HELLO, FOLLOWERS!

Gossip Girl here.

Your one and only source for the truth behind the scandalous lives of New York's elite. Been a minute. Did you miss me? I know I've missed you. Though you're probably going to wish I'd stayed away when I'm done. Because I can see you. The real you. The one hiding just outside the edge of frame. Well, it's time to reframe that picture. And who am I? That's one secret I'll never tell.

You know you love me.
xoxo


. . .

MOST FOLLOWED

now
spotted:
Cinderella
Well, well, well! Looks like our H is getting more comfortable in the role of her life... Flashing smiles left and right, as if she didn’t just show up on the red carpet as the plus-one of a certain handsome, disgustingly rich guy we’ve all been crushing on since he recited French poems in first grade. I think this fairytale fits her perfectly, but... Word on the street is that her real self is catching up to her. Will the secret finally come out? And how will her Prince Charming react to it all? After all, she’s a sweet, hardworking girl, always there to offer a shoulder to cry on over coffee... Maybe this story really will have a fairytale ending. Well, we’ll see. Whether it’s “happily ever after” or not, you know I’ll be here to spill all the tea... or coffee!

You can't hide from me.
xoxo

Revenge is
sweet

Uwaga! Sceny kryminalne !


Podkład: Kult - Zegarmistrz światła purpurowy 

 


Lean Farrah Rymill 
(02.03.2004, Darwin, Australia - 11.10.2023, Nowy Jork, USA)



Obudziła się cała zdrętwiała nie do końca zdając sobie sprawę gdzie się znajduje, ani jakim cudem tu trafiła, gdziekolwiek to tu by się nie znajdowało. Dopiero po dłuższym czasie przypomniała sobie, że ostatni wieczór spędziła na balu urodzinowym organizowanym przez Plotkarę i wspomnienia wszystkich tych nieszczęsnych wydarzeń, które sprawiły, że tym razem nie nocowała w domu powróciły do niej nagle z siłą wodospadu. I co ona miała niby teraz począć ? Przecież nie mogła ukrywać się w gabinecie właścicielki Maritime Hotel przez resztę swoich dni, nawet jeżeli ten faktycznie należał do niej. Dzwonić do tego lekko szalonego, aczkolwiek niezwykle uprzejmego, faceta, który nie pozwolił jej skoczyć z tego przeklętego balkonu też nie zamierzała. Ostatecznie miała jeszcze jakieś resztki honoru. A jednak musiała wrócić do apartamentu chociażby po to, by przebrać się przed następnymi próbami do tego nieszczęsnego romansidła, w którym miała zagrać główną rolę żeńską. Ach, jaka szkoda, że jej prawdziwe życie nie mogło być tak mało skomplikowane jak te, w którym pławiła się bohaterka, w którą się wcielała...
- Elias, zamów mi, proszę, taksówkę. - Rzuciła do stojącego na biurku interkomu, jednocześnie wyciągając z torebki Aspirynę i popijając ją wodą wypływającą prosto ze znajdującego się naprzeciwko kranu. - A może po prostu histeryzuję i Rick jest już dawno z powrotem w Szwajcarii ? - Zamyśliła się, wychodząc przed budynek, gdzie czekał już na nią kierowca. 

