Wszystkie nazwy miejsc, imiona i nazwiska oraz wydarzenia zostały zmienione lub skrócone, po to by nie ucierpieli niewinni. Czyli ja.
HEJ, LUDZIE!
Nieważne, czy masz lat dziewięć i wybierasz się na świąteczne zakupy z matką, która nie zwraca na ciebie uwagi, rozmawiając przez telefon, czy masz lat piętnaście i przechadzasz się z przyjaciółkami z niskotłuszczowym latte w ręce, czy trzymasz za dłoń swoją drugą połówkę lub czy życie aktualnie kompletnie wymyka ci się przez palce... Cokolwiek się nie dzieje, Piąta Aleja w czasie Bożego Narodzenia jest w stanie wyprzeć wszelkie troski z serc.
Siedzę sobie właśnie nad moim Pumpkin Spice Latte (które, swoją drogą, jest strasznie przereklamowane i w zasadzie zupełnie przeciętne, ale oczywiście, że będziemy je rok w rok pić do upadłego) i myślę nad wydarzeniami ostatnich tygodni. Parę dni temu doszłam do wniosku, że na naszym Upper East Side jest jakoś... cicho. Cicho i spokojnie, zdecydowanie zbyt spokojnie. Czy ktoś mógłby wywołać burzę? Burzę w filiżance... szklance ze Starbucksa?
Proszę. Wywróćcie coś do góry nogami czy... Cokolwiek. Pretty please.
Wasze e-maile
Czy moglibyśmy w końcu coś usłyszeć na temat Twojej ostatniej imprezy? Minęło... ile, cztery miesiące?
Och, czyli znaczy, że... Nie byłeś zaproszony? A wydawało mi się, że wysłałam zaproszenia do każdej osoby na Manhattanie, która coś znaczy... Jak to mogło się więc wydarzyć, mój drogi?
PODOBNO ŻARLIŚCIE KAPIBARZE BOBKI W SIERPNIU
Mniam.
No, weź, napisz, co robiliście. Niektórzy nie dostali zaproszeń, widzieli fotki i są ciekawi, czy odwaliło się coś dobrego. Chyba, że nie wydarzyło się nic godnego uwagi i chcesz to przed nami ukryć, co? Czyżby imprezki P stały się nudnawe?????
Wydaje mi się to wyjątkowo niepokojące, że powolutku jesteście w stanie wybadać, jak mnie odpowiednio podejść. I mogłabym to zignorować. Mogłabym nie poddać się tej marnej próbie. Ale oczywiście, że to zrobię, bo dla Was... zrobię wszystko.
Na celowniku MISSED ME?
Co to była za noc! Pewnie, gdybym była kimś zupełnie przeciętnym, powiedziałabym, że chętnie powtórzyłabym to wszystko jeszcze raz (i dwa, i trzy), ale ja nie zwykłam oglądać się za siebie... Wolę patrzeć w przyszłość i wyglądać następnych okazji do dobrej zabawy. Polecam Wam wszystkim. Jeśli byliście, to wiecie, jeśli nie, to Wam powiem: tylko najjaśniej błyszczące gwiazdki Upper East Side otrzymały własne miejsce w pierwszym rzędzie. I to nie byle jakie, bo choć towarzystwo zostało pomieszane aż miło, wciąż na wyciągnięcie ręki otoczeni byli tymi, z kim naprawdę chcieli (bądź ich serce chciało) spędzić czas. Zabawiliśmy się, jak już wiecie, w małą grę. I choć odchodów kapibary zabrakło w jadłospisie, potrawy skrzętnie przeze mnie przygotowane nie należały do, jakby to ująć, przeciętnego menu nowojorczyków. I to nawet nie tych ze śmietanki towarzyskiej. Zasady były proste i wszystkich chyba dobrze znane: albo jesz, albo dzielisz się sekretem. A co się działo? Zapnijcie pasy! Ale, ale! Zanim zaczniemy, chciałabym się ponownie wszystkich zapytać, czy ktoś widział ostatnio D? Nie pojawiła się na imprezie, a moje drogie ptaszki nie były w stanie jej odnaleźć, co się nigdy nie zdarza... Jej partnerzy ze stolika musieli za nią bardzo tęsknić, nawet mimo faktu, że nigdy wcześniej nie widzieli jej na oczy. S i T to nie jest dobre połączenie, musicie mi uwierzyć. Gryzą się ze sobą jak zieleń z czerwienią, ale, jeżeli mamy być zupełnie ze sobą szczerzy, to czy T nie gryzie się z kimkolwiek poza J? Znaczy, wiecie, o jakie gryzienie mi chodzi. Bo to drugie to z pewnością ma miejsce. Co do J, przy jego stoliku nie działo się nic ciekawego. N musi wyraźnie tęsknić za D, skoro tak szybko zniknął, a H to nawet się nie dziwię, skoro tuż za jej plecami siedział J, gotowy w każdej sekundzie ją zdemaskować. A może ktoś złożył zamówienie na kawę i musiała popędzić z powrotem do pracy, aby była gotowa do picia cztery dni później? Kto wie. Wracając do jej chłopaka, to akurat został sparowany z przesłodkim D, który swoim urokiem byłby w stanie bez oporów roztopić serce każdego człowieka, nawet najbardziej nieprzystępnego. Na przykład takiego jak S. Ale on zachowywał się zupełnie przyzwoicie, chowając swoje pociągi do łamania serc gdzieś głęboko w kieszeni marynarki, bo podobno bawił się w towarzystwie R oraz Y więcej niż wybornie. Słyszałam o jakimś after party, ale czy to prawda? Chyba nigdy się nie dowiemy. R i K ignorowały się w zupełności i powiem Wam więcej, mam wrażenie, że nawet się tam nie zauważyły! Też czasem lubię kogoś tak nie zauważyć. Błędy przeszłości dogoniły A już któryś raz z rzędu i muszę jej przyznać, że nałożenie sporej ilości różu to był dobry pomysł, bo każdy rumieniec pozostał niezauważony... Bynajmniej nie przeze mnie. E bawił się znakomicie, ale ciekawa jestem, czy te jego drobne kłamstwa kiedykolwiek ujrzą światło dzienne? A już szczególnie te większe. M przypatrywał się tym scenom tęsknym spojrzeniem i nie wiem, jak Wy, ale ja już mam dość tego jego kręcenia się wokół A z miną zbitego pieska. Tak, wszyscy wiemy, że spieprzyłeś sprawę, kochany, ale na Manhattanie wszyscy to robią, nie zauważyłeś? Zrób ten pierwszy krok, by pocałować się w czółko i sobie przebaczyć, każdy wie, że jesteście sobie pisani. O, ciekawe, czy S wie? Na pewno starał się niestrudzenie przekonać Y oraz Y, że to im nie jest pisane szczęśliwe zakończenie i w swoim dobrze znanym stylu pocałunkami próbował Y wybić związki z głowy... Za co sam dostał po głowie. I to nie lekko. Naprawdę szkoda, że nie mogliście tego zobaczyć.
Most likely to
A teraz coś, na co pewnie czekaliście, czyli wyniki głosowania rankingu autorów! Czytajcie, bawcie się dobrze i sprawdźcie, czy Wasi faworyci zdobyli pierwsze miejsce oraz... które miejsce zdobyliście Wy! Gratulacje, kochani! ♡
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz