskudn, jednak kocham dramaty i dlatego takie też życie, pełne wzlotów i upadków wymyśliłam moim postaciom, czego przykład mamy powyżej :D

      Dziękuję za przeczytanie i cieszę się, że mój taśmociąg wywołał trochę refleksji, bo zawsze miło przeczytać czyjeś przemyślenia :)]

      Usuń
  2. Wiem, że skomentowałam już Twoje opowiadanie prywatnie, ale „omg”, „yaaas”, „kocham JOM💖💖💖” i „uuuuu, podoba mi się taka Ari” to niezbyt górnolotne wyrazy zachwytu, a wiem, że jak Ci coś napiszę, to będziesz się cieszyć jak dziecko na Boże Narodzenie, więc pomyślałam, że napiszę też coś tutaj! Ogólnie kocham fakt, że obie stwierdziłyśmy, że napiszemy opowiadania w sekrecie w tym samym momencie, ale nigdy nie wybaczę tego, ze znalazłaś moje przed publikacją (może nie powinnam ich pisać na blogu, przyznaję, ale ratuję surprise tym oto komentarzem). Notka, ale to już wiesz, bardzo mi się podobała, bo uwielbiam Ari z całego serca, czy to z Minsoo, czy z Seojunem, czy bez nich i w każdej innej konfiguracji. Przed ten rok Twój styl pisania przeszedł taki progres, że ja bym naprawdę nie powiedziała, że ostatnie dziesięć lat ledwo co używałaś języka polskiego, chapeau bas! I chociaż lubię planować z Tobą wszystko, co tyczy się naszych postaci, spontan nam też wychodzi wyśmienicie, co wpierw udowodnił Sunghoon z Seojunem, a teraz Ari rozpoczynająca karierę modelki, świetnie to pasuje do wszystkiego! Ja ją teraz kocham moim czarnym serduszkiem bardzo mocno… ale wiesz, ja to uwielbiam takie stoczone na samo dno postacie. Turlaj ją tam jeszcze niżej, ahahah!
    Nie mogę się doczekać, co jeszcze nasze szalone głowy wymyśla (bo choć mamy plan A, zawsze istnieje szansa na B, C i D, ale tez A1, Aa, A^2 itd.), ale cokolwiek to by nie było, na pewno będzie DRAMA JAK TA LALA.
    ily🖤 (miłych wakacji!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [*dumb and dumber playing in the background*
      Jesteś głupek i mimo, że już widziałaś moją reakcję na ten cudowny komentarz, to myślę, że wypada odpowiedzieć również tutaj, bo kto mi zabroni? XD Wszystko co przez ostatni rok wyszło spod mojej klawiatury jest w 50% Twoją zasługą, a może nawet i więcej? Bo kto przez kilka miesięcy w każdej dyskusji wspominał o powrocie do blogowania? Kto czytał te wszystkie moje wypociny i dalej poprawia moje źle powstawiane przecinki?(to się nigdy nie zmieni, seori not seori). Kto użyczył mi swojego laptopa niezliczoną ilość razy i kto siedział ze mną do bardzo późnych godzin wymyślając te wszystkie historie i dramy? Ja mam wrażenie, że oni będą się za nami ciągnąć w nieskończoność, ale kocham ich tak bardzo, że w ogóle mi to nie przeszkadza! XD
      ily2 ale ode mnie tego nie słyszałaś, bo uczucia? fuj
      twój chomik 💜]

      Usuń
  3. Spotted: W naszej małej, nowojorskiej Korei… Dalej gorąco! Tym razem najwiecej się dzieje wokół Baby Chanel, niegdyś królowej liceum Constance, która za parę miesięcy miała objąć rządy w Yale, a teraz królowej… wybiegów. I raczej bez żadnych perspektyw dostania się na któryś z uniwersytetów Ligi Bluszczowej. Ale, powiedzcie mi, co sprawdzają przy wejściu na paryski Tydzień Mody? To wszystko kwestia tego, na czym nam zależy w życiu! Ale, moja kochana A, muszę Cię ostrzec: niestety, w życiu najczęściej bywa tak, że gdy Twoje życie zawodowe kwitnie, prywatne leży. I wnioskując po tym, że wieczory spędzasz w towarzystwie butelki dobrego wina i kolorowych tabletek, otulona kocem, który pachnie Twoim byłym, chyba można powiedzieć, że wpadasz do tej kategorii. But don’t worry, babe. He’s here.



    buziaki,
    
plotkara 💋

    OdpowiedzUsuń