***

Ach, gdyby tylko wiedziała jakaż to niemiła niespodzianka czeka na nią tuż za drzwiami mieszkania, na pewno nie zdecydowałaby się przekroczyć ich sama. Niestety jako zwykła śmiertelniczka nie mogła przecież zdawać sobie sprawy, że jej drogi kuzynek niemal przez całą noc nie zmrużył oka, zastanawiając się jaki sposób będzie najlepszy, by raz na zawsze wybić jej z głowy zbytnią samodzielność, a teraz stoi tuż przy framudze, czekając tylko aż biedna dziewczyna przekręci zamek, by zmusić ją do całkowitego poddania się jego makabrycznym zachciankom. 
- Niezmiernie mi miło, że raczyłaś wreszcie wrócić, młoda damo. - Przystawił Farrah chłodną lufę pistoletu prosto do szyi natychmiast po tym, gdy ta przestąpiła próg. - Szkoda tylko, że już więcej nie będziesz miała okazji, by tak mnie upokorzyć. - Mruknął, podchodząc od tyłu do swej drżącej z przerażenia ofiary i krępując jej ręce na plecach. - A teraz ruszaj się, idziemy do sypialni. - Rozkazał, popychając ją gwałtownie do przodu. - I nie waż mi się kombinować, bo przysięgam, że zastrzelę cię dokładnie tak samo jak te twoje głupie suki. - Zagroził, prowadząc ją prosto do wspomnianego pomieszczenia. - Odwracaj się. - Rozkazał, po czym, kompletnie nie przejmując się łzami  brunetki oraz jej błaganiami o litość, odłożył spluwę na najbliższą półkę i gwałtownie zdarł z niej ubranie, a następnie rzucił ją bezlitośnie na łóżko. - No to teraz zobaczymy jak poradzisz sobie bez obstawy, pierdolona, zakłamana ździro. - Warknął, na krótki moment spuszając wzrok z krewnej, by pozbyć się własnych spodni, co ta wykorzystała, by z trudem dobrać się do komórki, mając nadzieję, że uda jej się odpowiednio szybko poinformować o wszystkim Cartera. Pech jednak chciał, że o ile, owszem, jakimś cudem zdołała jeszcze wyszukać jego numer, to w chwili, gdy usiłowała nacisnąć odpowiedni przycisk, by nawiązać połączenie, nieszczęsne urządzenie ześlizgnęło się z posłania i spadło na podłogę dopiero tam wduszając zieloną słuchawkę na wyświetlaczu. - Pamiętaj tylko, że sama się o to prosiłaś.... - Powtarzając te słowa Rick raz po raz, niemal mechanicznie, penetrował ciało nieszczęsnej nastolatki swoim fallusem aż do momentu, gdy przestało wykazywać ono jakiekolwiek oznaki życia.
A i wtedy nie zachowywał się jak kochający bliski. Raczej jak żądną krwi bestia, która właśnie zakończyła swe łowy, więc może z czystym sumieniem opuścić miejsce zbrodni, spokojna, że nikt jej za to nie skaże. Po prostu zwyczajnie się wykąpał i, nie zawracając sobie nawet głowy okryciem martwego już ciała Lean choćby kocem, jak gdyby nigdy nic wyszedł frontowymi drzwiami z wyraźnym poczuciem dobrze wykonanego obowiązku wypisanym na twarzy. 



***


Jak zapewne część z Was zdążyła zauważyć, moja wyobraźnia dotycząca losów tej panienki już od pewnego czasu pchała mnie na bardzo niebezpieczne wody, stąd tak okrutny jej koniec. Pokornie proszę o wybaczenie wszystkich, których zanadto przeraziłam (może nawet po raz kolejny). 



2 komentarze:

  1. Spotted: To chyba najgorszy okres w historii Upper East Side! Kiedyś napisałam, że wokół naszej pięknej L krąży atmosfera mroku i śmierci... ale nigdy nie spodziewałam się, że okaże się to tak dosłowne! Dzisiejszego poranka rodzina dziewczyny przedstawiła oficjalne oświadczenie... L zmarła poprzedniego wieczoru na wskutek nieszczęśliwego wypadku. Niestety, nie znam więcej szczegółów, ale po tym, co wydarzyło się na imprezie, mam wrażenie, że jakieś osoby trzecie maczały paluszki w tym wypadku. Najciemniej pod latarnią! Oh, L, you will be missed!
    Witam na blogu!

    buziaki,
    plotkara 💋

    OdpowiedzUsuń
  2. [Dalej twierdzę, że to okrutne co dla niej zgotowałaś ;-; Kolejna postać, która w tak krótkim odstępie czasowym straciła swoje życie.... Ale spokojnie, ja tam uwielbiam te twoje mroczniejsze pomysły i aż nie mogę doczekać się co niektórych dalszych losów naszych postaci :3]

    OdpowiedzUsuń